Notki z roku 2015 i miesiaca numer 1


1 stycznia 2015 (czwartek), 16:48:48

Notatki, tabelki i listy przydatne do badania II wieku

#1. Historycy

Ciekawe nazwiska historyków tamtych czasów:

  • Tacyt (około 55–120), kumpel Pliniusza Młodszego
  • Pliniusz Młodszy (ok. 61–113) - siostrzeniec Pliniusza Starszego
  • Pliniusz Starszy (23-79) - wuj Pliniusza Młodszego
  • Swetoniusz (69-130) - pisał biografie: Juliusza Cezara, Oktawiana Augusta, Tyberiusza, Kaliguli, Klaudiusza, Nerona, Galby, Otona, Witeliusza, Wespazjana, Tytusa i Domicjana.

#2. Filozofowie tamtych czasów

  • Filon z Aleksandrii
  • Tych żydowskich należy przeanalizować, bo tam był Ben Akiba, synod w Jamni, tworzenie Talmudu… ciekawe rzeczy się działy

#3. Ojcowie Apostolscy

  • Określenie: tacy pisarze chrześcijańscy, co znali apostołów
  • Lista niepełna:
    • Ignacy Antiocheński 45 - 107
    • Klemens Rzymski 52 - 101
    • Polikarp 69 - 156
    • Papiasz 90 - 150
  • Już nie, bo żyli później:
    • Justyn Męczennik 100-167 
    • Tertulian już nie, bo jednak żył później (150-240) a ciekawostką jest, że pisał po łacinie
  • Więcej: http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31909

#4. Cesarze

Taka sobie lista, przydatna do studiowania ale nie wiem czy jest pełna, czy prawidłowa, ot taka sobie.

CesarzCzas panowaniaUwagi

Oktawian August (Juluisz Cezar)

27 p.n.e.–14

narodzenie Pana Jezusa wg. Łk. 2:1

Tyberiusz

14–37

 

Kaligula

37–41

 

Klaudiusz

41–54

wygonienie Żydów z Rzymu
(Dz…18:2 ale też Swetoniusz w biografii Klaudiusza)

Neron

54–68

64 - pożar Rzymu

Galba

czerwiec 68 – styczeń 69

 

Oton

styczeń 69 – kwiecień 69

 

Witeliusz

kwiecień 69 – grudzień 69

 

Wespazjan

69–79

 

Tytus

79–81

 

Domicjan

81–96

 

Nerwa

96–98

 

Trajan

98–117

 

Hadrian

117–138

 

Cejoniusz Kommodus

136–138

 

Antoninus Pius

138–161

 

Marek Aureliusz

161–180

 

Lucjusz Werus

161–169

 

Awidiusz Kasjusz

175

 

Kommodus

180–192

 

Pertynaks

styczeń 193 – marzec 193

 

Dydiusz Julian

marzec 193 – czerwiec 193

 

Pescenniusz Niger

193–194

 

Klodiusz Albin

195–197

 

Septymiusz Sewer

193–211

 

Geta

211–212

 

Karakalla

211–217

 

Makrynus

217–218

 

Diadumenian

218–218

 

Heliogabal

218–222

 

Aleksander Sewer

222–235

 

Maksymin Trak

235–238

 

Werus Maksymus

236–238

 

Kwartynus

235–235

 

Gordian I

238–238

 

Gordian II

238–238

 

Balbin

238–238

 

Pupien

238–238

 

Gordian III

238–244

 

Sabinian

240–240

 

Filip I Arab

244–249

 

Filip II

247–249

 

Sylbannakus

244–249

 

Pakacjan

248–248 (?)

 

Jotapian

248–248

 

Sponsjan

244–249

 

Decjusz

249–251

 

Gajusz Juliusz Pryskus

249–250

 

Licynian

250–250

 

Herenniusz

251–251

 

Hostylian

251–251

 

Trebonian Gallus

251–253

 

Woluzjan

251–253

 

Emilian

253–253

 

Mereades

253–260

 

Uraniusz Antonin

249–254

 

Walerian I

253–260

 

Galien

253–268

 

Walerian II

253–257

 

Celsus

253–268

 

Ingenuus

258–260

 

Salonin

259–260

 

Makrian

260–261

 

Kwietus

260–261

 

Regalian

260–260

 

Musjusz Emilian

261–262

 

Postumus

260–268

 

Aureolus

268–269

 

Lelian

268–268

 

Mariusz

268–268

 

Domicjan

268–268

 

Wiktoryn

268–270

 

Tetrykus I

270–273

 

Tetrykus II

270–273

 

Klaudiusz II Gocki

268–270

 

Kwintyllus

270–270

 

Aurelian

270–275

 

Urbanus

270–271

 

Septymiusz

271–271

 

Waballat

271–272

 

Antioch

272–272

 

Tacyt

275–276

 

Florian

276–276

 

Probus

276–282

 

Bonosus

280–280

 

Saturnin

280–280

 

Prokulus

280–281

 

Karus

282–283

 

Numerian

283–284

 

Karynus

283–285

 

Julian z Panonii

284–285

 

Dioklecjan

284–305

 

Maksymian

285–305

 

Amandus

285–286

 

Karauzjusz

287–293

 

Allektus

293–296

 

Domicjusz Domicjan

296–297

Ostro prześladował

Konstancjusz I Chlorus

305–306

 

Galeriusz

305–311

 

Flawiusz Sewer

306–307

 

Maksencjusz

307–312

 

Lucjusz Domicjusz Aleksander

308–309/311

 

Konstantyn I Wielki

306–337

Ten co zalegalizował (313), a potem zrobił
Sobór Nicejski (325) i przestało być zabawnie.

Licyniusz

308–324

 

Maksymin Daja

309–313

 

Waleriusz Walens

316–317

 

Licyniusz II

317–324

 

Martynian

324–324

 

 


Kategorie: historia, historia kościoła, _blog


Słowa kluczowe: historia, cesarze, rzym, imperium, juliusz cezar, neron, klaudiusz, konstantyn


Komentarze: (1)

anonim, January 29, 2015 15:52 Skomentuj komentarz


Filon z Aleksandrii - urodził się przed 10 p.n.e. i zmarł po 40 n.e.

Józef Flawiusz - ur. 37, zm. po 94
Skomentuj notkę
11 stycznia 2015 (niedziela), 12:07:07

Struktura (mój podział) Listu do Rzymian (old)

Podział listu do Rzymian - moje obserwacje z początku 2015
 
1:1-1:17 - Wstęp i wyjaśnienie listu oraz podkreślenie wagi ewangelii 
1:1-1:7 - wstęp właściwy #1.1
1:16-1:17 - streszczenie ewangelii - czym ona jest
1:18-1:32 - wyjaśnienie co jest problemem pogan
2:1-2:29 - o problemie tych, którzy znają prawo (tu żydów, u nas katolików)
 
2:24 - przez stosunek znających prawo do prawa poganie bluźnią Bogu - aktualne
2:25-29 - o obrzeżaniu i byciu żydem
3:1- - żydzi i poganie mają problem
3:23 - synteza, że wszyscy zgrzeszyli 
4:1 - o wierze, wierze Abrahama
4:5 - o wierze usprawiedliwiającej
5:1- - Ofiara Jezusa jest źródłem pokoju z Bogiem
5:1 - opis stanu naszych relacji z Bogiem - pokój
6:1 - łaska Boga
- śmierć Jezusa zmienia stan, prawo nie ma mocy
:12 - grzech nie ma mocy potępić
:19 - w nowym stanie służymy Bogu
:23 - wyjaśnienie co jest darem łaski, a co zapłatą za grzech
7:1 - o tym jak prawo ma władzę na człowiekiem
7:14 - o trudności w walce: prawo-ciało, łaska-dobro
7:24 - o walce
8:1 - dalej o napięciu
8:23 - pojawia się rzeczywistość duchowa
8:28 - słowo o predystynacji ???
8:34-39 - zachwyt nad naszym stanem
9:1- - Paweł ma problem z Żydami
  • o tym, że Żydzi nie wybrali
  • :16 o tym, że to Bóg wybiera, aby coś okazać
10:9: zbawienie poprzez wyznanie wiary
11:1 - jeszcze o Izraelu, którego Bóg nie odrzucił
11:33-36 doksologia, kim jest Bóg?
12:1-2 - wezwanie do decyzji oddania się, a potem przemiany
12:2 - chrześcijanie na świecie
13:1 - chrześcijanie w państwie
 
 

Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: list do rzymian, struktura listu do rzymian


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
15 stycznia 2015 (czwartek), 11:10:10

Film "Ida", zniesławienie i współodpowiedzialność

Dziś rano, w Dwójcie usłyszałem mniej więcej takie zdanie:

"Film 'Ida' jest zakłamany bo wprowadzając wątek żydokomuny rozmywa współodpowiedzialność Polaków za holokaust z takim trudem ujawniany przez współczesnych historyków".

Widać, że do Dwójki zaprasza się gości, który bardzo dobrze opanowali umiejętność kłamania. A może wcześniej byli przygotowani, bo aby tak z marszu, takie zdanie wymyślić, że jestem przeciw jakiemuś filmowi, bo kłamie, bo ..... i przez to jego kłamstwo ma się stać prawdą. Okropność.

To może sprzedajmy już te lasy aby oddać Żydom te 68mld$ i przez jakiś czas będzie spokój. I jak tu nie słuchać Stanisława Michałkiewicza? Ten ferieton ma prawie 10 lat i niestety był proroczy.

http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=30876 


Kategorie: obserwator, polska-izrael, _blog, polityka


Słowa kluczowe: zniesławienie, holocaust, żydzi, antysemityzm, film, pisf, ida, dwójka, film ida


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 stycznia 2015 (niedziela), 16:27:27

Spotkanie z SVG w HTML5

Przechodzę z blogiem na HTML5 a więc będę mógł sobie grafikę SVG wkładać bezpośrednio w treść notek. Kiedyś musiałem osadzać obiekty a teraz - o proszę, otwiera się frazę <svg> i się pisze coś, aby mieć taki obrazek.

Efekt programowania w SVG

W34

Kod zapisany w SVG

<svg 
width="350px"
height="350px"
viewBox="0 0 500 500"
xmlns="http://www.w3.org/2000/svg">

<rect x="10" y="10" width="100" height="100"
fill= "yellow"
fill-opacity= "1"
stroke= "gray"
stroke-width= "2"/>

<circle cx="100" cy="100" r="50"
fill="darkblue"
fill-opacity= "0.5"
stroke="red"
stroke-width="2"/>

<line x1="100" y1="300" x2="300" y2="100"
fill="darkblue"
fill-opacity= "0.5"
stroke="red"
stroke-width="2"/>

<path d="M97,246 C119,169 220,209 243,127 C291,27 281,223 419,271"
fill="none"
fill-opacity= "0.5"
stroke="green"
stroke-width="3"/>

<rect x="50" y="180" width="300" height="200"
fill= "#55ff55"
fill-opacity= "0.5"
stroke= "#228822"
stroke-width= "1"
rx="50" ry="100" />

<text style="fill:red; font-size:430%; font-family: arial;
font-weight:bold;" x="310" y="350">W34</text>

</svg>

Nie wiem jeszcze po co tak, ale próbuję. Stara notka o tym jak się to robiło w HTML 4 jest tu -> http://www.pp.org.pl/wojtek/?id=31260 i może zadziała a może nie.

No i jeszcze coś - jeszcze spróbuję z wzorami matematycznymi, bo to też jest fajne.


Kategorie: html, informatyka, _blog


Słowa kluczowe: svg, html, informatyka, grafika, html5


Komentarze: (1)

wojtek, June 25, 2020 07:40 Skomentuj komentarz


https://editor.method.ac

Skomentuj notkę
18 stycznia 2015 (niedziela), 17:48:48

Jeden piksel

Postawiłem sobie nie dawno programistyczne zadanie - narysować biały ekran a na nim zaświecić (albo wygasić) jeden piksel. Postawiłem je sobie aby nauczyć się w JavaScript walczyć z grafiką, ale skoro przeszedłem z blogiem na HTML5 to mogę coś pocudować w SVG.

No to próbuję.

Próba w SVG

Efekt programowania w SVG

Kod zapisany w SVG

<svg width="50px" height="50px" style="background-color: #aaa;" >

<rect x="10px" y="10px" width="1px" height="1px"
            stroke= "black"
            stroke-width= "1px"/>

<circle cx="20px" cy="20px" r="1px"
            stroke="red"
            stroke-width="1px"/>

<line x1="30px" y1="30px" x2="31px" y2="31px"
            stroke="red"
            stroke-width="1px"/>
</svg>

No nie wiem, czy to można zaliczyć. Chyba nie.

Niestety, widać, że piksel zrobiony z kwadratu jest kwadratem, z koła kołem (nawet ma wypełnienie jak go powiększyć w przeglądarce, a z linii jest pikselem skierowanym w dół. Ale w SGV nie ma komendy punkt i to jest dziwne.

Niezaliczono!


Ale próbuję w CANVAS

Your user agent does not support the HTML5 Canvas element.

Jeżeli powyżej nie widać czarnego kwadratu to niezaliczono!


Próbuję po prostu DIV w HTML5

Maluje żółtego DIV 100 na 100 a w nim niebieskiego 1 na 1 i zobaczymy:

 

Kategorie: html, informatyka, _blog


Słowa kluczowe: svg, canvas, html, informatyka, grafika, html5, piksel, pixel


Komentarze: (2)

ky, March 30, 2015 13:38 Skomentuj komentarz


1. Kwadrat o rozmiarze 1px rysowany linią 1px powinien mieć bok 2px...
2. kółko o promieniu R=1px miało by rozmiar jakieś 2px "na oko", a jak się uwzględni grubość lini 1px to będzie 3px - powinno być większe niż kwadrat i u mnie w przeglądarce jest...
3. linia pomiędzy dwoma punktami po przekątnej ma długość ok 1,41px, lub więcej w zależności stroke-linecap... to jest najmniejsze, ale wygląda na podłużne bo co najmniej długość = 2*szerokość...

wojtek, November 29, 2019 18:27 Skomentuj komentarz


Fajnie, ale jak namalować pixel? Ja chcę mieć na ekranie coś o rozmiarze 1px na 1px i nie wiem jak to zrobić!

Skomentuj notkę
18 stycznia 2015 (niedziela), 19:40:40

Zegarek w CANVAS


Kategorie: html, informatyka, _blog, programowanie/html/canvas


Słowa kluczowe: html, informatyka, grafika, html5, zegarek, java, js, canvas


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 stycznia 2015 (niedziela), 21:45:45

Datowanie ksiąg Nowego Testamentu

Takie coś znalazłem i nie wiem co o tym myśleć. Ale zacznę sobie to poprawiać, dopisywać notatki, niech sobie ta tabelka żyje.

Księga Nowego TestamentuRok powstaniaUwagi
List apostoła Jakub  49 ? Niektórzy uważają, że aż tak.
1 List do Tesaloniczan 50-51  
2 List do Tesaloniczan 50-51  
List do Galacjan 55 (lub 50) 50 to teoria Wczesnych Galatów w którą kiedyś wierzyłem potrafiąc to nawet wyjaśnić.
1 List do Koryntian 55  
2 List do Koryntian 56  
List do Rzymian 57  
Ewangelia wg. św. Marka 50-60  
Ewangelia wg. św. Mateusza 50-60  
List do Filemona 61-62  
List do Kolosan 61-62  
List do Efezjan 61-62  
Ewangelia wg. św. Łukasza 62  
Dzieje Apostolskie 62  
List do Filipian 62  
1 List do Tymoteusza 63-64  List więzienny.
List do Tytusa 63-64  
1 List apostoła Piotr 63-64  
2 List apostoła Piotr 65  
2 List do Tymoteusza 65  
List do Hebrajczyków 68  
List apostoła Judy 60-70  
Ewangelia wg. św. Jana 80-90  
1 List apostoła Jana 80-90  
2 List apostoła Jana 80-90  
3 List apostoła Jana 80-90  
Apokalipsa św. Jana 80-90  

Za jakiś czas się zobaczy.


Kategorie: teologia, biblia, _blog


Słowa kluczowe: nowy testament, księgi, I w., biblia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 stycznia 2015 (wtorek), 20:21:21

Zwodziciel Franciszek (#2)

Luzik. W końcu wszystkie religie są tak samo dobre, w końcu czcić bóstwo można na wiele sposobów. Ważne aby był pokój. Pokój i bezpieczeństwo. I rozwój. Rozwój, harmonia, miłość….

A co to chodzi? O to, że lecąc gdzieś daleko (chyba do Malezji?) zatrzymał się w Indiach aby zahaczyć o tą świątynię i coś w niej zapalić.

 
 franciszek-i-hinduizm
 
 

Dopisek:

Ta sprawa ma ciąg dalszy w 2017 roku. W załączonym PDF można poczytać w "wspólnym świadectwie". 


Dopisek (lipiec 2018)

  • Chyba zrobię tu składnicę herezji Franciszka.
  • 24 lipca - fałszywa idea pacyfizmu... ale na siłę. Nie "pozbądźmy się broni" tylko "zakażmy posiadania broni". Oczywiście będą musiały istnieć oddziały i służby, które przy pomocy broni wyegzekwują ten zakaz. A Pan Bóg dał ludziom wolność.
    Franciszek%20i%20pacyfizm
  • ... 

Kategorie: _blog, katolicyzm


Słowa kluczowe: franciszek, zwiedzenie, ekumenizm, papież


Pliki


Komentarze: (1)

Leman Russ, August 2, 2022 20:33 Skomentuj komentarz


Bergoglio - prefiguracja dla HORUS LUPERCAL

Skomentuj notkę
22 stycznia 2015 (czwartek), 21:11:11

Piszę też na odwyku

Od dwóch lat przyglądam się serwisowi www.odwyk.com, przyglądam się też Martinowi i niedawno pomyślałem, że mogę sobie tam też coś napisać o ile właściciel tego serwisu mi pozwoli. Pozwolił, więc pewne notki pojawiają się teraz równolegle, tu i tam. Lepsze to niż www.blog.pl (gdzie zaczynałem) i www.blox.pl - w końcu dlaczego na moim pisaniu ma zarabiać Onet czy Gazeta Wyborcza zwana przez niektórych Gwiazdą Śmierci.

Pisanie rozpocząłem wyjaśniając o co i chodzi, przy czym zauważyłem, że mogłem zastosować ten sam tekst, który na moich Luźnych Przemyślenaich W34 pojawił się ponad 10 lat temu. No i fajnie.

A co to te Luźne przemyślenia?

Witajcie

Luźne przemyślenia to zbiór spisanych przeze mnie notatek, myśli, opracowań, artykułów, i przemyśleń. To zaobserwowane obserwacje, cytowane często z komentarzem lub komentarzami, to wynotowane notatki, zapisane dialogi, wysłane listy. Ot, taki miszmasz, ale wymyślony miszmasz.

Pamiętam, że kiedy zadałem sobie pytanie "po co to piszę". Odpowiedź padła i brzmiała mniej więcej tak:

#1. Piszę aby wypowiedzieć. To, że w umyśle tworzy się jakiś obraz, rysuje jakaś idea to zazwyczaj za mało – w naszej kulturze tak jesteśmy ukształtowani, że idee czy obraz należy ubrać w słowa a potem wypowiedzieć. Wypowiedzieć i zapisać.

#2. Piszę aby poddać krytyce, gdyż wypowiedź jest pierwszym procesem wyłapującym sprzeczności, wymagającym doprecyzowania, żądającym określenia tła i kontekstu przez co przeprowadzenia procesu badania go. Wypowiadanie pomaga w poszukiwaniu, w odkrywaniu prawdy.

#3. Piszę aby było zapamiętane, aby został ślad, aby nie znikło, nie rozwiało się, nie przemieniło. Ten cel zawiera jest niezbędny w osiągnięciu dwóch następnych celów:

Przez zapisanie można w przyszłości odtworzyć, porównać, zróżniczkować, przez co wykryć zmiany. Jeżeli są zmiany to można określić tendencje, wyznaczyć kierunek, przewidywać ciąg dalszy ale też zadumać się na przeszłością. Przez zapisanie można też, pod odczytaniu w przyszłości iść dalej, rozwinąć stworzyć więcej, gdyż nie startuje się od zera ale już coś się ma, gdzieś się jest. Zapisywanie pomaga w rozwoju.

#4. Piszę też, bo lubię, bo sprawia mi to radość.

Ciekawą rzeczą jest to, że to co piszę czasem ktoś przeczyta. Wszystkim czytającym dziękuję więc za czytanie, choć widzę tu w sobie samym pewną niewielką sprzeczność. Na liście celów nie wypisałem „piszę aby ktoś czytał” a z drugiej strony piszę w formie publiczne, a więc piszę też po części dlatego aby przeczytane było.

Mineło już troszkę czasu od czasu jak piszę, na moim macierzystym blogu notek przybyło - zobaczymy co będzie dalej.

A Martinowi dziękuję, ża możliwość umieszczania moich notek również tu.

Wojtek (w34)


Kategorie: odwyk, _blog


Słowa kluczowe: odwyk, luźne przemyślenia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
22 stycznia 2015 (czwartek), 23:04:04

Poszukiwania Daniela u Marka

##. Spis treści:

#1. Wstęp, czyli skąd się wzięła ta cała ta moja pisanina

#2. Polskie tłumaczenie Nowego Testamentu

#3. Greckie wydania Nowego Testamentu
 - Textus Receptus
 - The New Testament in the Original Greek, Westcott i Hort
 - Nestle-Aland

#4. Manuskrypty Nowego Testamenty
 - Kodeks Synajski
 - Kodeks Aleksandryjski
 - Kodeks Watykański B
 - Kodeks Bezy - greka i łacina
 - Kodeks Efrema - palimset

#5. Wnioski

#6. Słowniczek pomocniczek

#7. Dodatki


#1. Wstęp, czyli skąd się wzięła ta cała moja pisanina

Czytam sobie z kolegą od pewnego czasu Ewangelię Marka. Tak powoli, nie więcej niż rozdział na tydzień. Dochodzimy do rozdziału 13, a tam w wersecie 14 zapisano takie oto słowa Jezusa:

Gdy więc zobaczycie obrzydliwość spustoszenia, o której mówił prorok Daniel, stojącą tam, gdzie stać nie powinna (kto czyta, niech rozumie), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry.

Niech uciekają? Ale kiedy? To proste, kiedy zobaczą coś, o czym mówił prorok Daniel. Wszystko jasne.

Wychowany jestem na Tysiąclatce ale od pewnego czasu, z niemałym zachwytem używam Nowego Testamentu i Psalmów w tłumaczeniu Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej (UBG). Ponieważ z kumplem studiujemy tego Marka dość dokładnie czasem zaglądamy do innych tłumaczeń, aby wyłapać pewnie niuanse. A więc zaglądam do Biblii Tysiąclecia i widzę, że nie ma tego Daniela! Ten werset oddany jest tam tak:

Gdy tedy ujrzycie ohydę spustoszenia, stojącą tam, gdzie stać nie powinna - kto czyta, niech uważa - wtedy ci, co są w Judei, niech uciekają w góry.

Jak to tak? Nie ma! Pisze tylko "kto czyta" tak jakby sama umiejętność czytania wystarczała aby wiedzieć kiedy uciekać. A pamiętam, że było, bo przecież to znałem, wiedziałem, że Jezus do czytania Daniela zachęca. Sprawdzam i widzę, że jest w pararelnym tekście w Łukaszu ale w Marku nie ma. Sprawdzam inne tłumaczenia, szukam i widzę problem. Wycieli 5 słów. A może dodali? Ale dlaczego? Czy ktoś mnie tu nie oszukuje? To należy sprawdzić!

No i zaciekawiło mnie to tak, że postanowiłem sprawę przebadać dokładniej badając w dostępnych poprzez sieć manuskryptach. Kto chce może teraz sobie poczytać o wynikach moich badań, może pooglądać znalezione obrazki albo tylko zapoznać się z wnioskami, które zamieszczam na koniec.

#2. Polskie tłumaczenia Nowego Testamentu

Na początek sprawdzam, jak werset ten oddają polskie tłumaczenia Nowego Testamentu. Korzystam z serwisu Biblia Internetowa Jarka Zabiełły, bo jest to bardzo wygodny do takich porównań serwis zawierający wszystko z wyjątkiem ks. Wujka (a szkoda). Idę pod adres:

http://biblia.apologetyka.com/read

a dokładnie to idę tu:

http://biblia.apologetyka.com/read?utf8=✓&q=mk13%3A14&bible%5B%5D=bb&bible%5B%5D=bg&bible%5B%5D=bgn&bible%5B%5D=nbg-pl&bible%5B%5D=bp&bible%5B%5D=bpd&bible%5B%5D=br&bible%5B%5D=bt&bible%5B%5D=bw&bible%5B%5D=kow&bible%5B%5D=bug&bible%5B%5D=nwt-pl&fmt=&num=1&codes=1

lub wersja skrócona tego adresu:

http://goo.gl/BlsmOT

No i oglądam. Co my tu mamy?

