 |
 |
| Wiadomo�� wydrukowana ze stron: wiadomosci.wp.pl |
| "I nagle s�ycha� krzyki przera�enia" | 2011-12-27 (08:15) |
Wywiad z Antonim Macierewiczem, pos�em PiS, szefem zespo�u badaj�cego tragedi� smole�sk�. Co dzi� wiemy o tym, co naprawd� wydarzy�o si� rankiem 10 kwietnia 2010 r. nad lotniskiem Siewiernyj w Smole�sku? Na pewno zgin�a polska elita narodowa. To jest bezsporne. Dosz�o do tego na skutek katastrofy samolotu rz�dowego Tu-154M, kt�rym prezydent wraz z delegacj� lecia�, �eby z�o�y� ho�d pomordowanym przez Sowiet�w w Katyniu. Wiemy ju� dzisiaj z pewno�ci�, �e ta katastrofa nie by�a wynikiem ani b��du pilot�w, ani naturalnych w�a�ciwo�ci aerodynamicznych samolotu. Wiemy, �e mieli�my do czynienia z dzia�aniem os�b trzecich. Samolot rozpad� si� w powietrzu, nie uderzaj�c o �adne drzewa, i dopiero p�niej spad� na ziemi�. Kiedy i gdzie dok�adnie dosz�o do momentu kluczowego? Innymi s�owy, w kt�rym momencie zacz�a si� ta tragedia, skoro – jak pan m�wi – nie by�o to uderzenie w ziemi� ani w drzewa? Szcz�tki tupolewa spad�y na ziemi� zapewne z wysoko�ci 15 m, chocia� wydaje si�, �e g��wny moment katastrofy nast�pi� na wysoko�ci 26 m, kiedy odpad�o skrzyd�o maszyny. To by�o pocz�tkiem katastrofy. Chwil� p�niej, na wysoko�ci 15 m, pad�o zasilanie i samolot si� rozpad�. Do tej pory Rosjanie i wt�ruj�ce im polskie czynniki oficjalnie utrzymuj�, �e mia�o miejsce zderzenie z brzoz� i wtedy dosz�o do tragedii. Nic takiego si� nie wydarzy�o. Skrzyd�o odpad�o w powietrzu na wysoko�ci 26 m, to si� zdarzy�o wiele metr�w nad brzoz�. Kt�r� szybko �ci�to. Nie zajmuj� si� demaskowaniem wszystkich dzia�a� Rosjan i weryfikacj� wszystkich fa�szywych trop�w. Szukam prawdy wraz z zespo�em parlamentarnym, kt�rym kieruj�, i z wieloma ekspertami, w tym g��wnie skupionymi wok� profesor�w Wies�awa Biniendy i Kazimierza Nowaczyka z USA, ale tak�e z ekspertami pracuj�cymi na polskich uczelniach. I z tych prac wynika teza o rozpadzie samolotu nad ziemi�? Tak. Z tych bada� wynika, �e samolot zacz�� rozpada� si� na wysoko�ci 26 m. I jest to zsynchronizowane z dwoma wstrz�sami odzwierciedlonymi w trajektorii lotu i zapisanymi w rejestratorach lotu ATM. Przyczyna? Na razie to badamy. S�dz�, �e pierwsze miesi�ce przysz�ego roku przynios� odpowied�. Kiedy dochodzi do tych dw�ch wstrz�s�w? Na kilka sekund przed zatrzymaniem si� rejestrator�w. To z kolei nast�pi�o 15 m nad ziemi�, gdy pad� system zasilania elektrycznego. Piloci zdaj� sobie wtedy spraw�, �e co� si� dzieje? Dotychczasowa interpretacja stenogram�w z kokpitu na to nie wskazuje. Wskazuje. Jedno z bada�, kt�re prowadzimy, polega na zsynchronizowaniu g�os�w z kabiny z przebiegiem wydarze� fizycznych, zrekonstruowanych przez naszych ekspert�w. Wida�, �e przebieg wydarze� wywo�uje bardzo dojmuj�c�, g�o�n�, tragiczn� i wstrz�saj�c� swoim dramatyzmem reakcj� zar�wno pilot�w, jak i pasa�er�w. S� nagrane g�osy zbiorowe i pojedyncze. Pierwsz� ich