Słowo kluczowe: Wałęsa


19 czerwca 2019 (środa), 11:50:50

Świętość

Lech Wałęsa - świętość!
Jan Paweł II - świętość.
Matka Teresa z Kalkuty - świętość.
Jerzy Owsiak - świętość.
Prorok Mahomet - świętość wraz ze świętą księgą Koranem.

Świętość znaczy nie podchodź bez uwielbienia,
nie dotykaj brudnymi paluchami,
nie zadawaj trudnych pytań
np. czy święty też robi kupę?

Od czasu jak poznałem Boga, Stworzyciela nieba i ziemi
jakoś nie widzę na ziemi nic świętego,
nic czego miałbym się bać,
nic co miałbym czcić,
nic co było by tabu.

Bogu chcę oddać cześć,
Jego chcę poważnie traktować,
bo On mnie uczynił
i On mnie na koniec rozliczy.

I On jest jedynie święty,
nawet po trzykroć święty.

I jeszcze wyjaśnienie:
oryginalne, biblijne znaczenia słowa "święty" (hebr. kadosz) mówi tyle co oddzielony,
odłączony,
przeznaczony do specjalnego użytku,
oddzielony od Boga ale przeznaczony dla Boga.


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: świętość, jp2, wałęsa, owsiak


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 listopada 2017 (niedziela), 09:30:30

Lech Wałęsa napisał

W dniu 17 listopada 2017 roku prezydent Lech Wałęsa na swojej fejbukowej stronie napisał:

W związku ze szkodliwym, bezczelnym działaniem rzadu PIS i ludzi tej opcji apeluję do wolnego świata i organizacji demokratycznych o solidarną pomoc by wszędzie gdzie to możliwe ludzi tych wyrzucić z zajmowanych stanowisk .LW

Trudno. I smutno.


Kategorie: polityka, historia, polska


Słowa kluczowe: wałęsa, pis


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
25 sierpnia 2017 (piątek), 21:54:54

Sprawa Zyzaka (Więcej niż faszysta)

Wildstein opisał, więc może książka jest do przeczytania a wcześniej do kupienia:

Sprawa Zyzaka, czyli III RP w pigułce

Bronisław Wildstein

Książka „Gorszy niż faszysta” więcej mówi o naszej rzeczywistości niż uczone traktaty socjologiczne

Na początku 2009 r. ukazała się książka 25-letniego historyka Pawła Zyzaka „Lech Wałęsa. Idea i historia. Biografia polityczna legendarnego przywódcy »Solidarności« do 1988 r.”. Była to poszerzona praca magisterska, którą autor poprzedniego roku obronił na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pod koniec 2011 r. Zyzak wydał książkę „Gorszy niż faszysta”, która stanowi ponadpięciusetstronicowy zapis awantury wywołanej jego poprzednią pozycją.

Spieszę uprzedzić potencjalnego czytelnika: książka ta nie jest autopromocyjnym ekscesem młodego autora upajającego się swoją niespodziewaną sławą. To fascynujące studium mentalności i postaw intelektualnych III RP. To jedna z tych publikacji, które więcej mówią o naszej rzeczywistości niż uczone traktaty socjologiczne.

Afera wokół biografii Wałęsy pióra Zyzaka to studium przypadku, który zarówno doskonale odsłania mechanizmy społeczno-polityczne, jak i pokazuje, kto jest kim w teatrze przebierańców, jaki stanowi postkomunistyczna Polska.

W książce tej Zyzak zachowuje się jak rasowy historyk. Po prostu pokazuje. I to wystarczy.

