14 sierpnia 2006 (poniedziałek), 14:17:17

Kolejny pożyteczny idiota

Gaarder przeciwko Izraelowi

Anna Nowacka-Isaksson, Rzeczpospolita, http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060812/swiat/swiat_a_2.html
Wytłuszczenia moje

Znany norweski pisarz Jostein Gaarder ostro zaatakował Izrael. Oznajmił wręcz, że nie uznaje tego państwa. Autor "Świata Zofii" - bestselleru przetłumaczonego na 53 języki - wyraził tę opinię na łamach poczytnego dziennika "Aftenposten".

"Już nie uznajemy Izraela. Nie mogliśmy uznać południowoafrykańskiego apartheidu i nie uznaliśmy afgańskiego reżimu talibów. Wielu nie uznało też Iraku Saddama Husajna" - napisał. Izrael powinien - jego zdaniem - wrócić do granic sprzed okupacji Palestyny i innych terytoriów arabskich.

W tekście utrzymanym w tonie proroków Starego Testamentu Gaarder potępił terror wobec cywilów stosowany zarówno przez Hamas i Hezbollah, jak i przez Izrael. W rozmowie z "Aftenposten" odpierał jednak zarzuty, że jest antysemitą.

- Tu chodzi o Państwo Izrael, a nie o Żydów. Uważam, że są oni krzywdzeni przez własny kraj - twierdził pisarz. Agencji informacyjnej NTB powiedział, że do napisania tekstu w "Aftenposten" skłoniła go "wściekłość" z powodu śmierci Libańczyków w wyniku konfliktu między Izraelem a Hezbollahem. Dodał, że zdecydował się na publikację tylko dlatego, że to, co napisał, pozytywnie ocenili jego przyjaciele.

Reakcje na artykuł były natychmiastowe. Potępiła go większość pisarzy, naukowców i polityków. Publicystka "Aftenposten" Mona Levin tak skomentowała artykuł: - Nie czytałam niczego gorszego od czasów "Mein Kampf". Według dyrektora ds. międzynarodowych Centrum Szymona Wiesenthala Shimona Samuelsa "Gaarder służy siłom ciemności".

Innego zdania był natomiast Walid al-Kubaisi - mieszkający w Norwegii pisarz irackiego pochodzenia.

- To promyk nadziei dla świata arabskiego - stwierdził. Al-Kubaisi przetłumaczył tekst na arabski i wysłał go do 40 redakcji i stron internetowych w Iraku, Libanie, Egipcie i Syrii.

No coż... Norwegia chyba też krzywdzi swoich obywateli skoro są tam jednostki gotowe tak pokrętnie myśleć. Zaślepiony demokracją zachodu nie widzi, że jedyną podobną demokracją na Bliskim Wschodzie jest Izrael - tam też, mimo iż demokratycznie wybrany rząd prowadzi wojne możliwe jest aby jakiś obywatel był przeciwko wojnie i mógł mówić o tym głośno. Gaarder nie jest antysemitą (albo tak mu się tylko wydaje) ale jest przeciwko państwu żydowskiemu, w którym sami Żydzi sobie rządząc jak chcą a w stwierdzeniu, że Izrael powinien wrócić to granic sprzed okupuacji Palestyny mówi praktycznie to samo co prezydent Iranu, że Izrael powinien być zepchnięty do morza.

A może za dużo słucha swoich (Hiobowych) przyjaciół?


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Jostein Gaarder


Komentarze: (10)

lilienn, August 19, 2006 22:49 Skomentuj komentarz


Jestem pełna podziwu dla tego co robisz.

Xahrog, August 23, 2006 07:41 Skomentuj komentarz


sposob w jaki izrael "opiekuje się" religijna częścia społeczeństwa. koomętarza są przezabawne nie mozna tego powiedzieć o zdjęciach które są UWAGA DASTYCZE
( ciekawe czy modzi to puszcza )



http://republika.pl/netureikartapl/vi.html

Boruta, September 2, 2006 20:31 Skomentuj komentarz


Doprawdy?! to już tak nisko upadła demokracja "na Zachodzie", że muszą jej bronić zbrodniarze wojenni???

Panie Wojtku, jestem Europejczykiem jak Pan, ale nie życzę sobie żeby jakiekolwiek państwo w obronie swoich partykularnych interesów powoływało się na konieczność obrony naszych wartości.

Tłumaczenie, że używając siły (z zastosowaniem zabronionych prawem międzynarodowym rodzajów amunicji przeciw obiektom i infrastrukturze cywilnej) czyni się to dla naszego dobra jest zwykłym oszustwem i kpiną z uczciwych ludzi.