fal� s�ycha� na wysoko�ci 26 m, gdy dochodzi do oderwania skrzyd�a. Najpierw poznajemy reakcj� pilot�w, potem s�ycha� pierwsz� fal� g�os�w przera�enia pasa�er�w, a na wysoko�ci 15 m, gdy wszystko ga�nie, drug�. Stwierdza wi�c pan pose�, �e ludzie w tupolewie widz�, co si� dzieje? Tak. Widz�, czuj�, s� �wiadomi przebiegu dramatu. Zar�wno piloci, jak i pasa�erowie. Jak d�ugo trwa ten stan? Do pi�ciu sekund. Tyle czasu widz�, �e samolot zaraz si� rozpadnie. Ale przecie� nie by�o w tym tupolewie rejestratora tego, co dzieje si� w kabinie pasa�erskiej. Rejestrator w kabinie pilot�w zbiera g�osy z ca�ego samolotu, zw�aszcza gdy s� one pe�ne przera�enia i bardzo g�o�ne. Ale chc� podkre�li�, �e to nie jest jedyne �r�d�o. Jest te� �r�d�o drugie, kt�re niestety prokuratura pr�buje zdezawuowa�. Ot� do �ony jednego z pos��w, dziesi�� minut po tym, jak dowiedzia�a si� o tragedii z telewizji, dotar�o nagranie g�osowe od jej m�a na jej telefonie. Ods�ucha�a je i zrelacjonowa�a Agencji Bezpiecze�stwa Wewn�trznego. A po kilku miesi�cach przekaza�a do wiadomo�ci publicznej. Co us�ysza�a? G�os m�a wo�aj�cego j� po imieniu: „Asiu, Asiu”. W tle s�ycha� g�osy przera�onych ludzi oraz trzask rozpadaj�cego si� samolotu. To jest jej relacja: „… na poczcie g�osowej zarejestrowane by�o nagranie g�osu mojego m�a, kt�ry krzycza� »Asia, Asia«. W tle s�ycha� by�o trzaski, a w�a�ciwie to g�os mojego m�a by� w tle, a dominuj�ce by�y huk i trzaski. S�ycha� by�o te� g�osy ludzi, jakby g�os t�umu. Nie by�o to wyra�ne. Nie rozpozna�am jakichkolwiek s��w. By� to krzyk ludzi. Nagranie to trwa�o dwie, trzy sekundy. G�os m�a by� niewyra�ny. Trzaski to by�y kr�tkie, ostre d�wi�ki. Tak, jakby �ama� si� wafel lub plastik plus d�wi�k przypominaj�cy ha�as wiatru w s�uchawce telefonu”. Ale nagrania nie ma? Nie. Cho� natychmiast przekazano t� informacj�. ABW stwierdzi�a, �e nagranie zosta�o skasowane, i operator nie mo�e go odzyska�. Moja wiedza na temat rejestracji rozm�w telefonicznych ka�e mi w�tpi� w s�owa funkcjonariuszy ABW. A prokuratura po pi�ciu miesi�cach milczenia wyda�a komunikat stwierdzaj�cy, �e pani Joanna D. si� pomyli�a, bo to nie by� g�os jej m�a, ale dzwoni� kto� inny i w innej sprawie. Trudno uwierzy�, �e �ona mo�e pomyli� g�os m�a. I �e wymy�li�a ten opis, tak zgodny z zapisem d�wi�kowym z pok�adu samolotu. Zw�aszcza �e uczyni�a to w czasie, kiedy nasze ustalenia nie by�y znane, a media dezinformowa�y o uderzeniu w brzoz�. Wracaj�c do przebiegu wydarze�. Piloci w pewnym momencie podejmuj� decyzj� o odej�ciu. Ono si� udaje? Wbrew twierdzeniom rosyjskich �ledczych – tak. Samolot odchodzi, piloci nie pope�niaj� �adnego b��du. Sprawdzili, �e nie mo�na l�dowa�, decyduj� si� odej��. W tym momencie na wysoko�ci 26 m, gdy si� wznosz�, odpada skrzyd�o. Maszyna zaczyna spada�. Na 15 m zanika zasilanie. Samolot si� rozpada. Cz�ci spadaj� na ziemi�. Utrata zasilania mog�a by� wynikiem utraty skrzyd�a? �aden ze znanych