29 sierpnia 2003 (piątek), 10:42:42
Władcy tego świata ....
Pan prezydent Putin jedzie sobie odwiedzić pana premiera Berlusconiego. No i fajnie, problem w tym, że przypuszczalnie nie będą razem pracować dla dobra swych obywateli tylko planują dobrze się bawić w iście bizantyjskiej atmosferze. Spotkają się nie w gabinecie premiera Włoch ale na jego prywatnej posiadłości, gdzie specjalnie dla Putina wybudowano kaskady wodne, amfiteatr, nowe ogrody i inne bajery mające zachwycić władcę wschodniego imperium. Razem wysłuchają śpiewu jakieś światowego supertenora a żeby było jeszcze ładniej to Putin nie przyjeżdża taksówką tylko przypływa sobie w eskorcie 3 okrętów wojennych – w końcu on też musi zachwycić premiera Włoch, który niech się nie czuje za bardzo następcą Cesarzy Rzymskich gdy przypływa do niego następca Carów Rosji i Wszechrusi.I wszystko byłoby fajnie, ale oba te kraje deklarują się jako demokratyczne, co znaczy mniej więcej tyle że władza należy do ludzi. Ale czy rzeczywiście tak jest?
W biblijnej koncepcji świata władza to służba, ciężka praca aby społeczeństwu, którym się rządzi żyło się najlepiej. Dobrym modelem władcy w biblijnej koncepcji świata jest pasterze – pasterzem był Mojżesz, który 40 lat uczył się paść owce po to, aby przez następne 40 lat paść lud Izraela w czasie ich podróży z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Pasterzem był król Dawid zanim został królem, pasterzem (i to do tego dobrym) określił się Jezus, gdy tłumaczył swoim uczniom zasady Królestwa Bożego.
W bożej koncepcji świata władza to służba – a jak to jest w świecie? Zupełnie inaczej: władza to przywilej pozwalający, gdy się już ją ma korzystać z wszystkich rzeczy ku zaspokojeniu własnych żądz i nasyceniu pychy. Tak odbieram wizytę pana Putina u pana Berlusconiego., tak odbieram zachowanie ekipy Leszka Milera, tak zachowuje się Kim Jong-II a zachowywał Sadam Husajn. Wydaje mi się jednak, że ci ostatni są bardziej integralni, bardziej w porządku, gdyż oni doszli do władzy nie przy pomocy demokratycznych frazesów a jakimiś innymi, bardzo czytelnymi choć może mniej moralnymi metodami. Nie kłamią, mówiąc że gdy się na nich głosować będzie to zrobią raj, no może nie na ziemi ale na pewno w kraju, w którym startowali w wyborach. Nie oszukują twierdząc, że wierzą w zbiorową mądrość narodu a potem, tak jak ekipa naszego premiera ograniczają pojęcie narów do wąskiej grupy swoich kolesiów.
Władza czasami więc jest służbą, ale częściej jest też nadużywanym w złym celu przywilejem ale wszyscy władcy zapominać nie powinni, że władza to jest też odpowiedzialność. Ktoś kiedyś władcę rozliczy i tu najmniejszym problemem będzie przegrać wybory i odejść w polityczny niebyt. Może być gorzej – władcę mogą rozstrzelać (Nicolae Ceausescu) ale może być jeszcze gorzej, co dobrze opisywała Konstytucja Kwietniowa: władca będzie odpowiadał przez Bogiem i historią, przy czym historia wydaje się być niegroźna. Szkoda, że większość władców i kandydatów na władców nie liczy się z tą, jakby nie było najważniejszą odpowiedzialnością. Autor listu do Hebrajczyków zapisał to tak: Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego. (Hbr 10.31) i brzmi to tak, że lepiej traktować to poważnie.