Chrześcijańskie zebrania
#1. Zastanawiam się po co chrześcijanie mają się zbierać, spotykać, organizować swoje spotkania, nabożeństwa czy zjazdy. Materiał wyjściowy to rozważań wersety w Liście do Hebrajczyków, rozdział 10, werset 24 i jego okolice. Koniecznie od wersetu .24 bo niektórzy tylko .25 cytują o czym niżej. A może nawet lepiej zacząć od .22?
Co więc tam zapisano? Ano tak:
I okazujmy staranie jedni o drugich, by pobudzać się do miłości i dobrych uczynków nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się nawzajem, i to tym bardziej, im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień.
#2. Moje poszukiwania:
- szukam celu wspólnych spotkań (zgromadzeń),
- szukam czegoś jeszcze co o chrześcijańskich spotkaniach jest tam napisane,
- zastanawiam się nad praktyką, jaką znam z różnych kościołów.
#3. Teraz cytuję główne polskie przekłady wersetu Heb 10:24n aby zobaczyć jakie słowa tam padają.
Biblia Brzeska (1563)
I przypatrzajmy się jedni drugim ku pobudzeniu miłości i dobrych uczynków. Nie opuszczając społecznego zgromadzenia naszego, jako mają obyczaj niektórzy i owszem upominajmy jedni drugich, a to tym więcej, iż widzicie żeć się on dzień przybliża.
Biblia Gdańska (1632)
I przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do miłości i do dobrych uczynków, nie opuszczając społecznego zgromadzenia naszego, jako niektórzy obyczaj mają, ale napominając jedni drugich, a to tem więcej, czem więcej widzicie, iż się on dzień przybliża.
Biblia Warszawsko-Praska (1997)
Okazujmy staranie jedni o drugich, zachęcajmy się do wzajemnej miłości i do spełniania dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak to już niektórzy zwykli czynić, ale zachęcajmy się wzajemnie [do udziału w nich], i to tym bardziej, im bardziej jesteśmy przekonani, że zbliża się dzień [Pański].
Biblia Tysiąclecia, wyd. V (1999)
Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.
Biblia Warszawska (1975)
I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.
Uwspółcześniona Biblia Gdańska
I okazujmy staranie jedni o drugich, by pobudzać się do miłości i dobrych uczynków; Nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się [nawzajem], i to tym [bardziej], im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień.
Przekład Ewangeliczny
Myślmy o sobie nawzajem, jak pobudzać się do miłości i dobrych uczynków. Nie opuszczajmy przy tym wspólnych spotkań, co jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodawajmy sobie otuchy, i to tym bardziej, im wyraźniej widać, że zbliża się ten Dzień.
#4. Teraz analizuję, jakimi słowami określono to co robić mamy na chrześcijańskich spotkaniach. To techniczna analiza teksty, więc można tego nie czytać:
Biblia Brzeska
przypatrzajmy się jedni drugim
pobudzajmy ku miłości
pobudzajmy ku wykonywaniu dobrych uczynków
upominajmy jedni drugich
Biblia Gdańska
przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do miłości
przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do dobrych uczynków
napominajmy jedni drugich
Biblia Warszawsko-Praska
okazujmy staranie jedni o drugich
zachęcajmy się do wzajemnej miłości
zachęcajmy się do spełniania dobrych uczynków
Biblia Tysiąclecia
troszczmy się o siebie wzajemnie
troszczmy się by się zachęcać
troszczmy się by się zachęcać do miłości
troszczmy się by się zachęcać do dobrych uczynków
zachęcajmy się nawzajem
Biblia Warszawska
i baczmy jedni na drugich
i baczmy w celu pobudzenia się do miłości
i baczmy w celu pobudzenia się dobrych uczynków
i baczmy jedni na drugich dodając sobie otuchy
Uwspółcześniona Biblia Gdańska
i okazujmy staranie jedni o drugich,
i okazujmy staranie by pobudzać się do miłości
i okazujmy staranie by pobudzać się do dobrych uczynków
zachęcając się nawzajem
#5. Synteza tej analizy - jakich słów używają polscy tłumacze:
- nawzajem mamy się o siebie troszczyć (forma bierna),
- nawzajem mamy sobie okazywać staranie (forma czynna tej samej relacji),
- mamy na siebie uważać (baczyć, przypatrywać się),
- pobudzać, zachęcać a nawet upominać do dobrych uczynków i do miłości.