Wyobraźmy sobie

Istnieje kraj, w którym młody historyk w elitarnym, niszowym wydawnictwie publikuje biografię jednej z najważniejszych postaci historycznych, aktualnie niepełniącej żadnej funkcji. Premier, marszałek Sejmu, politycy partii rządzącej, największe media rozpoczynają kampanię przeciw autorowi, jego naukowemu promotorowi, wydawnictwu, a wreszcie najważniejszej instytucji badającej najnowszą historię kraju. Premier grozi najbardziej renomowanemu uniwersytetowi w kraju, który przyznał tytuł magisterski młodemu autorowi. Minister szkolnictwa wyższego publicznie ogłasza specjalną kontrolę przyznawania tytułów naukowych na tymże uniwersytecie. Pojawiają się groźby sankcji finansowych. Autorowi książki uniemożliwia się studia doktoranckie, zostaje wyrzucony z pracy, jest publicznie lżony, obrażany oraz pomawiany przez sławy i „autorytety” publiczne. Nie ma żadnej możliwości obrony. Jednocześnie nikt nie jest w stanie zarzucić mu fałszu czy błędów merytorycznych. Wielu zresztą wypowiadających się o książce deklaruje wprost, że ani jej nie czytało, ani czytać nie zamierza.

Ten kraj to Polska za rządów Donalda Tuska.

Zniszczyć książkę i autora

Książka „Gorszy niż faszysta” (to epitet, którym Zyzaka określił Wałęsa) dokumentuje przebieg sprawy. Zaczyna się w 2008 r., gdy „Newsweek” piórem Andrzeja Stankiewicza donosi, że powstaje nowa „kontrowersyjna” biografia Wałęsy, oskarżająca lidera „Solidarności” o nieślubne dziecko. Redukcja ponadsześciusetstronicowej książki do niewielkiego epizodu z młodzieńczego życia jej bohatera, tak jak do paruzdaniowej relacji świadka, że nastoletni Wałęsa nasikał do kropielnicy, stanie się metodą jej przeciwników. Czy autor miał przemilczeć istotną z punktu widzenia młodego Wałęsy sprawę nieślubnego dziecka? Czy byłoby właściwe z punktu widzenia biografa pominięcie barwnej anegdoty opowiadanej z własnej inicjatywy przez świadka, a mówiącej wiele o temperamencie i postawie przyszłego lidera „Solidarności”? Organizatorzy nagonki na Zyzaka nie podnoszą tych pytań. Sprowadzenie solidnej i wyczerpująco udokumentowanej biografii do jej jednego, niewielkiego epizodu i do jednej wypowiedzi świadka jest świadomą metodą. Nie chodzi o rzeczową krytykę, chodzi o kompromitację książki i jej autora. Podobną rolę pełni przytaczana w kółko, fałszywa opinia, że Zyzak opiera się na „anonimowych relacjach”. W rzeczywistości ich autorzy mają znaną biografowi tożsamość. Ze względu na ich bezpieczeństwo nie została ona w książce odkryta.  

W „Newsweeku”, który nadał ton pisania o książce, czytamy także, że Zyzak „jest związany z PiS” oraz napisał gdzie indziej, że „pedały są zwierzętami”.

Dwa miesiące później tygodnik zmuszony był opublikować jego sprostowanie: „Nie jest prawdą, co zostało napisane w artykule »Wałęsa dzieciorób«, że jestem związany z PiS. Nie jest prawdą również, że w moim artykule »Diabeł jest zoofilem« napisałem m.in., że »pedały są zwierzętami«”.

Wspomniany artykuł z „Newsweeka” doprowadził jednak do odstąpienia przez prywatną szkołę od zatrudnienia Zyzaka na stanowisku nauczyciela historii i do odmowy przyjęcia go na studia doktoranckie UJ. Pomimo sprostowania pomówienie to używane będzie wielokrotnie w najbardziej opiniotwórczych mediach, szczególnie w „Gazecie Wyborczej”.

Ja w to nie wierzę

Mamy do czynienia z charakterystyczną strategią stosowaną w III RP, która polega na próbie zniszczenia niewygodnej osoby. Nie wystarczy potępić lub ośmieszyć jej ustaleń, poglądy i dzieło. Ma ona zostać zdezawuowana jako człowiek, wyeliminowana z życia publicznego, pozbawiona lepszej pracy i szansy na awans. Jak widać, nie wystarczy, aby Zyzak uznany został za złego historyka, musi być jeszcze odrażającą personą, na co składa się główny w katalogu poprawności politycznej grzech homofobii, a także związki z PiS.

