12 stycznia 2004 (poniedziałek), 15:28:28
Misja (z cyklu: to lubię)
"Misja", reżyseria Roland Joffe, scenariusz Robert Bolt.
Scena finałowa, rozmowa kardynała Altamirano z Wielkimi Tego Świata.
Kardynał Altamirano:
- Macie odwagę mówić mi, że ta rzeź była konieczna?
Don Cabeza:
- Zrobiłem, co do mnie należało, wobec uzasadnionej potrzeby, którą, ty sam, Eminencjo, usankcjonowałeś. Muszę stwierdzić, że w istocie było to konieczne.
Senor Hontar:
- Nie miałeś wyboru Eminencjo. Żyjemy w tym świecie a ten świat taki jest.
Kardynał:
- Nie, senor Hontar. Takim ten świat uczyniliśmy. Takim uczyniłem go ja.
Luźne przemyślenia:
- Oglądając ten film, pierwszy raz po ponad 15 latach zauważyłem, że głównym bohaterem nie jest ani kapitan Mendoza (Robert de Niro) ani ojciec Gabriel (Jeremi Irons) ale kardynał Altamirano (Ray Mc Anally). Film w zasadzie jest obrazem, jaki namalował reżyser do listu, który Altamirano pisze do papieża zdając relacje z misji jaką miał wykonać. Obraz ten próbuje pokazać dylematy człowieka a działania misyjne Jezuitów powyżej wodospadów, nawrócenie Mendozy i sam konflikt to już tylko tło, choć bardzo jasno i ostro przedstawione. Może nawet za jasno, skoro pierwszy plan zauważyłem dopiero teraz. Tak więc film jest o dylematach, wyborach, konsekwencjach i prawdzie a o misji jest jakby przy okazji.
- Kluczową sceną filmu jest jego ostatnia scena - jest jakby podsumowaniem: Wyznanie kardynała jest mocne i prawdziwe: "... Takim ten świat uczyniliśmy. Takim uczyniłem go ja". Jakże niewielu ludzi stać na takie stwierdzenie. Przecież dużo łatwiej powiedzieć: takim ten świat uczynili oni (cykliści, żydzi, komuniści i postkomuniści, solidaruchy, milery i buzki, rywiny i leppery... oni!). Takim ten świat uczyniłem ja. I to również moje wyznanie.
- Trudni mi było odnaleźć w filmie jakieś ładne zdjęcia, które chciałbym tu umieścić. Niby są ładne widoki, ale jak się ich szuka to nie ma. Aby więc nie było tak pusto umieszcza jeszcze trzy, które chyba ładne nie są ale oddają jakoś klimat tego co w filmie się działo.
- Ciekawostką jest, że po napisach końcowych jest jeszcze jedna scena, którą w kinie trudno zobaczyć, bo z reguły już się z niego wyszło. W scenie tej kardynał kończy pisanie, składa i pieczętuje swój list.
- Muzyka Ennio Morricone jak w wielu podobnych przypadkach żyje sobie własnym życiem, znana oczywiście jako muzyka z Misji.
Kategorie: to lubię, film, _blog
Słowa kluczowe: misja, film, Brazylia, Argentyna, Hiszpania, Portugalia, jezuici, Indianie
Komentarze: (11)
krisper, January 16, 2004 12:04 Skomentuj komentarz
Jesteś pewny że czynisz to wyznanie? Myślałeś nad jego konsekwencjami? Dalej uważasz że tego świata nie należy zmieniać? Bo moim zdaniem takie wyznanie może pociągnąć za sobą tylko działanie. Chyba że się jest wrażliwym tchurzem jak kardynał.
w34 -> krisper, January 16, 2004 12:28 Skomentuj komentarz
Tak, potwierdzam, to moje wyznanie. Jestem kawałkami odpowiedzialny za to jak wygląda ten świat.
Wyznanie to zmusza mnie to refleksji nad sobą i do "mocnego postanowienia poprawy" na które mam, a właściwie Pan Bóg ma dobrą recepte, np. w Gal 2.20.
