Słowo kluczowe: prezydent


13 lipca 2020 (poniedziałek), 17:01:01

Po wyborach '2020

pastor A.C. napisał tak:

Wszystkim niezadowolonym z wyniku ostatnich wyborów, za darmo dostarczam program, dzięki któremu łatwo pokonają w następnych wyborach Prawo i Sprawiedliwość.
 
  • Całkowity zakaz aborcji, za wyjątkiem sytuacji zagrożenia życia matki.
  • Zakaz zawierania związków innych, niż heteroseksualne.
  • Zakaz adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
  • Zakaz promocji zachowań homoseksualnych.
  • Wyprowadzenie Polski z Unią Europejskiej.
  • Zażądanie od Niemiec reparacji wojennych.
  • Wprowadzenie dobrowolnego ZUS.
  • Prywatyzacja szkolnictwa i uniwersytetów oraz wprowadzenie bonu edukacyjnego.
  • Zakaz obowiązkowych szczepień i obligatoryjne odszkodowania od firm farmaceutycznych, za powikłania poszczepienne.
  • Obniżka i upowszechnienie podatków.
  • Zakaz prywatyzacji strategicznych sektorów gospodarki.
  • Uwolnienie wszystkich zawodów.
  • Rozbudowa armii i sojusz strategiczny z USA.
  • Zakaz zajmowania się klimatem.
  • Powszechny dostęp do broni.
  • Repolonizacja banków, mediów i handlu.
  • Wprowadzenie wymogu posiadania określonego  kapitału dla osób, które chciałyby zamieszkać w Polsce. 
  • Stworzenie wspólnej przestrzeni gospodarczej z tymi państwami, które tego zechcą.
 
Program należy uściślić i obudować, ale oddaję go za darmo! Jeśli ktoś go nie przejmie to PIS będzie wygrywało jeszcze przez lata.

Kategorie: _blog, polityka


Słowa kluczowe: prezydent, wybory 2020, duda


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 listopada 2015 (środa), 23:39:39

Marsz Niepodległości '2015

Fejsbook patriotycznie sugeruje, że powinienem coś napisać w związku ze świętem. Więc napiszę co mi przed chwilą A. wyliczyła uzupełniając o swoje to co pamiętam:

Co było:
1. Święto, jak co rok od kilu lat.
2. Ponoć 150 tys. na głównym Marszu, który przeszedł.
3. Miły list pana prezydenta do maszerujących.
4. Nie taka zła pogoda (mogła padać).
5. Transmisja w TVP i za pomocą Peryskopu.

A czego nie było:
1. Niemieckiej Antify pałującej Polaków na ulicach Warszawy.
2. Nie było kilku konkurencyjnych Marszów, nie wiadomo po co.
3. Zmiany trasy w ostatnim momencie.
4. Wrogości prezydenta i rządzących do większości manifestujących.
5. Policyjnych łapanek na drogach, kontroli busów, terroryzowania młodzieży na dworcach.
6. Lewackich antymarszów, blokujących, przeszkadzających, robiących zadymy (atak na skłota, młodzież w pasiakach, homo… na platformie i antifa blokująca Marszałkowską).
7. Gonienia się z policją, pałowania, rzucania kamieniami, używania gazu, strzelania z broni.
8. Palenia samochodów, samochodów policji i TVN zwłaszcza.
9. Przecinania marszu na pół.
10. mnie na Marszu.

No to chyba jest lepie niż było?

Fajnie, bo jakoś tak się zrobiło przyjemniej w tej Polsce.



Dopisek: I jeszcze nie było:
11. Niszczenia tęczy.
12. Tęczy.

 


Kategorie: obserwator, polityka, Polska, _blog


Słowa kluczowe: Polska, marsz niepodległości, prezydent, pis


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 kwietnia 2010 (czwartek), 16:18:18

Przyzwoitość p.o. prezydenta, czyli rzecz o Komorowskim

Przyzwoitość. Przyzwoitość to coś, czego panu Komorowskiemu dziś zabrakło a ponieważ o człowieku świadczą nie słowa a czyny zapominam wszystko co przeczytałem w ostatnich tygodniach o nim, zapominam te miłe słowa w wywiadach, te kresowe opowieści o rodzinie, te wspomnienia z opozycji. Pan Komorowski to po prostu aparatczyk rządzącej ekipy jakoś tak z nią powiązany, że w miejsce przyzwoitości jaka mogła by wynikać z jego przeszłości niszczy naszą przyszłość. Dlaczego? Nie wiem.

Uważam, że Komorowski jako prezydent to będzie zły wybór. I w ten sposób rozpoczynam swoją prywatną kampanie wyborczą.


Notka powstała początkowo na FaceBook a FaceBook zachęca mnie do pisania hasłem "napisz co myślisz" a ponieważ wlazłem tu po szybkiej lekturze Gazety Wyborczej chciałem napisać "Komorowski to świnia".... na szczęście emocje opadły i pół godziny później napisałem to co powyżej.


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: polityka, wybory, komorowski, kaczyński, prezydent, ipn


Komentarze: (15)

jacek, April 30, 2010 08:54 Skomentuj komentarz


pytanie w sprawie kandydatów na prezydenta:
Czy masz/znasz jakiś dobry wybór ?

anonim, April 30, 2010 11:31 Skomentuj komentarz


Głosuję na Jarka. Nie wierzę, że może "podpalić Polskę" ale wierzę, że mu na Polsce zależy bardziej niż na jego prywatnym majątku i biznesach jego kolesiów.

A że będzie opozycja, będą podziały, będą działania ośmieszające ze strony elit... będą. Trudno.

mike, May 9, 2010 15:30 Skomentuj komentarz


Problem polega na tym, że z tego co do tej pory dało się po Jarku poznać, to właśnie na tym mu głównie zależy. Może nie na tym, żeby poprawić prowadzenie biznesu swoich kolesiów (bo akurat niewielu jego kolesiów poradziło sobie w biznesie), ale na tym, żeby porozsadzać ich na wygodnych posadkach i wypompować trochę forsy z budżetu. Dużo mówisz (w kontekscie IPN) o pamiętaniu o tym, co ludzie kiedyś zrobili: trzeba pamiętać o tym, co kiedyś Porozumienie Centrum zrobiło z Fundacją Prasową "Solidarność", trzeba pamiętać o Bagsiku i Gąsiorowskim. Ludzie mają różne rzeczy na sumieniu, nie tylko te poczynione za PRLu (może te późne są gorsze nawet, bo nic im wtedy nie groziło za bycie uczciwymi ludźmi). Dlatego nigdy, przenigdy na Jarosława głosować nie będę.

A co do podpisania ustawy o IPN: gdyby cała PO wraz z Tuskiem zginęła w wypadku lotniczym, to czy PiS wprowadziłby np. podatek liniowy albo zlikwidował KRRiT? Pewnie, że nie. Więc myślę, że argument o "testamencie LK" możemy spokojnie pogrzebać. Skoro Lech Kaczyński chciał skierować sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, to powinien to zrobić, a nie czekać nie wiadomo na co.

anonim, May 10, 2010 19:17 Skomentuj komentarz


Chciałem brzydko nazwać Komorowskiego nie za to, że podpisał, tylko dlatego, że widziałem jak użył tego samego co Ty argumentu (widać, Ciebie to przekonało. Powiedział, że gdyby LK chciał skierować ustawę do Trybunału to powinien to zrobić.

Wiem, że Komorowski wiedział, że ustawa z senatu wpłynęła do kancelarii w piątek. To kiedy miał to zrobić? Oczywiście jest odpowiedź: natychmiast!

