Słowo kluczowe: Tomasz Żółtko


29 czerwca 2008 (niedziela), 11:44:44

Tomasz Żółtko napisał ...

Tomasz napisał, a ja przepisuję:

Ew. Jana 8; 1-11
"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem" ( J.8;7b ) - odparł ( dobitnie ? ) faryzeuszom Chrystus, odnosząc się do ich prowokacji.
"- Nauczycielu, tę kobietę przyłapano właśnie na cudzołóstwie. Mojżesz nakazał nam w Prawie takie kamienować, a Ty co powiesz?"(J 8;4)
Perfidia faryzeuszy była w tej sytuacji dobrze skalkulowana. Jeżeli bowiem Jezus "zgodziłby się z Mojżeszem", momentalnie dostarczyłby tym hipokrytom gotowego argumentu, że w takim razie grzeszy spotykając się przy różnych okazjach z ludźmi o równie szemranej reputacji, jeżeli zaś kazałby tę kobietę wypuścić wolno - ewidentnie złamałby Słowo Boże. Jednak... No właśnie... Zawstydzonym i onieśmielonym strażnikom moralności, po odpowiedzi "Nauczyciela", kamienie powypadały z rąk...

"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem." Dzisiaj często ( bywa bezrefleksyjnie ) cytujemy tę wypowiedź, ale któż z nas wpadłby na nią w t e d y na miejscu Chrystusa. Ale On - natchniony Mistrz retoryki, cieśla z Nazaretu - odebrał mowę uczonym teologom. Dlaczego jednak? Co tak porażającego kryje w sobie ta jednozdaniowa riposta?!

Wyrażam przekonanie, iż rzecz nie sprowadza się do ogólnego spostrzeżenia dotyczącego ułomności grzesznej ludzkiej natury. Gdyby tak było, Chrystus na zawsze pozbawiłby nas wszystkich moralnego prawa do wyciągania konsekwencji w stosunku do jakiegokolwiek przestępcy. Wszak nikt nie jest doskonały. Chodziło raczej o sprzeciw przeciwko instrumentalnemu wykorzystywaniu upadku drugiego człowieka do swoich aktualnych ( społecznych, religijnych, politycznych itp.) potrzeb. Grzech faryzeuszy nie wynikał ze złego zdiagnozowania etycznego czynu (czynów? ) owej nieszczęsnej kobiety. Ich grzechem była cyniczna bezduszność wobec niej oraz dzika satysfakcja, że oto teraz można "ten przypadek" zgrabnie wykorzystać do skompromitowania prostackiego "rabbiego" z prowincji. Gdyby wszystko poszło po ich myśli Chrystus na oczach ludzi okazałby się niekonsekwentnym i niedouczonym zwodzicielem serc, kobietę można by spokojnie pozbawić życia ( czy aby przypadkiem nie ku uciesze co niektórych?!!!), samym po raz kolejny objawić się jako członkowie "szlachetnej i wiernej Najwyższemu elity - wszystko razem zaś w majestacie troski o moralne standardy narodu i ścisłe trzymanie się nakazów samego Jahwe... Smakowite - czyż nie?

Dwa dni od momentu, kiedy piszę te słowa, liczni współcześni odpowiednicy tamtych adwersarzy Mesjasza, publicznie zaczęli domagać się od "właściwych czynników" Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce, ekskomuniki Pani Minister Kopacz, w związku z tym, iż ta wskazała szpital, w którym czternastoletnia Agata ( imię nieprawdziwe) mogła dokonać legalnej aborcji. Nie mam zamiaru przesadnie roztrząsać tragicznej historii tej nastoletniej dziewczynki ani tym bardziej zasugerować, że jestem zwolennikiem aborcji i w związku z tym uważam, że się dobrze stało. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na hipokryzję ludzi gotowych potępić minister zdrowia w imię walki o "każde życie". Jeżeli bowiem przyjmiemy, że Agata zaszła w ciążę w tradycyjny sposób ( a nie np. w wyniku "zacienienia" Ducha Świętego ), to jest to nie tylko porażka jej i jej partnera. Jest to wychowawcza porażka rodziców tych dzieciaków, ich szkolnych wychowawców i wreszcie duszpasterzy z parafii, do której ( których?) należą. Może więc miast ekskomunikować państwowego urzędnika, stosującego obowiązujące w Polsce prawo, należałoby się najpierw uderzyć we własne piersi? Wszak żyjemy ponoć w chrześcijańskim kraju, kraju mającym nieść chrześcijańskie wartości do zlaicyzowanej do cna Unii Europejskiej. Skąd więc u nas plagi współżycia seksualnego nastolatków, podziemia aborcyjnego, wszechobecnego łapówkarstwa, złodziejstwa itd. itd. Czy mam rozumieć, że winni takiemu stanowi rzeczy są w naszej Ojczyźnie świadkowie Jehowy oraz byli funkcjonariusze SB?!!!

Rozpaczliwie brakuje mi w Polsce kościelnych hierarchów ( rożnych wyznań - żeby była jasność ), innych tzw. autorytetów moralnych, którzy by potrafili - przy okazji np. dramatu Agaty uśmiercającej swoje nienarodzone dziecko- powiedzieć do mnie: pokutujmy! Prośmy Boga o łaskę i przebaczenie, ponieważ nasze nauczanie jest mało skuteczne a chlubiący się tysiącletnim chrześcijaństwem Polacy nie potrafią stosować się do nauki Ewangelii! Prośmy Ducha Świętego o mądrość, co mamy robić w takiej rzeczywistości i jakimi być.

Żeby jednak na coś takiego się zdobyć - trzeba mieć jaja! Mali ludzie wolą rzucać klątwy...

Historia uratowania przez Chrystusa kobiety lekkich obyczajów kończy się ( dla mnie przynajmniej) krzepiąco. Gdy wszyscy tani moralizatorzy, zawstydzeni odeszli..."Jezus wyprostował się i rzekł:
- Gdzież oni są, kobieto? Nikt cię nie potępił?
- Nikt Panie - odpowiedziała.
Rzekł jej Jezus:
- I Ja Ciebie nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej." ( J.8;10-11 )

Zauważmy. Syn Boży nie wyraził się w stylu: "Słuchaj, tak naprawdę nic się nie stało. Musimy być nowoczesnymi ludźmi. Wolny seks jest OK., a jeżeli przypadkiem zaszłaś w ciążę, to spokojnie ją usuń - zarodek to tylko zarodek... Spoko!"

Chrystus nie był moralnym libertynem! Postępowanie tej kobiety było fatalne! Ale On nie był też zakłamanym dewotą! On był i jest kochającym Zbawicielem, który przyszedł na świat, aby uratować tych, którzy giną. ( patrz Mt.18;11 )

Agato... Biedna i zmaltretowana przez własną głupotę Agato. Nie patrz na poprawiaczy świata. Spójrz na Jezusa Chrystusa. On także Tobie d z i s i a j mówi: Nie potępiam Cię. Idź i więcej nie grzesz...

Tomasz Żółtko Kraków 26 06 2008
cytaty biblijne zaczerpnięte z Biblii Poznańskiej


Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: tomasz żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
17 sierpnia 2007 (piątek), 17:41:41

Nowe wiersze Tomka Żółtko

I

„Nie troszczcie się o nic…”

Ba…! Jak to zrobić?
Czy Apostoł był aż takim tytanem
czy może ja jestem
zwykłym produkcyjnym błędem?

„Nie troszczcie się o nic…”

Ubolewam… mnie dociska w ziemię
że Żona, dzieci – z czegoś żyć trzeba…
że klimat się ociepla…
i w ogóle – co to będzie… co to będzie?!!!

„Nie troszczcie się o nic…”

Chciałbym… mniejsze drżenie rąk…
Jednak „teraz” barbarzyńsko tak niepewne
zaś myśli upierdliwe i natrętne
- jutro nie dam rady, jutro zniszczy mnie ze szczętem!

„Nie troszczcie się o nic…”

Brzmi jak oskarżenie
Bo skoro tak mnie męczy
skoro jakby nawet dnia dłużej nie chcę…
Pewnie nazbyt kiepski – ot niewierny Tomasz – jestem!

II
Ostatkiem sił
w przebity bok ręki nie włożę…
Wstydzę się… i ciągle rachitycznie – ale jednak – u f a m
Pomóż nieufności mojej…

Tomasz Żółtko Kraków 23 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 sierpnia 2007 (środa), 09:38:38

Nowe wiersze Tomka Żółtko (kombi)

I
Przyjdź Panie Jezu nasz – prosimy!
Tyle że…
nie spiesz się z tym nazbyt p r z e s a d n i e …
Wiesz…
akurat… dla przykładu… ja …
chciałbym się f a j n i e pobudować
Sam rozumiesz – przy obecnych ruchach cen
dosłownie - to ostatni dzwonek przecież…

Ach! I jeszcze nowe kombi turbo diesel…
Nie myślisz chyba
by rodzina ciągle się tak d o   k o ś c i o ł a
niewygodnie przemieszczała… skrajnie…


Przyjdź Panie Jezu nasz – prosimy!
Tyle że…
daj sobie jeszcze … na wstrzymanie…
Wiesz…
gdy chodzi o mnie…
chciałbym z d ą ż y ć wybić się cokolwiek w pracy
Nie od razu… że… kariera bez pamięci…
Myślę tylko, iż po prostu mógłbym… dziesięciny o włos więcej…

Ach! I jeszcze nowe kombi turbo diesel
Paliwa dziś obłędnie drogie
Przy mych rocznych… dzikich przebiegach
koszt benzyny mnie rozłoży dokumentnie…


Przyjdź Panie Jezu nasz – prosimy!
Tyle że…
jakby rzec… zrób to Mistrzu  n i e   z a   w c z e ś n i e
Wiesz…
dzieci małe mam… kochane…
chciałbym je wychować dobrze… dobrze wykształcić…
Cały trud pójdzie na marne
jakbyś a k u r a t w roku szkolnym…

Ach! I jeszcze nowe kombi turbo diesel
W hipermarketach moja żona…
Mały bagażnik jest tak nieporęczny
… potrzeba w domu goni potrzebę…


Przyjdź Panie Jezu nasz – prosimy!
Tyle że…
nie d z i ś… i… też… nawet nie j u t r o
Wiesz…
służba w Kościele rozpala serce
- chciałbym Lud Boży wieść wprost do Ciebie
Rozumiesz doskonale tę  o d p o w i e d z i a l n o ś ć
Łatwiej dźwigać ją nie będąc… szeregowym księdzem

Ach! I jeszcze nowe kombi turbo diesel
Filiałów tyle co niedziela
To trzeba podrzucić tam… a tamto ówdzie
nie gniotąc przy tym szat… liturgicznych… świętych…


Przyjdź Panie Jezu nasz – prosimy!
Tyle że…
nie w tej d e k a d z i e … nie w następnej
Wiesz…
zwiedzanie świata marzy mi się
z Twoim  s t w o r z e n i e m  obcować chciałbym…
Tobie należną cześć oddawać łatwiej
Wśród zdjęć w dalekich krajach zdjętych

Ach! I jeszcze nowe kombi turbo diesel
by móc się zabrać na lotnisko
Nie zdołam wszak podróżnych waliz
autobusem zatłoczonym wiecznie…

Przyjdź Panie Jezu nasz – prosimy!
Tyle że…
daj jeszcze  t u t a j   pożyć w zdrowiu   t r o c h ę
Wiesz…
pracowałem ciężko… uczciwie…  c a ł e ż y c i e
wreszcie odpocząć chciałbym – możesz się zatrzymać?
Cichy żywot emeryta …
…parę wiosen… potem śmiało jedź z  p a r u z j ą !

Ach! I jeszcze nowe kombi turbo diesel
tyle potrzeb jest na działce…
Plony zwieść… narzędzia zawieść…
W weekend wnuki… syna z synową…


II
Wiesz - Drogi Panie Jezu
- póki co - zajmij się czymś w Niebie
Właśnie kupiłem  w y t ę s k n i o n e…  u c i u ł a n e…
nowe kombi turbo diesel…

Napisałem min. dlatego, ponieważ marzy mi się nowe auto… może być kombi…
Tomasz Żółtko Kraków 03 02 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 kwietnia 2007 (środa), 23:03:03

Nowe wiersze Tomka Żółtko

Pod datą 23 stycznia w internecie napisano:

I

„Nie troszczcie się o nic…”

Ba…! Jak to zrobić?
Czy Apostoł był aż takim tytanem
czy może ja jestem
zwykłym produkcyjnym błędem?

„Nie troszczcie się o nic…”

Ubolewam… mnie dociska w ziemię
że Żona, dzieci – z czegoś żyć trzeba…
że klimat się ociepla…
i w ogóle – co to będzie… co to będzie?!!!

„Nie troszczcie się o nic…”

Chciałbym… mniejsze drżenie rąk…
Jednak „teraz” barbarzyńsko tak niepewne
zaś myśli upierdliwe i natrętne
- jutro nie dam rady, jutro zniszczy mnie ze szczętem!

„Nie troszczcie się o nic…”

Brzmi jak oskarżenie
Bo skoro tak mnie męczy
skoro jakby nawet dnia dłużej nie chcę…
Pewnie nazbyt kiepski – ot niewierny Tomasz – jestem!

II

Ostatkiem sił
w przebity bok ręki nie włożę…
Wstydzę się… i ciągle rachitycznie – ale jednak – u f a m
Pomóż nieufności mojej…

Tomasz Żółtko Kraków 23 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 marca 2007 (wtorek), 21:36:36

Nowe wiersze Tomka Żółtko

Pod datą 22 stycznia 2007 zapisano i przeemailowano:

Tatusiu…
Chcę się przytulić
Tatusiu…
Kocham Cię !

Jakże beznadziejnie wiele tracą ci
co dla   s t a t u s u
od świtu po noc
opiekunkę niczym protezę…

Jakże beznadziejne wielkie straty
z a d a j ą !!!

Tomasz Żółtko Kraków 22 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
14 lutego 2007 (środa), 10:24:24

Nowe wiersze Tomka Żółtko - 22 stycznia

Błogosławione zmiany
W s z e l k i e !
Nawet te, co z rozumem niezbyt lub… w ogóle…
Błogosławione zmiany
Z a w s z e !
Choć bywa, że panika lub…tylko uwieranie…

Szczęśliwi, których dotyczą!
Wielu z nich chce albo musi w t e d y
poszukiwać N i e z m i e n n e g o
…odniesień absolutnych…

Inaczej…
Dla jednych pozostaje bezwzględna względność „szkiełka i oka”
Dla drugich – pomylenie Żywej Osoby
z potępieńczym przywiązaniem: bo wszak mój dziad tak i ojciec…

Błogosławione zmiany
Jakby po wodzie spacer…

Błogosławione zmiany
Cóż za przeklęty… święty… dyskomfort !!!


Tomasz Żółtko Kraków 22 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 lutego 2007 (sobota), 14:22:22

Nowe wiersze Tomka Żółtko - 15 stycznia

I
Uczyniłeś mnie szczęściarzem…
Kobietę niezwykłą mam…kocham… jestem kochany
- bez Niej… wiesz to najlepiej…
zostałbym nikim – jakim byłem niegdyś…

Czym sobie zasłużyłem?!