Szczerze współczuję Żydom z Izraela, zwłaszcza tym, którzy stracili swych ojców i synów w walkach z bojownikami libańskiego Hezbollahu w Bint Dżubail.
Potraktowanie świetnie wyposażonych i wyszkolonych jednostek milicji szyickiej jak bandy zwykłych terrorystów skończyło się dość nieciekawie dla żołnierzy izraelskich.

Nie jest to nasza wojna jak usiłują wmówić nam wysoko postawieni szaleńcy, którzy juz dawno przestali odróżniać krew ludzką od ropy naftowej.

Niech Bóg im wybaczy i litując się nad Nami trzyma ich od Nas z daleka.

w34, September 3, 2006 17:22 Skomentuj komentarz


Dziękuję za komentarz. Nie potrafię się oprzeć aby komentarz skomentować po to by moje stanowisko było do końca jasne.

Z europejską liberalną demokracja jest bardzo źle - w zasadze sprowadza się ona do hasła "róbta co chceta" oraz do wykorzystywania władzy przez klasę cwaniaków-polityków, którzy do tej władzy łatwo dochodzą (nawiasem mówiąc to ciekawe jak w europie w tej chwli łatwo zdobyć władzę, być w parlamencie, w rządze, w instytucjach europejskich ... i nie chodzi mi tu tylko o przykłady z Polski). W takich liberalnych i demokratycznych krajach poza wąską grupą narodowców-oszołomów nikomu nie chce się walczyć (w znaczeniu "ojciec prać?") w swoje, bo w zasadzie każdy swoje ma. Ale są na świecie ludzie obcy, którzy tu chcą przyjść i nie mają ochoty podporządkowywać się tej demokracji, bo mają swój, wg. nich lepszy, bynajmniej niedemokratyczny pomysł na urządzenie świata.

W tym kontekście wojna Izraela z Hezbollachem w Libanie to jest już nasza wojna. Wydaje mi się, że ona nie jest o rope dla bogatych naftowców z Hustion ale o to czy wolno ze swojego ogródka wystrzelić do sąsiada katiusze tylko dlatego, że się tego sąsiada nie lubi. Są tacy co uważają, że wolno a nawet należy - i jak tylko będą mieli katiusze co polecą dalej niż do Tel-Avivu to wycelują je nie w Sahare ale w Europe.

* * * * *

A co do konwencji prowadzenia wojen:
- Izrael usiłował zniszczyć infrastrukturę wojskową i tą dla wojska niezbędną. Przy okazji dostali cywile, ale przy skali tych działań wojennych naprawdę, dziwi mnie, że straty były tylko takie.
- Hezbollach z definicji strzela w cywilów, bo trafienie w w domy, szkoły (Hajfam, Safed, Afula, Ber-Szean) robi na przeciwniku większe wrażenie niż trafienie w czołg. Tylko pochodzące z czasów z przez 1967 r. bunkry i przystosowanie żydów do używania ich sprawiły, że ofiar było tak mało.
- Ale powyższych obserwacji nie widać w 2 minutowych wiadomościach w TV, gdzie przebijają się efekty w postaci krwi a nie intencje.

Boruta, September 3, 2006 18:34 Skomentuj komentarz


Pana argumenty mające przekonać mnie, że wojna "wewnątrz-semicka" (wszak Żydzi i Arabowie są Semitami) jest "naszą wojną" nie przekonują mnie ani trochę.

W pełni rozumiem przywódców Izraela, którzy usiłują przekonać do swoich celów głównych graczy na arenie międzynarodowej. Nierozumiem jednak tych, którzy mylą swój interes z interesem obcego państwa, chociaż muszę przyznać, że nieraz może dojść do pewnej zbieżności takowych interesów.

Właściwie nie pałając "miłością" do muzułmanów nie życzę sobie jednocześnie żeby "obrońcą" moich wartości byli inni mieszkańcy Bliskiego Wschodu, uprawiający politykę na sposób "azjatycki" całkowicie obcy naszej kulturze.

Jeżeli chodzi o zagrożenie dla Europy ze strony "wojującego islamu", to proszę - niech muzułmanie "popróbuja się z nami" ...

Kiedy siły powietrzne NATO bombardowały Serbię w obronie muzułmańskich Bośniaków i Albańczyków nikt nie mówił o zagrożeniu ze strony wyznawców Proroka dla naszego kontynentu.
Wrogiem byli ci prawosławni Słowianie, którzy nie chcieli w sposób dobrowolny przyjąć reguł gry ustalonych dla nich na Zachodzie Europy.

Kiedy teraz niektórzy Europejczycy nie chcą popierać awanturniczej polityki jednego z bliskowschodnich państewek, nagle przypomina im się o zagrożeniu ze strony nieprzyjaciół akurat tegoż organizmu państwowego.

