Marketing i antymarketing
- Lubię robić zakupy w sklepach sieci Minimal. W moim mieście są dwa takie sklepy, raczej w centrum miasta a nie gdzieś daleko za. Jest w mieście jeszcze hipermarket Tesco, w którym zakupów robić nie lubię bo gdy przejdę wszystkie niezbędne alejki to jestem bardzo zmęczony. Innych hipermarketów nie ma ale do miasta obok gdzie są jest niedaleko.
- Kiedyś postanowiłem przeanalizować strategie marketingowe obecnych w moim mieście sieci. Oto do jakich wniosków doszedłem uwzględniając następujące czynniki:
- Tesco celuje w biedniejszych klientów bo:
- stara się być bardzo tanim sklepem co jest głównym przekazem w reklamach; np. w sloganach "dużo, tanio, Tesco" albo na bilboardach, gdzie nożyczki tną cenę;
- ściąga z miasta klientów bezsamochodowych darmowym autobusem;
- organizuje różne promocje, wycelowane w tych co myślą raczej powoli i liczą, ze dostaną coś za darmo albo chcą kupić coś naprawdę tanio.
- Tesco minimalizuje swoje koszty poprzez:
- sprzedaż pod własną marką więcej niż dziadowskich produktów (mój slogan na to brzmi: "Produkty Tesco dla tych, którzy lubią jakoś");
- minimalizacje zatrudnienia - nie ma szans na zadanie jakiegokolwiek pytania sprzedawcy uciekającemu na wrotkach;
- minimalizacje powierzchni magazynowe kosztem powierzchni handlowej co powoduje, że produkty trzyma na hali; przez co sok pomarańczowy Hortex-u zajmuje 76cm regału (i 76cm do przejścia), podobnie jak sok jabłkowy i inne soki innych producentów (razem 10m);
- kredytowanie się kosztem dostawców maksymalizując terminy płatności;
- budując tanie hale na tanich terenach przez co te hale są jakie są i są tam gdzie są, czyli daleko.
- Minimal działa nieco inaczej:
- ma magazyny (choć nie za duże) i sok pomarańczowy Hortex-u stoi tylko w 4 rzędach zajmując 38 cm (dla mnie to mniej chodzenia);
- hale mają swój styl (niektóre są drewniane), przez co niekoniecznie są najtańsze;
- markety lokuje na osiedlach ale bliżej centrum (droższe działki);
- nie konkuruje z tanimi marketami osiedlowymi (Plus, Biedronka), które celują w biedniejszą klientele;
- ma pełny pakiet produktów, praktycznie mimo mniejszej powierzchni jest wszystko bez przemysłówki i ciuchów (te ostatnie w ilościach śladowych - 6m)
- ceny nie są wydołowane - są takie sobie;
- ma też własną marka (dziwne?) co nie pasuje do teorii;
- Tanie markety osiedlowe (Plus, Biedronka, Lider Price) działają jeszcze inaczej:
- nie tylko nie mają magazynów ale nawet nie rozpakowują towaru nacinając tylko kartony, bo klient sam sobie poradzi z rozpakowywaniem;
- minimalizują zatrudnienie: widać w nich brud, nieporządek a obsługi nie uświadczysz poza przemęczonymi i smutnymi magazynierami;
- oszczędzają na oświetleniu;
- nie przyjmują kart płatniczych więc oszczędzają na ich obsłudze (prowizje i telekomunikacja);
- mają bardzo małą listę produktów, przeważnie tańszych marek;
Sieć Minimal celuje w bogatszych klientów.
Ponieważ jako taki klient właśnie się czuję luzując się kupuje najczęściej właśnie w Minimalu.
- Tesco celuje w biedniejszych klientów bo:
- Ostatnia wizyta w Minimalu położyła moją teorie w gruzy gdy przy wejściu zobaczyłem wielką tablicę z hasłem:
Sprawdź nasze ceny!
Na tablicy porównują ceny 20 sprzedawanych u siebie produktów z cenami z Tesco i udowadniają powyższą tezę, która dla bogatszych jest bez znaczenia o ile nie ma konotacji negatywnych.
Ale czy na pewno moja teoria była zła? Może po prostu ktoś (tajny agent Tesco) w ich dziale marketingu prowadzi krecią robotę? Ale może jest prostsze wytłumaczenie nie zakładające od razu spisku. Może po prostu ich marketignowiec jest głupi, zatrudniony po znajomości antyfachowiec po Wyższej Szkole Marketingu i Zarządzania w Pcimiu Dolnym? Może wytłumaczeniem jest po prostu brak kompetencji. Tak, to jest jakieś wytłumaczenie ale na pewno nie usprawiedliwienie.
- Przypuszczam, że akcja z tablicą przeprowadzona była w następujący sposób:
- wymyślili sobie, że muszą się pokazać jako najtańsi;
- sprawdzili ceny w Tesco;
- wybrali pewne produkty na których mogą (nawet licząc się ze stratą) zejść z ceną tak aby udowodnić założoną tezę, że są najtańsi;
- wywiesili tablice i liczą na efekt.