Zgodnie z mitologią III RP jest ona państwem nieomal doskonałym. Jej twórcy dokonywali prawie wyłącznie właściwych wyborów. Zło jest wynikiem działania czynników zewnętrznych, głównie opozycji, która sprzeciwiając się doskonałemu porządkowi, z natury rzeczy reprezentować musi siły ciemności. Jej liderzy, jak bracia Kaczyńscy, stają się personifikacją owego zła. Za działaniami, które naruszają mitologię III RP, a więc np. podważają oficjalne biografie (hagiografie) jej ojców założycieli, musi więc stać PiS.

Inną uderzającą manipulacją w przypadku osoby i książki Zyzaka jest powiązanie jej z IPN. Instytut ten zajmuje się najnowszą historią, która jest śmiertelnie niebezpieczna dla mitologii III RP. Nic więc dziwnego, że establishment III RP robił wszystko, aby został on zlikwidowany lub chociaż spacyfikowany. Jego ośrodki opiniotwórcze pokazują IPN jako „absurd i bezprawie”, jak to ujął jeden z propagandzistów z profesorskim tytułem. Na podobnej jak PiS zasadzie instytut musi stać się odpowiedzialny za całe zło współczesnej historii.

Promotor Zyzaka nie miał nic wspólnego z IPN. Instytucja ta nie miała nic wspólnego z biografią Wałęsy, tak jak żadnego z nią  związku nie miała partia Kaczyńskich ani oni sami osobiście. Zyzak zatrudniony został w krakowskim IPN jako pracownik fizyczny i zwolniony, gdy wybuchła afera związana z jego książką. A jednak w ośrodkach opiniotwórczych III RP związek ten funkcjonuje jako dogmat.

W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” już w 2011 r., pomimo że kłamstwa te wyjaśniane były setki razy, główny funkcjonariusz medialny III RP Jacek Żakowski powtarza je raz jeszcze. Gdy rozmawiający z nim Robert Mazurek zwraca uwagę, że mówi nieprawdę, odpowiada: „… i zaraz mi pan wytłumaczy, że to wszystko nie miało nic wspólnego z IPN i z nagonką na Wałęsę, którą prowadzili Kaczyńscy. Ja w to nie wierzę”.

Obrona mitologii

W książce Zyzaka odnajdujemy całą galerię medialnych celebrytów III RP: Monikę Olejnik, Tomasza Lisa, Katarzynę Kolendę-Zaleską, zestaw „gwiazd” „Wyborczej” i innych. Wszyscy oni przyłapani są na gorącym uczynku: manipulacji, nierzetelności, uczestnictwie w nagonce. W tym wypadku niczym nie różnią się od polityków czy salonowych historyków, np. prof. Andrzeja Friszkego. Stoją na antypodach tego, czym powinno być dziennikarstwo, czyli bezstronnego dochodzenia prawdy. Przyjmują gotowe założenia i bez reszty angażują się w obronę status quo. Nic dziwnego, ich szczególna pozycja gwarantowana jest tylko dzięki niemu. Owo status quo wyklucza rzeczową debatę, która polega na zderzeniu racji, tak jak i rzetelne badanie historii. Zamiast tego mamy niepodważalne zdanie „autorytetów” i mitologię, której nie wolno analizować.

Postać Wałęsy odgrywa w niej rolę szczególną. Nie zawsze był pieszczoszkiem III RP. W jej początkach pełnił nawet rolę bete noire. Z perspektywy czasu napięcia te okazały się wyłącznie kłótnią w rodzinie. Dziś ośrodki opiniotwórcze III RP na śmierć i życie walczą o pomnik Wałęsy. Ujawnienie prawdy o nim może być niebezpiecznym precedensem i może podważyć mitologię III RP, co w efekcie zachwiałoby jej ładem.

Sprawa Pawła Zyzaka dokumentowana przez niego w „Gorszym niż faszysta” pokazuje ten mechanizm przez szkło powiększające.


