Notki z roku 2015 i miesiaca numer 5


6 maja 2015 (środa), 22:34:34

Izrael w jeden dzień

Kumpel miał jechać do Izraela na jakieś biznesowe rozmowy. Miał jechać na 3 dni ciężkiej pracy, przekonałem go aby pojechał dzień wcześniej (tyle mógł wygospodarować) i w tej jeden, dodatkowy dzień zobaczył cały Izrael, bo jest to możliwe. Napisałem więc do niego taki list. List z planem działań:

Grzesiu

Poprawiłem - masz tu lepszą wersję, bo okazuje się, że na gorę Tabor teraz można wjechać autkiem, na górę Arbel wjeżdza się od miejscowości Arbel a nie od drogi 77. Do tego przypomniałem sobie o twierdzy Medigo - i to gorąco polecam, nawet jakbyście mieli wyrzucić Tyberiadę to warto doliną Jordanu pojechać na północ, aby Megido i Afule zobaczyć. Masz....

Wydrukuj sobie załącznik i w samolocie przeczytaj.

Powodzenia

W.

Izrael w jeden dzień

#0. Założenia i uwagi początkowe:

  • Mamy tylko jeden dzień! Zaczyna się bardzo wcześnie rano, po wylądowaniu a kończy wieczorem, w szczególności tak aby móc zdążyć na samolot.
  • Koniecznie zabierz klapki do kąpania się w Morzu Martwym.
  • W swojej sieci wykup pakiet roamingowy na internet bo o otwarte WiFi tam ciężko, a Google Maps, Wikipedia i internet się przydają. Aby dostać się do WiFi właściciel musi zeskanować paszport – przerąbane. Nic mi też nie wiadomo aby były preaidy do łatwego kupienia.
  • Wczytaj na iPada jakiś program z mapami: drogową i turystyczną. Ja używam MotionX-GPS, można off-line wczytać darmowe mapy i je mieć ze sobą. Ale ponoć są lepsze systemy.

#1. Lotnisko Ben Gurion

  • ląduje się wcześnie rano, samoloty z Polski koło 4:30.
  • dobrze jest jak się o 6:oo jest w samochodzie przed lotniskiem i można odjechać, niestety - czasem jest gorzej, bo u nich lotnisko to musi trwać i trwać.
  • warto zobaczyć:
    • maszyny do rozpoznawania człowieka na podstawie dłoni - przy kontroli paszportowej,
    • ładne dziewczyny w mundurach - pierwsze zetknięcie, potem człowiek się oswaja.
  • w wypożyczalni samochodów dają proste, ale dobre mapy – ważne aby były wszystkie drogi główne, do tego plan Tel-Avivu, Jerozolimy i Hajfy. Jak nie dadzą to musisz kupić taką mapę na stacji benzynowej.

#2. Droga z lotniska do Jerozolimy, 55km, 50 minut

  • autostrada nr 1, od połowy ostro pod górę
  • początkowo po równinie nadmorskiej, po 30km wjazd w dolinę, w okolicach Latrun
  • po drodze widać stare, zniszczone w czasie wojny 1948 r. samochody, ze wzgórz Latrun (to po lewej) ostrzeliwano konwoje z transportami do oblężonej Jerozolimy. To taka pamiątka.
  • zjazd do centrum, potem parkowanie koło targu żydowskiego
  • jeżeli macie GPS to ustawić na Agrippas 77, Jerusalem, Israel
  • i gdzieś w okolicach tego adresu parkujemy, najlepiej na osiedlu po północnej stronie ulicy.
  • zostawiamy samochód i dalej pieszko i tramwajem na kilka godzin
  • jeżeli macie opory przed zostawieniem samochodu z rzeczami ot, tak (ja bym się nie bał) to pod Agrippas 44 jest duży biurowiec a w nim, w podziemiu parking płatny, obok chyba nawet jest strzeżony na powietrzu. 

#3. Jerozolima - część żydowska

  • popatrzeć w uliczki - to jest dzielnica żydowska, lekko ortodoksyjna
  • idziemy dalej pieszo ul. Agrippa i po 200m wchodzimy w targ żydowski, przechodząc przez niego do ulicy Yaffo
    • ten targ nazywa się: Mahane Yehuda Market (Hebrew: שוקמחנהיהודה‎) i to jest ważne miejsce
    • na targu: koniecznie zapamiętać zapachy, styl, widok, ludzi
    • na targu kupić chałwę, przyprawy, ciasteczka
    • na targu są kawiarnie - można zjeść śniadanie, ale drogo, lepiej po ciasteczku i na śniadanie iść do Arabowa, za godzinę.
  • na ulicy Yaffo popatrzyć, gdzie jest przystanek tramwajowy w kierunku wschodnim (w dół).
  • przejazd tramwajem:
    • jedziecie na wschód - pewnie wsiądziecie na stacji Menahe Yehuda.
    • do przystanku City Hall - bilety jednorazowe, płaci się kartą VISA w automacie na przystanku
    • po drodze jedziecie główną, deptakową ulicą żydowskiej Jerozolimy - Yaffo, najpierw przypominającą przedwojenną warszawę, potem już raczej dzisiejszy Berlin.
    • w tramwaju warto zwrócić uwagę, że napisy są w 3 językach i skrolują się z różnych kierunków! Genialne!
    • wysiadamy na stacji City Hall - chyba 3 przystanki,
  • Po wyjściu w idziemy kawałek w dół, wzdłuż torów, a gdy tory skręcą w lewo my ostro skręcamy w prawo, w ruchliwą ulicę Króla Salomona (Shlomo HaMelech) i nią w dół do następnego, dużego skrzyżowania.
  • Ulica skręca lekko w lewo, przechodzicie na drugą stronę i wchodzicie w deptak (schodki w dół) handlowy, kierując się nim w kierunki Bramy Jaffy (Yaffo Gate). Po drodze kawiarnie i sklepiki – warto sobie tu kupić duże butle wody bo potem będzie arabowy, czyli drogo.
  • Schodkami na górę i jesteśmy na placu przy Bramie Yaffy. 