Może by i tak zrobił widząc, że w kalendarz ktoś na sobotę rano mu katastrofę zaplanował.

mike, May 10, 2010 20:56 Skomentuj komentarz


Argument ten mnie przekonuje dlatego, że nie przekonuje mnie schemat w jakim dowiadujemy się o tym co Prezydent Lech Kaczyński zrobić chciał: na scenę wychodzi jeden z jego sekretarzy i mówi: "Ja wiem, że wolą Pana Prezydenta było..." itd. Nie może być tak, że tylko dlatego, że pojawia się jakiś człowiek, który mówił, że zna prawdziwą wolę Śp. prezydenta, to nagle Komorowski jest do czegoś zobowiązany. Nie odpowiada mi to, że oczekuje się od niego wypełniania jakiejś niepisanej woli, bo w ten sposób tworzy się zamknięty krąg, uniemożliwiający zarządzanie państwem. Weźmy np. najbliższy problem: sprawozdanie z działalności KRRiT. Można się domyślać, że "wolą Pana Prezydenta było..." podpisanie tego sprawozdania. Istnienie KRRiT w obecnym składzie leżało LK na sercu równie mocno, co istnienie IPN w obecnej formule. Z drugiej jednak strony, jak działa KRRiT chyba każdy widzi, o tym jak działa rada nadzorcza TVP, nad którą KRRiT pełni straż broniąc ją przed rozwiązaniem - chyba też. To co, Komorowski też powinien wypełnić wolę Śp. Prezydenta? A co z następnym problemem który nawinie się na rękę? A następnym? Dlatego wydaje mi się, że dobrze się stało, że Komorowski uniknął stworzenia takiego niebezpiecznego precedensu.

jacek, May 11, 2010 21:42 Skomentuj komentarz


mój odbiór Jarka jest taki, że to na czym mu najbardziej zależy to wladza, rządzenie...
To nie jest w moim odbiorze typ czlowieka, ktory rządzenie pojmuje jako służbę.
Jednocześnie zgoda - ewidentnie odbieram go jako kogoś osobiście uczciwego - w sensie niezabiegania o materialne dobra dla siebie, czy swoich bliskich lub kolesiów.
Ale czy to jest kwalifikacja wystarczająca do urzędu prezydenta ???
Prosze mnie tylko nie odbierać jako fana Komorowskiego !
Dlatego dopytuję się o dobrych kandydatów...
Jarosław Kaczyński takim nie jest.

anonim, May 12, 2010 13:23 Skomentuj komentarz


Więcej chęci rządzenia dla rządzenia widzę w Tusku. Podobnie w Wałęsie - nawet w przychylnej mu biografii pt. "Zadra" jest to bardzo albo i za bardzo widoczne.

Ale Kaczyński? Że pcha się do władzy widać ale chyba nie dla władzy co dla realizacji jego idei i jego wizji budowania państwa porządnego. Ta idea może być potem trudna do zrealizowania ale ta idea jest, jest czytelna w przeciwieństwie do bezideowych pomysłów "wybierz przyszłość" czy "Polskę stać na cud".

Jarek nie podoba mi się - ale idea porządnego państwa zdecydowani tak, a więcej jej widzę w Macierewiczach niż Schetynach.

adam@kormoran, May 1, 2010 08:34 Skomentuj komentarz


POśpiech w przejmowaniu IPN

Rafał Ziemkiewicz 29-04-2010, ostatnia aktualizacja 29-04-2010 21:07

W świetle przyjętej dosłownie przed chwilą, głosami rządzącej większości, nowelizacji ustawy o IPN, poranna decyzja Bronisława Komorowskiego o podpisaniu nowej ustawy staje się jeszcze bardziej znamienna, niż to się w pierwszej chwili wydawało.
(...)
Przyjęta tego samego dnia wieczorem, w trybie superekspresowym nowelizacja daje prawo wskazania tymczasowego następcy… marszałkowi Sejmu.
(...)
O co zakład, że Bronisław Komorowski na mocy tej noweli wskaże nie Gryciuka, ale Marię Dmochowską − tę, która stała się sławna, kiedy dwie godziny po śmierci Janusza Kurtyki ogłosiła, że przejmuje jego funkcje, i próbowała zająć jego gabinet?
(...)

http://www.rp.pl/artykul/2,468986_POspiech_w_przejmowaniu_IPN.html

anonim, May 1, 2010 14:50 Skomentuj komentarz


Pani Maria Dmochowska to ta, co próbowała wstrzymać druk książki Centkiewicza. Gdybym nie czytał nie wiedziałbym co myśleć, ale przeczytałem.

Hocus, May 1, 2010 16:51 Skomentuj komentarz


Mnie IPN kojarzy sie glownie jako narzedzie do wyciagania efektownych (co nie znaczy:prawdziwych) hakow na kazdego, kto sie nawinie.

Fanom IPN uwazajacych go za niezwykle wazny (zwlaszcza w kampanii wyborczej) dla funkcjonowania panstwa polskiego organ dedykuje ponizszy wiersz Adama Asnyka:

Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe,
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę

Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą:
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą!

anonim, May 2, 2010 22:29 Skomentuj komentarz


A jak Ty chcesz budować świetlaną przyszłość nie rozumiejąc, ani nawet nie próbując zrozumieć tego co dzieje się dziś? Lepiej postaraj się to zrozumieć inaczej będziesz walił głową w niewidzialny mur i nie będziesz wstanie zrozumieć, dlaczego to co czynisz Ci nie wychodzi.

IPN jest po to aby łatwiej Ci było zrozumieć. To prawda, że IPN czasem wyciąga panu A z partii AAA a czasem panu B z frakcji BBB jakiś papier. Ale wyciąga to po to, abyś mógł słuchając pana A i pana B zrozumieć kto tu jest wiarygodny a kto kłamie. IPN czasami pozwala też zrozumieć dlaczego kłamie.

W.

ky, May 4, 2010 15:06 Skomentuj komentarz


Hej!

Chyba jestem niedzisiejszy, ale jakie świństwo (chyba tak to trzeba nazwać skoro masz ochotę nazwać go świnią...) on był popełnił?

Ky

anonim, May 5, 2010 20:05 Skomentuj komentarz


Podpisał ustawę o IPN. Nie musiał. 3 miesiące sprawa może poczekać a przez wzgląd na prezydenta Kaczyńskiego, jego poglądy mógł poczekać.

Ale to nie czyni go świnią. Świnią czyni go to, jak ten podpis uzasadniał. Jeden z argumentów był taki, że "gdyby Lech Kaczyński chciał ją przesłać do Trybunały to mógł to uczynić". Tak powiedział - a wiedział, że Kaczyński mógł to uczynić najwyżej w piątkowy wieczór (wtedy kwity przyszły z sejmu do kancelarii prezydenta) przed niedzielną tragedią. Na pewno też wiedział, że Kaczyński kazał urzędnikowi przygotować kwity na przesłanie do Trybunału, więc pewnie gdyby ten urzędnik przysiedział w piątek i sobotę, a Kaczyński wiedział, że na kolacje nie wróci ...

No dobra - jeżeli nie świnia to przynajmniej "mały człowiek".

ky, May 5, 2010 23:06 Skomentuj komentarz


Moim zdaniem ustawa powinna trafić do Trybunału jeśli na to zasługuje łamiąc konstytucję, lub gdy jest takie podejrzenie, a nie z powodu tego, że poprzedni prezydent rzekomo tak chciał... Jeśli ktoś ma realizować testament Lecha Kaczyńskiego to nie są potrzebne wybory wystarczy ustanowić jakiegoś kuratora - nie wiem jak się nazywa ten kto czuwa na wykonaniem testamentu. Ja sam nie uważam też, że Kaczyński był wzorem godnym do naśladowania - wręcz przeciwnie, więc niechętnie patrzę na nawoływania do realizowania jego woli po śmierci. Cokolwiek jednak chciał zrobić poprzedni a chce zrobić p.o. to człowiek, który nie ma własnego zdania i poglądów nie powinien kandydować na prezydenta. A jeśli je ma to niech według nich postępuje - niech ze względu na to kim jest i co sobą reprezentuje zostanie prezydentem lub nie.

Ciekawe, że po wygranych wyborach PiS nie kwapił się do realizowania woli poprzedników... czy tylko ze względu na to, że Miller przezym wypadek? A gdyby zginął - to wtedy realizowałby? Oczywiście, że nie. Ja to widzę tak, że jeśli ktoś nawołuje to niepodpisywania ustawy z powodu kadencji zakończonej śmiercią a nie ponownymi wyborami i "testamentem" to znaczy, że nie ma innych argumentów, albo są takie, których nie można ich podać do publicznej wiadomości - i to jest żenujące.

Yann, June 20, 2010 23:07 Skomentuj komentarz


Słuchal czie mnie. Wszystko alle nie liberalna strona. One son osobe bez żadna etyka. Prosce, ja tak bardzo lubie polska i polskie ludzki, nie oczekiwam zadne kłamstwo. Na prawde, bedzie cie płakać, to son illuminati. One pogryźon was do krwi. Bede modlić się. Y jeszcze jedna rzecz, one tak mowily ze na euro bedzie nam wszystko lepiej i wiele rzecz mniej kosztować. To nie prawda. Moge wam powiedzieć ze na początek euro 100gr ser kosztowalo 0.80 euros, ale dzisiaj 100gr ten same ser kosztule 1.20 euros. Na prawde, Słuchal czie mnie, liberał demoniczny. Bede modlić się dla polakow i dla polska.
Skomentuj notkę
15 kwietnia 2010 (czwartek), 22:21:21

Katyń 2

Nieco inny punkt widzenia. Cytuję za Frondą.