Biblia Brzeska (1563) zawiera informacje o proroku Danielu:

Gdy tedy ujźrzycie obrzydłe spusztoszenie, które opowiedziane jest od Daniela proroka, będące tam gdzie nie trzeba, (kto czyta niechżeć obacza) tedy ci co w Żydowstwie będą, niech uciekają na góry.

Biblia Gdańska (1632) też zawiera:

Gdy tedy ujrzycie onę obrzydliwość spustoszenia, opowiedzianą od Danijela proroka, stojącą, gdzie stać nie miała, (kto czyta, niechaj uważa,) tedy ci, którzy będą w Judzkiej ziemi, niech uciekają na góry.

Nowa Biblia Gdańska (ŚTB) (2011) też zawiera, bo to jednak bazuje na BG:

Zaś gdy ujrzycie obrzydliwość opuszczenia, zapowiedzianą przez proroka Daniela oraz postanowioną w świętym miejscu, gdzie nie powinna być (kto czyta, niech uważa), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry.

Biblia Poznańska (1974/75) nie ma nic o Danielu:

A kiedy zobaczycie "obrzydliwość spustoszenia" tam, gdzie jej być nie powinno - kto czyta, niech rozważy - wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry.

Biblia Warszawsko-Praska (1997) nie ma:

A kiedy ujrzycie brzydotę spustoszenia tam, gdzie nie powinno jej być - kto to czyta, niech zrozumie. Wówczas ci, którzy są w Judei, niech uciekają w góry.

Biblia Tysiąclecia, wyd. V (1999) nie ma, nie ma też nic w przypisach:

A gdy ujrzycie ohydę spustoszenia, zalegającą tam, gdzie być nie powinna – kto czyta, niech rozumie – wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry.

Biblia Warszawska (1975) nie ma:

Gdy tedy ujrzycie ohydę spustoszenia, stojącą tam, gdzie stać nie powinna - kto czyta, niech uważa - wtedy ci, co są w Judei, niech uciekają w góry.

Uwspółcześniona Biblia Gdańska - jest, bo to też BG:

Gdy więc zobaczycie obrzydliwość spustoszenia, o której mówił prorok Daniel, stojącą tam, gdzie stać nie powinna (kto czyta, niech rozumie), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry;

Przekład Nowego Świata (1997) nie ma:

Kiedy jednak ujrzycie obrzydliwość, która sprowadza spustoszenie, stojącą tam, gdzie nie powinna (niech czytelnik wykaże rozeznanie), niech potem ci w Judei zaczną uciekać w góry.

Ks. Wujek (1597) - nie ma, a to przecież  przekład z łacińskiego, a więc zgodny z Vulgatą:

A gdy ujrzycie obrzydłość spustoszenia, stojącą gdzie nie ma, (kto czyta, niech wyrozumie,) tedy którzy są w Żydowskiéj ziemi, niech uciekają na góry.

Obserwacja i wnioski: Stare przekłady lub uwspółcześnienia przekładów starych mają tą frazę; przekłady nowe i te oparte na Vulgacie nie mają. Proste ale ja nie mam odpowiedzi dlaczego tak więc muszę badać dalej i udać się do greckich wydań Nowego Testamentu co niniejszym czynię.

#3 Greckie wydania Nowego Testamentu

Gdy tylko druk zaczął być dostępny zaczęło się drukowanie nie tylko przekładów narodowych Biblii, ale też tekstów w językach oryginalnych. Chciało by się napisać oryginałówu ale skąd wziąć oryginały skoro przez te dziesiątki wieków wszystko co redaktorzy mieli to lepsze lub gorsze odpisy. A zaczęło się od Erazma z Rotterdamu... ale to zupełnie inna historia. Ja muszę słowa o proroku Danielu w Mk 13:14.

#3.1 Textus Receptus

W Textus Receptus (patrz: słowniczek-pomocniczek) udostępnionym wg serwisu biblia-online.pl jest ta fraza o proroku Danielu! Jest! Można to sprawdzić pod adresem:

http://biblia-online.pl/biblia,textus,receptus,nt,ewangelia,sw,marka,rozdzial,13,wers,14,0,2,6,t.html

Sprawdzam i kopiuję sobie podkreślając proroka Daniela:

οταν δε ιδητε το βδελυγμα της ερημωσεως το ρηθεν υπο δανιηλ του προφητου εστος εστως οπου ου δει ο αναγινωσκων νοειτω τοτε οι εν τη ιουδαια φευγετωσαν εις τα ορη

Trudno mi się czyta więc aby mi się łatwiej (nie znam greckich literek, ale małych greckich nie znam bardziej niż dużych) zapisuję sobie to literkami dużymi, tzw. manuskułą (manuskuła -> słowniczek). Konwersję robię za pomocą programu Microsoft Word bo w nim jest taka funkcja co zamienia duże na małe -  jak ktoś nie wiem to Ctrl-F3 należy wcisnąć:

ΟΤΑΝ ΔΕ ΙΔΗΤΕ ΤΟ ΒΔΕΛΥΓΜΑ ΤΗΣ ΕΡΗΜΩΣΕΩΣ ΤΟ ΡΗΘΕΝ ΥΠΟ ΔΑΝΙΗΛ ΤΟΥ ΠΡΟΦΗΤΟΥ ΕΣΤΟΣ ΕΣΤΩΣ ΟΠΟΥ ΟΥ ΔΕΙ Ο ΑΝΑΓΙΝΩΣΚΩΝ ΝΟΕΙΤΩ ΤΟΤΕ ΟΙ ΕΝ ΤΗ ΙΟΥΔΑΙΑ ΦΕΥΓΕΤΩΣΑΝ ΕΙΣ ΤΑ ΟΡΗ

A więc w Textus Receptur Daniel jest. Serwis Jarka poleca też inny serwis biblijny, dość popularne BlueLetterBiblie, gdzie też jest umieszczony Textus Receptus. Tam też sprawdzam pod adresem:

http://www.blueletterbible.org/Bible.cfm?b=Mar&c=13&v=14&t=NKJV#s=t_conc_970014

i tam też jest poszukiwany prorok Daniel aczkolwiek tu stosuje się pisownie "z dużej litery" wg. podobnej do naszej ortografii, pojawiają się też akcenty a więc literki greckie są jakby inne:

Ὅταν δὲ ἴδητε τὸ βδέλυγμα τῆς ἐρημώσεως τὸ ῥηθὲν ὑπὸ Δανιὴλ τοῦ προφήτου, ἑστός ὅπου οὐ δεῖ ὁ ἀναγινώσκων νοείτω τότε οἱ ἐν τῇ Ἰουδαίᾳ φευγέτωσαν εἰςτὰὄρη

Przy okazji zachowuję sobie tłumaczenie Mk13:14 z Textus Receptus na angielski, bo może się przydać:

Na koniec jeszcze dodam, że Textus Receptus to dość ważne dzieło jest, skoro niektórzy chrześcijanie traktują je jak tekst nieomylny, prawie  oryginał, podobnie jak czasami katolicy traktowali Vulgatę. To podejście mnie zaciekawiło. Początkowo je wyśmiewałem - wszak tylko Koran jest dostępny w jednym, bezbłędnym odpisie ale wgłębiając się w temat nabrałem szacunku dla pracy XVI-wiecznych redaktorów i badaczy, oraz pojawiła mi się pewna nieufność odnośnie nowszych badaczy, zwłaszcza tych z końca XIX-wieku, co to zabrudzonym szkiełkiem i ślepym okiem wszystko badają przed tymi badaniami wiedząc już lepiej jaki będzie wynik.

#3.2 The New Testament in the Original Greek, Westcott i Hort

To XIX wieczne dzieło w Wikipedii opisane jest tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/The_New_Testament_in_the_Original_Greek

Nie wiem co myśleć o dziele, co myśleć o tym opisie (wszak wiele razy przyłapałem Wikipedie na lewackim ściemnianiu) ale skupię się na treści a nie na opinii o tym. W sieci znalazłem pierwsze wydanie z 1881 roku a w nim 14 werset z 13 rozdziały Marka wraz z tłumaczeniem na angielski. No i co tu mam:

Nie ma. Ani słowa o Danielu. Znalazłem też (dostępne na Google Book) kolejne wydanie tego dzieła, wraz z aparatem krytycznym (patrz słowniczek). Na stronie 143 można sprawdzić, że Daniela nie ma, ale jest coś o tym w odpowiednim przypisie aparatu krytycznego.

A w przypisie do tego wersetu jest:

Wniosek: Ci dwaj panowie mają świadomość, że niektóre manuskrypty to mają, ale z tekstu decydują się tą frazę usunąć. W aparacie krytycznym podają informację, że można to zapisać inaczej.

#3.3 Nestle-Aland

Novum Testamentum Graece albo potocznie Nestle-Aland to kolejne dzieło zawierające grecki tekst Nowego Testamentu, dzieło już XX-wieczne, opracowane przez (jak sama nazwa wskazuje) Nestlego i Alanda. Żeby było ciekawiej panowie ci nie odczytywali na nowo manuskryptów, tylko zastanawiali się nad tym jak mógł wyglądać oryginał poszczególnych ksiąg po analizie wcześniejszych praca Tischendorfa, Westcotta i Horta. Może nie lubili jeździć po muzeach, grzebać w starych bibliotekach? Może wystarczyło im czytanie nie tak dawno wydanych książek. Opis tego dzieła w Wikipedii jest tu: 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Novum_Testamentum_Graece 

A treść jest dostępna w sieci, w ich serwisie, przy czym interesujący mnie werset z Mk 13:14 jest pod adresem:

http://www.nestle-aland.com/en/read-na28-online/text/bibeltext/lesen/stelle/51/130001/139999/

Zaglądam i nie widzę proroka Daniela:

Ὅταν δὲ ἴδητε τὸ βδέλυγμα τῆς ἐρημώσεως ἑστηκότα ὅπου οὐ δεῖ, ὁ ἀναγινώσκων νοείτω, τότε οἱ ἐν τῇ Ἰουδαίᾳ φευγέτωσαν εἰς τὰ ὄρη,

Wg ebooka, jaki sobie ściągnąłem z chomika zapisane jest to tak:

Ὅταν δὲ ἴδητε τὸβδέλυγμα τῆς ἐρημώσεως ἑστηκότα ὅπου οὐ δεῖ, ὁ ἀναγινώσκων νοείτω, τότε οἱ ἐν τῇ Ἰουδαίᾳ φευγέτωσαν εἰς τὰ ὄρη,

Dziwne, bo jest tu używana kursywa a nie wiem co nią oznaczają. W bezpłatnym elektronicznym serwisie nie ma przypisów a w papierowym?

Okazuje się, że moja żona ma w swojej biblioteczce to dzieło w formie książkowej. Sprawdzam i mimo że literki są za małe na moje oczy, za pomocą szkła powiększającego czytam i nic przy tym wersecie nie znajduję. Wydanie papierowe posiada potężny aparat krytyczny ale przy tym wersecie nie ma żadnego przypisu. Żadnej wątpliwości? Dziwne.

Brak uwagi, że istnieją poważne manuskrypty (o czym niżej) zawierające frazę o proroku Danielu kompromituje w moich oczach to dzieło. Za chwilę przyłączę się do zwolenników teorii spiskowych.

A tu wklejam fotki kluczowych stron tego badania:

Nestle Aland Mk13

Nestle Aland Mk13

 

#4. Manuskrypty Nowego Testamentu

Nowy Testament zachował się do naszych czasów w postaci fragmentów papirusów pochodzących z wieku II i później, oraz pergaminowych kodeksów pochodzących najczęściej z wieku VI, z czasów, gdy chrześcijanie nie byli już prześladowani, co więcej, za sprawą upaństwowienia kościoła stali się bogaci i na przepisywanie ksiąg na pergamin było ich już stać. Zachowało się tego całkiem sporo, listę papirusów i kodeksów na Wikipedii można znaleźć tu:

Ja do swych badań nad Danielem skupiłem się na głównych kodeksach, w papirusach ewangelia Marka się nie zachowała niestety.

#4.1 Kodeks Synajski

To kodeks, który odkryty w połowie XIX wieku zrobił troszkę zamieszania w biblistyce. Więcej o nim w lewackiej Wikipedii poczytać można tu:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kodeks_Synajski

ale żeby wyrobić sobie o nim zdanie dobrze jest też poczytać nieco tekstów krytycznych, łącznie z ciekawą historią Konstatyna Tischendorfa ale też Konstantyna Simonidesa.

Kodeks ten jest dostępny w bardzo wygodnym serwisie internetowym. Jest w nim też transkrypcja (a więc tekst grecki), jest wskazanie gdzie słowo z transkrypcji jest w tekście, jest też tłumaczenie na angielski, niemiecki i rosyjskim bo w tych krajach przechowują kawałki tego Kodeksu.

Adres serwisu:

http://www.codexsinaiticus.org/en/manuscript.aspx?book=34&chapter=13&lid=en&side=r&verse=14&zoomSlider=0#34-13-25-10

A badany werset wygląda tam tak:

Transkrypcja podana przez ten serwis zapisana jest minuskułą:

οταν δε ϊδητε το
βδελυγμα τηϲ ερη
μωϲεωϲ εϲτηκο
τα οπου ου δι · ο ανα
γινωϲκων νοει
τω :

Aby łatwiej porównać zamieniam na manuskułe:

ΟΤΑΝ ΔΕ ΪΔΗΤΕ ΤΟ
ΒΔΕΛΥΓΜΑ ΤΗϹ ΕΡΗ
ΜΩϹΕΩϹ ΕϹΤΗΚΟ
ΤΑ ΟΠΟΥ ΟΥ ΔΙ · Ο ΑΝΑ
ΓΙΝΩϹΚΩΝ ΝΟΕΙ
ΤΩ :

No i cały werset, rozwinięty:

οταν δε ϊδητε το βδελυγμα τηϲ ερη μωϲεωϲ εϲτηκο τα οπου ου δι · ο ανα γινωϲκων νοει τω :

Informacji o proroku Danielu nie ma!

Dopisek: Faksymile Kodeksu Synajskiego jest też dostępne tu:

http://www.bl.uk/manuscripts/Viewer.aspx?ref=add_ms_43725_f001r 

Serwis mniej wygodny, ale jest a badany werset z Mk 13:14 to foliał 225v.

I kolejny serwis, zrobiony przez Niemców, zawierający bardzo dobrą fotokopię kodeksu. 
http://digi.vatlib.it/view/MSS_Vat.gr.1209
Szukany tekst jest w 3 kolumnie, pod koniec, na stronie 1297 czyli pod linkiem
http://digi.vatlib.it/view/MSS_Vat.gr.1209/1301

#4.2 Kodeks Aleksandryjski

Poszukałem i znalazłem faksymile Kodeksu. Jest w British Museum pod adresem:

http://www.csntm.org/manuscript/zoomify/GA_02?image=GA_02_0018b.jpg&page=2#viewer

Aby odszukać właściwą kartę (foliał) warto użyć indeksu:

http://images.csntm.org/Manuscripts/GA_02/_02_ScriptureIndex.pdf

To jest faksymile zrobione w z manuskryptu w 1879-83 przez British Library, gdzie ten dokument przechowują.

Tak jest to ułożone:

ΟΤΑΝ ΔΕ ΙΔΗΤΕ Τ-
Ο ΒΔΕΛΥΓΜΑ ΤΗΣ ΕΡΗΜΩΣΕΩΣ
ΤΟ ΡΗΘΕΝ ΥΠΟ ΔΑΝΙΗΛ ΤΟΥ ΠΡΟ-
ΦΗΤΟΥ ΕΣΤΟΣ ΕΣΤΩΣ ΟΠΟΥ ΟΥ ΔΕΙ Ο ΑΝΑ-
ΓΙΝΩΣΚΩΝ ΝΟΕΙΤΩ
ΤΟΤΕ ΟΙ ΕΝ ΤΗ ΙΟΥΔΑΙΑ ΦΕΥΓΕΤΩΣΑΝ
ΕΙΣ ΤΑ ΟΡΗ

A po wyprostowaniu:

ΟΤΑΝ ΔΕ ΙΔΗΤΕ ΤΟ ΒΔΕΛΥΓΜΑ ΤΗΣ ΕΡΗΜΩΣΕΩΣ ΤΟ ΡΗΘΕΝ ΥΠΟ ΔΑΝΙΗΛ ΤΟΥ ΠΡΟΦΗΤΟΥ ΕΣΤΟΣ ΕΣΤΩΣ ΟΠΟΥ ΟΥ ΔΕΙ Ο ΑΝΑΓΙΝΩΣΚΩΝ ΝΟΕΙΤΩ ΤΟΤΕ ΟΙ ΕΝ ΤΗ ΙΟΥΔΑΙΑ ΦΕΥΓΕΤΩΣΑΝ ΕΙΣ ΤΑ ΟΡΗ

Znalazłem też inne faksymile tego kodeksu pod adresem:

http://www.bl.uk/manuscripts/Viewer.aspx?ref=royal_ms_1_d_viii_fs001r

a werset z Mk13:14 jest na stronie f.15v

Kodeks ten jest znany i badany od XVII wieku, badał go Konstanty Tischendorf, a ja znalazłem w sieci takie oto jego dzieło:

Tischendorf. V. Various Works.Codicis, Synoptics, Testaments, Anecdotes, Criticism.12vols..1845-1880.

To chyba jest spisany (trudne słowo: skolakcjonowany) przez niego Kodeks Aleksandryjski. Jest skan tej książki dostępny jest pod adresem:

http://www.archive.org/stream/Tischendorf.V.Various/05.CodexAlexandrinusKaineDiatheke.Woide.Cowper.1860.#page/n143/mode/2up

Odpowiedni werset zapisany jest tam tak:

Widać, że Tischendorf kolakcjonując tekst używał zarówno minuskuły jak i ładnie, zgodnie z maszymi zasadami imiona i pierwsze słowa w zdania zaczynał od litery dużej, od manuskuły. A przecież kodeks jest manuskułowy. Daniel jest i to z dużej litery! 

Ja widać, Kodeks Aleksandryjski zawiera informację o proroku Danielu. Zawiera też ją skolakcjonowany i wydany przez Tishendorfa tekst tego kodeksu.

#4.3 Codex Vatinanum B

O kodeksie tym można by dużo pisać. Papiści mają go ponoć od zawsze, ale nie pokazywali i nie udostępniali do czasu, aż zaczęła się moda na Kodeks Synajski. Tischendorf ponoć się długo prosił aby mu go pokazali, w końcu pokazali i teraz mamy więcej wątpliwości przez co możemy sobie wymyślać więcej teorii spiskowych. Tischendorf i jezuici..... ojej!

W każdym razie kodeks jest dostępny w faksymile pod adresem:

https://ia600303.us.archive.org/6/items/CodexVaticanusbFacSimile/Codex-Vaticanus-NT_text.pdf

Wydanie tego faksimile pochodzi z 1868, czyli ponoć za Piusa IX. Jest słabe jakościowo ale jest, jest też publiczny PDF ze źle rozpoznanym tekstem i dość czytelną grafiką. Karta 63 zawiera szukany werset z Mk. Trudno było mi to znaleźć bo brakuje podziału na rozdziały i wersety. Już zaczynałem się uczyć Seksji Amnoniusza (patrz -> słowniczek) :-) ale znalazłem.

Na innym serwisie znalazłem dużo lepsze faksymile tego Kodeksu. Dużo lepsza jakość obrazu, do tego ktoś ołówkiem naniósł numery wersetów. Nie rozumiem co znaczy, że "The images are from the 1868 (pseudo-) facsimile." bo jest to ładne, ale nie pisze jak zrobili to dzieło. Znalazłem to pod adresem:

http://www.csntm.org/Manuscript/View/GA_03 - a interesujący plik to GA03_034a.jpg

Transkrypcja:

ΟΤΑΝ
ΔΕ ΪΔΗΤΕ ΤΟ ΒΔΕΛΥΓΜΑ
ΤΗϹ ΕΡΗ ΜΩϹΕΩϹ ΕϹΤΗ
ΚΟΤΑ ΟΠΟΥ ΟΥ ΔΙΟΑΝΑ
ΓΙΝΩϹΚΩΝ ΝΟΕΙ ΤΩ

Przykro mi, ale proroka Daniela nie widać.

#4.4 Kodeks Bezy - greka i łacina

To też ważny kodeks, więc poszukałem i znalazłem faksymile pod adresem:

http://cudl.lib.cam.ac.uk/view/MS-NN-00002-00041/647

Tu już bez Sekcji Amnoniusza nie dałem rady, więc nieco poczytałem o tym sposobie odnajdywania tekstu. My dziś mamy łatwo, mówimy werset 14 w rodziale 13 i się otwiera a potem szuka, ale numeracja wersetów to pomysł z XVI wieku. A wcześniej? Właśnie te Sekcje Amnoniusza.

W tym serwisie jest też transkrypcja:

οταν δε ειδητε το βδελυγμα
της ερημωσεως εστηκος οπου ου δει
ο αναγεινωσκων νοειτω τι αναγεινωσκει
ρμγ τοτε οι εν τη ιουδαια φευγετωσαν

Przerabiam sobie do majuskuły:

ΟΤΑΝ ΔΕ ΕΙΔΗΤΕ ΤΟ ΒΔΕΛΥΓΜΑ
ΤΗΣ ΕΡΗΜΩΣΕΩΣ ΕΣΤΗΚΟΣ ΟΠΟΥ ΟΥ ΔΕΙ
Ο ΑΝΑΓΕΙΝΩΣΚΩΝ ΝΟΕΙΤΩ ΤΙ ΑΝΑΓΕΙΝΩΣΚΕΙ
ΡΜΓ ΤΟΤΕ ΟΙ ΕΝ ΤΗ ΙΟΥΔΑΙΑ ΦΕΥΓΕΤΩΣΑΝ

Niestety, nie ma śladu proroka Daniela. Za to jest wersja łacińska, bo Kodeks Bezy jest dwujęzyczny:

Transkrypcja tekstu łacińskiego:

cum autem uideritis abominationem
desolationis · stantem ubi non debet
qui legit intellegat quod legit
tunc qui in iudaea sunt fugiant
in montem et qui super tectum

#4.5 Kodeks Efrema - palimset

To kolejny ważny kodeks, niestety, jest to palimset (patrz -> słownik) a więc odczytywanie tego o ile jest możliwe to ciężka praca. Znalazłem faksymile pod tym adresem:

http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/btv1b8470433r/f17.image

I fajnie, że można na to popatrzeć, bo widać jak trudne zadanie postawili sobie do wykonania bibliści:

I powiększenie tego kawałka.

Nie jestem wstanie sprawdzić, czy Daniel jest czy nie jest obecny w tym tekście. W treści odczytanej przez Tischendorfa raczej nie ma a sprawdzam u niego bo Tischendorf kolakcjonował ten tekst a potem swoją pracę wydał. W Google Books jest dostępna ta praca:

http://books.google.pl/books?id=wWFAAAAAcAAJ&printsec=frontcover&dq=#v=onepage&q&f=true

i chyba jest to na stronie 77 ale nie umiem znaleźć. Widać jak Tishendorf się w tym męczył aby to odczytać, bo to palimset jest!

