Swobodny przepływ kapitału
Pewne państwo zadziałało tak:
- podpisało traktaty o swobodzie handlu oraz przepływu kapitału,
- stworzyło przepisy ułatwiające tworzenie banków oraz ostre granie na rynku bankowym.
- W efekcie ludziki z całego świata lokowali pieniądze w tych bankach, bo dawały dobry procent a bank to bank, gwarancje państwa to gwarancje państwa.
- Jak banki przestały być wypłacalne państwo (w osobie rządu tego państwa) powiedziało, że owszem - gwarantuje za te banki, ale bardzo prosi aby inne państwa mu pomogły.
- Niektóre państwa pomogły - jedne bardziej, bo są bogate, inne mniej bo są biedne (moje państwo jest biedne ale pomogło), a inne wcale - bo mają mądre rządy (moje państwo ma głupi rząd więc pomogło).
- Potem rząd tego państwa powiedział, że rzeczywiście gwarantuje za te banki, ale tylko oszczędności swoich obywateli. Jeżeli ma gwarantować za wszystkie wierzytelności to musi się spytać narodu, bo to naród jest suwerenem i tworzy prawo w tym państwie.
Myślę, że ludziki z całego świata co kupowali papiery w tych bankach mogą sobie teraz teraz te papiery zabrać. Może zaczną myśleć a może nie.
No i co? Wojna?
Kategorie: obserwator, ekonomia, _blog
Słowa kluczowe: bank, islandia, oprocentowanie, lokaty
Komentarze: (2)
anonim, January 5, 2010 17:03 Skomentuj komentarz
Islandia? Tak. A rząd Tuska wspomógł Islandię polskimi 300 mln, bo tylko na tyle nas stać.
anonim, January 5, 2010 17:03 Skomentuj komentarz
Islandia nie spłaci długów swych upadłych banków?
Leszek Baj, Reuters, AP 2010-01-05 15:49
Brytyjskie i holenderskie władze są wściekłe. Islandzki prezydent Olafur Grimsson odmówił podpisania ustawy regulującej spłatę ponad 5 mld dol., które po upadku islandzkiego banku Landsbanki stracili jego klienci w Wielkiej Brytanii i Holandii
Teraz o dalszych losach kontrowersyjnej ustawy zadecydują sami Islandczycy w referendum. - To kamień węgielny struktury konstytucyjnej w Islandii, że ludzie są najwyższym sędzią ważności prawa - powiedział prezydent w oświadczeniu. Referendum ma się odbyć najszybciej jak to możliwe. Problem w tym, że jeśli ustawa nie wejdzie w życie, Islandia może mieć kłopoty z otrzymaniem dalszych międzynarodowych pożyczek - w sumie miała dostać około 4,6 mld dol. od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i krajów nordyckich na ratowanie pogrążonej w kryzysie gospodarki. Co więcej Islandia będzie też miała inny poważny problem. W lipcu islandzki rząd złożył wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej, ale bez rozwiązania problemów zadłużenia prawdopodobnie nie będzie ono możliwe.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani decyzją prezydenta. Oczekujemy szybkiej reakcji islandzkiego rządu, co się teraz będzie działo - powiedział Reuterowi Ruud Slotboom, rzecznik holenderskiego resortu finansów. - Islandia ma obowiązek spłaty zobowiązań - dodał. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele brytyjskiego rządu.
- To wielkie zaskoczenie, bardzo negatywne dla rynków finansowych. To może zaszkodzić pożyczce z MFW - powiedział z kolei Petter Sandgren, ekonomista szwedzkiego banku SEB.
Skąd takie międzynarodowe zamieszanie o islandzkie długi?
W październiku 2008 r. Islandia przeżyła prawdziwe załamanie gospodarcze. Tamtejszy system finansowy przewrócił się do góry nogami, korona mocno straciła na wartości. Kłopoty niewielkiego leżącego na Atlantyku kraju na własnej skórze odczuli obywatele różnych krajów Unii Europejskiej. Islandzkie banki kusiły bowiem wysokim oprocentowaniem obywateli Wielkiej Brytanii, Holandii czy innych krajów UE. Kłopoty pojawiły się, gdy największe islandzkie banki wpadły w tarapaty, w rezultacie rząd musiał je znacjonalizować.
Upadek największych instytucji finansowych w Islandii spowodował, że tysiące ich klientów za granicą zostało na lodzie, nierzadko tracąc oszczędności swojego życia. W Wielkiej Brytanii i Holandii internetowy bank Icesave (należący wtedy do Landsbanki) miał około 320 tys. klientów. Oszczędności swoich obywateli - w sumie około 5,7 mld dol. - musiały zagwarantować rządy Wielkiej Brytanii i Holandii.
Islandzki rząd opracował specjalną ustawę, która regulowała spłatę tych długów począwszy od 2016 r. Pod koniec zeszłego roku przyjął ją parlament. Problem w tym, że ponad 56 tys. osób, czyli niemal jedna czwarta islandzkiego elektoratu, podpisało petycję do prezydenta, by tej ustawy nie popierał. Z badań opinii publicznej przeprowadzonych jeszcze w sierpniu 2009 r. wynika, że przeciwko spłacie długów po upadku Icesave jest aż 70 proc. obywateli liczącej 320 tys. osób Islandii. I trudno im się dziwić. Na jednego Islandczyka przypada bowiem niemal 18 tys. dol. długu.