10 kwietnia 2006 (poniedziałek), 12:55:55

Gazeta Wyborcza contra Nasz Dziennik

Na początek definicja:

 

Prawda to opis rzeczywistości

 

A teraz można próbować dochodzić prawdy analizują takie dwie wypowiedzi:

Gazeta Wyborcza:

Przyboczny Rydzyka stracił na giełdzie miliony

Marcin Kowalski, Piotr Głuchowski 08-04-2006

Co się stało z częścią świadectw udziałowych NFI, które Radio Maryja zbierało na ratowanie Stoczni Gdańskiej?

Pełnomocnik księdza Króla przynosił kilogramy świadectw w torbach turystycznych - wspomina pracownik nieistniejącego już biura maklerskiego Eastbrokers (Global Capital Partners). - Świadectw było około pół miliona. Na niektórych widniały ręczne dopiski "Dar dla Radia Maryja".

Ks. Jan Król to główny dziennikarz polityczny toruńskiego radia i TV Trwam. Prowadzi audycje z udziałem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premiera i goszczących w Toruniu ministrów. Jego sukcesem było "parafowanie" paktu stabilizacyjnego wyłącznie przed kamerami toruńskiej telewizji.

Ks. Król jest też kasjerem Radia Maryja, współwłaścicielem TV Trwam, kwestorem toruńskiej uczelni o. Rydzyka i właścicielem 25 proc. akcji giełdowej spółki ESPEBEPE.

To jemu o. Rydzyk przekazał świadectwa NFI zebrane w latach 1997-98 od słuchaczy na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Ile ich było - zakonnicy nie ujawnili. Według naszych informacji - od 600 tys. do miliona. Cena jednego wahała się między 60 a 160 zł.

Część świadectw ks. Król zamienił na akcje NFI. W transakcji pośredniczyło małe warszawskie biuro Eastbrokers z ul. Solec. Ks. Król nie zaglądał tam osobiście. Działał przez pełnomocnika - inżyniera Aleksandra R.

Były pracownik Eastbrokers wspomina, że inżynier podpisywał wszystkie zlecenia od księdza. W latach 1998-99 Aleksander R. obracał w jego imieniu wielkimi pakietami akcji.

Ks. Król był wczoraj dla nas nieuchwytny. Inżynier zaś odmówił odpowiedzi na pytanie, skąd pochodziły pieniądze na tamte transakcje. - Pierwsze słyszę, że pan Król jest z tego radia i że jest księdzem - mówi Aleksander R. - Zawsze gdy się widywaliśmy, był po cywilnemu. Skąd pochodziły świadectwa - nawet gdybym wiedział, bym nie zdradził.

Były pracownik biura maklerskiego: - Jan Król i jego pełnomocnik kupowali spółki, o których można było przeczytać w gazetach, że dobrze rokują. Nie mieli wielkich zysków. Aż pewnego dnia pan R. przyszedł z nowym pomysłem - ESPEBEPE.

Szczecińskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego trafiło na giełdę w 1994 r. Akcje kosztowały zrazu ponad 30 zł, potem taniały. W latach 1999-2000 płacono za jedną między 3 a 10 zł, co oznaczało, że spółkę można było przejąć za 5-15 mln zł.

Ale ESPEBEPE było i jest właścicielem terenów w Szczecinie (np. przy wylotówce na Warszawę - ul. Strugi) i w Świnoujściu. Ich wartość to co najmniej 50 mln. Do tego spółka ma warte kolejne miliony udziały w firmach zależnych.

Od 1999 r. Aleksander R. za pośrednictwem Eastbrokers masowo skupował akcje ESPEBEPE - na siebie i ks. Króla. Wielkie zakupy podbiły kurs o kilkaset procent. Inżynier, aby kupować dalej, podparł się kilkumilionowym kredytem inwestycyjnym.

W 2001 r. roku Jan Król ma już 25 proc. ESPEBEPE, zaś Aleksander R. - 9 proc. Obaj zyskują bezwzględną większość na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Inżynier zostaje szefem rady nadzorczej.

A spółka tonie. Gigant, który zatrudniał kilka tysięcy ludzi i budował autostradę w Czechach, staje się bankrutem. Rosną długi, pracownicy nie dostają pensji. W trakcie 2001 r. cena akcji spada trzydziestokrotnie: z 9 zł w marcu do 37 groszy w grudniu. W maju 2002 sąd ogłasza upadłość. Zdaniem Aleksandra R. pochopnie. - Firma była do uratowania, ale załatwiła ją rządząca lewica z powodów politycznych - mówi tajemniczo.

Władzę nad ESPEBEPE przejmuje syndyk. Ks. Król i jego pełnomocnik tracą zainwestowane pieniądze i nadzieje na sprzedaż terenów. Traci ważność m.in. sporządzona już umowa wstępna na sprzedaż działki przy ul. Strugi, za którą kupiec miał dać 30 mln zł. Akcji ESPEBEPE też nie można sprzedać, bo wycofano je z notowań giełdowych.

