Kategoria: miłość


3 stycznia 2006 (wtorek), 23:58:58

Drzewo, które umiało dawać

Opowieść jest zawarta w obrazkach. Pamiętam, że dostałem ją do Pawła S. jako potężny jak na owe czasy plik PowerPointa PPT.

Drzewo, które umiało dawać

Shel Silverstein, 

Wydawnictwo: TKECh Kraków
Rok wydania: 1992

Przeglądarka obrazków powinna dać się uruchomić klikając poniżej na pierwszy obrazek.


Kategorie: miłość, _blog, ewangelia


Słowa kluczowe: Drzewo które umiało dawać, Shel Silverstein


Galeria plików multimedialnych


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 lipca 2005 (niedziela), 12:08:08

Dynamika zakochania

Inspiracja:

To przemyślenie powstało tydzień temu. Dziś jednak sprowokowany (Świat Moich Myśli) w końcu je spisałem, gdyż pojawiła się do tego okazja. Wyciągnąłem z iPAQa szkic, dopisałem i sformatowałem treść i już jest.

O dynamice zakochania:

Miłość (zakochanie, miłość rozumiana jako uczucie, jako stan emocjonalny) to bardzo silne uczucie między dwoma osobami. Truizm? Tak, ale prawdą jak, że jak każde uczucie z czasem przemija, zmienia się, przeistacza i pytaniem tylko pozostanie w co się przeistoczy?

Wydaje mi się, że możliwe są 4 przejścia, dwa w stany silnie stabilne i jeden stabilny jako tak. Oto próba charakteryzacji przejść:

#1 Miłość (uczucie) może się przerodzić w obojętność - po prostu uczucie wygasło i a ludzie żyją dalej bo "przedstawienie musi trwać" (Freddie Mercury). Przejście możliwe tylko przy płytkości tego pierwszego uczucia, przy małym zaangażowaniu.

#2 Miłość (uczucie) może się przerodzić w nienawiść - to przejście realizowane jest, gdy w wyniku tego pierwszego uczucia ktoś za bardzo ufając i otwierając się, wychodząc ze swojej skorupki został skaleczony, zraniony, pobity. W zależności od wielkości rany stan nienawiści może trwać dłużej lub krócej, przechodząc w stan inny, najczęściej obojętność choć nie zawsze.

#3 Miłość (uczucie) może się przerodzić w przyzwyczajenie, symbiozę, stan stabilny w którym się funkcjonuje dlatego, że się w nim funkcjonuje. Suma kosztów jest mniejsza (lub równa) sumie korzyści, więc trwamy dopóki ekonomia nie zaproponuje zmian.

#4 - Miłość (uczucie) może się przerodzić w miłość rozumianą jako decyzje - stan stabilny o ile decyzja była podjęta w sposób poważny. Piszę o decyzji, bo miłość w innym rozumieniu to nie uczucie a decyzja o tym, że chce się odtąd tylko dobra dla kochanej osoby.

Modlitwa:

Drugi Jezu  - dopomóż aby silne uczucia, które przeżywamy wyzwalały w nas dobre, bo zgodne z Twoją wolą nasze decyzje. Daj też moc aby te decyzje były trwałe w naszym życiu na Twoją chwałę i dla naszego szczęścia.

Wiem, że będąc tu na ziemi sam przeżywałeś emocje. Wiem, że płakałeś, wiem, że się złościłeś. Wiem też, że kochałeś więc wiesz o czym rozmawiamy i o co Cię proszę.

Amen.

Słowa z fiki:

  • Miłość - relacja między osobami, zakładająca czynienie drugiej osobie dobra, często wymagająca ofiary.
  • Nienawiść - relacja do innej osoby mająca na celu niszczenie i zniszczenie jej, czyli doprowadzenie do jej nieistnienia.

Linki:


Kategorie: miłość, modlitwy, _blog


Słowa kluczowe: miłość, dynamika miłości, zakochanie, uczucia, obojętność, nienawiść, przyzwyczajenie, decyzja


Komentarze: (3)

anonim, July 31, 2005 10:17 Skomentuj komentarz


123 * 456

lilienn, July 25, 2005 18:54 Skomentuj komentarz


jak bede w nastroju to wroce przyczyac bo temat interesujacy

iwonsia, March 22, 2007 19:10 Skomentuj komentarz


Kurcze, dlaczego tak pozno znalazlam taka super strone?? Mysle ze kazdy z nas chcialby zeby milosc trwala wiecznie w postaci poczatkowej, bez zadnej metamorfozy.
Skomentuj notkę
13 lipca 2005 (środa), 08:50:50

Najchętniej zamknąłbym Cię w klatce

Dziś rano wsłuchałem się dokładniej w pewną znaną piosenkę. Wsłuchałem się aż tak bardzo, że w biurze musiałem sprawdzić czy mnie uszy nie mylą. Nie mylą. Oto cytat:

Myslovitz - Dla Ciebie

Dla Ciebie
Mógłbym zrobić wszystko
Co zechcesz powiedz tylko
Naprawdę na dużo mnie stać

(...)

Najchętniej zamknąłbym Cię w klatce
Bo kocham na Ciebie patrzeć
Naprawdę na dużo mnie stać

(...)

Coś pięknego i nie drogo! Przekonany jestem, że większość słuchaczy zaklasyfikuje tą piosenkę do piosenek o miłości, a wielu, zwłaszcza młodych na jej podstawie wiele się o miłości nauczy. Coś pięknego. Dlaczego zło i kłamstwo potrafią się tak dobrze maskować? Dlaczego nie istnieje prosta korelacja między pięknem a dobrem ale ponieważ takiej korelacji oczekujemy to tak łatwo dajemy się zwodzić?

Lucyfer jest ponoć najpiękniejszym spośród stworzeń.


Kategorie: poezja, miłość, _blog


Słowa kluczowe: miłość, Myslovitz


Komentarze: (5)

w34 -> *, July 14, 2005 08:53 Skomentuj komentarz


2 * thx

neno, July 14, 2005 08:34 Skomentuj komentarz


"Przez Ciebie wpadłem w głęboką depresję
Już teraz nie wiem kim jestem
Bo naprawdę na dużo mnie stać

To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja
Nigdy nie będę miał
Otwórz oczy zobacz sam
Przed nami mgła
Zamykam oczy
Nie chcę widzieć
Nie chcę czuć
Czy to koniec już"

To piosenka z najgorszego (jak do tej pory :P) okresu mojego życia.
Dla mnie to ona jest o miłości własnej.
Byłam zamknięta w klatce, bo mój mąż "kochał na mnie potrzeć"...
A to wszystko dla mnojego dobra . No, ale było - minęło :)

KT, July 28, 2008 15:47 Skomentuj komentarz


Ja też to przerabiałam, ale na szczęście nie dałam sie zaobraczkować, mimo to trudno mi było pozbyć sie namolnego potwora.
A ta piosenka - motyw przewodni, jeszcze długo mi sie tłukła po głowie.

kasia, October 29, 2010 14:18 Skomentuj komentarz


Bardzo prosze o kontakt...od dłuzszego czasu borykam sie z tego typu problemem ale musze sie przyznac że sobie nie radzę.:(

w34, July 28, 2008 16:34 Skomentuj komentarz


Kolejne diabelstwo - przebój lata 2008
============================

Karolina Kozak, Kłam, proszę kłam

Mówisz mi, że jesteś sam -
w tle słysze głosy rozbawionych dwóch dam.
Mówisz mi, idę spać,
gdy twoi koledzy już czekają w drzwich.
Chociaż wiem - nie będzie scen,
na moim sumieniu też się znajdzie grzech.
Może tak będzie lżej,
niech jak najdłużej trwa ten beztroski sen.