Uczyniłeś mnie szczęściarzem…
Dwójka radosnych skrzatów
- co są ze mnie…jakież to nieprzyzwoicie męskie…
rumor wokół czyni okrutny…nieustanny i codzienny…

Czym sobie zasłużyłem?!

Uczyniłeś mnie szczęściarzem…
Trud pracy dzielę z pasją szaleńczo dziką
- i jeszcze mam na chleb postny niekoniecznie
…i na bak pełen…

Czym sobie zasłużyłem?!

Uczyniłeś mnie szczęściarzem
Strzeżesz przed biedą i nadmiarem
- to prześwietny stan – sen spokojny daje…
gdy łatwo o frustrację, że zawsze jakoś nie tak…że zawsze jakoś mało…

Czym sobie zasłużyłem?!

Uczyniłeś mnie szczęściarzem
Tak przedziwnie rozwinąłeś moje losy nazbyt bujne
- że choć bywało dramatycznie… skrajnie…
to dziś mam - nie do przecenienia - pokój z Tobą…

Czym sobie zasłużyłem?!

II
Wdzięczny jestem!
…tylko Ty wiesz jak bardzo…

Tomasz Żółtko Kraków 15 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 lutego 2007 (wtorek), 15:18:18

Boże - bądź miłościw mnie grzesznemu!

Nowe wiersze Tomka Żółtko - 14 stycznia

I
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy na okoliczność stosowną
pacierz zmawiam wyuczony
…do Niego…?...w kosmos…?!!!
A gdy się zepnę
lub gdy okoliczność jeszcze stosowniejsza
- to cztery…siedem razy…

Czy Tego - co ducha pragnie
i rozumu
mantryczna konfiguracja moich słów
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?

II
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy na „trzy cztery”
niedzielne ręce wznoszę w uwielbieniu
…bo dziś taki tręd…?...bo jeśli nie to głupio…?!!!
A gdy się zepnę
to nawet potrafię we wspólnoty śpiewie
niekłamaną łzę uronić piękną…

Czy Tego – co „ muzyki mojej duszy ”
łapczywie czeka
ryty zrodzone w imię „tak jest dobrze”
uszczęśliwią
czy obrażą raczej?

III
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy Biblię samotny moją otwieram
wyrzutom „że tak nieregularnie” zadość nieco chcąc uczynić
… potem jakby raźniej…?...jakby bezpieczniej…?!!!
A gdy się zepnę
to wspominając młodzieńczy zapał
przez tydzień…dwa „cichy czas” nawet codziennie rano…

Czy Tego – co kochania chce
i stawiania zawsze ponad wszystko
cerowanie duszy przez czytanie
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?

IV
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy w służbę Dlań zaangażowany
i temu Ludowi – próżność moją łechcę najbardziej po kryjomu
… rząd dusz narkotykiem…?...celibatu afrodyzjakiem…?!!!
A gdy się zepnę
to dłonie złożywszy modlitewnie
pokorę na skroń wdziać umiem…jedynie w tłumie…

Czy Tego – co każdy zakamarek „mnie”
lepiej niż ja sam
moje - t a k i e - zgięcie kolan
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?

V
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy tanią łaską niegodziwość swą codzień odbarwiam
by jutro jeszcze bardziej…bardziej…i pojutrze…nas tak wielu…
…bo takim słaby…?...bom w nałogu…?!!!
A gdy się zepnę
to w gównie mogę jak nikt…regularnie
…jak nikt…? Jak cały Naród oczywiście !!!

Czy Tego – co swojego - „t e g o” Syna
nie zawahał się „za” i „dla” każdego
to „radosne odurzanie i nurzanie”
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?

VI
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy reformować chcąc „system” niewydolny
rozpędzam wściekle stęchłe starocie
… zawsze tylko musi być modernie…?...bo na pohybel zgredom…?!!!
A gdy się zepnę
to cyk i…nowy szyld
rzecz jasna – ze wszystkich „najpanajezusowieńszy”?

Czy Tego – co braterstwo Chrystusem
jedynie prawdziwie wskrzesił z martwych
świętego krzesanie ognia
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?

VII
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy „niebiańskich” zasad broniąc ponad wszystko
nadgniłym liberałom pokazuję bramy piekieł
…bo ja już wiem…?... złapałem Go za pięty…?!!!
A gdy się zepnę
to i na stos gdy trzeba - skoro nie można kamieniami…
Pismo nic nie mówi o pieczeniu…?

Czy Tego – co jest lekarzem
dla tych co się źle mają z d e c y d o w a n i e
moja bezkompromisowa szlachetność
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?

VIII
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę –
gdy tak n a p r a w d ę mam to wszystko w dupie
sam dla siebie będąc całym światem?!!!

IX

Boże - bądź miłościw mnie grzesznemu!

 

Tomasz Żółtko Kraków 14 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (2)

khan-goor, February 7, 2007 09:23 Skomentuj komentarz


świetne, świetne, świetne...

isis, October 12, 2010 20:21 Skomentuj komentarz


piękne i poruszające...
Skomentuj notkę
4 lutego 2007 (niedziela), 15:13:13

Nowe wiersze Tomka Żółtko

I
Sex to z a w s z e
… przede wszystkim…
- myślę… raczej jestem tego pewien –
w s p ó l n a i n t y m n o ś ć
a dopiero później
świat orgazmów… technik… pozycji…

Dlatego tak koszmarnie
w y n i s z c z a j ą   z d r a d y !

Zdradę m o ż n a
… z wielkim trudem…
- myślę… raczej jestem tego pewien –
w y b a c z y ć
jednak   z a p o m n i e ć
nigdy…!

II
Głupcy zaś cynicznie utrzymują,
że k o c h a n i e s i ę
są w stanie - b e z s t r a t – oddzielić od
m i ł o ś c i…

III
Sex…
Cóż za fenomen !
Piękny…
Dziki…

Tomasz Żółtko Kraków 04 02 2007
I
Jesteś moją Nadzieją
To ważne dla mnie!
Nadzieją – nie infantylnym popłakiwaniem…
Zdarza się bowiem, że wątpię dekadencko
(ryzykowne wyznanie – pogardzą mną „ultrapneumatycy” )
albo tylko delikatnie powątpiewam
… i wtedy – w kiepskim będąc jakby międzyczasie
chwytam się kurczowo… z całą bezradnością
( jak dziecko ojca na ruchliwych pasach )
- Jej w ł a ś n i e … C i e b i e…!

Jesteś moją Nadzieją
To ważne dla mnie !
Nadzieją – nie tradycją, fanatyzmem, bezmyśleniem…
Zdarza się bowiem, że chcę zrozumieć coś dla siebie
( fascynuje mnie indywidualizm… lecz nie nazbyt skrajny…)
albo tylko przytomnie rozejrzeć się – co wokół
… i wtedy – krzepi mnie uświadomienie:
Nie jestem więźniem jakiejś scherlałej myśli
( ilu w obłęd wpadło nie mogąc jej podołać )
- Nadzieję mam…od Ciebie mądrość jest bez wypomnienia…

Jesteś moją Nadzieją
To ważne dla mnie !
Nadzieją – nie pretekstem by nadymać własne ego…
Zdarza się bowiem, że cichutko pragnę by inni mi wiernopoddańczo…
( wyznanie jeszcze bardziej ryzykowne – teraz dopiero się mi dostanie )
albo tylko, żeby ktoś się mną troszkę zachwycił
… i wtedy – przypominam sobie Syna
Jego barter zbawczy: miłość za blichtr kosmiczny… boski
( jakże wielu głupców z tego szydziło…szydzi… )
- znowu naśladuję potrafiąc cieszyć się, iż jestem tym, kim jestem…właśnie…

Jesteś moją Nadzieją
To ważne dla mnie !
Nadzieją – nie głodowym łapaniem kruchej doczesności
Zdarza się bowiem, że zbyt mocno, dziwnie tak się przywiązuję
( jeszcze to… jeszcze tamto – ponętną magię roztaczają )
choć wiem, że inwestycja w „dzisiaj” nigdy nie da zysku
… i wtedy nadzieję przywołuję piękną:
To co przede mną – tysiąc… milion…razy bardziej warte
( rzecz nie w majakach ale w obietnicy )
- perspektywę łapię więc właściwą… zdrową… trzeźwą…

Jesteś moją Nadzieją
To ważne dla mnie !
Nadzieją – nie paniką coraz krótszej drogi gdzieś na cmentarz
Zdarza się bowiem, że ta granica zdaje mi się nie do utrzymania
( nazbyt zimna… nazbyt n i e w y o b r a ż a l n a …)
Poza tym strach ściska gardło – czy będzie bolało ?!!!
… i wtedy Księgę chwytam…czytam… o zwycięstwie życia
sedna, dla którego nawet głowę pod topór – jeśli trzeba…
( cóż za świetny paradoks swoją drogą… )
- nadzieję mając, że komu trzeba zaufałem…


II
Jesteś moją Nadzieją
Mógłbym tak długo jeszcze
…lecz przecież nie oto chodzi… raczej…
więc ostatni raz do spółki z tym co we mnie najlepsze:
Jesteś moją Nadzieją
…prawdziwą…
… r e a l n ą…
Dzięki!

Tomasz Żółtko Kraków 31 01 2007
I
Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Tak! Po stokroć!!!
Wolny od… wolny do…
Nic nie muszę (czy to jest oburzające?)
…jeżeli już – to m o g ę – tylko…aż…

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i do prawdy już nic nie muszę… za  to  m o g ę…
za to chcę…


Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Tak! On mnie wyswobodził!!!
Nie muszę więc w dzikim spięciu…
Nie muszę w anarchii…
Nie muszę z ramienia…  nie muszę…  nie muszę…

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i nie potrzebuję czegokolwiek, komukolwiek
udowadniać w r e s z c i e


Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Tak! Jakaż ulga!!!
Nie muszę w koszmarnym uniformie
zawsze wymiotnie pod linijkę
Za to mogę w zachwycie… w zachwycie za to chcę…

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i odtąd – dzięki Niemu – swoim tempem mogę
i o d p o w i e d z i a l n i e też


Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Jasne jak słońce!!!
Pragnę być dobrym dla Kogoś
i dla kogoś… i dla kogoś… i jeszcze…!
Kiedyś tylko musiałem… powinienem – dzisiaj chcę

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i nie muszę się  p o p i s y w a ć
żebrać o poklask – wiem, że On najlepiej wie…


Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Och tak! Tak! Tak!!!
Nareszcie pokój nie w oparciu „są gorsi ode mnie…”
Nie trzeba wypić żeby być
…bez chaosu przepiękność zasypiania…

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i mogę z Nim codziennie … nieideologicznie
z wdzięczności - a nie po coś…


Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Moja duszo – „spoko wodza”!!!
Świetnie jest swoją wartość odnaleźć
nie tam – gdzie wędzidłem jest
i nieustającym rozwolnieniem: „co też ludzie powiedzą”

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i to uzależnienie mnie uniezależniło
Żyję spełnionym życiem – czegóż jeszcze oczekiwać więcej?


Jestem wolny…!
Czy aby na pewno?

Dość zapewnień – po co stępiać słowa!!!
Znalazłem sens i spójne wynikanie
Jestem wolny bo wiem dlaczego, skąd i dokąd
Wolni nie tkwią w pustce - wybierają zawsze w oparciu o coś!

Ekscytujące – pokochałem Chrystusa
i jakoś tak bardziej mi się poskładało w głowie
Współczuję „neutralnym światopoglądowo”…

II
Czy ja jestem wolny?!!!

A więc dręczy mnie jednak natrętne to pytanie!
…odkrycie niezbyt miłe…
Czy jestem wolny?
Walczę z odpowiedzią…

…jednak…
Tylko wolni mogą we własnym imieniu
z m a g a ć s i ę
z kimś, z czymś, o coś…

III
Czy ja sobie coś wmawiam?

Tomasz Żółtko Kraków 30 01 2007
I

„Nie troszczcie się o nic…”

Ba…! Jak to zrobić?
Czy Apostoł był aż takim tytanem
czy może ja jestem
zwykłym produkcyjnym błędem?

„Nie troszczcie się o nic…”

Ubolewam… mnie dociska w ziemię
że Żona, dzieci – z czegoś żyć trzeba…
że klimat się ociepla…
i w ogóle – co to będzie… co to będzie?!!!

„Nie troszczcie się o nic…”

Chciałbym… mniejsze drżenie rąk…
Jednak „teraz” barbarzyńsko tak niepewne
zaś myśli upierdliwe i natrętne
- jutro nie dam rady, jutro zniszczy mnie ze szczętem!

„Nie troszczcie się o nic…”

Brzmi jak oskarżenie
Bo skoro tak mnie męczy
skoro jakby nawet dnia dłużej nie chcę…
Pewnie nazbyt kiepski – ot niewierny Tomasz – jestem!

II
Ostatkiem sił
w przebity bok ręki nie włożę…
Wstydzę się… i ciągle rachitycznie – ale jednak – u f a m
Pomóż nieufności mojej…

Tomasz Żółtko Kraków 23 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 lutego 2007 (niedziela), 15:11:11

Nowe wiersze Tomka - 12 stycznia

Bywa, że
k o n f o r m i ś c i
mienią się
t r a d y c j o n a l i s t a m i

Byle
nigdy
nigdzie
nikomu
się nie narazić
…t r a d y c y j n i e…

 

Tomasz Żółtko Kraków 12 01 2007

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko


Komentarze: (1)

kapelan, February 4, 2007 15:17 Skomentuj komentarz


Ten inny jest od wiersza, który u mnie dodałeś. Ale również mocny i prawdziwy..
Skomentuj notkę
16 grudnia 2005 (piątek), 00:41:41

Przeklinając zmawianie pacierzy

Przeklinając zmawianie pacierzy

Tomasz Żółtko

Gdańsk, listopad 1989 – grudzień 1991

Fragment książki „Trzy odsłony niewidzialnych obrazów”

Wydanie papierowe: © ChSA - Chrześcijańskie Stowarzyszenie Akademickie, Katowice 1992

Wydanie elektroniczne: wojtek@pp.org.pl

Spis modlitw:


Modlitwa o zamieszanych spojrzeniach

I
Czasami w pośpiechu wypowiadam słowa
niedbale składam poranną modlitwę
lecz zawsze później refleksja
czy Cię nie obrażam
czy Cię nie lekceważę
tym pościgiem za dniem w ucieczce
wieczorny spokój
zakłóca...

Czasami swoją myśl wolnością obdarzam
by mogła szukać idei niepokornych
lecz zawsze później wątpliwość
czy jest aby dobrym
czy jest właściwym
to wyprawianie się potęgom naprzeciw nieznanym
lękiem wypełnia
zasypianie...


II
Czasami wydaje mi się że jestem niczym
ot zwykłym śmieciem pogardy godnym
lecz zawsze później świadomość
że nie mają prawa
że nie mają mocy
potępiać mnie ludzie skoro Ty chcesz wybaczać
fatamorgany sumienia
przepędza...