mi ekspert�w nie potwierdza takiej mo�liwo�ci. W tym tupolewie by�y trzy generatory, dwa r�wnoleg�e systemy zasilania w energi� elektryczn�. Ten samolot – z tego punktu widzenia – by� bardzo bezpieczny. I tylko rozpad samolotu m�g� doprowadzi� do tego, �e zasilanie pad�o. W potwierdzeniu tego lub zaprzeczeniu temu mog�o pom�c badanie wraku tupolewa. Niestety go nie przeprowadzono. Tak. To niezrozumia�e. Ale podj�li�my prace nad analiz� tysi�cy zdj�� wraku i szcz�tk�w. Badania jednego z zespo��w naszych ekspert�w pozwoli�y zidentyfikowa� miejsce, gdzie zacz�� si� rozpad kad�uba. Oczywi�cie, badanie �lad�w, kt�re wida� na zdj�ciach, nie jest tak wiarygodne jak badania na miejscu. To hipoteza, wa�na wskaz�wka. Na rekonstrukcjach wida�, �e w �r�dp�aciu, a wi�c w najmocniejszej cz�ci samolotu, znajduje si� miejsce najbardziej zniszczone, rozerwane. Od niego zapewne rozchodzi�a si� fala uderzeniowa, kt�ra by�a przyczyn� rozpadu samolotu. Podkre�lam, �e to hipoteza, ale zbie�na z innymi danymi i analizami. To wszystko jest ca�kowicie sprzeczne z tezami raportu komisji Millera, kt�ra twierdzi, �e kluczowa by�a pomy�ka w odczycie wysoko�ciomierza. Piloci my�leli pono�, �e s� wy�ej, ni� byli. W mojej ocenie osi� raportu Millera jest teza o uderzeniu w brzoz�, stwierdzenie, �e gdyby nie to, samolot by odszed� bezpiecznie. Troch� inaczej podchodzi do tego Anodina, ale i ona uwa�a, �e uderzenie w drzewo mia�o kluczowe znaczenie. �aden z tych raport�w nie przytacza ani jednego dowodu na fakt uderzenia w brzoz�, ani te� jakiejkolwiek analizy, i� takie uderzenie oderwa�oby skrzyd�o. Dowody zast�piono propagand� i medialnym praniem m�zg�w. Tak, ale samolot w�a�nie dlatego mia� uderzy� w drzewo, bo �le dzia�a� wysoko�ciomierz. Dok�adnie tak. Warto zwr�ci� uwag� na to, �e w nagranej potajemnie przez Edmunda Klicha rozmowie minister Bogdan Klich podkre�la, a robi to kilka dni po katastrofie, �e dla niego najbardziej zaskakuj�ce jest to, i� piloci do ko�ca reaguj� spokojnie, nie ma �adnych nerwowych ruch�w. Za�oga uwa�a, �e wszystko przebiega zgodnie z planem, nie ma �adnego chaosu, a nawigator spokojnie odczytuje kolejne informacje o zmianie wysoko�ci. Sk�d minister to wie? Zapewne ods�ucha� czarn� skrzynk�. Albo mia� dok�adny stenogram tego zapisu. I wyci�gn�� s�uszne wnioski, tylko nie rozumia� tego, co m�wi. Gdy od�o�ymy na bok medialn� propagand�, zobaczymy taki w�a�nie obraz. Wszystkie procedury s� z g�ry zaplanowane. Kapitan Protasiuk dziewi�� minut przed planowanym l�dowaniem m�wi, �e je�li nie b�dzie mo�na wyl�dowa�, to odejd� w automacie. I tak si� dzieje. Spokojnie s�ucha nawigatora relacjonuj�cego opadanie samolotu, kt�re poprzedza odej�cie podczas manewru odchodzenia. Wreszcie samolot zaczyna si� wznosi�. I nagle dochodzi do katastrofy. Mamy 26. m nad ziemi�. Co� si� dzieje. Co? Dzi� ju� wiemy, �e odpada skrzyd�o, nast�puj� dwa silne wstrz�sy, samolot si� rozpada… Media bez przerwy