Ref.
Kłam, proszę kłam, nie chcę znać Twoich wad,
niewiele przyjdzie nam z odkrywania prawd,
ideału wciąż na tym świecie brak.
Więc żyjmy dalej tym o czym marzy każdy z nas.

Udaje znów, że słucham Cię
a w myślach składam plan na kolejny dzień.
Mówię Ci prosto w twarz,
że jestem młodsza o całe 5 lat.
Cicho-sza nie mów nic,
sam dobrze wiesz, że nie jesteś bez win.
Może tak będzie lżej,
niech jak najdłużej trwa ten beztroski sen.

Ref.
Kłam, proszę kłam, nie chcę znać Twoich wad,
niewiele przyjdzie nam z odkrywania prawd,
ideału wciąż na tym świecie brak.
Więc żyjmy dalej tym o czym marzy każdy z nas.
Skomentuj notkę
17 grudnia 2004 (piątek), 18:54:54

O miłości i małżeństwie

Nie lubię pisać na ten temat, ale poproszony napisałem. Oto co mi wyszło.

----- Original Message -----
From: "Wojtek - W34" <w34@blog.pl>
To: "(...)" <.....@blog.pl>
Sent: Monday, November 29, 2004 5:32 PM
Subject: o miłości i małżeństwie
 

Witaj

Poruszyłaś wiele tematów, poważnych spraw więc przystępuję do odpowiadania. Co mi z tego wyjdzie - zobaczymy.

Na początku podziękuję Ci za to, że czytasz. Czasem wydaje mi się, że teraz to rzadkość, że raczej w publicznych dyskusjach częściej chodzi o zamanifestowanie swojego istnienia niż o rzeczywistą wymianę poglądów. Ale skoro czytasz to mam motywację aby pisać.

Ale do rzeczy, piszesz tak:

> Jest jedna sprawa w Twoich opiniach
> z która nie potrafię się zgodzić.
> Zakładasz że aby mężczyzna mógł
> pokazać te wszystkie wspaniałe cechy takie
> jak odpowiedzialność, opiekuńczość, ojcostwo,
> zapewnienie bezpieczeństwa i
> tak dalej potrzebne jest małżeństwo?
> Dlaczego?
> Nie wystarczy powiedzieć związek...?

A ja odpowiadam:

 

1) Na początek musimy nieco pomęczyć się ze słowem "miłości" aby łatwiej było potem o "małżeństwie"

Osobiście uważam, że pod słowem miłość rozumie się dwa zjawiska często nieświadomie mieszając je. Spróbuję je zdefiniować:

- miłość #1 to stan psychiki człowieka, w który to stanie jest mu dobrze i to dobrze jest spowodowane bliską obecnością w jego życiu innego człowieka. Oczywiście spróbuj mniej czepiać się szczegółów definicji i tu nieco ogólniej użyć słów "dobrze", "bliską". W tym zjawisku mamy doczynienia z odbieraniem miłości, odczuwaniem miłości. Taka miłość to stan w którym mówisz do osoby kochanej "jest mi z tobą dobrze". Czasem łatwiej nazywać to zakochaniem ale wiele osób nazywa to po prostu miłością. Ja będę oznaczał to jako miłość #1

Tak więc miłość #1 tu definiuję jako "jest mi z tobą dobrze" i koniec. Zwróć uwagę więc, że mówimy tu o miłości, która jest odczuciem, subiektywnym odczuciem a więc wprost uczuciem.

- miłość #2 to zupełnie coś innego. Miłość #2 to decyzja człowieka, że chce dobra dla innej, bliskiej mu osoby, dla osoby, którą kocha. Osoba taka komunikuje drugiej osobie: "kocham cię, a więc chcę dla ciebie wszystkiego co jest dobre". To nie jest już zakochanie (czyli magiczne coś, co zmienia się w człowieku) ale jest to mniej lub bardziej świadoma decyzja.

A co co w świecie nazywa się miłością jest splotem tych dwóch postaw, przy czym w skrajnych przypadkach jest 100% jednego i 0% drugiego i daje (szok!) jest mowa o miłości. Czy jednak dalej jest to miłość? Wiem, że z powodu niezrozumienia, niedopowiedzenia, z powodu niedodefiniowania tego słowa bardzo często dochodzi do dramatów bo ktoś komuś powiedział "kocham cię", ten drugi usłyszał "kocham cię" i całkowicie się niezrozumieli. Myślę, że sama sobie dorobisz hipotetyczne, albo co gorsza rzeczywiste przykłady do takich nieporozumień.

Może jeszcze krótko o tym czym na pewno nie jest miłość.

Na pewno miłość nie jest transakcją a wypowiedź "kocham cię ponieważ robisz dla mi to i to" z akcentem na słowo "ponieważ" definiuje właśnie transakcję. Np. w sklepie mówisz "proszę mi dać kilo ogórków ponieważ mam pieniądze i nimi zapłacę" i wtedy wszystko jasne. Problemem jednak jest to, że na świecie wielu ludzi komunikuje "musisz mnie kochać ponieważ ja dla ciebie robię tyle rzeczy (np. cię kocham)". Ale miłość to nie transakcja - w miłości ludzie muszą być wolni a transakcje ze swej natury ludzi wiążą.

Miłość też nie jest szantażem (transakcją wymuszoną). Jeżeli ktoś mówi: "musisz mnie kochać bo inaczej ja jakoś nieprzyjemnie dla ciebie zadziałam" to odbiera tej drugiej osobie możliwość samodzielnego, wolnego podjęcia decyzji o kochaniu. Zobacz jaką głupotę wyśpiewał pewien facet w słowach "zobaczysz czym moja miłość jest ... dla ciebie zabiję się" - może jestem za stary aby zrozumieć czerwonowłosego ale przecież nie można wymuszać miłości poczuciem winy, nie mówiąc już o tym, że po to aby kochać to musi się po prostu być.

Wiem, że już wiele listów napisałem na ten temat. Jeden z nich nadawał się do upublicznienia dlatego proszę zobacz na adres
http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=5871534  
tam pogłębiam nieco ten temat.

