W święto Trzech Króli jestem w Piotrkowie i Przygłowie
Wydaje mi się, że najważniejszym w życiu człowieka jest określenie się względem swojego Stwórcy. Oczywiście można określić się tak, że to olać, stwierdzić, że żaden Stworzyciel nie jest mi potrzebny (skoro już jestem) i przeżyć to życie po prostu żyjąc. A potem sobie umrzeć tak jak wydaje się, że wszyscy umierają i koniec, game over, szlus, amen.
Ale Trzech królów, których może nie było, a może było 6 i nie królów tylko mędrców, może łazili po Poznaniu i Krakowie w orszaku, a może nie..... w każdym razie oni rozpoznali skoro w Babilonu na podstawie zapisanych proroctw Daniela zebrali się i do Judei przybyli. Rozpoznali skoro przynieśli prezenty i próbowali się w łaski nowo narodzonego Jezusa się wkupić.
A Ty? Kim dla Ciebie jest urodzony 2000 lat temu Pan Jezus? Czy jest stwarzającym wszystko słowem Boga? A może tylko bajką i mitem? Jest tym, który za grzech świata na krzyżu umarł aby wybawić z problemów czy też rewolucjonistą, któremu nie wyszło choć idea była fajna?
A piszę to, bo przekonany jestem, że indywidualny stosunek do Pana Jezusa jest tym co określa nie tylko życie człowieka tu na ziemi ale również jego wieczność.
Uwierz więc abyś żył - dlaczego ma umierać?