Notki z roku 2015 i miesiaca numer 4


5 kwietnia 2015 (niedziela), 11:58:58

Kwestia autorytetu, czyli dlaczego nie można dogadać się z katolikami

Moim problemem w porozumieniu się w katolikami jest autorytet. Dla katolika Słowo Boże to coś, co pochodzi od Nauczycielskiego Urzędu Kościoła, który czerpiąc z Pisma Świętego i Tradycji (użyłem dużego "T") podaje do wierzenia to, w co katolik wierzyć powinien. Dla katolika autorytetem jest kościół, a dokładnie jego mundurowi funkcjonariusze.

Ja zakosztowawszy tego (wszak katolikiem byłem) i mam od pewnego czasu inne podejście. Dla mnie Słowem Bożym są słowa Pisma Świętego czytane w obecności autora. Mogę poprzez obcowanie z nim zmieniać swoje myślenie aby nie pochodziło z tego świata, ale było spójne z charakterem Boga przez Boga objawionym.

Różnica w autorytecie a przez to problemem w porozumieniu się. Niby wartości takie same a jednak nie. Niby podobna dogmatyka (wiele się zgadza) ale wnioski z niej są inne. A praktyka czy kult to już pochodna wierzeń, więc tu rozjazdy są jeszcze większe choć w naszej liberalnej kulturze mniej dla życia istotne. No i różnica w autorytecie, więc trudność w odwołaniu się do źródeł i wspólnym szukaniu Prawdy.

Problemem jest autorytet.

Autorytet Pisma

Autorytet kościoła

urzad1


Skoro Pismo Święte jest tak ważne, to będę prawdy biblijne przedkładał nad piękne wypowiedzi mądrych ludzi, którzy ubrani w specjalne ciuchy, w autorytecie tego świata (no bo kto w Polsce powie coś błędach w nauczaniu JP2) mówią z wysokich ambon i telewizorów mądrości ludzkie. Będę też w częstym sporze z katolikami, którzy wierzą w co wierzą bo tak wierzą, przy czym to co napisałem o Urzędzie Nauczycielskim Kościoła to tylko teoria jest, bo o prawdziwej nauce Kościoła Rzymsko-Katolickiego to ja mogę sobie tylko w kilkoma tradycjonalistami pogadać, co traktując tą naukę poważnie coś o niej wiedzą. Większość katolików nie ma o tym pojęcia, więc praktykują co chcą, a księży i kościelnych nauczycieli używają tylko jako podparcie do swoich praktyk, bo przecież ci też tak czynią.


Dopisek:

Od kilku dni, w Dwójce, koło 6.20 rano puszczają krótkie przemyślenia ks. Oszajcy. Pięknie mówi, ale ze Słowem Bożym nie ma to nic wspólnego - po prostu humanizm, samozbawienie i ludzka religia. Załamka przygotowana przez Redakcję programów katolickich Polskiego Radia.

Dopisek z marca 2020:

Zachowuję sobie list do Piotra B. z Wawy. Są w nim nieco poprawione obrazki, których źródła znajdują się ciągle w prezentacji "Obrazki do WikiSłów" ale może czas je z tego pliku wyodrębnić do osobnego. List Piotra jest w PDF w notce pt. Autorytet, gdzie jest więcej plików roboczych i w niej będę nad tematem pracował: Autorytet z 19 listopad 2019

 

 

 


Kategorie: katolicyzm, _blog, biblia / katolicyzm


Słowa kluczowe: katolicym, pismo święte, autorytet, tradycja


Komentarze: (1)

wojtek, July 22, 2018 23:00 Skomentuj komentarz


PJO na fejsie mi napisał.....

AUTORYTET. Wokoło autorytetu powstało kilka groźnych zabobonów. Aby zrozumieć ich przewrotność, wypada przede wszystkim wyjaśnić znaczenie nazwy autorytet. Mówimy, że jeden człowiek jest autorytetem dla drugiego w pewnej dziedzinie dokładanie wtedy, kiedy wszystko, co należy do tej dziedziny i zostało przez pierwszego podane z naciskiem do wiadomości drugiego (np. w postaci nauki, rozkazu itp.) zostaje przyjęte, uznane przez tego ostatniego. Istnieją dwa rodzaje autorytetu: autorytet znawcy, specjalisty, nazywany uczenie “epistemicznym” i autorytet przełożonego, szefa, zwany autorytetem deontycznym. W pierwszym wypadku ktoś jest dla mnie autorytetem wtedy i tylko wtedy, kiedy mam przekonanie, że daną dziedzinę zna lepiej ode mnie i że mówi prawdę. Einstein jest np. autorytetem epistemicznym w fizyce dla mnie, nauczyciel w szkole autorytetem epistemicznym w geografii dla uczniów tej szkoły itd. Autorytetem deontycznym jest natomiast dla mnie ktoś dokładnie wtedy, kiedy jestem przekonany, że nie mogę osiągnąć celu, do którego dążę, inaczej, niż wykonując jego rozkazy. Majster jest autorytetem deontycznym dla robotników w warsztacie, dowódca oddziału dla żołnierzy itd. Autorytet deontyczny rozpada się dalej na autorytet sankcji (gdzie autorytet ma inny cel niż ja, ale słucham jego rozkazów z obawy kary) i autorytet solidarności (gdzie obaj mamy ten sam cel jak np. marynarze mają ten sam cel co kapitan statku w niebezpieczeństwie).

1. Pierwszym zabobonem odnoszącym się do autorytetu jest mniemanie, że autorytet sprzeciwia się rozumowi. W rzeczywistości posłuch autorytetowi jest często postawą nader rozsądną, zgodną z rozumem. Kiedy np. matka mówi dziecku, że istnieje wielkie miasto zwane “Warszawą”, dziecko postępuje najzupełniej rozumnie, kiedy to uznaje za prawdę. Podobnie pilot postępuje rozumnie, kiedy wierzy meteorologowi, pouczającemu go, że w tej chwili jest w Warszawie wysokie ciśnienie i wiatr z zachodu, 15 węzłów jako że wiedza autorytetu jest w obu wypadkach większa niż wiedza dziecka, względnie pilota. Co więcej, autorytetu używamy nawet w nauce. Aby się o tym przekonać wystarczy zwrócić uwagę na obszerne biblioteki stojące w każdym instytucie naukowym. Książki w tych bibliotekach zawierają najczęściej referaty wyników naukowych osiągniętych przez innych naukowców a więc wypowiedzi autorytetów epistemicznych. Podobnie bywa, że posłuch autorytetowi, np. kapitana statku, jest postawą najzupełniej rozsądną. Twierdzenie, że istnieje zawsze i wszędzie przeciwieństwo między autorytetem a rozumem jest zabobonem.

2. Drugi zabobon związany z autorytetem to przekonanie, że istnieją autorytety, że tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy są autorytetami we wszystkich dziedzinach. Tak oczywiście nie jest, każdy człowiek jest najwyżej autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii. Niestety uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że czytelnicy będą ich uważali za autorytety w dziedzinie polityki, którymi oni oczywiście nic są, a więc coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo ci profesorowie są zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji francuskiej, ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie polityki i nadużywają przez takie oświadczenie swojego autorytetu.

3. Trzecim szczególnie szkodliwym zabobonem jest tutaj pomieszanie autorytetu deontycznego (szefa) z autorytetem epistemicznym (znawcy). Wielu ludzi mniema, że kto ma władzę, a więc jest autorytetem deontycznym, jest tym samym autorytetem epistemicznym i może pouczać podwładnych, np. o astronomii. Piszący te słowa był kiedyś świadkiem “wykładu” wygłoszonego przez wyższego oficera i ignoranta w tejże astronomii, a to wobec oddziału, w którym był strzelec, docent astronomii. Ofiarą tego zabobonu padają nieraz nawet ludzie wybitni, tak np. św. Ignacy Loyola, założyciel zakonu jezuitów, w słynnym liście do ojców portugalskich, w którym domaga się od nich, by “poddawali swój rozum przełożonemu”, a więc autorytetowi czysto deontycznemu.

Obacz: guru, intelektualista, racjonalizm, rozum.
---
o. J. M Bocheński OP, Sto zabobonów

Skomentuj notkę
5 kwietnia 2015 (niedziela), 12:18:18

Jezus i Jezus Eucharystyczny - czy to ta sama osoba?

Z serwisu Ulicy Prostej ściągam i zachowuje sobie ten tekst, pewnie naruszając prawa autorskie ale wolę sobie ponaruszać i to mieć u siebie niż kiedyś szukać, albo co gorsza martwić się, że zginęło. Co u siebie, to u siebie a Internetowa Chmura działa tylko wtedy, gdy jej się działać pozwala.

Oryginał dostępny jest tu:
http://www.ulicaprosta.lap.pl/new/artykuly/apologetyka/katolicyzm-ekumenia/58-czy-jezus-chrystus-i-jezus-eucharystyczny-to-ta-sama-osoba

CZY JEZUS CHRYSTUS I JEZUS EUCHARYSTYCZNY TO TA SAMA OSOBA?

Autor: Krzysztof Dubis, 03 wrzesień 2009, źródło: Serwis interentowy Ulica Prosta

Spis treści

"Obawiam się jednak, ażeby (...) myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi. Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali (...), znosicie to z łatwością".
[II Kor. 11:3-4]

Wstęp

Zaiste, żyjemy w czasach ostatecznych! Działania ekumeniczne, przepowiedziane przez Jezusa i apostołów, przebiegają na naszych oczach. Zdumiewający jest fakt, że ewangelicznie wierzący chrześcijanie w tym ekumenicznym zapale przestali sobie zadawać najprostsze pytania. Myślę, że przynajmniej częściowo można to wytłumaczyć niesamowitą propagandą pro-ekumeniczną z jednej strony, a z drugiej - nikłą odpornością dzieci Bożych na pranie mózgu. Dokładnie tak, jak pisze apostoł Paweł w powyższym fragmencie, umysł nie nasycony Słowem Bożym poddaje się kłamstwu, myśli są coraz bardzie skażone i wreszcie następuje odwrócenie się od szczerego i prostego oddania prawdziwemu Chrystusowi. Stąd już tylko krok do przyjęcia jakiegokolwiek innego Jezusa - a w dzisiejszych czasach zwiastuje się ich wielu.

Niedawno odwiedził nas ksiądz [katolicki] z rutynową wizytą "po kolędzie". Nasz dom jest otwarty dla wszystkich [a tym bardziej dla ludzi potrzebujących Ewangelii], więc przyjęliśmy go, proponując herbatę. Ponieważ ksiądz jest człowiekiem sympatycznym i nie występującym z wysokości urzędu, szybko nawiązaliśmy rozmowę o sprawach Bożych, podczas której musiały paść dwa pytania: "Czy ksiądz jest zbawiony?" oraz "Czy rzeczywiście mamy tego samego Jezusa?"

Na pytanie pierwsze usłyszeliśmy odpowiedź negatywną, czego można było się spodziewać - teologia katolicka nie daje wiernym pewności zbawienia, tylko nadzieję na zbawienie, o ile wytrwają w korzystaniu ze "środków zbawczych", którymi dysponuje Kościół rzymsko-katolicki.

Drugie z pytań zadanych księdzu wywołało ciekawą [i prowadzoną w duchu łagodności] dyskusję, która stała się impulsem do napisania niniejszego artykułu. Z początku nasz rozmówca był święcie przekonany, że jego Jezus i nasz Jezus to dokładnie ta sama Osoba. Przyjrzyjmy się dokładniej cechom charakterystycznym obydwóch i zobaczmy, czy rzeczywiście tak jest.

Wszystkie wytłuszczenia w tekście pochodzą od autora artykułu. Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Warszawskiej [wyd. BTZiB].