A wszystko co będzie mi potrzebne dalej, i to chciałbym abyś zapamiętała to to, że miłość do zlepek dwóch rzeczywistości: 
  - miłość #1 to uczucie mówiące że jest mi z kimś dobrze;
  - miłość #2 to decyzja, że ja będę komuś czynił dobrze.

2) Temat dwa - małżeństwo. Trudny temat, ale póki wezmę się za ten temat muszę uczynić dwie małe refleksje osobiste wywołane Twoim listem. A więc teraz mała odskocznia.....

(...)

 

5) No to teraz do małżeństwa wracając.

Użyłaś słowa "związek" ja użyłem "małżeństwo" ale zostawmy na chwilę słowa a skupmy się na znaczeniu. Aby nam było łatwiej odrzućmy na chwilę cały kulturowy bagaż małżeństwa związany z kościołem, sakramentem (a co to jest?), urzędem stanu cywilnego, weselem, wódką na weselu i pijaną rodziną (tfu!), idiotyzmem kawałów w nocach poślubnych, i wszystkich sprawach materialnych związanych z mieszkaniem, kasą, prezentami, biała suknią i innymi ciuchami itp.

Skupmy się na czystym związku dwóch osób tak jakby tej całej otoczki kulturowej nie było. Popatrz jak działa związek dwóch kochających się osób:

Osoba A komunikuje osobie B:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

Osoba B komunikuje osobie A:

   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

 

Oczywiście takie związki nie uruchamiają się na przyciśnięcie guzika. Aby coś takiego zaistniało musi być wcześniej jakaś faza prezentacji ("ładna jestem"), zalotów, wykonania przez te osoby nawzajem jakiś gestów ("chcesz cukierka"), poznania się... ale krok do kroku, jeżeli relacja jest szczera, komunikowanie prawdziwe to w związku padną deklaracje: typu "kocham cię i chcę być przez ciebie kochana" o czym napisałem powyżej.

A małżeństwo? Małżeństwo to jest taki związek, gdzie te deklaracje padły w sposób świadomy, niewymuszony, prawdziwy i są to deklaracje wiążące. W różnych kulturach robi się to różnie - we wszystkich jednak taki związek ma charakter społeczny a więc ludzie żyjący obok są o takim związku informowani (stąd wesele, bo ci inni się z tego cieszą).

Jeżeli więc dwie osoby powiedzą sobie iż chcą się kochać oraz mniej lub bardziej formalnie komunikują to na zewnątrz (czy w formie ślubu, czy tylko chodzenia na spacer trzymając się za rękę) mamy doczynienia ze związkiem. Kiedy inni będą uważać go za małżeństwo zależy już tylko od środowiska kulturowego tych innych. Np. katolik będzie uważał małżeństwo za małżeństwo dopiero, gdy zawarty będzie ślub kościelny. Dla katolika więc nie są pełnym małżeństwem ludzie, którzy takiego ślubu nie mają niezależnie czy są to protestanci (co to za ślub bez sakramentu), ateiści (przez urzędnikiem Stanu Cywilnego) czy też muzułmanie, którzy do tego mogą mieć więcej żon. Ale zupełnie inne spojrzenie będzie miał na to protestant, który swoje przekonania opiera na Biblii - dla niego małżeństwem będzie i małżeństwo katolika i ateisty o ile nastąpiło to co w małżeństwie (czy jak wolisz w związku) jest najważniejsze, czyli wyrażenie woli dwóch osób, że się kochają i że chcą w tym związku trwać.

W dzisiejszej kulturze zachodu funkcjonuje wiele małżeństw nie będących formalnie nimi. Niedawno dowiedziałem się, że mój kolega ma tą kwestie nie do końca uregulowaną (nie było ślubu) mimo iż zawsze mówił o swojej żonie "żona" i ma z nią dwóch ślicznych chłopaków. Takie małżeństwo ma pewne wady - pewnie nie mogą wspólnie rozliczać podatków :-) ale to jest małżeństwo, bo gdzieś podjęli decyzje o dzieleniu się życiem w miłości, wszyscy tak ich traktowali a oni to też komunikowali otoczeniu.

 

6) O ślubie

Jednak chciałbym przekonać Cię, że nie każdy związek dwóch osób jest małżeństwem. 

Przeanalizujmy tają relacje:

Osoba A komunikuje osobie B:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1)

Osoba B komunikuje osobie A:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1)

Mamy dwie zakochane osoby, którym jest ze sobą dobrze. Czy takie osoby troszczą się o siebie? Tyle, o ile jest im to potrzebne aby trwać w uczuciu. A co będzie jak uczucie wygaśnie? Pewnie przestaną trwać w tym związku bo po co się męczyć. A może uczucie nie wygaśnie? Wygaśnie bo cechą uczuć jest zmienność, niezależnie czy zmieniają się 3 razy dziennie czy raz na 3 lata. Uczucie wygaśnie zwłaszcza, gdy nie ma paliwa, które mogło by je podtrzymywać a nie ma go w związku, który opisałem powyżej.

Wniosek: aby związek był trwały musi z fazy zakochania (miłość #1) przejść w fazę miłowania (miłość #2). A w jaki sposób przechodzi? Poszukaj.... moim zdaniem wystarczy, że złapiesz różnice między tymi dwoma związkami:

Osoba A komunikuje osobie B:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

Osoba B komunikuje osobie A:
   - czuję się z tobą dobrze (miłość #1) - chcę dla ciebie dobra (miłość #2)

 

Ten związek różni się od poprzedniego tym, że dwie osoby zadeklarowały miłość #2 w stosunku do drugiej osoby, czyli nie mówią "jest mi z tobą dobrze" ale mówią też "chcę dobra dla ciebie". Taki związek cechuje się jedną ważną rzeczą: jeżeli deklaracje były szczere taki związek jest trwały. A jeżeli te deklaracje wypowiedziane zostaną w jakiejś uroczystej formie, w formie ślubowania: ("ślubuję ci miłość") to będziemy mieli doczynienia z tym, co w naszej kulturze nazywa się ślubem a więc początkiem małżeństwa.

Zwróć uwagę, jak kulawy jest związek w którym dwie osoby trwają a nie deklaracje, zobowiązania, ślubowania nie zostały wypowiedziane!

 

7) Ciekawostka (i jednocześnie dygresja, więc możesz nie czytać). W małżeństwie może pojawić się dziecko i wtedy staje się ono kolejna osobą w związku. Zobacz jak działa macierzyństwo:

Osoba rodzica komunikuje dziecku:
   - cieszę się z tego że jesteś (miłość #1) - będę się tobą opiekować (miłością #2)

Osoba dziecka komunikuje rodzicowi:
   - cieszę się, że jesteś bo mogę dzięki tobie się rozwijać (miłość #1)

Związek niesymetryczny a działa. Do czasu.... do czasu aż dziecko dorośnie i związek ten będzie mógł być dalej partnerski.... i to też do czasu, gdyż z czasem, u rodzica pojawi się starość i wtedy związek ten może wyglądać tak:

Osoba starszego rodzica komunikuje dorosłemu dziecku:
   - jestem stary i potrzebuję Twojej opieki (miłość #1)

Osoba dorosłego dziecka komunikuje starszemu rodzicowi:
  - szanuję cię bo jesteś moim rodzicem (miłość #1) i  opiekuję się, tobą w twojej starości (miłość #2)

 

8) A teraz odpowiadam na Twoje pytanie:

> Zakładasz że aby mężczyzna
> mógł pokazać te wszystkie wspaniałe cechy
> tak dalej potrzebne jest małżeństwo?