Kategorie: polityka, polska, historia, historia współczesna, _blog


Słowa kluczowe: wałęsa, zyzak, cenckiewicz, ipn, sb, bolek, tw bolek


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 stycznia 2017 (sobota), 17:19:19

Wałęsa i kłamstwa po raz kolejny

Przeglądam wiadomości a tu:

Wiadomość #1:
Eksperci potwierdzają właśnie wiarygodność pochodzących z szafy Kiszczaka kwitów, które Wałęsa podpisywał w latach 70-tych. 

Wiadomość #2:
IPN potwierdził (co było jawne i udokumentowane od czasów słynnej książki Gontarczuka i Cenckiewicza), że SB w latach 80-tych preparowała kwity na Wałęsę. Oczywiście nagłówek brzmi "SB preparowało kwity na Wałęsę" i tyle wystarczy, więcej się nie czyta.

No i jak zwykle w takich sytuacjach obie te wiadomości (bynajmniej nie sprzeczne) przez ludzi „wierzących” przyjmowane są tylko w połowie - każdy przyjmuje swoją wiadomóść aby wierzyć bardziej, drugą traktują jako dezinformację wytworzoną przez wrogów i kłamców.

A tu patrz - wygląda na to, że obie są prawdziwe.

Dla zainteresowanych przypomnę. W latach 80-tych, jak w SB dowiedzieli się o możliwości przyznania Wałęsie Nobla, w Biurze Studiów i Analiz wyprodukowano kwity, które następnie podrzucono ambasadorowi Norwegii. Ciekawe było to, że kwity te wyprodukowano lekko przerabiając oryginały dokumentów. Jest to dość dobrze udokumentowane, bo produkujący te fałszywki oficer SB, musząc zniszczyć coś archiwalnego sporządzili na tą okoliczność stosowne notatki służbowe, które w tych archiwach się zachowały. Cenckiewicz to opisywał, dokumenty upubliczniał, więc jest to jasne i bardzo wiarygodne.


Kategorie: polityka, obserwator, historia, _blog


Słowa kluczowe: Wałęsa, Cenckiewicz, IPN, sb


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 sierpnia 2016 (środa), 15:01:01

Głos hipokryty

Osobiście uważam, że problem z prezydentem Lechem Wałęsą nie dotyczy tylko jego osobistego zderzenia z SB w latach 70-tych. Zdarzyło się i fakty są wystarczająco dobrze potwierdzone, nie tylko przez kwity i świadków ale też przez liczne, choć pokrętne wypowiedzi samego zainteresowanego. Nasz problem (nasz - już nie tylko jego) to powszechne kłamstwo, mataczenie, przemilczenia, przeinaczenia, manipulacje i zwiedzenia związane z tym tematem. Napisałem „powszechne” - bo bierze się to z powszechnego w naszym społeczeństwie przyzwolenie na kłamstwo i kłamanie.

Kłamiemy. Okłamujemy Boga, okłamujemy się nawzajem, okłamujemy samych siebie. Kłamiemy i doraźna korzyść jest ważniejsza niż fakt, że na takim powszechnym kłamaniu trudno budować państwo, źle działają struktury społeczne, trudno nawet w małżeństwie wychowywać dzieci, trudno wchodzić w poważne związki.

Kłamiemy nawet wiedząc, że stawką jest nasza wieczność, która przegrywa z tą chwilą, w której zwyciężamy kłamstwem. Jak będzie wyglądać pokłamana przez nas Polska? Co będzie z zakłamaną Europą? A co mamy w domach? A na koniec gdzie wylądujemy na wieczności skoro Bóg zapowiedział, że do Niego nie przybliży się żaden kłamca czy krzywoprzysięzca.

 

* * * * *

 

 Modlitwa:

Panie, miej litość mnie grzesznemu!
Panie, miej litość mnie grzesznemu!
Panie, miej litość mnie grzesznemu!
Amen

 

* * * * *

 

Zanotowane w notatkach: Banica, Beskic Niski, czwartek, 7 lipca 2016

 

* * * * *

 

Wprowadzam do bloga z notatek, bo wczoraj (10 sierpnia) znowu sprawa Wałęsy wypłynęła a właściwie wypłynęło jej powiązanie z wybuchem bloku mieszkalnego w Gdańsku w 1995 roku.