Czasami uciekam przed sobą samym
absurdalną walkę z cieniami prowadząc
lecz zawsze później przypomnienie
że Ty mnie stworzyłeś
że Ty mnie przyjąłeś
samoakceptacją rozejm w chorych wojnach ogłasza
i jedność z Tobą
przywraca...

Modlitwa o sensie istnienia

Czym jest moje życie Ojcze?

Będąc Bogiem wszechwiedzącym, wszechobecnym i wszechmogącym, nie akceptujesz przypadkowości. Co więcej, Twoje atrybuty w ogóle wykluczają możliwość istnienia przypadku jako takiego. Tak więc nieprzypadkowo powołałeś mnie do życia w danym miejscu i w danej chwili wypełniania się historii, nad którą panujesz. Nad którą mam nadzieję, że panujesz...

I oto jestem, żyję, istnieję... Tylko dlaczego, Ojcze? Dzięki zmysłom, którymi mnie obdarzyłeś, rejestruję fenomen samoświadomości i wierzę, że doznanie to nie jest ułudą. Co więcej, wierzę, że w celowym i doskonale wolnym akcie swojej woli stworzyłeś mnie takim właśnie, jakim jestem, z takimi cechami charakteru, z takim temperamentem, typem wrażliwości. Nie wiem tylko, po co to uczyniłeś? Po co i do czego chcesz mnie wykorzystać? Jaką rolę mam spełniać, lub może już spełniam, w niewyobrażalnie perfekcyjnym Twoim planie, dotyczącym sensowności "dziania się miliardów istnień ludzkich. Więc Ojcze, co chcesz abym robił i jakim chcesz, abym był? Do niedawna wydawało mi się, że doskonale znam Twoją wolę w tym względzie, ale dziś już tak nie jest. I teraz właśnie stając na gruzach tego wszystkiego, co było dla mnie najcenniejsze, co zawierało się w każdym moim marzeniu, pragnieniu i dążeniu, pytam się Ciebie Ojcze: czy myliłem się w dotychczasowej pewności, czy mylę się teraz w żalu i całkowicie bezradnych poszukiwaniach?

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli)

Modlitwa o pewności zbawienia

Pewność zbawienia? Ojcze, jakże często brzmi to tylko jak slogan. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że w dodatku tak bezmyślnie nadużywany przez wielu. Na czym bowiem powinna opierać się owa pewność? Czy na pokornym, pełnym wdzięcznej miłości przyjęciu wszystkich konsekwencji wynikających z ofiary Twojego Syna, czy może na intelektualnej i zwyczajowej akceptacji tego historycznego faktu?

Ojcze, te dwie możliwości postaw ludzkich dzieli przepaść, ale jak je odróżnić? Jak je odróżnić w sobie samym? Inaczej mówiąc, czy moje nowe narodzenie, które wszak jest gwarantem zbawienia, wynika z rzeczywistego faktu spotkania się ze zmartwychwstałym Chrystusem, czy też jest tylko zgodą umysłu na przyjęcie takiego dogmatu głoszonego przez mój kościół? Tak więc, czy jestem zbawiony i jest to w tym przypadku obiektywnie istniejąca rzeczywistość, czy też wmawiam sobie, że jestem zbawiony, a robię to tylko dla komfortu psychicznego, po to, aby zagłuszyć strach?

Ojcze, jak bolesne są to pytania! Ale czy bez zadania ich samemu sobie można realnie swoje zbawienie sprawować ze drżeniem i z bojaźnią? Tak bardzo łatwo jest w tej kwestii pomylić się i zamienić prostotę na prostacką bezmyślność. Tak bardzo łatwo zamienić uczucie miłości do Ciebie na bezduszną i fałszywą wiarę w martwą literę dogmatu o pewności zbawienia. Tak bardzo łatwo zamienić zupełną zależność od Ciebie, równoznaczną z korzystaniem z Twojej łaski i dobroci, z pełnym egoizmu pseudochrześcijaństwem opartym na mechanicznym wypełnianiu zwyczajowo przyjętych sposobów zachowania się w takiej czy innej sytuacji.

Ojcze, wiem, że nie jesteś w stanie zaakceptować obłudy i zakłamania, przeto proszę Cię strzeż mnie przed wygodną powierzchownością fałszywego naśladowania Chrystusa.

Ojcze kocham Cię! Ojcze jestem całkowicie zależny od Ciebie i chcę tego! Dlatego proszę Cię, czyń moje zaufanie do Ciebie pewnym, spokojnym, całkowicie opartym na Twojej prawdzie, a przede wszystkim wolnym od bezczelnego i egoistycznego wmawiania sobie rzeczy nieprawdziwych.

Dziękuję Ci, że to Ty wzbudziłeś w moim sercu miłość do Ciebie i dziękuję, że to Ty mnie zbawiłeś!

Dziękuję Ci, że mnie kochasz!

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa bez tytułu I

Żałuję
iż się ośmielałem
potępiać niegdyś tych
co Ciebie poszukują
na własny -
- odmienny od mojego
sposób
Jednak czy słowem "przepraszam"
zdołam dziś
wygładzić
zadawnione blizny?

Modlitwa o piekle i niebie

Przepaść oddzielająca niebo od piekła istnieje tylko w świecie ponadczasowej transcendencji, w świecie świętości lub przekleństwa. Natomiast tutaj w doczesności jest przemieniona w często niedostrzegalną nić skłębioną wokół zagmatwanych ludzkich losów, tylko Tobie Ojcze doskonale znanych i wiadomych. Lecz mało tego, owa cienka jak włos nić biegnie nie tylko w poprzek ludzkości rozumianej jako zbiorowość, lecz także przecina życie każdego człowieka indywidualnie. Dostrzegam ją w sobie samym, jak w brutalnie jednoznaczny sposób rozróżnia dobro i zło. Wije się zawsze obok wszystkich myśli, decyzji, wokół najbardziej nawet banalnych słów lub czynów i jest od ich rzeczywistej wartości zależna. Posiadam więc, podobnie jak inni, namiastkę piekła i nieba połączonych ze sobą skomplikowaną strukturą mojej osobowości i podlegających mojej także nie do końca wolnej woli. Woli wyboru między panowaniem szatana, a Twoim, Ojcze.

Ojcze, boję się tej nici. Boję się realnego zagrożenia ze strony szatana właśnie. Boję się zła, które ciągle jest we mnie. Całym sobą więc - umysłem, sercem i duszą wybieram Jezusa, Jego miłość, usprawiedliwienie, zbawienie i chcę tylko w Nim trwać. Wierzę bowiem, że w chwili mojego rozstania się z życiem zerwiesz tę nić przeklętą i wtedy będę już w pełni razem z Tobą Ojcze - na wieki. Natomiast teraz, proszę pokazuj mi drogę do nieba, po której tak bardzo krok za krokiem chcę stąpać. Przezwyciężając strach.

Modlitwa o przemijaniu

Niczym sypki piasek kradziony z dłoni ulotnością wietrznych podmuchów, niczym woda wartkiego potoku wdzięcznie i miękko obmywająca do gładkości wypukłe kamienie, niczym niknące w dziwnej dali echo wołania - uciekają mi malowane różnorodnością zdarzeń dni. Poprzez ciągle jeszcze nieśmiałe, ale też i coraz liczniejsze zmarszczki, zaczynam ukradkiem spoglądać na kopce świeżych mogił... Ciekawe kiedy uchylisz i dla mnie wieko jednej z nich?

Modlitwa o umieraniu

Umieranie, śmierć - punkt graniczny między doczesnością a tym wszystkim, co jest po drugiej stronie; piekłem i niebem. Piekłem dla przeklętych bo przeklinających Ciebie, ale też dla niepoprawnych agnostyków, zimnych ateistów, obojętnych cyników i rzeszy nominalnych chrześcijan wszelkich wyznań, oraz niebem, gdzie znajdują się wszyscy ci, co Cię kochają. I chociaż jako Twoje dziecko Ojcze ze spokojem czy wręcz z niecierpliwością czekam na ten dzień, kiedy poznam tę największą tejemnicę, to jednak z drugiej strony, gdy myślę o tym nierzadko wzdragam się. I bynajmniej nie powodowany strachem, że w moim zaufaniu Tobie mogę mylić się. Tak, wierzę i dlatego wiem, że gdy przekroczę ten próg, to spotkam się z Tobą twarzą w twarz i będę wreszcie doskonale szczęśliwy. Problem tkwi gdzie indziej. Samo umieranie, ta krótka chwila, a może długie godziny napawa mnie niepokojem. Śmierć bowiem jest dla mnie czymś obcym, przeraźliwie zimnym i lepkim, czymś niewyobrażalnym, przytłaczającym.

Ojcze, już dziś chcę, abyś mocno chwycił moją dłoń i gdy kiedyś nadejdzie mój kres, proszę trzymaj mnie mocno i poprowadź do siebie.

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa o ulotności złudzeń

Złudzenia są jak różnobarwny i kuszący bukiet kwiatów bez wody - bardzo szybko więdną.

W ich ocenie niezwykle łatwo można pomylić się i utożsamić je z wiarą lub nadzieją. Dlatego właśnie tak często są powodem licznych rozczarowań, frustracji, niepowodzeń.

Jednak Ojcze, gdybyś je zabrał i zniszczył, czy na pewno zawsze by nam było bez nich łatwiej żyć?

Modlitwa o zmienności nastrojów i pragnień

Czasami wydaje mi się, że mógłbym rzucić wyzwanie całemu światu, a innym razem panicznie boję się kłamliwych inwektyw ze strony nieugiętych obrońców cudzej prawdy, skrzętnie przy tym chowających swoje brudne czyny przed oczami innych. Czasami jestem szczęśliwy i wydaje mi się, że mógłbym bez końca śmiać się i tańczyć, lecz po jakimś czasie radość zostaje wyparta przez spokojnie płynącą łzę - zamyślenie.

Czasami w nieugiętej pewności, co do słusznej idei swoich przekonań, włączam się w nieskończony wir pracy, słaniając się potem ze znużenia; a w kolejnym dniu lub miesiącu, siadam zrezygnowany myśląc, że nie ma najmniejszego sensu zagłuszać wewnętrznej pustki najbardziej nawet szlachetnymi działaniami.

Ojcze, jakie to niezwykłe, sam dla siebie jestem nierozwiązaną zagadką.

Modlitwa o wątpieniu

Choć wiem, że mnie kochasz - nieufnie proszę - kochaj mnie Boże. Choć wiem, że jesteś bliski - nieufnie proszę - nie opuszczaj mnie Boże. Choć wiem, że mnie słyszysz - nieufnie proszę - wysłuchaj mnie Boże. Choć wiem, że jesteś dobry - nieufnie proszę - bądź mi przychylny Boże. Choć wiem, że mnie zbawiłeś - nieufnie proszę - uratuj mnie Boże. Choć wiem, że chcesz przebaczać - nieufnie proszę - zmiłuj się nade mną Boże. Czasami bowiem wydaje mi się, że nic dla Ciebie nie znaczę. Czasami bowiem wydaje mi się, że nie ma Ciebie dla mnie.

Modlitwa o czasie

Poraża mnie jego jednostajny i jednokierunkowy, naznaczony bezwzględnością przebieg.

Bezdusznie szatkuje on znaną ludzkości rzeczywistość i codziennie kłóci się z moją świadomością, na próżno próbującą obrony przed nim samym oraz przed narzuconym przez niego porządkiem świata.

Boże, jakże musisz być szczęśliwy nigdy nie potrzebując spoglądać na jakikolwiek cyferblat.

Modlitwa o darowanym czasie

Nie mam udziału w tworzeniu wielkiej historii i wielkiej polityki. Nie potrafię wpłynąć na przebieg różnych zjawisk atmosferycznych czy też procesów biologicznych. Jestem totalnie bezradny wobec czynów, myśli i słów milionów nieznanych mi ludzi żyjących w innych krajach, na odległych kontynentach. I jedyną rzeczą, którą mogę prawie w pełni rozporządzać jest czas. Mój czas. Czas mojego ziemskiego istnienia. To ode mnie zależy, jak go wykorzystuję i na co przeznaczam, a dzięki temu, że mogę nim się posługiwać tak, jakby specyficznym narzędziem - buduję swoje własne życie.

Ojcze, to Ty darowałeś mi ten czas i złożyłeś na mnie odpowiedzialność za niego. Proszę, czyń mnie mądrym, abym zawsze wiedział jak nad nim panować.

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa o plotkarstwie

Dopomóż mi Ojcze darzyć wzmagającą się nienawiścią każdą obciążającą drugiego człowieka, kłamliwą lub złośliwą informację. Daj siłę przekląć wszystkie niegodziwe, głośno wypowiedziane i niesprawdzone przypuszczenia lub podejrzenia. Naucz wznieść się na wyżyny męstwa i w pokorze prosić o wybaczenie tych, wobec których zawiniłem nieodpowiedzialnym słowem, półprawdziwą wypowiedzią, tendencyjnym przekazem, podłym pomówieniem. Pokaż mi, co to znaczy brzydzić się tchórzostwem plotkarstwa.

Modlitwa bez tytułu II

Naucz mnie
pokory wobec ciszy
Cudzej ...
swojej ...
Twojej ...!
każdej ...

Modlitwa o Bogu I

Jesteś wszystkim i niczym, wszędzie i nigdzie.

Powiedzieć, że Ciebie nie ma to błądzić, stwierdzić, że istniejesz - bardzo Cię ograniczyć. Osoba Twoja bowiem przewyższa byt i niebyt, jest ponad istnieniem i nieistnieniem. Chociaż nie masz rąk, w jednej dłoni trzymasz cały Wszechświat. Jego wszystkie losy i wątki są perfekcyjnie pod Twoją kontrolą. Przeszłość i przyszłość zawarłeś w nieskończoności, którą z kolei zamknąłeś w jednej sekundzie, de facto też nie istniejącej - jesteś wszak poza czasem. Wszechwiedza, wszechmoc, wszechobecność, skończona doskonałość to tylko nieudane próby określenia przez ludzki język i mózg Twoich atrybutów.

Gdy czasami o tym wszystkim pomyślę, gdy próbuję choć w maleńkiej cząstce Ciebie ogarnąć, to zwykłe, ludzkie przerażenie paraliżuje mnie i sprawia, że wszystko, co mnie otacza blednie i traci swój sens.

O Niewyobrażalny, Nieodgadniony, jak to jest, że będąc właśnie takim, zwracasz jeszcze na mnie swą baczną uwagę. Dlaczego jestem dla Ciebie cenny, dlaczego chcesz być zawsze dla mnie Ojcem, dlaczego mówisz, że kochasz? Przecież niczego ode mnie nie potrzebujesz, a ja nie jestem w stanie cokolwiek Ci dać. Co więcej, w moim postępowaniu jestem po prostu nieudolny, prostacki, zły. Więc, Ojcze, po co to wszystko, po co krzyż i cierpienie Chrystusa? Czy naprawdę tylko, aby mnie uratować, by zbawić? Biblia mówi, że tak i to właśnie zdumiewa mnie w Tobie najbardziej. Jednak pomimo wszystkich moich poszukiwań, nadziei, pytań i trwóg, chcę Ci dzisiaj Transcendentny Niebiański Absolucie powiedzieć: Bądź wywyższony, bądź błogosławiony, bądź pochwalony.

