Słowo kluczowe: śmierć


22 lipca 2023 (sobota), 11:42:42

Kohelet pogrzebowy (cz.1)

Taki tekst się pojawił w trakcie przygodowa

Acha,zanim położysz się spać,pozwól,że Ci przypomnę :)
Kiedy umrzesz, a masz to zagwarantowane od dnia narodzin
100% Gwarancji!!!
Więc ,kiedy już umrzesz ---nie martw się o Twoje ciało...

Twoi krewni zrobią wszystko, co trzeba
zgodnie z ich możliwościami.

Zdejmą Ci ubrania,
Umyją Cię
Ubiorą Cię
Wywiozą Cię z domu i zabiorą
na Twój nowy adres.

Wielu przyjdzie na twój pogrzeb, żeby się pożegnać ".

Niektórzy odwołają zaręczyny, a nawet opuszczą pracę, żeby przyjść na cmmentarz i zobaczyć jak Twoją trumnę powolutku spuszczają do grobu.

Twoje rzeczy, nawet to, czego nie lubiłeś pożyczać, będą sprzedawane, rozdawane lub spalone:

Twoje klucze
Twoje narzędzia
Twoje książki
Twoje płyty
Twoje buty
Twoje ubrania...

I bądź pewny , że świat
nie zatrzyma się i nie zapłacze za Tobą.

Gospodarka będzie kontynuowała swój bieg,Ziemia będzie się dalej kręciła wokół swojej osi.

W Twojej pracy zastąpi Cię ktoś inny.

Ktoś z tymi samymi lub większymi zdolnościami, przejmie Twoje miejsce.

Twój majątek pójdzie do twoich spadkobierców....

Ludzie, którzy znali cię tylko z widzenia powiedzą: Biedny facet !

Albo:,, szkoda gościa,mógł jeszcze żyć!''

Twoi serdeczni przyjaciele będą płakać

kilka godzin lub kilka dni,

Ale potem będą się śmiać żyjąc własnym życiem.

Twoje zwierzęta przywykną do nowego właściciela.

Twoje zdjęcia przez jakiś czas powiszą na ścianie albo będą nadal na jakimś meblu, ale potem zostaną schowane na dno

szuflady.

Ktoś jeszcze usiądzie na Twojej kanapie

i będzie jadł przy twoim stole.

Głęboki ból w twoim domu będzie trwał tydzień, dwa, miesiąc, rok... Potem zostaniesz wspomnieniem

I wtedy Twoja historia skończy się.

Skończyło się wśród ludzi, skończyło się tutaj,

skończyło się na tym świecie.

Teraz zaczniesz swoją historię w nowej rzeczywistości... w nowym,drugim życiu po śmierci.

Wartość straciło:
Ciało
Wygląd
Nazwisko
Komfort
Kasa
Kredyty
Stan posiadania
Pozycja
Konta bankowe
Domy
Samochody
Biznesy
Tytuły
Dyplomy
Medale
Trofea
Miejsca
Podróże...

W swoim nowym życiu potrzebujesz tylko jednego-Miłości,którą zgromadziłeś w swoim sercu i sercach ludzi oraz bliskości Boga.

To będzie jedyna fortuna, na jaką tam będziesz mógł liczyć.

Dlatego staraj się żyć i być szczęśliym tu gdzie jesteś, bo jak powiedział...św. Franciszek z Asyżu;

" Stąd nie weźmiesz tego, co masz.
Weźmiesz tylko to, co dałeś ''.

Więc póki co:
To twoje życie, ciesz się nim w pełni i rozsiewaj
Miłość,
Miłość,
Miłość.

Nieustannie szukaj Boga,żyj Bogiem i dla Boga.
Spraw aby Bóg stał się Twoim
Planem,
Drogą,
Celem!

Żyj tak,jakby to był twój ostatni dzień......
Bo może jest !!!

Znalezione w sieci :)

 


Kategorie: _blog, _blog / osobiste


Słowa kluczowe: pogrzeb, śmierć, kohelet, koh


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 grudnia 2020 (wtorek), 14:00:00

Grzech zrodził śmierć, a może to śmierć jest przyczyną grzechu?

Takie wyjaśnienie napisałem Adiemu. Ale czy dobrze?

Taki oto list napisałem, bo zaistniała potrzeba:

To: Adi @ WhatsUp
Sent: dziś o 13:55

[13:47, 29.12.2020] Wojciech Apel:

Tak. Super! Przyczyną śmierci (tego, że umieramy) jest grzech.

Ale sprawa nie jest taka prosta. Bo znajdziesz też wers, który mówi, że w drugą stronę, że śmierć (a dokładnie lęk przed nią) rodzi grzech. I to też jest prawda, o czym dowiadujemy się z objawienia zapisanego w Biblii.

[13:48, 29.12.2020] Wojciech Apel:

Dobrze jest to więc dokładniej wyjaśnić.

#1. Ludzie się powołani przez Boga do życia. Do życia rozumianego jako życie wieczne, bo śmierć nie była przez Boga zaplanowana. Ludzie mieli żyć, tak jak Bóg żyje.

#2. Adam i Ewa zgrzeszyli, czyli złamali swoim postępowaniem wolę Boga. Od tej chwili świat jest popsuty (niezgodny z zamysłem Boga) i życie na nim nie jest już takie jak zaplanować Bóg. I pewnie dlatego Bóg skrócił czas życia człowieka na ziemi, najpierw do 1000 lat a teraz pewnie do coś koło 120. I dlatego skutkiem grzechu jest śmierć.

#3. Ludzie wiedzą już, że nie są wieczni, więc zaczynają się spieszyć. Ludzie też nie chodzą w świetle, w chwale, w prawdzie jak to było w Edenie. Mamy więc kłamstwo, zazdrość, zawiści, pożądanie, panowanie jednych nad drugimi..... i zbrodnie, bo od 4 rozdziału Genesis są już morderstwa. Mamy też niemożliwość obcowania z Bogiem, który jest źródłem miłości, akceptacji, światła, zrozumienia, dobre, wiedzy, .... Ten stan ziemi i ludzi Biblia nazywa śmiercią, czasem czytamy to jako "śmierć duchowa" i z tego stanu wynikają kolejne grzechy. I dlatego mówimy, że śmierć rodzi grzech.

#4. I ten cykl należy przerwać. Wrócić do życia. I to jest pięknie opisane w Ed 2:1-10 - sprawdź, przeczytaj, przypomnij sobie odpowiadają na pytanie: co uczynił Bóg. Tam myśle w wersjach od 1 do 7 jest powtórzona dwa razy, więc pewnie to wyłapiesz.

Bądź zdrów.

W.

 Wersety:

* Rz 5 - 


Kategorie: _blog, listy


Słowa kluczowe: grzech, śmierć, Rz6


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 marca 2020 (poniedziałek), 17:40:40

Rozważania o śmierci czekając na połączenie z lekarzem

Wykręcam numer. Automat mówi, że jestem piątym oczekującym na połączenie, więc mam poczekać. Więc czekam. Ale z nudów spojrzałem do Gazety Wyborczej i przeczytałem, zdanie we wstępie do artykułu takie zdanie: "co z tego, że nie zarażę się koronawirusem, skoro mogę umrzeć na raka? – tak mówi pani Anna ze Śląska" a Gazeta to cytuje. Ciekawe.

Ciekawe, bo czekając na połączenie z lekarzem-chirurgiem (powiedzieli, że jeżeli nie chodzi o zdjęcie szwów to zamiast zaplanowanej wizyty w gabinecie mogę mieć konsultacje telefoniczną) próbuję przypomnieć sobie, że przecież i tak na pewno umrę. Niekoniecznie umrę czekając aż będę "pierwszym oczekującym na połączenie z konsultantem” ale na pewno umrę. Póki co już jestem czwarty, a byłem piąty.

W sprawie śmierci statystyki są nieubłagane! Na 100% ludzi 100% umiera i różnica jest tylko w tym kiedy i co będą robić potem. To kiedy kto umrze jest w wyłącznej kompetencji Pana Boga i wcale to nie oznacza, że mam Go wystawiać na próbę olewając higienę w czasie epidemii ale to On decyduje (albo już zdecydował) kiedy. Jego kompetencje. Ale co będzie się działo potem? Wiem - co będę robił potem jest już w moich rękach, to ja wybieram.

Prywatne badania, które przeprowadziłem wykazały, że większość moich znajomych spodziewa się po śmierci jakiejś formy sądu. Takiej lub innej, przez takim albo innym sędzią, przed Bogiem, tak czy inaczej, ale są dość tego pewni i oczekują, że ich fajne przecież życie będzie przez Boga ocenione miło. Nikt nikogo nie zabili, raczej nie kradł, a też w zdradzaniu żony przegięć nie było, bo przecież moi znajomi to głównie „fajni faceci". Bóg więc popatrzy na ich życie tak jak się wspomina ostatnie wakacje w Chorwacji. Było miło, fajnie, pogodnie. Może na sądzie tak będzie - ja tam nie wiem, nie znam się na życiu innych. Ale wiem coś o sobie bo na sobie się znam.