Część I - Jezus Chrystus

Jezus Chrystus ukaże się w ciele dopiero wtedy, gdy powróci widzialnie w chwale

"A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują" [Hebr. 9:27-28]

"I gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj mężowie w białych szatach stanęli przy nich i rzekli: Mężowie galilejscy, czemu stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego do nieba" [Dz.Ap. 1:10-11]

Jezus Chrystus ukazywał się na ziemi w ciele uwielbionym do chwili Wniebowstąpienia

Apostoł Paweł pisze, że Jezus "dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism, i (...) ukazał się Kefasowi, potem dwunastu; potem ukazał się więcej niż pięciuset braciom naraz, z których większość dotychczas żyje, niektórzy zaś zasnęli; potem ukazał się Jakubowi, następnie wszystkim apostołom; a w końcu po wszystkich ukazał się i mnie jako poronionemu płodowi" [I Kor. 15:4-8]

Interesujące i ważne jest to, że do chwili Wniebowstąpienia Jezus przebywał wśród uczniów w ciele uwielbionym, które mogli widzieć i dotykać, jak choćby "niewierny" Tomasz zwany Bliźniakiem [Jan 20:27]. Paweł [Dz.Ap. 9:3-5; 26:13-15], a także Jan [Obj. 1:10-20] widzieli Jezusa w chwale po Jego Wniebowstąpieniu - lecz tylko w wizji, ale fizycznie dotknąć Go już nie mogli. Dlaczego?

Jezus po Wniebowstąpieniu przebywa w ciele uwielbionym po prawicy Ojca

Ponieważ Jezus po Wniebowstąpieniu przebywa w ciele uwielbionym po prawicy Ojca. Jako "pierworodny z umarłych" [Kol. 1:18] został "wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli" [I Kor. 15:20] "jako pierwszy, a potem dołączą do Niego ci, którzy są Chrystusowi w czasie Jego przyjścia" [Pochwycenia Kościoła] [I Kor. 15:23].

Nigdzie nie czytamy, by Jezus rozstał się ze swoim uwielbionym ciałem po wstąpieniu do nieba. Po Weselu Baranka nasz Pan powróci widzialnie wraz ze wszystkimi świętymi [Zach. 14:5; Judy 14], a Jan w Objawieniu opisuje Go następująco:

"I widziałem niebo otwarte, a oto biały koń, a Ten, który na nim siedział, nazywa się Wierny i Prawdziwy, gdyż sprawiedliwie sądzi i sprawiedliwie walczy. Oczy zaś jego jak płomień ognia, a na głowie jego liczne diademy. Imię swoje miał wypisane, lecz nie znał go nikt, tylko on sam. A przyodziany był w szatę zmoczoną we krwi, imię zaś jego brzmi: Słowo Boże" [Obj. 19:11-13]

Zakładając, że czytamy ten tekst dosłownie [a nie ma powodu budować tutaj jakichś skomplikowanych alegorii] z opisu wynika, że Jezus wstąpił do nieba w ciele uwielbionym i przyjdzie na ziemię w chwale również w ciele uwielbionym. Przyjdzie tylko raz, aby dokonać sądu [Hebr. 9:28] i w taki sposób, jak odchodził [Dz.Ap. 1:11].

Jezus Chrystus pozostanie w ciele uwielbionym po prawicy Ojca aż do swego powrotu na ziemię, czyli Powtórnego Przyjścia w chwale

Plan zbawienia wyłożony w Biblii zakłada, że Jezus cieleśnie pozostanie po prawicy Ojca aż do swego powrotu na ziemię, czyli Powtórnego Przyjścia w chwale:

"Lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej, oczekując teraz, aż [do czasu, gdy] nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego" [Hebr. 10:12-13]

"Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, [do czasu] aż położę nieprzyjaciół twoich jako podnóżek pod nogi twoje! Berło mocy twojej ześle Pan z Syjonu: Panuj wśród nieprzyjaciół swoich!

Lud twój chętnie pójdzie za tobą w świętej ozdobie, gdy wystawisz wojsko swoje; młódź twoja zrodzi ci się jak rosa z zorzy porannej.

Przysiągł Pan i nie pożałuje: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchizedeka. Pan po prawicy twojej zetrze królów w dzień gniewu. Będzie sądził narody, pobije wielu, roztrzaska głowy jak ziemia szeroka" [Ps. 110:1]

"Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi (...) [Judy 14]

"A przyodziany był w szatę zmoczoną we krwi, imię zaś jego brzmi: Słowo Boże. I szły za nim wojska niebieskie na białych koniach, przyobleczone w czysty, biały bisior (czyli Kościół - Obj. 3:18;6:11;7:9 i inne). A z ust jego wychodzi ostry miecz, którym miał pobić narody, i będzie nimi rządził laską żelazną [w Tysiącletnim Królestwie]" [Obj. 19:13-15]

"Przeto upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze, aby nadeszły od Pana czasy ochłody i aby posłał przeznaczonego dla was Chrystusa Jezusa, którego musi przyjąć niebo aż do czasu odnowienia wszechrzeczy (...)" [Dz.Ap. 3:19-21]

Kamienowany Szczepan zobaczył Jezusa i rzekł: "Oto widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej" [Dz.Ap. 7:56]

Sam Pan, odchodząc do Ojca, powiedział uczniom:

"W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli" [Jan 14:2-3]

Jezus cieleśnie będzie przebywał przez jakiś czas u Ojca, przygotowując nam miejsce i wstawiając się tam za nami.

"I jeśli kto zgrzeszyłby, orędownika mamy przy Ojcu, Jezusa Pomazańca sprawiedliwego" [I Jana 2:1 Interlinia]

Gdzie jest Jezus? Przy Ojcu.

W przypowieści o dziesięciu minach czytamy:

"Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby objąć królowanie i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich i dał im dziesięć min, i rzekł do nich: Obracajcie nimi, aż powrócę" [Łuk. 19:12-13]

Jezus Chrystus przygotował uczniów na czas swojej fizycznej nieobecności

"Lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was" [Jan 16:7]

"I już nie jestem na świecie, lecz oni są na świecie, a Ja do ciebie idę. Ojcze święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś, aby byli jedno, jak my. Dopóki byłem z nimi na świecie, zachowywałem w imieniu twoim tych, których mi dałeś, i strzegłem, i żaden z nich nie zginął, prócz syna zatracenia, by się wypełniło Pismo. Ale teraz do ciebie idę i mówię to na świecie, aby mieli w sobie moją radość w pełni" [Jan 17:11-13]

W okresie fizycznej nieobecności Jezusa na ziemi nie będziemy Go mogli postrzegać przy pomocy ziemskich zmysłów. Dotyczy to również tych, którzy chodzili z Nim za czasów Jego bytności na ziemi:

"(...) A jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy" [II Kor. 5:16]

Jezus Chrystus jest obecny wśród wierzących (i w nich) na ziemi poprzez Ducha Świętego

Powstaje tutaj bardzo ważne pytanie: czy twierdzenie, że Jezus przebywa cieleśnie w niebie, a nie na ziemi, nie pozbawia Go Boskiego atrybutu wszechobecności?

Wszak sam obiecał uczniom:

A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" [Mat. 28:20]

Rzeczywiście, Jezus jest obecny pośród wierzących:

"Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich" [Mat. 18:20]

Sam apostoł Paweł pisze, że Chrystus jest w nas:

"(...) Czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli" [II Kor. 13:5]

"Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał siebie samego za mnie" [Gal. 2:20]

Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie jednak twierdził, że Jezus jest obecny pośród nas lub w nas fizycznie, w ciele uwielbionym, tak jak pośród uczniów po Zmartwychwstaniu, a przed Wniebowstąpieniem.

Z drugiej strony, nauka apostolska wyraźnie zaznacza, że aktualnym miejscem przebywania Pana w Jego ciele jest niebo:

"A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej; o tym, co w górze myślcie, nie o tym, co na ziemi. (...) Gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże [oryginał: zostanie uczyniony widocznym], wtedy i wy okażecie się wraz z nim w chwale" [Kol. 3:1-2,4]

"(...) Nadzwyczajna jest wielkość mocy jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie (...) i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia" [Ef. 1:19-23]

"Ten, który objawił się w ciele, został usprawiedliwiony w duchu, ukazał się aniołom, był zwiastowany między poganami, uwierzono w niego na świecie, wzięty został w górę do chwały" [I Tym. 3:16]

Czy mamy do czynienia ze sprzecznością? W jaki sposób Jezus może być równocześnie w niebie i w nas, skoro nie pozbył się uwielbionego ciała? Przecież gdy był w ciele po swoim zmartwychwstaniu, był widzialny, jadł z uczniami, a oni mogli Go nawet dotknąć!

Wyjaśnienie tego problemu znajdujemy w Liście do Rzymian:

"Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was" [8:9-11]

Wniosek jest prosty: Chrystus mieszka w nas poprzez swojego Ducha, który jest Duchem Bożym - jest to doskonale zgodne z nauką o trójjedyności Boga i współistotności Jego Osób. Nasz Jezus jest pomiędzy nami również poprzez swojego Ducha - wynika to z owej "wymiany", jaka została zapowiedziała przez samego Pana:

"Lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was" [Jan 16:7]

"Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki - Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was [współistotny z Jezusem] i w was będzie" [Jan 14:16-17]

Jezus Chrystus przyjdzie w ciele wraz z Kościołem po Wielkim Ucisku

W czasach Starego Testamentu Duch Święty nie był jeszcze wylany na wszelkie ciało i działał w sposób, który można by nazwać "punktowym" - w konkretnych osobach bądź grupach. Dzisiaj mieszka we wszystkich zbawionych [zrodzonych z Ducha Świętego], którzy są Nim "zapieczętowani na dzień odkupienia" [Ef. 4:30].

"W [Chrystusie] i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały jego" [Ef. 1:13-14]

Jesteśmy zbawieni - nasz duch jest żywy przez usprawiedliwienie [Rzym. 8:10]. Żyjemy jednak w ciałach "martwych z powodu grzechu" [czyli skażonych] [Rzym. 8:10]. Dlatego czekamy na dzień odkupienia naszych ciał, które wtedy zostaną przemienione i dopiero wtedy przestaną być podatne na choroby, proces starzenia i śmierć:

"Wiemy bowiem, że całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd. A nie tylko ono, lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego" [Rzym. 8:22-23]

"Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może" [Flp. 3:20-21]

Gdy Pan przyjdzie po swój Kościół, nastąpi zmartwychwstanie tych, którzy zasnęli w Chrystusie, a wierzący żyjący w tym momencie zostaną przemienieni [I Tes. 4:15-18]. Bez względu na to, w którym momencie historii nastąpi Pochwycenie Kościoła, jedno jest pewne:

Dopiero po okresie Wielkiego Ucisku Pan przyjdzie powtórnie w ciele i w chwale wraz z Kościołem, by walczyć za resztkę Izraela, która się nawróci podczas wielkiego przebudzenia zapowiadanego przez proroków jako "późny deszcz" i dotyczącego Żydów [a nie Kościoła!] [Joel 2:23-3:7; Zach. 12:9-14:5]. Dopiero wtedy Pan pojawi się fizycznie w ciele na ziemi i będzie Go można zobaczyć:

"Oto przychodzi wśród obłoków, i ujrzy go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili, i będą biadać nad nim wszystkie plemiona ziemi. Tak jest! Amen" [Obj. 1:7]

"Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi (...) [Judy 14]

"A przyodziany był w szatę zmoczoną we krwi, imię zaś jego brzmi: Słowo Boże. I szły za nim wojska niebieskie na białych koniach, przyobleczone w czysty, biały bisior (czyli Kościół - Obj. 3:18;6:11;7:9 i inne). A z ust jego wychodzi ostry miecz, którym miał pobić narody, i będzie nimi rządził laską żelazną [w Tysiącletnim Królestwie]" [Obj. 19:13-15]

Jezus Chrystus żyje!