#4. Jerozolima, część zabytkowa

  • przejście do bramy Jaffy
  • obok bramy jest Informacja Turystyczna - można kupić sobie mapę starego miasta, a dla hardcorowca – nie kupować, idziemy na czuja! To się da, wystarczy kompas. Albo mniej więcej wyczuć gdzie jest północ.
  • Ten plac jest o tyle ciekawy, że to początek dzielnicy chrześcijańskiej, ale arabskiej.
  • Po południowej stronie Wieża Dawida (tak się nazywa ale nie ma z nim nic wspólnego) i muzeum, ale mało czasu, nie warto wchodzić.
  • Wchodzimy w ulicę Davida, to na wprost i idziemy nie gadając z zaczepiającymi kupcami.
    • Nie skręcamy w pierwszą w lewo
    • Skręcamy w drugą w lewo (brama) albo trzecią w lewo (też brama) jak się przegapiło drugą. Za każdym razem jest to oznaczone jako Muristat bo ten Muristan to taki kwartał, co ma po środku fontannę, ulice po skosie i dużo fajnych knajpiek.
    • Czas na śniadanie – kebab, albo kebab na obiad za 1,5 godziny a tu tylko ciasteczka i kawa.
    • Może udać się złapać jakieś WiFi, bo w tych knajpkach jest, a nie zawsze pytają o paszport.
  • Wracamy na ulicę Davida i dalej na wschód, trzymając kierunek. Po drodze w lewo odchodzą co najmniej 3 handlowe ulice targu arabskiego – zostawiamy sobie na potem.
  • Po przejściu gdzieś 300m próbujemy skręcić w coś w prawo, na południe. W cokolwiek wejdziemy i tak będzie błądzenie, bo zmieniamy dzielnicę na żydowską.
    • Najlepiej skręcić w Misgav Ladakh, albo spytać jak dojść do Ściany Płaczu (West Wall)
    • Należy zwrócić uwagę na zapachy, czystość, ludzi.
    • Przed wejściem na teren Ściany Płaczu kontrola bezpieczeństwa – bramki, grzebanie w plecaku.
  • Ściana Płaczu
    • Można i nawet należy wejść pod ścianę. Nie ma w tym niczego niepoprawnego o ile (1) ma się na głowie coś, i (2) zbytnio się nie gada.
    • Mycki, czy jak kto woli kipy są do wypożyczenia na tej pochylni co się wchodzi. Gratis.
    • Przed pochylną dostępny WC dla potrzebujących – warto skorzystać bo niewiele ich jest na Starym Mieście a te są za darmo i nawet nie takie brudne, choć nie jest to Berlin.
    • Pod samą Ścianą Płaczu jest wejście w tunel, co idzie wzdłuż murów starej świątyni – można i wart tam wejść. Jest to co prawda synagoga, ale spokojnie, pozwalają, byle im nie przeszkadzać i nie pstrykać jawnie fotek.
    • W środku warto popatrzeć jak dziwny jest ten judaizm.
    • Dla kobiet – teren na prawo, zasady te same.
    • Warto popatrzeć na: (1) posterunek policji na górze ściany płaczu, (2) kamery internetowe po drugiej stronie – dużo ich, (3) procedury bezpieczeństwa, (4) pejsatych, (5) platformę, którą z placu można wejść na teren świątyni (obecnie meczetu) ale wejście jest praktycznie zawsze zamknięte dla turystów.
    • Na południe od platformy widać część z wykopaliskami, nad nimi, na murze widać reszkę tzw. Łuku Wilsona – tam był po prostu most nad doliną, i po tym moście wschodziło się na teren świątyni.
    • Uwaga: często niektórzy starzy żydzi, proponują modlitwę za kasę, czasem dość nachalnie co jest formą jałmużny, ale chyba nie polecam.
  • Wyjście z terenu Ściany Płaczu tunelem na północ. Znowu bramki i idziemy…
  • Spacer przez dzielnicę arabską – targ arabski:
    • Wchodzimy w tunel, na zachód od WC
    • kierujemy się na północ, tak z 700km do Bramy Damasceńskiej
    • Pierwsze 70m to jeszcze dzielnica żydowska
    • Potem już dzielnica arabska i raczej islamska, bo tam są głównie szkoły koraniczne
    • Potem robi się znowu handlowo, sukk, i dochodzimy do Via Dolorosa (wpada w lewej i po chwili odchodzi na prawo, na placyku)
    • Ten placyk przed patriarchate armeńskim warto zobaczyć – przy nim jest mała kaplica polska na drodze krzyżowej.
    • Dalej targ coraz bardziej arabski a mniej turystyczny, przy samej bramie Damasceńskiej (północnej) można nawet już coś kupić.
    • Przechodzimy przez bramę i po drugiej stronie ulicy, na rogu ulicy świetne kebaby – dobre miejsce na obiad.
    • Obok sklepiki targu arabskiego
    • Obok co najmniej 3 małe dworce autobusowe z białymi busikami wożącymi arabów na tereny autonomii – warto popatrzeć.
    • Warto też popatrzeć na dzieci – powinny być w mundurkach obowiązujących w szkołach.
  • Od Bramy Damasceńskiej kierujemy się na zachód, aż do przystanku linii tramwajowej. Pewnie będzie to przystanek Damascus Gate. Bilet jednorazowy, jedziecie 4 przystanki do Mahane Yehuda, gdzie macie autko. 

#5. Jerozolima – wzgórze oliwne

  • lepiej mieć mapę, ale GPS też zadziała
  • Na wzgórzu jest punkt widokowy z wygodnym parkingiem. Dojazd oznaczony.

#6. Z Jerozolimy nad Morze Martwe 35km, 30min.

