Talenty i miny, czyli śniadanie z Łukaszem i Mateuszem w barze kanapkowym
Nie mam już gorączki, więc sobie analizuję ewangelię Łukasza i znajduję w niej (w przypowieści o minach) coś, czego nie ma w Mateuszowej przypowieści o talentach.
Wiadomo, w obu jest jakiś Pan, są jacyś słudzy, którzy dostają kapitał (równy, albo różny), obracają nim, powielają albo nie..... a potem jest rozliczenie i jakaś zapłata.
Ale u Łukasza są jeszcze (oprócz sług) jacyś przeciwnicy tego Pana, którzy nie chcą aby On nad nimi królował. Sygnalizują to jasno a potem ślą do Brukseli, albo do Rzymu, albo do Nieba jakieś petycje przeciwko Jego królowaniu.
Widać - petycje nic nie zmieniają bo Pan wraca, ze sługami jakoś się rozlicza a o nich Jezus mówi: "A co do moich wrogów, którzy nie chcieli, abym był ich królem, przyprowadźcie ich tu i zetnijcie w mojej obecności".
Tyle w przypowieści powiedział Jezus i poszedł w stronę Jerozolimy.
Zachęcam do studium tych przypowieści, i odnalezienia się w nich, bo opisują one Królestwo Boże, więc coś względem czego każdy się będzie musiał jakoś określić.
Efekty mojego studiowania są tu:
Porównanie przypowieści o minach i talentach u Łukasza i Mateusza - notatka z 1 luty 2019 (piątek), 11:55:55