Tak! Małżeństwo od związku różni się tym, że mężczyzna podjął decyzję, że chce być odpowiedzialny, opiekuńczy, chce dać bezpieczeństwo czyli chce dla drugiej osoby "dobrze". Jeżeli mężczyzna taką decyzje podejmie, zadeklaruje i wypowie to już mamy połowę małżeństwa. Drugą połową jest żona.

Oczywiście możesz teraz mi zarzucić, że odwróciłem kota ogonem ale zastanów się czy czasem na świecie nie jest wszystko poobracane a ja tylko nie wyprostowałem mówiąc jak to wszystko powinno być.

Ja twierdzę, że jak jest związek z deklaracją miłości to mamy doczynienia z małżeństwem. Ale na świecie jest tak, że jest kupę małżeństw, w których nikt niczego nie deklarował albo deklaracje były pustymi słowami wypowiedzianymi w kościele ponoć przed samym Bogiem. Tylko czy te małżeństwa są małżeństwami? Formalnie tak ale tak naprawdę? Oczywiście są też związki bez ślubu, które formalnie małżeństwami nie są a funkcjonują wspaniale. Słowa, słowa, słowa...... słowa są ważne!

Tak więc ja napisałem Ci o małżeństwie jakie być powinno. Chciałem abyś to wiedziała, bo to jest ważne. A to co widzisz wokoło to już praktyka. Pewnie Cię to odrzuca,  skoro piszesz, że "małżeństwo cię przeraża" ale ja wiem, że odrzuca Cię to co widzisz a nie to co powinno być.

(...)

10) O ideałach

Podobało mi się Twoje zdanie "o ideałach czyli facetach którym nie brakuje niczego czego nam potrzeba." Jest ciekawe :-)

(...)

A teraz oceń co mi wyszło. Jeżeli masz pytania, wątpliwości, chcesz podyskutować - jestem do Twojej dyspozycji.

Bądź zdrowa!

Wojtek (w34@blog.pl)

Aby lepiej zrozumieć moją pisaninę lepiej zapoznać się ze znaczeniem używanych przeze mnie słów. Tu są linki do słownika, który buduję pod hasłem "zabawa w słowa".


Kategorie: listy, miłość, _blog


Słowa kluczowe: miłość, małżeństwo, seks, sex, relacja, dojrzałość


Komentarze: (16)

w34, December 21, 2004 11:29 Skomentuj komentarz


-> Myślicielka: Nie wiesz co myśleć ale nie załamuj się i mimo to próbuj.
:-)

-> j-a-d: (1) Tylko nie przez "Pan". Jestem Wojtek.
(2) Nie lubię pisać o miłości, bo jest to temat w którym widzę jak bardzo w życiu zawodzę. Każde zdanie jest więc oskarżeniem bo teoria teorią a życie zyciem. Paweł z Tarsu określił to tak: "Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię." (Rz7) i te słowa dobrze oddają to co czuję pisząc o miłości.

-> falista: Tak, masz racje. To o czym piszesz to rzeczywistość ja zaś opisuję zjawiska w czystej, wysublimowanej postaci. Piszę jak wydaje mi się iż powinno być, jak wydaje mi się, że Pan Bóg to poukładał. A jest tak jak jest i Twoja obserwacja rzeczywistości jest jak najbardziej na miejscu. Warto jednak wiedzieć jak być powinno aby wiedzieć do czego dążyć.

-> Krisper #1: Jak się czuję? Połamany, bo nie polazłem dziś na basen (zaspałem) i teraz lenistwo bierze górę.

-> Krisper #2: Jeżeli chodzi o relację miłości to zachodzi ona pomiędzy dwoma osobami. I koniec! Nic nie będę pisał o stanie tych osób, ich wieku, płci, powiązaniach. Małżeństwo jest jednak w jakiś sposób unikalnym miejsce realizowania unikalnej miłości. Już nieco innym, choć równie intymnym jest rodzina jak się pojawią dzieci. Miejsce realizacji miłości jest też Kościół Jezusowy - przynajmniej do tego zachęcał nas Jezus. Tak więc miłość można realizować w wielu miejscach i na wiele sposobó, przy czym każda ma swój opis standardu, który można nazwać dobrym. Miłość małżeńska jest więc zawsze unikalną miłością dwóch płci i niech mi nikt nie wmawia, że homo mogą tworzyć małżeństwo albo, że można kochac i żonę i kochankę jednocześnie (co innego trudny problem posiadania dwóch :-) żon).

A jeżeli masz wiecej osób do kochania to się ciesz - zawsze to łatwiej realizować swoją potrzebę kochania i bycia kochanym niż będąc samotnym
:-)

krisper, December 19, 2004 23:09 Skomentuj komentarz


jeszcze jedna rzecz. czegoś tu brakuje moim zdaniem. te dwie relacje nie wyczerpuja chyba tematu, bo... no właśnie. relacji nr.1 to ja miałem i mam trochę więcej niż jedną. relacji nr.2 też a co ciekawsze wydaje mi sie, że mogę je przypisać w sosunku do kilku kobiet jak i do kilku mężczyzn, a nie jestem chyba ani bi, ani homo ;-). a na dodatek jedną żone mam i córę tez. więc powinno tam byc jeszcze coś... chyba. troche dużo tych chyba.

krisper, December 19, 2004 22:42 Skomentuj komentarz


ale jaja. jak się czujesz gdy walą Ci na pan? na ale ja też o tym anipisać, ani gadac nie lubie, więc chyba tez jestem już "pan", tyle że z ta mądroscią u mnie bywa różnie ;-)

falista, December 19, 2004 19:50 Skomentuj komentarz


jednego aspektu zdaje się nie poruszyłeś w tym liście (albo go poruszyłaś, jedynie wyciąłeś jego treść przed zamieszczeniem w sieci) - miłość w stosunku do małżeństwa inaczej jest postrzegana przez osoby w różnym wieku.
Dla dwudziestolatka wystarczy sama miłość, bez specjalnego nacisku na formalizację związku, przez co większość dwudziestolatków tak uparcie trwa w "wolnych związkach" z rzadka decydując się na ślub bez specjalnej przyczyny.
Dla trzydziestolatków ważna jest miłość i formalizacja związku z Tą osobą, gdyż często w tym wieku ma się za sobą pierwszy poważny miłosny kryzys (w związku lub w małżeństwie – bez znaczenia). Często dla trzydziestolatka pod presją otoczenia formalizacja związku bez miłości jest też dobrym rozwiązaniem – na krótką metę, ale zawsze to „lepiej być rozwódką, niż starą panną”.
Później miłość i małżeństwo idzie ze sobą w parze – bo i miłość jest dojrzalsza, i małżeństwo nie jest wybrykiem młodości, ani potrzebą chwili.
Według mnie ta granica postrzegania małżeństwa jako uzupełnienia związku dwojga kochających się ludzi, przebiega gdzieś w okolicy 25 urodzin. Mogę się mylić o +/- 2 lata.