Modlitwa o Biblii

Przez jednych jest czczona i całowana, inni czytają ją codziennie powodowani strachem, że jak tego nie uczynią, to im nie pobłogosławisz. Jeszcze inni widzą w niej tylko dzieło literackie, które warto mieć w domowym księgozbiorze. Biblia - Twoja księga Ojcze. Księga od tysięcy lat objawiająca Ciebie ludzkości. Napisana przez ludzi a jednak Twojego autorstwa, zrozumiała dla najprostszych i jednocześnie zawierająca wielkie tajemnice, będąca dobrą nowiną o zbawieniu, ale także bezlitosnym ultimatum i przestrogą. Jest pełna miłości, lecz również ostrzega przed konsekwencjami Twojego gniewu. Tłumaczona na wiele języków i niezależnie od czasu lub kultury ciągle tak samo aktualna.

Ojcze, co za fenomen! Jakże wielką siłę oddziaływania zamknąłeś swoją Boską mądrością na kartach tego dzieła.

Chcę z tego bogactwa korzystać w sposób optymalny, przeto proszę, uzdolnij mnie w tym celu. Ucz przez tę lekturę i wychowuj, ale też i zachowaj od dziecinady czytania Biblii dla spokoju sumienia lub po to, aby się Tobie przypodobać. Strzeż również od dyletanckiego prostactwa domorosłej egzegezy jej tekstów, która już wielu zaprowadziła na bezdroża. Za to prowokuj mnie do wysiłku zrozumienia Twoich treści w pełni. Pragnę bowiem Ojcze, by moje właściwe poznanie prawd objawionych, poparte świętością powszedniego życia, mogło stawać się coraz dobitniejszym przykładem panowania Jezusa Chrystusa we mnie. Potrzebuję tego w każdym czasie.

Modlitwa o odkrytych odkryciach

I
Najtrudniej jest wierząc Tobie
nie mieć w pogardzie tych którzy kochają brylanty
i zazdrości o sławę cudzą
we własną pobożność nie wpisać
w udanej skromności

Najtrudniej jest kolana zginając
uklęknąć przed Tobą a nie przed ołtarzem
i spojrzenia wścibskich pątników
odrzucić by skrucha szczerą była
a modlitwa - rozmową

Najtrudniej jest Ciebie słuchając
ciszy nie dać się zwieść lub egzaltacji zbytniej
i doskonałość męską w czynieniu
z subtelnością miłości połączyć
w jednię przedziwną

Najtrudniej jest z przeciwnościami walcząc
nie zgorzknieć nie zapomnieć nadziei dni przyszłych
Radość klaskania spontanicznego
i piękno muzyki przytulić
w niekłamanym zachwycie

II
Więc naucz nas Boże
Panie aniołów i ludzi
pokorę z wiedzą pogodzić
męstwo z dobrocią
Niech nasze dni nie będą przekleństwem
Niech nasze dni będą ozdobą

Modlitwa o grzechu schizofrenicznym

Otoczył mnie gęstym, czarnym obłokiem i przeniknął zanim jeszcze się urodziłem. Jest dookoła mnie i we mnie samym, ja zaś czuję się zupełnie bezradny wobec jego przerażającej potęgi. Grzech. Nienawidzę jego wpływów i zrozpaczony ulegam mu tak często. Pornografię myśli zasłaniam białą koszulą niedzielnych nabożeństw, słabość modlitwy nadrabiam gorliwością w zadawaniu bólu innym, chwilową, pokorną postawę pieczętuję uczuciem pychy z powodu jej osiągnięcia. Mój umysł bezlitośnie rejestruje wszelkie porażki. Jednoznacznie obnaża paradoksalnie jaskrawo skonfrontowane dobre chęci z totalnym brakiem ich realizacji. Pragnienie czystości z niemoralnością, miłości z nienawiścią, dobroci z szyderstwem, przyjaźni z cynizmem, prawdomówności z kłamstwem, wiary ze zwątpieniem.

Ojcze, jak długo jeszcze będzie trwał ten koszmar?! Jak długo jeszcze będę zmagał się w tej chorobliwej wojnie?

Ojcze, czy naprawdę tak musi być, czy nie ma innej drogi?

Ojcze, czy Ty mnie słyszysz?! Ojcze!!!

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa o dobrych manierach

I
Popatrz
Nauczono mnie modlić się do Ciebie
dłonie pokornie spleść kiedy trzeba
Biblię czytać z powagą ...
Nauczono ramiona podnosić w uwielbieniu
i Halleluja głośno krzyczeć
bo to duchowo ponoć ...

Popatrz
Nauczono mnie niewiasty w ręce całować
zawsze miejsca ustąpić starszemu
nożem i widelcem jeść ...
Nauczono nie przeklinać gdy się zeźlę
i skarpetki zmieniać codziennie
bo potem doprać trudno ...

Popatrz
Nauczono mnie dobrze tylko wspominać umarłych
uśmiechy rozdawać dyskretnie
na czarną godzinę pieniądze odkładać ...
Nauczono rumienić się gdy o seksie mowa
zdjęć nagich kobiet unikać
bo spojrzeć na nie to grzech przecież ...

Popatrz
Nauczono mnie czas szanować cudzy
pracować sumiennie osiem godzin
sąsiadom pierwszemu się kłaniać ...
Nauczono nie dłubać w zębach zapałką
i herbaty gorącej nie siorbać
bo mało to apetyczne dla innych ...

II
I chociaż przeszkolonym tak będąc gruntownie
czasami sam sobie się dziwię po cichu
Dlaczego wiara wciąż zagadką jest dla mnie
i nadzieja
i miłość prawdziwa ...

Modlitwa o dylematach jaskrawo - wieczornych

Co wieczór rozkładam przed Tobą moje podarte życie i czekam, aż je poukładasz i scalisz według Twojego scenariusza. Chwilami wydaje mi się, że nie jesteś nim zainteresowany i przedkładasz nad nie Swoje Boskie sprawy, ale zaraz potem zawstydzony własnym zwątpieniem sięgam do biblijnych obietnic, ponawiając nadzieję na ich spełnienie. I tak w klęczącym błądzeniu, rozpiętym między wiarą a niepokojem, szukam Cię Ojcze na krętych ścieżkach swoich egzystencjonalnych pomyłek i prawd. Każdego wieczora wciąż na nowo. Wspierany ciszą...

Modlitwa bez tytułu III

Jedynie głupcy
i religijni fanatycy
pod płaszczykiem podnoszenia
moralnych standardów
mają czelność
obnażać
najintymniejsze tryumfy i klęski drugich
Proszę
strzeż mnie
przed ich wścibstwem
Tyle że
czy paradoksalnie
nie zabiegam
o ochronę przed sobą ?!

Modlitwa o wołaniu pomocy

Wybaw mnie od moich wrogów, Panie, i uratuj od ludzi, którym nigdy nic złego nie uczyniłem. Osłoń mnie przed ich zazdrością, drapieżnym wścibstwem, niepohamowaną ciekawością; przed zwycięskim szyderstwem. Niech ustanie wreszcie zgiełk ich niedorzecznych domysłów, niech raz na zawsze umrze rozpowszechniona plotka kłamstw i pomówień. Niech pokój Twój i sprawiedliwość zatryumfują!

Modlitwa o niepokoju

Tylko czasem jeszcze wydaje mi się, że wszystko nie ma sensu i pogrążony w wątpiącej zadumie modlę się, Panie, byś uratował moją wiarę. A gdy słabnę w bezpardonowej walce z rozterkami, błagalnie wyciągam do Ciebie ręce krzycząc: Nie odwracaj się, wzmocnij mnie, bądź razem ze mną!

Modlitwa o powodach

I
Nie pytaj czy dobrze sypiam
ja mówca biegły
co gładkość słów wypluwam codziennie
i dębową ambonę dźwigając nad głową
misję prorocką pełnię zawzięcie
w pozorach tonąc

Nie pytaj czy jestem sobą
ja mówca biegły
gdy świętą sutanną otulam ramiona
i młodych kobiet ściągając ciemne oczy
liturgią ogrzewam mury kościelne
choć wiem, że to bezsens

A Ciebie cieszą małe rzeczy
bo ponoć masz wstręt do wielkości chorych
Bez Przyczyny nikt nigdy nie pójdzie po wodzie
bezkarnie

II
Nie pytaj jak spędzam niedziele
ja słuchacz ospały
Czy radość znajduję w mym łożu małżeńskim
i nadzieją karmiąc poczęte tam dzieci
cierpliwość ojca rozmieniam na drobne
za nieprawdę się wstydząc

Nie pytaj co wiem o miłości
ja słuchacz ospały
bo starość rodzi amnezję w tych sprawach
i bielmo na oczy rzucając jak płachtę
łzy z nich wyciska zamiast widzenia
w czasie dni ostatecznych

A Ciebie cieszą małe rzeczy
bo ponoć masz wstręt do wielkości chorych
Bez Przyczyny nikt nigdy nie pójdzie po wodzie bezkarnie

III
Za to aniołów opiece
poleć losy biednych
by wreszcie krzyk slumsów umilkł raz na zawsze
a epidemia cholery dwudziestego wieku
skonała w gorączce majaków niemocy
w zmartwychwstanie nie wierząc

Czy Ciebie cieszą małe rzeczy?

IV
A co do pytań - to nie pytaj już o nic ...

Modlitwa o Bogu II

Jaki jesteś naprawdę Boże? Czy moje wyobrażenia o Tobie są zgodne z obiektywnym Twoim obrazem? Czy szukając na kartach Biblii Ciebie, nie wyczytuję z niej tylko to, co chcę znaleźć, a nie to, co zostało tam rzeczywiście zapisane? Bo jeżeli jesteś miłością, to przecież nie mogę Cię ograniczyć tylko do niej. Jeżeli jesteś sprawiedliwością, to przecież równocześnie i miłosierdziem. Jeżeli gniewasz się, karzesz i odwracasz od grzesznika, to przecież w Jezusie też usprawiedliwiasz. I w końcu jeśli kiedyś zatwardziłeś serca niektórych ludzi, to przecież dzisiaj poprzez Ducha Świętego, moje uczyniłeś względem siebie pokornym. Boże, jaki Ty naprawdę jesteś?

Modlitwa o wybaczaniu samemu sobie

Ojcze, jakże bardzo chciałbym cofnąć czas i nie popełnić tych wielu fatalnych w skutkach błędów, które popełniłem; zaś uczynić to wszystko, co powinienem, a co pozostawiłem nie uczynionym. Lecz wiem, wiem zastraszająco dobrze, że jest to niemożliwe, a bolesne wyrzuty sumienia jeszcze bardziej mi tę prawdę urealniają. I chociaż Ojcze, wyznałem swoje winy Tobie i na podstawie Twojej obietnicy odebrałem Twoje przebaczenie, to jednak będąc przed Tobą czysty - bielszy nad śnieg - tak trudno mi sobie samemu wybaczyć. Jednocześnie stwierdzam, że to wewnętrzne rozdwojenie świadczy, że Cię obrażam, ponieważ jeżeli Ty mnie usprawiedliwiasz, to kim jestem ja, iż ośmielam się podważać owo usprawiedliwienie względem samego siebie. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko jeszcze raz zawołać: wybacz mi i ten grzech, Ojcze!

Proszę Cię też, kontroluj moje uczucia, wszak wina jest uczuciem właśnie i zmieniaj myśli, które tak często wracają do rzeczy już nieodwracalnych.

Ale przy tym całym zamęcie retrospektywnych uniesień, dziękuję Ci Ojcze tak bardzo za to, że Ty zawsze najlepiej mnie rozumiesz. Nie wszystko to, co przeżywam akceptujesz i popierasz, ale wciąż i wciąż mogę liczyć na Twoje zrozumienie. I ta świadomość koi mój ból! I ta świadomość sprawia, że w niemej i pokornej podzięce uginam przed Tobą kolana.

Ojcze, tak nieskończenie wiele Ci zawdzięczam!

Modlitwa bez tytułu II

Ciekawe
że przed Tobą
Nieskończenie Świętym
nie wstyd mi
wstydzić się za moje życie
Natomiast
przebywając wśród innych
podobnie przecież
niedoskonałych
robię wszystko aby postrzegano mnie
lepszym
niż jestem w istocie

Modlitwa o Bogu III

Ty, okazujący zmiłowanie tym, wobec których chcesz to uczynić, a zatwardzający serca dawnych i współczesnych faraonów, aby na nich okazać moc swoją - dla chwały imienia Jahwe. Ty, autorytatywnie kierujący losami świata w sposób tylko Tobie zrozumiały i dla Ciebie możliwy.

Ty, nie podlegający jakiemukolwiek ludzkiemu osądowi, absolutnie suwerenny we wszystkim i doskonale mądry.

Ty, dopuszczający śmierć nieuleczalnie chorych, ale też i cudownie uzdrawiający, a kierujący się przy tym logiką, przed którą bezsilne stają się wszelkie filozoficzne systemy.

Ty, rozwiązujący sploty sprzecznych ze sobą modlitw i czyniący możliwym to, co przekracza granice najśmielej posuniętych wyobażeń.

Ojcze, Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba, Panie wszystkich i wszystkiego - przyjmij moje uwielbienie, a pobladłą ze strachu twarz Twojego sługi wypogódź swoją dobrocią.

Modlitwa o miłości I

Miłość między kobietą a mężczyzną może być błogosławieństwem, ale i przekleństwem, radością i goryczą, czymś pięknym i czymś odrażającym, może budować wielkie rzeczy i niszczyć wszystko do samego końca, może być życiem, a może też prowadzić do śmierci, może cieszyć uśmiechem i tonąć we łzach... Może być wszystkim i niczym.

Ojcze, jakże dziwnie nas ukształtowałeś!

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa o miłości II

Miłości potrzebuję Ojcze.

Miłości piękna nagich młodością kobiecych piersi, miłości pocałunków aż do utraty tchu, miłości zupełnego zjednoczenia się ciał uświęconego wzajemną wiernością składanych przed Tobą obietnic - na dobre i złe.

Miłości potrzebuję Ojcze.

Miłości oszołomienia szalonym, huczącym w skroniach tętnem, paroksyzmem rozkoszy, poczuciem błogiego bezpieczeństwa, niekończącym się splotem ramion.

Miłości potrzebuję Ojcze.

Miłości utraty zdolności postrzegania upływu anielsko - nocnych godzin, półsennego szeptem wyznania, miłości ciągłego poznawania się i świadomości dopełnienia wspólnego szczęścia Twoją bliskością.

Miłości potrzebuję Ojcze.

Miłości tęsknoty za ciągłym spełnianiem marzeń, wyrafinowanej dojrzałością pieszczoty, zupełnej prawdomówności, miłości ciepłego spojrzenia i namiętnego uścisku.

Miłości potrzebuję Ojcze...