#5. Wnioski

  • Jeżeli będę miał jakąś wątpliwość odnośnie polskiego tekstu mogę (1) zajrzeć do innych przekładów, polskich albo jak znam język to do innych też, (2) spojrzeć w jakieś wydawnictwo zawierające tekst grecki ufając ich redaktorom albo (3) zagłębić się w manuskrypty samemu oceniając ich wiarygodność. Nie muszę długo szukać, bo wszystko jest w sieci, nie muszę się też tego bać, bo w sieci są narzędzia pomagające.
  • Frazę o proroku Danielu ma moja Uwspółcześniona Biblia Gdańska (UBG) ma, bo ma Biblia Gdańska, a ta ma bo ma Textus Receptus, a ten ma bo ma Kodeks Aleksandryjski na którym Textus Receptus był głównie budowany.
  • Ale Biblia Warszawska nie ma, bo nie ma Grecki Nowy Testament (tzw. Nestle-Aland) a ten nie ma bo nie ma Kodeks Synajski. Nie ma też Kodeks Watykański, ale to, że w tak poważnym wydaniu, w jego aparacie krytycznym nic nie napisali na temat tego, że Kodeks Aleksandryjski ma jest co najmniej dziwne i podejrzane. Przecież Kodeks Aleksandryjski to ważny kodeks, więc powinni coś napisać.
  • Argumenty, że większość kodeksów tego nie ma może kiedyś by mnie przekonały, ale teraz wierzę w spiski, w fałszerstwa pokrętnych jezuitów więc nie przekonają mnie już XIX wieczne badania bo przyłączam się do fundamentalistycznego ruchu wierzących w Textus Receptus i koniec. I nie robię tego głupio - mam argument!
  • A argumentem za spiskiem Alandów jest to, że w papierowej wersji tego kluczowego dzieła nie tylko nie ma tej frazy (mogło nie być) ale nie ma nawet przypisu informującego o tym, że w Kodeksie Aleksandryjskim ta fraza jest. To czy to jest wydanie krytyczne czy tylko wydanie wydanie krytyczne udające? Czy z innymi miejscami też tak zrobiono?
  • Problem obecności Daniela u Marka teologicznie nie jest aż tak ważny. Ja specjalnie potraktowałem poważnie problem, który nie wzbudza kontrowersji teologicznych bo będzie można skupić się na krytyce tekstu a nie na doktrynach. Ale dla niektórych problem jakości przekazu to problem poważny. Wskażę więc dwa bardziej kłopotliwe miejsca.
    • Comma Johanneum czyli wątpliwości co do wersetu  1J5:7-8 który według Biblii Gdańskiej (1632) brzmi tak:
      Albowiem trzej są, którzy świadczą na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są. A trzej są, którzy świadczą na ziemi: Duch i woda, i krew, a ci trzej ku jednemu są. 

      a w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia tak:

      Trzej bowiem dają świadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą.
      Jak widać problem dotyczy osoby Pana Jezusa, jego boskości, boskości Ducha Świętego i całego tego problemu związanego z Trójcą Świętą. Fajnie opisane to jest tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Comma_Johanneum
    • Drugi problem, również związany z arianizmem i Trójcą to 1Tm3:16 - czyli czy Bóg był objawiony w ciele albo tylko czy to On się objawił w cielehttp://pl.wikipedia.org/wiki/„Bóg_objawiony_w_ciele”_(1_Tm_3,16) 
  • Czasy mamy takie, że Daniela warto przeczytać, proroctwom się przyjrzeć. Jeżeli więc nie na podstawie Mk13:14 to na podstawie innych zapisanych mów Jezusa zachęcony się czuję aby Daniela znowu przeczytać.

#6. Słowniczek pomocniczek

  • Textus Receptus - potoczna nazwa na rodzinę wydań Greckiego Nowego Testamentu, zapoczątkowanego na początku XVI wieku przez Erazma, rozwiniętego przez Roberta Estienne (Stephanus) i wielce szanowanego w XVI i XVII wieku. W tym dziele pierwszy raz wprowadzono podział na wersety, na tym dziele bazują poważane tłumaczenia XVI i XVII-wiecznych Biblii (KJV, nasze BG ale nie tylko).
  • Nestle-Aland - wydawane przez jakiś niemiecki instytut biblijny wydanie greckiego Nowego Testamentu, na którym bazują współcześni tłumacze, a na które psioczą niektórzy ortodoksyjni chrześcijanie widząc, że poza krytyką tekstu wprowadza się tam czasem wyższą krytykę tekstu czyli po prostu fałszerstwa.
  • krytyka tekstu - dział filologii, dokładnie dział badań literackich zajmujący się badaniem prac edytorskich, przepisywaniu, wydawaniu, redakcji manuskryptów i inkunabułów (starych starodruków). Celem badań jest eliminacja błędów (trudne słowo) transmisji, a więc próba dojścia do oryginału, gdy oryginał zaginał, jest nieczytelny albo niekompletny a dysponujemy tylko badanymi kopiami. Krytyka tekstu Biblii dysponuje potężną dawką materiału w porównaniu do krytyki, która zajmuje się Platonem albo Arystotelesem czy też nawet św. Augustynem - widać, Pan Bóg zadbał o swoje Słowo przy czym nie zrobił tego tak, jak Szatan zadbał o Koran, którego nie potrzeba badać, bo wiadomo, że jest jeden. Nie mylić z XIX-wieczną Wyższą Krytyką Tekstu która to nauka próbowała wyjaśnić co w Biblii jest napisane mimo iż napisane nie jest i była domeną teologów.
  • majuskuła - tu można przyjąć, że to DUŻA LITERKA, taka duża jaką pisano, a właściwie wykuwano w kamieniu, ale też pisano na papirusach i pergaminach w czasach przed Jezusem, oraz w pierwszych wiekach po. Majuskuła wyglądają bardzo kwadratowo, pisano bez odstępów, podziałów na zdania. Majuskułą spisano najstarsze kodeksy NT.
  • minuskuła - to mała literka, pisana ręcznie w taki sposób aby było szybciej, aby jakoś ją łączyć z innymi literkami. Materiał piśmienniczy taniał (pojawia się papier), lepsze są atramenty, lepsze pióra a więc i literki z czasem stawały się coraz bardziej okrągłe. Minuskułą piszą od IX wieku.
  • aparat krytyczny - w wydaniach krytycznych Biblii jest to dokładny opis dlaczego redaktorzy tak, a nie inaczej zaproponowali redakcję tekstu oryginalnego a dokładnie tego wersetu lub zdania. Aparat krytyczny objawia się w postaci przypisów do tekstu, których to przypisów czasem jest więcej niż samego tekstu, a w których to przypisach używane są skróty przez co tekst wygląda jak jakiś kod. Ale można się dość szybko przyzwyczaić i jakoś to odczytać. Najczęściej jest to uwaga, że ten manuskrypt (manuskrypty są ponumerowane i okodowane) daną frazę lub słowo zawiera, nie zawiera, lub zawiera słowo nieco inne. Aparat krytyczny służy temu aby każdy badający tekst oryginalny sam sobie mógł wyrobić zdanie na temat tego co mogło być w oryginale a nie musiał wierzyć na słowo redaktorom.
  • kolakcjonowanie - czynność polegająca na sczytaniu tekstu. A nie można przeczytać? Pewnie by można, gdyby było czytelne. Manuskrypty czyta się analizując każdą literkę po literce, z tego powodu, że nad każdą należy się zastanowić, gdyż nie wszystko jest czytelne, wiele literek jest uszkodzonych a to co się czyta jest ważne.
  • Sekcje Amnoniusza - sposób podziału tekstu ewangelii stosowany w manuskryptach chyba od IV wieku, i chyba zaproponowany przez Amnoniusza, ale kto to wie? https://pl.wikipedia.org/wiki/Sekcje_Ammoniusza Oprócz Sekcji Amnoniusza warto jeszcze poczytać o Kanonach Euzebiusza.
  • Palimset - wykorzystany drugi raz materiał piśmienniczy. Materiały były drogie (pergamin, welin) więc po wyczyszczeniu tekstu napisanego po raz pierwszy pisze się na nim po raz drugi.
  • Izofonia - błąd zapisywania słów ze słuchu, gdy dwa słowa tak samo się czyta ale inaczej pisze. W polskim: morze i może brzmi tak samo, w angielskim: to, too, two, ale też w greckim tak było więc te błędy mamy w manuskryptach, ale czasem dzięki nim możemy wykryć kiedy coś przepisywano, bo pisano i wymawiano różnie.
  • Itacyzm - proces zmiany wymowy niektórych słów, np zastępowania ch i h wspólnym jednym h, a w greckim jakiegoś E wymiawianego jako długie E poprzez I. Potem, to takie zmianie pewne słowa pisze się już inaczej. W polskim też tak jest. Biblia Gdańska jest "wiernie przetlómaczona" a jednocześnie ks. Jakub Wujek był Jakóbem lub nawet Jakobem (i jezuitą jednocześnie).

#7. Dodatki

  • Tu jest czytelnia manuskryptów: http://www.bl.uk/manuscripts/Browse.aspx
  • Obrazki badanego wersetu z Biblii Gdańskiej, z pierwszego wydania, a więc 1632 rok:

    Literki użyte to tzw. Szwabia - polska czcionka wykorzystywana w XVI i XVII a czasem i XVIII wieku. Jeżeli ktoś ma problem z odczytaniem tego to tu jest wydanie z XIX wieku pokazujące ten sam tekst, więc można sobie przeczytać i porównać do czego zachęcam. Polecam zwrócić uwagę na literkę "s" i "k":

  • Porządny serwis poświęcony polskim przekładom Nowego Testamentu. Ktoś naprawdę wykonał wielką pracę aby to zbadać. Przeczytanie tego może być wielką zachętą do dalszych badań, a na pewno jest dużą dawką wiedzy na temat tego, w jaki sposób tłumacze próbują ułatwić nam obcowanie ze Słowem Bożym. Zachęcam do lektry.
    http://www.psnt.pl
  • Bardzo, bardzo długo mi się ten tekst pisze. Zacząłem w listopadzie 2014, większość obrazków przebadałem wolnym czasie jaki załatwili mi katolicy zarządzając w Polsce święta, których nie obchodzę. Teraz mamy połowę stycznia a ja ciągle dopisuję, dopisuję, dopisuję...

Kategorie: biblia, teologia, odwyk, _blog


Słowa kluczowe: manukrypty, ewangelia marka, prorok daniel, kodeks synajski, kodeks watykański, textus receptus


Komentarze: (3)

andrzej, December 22, 2014 04:52 Skomentuj komentarz


Sporo pracy wlozyles
Kiedys troche przygladalem sie textus jako dzielu Erazma - ciekawe w nim to ze bylo wiele korekt i poprawek a niektore teksty pojawily sie dopiero w 3 wydaniu.
Te spory o teksty który lepszy to jak debaty w polskiej polityce - aborcja ,invitro,Katyn Smolensk .
A podniesienie wieku emerytalnego przeszło po cichu.
Podobnie tutaj.
Cedzi się komara a wielbłąd przechodzi.
Zapominamy o tym ze Bóg jest żywy i o relacji z nim.

anonim, October 11, 2015 20:06 Skomentuj komentarz


Tu strona wydanego przez Bezę w 1588 Nowego Testamentu. Tekst grecki pewnie wg. posiadanego przez niego kodeksu a te dwa teksty łacińskie obok to pewnie Wulgata i … nie wiem

http://images.csntm.org/PublishedWorks/Bezae_NT_1588/Bezae_NT_1588_0099b.jpg

anonim, August 28, 2016 11:46 Skomentuj komentarz


Bart Ehrman po polsku:
https://www.youtube.com/watch?v=ftmmNekZ04M
Moim zdaniem to propagandzista a nie naukowiec.
Skomentuj notkę
25 stycznia 2015 (niedziela), 20:06:06

Lefebrystom o Lutrze

Znalazłem w Wikipedii coś bardzo ciekawego o abp. Lefebvre. Nie wiem czy to prawda choć podane źródła wyglądają na wiarygodne, więc zakładam, że tak. Odnotowuje sobie, ale może ktoś z moich znajomych ideowo związanych z FSSPX mi podpowie mi, potwierdzi, czy też zaprzeczy.
Cytuję: 

(…) Założyciel Bractwa, abp Lefebvre, przypisując sobie troskę o Kościół, wyrażał sprzeciw wobec postanowień Soboru i papieży. Jak sam twierdził, odmówił podpisania dokumentów soborowych, do czego miał prawo.

Ostatecznie ściągnął na siebie ekskomunikę za pogwałcenie prawa dotyczącego udzielonej przez niego sakry. Lefebvre i Bractwo tłumaczy to zawsze działaniem w stanie wyższej konieczności:

"Dlatego nie należy się dziwić, że nie udaje się nam porozumieć z Rzymem. Nie będzie to możliwe tak długo zanim Rzym nie powróci do wiary (...)" Marcel Lefebvre.

A pytam prowokacyjnie, bo pozwoliłem sobie zrobić pewną parafrazę tego tekstu, przerabiając go na wypowiedź o dr Marcinie Lutrze, oraz działając nieco jak dobry PiaRowiec stworzyć pewną kwestię której Luter nigdy nie wypowiedział:

(…) Twórca reformacji, dr Marcin Luter, przypisując sobie troskę o Kościół, wyrażał sprzeciw wobec postanowień papieży i Soborów. Jak sam twierdził, odmówił podpisania dotyczącej go buli papieskiej do czego miał prawo.

Ostatecznie ściągnął na siebie ekskomunikę za pogwałcenie prawa dotyczącego udzielonych mu święceń. Luter i inni reformatorzy tłumaczą swoje działania zawsze działaniem w stanie wyższej konieczności: 

"Dlatego nie należy się dziwić, że nie udaje się nam porozumieć z Rzymem. Nie będzie to możliwe tak długo zanim Rzym nie powróci do wiary (...)" dr. Marcin Luter


Dopisek (styczeń 2018), bo temat jest żywy:

  • PJO skomentował to tak:
    1) Abp Lefebvre podpisał wszystkie dokumenty soborowe, W załączeniu podpis pod tymi, których rzekomo nie podpisał
    2) Ekskomunika za święcenie biskupów bez mandatu papieskiego została zaciągnięta mocą samego czynu, a nie nałożona. Co prawda jej zaciągnięcie zostało później zadeklarowane ustawą (Ecclesia Dei adflicta), ale nie zmienia to faktu, że papież nie ukarał biskupa, a jedynie potwierdził, że przez dokonanie takiego to a takiego czynu arcybiskup ukarał się sam. Abp wniósł do Rzymu rekurs od tej kary, niestety nie został on nigdy rozpatrzony.
    3) Papieskiej bulli nie trzeba kontrasygnować. Papież ma najwyższą władzę w Kościele i jego dekretów nikt nie musi zatwierdzać.
    4) Marcin Luter został ekskomunikowany decyzją papieża wyrażoną w formie ustawy (bulli). Nie była to deklaracja zaciągnięcia kary przez Lutra, a wymierzenia kary dla Lutra przez papieża.
    Tyle róznic
  • Na Wikipedii też już ktoś poprawił, bo pojawiło się takie zdanie:
    Podpisanie przez abp Marcela Lefebvre’a dokumentów soborowych jest powszechnie uznawane jako poparcie ich treści. Sam abp Lefebvre stwierdził potem, że "dokumenty były przekazywane z ręki do ręki wśród Ojców Soborowych,na których każdy z nich się podpisał, co nie oznaczało głosowania za lub przeciw a jedynie obecność na zebraniu".

Kategorie: teologia, _blog


Słowa kluczowe: luter, lefebvre, lefebryści, fsspx, herezja, katolicyzm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 stycznia 2015 (środa), 06:58:58

Katolickich apologetów chwyty maryjne

Podkradam z Ulicy Prostej bo chcę to mieć u siebie, tak na wszelki wypadek.

Kult Maryjny jednak biblijny?

Przegląd katolickich chwytów apologetycznych

03 wrzesień 2009
http://www.ulicaprosta.lap.pl/new/artykuly/apologetyka/katolicyzm-ekumenia/56-kult-maryjny-jednak-biblijny

Wstęp

Ostatnio przeczytałem kilka artykułów apologetycznych na stronach katolickich. Jako były katolik jestem porażony przewrotnością argumentacji autorów i dlatego postanowiłem napisać odpowiedź, która by tę przewrotność obnażyła. Nie chodzi tu o walkę z kimkolwiek. Nie przypuszczam, żeby ludzie zaangażowani w pseudo-biblijną obronę niebiblijnych nauk zmienili zdanie po przeczytaniu niniejszej pracy. Jest ona skierowana do tych, którzy szukają prawdy i przypadkiem natknęli się na jej łudzącą podróbkę. Chcę tylko wskazać na cechy odróżniające tę podróbkę od oryginału zawartego w niezmiennym Słowie Bożym, które nie może być naruszone [Jan 10:35] - ostateczne wnioski niechaj każdy wyciągnie dla siebie.

Tekst powstał w odpowiedzi na artykuł pod tytułem "Biblia i Kościół o Maryi" zamieszczony pod adresem www.republika.pl/marek1962/omaryi.htm

Cytuję jego obszerne fragmenty [tekst z nagłówkiem niebieskim] (pisownia została zachowana), a następnie odpowiadam na każdy z nich [tekst z nagłówkiem czerwonym] starając się pokazać, w jaki sposób apologeta katolicki próbuje zwieść czytelnika i jakie tricki stosuje. Przyda się to szczególnie tym, którzy powoli ulegają propagandzie ekumenicznej, promującej jedność za wszelką cenę - nawet za cenę prawdy Słowa Bożego.

MATKA BOSKA

W Biblii spotykamy zwrot mater kyriou (Matka Pana). Słowa kyrios (Pan) używano jako tłumaczenia hebrajskiego adonai, które z kolei było używane zamiast JHWH, którego nie wolno było wymówić, bo to było imię Boga. Elżbieta mówi "A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?" /Łk 1,43/

Czy masz pomysł, Czytelniku, na inne tłumaczenie, pasujące do kontekstu? Kogo Elżbieta, prawowierna Żydówka, mogła nazwać "moim Panem"? Zresztą: Jezus jest Bogiem. Maryja jest matką Jezusa. To gdzie jest tu miejsce na dyskusje?

ODPOWIEDŹ:

Nikt nie przeczy, że Maria to Matka Pana Jezusa. Problem polega na czymś innym. Otóż określenia typu "Matka Boska" czy "Matka Boża" są mylące i nadają jej samej status boskości - czy to przez określenie "Boska" czy pośrednio, poprzez nazwanie jej Matką Boga.

Dziwi mnie mocno pewna sugestia autora, oparta na następującym rozumowaniu: skoro określenie "kyrios" oznacza "Pan", a było stosowane jako tłumaczenie hebrajskiego "Adonai" czyli "zamiennika" dla JHWH, to stwierdzenie Elżbiety [prawowiernej Żydówki] "Matka mojego Pana" musi oznaczać ni mniej ni więcej, tylko "Matka JHWH"!

Samo określenie "Matka Boża" zostało przyjęte oficjalnie dopiero decyzją Soboru Efeskiego w 431 r. n. e., i to w atmosferze skandalu: spór pomiędzy zwolennikami biskupów Cyryla i Nestoriusza zakończył się odwołaniem do cesarza, który usunął obydwóch z urzędów. Tyle historia.

Dlaczego powyższy problem pojawił się dopiero ok. 400 lat po śmierci Jezusa? Otóż wypłynął on na fali sporu o Jego Boskość, podważaną na różne sposoby przez kolejne heretyckie odłamy chrześcijaństwa.

Nikt nie przeczy, że Bóg jest Panem. Apostoł Paweł - równie prawowierny Żyd, jak Elżbieta - w swoich listach często pisał o Panu, lecz z kontekstu wynika, że najczęściej miał na myśli Jezusa:

"Abyście jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa" [Rzym. 15:6]

"Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa" [I Kor. 1:3]

"Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego" [I Kor. 1:9]

"I nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym" [I Kor. 12:3]

W swoim pierwszym kazaniu w Dniu Pięćdziesiątnicy apostoł Piotr wskazuje na to, kto został ustanowiony Panem:

"Niechże tedy wie z całą pewnością cały dom Izraela, że i Panem i [Mesjaszem] uczynił go Bóg, tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście" [Dz.Ap. 2:36]

Plan zbawienia przewidywał wywyższenie Jezusa jako Pana:

"A każdy [zmartwychwstanie] w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia, potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje" [I Kor. 15:23-25]

"Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich jako podnóżek pod nogi twoje! [Ps. 110:1]

Jedna z podstawowych zasad hermeneutyki mówi, że należy zastanowić się, co miał na myśli autor danego tekstu w momencie jego powstawania. Wszystkie powyższe przykłady pokazują, że w większości przypadków określenie "Pan" było stosowane w odnienieniu do Jezusa. Elżbieta została napełniona Duchem Świętym i pod Jego natchnieniem wypowiedziała zdanie prorocze o "matce swojego Pana [Mesjasza]". Podobnie wypowiadali się Symeon i Anna. Symeon otrzymał nawet obietnicę, że "nie ujrzy śmierci, zanim by nie oglądał Chrystusa Pana" [Łuk. 2:26]

Określenie "Matka Pana mego" oznacza "Matka Jezusa Mesjasza" czyli Boga WCIELONEGO. Jezus jest współistotny z pozostałymi Osobami Trójcy Świętej, lecz nie wolno sugerować, że z tego powodu Maryja jest również matką Ojca i Ducha Świętego!

Ojciec przysposobił ludzkie ciało dla Syna, który miał przyjść na świat, zrodzony z kobiety jako wcielony Bóg:

"Przeto przychodząc na świat mówi [Mesjasz]: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę - w zwoju księgi napisano o mnie - abym spełniał wolę Twoją, Boże" [Hebr. 10:5-7 Interlinia]

Jako chrześcijanin mam wielki szacunek do Marii, która zgodziła się zrodzić Mesjasza. Podobnym szacunkiem darzę Sarę, która urodziła syna obietnicy Izaaka, a także Rachelę i Leę - matki dwunastu synów Jakuba. Wszystkie one były wspaniałymi niewiastami wiary. Jednakże pokorna współpraca z Najwyższym wcale nie czyni ich kimś większym od pozostałych świętych - pamiętajmy, że w przypadku braku ich posłuszeństwa, Bóg był w stanie wybrać kogoś innego, podobnie jak może wzbudzić kamienie, by wołały na Jego cześć:

"Gdy zaś zbliżał się już do podnóża Góry Oliwnej, zaczęła cała rzesza uczniów radośnie chwalić Boga wielkim głosem za wszystkie cuda, jakie widzieli, mówiąc: Błogosławiony, który przychodzi jako król w imieniu Pańskim; na niebie pokój i chwała na wysokościach. A niektórzy faryzeusze z tłumu mówili do niego: Nauczycielu, zgrom uczniów swoich. I odpowiadając, rzekł: Powiadam wam, że jeśli ci będą milczeć, kamienie wołać będą" [Łuk. 19:38-40]

Biblia ani jednym słowem nie sugeruje, by ktokolwiek poza Trójjedynym Bogiem był godzien chwały, ponieważ jest On Bogiem zazdrosnym. Wywyższenie Maryi zostało pośrednio zanegowane przez samego Jezusa. Oto, jak On sam potraktował pierwszą próbę wprowadzenia "kultu maryjnego":

"Stało się zaś, (gdy) (mówił) on to, jakaś kobieta z tłumu podniósłszy głos powiedziała mu: Szczęśliwe łono, które nosiło cię, i piersi, które ssałeś. On zaś powiedział: Zaiste, szczęśliwi słuchający słowa Boga i strzegący [go]" [Łuk. 11:27-28 Interlinia]

Celowo cytuję ten fragment z przekładu najbliższego oryginałowi, by pokazać pewną istotną rzecz. Otóż Pan Jezus całkowicie ignoruje sugestię o "błogosławionym [szczęśliwym] łonie i piersiach, które ssał". Nie ma mowy o jakimś wyjątkowym położeniu jego matki ze względu na to, że Bóg "przysposobił Mu ciało" z jej udziałem. Była posłuszna, bo takiej postawy Bóg oczekuje od każdego, kto Go kocha.

Jezus zwraca uwagę słuchaczy na to, że szczęśliwi są ci, którzy słuchają i strzegą Słowa Bożego. Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Żadna z osób opisywanych na kartach Biblii nie była darzona kultem ze względu na posłuszeństwo okazane Bogu.

"Czy [Pan] dziękuje słudze, że uczynił to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi [oryginał: niepotrzebnymi] jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy" [Łuk. 17:9-10]

A teraz spójrzmy, w jaki sposób tłumacze Biblii Tysiąclecia usiłują ratować kult maryjny obalony w samym tekście. Oto ten sam fragment w ich interpretacji:

"Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: 'Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś'. Lecz On rzekł: 'Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je'" [Łuk. 11:27-28]

Zobacz, Drogi Czytelniku, że frazy "OWSZEM, ALE PRZECIEŻ" w ogóle nie ma w oryginalnym tekście, natomiast wypacza ona sens wypowiedzi Jezusa. Sugeruje, że ogólnie zgadza się On z zawołaniem kobiety [OWSZEM], a jedynie dodaje do niego "element prostujący" [ALE PRZECIEŻ]. W ten sposób pogwałcono tekst Biblii, żeby ratować fałszywą naukę.

Podsumowując:

Maria to matka Mesjasza - to chyba najbardziej precyzyjne określenie, które eliminuje sugestie, jakoby była matką Trójjedynego Boga. Boską naturę Jezus posiadał od zawsze, więc Maria nie ma w niej żadnego udziału. W języku polskim tytuł "Matka Boska" sugeruje boskość Matki, co jest błędem - tyle, że jakoś nikt nie wyprowadza z tego błędu katolików, którzy preferują tzw. "pobożność ludową". Interesujące, prawda?

Z kolei "Matka Boża" mylnie [przez niedopowiedzenie] sugeruje jej status wobec wszystkich Osób Trójcy. Niedopowiedzenie funkcjonuje jednak bez przeszkód w świadomości ludzi, którzy stawiają ją de facto [w praktyce religijnej] na równi z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Mimo, iż taka sytuacja istnieje od dawna, nikt jakoś nie walczy o sprostowanie poglądów tych ludzi. Ciekawe, dlaczego?