#4. Kto ma nie opuszczać zebrań?
Moim zdaniem nakaz z wersetu Heb 10:25 jest do starszych! Napisano "nie opuszczajcie ale zachęcajcie ku miłości" ale kto ma zachęcać? Od zachęcania są starsi, mocniejszy aby zachęcać młodszych i słabszych. A więc nie młodsi! To "nie opuszczajcie" jest do starszych!
Niestety, często widzę jak ten werset jest nadużywany przez złych starszych aby manipulować słabszymi młodszymi. Manipulować aby przychodzili, podporządkowywali się, aby tworzyli system. Niestety niektórzy młodsi, tkwiący już w systemie i go tworzący też go używają aby nie być w systemie samymi. A przecież do wolności powołał nas Chrystus!
Jeżeli więc w odpowiedzi na to, że ja nie chodzę na chrześcijańskie zebrania słyszę "ale napisane jest 'nie opuszczajcie wspólnych zebrań'" zapala mi się czerwona lampka i sprawdzam, czy czasem ktoś nie manipuluje mną wymuszając abym gdzieś chodził, gdzie chodzić nie muszę.
A co muszę? Muszę troszczyć się o innych, zachęcać i pobudzać do dobrych uczynków i do miłości. Warto się spotykać o ile ten cel będzie realizowany. Jeżeli nie będzie zachęcania, pobudzania i troski to spotkania są chybione.
#6. Jak często się spotykać? Jedni uważają, że codziennie, inni, że raz na tydzień. Niektórym wystarczy co miesiąc, albo co rok ale im bardziej widzimy, że zbliża się ten dzień tym fajniej będzie spotykać się częściej. Częściej i bardziej, bo ten dzień się zbliża, a po tym dniu już zawsze będziemy razem. Razem z naszym Panem i razem ze sobą.
#7. Wnioski:
Jaki jest cel spotkań społeczności Kościoła? Chrześcijańskie spotkanie to miejsce i czas na okazywanie sobie troski, zachęcanie, upominanie, dodawanie otuchy abyśmy w efekcie czynili więcej dobrych uczynków i bardziej kochali.
Pewnie można to robić poprzez wspólne modlitwy, poprzez nauczania, czytania, ale też i milczenie, krzyczenie, a można i inaczej, bo forma nie została określona, określony jest tylko cel.
#8. Dodatek A - Gwałty w kościele.
Czy jest jeszce jakaś inna funkcja spotkań kościelnych? Moim zdaniem nie ma, ale w praktyce spotkania to miejsce manipulacji i gwałtów, gdzie silniejszy usidla słabszego. Ot, takie diabelstwo typowe dla świata. Takie są religijne systemy. Silniejszy udaje, że jest autorytetem ale nie zdobywa go prawdą tylko pozycją, władzą, wyglądem, ubiorem, umiejętnością, słowem, kasą. A przecież autorytet powinno zdobywać się prawdą i tylko prawdą!
Wyjaśnienie: autorytet to ktoś, kogo wybieramy sobie jako tego, który pomaga nam wyjaśnić świat. Złą rzeczą jest, gdy autorytet wiąże, ogranicza wolność, usidla.
#9. Dodatek B - Czy jest takie wyznanie (denominacja) jak Staronowoprezbiteriański Kościół Przedostatnich Chrześcijan Dnia Czwartego w Obrządku Wschodnioperuwiańskim? Pewnie że jest! Cóż za problem założyć kolejną denominację. Kiedyś założyłem.
Kategorie: kościół, _blog
Słowa kluczowe: kościół, heb 10:24, heb 10:25, nie opuszczajcie, zebrania, nabożeństwa, spotkania
Komentarze: (4)
anonim, May 27, 2014 13:38 Skomentuj komentarz
Chip Brogden napisał:
Nigdy tak naprawdę nie docenicie i nie będziecie korzystać ze społeczności, dopóki nie nauczycie się żyć bez niej.