O sobie wiem, że wolę na żaden sąd nie iść. Moje życie nie wygląda tak miło jak wakacje. Trochę w życiu narozrabiałem i konsekwencje tego dotykają mnie i innych do dziś. Jest na świecie sporo osób które mają prawo mieć (więc zapewne mają) do mnie słuszne pretensje, bo coś tam... Aż nie chcę myśleć, bo nie za wszystko jeszcze poprzepraszałem (za niektóre sprawy już nie się da), nie wszystko uregulowałem, nie o wszystkim jeszcze jestem gotów pamiętać (choć pamiętam), a przynajmniej przyznać najpierw się przed sobą! Tak więc ja wolę na żaden sąd nie iść bo przypuszczam, że diabły (oskarżyciele) mają lepsze kwity niż te w IPN, mają lepsze nagrania, i lepiej moje grzechy mogą pamiętać.

A ponieważ mój Pan - Jezus Chrystus (tak, tak! To ten Żyd z Betlejem, co to "za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z panny Marii i stał się człowiekiem a potem ukrzyżowany pod Poncjuszem umarł i zmartwychwstał") … więc mój Pan - Jezus Chrystus powiedział, że „kto słucha słow Jego i wierzy w Tego, który go posłał nie idzie na sąd (potępienie) ale ma życie wieczne bo ze śmierci przeszedł (forma dokonana) do życia”. No więc ja tego się będę trzymał.

Są tutaj dwa warunki: (#1) słuchanie słów Pana co staram się czynić i (#2) wiara w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi, niekoniecznie przed 6 tysiącami lat, ale w 6 dni to na pewno. Dwa warunki i już. Tak powiedział Pan, nie wspominając nic o chodzeniu na mszę do kościoła, słuchaniu biskupa i papieża, oszczędzaniu plastikowych słomek i nie paleniu węglem.

Dwa warunki i trzy skutki: (#1) mam życie wieczne (i to jest fajne, bo nadzieja to pierwsza rzecz, która po moim nawróceniu się pojawiła - przestałem się bać śmierci), (#2) nie idę na sąd (jakie to polskie - tak po znajomości nie idę pod sąd, rewelacja!) i (#3) ze śmierci w której żyłem przeszedłem do życia i żyję.

Jeżeli ktoś ma wątpliwości odnośnie tego co piszę, a ma PIsmo Święte za swój autorytet to niech spojrzy teraz w Ewangelię św. Jana. W rozdziale 5, werset 24 zaczyna się od uroczystego „Amen, Amen” co polscy tłumacze przekładają na „zaprawdę powiadam wam” (Tysiąclatka), albo „ręczę i zapewniam" (pastor Zaręba). Ogólnie, rozdział 5 Jana jest piękny, bo sporo mówi o życiu i śmierci więc może na czas oczekiwania aż telefonicznie przyjmie nas lekarz to dobra lektura? Wszak możemy nie doczekać „na linii".

****
Już jestem drugi oczekującym na linii pacjentem. Minęło minut 55 więc jeszcze 40. Fajnie.


Kategorie: _blog, ewangelia


Słowa kluczowe: śmierć, ewangelia, luxmed, sąd, j5:24


Komentarze: (1)

., March 17, 2020 04:58 Skomentuj komentarz


Dr Paweł Grzesiowski: Wszyscy, którzy spotkają się z koronawirusem, łapią go [wywiad]
14 marca

Przemyslaw Swiderski
Panie doktorze, można się było spodziewać, że koronawirus pojawi się w Polsce, prawda? To chyba nie jest dla nikogo zaskoczeniem?
Nie jest.

Liczba zakażonych rośnie dość szybko.
Wcale nie! Proszę nie szerzyć paniki. W poniedziałek mieliśmy siedemnaście przypadków zachorowań, we wtorek dwadzieścia jeden. W środę łącznie dwadzieścia pięć, czyli wzrasta o kilka przypadków dziennie, a nie kilkaset. Więc proszę nie używać słów, które nie pasują do rzeczywistości - liczba zarażonych koronawirusem na razie szybko nie wzrasta, co nie oznacza, że za kilka dni do tego nie dojdzie.

Przecież nawet sam minister zdrowa Łukasz Szumowski mówił na konferencji prasowej, że trzeba się spodziewać, iż chorych będzie przybywać.
Tak, minister Szumowski uprzedza, zapowiada pewne rzeczy. Miesiąc temu mówił, że wirus pewnie pojawi się w Polsce, i się pojawił. To nie jest powód do paniki, ale do uspokojenia. Jeśli mówię, że za dwa dni będzie burza, to czy jest to powód, aby uciekać, czy raczej, aby zabrać rzeczy z balkonu? Nikt nie straszy przed koronawirusem, tylko ostrzega. Pewnie po to, żeby nie było jak we Włoszech, bo Włosi w piątek poszli spać jakby nigdy nic, a w poniedziałek obudzili się już w innej rzeczywistości.

Dobrze, więc zweryfikujmy, co jest prawdą, a co fikcją, bo w internecie wiadomości o koronawirusie jest bardzo dużo i pewnie sporo osób je czyta. Mówi się, że koronawirus jest groźniejszy od wirusa grypy sezonowej choćby z tego powodu, że osoba z grypą zaraża jedną osobę, a ta z koronawirusem od dwóch do czterech osób. To prawda?

Tak, to prawda. Wskaźnik zakaźności koronowirusa to około dwa, dwa i pół. Oficjalnie nie zwiększono go do czterech. Krótko mówiąc: średnio jeden chory na koronawirusa zaraża dwie, trzy osoby - takie są aktualne obliczenia.

Można w jakiś sposób wyjaśnić, dlaczego osoba chora na grypę zaraża jedną osobę, a ta chora na koronawirusa dwie, trzy?
Dlatego, że wirus grypy krąży w świecie od kilkuset lat. Ludzie, chorując, uodparniają się. Ten wirus jest nowy - za dziesięć, dwadzieścia lat będzie z nim jak z wirusem grypy, ludzie na koronawirusa będą chorowali rzadziej, bo prawie wszyscy po przechorowaniu będą na niego uodpornieni. To normalna sytuacja dla nowego wirusa - kiedy się pojawia, nikt nie jest na niego odporny i każdy może zachorować.

Fakty i mity na temat koronawirusa z Wuhan znajdziecie w naszej galerii. Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Alkohol niszczy koronawirusa? Raport WHO. Fakty i mity o kor...
Pojawiły się informacje, że koronawirus może wywołać chorobę u 20 do 70 procent wszystkich mieszkańców Ziemi, tak jest rzeczywiście?
Przed chwilą to powiedziałem. Wszyscy, którzy spotkają się z tym wirusem, łapią go - jest to tylko kwestia czasu, ilości kontaktów. Dlatego nie ma sensu mówić, że to będzie 20 czy 70 procent wszystkich mieszkańców Ziemi, bo docelowo cała ludzkość może się zarazić koronawirusem. Cała rzecz polega na tym, żeby się to nie stało w ciągu jednego miesiąca. Musimy robić wszystko, aby spowolnić, opóźnić rozwój wirusa, ale biologicznie tak będzie - praktycznie każdy będzie mógł tego wirusa złapać. 20 procent, 70 procent ludzkości - to raczej kwestia sezonu. W jednym sezonie jesienno-zimowym grypa atakuje około 10 procent mieszkańców planety, a ten wirus ma potencjał dwukrotnie wyższy, więc łatwo policzyć, że to będzie 20-25 procent populacji. 70 procent to wizja apokaliptyczna, nie wiem, kto to wymyślił! Realistycznie - choroba pojawi się u 20-25 procent ludzi, biorąc pod uwagę, że koronawirus ma dwukrotnie większy potencjał niż wirus grypy - to czysta matematyka.

Pojawiły się informacje, że 5 milionów ludzi może umrzeć z powodu koronawirusa.

A kto te informacje rozsiewa?

Ktoś, kto sobie policzył, ile osób może się zarazić koronawirusem i jaka jest jego śmiertelność.

Ale ten ktoś zapominał zapytać o zdanie lekarza i epidemiologa, bo nie chodzi o zwykłe procenty. Nie mamy żadnych przesłanek do tego, aby takie obliczenia robić, bo prawdziwa śmiertelność koronawirusa prawdopodobnie wynosi około jednego procenta, a nie trzy czy pięć procent, jak podają w tej chwili statystyki.

Dlaczego?

Dlatego, że tworzymy statystyki na podstawie tylko potwierdzonych przypadków zakażeń, a przecież nie każdemu robimy badania, czyli prawdziwa śmiertelność koronawi-rusa może być trochę wyższa niż śmiertelność przy grypie. I już się robi zupełnie inna sytuacja. Trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa - to bardzo ważne w takich sytuacjach. Nikt z nas, epidemiologów, takich wypowiedzi by nie autoryzował.