Oczywiście, żadnej innej kobiecie nie przyszło zrodzić Mesjasza według ciała - to prawda. Okazała posłuszeństwo i rzeczywiście "miecz przeniknął jej duszę" [Łuk. 2:35]. Nie oznacza to jednak, że należy jej oddawać cześć w jakiejkolwiek formie kultu religijnego.

NIE POTRZEBUJE ZBAWICIELA?

Nic bardziej błędnego. Nikt, literalnie nikt nie jest w stanie osiągnąć zbawienia bez Jezusa Chrystusa. Jeśli Bóg uznał za stosowne zachować Maryję od grzechu, to stało się to poprzez Łaskę, jaka płynie z Krzyża Jezusa. To nic, że Jezus umarł na krzyżu później - podobnie jak patriarchowie Starego Testamentu są zbawieni tą chrystusową Ofiarą, tak Maryja dzięki niej została zachowana od grzechu. Nie jest to więc wyłączna zasługa Maryi - zresztą żaden człowiek do takiej zasługi nie byłby zdolny - lecz Łaska Boga, który jest Panem czasu.

Teologowie formułują to tak : Maryja jest prae-Redempta tzn. że jako człowiek potrzebowała odkupienia, ale Jej odkupienie zawarte zostało w fakcie Niepokalanego Poczęcia. Począć się i urodzić bez grzechu to znaczy bez własnych zasług stać się odkupionym z mocy łaski. My zostajemy zbawieni przez wiarę w zmartwychwstanie, Maryja przez zawierzenie i posłuszeństwo Zwiastowaniu.

ODPOWIEDŹ:

I znów mamy do czynienia albo z niewiedzą, albo ze świadomą manipulacją. To prawda, że ofiara Chrystusa jest retroaktywna i retrospektywna, czyli ponadczasowa i działająca wstecz. Z tego powodu Dawid mógł być pewien swego zbawienia [Ps. 73:23-26 i inne], podobnie jak inni mężowie Boży Starego Testamentu.

Problem polega na tym, że nikt z ludzi nie został zbawiony [usprawiedliwiony] przed swoim narodzeniem. Dlaczego?

"Albowiem już przedtem obwiniliśmy Żydów i Greków, że wszyscy są pod wpływem grzechu. Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego. Nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga" [Rzym. 3:9-11]

Gdzie napisano? W Psalmach [14:1-3;53:2-4] - dlatego odpada sugestia, jakoby ten fragment nie dotyczył Maryi, która urodziła się przed napisaniem Listu do Rzymian. Wszyscy są pod wpływem grzechu.

"Oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja" [Ps. 51:7]

"Niepokalane poczęcie" Maryi jest wymysłem katolickich teologów, a nie doktryną wypływającą z Biblii. Dość powiedzieć, że dogmat ten został ogłoszony dopiero w roku 1854 przez papieża Piusa IX na mocy bulli "Ineffabilis Deus":

"Powagą Pana Naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz Naszą ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia - mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego - została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć"

Uwaga dla katolików:

Kochani, jeśli ktoś z was twierdzi, że nie wierzy w ten dogmat, a mimo to pozostaje katolikiem na swój własny, "prywatny sposób" to przeczytajcie, co następuje:

"Herezją nazywa się uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w którą należy wierzyć wiarą boską i katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej; apostazją - całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej, schizmą - odmowa uznania zwierzchnictwa Biskupa Rzymskiego lub utrzymywania wspólnoty z członkami Kościoła, uznającymi to zwierzchnictwo" [Kodeks kanoniczny kan. 751]

"Odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa" [Kodeks kanoniczny, kan. 1364 §1]

"Kara jest najczęściej karą wymierzaną wyrokiem, to jest taką, iż nie wiąże winnego, jeśli nie zostanie wymierzona; jest zaś karą wiążącą mocą samego prawa, tak iż wiąże przez sam fakt popełnienia przestępstwa, jeśli to wyraźnie postanawia ustawa lub nakaz" [Kodeks kanoniczny, kan. 1314]

Krótko mówiąc, ochrzczona osoba "zaprzeczająca lub uporczywie powątpiewająca" o jakiejkolwiek prawdzie katolickiej podanej do wierzenia, sama siebie ekskomunikuje poprzez "fakt popełnienia przestępstwa".

Zaniepokojonych i niepewnych odsyłam do Kodeksu kanonicznego

Dzięki Bogu za to, że On herezją nazywa odstępstwo od nauki apostolskiej, która jest oparta na Słowie Bożym, a nie od nauki papieskej, opartej na autorytecie ludzkim.

W Biblii nie znajdziemy ani śladu takiej herezji jak wyżej cytowany dogmat, ponieważ Słowo Boże jednoznacznie stwierdza, że wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej [Rzym. 3:23].

"Począć się i urodzić bez grzechu to znaczy bez własnych zasług stać się odkupionym z mocy łaski". FAŁSZ! Nie można się począć i urodzić bez grzechu, a odkupienie z mocy łaski następuje przez wiarę osoby usprawiedliwianej:

"I [wszyscy zbawieni] są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę (...)" [Rzym. 3:24-25]

Odkupieńcza krew Jezusa jest skuteczna przez wiarę osoby, która podejmuje świadomą decyzję o nawróceniu się do Boga. Nie ma innej możliwości uzyskania zbawienia:

"Bo jeśli ustami swymi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz" [Rzym. 10:9]

Maryja nie jest "prae-Redempta", bo nikt z ludzi nie może być zbawiony inaczej, jak przez wiarę i świadomą decyzję. Dopiero przez wiarę grzesznika krew Jezusa wylana na Krzyżu Golgoty staje się dla niego skuteczna i oczyszcza go z wszelkiego grzechu. Biblia nie przewiduje tutaj żadnych wyjątków.

Swoją drogą, gdyby Jezus urodził się z ciała kobiety uwolnionej fizycznie od skażenia wynikającego z grzechu Adama, to nie mógłby "współczuć ze słabościami naszymi" i nie byłby "doświadczony we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu" [Hebr. 4:15]. Ciało uwolnione od skażenia nie mogłoby się męczyć, cierpieć, a sam Pan nie krwawiłby w ogrodzie Getsemane. Nie mógłby umrzeć w miejsce każdego człowieka, gdyż tak naprawdę... nie byłby w pełni człowiekiem - byłby w pełni nadczłowiekiem i w pełni Bogiem.

"Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele" [Rzym. 8:3]

Grzech musiał zostać potępiony na Krzyżu w takim samym ciele, z powodu jakiego zakon nie był w stanie się z nim rozprawić przez nakazy i zakazy. W takim samym ciele, jak ciało każdego z nas! Dlatego zbawieni mogą powiedzieć, że "umarli wraz z Chrystusem, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi" [Rzym. 6:6]. Fałszywa doktryna o "niepokalanym poczęciu" Maryi prowadzi do wniosku, że skoro Jezus nie urodził się w ciele skażonym, to tak naprawdę Jego śmierć była daremna!

Bezgrzeszność Pana wynikała z Jego Boskiej natury, która była połączona nierozdzielnie z naturą ludzką w jednym ciele, zrodzonym z normalnej kobiety - tylko takie połączenie mogło zagwarantować z jednej strony doskonałość Jego ofiary, a z drugiej - skuteczne złożenie jej w miejsce każdego z nas. Bezgrzeszność Jezusa została potwierdzona przez Biblię. Nie mamy natomiast żadnych wskazówek co do bezgrzesznego, nieskażonego grzechem stanu Marii. Co więcej, tekst biblijny traktuje ją jak zwykłą kobietę, podlegającą zanieczyszczeniu i składającą w związku z tym ofiary za własny grzech:

"A gdy minęły dni oczyszczenia ich według zakonu Mojżeszowego, przywiedli [dziecię] do Jerozolimy, aby je stawić przed Panem, jak napisano w zakonie Pańskim, iż: Każdy pierworodny syn będzie poświęcony Panu, i aby złożyć ofiarę według tego, co powiedziano w zakonie Pańskim, parę synogarlic albo dwa gołąbki" [Łuk. 2:22-24]

Powstaje pytanie: Jaką ofiarę złożyli Józef i Maria?

"Jeżeli kobieta zajdzie w ciążę i urodzi chłopca, będzie nieczysta przez siedem dni. (...) Potem pozostanie ona w domu przez trzydzieści trzy dni z powodu krwi oczyszczenia. Nie będzie dotykać żadnej świętej rzeczy i nie będzie wchodzić do świątyni, aż skończą się dni jej oczyszczenia. (...) A gdy się skończą dni jej oczyszczenia (...), przyprowadzi przed wejście do Namiotu Zgromadzenia do kapłana roczne jagnię na ofiarę całopalną i młodego gołąbka lub synogarlicę na ofiarę za grzech.

Kapłan ofiaruje to przed Panem i dokona za nią przebłagania, i będzie oczyszczona od upływu swojej krwi. (...) A jeżeli nie stać jej na jagnię, to weźmie dwie synogarlice lub dwa młode gołąbki: jednego na ofiarę całopalną, a drugiego na ofiarę za grzech. Kapłan zaś dokona przebłagania za nią i będzie czysta" [III Mojż. 12:2-8]

"A gdy [Józef i Maria] wykonali wszystko według zakonu Pańskiego, wrócili do Galilei, do miasta swego Nazaretu" [Łuk. 2:39]

Nie widać tutaj niczego, co stawiałoby Marię ponad innymi kobietami - urodziła chłopca, uległa zanieczyszczeniu, następnie odczekała w domu do zakończenia okresu nieczystości, a potem musiała złożyć ofiarę za swój grzech, czyli kapłan dokonał za nią przebłagania. Oznacza to, że wcale nie została "zachowana od grzechu".

I jeszcze jedno: Jeżeli Maryja została odkupiona w momencie jej "niepokalanego poczęcia", to dlaczego została zbawiona "przez zawierzenie i posłuszeństwo Zwiastowaniu"? Albo jedno, albo drugie. A tak naprawdę, to ani jedno, ani drugie:

"I wszedłszy do niej, rzekł [anioł]: Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami. Ale ona zatrwożyła się tym słowem i rozważała, co by mogło znaczyć to pozdrowienie. I rzekł jej anioł: Nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga" [Łuk. 1:28-30]

Maria była jedną z tych osób, które miały "obrzezane serca". Jeszcze przed zwiastowaniem kochała Boga, szukając Jego łaski. I znalazła. Chciała służyć Najwyższemu i otrzymała wspaniałą misję. Ale nie trzeba dodawać do tego wszystkiego treści, które wypaczają prostą prawdę o tej niewieście, czyniąc z niej obiekt bałwochwalczego kultu.

POŚREDNICTWO MARYI?

Myślę, iż istnieje pewne nieporozumienie co do znaczenia cytatu:

"Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie."/ 1 Tm 2,5-6 /

Otóż niektórzy sugerują znaczenie tych wersetów, które uniemożliwiałoby pośrednictwo komukolwiek innemu, niż Jezus (nawet jeśli ten ktoś działa w jedności z Jezusem). Tymczasem właściwe rozumienie jest inne : Jezus jest jedynym koniecznym pośrednikiem. Czyli : jeśli ewangelizuję, przepowiadam innym Ewangelię - to w sposób oczywisty jestem pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi. Jednak moje pośrednictwo jedynie wówczas ma sens, jeśli działam w łączności, w komunii z Jezusem - i gdyby nie Jego pośrednictwo w Ofierze, zdałoby się psu na buty. Natomiast pośrednictwo Jezusa jest samowystarczalne - i może działać bezpośrednio, bez (np. mojej) pomocy. Zresztą o pośrednictwie apostoła mówi o tym także następny - po przytoczonych - wiersz 1 Tm 2,7:

"Ze względu na nie, ja zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem - mówię prawdę, nie kłamię - nauczycielem pogan we wierze i prawdzie."

Gdybyśmy przyjęli protestanckie rozumienie 1 Tm 2,5 musielibyśmy zanegować nie tylko pośrednictwo św.Maryi, ale także wszelką możliwość wzajemnego wstawiennictwa, pomiędzy chrześcijanami ! ( a także możliwość ewangelizowania kogokolwiek).

"Macierzyńska zaś rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc. Cały bowiem wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi... wywodzi się z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją". "Żadne bowiem stworzenie nie może być nigdy stawiane na równi ze Słowem Wcielonym i Odkupicielem; ale jak kapłaństwo Chrystusa w rozmaity sposób staje się udziałem zarówno świętych szafarzy, jak i wiernego ludu i jak jedna dobroć Boża w rozmaity sposób rozlewa się realnie w stworzeniach, tak też jedyne pośrednictwo Odkupiciela nie wyklucza, ale wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałanie, pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle" (Katechizm 970).

Pośrednictwo Jezusa jest oparte przede wszystkim na uczestnictwie w Przymierzu poprzez Ofiarę. Charakter tego pośrednictwa dobrze oddaje List do Hebrajczyków :

"Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy."/Hbr 9,13-15/

Tak więc jest to zupełnie co innego, niż pośrednictwo, jakie odnosimy do św.Maryi. W Katechizmie czytamy :

"Jezus, jedyny Pośrednik, jest drogą naszej modlitwy; Maryja, Matka Jezusa i Matka nasza, nie przysłania Go; Ona "wskazuje drogę" (Hodoghitria), jest jej "Znakiem", według tradycyjnej ikonografii na Wschodzie i na Zachodzie."(2674)

ODPOWIEDŹ:

Oto I Tym. 2:5-6 zaczerpnięty z oryginału [przekład interlinearny]:

"Jeden bowiem Bóg, jeden i pośrednik Boga i ludzi: człowiek Pomazaniec Jezus, Ten który dał siebie samego zamiast okupu za wszystkich (...)"

Jedynym pośrednikiem Boga i ludzi, czyli "łącznikiem" między Bogiem a człowiekiem oraz między człowiekiem a Bogiem jest Osoba posiadająca obydwie natury, czyli Człowiek-Pomazaniec Jezus.

Jako Syn Człowieczy pośredniczy On pomiędzy człowiekiem a Bogiem, czyli jest przedstawicielem człowieka przed Ojcem jako JEDYNY Orędownik. Jako jedyny sprawiedliwy sam z siebie, Jezus może stać po prawicy Ojca i bezpośrednio wstawiać się za nami:

"A jeśliby kto zgrzeszył, mamy [my, zbawieni] orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy" [I Jana 2:1]

Jako Syn Boży pośredniczy między Bogiem a człowiekiem jako JEDYNY Zbawiciel:

"Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył" [Hebr. 1:1]

"Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat. Na świecie był i świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi, ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga" [Jan 1:12-13]

"I dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne" [Hebr. 9:15]

My, którzy głosimy Ewangelię, przyprowadzamy grzeszników DO JEZUSA. On i tylko On pośredniczy za nimi u Ojca, ponieważ to On wyjednał dla nich zbawienie poprzez ofiarę na krzyżu. Twierdzenie, że jesteśmy pośrednikami między Bogiem a człowiekiem, jest [celowo?] nieprecyzyjne. Ta nieprecyzyjność pozwala zrównać wzajemne wstawiennictwo ludzi, które działa w jedną stronę [od człowieka do Boga] z JEDYNYM pośrednictwem Jezusa, działającym w obydwie strony.

Apostoł Paweł, który podkreślił tę wyjątkowość pośrednictwa Jezusowego, nie zaprzeczał sam sobie w innych fragmentach, a własną służbę apostolską rozumiał następująco:

"Albowiem nie samych siebie głosimy, lecz Chrystusa Jezusa, że jest Panem, o sobie zaś, żeśmy sługami waszymi dla Jezusa. Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym. [II Kor. 4:5-6]

"Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni" [Gal. 3:24]

Apostoł Piotr potwierdza, że Osobą przywodzącą grzeszników do Ojca jest Jedyny Pośrednik:

"Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga" [I Piotra 3:18]

W Chrystusie jesteśmy pojednani z Ojcem, dzięki czemu otrzymujemy Ducha Świętego [Dz.Ap. 2:38; Rzym. 5:1; 8:9]

Pośrednik to ktoś, kto w naszym imieniu może zwrócić się BEZPOŚREDNIO do innej osoby. Rzeczywiście, "protestanckie" rozumienie I Tym. 2:5 neguje pośrednictwo jakiegokolwiek człowieka, ponieważ nikt z ludzi nie może jako pośrednik stanąć bezpośrednio przed Ojcem,

"(...) który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może" [I Tym. 6:16]

Dlatego wstawiamy się za sobą nawzajem do Ojca w imieniu Jezusa i w Duchu Świętym, lecz nie jako pośrednicy - do tronu Boga docierają nasze modlitwy, lecz nie my sami. A co w takim razie z pośrednictwem Maryi, tudzież zmarłych świętych?

Kwestię samego zwracania się do nich, czyli wzywania zmarłych, omówimy później. Na razie chciałbym zacytować pewien fragment Ewangelii mówiący właśnie o pośrednictwie pomiędzy osobami żyjącymi fizycznie i fizycznie zmarłymi. Piszę tak celowo, ponieważ nowocześni apologeci katoliccy próbują zacierać granice między pojęciem fizycznej i duchowej śmierci. W ten sposób chcą obejść biblijny zakaz kontaktu ze zmarłymi. Wrócimy jeszcze do tego tematu. Teraz przypowieść o bogaczu i Łazarzu:

"I stało się, że umarł [fizycznie] żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe; umarł też [fizycznie] bogacz i został pochowany. A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu.

Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia [fizyczego], podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy [żyje duchowo], a ty męki cierpisz [jesteś duchowo martwy]. I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić.

I rzekł: Proszę cię więc, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego. Mam bowiem pięciu braci, niechaj złoży świadectwo wobec nich, aby i oni nie przyszli na to miejsce męki [umierając fizycznie i duchowo].

Rzekł mu Abraham: Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają. A on rzekł: Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się. I odrzekł mu: Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą" [Łuk. 16:22-31]

Nie przypuszczam, by Pan Jezus opowiadał tutaj jakieś nieprawdziwe i mylące historie, na bazie których miałby się objawić sens przypowieści. A jest on następujący: Musimy podjąć najważniejszą decyzję [dotyczącą zbawienia] jeszcze za [fizycznego] życia, ponieważ po [fizycznej] śmierci nie mamy możliwości zmiany swego położenia [w. 25]. Żadne oczyszczanie czy udoskonalanie nie wchodzi już w rachubę [to a propos czyśćca]. Poza tym, nie można przejść z obszaru zamieszkałego przez duchowo żyjących [łono Abrahama, raj] do krainy umarłych [duchowo, w oryginale: hades] i z powrotem [w. 26].

"Gdy umiera człowiek bezbożny, to kończy się wszelka nadzieja, a oczekiwanie niegodziwych nie spełnia się" [Przyp. Sal. 11:7]

Następna sprawa: nie ma kontaktu między żywymi [fizycznie] a umarłymi [fizycznie]. Nie można w żaden sposób pośredniczyć pomiędzy obydwoma światami. Ci, którzy nie chcą przyjść "na to miejsce męki" [w. 27] powinni okazać posłuszeństwo Słowu Bożemu [w. 28].

Interesująca jest ostatnia wymiana zdań pomiędzy bogaczem a Abrahamem. Bogacz ma nadzieję, że gdyby ktoś z umarłych [fizycznie] poszedł do świata żywych [fizycznie], to ci mogliby się upamiętać. Abraham odpowiada, że nawet jeśliby ktoś powstał z martwych, zatwardziali nie uwierzą. Odpowiedź Abrahama wskazuje, że aby skontaktować się z żywymi [fizycznie], osoba umarła [fizycznie] musiałaby powstać z martwych:

- Jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się.

- Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą.

A więc jakikolwiek kontakt czy wpływ osób [fizycznie] zmarłych na nas, żyjących, byłby możliwy tylko wtedy, gdyby owi [fizycznie] zmarli zostali wskrzeszeni.

"Kto należy do grona żyjących [fizycznie], ten jeszcze ma nadzieję; gdyż żywy pies jest lepszy niż martwy lew. Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć [fizycznie], lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie [na ziemi]. Zarówno ich miłość, a także ich gorliwość dawno minęły; i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem" [Ks. Kazn. Salomona (Koheleta): 9:6]

Istnieje jeszcze jeden fragment Pisma, który pokazuje ten problem z drugiej strony, czyli mówi o możliwości kontaktu [fizycznie] żywych z [fizycznie] umarłymi.

"Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga; w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu, które niegdyś były nieposłuszne, gdy Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę, w której tylko niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę" [I Piotra 3:18-19]

"W tym celu bowiem i umarłym głoszona była ewangelia, aby w ciele osądzeni zostali na sposób ludzki, ale w duchu żyli na sposób Boży" [I Piotra 4:6]

Ewangelii nie zwiastuje się aniołom ani demonom, lecz wyłącznie ludziom [Hebr. 1:13-14]. Z powyższych tekstów wynika, że Pan Jezus musiał zstąpić do hadesu [otchłani], by tam głosić Ewangelię umarłym [fizycznie i duchowo], którzy wcześniej nie mogli jej usłyszeć. Prawdopodobnie wielu wykorzystało tę szansę, gdyż w Liście do Efezjan czytamy:

"Dlatego powiedziano: Wstąpiwszy na wysokość, powiódł za sobą jeńców i ludzi darami obdarzył. A to, że wstąpił, cóż innego oznacza, aniżeli to, że wpierw zstąpił do podziemi? A ten, który zstąpił, to ten sam, co i wstąpił wysoko ponad wszystkie niebiosa, aby napełnić wszystko" [Ef. 4:8-10]

Skoro ogłoszenie Ewangelii zmarłym przebywającym w hadesie [otchłani] wymagało zstąpienia do nich, to wniosek jest oczywisty: nie mogli oni usłyszeć Dobrej Nowiny od żywych [fizycznie]. Dlaczego? Ponieważ nie ma możliwości kontaktu między jednym a drugim światem. Jedni nie mają rzeczywistego wpływu na drugich.

Owszem, nadejdzie taki dzień, gdy zmarli usłyszą głos (Pana):

"(...) Nadchodzi godzina, gdy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd" [Jan 5:28-29]

Na razie jednak nie słyszą i nie mają udziału w niczym, co się dzieje pod słońcem.

Dlatego Bóg zadaje w swym Słowie pytanie retoryczne:

"Czy lud nie ma się radzić swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych?" [Iz. 8:19]

Tymczasem w Katechizmie czytamy:

"Macierzyńska zaś rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc. Cały bowiem wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi... wywodzi się z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją (...) [KKK #970]

Można próbować jakoś ratować tę beznadziejną sytuację dogmatem o wniebowzięciu Maryi [wykoncypowanym bodajże w roku 1950], ale i to jest całkowicie sprzeczne z Biblią, która mówi, że

"(...) Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd" [Hebr. 9:27]

Jeśli chodzi o losy dwóch ludzi, którzy rzeczywiście zostali wzięci do nieba [Henoch i Eliasz], to polecam lekturę Obj. 11:3-12 [proszę czytać to, co jest napisane, bez zbędnych udziwnień i niepotrzebnych alegorii].

Ponieważ każdy musi umrzeć, dogmat o wniebowzięciu Maryi można potraktować jako historię z kategorii religious fiction.

Jeszcze jedno zdanie odnośnie "wskazywania drogi" przez Maryję. "Macierzyńska zaś rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc (...)" [KKK #970]. Oczywiście, że nie przyćmiewa - tylko dlaczego papież Jan Paweł II wybrał sobie jako życiowe motto zawołanie TOTUS TUUS [cały Twój]? CAŁY CZYJ?

WSPÓŁODKUPICIELKA?

Trzeba tu zaraz na wstępie zastrzec, że NIE MA takiego dogmatu. Owszem, pewne środowiska zwracały się z takim postulatem do papieża, jednak nie został on uwzględniony. Myślę, że to dobrze, gdyż tytuł taki mógłby być powodem kolejnych nieporozumień.

Inna sprawa, że oczywiście każdy z nas jest współodkupicielem (z tym, ze sytuacja jest taka jak z pośrednictwem - jest - w przeciwieństwie do Chrystusa współodkupicielem niekoniecznym i nasze współodkupicielstwo na figę by się zdało, gdyby nie Jezus). O współodkupicielstwie ludzi mówi św. Paweł:

"Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół."/Kol 1,24/

(Nawiasem mówiąc, gdyby słowa te nie były tekstem biblijnym, lecz wypowiedziałby je np. papież, niewątpliwie wzbudziłby oburzenie całego protestanckiego świata ! :) )

Słowa te są jednocześnie odpowiedzią na tezę iż cierpienie nie jest drogą do zbawienia oraz wskazaniem iż Bóg wyznaczył ludziom pewną rolę w zbawianiu bliźnich. Cierpienie jest przyjęciem swojej cielesności, a nie jej odrzuceniem: "Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje."/Mt 16,24/

Kończąc temat współodkupienia: nie wiem, czemu Jezus zechciał wykorzystać ludzi do pomocy w swojej misji zbawienia świata. Nie zmienia to jednak faktu, iż wyraźnie wyraził taką wolę. I nie mi z nią dyskutować. Prawdą natomiast jest, iż pośrednictwo Jezusa jest jedynym KONIECZNYM pośrednictwem i jedynie Jego odkupienie jest jedynym KONIECZNYM odkupieniem. Dlatego zresztą Jezus przyszedł na świat - tylko On mógł zrealizować to pośrednictwo i to odkupienie.