Modlitwa o miłości III

Zbudziła we mnie to, co najlepsze i to, co najgorsze. Zburzyła misternie układane plany, zabarwiła myśli i dążenia. Pragnę i boję się jej zaczaro -wania. Resztkami poczucia odpowiedzialności zasłaniam się przed nią, jednocześnie prosząc Cię, abyś choć odrobinę ustabilizował rozedrgane emocje, marzenia, tęsknoty.

Powiedz mi, kto tak igra ze mną?! Powiedz co mam zrobić z nocami niezamkniętych oczu, jak postępować z tym pysznym żywiołem - siłą nieokiełzaną - najdelikatniejszą rozkoszą ?

Modlitwa o potrzebie przyjaźni

Tęsknię do przyjaźni zawsze prawdziwej, wiernej i niezależnej od czasu. Tęsknie do przyjaźni uścisku dłoni znaczącego dużo więcej od zwykłej uprzejmości i do uśmiechu odzwierciedlającego atmosferę duszy. Tęsknię do przyjaźni zaufania i pełnego bezpieczeństwa, zapewniającej prawdziwy spokój myśli i życiowej przystani. Tęsknię do przyjaźni, szczerości i wspólnoty tajemnic. Tęsknię do przyjaźni codziennej...

Dziękuję Ojcze, że jeszcze czasami, choć bardzo rzadko, można na nią natrafić.

Modlitwa o rodzicach

Nie ma od nich wierniejszych i bardziej wypróbowanych przyjaciół. Kim i gdzie dzisiaj bym był, gdyby nie ich miłość, troska, niezliczone poświęcenia? Dziękuję Ci Boże za moich rodziców.

Modlitwa o zaprzyjaźnionych listach

Osobiste, prawdziwe, szczere - listy bezpieczne - opakowane w drżące wzruszeniem, albo też i stanowcze koperty. Często niosące słowa, na które nie ma ceny. Naprawdę zaskakująco potrafisz nas zbliżać Ojcze. Niekiedy...

Modlitwa o niepokornym zniecierpliwieniu

Jak długo będziesz mnie doświadczał, Ojcze? Jak długo jeszcze będziesz darzył mnie upokorzeniem? Czy nie wystarczą Ci moje przepłakane łzy, nieprzespane noce? Czy odwiecznie nierozerwalny problem sensu i celu ludzkiego cierpienia musi koniecznie dotyczyć każdego mojego kroku, myśli, czynu ? A jeżeli tak, to dlaczego ? Co chcesz w ten sposób uzyskać, do czego mnie przygotować ? Jakikolwiek nie byłby jednak Twój plan, to nie bądź w nim bezlitosny, Ojcze ! Zważ wreszcie na kres moich sił, na zwyczajną potrzebę bycia szczęśliwym. I chociaż w nakazowej formie zachęcasz mnie abym poczytywał sobie za zaszczyt możliwość przeżywania tych wszystkich bolesnych prób - ja, pomimo wszystko proszę Cię, racz mnie nieco rzadziej w ten sposób zaszczycać.

Modlitwa o osaczonym cierpieniu

Smutno mi Ojcze, bo jestem grzesznikiem, a nad swoją słabością ubolewam w bezsilnym pragnieniu naprawy rzeczy i spraw potężniejszych ode mnie. Ze słabnącą nadzieją spoglądam też w przyszłość, w której wyraźnie jawią mi się niestety jedynie bramy zwątpienia. I tylko gorycz niemożności obdarzania miłością tego, za kim bardzo tęsknię towarzyszy mi jeszcze wiernie pośród zupełnego pustkowia myśli, czynów i słów.

O gdzie są Ojcze sprawiedliwość Twoja i pocieszenie?

Gdzie jest błogosławieństwo obiecane dla smucącego się i płaczącego, ale przecież wciąż jeszcze wiernego Ci ucznia? Dlaczego zaniechałeś mnie w swojej opiece i powaliłeś doświadczeniami ciążącymi nad miarę? Za dzień lub za dwa nie będę w stanie ponieść ich dalej i zginę skompromitowany w oczach cyników różniących się tylko tym, że własne grzechy zdołali ukryć pod płaszczem obłudy i materialnego dobrobytu.

A więc, czy chcesz tego? Czy o to Ci chodzi?

Ojcze Wiekuisty - zmiłuj się nade mną!

Modlitwa o żalu do innych

Kiedy ludzie do cna wymęczą mnie swoją podłością i zawiścią maskowanymi od niechcenia tzw. "chrześcijańską postawą", kiedy w niepohamowanym cyniźmie "miłości braterskiej" publicznie bezczeszczą moje intymne i najdroższe mi przeżycia, wtedy zaciskam pięści i płacząc z bezsilności, w krzyku bezdźwięcznego szeptu wołam do Ciebie: Ojcze dlaczego,dlaczego tak jest, że pozwalasz jeszcze tym łajdakom oglądać dzisiejszy dzień?! Ale, gdy po długiej chwili emocje już nieco opadną, ciągle na powrót uświadamiam sobie, że Ty Ojcze tak samo ich kochasz, a ja przed Tobą w gruncie rzeczy nic lepszy nie jestem. I w wyniku tej refleksji ogarnia mnie bezwład zawstydzenia, zażenowania: w imię czego uzurpuję sobie prawo do oceniania innych. I wtedy zwykle zostaje mi już nieznośny ból zdeptanej godności, wyszydzonych ambicji, pogrzebanych nadziei.

Ojcze, to tak strasznie boli, gdy inni bez wahania "wchodzą z butami" w mój świat przeżyć, którego aby nie zniszczyć ja sam boję się musnąć opuszkami palców...

Ojcze, już nie mam siły dalej bronić się, dlatego proszę, uratuj we mnie od zagłady to, co jeszcze jej nie uległo i dopomóż nie być mściwym.

Niech żyją w pokoju ci, co mi źle życzą...

Modlitwa o nietolerancji I

Dziwiąc się sobie nawzajem tragicznie
krzyże krwawe stawiamy z uporem
by herezję wszelką siłą wyplenić
by jednomyślność powykuwać gwałtem

A mury dostojne świątyń chwalebnych
niewzruszenie stoją pogardliwe
Nietolerancję podnosząc pod niebiosa
jedynozbawczością się chełpiąc

O Boże Panie wiecznie młody
Gdzie się podziała miłość Twoich dzieci?
Czy możesz jej zdarzyć cud zmartwychwzbudzenia?

O Boże promienisty Królu wszystkich słońc
Nadziejo ufających Tobie istnień nędznych
Oświeć nas pokorą wobec daru poznawania

Modlitwa o nietolerancji II

Będę zawsze sobą - fanatyzmu powyrywam kraty
Zimnym doktrynerom niewolnikom paragrafów
przeciwstawię wolność miłością spętaną
Radość istnienia jakim mnie ulepiłeś - obronię

Będę zawsze sobą - śmiał się - płakał kiedy zechcę
I do Chrystusa upodabniał w swoim płaszczu
Bez cudzej maski do Ciebie ręcę wznosił
Za siebie się wstydził i sobą się chlubił przed Tobą

Tylko mnie strzeż od dumy lub pokory kłamstwa
Przed zagubieniem we własnym trudnym świecie
Abym nie zbłądził goniąc ekscentryczną tęczę

Tylko mnie strzeż przed nietolerancją nijakości
chcącej mi treść modlitw i pieśni dyktować
Aby moje "ja" przed Tobą klęcząc naturalnym wobec innych było

Modlitwa o nietolerancji III

A może by tak znów podpalić stosy
Pochodniami Żydów wieczory rozświetlić
Za kamienie chwycić łamać kołem
Do moralności przemocą dochodzić?

A może by tak sobie wbić do głowy
że Chrystus Bóstwo z Żydostwem połączył
I bezsens gniewu na ułomność cudzą
prostytutkę ratując - pokazał

Lecz Ojcze czy można znaleźć sposób
taki specyfik albo lek skuteczny
który by głupoty potęgę w normalność obrócił?

Czy do uleczenia jest jeszcze myśl nasza
w kajdany szowinizmu boleśnie zakuta
i cierniową koroną bezduszności zdobiona?

Modlitwa o upadłych świętych

Jedynie i prawdziwie wierzący, ubrani w garnitury i modnie skrojone suknie, uczęszczający regularnie na nabożeństwa z wyuczonym grymasem świętości na twarzach. To my - współcześnie żyjący chrześcijanie, należący do swych jedynozbawczych kościołów zjednoczonych tylko w ekumenicznym zwalczaniu "świadków" Jehowy. To my, dzisiejsi faryzeusze rozstrzygający tak żywotnie ważne problemy teologiczne jak: czy po skończonej pieśni wolno na nabożeństwie klaskać, lub czy dozwolone jest podnoszenie rąk w czasie modlitwy, lub czy godzi się w niedzielny poranek kobiecie "nawiedzić święty przybytek kaplicy" w spodniach czy też nie?

To my, zabraniający dzieciom przeklinać "cholera", bo to niemoralne, ale jednocześnie swoją obojętnością i bezczynnością misyjną wysyłający codziennie do piekła tysiące nienawróconych ludzi.

To my, błogosławiący i uświęcający plotkę, tę codzienną, powszednią, ale przede wszystkim tę nadzwyczajną, świąteczną, kiedy komuś w życiu się nie powiedzie lub przydarzy mu się upadek.

To my, głoszący pochwałę ubóstwa i szeleszczący w kieszeniach grubymi zwitkami niepolskich , zielonych banknotów z wizerunkami naszych prawdziwych bogów.

To my, wierzący w nadzwyczaj rychłe powtórne przyjście Pana Jezusa Chrystusa, ale póki co budujący sobie czterokondygnacyjne domki jednorodzinne i jeżdżący z Ewangelią w każde wakacje do tak pogańskich miejsc jak Hamburg czy Nowy Jork.

To my, znający doskonale Pismo Święte i w ramach jego praktycznego zastosowania przeplatający Wieczerzę Pańską wzajemnym oczernianiem się.

I wreszcie to my, mający głębokie przeświadczenie, że w niebie znajdziemy się właśnie my i tylko my, dlatego, że jedynie my interpretujemy Słowo Boże prawidłowo.

Ojcze, jeżeli jest jeszcze dla nas ratunek, to karć nas surowo i boleśnie, abyśmy przejrzeli i ozdrowieli we wierze!

Ojcze, jeżeli jest jeszcze dla nas ratunek, to uderz nas, abyśmy przestali obrażać Twoją Świętą Osobę!

Ojcze, jeżeli jest jeszcze dla nas ratunek, to upokórz nas, abyśmy przeklinając dzień własnego narodzenia uratowali od zagłady dusze nasze!

Ojcze, ześlij na nas upamiętanie!

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa o grze pozorów

Boże, wśród swoich banitą będąc, życiowym bankrutem, godnym pogardy pomyleńcem, niepokornym heretykiem, człowiekiem nieczystym, przeklętym przez nobliwych mędrców, co Twoją miłość i mądrość pomylili z inkwizycją - obrazoburczo wołam do Ciebie: Spójrz, tak naprawdę, to przeciaż nie chodzi o to, aby ufać Chrystusowi. Liczy się tylko świętość liturgicznych szat, których blichtr pozwala na wmawianie sobie kłamstwa, że na tym właśnie polega okazywanie szacunku Twojej Osobie.

Bo tak naprawdę, to przecież nie chodzi o to, aby ufać Chrystusowi. Liczy się tylko dobre wrażenie, które koniecznie trzeba zrobić w niedzielę, by później umiejętnie się maskując, móc przez cały tydzień zdradzać swoją żonę z cudzymi żonami, z cudzymi mężami swojego męża.

Bo tak naprawdę, to przecież nie chodzi o to, aby ufać Chrystusowi. Liczy się tylko to, by za wszelką cenę i wszelkimi sposobami zniszczyć każdego, kto ośmiela się myśleć inaczej, każdego, kto pomimo własnych, bolesnych porażek jest jeszcze na tyle bezczelny, że chce żyć i robić to, co kocha.

Bo tak naprawdę, to przecież nie chodzi o to, aby ufać Chrystusowi. Liczy się tylko konieczność wywołania skandalu ze stwierdzenia, że chrześcijańskie małżeństwa - jeżeli tylko zechcą - mogą uprawiać francuską miłość, samemu jednocześnie mając głowę pełną pornografii.

Bo tak naprawdę, to przecież nie chodzi o to, aby ufać Chrystusowi. Liczy się tylko to, by nikt nie dowiedział się o naszych skrzętnie skrywanych grzechach - grzechach, które co prawda nie pozwalają po nocach spać, ale za to ich zamaskowanie daje mandat do potępiania gorszych aktorów.

Boże! Kiedy nareszcie powróci już Chrystus?!

Modlitwa o boskiej niewoli

Co czujesz wszechobecny Boże, Święty więźniu naszych kościołów i kaplic, gdy co niedziela wpadamy na godzinę lub dwie odwiedzić Cię i przypomnieć Ci o naszym istnieniu? Jesteśmy wtedy nawet skłonni zamienić z Tobą kilka słów, uklęknąć i wstać kiedy trzeba, wspólnie zaśpiewać jakże miły dla Twojego ucha dostojny chorał oraz na zakończenia rzucić na tacę o niezbyt wysokim nominale banknot, aby usługujący Ci na codzień w naszym imieniu świątynny kapłan miał za co na śniadanie zjeść bułkę i napić się mleka. Potem już tylko - jak każe dobry obyczaj - żegnamy się z Tobą życząc Ci na odchodnym dobrego samopoczucia, błogosławionej lektury rozłożonego na stole komunijnym Pisma Świętego i solennie obiecujemy spotkać się ponownie w najbliższą niedzielę. Boże - wypełniający sobą cały Wszechświat - co czujesz kontemplując pośród opustoszałych, kościelnych ławek swoją samotność, podczas gdy my zamknąwszy Cię na klucz, siebie uważamy za pobożnych?

Modlitwa o świętych wojnach

Razem z siatkami przepełnionymi codzienną pracą i zabieganiem o chleb powszedni, kurczowo ściskamy podarte skrawki pokoju. Uciekamy od strachu przed śmiercią i coraz perfekcyjniej zabijamy się walcząc na dalekich i bliskich wschodach. Wybuchy świetlistych rakiet mogących obrócić w perzynę całe miasta, skutecznie przekrzykują głosy modlitw nasyconych błaganiem o długie i szczęśliwe życie naszych dzieci. Ale podczas gdy one bawią się jeszcze tylko pistoletami na wodę - my ledwie co wstawszy z kolan, pożądliwie kładziemy ręce na klawiaturach instrumentów przeznaczonych do skutecznego leczenia zarówno stresów przed matematyką, jak i nieprzyzwoitej przyjemności smakowania lodów...

Kapelani zaś niezmiennie błogosławią działa...

Ojcze, na czyje podobieństwo nas stworzyłeś?