Kategorie: modlitwy, polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: wałęsa, kłamstwo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 lutego 2016 (piątek), 04:56:56

Lech Wałęsa c.d.n.

Nasze autorytety tyle razy przekonywały nas, że powinniśmy się wstydzić, więc myślę, że dziś jest dobry moment aby to zrobić. Wstydźmy się więc przez światem, wstydźmy się przez Europą. Co pomyślą o nas dziś na zachodzie, co powiedzą o nas w Paryżu, Londynie. Wstyd. Wstyd na całego.

Wstyd, bo daliśmy się zwodzić tym autorytetom, wierzyliśmy w kłamstwo, bo kłamstwo wyglądało ładnie a prawda śmierdziała. Dawaliśmy wiarę Adamowi Michnikowi, gdy w swojej gazecie wskazywał na generała jako na człowieka honoru. Wierzyliśmy Wajdzie nie tylko nakręcił śliczny film ale również, gdy się o bohaterze stanowczo wypowiadał. Chętnie byśmy się znaleźli wród wybitnych nazwisk sygnujących "List w obronie dobrego imienia Lecha Wałęsy" i co gorsza, zwisało nam to jak jest na prawdę, bo lecieliśmy na uczuciach. Na uczuciach przyłączaliśmy się do tych, którzy niszczyli szukających prawdy; badających przeszłość uważaliśmy ich za świrów, oszołomów, za inkwizycję.

A dziś? Dziś wstyd. Wstyd bo prawda wyszła z szafy i śmierdzi. Widać jak zbudowane jest to państwo, i nie chodzi tu o autostrady i budynki ale o relacje międzyludzkie, od relacji władców między sobą i władców z obywatelami zaczynając a na dyskusjach przez płot i przy obiedzie kończąc.

Wstyd!

Wstydźmy się więc, bo tacy jesteśmy.

* * * * * *

Wiem, że można z tym wstydem przyjść do Boga. Można z nim o sobie i Polsce pogadać, powiedzieć, wyznać. Grzechów nie wyznawało się wcześniej, bo skoro prezydent Lech Wałęsa idzie w zaparte to co się będę wychylał, ale dziś? Dziś można przyjść do Boga i wyznać wiedząc, że "jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko Bóg odsuwa od nas nasze występki" o ile te grzechy, ten wstyd i gańbe Jemu wyznajemy.

Przed Europą będzie wstyd, bo Europa składa się z Europejczyków, ale słabości i upadki wyznane przez Bogiem choćby "były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna". Do Boga należy więc przyjść. Z sobą, z Wałęsą, z Polską. Można ze szwagrem, kumplem, sąsiadem ale przed Boga a nie w kolejne zacietrzewienie.

Te piękne fragmenty o przebaczeniu pochodzą z Ps 103.12, Iz 1:18 ale najważniejszy to J3:16, którego tu nie zacytowałem.

* * * * *

I jeszcze módlmy się do Boga o prezydenta. Tu ciągle trwa walka, a wyjeżdzając kilka dni temu do Chile po raz kolejny mówił straszne rzeczy. Jeszcze jest czas. Pewnie niedługo wróci i będzie się musiał w tej jaśniejszej nieco rzeczywistości jakoś znaleźć. 