Ale to chyba WHO podało, że śmiertelność koronawirusa wynosi 3,4 procent.

Ale jaką śmiertelność?! Zastrzega się przecież, że szacunek śmiertelności dotyczy wyłącznie przypadków, które zostały potwierdzone badaniami. I to jest prawda - wynosi 3,4 procent. Tyle tylko, że wiemy, iż chorych jest pięć razy więcej, czyli rzeczywista śmiertelność jest pięć razy niższa.

Wyczuwam, że denerwują pana te pytania!

Tak, bo cały czas prostujemy rzeczy, które pojawiają się w internecie. Wszyscy mówimy o pewnych sprawach czy liczbach od początku pojawienia się koronawirusa, ale najwidoczniej nie wszyscy nas słuchają - trzeba na te sytuacje spojrzeć racjonalnie i obliczać, co może się zdarzyć, a nie siać panikę.

Zapytam w takim razie o to, czy faktycznie jest tak, że wirus zniknie, kiedy będzie cieplej? Niektórzy twierdzą, że tak właśnie się stanie.

To bzdura! Niech ci, którzy tak twierdzą, sprawdzą, w jakiej temperaturze ten wirus żyje - w nas w temperaturze 36,6 stopni Celsjusza. To dlaczego ma zniknąć, jak będzie 20 czy 30 stopni? Nie ma takiej opcji. To są wymysły ludzi, którzy patrzą z nadzieją, że niebezpieczeństwo minie późną wiosną czy latem. Oczywiście, na powierzchniach wirus będzie żył krócej, to zostało już wyliczone: koronawirus w 4 stopniach Celsjusza żyje miesiąc, a w 20 stopniach - dwa dni. Z całą pewnością przy wyższych temperaturach wirus na świeżym powietrzu będzie żył krócej, więc ta zakaźność będzie mniejsza. Ale w 80 procentach zarażamy się drogą kropelkową, co ponad wszelką wątpliwość wykazali Chińczycy, czyli zarażamy się, chuchając na siebie - a tu wysoka temperatura nie ma żadnego znaczenia. Jeśli ktoś chory kichnie, będzie kasłał na kogoś zdrowego z małej odległości, to nie ma żadnego znaczenia, że panuje upał - ta osoba się zarazi i tyle.

Czyli nie jest tak, jak twierdzą niektórzy, że przyjdą upały i koronawirus się skończy?

Nie, tak nie będzie. Może być tak, że wirus wygaśnie do tego czasu spontanicznie, bo jak patrzymy na krzywą epidemii, to okres bardzo dużej aktywności wirusa po szybkim wybuchu zakażeń trwa około dwóch miesięcy. W związku z tym być może w czerwcu epidemia powolutku przygaśnie sama, ale nie ma takiej pewności. Nawet jeśli do takiej sytuacji dojdzie, to nie z powodu wysokich temperatur, tylko dlatego, że wirus sam się ogranicza, atakując dużą liczbę ludzi.

Od czego zależy, czy ten wirus sam wygaśnie, czy nie?

Wirus musi mieć podatny grunt. To tak jakby pani miała siać zboże: jeśli wrzuca pani ziarno na czyste pole - każde pani wyrośnie. I to jest stan, w którym się epidemia zaczyna: nie ma odporności, wszystkie ziarenka wykiełkują, czyli każdy zarażony zachoruje. Ale jeśli przyjdzie pani na pole już wcześniej zasiane, będzie na nim rosło już jakieś zboże, i tam pani wysieje ziarno, to wyrośnie tylko co dziesiąte czy co piętnaste, bo miejsce już jest zajęte. To jest stan, kiedy epidemia trwa, bo każda osoba, która przechorowała, będzie dla wirusa barierą - taka osoba już drugi raz nie zachoruje, a jej odporność powoduje, że nie zaraża innych. Krótko mówiąc: im więcej zarażonych osób w kraju czy województwie, tym szybciej wirus zaczyna spowalniać, bo już nie ma kogo zarazić. Załóżmy, że idziemy do klasy, w której jest piętnaścioro dzieci - nikt w niej nie zachorował, więc nikt nie jest odporny. Jeśli wpuścimy do takiej klasy wirusa, zachorują wszystkie dzieci. Ale jeśli w tej klasie jest siedmioro dzieci, które już przechorowały, to wirus nie jest w stanie zarazić wszystkich - kiedy spadnie na Zosię, która jest już odporna na tego wirusa, Zosia nie zarazi Krzysia. To tajemnica wygasania każdej epidemii i idea, która przyświeca szczepieniom. Jeśli będzie szczepionka na koronawirusa, to jeśli zaszczepi się co najmniej 50 procent ludzi, to epidemii na dużą skalę nie będzie.

Koronawirus zatacza coraz szersze kręgi. Sprawdź, dokąd już dotarł, co o nim wiemy i jak możemy się przed nim ochronić. Gdzie jest koronawirus w Polsce?
Koronawirus z Chin. Co już wiemy o wirusie? Objawy, leczenie...
W mediach pojawiły się informacje, że przeprowadzone w Chinach sekcje zwłok wykazały, iż ofiary koronawirusa miały poważnie uszkodzone płuca, osłabiony system odpornościowy i choroba może doprowadzić do nieodwracalnego zwłóknienia płuc.

Wirus, jeśli zaatakuje płuca, powoduje ich ciężkie zapalenie, które prowadzi w 20-30 proc. przypadków do śmierci. Mechanizm uszkodzenia płuc polega na zniszczeniu tkanki płucnej przez wylewy, zatory, a także silny proces zapalny. To powoduje zniszczenie części płuc, ale pozostałe nieuszkodzone części płuc podejmują pracę i zapewniają prawidłowe funkcjonowanie. Czy u ozdrowieńców będą odległe następstwa choroby, nie da się dziś przewidzieć, ale istnieje pewne ryzyko, że u tych osób płuca będą przez wiele lat nosiły ślady choroby, podobnie jak po przebytej gruźlicy.

Jak pan myśli, co teraz powinien zrobić rząd? Jak powinniśmy się wszyscy zachowywać?

Na takie pytanie nie będę odpowiadać. Nie jestem w rządzie. Mam nadzieję, że władza ma zespół doradców. Ja pracuję na samym dole, najbliżej szpitali i pacjentów. Zajmuję się aktywnie sytuacją, która ma miejsce - mogę mówić o tym, co mamy robić my - ludzie odpowiedzialni za ochronę zdrowia. Są zalecenia WHO, jak się należy zachowywać w sytuacji epidemii, i rząd powinien wypełniać zalecenia WHO. Przygotowywać zaplecze przede wszystkim oddziałów intensywnej terapii. Bo w tej chwili najpoważniejszy problem, jaki może się pojawić i pojawia się w każdym kraju, gdzie występuje masowość zachorowań - to niedobór łóżek i sprzętu do intensywnej terapii. Z tego powodu mogą umierać ludzie. Tak naprawdę największym problemem i głównym zadaniem wszystkich jest zabezpieczenie łóżek, respiratorów, leków, środków ochrony, dezynfekcyjnych, gazów medycznych i personelu, bo pacjentów może być wielu. A druga rzecz to podstawowe działanie przeciwepidemiczne, to, co się robi dzisiaj: kontrole na granicach, kontrole na ulicach, izolowanie wszystkich potencjalnie chorych. To może robić rząd, bo nikt z nas nie ma takich uprawnień, żeby z termometrem biegać po mieście i mierzyć ludziom gorączkę.

Uważa pan, że zamykanie szkół czy odwoływanie imprez masowych to dobre rozwiązania?

Jak będzie nadchodzić epidemia, tak. W tej chwili jest ten czas, bo mamy pierwsze zakażenia własne, u ludzi, którzy nie wyjeżdżali z kraju. To początek epidemii. Dlatego masowe imprezy należy wstrzymywać, tym bardziej że biorą w nich udział ludzie z różnych terenów, często także z zagranicy. Więc duże imprezy nie powinny się odbywać, bo one już same w sobie niosą ryzyko kontaktów międzyludzkich, a wirus przenosi się głównie przez kontakty międzyludzkie. Takie działania mają więc sens. Szkoły, przedszkola zamykamy wtedy, kiedy zachodzi obawa o rozprzestrzenianie się wirusa w sposób niekontrolowany. Wczoraj nie było takiego zagrożenia, dziś jest. I pamiętajmy, zamknięcie szkół oznacza znacznie więcej niż tylko brak dzieci w zbiorowiskach. To także mniejszy ruch na mieście, mniejszy tłok w środkach komunikacji miejskiej, ale i mniej ludzi w pracy, bo ktoś dorosły musi zapewnić opiekę dzieciom.

