przerwa
Wyszłam (albo wyszłem) na pocztę,
zaraz wracam ...
... albo i nie.
Zobaczymy ...
... albo i nie.
Ciekawe to będzie - zupełnie jak napis "KONIEC".
Wyszłam (albo wyszłem) na pocztę,
zaraz wracam ...
... albo i nie.
Zobaczymy ...
... albo i nie.
Ciekawe to będzie - zupełnie jak napis "KONIEC".
* Banki centralne jak szalone tną stopy procentowe
* Bezrobocie wzrosło aż w 15 województwach
* Emerytury w rozsypce. Państwo czeka katastrofa
* Dramatyczne dane: Polacy przestali spłacać pożyczki
* Prezes BZ WBK: Skończmy wojnę, bo się wykrwawimy
* Kryzys? Najbardziej zaboli nas w 2010 roku
* Najbogatszy człowiek: Podnieść podatki najbogatszym
* Lepsza recesja w UK niż dobrobyt w Polsce
Czy żyjąc w świecie, w którym jest się stale bombardowanym takimi wiadomościami można być normalny?
Żeby to co piszą było chociaż prawdą! A tak wypisują kłamstwa, które nie niosą pożytecznych informacji ale psują nastrój "stając się przyczyną wielu groźnych chorób".
(dopisek ze stycznia 2021)
Tak sobie tworzę listę kompozytorów muzyki współczesnej i zrobił mi się mały podział:
Lista tych co raczej lubię:
Coś tam słyszałem i znam dzięki YouTube:
Lista tych mniej mi znanych:
Lista tych co mniej ich lubię, lub nie lubię:
Clapping Music, Steve Reich, 1972
Znalazłem i sobie to tu zachowuje. W sieci można wysłuchać a nawet zobaczyć co najmniej 4 wykonania tego dzieła. Najlepsze zagrane jest piłeczkami przez młodych berlińczyków, pewnie adeptów szkoły cyrkowej bo konserwatorium pewnie już nie wystarcza aby grać taką muzykę.
Go to YouTube!
A tu jedno z rewelacyjnych wykonań. To jest muzyka:
Zbigniew Jaworowski: Pogląd, że człowiek może wpływać – świadomie bądź nie – na klimat globalny, jest przejawem pychy. Naszym klimatem rządzi Słońce i naturalne procesy zachodzące na Ziemi – przekonuje naukowiec w rozmowie z Marcinem Rafałowiczem
Co może przynieść światu obradujący właśnie w Poznaniu szczyt klimatyczny?
Ten szczyt, podobnie jak zeszłoroczny na wyspie Bali, nie przyniesie żadnych konkretnych rezultatów. To duża impreza, w trakcie której goście mogą się najeść i pobawić na koszt organizatora. Pogląd, że tego typu wydarzenia są zdolne dokonać jakiejś rewolucji, szczególnie w obliczu kryzysu światowego, są błędne. Z drugiej strony jest to niepokojące wydarzenie, a postulowane zmiany w gospodarce światowej związane z ograniczeniem emisji CO2 to straszliwe zagrożenie. Warta uwagi jest też jeszcze jedna rzecz – oto jesteśmy świadkami procesu, gdy na fali nowej ideologii, ubranej w szaty troski o środowisko naturalne, wyłania się nowa formuła organizacji świata, coś w rodzaju światowego rządu. Taki rząd będzie mógł silniej niż przy obecnym podziale świata realizować antycywilizacyjne cele ideologów nowej wiary.
Ale szczyt zajmuje się przecież bardzo ważnym zjawiskiem, jakim jest globalne ocieplenie klimatu. Dotyczy to przyszłości całej ludzkości. Nie dostrzega pan tego zagrożenia?