Nie wiem czy przez to uda się ten świat zmienić na lepszy, pewnie nie (tak mówią proroctwa) ale może uda się go przynajmniej mniej psuć, tzn. może ja będę go mniej psuł.
khan-goor, January 12, 2004 20:38 Skomentuj komentarz
w sumie mamy wolną wolę, więc świat kształtujemy my…
pomoc-drogowa, January 12, 2004 19:11 Skomentuj komentarz
hm.
lucynapilo, August 6, 2007 12:41 Skomentuj komentarz
Czytając Twój komentarz do filmu "Misja"
zauważyłam, że ze zrozumieniem filmu tak naprawdę, Miałam ten sam problem. Kiedy naście lat temu oglądałam ten film (kilkanaście -z resztą - razy; nieźle sobie kino na mnie zarobiło :D) nie do końca łapałam jego sens. Na szczęście dostałam książkę na podstawie której film nakręcono (autora nie pamiętam), i zauważyłam, że -jak rzadko kiedy - książka pomogła mi pojąć film, a film ułatwił zrozumienie książki.
W ogóle jestem zwolenniczką zasady, że lepiej jest najpierw przeczytać książkę, a potem obejrzeć adaptację. Mam wówczas swój własny pogląd na wiele kwestii i interpretacja scenarzysty, czy reżysera nie zakłóca mi myślenia. Nie wiem czy jasno piszę, ale zawsze było mi ciężko ubrać w słowa to co chodzi mi po głowie (pomijając insekty wszelkiej maści :D).
Dziękuję za mile spędzone na lekturze chwile.
Lucyna P
w34, August 6, 2007 13:31 Skomentuj komentarz
:-)
raritan, August 6, 2007 22:08 Skomentuj komentarz
"Misja" to takze moj ulubiony film.
Dla mnie to film o zaborczosci i bucie. Kardynal dzialal wylacznie w interesie instytucji ktora reprezentowal a jego wyrzuty sumienia sa jak kac po lekkim nadurzyciu dzien wczesniej. Misjonarze z kolei uznali ze trzeba tubylcow uszczesliwic na sile. Z filmu wynika ze misjonarzy w ogole nie interesowalo to ki sa Ci ludzie tylko jak zrobic z nich owieczki boze..
Kapiten Mendoza z kolei jest tylko we wlasnym interesie i wylacznie ze soba sie identyfikuje. Nawet w ostatniej scenie kiedy Irons namawia go by z pokora przyjal wyroki Boga, Mendoza z szabelka wyzyna tylu "wrogow" ilu potrafi nia siegnac. Robi to bo ma klopot z samymm soba i gniew mimo ze przez jakis czas uspiony eksploduje w calej pelni.
Sami Indianie ponosza najwieksze ofiary - nie tylko wlasnego zycia ale takze poprzez kompletne zrujnowanie cywilizacji w ktorej zyli przez prawdopodobnie tysiac lat, na zasadzie ze dobry Indianin to martwy Indianin.
Pozdrawiam
w34, August 6, 2007 22:09 Skomentuj komentarz
No cóż. Twoje widzenie tego filmu nie jest jeszcze najgorsze. Są tacy, co wszędzie tylko gołe baby widzą. Ale jedno jest pewne - masz zupełnie inny system wartości - powinieneś zostać Indianinem.
raritan, August 10, 2007 00:00 Skomentuj komentarz
2007/08/07 17:29:41
Oczywiscie ze Kardynal reprezentowal instytucje Kosciola. Przeciez nie Komitet Centralny Komunistycznej partii Kuby. Ale dlaczego mowimy o niej jak o czyms oczywistym?? Za kazda instytucja stoja ludzie. Czy chce dalej powazac instytucje Kosciola ktora rzadzi np. pan Rydzyk? Czy Panstwo jest moim panstwem jesli rzadzi nim pan Lepper??