  • W Góry Oliwnej (albo każdego innego miejsca) kierujemu się na północ, czym większą ulicą tym lepiej, do autostrady 1, są też kierunkowskazy na Ma’ale Adummin ale do niego nie jedziemy.
  • Skręcamy na prawo, na wschód, na autostradę 1, o ile wcześniej nie dojechaliśmy do 1 inną drogą.
  • po drodze patrzymy na miasteczka arabskie oraz zastanawiamy się jak pokrętna jest ta granica, której chyba w tym miejscu nie ma
  • Przejeżdżacie miejsce gdzie jest poziom morza – można się zatrzymać ale po co? Miejsce jak każde inne, tylko, że od tego miejsca jesteście w depresji.
  • po drodze patrzymy na wielbłądy, Beduinów, namioty nomadów
  • przy Jerycho skręcamy w prawo, na południe
  • pierwsze kąpielisko, blisko skrzyżowania jest płatne - jedźcie dalej, z 7km
  • parking przy drugim kąpielisku

#5. Kąpiel w Morzu Martwym

  • warto mieć klapki do kąpania, bo kamienie dość ostre.
  • Uważać na oczy, warto mieć na brzegu butelkę z wodą aby jak by co to się wypłukać oczy, przemyć twarz.
  • Rzeczy lepiej zostawić w samochodzie albo przechowalni na górze i na dół, do morza zejść tylko z klapkami i ręcznikiem.
  • Zawsze gdzieś na plaży jest takie miejsce z błotek, którym się warto wysmarować i poczekać z 15 minut a potem spłukać w morzu.
  • W morzu można sobie znaleźć duże bryłki soli na pamiątkę, albo nawet bardzo duże aby się wykąpać w domu.

#6. En-Gedi - opcja na 1,5-2,5 godziny jeżeli nie pojedziecie na północ

  • 37km (25 minut jazdy) na południe jest jeszcze jedne kąpielisko, darmowe, ale mniej przyjemne!
  • Naprzeciwko kąpieliska jest rezerwat En-Gedi.
  • Ten rezerwat to dolina ze strumieniem na pustyni. Dużo zieleni, ptaków, różnych zwierzątek, taka oaza na pustyni – robi wrażenie.
  • W ciągu 1 godziny spaceru można dość do dużego wodospadu w tej dolinie.
  • Są też dłuższe szlaki – można w ciągu godziny wejść na szczyt płaskowyżu judzkiego, gdzieś 600m w górę.
  • Po drodze warto poczytać sobie o Dawidzie i Saulu. W tej dolinie Dawid chronił się, gdy Saul go gonił.

#6. Od Morza Martwego na północ droga nr 90, 90km, 1 godzina

  • przejeżdżamy obok Jerycho - widok na miasto, ale nie wjeżdżamy
  • Jerycho to miasto palm i palmy widać.
  • widok na dolinę Jordanu, po drugiej stronie wzgórza Jordani
  • obserwujemy inne samochody z innymi rejestracjami bo to teren autonomii, więc widać Arabów.
  • po drodze można się zatrzymać u Beduina na kawę – jest kilka takich knajpek z stojącymi wielbłądami i krasnalami do kupienia.
  • na wyjeździe z terenów autonomii check-point - pokazać paszporty.

#7. Bet-Szean

  • wjeżdżamy od południa, i jedziemy główną drogą 90 na północ, przez 4 ronda.
  • na czwartym, ostatnim, koło Mc Donaldsa w lewo, i kombinujemy
  • szukamy parku archeologicznego, wykopalisk, teatru rzymskiego – powinny być strzałki
  • ciekawa obserwacja: w czasach Jezusa to nie było żydowskie miasteczko! Tu mieszkali ludzie kultury greckiej, a ewangelie wspominają o nich jako o Dekapolis, w którym hodowało się świnie.
  • Warto wejść na wzgórze, zobaczyć całość rzymskiego miasta z góry. Robi wrażenie.

#8. Trasa na północ, do Tyberiady i na górę Arbel koło miejscowości Arbel (GPS)

  • Jeżeli nie będzie pogody i dalekiej widoczności to ten punkt możecie sobie odpuścić i po dojechaniu do Jeziora Galilejskiego przejść do następnego punktu.
  • Z Bet-Shean wyjeżdżamy drogą 90 na północ.
  • po 27 km (25min) droga się rozwidla i w prawo skręca 92 na Wzgórza Golan (Qiryat Shemona) – tam nie jedziemy! Na rondzie skręcamy w lewo na Tyberiade. Tu jest fajne centrum handlowe – można zrobić zakupy bo to taka żydowska Biedronka.
  • Na rondzie w prawo – droga 90.
  • Kawałek dalej następne rondo – lokalne – a za nim skrzyżowanie. Po prawej widać Jezioro Galilejskie, warto skręcić w lewo i wjechać na chwile do kibucu Degania A, przejechać kawałeś za brame, poczuć atmosferę czegoś co jest PGRem ale działa. Miejsce dość ważne dla historii współczesnej Izraela.
  • Dalej drogą 90 do Tyberiady – przejechać miasto tak aby wjechać w drogę 77 i nią wyjechać za miasto. Jest to łatwe, bo główna 90, po prostu gdzieś sobie skręci w prawo, a my jedziemy prosto. 

#9. Droga z Tyberiady do Cezarei – 90km, 1,5 godziny + przerywniki

  • Przerywniki opisane poniżej
    • punkt widokowy Arbel + 1 godzina (lub mniej)
    • góra Tabor +1 godzina
    • przejazd przez Afula +15 minut
    • Twierdza Megido – 1,5 godziny (koniecznie!!!)
  • Przed Afula zobaczyć, jak bardzo wypłaszczył się teren, jak ciekawa jest dolina Jezreel – płaski teren na 50km długości i 20 szerokości. Czołgi będą się miały gdzie rozpędzić bo to właśnie tu będzie Armagedon. Na miejscu czytamy 16 rozdział Apokalipsy św. Jana.

#9a. Przerywnik – punkt widokowy na Górze Arbel

  • Zaraz za Tyberiadą skręcamy w głównej w prawo, na drogę 7717 - Kwar Zeltim, ale do tej miejscowości nie dojeżdżamy, bo wcześniej (3,5km) w prawo na Arbel (jest oznaczony dojazd na punkt widokowy), przejeżdżamy obok miejscowości i na końcu drogi jest parking i kawałeczek spaceru nad urwisko.
  • Góra Arbel – co widać:
    • Na wchodzie Wzgórza Golan, bliżej Jezioro Galilejskie.
    • Na północy górę Hebron – ona ma 3 tys. metrów i tam jest granica z Syrią.
    • Na północ, na lewo – wzgórza AntyLinbanu – tam jest granica z Libanem.
    • Na dole – arabskie miasteczko – płaskie dachy, minarek meczetu.
    • Bardziej na południe – żydowskie miasteczko Arbel, a właściwie kibuc – dachy z czerwonych dachówek, styl europejski.
    • Na południe, lekko wschód – osobno stojąca góra Tabor, charakterystyczna, bo jest pięknym łukiem.
    • Na zachód – może wypatrzycie wzgórza Karmel.
    • Na południe – płaska dolina Jezreel – ciągie się od wzgórz Karmel do doliny Jordanu. To tu będzie wielka bitwa zwana Amagedonem.
  • Należy wrócić do drogi 77 ale potem w prawo na 65, na Afula aby nie wpuścić się w Górną Galilee i nie przejeżdżać przez Nazaret – nie polecam. 