Paradoksem tamtejszej sytuacji może być to, że "zwycięstwo Hezbollahu może wyrządzić mniejszą szkodę Izraelowi niż reżimom arabskim."

Nie dajmy się zwaryiować, potrzeba prowadzić nam interesy z mieszkańcami Bliskiego Wschodu, im zresztą z nami też. To "narody handlowe" umiejące liczyć ... z tego żyją, a nie z samej "wojaczki".

Pozdrawiam

w34, September 4, 2006 18:24 Skomentuj komentarz


Wojna wewnątrzsemicka... no coż, ale czy aspekt narodowy w tej wojnie jest ważny? Na tą wojnę można patrzeć albo jak na wojnę o terytorium albo jak na wojnę kultur.

Przyczyną wojna o terytorium jest to, że Syjoniści wymyślili, że skoro Żydzi są prześladowani we wszystkich państwach muszą mieć własne państwo, gdzie będą u siebie.

Przyczyną wojny kulturowej jest to, że kultura Islamu nie dopuszcza czegoś takiego jak utrata terytorium, które kiedyś było pod panowaniem tej religii, a do tego nie dopuszcza tak upokarzającego traktowania wyznawców Proroka.

I w tym drugim przypadku wojna Żydowsko-Muzułmańska może przenieść się na Europę, zresztą sami muzułmanie mówią: po ludziach soboty zajmiemy się ludźmi niedzieli.

A prowadzenie polityki za pomocą wojny wcale nie jest takie obce naszej kulturze. To, że od 60 lat się jakoś udało w Europie przeżyć bez większych wojne niewiele znaczy - historyk powie, że to się nie liczy. I nie jest prawdą, że nie ma tego w naszej kulturze. Wojny są tylko wyrazem naszej nienawiści do innych i co prawda udało się stworzyć społeczeństwo, w którym tej nienawiści nie wyraża się w postaci wojen ale przyczyna, czyli nienawiść pozostała, bo serca ludzkie tak łatwo się nie zmieniają.

Boruta, September 5, 2006 12:46 Skomentuj komentarz


Dziękuję za ustosunkowanie się do mojego ostatniego komentarza.
To o czym Pan pisze daje mi do myślenia.
Widzę też, że myliłem się "podejrzewając" Pana o "bezkrytyczny" stosunek w podejściu do działań podejmowanych przez jedną ze stron konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Szczerze pozdrawiam i mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję "nie zawsze" zgadzać się z Panem, korzystając jednocześnie z Pańskiej gościnności (wkońcu piszę na pańskim blogu).

w34, September 5, 2006 13:02 Skomentuj komentarz


Mój bezkrytyczny stosunek do Izraela zmienił się pod wpływem rzetelnej (ale nie antysemickiej) krytyki działań Izraela wykonanej przez mojego bliskiego kolegę - po prostu coś musiałem zrobić z faktami. No i pod wpływem tego pogłebiłem nieco swoje studia nad Islamem i kulturą arabską.

A mój wniosek jest taki: po ludzku tam nie da się doprowadzić do pokoju. Jeżeli jedni i drudzi nie opamiętają się (w znaczeniu pokuty, metanoi, nawrócenia do Boga, przemienienia umysłu, pojednianai ze Stwórcą) to nigdy tam pokoju nie będzie.

Za to jest nadzieja na pokój jak już przyjdzie Mesjasz, albo Mahdi, albo Chrystus - jak kto woli.

Maranatha!

Dziękuję za polemikę. Pozostaje do dyspozycji.



adolfhitler.blog.pl, September 21, 2006 12:59 Skomentuj komentarz


Dziwne, ze krytykuje Pan kogos kto ma absolutna racje w tym sporze - czyli fakt, ze panstwa Izrael jako sztucznego tworu po II wojnie swiatowej wsadzonemu na plecy swiatowi arabskiemu, nie powinno juz byc dla wspolnego swiatowego bezpieczenstwa.

w34, September 21, 2006 15:02 Skomentuj komentarz


Idąc dalej tym tokiem myślenia, wogóle nie powinno być Żydów, bo skoro nie powinno być ich w Izraelu (to sztuczny twór), i nie powinno być ich w innych państwach (my tu Żydów nie chcemy) to albo mogą być w morzu albo ... na wschodzie. Wspólne bezpieczeństwo jest ważniejsze! Oczywiście wspólne bez Żydów, bo Żydzi jako nieludzie pod pojęcia "wspólne" nie podpadają.

Piękna rasistowka wypowiedź, ale co się dziwić - rasiści są wśród nas i nawet mają swoje blogi!


Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.