* * * * *

Znalazłem, bo to ciekawe jest. 21-05-2008


OŚWIADCZENIE

Wizerunek Polski w świecie współczesnym formowany jest przez twórczy wysiłek jej obywateli, przez przekształcenia gospodarcze i polityczne minionego dwudziestolecia, przez sukcesy kultury i edukacji. Ma w tym swoje miejsce jednak także pamięć o przeszłości. Polskim kapitałem moralnym jest rola Solidarności i jej historycznego przywódcy Lecha Wałęsy w walce o wolną Polskę i przywrócenie jedności europejskiej. Trudno pojąć intencje instytucji i ludzi, którzy podejmująobecnie kampanię oskarżeń i zniesławień wobec Lecha Wałęsy. Instytucja, która miała służyć narodowej pamięci, zamierza teraz podjąć działanie niszczące tę pamięć: archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa mają stać się instrumentem przekreślenia wizerunku i autorytetu robotniczego przywódcy "Solidarności", laureata pokojowej nagrody Nobla oraz pierwszego prezydenta znowu niepodległej Polski. Wobec ofiary ubeckich prześladowań ci policjanci pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów. Gwałcą prawdę i naruszają fundamentalne zasady etyczne. Szkodzą Polsce. Wyrażamy Lechowi Wałęsie nasz najwyższy szacunek, zaufanie i solidarność. Zwracamy się do wszystkich obywateli o przeciwstawienie się wymierzonej przeciwko Lechowi Wałęsie kampanii nienawiści i zniesławień, która niszczy polską pamięć narodową.

Władysław Bartoszewski
Zbigniew Bujak

Jerzy Buzek
Andrzej Celiński
Marek Edelman
Władysław Frasyniuk
Bronisław Geremek
Stefan Jurczak
Krzysztof Kozłowski
Jan Kułakowski
Bogdan Lis

Helena Łuczywo
Tadeusz Mazowiecki
Adam Michnik
Karol Modzelewski
Janusz Onyszkiewicz
Józef Pinior
Jan Rulewski
Henryk Samsonowicz
Grażyna Staniszewska
Wisława Szymborska
Barbara Skarga

Andrzej Wajda

Henryk Wujec
Krystyna Zachwatowicz

Kategorie: polityka, historia, polska, _blog


Słowa kluczowe: polska, ipn, wałęsa, bolek, opamiętanie


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
29 grudnia 2015 (wtorek), 14:35:35

o polityce

Inspiracją do mojego pisania jest ostatnia wypowiedź naszego "narodowego mędrca". Mówił coś o rozwiązaniach siłowych, o tym, że świat zrozumie, że fizyczna eliminacja, że wojna domowa. Straszne rzeczy mówił i teraz niektórzy się tym podniecają.

Ale ja dość dobrze pamiętam, jak jeden straszny gość, chcąc usprawiedliwić swoją podłość powiedział kiedyś takie słowa:

Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów, polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Przez każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów, przebiegają linie bolesnych podziałów. Atmosfera niekończących się konfliktów, nieporozumień, nienawiści sieje spustoszenie psychiczne”.

Niestety, widzę tu wielkie podobieństwo. Teraz też, podobnie jak wtedy, taką diagnozę podają nam ci, którzy niszczą dorobek wielu pokoleń, kreują bolesne podziały przebiegające wiele polskich domów, tworzą niekończące się konflikty, nieporozumienia, sądzą nam nienawiść, która sieci spustoszenie. Podają nam ją za pomocą mainstreamowych mediów, ale też potrafią (bo już się nauczyli) działać przez media do niedawna niezależne (facebook jest od kilku lat już narzędziem). I ci sami pewnie za chwile będą chcieli wprowadzić podobne, podłe rozwiązania - już zaangażowali Wałęsę a on mówi o wojnie domowej i o fizycznej likwidacji.

Chwilę! A przecież mamy w Polsce demokrację! Polacy kilka miesięcy temu wybrali prezydenta, a potem nowy skład sejmu. Wybrani wygrali większością, która dała im samodzielność rządów, co wskazuje na silę tego wyboru. Większość sejmowa rządzi w sposób, w jaki rządzi się w tym kraju od lat, nic się przecież nie zmieniło. Kim są więc ci oni?

Od kilku tygodni zadaję sobie pytanie, gdzie jest ten drugi ośrodek kierowniczy w Polsce, bo że jest to wiem na pewno. Pierwszy - wiadomo, sejm. Za rządów PO rząd przygotowywał uchwały ale PiS robi to w sejmie. Pewnie ważnym ośrodkiem rządzenia jest też pałac prezydenta, ale też pewnie gabinet prezesa, bo widać, że wizje Kaczyńskiego są realizowane, że on jest tu wodzem (no i fajnie, fajnie jak jest wódz). Tak więc pierwszy ośrodek rządu jest znany, jawny, jest tam gdzie zgodnie z konstytucją i demokracją być powinien.