#9b. Skok w bok – na górę Tabor, 8km

  • od drogi 65 lekko w prawo, na północ, do arabskiej miejscowości Daburiyya, droga 7266
  • można podjechać na parking i pieszko na górę, tak z 30 minut, dla kontychy ale można też osobowym podjechać na samą górę.
  • Na górze klasztor franciszkański i piękne widoki.
  • Widoki przepiękne – cała dolina Jezreel, dolina Jordanu, na zachodzie Karmel.
  • Potem dalej drogą 65 na południowy-zachód do Afuli
    • Nie dać się zwieść obwodnicą – warto przejechać przez Afule, bo to miasteczko żydowskie, założone w 1925 roku przez osadników.
    • W całej dolinie Jezreel dużo kibuców i wiosek żydowskich.
  • Dale drogą 65 na południe, do skrzyżowania z z drogą 66

#9c. Skok w bok – Megido – naprawdę warto zobaczyć tą twierdzę

  • To zrobić koniecznie!!!
  • Skręcamy w prawo, w drogę 66 na Hajfe
  • Po kilku kilometrach w prawo, na parking pod parkiem archeologicznym.
  • Zwiedzamy ruiny, warto też wyjść z nich tunelem wodnym.

#10. Cezarea

  • Uwaga: na drogowskazach Cezarea pisana jest jakoś przez Q Qesaryya! Nie pamiętam, ale to dziwne.
  • PrzyCezarei warto zobaczyć potężną elektrownię tankowaną z portu morskiego obok.
  • To miasteczko to w zasadzie maks eksluzywne osiedle dla bogatych Izraelitów. Między innymi tam mieszka pan premier.
  • W Cezarei warto zobaczyć rekonstrukcje miasta Piłata – teatr, hipodrom, knajpki na starym mieście są super. Tu warto zrobić kolację z tubylcami, jeżeli mają Was gdzieś zaprosić bo Tel-Aviv jest już blisko. 

#11. Tel-Aviv

  • spacer po bulwarach, wieczorem to coś pięknego
  • fajna jest marina na bulwarach, koło jednego z hoteli. Tam można odpocząć przy piwku.
  • na kolacje albo śniadanie warto podjechać do Jaffy – tam są fajne arabskie knajpki, bo Jaffa to arabskie miasteczko wchłonięte przez Tel-Aviv.

Kategorie: izrael, listy, _blog


Słowa kluczowe: izralel, jerozolima, tel-aviv


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 maja 2015 (wtorek), 06:46:46

Ewangelia Jana, 5, 25-30

No znowu będzie żem ekstremista, fanatyk i świr bo świat nie lubi pisaniny o potępieniu i piekle. Trudno, ale z rana zrobiłem sobie takie poranne czytanie Ewangelii Jana i próbuję potraktować poważnie to co Pan Jezus mówił o sobie. A mówił sporo. Zabrałem się za dość trudny ale ważny kawałek z rozdziału 5, wersety 25-30. Nie będę tu cytował, można sobie kuknąć w Biblię na różne tłumaczenia i bawić się słowami. Ja to uczyniłem i wyszła mi taka parafraza tego tekstu:

Pan Jezus powiedział, że nadchodzi godzina,
      a nawet już teraz jest,
            gdy umarli usłyszą Jego głos,
               a ci, którzy usłyszą,
                  będą żyć.

Jak bowiem Bóg Ojciec ma życie sam w sobie,
      tak dał i Synowi,
         aby miał życie w samym sobie
i dał mu władzę wykonywania sądu,
      bo jest Synem Człowieczym.

I nie ma co się dziwić temu,
      bo nadchodzi godzina,
            w której wszyscy, którzy są w grobach, usłyszą Jego głos:
      ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie do życia,
            ale ci, którzy źle czynili,
                  na zmartwychwstanie na potępienie.

Pan Jezus będzie czynić co mu Ojciec każe,
      będzie sądzić a jego sąd będzie sprawiedliwy, bo nie szuka swojej woli,
ale woli tego, który go posłał, Ojca.

Ale jest w tym wszystkim nadzieja,
      bo kto słucha Jego słowa i wierzy temu, który go posłał,
            ma życie wieczne
               i nie pójdzie na sąd,
                     ale przeszedł ze śmierci do życia.
                           Już przeszedł!

Moje poranne obserwacje i uwagi do tekstu:

  • Już dziś umarli słyszą głos Syna Bożego. To ważne, bo co jakiś czas nam ktoś umiera i co wtedy z nim? Ano to proste - słyszy; słyszy głos Syna Bożego. A jak usłyszy - będzie żył. Dwa razy użyte słowo "usłyszy" w formie dokonanej wzajemnie się tu wyklucza, bo przecież jak usłyszy to usłyszy. A może to pierwsze oznacza "może usłyszeć bo słychać" a drugie "chce usłyszeć bo może"? To już moja interpretacja.
  • W zdaniu "bowiem Bóg Ojciec ma życie sam w sobie" fraza "sam w sobie" jest ślicznym stwierdzeniem ontologicznym. Przypomnę: ontologia to nauka o bytach i o tym co istnieje.
  • Syn też (jak Ojciec) ma życie sam w sobie - Jan często w swej ewangelii podkreśla bóstwo Jezusa. Ale jak to? Przecież pisze, że Ojciec mu to dał, więc nie może być samo w sobie skoro jest dane. Hmm…. Ale spokojnie. Na dziś tyle jestem wstanie pojąć, ale potem, gdy zobaczę Boga twarzą w twarz, gdy poznam jak jestem poznany - to na pewno się wyjaśni, gdyż teraz, tu na ziemi zbyt ograniczony jestem aby to pojąć.
  • Ojciec dał Synowi władzę sądzenia. Fajnie. Pewnie dlatego, że wcielonemu łatwiej będzie mu nas zrozumieć, że bliższe mu będą nasze ograniczenia. To Jezus będzie sądzić, nie Bóg Ojciec.
  • Jako źle czyniącemu trudno mi się czyta o tym pójściu na potępienie. Trudno - więc tym bardziej liczę, że słuchając słów Jezusa i wierząc Bogu-Ojcu, który go posłał nie pójdę na sąd ale przeszedłem ze śmierci do życia.
  • Z tym przeszedłem ze śmierci do życia to zawsze mam problem. Przeżyłem zmianę, radykalną zmianę w chwili zawierzenia Bogu. Moje wcześniejsze życie odbieram jako życie w grzechu dążenie do śmierci. Po zmianie żyję inaczej mając pewność (a może tylko silną nadzieję) życia wiecznego z Bogiem, i już dziś po części to życie z Bogiem realizując. Czy to jest życie? Czy tamto było śmiercią? Skoro tak to już przeszedłem ze śmierci do życia ale wiem, że jeszcze jakieś umieranie mnie czeka. A może nie? Zobaczymy.
  • Od pewnego czasu uważam, że hasło: JEZUS CIĘ KOCHA wydaje się być nie na miejscu. Nie ten czas, nie to miejsce. Właściwsze na dzisiejszy czasy wydaje się być hasło: JEZUS ZBLIŻA SIĘ ABY CIĘ OSĄDZIĆ! Opamiętajmy się więc, wierzmy Bogu u słuchajmy słów Jezusa, bo Pan Jezus nas kocha. Kocha nas i wskazuje możliwość uniknięcia sądu.

Kategorie: ewangelia, biblia, _blog


Słowa kluczowe: j5:25, ewangelia, sąd, zbawienie


Komentarze: (2)

anonim, December 15, 2014 00:11 Skomentuj komentarz


A ja przypomnę tylko, żebyśmy nie trwali w niewiedzy co do tych, którzy umierają, i abyście się (!) nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei.

Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy jako słowo Pańskie, (...) Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.

Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami! No i wszystko jasne, choć aby był religijniej wypada dodać Amen!

anonim, December 15, 2014 00:13 Skomentuj komentarz


Wg. ks. Wujka, 2Tes 4:13nn brzmi tak:

13 A nie chcemy, bracia! abyście wiedzieć nie mieli o tych, którzy zasnęli, iżbyście się nie smucili, jako i drudzy, którzy nadzieje nie mają.

14 Albowiem jeźli wierzymy, iż Jezus umarł i zmartwychwstał, tak Bóg i te, którzy zasnęli przez Jezusa, przyprowadzi z nim.

15 Albowiem to wam powiadamy w słowie Pańskiem, iż my, którzy żyjemy, którzyśmy pozostali na przyjście Pańskie, nie uprzedzimy tych, którzy zasnęli.

16 Albowiem sam Pan z rozkazaniem i z głosem Archanielskim i z trąbą Bożą zstąpi z nieba, a pomarli, którzy są w Chrystusie, powstaną pierwsi.

17 Potem my, którzy żyjemy, którzy pozostaniemy, pospołu pochwyceni będziemy z nimi w obłokach przeciw Chrystusowi na powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy.

18 Przeto cieszcie się społem temi słowy.
Skomentuj notkę
17 maja 2015 (niedziela), 20:15:15

Polityka PO i wybory

Celem mojego wyjazdu na Marsz Niepodległości było aby na własne oczy zobaczyć jak to wygląda i co się dzieje. Widziałem prowokacje policji, bo były tak grubymi nićmi szyte, że nie potrzeba było ich specjalnie szukać. Mimo iż widziałem wielu moich znajomych nie byłem wstanie przekonać, że żyjemy w państwie w którym policja jest wykorzystywana przez polityków do prowokowania obywateli, do zwalczania nieznaczącej partii, do niszczenia demokracji.

Nie jestem wstanie przekonać, bo mam wierzących znajomych - wierzących Tuskowi, Komorowskiemu, wierzących w zbawczą Unię Europejską, wierzących w "dobro każdego człowieka", wierzących w siebie. I pewnie jutrzejsza publikacja dalej tej wiary nie zmieni, bo problemem jest bogobojność. Bogobojność, albo strach przez Bogiem, poważne traktowanie Stwórcy, który stworzył ten świat a nas na nim jest potrzebna aby myśleć. Tej bogobojności nam w Polsce brakuje - a przez to brakuje mądrości, rozumu, wiedzy i jej zrozumienia.

A przecież każdy z nas za kilka, może kilkanaście lub kilkadziesiąt lat stanie przez Bogiem. I co wtedy powie? że od małpy pochodzi i instynktownie na PO głosował? że taka była konieczność dziejowa aby tą budkę Ruskim spalić, że w wyborach musiał wybrać kłamcę, że na co dzień musi się z układem układać i w dotacjach absorbować unijne srebrniki aby dzieci głodne wykarmić?

Na szczęście jest dobra nowina - można przyjść do Jezusa, otworzyć serce, przyjąć przebaczenie i zmienić, zmienić przynajmniej siebie. Zachęcam - jeszcze można się opamiętać.

Bogobojności nam w narodzie brakuje. Nie mają jej nasi rządzący, mimo iż do kościoła fotografować się chodzą, miejmy ją my. Miejmy ją my, aby zadbać o siebie wiecznie, ale też by mądrze wybierać i zadbać o siebie już dziś tu, póki żyjemy.


Jutro Cezary Gmyz opublikuje taśmy, z których wynika, że minister Sienkiewicz (ten o państwa istniejącego teoretycznie) prowokował na Marszu Niepodległości poprzez podpalenie budki pod Rosyjską Ambasadą.


Spróbuję przewidzieć:

1. Wygra Komorowski: mocodawcy PO już widzą, że PO się skończyła, więc będzie budowanie nowej ekipy, nowej partii, nowe hasła, może nowe twarze i może się udać. Wybory parlamentarne wygra koalicja PO+PSL+jacyś-nowi i będzie jak było, tylko ci nowi będą nabierali siły, a PO się posypie. Może przy okazji wyjdą na jaw jakieś syfki, to się ci nowi wykażą i jakiś powiatowych PeOwców do więzienia wsadzą. I będzie jak było.