Katyń 2

Julia Łatynina

Fronda.pl, kategoria: Polska, czwartek, 15 kwietnia 2010 11:31

Kaczyński nie wierzył w mgłę. „Mgła” oznaczała jedynie powitanie przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego.

Mur ambasady polskiej zasypano kwiatami. W telewizji w porze najlepszej oglądalności puszczono „Katyń”. W Rosji ogłoszono żałobę narodową, Putin z namiotu osobiście kieruje odprawą ciał, a na stronie Miedwiediewa pojawiły się kondolencje w języku polskim. Po raz pierwszy od wielu lat nie wstyd mi za mój kraj. Gdybyśmy zawsze tak się zachowywali, nie byłoby ani wojny sierpniowej, ani „gazowej”, ani Katynia-2, a Rosja cieszyłaby się u swoich byłych kolonii takim samym szacunkiem co Imperium Brytyjskie.

Wyobraźmy sobie, że na krótko przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie, aby ostatecznie dobić niepopularnego i nieudolnego Juszczenkę, premier Putin postanowił wytrącić mu z rąk główny atut, jego osobisty temat – Wielki Głód na Ukrainie. I przyznał osobistą odpowiedzialność Stalina za Wielki Głód... przed premier Tymoszenko.

I tych dwoje trzy dni przed pamiętną datą przyleciało w miejsca uświęcone przez Wielki Głód. A Juszczenki nie zaprosili, gdyż taki właśnie był cel: dobić notowania Juszczenki. Wystawić go jako nieudolnego nacjonalistę, który nie umie się dogadywać. A jako że lotnisko, na które przylecieli premierzy, było lotniskiem wojennym i przestarzałym, dla zapewnienia normalnego lądowania Putina przywieziono na nie odpowiedni sprzęt.

I wszystkie gazety napisały, że Putin okazał skruchę z powodu Wielkiego Głodu. A potem, po kilku dniach, na to samo lotnisko, wtedy już opustoszałe, przyleciał śmieszny, nikomu niepotrzebny prezydent Juszczenko, którego premierzy nie zaprosili do siebie, choć Wielki Głód to jego osobisty, bolesny temat.

I wtedy samolot Juszczenki się rozbił.

Wyobrazili sobie państwo? To właśnie się stało: tyle że nie z Ukrainą, a z Polską. (Informacja o tym, że w celu zapewnienia bezpieczeństwa lądowaniu Putina i Tuska na lotnisku coś tam przywieziono, a potem – rozumie się samo przez się – odwieziono, pojawiła bezpośrednio w eterze jak dotąd jeden jedyny raz w „Echach Moskwy” – w ustach telefonującego lotnika.)

Relacje między Rosją a Polską – dwoma słowiańskimi narodami, z których jeden przegrał bitwę o hegemonię z powodu swojej anarchii, a drugi zmiażdżył ten pierwszy z pomocą samodzierżawia – w ostatnich trzystu latach ułożyły się wysoce niekorzystnie. Rosyjskie władze Polaków zarzynały, wieszały, zsyłały na Syberię, a także przeciągały na swoją stronę. Jednej tylko rzeczy rosyjskie władze nie robiły: one Polaków nie nienawidziły.

Narody nigdy nie nienawidzą tych, których ujarzmiły. Nienawidzą, gdy same zostaną ujarzmione.

Za Putina wszystko się odmieniło: w działaniach Kremla coraz widoczniejsza stała się jakaś niska, wstrętna nienawiść wobec biednych kolonii. Wobec Polski, Gruzji, Ukrainy. 4 listopada – wysoce wątpliwa data, kiedy to Polaków rzekomo wygnano z moskiewskiego Kremla, nagle, czterysta prawie lat po dawno zapomnianych zdarzeniach, została ogłoszona świętem ogólnonarodowym, i to nie byle jakim, tylko w myśl najlepszych tradycji dwójmyślenia, dniem zgody i pojednania.

Później doszło do przykrego wypadku pobicia dzieci rosyjskich dyplomatów przez polskich chuliganów. Miało się wrażenie, że Kremlowi pomyliło się znaczenie słowa „imperium”. Imperium było wtedy, gdy Suworow topił przedmieścia Warszawy w krwi. Natomiast gdy specjalnie wyszkoleni ludzie biją dyplomatów na moskiewskich ulicach – to nie jest imperium. To motłoch.

Jednak, rzecz jasna, najważniejszą kwestią w stosunkach dwóch państw pozostawał Katyń. Władze rosyjskie potraktowały rodziny pomordowanych Polaków tak samo bezczelnie, jak rodziny lekarzy przejechanych przez wiceprezydenta Łukoila w alei Lenina.

W 2006 r. Główna Prokuratura Wojenna odrzuciła powództwo rodzin rozstrzelanych, a nawet odmówiła przekazania do sądu materiałów sprawy, oznajmiając, że większość spośród 183 tomów opatrzona jest gryfem tajności. W październiku 2008 r. odmówił im Sąd Chamowniczeski, a w styczniu 2009 r. – Sąd Najwyższy RF. Wtedy bliscy zwrócili się do Strasburga, a Główna Prokuratura Wojenna przesłała tam zadziwiające pismo, z którego wynikało, że jej, prokuraturze, nikt nie udowodnił, iż w Katyniu kiedyś kogoś rozstrzelano. („Niemożliwe okazało się uzyskanie informacji dotyczących wykonania decyzji o rozstrzelaniu konkretnych osób, ponieważ wszystkie dokumenty zostały zniszczone i odzyskanie ich jest niemożliwe”.)

Równocześnie media kontrolowane przez Kreml prowadziły natarcie w dwóch kierunkach. Rosyjskim czytelnikom sugerowano, że, po pierwsze, pytanie, kto rozstrzelał Polaków, „wciąż pozostaje otwarte”, wzywano do „nieprzyklejania etykietek” i „rozpoczęcia poważnej dyskusji” o tym, kto miał rzekomo rozstrzelać polskich oficerów, Stalin czy Hitler. Po drugie, piarowcy Kremla forsowali tezę, że Katyń to historyczny odwet za czerwonoarmistów zamorzonych głodem w obozach dla jeńców wojennych po wojnie z „Białopolakami”.

W wywiadzie z Natalią Narocznicką dla „Komsomolskiej prawdy”, opublikowanym w przededniu wizyty Putina w Polsce, który wywołał w Polsce niebywały skandal, powiedziano nawet, że obozy te stały się dla Niemców prototypem obozów koncentracyjnych. To znaczy, po pierwsze, że my Polaków nie zabijaliśmy, a po drugie – było za co.

I nagle, na wiosnę 2010 roku, wszystko to, jak na komendę, skończyło się. W telewizji zamiast Narocznickiej pokazano „Katyń” Wajdy, a Putin pojechał do Katynia razem z Donaldem Tuskiem.

Co się stało?

Odpowiedź na to pytanie łatwo da ten, kto przeczyta The Wall Street Journal z 8 kwietnia 2010 roku – to znaczy z następnego dnia po wizycie Putina i Tuska w Katyniu.

„Cały gazowy przemysł Polski i specjalny przedstawiciel USA ds. energetyki zebrali się na konferencję na temat gazu łupkowego sponsorowanej przez Chevron, ExxonMobil i Halliburton. Gazowi giganci z USA rozpoczną badawcze odwierty gazu łupkowego w Polsce w ciągu najbliższych kilku tygodni. W razie ich sukcesu energetyka Polski, jej problemy ekologiczne, a nawet polityka zagraniczna mogą się całkowicie zmienić.

I taka właśnie jest odpowiedź na to pytanie. Całość nowej imperialnej polityki Rosji budowana była na fakcie, że my mamy nasz światowy Gazprom i rurę naszego światowego gazociągu wsadzimy Polakom to samo miejsce, co i Ukraińcom.

A wiosną 2010 r. na Kremlu nagle zrozumiano, że gaz łupkowy powoduje zerwanie ze światowym gazociągiem i że, jeżeli nie podejmie się środków, to być może to Polska będzie eksportować gaz do Europy. I że polskie władze należy natychmiast przeciągnąć na naszą stronę, gdyż sprawa wydobycia gazu łupkowego w Polsce jest, jak wiadomo, polityczna i w dużym stopniu zależy od tego, która partia wygra następne wybory.

Prawo i Sprawiedliwość Lecha Kaczyńskiego, zaciekłego nacjonalisty, populisty, antykomunisty, człowieka, dla którego Katyń to jego osobisty ból i który w każdą rocznicę osobiście składa w Katyniu prywatną wizytę. Albo Platforma Obywatelska Donalda Tuska, racjonalnego pragmatyka, który gotów jest przyjaźnić się ze wszystkimi, z wyjątkiem, ma się rozumieć, prezydenta Kaczyńskiego – ponieważ ci dwaj nawet ze sobą nie rozmawiają.