wrzuca�y, w wi�kszo�ci fa�szywe, informacje o jakim� straszliwym chaosie na pok�adzie, wy�ania� si� z tego obraz ba�aganu i nieodpowiedzialno�ci. Dzi� wiemy, �e to wszystko nieprawda. Kapitan Protasiuk nie by� w �adnym, jak twierdzi�a Anodina, tunelu �wiadomo�ciowym. Nikt nie biega, nie krzyczy ani nerwowo nie wypatruje ziemi przez okno. To nieprawda. W rzeczywisto�ci wszystko a� do 26. m nad ziemi� przebiega tak, jak zaplanowano. Piloci podejmuj� decyzj� o odej�ciu wtedy, gdy na wysoko�ci 100 m nad pasem nie wida� ziemi. Samolot zachowuje si� prawid�owo, reaguje na to polecenie. Wtedy jednak nast�puje wydarzenie zewn�trzne, dochodzi do dw�ch wstrz�s�w, samolot traci skrzyd�o. Komisja Millera stwierdzi�a, �e piloci �le czytaj� dane z wysoko�ciomierza, a prawid�owo robi to tylko genera� B�asik obecny w kokpicie. Tak stwierdzi�a, ale to nieprawda. Nic, dok�adnie nic na to nie wskazuje. Gdy genera� B�asik podaje wysoko��, kpt. Protasiuk wydaje komend� „odchodzimy” kt�r� powtarza drugi pilot. W kokpicie jest pe�en spok�j, Protasiuk m�wi najpierw „odejdziemy w automacie”, potem „odchodzimy”, a nast�pnie podaje kolejne meldunki o paraboli zej�cia zako�czonej wznoszeniem. Te fakty �wiadcz� o tym, �e nie by�o �adnej pomy�ki. Mog�oby do niej doj�� tylko w sytuacji chaosu, zdenerwowania. A nic takiego nie mia�o miejsca. Dlatego tak cz�sto mieli�my do czynienia z podrzucanymi fa�szywymi informacjami o rzekomym ba�aganie na pok�adzie. �aden fakt tego nie potwierdza. Nikt w �adnym momencie nie krzyczy, �e s� za nisko, �e si� pomylili, �e co� jest nie tak. Nie. Odwrotnie – do ostatnich sekund wszystko jest w porz�dku. Krzyki przera�enia s�yszymy dopiero wtedy, gdy samolot traci skrzyd�o i zaczyna si� rozpada�. Dok�adnie to samo us�ysza�a pani Joanna D. w nagraniu pochodz�cym od m�a. Dlatego ten kluczowy dow�d zniszczono, a nast�pnie pr�buje si� go zdezawuowa�. Rozumiemy pana tez� w ten spos�b, �e wszystko tak naprawd� wydarzy�o si� po prostu dziesi�� metr�w wy�ej, ni� twierdz� Rosjanie i ni� uzna�a komisja Millera? Dok�adnie tak. I o tym tak�e m�wi Bogdan Klich, s�usznie zdziwiony, dlaczego oni si� nie denerwuj�. Klich jednak, kt�ry sam ukrywa dowody winy rosyjskiej, boi si� nawet pomy�le�, co naprawd� znacz� opisywane przez niego fakty. A taki w�a�nie przebieg wydarze� potwierdzaj� wszystkie dane i analizy, z jakich korzystamy, a s� to – jak panowie wiedz� – materia�y wszechstronne. Co ma pan na my�li, gdy m�wi o czynniku zewn�trznym? Nie przes�dzam, co to jest. Nie mog� wykluczy�, �e by�a to tak�e awaria silnik�w. Trudne do wyobra�enia. Te� tak s�dz�, ale nie mo�na pomija� faktu, �e silniki tupolew�w cz�sto ulega�y awarii. Katastrof� widzia�o, o czym rzadko si� m�wi, bardzo wiele os�b. One wszystkie m�wi�, �e samolot wydawa� jaki� przera�liwy, dziwny d�wi�k silnik�w tu� przed katastrof�. Te sformu�owania pojawiaj� si� tak�e w relacjach polskich pilot�w, kt�rzy czekali na przylot samolotu