Koronawirus COVID-19 lub SARS-CoV-2 to patogen, który od grudnia 2019 roku spowodował epidemię na terenie Azji, a jej ogniska rozszerzają się również w innych częściach świata. Czy rzeczywiście jest tak śmiercionośny, jak rozpowiada się w mediach? Czy roznosi się tylko poprzez kichanie i kaszel? Czy ochrona przed nim wymaga specjalnych środków? Wyjaśniamy, jak jest naprawdę, czerpiąc informacje z zasobów danych Światowej Organizacji Zdrowia i publikacji naukowych anonsowanych m.in. na stronie Medical News Today i Healthline.Sprawdź, które z krążących opinii nt. koronawirusa COVID-19 to mity.
COVID-19 – obalamy 10 mitów nt. chińskiego koronawirusa
Robić zapasy żywnościowe, zapasy środków czystości czy nie?

Nie, to niepotrzebna panika. Robienie zapasów w tej chwili uważam za zupełnie bezzasadne. Nie ma żadnych powodów, aby myśleć, że dostawy podstawowych produktów zostaną wstrzymane. W tej chwili należy raczej organizować się w ten sposób, żeby zapewnić seniorom i ludziom chorym możliwość zaopatrzenia się w produkty pierwszej potrzeby bez wychodzenia z domu - na tym się trzeba skupić: jak doprowadzić do tego, aby starsze osoby miały leki, jedzenie, środki higieniczne bez wychodzenia z domu. Trzeba sobie zorganizować lokalną samopomoc, bo właśnie te osoby są najbardziej zagrożone. Nie boimy się wirusa u osób młodych, wirus działa jak wilk polujący na stado owiec, atakuje osoby słabsze, starsze i schorowane. Trzeba o tym mówić i pisać, zmobilizować lokalne społeczności, żeby się zorganizowały i pomagały właśnie tym, którzy są najbardziej narażeni, żeby ludzie pomagali sobie wzajemnie. Wszystko dziś da się załatwić na telefon albo przez internet. Osoby starsze nie powinny pojawiać się w miejscach publicznych jak można najdłużej: nie chodzić do lekarza, nie chodzić do apteki, nie chodzić do kościoła, nie chodzić do sklepu, bo te osoby są w największym niebezpieczeństwie. To widać nawet na polskich przypadkach - młodzi, którzy zachorowali i przebywają w polskich szpitalach, czują się świetnie, a starsze osoby, chyba we Wrocławiu, walczą o życie.

Jaki błąd popełnili Włosi?

W pierwszych tygodniach zbagatelizowali sprawę. Początek ewidentnie przespali, uznając, że u nich do epidemii nie dojdzie - tyle mogę powiedzieć. Na pewno nie docenili, kiedy wirus zaczął się u nich rozprzestrzeniać, potrzeby zorganizowania dużej liczby łóżek, oddziałów intensywnej terapii - to w tej chwili największy problem, na który Włosi narzekają. Nie mają gdzie kłaść pacjentów, którzy potrzebują respiratorów.

Z kolei w Chinach widać to, o czym pan mówił, tam epidemia powoli wygasa, prawda?

Tak, ale dlaczego wygasa? Dlatego że Chińczycy zamknęli prawie 50 milionów ludzi w kwarantannie na 3-4 tygodnie. Kwarantanna jest po to, aby w okresie wylęgania, czyli w ciągu dwóch, trzech tygodni nie doszło do masowych kontaktów międzyludzkich. Kto ma zachorować w tym czasie, zachoruje, ale nie zarazi nikogo następnego. Tyle że opowiadanie o Chinach bez mówienia o tym, co oni tam zrobili, jest bez sensu, bo tam zadziałał cały złożony system. Wszystko można było zamówić przez internet, towary dostarczano do domów, dzieci nauczano przez internet - Chińczycy wszystko, co można było, przenieśli do sieci, a jednocześnie stosowali drastyczne, drakońskie wręcz sposoby wyłapywania chorych. Stosowali kontrolę gorączki na ulicach, jeśli ktoś ją miał, kierowali kogoś takiego natychmiast na badania i w ciągu trzech godzin było wiadomo, czy ma koronawirusa, czy nie - trafiał do kwarantanny lub szedł do domu. To są działania, których żaden kraj jeszcze nie podjął i nie wiem, czy podejmie, bo to działania nieprawdopodobnie kosztowne i drastyczne. Chińczycy ściągnęli w pewnym momencie do Hubei kilkadziesiąt tysięcy pracowników medycznych z innych części Chin. Czy u nas tysiąc lekarzy i pielęgniarek przyjedzie nagle z Warszawy na Pomorze? Byłoby ciężko, a takie działania hamują epidemie, jeśli wejdzie ona na wysoki poziom. To, że Włosi zamknęli w tej chwili cały kraj, wydaje się działaniem spóźnionym. Powinni to zrobić co najmniej tydzień temu.

Jak, pana zdaniem, rozwinie się sytuacja? Jakie są możliwe scenariusze?
Są dwa scenariusze: albo będziemy mieli tych zakażeń tak wiele jak Włosi, gdzie co dwa, trzy dni podwaja się liczba osób zakażonych i „zatykają” się wszystkie oddziały intensywnej terapii, albo będziemy mieli bardziej płaską krzywą zachorowań, bo będziemy każdy przypadek wyłapywali tak, jak dzieje się to dzisiaj. Wtedy tych ludzi zachoruje pewnie tyle samo, co w tym pierwszym scenariuszu, ale ten proces rozciągnie się na trzy, cztery miesiące, a o to chodzi, żeby nie było szczytu zachorowań w ciągu tygodnia, bo żaden system nie jest wtedy w stanie zapewnić takiej jak trzeba ilości łóżek. I pojawia się poważny problem.

Szczepionka na koronawirusa to ponoć kwestia roku, może ośmiu miesięcy, tak?
Wiele zespołów badawczych pracuje nad szczepionkami, ale realistycznie nie wcześniej niż za rok będą szanse na masową produkcję. Dlatego teraz nie ma co liczyć na cud, tylko trzeba podwinąć rękawy i wszystkie ręce na pokład w walce z wirusem.

Koronawirus nie przestaje się rozprzestrzeniać, a wręcz zatacza coraz większe koło, obejmując nowe tereny. Do tej pory nie został opracowany lek zapobiegający zakażeniom. Nie odkryto także medykamentu (choć trwają intensywne badania), który mógłby skutecznie wyleczyć infekcję. W środę 11 marca WHO dotychczasową epidemię koronawirusa, nazwała pandemią! Przedstawiamy zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS) które koncentrują się na profilaktyce, czyli zapobieganiu zakażeniu koronawirusem. Poniższa galeria przedstawia 9 praktycznych porad, których przestrzeganie może uchronić przed infekcją!

Skomentuj notkę
29 grudnia 2018 (sobota), 12:13:13

Przypomnienie nauki apostolskiej po śmieci Alinki

Siostry i bracia.

Alina zasnęła a więc jest okazja aby przypomnieć sobie doniosłe i dogmatyczne prawdy odnośnie losu ludzi, którzy umierają!

Przypomnijmy sobie - abyśmy się nie smucili jak ci wszyscy ludzie wokół nas, którzy gdy ktoś odchodzi są przerażeni nie mając w sobie nadziei.

Pamiętajmy, że jak wierzymy, że nasz Pan, Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg - przez naszego Pana - poprowadzi wraz z Nim tych, którzy w Nim zasnęli. To jest ważne! To jest ważne, bo tak nauczał apostoł Paweł, podając tą naukę nie od siebie, ale jako Słowo Pańskie.

Pamiętajmy też, że my nie wyprzedzimy tych, którzy już odeszli bo gdy Pan przyjdzie, gdy zstąpi z nieba czyniąc to na rozkaz Boga, przy głosach anioła i dźwiękach trąby wtedy nasi zmarli powstaną! Tak! Powstaną, a wtedy też my (o ile dożyjemy tej chwili) będziemy pochwyceni w obłoki aby razem z nimi wyjść na spotkanie nadchodzącego Pana. Potem już zawsze razem z nimi i razem z Nim będziemy.

Tak wierzymy, więc dodawajmy sobie otuchy tymi słowami się zachęcając. A jak nie pasuje Wam moja parafraza to zobaczcie w swoich Bibliach, jak zapisał to apostoł Paweł, w liście do Tesaloniczan, w rozdziale 4, gdzieś pod koniec.

A piszę to abyśmy nie naśladowali świata i jego obyczajów, ale mając Ducha byli solą tej ziemi i zachowywali się godnie wobec śmierci bliskich nam ludzi. 