I trzy dni przed dniem pamięci ofiar Katynia dwaj premierzy – Putin i Tusk – pojechali do Katynia. Przyjechali specjalnie trzy dni wcześniej, żeby nie zapraszać prezydenta Kaczyńskiego i mieć możliwość go uprzedzić.

I tam, przed kamerami, Putin uklęknął. A świat doznał wstrząsu, tak że żadne zachodnie medium nie zauważyło małego zastrzeżenia, jakie poczynił odnośnie do sowieckich czerwonoarmistów zamęczonych w polskiej niewoli (pokłóciłam się z przyjaciółmi, że Putin nie daruje sobie tego zastrzeżenia).

A trzy dni później, w prawdziwy Dzień Pamięci, przyleciał polski prezydent Kaczyński – niepopularny, szalony, nacjonalista, który według sondaży przegrywał w drugiej turze prezydenckich wyborów z każdym kandydatem. Zabrał ze sobą całą polską elitę w nadziei, że uda mu się przebić swoją prywatną wizytą wizytę nienawidzącego go Tuska złożoną nienawidzącemu go Putinowi i rozumiał, że wizyta ta nie przyniesie żadnego efektu: ci dwaj już się „odpiarzyli”.

Więc kiedy powiedziano mu: „mgła”, on oczywiście dał rozkaz lądowania. Ponieważ zdarzył się już taki wypadek, kiedy w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej prezydent Polski poleciał, z prezydentami Ukrainy, Estonii i Litwy na pokładzie, do Tbilisi, i powiedziano mu, że Rosjanie mogą strącić samolot i trzeba lądować w Azerbejdżanie.

I wtedy prezydent Polski podjął decyzję, jaką przystoi podejmować prezydentowi: nakazał lądować w Tbilisi. A dowódca samolotu podjął decyzję, jaką przystoi podejmować dowódcy samolotu: wylądował w Baku. Wtedy Kaczyński wystąpił na spotkaniu w Tbilisi i oświadczył: „Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje bałtyckie, a może i mój kraj”. Wtedy polskie MSZ oświadczyło, że jest to „prywatna opinia” prezydenta Kaczyńskiego. Wtedy premier Tusk, którego wszystkie rozsądne ustawy Kaczyński w tamtym okresie wetował, przyznał pilotowi nagrodę za lądowanie w Baku.

Rankiem 10 kwietnia, wiedząc, że w Rosji nie jest mile widziany, prezydent Polski nie mógł nie nakazać lądowania samolotu. To nie była samowola, nie była wielkopańskość: to w Rosji dyplomaci rozbijają się po pijaku, strzelając ze śmigłowca do owiec górskich. Było to wynikiem wszystkiego, co antykomunista, nacjonalista, nowy Kościuszko, nowy Sikorski, człowiek, w którego krwi tętniły rozbiory Polski 1772, 1793, 1795 i 1939 roku, powstania 1794, 1830 i 1863 roku, pakt Ribbentrop-Mołotow, Katyń, Powstanie Warszawskie, Solidarność – wynikiem wszystkiego, co prezydent Polski Lech Kaczyński myślał o Rosji.

Nie wierzył Kaczyński w żadną mgłę. „Mgła” oznaczała dla niego jedynie polityczne powitanie przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, podobnie jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego – wśród skundlonych między sobą Polaków było wystarczająco dużo chętnych do otrzymania od Rosji stopnia generała piechoty.

A mgła była po prostu mgłą. Czasami mgła jest po prostu mgłą. Ziemia tam przeklęta.

Julia Łatynina

Źródło: Ej.ru tłum. Michał Jasiński


Julia Łatynina (1966) - rosyjska pisarka i publicystka. Jest autorką powieści fantasy i sensacyjnych, których akcja rozgrywa się we współczesnej Rosji. Kontestowana przez rosyjski establiszment.


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: katyń, katyń-2, kaczyński, prezydent, putin, tusk


Komentarze: (5)

anonim, April 15, 2010 22:27 Skomentuj komentarz


Катынь-2
13 АПРЕЛЯ 2010 г. ЮЛИЯ ЛАТЫНИНА


Стена посольства Польши завалена цветами. По телевизору в прайм-тайм пустили «Катынь». В России объявлен национальный траур, Путин лично в палатке распоряжается отправкой тел, и на сайте Медведева висит соболезнование на польском языке. Мне впервые за много лет не стыдно за свою страну. Если бы мы вели себя так всегда, не было бы ни августовской войны, ни «газовой», ни Катыни-2, и Россия пользовалась бы среди своих бывших колоний тем же уважением, что и Британская империя.

Представим себе, что незадолго до украинских президентских выборов, чтобы окончательно добить непопулярного и беспомощного Ющенко, премьер Путин решил выбить из его рук главный козырь, его личную тему – Голодомор. И признал личную ответственность Сталина за Голодомор… перед премьером Тимошенко.

И эти двое за три дня до памятной даты прилетели в священные для Голодомора места. А Ющенко не пригласили, потому что, собственно, это и была цель: добить рейтинг Ющенко. Выставить его бездарным националистом, который не умеет договариваться. И так как аэродром, на который прилетели премьеры, был военный и дохлый, то на него для обеспечения нормальной посадки Путина даже завезли оборудование.

И все газеты написали, что Путин покаялся за Голодомор. А потом, спустя несколько дней, на тот же аэродром, уже опустевший, прилетел смешной, никому не нужный президент Ющенко, которого премьеры не пригласили с собой, хотя Голодомор – это его личная, больная тема.

И тут самолет Ющенко разбился.

Представили? Вот это и случилось: только не с Украиной, а с Польшей. (Про то, что для обеспечения безопасности посадки Путина и Туска на аэродром что-то завозили, и потом, разумеется, увезли – это мелькнуло единственный пока раз в прямом эфире «Эха Москвы», от позвонившего летчика.)

Отношения между Россией и Польшей — двумя славянскими нациями, одна из которых проиграла битву за гегемонию благодаря своей анархии, а другая раздавила первую благодаря самодержавию — последние лет триста были как нельзя скверны. Российская власть поляков резала, вешала, ссылала в Сибирь и переманивала на свою сторону. Была только одна вещь, которую российская власть не делала: она поляков не ненавидела.

Народы никогда не ненавидят тех, кого они покорили. Они ненавидят тогда, когда покорили их.

Все изменилось с Путиным: в действиях Кремля все очевидней стала тема какой-то мелкой, пакостной ненависти к бывшим колониям. К Польше, Грузии, Украине. 4 ноября – крайне сомнительная дата, когда поляков якобы выгнали из московского Кремля, вдруг, через четыреста без малого лет после давно забытого события, была объявлена общенациональным праздником, да еще не каким-нибудь, а, в лучших традициях двоемыслия, Днем примирения и согласия.

Потом был неприятный случай с избиением польскими хулиганами детей российских дипломатов. Было такое впечатление, что в Кремле перепутали значение слова «империя». Империя – это когда Суворов топит предместье Варшавы в крови. А когда специально обученные люди бьют дипломатов на московских улицах — это не империя. Это шпана.

Но, конечно, самым главным вопросом в отношении двух стран оставалась Катынь. Российская власть вела себя с родственниками погибших поляков так же нагло, как с родственниками врачей, раздавленных вице-президентом ЛУКОЙЛа на Ленинском проспекте.

В 2006-м Главная военная прокуратура отказала родственникам расстрелянных и даже отказалась предоставить в суд материалы дела, заявив, что большинство из 183-х томов имеют гриф «секретно». В октябре 2008-го им отказал Хамовнический суд, а в январе 2009-го – Верховный суд РФ. Тогда родственники обратились в Страсбург, и Главная военная прокуратура прислала туда совершенно изумительную бумагу, из которой следовало, что ей, прокуратуре, еще никто не доказал, что в Катыни когда-то кого-то расстреливали. («Оказалось невозможным получить информацию относительно выполнения решения по расстрелу конкретных лиц, так как все записи были уничтожены и восстановить их невозможно».)

Параллельно с этим подконтрольные Кремлю СМИ вели наступление по двум направлениям. Российским читателям внушали, что, во-первых, вопрос о том, кто расстрелял поляков, «еще открыт», призывали не «вешать ярлыков» и «начать серьезную дискуссию» на тему, кто же, мол, все-таки расстрелял польских офицеров, Сталин или Гитлер. Во-вторых, пиарщики Кремля настаивали, что Катынь — это историческое возмездие за красноармейцев, уморенных в лагерях военнопленных после войны с «белополяками».