Ale ten drugi? Ponoć (nie wiem gdzie potwierdzić to info) Soros już dał 150mln na wsparcie rozwoju demokracji w Polsce, więc finansowane przez niego lewackie fundacje już mogą działać i krzyczeć. I krzyczą. Ale to są tylko wykonawcy, nie decydenci. Więc gdzie? Słabo znam się na geografii stolicy, a już na geografii stolicy państwa podziemnego wcale. Na Czerskiej? Nie. W knajpkach? Pewnie też nie. Poza Polską? Głupie te moje rozważania, więc kończę.

Kończę, ale życzę sobie tego, aby PiSowi się udało Polskę uczynić bardziej polską Polską, bo jest to jakaś szansa dla Polaków w czasach narastającego konfliktu globalnego, który wg. wielu już trwa.

Kluczowy problem jaki widzę to prawda, jej postrzeganie, szukanie, wypowiadanie, życie w prawdzie. Manipulatorzy manipulują nam bardzo, odbierają nam poprzez kłamstwa wolność, ale jeżeli zaczynamy szukać prawdy to możliwa jest wolność.


Modlitwa:

Panie Boże, proszę Cię o więcej prawdy w moim życiu. Proszę o więcej prawdy dla moich przyjaciół, znajomych, dla rodaków (łoj, jakie wielkie słowo), ale fajnie by było żyć w kraju, gdzie mamy więcej prawdy, a mniej kłamstw i odbierających wolność manipulacji. Tak Cię dziś o to proszę, bo to ważne jest. Boję się, ze jak będziemy dalej tak brnąć w kłamstwo to się tu pozarzynamy, to poleje się krew. Wiem, że są tacy co już tego dla nas chcą, tacy co myślą, że to jest możliwe a nawet wskazane rozwiązanie. Nie uważam, żeby miał prawo zabierać im wolność więc proszę o inne rozwiązanie: o prawdę dla nas, abyśmy rozumiejąc co się dzieje zachowywali się właściwie.

Amen.


Kategorie: obserwator, polityka, modlitwy, _blog


Słowa kluczowe: wałęsa, jaruzelski, pis, rząd, soros, demokracja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 października 2013 (piątek), 00:00:00

Magdalenka. Teoria spiskowa, która okazała się prawdą

Artykuł Sławomira Cenckiewicza, który ukazał się w Rzepie.

Magdalenka. Teoria spiskowa, która okazała się prawdą

Fotografia: Spacerowicze rocznik '88. Od lewej: ks. Bronisław Dembowski, Jacek Ambroziak, Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Aleksander Kwaśniewski. Muzeum Niepodległości/EAST NEWS

 

 Lech Wałęsa 15 września 1988 r. spotkał się w rządowym pałacyku na Zawracie z gen. Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Cioskiem i ks. Alojzym Orszulikiem, aby ustalić szczegóły zakulisowych rozmów między komunistyczną władzą a „konstruktywną opozycją". Wałęsa na widok szefa MSW od razu zadeklarował, że wcale nie chce „zakładać natychmiast »Solidarności«".


Dzień później doszło do pierwszych rozmów w Magdalence, których podstawowym celem – jak to deklarowali reprezentanci opozycji – miała być relegalizacja „Solidarności".  W rzeczywistości reżim Jaruzelskiego zgodził się na oficjalne przywrócenie szyldu „Solidarności" dopiero w kwietniu 1989 r. i to już po zamknięciu obrad Okrągłego Stołu.