Modlitwa o litanii proszenia

O chleb powszedni, bezpieczny dach nad głową, kraj praworządny i pokój w sercach - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O szczerość intencji, miłość codzienną, szczęśliwe domy, o sen beztroski - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O bezinteresownośc wiary, nadzieję tylko w Chrystusie, podobieństwo do Niego, o nienawiść grzechu - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O tolerancję wzajemną, łzę pokuty, o uścisk braterstwa i szacunek dla wiedzy - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O chęć wybaczania zawsze i wszystkim, o koniec wojen krzyżowych, o dłoń w potrzebie pomocną - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O ekumenię dusz i myśli, o dobrą wolę, starość pogodną, młodość ciekawą i mądrą - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O intymność całowania tylko ust właściwych, o umiejętność kochania słowem i czynem, o trwałość odpowiedzialności w uczuciach - - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O mądrość wobec pieniędzy, wdzięczność za każdy kolejny dzień przeżyty, o akceptację Twoich wyroków - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O zafascynowanie Biblią i chęć jej czytania, o praktyczne rozumienie woli Twojej - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

O męstwo w cierpieniu, cierpliwość w czekaniu, zwycięstwo w pokusach, umiar we wszystkim - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

I wreszcie, o właściwe mniemanie o sobie, umysły otwarte i pełnię Ducha Świętego - Ciebie prosimy; wysłuchaj nas Panie.

Modlitwa o melancholii

Czasami wołam ją i szukam, lecz jej nie znajduję, tak, jakby w ogóle nie istniała. Czasami zaś przez szczelnie zamknięte drzwi, podobnie jak kiedyś Twój Syn po zmartwychwstaniu, przenika wprost do mojego pokoju, do mojego serca... A potem, potem znowu znika... Melancholia...

Modlitwa o późnoporannych myślach

W te dni, których nie muszę witać wczesnym świtem, przytrafiają mi się dziecinne marzenia o tym, że znowu mogę naiwnie, nastoletnio, przekornie, buntowniczo zakochać się. Że znowu smakując czekoladową słodycz wspólnie przytulonych spacerów, razem z tą, której podobnie jak mnie, świat objawił się nagle zupełnie innym, mogę snuć plany dotyczące przyszłego szczęścia. Sobotnimi wieczorami pić czerwone wytrawne wino i tańczyć, tańczyć do taktu młodości, tańczyć ku zgorszeniu niezdolnych do spontaniczności uczuciowych kaleków, tańczyć z szalonej radości i kochać... kochać... kochać i być kochanym!

Ojcze, je wiem - to trochę głupie, ale przecież jakże piękne. Żałuję, że to tylko niedobudzone obrazy...

Modlitwa o tęsknocie za czasem minionym

Chciałbym wrócić do beztroskiej rzeczywistości lat, kiedy największym dramatem była kolejna dwója z matematyki, lub odkryta przez matkę wagarowa opalenizna na twarzy od wiosennego słońca. Chciałbym przeżyć jeszcze raz ten bunt młodzieńczy, gdy wszystko wiedziało się samemu najlepiej, kiedy świat był albo dobry albo zły, a wakacje po brzegi wypełnione przygodami. Do pierwszych wielkich uniesień wieczornego uścisku drżącą dłonią drugiej, też drżącej, tyle że subtelniejszej, mniejszej, bo dziewczęcej. Do świata zwariowanych pomysłów jeżdżenia donikąd autostopem, zimowego atakowania Giewontu i letnich, nagich kąpieli w jeziorze. Do czasu, kiedy głowa była pełna wiary w ideały i możliwości realnego ich wypełnienia, gdzie nie dopuszczało się do swojego umysłu zagrożenia tym wszystkim, co nastąpiło później...

Ojcze z biegiem lat, podobnie jak każdemu, tak też i mnie zabrałeś ten świat, świat który teraz z czułością wspominam. I chociaż, co jest bardzo smutne, nigdy on już do mnie nie wróci, to jednak dziękuję Ci za te różnobarwne, arcyciekawe, młodociane przeżycia. Mam nadzieję, że przynajmniej one pozostaną we mnie na zawsze.

Modlitwa o samotności

Samotność to ostudzone smakowanie ponaglanego późnym popołudniem obiadu w niedomytym barze mlecznym.

Samotność to częste przywoływanie twarzy osób będących kiedyś blisko, a dziś rozsypanych bezlitośnie ręką życiowych konieczności po Polsce, Europie, Świecie.

Samotność to bezwstydnie zazdrosne oglądanie się za hałasującymi wspólną radością grupami młodych ludzi.

Samotność to częste pisanie listów połączone z żarliwym oczekiwaniem na jasny prostokąt koperty zaadresowanej znajomą albo nieznajomą ręką.

Samotność to nieudolne prasowanie białej koszuli, tradycyjnie nieodzownej w każdy niedzielny poranek.

Samotność to oglądanie zamkniętymi oczyma marzeń sennych na łóżku mogącym śmiało pomieścić sny jeszcze jednej osoby.

Samotność to konieczność brania pustych ścian na świadków swoich słów.

Samotność to życie z samym sobą.

Ojcze, wierzę, że w niebie będzie inaczej...

Modlitwa o losach wędrownego grajka

Brudne przedziały brudnych pociągów, kosztownie przewożących mnie z jednego miasta do drugiego.

Monotonne stukotem kół podróże... przygodne rozmowy... szybkie uściski dłoni... ulotne koncerty i wzruszające podziękowania wypełnionych papierosowym dymem klubowych sal...

Nocami zaś nerwowy sen baznamiętnie utulony pościelą podrzędnych hoteli.

I Ty Ojcze, ciągle bliski, ciągle niepostrzeżenie towarzyszący. Tak bardzo jestem Ci wdzięczny, że niedomyta lepkość podstarzałych wagonów nic a nic nie urąga Twojej godności. Dziękuję, że nie krztusisz się gęstym, alkoholowo-tytoniowym powietrzem wdychanym przez tych, co także czują i myślą - pogmatwanych poszukiwaczy prawd.

Modlitwa o muzyce

Lubię jej słuchać, ulegać narzuconemu przez nią nastrojowi i zamknąwszy oczy wędrować razem, odkrywając coraz to nowsze nieskończone światy. To ona bowiem - muzyka - sprawia, że w mojej samotności nie muszę się czuć sam, że mogę śmiać się i wzruszać do łez, że mogę marzyć i planować swoje dalsze kroki. Ona też pomaga nierzadko w modlitewnych wspinaczkach po pionowych ścianach lenistwa, zniechęcenia, zmęczenia... i zbliża mnie do Ciebie, Ojcze. W jej harmonii odkryłem już dawno Twą obecność, przeto codziennie słuchając różnorodnych artystycznych dokonań człowieka, codziennie coraz bardziej upokarzam się przed Tobą - absolutnie doskonałą Muzyczną Praprzyczyną.

Modlitwa o spełnionych dźwiękach

Bywają takie nastroje, w których potrzebuję otulić się ciszą samotnego pokoju, wziąć gitarę i uwolniony od zbędnych słuchaczy - tylko dla Ciebie grać i śpiewać. Zamykam wtedy oczy i zapominam o sobie, opuszkami palców wydobywam ze strun pojedyńcze dźwięki, łączę je w akordy, buduję melodię...

Ojcze, tak chciałbym mieszkać już tam gdzie nikt nie będzie miał prawa powiedzieć, że nie jestem godny śpiewać o Tobie. Tam, gdzie wraz z milionami nieskończenie zdolnych, uskrzydlonych gitarzystów zagram Ci to co szanujesz i kochasz szczególnie - muzykę...

Modlitwa o spokojnych wieczorach

Uwielbiam te chwile kiedy po całym trudnym dniu, dniu pełnym zwycięstw i klęsk, różnych nastrojów, planów i spraw, mogę zatopić się w sobie samym. I wtedy wiem, że w tym wieczornym uspokojeniu jesteś przy mnie, Ojcze, najbliżej. I wtedy właśnie mogę modlić się do Ciebie ale bynajmniej nie słowami. Raczej moim zmęczeniem, zakłopotaniem, nie do końca opanowanym chaosem myśli, słuchaniem muzyki, zamknięciem powiek, zasypianiem...

Dziękuję Ci, że potrafisz tak doskonale zrozumieć ten specyficzny język i jesteś przy tym tak subtelny i tak opiekuńczy...

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")

Modlitwa o zasypianiu

Bardzo spokojnie i delikatnie oddalam się do kraju zamkniętych powiek, zrelaksowany pewnością, że również tam jesteś Królem, Ojcze. I tylko jeszcze w ostatnim przebłysku świadomej myśli dociera do mnie błogostan doskonale bezpiecznego zasypiania pod Twoją pewną opieką.

Jakie to miłe! Dziękuję Ci...

Modlitwa o nieustannych pogoniach

Przez wszystkie moje dni, miesiące i lata wciąż biegnę goniąc enigmatyczne i rozpływające się w różnobarwnej tęczy domysłów poczucie szczęścia, miłości, beztroski. W zależności od nastroju lub pory roku różnie je sobie wyobrażam i różnie oceniam szanse ich osiągnięcia. A ten prowadzony ze zmiennym powodzeniem wyścig nieustannie trwa i pewnie będzie jeszcze trwał tak długo aż kiedyś ujrzawszy Ciebie z bliska, pochwycę to wszystko co dzisiaj jest dla mnie nieosiągalne. I dobiegnę do mety zwycięsko...

Modlitwa o życiu

A jednak pomimo wszystko warto żyć! Ojcze, dziękuję Ci, że poprzez działanie Ducha Świętego na nowo uświadamiasz mi, jaką cenę musiał zapłacić Twój Syn Jezus Chrystus, między innymi również po to, abym już tu na ziemi mógł swój czas wykorzystywać ciekawie, mądrze i skutecznie. Zafascynowanie Twoją osobą nie pozwala bowiem na nudną, bezcelową egzystencję związaną jedynie z rutynowym, często bezmyślnym wyrywaniem kolejnych, tak samo wyglądających kart z życiowego kalendarza. Tobie więc zawdzięczam pasję poznawania rzeczywistości, nieprzespane noce strawione na zadawaniu sobie samemu pytań o sens prawdziwego bytowania, pragnienie wyartykułowania osobistych niepokojów, radości i smutku.

Ojcze, to Ty powodujesz intensywność moich przeżyć, nierozerwalnie zjednoczonych z koniecznością ciągłego ustosunkowywania się do egzystencjonalnie wielkich zwyciąstw i sromotnych klęsk, do konsekwencji wynikających z podejmowania błędnych i trafnych decyzji.

Wszystko to niewątpliwie wiąże sie z przywilejem kolorowego własnego istnienia ale z drugiej strony także z ogromem rozczarowań, zawodów, ograniczeń. I dlatego czasami w chwilach depresji zdarza się, że mam już tego prawdziwie dość, że pragnę uciec od samego siebie, stać się innym, a nawet umrzeć. Lecz zawsze po pewnym czasie kiedy znowu, jak zwykle, udaje Ci się zainteresować mnie kolejną sprawą, bez opamiętania rzucam się w wir swoich nowych projektów, z wypiekami na twarzy po raz nie wiem który powtarzając, że jednak warto właśnie tak żyć. Pomimo wszystko...

Modlitwa o niezależnym uwielbieniu

Uwielbiam Cię Ojcze i oddaję Ci hołd moimi myślami, pragnieniami, wiarą i miłością. Chcę to robić zawsze prowokowany jedynie prostym faktem Twojego istnienia; bez żadnych dodatkowych względów, niezależnie od nastroju, sytuacji lub stanu uczuć.

Uwielbiam Cię Ojcze, gdyż tylko Ty możesz przyjąć chwałę i cześć.

Uwielbiam Cię, bo jesteś Bogiem.

Modlitwa o Bogu IV

El Szaddaj - Wszechmogący Boże z gór, skało i opoko moja. Wielki, Nieskończony, Wzniosły Jahwe. Królu wszystkich narodów - Adonaj. Niestworzony Stworzycielu wszystkiego co istnieje, rzeczy widzialnych i niewidzialnych.

El Eljon - Najwyższa Istoto we Wszechświecie, Ojcze Jezusa Zbawiciela. Abba, tak mi bliski. W Trójcy jedyny i najdoskonalszy z bytów duchowych.Transcendentna Miaro Wszechrzeczy. Absolucie jedynie prawdziwego istnienia, Skończona Doskonałości, Nieograniczony Suwerenie, Dawco zbawczej wiary, Miłości bezinteresowna, Obiekcie mojej czci - niech się po wszystkie czasy święci imię Twoje, niech panowanie Twoje zagości w każdym sercu i w każdym życiu. Niech uwielbieniem Ciebie będzie wszelki czyn, wszelka myśl, wszelkie słowo człowiecze - na wieki !

Halleluja !!!

Modlitwa o radości spokojnej

Jestem szczęśliwy Ojcze, że Ciebie poznałem.Tak bardzo cieszę się, że jestem Twój. Gdyby nie Ty zgubiłbym się w swoim istnieniu, nie byłbym zdolny do jakichkolwiek uczuć, nie potrafiłbym odróżnić dobra od zła. Twoja bezinteresowna miłość nadaje codziennie sens moim przebudzeniom, powoduje spokój zasypiania i nigdy nie pozwala na poddanie się beznadziejności. Tylko dzięki Tobie mogę wyzbywać się nienawiści do ludzi takową mnie darzących i wbrew różnym okolicznościom ciągle snuć marzenia odzwierciedlające niekłamane pragnienie bycia dla Ciebie efektywnym i efektownym.

Ojcze, tak niezwykle cenna jest świadomość rzeczywistości bycia przez kogoś kochanym, akceptowanym, komuś użytecznym. A właśnie Ty, wszystkie te wartości czynisz prawdziwymi i realnymi także specjalnie i dla mnie. Dziękuję Ci za to. Bądź uwielbiony Ojcze.

Mój Ojcze !

Modlitwa o prośbach niebanalnych

Opowiedz mi Ojcze o Twoim niebie; opowiedz mi czym jest prawda. Opowiedz, jaka jest różnica między tym kim jestem, a tym kim powinienem być. Namaluj przede mną tęczę przymierza i pokaż barwy miłości. Niech się nimi nasycę i polecę do Ciebie tam, gdzie nareszcie będę mógł na jawie wyobrazić sobie to, co niewyobrażalne. Niech zwykła serdeczność będzie moim przewodnikiem i niech wspiera mnie Twoja muzyka. Niech życie moje będzie pełne i owocujące w dobre ciepło zdolne ogrzewać wszystko to, co jest jedynie letnie. Abyś mógł się ucieszyć mną Ojcze. Abyś mógł być ze mnie dumny.

Modlitwa o wędrówkach pozornie niemożliwych

Dalej Ojcze, pędźmy razem przez zaczarowane światy wiary. Złączeni miłością Chrystusa zdobędziemy szczyty niezwykłości. Na przekór skostniałej celebrze i bezdusznej tradycji rozwartymi ramionami ogarniajmy piękno prawdziwej społeczności.

Dalej, niech mój duch rozbudzony uleci nad krainę niezmiennych braterstwem krajobrazów Królestwa Twojego Ducha. Niech złączy się z Nim, bym z grzechu wyzwolony mógł lekko szybowć unoszony usprawiedliwieniem ofiary Jezusa.