В интервью Натальи Нарочницкой «Комсомольской правде», опубликованном накануне визита Путина в Польшу и вызвавшего в Польше небывалый скандал, было даже сказано, что эти лагеря послужили для немцев прототипом концлагеря. То есть, во-первых, мы поляков не убивали, во-вторых, было за что.

И вдруг, весной 2010-го, все это, как по команде, кончилось. По телевизору вместо Нарочницкой показали «Катынь» Вайды, а Путин поехал в Катынь вместе с Дональдом Туском.

Что произошло?

Ответ на этот вопрос легко даст тот, кто прочтет The Wall Street Journal за 8 апреля 2010 года – то есть на следующий день после посещения Путиным и Туском Катыни.

«Вся газовая промышленность Польши и спецпредставитель США по вопросам энергетики собрались на конференцию по сланцевому газу, спонсорами которой выступили Chevron, ExxonMobil и Halliburton. Газовые гиганты США начнут разведочное бурение сланцевого газа в Польше в ближайшие несколько недель. В случае их успеха энергетика Польши, ее экологические проблемы и даже внешняя политика могут полностью измениться».

Вот, собственно, ответ на вопрос. Вся новая имперская политика России строилась на том, что у нас есть наш мирный Газпром, и мы трубу нашего мирного газопровода воткнем полякам в то же место, что и украинцам.

А весной 2010-го в Кремле резко поняли, что сланцевый газ покончил с мирным газопроводом и что, если не принять мер, то, возможно, это Польша будет экспортировать газ в Европу. И что руководство Польши надо срочно переманивать на свою сторону, потому что вопрос о добыче сланцевого газа в Польше – разумеется, политический и очень сильно зависит от того, какая партия выиграет следующие выборы.

«Право и справедливость» Леха Качиньского, ярого националиста, популиста, антикоммуниста, человека, для которого Катынь — его личная боль и который каждую годовщину лично приезжает в Катынь с частным визитом. Или «Гражданская платформа» Дональда Туска, рационального прагматика, который готов дружить со всеми, кроме, разумеется, президента Качиньского — потому что эти двое друг с другом даже не разговаривают.

И за три дня до дня памяти жертв Катыни два премьера – Путин и Туск – поехали в Катынь. Они приехали специально за три дня, чтобы не приглашать президента Качиньского и иметь возможность его опередить.

И там Путин перед камерами стал на колени. И мир был так потрясен, что ни одно западное СМИ не заметило его маленькой оговорки насчет советских красноармейцев, замученных в польском плену (я со своими друзьями поспорила, что Путин не сможет без этой оговорки).

А через три дня, в настоящий день Памяти, прилетел польский президент Качиньский – непопулярный, отчаянный националист, который, по опросам, проигрывал на президентских выборах во втором туре любому кандидату. Он взял с собой всю польскую элиту в надежде перебить своим частным визитом визит ненавистного ему Туска к ненавистному ему Путину и он понимал, что его визит не будет иметь никакого эффекта: эти двое уже отпиарились.

И когда ему сказали «туман», он конечно отдал приказ садиться. Потому что был уже такой случай, когда во время русско-грузинской войны президент Польши полетел, вместе с президентами Украины, Эстонии и Литвы на борту, в Тбилиси, а ему сказали, что русские могут сбить самолет и надо садиться в Азербайджане.

И тогда президент Польши принял решение, подобающее президенту: он приказал садиться в Тбилиси. А командир судна принял решение, подобающее командиру судна: он посадил самолет в Баку. Тогда Качиньский выступил на митинге в Тбилиси и заявил: «Сегодня Грузия, завтра – Украина, послезавтра государства Прибалтики и, возможно, моя страна». Тогда польский МИД заявил, что это «личное мнение» президента Качиньского. Тогда премьер Туск, на все разумные законы которого Качиньский к тому времени накладывал «вето», наградил пилота за посадку в Баку.

И утром 10 апреля, зная, что в России его не хотят видеть, президент Польши не мог не приказать посадить самолет. Это было не самодурство, не барство: это в России пьяные полпреды разбиваются, стреляя с вертолета по горным баранам. Это был итог всего, что антикоммунист, националист, новый Костюшко, новый Сикорский, человек, в котором пульсировали разделы Польши 1772-го, 1793-го, 1795-го и 1939-го, восстания 1794-го, 1830-го и 1863-го, пакт Молотова-Риббентропа, Катынь, Варшавское восстание, «Солидарность» — президент Польши Лех Качиньский думал о России.

Не верил Качиньский ни в какой туман. «Туман» для него был всего лишь политическим приемом Путина, который в преддверии польских выборов заключает союз с Туском, как Екатерина нанимала Браницкого или Потоцкого – среди сволочащихся между собой поляков всегда было достаточно желающих получить от России чин генерала от инфантерии.

А туман был просто туман. Иногда туман бывает просто туманом. Земля там проклятая.

castellanus, April 28, 2010 18:08 Skomentuj komentarz


Russian expert on Katyn2:

http://www.ruscomment.com/view.php?filename=articles/2010-04-27-23-02-23.php

anonim, April 28, 2010 21:14 Skomentuj komentarz


Mogę przez wielu moim znajomych i nieznajmomych być uważany za debila albo oszołoma ale mam racjonalne przesłanki aby wierzyć w spiskową teorię na temat śmierci pana prezydenta wraz z ekipą.

Tą przesłanką jest kłamstwo oficjalnych władz Rosji i dezinformacja w mediach, której źródło jest do tych władz zbliżone. Jeżeli kilka godzin po tragedii gubernator województwa smoleńskiego twierdzi, że zna przyczyny; jeżeli jego współpracownicy chwile po tej wypowiedzi puszczają plotki a te plotki przez wiele dni krążą po światowych mediach to znaczy tylko, że kłamią a skoro kłamią to ja nie powinienem im wierzyć.

I w tym kontekście teoria o zestrzeleniu jest równie prawdopodobna jak teoria o złej pogodzie.

Hocusowa, May 2, 2010 23:14 Skomentuj komentarz


A ja, po stokrotnym obejrzeniu wiadomego filmiku (tego kręconego komórką), absolutnie przekonana, że słyszę na nim polskie krzyki "uspokój się", a później strzały, po dwóch nieprzespanych z tego powodu nocach najczarniejszej żałoby, wyraziłam na moim forum wniosek, że niestety - ja Rosjanom nie ufam.
Otrzymałam odpowiedź, że skoro na filmiku słyszę polskie głosy i strzały, to powinnam uważać - może spotkam na ulicy Elvisa.

I nagle przez pryzmat tej sytuacji uświadomiłam sobie, że z polską nauką nie jest źle, lecz jest fatalnie - bo moje forum gromadzi doktorów nauk technicznych i humanistycznych w liczbie kilkuset osób.

Czego oczekiwać od polskich naukowców, skoro nie zadają oni oczywistych pytań zasadniczych? Skoro do niusów prasowych podchodzą bezrefleksyjnie? Nie zastanawiają się nad rzeczywistością...? I nawet nie czekają z wyrokami do końca śledztwa?
Przecież to oczywiste, że z nauką, którą "robią", postępują identycznie!

Nie znamy prawdy. Co gorsza, pewnie nigdy jej nie poznamy - wszak to Rosjanie prowadzą śledztwo, dadzą nam te materiały, które będą im wygodne, nigdy w historii nie postąpili inaczej....

Z drugiej strony mierzę się dziś z własną rusofobią. Bo być może - moje (nasze) zarzuty i wątpliwości są bezpodstawne. Może to wszystko to straszny zbieg okoliczności, a Rosjanie z całych sił chcą nam pomóc. I krzywdzimy Ich podejrzewając, że maczali w tym palce.

Nie wiem - i ten brak wiedzy strasznie mi dokucza, tak jakby wyjaśnienie przyczyn nieszczęścia mogło wrócić Ofiarom życie.

krisper, April 22, 2010 21:23 Skomentuj komentarz


A mnie w serduchu, coś takiego kołacze, że tak właśnie było...
Skomentuj notkę
15 kwietnia 2010 (czwartek), 09:05:05

Co i jak mówić o zmarłych

Zdanie, że "o zmarłym należy mówić dobrze albo nie mówić wcale" jest głupie. Głupie i złe. Moim zdaniem o zmarłym za życia i po śmierci należy mówić prawdę, bo mówienie prawdy sprawia, że jest się spójnym, jednoznacznym a przez to częściowo dobrym.

A myślę o tym od kilku dni, bo ciągle przypomina mi się marszałek Niesiołowski, ze swoim "małym człowiekiem, którego się brzydzi". To co takiego się wydarzyło w sobotę, że pan marszałek zmienił zdanie? No cóż - PO.litycy

Druga inspiracja do tego przemyślenia ma swoje źródła w naciskach, jakie pewien znajomy, nienawidzący Kaczorów (przekonany jestem, że to kolejna ofiara mediów) stosuje na mnie abym flagę z czarną wstążką wywiesił. Może bym i wywiesił gdybym miał (a nie mam) ale nacisków z jego strony jakoś nie umiem zdzierżyć.