Ks. Król i Aleksander R. zostają z niespłaconą czteromilionową pożyczką bankową - zastawem pod nią są weksle. Wykupuje je za 2 mln zł Warszawska Prowincja Redemptorystów, spłacając część pożyczki. Pieniądze pochodzą z konta Radia Maryja.

Nasz dziennik:

Nieprawdziwe treści "Gazety Wyborczej"

Informacja własna redakcji Radia Maryja, 8 kwietnia 2006

"Gazeta Wyborcza" z 8-9 kwietnia 2006 r. zamieszcza artykuł pt. "Przyboczny Rydzyka stracił na giełdzie miliony". Otóż, informacja ta w sposób sensacyjny prezentuje treści, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością i nie są prawdziwe.

Rzeczywiście, Warszawska Prowincja Redemptorystów pozyskała świadectwa udziałowe Narodowych Funduszy Inwestycyjnych - jeśli pamięć nas nie myli - o wartości nominalnej około 15 złotych. W pewnym momencie podjęto decyzję o ich dematerializacji, a to można było uczynić poprzez otwarcie rachunku inwestycyjnego w biurze maklerskim. Tak też uczyniono.

Faktycznie, korzystano z pomocy osób trzecich, co do których wiedzy, kompetencji i uczciwości nie mieliśmy zastrzeżeń. Osoby te przekazały nam informacje, że jeżeli pieniądze pochodzące z zamiany świadectw na gotówkę nie muszą być wydane, to konkurencyjną ofertą - w sensie pozytywnym, by je zabezpieczyć, by przynosiły pożytki w postaci odsetek - nie jest rachunek terminowy czy zwykła lokata bankowa, lecz propagowany w owym czasie zakup papierów wartościowych w postaci akcji notowanych na giełdzie.

W tym okresie również "Gazeta Wyborcza" promowała te formy oszczędzania i przyrostu wartości pieniądza. Sugerowano nam i doradzano, by rzeczywiście zakupić akcje spółki giełdowej. Tak też się stało. Nasi doradcy proponowali nam - być może cynicznie - że warto kupić akcje takich spółek giełdowych, które są nabywane przez banki czy środowiska finansistów.

Wybrano spółkę ESPEBEPE, m.in. dlatego że znaczącym inwestorem w akcje tej spółki była grupa kapitałowa bardzo dynamicznie rozwijającego się banku, a także osoby uchodzące za zawiadujące finansami potężnej grupy, niekarane sądownie, mające w miejscach zamieszkania dobre opinie, uznawane w środowiskach ludzi biznesu za wiarygodne. Daliśmy się przekonać i zezwoliliśmy na taki zakup.
Niestety, bardzo bogata spółka, mająca dużo bardzo dobrych nieruchomości, przewyższających swoją wartością giełdową wartość kapitału akcyjnego - okazała się niedobrą inwestycją.

To, co się stało, do tej pory jest zagadkowe. Znakomita spółka, zatrudniająca bardzo dużo pracowników rzetelnie wykonujących swoje powinności, ogłosiła upadłość. Pracę stracili niewinni ludzie, a pieniądze - ogromna liczba akcjonariuszy. Nie pogodziliśmy się z tą sytuacją.

Powierzyliśmy zbadanie tej sprawy adwokatom, niestety, mającym z natury rzeczy bardzo ograniczony dostęp do dowodów w tej sprawie, stąd długotrwałość badania i kwerendy dowodowej.

Właśnie niedawno nasi adwokaci zakomunikowali nam, że aktualnie jest stworzony klimat w Polsce i będzie można pokusić się o szczegółowe wyjaśnienie tych wielu zagadek, czy przypadkiem działania przestępcze nie legły u podstaw upadłości tej spółki. W szczególności trzeba będzie zbadać, jak to się stało, że atrakcyjne składniki majątkowe na niekorzystnych warunkach opuściły spółkę.

Nasi adwokaci rozpoczęli przygotowywanie oficjalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do organów ścigania.

W tym celu m.in. nawiązali kontakt - na razie werbalny - z organami ścigania. Mamy nadzieję, że zbyt wczesne upublicznienie sprawy przez "Gazetę Wyborczą", przed rozpoczęciem aktywności organów ścigania, nie zaszkodzi dochodzeniu prawdy materialnej, albowiem sprzyja uruchomieniu tych osób i tych środków, które były kreatorami tej upadłości.

Nie chcemy przez to powiedzieć, że "Gazeta Wyborcza" pozyskała informacje z kancelarii naszych adwokatów lub osób, z którymi się oni spotykali, by zabezpieczyć dowody w sprawie, i przedwcześnie je ujawniła, choć niektórzy i takie wnioski mogą wyciągnąć.

Dziennikarzom pracującym w mediach skupionych wokół ojca Rydzyka chciałbym postawić pytanie: w którym miejscu informacje GW są nieprawdziwe, skoro ich komunikat podaje dokładnie te same fakty w równie sensacyjny sposób.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: Radio Maryja, media, Nasz Dziennik, Gazeta Wyborcza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.