Pamięci łódzkich Żydów (o pamiętaniu #2)
- O historii pisałem w grudniu 2003. Czas na uzupełnianie.
- Ktoś w celu upamiętnienia organizuje koncert. Koncert jak koncert, wydarzenie artystyczne, pewnie będą bilety, zaproszenia, dofinansowanie, artysta lub artyści ale w tym wypadku ważne jest to, że koncert służy upamiętnieniu. A więc koncert nie jest zorganizowany sam dla siebie ale służy przywołaniu w pamięci, przypomnieniu wydarzenia, które mam upamiętnić.
- Przeszłość to bardzo ciekawa rzeczywistość. Przeszłość może istnieć w dwojaki sposób:
- może być zapisana w pamięci żyjących świadków, a więc z żywej pamięci, w pamięci ludzkiej, pamięci ulotnej jak ulotny jest człowiek, do tego pamięci, która jak się okazuje z czasem przekłamuje, nie tylko zaciera informacje i inaczej akcentuje ale też je zmienia, przeinacza;
- może być zapisana w formie materialnej, czy to specjalizowanego zapisu historii (zapis papierowy, szkic, obraz, zdjęcie, film, nagranie) czy też przedmiotu, który czemu innemu służył a teraz służy przeniesieniu w czasie historii (takim przedmiotem jest stojąca w Oświęcimiu szubienica na której powieszono Höss'a ale i po części cały obóz).
- Upamiętnianie ma jeszcze jeden cel - nazwijmy go propagandowym. Upamiętnianie ma zainteresować ludzi nie będących świadkami i nie znających historii historią, a dokładnie historią tego co się upamiętnia. W ten sposób przeszłość może zaistnieć na trzeci sposób - może istnieć w pamięci (umyśle) osoby, która nie będąc świadkiem też przeszłość zna, poznawszy czy to na podstawie relacji świadków, czy też badając historię materialnie.
- Ewangelia Jana kończy się w następujący sposób: "I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego." (J 20.30n)
- Inspiracja: obchody ku pamięci likwidacji getta łódzkiego, Marek Edelman - "Rzecz o pamiętaniu", końcówka Ewangelii Jana
Jan, będąc świadkiem zapisuje dla innych określając jednocześnie motywacje swego czynu: Jan pisze aby czytelnicy wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym. Więcej, Jak wiedząc jaka jest konsekwencja takie wiary pisze aby czytelnicy mieli życie w imieniu Jezusa.
Jezus ze swej strony jedynie dodaje: "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" czyli nie będąc świadkiem a wierząc otrzymuje się błogosławieństwo. To ciekawe.
Podobna rzecz ma się z dziełami Świętego Łukasza, który pisze: "Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono." (Łuk 1.1)
Ci faceci byli świadkami lub badaczami a celem ich pisania było upamiętnianie wydarzeń związanych z życiem Jezusa mające na celu zawierzenie ludzi, którzy świadkami Jezusa nie byli.