ZAKOŃCZENIE WOJNY, A SPRAWA POLSKA
Długo nic nie pisałem ze względu na to, że treści, które od czasu do czasu opisuję są już bardzo obszernie podawane i komentowane w mediach main-streamowych. Ale wydaje mi się, że na obecnym etapie kilka rzeczy zaczyna się klarować, a media nie wywodzą z nich podstawowego DYLEMATU DLA POLSKI i dlatego piszę kolejny odcinek.
Jest oczywiste, że w krótkiej lub średniej perspektywie nastąpią negocjacje, które doprowadzą do zakończenia lub co najmniej zamrożenia wojny. Aby tak się stało, będą występować kombinację poniższych trzech warunków:
1. Któraś ze stron straci możliwość kontynuowania wojny, choć żadna strona nie będzie zadowolona z punktu wyjściowego negocjacji,
2. Któraś ze stron uzyska korzystną pozycję wyjściową do negocjacji, a druga strona zostanie przymuszona do stołu rozmów przez otoczenie, pomimo możliwości kontynuowania wojny,
3. O trzecim warunku za chwilę...
Śledząc sytuację międzynarodową wydaje się, że nie należy spodziewać, że zarówno Rosja, jak i Ukraina - wspierana przez Zachód - stracą możliwość kontynuowania wojny i to, pomimo że sytuacja po obu stronach będzie się ciągle zmieniać...
Obecnie również żadna ze tron nie uznaje swojej pozycji wyjściowej do negocjacji za korzystną, ani nawet bliską takiego stanu.
I tu wchodzi do gry warunek trzeci, w którym Polska odgrywa najważniejszą rolę, wydaje się, że znacznie ważniejszą, niż w przypadku warunków 1 i 2. Wydaje się również, że bez wystąpienia warunku nr. 3 Ukraina nie siądzie do rozmów. Jaki to warunek i dlaczego jest taki ważny?
Otóż tym warunkiem jest powstanie nowego systemu bezpieczeństwa w Europie - co najmniej Środkowej - zawierającego bezpieczeństwo Ukrainy. Mówiąc wprost: Rosji zależy nawet na zamrożeniu wojny, aby zacząć ją znowu – i Rosja może nawet pójść na ustępstwa, żeby to osiągnąć, ale Ukrainie zależy przede wszystkim na systemie bezpieczeństwa, bez którego przerwanie wojny nie ma dla Ukrainy sensu, ani żądnych perspektyw.
Tak więc Ukraina najprawdopodobniej nigdy nie zasiądzie do rozmów jeżeli nie będzie miała perspektywy realnego systemu zapewniającego jej przyszłe bezpieczeństwo.
I tu zaczyna się sprawa Polska i to w niezwykle istotnym zakresie, która dotyczyć będzie życia naszego i życia naszych dzieci i wnuków.
Ze względu na nieprzezwyciężalny sprzeciw państw zachodu kontynentu - przede wszystkim Niemiec i Francji - Ukraina nie ma szans na członkostwo w NATO. Jedynym realnym systemem bezpieczeństwa dla Ukrainy i całej Europy Środkowej to wielostronne i/lub bilateralne sojusze wojskowe Ukrainy z takimi państwami jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, kraje skandynawskie, kraje bałtyckie i Polska, ale również Turcja.
Wiadomo które z wymienionych krajów dysponują większym potencjałem gospodarczym i militarnym niż Polska, ale Polska jest dla tego przyszłego układu absolutnie kluczowa geopolityczne.
I teraz: Polska może zawrzeć z Ukrainą realny, ścisły sojusz wojskowy przeciwko Rosji, co uczyni wojnę mniej prawdopodobną (skuteczne odstraszanie), a cały system bezpieczeństwa znacznie lepszym, ale Polska ponosiła będzie - pierwszy raz od długiego czasu - dobrowolne i realne ryzyko dla siebie i dla swoich obywateli.
Polska może również nie wziąć udziału w tych wielostronnych i/lub bilateralnych gwarancjach wojskowych dla Ukrainy - teoretycznie unikając ryzyka - ale taki system bezpieczeństwa, bez Polski, będzie na tyle kaleki, że prawdopodobienstwo kolejnej wojny będzie znacznie wyższe, a wojna ta i tak może dosięgnąć Polski, gdyż zajmuje ona kluczowe miejsce geograficzne i polityczne dla rosyjskich planów.
I choć opisany wyżej dylemat wydaje się oczywisty, a epokowe decyzję, jakie muszą być podjęte dopadną Polskę na 100%, to wydaje mi się, że najbliższa kampania wyborcza – w 2023 - nie będzie poświęcała temu wystarczająco dużo uwagi, choć wydaje się on najbardziej EGZYSTERNCJALNYM TEMATEM DLA POLSKI na co najmniej najbliższe dziesięciolecie.
Wydaje się też, że jeśli obecna władza przedłuży swój mandat, to prawdopodobienstwo uczestnictwa Polski w takim sojuszu wojskowym jest znacznie bardziej prawdopodobne, choć nic nie wiadomo o jego planowanym kształcie i sposobie jego realizacji? Jeśli władza w Polsce się zmieni, udział Polski w sojuszu wojskowym wydaje się znacznie mniej prawdopodobny - co wcale nie znaczy - że uczyni Polskę bezpieczniejszą. Rysująca się więc przyszłość wydaje się przyszłością bez wyjścia, jeśli chodzi o ominięcie tego dylematu.
Kroplą, która przepełniła moją potrzebę napisania tych kilku słów są ostatnie wypowiedzi prezydenta Francji, który w niezwykle ważnych okolicznościach mówił o potrzebie zapewnienie gwarancji Rosji oraz ostatni artykuł kanclerza Niemiec w „Foreign Affairs”, w którym mówi on o możliwości powrotu do struktury bezpieczeństwa sprzed wojny... Nie mówię, że Niemcy albo Francja nie zmieniły niczego lub jeszcze nie zmienią, w swojej strategii związanej z nową sytuacją bezpieczeństwa w Europie, ale można zakładać na 90%, że nie będą elementem systemu bezpieczeństwa, który będzie realizował interesy Ukrainy i Środkowej Europy, w tym i Polski. Wydaje się, że kraje te będą dążyć do realizowania pozycji neutralnej lub równoważącej na stronę Rosji. Siłą rzeczy, Unia Europejska pod przywództwem tych dwóch państw jeszcze pogorszy swoją ofertę bezpieczeństwa w stosunku do Polski i regionu.
Na koniec - wychodząc jeszcze poza geopolitykę i jej element bezpieczeństwa narodowego - należy stwierdzić, że realne i dobrze przygotowane uczestnictwo Polski w systemie wzajemnych gwarancji wojskowych dla Ukrainy może i powinien znacząco pomóc Polsce w zmianie swojej dotychczasowej pozycji w systemie gospodarczym Europy, z pozycji terytorium i organizmu wszechstronnie podległego centrum, do państwa tworzące kolejne ośrodki niezależne i centralne w systemie gospodarczym Europy i świata. O
Gliwice 10-12-2022