14 listopada 2005 (poniedziałek), 10:28:28
Znaczenie ubioru, słow i gestów
Pytanie będące przedmiotem rozważania:Jeżeli dwie różne rzeczywistości są wyrażane w ten sam sposób to co myśleć o tych rzeczywistościach?
Przykład #1: celebracja bardzo formalnej lirturgii mszy świętej w kościele KRK jest wyrażem pewnej rzeczywistości, rzeczywistości w którą wierzą ludzie tą liturgię sprawujący.
Przykład #2a w okreśie świąt Bożego Narodzenia dzieci łączą się w grupy (czy to już są gangi?) aby chodząc od domu do domu i prezentując słowem, ubiorem i gestem to co się tego dnia prezentować powinno otrzymać cukerki i inne łakocie.
Przykład #2b: w okreśie świąt Halloween dzieci łączą się w grupy (czy to już są gangi?) aby chodząc od domu do domu i prezentując słowem, ubiorem i gestem to co się tego dnia prezentować powinno otrzymać cukerki i inne łakocie.
Czy w takim razie rzeczywistość stojąca za kolendowaniem w okresie Bożego Narodzenia jest tożsama z rzeczywistością straszenia w Halloween? Teoretycznie nie ale z punktu widzenia dzieciaka (czyli bez zbytniego wchodzenia w znaczenie poszczególnych świąt) niewątpliwoe tak. Dla dzieciaka takie działanie (celebra?) jest okazja aby się w grupie innich dzieciaków zabawić i otrzymać przy tym coś smacznego do zjedzenia.
Czy w takim razie ja, bez głębszego wchodzenia w znaczenie poszczególnych słów i gestów liturgicznych mam prawo myśleć, że msza rzymska (zwłaszcza ta tradycyjna, ta odprawiana po łacinie) ma więcej wspólnego z magią niż ze wspólnym zebraniem modlitewnym uczniów Jezusa Chrystusa?
Nie wiem co myślą na ten temat teologowie ale ja sobie chwilowo takie prawo przydzielam.
Kategorie: , _blog
Słowa kluczowe:
Komentarze: (6)
w34 -> b-m, November 17, 2005 19:42 Skomentuj komentarz
Piszesz: "jesli ktos faktycznie nie wie o co chodzi we mszy swietej, a uczęszcza na nia, to byc moze traktuje ja w sposób magiczny" i to jest właśnie to o co mi chodziło.
Jeżeli jednak ktoś tak czyni to jest to symptom tego, że nie zna on Boga, nie jest z nim w bliskiej przyjaźni, nie odkrył wolności jaką daje wybawienie od grzechów i życie w Duchu.
I tu dochodzimy do trudnego problemu: jeżeli Kościół to społeczność uczniów Jezusa to co na mszach robią ci wszyscy religijni? Wiadomo - przyszli spełnić swoją potrzebę religijności, ale jeżeli to zdanie jest prawdziwe to taki kościół musi być obiektem działania misji zamiast samemu być misyjnym. A może to nieprawdziwy obraz? Może kościół jest gdzieś indziej?
Ciekawy temat ale nie będę go dziś tu rozwijął bo oczka mnie bardzo bolą i źle mi się pisze.
Ale dziękuję za wypowiedź i inspiracje do przemyśleń.
W.
w34 -> Fred, November 17, 2005 19:38 Skomentuj komentarz
1. Powrotu do zrowia życzę. Zawsze to lepiej być zdrowym niż chorym.
2. Chodzi mi o to takie rozumowanie: jeżeli coś wyraża się w tej samej formie to czy można z tego wnioskować, że ma te same podstawy. Dałem dwa przykłady i na ich podstawie wnioskuję, że tak.
Łażenie przebranych dzieciaków od domu do domu spełnia ich potrzebę zabawy oraz zdobywania łakoci.
Bierne (a więc typowe) uczestnictwo w mszy spełnia potrzebę religijności podobnie jak odprawianie innego obrzędu religijnego, (np. tego, który codziennie wieczorem można zobaczyć na telewizji Saudi-1 w transmisji z Mekki).
Może rzeczywiście u podstaw kolendowania jest chęć głoszenia Ewangeli a w mszy chodzi o spotkanie uczniów Jezusa na uczcie miłości (agape), w jego obecności, połaczonej z łamaniem się chlebem i piciem wina ale moja obserwacja podpowiada, że rytuał przygniótł treść, której pewnie już nie ma a z to z rytuału pożytek niewątpliwie ma Szatan (jak z każdego rytuału).
3. Poruszyłeś ciekawy problem zabezpieczenia, którym ma być "sztywna formuła". Oczywiście - jest zabezpieczeniem, ale przed czym i czy to zagrożenie rzeczywiście jest zagrożeniem jeżeli chodzi o intymną relację ucznia Jezusa z Bogiem? Czy takie reguły pogłębią czy spłycą tą relacje? A może jest tak, że sztywna, ludzka reguła nie dopuści do ustanowienia bliskiej, intymnej relacji z Bogiem, może nie dopuści do jej pogłębią albo zniszczy ją. Rozpatrzmy to w kontekście NT bo problem jest ciekawy. I zupełnie nie rozważajmy co świat i media na ten temat - to nie jest wyznacznikiem, co mówią o tym ludzie - ważne jest co myśli i mówi o tym Bóg.