just-a-dreamer, December 18, 2004 14:04 Skomentuj komentarz


Przeczytalam cala notke, zaintrygowal mnie fragment o milosci miedzy (a moze lepiej "w") rodzicami a dziecmi.
A potem znowu wrócilam do poczatku, zobaczylam cos, czego wczesniej zdaje sie, nie widzialam:
"Nie lubię pisać na ten temat".
Dlaczego? Nie lubi Pan (pisze tak, bo pewnie jest Pan starszy ode mnie, madrzejszy i bardziej doswiadczony) pisac o milosci?

myslicielka, December 18, 2004 10:28 Skomentuj komentarz


a ja zupełnie nie wiem co myślec o miłości

iwonsia, March 22, 2007 19:15 Skomentuj komentarz


Napisales wiele ciekawych rzeczy o milosci i malzenstwie. Czy mogę mieć pytanie? Opisales dwa rodzaje definicji milosci (miłość #1 to uczucie mówiące że jest mi z kimś dobrze; - miłość #2 to decyzja, że ja będę komuś czynił dobrze). Ale jak rozpoznac ze ta druga jest szczera? Jak udowodnic ze to co widzimy w drugiej osobie to nie jest tylko zauroczenie? Jak się przekonac ze to co ta druga osoba robi to jest dla naszego dobra, ze ona chce naszego dobra (a nie tylko swojego)? Myslisz ze wystarczy zapytac i otrzymac przyrzeczenie?

anonim, March 24, 2007 00:27 Skomentuj komentarz


Po pierwsze, odłożyć emocje. Emocje są super, ale myśleć należy bez nich.

Po drugie myśleć, obserwować, rozmawiać, dopytywać się, analizować zachowania, dochodzić znaczenia wypowiedzianych słów. Wszystko bez emocji, na rozum. "I wtedy sobie zadać pytanie: czy to jest miłość czy to jest kochanie".

Jeżeli z punktu drugiego wyjdą pozytywne wnioski to można włączyć emocje, cieszyć się nimi, bawić z lekka namiętnością bo jest bezpiecznie, bo jest miłość.

Jeżeli są wątpliwości to czekać, być ostrożnym bo złe decyzje wiele kosztują a chwila uniesienia może zniszczyć przyszłe lata. Czas pomaga sprawdzić a jeżeli relacja jest prawdziwa i dobra to nie zaszkodzi jej, więcej - wzmocni i utrwali.

iwonsia, March 29, 2007 02:18 Skomentuj komentarz


Nie sadzisz, ze bardzo trudno jest odlozyc emocje? Zwlaszcza, gdy jest sie z kims od kilku miesiecy i wszystko co robi lub mowi 'obiekt naszych zainteresowan' wywoluje w nas silne emocje, pozytywne lub nie. I czy nie trudno jest wtedy racjonalnie myslec i analizowac zachowania? Mysle, ze dlatego tak czesto mylimy sie w swoich wyborach. Natomiast watpliwosci sa chyba zawsze tylko nie zawsze chcemy o nich pamietac. A moze z wiekiem przychodzi madrosc i racjonalniejsze pojmowanie rzeczywistosci a milosc jest wtedy tylko kalkulacja plusow i minusow zwiazku z druga osoba?

anonim, March 29, 2007 13:52 Skomentuj komentarz


1. Ja nie powiedziałem, że to jest łatwe i cieszę się, że widzisz tą trudność, że jesteś jej świadoma.

2. Ale z tym myśleniem to też nie należy przeginać, bo związek dwóch osób nie może być transakcją rozważaną metodą biznesową (na Exela), rozważaną pod kątem "co mi się opłaca". Trwały związek to też decyzja...

3. Trwały związek to też decyzja (często decyzja wypowiedziana publicznie) a tą jak podejmiesz, to należy w niej być konsekwentnym i w niej wytrwać pomimo nagle pojawiających się strat. Ale podejmując decyzje lepiej przynajmniej na prawdę wiedzieć z kim ma się doczynienia, a więc jednak wyłączyć emocje i troszkę pomyśleć.

4. Strasznie to zakręcone jest - ale nie daj się zwieść tym co twierdzą, że życie to pasmo przyjemności i zabaw. Kłamą! Kłamią chcąc sprzedać Ci kolejną zabawkę.

iwonsia, March 30, 2007 16:10 Skomentuj komentarz


Zycie to na pewno nie pasmo przyjemnosci i zabaw. Mysle, ze to ciagle podejmowanie decyzji, dokonywanie wyborow i branie odpowiedzialnosci za swoje czyny. Czesto nie zdajemy sobie z tego sprawy. A mnie czasem przytlacza zbytnia swiadomosc odpowiedzialnosci za kazda decyzje. Czasem chcialabym wylaczyc ta czesc mojego umyslu, brac zycie takim jakie jest, przestac analizowac i nie przejmowac sie konsekwencjami... Tylko czy nie bylo by to cofnieciem sie do dziecinstwa?

anonim, March 30, 2007 17:35 Skomentuj komentarz


Przekonany jestem, że stosując się do _dobrych_ zasad podanych przez Niego, oraz będąc w bliskiej relacji z Nim możemy tak właśnie żyć. Żyć bezpiecznie i bezstrosko, bo to JEMU zależy na nas i to ON jest gwarantem naszego życia.

ON już wziął na siebie największą konsekwencje naszych słabości (za kilka dni będziemy obchodzić pamiątkę tego wydarzeni) więc skoro poradził sobie z takim czymś jak śmierć (i to śmierć na wieki) to myślę, że poradzi sobie z innymi rzeczami.

Raduj się więc w NIM i czuj się jak dziecko, o ile Nowonarodfzonym (w Nim) Dzieckiem Bożym jesteś.

iwonsia, April 2, 2007 09:38 Skomentuj komentarz


Dlaczego tak trudno jest podjąć w życiu właściwą decyzję?
Jeżeli życie na tym świecie jest dobrem darowanym przez Niego to dlaczego pozwala On nam popełniać błędy za które ponosimy karę?
Dlaczego nie prowadzi nas za rękę i nie uprzedza zanim zrobimy coś złego, że tak nie można, przecież tak robią rodzice a my jesteśmy Jego dziećmi?
Owszem dał nam zasady, wskazówki jak mamy postępować, ale czy jako Jego dzieci nie zasługujemy na ochronę przed upadkiem, na znak ostrzegawczy zanim popełnimy błąd?

anonim, April 2, 2007 18:01 Skomentuj komentarz


No dobrze, to teraz rozmawiamy o wolności.