Spójność. Spójność myślenia, spójność wypowiedzi - to coś co może przybliżyć do prawdy, bo brak spójności, sprzeczność, kręcenie i mataczenie to sygnały, że mamy doczynienia z kłamstwem. Kłamstwo w przeciwieństwie do prawdy nie potrafi stworzyć spójnego systemu i zawsze uważnemu obserwatorowi coś tam będzie zgrzytać.


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: prezydent, mówienie o zmarłych, śmierć, pogrzeb, po, niesiołowski


Komentarze: (1)

hocus, May 1, 2010 14:34 Skomentuj komentarz


Coz, ogladajac relacje i komentarze w tv w okresie zaloby nie moglem oprzec sie poczuciu wszechogarniajacej hipokryzji.

Dla mnie s.p. Prezydent Kaczynski pozostanie na zawsze tym, ktory na najwyzszy urzad wyjechal na plecach dziadka z wehrmachtu.
Skomentuj notkę
12 kwietnia 2010 (poniedziałek), 15:41:41

Po śmierci pana prezydenta

W sobotę rano się wydarzyło. Dziś jest poniedziałek a ja po tych wszystkich wypowiedziach i rozważaniach o życiu, w związku z tym że to życie straciło tak wielu - zastanawiam się czy czasem tego życia nie traktują wszyscy zbyt poważnie.

O tym, że w swym codziennym życiu to życie traktować mniej poważnie przekonuje mnie fakt, iż to życie stracą wszyscy. Jak nie teraz to później, jak nie tak to inaczej. Ale w przeciwieństwie do mojego kota i kwiatka przekonany jestem, że to życie nie jest i nie może być ostateczną, najwyższą dla mnie wartością. Przekonany jestem, że ważniejsze od tego życia jest życie w bliskości z Bogiem, który będąc dawcą i podtrzymywaczem wszelkiego życia może sprawić iż to życie przemieni się w życie dłuższe, i to życie w jego bezpośredniej obecności (ktoś napisał, że twarzą w twarz, ale dziś jeszcze troszkę tego się boję).

A teraz, skoro mam takie przekonanie to patrzę z nadzieją w przód, stale tworząc coś i porządkują papiery, przestawiając i sprzątając, układając to i owo - bo przecież jestem twórczy muszę tylko nie zapominać że pielgrzymem jestem na tej ziemi. Dziś jestem w drodze a jutro mnie już tu nie będzie. Dziś idę i choć noga mi spuchła w kostce (znowu to zapalenie ścięgna) kiedyś dojdę i odpocznę.

I nie chcę aby zbytnio płakano po mnie, bo tam gdzie się wybieram będzie niewątpliwe lepiej! Nie będzie tam wyborów do sejmu, bo królem będzie mój Mesjasz. Nie będzie NFZ i ZUS bo nie będzie chorób ani emerytur. Nie będzie zawiści i zazdrości, bo w lepszym poznaniu prawdy przez przemienione umysły nie będą te złe cechy naszych charakterów po prostu potrzebne. A nieprzemienione umysły? No cóż - chyba pozostaną na zewnątrz. I nie będzie też spadających samolotów. Będzie dobrze - ale póki co muszę robić swoje. Idąc!

A napisałem to ponieważ od soboty bardzo się smucę smutkiem własnym i smutkiem wielu a jednocześnie dziwię się, bo w zasadzie to smucić się moim zdaniem nie potrzeba. Lubiłem pana prezydenta a teraz, po istotnym osłabieniu konserwatywnej, prawicowej części naszej sceny politycznej będzie mi się pewnie gorzej tu żyło.


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: prezydent, katastrofa pod smoleńskiem, katyń


Komentarze: (2)

Hocusowa, April 14, 2010 22:15 Skomentuj komentarz


Dobrze, że jesteś. I że piszesz.

anonim, April 22, 2010 22:41 Skomentuj komentarz


10 hipotez smoleńskiej katastrofy
Piotr Zychowicz 21-04-2010, ostatnia aktualizacja 21-04-2010 20:38

Kto winien: rosyjscy kontrolerzy, polscy piloci, mgła czy maszyna? Mnożą się też teorie spiskowe
Nad wyjaśnieniem katastrofy Tu-154 M pod Smoleńskiem pracuje polsko rosyjska grupa, w której skład wchodzi blisko 60 prokuratorów. Na zdjęciu specjaliści badający wrak samolotu
autor: Kuba Kamiński

10 kwietnia o 8.56 w katastrofie prezydenckiego samolotu Tu-154M zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką i 94 inne osoby obecne na pokładzie. Do tragedii doszło podczas próby lądowania na lotnisku pod Smoleńskiem. Oto dziesięć teorii na temat przyczyn katastrofy.

1. Niedoświadczony pilot. 36-letni kapitan Arkadiusz Protasiuk miał według Rosjan przeszarżować: nie znał lotniska i maszyny, którą leciał. „Załoga najwyraźniej nie uwzględniła specyfiki rosyjskiego samolotu” – pisał portal Newsru.com, powołując się na rosyjskich ekspertów. Tu-154 traci wysokość szybciej niż inne samoloty. Protasiuk miał więc popełnić szkolny błąd i za nisko sprowadzić maszynę.

Ale polski pilot na tupolewie przelatał imponującą liczbę 2937 godzin. Maszynę znał doskonale. – Znał również lotnisko. Trzy dni wcześniej lądował na nim, jako drugi pilot samolotu premiera Donalda Tuska – powiedział „Rz” pułkownik Grzegorz Kułakowski, kolega Protasiuka z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

2. Kłopoty z rosyjskim. Jak twierdzi rosyjski kontroler lotu ze Smoleńska Paweł Plusnin, polscy piloci nie informowali go o swojej wysokości, bo „słabo znali rosyjski”. Te słowa wzburzyły kolegów zabitych pilotów. – Protasiuk mówił po rosyjsku znakomicie – powiedział Kułakowski. Trzy dni wcześniej podczas lądowania w Smoleńsku Protasiuk nie miał najmniejszych problemów w komunikacji radiowej z rosyjskimi pracownikami lotniska.

3. Naciski na pilotów. Zwolennicy tej tezy przypominają, że w sierpniu 2008 r., podczas rosyjskiej inwazji na Gruzję, prezydent próbował nakłonić pilota do lądowania w Tbilisi. Ten jednak sprowadził maszynę na bezpieczniejsze lotnisko w Ganji w Azerbejdżanie. Czy tym razem pilot się ugiął, bo ktoś – prezydent lub dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik – kazał mu lądować w skrajnie trudnych warunkach?

Koledzy Protasiuka uważają, że to niemożliwe. – Załogi, które latają w pułku zapewniającym transport najważniejszym osobom w państwie, są tak wyszkolone, że nie ulegają presji – powiedział kapitan Grzegorz Pietruczuk, ten sam, który odmówił prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu lądowania w Tbilisi.

Wojskowi podkreślają, że żelazna zasada mówi, iż najważniejszą osobą na pokładzie jest pilot. Nikt, nawet prezydent, nie ma prawa narzucać mu swojej woli. Po incydencie na Kaukazie piloci mieli jeszcze umocnić się w tym postanowieniu.

Z przecieków po wstępnej analizie czarnej skrzynki wynika, że żaden z pasażerów nie ingerował w pracę pilotów.

4. Mgła. W chwili wypadku była bardzo gęsta i pilot mógł nie zauważyć drzew.

– Na nowoczesnych lotniskach mgła nie jest groźna, ale w Smoleńsku, gdzie jest lotnisko przestarzałe, mogła sprawić problemy – mówi „Rz” ekspert Grzegorz Hołdanowicz. Według niego mgła jest niebezpieczna, bo jest nieprzewidywalna. W jednym miejscu mogą być prześwity, gdzie indziej niespodziewanie gęstnieje. – Piloci nie zdawali sobie sprawy, że lecą nad jarem głębokim na 60 metrów. Tyle im zabrakło do bezpiecznego lądowania. Gdyby nie jar, wylądowaliby bezpiecznie – podkreślił Hołdanowicz.

Do bezpiecznego lądowania potrzeba widoczności na 1 km. Tego dnia nad Smoleńskiem wynosiła chwilami zaledwie 100 metrów.