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: alina, 1tes4, śmierć


Komentarze: (1)

wojtek, February 7, 2023 14:52 Skomentuj komentarz


Drogie siostry, kochani bracia.
Pastor Marian zasnął, więc jest dobra okazja aby przypomnieć sobie doniosłe i dogmatyczne prawdy odnośnie losu ludzi, którzy umierają. Przypomnijmy je sobie - abyśmy nie smucili sie jak to robią ludzie wokół nas, którzy gdy ktoś umiera są przerażeni nie mając w sobie nadziei.
Pamiętajmy, że jak wierzymy, że nasz Pan, Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg - przez naszego Pana - poprowadzi wraz z Nim tych, którzy w Nim zasnęli. To jest ważne! To jest ważne, bo tak nauczał apostoł Paweł, podając tą naukę nie od siebie, ale jako Słowo Pańskie.
Pamiętajmy też, że my, którzy jeszcze żyjemy nie wyprzedzimy tych, którzy już odeszli bo gdy Pan przyjdzie, gdy zstąpi z nieba czyniąc to na rozkaz Boga, przy głosach anioła i dźwiękach trąby wtedy nasi zmarli powstaną!
Tak! Powstaną, a wtedy też my (o ile dożyjemy tej chwili) będziemy pochwyceni w górę, w obłoki aby razem z nimi wyjść na spotkanie nadchodzącego Pana. A potem już zawsze razem z nimi i razem z Nim będziemy.
Tak wierzymy, więc dodawajmy sobie otuchy i tymi słowami się zachęcajmy co próbuję tu uczynić parafrazują koncówkę rozdziału 4 z listu do Tesaloniczan.
A piszę to abyśmy nie naśladowali świata i jego obyczajów, ale mając Ducha byli solą tej ziemi i zachowywali się godnie wobec śmierci bliskich nam ludzi, w tym wypadku brata Mariana.

*****

A nam, którzy żyjemy i będziemy chować w czwartek ciało brata Mariana zwracam uwagę, że fragment 1Tes4:13-18 nie konczy się w tym miejscu, że kolejne wersety aż do 5:11 (tu dopiero jest domknięcie klamry) są szczególnie ważne dla nas, pozostawionych przy życiu. Wszak nie jesteśmy w ciemności więc (…) nie śpijmy (…) czuwajmy (…) i zachęcajmy się.
Wojtek

Skomentuj notkę
6 października 2016 (czwartek), 10:36:36

Mój pierwszy mem - o życiu wiecznym

mem-1

A ja też sobie zrobiłem mema. Pierwszego. W Wordzie, bo nie ma innego narzędzia do robienia grafiki i memów. W końcu każdy może teraz memy robić. Trochę nie najlepiej wyszedł, ale napisałem w nim, że ....

Jeżeli życie trwa tyle co życie tu na ziemi to zrozumiałe jest, że najwyższą wartością jest jego przedłużenie na ile przedłużyć się go da oraz intensywność, aby w każdą chwilę życia wsadzić życia jak najwięcej.

Jeżeli jednak Bóg powołał nas do życia wiecznego, to nie ma większego znaczenia kiedy przeniesiemy się z doczesności do wieczności. Kluczowe jest, aby być pewnym, że w dobry sposób do tej wieczności się trafi.

Takie przemyślenie pojawiło się w trakcie spaceru po starówce, w szczególności gdy mijałem największy w naszym mieście Zakład Pogrzebowy. Wszyscy umrzemy, ale czy wszyscy żyć będziemy?


Kategorie: filozofia, życie, _blog


Słowa kluczowe: śmierć, życie wieczne, wieczność


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 czerwca 2016 (poniedziałek), 23:09:09

ZuzioZgaśnięcie

ZuziaZuzia nam gaśnie. Ma co najmniej 16 lat, więc jak na kota to sporo. Przez 13 lat mieliśmy z nią tyle radości a teraz gaśnie a proces przez który przechodzi daje do cichego myślenia, któremu trudno się przebić przez hałaśliwe emocje.

W spotkaniu ze śmiercią (to spotkanie jest dla mnie dość delikatne - wszak nie ja umieram tylko mój kot) przeraża mnie niemoc. Niemoc czyli niemożliwość użycia siły, fizyki, chemii, kasy, znajomości, nawet znajomości z Bogiem w celu wstrzymania śmieci. Niemoc, bo śmierć jest w cudzych rękach, śmierć jest w rękach Stwórcy.

Śmierć to ... Nie wiem. Jeszcze nie definiowałem śmierci i wiem jak trudno się nią zajmować nie mając dobrze określonego pojęcia życia. No bo niby co to jest życie?

W uszach mi dźwięczy piosenka Skaldów, że "życie jest forma istnienia białka" w której wyśmiewali materialistyczne podejście do emocji. Ale ateizm i materializm mnie nie obchodzi. Ale czy na pewno? Czy na pewno tak ufam Stwórcy, że gaśnięciem Zuzi mogę się pogodzić? Na rozum tak, ale emocje? Gdzie są moje emocje?


Kategorie: kot, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: zuzia, kot, emocje, śmierć, życie


Komentarze: (1)

wojtek, December 25, 2018 12:15 Skomentuj komentarz


Z Fejsa:

Wszystko przemija. Tworzymy, układamy, zmieniamy a niektóre rzeczy sypią się już po roku.
Prorok Izajasz (Iz 40:6-8) zwiastowal:
„I rzekłem: Co mam zwiastować?
To: Wszelkie ciało jest trawą, a cały jego wdzięk jak kwiat polny. Trawa usycha, kwiat więdnie, gdy wiatr Pana powieje nań.
Zaprawdę: Ludzie są trawą! Trawa usycha, kwiat więdnie, ale słowo Boga naszego trwa na wieki."

A Słowo Boga trwa na wieki? Tak! Amen!

Skomentuj notkę
4 maja 2014 (niedziela), 07:06:06

Apokalipsa św. Jana, rozdział 9, werset 6

Przy okazji studiowania z Andrzejem Apokalipsy znalazłem taki oto werset:

I w owe dni ludzie szukać będą śmierci, ale jej nie znajdą, i będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich ucieknie
(Apokalipsa św. Jana, rozdział 9, werset 6)

Werset jest ważny, bo wielu ludzi wierzy, że śmierć rozwiązuje problem. Teraz żyją jak chcą, nawet czasem fajnie, a jak przestanie być fajnie to umrą i koniec. Ale jeżeli umrą i dalej będą żyć, tylko w dużo gorszych warunkach, jeszcze dalej od łaski Boga, od Jego światła, miłości, akceptacji, dobra i ciepła?

Przecież to nasz Stwórca jest źródłem wszystkiego, źródłem tego co dobre. Przecież im dalej od Niego tym gorzej. Czy ludzie nie rozumieją tego?


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: życie, śmierć, apokalipsa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
17 kwietnia 2010 (sobota), 11:50:50

Pokój, cześć i dwa pokoje

Przy okazji słuchania nekrologów po panu prezydencie zauważyłem, że ...

"Pokój jego duszy"
brzmi mi w uszach o jakie 7dB lepiej niż
"cześć ich pamięci".

Kategorie: obserwator, filozofia, _blog


Słowa kluczowe: po śmierci, śmierć


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
15 kwietnia 2010 (czwartek), 09:05:05

Co i jak mówić o zmarłych

Zdanie, że "o zmarłym należy mówić dobrze albo nie mówić wcale" jest głupie. Głupie i złe. Moim zdaniem o zmarłym za życia i po śmierci należy mówić prawdę, bo mówienie prawdy sprawia, że jest się spójnym, jednoznacznym a przez to częściowo dobrym.

A myślę o tym od kilku dni, bo ciągle przypomina mi się marszałek Niesiołowski, ze swoim "małym człowiekiem, którego się brzydzi". To co takiego się wydarzyło w sobotę, że pan marszałek zmienił zdanie? No cóż - PO.litycy

Druga inspiracja do tego przemyślenia ma swoje źródła w naciskach, jakie pewien znajomy, nienawidzący Kaczorów (przekonany jestem, że to kolejna ofiara mediów) stosuje na mnie abym flagę z czarną wstążką wywiesił. Może bym i wywiesił gdybym miał (a nie mam) ale nacisków z jego strony jakoś nie umiem zdzierżyć.

Spójność. Spójność myślenia, spójność wypowiedzi - to coś co może przybliżyć do prawdy, bo brak spójności, sprzeczność, kręcenie i mataczenie to sygnały, że mamy doczynienia z kłamstwem. Kłamstwo w przeciwieństwie do prawdy nie potrafi stworzyć spójnego systemu i zawsze uważnemu obserwatorowi coś tam będzie zgrzytać.


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: prezydent, mówienie o zmarłych, śmierć, pogrzeb, po, niesiołowski


Komentarze: (1)

hocus, May 1, 2010 14:34 Skomentuj komentarz


Coz, ogladajac relacje i komentarze w tv w okresie zaloby nie moglem oprzec sie poczuciu wszechogarniajacej hipokryzji.

Dla mnie s.p. Prezydent Kaczynski pozostanie na zawsze tym, ktory na najwyzszy urzad wyjechal na plecach dziadka z wehrmachtu.
Skomentuj notkę
11 listopada 2006 (sobota), 11:11:11

Synonimy umierania

Poszukuję synonimów umierania używanych w naszej kulturze:

  • odszedł do ojca
  • udał się w najdłuższą podróż
  • zasnął
  • odeszli na wieczną wachtę
  • kopnął w kalendarz
  • koifnął
  • Wącha kwiatki od spodu, wieczny odpoczynek, spoczywa w pokoju, zszedł,
  • zgon, wieczny sen, poszedł do piachu, zdechł, skonał, odszedł, zginął,
  • poszedł do aniołków, poszedł do nieba itd...