Niezbadane są drogi Pana. Wprowadza nas czynnie w dzieło zbawienia, w swój Plan, powołuje nas w tym Planie do różnych zadań - choć na mój rozum nie jesteśmy mu potrzebni...

ODPOWIEDŹ:

Teza o "współodkupicielstwie" apostoła Pawła jest bluźnierstwem, podobnie jak teza o CZYIMKOLWIEK współudziale w odkupieniu ludzkości, będącym wyłącznym dziełem Boga przez Jezusa Chrystusa.

"Przecież brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek, ani też nie da Bogu za niego okupu, bo okup za duszę jest zbyt drogi i nie wystarczy nigdy, by mógł żyć dalej na zawsze i nie oglądał grobu" [Ps. 49:8-9]

"W [Chrystusie] mamy odkupienie, przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego" [Ef. 1:7]

"Ja, jedynie Ja, jestem Panem, a oprócz mnie nie ma wybawiciela" [Iz. 43:11]

Biorąc pod uwagę choćby tylko powyższe wersety oraz zasadę, że Pismo samo sobie nie przeczy, należy przystąpić do analizy Kol. 1:24.

"Teraz raduję się w cierpieniach za was i wyrównuję braki utrapień Pomazańca w ciele mym za ciało Jego, którym jest społeczność wywołanych" [Interlinia]

Uczestniczenie w cierpieniach Chrystusowych oznacza umieranie dla własnego "ja" [Flp. 3:7-11] albo przechodzenie przez ogień doświadczeń związanych z prześladowaniami dla Jego imienia [I Piotra 4:12-14].

Zdaniem tłumacza Interlinii [księdza katolickiego zresztą], rozumienie "wyrównywania braków utrapień Pomazańca w ciele Pawłowym za ciało Jezusa, którym jest Kościół" w ten sposób, że cierpienie apostoła nadrabia jakiekolwiek braki w dziele Chrystusa, jest NIEDOPUSZCZALNE.

W przypisie Interlinii do omawianego wersetu czytamy:

"Innego, poprawnego sensu nabiera [to zdanie] w takim układzie: 'wyrównuję braki w ciele mym utrapień Pomazańca za ciało Jego'. Ten dosyć niezręczny układ wyrazów podkreśla brak cierpień Chrystusa w ciele nadawcy listu. Jeśli ktoś, jak na przykład Paweł Apostoł, późno został chrześcijaninem, musi po chrzcie intensywniej uczestniczyć w cierpieniach Chrystusa, by nadrobić swoje wcześniejsze zaniedbania".

Taka interpretacja zgadza się z koniecznością "umierania wraz z Chrystusem" [Rzym. 6:3-5] i "uczestniczenia w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania" [Flp. 3:10]. Chodzi o walkę z własnym grzechem i znoszenie prześladowań, a nie o współodkupianie innych ludzi.

Cytowany powyżej Psalm 49 mówi, że nie jesteśmy w stanie odkupić [ani współodkupić] żadnego człowieka, bo okup za jego duszę jest zbyt drogi. Droższy niż cokolwiek, co możemy zaoferować - nawet nasze cierpienie. Co więcej, każda propozycja "pomocy" Bogu w tym dziele jest sugestią, że krew Jego Syna wylana na krzyżu Golgoty nie była wystarczająca.

"Protestancki świat" może się najwyżej zdziwić tak błędną, wyrwaną z kontekstu nauczania Biblii egzegezą. Dodajmy, że właściwie jest to eisegeza, czyli egzegeza uprawiana "od tyłu" - najpierw ustalamy, co chcemy udowodnić, a dopiero potem dobieramy pasujący do naszej tezy werset.

Cierpienie nie jest drogą do zbawienia [jest nią wyłącznie wiara w Chrystusa]. Nie jest również przyjęciem swojej cielesności [w rozumieniu skłonności do grzechu], lecz doświadczaniem skażenia wywołanego grzechem pierworodnym [Rzym. 8:18-23].

Jezus nikogo nie potrzebuje do pomocy w swojej misji zbawienia świata. To On przyszedł świat zbawić i każdy, kto weń wierzy, dostępuje odpuszczenia grzechów [Jan 3:16]. My tylko mamy głosić Dobrą Nowinę o Jego dziele na Krzyżu, czynić uczniami wszystkie narody i nauczać je wszystkiego, co On przykazał [Mat. 28:19-20]. Krótko mówiąc, przyprowadzamy grzeszników do Jezusa po to, by zwrócili się do bezpośrednio do Niego, a On staje się ich JEDYNYM pośrednikiem do Ojca [Jan 14:6]. Zamieniając słowo JEDYNYM na JEDYNYM KONIECZNYM dokonuje się gwałtu na tekście Pisma, przypisując człowiekowi udział w dziele dokonanym WYŁĄCZNIE przez Jezusa.

Na koniec trochę matematyki. Jeśli ktoś byłby moim pośrednikiem do Jezusa, a Jezus - pośrednikiem do Ojca, między mną a Ojcem jest 1+1=2 pośredników. Nie chce wyjść inaczej. Dlatego grzesznik sam wzywa imienia Jezusa, w którym jedynie jest zbawienie [Dz.Ap. 4:12]

KRÓLOWA NIEBA I ZIEMI (WSZECHŚWIATA)

No cóż, Pismo Święte nie pozostawia tu żadnych wątpliwości tak przedstawiając Maryję:

"Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu." /Ap 12,1/

(Dowód iż chodzi o Maryję zawarłem w następnym podrozdziale Matka wszystkich wierzących).

Apokalipsa ukazuje Maryję jako przeciwstawienie drugiej Niewiasty - Babilonu Wielkiego. Gdzie jest Maryja - tam nie ma Babilonu, gdzie jest Babilon - nie może być Maryi. Co polecam uwadze lekkomyślnych krytyków. Spotyka się niekiedy twierdzenie, jakoby królowanie Maryi nad Niebem i Ziemią było równaniem Jej z Jezusem. Jest to oczywiste nieporozumienie. Gdyby tak było, wówczas takim równaniem byłby (tym razem równaniem nas, wierzących) poniższy tekst :

"Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale." /Rz 8,16-17/ Tekst ten zdaje się sugerować iż jesteśmy równi Jezusowi (wszak wraz z nim przecież współdziedziczymy WSZYSTKO - to nie żarty ! Patrz też 1 Kor 6,10 czy Gal 5,21b).

Ale... to jeszcze nic. Pismo Święte mówi znacznie więcej - i to mówi o ludzkim królowaniu : "I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego - na ich czołach. I /odtąd/ już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków." /Ap 22,4-5 /

Nie tylko Maryja, ale i ja będę współkrólował w Niebie :

"Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy." /2 Tym 2,12a/ (Patrz też Ap 22,4-5)

Ale to jeszcze nie wszystko. Bóg przygotował nam znacznie więcej :

"Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale." /Rz 8,16-17/ Trochę możemy się tez dowiedzieć z ostrzeżeń wobec tych, którzy przepadną :

"[...]ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego." /1 Kor 6,10/

"Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą." /Gal 5,21b/

Tak wiec nie tylko Maryja, ale i ja będę współkrólował w Niebie : "Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze." /2 Tm 2,12/

"I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego - na ich czołach. I /odtąd/ już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków." /Ap 22,4-5/

Czyż nie wspaniała perspektywa?

ODPOWIEDŹ:

Nie byłbym taki pewny, czy Pismo "nie pozostawia żadnych wątpliwości, tak przedstawiając Maryję [jako Królową Nieba]". Pismo nigdzie nie przedstawia Maryi jako królowej, a 12 rozdział Apokalipsy wcale nie mówi o niej, tylko o Izraelu. Dowód na to przedstawiam poniżej, w części pt. "Matka wszystkich wierzących". Przeciwstawienie Maryi Babilonowi Wielkiemu jest wytworem [bujnej, trzeba przyznać] wyobraźni apologety katolickiego.

Znów mamy do czynienia z tym samym zabiegiem: najpierw trzeba wyprodukować takie założenia, żeby teza pasowała do nich jak ulał. Wtedy dowód to pestka. W tym przypadku: jeśli uda się biblijnie przedstawić Maryję jako królową i do tego przeciwstawić ją Wielkiej Nierządnicy, to nazwanie jej Królową Niebios nie będzie już problematyczne.

Ciekawe jest to, że apologeta katolicki mówi o naszym współkrólowaniu z Jezusem w czasie przyszłym [i słusznie!], cytując odpowiednie wersety. Zapomina przy tym jakby, że Jezus jest "Królem królów i Panem panów" [Obj. 17:14]. Gdy przyjdzie wraz z Kościołem, by objąć rządy w Tysiącletnim Królestwie,

"(...) Na szacie i na biodrze swym [będzie miał] wypisane imię: Król królów i Pan panów" [Obj. 19:16]

To znaczy, że będzie królował i panował nad współkrólującymi i współpanującymi z Nim wierzącymi.

Przypominam, że Pismo należy odczytywać w Jego kontekście, zatem nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że sugeruje ono naszą "równość wobec Jezusa". Fakt, że wraz z Nim współdziedziczymy WSZYSTKO, wcale nie oznacza, że jesteśmy Mu równi... i to naprawdę nie są żarty!

Na czym będzie polegał nasz udział w chwale?

"Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest" [I Jana 3:2]

To prawda, będziemy współkrólować wraz z Maryją i innymi świętymi [czyli zbawionymi]. Kiedy? Po Powtórnym Przyjściu Chrystusa w mocy i chwale. Problem w tym, że ona [Maryja] już teraz jest ogłaszana Królową Niebios. I wcale nie chodzi o to, że kiedyś będzie z kimś dzielić to zaszczytne miano!

"Maryjo, Królowo [tu wstawić nazwę narodu, miasta lub dowolnego regionu] módl się za nami!" - takie wezwanie słyszymy bardzo często, choć Pismo wyraźnie mówi, że nie ma kontaktu między światem fizycznie żywych i fizycznie zmarłych (chyba, że ktoś zmartwychwstanie). "Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają" [Łuk. 16:29]

Jak już wspominaliśmy, pośrednictwo Maryi do Jezusa [które jest zbędne] + Jego pośrednictwo do Ojca tworzy w sumie dwóch pośredników pomiędzy człowiekiem a Ojcem, co jest sprzeczne ze Słowem Bożym [I Tym. 2:5-6]

Apologeta katolicki usiłuje zastosować chwyt następujący: Otóż wmawia nam, że osoby krytykujące doktrynę kościoła rzymsko-katolickiego po prostu tak naprawdę jej nie znają. Opierają się na zasłyszanych opiniach czy wypowiedziach jakichś proboszczów, a także przejawach tzw. "pobożności ludowej", a tymczasem papież i Kościół nauczają w całkowitej zgodzie z Biblią! Więc o co tu się spierać?

Zacytujemy teraz fragment encykliki papieża Jana Pawła II [który jest chyba wystarczającą wykładnią rzeczywistej nauki katolickiej]:

"W obecnym Roku Maryjnym, który ogłosiłem, aby katolicy coraz częściej wznosili wzrok ku Maryi, która (...) z macierzyńską troska wstawia się za nami do swego Syna, naszego Odkupiciela, pragnę zawierzyć jej samej i Jej wstawiennictwu trudny moment współczesnego świata. (...) Przedkładamy Najświętszej Dziewicy trudne sytuacje indywidualne, aby ukazując je Synowi, uzyskała od Niego złagodzenie ich i odmianę" [encyklika "Sollicitudo Rei Socialis"]

Uczniowie Jezusa rozmawiają z Nim w Duchu Świętym bez pośredników. Przykłady:

"A był w Damaszku pewien uczeń, imieniem Ananiasz. I rzekł Pan do niego w widzeniu: Ananiaszu! On zaś rzekł: Otom ja, Panie" [Dz.Ap. 9:10]

"Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego" [II Tym. 2:19]

"Zborowi Bożemu (...) wraz ze wszystkimi, którzy wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa na każdym miejscu, ich i naszym" [I Kor. 1:2]

Teraz fragment Katechizmu Kościoła Katolickiego. Trzymajcie się mocno!

"Maryja została 'ubogacona od pierwszej chwili poczęcia blaskami szczególnej zaiste świętości'; świętość ta pochodzi w całości od Chrystusa; jest Ona 'odkupiona w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi swego Syna'. Bardziej niż wszystkie inne osoby stworzone napełnił Ją 'wszelkim błogosławieństwem... na wyżynach niebieskich - w Chrystusie' (Ef. 1,3). Wybrał Ją 'z miłości przed założeniem świata, aby była święta i nieskalana przed Jego obliczem" [#492]

Wynika stąd, że:

1. Maryja została "odkupiona w sposób wznioślejszy" od innych! A przecież Biblia mówi:

"Albowiem u Boga nie ma względu na osobę" [Rzym. 2:11; Dz.Ap. 10:34; I Piotra 1:17]

2. Bóg napełnił Maryję bardziej niż inne osoby stworzone "wszelkim błogosławieństwem na wyżynach niebieskich". Ponadto wybrał Maryję'z miłości przed założeniem świata, aby była święta i nieskalana przed Jego obliczem' [Ef. 1:3].

A teraz zobaczmy, co naprawdę jest napisane w Ef. 1:3-4

"Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios; w nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem Jego"

Powyższy tekst biblijny dotyczy WSZYSTKICH NAS [ZBAWIONYCH], czyli KOŚCIOŁA. Sugestia, jakoby mówił on o Maryi albo w jakikolwiek sposób ją wywyższał ponad innych zbawionych [świętych], stanowi niedopuszczalną manipulację Słowem Bożym.

Widzimy tutaj kolejny przykład manipulacji dokonywanej w tego rodzaju propagandzie: Należy tak przedstawić tekst biblijny, żeby sugerował osobom nie znającym Słowa i polegającym na zdaniu Magisterium pewne prawdy sprzeczne z nauczaniem Biblii. Zauważmy, że z samego tekstu, który w ogóle nie mówi o Maryi, zrobiono nauczanie o jej wyjątkowości!

Takich tricków jest więcej i bardzo na nie uważajmy. Jeśli Katechizm cytuje Biblię, to wcale jeszcze nie oznacza, że naucza zgodnie ze świętym tekstem Słowa.

MATKA WSZYSTKICH WIERZĄCYCH

Wiele osób jest zaskoczonych, iż Apokalipsa explicite mówi także o tym, iż Maryja jest matką naszą, matką WSZYSTKICH idących za Jezusem :

"I rozgniewał się Smok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa."/ Ap 12,17/

Niektórzy twierdza ze nie chodzi tu o Maryje, jednak Pismo znowu nie pozostawia tu wątpliwości, mówiąc o tej Niewieście :

"I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną." /Ap 12,5a/ Mężczyzna pasący narody rózgą żelazną to oczywiście Chrystus (o czym przeczytać można w przepięknej wizji zawartej w Ap 19,11-16 - o rózdze żelaznej mowa jest w w.15). Ponieważ zaś nie znamy żadnej innej kobiety która by porodziła Chrystusa, więc ową niewiastą musi być Maryja.

Jesteśmy więc jej duchowym potomstwem, o ile tylko należymy do tych, którzy "strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa". Mamy obowiązek czcić Ojca i Matkę. Oddajmy Jej należną cześć (jako Matce, nie jako Bogu). Czy czynisz to, Czytelniku? "Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie" /Mt 15,4/

Wielokrotnie zwracano mi uwagę, że obraz Niewiasty Obleczonej w Słońce ukazany w 12 rozdziale Apokalipsy przedstawia Izraela. Inni mówią że chodzi o Lud Nowego Przymierza (Kościół). Jest to niewątpliwie Prawda. Tekst Apokalipsy posiada wiele warstw znaczeniowych - jednak w podstawowej, dosłownej warstwie występuje tam Maryja. Zresztą Niewiasta oznacza jednocześnie Maryję, Izrael i Kościół. W Objawieniu czytamy wszak i o urodzeniu Jezusa i o "przebywaniu na pustyni".

Wątek nie byłby pełny gdybym nie wspomniał o wymowie tej sceny - Maryja jest tą, która łączy Stare i Nowe Przymierze, Stary i Nowy Testament, Izrael i Nowy Lud Boży. Mamy obowiązek czcić Ojca i Matkę. Wg Apokalipsy Maryja jest matka wszystkich wierzących. Oddajmy Jej należną Jej cześć (jako Matce, nie jako Bogu).

"Na ludzki rozum" Jezus ustanowił wiele "dziwnych" rzeczy: a to Eucharystie, a to jakiegoś rybaka jako pierwszego pasterza, urodził się z kobiety, zwyciężył przez krzyż, Prawdę dal do głoszenia ludziom, zamiast ogłosić z Nieba bezpośrednio wielkim głosem, przekazał szafowanie Laska przez nakładanie rak, rozgrzeszenie i ustanawianie "czegokolwiek" powierzył w ręce apostołów...

W tym kontekście ustanowienie Maryi "Matka wszystkich wierzących" (Apokalipsa) już nie dziwi... a Matkę trzeba czcić...

Jest to zresztą genialne (jak to w Biblii ) oddanie miejsca Maryi w historii zbawienia - tak ja jestem dla moich dzieci przedstawicielem Boga , ale nie sam z siebie, lecz z Jego Łaski i nadania, tak i Maryja. Ale tak jak ja nie jestem Bogiem, tak i Maryja nie jest, nie była i nie będzie Bogiem. Czego uczył, uczy i uczyć będzie Kościół Katolicki.

ODPOWIEDŹ:

W tym fragmencie widać kilka kolejnych sztuczek z apologetycznego arsenału katolików. Najpierw zajmijmy się jednak zagadnieniem tożsamości niewiasty z 12 rozdziału Apokalipsy, bo - jak widać - jest to podstawa teorii o "matce wszystkich wierzących".

Dlaczego Niewiasta opisana w 12 rozdziale Apokalipsy nie jest Maryją?

Na początek przyjmijmy pewne założenia:

1. Pismo tłumaczy się przez Pismo [fragmenty paralelne są pomocne w interpretacji]

2. Czytamy to, co jest napisane

3. Nie szukamy na siłę alegorii, gdy nie ma takiej potrzeby dla zrozumienia tekstu

_________________________________________________________________

Ap. 12:1,3

"I ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta (...). I ukazał się drugi znak na niebie: Oto ogromny rudy smok (...)

Niewiasta [podobnie jak smok] są ZNAKAMI [shmeion] czyli symbolami, a nie osobami. Jeśli chcemy interpretować niewiastę jako dosłowną kobietę [np. Maryję], to musimy smoka rozumieć jako dosłownego smoka [a nie znak, czy symbol szatana]. Ponieważ smok z pewnością jest symbolicznym przedstawieniem szatana [Ap. 12:9; 20:2], więc niewiasta nie może być dosłowną kobietą.

Ap. 12:5-6

"I porodziła chłopczyka, który rządzić będzie wszystkimi narodami laską żelazną; dziecię jej zostało porwane do Boga i do jego tronu. I uciekła niewiasta na pustynię (...)"

Zwróćmy uwagę na kolejność wydarzeń: Niewiasta porodziła chłopczyka, POTEM dziecię jej zostało porwane do Boga i do jego tronu, a POTEM niewiasta uciekła na pustynię. Czy Maryja uciekła na pustynię PO WNIEBOWSTĄPIENIU Jezusa?

Przy okazji:

Symbolika i logika, a także wcześniejsze teksty paralelne dopuszczają możliwość, że Niewiasta jest Izraelem:

- 12 gwiazd już wcześniej zostało zidentyfikowane jako 12 plemion Izraela [I Mojż. 37:9-19]

- Izrael często jest nazywany niewiastą [a także żoną, nierządnicą]

- Według proroctwa Izrael [Syjon] miał porodzić Mesjasza i dzieci Boże [Iz. 66:7-8]

Trudno natomiast zgodzić się z tezą, że Niewiasta jest Kościołem, ponieważ to Mesjasz zrodził Kościół, a nie Kościół Mesjasza!

Zakładanie "wielu warstw znaczeniowych" tego tekstu jest odejściem od normalnej jego interpretacji na rzecz wymuszonej i nieprawdziwej alegorii.

Ap. 12:6

"I uciekła niewiasta na pustynię (...) aby ją tam żywiono przez 1260 dni"

Nawet, gdyby przyjąć tezę, że Niewiasta [Maryja] uciekła na pustynię przed urodzeniem chłopczyka [Chrystusa], co jest niezgodne z kolejnością wydarzeń zapisaną w tekście, to musielibyśmy przyjąć, że Maryja pozostawała na pustyni [czyżby w Egipcie?] przez 1260 dni. Liczba ta jest bardzo dokładna [oznacza 3,5 roku], a w Ewangeliach nie czytamy, żeby Maryja przebywała w Egipcie przez 1260 dni i jest to raczej mało prawdopodobne. Nawet, jeśli by założyć, że Józef idąc do Egiptu osiedlił się z żoną i małym dzieckiem na pustyni, to zastanówmy się, który rozsądny ojciec wybrałby takie miejsce dla rodziny?

Poza tym, jeśli Niewiasta jest Maryją, a pustynią Egipt, to dlaczego w Apokalipsie nie ma ani słowa o mężu Niewiasty, Józefie?

Ap. 12:7-12

"I wybuchła walka w niebie (...). I zrzucony został ogromny smok, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie. (...) I usłyszałem donośny głos w niebie, mówiący: Teraz nastało zbawienie i moc, i panowanie Boga naszego, i władztwo Pomazańca Jego, gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych. (...) Lecz biada ziemi i morzu, gdyż zstąpił do was diabeł pałający wielkim gniewem, bo wie, iż czasu ma niewiele."

Jeżeli Niewiasta to Maryja, a pustynia to Egipt, to dlaczego po jej ucieczce [z małym Jezusem na ręku] następuje w niebie "władztwo Pomazańca"? Przecież Pomazaniec jest jeszcze niemowlęciem! Jeśli już wtedy został zrzucony na ziemię "oskarżyciel braci", to kto oskarża nas przed Bogiem? Czy diabeł zstąpił na ziemię podczas pobytu Maryi w Egipcie?

Aby dokonać karkołomnej interpretacji w celu dowiedzenia, że Niewiasta jest Maryją, musielibyśmy całą akcję opisywaną przez Jana w 12 rozdziale Objawienia rozebrać na czynniki pierwsze, poprzemieszczać w czasie i kompletnie pozbawić sensu cały fragment!

Zrzucenie diabła na ziemię nastąpi w przyszłości i będzie miało związek z prześladowaniem Izraela. Wtedy naprawdę diabeł będzie już miał "niewiele czasu".

Ap. 12:14

"I dano niewieście dwa skrzydła wielkiego orła, aby poleciała na pustynię (...)"

Oczywiście, przydawanie skrzydeł komukolwiek nie może być interpretowane dosłownie, musimy zatem sięgnąć do alegorii. Czy Pismo podaje wcześniej podobne porównanie, a jeśli tak, to w stosunku do kogo?

"Gdyż działem Pana jest lud jego, Jakub wyznaczonym mu dziedzictwem. Znalazł go w ziemi pustynnej i w bezludnym zawodzeniu pustyni. Otoczył go, doglądał go, strzegł go jak źrenicy oka. Jak orzeł pobudza do lotu swoje młode, unosi się nad swymi pisklętami, rozpościera swoje skrzydła, bierze na nie młode i niesie je na lotkach swoich, tak Pan sam jeden prowadził go, nie było przy nim obcego boga" [V Mojż. 32:9-12]

W tym miejscu komentarz jest chyba zbędny.

Ap. 12:14

"(...) Gdzie ją żywią przez czas, czasy i pół czasu, z dala od węża.

Czy zauważyliście, że Niewiasta jest SAMA? "Żywią JĄ", a nie ICH. Tekst nie pozwala na żadne naciąganie - to nie jest Maryja [wraz z rodziną] w Egipcie tuż po narodzeniu Jezusa, tylko Izrael prześladowany na pustyni w czasach ostatecznych.

Ap. 12:15-16

"I wyrzucił wąż z paszczy swojej za niewiastą strumień wody, aby ją strumień porwał. Lecz ziemia przyszła niewieście z pomocą i otworzyła swą gardziel, i wchłonęła strumień, który smok wyrzucił ze swojej paszczy"

Jest to opis pewnego wydarzenia, a wszystkie symbole [znaki] zostały wcześniej określone. Dlatego nie ma powodu doszukiwać się alegorii w samej akcji. Takiej sytuacji nie było w Egipcie i nic podobnego nie przydarzyło się tam Maryi. Oczywiście, każdy opis można potraktować alegorycznie, tylko że wtedy zamiast interpretować tekst Biblii ćwiczymy już wyłącznie własną wyobraźnię.

