Wygoda kontra suwerenność
- Mój nowy telefon ma bardzo ciekawą funkcję:
Ustawienia / Ustawianie daty i godziny / Autoregulacja / [ Tak / Najpierw pytaj / Nie ]
No i jest pięknie, bo teraz będę zawsze miał dobrze ustawiony zegarek w telefonie, a nie jak to często bywa 3 minuty do przodu albo 6 do tyłu. Ponoć podobną funkcjonalność można zainstalować na każdy Unix-ie (zwie się to chyba NTP), pod Windowsy też są takie programiki, a przecież nadawany z Frankfurtu na falach bardzo długich (77.5kHz) sygnał czasu to dokładnie to samo, tyle że wymyślone i wdrożone w latach 70-tych wieku ubiegłego.
- No tak, ale jest przecież i druga strona takiego ułatwiania sobie życia. Przecież ja, ze swojej wygody pozwalam na to, aby ktoś dyktował mi która w tej chwili jest godzina. W jakiś sposób przestaje o tym decydować sam a pozwalam za siebie decydować innym. Tracę część swojej suwerenności. A. nigdy by takiej funkcjonalności w swoim telefonie nie włączyła - jej zegarki chodzą jak chcą (a właściwie jak ona chce) i to właśnie jest w niej piękne. Ma własne życie :-)
- Myślę, że podobnie jest z pieniędzmi a właściwie z plastikowymi pieniędzmi. Kiedyś, przychodząc do sklepu wkładałem to co mam w portfelu i za tyle mogłem kupić. Teraz kupuję, ładuję do wózka (albo jak ostatnio w Ikei - do pięciu wózków) po czym w kasie sprawdzane jest czy mam prawo to kupić. Czasem to sprawdzenie kontroluje ile mam pieniędzy (coś jak z tym portfelem - mam za co, znaczy mogę kupić) ale czasem, jak używa się karty kredytowej kontrolowana jest wiarygodność (zdolność kredytowa) a nie stan posiadania.
O tym więc czy kupię czy też nie decyduje nie stan mojego portfela ale jakiś komputer w banku, któremu z powodu mojej wygody powierzyłem moje pieniądze oraz pewne informacje na mój temat. Chodząc więc z plastikiem (zamiast ze złotem) mam mniej ciężarów w kieszeniach, za to jestem w chwilach płacenia nieco mniej suwerenny. Ja takiej przygody nie miałem, ale wiem, że posiadacze kart płaski już przerabiali dramaty w polskich hipermarketach jak w PeKaO albo innym PKO coś się popsuło.
- Komputery autoryzujące transakcje oraz nadajnik czasu we Frankfurcie to urządzenia dość ważne dla stylu życia ludzi w Europie. Zarządzają nimi instytucje o dużej wiarygodności, czy to banki typu AAA(A...), organizacje rządzowe ale ja tak sobie myślę, co będzie jak BinLadenowi zechce się je popsuć? Pewnie nic, bo po chwili ruszą zapasowe, rezerwowe, redundantne więc krótkie wahnięcie i gramy dalej. Ale co będzie jak jakiś Antychryst w sposób mniej wybuchowy, a może nawet bardzo pokojowy przejmie kontrolę nad tym sprzętem i będzie mi mówił, która jest według niego godzina.
Kategorie: telekomunikacja, obserwator, _blog
Słowa kluczowe: telekomunikacja, telefon, automatyzacja, styl życia
Komentarze: (2)
wings, October 17, 2004 21:11 Skomentuj komentarz
a ja nie na ten temat ... co do PR6 to podoba mi się, ale też ma jedną wadę - grają w kółko to samo... po trzech dniach znałam kolejność utworów na pamięć.. ale teraz nie mam internetu w pracy więc jak mi go założą to z przyjemnością znowu posłucham !!
lilienn, October 17, 2004 14:39 Skomentuj komentarz
"Ale co będzie jak jakiś Antychryst w sposób mniej wybuchowy, a może nawet bardzo pokojowy przejmie kontrolę nad tym sprzętem i będzie mi mówił, która jest według niego godzina.
".
Hmmm... niedługo potem nastąpi koniec świata, a po Twoim komentarzu moich pytań, myślę iż tego właśnie oczekujesz :)
A propos: Musiałam sprawdzić słówko w słowniku:
sofizmat i teraz już wiem:) Chociaż nadal uważąm że istnieją granice ludzkich możliwości. I istnieją przypadki kiedy można Je przekroczyć :) MImo iż są granicami.
P.S. baaaaaardzo dziękuję za odpowiedzi :*