Byłaś dzieckiem i byłaś prowadzona za rękę (więcej, byłaś karmiona, pielęgnowana, nauczana, wychowywana). Czy dalej tego oczekujesz od swoich rodziców? A jak postępujesz (albo będziesz postępować) z własnymi dziećmi? Dasz im wolność gdy będą już wiedziały, że mają wolę i gdy nauczysz ich tej woli (z wszystkimi konsekwencjami) używać?

Wiesz co - jestem dostępny pod wojtek@pp.org.pl może łatwiej będzie pociągnąć ten temat via email.


W.

kristof, November 6, 2008 23:54 Skomentuj komentarz


gowno!
milosc to wyrzeczenia na rzecz drugiej osoby, malzenstowo to kontrakt prosze poczytac kodeks rodzinno opiekunczy, oszustwo w imie "milosci" tyle ze ten kto chce slubu temu nie wystarcza uczucie, chce zabezpieczenia , pewnosci, sankcji i kary gdy sie cos nie ulozy! to nie milosc to EFOIZM

w34, November 7, 2008 15:35 Skomentuj komentarz


nie ma jak siła argumentu.
Skomentuj notkę
2 lutego 2004 (poniedziałek), 10:19:19

Kot (rozważania o miłości)

Czy można kochać kota? Przecież kot, nawet taki udomowiony przychodzi do człowieka tylko po to aby się nażreć i połasić. To łaszenie się i głaskanie oczywiście musi być realizowane na kocich zasadach i gdy kotu przestaje się podobać to po prostu sobie idzie. Idzie, bo kota nie da się zmanipulować, wykorzystać wbrew jego woli, zniewolić. Kot robi to co chce stale manifestując swoją wolność. Wolność i niezależność.

Jak ja będę chciał się przytulić, pogłaskać to właśnie go nie będzie, a jeżeli nawet będzie to może zupełnie nie liczyć się z moim emocjami i chwilowo przytulać się nie da.

Ale czy można kota kochać? Przecież powyższe rozważania dotyczą mojej miłości własnej i z miłością do kota nie mają wiele wspólnego.

Miłość do kota może się realizować poprzez miskę - ale nie w przekarmianiu, jakby to sobie życzył kot, bo odpowiedzialność za kota nie powinna prowadzić do utuczenia go jak prosiaka. Miłość do kota może się realizować w czyszczeniu kuwety - bardzo często miłość objawia się poprzez robienie w gównie. Miłość do kota to również smutki i domowe tragedie, gdy kot zjadł coś czego nie powinien i kolejna wizyta u weterynarza nie zmniejsza cierpień kota ani nawet nie daje nadziei.

Miłość do kota to opieka, trwanie, gotowość, dawanie, pielęgnacja. Czy dostaniemy za to coś w zamian? Przecież kot niczego nie obiecywał. Miłość do kota to miłość, która daje. To dobra lekcja miłości.

Dopisek:
Tekst ten napisałem z poziomi dojrzałego człowieka. Nie zdziwię się, że dla dzieciaka traktującego kota jako przytulajkę będzie on całkowicie nieczytelny. Boję się jednak, że dla małolatów, które właśnie przeżywają pierwsze wielkie miłości niestety też.

Dopisek #2 (koniec 2005):
Tekst ten napisałem też nie posiadając prawdziwych kotów, które teraz, od pewnego czasu posiadam. Teraz mogę stwierdzić, że koty to nie tylko takie małe, futrzane o czterech nogach. Niektórzy ludzie to też koty.


Kategorie: miłość, kot, _blog


Słowa kluczowe: kot, miłość, wolność, dawanie, dobro


Komentarze: (8)

pragnewielbietesknie, February 3, 2004 04:37 Skomentuj komentarz


Koty żadko pozwalają się omamic ludziom. Nie są naiwne wiedza, że przy pierwszej lepszej sposobności człek moze sie ich pozbyc, gdy akurat zwierzak przestanie mu pasować do biznes planu.
Miłość do kota to bardziej jest szacunek.

okularnica, February 2, 2004 14:05 Skomentuj komentarz


będzie zrozumiały na swój włąsny sposób... bo miłość ma dawać i nie oczekiwać nic w zamian
-małolata przeżywająca włąśnie swoje pierwsze miłości

Agnieszka, June 10, 2008 06:52 Skomentuj komentarz


Najbardziej ze swoich zwierzakow kochałam kota, który jako maleńki był najbrzydszy i najsłabszy w miocie. Wyrósł na dużego, zdrowego rozrabiakę, postrach nie tylko myszy, ale i tatowych gołębi, i sąsiadowych kurczakow, i maminych kwiatków. Im więcej z nim było kłopotu, im bardziej wszyscy wokoło go nie lubili, tym droższy stawał sie memu sercu. Taka miłośc na przekór. Na przekór naturze, na przekór Tygrysowi(tak miał na imię), na przekór sąsiadowi, mamie, tacie(chyba powinno być tatowi), prośbom, groźbom, oczekiwaniom i rozczarowaniom, na przekór sobie samej.

dzola, December 5, 2009 01:01 Skomentuj komentarz


I powiedz, gdzie teraz jestes. Kochasz dalej czy nie masz juz kota.. Czy twoja milosc jest dojrzalym darem?

kociara, May 23, 2010 01:22 Skomentuj komentarz


Heh, jakże tu nie kochać kotów? To cudowne zwierzęta. Mojego osobistego kotka łączy ze mną szczególna więź - wyróżnia mnie spośród innych członków naszego "stada":) Chociaż każde z nas kocha w inny sposób - wedle swojej natury;)

anonim, May 24, 2010 11:06 Skomentuj komentarz


Pewnie jesteś ta od michy. Miłość kocia jest miła ale jest też interesowna.

kociarz, August 5, 2010 23:57 Skomentuj komentarz


A mnie się wydaje, że milość człowieka do człowieka jest bardziej interesowna niż kota do człowieka. A już napewno szlahetniejsza.