4. W świetle powyższego w mszy mogę zobaczyć tylko jeden negatywny element - jej sztywność, którą przełamać trudno nawet chrześcijańskim grupom modlitewnym sprawujacym taką msze z wierzącym księdzem będącym członkiem takie grupy.
5. Dziękuję za ciekawe wypowiedzi.
Fred, November 17, 2005 07:50 Skomentuj komentarz
hmm... chyba w stanie okołogrypowym :) nie do końca zrozumiałem o co Ci chodzi...
przeczytalem notke jeszcze raz...
Widze, ze chodzi ci o pewne postawy uczestnikow koledowania czy uczestnikow Mszy Sw. a nie o forme tych elementow...
Fred -> w34, November 16, 2005 11:26 Skomentuj komentarz
Wydaje mi sie, ze slowo "magia" bardziej oznacza praktyki związane z nakłanianiem duchow do sprawiania jakis konkretnych rzeczy zwiazanych nie z wola Boga lecz z wola "maga"...
Jezeli chodzi o scisle okreslony porzadek Mszy Sw. to mysle, ze najpierw powinnismy sie zastanowic dlaczego tak a nie inaczej... a dopiero potem probowac wyciagac wnioski...
Wszyscy jestesmy ludzmi czyli grzesznikami. Nikt nie jest doskonały i mysle, ze Masz swiadomosc jak latwo jest zboczyc z tej waskiej drogi. Niejeden kapłan bedzie smarzyć sie w piekle, bo kaplani to tez grzesznicy. Nie zastanawialem sie nad tym dlugo jednak pierwsza rzecz jaka mi przychodzi do glowy to koniecznosc ochrony przed "ojcami dyrektorami" i innymi kapłanami, ktorzy zblodzili. Sztywna formula jest niejako zabezpieczeniem by nie dochodzilo do jakis przeklaman i pomylek. Przyklad: Na Mszy Św. modlimy sie za papieza a nie do papieza jak to ma miejsce w mediach.
Oczywiscie sprawa jakosci/solidnosci tego "zabezpieczenia" to zupelnie inna kwestia.
Ponadto nie potrafie sie dopatrzec negatywnych elementow w calej kompozycji Mszy Sw. Jest ona niejako kompleksowa: Czytamy Pismo, modlimy sie, radujemy spiewem, otrzymujemy sakramenty, dajemy swiadectwo... Jednym słowem: nie marnujemy czasu.
w34 -> Fred, November 14, 2005 17:49 Skomentuj komentarz
Piszesz o wadze świadomości własnego działania oraz o konieczności zrozumienia (dziecięce "dlaczego??) mechanizmów - i dobrze piszesz, bo to jest ważne.
Magia to coś co ludzie robią, ale nie wiedzą jaki jest mechanizm. Czują, że jeżeli zrobią dokładnie tak zapisane jest w recepcie (zakręcić 3 razy ogonkiem szczura nad wywarem z jemioły) to wywoła to pożądany efekt (wygrana w totka). Za to relacje międzyosobowe nigdy nie będą mechaniczne, bo druga osoba będąc wolną (wolność to cecha osoby) może w odpowiedzi na naszą aktywność zrobić tak, albo inaczej a co zrobi zależy od jej woli oraz charakteru.
Spotkania chrześcijan nie mają nic wspólnego z magią - bo są spotkaniem wolnych osób w obecności Zmartwychwstałego. Ale skoro tak, to po co tak dokładny "ryt rzymski"? po co "ex opera operato"? Po co za każdym razem dokładnie tak a nie inaczej?
Jeżeli człowiek zaczyna działać świadomie to nie będzie się trzyma regułek, przepisów tylko powodowany wolnością będzie w relacjach z innymi działał tak, jak w danej chwili bedzie uważał za słuszne. Jeżeli chce komuś chce powiedzieć dobrą nowinę, to po prostu mu ją mówię.
Fred, November 14, 2005 11:37 Skomentuj komentarz
Wychodzac ze Mszy Sw. w Swieta Wielkanocne powiedzialem do znajomego zamiast "czesc": "Alleluja! Jezus zyje!". Chcialem sie podzielic z nim swoja radoscia... dobra nowina...
Nie zadalem sobie trudu aby przestudiowac geneze koledowania i obchodow halloween.. ale jakos mam wrazenie, ze to pierwsze ma swoje zrodlo w checi gloszenia dobrej nowiny i to nie przez dzieci a raczej przez mlodziez... to drugie natomiast to jakas mieszanka marketingu, mediow i okultyzmu...
Nie rozumie jak mozna zestawiac ze soba tak skrajne "happeningi"...
Sposob postrzegania rzeczywistosci przez nasze dzieci jest moim zdaniem scisle zdeterminowany przez zasob wiedzy jaki tym dzieciom przekazujemy (rodzice!)... Mam dwojke dzieciakow... starsze ma prawie 3 lata... i jestem przekonany, ze dzieci nie sa wcale mniej inteligentne od doroslego czlowieka - maja tylko mniejsza baze wiedzy... Gdy wczoraj czytalem biblie dzieciuchowi to co kilka zdań padało pytanie "czemu?" "dlaczego?" ... Jezeli dziecko nie wie dlaczego idzie koledowac to w mojej ocenie jest to glownie wynikiem zaniedban rodzicow...
Jezeli chodzi o Msze Sw to trzeba by przesledzic jej elementy: czytanie pisma, "Ojcze nasz", modlitwa powszechna, wyznanie wiary czy inne .... Ktore z tych elementow to wg Ciebie czary?