Jezus Chrystus żyje, wstawia się za nami u Ojca, przebywa wśród wierzących i w nich poprzez Ducha Świętego, a także przemawia:

"A gdy padł na ziemię, usłyszał głos mówiący do niego: Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? I rzekł: Kto jesteś, Panie? A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz; ale powstań i idź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić" [Dz.Ap. 9:4-6]

"I rzekł Pan do niego w widzeniu: Ananiaszu! On zaś rzekł: Otom, ja, Panie. Pan zaś do niego: Wstań i idź na ulicę Prostą, i zapytaj w domu Judy o Saula z Tarsu,; oto właśnie się modli" [Dz.Ap. 9:10-11]

"Toteż, gdy go ujrzałem [w zachwyceniu], padłem do nóg jego jakby umarły. On zaś położył na mnie swoją prawicę i rzekł: Nie lękaj się, Jam jest pierwszy i ostatni, i żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła" [Obj. 1:17-18]

Jak widać, Jezus Chrystus przemawia i dzisiaj do swoich uczniów w widzeniach, wizjach czy snach. Dotknąć Go nie można, gdyż w ciele uwielbionym przebywa w niebie. Zauważmy pewien znaczący szczegół: nikt z tych, komu prawdziwy Pan objawił się w wizji czy zachwyceniu, nie widział Jego twarzy. Problem z wszystkimi "Jezusami" objawiającymi się różnym niezbawionym osobom [często mistykom katolickim] polega na tym, że ich twarze są niezwykle przystojne, natomiast Pismo mówi, że "nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy, i nie był to wygląd, który mógłby się podobać" [Iz. 53:2]

Ciało Jezusa Chrystusa nie ulega skażeniu

Słowo Boże mówi, że ciało naszego Pana nie ulega skażeniu charakterystycznemu dla naturalnych procesów zachodzących na ziemi.

"[Bóg] mówił (...) o zmartwychwstaniu Chrystusa, że nie pozostanie w otchłani ani ciało jego nie ujrzy skażenia" [Dz.Ap. 2:27,31]

Wynika stąd, że w tej chwili [od momentu Wniebowstąpienia] nasz Pan pozostaje w ciele uwielbionym, nie podlegającym żadnemu rodzajowi degeneracji, starzenia i - oczywiście - śmierci czy zaniku.

Ofiarowanie ciała Chrystusa miało miejsce jeden raz, a skutki tej ofiary są wieczne

"Mocą [Bożej] woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. (...) [Gdy] On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej, oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego. Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni.

Poświadcza nam to również Duch Święty; powiedziawszy bowiem: Takie zaś jest [nowe] przymierze, jakie zawrę z nimi po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich serca i na umysłach ich wypiszę je, dodaje: A grzechów ich i ich nieprawości nie wspomnę więcej. Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam nie ma już ofiary za grzech" [Hebr. 10:10-18]

W momencie nawrócenia człowiek wchodzi z Bogiem w przymierze, które zostało potwierdzone [przypieczętowane] wylaniem krwi Jego Syna [Hebr. 9:22]. W tym momencie grzesznik zostaje usprawiedliwiony "darmo, z łaski [Boga], przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę (...) dla okazania sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie, aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa" [Rzym. 3:24-26]

Na mocy doskonałej ofiary Chrystusa człowiek pozostający w przymierzu z Bogiem może dostąpić odpuszczenia popełnionego grzechu i oczyszczenia od wszelkiej nieprawości. Wystarczy, że wyzna swój grzech, ponieważ skutki ofiary Chrystusowej trwają na zawsze, o ile wierzący trwa w przymierzu z Bogiem.

"Jeśli wyznajemy [my, zbawieni] grzechy swoje, wierny jest Bóg [ze względu na zawarte przymierze] i sprawiedliwy [bo kara została zapłacona przez Jego Syna] i odpuści nam grzechy i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. (...) Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli [czyli nie trwali w grzechu]. A jeśliby kto zgrzeszył [czyli upadł], mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy [On wziął na siebie nasze grzechy, a nam została zaliczona Jego sprawiedliwość]" [I Jana 1:9-2:1]

Wyznając grzechy, powołujemy się na doskonałą ofiarę Golgoty, której skutki są wieczne. Dzięki niej zostaliśmy usprawiedliwieni i dzięki zaliczonej nam sprawiedliwości Chrystusa jesteśmy postrzegani przez Boga jako uświęceni [oddzieleni dla Niego]. Otworzyła się dla nas możliwość nawiązania osobistej relacji z Bogiem [czyli przebywania w "miejscu najświętszym"] przez jedynego Pośrednika, którym jest Jezus Chrystus.

"Mając więc, bracia, ufność, iż przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym [Jezusa Chrystusa], wejdźmy na nią ze szczerym sercem, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą [czyli zbawieni i ochrzczeni - w tej kolejności]" [Hebr. 10:19-22]

Jako dzieci Boże mamy trwać w Chrystusie, poddawać się uświęcającemu działaniu Jego Ducha, współpracować z łaską i wydawać owoc.

"Gdy chodzimy w światłości [nie ukrywając przed Panem naszych przewinień i zamysłów] jak On [Bóg] sam jest w światłości, krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu" [I Jana 1:7]

Zerwanie przymierza z Bogiem nie następuje w wyniku pojedynczego upadku, lecz może nastąpić w wyniku uporczywego trwania w świadomym grzechu mimo ostrzeżeń ze strony Ducha Świętego, Słowa Bożego i braci. W wyniku procesu zatwardzania serca pomimo ostrzeżeń Boga [Hebr. 3:14-15] może dojść do przekroczenia granicy, poza którą odpada się od łaski. Stan ten objawia się niezdolnością do upamiętania.

"Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni [fwtisqentaz - czas przeszły dokonany] i zakosztowali [geusamenouz - czas przeszły dokonany] daru niebiańskiego, i stali się [genhqentaz - czas przeszły dokonany] uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz, cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli [parapesontaz - czas przeszły dokonany], powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko" [Hebr. 6:4-6]

"Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy [trwamy w grzechu: [amartanontwv - czas teraźniejszy niedokonany], nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników. Kto łamie zakon Mojżesza, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków; o ileż sroższej kary, sądzicie, godzien będzie ten, kto Syna Bożego podeptał [katapathsax- czas przeszły dokonany] i zbezcześcił [czas przeszły dokonany] krew przymierza, przez którą został uświęcony [hgiasqh - czas przeszły dokonany], i znieważył Ducha łaski!" [Hebr. 10:26-29]

Trzymając się konsekwentnie zasady, że Pismo tłumaczy się przez Pismo, należałoby wnioskować, że osiągnięcie opisanego powyżej stanu nieodwracalnej zatwardziałości serca jest równoznaczne z grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, który nie może być odpuszczony. [Mat. 12:31; I Jana 5:16]

Wnioski dla nas najistotniejsze w tym momencie są następujące: Ofiara Chrystusa miała miejsce jeden raz w historii ludzkości, a jej skutki są ponadczasowe. Ze względu na ową ponadczasową skuteczność nie ma potrzeby w żaden sposób powtarzać, ani uobecniać samej ofiary w celu oczyszczania się od grzechów [należy je po prostu wyznać, o czym powyżej].

Na mocy ofiarowania ciała Chrystusa raz na zawsze otrzymaliśmy przez wiarę Ducha Świętego, który jest Duchem synostwa Bożego i jednoczy nas z Jezusem. Potwierdzenie tego faktu wewnątrz nas nie ma nic wspólnego z ciałem Chrystusa, lecz z Jego Duchem.

"Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego" [Rzym. 8:9]

"Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. (...) Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy" [Rzym. 8:14,16]

Podsumowanie

Może się to wydać niektórym trywialne, lecz prawda jest taka: Nasz Pan Jezus Chrystus po swoim zmartwychwstaniu wstąpił do nieba w ciele uwielbionym, zasiadł po prawicy Ojca i będzie tam przebywał w ciele aż do swego powrotu na ziemię podczas widzialnego Powtórnego Przyjścia w chwale, kiedy to sądzić będzie ówcześnie żyjące narody [Mat. 25:31-46]. Zanim to nastąpi, Chrystus przebywa w nas i pośród nas [zbawionych] poprzez Ducha Świętego, z którym jest współistotny. Nie znamy Go "według ciała". Dlatego jeśli się komuś objawia, czyni to w wizji - fizycznie pojawi się w dniu wyznaczonym przez Ojca [Dz.Ap. 1:7], a uczyni to w sposób nie budzący żadnych wątpliwości co do Jego tożsamości.

Jezus Chrystus żyje! Wstawia się za świętymi i przemawia do nich poprzez Ducha Świętego, a także w wizjach czy snach. Kontaktuje się z nami, lecz nie czyni tego cieleśnie.

Ciało Jezusa Chrystusa pozostaje w stanie uwielbionym, zatem nie ulega skażeniu charakterystycznemu dla ziemskich procesów, związanych z przemijaniem, chorobą, zanikiem czy śmiercią.

Ciało Jezusa Chrystusa zostało ofiarowane jeden raz w historii ludzkości, a rezultaty tej ofiary są ponadczasowe. Dzisiaj korzystamy z owych rezultatów przez wiarę, a potwierdzenie Bożej obecności w naszym życiu odbywa się poprzez Ducha Chrystusowego, a nie w wyniku kontaktu z Jezusem "według ciała".

Dlaczego powyższe jest tak istotne? Otóż sam Pan ostrzegał, żeby nie wierzyć ludziom, którzy wcześniej będą twierdzili, że On już jest fizycznie obecny na ziemi w jakikolwiek sposób:

"Gdyby wam wtedy kto powiedział: oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. Oto przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyni - nie wychodźcie; oto jest w kryjówce - nie wierzcie.

Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego, bo gdzie jest padlina, tam zlatują się sępy" [Mat. 24:23-27]

Chciałbym się teraz przyjrzeć jednemu z aspektów tego nauczania - otóż Pismo wyraźnie mówi, żeby nie wierzyć nikomu, kto by utrzymywał, że Chrystus w ciele jest "tu, albo tam". Gdyby ktokolwiek przed Jego widzialnym Powtórnym Przyjściem sugerował, że jest On obecny w ciele na ziemi - czy to na pustkowiu, czy w kryjówce [oryginał mówi tu o "wewnętrznych pokojach"] - nie wolno im wierzyć.

Ludzie, którzy będą sugerować cielesną obecność Pana przed czasem Jego powrotu w chwale, żerują na braku biblijnego i duchowego poznania ze strony swoich ofiar. Ów brak poznania jest wynikiem duchowej śmierci, w której ofiary te pozostają. Dlatego Jezus mówi w tym kontekście, że "gdzie jest padlina, tam zlatują się sępy".

Część II - Jezus Eucharystyczny

Czy Jezus Eucharystyczny jest tożsamy z biblijnym Synem Bożym, Jezusem z Nazaretu? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy sięgnąć do odpowiedniego źródła, jakim jest niewątpliwie Katechizm Kościoła Katolickiego. Będziemy korzystać z niego obficie, a wszystkie cytaty pochodzą z wydania Pallotinum z roku 1994.

Jezus Eucharystyczny "zawiera się w Eucharystii"

"Eucharystia jest 'źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego'. 'Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha" [#1324]

Jednocześnie w innym miejscu Katechizmu czytamy:

"Chrystus zasiada już po prawicy Ojca. 'Przez prawicę Ojca rozumiemy chwałę i cześć Bóstwa, gdzie Ten, który istniał jako Syn Boży przed wszystkimi wiekami, jako Bóg i współistotny Ojcu, zasiadł cieleśnie po Wcieleniu i uwielbieniu Jego ciała." [#663]

Jak na razie, wszystko się zgadza - Jezus przebywa cieleśnie po prawicy Ojca. Czy katolicy wierzą w Jego fizyczne przyjście na ziemię? Jak najbardziej!

"(...) Chrześcijanie modlą się, szczególnie podczas Eucharystii, by przyspieszyć powrót Chrystusa, mówiąc do Niego 'Przyjdź, Panie!'" [#671 podkr. moje]

Czy ktokolwiek może przyspieszyć powrót Chrystusa? Tutaj trafiamy na jedno z wielu samozaprzeczeń zawartych w Katechizmie. Na tej samej stronie czytamy bowiem:

"Od Wniebowstąpienia przyjście Chrystusa w chwale jest bliskie, nawet jeśli nie do nas należy 'znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą (Dz. 1:7)'"[#673].

Jak można przyspieszyć coś, co Ojciec już ustalił?

Do tej pory jest mowa o Jezusie, który zasiada cieleśnie po prawicy Ojca i powróci fizycznie w chwale. Równocześnie jednak "wyniesiony do nieba i uwielbiony, po wypełnieniu w ten sposób do końca swojego posłania, pozostaje On na ziemi w swoim Kościele" [#669]. Zauważmy, że nie ma tutaj mowy o tym, w jaki sposób Jezus pozostaje w swoim [katolickim] Kościele.