Izunia6644, September 4, 2011 22:01 Skomentuj komentarz


Czytając ten tekst za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. Uważam, że jest niezwykły. Niezwykle uniwersalnie prawdziwy. Bardzo Panu za niego dziękuję. Pozdrawiam. :)
Skomentuj notkę
30 stycznia 2004 (piątek), 11:20:20

Samotność

  1. Wczoraj przeczytałem wypowiedź jednej dziewczyny, która bardzo chciała by być samotna. Strona (jak to wiele stron na blog.pl) wyglądała lekko diabolicznie i to sprowokowało mnie do myślenia, czy czasem samotność i szataństwo nie ma ze sobą czegoś wspólnego.
  2. Ale najpierw o pozytywach samotności, bo takie są i to są na pewno. Na pewno w samotności można się wyciszyć, przestać biec, dobrze wyspać a potem zacząć myśleć (moim doświadczeniem jest, że aby się wyciszyć, przestać biec i dobrze wyspać potrzebuje trzech dni). Tak więc w samotności, jak ma się dużo czasu to można dużo spraw przemyśleć, poukładać, wyciągnąć znowu i znowu przemyśleć. Krowy leżąc na łące robią coś podobnego z trawą i łacińskie słowo na określenie tej krowiej czynności dało podstawę pod funkcjonujące pojęcie "kontemplacja", którą to w samotności dość dobrze się uprawia. W zasadzie oprócz samotności nie potrzeba do tego niczego więcej, choć (i tu znowu moje doświadczenie człowieka uzależnionego) Biblia, papier, pióro, iPAQ albo noterek (najlepiej z GPRS-em i całą twórczością na dysku) są wysoce przydatne. Mogę więc sformułować pewne twierdzenie:

    Samotność, jeżeli jest kontrolowana może być wielkim błogosławieństwem o ile błogosławieństwem jest czas, myślenie i modlitwa.

  3. Niestety, czasami samotność wymyka się z pod kontrolo. Łapie człowieka w sidła i trudno się jej pozbyć, gdyż aby nie być samotnym potrzebni są ludzie, inni ludzie, inni wolni ludzie i wolni na tyle by podjąć decyzję, że chcą z nami być, że chcą właśnie z nami tworzyć społeczność, która jest przeciwieństwem samotności. Sama fizyczna obecność nie wystarcza o czym przekonuję się często uprawiając swoją samotność na ławeczkach w zatłoczonym przejściu wielkiego centrum handlowego.

    Tak więc stan niesamotności (społeczność) jest stanem, w którym co najmniej dwie osoby podejmują decyzje o przebywaniu ze sobą razem.

  4. Przekleństwo samotności polega na tym, że nie można w niej uprawiać miłości. Miłość wymaga co najmniej dwóch osób, gdyż miłość można dawać (chcieć dawać drugiej osobie dobro) albo miłość można otrzymywać (otrzymywać od drugiej osoby dobro). Zawsze jednak jest potrzebna ta druga osoba więc zdanie, który zapisałem przed chwila należy zapisać raz jeszcze jako wniosek:

    Samotności uniemożliwia realizację miłości albo inaczej  miłości nie da się uprawiać samemu.

  5. Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, jesteśmy więc kreatywni (Ky! - thx za środowe rozważania o kreowaniu dzieci) i jesteśmy też miłujący. Potrzebujemy kochać i potrzebujemy być kochani, bo tak po prostu jesteśmy stworzeni. Szatan, który to we wszystkim przeciwstawia się Bogu nie chcę aby te boskie cechy przejawiały się w ludziach więc podsuwa ludziom pomysły na życie, w którym przejawiać się nie będą. Samotność jest jednym z nich. On podsuwa a ludzie to łapią i (podobnie jak w Edenie) wydaje im się że jest to dobre.

    Mamy więc ludzi, którzy najpierw dążą do samotności a potem nie potrafią się z niej wyrwać; mamy  modne single - początkowo z wyboru, ale potem to już z konieczności, bo nawet jakby ktoś chciał z takim singlem coś stworzyć to niekoniecznie się on to tego tworzenia nadaje. Mamy zatomizowane społeczeństwo, które tworzy tłum osób bez wzajemnych relacji za to w dobrej relacji z telewizorem. Mamy samotność, która jest sidłem i to sidłem szatańskim.

  6. Ciekawa obserwacja: do tanga potrzeba dwojga a do społeczności (wspólnoty, niesamotności) co najmniej dwojga.
  7. Bóg jest miłością. Od zawsze kochał więc aby móc tą miłość realizować nie jest On jedną osobą ale co najmniej trzema (jak udowadnia w swej pracy "modele Boga" prof. Jacyna-Onyszkiewicz). Bóg więc nie jest sam w sobie samotny. Jako Bóg troisty nam się objawił ale co ważniejsze, objawił się On nam przez to, że jesteśmy podmiotami jego miłości, że jesteśmy przez niego kochani. Z tego rozważania mogę wyciągnąć tylko jeden wniosek: samotność nie może zniewolić człowieka do końca, gdyż Bóg jako ten drugi zawsze gotowy jest się pojawić aby być dawcą miłości. Jako biorcą może i też, ale nie przesadzajmy - w końcu co my, stworzenia możemy Stwórcy dać.

    Z sidła samotności można się więc wyrwać, ale musi zadziałać jeden warunek: człowiek musi chcieć wejść w relacje ze swoim Stwórcą a więc najpierw wypadało by w tego Stwórcę uwierzyć. Tak to jest, że do społeczności (co już pisałem) potrzebna jest decyzja co najmniej dwojga. Wiem, że Bóg szukając nas taką decyzje podjął.

  8. Słowniczek - FIKIczek:
    • Miłość - relacja między osobami zakładająca dla drugiej osoby dobro.
    • Dobro - stan rzeczy w których Bóg chce aby się one znajdowały.
    • Społeczność - związek co najmniej dwóch osób, które podjęły decyzje, że w takim związku trwają.
    • Kladystyka - sposób klasyfikacji organizmów żywych oparty tylko i wyłącznie na pokrewieństwie.
    • Bóg - osobowy absolut.
    • Topologia - dział matematyki zajmujący się badaniem własności przestrzeni topologicznych.
  9. Materiały pomocnicze:
  10. Dopisek: Rybka typu "bojownik" powinna być hodowana w samotności. Nie może wejść w relacje z inną rybką, bo nawet stworzenie jej takiej możliwości poprzez dokupienie i wpuszczenie do akwarium drugiej rybki powoduje, że relacja taka trwa będzie krótko - takie są bojowniki (hamany :-) jedne!).

    Ale moja obserwacja wykazuje, że bojownik czuje się znacznie lepiej gdy nie jest sam, gdy przez szybę akwarium obserwuje, że na zewnątrz coś się dzieje. Gdy nie mamy dla niego czasu to wygląda smutniej gdyż samotność bojownikowi szkodzi. Dziwne.


Kategorie: miłość, _blog


Słowa kluczowe: samotność, modlitwa, myślenie, błogosławieństwo, przekleństwo, społeczeństwo, miłość


Pliki


Komentarze: (8)

maynka, January 31, 2004 18:55 Skomentuj komentarz


czasem tak dobrze być samotnym... nikt nie krzywdzi słowami, gestami.
Samotność jest sposobem na życie, jest odmianą niezależności, samotność z wyboru może uszczęśliwić...

wings, January 31, 2004 10:15 Skomentuj komentarz


Nigdy nie byłam samotna w "pojedynke" ... ale przeżyłam "samotność we dwoje" to był koszmar... niemoc... brak sensu życia... otaczała mnie dziwna pustka... tak bardzo byliśmy od siebie daleko... to trwało 4 miesiące a wydawało mi się, że to cała wieczność... mam nadzieję, że już nigdy się to nie zdaży, może doświadczenie pomoże mi do tego nie dopuścić...

