Religia a chrześcijaństwo
Religia odpowiada na pytanie co należy zrobić Bogu aby Bóg na nas patrzył dobrze. Oczywiście każdy człowiek może mieć inną koncepcje Boga, bóstwa, lub czegoś co za ważniejsze, silniejsze od siebie uważa. Religia nie musi zajmować się tym określeniem, bo religia to takie przypodobanie się, podskakiwanie do, a podejmowanie działań jakie ludzie chcąc ze słabszej pozycji, które podświadomie wyczuwają przeskoczyć na pozycje lepsze, silniejsze, na których oczekują znaleźć się w lepszej relacji ze swoim Bogiem.
Religijni ludzie modlą się więc, próbują żyć dobrze wcześniej wymyślając co to dobrze może oznaczać, czasem mniej klną, czasem poszczą w piątek, żyją według jakiś zasad, jednego dnia coś czynią a innego czegoś nie czynią, np. w piątek nie jedzą czegoś a w niedziele chodzą gdzieś, gdzie zachowują się w określony sposób. Albo nie przechodzą pod drabiną, zwłaszcza gdy czarny kot przebiegnie im drogę, bo przecież czują się słabsi w relacji z nieznanym im światem duchowym.
Wszystko to robią, ale nie daje im to pokoju, nie daje pewności, bo któż to może wiedzieć na pewno jak ten świat duchowy działa? Skoro więc nie mają pewności, to starają się bardziej i bardzie, ale z drugiej strony pozwalają sobie na to czy owo o czym wiedzą, że dobre tak do końca nie jest. W końcu raz się żyje i co to za życie bez grzechu!
Chrześcijaństwo religią nie jest! Przynajmniej nie jest w takim znaczeniu jako opisałem powyżej. Chrześcijaństwo w ogóle nie zajmuje się tym, co człowiek może (lub musi) uczynić dla Boga gdyż człowiek dla Boga nie może uczynić nic!
Chrześcijaństwo to po prostu przyjęcie tego, co Bóg zrobił dla człowieka a zrobił on wszystko aby człowiek przez tą przepaść grzechu mógł przejść a właściwie mógł być przeniesiony na stronę właściwą. A Bóg tak umiłował świat, że syna swojego dał aby każdy kto w niego wierzy, nie zginał ale miał życie wieczne. I ten Syn w kluczowym momencie powiedział: wykonało się! Wykonało się i jest załatwione - po właściwej stronie, czyli blisko samego Stworzyciela możemy być, wystarczy przyjść i radować się z tego zaszczytu.
Piątek w Sorento, z podziękowaniem dla Aki'ego.
Kategorie: ewangelia, _blog
Słowa kluczowe: religia, chrześcijaństwo, Bóg, Biblia
Komentarze: (6)
Żelazny, April 20, 2004 19:38 Skomentuj komentarz
Zgadzam się, że można być zbawionym bez "bierzcie i jedzcie", nawet bez wiedzy, że jest Jezus. Zgadzam się, że trwanie we Wspólnocie i łamaniu chleba jest skutkiem przyjęcia MIŁOŚCI.
Ale pomyśl, jeśli pokochasz, to chcesz jak najczęściej i jak najwięcej BYĆ z osobą, którą kochasz. Nie trwasz we Wspólnocie i łamaniu chleba, aby wypełniać rytuał, aby się podobać Bogu, ale dlatego, że kochasz, a tu się z Nim spotykasz.
Tym też różni się modlitwa cghrześcijanina, że w przeciwieństwie do pogan nie modli się, aby wpłynąć na bóstwo, coś wybłagać, zmienić decyzję bóstwa, ale szuka SPOTKANIA, BLISKOŚCI.