Tutaj zaczynamy dotykać sedna problemu. Jezus Chrystus cieleśnie pozostaje w niebie po prawicy Ojca, natomiast w Kościele przebywa poprzez Ducha Świętego. Zadajmy sobie pytanie: W jaki sposób Jezus Eucharystyczny przebywa wśród wierzących i jakie są tego implikacje?

Jezus Eucharystyczny pojawia się cieleśnie na ziemi w wyniku przeistoczenia (transsubstancjacji)

"W centrum celebracji Eucharystii jest chleb i wino, które przez słowa Chrystusa i wezwanie Ducha Świętego stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Kościół wierny poleceniu Pana nie przestaje czynić, aż do dnia Jego chwalebnego przyjścia, pamiątki tego, co uczynił Chrystus w wigilię swojej męki: 'Wziął chleb...'. 'Wziął kielich napełniony winem...'. Znaki chleba i wina, stając się w tajemniczy sposób Ciałem i Krwią Chrystusa, nie przestają także oznaczać dobroci stworzenia (...)" [#1333]

"Przez konsekrację dokonuje się przeistoczenie (transsubstantiatio) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Pod konsekrowanymi postaciami chleba i wina jest obecny żywy i chwalebny Chrystus w sposób prawdziwy, rzeczywisty i substancjalny, z Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem [#1413]

Gdyby ktoś miał jakieś złudzenia, że od czasu Soboru w Trydencie coś się w tych sprawach zmieniło, to sam Katechizm oraz encyklika papieża Jana Pawła II powinny szybko wyprowadzić go z błędu:

"Sobór Trydencki streszcza wiarę katolicką, nauczając: 'Ponieważ Chrystus, nasz Odkupiciel, powiedział, że to, co podawał pod postacią chleba, jest prawdziwie Jego ciałem, przeto zawsze było w Kościele Bożym [czyli rzymsko-katolickim, ma się rozumieć - przyp. Aut.] to przekonanie, które święty Sobór wyraża dzisiaj na nowo, że przez konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi. Święty Kościół katolicki słusznie i właściwie nazwał tę przemianę przeistoczeniem" [# 1376]

"Teraz Królestwo Boże uobecnia się nade wszystko w sprawowaniu Sakramentu Eucharystii, która jest Ofiarą Chrystusa Pana. W tym sprawowaniu owoce ziemi i pracy ludzkiej - chleb i wino - zostają w sposób tajemniczy, ale rzeczywisty i substancjalny przemienione za sprawą Ducha Świętego i przez słowa szafarza w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Syna Maryi, przez którego królestwo Ojca stało się wśród nas obecne" [1]

Jezus Eucharystyczny jest obecny cieleśnie na ziemi pod postaciami eucharystycznymi

"Sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy. Stawia to Eucharystię ponad wszystkimi sakramentami i czyni z niej 'jakby doskonałość życia duchowego i cel, do którego zmierzają wszystkie sakramenty'. W Najświętszym Sakramencie Eucharystii 'są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus'. 'Ta obecność nazywa się <> nie z racji wyłączności, jakby inne nie były <>, ale przede wszystkim dlatego, że jestsubstancjalna i przez nią uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek" [#1374]

Jezus Eucharystyczny pojawia się [w ciele] i znika

"Eucharystyczna obecność Chrystusa zaczyna się w chwili konsekracji i trwa, dopóki trwają postacie eucharystyczne. Cały Chrystus jest obecny w w każdej z tych postaci i cały w każdej ich cząstce, a więc łamanie chleba nie dzieli Chrystusa" [#1377]

Jezus Eucharystyczny jest "obecny sakramentalnie" zamiast "postaci widzialnej"

Według Biblii Jezus Chrystus zapowiedział, że jego "zastępcą" na ziemi będzie Duch Święty:

"Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki - Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was [współistotny z Jezusem - przyp.] i w was będzie" [Jan 14:16-17]

Tymczasem według nauki kościoła rzymsko-katolickiego

"Istnieje głęboki sens w tym, że Chrystus chciał pozostać obecny w swoim Kościele w ten wyjątkowy sposób. Skoro w widzialnej postaci miał On opuścić swoich, to chciał dać nam swoją obecność sakramentalną. (...) Istotnie, będąc obecny w Eucharystii, pozostaje On w tajemniczy sposób pośród nas jako Ten, który nas umiłował i wydał za nas samego siebie" [#1380]

Jest to jawne zaprzeczenie Słowa Bożego. Mówiąc, że otrzymamy "innego Pocieszyciela", Jezus wskazał na Ducha Świętego, a nie na "postacie eucharystyczne" czy "swoją obecność sakramentalną".

Oczywiście, logika katolickiego nauczania prowadzi do aktu adoracji Jezusa Eucharystycznego, czyli tzw. "kultu Eucharystii":

"Kult Eucharystii. W liturgii Mszy świętej wyrażamy naszą wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina, między innymi klękając lub skłaniając się głęboko na znak adoracji Pana. 'Ten kult uwielbienia, należny sakramentowi Eucharystii, okazywał zawsze i okazuje Kościół katolicki nie tylko w czasie obrzędów Mszy świętej, ale i poza nią, przez jak najstaranniejsze przechowywanie konsekrowanych Hostii, wystawianie ich do publicznej adoracji wiernych i obnoszenie w procesjach" [#1378]

"'Święty zapas' (tabernakulum) pierwotnie był przeznaczony do godnego przechowywania Eucharystii, by poza Mszą świętą można ją było zanosić chorym i nieobecnym. Pogłębiając wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, Kościół uświadomił sobie sens milczącej adoracji Pana obecnego pod postaciami eucharystycznymi. Dlatego tabernakulum powinno być umieszczone w miejscu szczególnie godnym i tak wykonane, by podkreślało i ukazywało prawdę o rzeczywistej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie" [#1379]

Jezus Eucharystyczny nie zdradza oznak życia i pozostaje niemy

Jezus Eucharystyczny jest obecny w "elementach", lecz jest to obecność całkowicie niewidoczna i niewyczuwalna. Jezus ten pozostaje bez kontaktu z wierzącymi, którzy muszą przyjąć istnienie Jezusa w chlebie i winie bez żadnych podstaw empirycznych [przeciwnie do gospodarza wesela w Kanie Galilejskiej, który rozpoznał "przeistoczone" wino na podstawie jego smaku - Jan 2:9]. Transsubstancjację należałoby zatem zaliczyć do kategorii "cudów mniemanych", których efekty w ogóle nie są dostrzegalne, lecz należy je przyjąć przez wiarę.

"Obecność prawdziwego Ciała Chrystusowego i prawdziwej Krwi w tym sakramencie - jak mówi św. Tomasz - 'można pojąć nie zmysłami, lecz jedynie przez wiarę, która opiera się na autorytecie Bożym'" [#1381]

Ciało Jezusa Eucharystycznego ulega skażeniu

Jest oczywiste, że skoro ciało i krew [substancjalne!] Jezusa Eucharystycznego są spożywane przez wiernych pozostających w ciałach skażonych, następują normalne w ziemskich warunkach procesy degeneracji i zaniku trawionego pokarmu.

"Eucharystyczna obecność Chrystusa zaczyna się w chwili konsekracji i trwa, dopóki trwają postacie eucharystyczne" [#1377]

Ofiara eucharystyczna "u-obecnia ofiarę Krzyża i udziela jej owoców"

Uwaga dla apologetów chrześcijańskich: Kościół rzymsko-katolicki nie naucza, że ofiara Chrystusa jest powtarzana podczas mszy. Jak w takim razie wytłumaczyć substancjalną obecność Chrystusa w Eucharystii?

Pan Jezus powiedział wyraźnie: "To jest ciało moje, za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją. (...) Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją" [I Kor. 11:24-25]

Słowa te są proste i skierowane do prostych ludzi. Jak stwierdziliśmy powyżej, oznaczają nakaz wspominania śmierci Pana poprzez "niewysłowione symbole Jego męki". Zauważmy ciekawy szczegół: Według apostoła Pawła, Pan nie nazwał wina swoją krwią, lecz mówił o kielichu wina jako symbolu "nowego przymierza w Jego krwi". Podobnie pisze ewangelista Łukasz. U Mateusza i Marka znajdujemy stwierdzenie "to jest krew nowego przymierza". Ten brak jednoznaczności jest zastanawiający - gdyby chodziło tutaj o doktrynę przeistoczenia, zostałaby ona przedstawiona w sposób nie budzący żadnych wątpliwości.

Aby skonstruować z nich doktrynę o przeistoczeniu, trzeba było dokonać przejścia od pojęcia pamiątki do u-obecnienia [urzeczywistnienia] wydarzeń przez nią przypominanych. Oto, jak czyni to Katechizm:

1. Najpierw definiuje Eucharystię:

"Eucharystia jest pamiątką Paschy Chrystusa, aktualizacją i ofiarowaniem sakramentalnym Jego jedynej ofiary w liturgii Kościoła, który jest Jego Ciałem. We wszystkich Modlitwach eucharystycznych po słowach ustanowienia znajduje się modlitwa nazywana anamnezą lu pamiątką" [#1362]

2. Następnie przekręca biblijne znaczenie pojęcia "pamiątka"

"W biblijnym znaczeniu pamiątka nie jest tylko wspominaniem wydarzeń z przeszłości, lecz głoszeniem cudów, jakich Bóg dokonał dla ludzi" [#1363]

Tutaj następuje odwołanie do II Mojż. 13:3 - chyba tylko po to, by nadać własnemu wywodowi pozory biblijności, bo sam werset dokładnie mu zaprzecza:

"I rzekł Mojżesz do ludu: Pamiętajcie o tym dniu, w którym wyszliście z Egiptu, z domu niewoli, bo przemożną ręką wyprowadził was Pan stamtąd. (...) W tym dniu [Paschy] opowiadać będziesz synowi swemu, mówiąc: Jest tak [obchodzimy Paschę] z powodu tego, co mi uczynił Pan, gdy wychodziłem z Egiptu" [II Mojż. 13:3]

Jak widać, głoszenie cudów dokonanych przez Boga polega na ich pamiętaniu i wspominaniu, czyli opowiadaniu o przeszłych wydarzeniach.

Teraz uwaga:

"W liturgicznej celebracji tych wydarzeń stają się one w pewien sposób obecne i aktualne. Tak właśnie Izrael rozumie swoje uwolnienie z Egiptu; za każdym razem, gdy obchodzi Paschę, wydarzenia wyjścia są uobecniane w pamięci wierzących, by według nich kształtowali swoje życie" [#1363]

"W pewien sposób"? W jaki? Przecież "uobecnienie" następuje wyłącznie "w pamięci wierzących"!

3. Aby ciało i krew z symbolu przeszło w substancję, musi nastąpić przejście od uobecnienia w pamięci do uobecnienia w rzeczywistości. Proszę bardzo:

"W Nowym Testamencie pamiątka otrzymuje nowe znaczenie. Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa, a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na zawsze na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: 'Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której 'na Paschę naszą ofiarowany został Chrystus', dokonuje się dzieło naszego odkupienia" [#1364]

Zatrzymajmy się tu na chwilę. Usiłuje się nam wmówić, że w Nowym Testamencie pamiątka oznacza uobecnienie wydarzeń wspominanych. Przeczytajmy zatem fragment Nowego Testamentu zawierający dokładnie ten sam wyraz "pamiątka" [anamneza - anamnhsiz], co w przypadku "ustanowienia Eucharystii":

"Prawo [Mojżeszowe] bowiem, posiadając tylko cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy, przez te same ofiary [Starego Przymierza], corocznie ciągle składane, nie może nigdy udoskonalić tych, którzy się zbliżają. Czyż bowiem nie przestano by ich składać, gdyby składający je raz na zawsze oczyszczeni nie mieli już żadnej świadomości grzechów? Ale przez nie każdego roku odbywa się przypomnienie [anamnhsiz, pamiątka, anamneza] grzechów" [Hebr. 10:1-3 Biblia Tysiąclecia]

Skoro w Nowym Testamencie pamiątka jest uobecnieniem, to znaczy, że autor powyższego tekstu sugeruje coroczne uobecnianie grzechów, czyli popełnianie ich na nowo!

Nonsens takiego stwierdzenia jest oczywisty. Nic się nie zmieniło. Pamiątka pozostaje pamiątką - zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. W Mat. 26:13 czytamy:

"Zaprawdę, powiadam wam, gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ta ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co uczyniła[niewiasta, która namaściła Jezusa w Betanii]."