w Smole�sku. Oni na tych maszynach lataj�, s�ysz�, �e co� jest nie tak. Czy to by�a przyczyna katastrofy, czy skutek jakich� czynnik�w zewn�trznych – to temat na osobn� dyskusj�. Natomiast pewne jest, �e nie by�o �adnego b��du pilot�w. To m�g� by� zamach? Tego nie mo�emy dzi� rozstrzygn��, ale na pewno nie wolno nam tego odrzuci�. Nawet nasza prokuratura, kt�ra 1 kwietnia zawiesi�a rozpatrywanie tej hipotezy, doda�a ustami prokuratora generalnego pana Andrzeja Seremeta, �e je�li pojawi� si� nowe fakty, to jej badanie mo�e zosta� wznowione. Nowe fakty w�a�nie si� pojawi�y. To s� zar�wno wyniki prac naszego zespo�u, jak i ta�my pana Edmunda Klicha. Dzi� dowiedzia�em si� od prokuratury, �e nasze podejrzenie o odpowiedzialno�ci „os�b trzecich” jest badane… Z ta�m Klicha wiemy, �e polscy eksperci uznali w pierwszym momencie, i� to wina rosyjska. Zakazano im jednak tego typu wnioskowania i poszukiwa� w tym kierunku. Tak, ale to tylko dwa s�owa. A przecie� to materia� 40-stronicowy, opisuj�cy wydarzenia od godziny 8 rano czasu polskiego, niezwykle szczeg�owy, zawieraj�cy wyniki przes�ucha� Rosjan, formu�uj�cy tez� o winie rosyjskiej. Na tych nagraniach Bogdan Klich krytykuje Edmunda Klicha za materia� p�k. Milanowskiego, w kt�rym ten wskazuje na win� Rosjan. A ten bez szemrania przyjmuje dyspozycj�, by zaniecha� badania w�tku rosyjskiej winy. �aden z nich nie jest dobrym bohaterem. Edmund Klich wydaje si� by� zdziwiony tym materia�em. Znamy ten materia�? Nie, nikt go nie zna. Zosta� schowany. Dlaczego Edmund Klich to nagrywa�? Dla Rosjan?! To warto by zbada�. Ale wiemy, �e pana Edmunda Klicha wybra�a – jako polskiego akredytowanego przy �ledztwie – strona rosyjska. On sam to przyznaje. To on namawia polskich przedstawicieli do wyboru protoko�u 13. konwencji chicagowskiej, tak wygodnego dla Rosji. Ta ni� dzia�ania w interesie Rosji jest w jego post�powaniu sta�a. Nie zdejmuje to oczywi�cie winy z polskiego premiera, kt�ry da� mu tak� w�adz�. Chocia� wiedzia�, �e Edmund Klich zawsze przedk�ada w tym dochodzeniu interesy strony rosyjskiej nad interesy polskie. Dlaczego premier to zrobi�? Nie wiemy. Ale dosz�o do dzia�ania na szkod� interesu Polski, przeciw prawdzie. Za��my na chwil�, �e ten czynnik zewn�trzny doprowadzaj�cy do katastrofy to �wiadome dzia�anie. Kto na tym zyska� najbardziej? Rosja. Ca�kowitej zmianie uleg�a polska polityka, nastawiona wcze�niej na tworzenie obszaru wsp�pracy mi�dzy Odr� a Kaukazem, mi�dzy Morzem Ba�tyckim a Morzem Czarnym. Przy wszystkich swarach wielko�� Lecha Kaczy�skiego i wspieraj�cej go elity – ale tak�e uwarunkowania historyczne daj�ce Polsce si�� moraln� do koordynowania tego procesu – powodowa�a, �e to przynosi�o efekty. Nawet kiedy po 2007 r. zacz�� funkcjonowa� rz�d odrzucaj�cy t� koncepcj�. Jak wygl�da�aby polska polityka zagraniczna, gdyby nie dosz�o do tragedii smole�skiej? Gdyby �y� prezydent Kaczy�ski, minister Sikorski nigdy by nie