Moje chrześcijaństwo, to religia przyjęcia MIŁOŚCI i szukania Jej. Znajduję MIŁOŚĆ we Wspólnocie i Łamaniu chleba. Myślę, że Jezus nie bez powodu tak to poukładał...
anonim, January 16, 2009 10:20 Skomentuj komentarz
Widzę, że nie wyobrażasz sobie innego bycia razem z NIM niż "bierzcie i jedzcie". No cóż - może to przez Twoje zboczenie zawodowe.
w34 -> Żelazny, April 19, 2004 23:43 Skomentuj komentarz
Zasmuciło mnie to co napisałeś. Sam nie wiem co zrobić, polemizować, udowadniać, olać i zostawić... nie wiem.
Wiem natomiast, że można żyć w przyjaźni z Bogiem bez "bierzcie i jedzcie" oraz bez "na tobie Piotrze" i można tak z tego powodu, że ofiara Jezusa jest w pełni wystarczającym zaspokojeniem sprawiedliwości Boga.
To o czym piszesz, i jedno i drugie jest efektem chodzenia w przyjaźni z Bogiem a nie jej warunkiem. Ktoś, kto przeżyje odkupienie z grzechu poprzez ofiarę Jezusa będzie wyrażał swój stan poprzez łamanie chleba oraz trwanie we wspólnocie - ale to będzie skutek jego usprawiedliwienia a nie jego przyczyna.
A Ty w tym uproszczeniu mylisz skutek z przyczyną i mieszasz, mieszasz, mieszasz sprowadzając chrześcijaństwo do jeszcze jednej, może lepszej bo bliższej Prawdy religii.
Przecież z tego co napisałeś można wywnioskować, że chcąc żyć w przyjaźni z Bogiem należy trwać w Kosciele i korzystać z sakramentów a to znowu da się sprowadzić do mojego zapisu: co należy zrobić aby Bóg patrzał na nas dobrze.
Wiedz więc, że nic nie możesz zrobić poza współdziałaniem z łaską Boga i rozsupłaj ten metlik poprzez zachwycienie się tym co zrobił dla Ciebie Jezus. Nie szukanie recepty na zbawienie w postaci prostych równań brzmiących: zrób to + rób to, bo jakieś 2 tysiące lat temu próbowali to zrobic faryzeusze i wszystko było juz fajne, tylko nie zauważyli jak Mesjasz do nich przyszedł.
Proszę Cię - przemyśl to jeszcze raz uważnie, wszak jak ten Nikodem "jesteś nauczycielem w Izraelu" ciąży więc na Tobie poważna odpowiedzialność, którą sam unieść chciałeś.
Żelazny, April 19, 2004 18:06 Skomentuj komentarz
Zgadzam się, że pierwszym etapem kerygmatu jest PRZYJĘCIE Miłości Boga (wyrazem tej miłości jest sam JEZUS), przepraszam za uproszczenie.
Ale trzeba dodać i to, że Chrześcijaństwo to również "bierzcie i jedzcie, to jest CIAŁO MOJE" i "Na Tobie Piotrze zbuduję Kościół mój".
Co można zapisać:
Chrześcijaństwo = m.in. EUCHARYSTIA + WSPÓLNOTA
Wybaczcie makabryczne uproszczenie...
Kasiek, January 15, 2009 21:01 Skomentuj komentarz
"Chrześcijaństwo to po prostu przyjęcie tego, co Bóg zrobił dla człowieka ..."
Gdybyż to było takie "po prostu" ...
Gdybyż nie trzeba było tak walczyć o to "przyjęcie" z samym sobą ...
Gdybyż ...
Gdy ktoś próbuje mnie przekonać, że coś jest "po prostu" przestaję mu ufać ...
w34, January 16, 2009 10:21 Skomentuj komentarz
Nie ufaj mi i nie wierz... ja sobie tu spisuje przemyślenia tylko po to aby być inspiracją do dalszych przemyśleń na temat komu ufamy i komu wierzymy.
* * * * *
Czytanie czegoś, co się samemu napisało 4 lata temu jest inspirujące.