Ap. 12:17

"I zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie"

Tutaj "maryjna" interpretacja całkowicie leży w gruzach. "Reszta jej potomstwa" - co to znaczy? W oryginale czytamy "pozostali z nasienia [sperma - sperma] jej". Natomiast w Ew. Jana 8:31-59 Pan Jezus robi wykład na temat różnicy między potomstwem fizycznym [sperma] a potomstwem duchowym [tekna]. Dlatego też dzieci Boże to w biblijnym oryginale "tekna", a nie "sperma" [np. Rzym. 8:14].

I tutaj występuje poważny problem: Jakie potomstwo fizyczne ma Niewiasta, skoro Maryja [podobno] nie miała już więcej dzieci? Dogmat o wiecznym dziewictwie Maryi oraz nauczanie o tym, że Jezus był jej jedynym dzieckiem [w sensie fizycznym] [KKK #501] nie pozwala na stwierdzenie, że Niewiasta w tym fragmencie jest Maryją.

Problem drugi: Nawet zakładając [błędnie], że mowa o duchowych dzieciach "Matki wszystkich wierzących", to jak jej [Maryi] potomstwo może trwać przy świadectwie o Jezusie, skoro ona jest z nim na pustyni w Egipcie, a On dopiero gaworzy?

Podsumowanie:

Aby udowodnić, że niewiasta z Ap. 12 to Maryja, należałoby wrzucić cały rozdział do miksera, dobrze go wymieszać, a następnie z powstałej masy ulepić dokładnie to, na co mamy ochotę. Sam tekst i podstawowe reguły hermeneutyki nie pozwalają na taki wniosek.

_________________________________________________________________

"Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!" [Rzym. 8:14-15]

"A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze!" [Gal. 4:6]

Duch Święty nie woła w nas: "Matko!" - a jeśli woła, to musi być jakiś inny duch. Nigdzie w Biblii nie czytamy, żeby wierzący mieli wspólną matkę. Jedynym fragmentem, który zdołano naciągnąć w tym kierunku jest wypowiedź Jezusa skierowana do apostoła Jana: "Oto matka twoja!" [Jan 19:27]. Apologeci katoliccy "zapominają" w tym momencie o drugiej części tego samego wersetu: "I od owej godziny wziął ją ów uczeń do siebie". Po prostu Jan zaopiekował się matką Jezusa, biorąc ją do swego domu (patrz: przypis w Interlinii). Nie stała się wcale "Matką wszystkich wierzących" - Bóg Ojciec nie potrzebuje żadnego uzupełnienia w formie "pierwiastka żeńskiego [matczynego]", ponieważ jest doskonały.

Gdy Jezus odchodził ze świata, zapowiedział przyjście innego Pocieszyciela, czyli Ducha Świętego. To ON wprowadza nas we wszelką prawdę i będzie z nami na wieki [Jan 14:16-17].

"Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi. On mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi. Wszystko, co ma Ojciec, moje jest; dlatego rzekłem, że z mego weźmie i wam oznajmi" [Jan 16:13-15]

Oto prawdziwy "Przedstawiciel" Boga w stosunku do Jego dzieci. Nie chcę ranić uczuć katolików oddanych Maryi, ale prawda jest taka, że swoje gorące (i niewątpliwie szczere) uczucia lokują w niewłaściwym miejscu. Nie jest ona ich Matką, niczego im "wyjednać" nie może, królować dopiero będzie, ale razem z nami wszystkimi. Ale tego nie uczył, nie uczy i obawiam się, że nie będzie uczył Kościół Katolicki.

WSZECHOBECNOŚĆ?

Niekiedy podnoszony jest zarzut iż Maryja i święci nie mają atrybutu należnego Bogu - wszechobecności, potrzebnego (w każdym razie zdaniem krytyków) do wysłuchiwania modlitw różnych ludzi w wielu miejscach. Gdyby wysłuchiwanie modlitw następowało w taki sposób, mieliby oczywiście rację. Jednak sprawa ma się odmiennie.

Maryja i święci nie maja atrybutu wszechobecności. Ich poznanie naszych modlitw (przynajmniej większości z nich - nie chciałbym tu wchodzić w sprawę tzw. Objawień prywatnych) odbywa się za pośrednictwem Boga i ma charakter bardziej "charyzmatyczny" niż przyrodzony (podobnie jak proroctwo czy tzw."słowo poznania"). Inna sprawa, że w ogóle można by się zastanawiać, czy atrybut o jakim mowa byłby potrzebny także wówczas, gdyby poznawali nasze modlitwy bezpośrednio. Wszak ograniczenia czasu i przestrzeni nie wydają się istotne poza życiem doczesnym.

Maryja jest zjednoczona z Bogiem w "modlitwie" wiecznej (zjednoczeniu) w Królestwie, a my modląc się do Boga zawsze jednoczymy się z tymi, co z Nim są zjednoczeni - przede wszystkim z Maryją. Nie oznacza to oczywiście, że by się w ogóle modlić trzeba Ją przywoływać - bowiem tylko Jezus jest pośrednikiem - Jedynym Koniecznym Pośrednikiem, a Jego Matka jest ikoną oddania Bogu. (por. KKK 2674).

ODPOWIEDŹ:

Sprawy się komplikują. Teraz dowiadujemy się, że to Bóg jest pośrednikiem do Maryi i świętych - "ich poznanie naszych modlitw (...) odbywa się za pośrednictwem Boga". Biblia naucza, że zmarli [fizycznie] nie mają kontaktu z [fizycznie] żywymi, o czym już mówiliśmy. Temat ten powróci jeszcze przy okazji "wzywania zmarłych". Pośrednictwo Boga między człowiekiem a Maryją jest dla mnie czymś nowym.

Wiemy, że ci, którzy zmarli fizycznie, ale żyją duchowo [czyli mają żywot wieczny] są teraz z Jezusem w raju [Łuk. 23:43]. Wiemy, że nie mają z nami kontaktu [Łuk. 16:29-31; I Piotra 3:18; 4:6]. Wiemy, że Bóg dał nam Ducha Świętego i Słowo Boże, by wprowadzać nas we wszelką prawdę [Jan 16:13; II Tym. 3:16]. Wszechobecność Boga jest dla chrześcijan rzeczą oczywistą. Bezpośrednie wzywanie Jezusa w Duchu Świętym również. Po co mam wzywać kogoś, kto mnie nie słyszy i jest jedynie stworzeniem, skoro mam Pana, który żyje i mogę z Nim rozmawiać poprzez modlitwę?

Charyzmaty w postaci proroctwa, "słowa wiedzy" czy "słowa poznania" nigdy nie służyły do pośrednictwa między człowiekiem a Bogiem - tutaj mamy z kolei przykład tworzenia "charismatic fiction" na potrzeby apologetyki katolickiej. Wszyscy mamy bezpośredni przystęp do Miejsca Najświętszego w niebie, odkąd zasłona została rozdarta:

"Mając więc, bracia, ufność, iż przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym, wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiery, oczyszczeni w sercach od złego zumienia i obmyci na ciele wodą czystą" [Hebr. 10:19-22]

"Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze" [Hebr. 4:15-16]

Próby ratowania tezy o pośrednictwie Maryi za pomocą haseł typu "Jego Matka jest ikoną oddania Bogu" są być może piękne literacko, lecz kompletnie niebiblijne i niepotrzebne. Przecież Bóg mówi wyraźnie:

"Tak mówi Pan, który uczynił ziemię, Pan, który ją stworzył i umocnił, Pan jego imię. Wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, o których nie wiesz!" [Jer. 33:2-3]

"Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca , tylko przeze mnie" [Jan 14:6]

Na koniec, kilka słów o "błędach w kulcie maryjnym". Otóż kult maryjny sam w sobie jest błędem. Jeżeli ktoś mówi, że cały należy do Maryi [Totus Tuus Maria], to znaczy, że nie należy do Jezusa. Jeżeli ktoś mówi do Maryi "Pani Jasnogórska", to znaczy, że jest sługą Maryi - nie jest zatem sługą Jezusa, bo nie można dwóm panom służyć. Jeśli w Fatimie czci jedną "panią", a na Jasnej Górze jakąś inną - to jeszcze gorzej.

I nie bądźmy śmieszni: twierdzenia, że "modlitwy do Maryi kończą się w Bogu" są tylko rozpaczliwą próbą odwrócenia uwagi wiernych od faktu, że każda modlitwa do kogoś innego niż Trójjedyny Bóg jest po prostu grzechem. Kazuistyczna żonglerka pojęciami i redefiniowanie ich w celu ucieczki od prawdy Słowa Bożego na nic się nie zdadzą - fałsz zawsze pozostanie fałszem, nawet ubrany w najpiękniej brzmiące słowa.

"Maryjne wypaczenia", podobno niezgodne z nauką kościoła, są traktowane w zdumiewająco łagodny sposób. A przecież heretyk, czyli osoba uporczywie podważająca prawdy podane przez kościół katolicki, powinna być ekskomunikowana, i to "mocą samego prawa"! Tymczasem Magisterium nie reaguje na fakt, że w wielu miejscach Maryja posiada de facto status bogini, a niektórzy "zawierzają jej" cały świat!

"Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce" [Jer. 17:5]

WZYWANIE ZMARŁYCH?

Biblia mówi : "Niech nie znajdzie się u ciebie (...) wzywający zmarłych. Gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni..." [V Mojż. 18,10-11]. Czy modlitwa maryjna nie jest przekroczeniem tego nakazu ?

Myślę, iż cytat V Mojż 18,10-11 (czyli PwP 18,10-11) nie jest w tym miejscu właściwy. Zacytujmy może wersy PwP 18,10-11 w całości:

"Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych."

Jak widać, tekst ten odnosi się do praktyk magicznych ludów podbitych przez Żydów. Owo "pytanie duchów i widma, zwracanie się do umarłych" to nic innego jak praktyki spirytystyczne (notabene przez Kościół zakazane).

Zwracanie się o wstawiennictwo do świętych jest czymś diametralnie różnym i wywodzi się z Prawdy o tzw. obcowaniu świętych - w znaczeniu: obcowaniu chrześcijan na ziemi, w Niebie i w Czyśćcu (nie będę tu w tej chwili rozwijał pojęcia Czyśćca). Wierzymy, że Jezus i chrześcijanie gdziekolwiek poza Piekłem ( a więc w tych trzech miejscach) tworzą Kościół, którego członkowie mogą (ba ! powinni !) modlić się za siebie nawzajem.

Warto też zauważyć, iż Pismo bynajmniej nie uważa chrześcijan za nieżyjących (J 6,50 J 11,26) - "umarłymi" określa raczej niewierzących (Mt 8,22). Dlatego to Jezus nie łamał zakazu z Pwp 18 gdy na Górze Przemienienia rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem (Mt 17,3-4) Może warto byłoby przy tym uściślić w jakim celu w ogóle Kościół ogłasza świętych. Przecież wiemy, że wszyscy chrześcijanie nazywani są w biblii "świętymi", a i spośród umierających znacznie więcej osób trafia do Nieba niż na ołtarze. O cóż więc chodzi ?

Pewnej wskazówki udziela nam List do Hebrajczyków 13,7 :

Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę!

Dokładnie taki cel ma ogłaszanie świętych - mają oni być wzorem cnót , jakich najbardziej brakuje współczesnym. Dlatego też w kalendarzu umieszczona jest tylko pewna część świętych - tych, których postawa i dziś jest najbardziej "poszukiwana".

Jakiekolwiek wykroczenia poza te ramy są w Kościele zabronione:

"Kult świętych nie może być jakimś reliktem wierzeń politeistycznych, gdyż wynika z przesłanek czysto chrześcijańskich, a mianowicie z idei Ciała Mistycznego i w ogóle z nauki o ludzkiej dobrowolnej współpracy z laska Boża; tego rodzaju współpraca najbardziej uwydatniła się w postaci Matki Zbawiciela i dlatego Jej składamy kult szczególniejszy, chociaż zawsze jest on kultem dla człowieka, rożnym bardzo od czci oddawanej jedynemu Bogu; tak samo wyjątkowy kult otrzymuje sw. Józef będący opiekunem Jezusa" (Konstytucja o liturgii, nr.111).

ODPOWIEDŹ:

Rozpocznijmy od rzetelnej analizy fragmentu z V Mojż. 18:10-11

"Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych"

Czytamy wyraźnie: "Niech nie znajdzie się (...) ani wywoływacz duchów, (...) ani wzywający zmarłych".

Poszczególne inkryminowane zajęcia są dokładnie i osobno wyszczególnione, żeby nie było żadnych nieporozumień. Musimy przywyknąć do faktu, iż żadne słowo w Biblii nie jest niepotrzebne czy przypadkowe.

"Każde słowo Pana jest prawdziwe. On jest tarczą dla tych, którzy mu ufają. Nie dodawaj nic do jego słów, aby cię nie zganił i nie uznał za kłamcę" [Przyp. Sal. 30:5]

W przekładach ks. Wujka, Biblii Gdańskiej, Biblii Warszawskiej oraz tłumaczeniach anglojęzycznych wszystkie powyższe zabronione zajęcia są traktowane osobno [oddzielane za pomocą słów "ani", "i", "czy"], a nie jak synonimy. Jedynie w Biblii Tysiąclecia wszystkie są potraktowane razem i rozdzielone wyłącznie przecinkami, co sugeruje synonimiczność przynajmniej niektórych. Mam wrażenie, że zabieg ten został dokonany celowo, gdyż pozwala potraktować "wywoływanie duchów" i "wzywanie zmarłych" jako jedno i to samo.

Co jest zabronione i jakie są cechy zabronionych działalności?

- przeprowadzanie dzieci przez ogień [składanie dzieci z ofierze całopalnej np. Molochowi]
- wróżenie [przepowiadanie przyszłości za pomocą kuli, kart, fusów, chiromancji itp.]
- wieszczenie [przepowiadanie przyszłości poprzez ducha wieszczego - Dz.Ap. 16:16]
- gusła [odczytywanie znaków, omenów, odczynianie]
- czarnoksięstwo [uprawianie czarnej i białej magii - Dz.Ap. 8:9; 19:19]
- zaklinanie [wypowiadanie zaklęć, inkantacji, zamawianie]
- wywoływanie duchów [spirytyzm: przyzywanie duchów osób fizycznie zmarłych za pośrednictwem medium, którym może być osoba lub przedmiot - np. "tabliczka ouija", talerzyk itd.]
- znachorstwo [leczenie metodami "niekonwencjonalnymi", często poparte okultyzmem]
- wzywanie zmarłych [bezpośrednie zwracanie się do osób fizycznie nieżyjących o poradę, wsparcie itp.]

Dlaczego powyższa lista jest tak szczegółowa? Dlatego, że to wszystko naprawdę działa! Tyle, że osoby zaangażowane w tego typu praktyki nie mają pojęcia, z kim tak naprawdę się kontaktują, od kogo otrzymują "pomoc" i za jaką cenę. Oto fragment książki Emila Kremera pt. "Słowo Boże otwiera nasze oczy":

"Wszystkie (...) rzekome duchy zmarłych są symulowane (według zeznań samych spirytystów) przeważnie przez złe duchy, demony, nadziemskie władze i władców świata ciemności [Ef. 6:12; Kol. 2:15], z którymi współpracują czarownicy, zaklinacze, wróżbici. (...) Dlatego wywoływanie duchów zmarłych (nekromancja) albo wzywanie zmarłych już w Starym Przymierzu tak surowo było zabronione przez Boga i karane śmiercią" [1]

Wzywanie zmarłych jest zabronione przez Boga, natomiast kościół rzymsko-katolicki usiłuje ominąć ten zakaz poprzez rozróżnienie między spirytyzmem [przyzywaniem duchów zmarłych poprzez media] i tzw. "prawdą o obcowaniu świętych", z której wzywanie zmarłych się wywodzi.

Co to jest "prawda o obcowaniu świętych" i skąd pochodzi? Apologeta katolicki pisze: "Wierzymy, że Jezus i chrześcijanie gdziekolwiek poza piekłem (...) tworzą Kościół, którego członkowie mogą (ba! Powinni!) modlić się za siebie nawzajem".

Znów mamy do czynienia z tym samym trickiem: Należy najpierw poczynić założenie, że istnieje "prawda o obcowaniu świętych", a następnie na podstawie tegoż założenia udowodnić, że wzywanie zmarłych jest nie tylko dozwolone, ale nawet wskazane.

Jest jeszcze jeden trick apologetyczny: otóż należy tak żonglować pojęciami "żywy" i "umarły", żeby zamazać różnicę między życiem duchowym i fizycznym, a także duchową i fizyczną śmiercią. Wtedy można bez żenady stwierdzić na przykład, że "Pismo bynajmniej nie uważa chrześcijan za nieżyjących". Czyżby?

"Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie [gr. "nekroi"], potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem" [I Tes. 4:16-17]

To, czy dany tekst biblijny mówi o "umarłych fizycznie", czy "umarłych duchowo", przeważnie wynika z treści lub przynajmniej z kontekstu. Jeśli ktokolwiek próbuje mieszać te pojęcia, to widocznie ma w tym jakiś cel, ale z pewnością celem tym nie jest uczciwa egzegeza Pisma.

Jak już wyżej wspominaliśmy, Biblia naucza o niemożności kontaktu pomiędzy światem żywych [fizycznie] i umarłych [fizycznie]. Jak to jest z Kościołem? Czy wierzący pielgrzymujący na ziemi mają kontakt z wierzącymi przebywającymi już u Pana? Jednym słowem, czy istnieje coś takiego, jak "obcowanie świętych"?

W Apokalipsie [Objawieniu] jest jeden moment, w którym osoba żyjąca [fizycznie], czyli apostoł Jan rozmawia ze starcem [starszym] przebywającym w niebie [5:5]. Zauważmy jednak, że zanim ta rozmowa mogła mieć miejsce, Jan musiał się znaleźć [w widzeniu, rzecz jasna] tam, gdzie jego rozmówca:

"Potem widziałem, a oto drzwi były otwarte w niebie, i głos poprzedni, który słyszałem, jakby głos trąby rozmawiającej ze mną, rzekł: Wstąp tutaj, a pokażę ci, co się ma stać potem" [Obj. 4:1]

Nie istnieją żadne dane po temu, by twierdzić, że wierzący żywi [fizycznie] i przebywający w tzw. "zaświatach" mogli się ze sobą kontaktować. Apologeta katolicki próbuje dowieść, że Pan Jezus rozmawiał ze zmarłymi na Górze Przemienienia, co rzekomo uprawomocnia tezę o "obcowaniu świętych". Przyjrzyjmy się cytowanemu przezeń tekstowi.

Przypominam, że numeracja wersetów i rodziałów oraz ich podział nie są natchnione i pochodzą od osób kopiujących tekst.

"Zaprawdę powiadam wam, że są wśród stojących tutaj tacy, którzy nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim. A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana, brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność.

I został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło. I oto ukazali się im: Mojżesz i Eliasz, którzy z nim rozmawiali.

Na to odezwał się Piotr i rzekł do Jezusa: Panie! Dobrze nam tu być; i jeśli chcesz, rozbiję tu trzy namioty: dla ciebie jeden, dla Mojżesza jeden i dla Eliasza jeden. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich i oto rozległ się głos z obłoku: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, jego słuchajcie! A gdy to usłyszeli uczniowie, upadli na twarz swoją i zatrwożyli się bardzo. I przystąpił Jezus, i dotknął się ich, i rzekł: Wstańcie i nie lękajcie się!

A podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, tylko Jezusa samego" [Mat. 16:28-17:8]

Jezus obiecał, że niektórzy spośród uczniów nie zaznają śmierci, aż ujrzą Go przychodzącego w swoim Królestwie. Jakiej śmierci? Duchowej czy fizycznej? Można by się nad tym długo zastanawiać, próbując jakoś alegoryzować sam tekst, ale z pomocą przychodzi nam... kolejny werset: "A po sześciu dniach [Jezus] bierze z sobą niektórych [dokładnie: trzech] spośród uczniów i prowadzi ich na wysoką górę na osobność" [Mat. 17:1]. Tam przemienia się w ich obecności, ukazując im się w chwale razem z Mojżeszeem i Eliaszem - nie jest to jednak żadna "wizyta z zaświatów", tylko chwilowe wejrzenie w rzeczywistość Królestwa Bożego, które zostało dane Piotrowi, Janowi i Jakubowi. Ujrzeli Syna Człowieczego w Jego Królestwie.

Zauważmy, że nikt z uczniów (pozostających w ziemskich, skażonych ciałach) nie rozmawia ani z Mojżeszem, ani z Eliaszem. Rozmawia z nimi Jezus, który został przemieniony. "Wstąp tutaj!" - usłyszał Jan w Apokalipsie. Jezus wstąpił na moment w rzeczywistość swego Królestwa, jaśniejąc chwałą.

W Mat. 17:7 czytamy, że Jezus dotyka uczniów i przemawia do nich, ale najwyraźniej w tym momencie wizja już się skończyła, bo uczniowie "podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, tylko Jezusa samego" [w. 8]. Wrócił do ziemskiej rzeczywistości i znów był z nimi.

Po co kościół rzymsko-katolicki ogłasza świętych? Znów mamy tutaj pozory biblijności: "mają oni być wzorem cnót". Hebr. 13:7 rzeczywiście mówi o tym, żeby pamiętać o wodzach, którzy nam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladować ich". Mamy o nich pamiętać, ale nie ma tutaj ani słowa o tym, żeby się do nich zwracać, albo traktować ich jako patronów [opiekunów]! Zresztą, część świętych "wyniesionych na ołtarze" [jakim pseudobiblijnym wybiegiem można usprawiedliwić takie określenie?] w ogóle nie istniała - np. św. Krzysztof, św. Jerzy, św. Barbara i wielu innych, którzy po bliższym badaniu okazali się być jedynie legendą. Ale o tym przeciętny katolicki parafianin nie ma pojęcia.

Skoro nie można uzasadnić "obcowania świętych" na podstawie jakiegokolwiek tekstu biblijnego, trzeba poszukać jakiegoś innego, a następnie udowodnić, że jest on... biblijny. Zobaczmy, jak robi to Katechizm:

"Komunia ze zmarłymi. 'Uznając w pełni tę wspólnotę całego Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, Kościół pioelgrzymów od zarania religii chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a 'ponieważ święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów uwolnieni' (2 Mch 12,45), także modły za nich ofiarowywał'. Nasza modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się skuteczne ich wstawiennictwo za nami" [KKK #958]

Dowiedliśmy wcześniej na podstawie Słowa Bożego, że nie ma takiej możliwości [ani sensu], by kontaktować się z osobami zmarłymi [fizycznie], a i one nie mają takiej możliwości w stosunku do żywych [fizycznie]. Autorzy Katechizmu wiedzą o tym doskonale, dlatego powołują się na II Księgę Machabejską. I tu dochodzimy do problemu zawartości kanonu Starego Testamentu.

Potraktujemy tę sprawę dość obszernie, gdyż zawartość kanonu Starego Testamentu jest podstawą licznych błędów i nieporozumień doktrynalnych, a także obszarem nadużyć w celu obrony fałszywych doktryn o "obcowaniu świętych", wzywaniu [fizycznie] zmarłych, wstawiennictwie świętych czy modlitwie za zmarłych [fizycznie].

Apologeci katoliccy często wysuwają argument, że to kościół [rzymsko-katolicki?] dał nam Biblię. Jest to argument bardzo łatwy do obalenia: Otóż, jeśli chodzi o Nowy Testament, to otrzymaliśmy go od apostołów, a jego kanon został ustalony na długo przedtem, zanim powstał kościół rzymsko-katolicki ze swoim systemem hierarchicznym, "prymatem Piotrowym", przeistoczeniem, celibatem i innymi cechami charakterystycznymi tego wyznania.

O ile kanon Nowego Testamentu nie podlega żadnej dyskusji, to w przypadku Starego Testamentu mamy problem, ponieważ kościół rzymsko-katolicki włączył do swojego kanonu kilka ksiąg [m.in. I i II Księgę Machabejską], które sam określa jako deutero-kanoniczne, czyli wtórno-kanoniczne. Już samo to określenie sugeruje jest nieco dziwne, bo jeśli są natchnione [a tak twierdzi Magisterium], to powinny być normalne, czyli kanoniczne!

