Tajność danych w świetle wypowiedzi Pana Jezusa
W związku z wymogami GIODO, oraz artykułem na www.niebezpiecznik.pl poszukałem mów Jezusa odnośnie tego tematu. Znalazłem kilka zapisanych w ewangelii Łukasza. Obok siebie były takie dwie:
#1. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. (Łk 12:2n)
#2. Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! (Łk 12:4n)
Oba traktują o zagrożeniach. Z pierwszym, czyli ujawnieniem moich tajemnic radzę sobie poprzez szyfrowanie dysku, używanie haseł, protokoły typu https. Robię to, choć coraz bardziej wydaje mi się, że Jezusowi chodziło o to aby nie mieć zbyt wielu tajemnic.
Ale co z drugim zagrożeniem? Jak przed nim się chronię? Czy zabezpieczma się w sposób adekwandy do przewidywanego zagrożenia (wrzucenie do piekła)? A może więcej czasu poświęcam na pilnowanie bezpieczeństwa i integralności swoich danych niż na poznawanie Tego, który "ma moc wtrącić mnie do piekła"?
Do przemyślenia.