Lewactwo (z cyklu: zabawa w słowa)
Dawno się w słowa nie bawiłem, ale za sprawą lewactwa muszę. Oto próba:
Lewactwo to postawa społeczna dająca sobie prawa do ingerowanie w życie innych ludzi, poczynając od niegroźnych ocen moralnych poprzez perswazje, manipulacje aż zmiany systemu prawnego w państwie, a nawet siłowych prób zmiany tego stylu życia na inny, wymyślony przez lewaka i przez niego uważany za lepszy. Te siłowe próby polegają na ograniczeniu własności ale też wolności osoby i często przybierają postać faszyzmu, tzn. przekonaniom, że państwo ma prawo ingerować w każdą dziedzinę życia człowieka.
Taką definicję sobie zrobiłem na swoje potrzeby, bo teraz lewactwo widzę wszędzie, nie tylko w rządach PO oraz komisarzy UE, ale też w filmach, teatrze, w radio.... co więcej, w umysłach wielu ludzi, którzy wiedzą lepiej, mają recepty, rozwiązanie, a czasem moc aby te recepty, rozwiązania wdrażać w sposób, który ingeruje w mój styl życia.
Napisałem, że widzę lewactwo - ale niestety, też widzę je u siebie i tylko mogę mieć nadzieję, że Pan Bóg mnie uleczy i z moimi receptami, pomysłami ograniczę się do wypowiadania ich, bez naruszania wolności innym.
Przemyślenia:
Ciekawe, czy można być prawicowym lewakiem, albo lewakiem-konserwatystą.
Kategorie: zabawa w słowa, polityka, _blog
Słowa kluczowe: lewactwo, lewica, komunizm, socjalizm, polityka
Komentarze: (2)
anonim, July 10, 2013 07:34 Skomentuj komentarz
Michałkiewicz o Wolniewiczu i lewactwie:
Poza diabłem w którego, a właściwie nie tyle w diabła, co w "diabelstwo" prof. Wolniewicz nie to, że wierzy, co stwierdza jego obecność największym wrogiem Kościoła jest "lewactwo", to znaczy "nieprzeparta chęć do naprawiania świata według własnych wyobrażeń, nie liczącą się z realiami natury ludzkiej a przez to skłonną, by swe zbawienne pomysły wdrażać pod przymusem. (...)
Światowe lewactwo to międzynarodówka komunistycznych mutantów. W jakimś opętańczym szale dąży ona do zniszczenia cywilizacji Zachodu: do samych fundamentów. W tym dążeniu trafia na dwie główne przeszkody. Stanowią je dwie prastare instytucje naszego życia społecznego: rodzina i Kościół, Lewactwu są one obrzydłe, nie do zniesienia".
anonim, July 14, 2013 17:16 Skomentuj komentarz
To też od Michałkiewicza
(...) Postępactwo bowiem żyje z tego, że walczy z wrogiem. Bardzo ładnie pisze o tym Janusz Szpotański w poemacie "Towarzysz Szmaciak":
"już z nowym wrogiem toczy walkę,
już ma lodówkę, wózek, pralkę...".
Nic więc dziwnego, że wróg, z którym można by toczyć tę intratną walkę, jest postępactwu potrzebny jak powietrze. No dobrze - ale o co właściwie ta walka? Ano wiadomo - o szczęście ludu! Problem jednak w tym, że lud, jak się wydaje, puścił postępactwo w trąbę. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, proletariusz nigdy nie cieszył się zaufaniem postępactwa. Jaki jest bowiem ideał proletariusza? Ano taki, żeby jak najszybciej przestać być proletariuszem. I kiedy tylko proletariusz się wzbogaci, natychmiast staje się nieprzejednanym wrogiem postępactwa, nie bez słuszności podejrzewając, że będzie chciało na nim pasożytować. Ciekawa rzecz, że postępactwo szóstym zmysłem to wyczuwa - i nikogo nie darzy taką nienawiścią i pogardą, jak "drobnomieszczanina", czyli - wzbogaconego proletariusza. Więc kiedy lud, czyli tradycyjny proletariat, od postępactwa się odwrócił, musiało się ono rozejrzeć za proletariatem zastępczym, żeby go "bronić" i lukratywnie "walczyć" o jego "szczęście". (...)