To wszystko są manipulacje i zwyczajne kłamstwa. Teza o antropogenicznym pochodzeniu zjawiska efektu cieplarnianego jest rozpowszechniana od lat 70. przez ludzi, którzy poza nadzwyczaj sprawnymi działaniami lobbingowymi nie mogą się pochwalić żadnymi przekonującymi wynikami badań. Nagminnie stosują wybiórcze podejście do danych badawczych i odrzucają te, które nie pasują im do tezy. Doskonałym tego przykładem są argumenty dowodzące wzrostu średniej temperatury na Ziemi od momentu wejścia cywilizacji ludzkiej w erę przemysłową. Stosuje się zabieg stwarzający wrażenie, że przed tym okresem klimat miał stałą i niezmienną charakterystykę. Ten argument mija się z prawdą. Wystarczy wspomnieć o "małej" epoce lodowcowej z przełomu XVII i XVIII wieku. Wtedy rok do roku większość rzek w Europie była zamarznięta, podobnie jak Bałtyk. Do Szwecji jeździło się po zamarzniętym morzu saniami. Podróżni zatrzymywali się w karczmach stawianych na środku skutego lodem morza. Wcześniej mieliśmy ocieplenie – tak zwane średniowieczne, kiedy średnia temperatura globalna była wyższa niż obecnie. Jeszcze wcześniej była niezwykle zimna epoka Merowingów i poprzedzające ją ocieplenie zwane rzymskim, od cesarstwa rzymskiego. Ale środowisku wspierającemu pogląd o niszczycielskiej działalności człowieka te fakty nie pasują do tezy, więc pomijają je milczeniem.
Nie ma chyba wątpliwości, że człowiek oddziałuje na środowisko – wystarczy wspomnieć o wyrębie lasów albo o przemyśle, który zatruwa powietrze. A skoro naukowcy się spierają, to może warto dmuchać na zimne?
Powtarza pan propagandę ekologów. Proszę zauważyć, że człowiek najbardziej zaingerował w środowisko naturalne, gdy powstało rolnictwo, a więc kilka tysięcy lat temu. Gdyby jednak nie rolnictwo, to nadal mieszkalibyśmy w lasach. Mówi pan: przemysł, i zgoda. Wrzucamy do atmosfery różnego rodzaju związki chemiczne. Głównie dwutlenek węgla. Tylko proszę zwrócić uwagę na proporcje. Jeśli podzielimy strumienie CO 2 na: naturalne (oceany, lądy i wulkany) oraz pochodzenia ludzkiego (samochody, oddychanie ludzi, paliwa kopalne, cement, rolnictwo), to ten drugi stanowi zaledwie 4,7 proc. strumienia naturalnego. Wszelkie dane wskazują, że ocieplenie klimatu nie ma związku z zawartością CO2 w powietrzu. To znaczy wysokość stężenia tego gazu w okresach historycznych jest powiązana skutkowo, a nie przyczynowo z klimatem planety. Najpierw następuje ocieplenie, a dopiero wskutek rosnącej temperatury zwiększa się zawartość dwutlenku węgla w powietrzu. Dzieje się tak dlatego, że najwięcej CO2 jest w oceanach, które im wyższa temperatura, tym bardziej oddają ten gaz do atmosfery.
Jeśli nie człowiek i jego działania, to co, zdaniem pana, wpływa na zmianę klimatu na Ziemi?
Pogląd, że człowiek może wpływać – świadomie bądź nie – na klimat globalny, jest przejawem pychy. Naszym klimatem rządzi Słońce i naturalne procesy zachodzące na Ziemi. Słońce ma swoje okresy wysokiej i niskiej aktywności. W zależności od tego do Ziemi dociera mniej lub więcej ciepła, co musi odbijać się na wysokości temperatury na naszym globie. Ale to ma o wiele mniejsze znaczenie od zmian magnetycznych Słońca sterujących dopływem galaktycznych promieni kosmicznych do dolnej troposfery, które inicjują tworzenie w niej chmur. Wulkany wprowadzają do atmosfery najwyżej siedem gigaton węgla rocznie, czyli mniej niż ludzie.
Człowiek ma w tych sprawach niewiele do powiedzenia. Najnowsze prognozy oparte na przewidywanej aktywności Słońca, które właśnie kończy okres wysokiej aktywności, wskazują na czekającą nas kolejną miniepokę lodowcową, w którą, jak przewidują astronomowie, zaczniemy wchodzić około roku 2020. Natomiast wielka epoka lodowcowa, taka jak ta, która po 100 tysiącach lat trwania skończyła się około 11 tysięcy lat temu, może – jak uczy geologia – nastąpić za 50 albo za 500 lat, ale jest to realne zagrożenie.
Ale czy coś się złego stanie, jeśli na wszelki wypadek ograniczymy emisję CO2?