wyg�osi� przem�wienia w Berlinie. To oczywiste. Nawet gdyby przegra� wybory? Jestem pe�en uznania dla osi�gni�� Jaros�awa Kaczy�skiego w kampanii wyborczej w roku 2010, ale ka�dy, kto zna si� troch� na polityce, wie, �e �p. Lech Kaczy�ski mia� du�o wi�ksze mo�liwo�ci poszerzenia spektrum swojego poparcia. Tu pada kontrargument, �e by�o to mo�liwe w atmosferze po tragedii smole�skiej. Kiedy Jaros�aw Kaczy�ski startowa� w wyborach prezydenckich, a to by�o ju� po 10 kwietnia, m�wiono, �e uda mu si� zdoby� kilka procent. Wi�c trzeba ostro�nie dywagowa�. Poparcie dla Lecha Kaczy�skiego tu� przed 10 kwietnia powa�nie wzros�o. Wizja kontynuacji jego polityki wielu przeszkadza�a, tak�e Rosji. Mogli chcie� go wyeliminowa�? Na pewno Rosja mia�a interes w tym, by wyeliminowa� tak powa�nego i skutecznego polityka przeszkadzaj�cego w realizacji planu zdobycia przez ni� dominacji w regionie. Dokona�o si� to po jego �mierci. A plan utworzenia bloku pa�stw Europy �rodkowo-Wschodniej nie powi�d� si� i zosta� porzucony. Polski prezydent by� dla Rosji �miertelnie powa�nym zagro�eniem? Tak. I nie mo�na zapomnie� o tym, �e trzy dni wcze�niej w Katyniu, w trakcie rozm�w mi�dzy premierem Donaldem Tuskiem a W�adimirem Putinem, podj�to decyzj� o porozumieniu gazowym. O tym, �e Polska b�dzie nadal uzale�niona od rosyjskiego gazu i �e nie b�dzie walczy�a o suwerenno�� energetyczn�. To w�wczas podj�to kluczow� decyzj� polityczn�, bo premier Tusk po prostu zaakceptowa� kszta�t polityki europejskiej widziany przez Putina i Schroedera. O to Rosji chodzi�o, to jej podstawowy cel. By go osi�gn��, Rosjanie gotowi byli zabi�? Po �mierci prezydenta Kaczy�skiego premier Tusk i prezydent Komorowski natychmiast rozpocz�li realizacj� polityki alternatywnej, prorosyjskiej. Jest prawd�, �e przestrzega� pan �p. prezydenta przed lataniem rosyjskim samolotem do Rosji? Zwraca�em panu prezydentowi uwag� na szereg kwestii, tak�e zwi�zanych z jego bez-piecze�stwem. Zw�aszcza od 1 lipca 2008 r., kiedy na rozkaz �wczesnego szefa MSWiA i stoj�cego za nim premiera Tuska �o�nierze weszli do Biura Bezpiecze�stwa Narodowego i �ami�c wszelkie mo�liwe przepisy, wykradli dokumentacj� by�ych WSI, nawet nie zostawiaj�c pokwitowania. Po prostu zdj�to ochron� BOR, �o�nierze weszli i wzi�li, co chcieli. To by� sygna�, �e stan zabezpieczenia pana prezydenta jest dramatyczny. Ale Lech Kaczy�ski w walce o niepodleg�o�� Polski by� got�w podj�� najwy�sze ryzyko. Tak mi odpowiedzia�. Wskazywa�, �e zdaje sobie spraw� z zagro�e�. Ale �e ma do wyboru albo po�o�y� wszystko na jednej szali, albo zrezygnowa� z polityki budowania niepodleg�o�ci Polski. M�wi�: „Ta mafia jest do wszystkiego zdolna, ty sobie nie wyobra�asz, do jakich rzeczy s� zdolni”. M�wi� to z pozycji wiedzy prezydenta do cz�owieka, kt�ry te� mia� informacje o sile i gro�bie mafii postkomunistycznej. Nie mo�na by�o zwi�kszy� liczby ochrony? Prezydent o tym my�la�, ale wiedzia�, �e