Nowe dzinsy i problem WallStreat
Kupiłem sobie spodnie. Takie zwykłe, oliwkowe dzinsy. Cena 74 złote a więc taka sobie. Na pewno jedni moi znajomi powiedzą, że przepłaciłem, bo lepsze bywają po 4 złote w szmaciarni, inni zaś będą uważać mnie za jakiegoś dziwaka co dla sportu w byle czym chodzi, bo przecież najtańsze dzinsy we właściwym sklepie to cztery stówy jak nic kosztować muszą. Ja sprawdzałem - nie ważne gdzie kupione i tak rozwalają się po 4 praniu.
W każdym razie kupiłem za 74 złote długo przymierzając bo ciągle nie wiem jak to ze mną jest jak moja osobowość próbuje wyrazić się w calach. Niby W34 na blogu się identyfikuje ale w pasie to W36 lub W38 muszę nosić, przy czym jak W38 to L34 i krótszych nie ma bo jesteśmy w Unii. Tak więc stanęło na L34 i trzeba skrócić. Miła pani podpowiedziała: "pracownia krawiecka obok". No to obok...
W pracowni poszło szybko i sprawnie. Dialog przebiegał mniej więcej tak:
- Musi pan przyjść po czternastym.
Kukam w kalendarz - to wtorek a dziś mamy piątek.
- Ale ja chcę już!
- Panie! już 19.oo! no chyba, że przyjdzie pan za godzinę, może zdążę. A jakie to spodnie?
- Dzinsy. Zakończenie byle jakie. Wystarczy obszyć.
- Pokaż pan - no dobrze. Rzeczywiście łatwo pójdzie. No to w ekspresie będzie 50% drożej czyli 32 złote.
- Ale to połowa tych spodni!
- No i co z tego?
- Wie pani co - idzie kryzys finansowy, muszę oszczędzać. Dziękuję.
No i teraz mam problem. Przez tych zachłannych finansistów w WallStreat albo będę musiał podwijać albo poszukał w domu maszyny do szycia bo nie takie rzeczy się kiedyś robiło.
Kategorie: osobiste, _blog
Słowa kluczowe: dzinsy, silesia center
Komentarze: (1)
Gosia, October 13, 2008 19:36 Skomentuj komentarz
:)