Działania środowiska realizującego cele antycywilizacyjne mają doprowadzić do stagnacji gospodarczej, a przez to technologicznej. Szczególnie groźne, z punktu widzenia ekonomicznego, mogą być te konsekwencje dla Polski, która w 95 proc. czerpie energię ze spalania węgla. Ograniczenia emisji CO2 oznaczają radykalny wzrost cen energii nawet o 60 – 100 proc. Przecież to będzie katastrofa. Tym bardziej że nie zdążymy w oczekiwanym czasie przestawić całej gospodarki na inne źródła energii. Pamiętamy wyłączenia prądu z okresu PRL, obawiam się, że mogłoby nas to ponownie czekać. Gdy przyjdzie mróz i ziemię skuje lód, wtedy tylko ta przeklinana cywilizacja i wytworzony przez nią przemysł będą mogły nas uratować. Obawiam się, czy do tego czasu będziemy przygotowani na te trudne chwile, jeśli hamować nas będą sztuczne ograniczenia postępu.
Skoro ma pan tak przekonujące dowody, to dlaczego pan i ludzie o podobnych panu poglądach nie organizujecie własnych zgromadzeń na wzór szczytu klimatycznego w Poznaniu. Może ci, którzy wierzą w niszczycielską działalność człowieka, są jednak bardziej wiarygodni?
Absolutnie nie. Kiedyś palenie czarownic było normalną praktyką, a rynki niektórych miast były usłane palami na stosy. I nikt z elity intelektualnej nie widział w tym nic wyjątkowego, aż po 200 latach jacyś trzeciorzędni myśliciele zaczęli mówić, że to wariactwo. Nie trwało długo, gdy stosy zniknęły. To, że coś się nie przedostaje do szerokiej opinii publicznej albo jest niezgodne z aktualnie obowiązującą opinią elit, nie oznacza, że nie jest warte uwagi.
Żeby się przekonać, o co w tym tak naprawdę chodzi, wystarczy porównać kwoty, jakie są przeznaczane na działania grupy wieszczącej katastrofę wywołaną działalnością człowieka i jej oponentów, do których się zaliczam. Posłużę się danymi z USA, gdzie w ciągu ostatnich 10 lat dotacje na badania nad ocieplaniem klimatu dla zwolenników tezy o niszczycielskiej sile cywilizacji wyniosły około 50 miliardów dolarów. W tym czasie ich oponenci otrzymali zaledwie 9,5 miliona dolarów, co stanowi 0,02 proc. pierwszej kwoty. Nie ma woli, aby drugiej stronie sporu pozwolić na prowadzenie własnych projektów na dużą skalę, bo wszyscy się boją ataków politycznych. To jest terror naukowy i intelektualny. Nazywa się nas ludźmi niemoralnymi, podobnie jak nasze projekty. Zdarzają się nawet głosy, że takich jak ja należy karać za to, co myślą.
Organizacje ekologiczne twierdzą, że troszczą się o przyszłość ludzkości. Zachęcają do konkretnych działań w obronie naszej planety. Państwo tego nie robicie.
Nie jestem przekonany, czy zwolennikom tezy o niszczącym wpływie działalności człowieka na środowisko naprawdę, o to chodzi. Jacques -Yves Cousteau, znany badacz mórz i podróżnik zmarły 11 lat temu, autorytet moralny i idol ekologów, powiedział kiedyś, że aby na Ziemi zapanowała równowaga, to "należy eliminować 300 tysięcy ludzi dziennie", czyli 128 milionów rocznie, a inni podobni obrońcy ludzkości i środowiska twierdzą, że liczba ludzi nie powinna przekroczyć 500 milionów. Proszę to zderzyć z obecną liczbą ludności na Ziemi wynoszącą około 6 miliardów. Proszę pamiętać, że drugi raport Klubu Rzymskiego został opatrzony mottem, które brzmiało: "Ziemia ma raka, tym rakiem jest człowiek". Może to zabrzmi brutalnie, ale należy zdać sobie sprawę, że są pewne grupy ludzi, które uważają, że człowiek jest zbędny i należy radykalnie ograniczyć jego liczebność. Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zamiast rozwijać cywilizacyjnie Afrykę, wysyłamy tam żywność. Nikomu nie zależy na tworzeniu konkurencji i nikogo nie interesuje los ludzi dziesiątkowanych przez choroby, głód i niedobory wody. Rozwój cywilizacji, gospodarki światowej to postęp technologiczny dający coraz większe szanse na przeżycie w trudnych warunkach, a przez to wzrost liczby ludności. Ale są ludzie, którzy chcą to powstrzymać.