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: śmierć


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 listopada 2005 (wtorek), 20:00:00

W telewizji powiedzieli ....

W Dzienniku Telewizyjnym (teraz to się zwie "Wiadomości") wspominano różych zmarłych. We wstawce o papieżu usłyszałem, że "odszedł od nas ten który był dla nas drogą prawdą i życiem". To ja ze swoje strony dodam, że odszedł też od nas "Wielki Chorąży Pokoju" i robię to celowo, bo kult człowieka niezależnie od tego kim ten człowiek był zawsze jest czymś przeciwny Bogu.

A drogą, prawdą i życiem zawsze był i będzie Jezus zwany Mesjaszem, który umarł ale też zmartwychwstał w przeciwieństwie do innych supermenów.

Ale czemu się dziwię? W światowej, bezbożnej telewizji taka wstawka jest wsam raz aby zwodzić religią ludzi religijnych. Religia to wiadomo - diabelstwo!

Inspiracja: Wiadomości TVP1, 1 listopada 2005, godzina 19.30


Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: droga, prawda, życie, Jezus, papież, śmierć, katolicyzm


Komentarze: (4)

w34 -> nestor, November 5, 2005 23:36 Skomentuj komentarz


#1 A dlaczego JP2 był Wielkim Człowiekiem?

#2 A kto to jest Wielki Człowiek?

#3 Kto i jakimi kryteriami ma prawo określać wielkość człowieka?

mobi, November 3, 2005 00:19 Skomentuj komentarz


Bardzo słuszne spostrzeżenie - zwodzić religią ludzi religijnych - okazuje się, że to nie jest takie trudne :(

nestor, November 2, 2005 17:23 Skomentuj komentarz


Jan Pawel II byl wielkim czlowiekiem, dawal wspaniale swiadectwo wiary, ale nie mozna zaburzac hierarchii, to prawda.

pepegi, November 2, 2005 09:37 Skomentuj komentarz


intuicyjnie mam taki sam pogląd - znicze z papieżem, jego wizerunki w miejscach zajmowanych dotąd tylko przez świętych...
choć z formalnego punktu widzenia nie jest błędem określić kogoś mianem "dobry pasterz" na przykład - jeśli dobrze zajmuje się jakąkolwiek trzodą.
Skomentuj notkę
3 kwietnia 2005 (niedziela), 18:53:53

Refleksja po śmierci papieża (#1)

1. Inspiracja

Gdzie nie spojrzę - czarno. Czego nie włączę to smutek. Same Requiem i lamentacje. O co to chodzi?

2. Święty Paweł naucza

Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. (...)  Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi.
(Pierwszy list do Tesaloniczan, rozdział 4, wersety od 13)

3. Refleksja

Nawet w tak ważnej dla Kościoła sprawie jak śmierć papieża to świat a nie Kościół narzuca standardy zachowań. Wielcy tego świata, zadecydowali, że ma być smutno i jest. Ma być na czarno, ma być na poważnie, ma być tragicznie i jest. Media manipulują tak, że aż jestem przerażony ich siłą. A wielcy robią to w związku ze śmiercią człowieka, którego (tak deklarują) uważają za swojego nauczyciela a teraz zaprzeczają jego nauczaniu tak jak zaprzeczali mu gdy żył i pewnie będą zaprzeczać jutro, gdy ciało zostanie pochowane a żałoba przeminie.

A ludzie Kościoła poddają się tej manipulacji... niestety. Zupełnie tak jakby nie było nadziei. Więcej - zupełnie tak, jakby nie było Boga, Tego który daje i który zabiera, Tego który wie lepiej, i Tego któremu można zaufać gdyż jako Stwórca wie co czyni i czyni to z miłością. Choć w sobotę, bp. Życiński był jakby w poprzek - dlatego zacytuję.

4.Biskup Życiński (za GW)

O refleksję na nauczaniem papieskim i nieuleganie uczuciom, gdy papież jest w ciężkim stanie, zaapelował w sobotę abp Józef Życiński. Podkreślił, że pontyfikat Jana Pawła II jest dla nas wszystkich darem, który w wymiarze duchowym pozostanie trwały. Metropolita lubelski powiedział dziennikarzom, że pogarszający się stan zdrowia papieża jest "psychologicznie szczególnie trudnym czasem oczekiwania wypełnionym troską - jedni proszą Boga o cud, drudzy borykają się z własnymi uczuciami".

"To tak jak wtedy, gdy chciałoby się zatrzymać kogoś, kto odjeżdża w najdłuższą podróż, nawet jeśli wiemy, że musi odjechać i wiemy, że będzie mu tam dobrze. Wtedy miłość przejawia się w tym, że chcielibyśmy jak najdłużej zatrzymać jego dłoń, jak najdłużej być razem" - mówił arcybiskup.

"W takich momentach nie możemy dać się ogarnąć uczuciom" - uważa metropolita. "Ojciec Święty wielokrotnie podkreślał, że jesteśmy darem Bożym dla innych. On też był darem Bożym dla nas. Mogliśmy cieszyć się jego bliskością i jego świętością, jego mądrością przez tyle lat" - powiedział.

"Dary mają do siebie to, że w tym co czasowe i materialne niszczeją, a pozostają trwałe w tym, co duchowe. Więc i tu prawa biologii są nieuchronne. Trzeba pogodzić się z jego odejściem, natomiast w przesłaniu duchowym ten dar pozostanie dla nas niezmiennie bliski" - dodał.

Wezwał wiernych do modlitwy i rozważań papieskich tekstów, m.in. ostatniej książki papieża "Pamięć i tożsamość".

"Przecież ostatnia książka, to bardzo głębokie przesłanie, które ukazuje nam nasze miejsce w tradycji, w narodzie, w kulturze i w Europie. Wczytując się w to, jesteśmy blisko Ojca Świętego, dzielimy z nim tę wizję. On odchodzi, a jego słowa i mądrość pozostają" - powiedział.

Siła nauczania Jana Pawła II - według metropolity lubelskiego - tkwi w wartościach duchowych, często niedocenianych we współczesnej cywilizacji zdominowanej przez kult siły i pieniądza.

Metropolita lubelski powiedział, że Karol Wojtyła wybrał kapłaństwo nie po to, żeby "ludzie wzdychali za nim i fascynowali się nim". "Szedł, bo Chrystus jawił się dla niego jako odpowiedź na wyzwania epoki, na pytania nurtujące człowieka" - podkreślił.

"Więc jeśli dziś łzy stają w oczach, to zazwyczaj dlatego, że pytamy: dlaczego już? Czy nie mogło by być kilka lat więcej? Ja bym odpowiedział: dziękujmy za te 27 lat wypełnionych sensem i duchowym pięknem" - mówił.

Przypomniał, że już raz, po zamachu w 1981 r., "obawialiśmy się, że to może być koniec". "Jakże inaczej wyglądałaby historia świata i Kościoła, gdyby po tamtym zamachu nie udało się go uratować. Tymczasem Bóg dał nam te dodatkowe 24 lata posługi Jana Pawła II, więc dziękujmy za ten wielki dar i za jego przedziwną osobowość" - powiedział abp Życiński.

Nie obawia się on o Kościół po śmierci Jana Pawła II. "Nie wpadajmy w przygnębienie. Bóg znajdzie środki, by na trudne czasy posyłać wielkich ludzi" - powiedział.

"Przecież czas obecnego pontyfikatu był wyjątkowo trudny. Z jednej strony całkowita przemiana oblicza Europy, z drugiej strony nihilizm w kulturze, deklaracja śmierci człowieka, eksperymenty - od manipulacji genetycznych po klonowanie. To wszystko mogło miażdżyć, przybijać, a tymczasem Jan Paweł II potrafił to podjąć" - dodał.

Dla niektórych Polaków Kościół bez Jana Pawła II będzie "mniej nastrojowy" - uważa abp Życiński. "Ci, którzy traktowali w kategoriach uczuciowej więzi pielgrzymki do Rzymu, będą teraz mieć uczucia słabiej zaangażowane, ale Kościół nie jest zbudowany na uczuciu, jest zbudowany na Łasce Bożej, prowadzony przez Ducha Świętego" - powiedział.

Abp Życiński przypominał, że gdy on kończył seminarium, pesymiści mówili, że po Soborze Watykańskim II będzie głęboki kryzys Kościoła - "i to się nie sprawdziło". "Śmiem twierdzić, że udziałem naszego pokolenia stał się ten rozkwit Kościoła, który sprawił, że tak wielkie rzesze młodych gromadząc się przy Ojcu Świętym odnajdywały kogoś, kto wyrażał ich ideały" - dodał. . 