5. Awaria samolotu. Kolejna hipoteza sugeruje możliwość usterki lub poważniejszej awarii w prezydenckim tupolewie. Park maszynowy 36. Pułku jest mocno wysłużony. – Liczba usterek, jakie miały te samoloty, jest przerażająca – mówił „Rz” po katastrofie były premier Józef Oleksy. – Sam byłem kiedyś poirytowany, iż z powodu awarii nie mogłem dolecieć na szczyt europejski – dodaje. Rosjanie zapewniają, że samolot był sprawny. Zimą przeszedł kompleksowy remont w rosyjskich zakładach lotniczych Awiakor w Samarze. Mógł po nim spędzić w powietrzu jeszcze 7,5 tys. godzin. Wylatał tylko 140. W sumie 20-letni samolot przeleciał 5000 godzin i lądował

1823 razy, co zdaniem dyrektora zakładów Awiakor Aleksieja Gusiewa jak na tę maszynę nie jest dużą liczbą. – Po remoncie samolot latał normalnie, żadnych pretensji nie zgłaszano – mówił Gusiew.

– Wstępne dane wskazują, że katastrofa nie była związana z problemami technicznymi na pokładzie samolotu – wtórował mu szef komisji śledczej Prokuratury Generalnej Rosji Aleksander Bastrykin. Wiadomo, że do momentu uderzenia w drzewa, tupolew był w pełni sterowny.

6. Bałagan na lotnisku. O potwornym bałaganie, który podobno jest normą na rosyjskich lotniskach, mówił „Rz” rosyjski dysydent Władimir Bukowski.

– Chaos, niekompetencja, nieporządek, zły stan techniczny sprzętu – wyliczał. – Wieża mogła podać złe współrzędne, źle pokierować pilotów.

Białoruski dziennikarz, przebywający na smoleńskim lotnisku, krótko po katastrofie zrobił fotografię rosyjskich żołnierzy wkręcających żarówki w światłach naprowadzających. Czy w momencie, gdy samolot podchodził do lądowania, lampy nie działały? Polska prokuratura już oficjalnie zadała to pytanie stronie rosyjskiej.

Do dziś nie wiadomo też, co podczas feralnego lądowania robiła obsługa lotniska i kto wchodził w skład naziemnej grupy przyjmującej Tu-154. Czy byli to pracownicy ze Smoleńska, czy też może ludzie oddelegowani tam specjalnie na ten dzień z innego miejsca i kiepsko znający to lotnisko. Nie podano też, kto osobiście odpowiada za lądowanie samolotu.

7. Presja na obsługę lotniska. Jak ujawniła „Rz”, to nie polscy piloci, lecz rosyjscy kontrolerzy lotów mogli działać pod naciskiem. Rankiem 10 kwietnia odbyli kilka rozmów z przełożonymi w Moskwie.

– W jednej z rozmów ostrzegali, że warunki są fatalne i że zastanawiają się nad zamknięciem lotniska i wprowadzeniem zakazu lądowania – mówi informator „Rz”. – Mieli jednak wątpliwość, czy ta decyzja nie zostanie przez polską stronę zinterpretowana jako celowa przeszkoda. Nasze źródła twierdzą, że wątpliwości dotyczące tego, czy zamknąć lotnisko, mieli też przełożeni kontrolerów – dodał.

Podobne wątpliwości miała Moskwa. Kazała nie zamykać lotniska, ale rekomendować Polakom, żeby lądowali gdzie indziej. Tak też według Rosjan miało się stać. Kontrolerzy zasugerowali pilotom, aby polecieli do Moskwy lub Mińska.

– Problem w tym, że nie ma czegoś takiego jak rekomendacja. Jest zezwolenie albo odmowa. Kontrolerzy na lotnisku mogli naruszyć procedury – tłumaczył rosyjski rozmówca „Rz”. Podobnego zdania są polscy eksperci. – Wieża może uznać, że warunki pogodowe są zbyt trudne i zamknąć lotnisko. Wtedy pilot musi lecieć gdzieś indziej. Jeżeli wieża tego nie robi, pilot uznaje, że nie jest tak źle i ma wszelkie prawo, by podjąć próbę lądowania. Jeżeli rzeczywiście wieża tego nie zabroniła, to oznacza, że Rosjanie popełnili fatalny błąd – powiedział „Rz” chcący zachować anonimowość polski pilot.

8. Brak systemu naprowadzania. Według rosyjskich mediów 7 kwietnia, gdy pod Smoleńskiem lądowały samoloty z premierami Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem, na lotnisko sprowadzono nowocześniejszy system nawigacyjny.

System ten przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego miał zostać usunięty. Informacja ta nie została potwierdzona. Pewne jest, że na lotnisku nie było systemu automatycznego naprowadzania lądujących samolotów ILS (Instrument Landing System). – Wszystkie urządzenia nawigacyjne na lotniskach muszą być regularnie sprawdzane i posiadać aktualne świadectwa. Sprawdza się je w czasie lotów laboratoryjnych, przy użyciu specjalnego samolotu. Jeżeli wszystko działa, to system nawigacyjny otrzymuje świadectwo – tłumaczy „Rz” jeden z ekspertów. Danych na temat lotniska pod Smoleńskiem brak.

9. Zamach terrorystyczny. Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że śledczy badali także hipotezę zamachu. Wstępne śledztwo wykazało, że na pokładzie nie doszło do eksplozji ładunku wybuchowego.

Mimo to pojawia się wiele teorii spiskowych. – Okoliczności wskazują na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona – powiedział w wywiadzie udzielonym „Naszemu Dziennikowi” Ryszard Drozdowicz z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT).

Inni eksperci wykluczają jednak taką możliwość: samolot był dokładnie sprawdzony przez polskie służby.

10. Atak elektroniczny. Na pokładzie tupolewa znajdowało się supernowoczesne satelitarne urządzenie TAWS (Terrain Awareness and Warning System), które z dokładnością do jednego metra informuje pilotów o ukształtowaniu terenu w okolicach lotniska. Ukazuje im trójwymiarowy model terenu nawet w najtrudniejszych warunkach pogodowych. Ponieważ do tej pory nie zdarzyła się jeszcze katastrofa samolotu wyposażonego w ten system, pojawiły się spekulacje, czy przypadkiem rzekomi terroryści świadomie nie zakłócił pracy urządzeń pokładowych.

– System TAWS zawieść nie może. Chyba że ktoś zaatakuje go techniką o nazwie „meaconing”. Fałszywy sygnał jest nagrywany i kilka milisekund później i z większą mocą niż sygnał satelity puszczany w eter na tej samej częstotliwości, na której nadaje satelita – mówi „Rz” współtwórca systemu trójwymiarowej nawigacji, wykładowca na Politechnice Hamburskiej Marek Strassenburg-Kleciak.

Wiadomo, że wcześniej problemy z wylądowaniem w Smoleńsku miał rosyjski samolot Ił-76. Zwolennicy teorii o ataku elektronicznym wskazują, że już wtedy sabotażyści mogli uruchomić swoje urządzenie.

Eksperci lotnictwa przestrzegają jednak przed wyciąganiem takich wniosków. Według Tomasza Hypkiego, Smoleńska nie ma na liście 11 tys. lotnisk, których dane są opracowane przez twórców systemów takich jak TAWS.
Skomentuj notkę
12 listopada 2009 (czwartek), 11:04:04

Kto chciał do Uni? Ja nie!

Dziś rano, w Wyborczej przeczytałem:

(...) Nadciąga jednak koniec taniego OC. Do 10 grudnia Polska zgodnie z wymaganiami UE musi podnieść tzw. sumy ubezpieczenia.

Inne cytaty, których znalezienie zajęło mi minutę:

  • Nowe regulacje prawne w Polsce - dostosowanie do wymagań Unii Europejskiej.
  • W dostosowaniu się do wymogów Unii pomagają polskim urzędom Anglicy (...) Euroskrzynki (skrzynki dostosowane do wymogów unijnych).
  • (...) dostosowanie prawa polskiego do wymogów unijnych, (...) wymagań Unii Europejskiej
  • Harmonizacja prawa nie jest zatem zadaniem łatwym. Układ Europejski określił obszary szczególnie ważne w dostosowywaniu polskiego prawa do unijnego

W ostatnim przykładzie widać, ze PRowcy znaleźli na to miękkie i przyjemne słowo "harmonizacja", które jest zupełnym zaprzeczeniem w jakości takich pojęć jak "dominacja", "narzucanie", "braku suwerenności". Ciekawe, czy ktoś by napisał, że tow. Breżniew pod koniec lat 60-tych sformułował doktrynę o harmonizacji polityki państw socjalistycznych z wymaganiami Kremla.