Już istnieje społeczność świętych, jest to duchowa społeczność i opiera się na Chrystusie, który ma pierwszeństwo - a nie na społeczności, która ma pierwszeństwo. Cała ta tęsknota za społecznością, za tym, aby być z innymi jest wynikiem kaca po religijnym systemie - starasz się wypełnić pustkę, która została po religii. Celem osamotnienia na duchowej pustyni jest to, aby dotarło do ciebie, że Jezus Wystarcza. Nie umrzesz z powodu braku społeczności, lecz jeśli nie nauczysz się tego, że Jezus Wystarcza, to duchowo mówiąc, już jesteś martwy. On jest Jedynym, na którym masz się skupić - nie zaczynając społeczności, nie budując domowej grupy, nie czyniąc razem z innymi cokolwiek, cokolwiek.
Już słyszę te wszystkie: "tak, ale". "Tak, ale Bóg uczynił nas jako istoty społeczne. . . Tak, ale Bóg, że potrzebujemy zachęty innych wierzących. . . Tak, ale Biblia mówi, abyśmy nie opuszczali zgromadzeń wzajemnych, jak to jest u niektórych w zwyczaju. . . Tak, ale mamy być częścią Ciała Chrystusa. . . Tak, ale jest coś w gromadzeniu się podobnie myślących wierzących. Tak, ale nie rozumiesz tego, jak to jest". Tak, ale rozumiem - przechodziłem przez tą część pustyni wcześniej i próbuje powiedzieć ci, że Bóg chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy kochasz społeczność z innymi; chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy to, co Jego dotyczy; chce wiedzieć czy szukasz Jego, czy spotkań na Jego temat.
Są takie czasy i okresy, gdy On wzywa cię do samotności i oddzielenia dla Siebie. Nie mówię, że zawsze tak będzie, lecz co, jeśli tak? Co, jeśli On wzywa cię do samotnej drogi z Nim na resztę twojego życia? Czy Jezus wystarcza ci?
Zadałem takie pytanie kiedyś grupie chrześcijan: "Czy Jezus wam wystarcza?" ponieważ większość chrześcijan nie wierzy w to. Chcą Jezusa, lecz chcą również społeczności z innymi. Rzeczywiście, czy wiecie czego chcą chrześcijanie? Nie społeczności z innymi. To brzmi tak duchowo. Tak naprawdę to oni chcą akceptacji innych chrześcijan. Jeśli sięgniesz głębiej to właśnie tego chcą, chcą czuć się zaakceptowani przez innych chrześcijan. Tak, mogę ci powiedzieć, że narażasz się na wielkie zniechęcenie. Ewentualnie przyjdzie taki czas, że będziesz musiał wybrać między prawdą, którą Bóg ci objawił i akceptacją innych chrześcijan. Wiem, że brak akceptacji innych chrześcijan jest bolesny. Boli to, gdy inni chrześcijanie nie rozumieją cię i mówią o tobie wszelkie złe rzeczy, choć ty mówiłeś do nich w miłości prawdę.
Istotą jest jednak twoje duchowe życie a chodzenie z Bogiem nie zależy od akceptacji innych chrześcijan. Może ci się tak wydawać, z pewnością też znacznie ułatwia wiele rzeczy, lecz nie jest to warunkiem chodzenia z Chrystusem, tzn.: staranie się o to, aby inni chrześcijanie rozumieli i akceptowali cię. Im głębsze będzie twoje chodzenie z Bogiem, tym trudniejszy będziesz do zaakceptowania przez innych chrześcijan. Nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus: "wzgardzony był i opuszczony, Mąż Boleści, doświadczony w cierpieniu" (Iz. 53:3). Jezus nie był i nie jest akceptowany przez większość chrześcijan i, czy wiesz o tym, że to nie zmienia Jego Samego ani Jego relacji z Ojcem? On jest Panem bez względu na to czy zaakceptujesz Go, czy nie, przyjacielu. Jeśli jesteś Jego uczniem, wtedy On akceptuje ciebie bez względu na to czy akceptuje cię cała reszta chrześcijańskiej populacji, czy nie.
Odkryłem, że za każdym razem, gdy ignoruję taki okres, do którego Bóg mnie wprowadził i usiłuje stworzyć społeczność bądź szukam społeczności poza czasem i miejscem wyznaczonym przez Mojego Ojca, zawsze kończy się to katastrofą, zawsze stwarza problemy, rozczarowanie i powoduje zakłócenie w tym, co Pan chce w moim życiu zrobić.