Kategorie: katolicyzm, refleksja, umieranie, śmierć, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, papież, Jan Paweł II, Bóg, śmierć, umieranie, Życiński


Komentarze: (5)

w34, April 6, 2005 09:40 Skomentuj komentarz


Dlaczego Jezus płakał nad grobem Łazarza?

Odpowiedź A.: bo obok była Maria, która płakała. Jezus ze swoimi uczuciami jest po naszej stronie i mimo iż wiedział, co za chwilę się wydarzy z Łazarzem utożsamił się z żyjącą Marią.

Za po tu rodzi się kolejne pytanie: po co Jezus wskrzesił Łazarza? Z naszego punktu widzenia sprawa jest prosta: dla świadectwa, dla okazania swej mocy, dla potwierdzenie tego iż jest on Mesjaszem ale jak spojrzy się na to od strony Łazarza to sprawa już taka prosta nie jest. Ale ponieważ o Łazarzu wiemy niewiele to nie spekulujmy.

w34-> Khgr: ja myślę, że relacja czasu w którym dokonała się ofiara Mesjasza do czasu śmierci innych ludzi nie ma znaczenia. Myślę tak dlatego, bo wydaje mi się, że dla Boga nie ma problemu czasu, problemy następstwa wydarzeń. Abraham uwierzył i poczytane mu to było za sprawiedliwość (Gal) a więc zbawienie jego dokonane zostało na tej samej podstawie co zbawienie Dobrego Łotra (umierał razem z Mesjaszem) i Świętego Szczepana (umierał jakiś czas po). Wydaje mi się, że ten problem czasu dotyczy jedynie nas, ludzi i to nas żyjących tu na ziemi. Np. zachowanie się Ducha Świętego inne jest przed a inne po, gdyż dopiero po śmierci i zmartwychwstaniu Mesjasza Duch Boży może zamieszkać w człowieku.

khan-goor, April 6, 2005 02:38 Skomentuj komentarz


"A moze Ty wiesz, dlaczego Jezus płakał po śmierci Łazarza?"

może dlatego, iż Łazarz umarł zanim Jezus "ukrzyżowan, umarł i pogrzebion", czyli Łazarz umarł przed odkupieniem win ludzkości przez Chrystusa.
i może dlatego Jezus nad nim płakał...


skoczna, April 5, 2005 13:01 Skomentuj komentarz


A moze Ty wiesz, dlaczego Jezus płakał po śmierci Łazarza? Myślę nad tym i myślę...
I nie tylko ja: http://skoczna.blox.pl/
Pozdrawiam

belle, April 4, 2005 22:14 Skomentuj komentarz


Nic dodać, nic ująć. Tylko egoistycznie żałować, że się nie ubrało samemu tych uczuć w tak piękne słowa. Tak samo, jak nie umiemy trafiać w sedno, jak On. Na swoje usprawiedliwienie można mieć to, że moim powołaniem być może jest być matką, żoną, córką, siostrą, pracownikiem, przyjaciółką. Moim powołaniem nie jest nauczać innych słowem, lecz być człowiekiem.

khan-goor, April 4, 2005 17:16 Skomentuj komentarz


wiesz, mi się wydaje, że smucimy się nie dlatego, iż JPII umarł, a raczej dlatego, iż zostaliśmy tutaj na Ziemi bez niego...
Skomentuj notkę
24 lipca 2004 (sobota), 21:09:09

Rozwój a nasze odczucia

Dziś znowu zafascynował mnie rozwój, a właściwie to nie tyle sam rozwój co wszystko co pod pojęcie rozwój wkładamy i wszystko co na świecie rozwojem wyjaśniamy.

Niewątpliwie rozwojem jest to, co się dzieje z dzieckiem w dzieciństwie. Ale w którym momencie kończy się rozwój a zaczyna degradacja? W wieku 15 lat? 24? Po trzydziestce albo czterdziestce? Niewątpliwie rozwojem jest stworzenie przedsiębiorstwa od pierwszego pomysłu, poprzez startup, finansowanie VC, potem wejście na giełdę. Ale czy rozwojem jest coroczne sianie i zbieranie zboża? Czy rozwojem nazwać można przemiany w państwach (mocne słowo: państwo) afrykańskich w II połowie XXw.? A przecież mówi się o państwach rozwijających się jak i o państwach wysokorozwiniętych. A państwo Aleksandra Wielkiego to było jakie państwo? 

Jak to jest, że rozwój nas cieszy bo a antyrozwój (degradacja) nie? Przecież cieszymy się własnym dorastaniem, lubimy obserwować wzrost dzieci własnych i cudzych, radujemy się ogrodem na wiosnę. Ale chwila, ale moment, wystarczy nieco poczekać, spojrzeć w drugą stronę a już widzimy jesień, już w ogrodzie coś zgniło, już spotykamy się ze słabościami rodziców, z kolejnym wylewem u wiekowej babci, a czasem sami na swoim ciele odnajdujemy oznaki niemocy, antyrozwoju, degradacji, wszak nie jesteśmy już tacy młodzi. A czy to co już nie jest rozwojem może cieszyć? Z reguły nie cieszy ale dlaczego?

Dlaczego rozwój tak mocno związany jest z pozytywnymi emocjami podczas gdy proces odwrotny (nie potrafię go tu nazwać) wręcz przeciwnie?

Chyba po pierwsze dlatego, że przesadne uwielbienie życia prowadzi do braku akceptacji śmierci, a przecież śmierć na tym świecie jest zjawiskiem jak najbardziej naturalnym. Jak na razie na 100% ludzi 100% umarło więc śmierć jest pewnikiem i nieakceptowanie jej jako zjawiska normalnego nie jest właściwe. Śmierć co prawda kojarzy nam się ze słabością, starością która wydaje się nie być przyjemna ale czy na pewno tak jest? W każdy razie wypadało by przebadać na ile w naszej kulturze kult młodości (jak w reklamach, tylko młodość, seks i zabawa się liczy) i nieakceptowanie śmierci (liczy się tylko "to życie") wpływa na to, że życie nasze tylko w pierwszej swej fazie jest rozumiane jako rozwój i jako coś pozytywnego.

Drugi powód, jaki na dziś znajduję to powszechne skażenie ewolucjonizmem, w tym skażenie darwinizmem w szczególności. Ewolucje (co gorsza, ciągle jeszcze rewolucje też) postrzegamy jako coś pozytywnego, było mniej - jest więcej, było prostsze - jest bardziej skomplikowane, była bakteria zrobiło się zwierzątko, była małpka - zrobił się człowiek, był wielki wybuch - mamy piękny wszechświat. Wszak to musi być piękne, wszak to właśnie jest rozwój! I tu też należało by przebadać na ile jest to naukowe a na ile pseudonaukowe, bardziej poparte naszym chciejstwem niż faktami. Wszak przemiany gatunku nikt jeszcze nie zaobserwował a czy ten wszechświat się kurczy czy też rozwija to do końca nie wiadomo (tak jak nie wiadomo co będzie "potem"). Na pewno jednak piękniej wygląda młode ciało od ciało starego a zaobserwowałem ostatnio na basenie, że różnica tkwi praktycznie tylko w gładkości skóry.

Tak więc kult młodości i darwinizm powodują, że najczęściej świat widzi się tak (a te obrazki ciągle czekają na napisanie poważnego wywodu):

Podczas gdy widzenie tego tak ...

... lub tak ...

... jest również możliwe. A jak to właściwie jest?

Po głowie chodzi mi to od ponad roku, obrazki są zrobione ale jakoś ciągle nie potrafi się ten problem widzenia zamienić w poważny tekst.

Na podobne tematy odnotowałem kiedyś:

Może coś kiedyś napiszę. Zalążek czeka na dysku od 3 miesięcy.

No i jeszcze słowo klucz: metahistoria


Kategorie: starość, śmierć, światopogląd, _blog, metahistoria


Słowa kluczowe: rozwój, emocje, ewolucja, starość, młodość, śmierć, ewolucjonizm, metahistoria


Komentarze: (2)

krisper, July 26, 2004 23:03 Skomentuj komentarz


Co do tego 100% na 100% to w starym testamencie jednemu się chyba udało.

Znudzonaa, July 25, 2004 12:53 Skomentuj komentarz


Tak sobie Ciebie czytam....i czytam i niemal za kazdym razem zmuszasz mnie do refleksji...dziękuję...
Skomentuj notkę
18 maja 2004 (wtorek), 11:25:25

Kot w pustym mieszkaniu

Kot w pustym mieszkaniu

Wisława Szymborska

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.

I żadnych skoków pisków na początek.


Kategorie: poezja, kot, _blog


Słowa kluczowe: kot, Wisława Szymborska, Szymborska, śmierć, umieranie


Komentarze: (21)

pepegi, May 19, 2004 09:59 Skomentuj komentarz


oj lubię ja ten wiersz. taki koci punkt widzenia, jaki znam z życia...