....a o ludzi samotnych trzeba się martwić... bo taki ktoś często jest zagubiony i nie daje rady w rzeczywistości !!!

S.M., August 1, 2008 22:40 Skomentuj komentarz


Jestem młodą mężatką. i mam pytanie? jak się udało Wam wyjść z tej samotności?. Ja właśnie zaczynam tę drogę, ale podejrzewam ,że nie wytrzymam 4 miesięcy

believe-in-imaginati, January 30, 2004 23:16 Skomentuj komentarz


i samotnym we dwoje takze mozna byc.
A to juz jest chyba najgorsze

linda, January 30, 2004 19:00 Skomentuj komentarz


Fajnie tu. Masz Qll noty, lubię noty z przemyśleniami...to czasem dużo daje...
Ths za wpis u mnie

^^^małolata^^^

dwajot, January 30, 2004 13:59 Skomentuj komentarz


mnie do pelni szczescia w samotnosci brakuje wyzbycia sie mojej czesci fizycznej...
wszystko byloby spoko gdyby nie te p@#$@#%%^& hormony, nałożony odgornie poped płciowy...

jako samotnik czuje sie mega dobrze...

Marzena, December 31, 2007 10:37 Skomentuj komentarz


Nie wyszło mi u góry:)
Przede wszystkim chciałabym stwierdzić, że samotność musi być ciągle aktywna. Nie można spędzać wiele czasu samotnie, gdyż wtedy człowiek za dużo myśli i popada często w różne uzależnienia. Spotkałam samotnego mężczyznę, który oprócz zawodu nauczyciela, jest również tancerzem, a także regularnie chodzi na basen, jeździ dużo rowerem...Jest to człowiek szczęśliwy. Czasami trudno takich szczęśliwych ludzi spotkać w małżeństwie.
Przede wszystkim człowiek samotny musi być przystanią dla innych. Co za tym idzie, musi spotykać się z ludźmi- tu nie ma innej możliwości, jak to pan napisał.
Na razie jestem samotna, nie wiem, czy Bóg kogoś dla mnie przygotował (i mnie dla kogoś), ale póki jestem w takim stanie, jestem szczęśliwa. Dużo czytam, dbam o siebie:), spotykam się z przyjaciółmi, no i uczę się, jako studentka.
Myślę, że dopiero wtedy, kiedy nie jesteśmy uzależnienie od kogoś, kiedy potrafimy samotnie funkcjonować, możemy w pełni stworzyć zdrowy związek.
Pozdrawiam.

Jestem, November 8, 2010 15:41 Skomentuj komentarz


Obudź się :) w samotności też można kochać, uprawiać miłość bez ograniczeń i konieczności przyzwolenia osoby, osób, które darzy się uczucień (oczywiście w wymiarze duchowym, a nie fizycznym) ale takie kochanie bez oczekiwania nieczego w zamian sprawia dużo satysfakcji i wystarcza żeby zapełnić lukę w sercu, która powstaje tam, gdzie u wszystkich innych są szczęśliwe - udane związki i rodziny. Wypróbowałam tą metodę na sobie. Mimo swoich 35 lat nie założyłam jeszcze rodziny, żyję samotnie i nie mam dzieci; co w mniemamiu moich bliskich jest równe określeniu "dziwaczka". A ja jestem całkiem normalna i poprostu nie spotkałam jeszcze tego właściwego człowieka na swojej drodze. Mimo tego krzywdzącego oceniania bardzo kocham moich bliskich :))) ty też pewnie potrafisz, tylko spróbuj ...
Skomentuj notkę
19 stycznia 2004 (poniedziałek), 20:30:30

List o miłości

From: w34@blog.pl
To: (...)
Sent: Wednesday, October 29, 2003 2:54 PM
Subject: Odpowiedz na trudne pytanie

> Każdy człowiek ma swoje odmienne
> wyobrażenie o miłości ...

1) Masz racje. Niestety masz racje więc żeby ludzie się rozumieli muszą uzgodnić swoje "wyobrażenia o miłości".

Zanim więc powiesz "kocham" musisz wiedzieć co znaczy to słowo. I to nie koniec bo musisz też wiedzieć, że osoba do której mówisz te słowa też to wie i do tego wie to tak samo. Dobrze jest też to wiedzieć jak się takie słowa słyszy skierowane do siebie, a o czym napiszę później.

2) Miłość oczywiście ma swoje znaczenie emocjonalne, czasem wydaje się, że miłość to uczucie - można się cieszyć uczuciami i fajnie jest to robić. W końcu to takie przyjemne być kochanym. Ale czy na pewno miłość to tylko uczucia? Przecież uczucia przemijają zaś miłość nie przemija (przynajmniej tak jest o niej napisane). Czym że jest więc miłość?

3) Czasami wydaje mi się, że miłość jest decyzją. Mówi się "kocham cię" i koniec, kocham cię bez warunków, bez ograniczeń, bez uzależnień, tak zupełnie za darmo. Jak ciężko w takiej decyzji trwać gdy uczucia przeminą i miłość zaczyna kosztować, być problematyczną, być uciążliwa. Ale przecież jak się podjęło decyzję, zwłaszcza taką na poważnie, na całe życie, potwierdzoną publicznie, przy świadkach to jak można się z tej decyzji wycofać? Nie powinno się. Nie wolno! Nie można.

Jak miłość zaczyna kosztować to wychodzi, czy ktoś jest konsekwentny w swych decyzjach czy też nie. Wychodzi ile naprawdę warte było słowo "kocham cię". Niestety - dla niektórych wychodzi to za późno.

4) A czym jest miłość? Ja, na swoje potrzeby zdefiniowałem ją sobie w ten sposób: "Miłość to relacja między osobami, zakładająca czynienie drugiej osobie dobra. Czasami (a może zawsze?) miłość wymaga ofiary."

Czy podoba Ci się taka definicja? Każdy musi ocenić samemu czy jest wystarczająca ale dobrze jest aby mówiąc komuś "kocham" powiedział co przez to słowo rozumie.

Dobrze jest też gdy ktoś słysząc słowa "kocham cię" nie poniósł się swoim uczuciom i nie dał zamknąć sobie oczu i wyłączyć rozumy tylko po prostu, bez emocji (jak w takim momencie być bez emocji) spytał: "a co przez to rozumiesz?"

Zbyt często bowiem stwierdzenie: "kocham cię" oznacza "jest mi z tobą dobrze i chcę z tego korzystać trwając w tym stanie". A co będzie jak przestanie być dobrze?

Bądź zdrowa.

Wojtek


Kategorie: listy, miłość, _blog


Słowa kluczowe: miłość, uczucia, decyzja, małżeństwo, seks, sex, kocham


Komentarze: (1)

SABCIA, October 11, 2006 21:16 Skomentuj komentarz


Masz rację z tym słowem trzeba uwarzać...!
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.