Czy to oznacza, że ktokolwiek będzie uobecniał jej zachowanie? Oczywiście, że nie. Nie zważając na to wszystko, autorzy Katechizmu brną dalej, robiąc kolejny krok. Teraz na fałszywym założeniu budują tezę, którą za wszelką cenę chcą udowodnić:

4. Katechizm czyni z pamiątki rzeczywistość, w której za każdym razem dokonuje się dzieło odkupienia. W ten sposób z pamiątki czyni rzeczywistą ofiarę, a z symboli - rzeczywiste ciało i krew Chrystusa.

"Ponieważ Eucharystia jest pamiątką Paschy Chrystusa, jest ona także ofiarą. Charakter ofiarny ukazuje się już w słowach jej ustanowienia: 'To jest Ciało moje, które za was będzie wydane' i 'Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana' (Łk. 22,19-22). W Eucharystii Jezus daje to samo ciało, które wydał za nas na krzyżu, tę samą krew, którą wylał 'za wielu... na odpuszczenie grzechów (Mt. 26,28)" [#1365]

5.W ten sposób objawia się to, co (jak to mówią matematycy) "było do udowodnienia":

"Eucharystia jest więc ofiarą, ponieważ u-obecnia (czyni obecną) ofiarę krzyża, jest jej pamiątką i udziela jej owoców (...)" [#1366]

Skoro tak, to nic dziwnego, że uświęcenie, które w życiu chrześcijańskiem jest dziełem Ducha Świętego - Dawcy łaski [Hebr. 10:29; I Kor. 12:4,11]:

"Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga" [Jan 6:63]

"Jeśli bowiem według ciała żyjecie, pomrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie" [Rzym. 8:13]

"Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej" [Gal. 5:16]

Jest według Katechizmu dziełem uczynków [szafarz udziela, wierny przyjmuje], czyli sakramentów, z których najważniejszym jest Eucharystia. Jako sakrament, czyli "nośnik łaski" Eucharystia "jednoczy z Chrystusem [Eucharystycznym], chroni przed grzechem i zachowuje od grzechów w przyszłości":

"Komunia święta pogłębia nasze zjednoczenie z Chrystusem (...)" [#1391]

"Komunia święta w przedziwny sposób dokonuje w naszym życiu duchowym tego, czego pokarm materialny w życiu cielesnym. Przyjmowanie w Komunii Ciała Chrystusa Zmartwychwstałego, 'ożywionego i ożywiającego Duchem Świętym', podtrzymuje, pogłębia i odnawia życie łaski otrzymane na chrzcie. Wzrost życia chrześcijańskiego potrzebuje pokarmu Komunii eucharystycznej, Chleba naszej pielgrzymki, aż do chwili śmierci, gdy zostanie nam udzielony jako Wiatyk" [#1392]

"Komunia chroni nas przed grzechem. Ciało Chrystusa, które przyjmujemy w Komunii, jest 'za nas wydane'; Krew, którą pijemy, jest 'wylana za wielu na odpuszczenie grzechów'. Dlatego Eucharystia nie może jednoczyć nas z Chrystusem, nie oczyszczając nas równocześnie z popełnionych grzechów i nie zachowując od grzechów w przyszłości" [#1393]

Jezus Eucharystyczny jest substancjalnie obecny w Eucharystii i fizycznie spożywany podczas mszy. Fizyczne spożywanie komunii [a nie duchowe skutki ofiary złożonej raz na zawsze na Golgocie] ma oczyszczać wiernych z popełnionych grzechów i zachowywać od tych popełnionych w przyszłości.

Podsumowanie

Jezus Eucharystyczny pojawia się cieleśnie na ziemi za każdym razem, gdy kapłan wypowiada słowa konsekracji. Jest znany przez swoich uczniów "według ciała". Jezus ten istnieje na ziemi przejściowo, od momentu konsekracji dopóty, dopóki trwają postacie eucharystyczne, pod którymi przebywa. W konsekrowanym chlebie i winie są obecne ciało i krew tego Jezusa prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie wraz z duszą i bóstwem, czyli cały Jezus Eucharystyczny. Obecność sakramentalna Jezusa Eucharystycznego na ziemi "w tajemniczy sposób" została dana kościołowi rzymsko-katolickiemu po to, by zastąpić Jezusa, który idąc do Ojca chciał pozostać obecny w swoim Kościele w ten wyjątkowy sposób. Jezus Eucharystyczny jest zamykany w szczególnie godnym pojemniku zwanym tabernakulum, aby mógł być roznoszony do chorych i nieobecnych. Jest również obnoszony przez kapłanów w procesjach w celu adoracji przez wiernych.

Jezus Eucharystyczny pozostaje niemy i nie kontaktuje się z wierzącymi osobiście. Podczas mszy nie jest reprezentowany przez Ducha Świętego - "(...) biskup lub prezbiter reprezentuje Chrystusa, działając w osobie Chrystusa-Głowy (in presona Christi Capitis), przewodniczy zgromadzeniu (...)" [#1348]

Ciało Jezusa Eucharystycznego podlega wszystkim procesom charakterystycznym dla ziemskiego skażenia: rozkładowi, przemijaniu, trawieniu i zanikowi.

Ofiara eucharystyczna jest pamiątką, która jednocześnie "u-obecnia" wydarzenia z Golgoty i oprócz wspomnienia staje się rzeczywistością ofiary Krzyża. Jako taka, udziela wszelkich jej owoców w postaci zjednoczenia z Chrystusem, oczyszczenia z grzechów i uświęcenia.

Wnioski

Proponuję, żeby każdy Czytelnik sam porównał wymienione cechy obydwóch Jezusów i zadecydował, czy mamy do czynienia z jedną i tą samą Osobą. Wydaje mi się, że podjęcie decyzji nie powinno stanowić problemu. Gorzej z jej implikacjami, bo jeśli okaże się, że Jezus Chrystus nie jest Jezusem Eucharystycznym, to pojawia się poważny problem - szczególnie dla ekumenistów. Jak można nazywać bratem kogoś, kto wyznaje innego Jezusa? Jeśli się wspólnie modlić, to do kogo i w czyim imieniu? Jeśli wspólnie kogokolwiek ewangelizować, to o którym Jezusie mówić? A jeśli zwiastowanie innego Jezusa jest w istocie głoszeniem innej Ewangelii?

"Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! [Gal. 1:8]

Część III - Przeistoczenie [transsubstancjacja]

Czy Jezus Chrystus wierzył w przeistoczenie?

Oczywiście, wszyscy znamy stwierdzenie Jezusa "To jest ciało moje, (...) to jest krew moja" [Mat. 26:26-28]

Jak należy rozumieć te słowa Pana w kontekście całego nauczania biblijnego na temat Wieczerzy Pańskiej? Czy rzeczywiście miał On na myśli dosłownie swoje ciało i krew, wypowiadając wyżej cytowane słowa?

Aby się o tym przekonać, musimy po prostu skorzystać z podstawowych zasad hermeneutyki, czyli interpretacji Pisma. Każdy interpretowany tekst musi być rozważany w swoim kontekście, więc dobrze byłoby przytoczyć całą wypowiedź Jezusa, zamiast jej fragmentu. Tekst bez kontekstu jest pretekstem.

"A gdy oni jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje. Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy; albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów. Ale powiadam wam: Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego dnia, gdy go [owoc winorośli] będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego" [Mat. 26:26-28]

Po tym, jak Jezus pobłogosławił kielich, sam wyraźnie określa jego prawdziwą, fizyczną i substancjalną zawartość jako owoc winorośli, czyli... wino! W dodatku zapowiada, że w Królestwie Ojca będzie pił takie samo wino wraz z uczniami:

"Wtedy ujrzą narody twoją sprawiedliwość i wszyscy królowie twoją chwałę, i nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana ustalą. Będziesz wspaniałą koroną w ręku Pana i królewskim zawojem w dłoni twojego Boga. (...) Bo jak młodzieniec poślubia pannę, tak poślubi cię twój Odnowiciel, a jak oblubieniec raduje się z oblubienicy, tak twój Bóg będzie się radował z ciebie. (...) Cudzoziemcy nie będą pili twojego wina, przy którym mozolnie pracowałeś, lecz (...) ci, którzy zbierają wino, sami będą je pić w przedsionkach mojej świątyni. (...) I nazwą ich ludem świętym, odkupionymi Pana, a ciebie [Jeruzalem] nazwą 'Poszukiwaną', a nie miastem porzuconym" [Iz. 62:2-3,5,8-9,12]

"Pan Zastępów wyprawi wszystkim ludom na tej górze ucztę z tłustych potraw, ucztę z wystałych win, z tłustych potraw ze szpikiem, ze starych dobrze wystałych win, i zniszczy na tej górze zasłonę, rozpostartą nad wszystkimi ludami, i przykrycie, rozciągnięte nad wszystkimi narodami.

Wszechmocny Pan zniszczy śmierć na wieki i zetrze łzę z każdego oblicza, i usunie hańbę swojego ludu na całej ziemi, gdyż Pan powiedział. I będą mówić w owym dniu: oto nasz Bóg, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; to Pan, któremu zaufaliśmy. Weselmy i radujmy się z jego zbawienia!" [Iz. 25:6-9]

Najwyraźniej Pan Jezus nie twierdził, że podczas błogosławieństwa nad chlebem i winem doszło do jakiegokolwiek substancjalnego przeistoczenia wina w krew. Gdyby tak było, mielibyśmy kolejny, bardzo poważny problem.

Otóż Słowo Boże mówi, że "zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi" [Gal. 4:4]. Rzeczywiście, nasz Pan nie przyszedł zakonu rozwiązać, lecz go wypełnić [Mat. 5:17] i jako potomek Abrahama według ciała ani raz nie przekroczył Prawa nadanego Izraelowi za pośrednictwem Mojżesza. Gdyby zaproponował swoim uczniom [również potomkom Abrahama] degustację krwi powstałej w wyniku przeistoczenia, sam złamałby przykazanie i jeszcze nakłaniałby do tego innych.

"A ktokolwiek z domu izraelskiego albo z obcych przybyszów, którzy mieszkają pośród nich, będzie spożywał jakąkolwiek krew, zwrócę swoje oblicze przeciwko spożywającemu krew i wytracę go spośród jego ludu" [III Mojż. 17:10]

"Jakąkolwiek krew" - czy to ludzką, czy zwierzęcą, czy przeistoczoną.

Czy apostołowie wierzyli w przeistoczenie?

Co więcej, zakładając nawet [mimo powyższego], że istotnie podczas Ostatniej Wieczerzy "wybrał czas Paschy, aby wypełnić to, co zapowiedział w Kafarnaum: dać swoim uczniom swoje Ciało i swoją Krew" [#1339] i rzeczywiście uczniowie mają tę Jego krew spożywać [wraz z Jego ciałem], to wygląda na to, że Duch Święty i apostołowie podczas tzw. Soboru w Jerozolimie pozbawili wielu chrześcijan Eucharystii!

"Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, by nie nakładać na was żadnego innego ciężaru oprócz następujących rzeczy niezbędnych: Wstrzymywać sięod mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi, od tego, co zadławione i od nierządu; jeśli się tych rzeczy wystrzegać będziecie, dobrze uczynicie" [Dz.Ap. 15:28-29]

Pamiętajmy, że w Eucharystii mamy do czynienia z "prawdziwą, substancjalną i rzeczywistą" krwią. W dodatku "Kościół [rzymsko-katolicki] gorąco zaleca (...) wiernym przyjmowanie Najświętszej Eucharystii [czyli rzeczywistego ciała i rzeczywistej krwi] w niedziele i dni świąteczne lub jeszcze częściej, nawet codziennie" [#1389]. I co teraz?

Czy Biblia naucza o przeistoczeniu?

Jednym z podstawowych tekstów mających udowodnić doktrynę transsubstancjacji jest fragment Ewangelii Jana:

Zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a Ja w nim" [Jan 6:53-55]

Znów mamy do czynienia z wyjęciem tekstu z jego kontekstu, a także z pogwałceniem podstawowych zasad hermeneutyki i... logiki.