A jest to szczególnie prawdziwe wtedy, gdy jesteś świeżo po wyjściu z religijnego systemu. Trwałeś pod religijnym duchem przez tyle lat i nie myślałeś o tym, że któregoś dnia możesz wstać, nie iść do kościoła, być wolnym od religijnej postawy. Myślisz, że potrzebna ci jest społeczność, że potrzebujesz spotkań, że potrzebujesz innych ludzi i tego wszystkiego, ale jesteś w błędzie. To jest religijny system myślenia, jest jak narkotyk.
"O, bracie Chip, jestem taki samotny. Chodziłem do kościoła co niedzielę przez 20 lat a teraz siedzimy w domu w niedzielę i czujemy taką pustkę w środku!" W porządku, chwała Panu, jeśli jest to miejsce, do którego Pan cię zaprowadził teraz, dziękuj za nie Bogu. Przestań szukać innych ludzi, aby wypełnili pustkę, którą może wypełnić wyłącznie Chrystus. Przedtem wypełniałeś tą pustkę mnóstwem religijnego śmietnika i On to wszystko usuwa. Usiłuje coś w tobie zbudować, więc pozwól Mu na to zgodnie z czasem i okresem, który wyznaczył. Nie poganiaj tego procesu, bądź zadowolony; tylko ty i Bóg. Mój Boże, nawet nie masz pojęcia jak to jest chodzić z Bogiem i być ukrytym w Nim, ponieważ przez całe swoje życie chodziłeś z Nim w tłumie, uwielbiając Go w tłumie, modląc się do Niego w tłumie, ucząc się o Nim w tłumie.
Henoch chodził z Bogiem i nie było nikogo więcej, aby miał z nim społeczność.
Noe chodził z Bogiem i nie było przy nim nawet nikogo z rodziny.
Abraham chodził z Bogiem i nie miał domowego kościoła, do którego mógł chodzić.
Mojżesz spędził 40 lat na pustyni i to nie zraniło go ani trochę a wracając z pustyni był lepszy niż wtedy, gdy się tam udawał.
Jezus chodził z Bogiem a wszyscy Jego przyjaciele i uczniowie wyparli się Go, i uciekli wtedy, gdy tego najbardziej potrzebował.
Za dużo zasług co do twojego duchowego powodzenia przypisujesz ludziom, a nie masz wystarczająco dużo zaufania do Boga. Wolałbym być z Bogiem sam, niż w tłumie ludzi bez Niego.
To nie pomniejsza niczego, co Biblia mówi o Ciele Chrystusa, lecz musisz nauczyć się tego, w jaki sposób być połączony z Głową, zanim będziesz próbował łączyć się z Ciałem. Życie Ciała jest tylko tak dobre jak dobra jest relacja Ciała z Głową. Ciało nie ma żadnego życia samo w sobie bez Głowy. Jeśli czytasz to, czego Biblia naucza na temat Ciała Chrystusa, wiesz, że nie mówi nam, abyśmy szukali swojego miejsca w Ciele czy próbowali wstawić siebie samych na jakieś miejsce. Pismo mówi, że On buduje ciało Chrystusa zgodnie ze Swoją wolą - Jego wolą, nie naszą. Gdy ty próbujesz się gdzieś umieścić, pobłądzisz.
Biblia nie mówi "trwajmy mocno w Ciele" czy "trzymajmy się mocno członków Ciała", lecz mówi "trzymajmy się mocno Głowy". Biblia nie mówi: "szukajcie najpierw społeczności innych", lecz mówi "szukajcie najpierw królestwa Bożego i Jego Sprawiedliwości, wszystko inne będzie wam przydane" (w tym społeczność. Nauczysz się to robić a cała reszta sama się zatroszczy o siebie w taki sposób i w takim czasie, jak Bóg uzna za właściwy.