A kto pomyśli, o dostosowaniu polskiego prawa do wymagań Polaków! Miało być, ze żyjemy w wolnym, suwerennym kraju. Miało być tak, że wyzwalając się z pod dominacji ZSRR Polska miała być dla Polaków. Gdy wtedy "oszołomy" pisały o oddaniu się Brukseli śmiałem się z innymi lewakami, czego mi teraz wstyd. Ale teraz, jeszcze ciągle w sposób mało bolesny mnie to dotyka muszę zadać sobie pytanie o sens istnienia Unii Europejskiej. A może rację miał Ziemkiewicz sugerując niedawno w dość głośnym artykule, że Polski na suwerenność nie stać, albo tu albo tam - najwyżej możemy sobie wybrać.

I jeszcze luźne przemyślenia:

  • Rano spaliła się kolejna żarówka 100W a ich zapas w piwnicy jest niestety skończony. Nie lubię światła żarówek ekologicznych. Nie lubię Unii Europejskiej!
  • Wczoraj pan prezydent powiedział, że "Polska nie przyjmie do wiadomości, tego że w szkołach nie mogą wisieć krzyże". W zasadzie nigdy nie byłem za krzyżami w szkołach, a nawet raczej ja bym ich tam nie wieszał - ale wypowiedź pana prezydenta bardzo mi się co do zasady spodobała. Ale jak prezydentem zostanie Tusk albo Kwaśniewski?
  • Co się stanie jak pojaw się więcej takich jak ja eurosceptyków? Ojej!

I jeszcze złota myśli:

Polska dla Polaków.

Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: unia europejska, harmonizacja prawa, wymagania unijne, breżniew, dokrtyna breżniewa, prezydent


Komentarze: (5)

anonim, November 12, 2009 20:40 Skomentuj komentarz


Felieton patriotyczny - Bronisław Wildstein

http://blog.rp.pl/wildstein/2009/11/11/felieton-patriotyczny/

Żyjemy w epoce, która walczy z wszelkimi wykluczeniami, a naród z natury rzeczy polega na wykluczeniu. Przynależność narodową (co nie musi znaczyć - etniczną) określa się poprzez przeciwstawienie rodaków cudzoziemcom. Nic dziwnego więc, że naród i patriotyzm kiepsko pasują do dominującej dziś kultury. Z drugiej strony nawet w Europie obserwujemy renesans narodu.

Nie sposób wyobrazić sobie demokracji oderwanej od narodu. Współczesny demos to naród właśnie. A demokracja to również współczesny fetysz. Demokracja nie udaje się w zbiorowościach, które nie mają poczucia tożsamości. Jeśli nie istnieje nadrzędna, narodowa wspólnota, to poszczególne grupy etniczne organizują się nie na rzecz nieistniejącego dobra wspólnego, ale przeciw sobie, tak jak dzieje się to w pseudopaństwach współczesnej Afryki.

Cokolwiek byśmy wymyślali, to naród pozostaje największą możliwą wspólnotą, z którą jesteśmy w stanie się zidentyfikować. Gatunkowa, ludzka przynależność, choć oczywista, ma nieco abstrakcyjny charakter. Owszem, powinniśmy kochać, a co najmniej szanować, bliźniego swego, ale to naród wyznacza naszą najszerszą tożsamość. Dlatego określany bywa jako wspólnota losu. Możemy zerwać z nim, ale trudność i doniosłość takiego aktu odsłaniają nam znaczenie narodowej przynależności.

Ludzie potrzebują wspólnoty, która każe im przekroczyć wymiar indywidualnego czy rodzinnego bytowania i włączyć się w szerszą odpowiedzialność. Ta odpowiedzialność jest na tyle konkretna, że może być powszechnie rozpoznawana. Urodziliśmy się w określonym miejscu, w konkretnej kulturze wyznaczanej znanymi wydarzeniami. Dziedziczymy i powinniśmy zostawić po sobie spadek.

W imię narodu w niedawnej historii popełniano monstrualne zbrodnie. Potwierdza to tylko prawdę, że wszystkie ludzkie cnoty i wartości mogą zostać znieprawione. Gdybyśmy chcieli odrzucać je z tego powodu, zostalibyśmy z pustymi rękami. Nie tylko jesteśmy ciągle skazani na narodową tożsamość, ale powinna być ona źródłem naszych przewag i godności.

anonim, November 17, 2009 15:50 Skomentuj komentarz


Wszyscy zadają pytanie "jak efektywnie wykorzystywać środki unijne" a nikt nie ma odwagi (albo mądrości) aby zapytać "czy wykorzystywać środki unijne"?

Hocus, November 18, 2009 21:55 Skomentuj komentarz


Tego, że jesteśmy w UE - nie zmienię.
Tego, jak działa UE - nie zmienię.
Tego, że inni będą wykorzystywać środki - nie zmienię.

Natomiast na to, co zrobię ze swoim prywatnym "byciem w UE" wpływ mam całkiem spory.

Konkluzja: jak dają, to brać. Bo kiedyś przestaną dawać.

I wykorzystywać najlepiej jak się potrafi to co dali dla dobra tego wszystkiego, na co wpływ mam. Pewnie nie raz zaboli. Przynajmniej będę wiedział, że czegoś nowego się nauczyłem :-)

anonim, November 25, 2009 18:32 Skomentuj komentarz


Opony z etykietami jak na pralkach

gazeta.pl, tm, PAP, 2009-11-25 14:30

Od 2012 r. nowe opony sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały być zaopatrzone w etykietki informujące o ich wpływie na zużycie paliwa, przyczepności do wilgotnego podłoża oraz hałasie.

Parlament Europejski zatwierdził w środę nowe unijne rozporządzenie, które ma skłonić konsumentów do wyboru bardziej przyjaznych środowisku opon.

Na oponach obowiązkowo pojawią się etykietki znane już np. ze sprzętu gospodarstwa domowego, gdzie sygnalizują zużycie energii. KE przekonuje, że z oponami jest podobnie jak z pralkami czy lodówkami - używając odpowiednich, można oszczędzić do 10 proc. paliwa.

adam@kormoran, November 28, 2009 19:47 Skomentuj komentarz


UE to barbaria!!

Dowód:

Fundamentami naszej cywilizacji są filozofia grecka, prawo rzymskie i etyka chrześcijańska.

Starożytni Rzymianie uważali, że największą zbrodnią wobec podbitego narodu jest odebranie mu jego języka. Drugą zbrodnią, niemal równie poważną, jest odebranie narodowi jego praw. Mimo, że podbili cały basen Morza Śródziemnego nie robili nigdy ani jednego, ani drugiego. Ślady tego odnajdujemy w Ewangelii. Rzymski namiestnik Poncjusz Piłat szanuje zwyczaj Żydów - najbardziej pogardzanego narodu imperium - i zgodnie z tradycją uwalnia jednego więźnia.

A był obowiązany uwalniać im jednego na święta (Łk 23,17)
A na każde święto namiestnik miał zwyczaj uwalniać jednego więźnia, którego chcieli (Mt 27,15)
Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać im jednego więźnia, którego żądali. (Mk 15,6)
Tłum przyszedł i zaczął domagać się tego, co zawsze dla nich czynił. (Mk 15,8)
Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia. (J 18,39)

czy wreszcie:

Piłat rzekł więc do nich: "Weźcie go sobie i osądźcie według swojego prawa". (J 18,30)

A w eurosojuzie? -- harmonizacja -- normy na oscypki, na banany, na żarówki -- rzygać się chce.

c.b.d.u.

Skomentuj notkę
11 listopada 2003 (wtorek), 22:18:18

Pan prezydent powiedział

"Polska to suma nas wszystkich."

Tak powiedział dzisiaj pan prezydent, więc ja czuję się jak składnik :-)


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: polityka, prezydent, prezydent Kwaśniewski, Polska


Komentarze: (5)

pepegi, November 17, 2003 14:11 Skomentuj komentarz


Grunt, żeby ta suma była powyżej zera. Bo jak się za dużo ujemnych składników pododaje (a mamy trochę takich w naszym kraju...), to jeszcze gotowiśmy znaleźć się pod kreską.

krisper, November 14, 2003 21:34 Skomentuj komentarz


No i cóż. Dzisiaj też nie czuję się składnikiem...

eutanazja-kaska, November 13, 2003 05:51 Skomentuj komentarz


Za każdym razem jak czytam Twoje notki, muszę sie zawsze dłuuuugo zastanawiać o co chodzi,dlatego Twojego bloga odwiedzam zawsze na początku:) Czasem i tak nie wiem, ale chociaż pobudzasz moją sieć neuronową do myślenia. Dzięki:*

krisper, November 12, 2003 16:36 Skomentuj komentarz


Odniosłem wrażenie , że jesteś niepoprawnym marzycielem...

crazymary-75, November 11, 2003 20:44 Skomentuj komentarz


a te składniki muszą być jakos wymieszane i połaczone.. :)
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.