16 listopada 2003 (niedziela), 11:25:25

Chrześcijanin a (nawet najbardziej chrześcijański) system

  1. Uzupełnienie wczorajszej, notki pt. "Diagnoza".
  2. Przeczytane:

    Gdy sumienie nakazom przeczy

    GW, Tadeusz Bartoś OP, 14-11-2003.

    W Kościele katolickim w Polsce dominuje wychowanie tradycyjne, oparte na autorytecie, w dużej mierze autorytarne, wzmocnione jeszcze przez totalitarny system, w którym ukształtowane zostało kilka pokoleń Polaków. Wychowanie to prowadzi z reguły do formowania ludzi niesamodzielnych moralnie, dla których cały autorytet rozstrzygania o złu i dobru jest ulokowany na zewnątrz. Uniemożliwia to dojrzewanie ludzkiego sumienia, faktycznie bowiem całość decyzji moralnych zostaje już wcześniej podjęta za człowieka przez instytucję. W konsekwencji taki rodzaj wychowania etycznego i religijnego zwalnia z osobistej moralnej odpowiedzialności i czyni niezdolnym do podejmowania własnych decyzji moralnych. Faktycznie jest więc demoralizacją. (...)

    Chęć regulowania przez władze religijne wszystkich aspektów życia, jak można się domyślać, płynie z obawy duszpasterzy, że brak ich interwencji doprowadzić może do anarchii moralnej, za którą będą po części odpowiedzialni. Jednak troska o własny spokój sumienia duszpasterzy nie powinna przesłaniać dobra ludzi, którzy potrzebują szacunku dla własnej drogi, wolności w podejmowaniu wyborów religijnych i moralnych oraz atmosfery zaufania, w której nie czują się traktowani jedynie jako potencjalni przestępcy (w języku religijnym: grzesznicy).

    Za takim sposobem wychowania stoi też pewna wizja Kościoła. Jest to idea społeczności doskonałej i nieomylnej, w której panuje absolutna jasność co do wszelkich zasad. Gdzie wątpliwość nie znajdzie sobie miejsca i gdzie ustalone na początku klarowne reguły są (mają być) systematycznie wcielane w życie. To jednak jest fikcja, zupełnie nienaturalny rezultat myślenia życzeniowego. W takim świecie jest duszno, bardzo duszno. Ryzykujemy, że panować w nim będą jedynie pozór, fałsz i wszechogarniające udawanie. (...)

    Może więc warto przypomnieć sobie niekiedy o starym, bardzo już starym Tomaszu, który w świecie dalekim od ideału, gdzie religia w okropny sposób stopiona była z systemem władzy, pisał o ludzkiej wolności, o prawie do błędu i trwania przy własnym sumieniu oraz o drodze dojrzewania człowieka do prawdy i dobra. (...)

    Autonomia sumienia nie wyklucza bynajmniej jego zależności od zewnętrznych zasad. Nie jest w żadnym przypadku jakimś relatywizmem. Gdyby bowiem zapytać, dlaczego mamy wierzyć głosowi własnego sumienia, skąd bierze się jego wiarygodność, w odpowiedzi należałoby przedstawić Tomaszową koncepcję prawa naturalnego. Uważa on, że prawo naturalne jest czymś wrodzonym człowiekowi. Dzięki niemu każdy człowiek ma jakiś naturalny, choć cząstkowy, dostęp do boskiej prawdy, boskiej mądrości, która kieruje wszystkim. Prawo naturalne poznaje więc człowiek nie dzięki znajomości jakichś przepisów, ale dzięki swemu rozumowi poznającemu dobro i zło. W każdym człowieku - możemy dziś dodać, że bez względu na przynależność do tej czy innej religii, kultury, cywilizacji - obecne jest jakieś autentyczne zrozumienie światła boskiego. Choć jest ono zawsze niepełne, wystarcza jednak, by człowiek mógł uczyć się odróżniać dobro od zła. Sumienie zaś jest jedyną drogą, na której prawda o dobru i złu dociera do człowieka. Nierzadko bywa to droga zawiła, lecz innej nie ma! Nie prowadzi ona z konieczności na manowce, jako że człowiek ma autentyczny, choć subiektywny, tzn. osobisty dostęp do rozumienia tego, czym jest dobro i zło.

    Dlatego właśnie wierność własnemu sumieniu jest dla Tomasza zasadą nadrzędną, jest zasadą zasad. (...)

  3. Z Pisma, na szybko o wolności:
    • Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. (1 Kor 6:12, BT)
    • Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. (1 Kor 10:23, BT)
    • Baczcie jednak, aby ta wolność wasza nie stała się zgorszeniem dla słabych. (1 Kor. 8:9, BW)
    • A było to w związku z tym, że na zebranie weszli bezprawnie fałszywi bracia, którzy przyszli podstępnie wybadać naszą wolność, jaką mamy w Chrystusie Jezusie, aby nas ponownie pogrążyć w niewolę. Na żądane przez nich ustępstwo zgoła się jednak nie zgodziliśmy, aby dla waszego dobra przetrwała prawda Ewangelii. (Ga 2:4-5, BT)
  4. Wnioski:
    Tomasz z Akwinu w aspekcie chrześcijańskiej wolności się nie mylił. Jest to o tyle ciekawe, że żył w czasach gdy takie myślenie nie należało do powszechnych. Szkoda tylko, że spuściznę tych czasów (czasów?) mamy obecną do dziś w różnych elementach systemu totalitarnego zawartych w państwach a i po części w Kościele.

Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, autorytet, Tomasz Bartoś, sumienie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.