Znowu o zbawieniu
Znalezione przed chwilą w notatkach:
"To jest słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia".
Tak to zapisano w kluczowym, 10 rozdziale listu do Rzymian i pamiętam, że chyba w Biblii Tysiąclecia to "Jezus jest Panem" zapisano wersalikami, czego normalnie w tekście nie czyniono.
Pewnie to wydawało się redaktorom ważne - tak, bo to jest ważne, tylko kogo dziś interesuje zbawienie? Aby szukać zbawienia człowiek musi wiedzieć, że ma problem a nasza kultura przekonuje nas, że problemów nie ma, no może poza takimi małymi, egzystencjalnymi, co to wkurzają, ale postęp, rząd i Unia na pewno za kilka lat wszystkie je rozwiążą.
A problem jest i to jest w nas. Sam psioczę na ten świat, że taki straszny ale tez sam coraz bardziej widzę, jak swoimi nieprzemyślanymi, a często przemyślanymi tylko egoistycznymi działaniami czynię go takim złym. Sam staję się źródłem cierpień, zakłamań, agresji czy nienormalności.
Widzę to zło w sobie ale na szczęście "sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jest do zbawienia".