W jaki sposób?
Odmawia się nam między innymi energii nuklearnej, która mogłaby rozwiązać wiele problemów świata. Mami się nas jakimiś technologiami "ekologicznymi", odnawialnymi źródłami energii. Nie mówi się zaś o tym, że katastrofy wywołane chociażby przez elektrownie wodne, uważane za czystą i bezpieczną technologię, są odpowiedzialne za niesamowite tragedie i śmierć dziesiątków tysięcy ludzi. Przypomnijmy choćby katastrofę tamy w Chinach w roku 1976. Zginęło tam około 200 tys. ludzi.
Autor jest lekarzem, radiologiem, profesorem nauk medycznych, taternikiem. Pracował w Instytucie Onkologii w Gliwicach, w Instytucie Badań Jądrowych w Warszawie, od 1993 r. w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, gdzie kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej. Obecnie na emeryturze. Jest autorem wielu prac na temat zmian klimatycznych, znanym na świecie krytykiem teorii o zgubnym wpływie człowieka. Jego teorie były publikowane m.in. w magazynie popularnonaukowym "21st Century". W marcu 2008 był jednym z autorów opracowania "Przyroda, a nie wpływ ludzi, decyduje o klimacie. Podsumowanie raportu Pozarządowego Panelu do spraw Klimatu".
W izraelskim nalocie na Strefę Gazy zginął palestyński bojownik. Dwaj inni Palestyńczycy zostali poważnie ranni.
Do nalotu doszło w dobę po ogłoszeniu przez zbrojne ramię palestyńskiego ugrupowania Hamas końca zawartego pół roku temu rozejmu z Izraelem. Wczoraj z południowej części Strefy Gazy wystrzelono w kierunku Izraela dwie rakiety. Atak nie spowodował żadnych ofiar i strat materialnych.
Celem sobotniego izraelskiego odwetowego nalotu była grupa bojowników palestyńskich na północy Strefy, przygotowujących nowy atak rakietowy.
Izraelska armia nie chciała komentować operacji lotniczej. PAP
Fakt, że Hamas może zarządzać rozejm, potem go przestrzegać, potem go odwołać i rozpocząć działania wojenne wystrzeliwując rakiety dowodzi, że sprawuje on faktyczną władzę nad terytorium Gazy tworząc na tym kawałku ziemi organizm państwowy. Ale to przecież nic nowego. Podkreślam to tylko po to aby pokazać, że skoro Hamas rządzi Gazą, ogłasza rozejm, respektuje go, potem zawiesza rozejm i zaczyna wojnę to nikt nie powinien krzyczeć jeżeli w odpowiedzi na to państwo Izrael będzie próbować taki Hamas zniszczyć. Nie powinien - ale lada moment pewnie pojawią się krzyki, że znowu Izrael biednych Palestyńczyków morduje.
Zobaczymy.
Kłamstwo jest korzeniem wszelkiego grzechu.
Kłamstwo jest korzeniem wszelkiego grzechu.
From: ktos...@.....pl
To: Wojtek
Sent: Tuesday, December 23, 2008 9:20 AM
Subject: propozycja elektronicznej karti świątecznej
Niech Wigilia i Święta Bożego(...)
Dokument ten zawiera informacje poufne, które mogą być również objęte tajemnicą służbową. Jest on przeznaczony do wyłącznego użytku adresata (...)
The e-mail May contain confidential and/Or privileged information. If you are not the intended (...)
Karlheinz Stockhausen, Śpiew młodzianków (Gesang der Jünglinge), 1957, około 12 minut.
Słuchać tego należy powoli.
