Przemyślenia z Rady Nadzorczej
Oto pewne moje przemyślenia z dzisiejszego posiedzenia Rady Nadzorczej:
Zamawianie usług audytorskich w Ernst & Young (albo innej firmy z Wielkiej Czwórki) jest grzechem. Jak sobie to, wracając autostradą przemyślałem to nawet określiłem to jako grzech ciężki (w katolickim znaczeniu tego słowa). Grzeszymy korzystając z ich usług, robimy to świadomie i robimy to dla pieniędzy. Ja to robię i robię to też godząc się na to, że robią to inni.
Niedługo ten system ekonomiczny się zawali, okaże się, że pieniędzy nie ma, że są tylko długi, że wszystko jest nic nie warte, a nic nie jest warte cokolwiek. A może nie, może zawali się jakoś inaczej, a po zawaleniu się i tak nikt niczego nie będzie wiedział co się wydarzyło tak na prawdę.
I co wtedy? Wtedy nie będzie to nasza wina, bo przecież my jesteśmy dobrzy, jesteśmy fajni, sami faceci, co działali profesjonalnie, zachowali należytą staranność, wykonali wszystko zgodnie z zaleceniami, ze sztuką, z dobrymi obyczajami. A to, że widzieliśmy, że Ernst & Young, PwC, Allan & Overy, BDO i inne globalne korporacje robią dziadostwo, i to dziadostwo za wielkie pieniądze nam nie przeszkadza. Wiemy i nic nie robimy. Okłamujemy siebie, okłamujemy innych, pracowników, po części i inwestorów. Okłamujemy lepsze, lokalne firmy, które zrobiły by to samo lepiej, za połowę albo 1/3 kasy. Grzeszymy. No i okłamujemy siebie - głównie w tym, że uważamy się za dobrych.
Grzeszymy i uważamy się za fajnych facetów i jak się to wszystko niedługo rozpieprzy to winni będą ci inni, bo przecież my jesteśmy w porządku. Ale Bóg pamięta. Bóg wyciągnie kiedyś te protokoły z Rady, przeczyta uważnie minutki i nie będziemy mieli wymówki, bo kłamiemy - wiemy, że to zło ale dla kasy godzimy się na to.
Modlitwa:
Boże, bądź litościw mnie grzesznemu.