Słowo kluczowe: Kazimierz


6 lipca 2012 (piątek), 18:12:12

Notka z podróży 2012

Notka opisująca trasę oraz zajęcia:

  • czwartek: szybko A4, obok Krakowa, obok Bośni (korek przed Bośnią i Brzeskiem), skrót do Brzeska, w Brzesku rynek. Myk za Tarnów, potem na północ, budowa A4 stoi w miejscu. Potem Radomyśl tam też rynek. Jest pięknie. W Radomyślu pomnik z samolotem i budka telefoniczna Multimedii (jeszcze widać ślad po Telefonii Dębickiej). Mielec, rynek, okropny kebab, tereny przemysłowe. Tarnobrzeg - spacer po wałach, potem obok Sandomierza, Zawichost, Annopol i Kazimierz. W klubie TyndyRyndy czuć, że festiwal się zaczał.
  • piątek: festiwal, spacer do Mięćmierza, potem las miejski, aż do tego miejsca co rok temu i z powrotem, plebańskim dołem, festiwal.
  • sobota: festiwal, mornowy jar, potem korzeniowy dół, sałatka w "korzeniowym", powrót jarem obok, tym dzikim, bez szlaku, (tym co rok temu), przez czereśniowy sad do wieży tv, potem koło zamku. Festiwal.
  • niedziela: upał wielki, szukanie zboru na ul. Kaniowszczyków 9, potem u baptystów gdzie jest klima, galeria Zielona, potem spacer czarnym szlakiem i niebieskim, dołami aż do Błochotnicy. Po drodze wyciąg narciarski, pomnik pomordowanych w listopadzie 1943, spacer w jarze i nad jarem, Busik (2zł) i już po festiwalu. Łosoś za 75zł i burza, ciemność, transmisja z meczu na iPhonie. Kolejne burze.
  • poniedziałek: prom, wejście na skarpę, Names (nie wchodzę), zamek (zamknięty), Janowiec (chłodnik), potem 7km na północny zachód lasem i z powrotem, chwila zawracania trudna, bo las bez ścieżek, za to z chłopcem zbierającym jagody. Do promu na styk, bo o 19:15 - razem wyszło ponad 20km.
  • wtorek: Dzień odpoczynkowy więc - Galeria Zielona w Puławach. Objazd Puław, potem Nałęczów i Ptacy Niebiescy (młoda kawka, kaczuszki, łabędzie). WiFi w pijalni u Wedla. Zakup pumeksu i żarówek.
  • środa: transfer przez prom w Błachotnicy, Zwoleń (myjnia samochodowa), Ciepielów (godzina czytania, rozmowa z tubylcem), Wiele (tu tworzył Jacek Malczewski), Lipsko, dolina Kamiennej i okropna pizza w Bałutach przy gadach (duży błąd), Ostrowiec i do Nowej Słupi. Szybkie wejście z zejściem ze Świętego Krzyża, potem Motel (Górno) na stacji benzynowej BP (pokój ze śniadaniem: 110zł).
  • czwartek: ze Św. Katarzyny na Łysice (612m n.p.m), potem na przełęcz Św. Mikołaja. Pierwszy raz pojawia się pies Św. Franciszka. Ścieżka na Przełęcz Hucką, po drodze Duch Święty i dziwny człowiek z na przeciwka. Ścieżka czasami się rozmywa. Okropny parking pod Św. Krzyżem, autostop, busik, bus pośpieszny i szukanie agroturystyki. Kąpiel w zalewie. Zakupy, kiełbaska i drugie spotkanie z psem od Św. Franciszka.
  • piątek: kąpiel, lasem, bez ścieżek do Psar już nie satelitarnych, duży upał. Kielce, galeria Echo, rynek, sałatka długo wyczekiwana, burza i taniec dzieci w deszczu.
  • sobota: kąpiel, Katarzyna, Psary, Klonów (lody i długa rozmowa z rolnikiem na emeryturze), obok Kielc, Chęcin, Tokarni na Ponidzie. Mała elektrownia wodna, Kije, Pińczów, pomnik bohaterów Republiki Pińczowskiej (lipiec-sierpień '1944), Wiślica (brak hotelu), lektura o Republice Pińczowskiej na parkingu w Chocholim Lesie - czy Republika Pińczowska była bardziej ALu czy AK? Busko - resztki festiwalu, ale nie lubię opery z podobnej przyczyny dla której oper nie komponował Bach.
  • niedziela: Busko, brak zboru zielonych, Szydłów czyli poskie carcassonne - naprawdę niezłe tylko upał wielki. Festyn nad Nidą, potem Proszów i A4 do domu.

Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: urlop, Kazimierz, kielce, lysogóry, psary, łysica


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
3 lipca 2012 (wtorek), 20:31:31

Oto Pan Bóg przyjdzie

I znowu mi się przypomniało...

Oto Pan Bóg przyjdzie
Z rzeszą Świętych k'nam przybędzie,
Światłość wielka w dzień ów będzie.
Alleluja!

W Kazimierzu wielka burza. Wybuchła w trakcie meczu finałowego Euro '21 a ponieważ nie było prądu mogłem poratować niektórych kibiców transmisją PR1 z mojego iPhona. Na szczęście sieć GSM nie padła mimo, że całe miasto do rana było ciemne, dwie próby włączenia, każda po 15 sekund się nie udały a ślady po powalonych drzewach i zalanych piaskiem ulicach (gleby lessowe, wąwozy - już wiem co to oznacza) ... a więc te ślady to jeszcze 3 dni usuwali.

Ciemności w Kazimierzu, do tego wielka burza ale na około miasta, tak że są pioruny i co chwile jest jasno, a przy tym nie pada, więc ludzie niby chodzą swobodnie, choć co jakiś czas wpada się na konar, albo na wielką kałuże błota dają do myślenia. Ale jednego jestem pewien - jak Przybędzie - nie będzie tak miło i przyjemnie, jak po burzy w upalny dzień, w mieście bez prądu ale jednak przyjaznym. Apokalipsa nie pozostawia wątpliwość i dlatego pozostaje mi nadzieja, że On wie, i On jest wstanie zabezpieczyć świętych, zarówno przybywających jak i oczekujących - cokolwiek się stanie.

* * * * * *

A oto stosowne zapewnienia zilustrowane przez Bacha i jego ekipę:
Dialog Jezusa z duszą z kantaty 152


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: apokalipsa, kazimierz, burza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 czerwca 2009 (wtorek), 17:04:04

Wyremontowana "Austeria" Kawalerowicza

Dokąd Żydzi jadą?

Austeria

reż. Jerzy Kawalerowicz

Film fabularny
Produkcja Polska
Rok produkcji: 1973
Premiera: 11 grudnia 1973
Gatunek: Film psychologiczny, film poetycki
Dane techniczne: barwny, 3384m, 119 min.
Premiera wersji odnowionej: 28 czerwca 2009, Kraków

#1. Byłem na premierze rekonstrukcji cyfrowej i naprawdę robi wrażenie. Hollywody mogą się schować, scena z balu u cesarza nakręcona przepięknie. Produkcje (a właściwie to reProdukcje) markowane znakiem "Kino RP" są godne polecenia. Widziałem już "Pociąg", teraz "Auterie" - zobaczymy co będzie dalej.

#2. Oglądanie filmów w kinie jest czymś innym niż oglądanie filmów na najlepszym nawet telewizorze w domu. No chyba, że ktoś oglądając telewizor w domu wyłącza światło, telefon i nieoglądających filmu domowników.

#3. W kinie był pewien bardzo starszy pan profesor. Starszy i od niedawna zupełnie niewidomy. Cyfrowa rekonstrukcja bardzo mu się podobała i było to dla niego wydarzenie ważne. Odwiozłem pana profesora do domu.

#4. Zakończenie szabatu w synagodze Tempe przy Miodowej było duszne za to spacer po Kazimierzu zbyt europejski (knajpy, tłumy turystów, zapachy pełne piwa, potu i moczu, zgiełk w środku nocy - bardzo ciepłej, parnej nocy).

Rozkosz być Żydem!


Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: austeria, kawalerowicz, kino RP, kazimierz, kraków, judaizm


Komentarze: (4)

krisper, June 30, 2009 21:30 Skomentuj komentarz


"Rozkosz być Żydem!" A skąd wiesz?

w34, July 1, 2009 00:18 Skomentuj komentarz


Z filmu. W ostatniej scenie cadyk tak powiedział a wszyscy jego uczniowie się rozkoszowali.

krisper, July 1, 2009 12:10 Skomentuj komentarz


A już myślałem, że zrobiłeś cięcie.

anonim, July 1, 2009 12:59 Skomentuj komentarz


duchowe... bo znak na ciele nie wiele znaczy.
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.