Zabierz swoje ręce z całej sprawy społeczności i zrzuć swoją troskę na Pana. Powiedz Mu: 'Panie, jestem tu, na pustynnym miejscu, jest sucho, jest samotnie i wygląda na to, że nie ma żadnej społeczności, lecz Ty jesteś moją Skałą, moją Twierdzą i moim Miejscem Schronienia, Ty prowadzisz moje kroki. Ty bądź moją społecznością. Jeśli uznasz to za właściwe, abym miał społeczność z innymi, w porządku, jeśli nie, ufam Tobie, bo Ty znaczysz znacznie więcej, niż potrzeba na zaspokojenie moich duchowych, emocjonalnych i socjalnych potrzeb. Mogę funkcjonować bez społeczności Pańskiej, lecz nie mogę żyć bez Ciebie!.
Byłem w tym miejscu wielokrotnie i nawet nie muszę się o to modlić więcej. Po prostu nauczyłem się ufać Bogu w tej dziedzinie i wiem, że On wystarcza. Zostało to we mnie ustabilizowane. Nawet o to się nie modlę więcej. Chciałbym, aby zostało tu ugruntowane również w waszych sercach. Niech pustynia wykona swoją pracę.
Chip Brogden
w34, September 4, 2015 15:14 Skomentuj komentarz
> Też mi się wydawało, że to jest do starszych, ale czy masz jakieś inne uzasadnienia, że jest tak, jak pisałeś?
> W dyskusji nie byłem w stanie tego uzasadnić i teraz mam wątpliwości, o kogo tu chodzi.
Jeszcze raz spróbuję to wykazać. Wyjdźmy od strony czasowników opisujących polecenia do wykonania. Mamy tam między innymi:
- pocieszać, a nie być pocieszani
- baczyć na kogoś, a nie być przedmiotem obserwacji
- zachęcać kogoś, ... a nie czerpać zachętę
- okazywać staranie.... a nie być przedmiotem (albo podmiotem) czyjejś troski.
Czasowniki opisujące polecenie są przeznaczone dla osób, które mają większy autorytet, większą moc, więcej do powiedzenia, więcej miłości i są skierowane do osób potrzebujących. Stąd wniosek, że całość jest też do takich osób. To starci mają nie opuszczać aby zachęcać, pocieszać, okazywać staranie, baczyć na kogo? na młodszych, a więc starci MUSZĄ przyjść, a młodsi mogą, są wolni, nie muszą.
Tak więc ten werset opisuje obowiązek starszych, o ile starsi są na tyle dojrzali, że to zrozumieją. Starsi głupi (czyli NieStarsi) będą manipulować młodszymi i ten werset wykorzystają do manipulacji dając dowód swojej niedojrzałości.
c.n.w.
W.
ky, September 20, 2015 10:50 Skomentuj komentarz
No to fajnie, ale takie podejście prowadzi zwyczajnie do podziału na sacrum i profanum, lepszych i gorszych, tych co powinni i tych co nie muszą.
Może to tak od razu nie wygląda, ale przy praktykowaniu takiego podziału, jego konsekwencją w dłuższej perspektywie jest rozwarstwienie na laikat i duchownych, na liderów, oraz na tych co za nimi idą, czyli wpatrują się w jego "plecy".
Ale czy ten podział pochodzi od Boga? Moim zdanie nie!
Przed Bogiem mamy jednego lidera: Jezusa i to za nim idziemy.
Żaden człowiek wierzący nie powinien akceptować sytuacji, w której chodziłby za człowiekiem. Co nie znaczy, że ludzie nie mogą sobie pomagać, nauczać, zachęcać i napominać - to jest potrzebne, ale istotny jest cel, którym jest społeczność z Bogiem.
Moim zdaniem lider chodzący z Bogiem nie powinien pozwolić na taki podział, ani tolerować osób, które mają zamiar "wisieć" na nim zamiast chodzić z Bogiem. I myślę, że tego między innymi Bóg oczekuje od liderów - prowadzenia innych do dojrzałej relacji z Bogiem, a nie do wodzenia za sobą "wiernych"...
wojtek, May 22, 2017 10:08 Skomentuj komentarz
Kim jestem?
To jawna informacja - należę co Staronowoprezbiteriańskiego Kościóła Przedostatnich Chrześcijan Dnia Czwartego w Obrządku Wschodnioperuwiańskim. Jestem tam starszym superpodintendentem regularnym drugiej kanonii w Pułtusku.