Nie jestem bynajmniej rozwydrzonym liberalem ale wiem ze instytucja - jakkolwiek by sie nie nazywala nie jest warta slepego oddania. Nie jest przede wszystkim wieczna jak ci co ja reprezentuja staraja sie przedstawic. Wszystko ma swoj poczatek i koniec ( no, moze oprocz Wiekuistego). Sama instytucja nie ma w sobie wbudowanej superinteligencji ktora stawialaby ja ponad wszystko, bo twarza ja i rzadza nia ludzie. Najczesciej drapiezni i niebezpieczni.
Zawsze zastanawialem sie w jaki sposob czlowiek taki jak Kardynal Altamirano doszedl do swojej godnosci. Ilu swoim przeciwnikom podstawil noge w drodze po swoj kapelusz, a moze go sobie po prostu kupil? Kosciol wcale nie jest lepsza instytucja od innych, ktore zarzadzaja tym czy tamtym swiatem, wiec nie mam zludzen.
Jezeli odczuwal po tym co zobaczyl jakis wewnetrzny konflikt moralny to przeciez mogl zrzucic swoj kapelusz, wziac krzyz i fujarke i pojsc w dzungle. Zdecydowal sie jednak zostac na swoim stanowisku. W czym jest on lepszy od swego potencjalnego nastepcy?? W tym ze objawia skrupuly??? Ze modli sie za tych ktorzy zgineli?? Moze wlasnie tylko tym ostatnim. Moze roznica pomiedzy nim a innymi ludzmi Kosciola jest taka, ze Kardynal wciaz wierzy w Boga. I tylko to broni go w moich oczach.
Co do kultur prekolumbijskich to znow mnie troszke niedoceniasz. Pasjonuja mnie one i moja wiedze na ten temat uzupelniam na biezaco.
Ale nawet pomijajac wszystkie te antropologiczne i kulturowe dane mowiac o Indianach, wciaz mowimy o ludziach. Takich samych jak my. Dzialajacych jak my. Uzywajacych szarych komorek do myslenia i obu rak do pracy. To nie sa Marsjanie W34....
Nie mozemy uzurpowac sobie prawa ze wiemy lepiej co jest dla nich dobre, zwlaszcza, ze nawet nie zadalismy sobie trudu by zrozumiec kim sa.
Myslisz ze Tatarzy ktorzy spalili moj Sandomierz trzy razy - chcieli zle??? Na pewno mieli znakomite uzasadnienie dla tego co robia i nie mieli zadnych wyrzutow sumienia. Reprezentowali wyrafinowana kulture wiec nie byli tak do konca dzikusami jakbysmy chcieli ich widziec. Ale tak na nich patrzymy. Jak myslisz: jak patrzyli na konkwistadorow Aztekowie czy Inkowie???
Nie chce przedluzac tego wpisu wiec jeszcze na koniec w punktach:
1. ciesze sie ze mamy prznajmniej wspolne zdanie na temat Mendozy :)
2. Moralnosc aczkolwiek niesamowicie intymna w swej knstrukcji poprzez to, ze czlowiek nie jest samotnikiem staje sie czescia regul ktore wyznaje okreslona grupa spoleczna. Np. Niemcy w znakomitej swej wiekszosci milczaco poparli faszyzm i jest to sytuacja moralna spolecznie. Czyz sam nie uzyles podobnego skrotu myslowego ( ze tak powiem :)) )mowic o holokauscie u Aztekow??? :)
3. Zgadzam sie rowniez, ze autorefleksja jest istotna, dlatego nie zacietrzewiam sie w tej dyskusji i z przyjemnoscia czytam Twoje argumenty.