Ile ksiąg zawiera kanon Starego Testamentu i które to księgi? Kościół rzymsko-katolicki powołuje się na tzw. "kanon aleksandryjski" oparty na zawartości i kolejności greckiego przekładu Biblii zwanego Septuagintą. Tymczasem kanonem oryginalnym i (oczywiście) wcześniejszym jest Biblia Hebrajska ze swoim zestawem ksiąg, zwanym "kanonem hebrajskim". Septuaginta zawierała księgi dodatkowe, których nie ma w kanonie hebrajskim: Tobiasza, Judyty, I i II Machabejska, Mądrości, Syracha, Barucha, a także fragmenty Księgi Estery i Księgi Daniela.

Słowo Boże samo mówi nam, komu zostało powierzone zadanie zestawienia i zachowania kanonu Pism:

"Jaka więc nadzwyczajność Judejczyka, lub jaki zysk z obrzezania? Wielki w każdy sposób. Najpierw [bowiem] ponieważ otrzymali powierzone wypowiedzi Boga" [Rzym. 3:1-2 Interlinia]

To Żydzi otrzymali Słowo Boże w depozycie i skompletowali kanon Pism na długo, zanim dokonano przekładu zwanego Septuagintą i zanim powstał Kościół, nie mówiąc już o wykształceniu się organizacji, która dopiero po Wielkiej Schizmie przyjęła nazwę kościoła rzymsko-katolickiego. Sam Pan Jezus w swoich wypowiedziach powoływał się na Kanon Hebrajski [Tanach] dzielony na trzy części: Tora [Pięcioksiąg], Nebi'im [Prorocy] i Ketub'im [Pisma]. Czytelników znających język angielski [i nie tylko ich] odsyłam do szczegółowego wykładu na temat kanonu, znajdującego się TUTAJ

Ze źródeł polskojęzycznych można zacytować ciekawy fragment Historii Kościelnej Euzebiusza z Cezarei, podający spis ksiąg Kanonu Starego Testamentu, podany przez Orygenesa [186-253 r.n.e] - jednego z tzw. "przednicejskich" Ojców Kościoła. Dla ułatwienia podajemy w nawiasach kwadratowych nazwy ksiąg w protestanckim przekładzie Biblii Warszawskiej i katolickim Biblii Tysiąclecia.

"Przy objaśnianiu pierwszego Psalmu Origenes daje wykaz ksiąg świętych Starego Testamentu, tak pisząc dosłownie: 'Trzeba wiedzieć, że ksiąg Starego Testamentu według tradycji żydowskiej istnieje 22, tyle właśnie, ile wynosi liczba liter hebrajskich.' Potem dodaje: 'Otóż te 22 księgi według Żydów są następujące: Ta, którą nazywamy Genesis, a Żydzi od pierwszego księgi słowa Bresith, t.zn. 'Na początku' I Mojżeszowa; Księga Rodzaju]; 'Exodos - Ouellesmoth czyli 'Te są imiona' [II Mojżeszowa; Księga Wyjścia]; Lewitikon - Ouikra: 'I zawołał' [III Mojżeszowa; Księga Kapłańska]; Numeri - Ammesphekodeim [IV Księga Mojżeszowa; Księga Liczb; Deuteronomion - Elleaddebareim: 'Te są słowa' [V Mojżeszowa; Księga Powtórzonego Prawa]; Jezus, syn Nawego - Josuebennoun [Księga Jozuego]; Sędziowie, Rut [[Księga Sędziów, Księga Rut], u nich zaś w jednej księdze Sophteim; I i II Księga Królewska, u nich zaś jedna, Samuela [I i II Księga Samuela]: 'Powołany od Boga', III i IV Księga Królewska w jednej Ouammelch Dawid [I i II Księga Królewska], to znaczy: 'Królestwo Dawidowe'; I i II Paralipomenon w jednej: Dabrejamein [I i II Księga Kronik], co znaczy: 'Księgi Dni'; I i II Ezdrasza w jednej Ezra [Księga Nehemiasza, Księga Ezdrasza], to znaczy: 'Pomocnik'; Księga Psalmów - Spharthelleim [Księga Psalmów]; Przysłowia Salomonowe - Meloth [Księga Przypowieści Salomona; Księga Przysłów Salomona]; Ekklezjastes - Coelth [Księga Kaznodziei Salomona; Księga Eklezjastesa]; Pieśń nad Pieśniami (a nie jak niektórzy utrzymują Pieśni nad Pieśniami) - Sirassireim [Pieśń nad Pieśniami]; Izajasz - Jessija [Księga Izajasza]; Jeremiasz z Trenami i Listem w jednej księdze [Księga Jeremiasza, Treny (Lamentacje)]; Daniel - Daniel [Księga Daniela]; Ezechjel - Jezekiel [Księga Ezechiela]; Job [Księga Joba; Księga Hioba]; Ester - Esther [Księga Estery]". Oprócz tego księga tzw. "12 Proroków mniejszych" w jednej księdze, którą Euzebiusz przez nieuwagę opuścił, co znajdujemy w przypisie tłumacza. [2]

Drugi zestaw ksiąg kanonicznych Starego Testamentu uznanych przez Wczesny Kościół za natchnione podaje Meliton, biskup Sardes [zm. ok. 190 r. n.e.]. Oto kolejny cytat z Historii Kościelnej:

"W przedmowie zaś do swych Wypisów daje ten sam autor katalog powszechnie uznanych pism Starego Testamentu [podkreślenie moje], który tutaj podać uważałem za rzecz niezbędną. Oto jego słowa:

'Meliton, Onezymowi, Bratu, pozdrowienie.

Ponieważ często wyrażałeś życzenie, powodowany gorliwością dla [S]łowa [B]ożego, że pragniesz mieć wypisy z Zakonu i Proroków o Zbawicielu i całej wierze naszej, i że chcesz znać dokładnie liczbę i porządek ksiąg Starego Testamentu, postarałem się o to, by to zrobić. Znam Twoją gorliwość dla wiary i Twoją żądzę wiedzy, i wiem, że z miłości do Boga wśród walki o zbawienie wieczne, te sprawy nad wszystkie inne przekładasz. Otóż byłem na Wschodzie i dostałem się do miejsca, gdzie się to wszystko głosiło i działo; tam poznałem dokładnie księgi Starego Testamentu, a ich zestawienie Tobie posyłam: Oto ich tytuły: Mojżesza ksiąg pięcioro: Genesis, Exodus, Numeri, Leviticus, Deuteronomium; Jezus Nawego, Sędziowie, Rut, cztery Księgi Królewskie [czyli dwie Samuelowe i dwie Królewskie - przyp. aut.], dwie Księgi Paralipomenów [I i II Księga Kronik], Psalmy Dawidowe, Przysłowia Salomonowe albo Księgi Mądrości, Ekklezjastes, Pieśń nad Pieśniami, Job, księgi prorocze Izajasza, Jeremiasza, Dwunastu Proroków w jednej księdze, Daniel, Ezechjel, Ezdrasz [Ezdrasz i Nehemiasz]. Z tych ksiąg sporządziłem wypisy, które na sześć ksiąg podzieliłem" [3]

Powyższy spis jest mniej szczegółowy od tego, który podał Orygenes, ale jedno jest pewne: za czasów Melitona, czyli mniej więcej w drugiej połowie II wieku, kanon hebrajski był powszechnie uznany w Kościele. W żadnym z podanych wyżej spisów nie ma ani jednej księgi uznanej przez kościół rzymsko-katolicki w ramach kanonu aleksandryjskiego. W spisie Orygenesa znajdują się dokładnie wszystkie księgi kanonu hebrajskiego w liczbie 39.

Jeszcze jedna ciekawostka dotycząca tak zwanych pism deutero-kanonicznych. Otóż sam Józef Flawiusz, historyk żydowski, tak się wyraża na temat kanonu:

"Niema u nas jakiejś niezmiernej liczby ksiąg, któreby się z sobą nie zgadzały albo stały w sprzeczności. Jest ich tylko 22, a zawierają dzieje wszystkich wieków i słusznie uchodzą za boskie. Pięć z nich pochodzi od Mojżesza, a obejmują prawa i dzieje ludzkości od początku aż do śmierci Mojżeszowej i ogarniają czas około trzech tysięcy lat. Od śmierci zaś Mojżesza aż do zgonu Artakserksesa, następcy Kserksesa na tronie perskim, prorocy, którzy przyszli po Mojżeszu, opisali historję swych czasów w 13 księgach. Pozostałe cztery księgi zawierają hymny ku czci [B]ożej i rady życiowe dla ludzi. Od Artakserksesa aż do naszych czasów zostało wprawdzie wszystko spisane, nie jest to jednakowoż tak wiarogodne jak pisma poprzednie [podkr. moje], bo nie przechowała się dokładna proroków sukcesja" [4]

Artakserkses panował na przełomie V i IV wieku p.n.e., natomiast Józef Flawiusz pisał te słowa w I w n.e. Wniosek? Pisma deutero-kanoniczne powstałe w okresie IV w p.n.e. - I w. n.e. Nie były uważane za natchnione przez samych Żydów. Potwierdzenie tej tezy znajdujemy w Talmudzie:

"Wraz ze śmiercią Aggeusza, Zachariasza i Malachiasza, proroków mniejszych, Duch Święty przestał działać w Izraelu" [Tos. Sotah 13,2: baraita w Bab. Joma 9b, Bab. Sota 48b i Bab. Sanhedrin 11a] [5]

"Aż do tej pory [czasy Aleksandra Wielkiego] prorocy prorokowali w Duchu Świętym; od tego czasu nadstawcie uszu i słuchajcie mędrców" [Seder Olam Rabba 30] [5]

"Ewangelie i księgi heretyków [chrześcijan] nie czynią rąk nieczystymi; Księgi Ben Siry [syna Syracha] i wszelkie inne księgi napisane od jego czasów nie są kanoniczne" [Tosefta Yadaim 3,5] [5]

(Więcej szczegółów na temat kanonu Pism Starego Testamentu znajduje się w 3 rozdziale "Przewodnika apologetycznego" Josha McDowella, wydanego przez oficynę "Vocatio". Serdecznie polecam tę pozycję!)

Księgi Syna Syracha to np. Księga Mądrości, czyli Eklezjastyk [dokładnie: Słowa Jezusa, syna Syracha], znajdująca się w kanonie katolickim.

Co z tego wynika? Przeczytajmy fragment wstępu do I Księgi Machabejskiej w Biblii Tysiąclecia:

"Pierwsza Księga Machabejska jest księgą historyczną. Napisał ją nieznany, ale dobry historyk, naoczny świadek niektórych walk Machabeuszów, którzy dopuścili go do archiwum z państwowymi dokumentami. Krótko przed śmiercią Szymona, pomiędzy r. 135 a 130 przed Chr., spisał on dzieje 40 lat (175-135) walk Matatiasza i trzech jego synów z wojskami państwa Seleucydów"

Krótko mówiąc, Księgi Machabejskie powstały w II w p.n.e., czyli w okresie, gdy według rabinów Duch Święty odszedł od Izraela, a zdaniem Józefa Flawiusza nie zachowała się sukcesja autentycznych proroków. Ojcowie Kościoła posługiwali się kanonem hebrajskim, a nie aleksandryjskim. Wniosek: Księgi Machabejskie nie są natchnione i jako takie nie znalazły się [wraz z innymi księgami deutero-kanonicznymi] w kanonie hebrajskim uznanym powszechnie przez Wczesny Kościół.

"Hieronim (340-420 po. Chr.), wielki uczony i tłumacz łacińskiej Wulgaty, nie włączył Apokryfów [czyli ksiąg deuterokanonicznych - red.] do kanonu. Hieronim mówił, że Kościół czyta je 'ze względu na przykład życia i naukę obyczajów', jednakże 'nie stosuje ich do ustalania żadnej doktryny'. Spierał się w tej sprawie z Augustynem. Z początku Hieronim nie chciał nawet tłumaczyć ksiąg apokryficznych na łacinę, ale potem przełożył kilka z nich. Po jego śmierci księgi apokryficzne dołączono do jego łacińskiej Wulgaty z wersji starołacińskiej." [5]

Autorzy wstępu do Biblii Tysiąclecia (wyd. III poprawione, 1987) mają wprawdzie na tyle przyzwoitości, by nie nazywać ich kanonicznymi, lecz mimo to usiłują sugerować, jakoby były one ważną podstawą do ustalania doktryn [których nie można było ustalić w oparciu o kanoniczne, czyli natchnione księgi biblijne]:

"Na wartość 1 Mch zwrócił uwagę Józef Flawiusz, który korzystał z niej pełną dłonią [autorzy celowo przemilczają fakt, iż tenże Józef Flawiusz odmawia natchnienia i kanoniczności tej księdze - przyp. autora]. Żydzi palestyńscy jednak księgi tej nie przyjęli do swojego kanonu ksiąg świętych. Za natchnioną natomiast uznali ją Żydzi aleksandryjscy, a za nimi Kościół. Kiedyś Luter żałował, że odrzuciwszy wtórnokanoniczne księgi biblijne nie zrobił wyjątku dla 1 Mch, a spośród dzisiejszych Żydów wielu chciałoby uznać 1 Mch za świętą".

W czasach Józefa Flawiusza nie istnieli "Żydzi palestyńscy" tylko "Żydzi izraelscy". Nazwa "Palestyna" pochodzi od "Siria Palestina" i została wymyślona przez Rzymian po powstaniu Bar-Kochby w latach 132-135 n.e.. Żydzi aleksandryjscy należeli do tzw. Diaspory, czyli narodu rozproszonego. Przejęcie kanonu Pisma od rozproszonych zamiast od tych, którzy przejęli bezpośrednie dziedzictwo ojców w Jerozolimie można by chyba porównać do przejęcia treści jakiegoś najważniejszego dokumentu dla narodu polskiego [np. Konstytucji] od... Polonii mieszkającej w Chicago zamiast od Polaków mieszkających na ziemiach ojców i tam przechowujących wszelkie tego rodzaju księgi.

Dlaczego wybrano kanon aleksandryjski, a nie oryginalny? Odpowiedź znajduje się we wstępie Biblii Tysiąclecia do II Księgi Machabejskiej:

"W egzegezie katolickiej 2 Mch cieszy się dużym szacunkiem ze względu na to, że świadczy lepiej niż inne księgi o religijnych przekonaniach, jakie współcześnie panowały w Palestynie. Niektóre z nich tu po raz pierwszy występują w księgach ST, np. wstawiennictwo zmarłych za żyjących i modlitwa żywych za zmarłych"

W ten sposób upadają pozory "biblijności" doktryny o "obcowaniu świętych". Nauczanie Katechizmu o komunii z nimi i Maryją, a także możliwości wzajemnego wstawiennictwa żywych [fizycznie] i umarłych [fizycznie], jest fałszywe i opiera się na tekście historycznym, lecz nie biblijnym.

Podsumujmy apologetyczne tricki używane do wytworzenia owych pozorów prawdy: zaczerpnięcie wygodnych tekstów z kanonu zwierającego niebibijne teksty wtórnokanoniczne, sugestia, że były one ważne dla kogoś [np. Józefa Flawiusza], a także przyprawienie całego dowodu szczyptą wyrwanych z kontekstu pism Ojców Kościoła. W przypadku "obcowania świętych" wciągnięto w tę intrygę Bogu ducha winnego Polikarpa ze Smyrny, wykorzystując jego tekst o męczennikach:

"Składamy hołd (Chrystusowi) w naszej adoracji, gdyż jest Synem Bożym, męczenników zaś kochamy jako uczniów i naśladowców Pana, a to jest rzeczą słuszną, gdyż w niezrównanym stopniu oddali się oni w służbę swojemu Kościołowi i Mistrzowi. Obyśmy i my mogli stać się ich współtowarzyszami i współuczniami" [KKK #957, cytat z: Martyrium Polycarpi]

Zauważmy, że Polikarp ani słowem nie wspomina o obcowaniu ze zmarłymi współwierzącymi, ani o wstawiennictwie - czy to ich za nas, czy naszym za nich. Kochamy ich, naśladujemy ich wiarę i pragniemy znaleźć się kiedyś [po śmierci] tam, gdzie oni, czyli u Pana. Gdyby Polikarp mógł się dowiedzieć, w co go wciągnięto, zapewne przewróciłby się w grobie!

Na koniec jeszcze kilka słów o kulcie "świętych" (cudzysłów wziął się stąd, że według Biblii wszyscy zbawieni są świętymi, bo zostali uświęceni krwią Jezusa i oddzieleni dla Boga). Apologeta katolicki cytuje "Konstytucję o liturgii" nr 111 (dokument Soboru Watykańskiego II, jak mniemam):

"Jej [Maryi] składamy kult szczególniejszy, chociaż zawsze jest on kultem dla człowieka, różnym bardzo od czci oddawanej jedynemu Bogu; tak samo wyjątkowy kult otrzymuje św. Józef będący opiekunem Jezusa"

"Kult: Cześć religijna oddawana bóstwu (siłom nadprzyrodzonym), osobom, rzeczom: kult bożków, świętych, zmarłych. Kult słońca, ognia." [Słownik Języka Polskiego PWN 1982].

Kult maryjny, czyli cześć religijna oddawana Maryi [lub zmarłym], jest "różny bardzo" od czci religijnej oddawanej jedynemu Bogu. Jest to przykład zwykłej sofistyki i żonglerki pojęciem kultu. Żadne stworzenie nie jest godne kultu, czyli czci religijnej - bez względu na to, czy urodziło Mesjasza, czy było wzorem cnót chrześcijańskich. Zwracanie się z modlitwą do kogokolwiek poza Bogiem jest grzechem.

"Oprócz mnie nie ma żadnego boga sprawiedliwego i wybawiciela. Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego" [Iz. 45:21-22]

Tak mówi Pan na temat bałwanów i wszystkiego, co się w popiół obraca:

"Kto się zadaje z popiołem, tego zwodzi omamione serce, tak że nie uratuje swojej duszy ani też nie powie: Czy to nie złuda, czego się trzymam?" [Iz. 44:20]

"Przeklęty mąż, który na człowieku polega (...) błogosławiony mąż, który polega na Panu" [Jer. 17:5,7]

Poleganie na człowieku [żyjącym fizycznie lub fizycznie zmarłym] wprowadza pod Boże przekleństwo. Czymże innym jest "zawierzanie", "powierzanie", "polecanie siebie i innych pod czyjąś obronę" jeśli nie aktem polegania na osobie, do której się modlimy? Tutaj nie chodzi o prymitywną cześć oddawaną obrazom czy figurom, lecz o duchową rzeczywistość, która za tym religijnym aktem stoi. Politeiści i animiści dobrze wiedzą, że nie modlą się do bożka czy kamienia - oni zwracają się do duchów reprezentowanych przez takie czy inne "medium".

Człowiek o omamionym sercu łamie Boży zakaz zwracania się w formie modlitwy do kogokolwiek poza samym Trójjedynym i wchodzi w duchowy świat, o którym nie ma najmniejszego pojęcia. Tam rządzi "kłamca i ojciec kłamstwa" [Jan 8:44] mający do swej dyspozycji całe legiony demonów, które czasem nawet potrafią powiedzieć prawdę, żeby uwiarygodnić swoje działanie w oczach naiwnych i nieposłusznych Bogu ludzi. Tak było w przypadku ducha wieszczego w Filippi. To biblijne ostrzeżenie powinniśmy traktować poważnie [Dz.Ap. 16:16-18].

KIM JEST MARYJA, BY SIĘ DO NIEJ MODLIĆ?

Na początku wypada zdefiniować czym jest modlitwa. W Katechiźmie czytamy "Modlitwa jest wzniesieniem duszy do Boga lub prośbą skierowaną do Niego o stosowne dobra" (2559) i dalej "Modlitwa chrześcijańska jest związkiem przymierza między Bogiem i człowiekiem w Chrystusie. Jest działaniem Boga i człowieka; wypływa z Ducha Świętego i z nas, jest skierowana całkowicie ku Ojcu, w zjednoczeniu z ludzką wolą Syna Bożego, który stał się człowiekiem. " (2564). No i wreszcie "W Nowym Przymierzu modlitwa jest żywym związkiem dzieci Bożych z ich nieskończenie dobrym Ojcem, z Jego Synem Jezusem Chrystusem i z Duchem Świętym. Łaska Królestwa Bożego jest "zjednoczeniem całej Trójcy Świętej z całym wnętrzem (człowieka)". Życie modlitwy polega zatem na stałym trwaniu w obecności trzykroć świętego Boga i w komunii z Nim. Ta komunia życia jest zawsze możliwa, gdyż przez chrzest staliśmy się jedno z Chrystusem. Modlitwa jest o tyle chrześcijańska, o ile jest komunią z Chrystusem i rozszerza się w Kościele, który jest Jego Ciałem. Ma ona wymiary miłości Chrystusa." (2565)

Jak już choćby z powyższego widać nie jest możliwa modlitwa maryjna, zatrzymująca się wyłącznie na Maryi. "Do Maryi" modlimy się ze względu na Boga. Innymi słowy, jeżeli modlimy się tak, jak tego uczy Kościół to modląc się do Maryi modlimy się do Boga, ale nie dlatego, ze Maryja jest Bogiem, tylko dlatego, ze taka jest natura modlitwy. Modlitwa do Boga jest całkiem inna niż modlitwa "do Maryi". Widać to choćby w litaniach : do Boga modlimy się "zmiłuj się nad nami" do Maryi "módl się za nami". Gdy na weselu w Kanie Galilejskiej zabrakło wina, mimo że jeszcze Jezus nie rozpoczął czynienia cudów, Maryja zwróciła się do Niego o pomoc (Ewangelia wg Jana 2,1-11). Mimo że odpowiedź Jezusa nie była zbyt zachęcająca, Maryją nie miała wątpliwości że Jezus spełni Jej prośbę (kto nie wierzy niech zwróci uwagę na wiersz 5). Jest to pierwsze wstawiennictwo Maryi, jakie znamy. Dziś nie robimy niczego innego, niż owi słudzy - przychodzimy do Maryi o pomoc.

Maryja jest przede wszystkim Wstawienniczką. Jeśli my, przebywający jeszcze na Ziemi możemy się wzajemnie o siebie modlić, to co przeszkadza prosić o to ludzi, którzy przekroczyli już barierę doczesności i zajmują się wyłącznie sprawami Bożymi,? Napisano "wielką moc posiada modlitwa sprawiedliwego" (Jk 5,16).

Nawet jeśli zwracamy się do Maryi bezpośrednio ("Proszę Cię") to mamy świadomość iż nie chodzi o własną moc Maryi. W modlitwach do Boga chodzi o moc AUTONOMICZNĄ. Maryja oczywiście jako Królowa Nieba i Ziemi ma moc sprawczą, ale moc ta nie pochodzi od Niej - i nawet nie jest w ścisłym znaczeniu Jej zasługą... Podobnie my , gdy będziemy królować z Jezusem - będziemy mieć moc sprawcza (wykonawczą). Inaczej w czym miałoby się przejawiać owo panowanie ?

To tak jak gubernator prowincji - ma uprawnienia sadownicze, ale na mocy władzy króla... (który ma je dlatego, iż delegował je na niego Bóg, ale to już inna rozmowa...) "Maryja jest doskonałą "Orantką", figurą Kościoła. Gdy modlimy się do Niej, wraz z Nią łączymy się z zamysłem Ojca, który posyła swego Syna dla zbawienia wszystkich ludzi. Podobnie jak umiłowany uczeń, przyjmujemy do siebie Matkę Jezusa, która stała się Matką wszystkich żyjących. Możemy modlić się z Nią i do Niej. Modlitwa Kościoła jest jakby prowadzona przez modlitwę Maryi. Jest z Maryją zjednoczona w nadziei." (Katechizm 2679)

ODPOWIEDŹ:

Ponieważ naszym celem jest wskazanie kruczków apologetycznych, pozwalających "udowadniać" fałszywe nauki, przyjrzyjmy się definicji modlitwy, podanej w powyższym tekście. To prawda, że jest ona prośbą, skierowaną do Boga, związkiem przymierza, że wypływa z Ducha Świętego [jeśli się Go naprawdę otrzymało], że jest skierowana ku Ojcu - to wszystko prawda!

Tyle, że nagle dowiadujemy się, iż "nie jest możliwa modlitwa maryjna, zatrzymująca się wyłącznie na Maryi". Czyli nie modlimy się do Maryi [bez cudzysłowu], lecz "do Maryi" [w cudzyłowie] ze względu na Boga. Różnica pomiędzy modlitwą do Maryi a modlitwą "do Maryi" jest cokolwiek niejasna - wygląda na to, że mówimy do niej, ale nie do niej. Cokolwiek schizofreniczne, prawda? Każdy zdrowy na umyśle człowiek zwracając się do kogoś, zwraca się do niego, a nie do kogoś innego. Pokazaliśmy już, że zwracanie się do osób zmarłych nie ma sensu, poleganie na ludziach [fizycznie żywych lub martwych] grozi poważnymi konsekwencjami natury duchowej, a Bóg wyraźnie mówi, że należy się do Niego zwracać bezpośrednio.