A odrzuciło mnie z jeszcze jednego powodu: nie lubię być okłamywany, nie lubię gdy traktuje się mnie jak idiotę, którego łatwo nabrać na takie plewy. Ale zaraz? Czy czasem nie na okłamywaniu polega cały dzisiejszy marketing? Czego znowu się czepiam.
- Ale o marketingowcu można powiedzieć jedno: zna jedno używane w marketingu kłamstewko:
Jeżeli nie możesz być najlepszy w jakiejś kategorii
to wymyśl nową kategorię!
Kategorie: marketing, _blog
Słowa kluczowe: marketing, Tesco, jakość, Biedronka, Plus, Minimal, Lidl, Lider Price
Komentarze: (4)
NancyGirl, December 9, 2003 19:52 Skomentuj komentarz
Witam!
Koledze polecam kiosk w jakims zapizdowie z waskim asortymentem , skoro meczy sie w Tesco.
Jesli chodzi o drozsze produkty, to po to istnieje POK(Punkt Obslugi Klienta) pokazujesz rachunek,i mowisz ile powinno kosztowac, wtady wyplacaja roznice.To nie jest Twoj problem.Po prostu ktos z dzialu nie zdazyl rozniesc cenowki,bo na nocce mogl miec ok 2000.Wszystko sie moze zdarzyc.Badzcie bardziej wyrozumiali, bo gdy wy jestescie w pracy, to tego samego oczekujecie od innych.W Tesco w moim miesice, nie ma z niczym problemu.Rada dla was-POMYSLCIE troszke, zanim oskarzycie kogos bez zadnego powodu. Pozdrawiam K.
chryzantema, December 7, 2003 22:30 Skomentuj komentarz
u mnie hit przeksztalcil sie w tesco, najwiekszy syf swiata.
ale u Ciebie [nie wiem, gdzie mieszkasz] chociaz autobus jezdzi i zabiera ludzi do tego gowna. a u mnie? :/
pozdrawiam
wings, December 5, 2003 21:18 Skomentuj komentarz
Moje zdanie na w/w temat :
- Tesco - spotkałam ich kilka i tak:
* sklep nr 1: jest ok. jako jedyny w okolicy "od zawsze" posiada klimatyzację, wybór towaru spory itd...,
*sklep nr 2: beznadziejny bo przekształcony z "Hit-u", mało przestrzeni,mierny wybór towaru, świeżość artykułów poniżej krytyki (np.sery-niby świeży a jednak nie);przy zakupach za 200 zł z trudem uzyskałam w kasie 3 woreczki foliowe( - wiadomo o co chodzi); jak zwykle brak towaru z ofert (płyty cd - miało być 15 szt za 13 zł, było 10 w tej cenie - nie zauważyłeś - Twój problem)
- Minimal: byłam raz, wspominam dość dobrze
- Biedronka:(moja osiedlowa)
* dla mnie idealny sklep na szybkie i niedrogie zakupy, a produkty marki własnej czasem bardzo dobrej jakości, faktycznie skąpa obsługa w/g zasady: kliencie radź sobie sam; ale ogólnie dla mnie ok.
- Lider Price: beznadziejne wszystko i wszędzie, marka własna - podobnie jak w Tesco; to najgorszy "market" do jakiego udało mi sie trafić
- Plus - dawno nie byłam, więc chyba nie ciekawego jak dla mnie
- Auchan - ten sklep, ze wszystkich hipermarketów lubię najbardziej...zawsze świeże produkty, towar odbierasz z kasy zapakowany w "jednorazówki"- idealne do wtórnego zużycia jako worki na śmieci;
Ogólnie jednak to nie lubię takich molochów, ale chodzę tam z dwóch powodów:
- godziny otwarcia- tam tylko mogę zdąrzyć po pracy
- niższe ceny niż w malutkich sklepach osiedlowych - to przykre, sami zabijamy polski handle, ale co zrobić skoro dla mnie liczy się każda złotówka :)
Aha - idąc do marketu mam listę, inaczej się nie da - z wiadomych wzgledów...
Ale się rozpisałam -
Pozdrawiam. Misia
Henry, February 12, 2009 16:22 Skomentuj komentarz
Zabawne wnioski, pochopnie jednak wyciagniete.
Sam podzial na "biednych" i "bogatych" jest dosc nieadewatny do dzisiejszego - mocno zurbanizowanego i ujednoliconego - swiata, w ktorych ci, ktorzy mienia sie byc bogatymi w rzeczywistosci "swieca tanim kiczem" wywolujac tym samym usmiech na twarzach obserwatorow.
Minimal niczym szczegolnym sie nie wyroznia, a nawet wpisuje sie w "polityke" tego typu marketow, ktore celuja po prostu "na oslep" w masy i tlumy, jednostka sie dla nich nie liczy.
Dziala u nich prosta kalkulacja: kupno > marza > sprzedaz.
Wszystko inne to przypadek, lub niedbalstwo.