Cel życia (#2)
Nie tak dawno (jak zaczynały się zmiany, jak tworzyło się nowe, jak powstawało 2n2, cc, tkp) uważałem, że celem jest pokazanie. Mówiłem: pokażę, że można. Wydawało mi się, że to była dobra motywacja ale minęły ponad 3 lata i już wiem, że to nie było do końca właściwe. Za dużo w tym jest ja bo przecież mówiłem ja pokażę, że można. a przecież kim ja jestem?
Praca nad projektem tkp pokazuje, jak niewiele mogę, jak często ja chcę ale zależę od innych ludzi, którzy mogą tak, a mogą zupełnie inaczej. Jak to dobrze, że ja chcę i nie mogę, i to dobrze, bo to uczy pokory. Jak to dobrze, że już nie chcę nic pokazywać, jak to dobrze, że cele mogę zmieniać. Teraz uważam, że mam być a dokładnie mam być świadkiem. Bycie jest chyba właściwsze niż (ja) działanie. Bycie bardziej podkreśja obecność Jego niż mnie.
Kontekst: J3.30; J3.22-36; Ga2.20; Dz1.8
thx: gk