2. Wygra Duda: będziemy mieli festiwal nienawiści, wojnę na okrągło, bo przecież znowu prezydent będzie złym, pewnie pijącym i bijącym żonę, nie będzie podpisywał ustaw, i będzie się głupio uśmiechał. Ale wojna ułatwi wejście do sejmu tym nowym, co to ich jeszcze nie ma a są potrzebni. I będzie jak było.

I tak źle, i tak niedobrze. Szkoda.

 


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: minister siienkiewicz, po, komorowski, wsi, marsz niepodległości


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 maja 2015 (wtorek), 17:54:54

Proces duchowego rozwoju naśladowcy Chrystusa

Dostałem od Bogdana materiał obrazujący "proces duchowego rozwoju naśladowcy Chrystusa". Materiał ten zakłada, że o ile naśladowca Chrystusa się rozwija to rozwija się przechodząc przez takie stany swojego naśladownictwa. Jakie? Proszę.

Stany "naśladowcy":

  1. niewiara,
  2. wiara,
  3. dojrzałość,
  4. służebne przywództwo,
  5. pomnażające uczniostwo.

Tyle o stanach, ale w materiale Bogdana jest też o procesach, które zmieniają stan naśladowcy:

  1. ewangelizacja,
  2. umacnianie,
  3. wyposażanie,
  4. eksportowanie.

Materiał jest lekko graficzny, kolorowy, na kartce A4, w Wordzie… a ja go przerobię na HTML aby był smutniejszy, jak wszystko co produkuję. No to lecimy.

Proces duchowego rozwoju naśladowcy Chrystusa

#1. Niewiara

Jeżeli chodzi o niewierzących to Bogdan wypisuje następujące cechy takiej osoby:

  1. kocha świat i to co świat oferuje,
  2. jest nieświadoma lub bierna wobec kwestii duchowych,
  3. jest egocentryczna, uważa się za ostateczny autorytet,
  4. ufa samej sobie, własnym uczynkom i innym ludziom w kwestii zbawienie, ale nie Bogu.

Jednocześnie zaleca, aby wykonywać nad nią pracę ewangelizacji polegającą na:

  • dzieleniu się Dobrą Nowiną,
  • rozpoznaniu zainteresowania sprawami duchowymi,
  • wyjaśnieniu ewangelii, ewentualnie usunięciu przeszkód, również tych intelektualnych (praca apologety),
  • doprowadź do momentu decyzji dotyczącej Chrystusa i relacji z nim.

Radzi aby jeżeli taka osoba uwierzy i nawróci się otoczyć ją szczególną opieką duszpasterską (co dla ewangelisty jest trudne, bo to bardziej robota pasterza; ewangelista z reguły już goni dalej, ale przecież jest Kościół).

#2. Wiara

Osoba wierząca ma następujące cechy:

  1. Chrystus jest jej Panem (Łk 14:33),
  2. trwa w Słowie Bożym (Jn 8:31), 
  3. odwraca się od grzechu i przynosi owoc (Jn 15:8), 
  4. jest oddana i miłująca Ciało Chrystusowe (Jn 13:34-35).

Ja ze swojego doświadczenia bym dodał, że jeszcze:

  1. Przestaje się lękać o przyszłość gdyż pojawia się u niej żywa nadzieja.

Bogdan sugeruje, że otaczając ją szczególną opieką duszparsterstką należy pomóc jej ukształtować właściwą, biblijną relację:

  • z Bogiem (podejście do Boga, Słowa Bożego, modlitwy),
  • z samym sobą (tożsamość, wartości, priorytety wynikające ze Słowa Bożego),
  • innymi ludźmi, w szczególności ludźmi w Ciele Chrystusa, Kościele - wspólnocie ludzi wierzących oraz z ludźmi ze świata czyli spoza Kościoła.

#3. Dojrzałość

Dojrzałość wymaga czasu, w którym wierzący musi sobie poukładać na nowo relacje, ale też czasu aby się te nowe relacje utrwaliły. Ale nie tylko po czasie od nawrócenia rozpoznaje się osobę dojrzałą, rozpoznaje się również u niej następujące cechy:

  1. wierność – wierność to życie w prawdzie i wola bycia posłusznym Bogu,
  2. dostępność – Bóg i jego sprawy są dla osoby dojrzałej priorytetem,
  3. inicjatywa – osoba dojrzała podejmuje inicjatywy w kierunku Boga i dla Boga w kierunku ludzi,
  4. gotowość do uczenia się – dojrzały chce się uczyć od Boga ale też od innych, których Bóg na drodze stawia,
  5. głód Boga, Bożego Słowa ale też głód dzielenia się i prowadzenia innych do Boga.

Takie cechy wylicza Bogdan sugerując, że dojrzałość wspomaga się poprzez:

  • naukę ewangelizacji i umacniania w wierze innych,
  • wsparcie i przewodzenie dojrzewającym w osobistej służbie,
  • pomoc w zrozumieniu i rozwinięciu własnej wizji na życie i służbę,
  • pomoc w skupieniu się na sercu aby rozpoznać potrzeby związane z charakterem,
  • pomoc w stawaniu się jak Chrystus (priorytety / wartości).

Wszystkie te działania to już normalne zadanie Kościoła w myśl np. Heb 10:24n, to normalne oddziaływanie wierzących na siebie - może więc dojrzałość to po prostu czas potrzebny na normalne, zdrowe funkcjonowanie w Ciele Chrystusowym - w Kościele?

Z czasem osoba dojrzała znajduje sobie swoją niszę i zaczyna w niej przewodzić - staje się przywódcą, albo z angielska liderem!

#4. Przywództwo

Cechy przywódcy:

  1. wiernie demonstruje znaki rozpoznawcze ucznia (opisane powyżej), 
  2. rozwija się w kwestii ewangelizacji, umacniania i wyposażania innych uczniów, 
  3. rozumie i rozwija w sobie charakter Chrystusowy,
  4. podejmuje inicjatywę w ewangelizacji, służeniu i umacnianiu innych,
  5. współdziała dobrze z innymi zaangażowanymi w uczniostwo.