Cytowany fragment jest częścią dłuższej wypowiedzi Jezusa, kontrastującej ze sobą dwa rodzaje pokarmu, który został dany przez Boga Jego ludowi. Żydzi poprosili Go o znak potwierdzający mesjańską tożsamość:

"Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i tobie uwierzyli? Jakie dzieło wykonujesz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba im dał, aby jedli" [Jan 6:30-31].

Jezus nawiązuje to tych słów i mówi o sobie jako o prawdziwym chlebie żywota wiecznego, który zstępuje z nieba. Musimy rozróżnić pomiędzy chlebem fizycznym, który dawał Izraelowi na pustyni dosłowne, fizyczne życie i chlebem duchowym, który daje duchowy żywot wieczny. Dzięki niemu nasz duch jest żywy poprzez usprawiedliwienie, choć ciało jest martwe z powodu grzechu [Rzym. 8:10]. Dlatego Pan mówi:

"Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć [duchowo] nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć [duchowo] nie będzie" [Jan 6:35]

Następnie podaje warunek uzyskania zbawienia przez tych, którzy z nim rozmawiają i widzą go na własne oczy:

"A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym" [Jan 6:40]

Żydzi szemrają, bo przecież widzą w Nim syna Józefa, a Jego ojca i matkę [według ciała] znają z sąsiedztwa. Jakże więc może mówić, że przychodzi z nieba? [Jan 6:41-42]

Jezus ich karci za niewiarę i po raz kolejny podaje jedyny warunek, na podstawie którego każdy człowiek [nie tylko Jego aktualni rozmówcy] może uzyskać zbawienie:

"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny. Ja jestem chlebem żywota" [Jan 6:47-48]

W tym momencie Jezus kojarzy wiarę [która przecież nie jest materialna] z duchowym pokarmem, zstępującym z nieba i dającym duchowy żywot wieczny, a następnie przeciwstawia ten pokarm fizycznej mannie na pustyni, która nie była "prawdziwym chlebem" [w. 32], gdyż nie miała mocy dać duchowego żywota wiecznego.

"Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali. Tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba, aby nie umarł ten, kto go spożywa" [Jan 6:49-50]

Ojcowie jedli chleb fizyczny i poumierali. Tu natomiast jest chleb duchowy, który zstępuje z nieba, aby ci, którzy go spożywają, otrzymali życie wieczne.

"Sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. Jeżeli jest ciało cielesne, to jest także ciało duchowe. Tak też napisano: Pierwszy człowiek Adam stał się istotą żywą, ostatni Adam stał się duchem ożywiającym. (...) A powiadam, bracia, że ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego ani to, co skażone, nie odziedziczy tego, co nieskażone" [I Kor. 15:44-47,50]

"Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata" [Jan 6:51]

Tutaj należy zastosować prostą i logiczną zasadę konsekwentnej interpretacji: Nie można rozumieć pierwszej części zdania w sposób dosłowny [czyli słowa: "kto spożywać będzie ten chleb" rozumieć fizycznie], a drugiej części tego samego zdania tłumaczyć alegorycznie [czyli słowa: "żyć będzie na wieki" rozumieć duchowo]. Albo rozumiemy obie części zdania w sposób dosłowny, albo alegoryczny.

Opcja nr 1 prowadzi do następującego wniosku:

Jeśli chleb, który mamy spożywać, ma naturę fizyczną, to po jego zjedzeniu należałoby się spodziewać fizycznej nieśmiertelności. Czy katolicy codziennie przyjmujący Eucharystię umierają? Umierają.

Opcja nr 2 prowadzi do bardziej logicznego wniosku:

Jeśli chleb, który mamy spożywać, ma naturę duchową, to w wyniku jego spożywania należałoby się spodziewać "duchowej nieśmiertelności" czyli życia wiecznego. I rzeczywiście:

"Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" [Jan 6:54]

Co to znaczy, że "spożywanie ciała i krwi" ma znaczenie alegoryczne lub duchowe? Jeszcze przed wylaniem swojej krwi na krzyżu Golgoty Jezus powiedział do uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy:

"Ten kielich, to nowe przymierze we krwi mojej, która się za was wylewa" [Łuk. 22:20]

Dzieląc się chlebem i winem wspominamy zbawczą śmierć naszego Pana, czyniąc to na Jego pamiątkę [Łuk. 22:19] i będziemy to czynić "aż przyjdzie" [I Kor. 11:26] czyli powróci widzialnie w chwale. Wtedy już nie trzeba będzie pamiątki - Pan będzie pośród nas i "przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego" [Flp. 3:21]

Dzieląc się chlebem i winem potwierdzamy fakt uczestnictwa w Nowym Przymierzu z Panem, które zostało potwierdzone poprzez wylanie drogocennej, ofiarnej krwi Syna Bożego. Apostoł Paweł pisze:

"Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie. Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej" [I Kor. 11:26]

Niegodne uczestniczenie w Wieczerzy Pańskiej, wynikające z permanentnego trwania w świadomym, nie wyznanym grzechu, jest dodawaniem kwasu do chleba [wspólnoty], który ma być przaśny:

"Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza? Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni; albowiem na naszą [Paschę] jako baranek został ofiarowany Chrystus" [I Kor. 5:6-7]

"Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy [trwamy w grzechu], nie ma już dla nas ofiary za grzechy. (...) Kto łamie zakon Mojżesza, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków. O ileż sroższej kary, sądzicie, godzien będzie ten, kto Syna Bożego podeptał i zbezcześcił krew przymierza, przez którą został uświęcony, i znieważył Ducha łaski!" [Hebr. 10:26,28-29]

Dosłowne rozumienie słów Jezusa o spożywaniu Jego ciała i krwi doprowadziło słuchających Go Żydów do oburzenia, ponieważ ich zdaniem proponowano im ni mniej, ni więcej, tylko... rodzaj kanibalizmu.

"Wtedy sprzeczali się Żydzi między sobą, mówiąc: Jakże Ten może dać nam swoje ciało do jedzenia?" [w. 52]

"Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie" [w. 53]

I znów należy wrócić do zasady konsekwentnej interpretacji. Jeśli cały werset rozumieć dosłownie, to osoby nie spożywające dosłownego [substancjalnego] ciała Chrystusa i dosłownej [substancjalnej] Jego krwi musiałyby masowo wymierać [substancjalnie]. Czy ateiści i wyznawcy innych religii niż rzymsko-katolicka masowo padają trupem? Nie.

Jeśli natomiast ktoś nie spożywa ciała i krwi Pana w sensie [duchowego] uczestnictwa w Nowym Przymierzu z Nim, ten nie będzie miał [duchowego] żywota wiecznego w sobie. Kto uczestniczy w przymierzu z Nim, zostanie przezeń wskrzeszony podczas Jego przyjścia.

Na koniec jeszcze jedno zdanie, wypowiedziane do uczniów zgorszonych całą sytuacją i zdezorientowanych twardą mową Pana:

"Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem" [Jan 6:63]

Gdyby warunkiem uzyskania żywota wiecznego było cielesne spożywanie fizycznego, substancjalnego ciała Chrystusa, to stwierdzenie Jezusa "ciało nic nie pomaga" byłoby fałszywe. Co więcej, oznaczałoby to, że zbawienie nie jest z wiary, lecz z uczynków. To z kolei podważałoby istotę samej Ewangelii, która mówi:

"Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny" [Jan 3:16]

"[Bóg] zbawił nas nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego (...) abyśmy, usprawiedliwieni łaską jego, stali się dziedzicami żywota wiecznego, którego nadzieja nam przyświeca" [Tyt. 3:5-7]

"Wiedząc wszakże, że człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, gdyż z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek" [Gal. 2:16]

Żaden uczynek, bez względu na to, czy został wykonany na podstawie zakonu Mojżeszowego, czy kodeksu kanonicznego, nie gwarantuje zbawienia, gdyż jest ono wyłącznie darem łaski od Boga. Uczynki, o których pisze Jakub, są owocem zbawczej wiary i naturalnym efektem odrodzenia z Ducha Świętego. "Tak i wiara, jeśli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie" [Jak. 2:17]

"Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili" [Ef. 2:8-10]

Czy wczesny Kościół wierzył w przeistoczenie?

Teraz przeczytacie coś zaskakującego. Otóż starając się udowodnić starożytność "mszy świętej" i wczesnochrześcijańskie pochodzenie jej struktury, sam Katechizm cytuje fragment Apologii Justyna Męczennika, który... obala doktrynę o przeistoczeniu!

"Święty Justyn, męczennik z II wieku, przekazuje nam świadectwo o tym, jaką podstawową strukturę posiadała wówczas celebracja Eucharystii. Ta struktura zachowała się do naszych czasów we wszystkich wielkich rodzinach liturgicznych. Tak pisze św. Justyn około 155 r., wyjaśniając pogańskiemu cesarzowi Antoninusowi Piusowi (138-161), co czynią chrześcijanie:

[W dniu zwanym dniem Słońca odbywa się w oznaczonym miejscu zebranie wszystkich nas, zarówno z miast jak i ze wsi.

Czyta się wtedy pisma apostolskie lub prorockie, jak długo na to czas pozwala. Gdy lektor skończy, przewodniczący zabiera głos, upominając i zachęcając do naśladowania tych wzniosłych nauk.

Następnie wszyscy powstajemy z miejsc i modlimy się] za nas samych... oraz za wszystkich, jakimkolwiek znajdują się miejscu, by otrzymali łaskę pełnienia w życiu dobrych uczynków i przestrzegania przykazań, a w końcu dostąpili zbawienia wiecznego.

Po zakończeniu modlitw przekazujemy sobie nawzajem pocałunek pokoju. Z kolei bracia przynoszą przewodniczącemu chleb i kielich napełniony wodą zmieszaną z winem.

Przewodniczący bierze je, wielbi Ojca wszechrzeczy przez imię Syna i Ducha Świętego oraz składa długie dziękczynienie (po grecku: eucharistian) za dary, jakich nam Bóg raczył udzielić.

Modlitwy oraz dziękczynienie przewodniczącego kończy cały lud odpowiadając: Amen.

Gdy przewodniczący zakończył dziękczynienie i cały lud odpowiedział, wtedy tak zwani u nas diakoni rozdzielają obecnym Eucharystię, czyli Chleb, oraz Wino z wodą, nad którymi odprawiano modlitwy dziękczynne, a nieobecnym zanoszą ją do domów" [#1345]

Czy zauważyliście, że w powyższym tekście Justyn pisze wyraźnie, że po modlitwie nad chlebem i winem, Eucharystia jest nadal chlebem i winem? "Eucharystię, czyli Chleb oraz Wino z wodą...".

Inny fragment pochodzi z Nauki dwunastu apostołów (Didache) - dzieła napisanego przed rokiem 150 n.e.:

"A co do Eucharystii, takie odmawiajcie modły dziękczynne, najpierw za kielich: Dziękujemy Ci, Ojcze nasz, za święty winny szczep Dawida, sługi Twego, który nam poznać dałeś przez Jezusa, sługę swego, Tobie chwała na wieki. Poczem za łamany chleb: dziękujemy Ci, Ojcze nasz, za życie i za wiedzę, którą nam poznać dałeś przez Jezusa, sługę swego, Tobie chwała na wieki. (...) A po nasyceniu się, takie odmawiajcie modły dziękczynne: Dziękujemy Ci, Ojcze Święty, za święte Imię Twoje, któremu zgotowałeś mieszkanie w sercach naszych (...). Tobie chwała na wieki! Ty, Panie Wszechmogący, stworzyłeś wszystko dla imienia swego, pokarm i napój dałeś ludziom na pożywienie, aby do Ciebie dziękczynne zanosili modły. Nam zaś darowałeś pokarm duchowny i napój, i żywot wieczny, przez Sługę swego (...)." [2]

Oto, co pisze Euzebiusz z Cezarei o zakończeniu prześladowań za czasów cesarza Konstantyna w ramach tzw. Edyktu Mediolańskiego w r. 313:

"(...) Lecz i najjaśniejsi cesarze przez liczne prawa, wydawane na korzyść chrześcijan, podnosili i wzmacniali te wielkie łaski, dane nam od Boga. (...) Dźwięczały w uszach psalmodje i wszystkie inne, od Boga nam dane pieśni, gdzieindziej znowu dokonywały się bożej i mistycznej służby czynności, męki Zbawicielowej niewysłowione symbole. Razem się jednoczył wszelki wiek i wszelki rodzaj, męski i żeński, i z całej ducha siły, przez modlitwę i eucharystję, w radosnem serca i duszy usposobieniu, wszyscy wielbili Boga, dobra wszelkiego Sprawcę" [3]

Wczesny Kościół "[trwał] w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach (...), a łamiąc chleb po domach przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca [Dz.Ap. 2:42,46]

Fakt, że chleb nazywano ciałem Chrystusa, a wino Jego krwią, wynika z prostego i naturalnego przyjęcia słów Jezusa o "niewysłowionych symbolach Jego męki" [3]. Nikt jeszcze wtedy nie miał pojęcia o tym, że 1000 lat później ktoś opracuje doktrynę o transsubstancjacji i przedstawi ją jako obowiązującą w kościele rzymsko-katolickim. Stało się to oficjalnie podczas Soboru Laterańskiego IV w roku 1215.