Dalej, dzięki tęczowemu przymierzu pozwól mi śladem Piotra suchą stopą przemierzać oceany potęgi upokorzenia się Twojego Syna, nieodzownego dla każdego jednostkowego zbawienia. Chcę bowiem ratunek krzyża ogłaszać na wszystkich dziewiczych wyspach ludzkiej bezmyślności.

Dalej, pomóż dotykać doskonałość, w wielkości pokory osiągnąć wyżyny niedostępne dla cynizmu, fanatyzmu, udawanych nieszczerością łez.

Dalej, dziecięcą ufnością wobec biblijnych obietnic ucz uwielbiać Cię, Ojcze, codziennie. Niech błękit błogosławieństw Twoich spotyka zawsze na swej drodze śnieżną biel oczyszczonego prawdziwą wdzięcznością mojego serca.

Dalej, Ojcze, pędźmy razem przez zaczarowane światy wiary aż do nieba Twojego, gdzie na przywitanie włożysz mi szczerozłotą koronę zwycięstwa, tak przyjemnie uciskającą skronie swym ciężarem.

Więc pędźmy już, dalej...dalej...

Modlitwa o mistyczności zbyt niezrozumiałej I

Wystarczy tylko szczelnie zaciągnąć ciężkie kotary i rozświetlić liczne kandelabry, aby dostrzegać Ciebie dokładniej. Ciebie, czy też nastrój swych intymnych pragnień? Lecz subtelność tej różnicy czyni ją często dla naszej psychiki niepoznawalną. Bo jak Chopina gra się najlepiej we fraku a szept najwyraźniej słychać przy świecach, tak modlitwa najszlachetniejszą staje się w samotnych porywach szczerej bezradności wobec siebie samego. Ty cenisz ją wtedy najbardziej i mieszasz jej dźwięki z tym, co racjonalne i z tym, co zwiewne, z tym co dziękczynne i z tym, co gniewne. Wszechświat zaś psychodelicznie zaciska się w pięść, a Ty rozsadzasz go na powrót i ducha porywasz do nieba siódmego...

Boże, co również z mojego ciała uczyniłeś sobie mieszkanie, spalając je codzień potęgą świętości,bądź dla mnie tęczą muzyki i barw. Bym wspinając się po niej, obdarzony łaską zbawienia, mógł pielęgnować to, co niezwykłe. To, co tylko Ty jesteś w stanie zrozumieć - realności doznań fantazję...

Modlitwa o mistyczności zbyt niezrozumiałej II

W obszerne konchy szklanych kielichów nalewam rubinowe wino i drżącym umysłem staram się dociec sensu Twojej miłości. Miłości objawionej krwawo - drewnianym cierpieniem Chrystusa. Lecz im bardziej zatapiam się w Tobie, zaczynam mniej i mniej rozumieć krzyżową pokorę, a więcej i więcej wiedzieć o niej. Bałamutna doczesność także jednak bije się o swe prawa i powoduje, że często jestem zmuszony opuszczać zaciszną pustelnię mojej duszy (mogę do niej zabierać tylko gitarę i sny), po to, żeby staczać bezsensowne boje z tymi, którzy na wyżynach dostojeństwa stali się arykapłanami dla siebie nawzajem. Później, poraniony i zdeptany wracam zawsze do Ciebie, po kolei podnoszę do ust rubinowe puchary i do dna piję Twoje przebaczenie. Ono niezrozumiale leczy mnie. Uspokojony, śpiewam Tobie hymny pochwalne - moja gitara brzmi w nich raz jak kościelne dzwony, raz jak spadające płatki śniegu, jak wielkie trzęsienie ziemi, jak smak zielonookiego pocałunku.

Jahwe! Jak to dobrze, że Jesteś ponieważ Jesteś!

Halleluja!

Modlitwa o sztormowo - nocnych impresjach

Kocham sztormowe noce Ojcze.

Ilekroć porywisty i słony wiatr ze świstem wypycha wilgotną ciemnością okienne szpary, swoją samotność rozbudzam magicznym blaskiem sztucznych ogni. Z zapartym tchem śledzę subtelną grę ścigających się po ścianach światłocieni i czuję jak serce zaczyna bić szybszym rytmem.

Kocham sztormowe noce Ojcze.

Słuchając oddalonego konania szalonych wściekłością fal, przywołuję z pamięci te chwile, kiedy jeszcze moje życie podobne było do majestatu ciszy morskiej, kiedy jeszcze wierzyłem, że będzie tak zawsze a miłość pozwoli mi ustrzec się nienawiści.

Kocham sztormowe noce Ojcze.

Jedynie wtedy z radością witam bezsenność, na nic nie zważając celebruję bosy taniec i jak dziecko cieszę się ze swojej ukrytej wolności. Mój cień towarzyszy mi niepostrzeżenie, lecz jego kontury z czasem zamazują się - to sztuczne ognie dokonują krótkiego żywota ... I tylko wiatr ciągle wieje tak samo ...

Kocham sztormowe noce Ojcze

Kocham je, chociaż nigdy nie wiem co powinienem Ci w czasie ich trwania powiedzieć ...

Modlitwa o Bogu V

Panie bez końca, bez początku, wszechwiedzący, wszechobecny i wszechmocny Boże. Cóż mogę Ci ofiarować czego Ty jeszcze nie posiadasz? Cóż mogę Ci powiedzieć, o czym Ty jeszcze nie wiesz? Dokąd mogę się udać, gdzie Ty nie byłbyś mi bliski?

Panie porażający proroków świętością powołania i ukazujący zabójczą dla zwykłego zjadacza chleba namiastkę swej chwały. W czym Ci zaszkodzę, jeżeli zgrzeszę? A co się w Tobie dopełni, gdy będę sprawiedliwy?

Panie niezmierzony, niezbadany i niewidzialny Duchu. Co powinienem zrozumieć, by Ciebie zrozumieć? Co muszę poznać, aby Ciebie poznać? Czego w życiu doświadczyć, żeby móc cokolwiek o Tobie powiedzieć?

O Panie, niezachwiana jest Twoja potęga, nieodkrywalna tajemnica Twojej Boskiej Istoty!

Modlitwa o zachwycającej Bożej Boskości

Dziękuję Ci Ojcze za ludzi, w których mogę oglądać Jezusa, którzy są dla mnie przykładem i zachętą. Patrząc na nich ciągle utwierdzam się w nadziei, co do Twojej realności, mocy, miłości. Dziękuję, że Ty zmieniasz tych wszystkich Ciebie rzeczywiście kochających i posłusznych Twojej woli objawionej poprzez Biblię, przyrodę oraz szeroką ingerencję Ducha Świętego. A czynisz to wobec każdego inaczej, nieprawdopodobnie precyzyjnie, zestrajając się z indywidualnymi cechami charakteru, wrodzonymi zdolnościami, perspektywą patrzenia. Ojcze mój, naprawdę wspaniale jest być dzieckiem Twoim. Niemożliwym do scharakteryzowania jest szczęście świadomości zbawienia w Chrystusie, przeżywanie niezwykłych i zwykłych chwil razem z Tobą. Nie ma nic cenniejszego od zachwytu nad doskonałością każdego Twojego wyroku, czynu lub myśli. I gdy teraz wypowiadam te słowa, to bynajmniej nie wynikają one tylko z chwilowej niekontrolo-wanej emocji, czy też zimnej , teologicznej analizy, ale jednego i drugiego jednocześnie. Moje serce bowiem i rozum wraz z biblioteczną wiedzą zgodnym chórem wołają we mnie:

Jedynie Ty jesteś Bogiem, jedynie Tobie należna jest chwała na wieki!

Bądź uwielbiony!

Halleluja!!!

Modlitwa o Bogu VI

Odnajduję Cię w zachodzie słońca i matczynym uścisku. Jesteś w powiewie wiatru i w dziecięcym uśmiechu. Twoją obecnością przesycony jest świt i każda ludzka serdeczność. Objawiasz się w planowanym ruchu Wszechświata, wrażliwym sumieniu, nawet w tykaniu zegara...

Modlitwa o wspomnieniach z przyszłości

I
A gdy ogarniesz mnie kiedyś
i zbawisz bez końca
Gdy zjednasz uczucia z czynieniem
uwolnisz od stresu
Wspomnę z uśmiechem marzenia młodzieńcze
że chciałem niegdyś świecić jak słońce
w szalonym wyścigu boskość dogonić
smakować jej słodycz magiczną

II
Lecz Ty spokojnie uśpiłeś ten zamiar
do pokory przez wzgardę zmusiłeś
z Edenu wygnałeś

III
Więc gdy ogarniesz mnie kiedyś
i zbawisz bez końca
Wspomnę z uśmiechem tę namiętność dziką
bo oto teraz - prawdziwym jestem
Świecę nareszcie ...

Modlitwa bez tytułu V

Ciągle Ci ufam
ponieważ
Ty
ciągle wierzysz we mnie
Tak
jakbym nigdy Cię nie zawiódł
Tak
jakbym nigdy Tobą nie pogardził

Modlitwa o marzeniu największym

Ku jasnemu słońcu moich marzeń o przyjaźni, miłości i dobroci prawdziwej; do mandarynkowego świata małych książąt, wymyślonego po to, aby nie zatracić resztek czystości, wyobrażeń lat dziecinnych; pod wpływem knowań ludzi podłych kryjących się pod maskaradą braterstwa, czasami tak bardzo pragnę uciec. W krainie ballad odrobinę przewrotnych i osobliwie podobnych do baśni Andersena zatopić się bez reszty i zapomnieć o raczej bolesnym świecie doczesności. No cóż, są to sny niedościgłe, pomysły nierealne ... Ale w związku z tym Ojcze, że jest tak jak jest i życie toczy się normalnym swoim trybem, proszę Cię tylko jeszcze o jedno. Nie odbierając mi resztek moich snów dziecięcych, dopomóż mi nauczyć się codziennie, normalnie z Tobą żyć. Bez wielkich słów każdy dzień po prostu Tobie oddawać i cieszyć się Twoją obecnością. Dziękuję Ci, że Ty jesteś moim najwspanialszym marzeniem. Ojcze mój - Boże ...

(fragment programu autorskiego "Wspólne myśli")


Kategorie: Tomasz Żółtko, poezja, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, modlitwy, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
3 kwietnia 2005 (niedziela), 15:27:27

Pytanie o podmiot (refleksja po śmierci papieża)

0. Informacja

Notka powstała 3 września, ale mając na uwadze emocje czytających mojego bloga odsłoniłem ją dopiero pół roku później.

1. Inspiracja

Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum,
wódka w parku wypita albo zachód słońca...

2. Dwie wypowiedzi

2.1 Wypowiedź pierwsza - "Tutus tuus."

Tutus tuus.

2.2 Wypowiedź druga

Umieranie, śmierć - punkt graniczny między doczesnością a tym wszystkim, co jest po drugiej stronie; piekłem i niebem. Piekłem dla przeklętych bo przeklinających Ciebie, ale też dla niepoprawnych agnostyków, zimnych ateistów, obojętnych cyników i rzeszy nominalnych chrześcijan wszelkich wyznań, oraz niebem, gdzie znajdują się wszyscy ci, co Cię kochają. I chociaż jako Twoje dziecko Ojcze ze spokojem czy wręcz z niecierpliwością czekam na ten dzień, kiedy poznam tę największą tajemnicę, to jednak z drugiej strony, gdy myślę o tym nierzadko wzdragam się. I bynajmniej nie powodowany strachem, że w moim zaufaniu Tobie mogę mylić się. Tak, wierzę i dlatego wiem, że gdy przekroczę ten próg, to spotkam się z Tobą twarzą w twarz i będę wreszcie doskonale szczęśliwy. Problem tkwi gdzie indziej. Samo umieranie, ta krótka chwila, a może długie godziny napawa mnie niepokojem. Śmierć bowiem jest dla mnie czymś obcym, przeraźliwie zimnym i lepkim, czymś niewyobrażalnym, przytłaczającym.

Ojcze, już dziś chcę, abyś mocno chwycił moją dłoń i gdy kiedyś nadejdzie mój kres, proszę trzymaj mnie mocno i poprowadź do siebie.

("modlitwa o umieraniu", z tomiku "przeklinając zmawianie pacierzy", Tomasz  Żółtko, Gdańsk 1991)

3. Pytanie o podmiot

Słuchając cudzych wypowiedzi, zawsze zadaję sobie pytanie o podmiot. Bo podmiot jest najważniejszy.

Niezależnie od tego co mówią i czynią inni podmiot mojej wiary jest ważny - w końcu ważne jest to, komu zawierzyłem, za kim podążam, w kim pokładam nadzieje. Ważne jest, bo to od jego mocy zależy moja przyszłość, moje życie.

4. Ważność pytania o podmiot

"i niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa (...) i nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni."
(Dzieje 4)

Jezus powiedział: "kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia."
(Jan 5)


Kategorie: katolicyzm, refleksja, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, papież, Jan Paweł II, Totus tuus, Maria, Bóg, Tomasz Żółtko


Komentarze: (2)

jacek, January 22, 2009 15:20 Skomentuj komentarz


Pytanie o podmiot to pytanie "Kto ? Co?" Pytanie o podmiot wiary jest pytaniem o siebie. Pytanie o dopełnienie to pytanie "Do kogo ? Do czego? Komu? Czemu?" czyli pytanie o kierunek. "dopełnienie" mojej wiary. Jeśli dobrze zastanowić się nad sytuacją w jakiej znajduje się człowiek wierzący, to za właściwe pytania można uznać:
- kto jet ten, który wierzy?
- czym jest wiara (sama w sobie i wiara związana ze mną)
- w co wierzę, co jest przedmiotem wiary (Bóg, Logos, Istota itp.)

Pochodną tych pytań może być refleksja nad tym, kto/co wspiera moją wiarę lub kto/co ją podważa? Ale to tylko konsekwencja wcześniej zadawanych pytań ( i ewentualnych odpowiedzi). Inne pytanie (także jedno z pierwszych) to pytanie "dalczego wierzę"? Kiedy już uporamy się z tym co pierwsze możemy zwrócić się do spraw bardziej subiektywnych. I zadawać właściwe pytanie...

anonim, February 1, 2017 23:15 Skomentuj komentarz


"Niepokalane poczęcie Maryji"
"Pan z niebios spojrzał na synów ludzkich, aby obaczył, byliby kto rozumny i szukający Boga. Aleć WSZYSCY odstąpili, jednako się nieużytecznymi stali; NIEMASZ ktoby czynił dobrze, NIEMASZ I JEDNEGO"
Psalm 14,3-4
"Przetoż jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć; tak tez na WSZYSTKICH ludzi śmierć przyszła, ponieważ WSZYSCY zgrzeszyli"
list do Rzymian 5,12
To powiedział BÓG! około 2500 - 3000 lat temu
"ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną, i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć"
To powiedział CZŁOWIEK Pius IX w 1854r.
"Wielbi dusza moja Pana i rozradował się duch mój w Bogu ZBAWICIELU MOIM"
ew. Łukasza 1,46-47.
To powiedziała Maria, rodzicielka Jezusa, która majac świadomość swojej grzeszności wiedziała, że POTRZEBUJE ZBAWICIELA, który wyratuje ją od wiecznego potępienia.