Dziś na spacerze spróbowałem sobie wyliczyć znane mi konflikty i napięcia w otaczającym mnie świecie. Zestawienie może wydawać się dziwne, dla ludzi myślących nieco inaczej niż ja bardzo szalone ale spisuję je jako wstęp do dalszych przemyśleń na ten temat. Przy lekturze nie należy zapominać, że wojna jest tylko narzędziem prowadzenia polityki - przy czym pogląd Clauzewitz'a iż wojny dotyczą państw jest mocno nieaktualny. Już Lenin wykazywał, że dotyczą klas społecznych a wcześniej Jezus nauczał o wojnie duchowej więc pojęcie prowadzenie polityki należy rozumieć jako wolę wpływania jednych osób na inne, przy czym niekoniecznie wszystkie osoby są ludźmi (tak, tak - wierzę w świat duchowy a więc diabły, anioły i nawet w Pana Boga też wierzę).
A teraz moja lista wojen w kolejności w jakiej sobie ją analizowałem:
Wojny toczone przy pomocy rakiet, czołgów a zwłaszcza kamer telewizyjnych wpływających na broń zwaną "opinią publiczną". Tą opinię publiczną bardzo odpersonalizuję, gdyż w zasadzie nie jest ważne co ona myśli naprawdę - ważne jest czy jest usprawiedliwieniem działań takiego czy innego polityka. W tej wojnie mam swój niechlubny udział gdyż z moich podatków UE finansuje prąd w Gazie co pewnie tuczy Hamasowców.
To wielka wojna kulturowa - menadżerowie konsumpcjonizmu z zachodu stale zastanawiają się jak zwiększyć zyski narzucając styl życia ludziom na całym świecie. Świat Arabski oraz Iran jest chyba jedynym, który jest temu jawnie przeciwstawia - inni, tak jak ja potrafią tylko psioczyć na ilość reklam w TV i złorzeczyć w listopadzie świętemu mikołajowi na butelce coca-coli. No cóż - osobiście uważam, że jak podłożę bombę pod KFC w Bytomiu (a raz tam się porządnie zatrułem, więc mam motyw) to niewiele się zmieni.
Wbrew pozorom tu napięcie jest niewielkie a konflikty jakie widać to bardziej przejawy innych wojen przeniesione na terytorium religii. Jeżeli pojawi się tu jakaś inicjatywa pokojowa to się nie zdziwię.
Chodzi mi o stałą, duchowa walka o styl życia chrześcijan. Wydaje mi się, że walka toczy się przede wszystkim o mózgi a więc informacja, czas, styl życia, stres i strach. Coś co miało być solą ziemi nią nie jest.
Niektórzy uważają, że tego konfliktu nie ma, że jest tylko wymyślony na potrzeby tłumu telewidzów ale z drugiej strony ten tłum telewidzów zgodził się aby prezydent USA zaingerował w Irak, wysłał wojska do Afganistanu, finansował swoje służby specjalne, które robią na świecie niewiadomo co.
To pewne rozszerzenie konfliktu Kościół-Świat, bardziej widoczne bo może mniej duchowe. Znane mi bitwy toczą się najczęściej na polu etyki: rozumieniem małżeństwa, opis rodziny, eutanazja, przerywanie ciąży, granice medycyny i co ciekawego Watykan ma w tej dziedzinie sojusz z Islamem przeciwko systemom prawnym państw zachodu i dowolności etycznej wschodu. W dziedzinie polityki przejawem tych wojen jest konflikt konserwatystów z lewakami a po części też walka z Kaczyzmem, który próbował aby było sprawiedliwiej nie tylko dla bogatych a historycy z IPN mogli sobie swobodnie dociekać czy Bolek był Bolkiem.
Jak wskazuje Norman Davis konflikt był i będzie i nie ma co się temu dziwić. Moim osobistym problemem jest to, że mieszkam w Polsce - a więc w kraju frontowym dla tego konfliktu, w i kraju który wielcy nauczyli się traktować dość instrumentalnie. Obym tylko niezapóźno przypomniał sobie, że "moja ojczyzna jest w niebie skąd jako Zbawcy oczekuję Pana mojego..."
Tej wojny jeszcze nie ma ale może niedługo będzie. Nie będzie to pierwsza wojna na tej granicy a złośliwi twierdzą, że wojna tam zawsze się pojawia jak koncerny zbrojeniowe muszą zarobić nieco kasy.
W niektórych miejscach tej wojny giną ludzie a więc wojna jak najbardziej prawdziwa ale o co w niej chodzi?