4. A to czego Ty mi zyczysz ja Tobie zycze nawzajem :)
w34, August 10, 2007 00:02 Skomentuj komentarz
#1. Przykro mi ale to państwo jest twoim państwem, ponieważ w nim mieszkasz (o ile się nie mylę). Niestety - taka jest demokracja - wybrano Leppera. Ale możesz spróbować się przeprowadzić do innych państw, np. we Włoszech wybrano Berlusconiego, w Niemczech Szredera. Są jeszcze mniej demokratyczne państwa typu Białoruś (nie polecam) i Arabia Saudyjska (to może być ciekawe). Wybór należy do Ciebie.
#2. Źle opisujesz Kościół, bo Kościół to wspólnota ludzi mających bliską relacje ze Stwórcą. To o czym piszesz to Kościół Rzymsko-Katolicki i w nim mieści się zarówno Rydzyk jak i Pieronej, de Mello jak i Levebr (ten ostatni nieco wystaje). To problem Kościoła Rzymsko-Katolickiego - nie mój.
#3. W tym filmie dyskutowany był problem moralny kardynała przy decyzji o wytyczeniu granicy Portugalsko-Hiszpańskiej. O jego karierze nie ma tam słowa więc nie domyślaj się, bo o karierze kleru jest wiele innych filmów. Ten jest ciekawy ze względu na samorefleksję tego kardynała.... i już. A to że mógł postąpić inaczej - tak, mógł. Nie był tak radykalny jak Mendoza, który w swej samorefleksji (i pokucie) poszedł znacznie dalej. Widocznie kardynała było stać tylko na samorefleksje. Ciekawe jest jednak to, że pozostałe osoby dramatu cynicznie olewają tą samorefleksje mówiąc kardynałowi "nie przejmuj się - taki jest świat". A Ty kim jesteś w swoim świecie? Nawróconym neofitą Mendozą? Mającym samorefleksje kardynałem? A może jesteś cynikiem jak Senior Hontar lub trzepiącym kasę Don Cabeza?
#4. Tak, Indianie to ludzie. Aż nadziwić się nie mogę, że kultura europejska zauważyła to gdzieś dopiero w XVII w. Obok nas są jednak kultury, które wolności osoby nie uznają do dziś - i co ciekawego, kultura europejska chyba się też w tej dziedzinie cofa, mimo iż pozornie wolność i tolerancja pozwala na coraz więcej. Nie wiem czy wiesz, ale kwestia Indian, niewolnictwa itp. to były problemy podnoszone ludzi Kościoła. Oczywiście znajdziesz wśród kleru wypowiedzi udowadniające, że niewolnictwo jest OK, ale jednocześnie ruch abolicjonistów, praca metodystów i baptystów w USA doprowadziły do zmiany prawa i zniesienia niewolnictwa. Co więcej - misje chrześcijańskie (nawet ta przedstawiona w Misji) miały za cel zachowanie Indian w ich kulturze w przeciwieństwie do przemysłowców tylu Senior Hontar dla którzych ważny był teren i zyski z niego płynące.
#5. Jeżeli piszesz, że "Nie mozemy uzurpowac sobie prawa ze wiemy lepiej co jest dla nich dobre, zwlaszcza, ze nawet nie zadalismy sobie trudu by zrozumiec kim sa." to pisz za siebie. Ty nie możesz. Ja pozwolę sobie wiedzieć, co jest dobre dla mnie i co jest dobre dla innych ludzi. Jeżeli tylko zaprzeczysz mojemu zdaniu, udowodnisz, że wierzysz dokładnie tak samo jak ja więc zastanów się, weź to na logikę i przemyśl.
#6. Moralność jest subtelna - ale nie jest tylko wytworem kultury, bo człowiek jako istota duchowa (tak zostaliśmy stworzeni) ma to coś więcej, co powoduje, iż może chcieć szukać swego Stwórcy. Poszukasz - znajdziesz. Znajdziesz - zachwycisz się i oddasz mu cześć jako Stwórcy. Olejesz poszukiwania - nie znajdziesz i będziesz oddawał cześć czemuś innemu co skutecznie popsuje sumienie i sprawi, że moralność będzie tylko wytworem kultury.
#7. Dziękuję za miłe komentarze.
W34.