"Ja jestem Niepokalane Poczęta"
"Maryja" sama potwierdziła prawdziwość papieskiego dogmatu, gdy w cztery lata później, a więc 25 marca 1858 r. ukazując się Bernardecie z Lourdes,
"Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta"
1 lipca 1877 r ukazując się dwom dziewczynkom w Gietrzwałdzie, przedstawiła się
.
KONKLUZJA:
1. Pius IX, jak i wszyscy po nim to kłamcy.
2. w Lourde i w Gietrzwaldzie ukazał się demon, podajacy się za Marię. Czy nie dziwi cię, że stało sie to tuz po ogłoszeniu dogmatu, którego nawet sam kościół rzymski, wczesniej nie chciał uznać przez 12 wieków, gdyż uważał go za heretycki, czyli niezgodny z biblią?
WNIOSKI:
1. jeśli wierzysz, że słowo człowieka jest ważniejsze niż Słowo Boga,
2. jeśli wierzysz, że biblijna Maria, żona Józefa, która urodziła Pana Jezusa, mogła objawić się i mówić słowa przeciwne do tych, które wypowiedziała chodząc po ziemi, które znamy z kart biblii,
To JESTEŚ CZŁOWIEKIEM NIEWIERZĄCYM W PRAWDZIWEGO BOGA I NADAL TKWISZ PO USZY W SWOICH GRZECHACH i jesteś POTĘPIONY.
NAWRÓC się i UWIERZ, że Boże Słowo jest PRAWDĄ i że to są Słowa, które dają życie (Dz.Apostolsie 5,20)
Skomentuj notkę
28 lutego 2005 (poniedziałek), 14:20:20

Czas (czas życia)

1. Inspiracja

  • Kult młodości, wyrażający się między innymi tym, że James Bond w kolejnych filmach jest coraz młodszy.
  • Reklama geriavit-u z udziałem niemłodego już Piotra Fronczewskiego.

2. Światowa strategia walki z czasem

Walka z czasem to z definicji walka przegrana. Jedyne co można, to za pomocą różnych, nowoczesnych metod bronić się jak najdłużej na obecnie zajmowanych pozycjach.

3. Motywacja

A po co z czasem walczyć? Po co udawać młodość w chwili, gdy tej młodości już nie ma?

4. Modlitwy Tomasza

Modlitwa o czasie

Poraża mnie jego jednostajny i jednokierunkowy, naznaczony bezwzględnością przebieg.

Bezdusznie szatkuje on znaną ludzkości rzeczywistość i codziennie kłóci się z moją świadomością, na próżno próbującą obrony przed nim samym oraz przed narzuconym przez niego porządkiem świata.

Boże, jakże musisz być szczęśliwy nigdy nie potrzebując spoglądać na jakikolwiek cyferblat.

Modlitwa o darowanym czasie

Nie mam udziału w tworzeniu wielkiej historii i wielkiej polityki. Nie potrafię wpłynąć na przebieg różnych zjawisk atmosferycznych czy też procesów biologicznych. Jestem totalnie bezradny wobec czynów, myśli i słów milionów nieznanych mi ludzi żyjących w innych krajach, na odległych kontynentach. I jedyną rzeczą, którą mogę prawie w pełni rozporządzać jest czas. Mój czas. Czas mojego ziemskiego istnienia. To ode mnie zależy, jak go wykorzystuję i na co przeznaczam, a dzięki temu, że mogę nim się posługiwać tak, jakby specyficznym narzędziem - buduję swoje własne życie.

Ojcze, to Ty darowałeś mi ten czas i złożyłeś na mnie odpowiedzialność za niego. Proszę, czyń mnie mądrym, abym zawsze wiedział jak nad nim panować.


Kategorie: starość, młodość, _blog


Słowa kluczowe: czas, Tomasz Żółtko, geriavit, życie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 listopada 2004 (poniedziałek), 10:16:16

Do Karoliny list czwarty

Czy warto w życiu być szczerym Karolino? Czy warto być autentycznym? Obydwoje dobrze wiemy jak wielu znudzonych codziennością, beznadziejnie poszarzałych ludzi tylko czyha na chwilę czyjegoś nieopatrznego zwierzenia, widok zapłakanej twarzy, oczywisty fakt błędu drugiego człowieka, na sensację jego słabości. Tak więc, czy warto być szczerym? A może pozostała nam już jedynie arcypoważna i arcyzakłamana zabawa w ciuciubabkę, w której wszyscy umówimy się, że tworzona przez nas obłudna fikcja jest rzeczywistością? Karolino, cena jaką trzeba zapłacić za swoją tożsamość i z niej właśnie wynikającą szczerość jest boleśnie wysoka. Bo przecież własna prawdziwość to nic innego, jak wystawienie siebie na pokaz innym ludziom, ludziom, których najczęściej nie stać na odwzajemnienie się podobną postawą. Więcej jeszcze, to niemal pewne, ciągłe narażanie się na podłą obmowę i zawiść ze strony niejednego skarłowaciałego homo-sapiens. Ale, ale Karolino, nie rozpędzajmy się tak i nie róbmy z siebie męczenników świętej sprawy, bo czy przypadkiem Ty i ja też nie jesteśmy skarłowaciali?

Jak więc mamy żyć? Jakimi być?

Karolino, jeżeli choć na chwilę odrzucimy nasze żale i emocje, to łatwo zauważymy, że tak naprawdę to wielu z nas, (a może wszyscy?!) bardzo tęskni za wzajemną szczerością, prawdziwością, przyjaźnią, miłością, zaufaniem. Potrzebujemy tych wartości jak ryba wody, lecz po prostu wstydzimy się do tego przyznać i w konsekwencji każdego dnia wciąż na nowo wkładamy na twarze ozdobione kłamstwem ochronne maski, poprzez które nieufnie spoglądamy na drugich, także skrzętnie zamaskowanych. Jakie to dziwne i smutne! Świat ożywionych manekinów zabija w nas to, co najwartościowsze, a my nie potrafimy się od niego uwolnić. Gorzej jeszcze, dostosowujemy doń chrześcijańskie wartości i powodujemy, że tysiące klęczących na kościelnych posadzkach rachitycznych robotów zgodnie ze swoim paranoicznym zaprogramowaniem, potrafi tylko w kółko powtarzać: tego nie wolno, tego nie wolno, tego nie wolno, tego nie wolno... a to, to - to mnie gorszy!!!

Karolino, bądźmy inni! Wbrew wszystkim i wszystkiemu, bądźmy inni! Kochajmy Boga i żyjmy ciekawie, mądrze, kolorowo, odpowiedzialnie! Żyjmy prawdziwie!

Co o tym myślisz Karolino?

PS W tym wszystkim zapomniałem jeszcze tylko napisać, że Cię kocham...


Tomasz Żółtko, Listy do Karoliny

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Karolina, Listy do Karoliny, autentyczność, styl życia, Tomek Żółtko


Komentarze: (5)

falista, November 3, 2004 10:08 Skomentuj komentarz


a Pan, Panie Wojtku - jest szczerym czy skarłowaciałym homo sapiensem?

Mam nadzieję, że szczerym.

inforemi, January 18, 2012 12:32 Skomentuj komentarz


Listy do Karoliny...zapomniałem już jaki kiedyś ten album wydany przez T.Z zrobił we mnie pozytywne spustoszenie. Ten album był tak przesiąknięty przeżyciami Tomka iż do dziś zastanawiam się co stało się z jego pierwszą miłością do kobiety która kochał i która nazwał Karoliną...a teraz jak godzi chrześcjaństwo z drugą żoną??? Byłem jego największym fanem i wiem o tym, jego dwa pierwsze album znałem na pamięć i aż do dziś...chodź już nie tak...proszę o e-maila do TOmasza Zółtko gdyż tylko tak mogę opowiedzieć jemu historię człowieka który z Tomka uczynił schizofrenicznego przyjaciela na niby...

W., January 18, 2012 18:00 Skomentuj komentarz


Myślę, że z Tomkiem można się skontaktować przez jego stronę - chyba http://www.tomekz.com.pl/

Tomek jest też obecny na FaceBooku.

W.

beliw, November 2, 2004 22:50 Skomentuj komentarz




wiesz co, ja przeczytam wszystkie te listy.

bo cos czuje ze ich tresc mnie w jakis sposob ruszy
ba! ja to nawet wiem

lilienn, November 2, 2004 01:10 Skomentuj komentarz


Żeby choć mała garstka ludzi wzięłaby sobie do serca te słowa- było by cudownie. Gdyby wszyscy myśleli jak Ty świat byłby lepszy. Świat juz jest lepszy dzięki Tobie. Dziękuję, że miałam okazję to przeczytać.
Skomentuj notkę
18 kwietnia 2004 (niedziela), 16:21:21

Witamy Państwa w piekle

Witamy Państwa w piekle
Witamy nad wyraz serdecznie!
Jednak... cóż widzę...
Państwo nieodpowiednio są odziani!
No ale też
skąd mogliście wiedzieć... w c z e ś n i e j...
My tu nosimy się wytwornie
-wieczorowe suknie... garnitury...
nic poniżej Diora!
- bo to piekło przecież...

O tak - duchowni nie muszą się przebierać
- w żadnym razie...!
My tu w pełni akceptujemy sutanny
chylimy czoła przed kardynalską czerwienią
biskupów purpura głęboką...

Bardzo proszę
- niech się Państwo spróbują
rozluźnić nieco... Ja wiem - większość z Was
wybierała się do nieba... raczej...
...tak mi przykro... lecz...
uwierzcie - to  t y p o w e
Wiara odczyniana majestatycznie i odświętnie
niekoniecznie sięgnęła
głębi dusz - nieprawdaż?

Nic się nie martwcie jednak
Jesteście w stanie nawet... tutaj
zaspokoić (dajmy na to) - Waszą potrzebę modlitwy
Dysponujemy odpowiednią ilością ołtarzy
i Ekumenicznym Kościołem Wyznawców Gorących
...p i e k i e l n i e....

Dlatego niech Pan już nie płacze
i Pan także niech się uspokoi
Może papierosa?
- tytoń pomaga roztrzęsionym-
Niestety nie mam przy sobie zapałek
- ale u nas można przecież od czegokolwiek odpalić...
(...)

II

Wiesz Mefisto - strasznie się zmordowałem
-zawsze najtrudniej mi okpić... p o b o ż n y c h
Na szczęście już po wszystkim!
Dorzuć więc na tę okoliczność
...do pieca...;

Tomasz Żółtko
Kraków, 21-23.10.1993


Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: poezja, Tomasz Żółtko, piekło, zbawienie, niebo, religia, Tomek Żółtko


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 kwietnia 2004 (niedziela), 14:01:01

Trzy odsłony niewidzialnych obrazów

  1. W wersji HTML jest tu:

    "Trzy odsłony niewidzialnych obrazów" poezja Tomka Żółtko

  2. Jako eBook w wersji LIT wsadziłem to tu:
  3. Linki do przeglądarek i narzędzi:
  4. Biblia Tysiąclecia jako eBook
  5. Serwis Tomka

Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, ebook, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, ebook, poezja, ipaq, Listy do Karoliny, Tomek Żółtko


Komentarze: (2)

Gosia, April 18, 2004 16:27 Skomentuj komentarz


Jeszcze jeden serwis Tomka znajduje się tutaj:
http://nienasycenia.ccm.pl

Walker, January 14, 2019 06:25 Skomentuj komentarz


Zniknęła cała treść tomiku: Trzy odsłony niewidzialnych obrazów. Może warto przywrócić?

Skomentuj notkę
6 grudnia 2003 (sobota), 14:31:31

Modlitwa o wspomnieniach z przyszłości

I
A gdy ogarniesz mnie kiedyś
i zbawisz bez końca
Gdy zjednasz uczucia z czynieniem
uwolnisz od stresu
Wspomnę z uśmiechem marzenia młodzieńcze
że chciałem niegdyś świecić jak słońce
w szalonym wyścigu boskość dogonić
smakować jej słodycz magiczną

II
Lecz Ty spokojnie uśpiłeś ten zamiar
do pokory przez wzgardę zmusiłeś
z Edenu wygnałeś

III
Więc gdy ogarniesz mnie kiedyś
i zbawisz bez końca
Wspomnę z uśmiechem tę namiętność dziką
bo oto teraz - prawdziwym jestem
Świecę nareszcie ...

Tomasz Żółtko, z tomiku "Przeklinając zmawianie pacierzy"


Kategorie: poezja, Tomasz Żółtko, _blog


Słowa kluczowe: Tomasz Żółtko, Tomek Żółtko, modlitwa, pacierz, zbawienie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
23 października 2003 (czwartek), 00:10:10

Czas

1) A. wyjechała więc mam dużo czasu.

2) W zasadzie to zawsze mam dużo czasu, ale teraz mam go dużo w szczególności. Przynajmniej tak to czuje.

3) Jesień (a niestety, właśnie mnie dopadła) powoduje, że to dużo czasu, które mam oddziałowuje na mnie depresyjnie. Oczywiście można iść na spacer i zachwycać się symfonią kolorów ale to tylko potencjalna możliwość. Mogę, ale tego nie czynię.

W praktyce jestem bowiem tak zakręcony, że realizuję jeden z 3 możliwych stanów: (1) śpię (00.2o-7.15); (2) coś robię (albo i nie) w biurze (8.3o-17.oo); (3) nic nie robię w domu (18.oo-24.oo). To już trzeci dzień, jak nie potrafię się z tego młyna wyrwać i boję się, że jeszcze z dwa dni to potrwa, potem wyjazd na weekend i od poniedziałku zakręcenie zacznie się na nowo.

4) Jak się wyrwać? Jak być odpowiedzialny za swój czas? Nie wiem, może On (wskazuje na niebo) wie. Może On zaradzi. Skieruje więc do Niego jeden ze starych tekstów TZ, właśnie o czasie.

5) Cytuję i kieruję ...

Modlitwa o darowanym czasie

Nie mam udziału w tworzeniu wielkiej historii i wielkiej polityki. Nie potrafię wpłynąć na przebieg różnych zjawisk atmosferycznych czy też procesów biologicznych. Jestem totalnie bezradny wobec czynów, myśli i słów milionów nieznanych mi ludzi żyjących w innych krajach, na odległych kontynentach. I jedyną rzeczą, którą mogę prawie w pełni rozporządzać jest czas. Mój czas. Czas mojego ziemskiego istnienia. To ode mnie zależy, jak go wykorzystuję i na co przeznaczam, a dzięki temu, że mogę nim się posługiwać tak, jakby specyficznym narzędziem - buduję swoje własne życie.

Ojcze, to Ty darowałeś mi ten czas i złożyłeś na mnie odpowiedzialność za niego. Proszę, czyń mnie mądrym, abym zawsze wiedział jak nad nim panować.

Tomasz Żółtko
6) Amen jest już moje.

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: czas, Tomasz Żółtko


Komentarze: (1)

krisper, October 23, 2003 23:40 Skomentuj komentarz


to wpadnij do mnie, rozwiążemy ten problem, zajmując sie moimi zmartwieniami :-)
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.