Rymy życia i smierci
#1. Zachęcony kupiłem i czytam:
Rymy życia i śmierci
Amos Oz
Wydawnictwo: Dom Wydawnicy REBIS, Poznań 2008ISBN: 978-83-7510-050-1
Liczba stron: 115+relamy
Wymiary: małe
Cena: około 29zł w Empiku
#2. Amoza Oza można czasami czytać. Można, ale gdy nie zabiera głosu na tematy polityczne choć pewnie jako Izraelczykowi wolno mu to robić dużo bardziej niż mnie. Teraz można go czytać teraz bo niedługo pewnie socjaliści ze Sztokholmu przyznają mu Nobla i wtedy czytanie go będzie oznaką snobizmu :-)
#3. Właściwe pytanie o tą książkę pojawia się gdzieś połowie. Brzmi mniej więcej tak:
Ale po co pisać o czymś, co istnienie i bez ciebie? Po co malować słowami to, co nimi nie jest?
I znowu: jakie zadanie spełniają, jeśli w ogóle, twoje opowieści? Komu przynoszą pożytek? Komu są potrzebne, wybacz to pytanie, twoje wyświechtane fantazje o rozmaitych banalnych przygodach łóżkowych ze sfrustrowanymi kelnerkami, o niezamężnych lektorkach mieszkających z kotami, o wicemiss bikini z Ejlatu sprzed dwudziestu lat. Może być jednak zechciał łaskawie nam wyjaśnić, krótko, własnymi słowami, co tak naprawdę autor chce w tym tekście powiedzieć?
#4. I jeszcze pytanie: czy to kolejna książka o samotności? Tak, zdecydowanie tak. Wszystkie istniejące albo nie istniejące (bo jakie to ma znaczenie) osoby są samotne. Wszystkie wchodzą w relacje z innymi osobami, relacje krótkie, długie, rodzinne, intymne ale wszystkie te osoby są samotne. Szkoda, bo wszystkie te osoby pochodzą z narodu, który ma pokazać światu, że osoby są stworzone po to by być blisko.
#5. Smutna ta książka.