przedstawiono by to w spos�b tak perfidny, i� straci�by szanse na walk� o reelekcj�. Ekipa Tuska nie potrafi�a zaakceptowa� i uszanowa� nawet konieczno�ci zapewnienia prezydentowi bezpiecze�stwa. By� mo�e uratowa�by �ycie, ale musia�by zrezygnowa� z polityki niepodleg�o�ciowej. Zgin�� mieli obaj Kaczy�scy? Na pewno do 7 kwietnia Jaros�aw Kaczy�ski znajdowa� si� na oficjalnej li�cie pasa�er�w. Kto� m�g� prze�y� katastrof�? Informacj� o �mierci wszystkich pasa�er�w podano natychmiast po katastrofie. Nikt ich nie ratowa�, nie sprawdzono, czy kto� �yje. Przysz�y rok mo�e przynie�� prze�om i prawd� o tragedii smole�skiej? Nasza praca ma kilka faz. Mam nadziej�, �e na pocz�tku 2012 r. sfinalizujemy prace nad fizycznym przebiegiem katastrofy. Drugim etapem b�dzie rekonstrukcja politycznego t�a katastrofy. Tu te� jeste�my na dosy� zaawansowanym etapie. Ale jest i trzeci – ustalenie listy winnych. Mamy ju� wiele danych w tej sprawie. Wiemy na przyk�ad, kto z Moskwy wydawa� rozkazy, zdecydowa� o tym, by wbrew stanowisku kontroler�w lotu w Smole�sku samolot jednak l�dowa�. Jeden z kontroler�w, Pawe� Plusnin, rzuci� polskim dziennikarzom: „Ja ich pr�bowa�em ratowa�”. To znaczy, �e kto� chcia� ich zabi�? Dobre pytanie. Decyzje podj�to w Moskwie i to z pewno�ci� nie na poziomie genera�a wydaj�cego rozkazy Krasnokutskiemu czy Plusninowi. Rosjanie z�amali swoje w�asne prawo. Determinacja, by sprowadzi� tam samolot, by�a wi�c ogromna. Jednocze�nie warto pami�ta�, �e 7 kwietnia, w czasie wizyty premiera Tuska w Katyniu, rosyjskie s�u�by bezpiecze�stwa koncentrowa�y si� wok� cmentarza w Katyniu. Trzy dni p�niej, 10 kwietnia, w czasie planowanego l�dowania prezydenta Kaczy�skiego, s�u�b tych by�o du�o wi�cej i by�y skoncentrowane wok� lotniska. By� tam OMON, by� Specnaz, o czym m�wi wielu �wiadk�w, byli funkcjonariusze Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. W sumie pi�� s�u�b, w bardzo du�ej, niezwyk�ej liczbie. I sprz�t, kt�rym w dob� po tragedii ci�to wrak, wybijano �omami szyby. To w �wiecie cywilizowanym niepoj�te. Po tragedii nad Lockerbie zebrano ka�dy kawa�eczek, wy�owiono szcz�tki z morza. I w ko�cu znaleziono element wygi�ty wybuchem bomby. Nikt z polskich ekspert�w nie bada� tego wraku! Nie bada� skrzyd�a! Musimy tak�e ustali� odpowiedzialno�� po polskiej stronie. Przecie� nie wskazano winnych. Odwrotnie – nagrodzono szefa Biura Ochrony Rz�du genera�a Mariana Janickiego, kt�ry odpowiada za brak sprawdzenia i zabezpieczenia lotniska w Smole�sku. Jakby chciano powiedzie� „zrobimy wszystko, nie ma granicy wstydu, nikomu w�os nie spadnie z g�owy”? Tak. I to rodzi kolejne pytanie – co ich tak cementuje z lud�mi takimi jak Janicki? Jaka tajemnica? Jakie poczucie winy? Albo strach, �e prawda oznacza wojn�? To my�lenie niewolnicze. I nieprawdziwe. Prawda nie oznacza wojny. Prawda przynosi wolno��. Rozmawiali: Jacek i Micha� Karnowscy | |
| (Uwa�am Rze) | |
Copyright © 1995-2011