Poza tym, niektóre tytuły przypisywane Maryi wcale nie świadczą o tym, że "nie przesłania ona Jezusa". W Biblii wymienione poniżej cechy są przypisywane wyłącznie Bogu. Oto kilka przykładów pochodzących z "Litanii Loretańskiej do Najświętszej Maryi Panny":

Panno czcigodna, Panno łaskawa, Panno wierna, Gwiazdo zaranna, Ucieczko grzesznych, Królowo Aniołów, Królowo Patriarchów, Królowo Apostołów, Królowo męczenników, Królowo Wyznawców, Królowo Wszystkich Świętych, Królowo pokoju.

Tylko Bóg jest czcigodny, wierny i łaskawy [Ps. 145 i inne psalmy]. Tylko Jezus jest Gwiazdą zaranną [Obj. 22:16]. Tylko Jezus jest Królem [Obj. 19:16].

Prosimy ponadto o niemydlenie nam oczu stwierdzeniami, jakoby Maryja "tylko współkrólowała" z wiernymi, skoro jest nazywana "królową wszystkich świętych" i "królową apostołów". Czy nie przysłania Jezusa? On jest "tylko" Księciem Pokoju - ona jest nazywana "królową pokoju".

Jeśli chodzi o moc sprawczą osób, do których modlą się katolicy, to zastanawiam się, jak można modlić się do świętego Józefa w poniższy sposób wiedząc, że on nie może nic zrobić:

Do ciebie, święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o twoją opiekę. Przez miłość, która cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogurodzicą i przez ojcowską twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.

Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebieską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.

Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen

"Do ciebie uciekamy się [Józefie] (...). Błagamy o twoją opiekę [Józefie] (...). Wejrzyj łaskawie [Józefie]. (...) Potężny nasz Wybawco [Józefie] (!), przybądź nam łaskawie z niebieską pomocą. (...) Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką [Józefie]."

I cóż z tego, że gdzieś w środku wypowiada się słowa "swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam", skoro powyższe zawołania nadają Józefowi charakteu bóstwa?

Powiadam raz jeszcze: Bóg wyraźnie zaznaczył, że należy wołać do Niego, a nie do jakichkolwiek pośredników - jawnych czy niejawnych. Maryja ma taką samą "moc sprawczą delegowaną przez Boga" jak każdy z nas [zbawionych], ponieważ "wszelka moc na niebie i na ziemi należy do Pana" [Mat. 28:18], a my możemy najwyżej działać w Jego imieniu. Tyle, że ona nas nie słyszy. Natomiast, jeśli mam prosić o modlitwę wstawienniczą mojego brata [czy siostrę] w Chrystusie [oczywiście spośród tych, którzy żyją fizycznie i duchowo], to nie będę do niego mówił "królu apostołów" czy "gwiazdo zaranna".

Apologeta katolicki pisze: "Jak dotąd nie spotkałem ani jednej osoby która oddawałaby Maryi boską cześć...". Proszę w takim razie pojechać do Częstochowy i zaproponować pielgrzymom, żeby uklękli tyłem do obrazu Czarnej Madonny... .

I jeszcze jedno: Setnik rzymski, pododnie jak Maria, nie miał żadnych wątpliwości, że jego prośba zostanie wysłuchana przez Jezusa. W dodatku sam Pan powiedział o nim, że takiej wiary nie znalazł u nikogo w Izraelu (czyżby nawet u swojej matki?) [Łuk. 8:5-13]. Dlaczego setnikowi nie postawić jakiegoś sanktuarium, żeby go tam prosić o modlitwy wstawiennicze do Jezusa?

RÓŻANIEC

Zdarza się, że modlitwa różańcowa jest atakowana na podstawie wersetu:

"Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani."/Mt 6,7/

Oczywiście zarzut taki wynika z nieznajomości tego, czym jest różaniec ani jak się należy na nim modlić. Istotą różańca jest rozważanie zdarzeń (przede wszystkim ewangelicznych). Jest to więc rodzaj wstępu do modlitwy myślnej czy może raczej kontemplacyjnej. Wypowiadane słowa są jedynie ułatwiającym "podkładem". Tak więc to nie ilość wypowiadanych słów stanowi o sile tej modlitwy.

Nietrafny jest także zarzut dezawuujący różaniec z powodu powtarzania słów. Ewangelia wg świętego Marka mówi o tym, że Jezus w Ogrójcu :

"odszedł znowu i modlił się, powtarzając te same słowa."/Mk 14,39/

Całkowite niezrozumienie sprawy wykazują Ci, którzy porównują różaniec z mantrą. Mantra ze swej istoty ma doprowadzić umysł do swego rodzaju awarii ("odmienny stan świadomości" są w gruncie rzeczy stanem braku łączności umysłu z rzeczywistością).

Rozważając historię różańca, musimy sięgnąć do IX wieku przed Chrystusem, kiedy to Żydzi na pustyni pomagali sobie kamieniami w odmawianiu 150 psalmów. Chrześcijańską historię różańca należałoby rozpocząć chyba od Didache, w którym pod koniec I wieku n.e. opisano praktykę modlitewną, w której niektórzy upatrują bazy różańca (choć może skojarzenie z brewiarzem byłoby bliższe). Znajdujemy tam Modlitwę Pańską (Ojcze nasz) wraz z zaleceniem "Módlcie się w ten sposób trzy razy na dzień".

Następny ślad odnajdujemy w roku 340 w Egipcie, gdzie mnisi praktykowali odmawianie Ojcze nasz 300 razy dziennie. Aby się nie pomylić, gromadzili 3 stosy po 100 kamieni i przenosili po jednym kamieniu po każdym odmówieniu modlitwy. Metoda była skuteczna, ale dość fatygująca. Dużo wygodniejszy okazał się używany około 1100 roku tzw. Sznur Paternoster ('Na-tri-coicat). Zmawiało się 3 (bo Bóg jest Trójjedyny) razy po pięćdziesiąt Ojcze nasz (razem dawało to 150 - jak 150 psalmów).

Różaniec w podobnej do obecnej postaci ustabilizował się około 1213 roku wśród Dominikanów, którzy zauważyli iż jest to modlitwa skuteczna w zwalczaniu satanizmu.

"Pobożność średniowieczna na Zachodzie rozwinęła modlitwę różańcową, wprowadzając ją jako ludową formę zastępczą Modlitwy Godzin. Na Wschodzie litanijna forma Akathistos i Paraklisis pozostała zbliżona do chórowego oficjum w Kościołach bizantyjskich, podczas gdy tradycje: ormiańska, koptyjska i syryjska dawały pierwszeństwo ludowym hymnom i pieśniom ku czci Matki Bożej. Jednakże w Ave Maria, w teotokionach, hymnach św. Efrema czy św. Grzegorza z Nareku tradycja modlitwy jest zasadniczo ta sama. " (Katechizm 2679)

No i wreszcie zarzut ostatni - rzekomo słowa wypowiadane podczas modlitwy różańcowej mają być niebiblijne. Ano - spójrzmy:

Różaniec to przede wszystkim "Ojcze nasz" (modlitwa w całości przekazana nam przez Jezusa (Mt 6,9-15 oraz Łk 11,2-4) oraz "Zdrowaś Mario". Jak rozumiem, zarzuty rzekomej "niebiblijności" są adresowane przede wszystkim do tej drugiej modlitwy. Zobaczmy :

Modlitwa: Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego - Jezus.

Pismo Święte: "Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida." /Łk 1,28-32/

"Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana." /Łk 1,45/

"Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. /Łk 1,48b-49a/

Patrz też Ap 14,13

Modlitwa: Święta Mario, Matko Boża...

Pismo Święte: "[...]lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus." /Mt 1,25/ "Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie." /Łk 2,7/

"I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu." /Ap 12,5/

Modlitwa: ...módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.

Pismo Święte: "Bracia, módlcie się także i za nas!" /1 Tes 5,25/

"Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego." /Jak 5,16/

ODPOWIEDŹ:

Jeśli moja rozmowa z Bogiem [czyli modlitwa] miałaby przebiegać w taki sposób, że musiałbym posługiwać się jakimiś narzędziami [różaniec, młynek modlitewny, kamienie czy cokolwiek innego], żebym się "nie pogubił" w odmawianiu kolejnych fragmentów jakiegoś zadanego tekstu, to broń mnie Boże przed taką modlitwą!

Swoją drogą, ciekawe ile osób pojmuje różaniec "kontemplacyjnie" - a jeśli większość zwykłych, "nie oświeconych" katolików pojmuje tę modlitwę źle, to dlaczego nikt ich nie wyprowadza z błędu? Znów mamy do czynienia z takim ustawieniem sprawy, żeby wszelkie zarzuty ze strony krytyków wyglądały na brak znajomości tematu z ich strony.

Jezus modlił się w Ogrójcu "to samo słowo mówiąc" [Mar. 14:39 Interlinia], czyli modląc się w ten sam sposób, prosząc Ojca, by - o ile to możliwe - oddalił od Niego "kielich goryczy", a nie powtarzając w kółko identyczne słowa!

Ilość powtórzeń jakiejkolwiek modlitwy nie stanowi o rozwoju żywej relacji z Bogiem, który jest Osobą. Kolejne kupy kamieni też nic tu nie zmienią - modlitwy się nie "odmawia", tylko rozmawia się z Bogiem w Duchu Świętym. Nie czytam w Biblii, by jakiekowiek sznury korali służyły (pośrednio lub bezpośrednio) do zwalczania satanizmu. Mogą natomiast służyć rozwojowi okultyzmu, czyli kontemplacyjnym wchodzeniu w rzeczywistość duchową przy pomocy przedmiotów. Tutaj dużo zależy od rzeczywistego stanu umysłu osoby kontemplującej - niektórzy święci i mistycy katoliccy wchodzili właśnie w odmienne stany świadomości.

Jeśli chodzi o historię różańca, to musimy ją dość poważnie uzupełnić, gdyż została ona - czy to przez nieuwagę, czy przez niedoinformowanie - potraktowana bardzo pobieżnie.

"Przyrząd ten posiada długą historię. Był znany Fenicjanom, którzy już ok. 800 r. p.n.e. stosowali go podczas oddawania czci bogini Asztarte. Według amerykańskiej Encyklopedii Katolickiej, odnaleziono pewien posąg, pochodzący ze starożytniej Niniwy, przedstawiający dwie postaci kobiece modlące się pod świętym drzewem i trzymające w rękach różańce. Większość katolików wierzy, iż różaniec został wynaleziony i rozpowszechniony w średniowiecznych klasztorach, lecz pogląd ten daleko odbiega od prawdy.

Różaniec pochodzi ze Wschodu, a nie z Zachodu. Pierwsi wyznawcy braminicznego hinduizmu używali go w modlitwie do bogów Wisznu i Sziwy. W mitoligii hinduistycznej znany jest motyw śmierci Sati, żony Sziwy:

'Na wieść o tym, pospieszył on nad rzekę niebios, gdzie znalazł ciało umiłowanej Sati, przystrojone w białą szatę, z różańcem zaciśniętym w dłoni, jaśniejące chwałą niczym rozpalone złoto'

Od hinduistów różaniec przejęli buddyści, potem rozprzestrzenił się wśród muzułmanów i wiele innych społeczności pogańskich, aż wreszcie w XIII wieku został wchłonięty przez system rzymsko-katolicki. Odgrywa ważną rolę w życiu modlitewnym większości katolików, co nie dziwi, zważywszy na moc, jaką przypisuje się jego stosowaniu."

Źródło: http://www.christian-witness.org/archives/cetf2004/mary_mary27.html

Apologeta katolicki twierdzi, że zarzut o niebiblijności modlitwy różańcowej jest bezpodstawny. Nie chodzi tu w pierwszym rzędzie o same teksty, które mogą być opisem biblijnych wydarzeń. Problem polega na tym, w jaki sposób osoba modląca się na różańcu traktuje wypowiadane słowa: Czy mówiąc "Zdrowaś Mario, łaskiś pełna" zwraca się do Marii, czy wyłącznie cytuje Słowo Boże?

Drogi katoliku! Jeśli to tej pory mówiąc "zdrowaś Mario" mówiłeś do Maryi, to okazuje się, że nie rozumiesz modlitwy różańcowej. Powinieneś mówić tak, jakbyś zwracał się do niej, ale w rzeczywistości rozważać (kontemplować) zdarzenia ewangeliczne. Zapytasz, po co robić to ze sznurkiem korali w ręku i powtarzać kolejne "dziesiątki"? Nie wiem. Ja rozmawiam z Bogiem bez przyrządów i nie zmuszam Go do wysłuchiwania tych samych fraz miliony razy.

 

Podsumowanie

Na zakończenie kilka wniosków:

Mam wrażenie, iż pojawił się ostatnio jakiś nowy trend w apologetyce katolickiej. Jest on niebezpieczny dla osób nieumocnionych w Słowie Bożym i słabo znających naukę kościoła rzymsko-katolickiego. Podaje on doktryny katolickie w taki sposób, by miały pozory biblijności i bezpośredniego wypływania z najwcześniejszej historii Kościoła.

Zdaniem owych apologetów nowej generacji, jeśli ktokolwiek krytykuje naukę katolicką, to najwyraźniej nie wie, o czym mówi. Wydaje im się, że w ten sposób zneutralizują "niedouczonych protestanckich fundamentalistów", którzy zamiast z entuzjazmem dążyć do jedności z kościołem rzymsko-katolickim "szukając tego, co nas łączy", wskazują na ewidentne i niepokojące różnice.

Wygląda na to, że prawdziwy katolicyzm jest znany nielicznym, "oświeconym" osobom, które potrafią w jakiś przedziwny sposób łączyć ze sobą sprzeczności pomiędzy Biblią a Katechizmem. Usiłuje się nam wmówić istnienie jakiegoś oderwanego od rzeczywistości wyznania, pozbawionego cech, które oglądamy na codzień w naszym kraju. Trudno oprzeć się wrażeniu, że apologeci bardzo chcieliby, żeby katolicyzm tak wyglądał. Ale wszystko to jedynie pobożne (trzeba przyznać) życzenia.

Tymczasem, o ile dobrze zauważyłem, nawet papież nie spełnia niezwykłych wymogów, stawianych przez apologetów - no, bo jak można mówić o tym, że "Maryja nie przesłania Jezusa", skoro życiowe motto "widzialnej głowy" kościoła rzymsko-katolickiego brzmi: "Cały Twój, Maryjo"? Czy należy się spodziewać tłumaczenia, że "cały twój" nie oznacza "cały twój", ewentualnie, że owo wyznanie przynależności do Maryi "kończy się w Bogu"?

Mam nadzieję, że niniejszy artykuł pozwoli osobom szukającym prawdy dostrzec ukryte tricki, jakimi próbuje się zamydlić im oczy. Nie dajcie się nabrać na sofistyczne argumenty przekręcające prostą prawdę Ewangelii w imię "jedności" z tymi, którzy zamiast trzymać się nauki Chrystusowej dodali do niej "Świętą Tradycję" i w ten sposób unieważniają Słowo Boże.

"Każde słowo Pana jest prawdziwe. (...) Nie dodawaj nic do jego słów, aby cię nie zganił i nie uznał za kłamcę" [Przyp. Sal. 30:5-6]


Przypisy:

1. Emil Kremer, Słowo Boże otwiera nasze oczy, wyd. TEW Poznań 1991, str. 99-100
2. Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościelna, VI, 25:1-2, tłum. ks. Arkadiusz Lisiecki, Poznań 1924, reprint I wydania: wydawnictwo WAM, Kraków 1993, str. 280
3. Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościelna, IV, 26:14, tłum. ks. Arkadiusz Lisiecki, Poznań 1924, reprint I wydania: wydawnictwo WAM, Kraków 1993, str. 187
4. Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościelna, III, 10:1-5, tłum. ks. Arkadiusz Lisiecki, Poznań 1924, reprint I wydania: wydawnictwo WAM, Kraków 1993, str. 109
5. Josh McDowell, Przewodnik apologetyczny, wyd. "Vocatio", Warszawa 2002, str. 27


Kategorie: teologia, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: mariologia, biblia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 stycznia 2015 (środa), 09:01:01

Chrześcijańskie zebrania (2)

Nad tym wersetem z Hebrajczyków to pewnie jeszcze długo mi przyjdzie pracować, ale jeżeli pracuje się edytorem tekstu i css-ów to może wyjść takie coś.

I okazujmy staranie jedni o drugich,

         by pobudzać się

                  do miłości

                   i dobrych uczynków

         nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia,

                   jak to niektórzy mają w zwyczaju,

         ale zachęcając się nawzajem,

                            i to tym bardziej,

                                      im bardziej widzicie,

                                               że zbliża się ten dzień.

                                                                          (Heb 10:24-25, ubg)

 


Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: kościół, heb 10:24, heb 10:25, nie opuszczajcie, zebrania, nabożeństwa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 stycznia 2015 (czwartek), 16:21:21

Bibliografia o Qumran

Porządkuje notatki, próbuję pozbierać karteczki i może lekko zrecenzować książki, które czytałem. Tak ku pamięci.

Bibliografia, część 1 - opisane fakty i artefakty:

  1. Rękopisy znad Morza Martwego: Qumran - Wadi - Murabba`at - Masada / [oprac.] Piotr Muchowski ; wstępem opatrzył Zdzisław J. Kapera. - Kraków : The Enigma Press, 1996.

    Ta książka to krótki, ale porządny komentarz na początku, dobre fotki, plany a potem po prostu tłumaczenia tekstów dokumentów poukładanych wg. grot od 1Q do 11Q. Nie ma tu tłumaczeń tekstów biblijnych, ale różne apokryficzne są. Robię skan, rozpoznanie i redakcję tekstu Reguły Całego Zgromadzenia, bo jakiś komunista powiedział mi, że na końcu jest opis uczty mesjańskie, gdzie mesjasz dzieli chlebem i winem, więc pewnie dlatego chrześcijaństwo dziś mamy.  
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31933 
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31937 

  2. Komentarze do rękopisów znad Morza Martwego / Piotr Muchowski. - Wyd. 2, poszerz. i popr. - Poznań : Wydawnictwo Naukowe UAM, 2005.

    Porządny wstęp, nieco różnych ciekawych hipotez dotyczących wspólnoty (o liturgii, kalendarzu) a potem komentarz do każdego dokumentu, czyli co się zachowało, na czym napisano, jak napisano, coś o ortografii, literka, a nawet treści.

  3. Dziesięć lat odkryć na pustyni Judzkiej / Józef Tadeusz Milik ; przeł. Zygmunt Kubiak. - Kraków : The Enigma Press, 1999.

    Książka o tyle ciekawa, że pochodząc z 1957 roku, a to co czytam to jest drugie polskie wydaje tłumaczone chyba z piątego francuskiego. Tak więc można sobie tu sprawdzić co publikowano na temat Qumran 10 lat po odkryciach a więc kiedyś tam

  4. Manuskrypty znad Morza Martwego / James C. VanderKam ; przekł. Regina Gromacka. - Wyd. 2. - Warszawa : Wydawnictwo Cyklady, 2001.

    To porządna książka wiele wyjaśniająca. Ale to już jest opracowanie, to już są hipotezy stawiane jako fakty. Ale nie można jej wypożyczyć. Chyba do niej wrócę (!!! ToDo)

  5. Odkrycia w Qumran nad Morzem Martwym a Nowy Testament / Eugeniusz Dąbrowski. - Poznań : Księgarnia św. Wojciecha, [1960].

    Fajna. Dość stara, ale rzetelna i jak na owe czasy aktualna.

    http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31945 

  6. Rękopisy z Qumran nad Morzem Martwym / z jęz. hebr. przeł., wstępem i koment. opatrzył Witold Tyloch. - Warszawa : Państwowe Wydaw. Naukowe, 1963.

    Wydane przez Polskie Towarzystwo Religioznawcze, więc brzmi nieźle. Przekład z hebrajskiego, więc robi się jeszcze ciekawiej. Zawiera tłumaczenia, dość dobre naukowe tłumaczenia do nich, widać, że zrobione z dobrą znajomością kultury hebrajskiej, są też fotki wielu manuskryptów. Niezła książka, tylko się sypie, więc moja alergia mi nie pozwala się nią cieszyć. Robię skan i koretkę tekstu z Reguły Całego Zromadzenia bo tłumaczenie jest inne niż to w książce Muchowskiego.

    Przykład: używa słowa „pierwociny” w Kolumnie 2.
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31937 
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31936 

Bibliografia, część 2 - fakty o faktach

  1. Jezus, Qumran i Watykan : kulisy Trzeciej Bitwy o Zwoje znad Morza Martwego / Otto Betz, Rainer Riesner ; z niem. przeł. Romana Kiełbasińska ; wstępem opatrzył Zdzisław J. Kapera. - Wyd. 2 rozsz. i uaktualnione. - Kraków : The Enigma Press, 1996.

    Osadzona w niemieckich realiach społecznych i teologicznych książka z lekka sensacyjna, bo próbująca wyjaśnić wszystkie te zawirowania wokoło zwojów. Ja z niej wiem mniej niż przed jej przeczytaniem. Ale to co wiem bardziej to, że ludzie są ludźmi (w znaczeniu - są grzeszni) i że naukowcom to niekoniecznie należy wierzyć, lepiej badać samemu.
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31946 

  2. 101 pytań o Qumran / Joseph A. Fitzmyer ; wstępem opatrzył Zdzisław J. Kapera. - Kraków : Wydaw. WAM : The Enigma Press, 1997.

    To książka prawdziwego jezuity, i to jezuicka szkoła, zero wątpliwości. Nie wiesz, sięgasz po tą książkę i już wiesz. A jeżeli nie masz czasu (a jezuici są bardzo zajęci) to nie czytasz całej tylko szukasz w spisie treści pytania, na które chcesz znać odpowiedź. Bardzo praktyczne.
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31947 

Bibliografia, część 3 - propaganda

  1. Zwoje znad Morza Martwego : historia pewnego oszustwa / Michael Baigent, Richard Leigh. ; przeł. Marek Fedyszak. - Warszawa : Wydawnictwo Da Capo, 1994.

    Propaganda robiona za pomocą książek, które kupuje się na dworcu przed dłuższą podróżą. Fakty niby się zgadzają ale tezy nieciekawe, a do tego wybitnie niestrawny sos sensacyjny (F-16 latają). Ale poczytałem, wiedząc, że takich książek czytać nie warto. Ale fajne zdjęcia w niej były.
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31980 

  2. Wykopaliska w Qumran a pochodzenie chrześcijaństwa / Henryk Chyliński. - Warszawa : Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1961.

    To propaganda marksistowska, specjalnie zamówiłem z magazynu (i musiałem godzinkę odczekać aż mi przyniosą). Rewelacja…. Pana Jezusa nie było! a jeżeli nawet był to nie był!
    -> http://www.pp.org.pl/wojtek/index.php?id=31981 

  3. Manuskrypty z Qumran a chrześcijaństwo / Henryk Strąkowski. - Lublin : Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 1958.
  4. Odkrycia w Qumran nad Morzem Martwym a Nowy Testament / Eugeniusz Dąbrowski. - Poznań : Księgarnia św. Wojciecha, [1960].
  5. Odkrycia nad Morzem Martwym / Edmund Wilson ; przeł. Teresa Święcka ; [red. Krystyna Krzymowska]. - Warszawa : Książka i Wiedza, 1963.

 Bibliografia, część 4 - do tego nie chciało mi się zaglądać a jest

  1. Aspekty społeczne gminy z Qumran : w świetle rękopisów znad Morza Martwego i tekstów autorów starożytnych / Witold Tyloch. - Warszawa : Państwowe Wydaw. Naukowe, 1968.
  2. Aufbau und Abgrenzung der Loblieder von Qumrân : Studien zur gattungsgeschichtlichen Einordnung der Hodajôth / von Günter Morawe. - Berlin : Evangelische Verlagsanstalt, [1961].
  3. Esseńczycy z Qumran, Jan Chrzciciel i Jezus / Hartmut Stegemann ; z niem. przeł. Zdzisław Małecki i Antoni Tronina. - Kraków ; Mogilany : The Enigma Press, 2002.
  4. Józef Tadeusz Milik et cinquantenaire de la decouverte des manuscrits de la Mer Morte de Qumran / collectif sous la direction de Dariusz Długosz, Henryk Ratajczak. - Warszawa : Polska Akademia Nauk. Centrum Upowszechniania Nauki, 2000.
  5. The Qumran Chronicle. - Cracow : [s. n.], 1990-.
  6. Wokół Biblii w Qumran : od targumu (11Q10) do midraszu (1Q20) / Antoni Tronina. - Kraków ; Mogilany : The Enigma Press, 2012.
  7. Wychowanie we wspólnocie z Qumran / Krzysztof Pilarz. - Kraków : Nomos, 2013.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: qumran, biblioteka, cinba


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.