Nowe wiersze Tomka Żółtko
„Nie troszczcie się o nic…”
…
Ba…! Jak to zrobić?
Czy Apostoł był aż takim tytanem
czy może ja jestem
zwykłym produkcyjnym błędem?
„Nie troszczcie się o nic…”
…
Ubolewam… mnie dociska w ziemię
że Żona, dzieci – z czegoś żyć trzeba…
że klimat się ociepla…
i w ogóle – co to będzie… co to będzie?!!!
„Nie troszczcie się o nic…”
…
Chciałbym… mniejsze drżenie rąk…
Jednak „teraz” barbarzyńsko tak niepewne
zaś myśli upierdliwe i natrętne
- jutro nie dam rady, jutro zniszczy mnie ze szczętem!
„Nie troszczcie się o nic…”
…
Brzmi jak oskarżenie
Bo skoro tak mnie męczy
skoro jakby nawet dnia dłużej nie chcę…
Pewnie nazbyt kiepski – ot niewierny Tomasz – jestem!
II
Ostatkiem sił
w przebity bok ręki nie włożę…
Wstydzę się… i ciągle rachitycznie – ale jednak – u f a m
Pomóż nieufności mojej…