Przypisy:
[1] Encyklika Jana Pawła II Sollicitudo Rei Socialis, wyd. 1987 r.
[2] Jan Drabina, Pięć pierwszych wieków chrześcijaństwa - wybór tekstów źródłowych, Kraków 1991, str. 22
[3] Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościelna, tłum. ks. Arkadiusz Lisiecki, Poznań 1924, str. 421


Kategorie: katolicyzm, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: inny jezus, jezus eucharystyczny


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
W:5 P:1
8 kwietnia 2015 (środa), 03:24:24

Wierze w Marię (moje Credo - wyznanie wiary)

Ostatnio znowu wokoło mnie funkcjonują osoby, które dość mocno zaangażowane są w kult maryjny oraz jego propagowanie. Znak czasów? Niekoniecznie. Może po prostu wyszedłem z mojego małego pokoiku do ludzi i ich świat znowu mnie zadziwia.

Tak czy inaczej muszę się względem Marii, Maryi i Matki Boskiej jakoś określić i spróbuję to teraz uczynić w formie mojego kolejnego już Credo - prywatnego wyznania wiary. Zapiszę to, tak jak w to wierzę dziś.

Wyznianie wiary

#1. Na początek mocny  element tego wyznania. Otóż wierzę. Wierzę w Marię, matkę Jezusa. Wierzę, że była, że miała wiarę, i że miała wielką wiarę skoro żyjąc w społeczności żydowskiej powiedziała Bogu "niech mi się stanie" w tak poważnej sprawie jak posiadanie dziecka nie ze swoim mężem. Myślę, że żyjąc w pobożnej, żydowskiej rodzinie wiedziała, że Mesjasz przyjdzie, mogła przypuszczać, że przyjdzie w ciele, od Izajasza mogła przypuszczać nawet, że to ciało będzie jakiejś panny (dziewicy), ale dlaczego prawie z jej ciała miło by się to przytrafić? Dlaczego? Bo Bóg tak chciał - i tu już objawiła się jej wiara.

Wierzę, że opiekowała się, a potem szła za Jezusem, że była gdy nauczał, była pod krzyżem, że była z apostołami przy zesłaniu Ducha Świętego. Wszystko to jest opisane w Biblii - dlaczego miałbym w to nie wierzyć? Wierzę.

Myślę czasem, że nawet chciałbym być jak Maria. Być tak blisko Pana, tak móc słuchać Jego słów. I tak wierzyć Bogu. Maria to dobry wzór. To bohaterka wiary! Jak Abraham, jak apostoł Paweł, jak Noemi. Myślę, że kiedyś będą mógł ją poznać - wszak wierzę w świętych obcowanie, ale dopiero kiedyś, bo póki co ja na tej ziemi jeszcze żyję a Maria już nie.

Tyle o Marii wiem na pewno, bo to jest objawione przez Boga w objawieniu i mimo iż katolickie przekłady na język polski pewne rzeczy przeakcentowują (żeby nie powiedzieć, że przekręcają) gotów jestem w dziedzinie mariologii przyjąć w pełni tłumaczenie Biblii Tysiąclecia (niedawno przyłapałem ją na lekkim przegięciu właśnie w tym temacie - Mk3:34 - oj, mogę nie pamiętać, może sprawdzić, choć to inna bajka).

 

#2. Z Soborem Efeskim (425 rok) mam już problem. Na pewno była tam dyskutowana natura Jezusa i zapadło tam orzeczenie dotyczące Jego boskości w ciele (unia hypostatyczna - ojej, jakie trudne słowo). Jedni mówią, że orzeczenie to zostało orzeczone aby rozprawić się w nestorianami i ich herezją, inni, że chodziło o politykę, władzę w cesarstwie i władzę w kościele. Pewne jest, że nestorianie w kościele byli obecni również poza granicami cesarstwa a cesarstwo niekoniecznie uważało tamte kościoły za kościół. Polityka? Zdecydowanie tak.

Ale zostawmy nestorian - po soborze pewna frakcja wyprowadziła z orzeczeń tego soboru wniosek że "Maria to Theotokos". Wniosek może i co do słów logiczny, ale co do istoty już niekoniecznie, a przy tym nadużycie autorytetu soboru ewidentne. A może głos w dyskusji czy sobory mają autorytet? Ten sobór nie był spotkaniem starszych w wierze, którzy w poście i modlitwie szukali Boga. Wszak to już V wiek i ten sobór był elementem brutalnej wojny polityczniej pomiędzy biskupami (starszymi), którzy już dawno przestali pełnić rolę biskupów (starszych). Polityka? Tak!

Osobiście uważam, że fakt umiejscowienia tego Soboru w Efezie pomógł zamachowcom - wszak Efez jest szczególnie duchowo zadżumiony bardzo starym, opisywanym w Biblii kultem Królowej Niebios, który to kult na nowo pojawia się w kulcie maryjnym. W sferze duchowej demon przyklejone do Diany (albo jak kto woli Artemidy) zapewne ma tu swój udział. W sferze praktycznej w Dziejach Apostolskich pisze coś o "rzemieślnikach Demetriusza" (Dz19:38) i to jest już czysto ludzkie wyjaśnienie początku kultu obrazów Matki Boskiej w swej materialnej postaci. Kto ma wątpliwości, że często chodzi o kasę niech spojrzy na kramy, sklepy i handlarzy pod Jasną Górą czy też w Medjugorie.

Wiem, że Jezus narodził się z dziewicy, więc jego człowiecza natura nie miała ziemskiego ojca. Podobnie Jego boska natura nie pochodziła od Marii i niech będzie mój głos w wielowiekowej dyskusji: theotokos czy christotokos. Dla mnie christotokos.

 

#3. W objawienia maryjne wierzę. Może nie wszystkie, bo nie wszystkie badałem ale wierzę w Fatimę i wierzę w Medjugorie. Cuda niewątpliwie miały miejsce w Fatimie - tam historię badałem bardziej. Efekty (niektórzy to zwą: owoce) w postaci bałwochwalczego kultu widać. Widać też magię uprawianą w tych miejscach. Niedawno kolega pokazywał mi zdjęcia z Fatimy. Strach patrzeć co tam robią: palenisko, na tym ruszt, na tym świeczki i nie tylko. Na ten rusz rzuca się woskowe przedstawienia chorych miejsc: nóg, żołądka, jelit, piersi. Rzuca się figurkę dziecka gdy nie można zajść w ciąży, albo woskową nogę, gdy noga jest chora. Obok sklepik, gdzie się te woskowe coś się kupuje. Warto to zobaczyć aby się zainspirować i potem o ochronę ludzi przed fatimskim zwiedzeniem Boga prosić. Ale czy ma sens prosić Boga o ochronę gdy ludzie chcą uprawiać w Fatimie magię?

I jeszcze coś. Wierzę w skuteczność tej magii. Przypuszczam, że wiele chorób ustąpiło, słyszałem o przypadkach uzdrowień, wiem, jak potem osoba, której taki cud się przytrafia staje się apostołem tego miejsca i tego kultu, staje się głosicielem i apostołem magii.

Jednak wierzę, że osoba, która się w tych objawieniach objawia to nie Maria, matka Jezusa. Ludzie, którzy zmarli nie kontaktują się z żyjącymi, a co ważniejsze, do nas żyjących Bóg wyraźnie powiedział abyśmy ze zmarłymi kontaktu nie szukali. W Kościół Triumfujący wierzę o tyle, że pewnie niedługo zatriumfuje ale co się dzieje z ludźmi, którzy umarli nie wiem, nie znam się. Biblia mało o tym mówi, więc nie chcę snuć domysłów. 

Nie wierzę więc, że objawia się Maria, matka mojego Pana ale wierzę, że osoby, które się w objawieniach objawiają to demony. Osoby te mają moc oddziaływać jakoś na zmysły ludzi i się objawiać, dość dużo wiedzą o świecie, o historii, wiedząc też coś o wszechświecie i rzeczywistości duchowej. Widać, że działają planowo, bo te objawienia zostały przygotowane na setki a nawet tysiące lat przed nimi. To fachowcy. Fachowcy w kłamstwie, fachowcy w zwodzeniu. To fachowcy diabła.

Skąd to wiem? Badałem treści tych objawień. Badałem przekazywane treści a nie tylko sam fakt cudu. Objawienia w Medjugorie to trudny do logicznego wartościowania postmodernistyczny bełkot, doskonale dopasowany do naszych bezmózgowych czasów, sprzeczny sam w sobie, a więc fałszywy a przez to zwodniczy. Takie modne teraz: "ludzie, bądźcie dobrzy bo dobro jest w was a będzie dobrze tylko mnie słuchajcie".

Fatima to coś zupełnie innego. To twarde, jednoznaczne, spójne z XIX-wiecznym katolicyzmem poselstwo - pewnie dlatego łatwiej je zbadać. Zbadałem - jest całkowicie niezgodne z ewangelią. To religia uczynkowa, to dążenie do osiągnięcia sprawiedliwości przed Bogiem poprzez pobożne, katolickie życie katolickimi sakramentami. Osoba, która się tam przedstawia podszywa się do Boga przywłaszczając sobie jego unikalne atrybuty. I dlatego względem tego co się tam objawiało stosuję zalecenie z Listu do Galatów 1:8-9, niech ten "anioł światłości" będzie po prostu przeklęty. I będzie przeklęty nie mocą mojego przekleństwa ale decyzją Boga o zrzuceniu diabłów w jakąś czeluść czy jakoś tak.

Tyle o objawieniach maryjnych.

 

#4. Wierzę też, że kult Matki Boskiej (nie matki Jezusa) to coś złego samo w sobie. Dlaczego? Ot, choćby dlatego że to kult a więc (tu moja definicja) różne czynności, dokonywane z pobudek religijnych, które mają w sposób tajemniczy wpłynąć na rzeczywistość. Kulty są złe, kultu nie traktują Pana Boga jako wszechmocnego suwerena ale jak maszynę, którą pobudzając można sprowokować do pożądanych dla siebie działań.

Złe jest też oddawanie czci stworzeniu i złe jest aby to uzasadnić obdarzanie tego stworzenia zarezerwowanymi tylko dla Boga przymiotami. Do Matki Boskiej doklejono już świętość (to prawie można, bo to się bierze z wiary a nie z jakości życia), najświętość, przenajświętość, z nią też wiązane są tytuły: współodkupicielka, wspomożycielka, Królowa Kościoła, Królowa Niebios no i Królowa Polski.

Każdy kult, a kult maryjny w sposób szczególny wypaczają obraz Boga i sprawiają, że określenie, które apostoł Paweł zastosował do religijnych żydów ("przez was poganie bluźnią Bogu" - Rz 2:24n, ale patrz na całość, na Rz 2:1nn) tak doskonale dziś pasuje do katolików. Szkoda, bo ludzie na świecie nie znają Boga a kult maryjny nie pomaga im Go poznać.

 

#5. Fakt dialogu Jezusa z Janem pod krzyżem, jest mi znany. Dobrze, że nasz Pan zadbał o swoją matkę. Myślę, że lepiej jej było starość spędzić wśród uczniów (w kościele) niż wśród bliskich ale z tego faktu nie potrafię wyprowadzić uzasadnia udziału Marii w dziele Jezusa w takim stopniu jak to jest czynione. Współodkupicielka? Przesada!