Ponieważ Ciało Chrystusowe jest bytem dynamicznym dobrze jest aby wspólnota takiego przywódcę eksportowała podejmując takie kroki:

  • pomóc jej odkryć własną, wyjątkową rolę w Królestwie Bożym i Kościele Chrystusowym, 
  • pomoc jej stworzyć plan osobistej służby,
  • pomóc stworzyć jej możliwości do służby i zapoznaj ją z innymi osobami zainteresowanymi uczniostwem.

Oczywiście społeczność lokalna może takiego lidera należycie wyposażyć i wyposażać (wspierać) a jak wszystko idzie sprawnie mamy doczynienia z tym, o co chodziło Panu Jezusowi - zmobilizowanym uczniem, który czyni innych ludzi kolejnymi uczniami. Uczniami zmobilizowanymi.

#5. Zmobilizowany uczeń

Przyjrzyjmy się cechom takiego ucznia:

  1. Słowo Boże jest źródłem i podstawą jego/jej działań,
  2. to jak żyje, pracuje i odpoczywa jest zorganizowane wokół Wielkiego Posłannictwa Pana Jezusa,
  3. żyje z mocnym postanowieniem aby we wszystkim naśladować Chrystusa,
  4. jest oddany sprawie duchowego pomnażania się do trzeciego pokolenia i dalej,
  5. ewangelizacja i służenie innym stała się częścią stylu jego życia,
  6. właściwie odnosi się do Ciała Chrystusowego - Kościoła.

I to koniec procesu rozwoju? Nie wiem, ale to jest pan Mistrza, to jest jego wielkie posłannictwo. Uczniowie Jezusa mają (bo tak im nakazał) iść na cały świat i czynić kolejnych uczniów. Tak to jest zapisane w Mt 28:18n i tam jest zapewnienie, że mający wszelką władzę na niebie i ziemi Jezus będzie z nimi. Tego się więc trzymajmy.

 Dodatki

  • Jako lektura obowiązkowa do powyższego materiału mogę polecić takie pozycje:
    • Nikt nie rodzi się uczniem Jezusa, Walter Henrichsen. Do kupienia w Berei w Świętochłowicach.
    • Ewangelizacja wg. planu Mistrza, Robert Coleman. Do kupienia.
  • Rozwój? Zawsze mam problem z definicją tego słowa. Do celów zawodowych rozwój definiuję jako wolnozmienny proces w efekcie którego coś co się rozwija zajmuje więcej miejsca w jakiejś przestrzeni, ale czy taka definicja podchodzi pod rozwój duchowy? Do przemyślenia.
  • Z wersetami 18 i 19 z Mateusza 28 jest pewien problem. W potocznej wiedzy Jezus powiedział: "idźcie i nauczajcie" co niekoniecznie jest prawdą jak się sięgnie do greki. Raczej powinno być "idźcie i czyńcie uczniami (…) idąc, chrzcząc i nauczając". Dobrze oddaje to Biblia Warszawska, przekłady dosłowne i (co mnie zawsze dziwiło) Biblia Tysiąclecia ale tylko w przypisie do tego wersetu, wyjaśniającym to "czyńcie uczniami" a będącym jakby w opozycji do tradycji katolickiej. Porównać można to na Biblii Internetowej (Mt28:28-19).

Reklama

  • http://www.mezczyzna.org.pl - prowadzony przez Bogdana Instytut rozwoju męskości - zacznij od zapisania się na Newsletter a dowiesz się, że chodzi o to, że płeć to kwestia urodzenia, ale stawanie się mężczyzną to już wybór.
  • http://berea.edu.pl - Chrześcijański Ośrodek Edukacyjny - może nie jest tam zbyt bogato, ale za to prawdziwie. Wykłady otwarte w Świętochłowicach i na YouTubie.
  • http://www.odwyk.com - cotygodniowa porcja zmuszacza do myślenia.
  • http://biblia.apologetyka.com/read - wszystkie znaczące przekłady i oryginały Biblii w jednym miejscu sieci.
  • Koniec Reklamy!

Pytania refleksyjne

  • Jeżeli jesteś uczniem Jezusa to czy czynisz uczniów?
  • Jeżeli nie jesteś uczniem Jezusa to masz problem i lepiej czym prędzej nim zostań.
  • Jeżeli jesteś uczniem Jezusa i nie czynisz uczniów to czego ci brakuje aby zacząć czynić?

Obrazek od Bogdana

… ale przekonwertowany z problemami, dwa razy i dwa razy źle.

 


Kategorie: teologia, _blog


Słowa kluczowe: teologia, ewangelizacja, uczeń jezusa, uczniostwo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 maja 2015 (czwartek), 19:53:53

Obrazki z różnymi wizjami historii kościoła

Niedawno, pod wpływem rozmów z moim kolegą tradycjonalistą musiałem wrócić pamięcią do tematu historii kościoła, a zainspirowany stroną Pod Prąd http://www.podprad.net/historia_kosciola.html zrobiłem sobie niedawno małe badanie schematów i obrazków, jakie używają historycy do opisania tejże historii. Historycy katoliccy uważają, że historia kościoła jest prosta i wygląda tak:

rzymsko-katolicka wizja historii kościoła

Prosta bo główna linia symbolizuje kościół rzymski, od św. Piotra, do dziś, pewnie do Franciszka, choć na schemacie jeszcze zaznaczono Benedykta numer 16. Obok gruba linia prawosławia i drobne linie protestanckich heretyków co to ich policzyć trudno tak się dzielą. I wszystko jasne, a przynajmniej jasne jest to, kto jest jedynie słuszny, jedynie prawdziwy, a kto gdzieś coś kręci po bokach, wprowadza podziały, rozłamy i prostą drogą nie idzie.

Schemat trudny do emocjonalnej akceptacji przez niekatolika i na taki właśnie efekt katoliccy historycy malując to liczą. Ale poszukałem czegoś innego, wpisałem w Google poszukiwanie obrazków na ten temat i okazuje się, że nie wszyscy się z taką wizją historii zgadzają.

