Lubię takie dni ...
Lubię takie dni w które wchodzę z pustym kalendarzem. Nic, pusto, nie na dziś zaplanowane nie jest.
W takie dni mogę sobie posiedzieć w kawiarni, poczytać, powłóczyć się po galerii handlowej, pogadać z kumplami nawet na ZOOMie, tyle ile baterie w iPhonie wystarczą czyli długo. Potem mogę doładować w aucie aby pojechać do innej dnajpy i znowu, poczytać, coś popisać - czyli to samo co w dni, w których kalendarz jest pełny, tylko robię to bardziej bo chce niż muszę. A jak kalendarz mówi, mi że muszę, to dlatego bo się z kimś na to umówiłem, że zrobimy coś razem więc jest zobowiązanie, zabowiązań nie bardzo lubię.
Fajnie dzień miałem. Lubię takie dni ...
A jutro? Za za tydzień? A za rok (teraz myśle co robiłem 7 lat temu, wiosna 2015)?
Do kiedy będę robił to co robię w formule, w postaci, w której jestem teraz? A co będę robił potem?
Modlitwa:
Panie Boże Ty wiesz. A ja wiem, że będzie to dla mnie dobre, bo Ty jesteś dobry i tylko dobry!
Amen