 

#6. Wiem, że w mariologii katolickiej walczą ze sobą dwa kierunki: z Marią do Boga, przez Maryję do Jezusa. Ten pierwszy jest normalnym świętym obcowaniem, ten drugi to herezja budująca fałszywy obraz Boga, a więc służąca zwiedzeniu. Ten pierwszy, jako zgodny z objawieniem w pełni akceptuję. Ten drugi, tak propagowany przez demony przeklinam, bo tak mi nakazał św. Paweł a apostołów i proroków chcę traktować w swoim życiu poważnie.

 

#7. Na koniec problem autorytetu. Problem Marii to problem temu komu wierzyć. Czy wierzyć Bogu, który się objawia i Pismo Święte mi to odwieczne objawienie opisuje, czy też wierzyć ludziom ubranym w służbowe szaty mieniącymi się być kościołem? Jezus mówił coś o fałszywych nauczycielach, o wilkach w owczych skórach, o tym jak ich rozpoznać. Apostołowie Piotr i Paweł dali nam wytyczne jak badać nauki, doktryny, objawienia i te wytyczne będę stosował. Będę nawet w stosunku do tak wielkiego autorytetu jakim w Polsce był (a może jest) Jan Paweł II. Gdy widzę jego zdjęcie przez figurą fatimską mam na myśli werset Rz 1:22n - "Podając się za mądrych stali się głupimi. Zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka".

Modlitwa:

Panie Boże. Dziękuję Ci za to, że żyję w czasach, w których Biblię mogę sobie kupić za 15zł a taką ładną,   w skórzanej okładce to za złotych 75. Mogę też sobie ściągnąć z interenetu, poczytać go grecku, wyklikać słownik biblijny, konkordancję, poszukać w innych przekładach. Mogę czytać Twoje słowa i wiedzieć wszystko co do wiedzenia jest mi potrzebne.

Dziękuję Ci za to, ale też proszę. Proszę aby inni ludzie szukając Ciebie nie byli zwiedzeni. Jak bym chciał abyś zamknął usta fałszywym nauczycielom. Tak bym chciał ale to Twoja wola wzgłedem tego świata ma się spełniać i każdy człowiek sam musi wybrać czy szuka Ciebie, czy też zostaje przy swoim.


Kategorie: teologia, katolicyzm, credo, _blog, osobiste/credo, teologia/katolicyzm/mariologia


Słowa kluczowe: maria, maryja, kult maryjny, sobór efeski, fatima, medziugorie, medjugorie, credo, odwyk


Komentarze: (1)

Grigalius, April 20, 2015 21:47 Skomentuj komentarz


Maria wyróżnia się jeszcze czymś. Gdy Bóg powoływał Mojżesza, Jeremiasza, Jonasza..to ich reakcja na powołanie była w styl= Ja? Panie? Wybierz kogoś innego...a Maria się zgodziła od razu..zatem słusznie powiedziałeś bohaterka wiary.
Skomentuj notkę
10 kwietnia 2015 (piątek), 19:12:12

Macówka MacBook Pro 13"

logo makówki Coś nowszego …
… i do domu. Chyba.


Ponoć to model:

OS X Yosemite
Wersja 10.10.1 (14B25)

MacBook Pro (Retina, 13-calowy, połowa 2014 r.)
Procesor 2,6 GHz Intel Core i5
Pamięć 8 GB 1600 MHz DDR3
Grafika Intel Iris 1536  MB
Numer seryjny C02P72G9G3QJ

Kupiony 10 kwietnia 2015 a wg serwisu EveryMac to ten model:

http://www.everymac.com/systems/apple/macbook_pro/specs/macbook-pro-core-i5-2.6-13-mid-2014-retina-display-specs.html

Co istotne: ekran jest bardzo łany, ładnie świeci. Rozdzielczość: 2560x1600

Przegląd sprzętu:

Przegląd sprzętu:
  Nazwa modelu:	MacBook Pro
  Identyfikator modelu:	MacBookPro11,1
  Nazwa procesora:	Intel Core i5
  Szybkość procesora:	2,6 GHz
  Liczba procesorów:	1
  Łączna liczba rdzeni:	2
  Pamięć podręczna L2 (na rdzeń):	256  KB
  Pamięć podręczna L3:	3  MB
  Pamięć:	8  GB
  Wersja Boot ROM:	MBP111.0138.B11
  Wersja SMC (system):	2.16f68
  Numer seryjny (system):	C02P72G9G3QJ
  UUID sprzętu:	170DACAE-45E1-5476-AE0F-93CA6EAF0C94

Dopisek - maj '2018

Matryca retina się rozwarstwyła i gdy jest wyłączony komp wygląda strasznie. Ale pani w infolinii powiedziała, że mi go wymienią, bo ponoć az 4 lata jest jakiś program wymiany tych matryc. Dziś próbuję zanieść do iSpota.
W załącznikach pliki:

  • faktura zakupy w Cortlandzie
  • plik SPX - opis sprzętu i nie tylko

 

Dopisek - styczeń 2020

  • od jesieni 2019 komputer stoi w biurze na Jana, dysk do składów ma 2T
  • Robię upgrade do 10.13.6 (na Air zainstalowałem już 10.15.2)

Kategorie: to lubię, _blog


Słowa kluczowe: os x, macbook, apple, macintosh, makówka, mackówka, mackbook


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 kwietnia 2015 (niedziela), 19:11:11

Ekumenizm na maxa! Tak. Organizacja Religii Zjednoczonych (ORZ)

Ekumenizm międzyreligijny? Dlaczego nie! Jeżeli papież robi zjednoczenie pod wodzą Watykanu to niektórym może się to nie podobać i mogą próbować sobić po swojemu. Tak czy inaczej - znak czasów.

Tu organizacja: http://ipyg.org

A tu jej ostatnia konferencja: http://warpsummit2014.org


Dopisek:

z notki tej czynię składnicę plików i dokumentów na ten temat.


Kategorie: teologia, obserwator, _blog, _składnica


Słowa kluczowe: ekumenizm, pokój, orz


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 kwietnia 2015 (niedziela), 19:15:15

Erazm i Biblia

Erazm, w swoim wstępie do pierwszego wydania Nowego Testamentu po grecku napisał:

Życzyłbym sobie,
aby każda niewiasta mogła czytać Ewangelie i listy świętego Pawła.

Aby zostały przetłumaczone na każdy język
i były czytane i poznawane nie tylko przez Szkotów i Irlandczyków,
ale również Turków i Saracenów...

Aby rolnik śpiewał teksty Pisma idąc za pługiem,
aby tkacz powtarzał wersety w rytm swego czółenka,
aby podróżny mógł rozważaniem opowieści Pism
łagodzić trudy swej drogi.

(Erazm, Wstęp do "Novum Instrumentum omne")

Tak uważał więc sam coś przetłumaczył, ale dał wielką zachętę i podstawę aby Pismo Święte tłumaczone było na wszystkie języki świata. I to się dzieje!

Informacja o przekładzie Erazma jest tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Novum_Instrumentum_omne

Na Wystawie Biblii dotknąć można faksymile dwóch wydań tego dzieła.


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: erazm, erasmus, wystawa biblii


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
23 kwietnia 2015 (czwartek), 19:34:34

Moja litania

Za chwile, w których wydaje mi się iż jestem najmądrzejszy – wybacz mi Panie.
Za pysznienie się sobą – wybacz mi Panie.
Za wywyższanie się nad innych – przeprasza cię Panie.
Za patrzenie zbyt blisko – przepraszam cię Panie.
Za myślenie, że jestem kimś ważnym – przepraszam cię Panie.
Za reprezentowania interesów społeczeństwa – przepraszam cię Panie.
Za głupie szukanie pokoju i spokoju – przepraszam cię Panie.

Od łatwych decyzji powodowanych chciwością – wybaw nas Panie.
Od bezbożnych menadżerów – wybaw nas Panie.
Od traktowania ludzi jako grupy docelowej – wybaw nas Panie.
Od używania innego człowieka – wybaw nas Panie.
Od zakłamania polityków – wybaw nas Panie.
Od pychy władców – zbaw nas Panie.
Od żądzy rządzących – zbaw nas Panie.

O pokorę – proszę cię Panie.
O mądrość przy wytyczaniu szlaków i wskazywaniu kierunków – proszę cię Panie.
O umysł sługi przy przewodzeniu innym – proszę cię Panie.
O odpowiedzialność w działaniu – proszę cię Panie.
O widzenie jaśniej – proszę cię Panie.
O świadomość w chwilach emocji (antynamiętność) – proszę cię Panie.
O siły w chwilach trudnych – proszę cię Panie.

Kategorie: modlitwy, _blog


Słowa kluczowe: litania


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 kwietnia 2015 (niedziela), 11:13:13

3 katolickie bałwochwalstwa

Obcując z katolikami dochodzę do wniosku, że praktykują oni co najmniej 3 poważne bałwochwalstwa. Wyjaśnię - bałwochwalstwo to wstawienie czegokolwiek w miejsce Boga.

Wyliczę te bałwochwalstwa prosto je definiując:

#1. Ubóstwienie Maryi, przy czym ubóstwiana raczej nie jest Maria, matka Pana Jezusa tylko jakaś wizja jakiejś osoby, oraz jakieś demony, co się pod nią podszywają w objawieniach, demony które siedzą na obrazach i rzeźbach i na tym kulcie żerują zbierając ludzką chwałę i kasę dla swoich ludzkich propagatorów.

#2. Ubóstwienie kościoła (przez małe "k"), czyli pokładanie swojej nadziei na wieczność (czyli przyszłość) w organizacji i urzędzie, który zawłaszczył sobie nie tylko władzę nauczania (podaje do wierzenia to w co katolik ma wierzyć) ale też władzę duchową (między innymi władzę odpuszczania grzechów).

#3. Ubóstwienie Eucharystii, zarówno samego konsekrowanego opłatka rozumianego jako fizyczne ciało Jezusa, jak i samego misterium mszy, która wg. katolików jest ofiarą za grzechy a przez to stać się powinna centrum życia religijnego katolika.

Jak to jest inne od nauczania apostołów i proroków. Jak to nie brzmi ze Słowem Bożym zawartym w Pismach Świętych obu Przymierzy.


Kategorie: teologia, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, maryja, kult maryjny, kult eucharystyczny, eucharystia, kościół, watykan


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 kwietnia 2015 (niedziela), 11:29:29

Pokuta - dwa rozumienia tego

W moich okolicach obowiązują dwa, jakże różne znaczenia pojęcia pokuta:

#1. Pokuta to zewnętrzne akty nakazane przez spowiednika.

#2. Pokuta (metanoia) przemiana wewnętrzna przemieniająca osobowość a polegającą na odwróceniu się od grzechu i nawróceniu się do Boga.

Inne ważne słowa obrazujące to drugie: opamiętanie, upamiętanie, pokuta, metanoja, metanoia, nawrócenie, metanoeite


Kategorie: teologia, _blog


Słowa kluczowe: pokuta, metanoja, metanoia, opamiętanie, nawrócenie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 kwietnia 2015 (środa), 10:51:51

Dzieje Apostolskie, rozdział 17, werset 30 i dalej

Zastanawiam się jaka była reakcja na końcówkę przemowy Pawła na Areopagu. Zastanawiam się i czytam wg. przekładu UBG:

Bóg (...) pomijał [naszej] nieświadomości, teraz jednak nakazuje wszędzie wszystkim ludziom pokutować, gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych.

Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się naśmiewali, a inni mówili: Posłuchamy cię o tym ponownie. (...) Lecz niektórzy ludzie przyłączyli się do niego i uwierzyli.

A Tysiąclatka oddaje to tak 

Nie biorąc pod uwagę czasów nieświadomości, wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że wyznaczył dzień, kiedy to sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych.

Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: Posłuchamy cię o tym innym razem. (...) Niektórzy jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli. 

Opisane są 3 reakcje na słowa wypowiedziane przez Pawła:

  1. wyśmiewanie,
  2. olewanie (pogadamy o tym później),
  3. uwierzenie w słowa Pawła i przyłączenie się.

Kategorie: teologia, _blog


Słowa kluczowe: dzieje apostolskie, dz17


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.