Pieguskowa, June 9, 2008 15:07 Skomentuj komentarz


Świetny wiersz. Mi się go całkiem fajnie mówi :)

Patt;**, July 12, 2011 13:57 Skomentuj komentarz


Patt;**, July 12, 2011 13:59 Skomentuj komentarz


Mi się bardzo dobrze mówił ten wiersz,ale jeszcze z podkładem: Edward Cullen-kiss the rain:*

an, February 2, 2009 16:32 Skomentuj komentarz


ten wiersz nie jest fajny, tylko jest cierpieniem. szymborska napisała go po śmierci męża filipowskiego.

didi, February 7, 2009 09:25 Skomentuj komentarz


To, iż wiersz został napisany po śmierci męża nie oznacza, że dla kogoś nie może być po prostu fajny do recytacji...

morsik, February 25, 2009 21:11 Skomentuj komentarz


pomyślałam o Pani słuchAjąc Elli F....(Mieszkam w pieknym miejscu w lesie dookoła mnie dziki i sarny ,nie pomijam kotów, dzikich i sąsiadki )TJ ZAPROSZENIE. CUDOWNIE BY BYŁO POTAŃCZYC W TAKT MUZYKI.. SERDECZNIE POZDRAWIAM.
RYSZARDA OCHWAT KOTERBA

twoja stara, May 5, 2009 18:42 Skomentuj komentarz


ale wy śmierdzicie // do dupy ta strona ;/ a komentarze to wogóle [...] frajerzy z białowierzy

Ktoś normalny, June 4, 2009 20:00 Skomentuj komentarz


Wiesz co? Jak sie na poezji nie zna to sie nie wchodzi na strony dla normalnych ludzi. To nie strona dla dzieci !!!!!
A co do wiersza super pozdrawiam p. Wisławę.Jest pani godna podziwu!!!

treska, November 17, 2009 18:49 Skomentuj komentarz


ten wiersz najbardziej pasuje do sytuacji, w której obecnie się znalazłam. Będę miała operację na otwartym sercu, mogę się nie obudzić , a 2 kotki zostaną.....

anonim, November 17, 2009 22:28 Skomentuj komentarz


Kochaj kotki, ale myśl o (1) Bogu, (2) o sobie i (3) o innych ludziach. Taka kolejność da Ci perspektywę widzianą z wieczności a to jedyna słuszna perspektywa, niezależnie od tego ile masz lat i ile operacji Cię jeszcze czeka lub nie czeka.

A kotki? Sam mam 3, może z nimi będę w niebie a może tam będę bez nich - nie wiem.

W.

treska, November 18, 2009 08:44 Skomentuj komentarz


Noszę się zamiarem uśpienia kotków przed wyjazdem na operację, ale przecież zawsze jest jakaś odrobina nadziei że wrócę i co wtedy ? Piszesz o zwracaniu się do Boga , robię to, ale wydaje mi się ,że przez to mam coraz mniejszą ochotę walki o przeżycie. Czy w Twoim życiu były podobne chwile? A wiersz W.Szymborskiej ,choć piękny nie pomaga....

anonim, November 18, 2009 15:34 Skomentuj komentarz


(1) Usypiać kot? Co to za eutanazja! Dla kotów najważniejsze jest życie więc je zostaw choćby miały sobie żyć na śmietniku (może z Twojego punktu widzenia to straszne życie, ale z kociego już niekoniecznie, bo z kociego ważne jest życie).

(2) A jeżeli chodzi o Twoje życie to już jest inaczej niż z kotami. Nie masz ochoty walczyć? Nie walcz bo życie (w znaczeniu takim, jak użyłem w stosunku do kotów) nie jest najwyższą i ostateczną wartością. Najważniejszą wartością jest życie z Bogiem. Jeżeli je masz to życie (te kocie, te na ziemi) jest tylko pielgrzymowaniem, wędrówka, czasem, którym musimy spędzić aby przejść do życia właściwego, pełnego, z Bogiem. Ale aby tak myśleć, musisz mieć właściwą perspektywę - perspektywę wieczności, którą daje chwycenie Boga za rękę, zaprzyjaźnienie się z nim, trwanie w nim - coś, co w Bili nazwane jest Nowym Narodzeniem, a co tak trudno zdefiniować gdy się tej perspektywy nie ma.

(3) Pewności relacji z Bogiem Ci życzę. Jeżeli Ci jej brakuje to teraz, bez wychodzenia z domu czy łóżka powiedz JEMU, że Ci jej brakuje i powiedz, że TERAZ chcesz sobie to poukładać.

W.

treska, November 19, 2009 08:38 Skomentuj komentarz


Twoje słowa są mądre , ale ze mną chyba jest coś nie tak , brakuje mi takiej wiary i pewności jaką masz Ty. Zawsze uważałam ,że jeszcze zdążę chodzić na różaniec , na majówki, zdążę tak jak starsi ludzie modlić się i chodzić do kościoła. Myślałam nawet o tym , aby pojechać na jakieś rekolekcje wzmacniające wiarę, ale choroba została odkryta nagle - nie zdążyłam. Nie wiem czy potrafię poukładać sobie sprawy z Bogiem, mieszkam sama, nie znam nikogo prócz Ciebie, kto mógłby mi pomóc odnależć właściwą drogę.Napisz coś o sobie, będzie mi łatwiej nawiązać nić porozumienia i akceptować to co piszesz. A tak na marginesie, czytanie wierszy powoduje,że świat robi się coraz smutniejszy - a może ja wybieram nie te wiersze , które powinnam ? Pozdrawiam

kotyikocury, February 18, 2010 00:30 Skomentuj komentarz


Treska, to nie jest tak, zawsze jest ktoś życzliwy niedaleko nawet jesśli go mijasz wzrokiem i nie zauważasz na co dzień - sąsiad, pani z kiosku, znajomy widziany raz na tydzień na rynku...
szkoda, że mieszkam tak daleko bo bym ci gotowała po tej operacji i karmiła koty :o)
odezwij się i daj nam znać że wszystko w porządku

Tommy, February 2, 2012 10:53 Skomentuj komentarz


Dlaczego chcesz mordować koty? Oddaj je komuś najlepiej. I nie słuchaj bzdur o bogu. Zwierzęta są ważne.

Bigosior, January 4, 2010 21:23 Skomentuj komentarz


Peter Schmeichel i tak lepszy Manchester rządzi!!!... .

Aga, February 14, 2010 13:44 Skomentuj komentarz


Dzięki temu wierszowi wygrałam konkurs. Bardzo fajnie mi się go recytowało.

Iwona, February 16, 2011 20:52 Skomentuj komentarz



Jest Pani wielką poetką. Ten wiersz jest jednym z najbardziej wstrząsających.Gratuluję wrażliwości ale współczuję wswpółodczuwania. Ale to chyba cena wielkości :)
Pozdrawiam serdecznie i żałuję że nie miałam zaszczytu Pani poznać
Iwona Jakubowska-Branicka

Tajemnicza, May 15, 2012 21:02 Skomentuj komentarz




Ten wiersz oddaje cierpienie Szymborskiej po śmierci męża. Wielka to strata, że ta wybitna poetka już nie żyje.


PS: Wejdżcie na stronę poezja.pl.com\wisławaszymborska.pl
tam wszystkie wiersze!

Magda Vamp., May 16, 2012 15:09 Skomentuj komentarz


Zavamirskie!
Skomentuj notkę
4 stycznia 2004 (niedziela), 10:55:55

Ziemia obiecana #2 (z cyklu: to lubię)

Bucholc nie żyje! pan wie?... Miał fabryki, miał miliony, był całym hrabią i nie żyje!

A ja nie mam nic i jeszcze na jutro mam protestowane weksle, ale ja żyję!

Pan Bóg jest dobry, Pan Bóg jest bardzo dobry!

Władysław Reymont, Ziemia obiecana, rozdział XVI, w wersji filmowej kwestia wypowiedziana przez Dawida Halpem w czasie pogrzebu Bucholca.
  • Książkę poczytać można pod: http://monika.univ.gda.pl/~literat/ziemia/
    a ściągnąć spod adresu: http://e-biblioteka.pl/www/static/p.php?157
  • W ustach Żyda te słowa jakoś brzmią dziwnie. Chyba będzie to kolejny punkt do przemyślenia materiału pt: "Czy życie ludzkie jest najwyższą wartością?". Ostatnio artykuł JKM w Najwyższym czasie dał mi już do myślenia na ten temat, więc pewnie czas się za to zabrać na poważnie.

Kategorie: to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: Ziemia Obiecana, Reymont, Bucholc, śmierć, umieranie, Bóg


Komentarze: (2)

w34, January 5, 2004 14:43 Skomentuj komentarz


No jasne. Ciągle jestem zakręcony przez "Faraona".

Już poprawiam.

speedy, January 5, 2004 14:15 Skomentuj komentarz


bolesław prus????? jaki bolesław prus????
przecież to niejaki władysław st. reymont to napisał! chyba, że literaturoznawcy mówia teraz co innego...
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.