Prawosławni też mają swoich historyków, a ponieważ ich kościół ma te same początki to jako linie prostą widzą oni siebie. Przecież wiadomo, że to oni są tym jedynym, słusznym, świętym i apostolskim, prawdziwym kościołem a nie jacyś heretycy z Rzymu, co papieża ubóstwiają i nieomylnością go darzą. Prawosławni historię kościoła malują więc tak - niby podobnie a jednak...

prawosławna wizja historii kościoła

Obrazków znalazłem wiele, bardzo spodobali mi się ekumeniści próbujący szukać kompromisów i jakoś sprawy wyważyć tak aby wszyscy byli zadowoleni i nikt nie był na środku. Ta wielka tolerancja nawet im się udała, drzewo historii namalowali wyważone. Ciekawostką jest, że a tym schemacie pojawiają się kościoły przez katolików, prawosławnych ale też protestantów uważane za wielce heretyckie a więc nestorianie i monofizyci, którzy poszli sobie w bok już dawno, dawno temu, w czasach pierwszych soborów rozprawiających się z herezjami, a dla zabawy nazywanych Soborami Ekumenicznymi.

ekumeniczna wizja historii kościoła

Ciekawostką tego schematu jest cienka, przerywana linia łącząca wyłaniającą się z protestantyzmu linię restoracjonizmu (trudne słowo) a łącząca go z kościołem jaki był na początku.

Wracając do strony z serwisu Pod Prąd http://www.podprad.net/historia_kosciola.html która, jak napisałem, była inspiracją do tych przemyśleń zaznaczę, ze ewangeliczni chrześcijanie widzą historię dość podobnie jak ekumeniści, czyli tak:

historia kościoła

To naprawdę ciekawy schemat. Nie tylko dlatego, że przypomina okres pentarchi (trudne słowo) w kościele ale dlatego, że sugeruje iż ten restoracjonizm to nie z protestantyzmu ale od zawsze jest, bo przecież jest. Przez wieki bowiem istnieli chrześcijanie uważająch, że naukę i obyczaje to należy czerpać z Biblii i tylko z Biblii, bo ta się nie zmienia. Podoba mi się bardzo ten schemat. Ale pomimo to szukam dalej.

Szukam, i z mojej ulubionej Panoramy Biblii znajduję w sieci kartkę obrazującą historię Kościoła, dziwne tylko, ze po koreańsku.

historia kościoła z panoramy biblii

I to jest to! To jest najlepszy schemat jaki widziałem. Po lewej zesłanie Ducha Świętego (te płomyki), po prawej pochwycenie uczniów Jezusa, które jeszcze przed nami. Historia kościoła zaczyna się od zesłania Ducha Świętego, (początek księgi Dziejów Apostolskich), dziś gdzieś trwa (choć pojawiła się na scenie na zielona przestrzeń dla cielesnego Izraela) a skończy się, gdy Pan Jezus nas zabierze, jak to obiecał. A co wśrodku? Praktycznie od początku dwa kolory: złoty i bordowy, bo pszenica i kąkol, owce i wilki w owczych skórach, Filadelfia i Laocydea. Tak jak mówił Pan Jezus, tak nauczali apostołowie, a właściwie to tak ostrzegali mówiąc, że tak będzie. Ostrzegali i jest. Pamiętajmy o tym.

Czujecie rewolucyjność tego obrazka? Nie ma tu kreski rzymsko-katolickiej, kreski prawosławnej, nie ma dziesiątków albo i setek kresek odłamów protestantyzmu, nie ma udowadniania, która kreska jest ważniejsza i rysowanie jej na wprost, w centrum. To jest biblijne spojrzenie na historię Kościoła. Kościół to są owce i wilki w owczych skórach, to pszenica i kąkol, to kozły i owce, to zbór w Filadelfii i zbór w Laodycei. Tak nauczał Pan Jezus i tego się będę trzymał.


I jeszcze coś. Ten obrazek postanowiłem wyczyścić z tych ślicznych, koreańskich żuczków i zostawić w wersji niemej. A może poszukam gdzieś mojej polskiej, papierowej wersji i dopiszę tam użyte do skomentowania wersety?

historia kościoła z panoramy biblii


Trudne słowa:

  • Restoracjonizm - wiara w możliwość powrotu kościoła to jego pierwotnego kształtu, nauki i praktyki opisanej w Dziejach i Listach Apostolskich. Niektórzy uważają, że to naiwna wiara, inni że fanatyczna. Wikipedia opisuje to tak http://pl.wikipedia.org/wiki/Restoracjonizm
  • Nestorianie - dla niektórych to jedna z większych herezji wczesnego kościoła, który próbował wyjaśnić naturę Chrystusa, a właściwe trudną do wyjaśnienia relację pomiędzy jego boską i ludzką naturą. Nestorianie podzielali pogląd  Nestoriusza, patriarchy Konstantynopola, którego na jednym z Soborów potępiono dając początek podziałowi kościoła.
  • Arianie - w zasadzie podobnie jak nestorianie, tylko pochodzą od Ariusza. Arianie mają problem w akcentowaniem boskości Jezusa i ich skrajnym przypadkiem są dzisiejsi Świadkowie Jehowy uważający Pana Jezusa za archanioła. Ale historyczni Arianie, zarówno ci z IV wieku jak i z wieku XVII aż tak wielkimi heretykami jak Świadkowie nie byli - po prostu nie akceptowali łamania mózgu wmawiając sobie, że Trójca Święta jest Jednością tylko zostawiali tą tajemnicę Bogu. O Arianach na Wiki pisze tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Arianizm
  • Sobory Ekumeniczne - pierwsze 7, ale może i 8 soborów kościoła, które uznawane są zarówno przez prawosławnych (7) jak i katolików a czasem i niektórych protestantów. Moim zdaniem nie warto się nimi zajmować - wszak Restoracjonizm jest taki przyjemny.
  • Pentarchia - pochodząca z VI wieku koncepcja zarządzania kościołem katolickim przez patriarchów, których siedziba i terytorium działania odpowiadały podziałowi administracyjnemu Cesarstwa Rzymskiego.

Kategorie: historia, kościół, moja teologia, _blog, teologia/historia kościoła, teologia/kościół


Słowa kluczowe: historia kościoła, papież, katolicyzm, kąkol, pszenica


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.