Trzeba przyznać, że Kiszczak przystępował do tych rozmów w pełni przygotowany. Ten wieloletni oficer kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, który w ostatniej dekadzie PRL podporządkował sobie w dodatku służby cywilne, doskonale znał przeszłość i słabości swoich interlokutorów oraz zasady politycznych szachów z tajnymi służbami w tle. Jakby dla podkreślenia roli tajnych służb w operacji okrągłostołowej do roboczych i poufnych kontaktów reprezentantów władz z przedstawicielami „Solidarności" wyznaczył w dodatku dość specyficzne miejsce: „obiekt specjalny" nr 135 w Magdalence należący do Departamentu I MSW (wywiadu cywilnego).

W dodatku spore, jeśli nie kluczowe, znaczenie w przygotowaniu i obsłudze tych rozmów odegrał cieszący się sympatią wielu opozycjonistów Krzysztof Dubiński. Był on od 1974 r. funkcjonariuszem MSW, w lipcu 1988 r. zaś został mianowany zastępcą naczelnika Wydziału Informacji i Sprawozdawczości w gabinecie ministra spraw wewnętrznych, by po zakończeniu rozmów okrągłostołowych trafić do Departamentu I MSW.

Major Dubiński, jak czytamy w jednej z jego charakterystyk, „aktywnie uczestniczył w przygotowaniu materiałów związanych z obradami i funkcjonowaniem Okrągłego Stołu". W ten sposób gospodarzem i kreatorem Magdalenki były tajne służby PRL. To one stały się ważnym transformatorem ustroju.

 

Faza nr 1 Przyczyna zmian

Stan gospodarki posadził władze przy Okrągłym Stole" – powiedział w lutym 1989 r. uczestniczący w zakulisowych rozmowach z komunistami Lech Kaczyński. To prawda. Nikt i nic komunistów w istocie nie obalało tak skutecznie jak katastrofalny stan gospodarki. Główną determinantą ugody pomiędzy władzami PRL i „konstruktywnymi" z „Solidarności" z przełomu 1988 i 1989 r. była kondycja finansowa i niewypłacalność reżimu Jaruzelskiego wobec zachodnich kredytodawców z rozmaitych banków komercyjnych (skupionych głównie w Klubie Paryskim) i ich rządowych żyrantów.

 

Wspierani przez wywiad cywilny eksperci rządowi uczestniczący w kolejnych turach rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Klubem Paryskim już w latach 1986–1987 sygnalizowali swoim zwierzchnikom, że „przeprogramowanie istniejących zaległości płatniczych, przesunięcie bieżących płatności i nowe kredyty z MFW i Banku Światowego" są możliwe jedynie wówczas, kiedy ekipa Jaruzelskiego zdecyduje się na wprowadzenie zasadniczych zmian w systemie ekonomiczno-politycznym PRL. Stąd też Departament I MSW nieustannie alarmował Wojciecha Jaruzelskiego, że bez poluzowania gospodarki i otwarcia się na „konstruktywną opozycję" system PRL znajdzie się nad przepaścią wynikającą z bankructwa państwa.

W tym sensie podjęcie rozmów z konstruktywną opozycją w sierpniu 1988 r. było niezbędne dla wiarygodności PRL i możliwości prowadzenia rozmów z MFW i Klubem Paryskim w sprawie zadłużenia. Ten kierunek i postulaty miała wesprzeć „Solidarność". Bez niej operacja ratowania reżimu na arenie międzynarodowej nie mogła się udać. Nieprzypadkowo szef wywiadu gen. Zdzisław Sarewicz pisał wówczas, że „zgodna prezentacja powyższych postulatów przez rząd i środowisko opozycyjne – niezależnie od szans ich realizacji wymusiłaby – według ekspertów MFW – zmianę nastawienia wierzycieli do polskich problemów finansowych".

Jednocześnie rozpoczynał się wówczas proces liberalizacji stosunków gospodarczych, ale i wielki skok partyjnej nomenklatury oraz społeczności tajnych służb na „bazę materiałowo-kapitałową sektora państwowego".

 

Faza nr 2 Warunek ugody

Aby solidarnościowa opozycja mogła skutecznie zaświadczyć swoją odpowiedzialność i troskę za stan gospodarki PRL, trzeba było ją wpierw zdezintegrować przez podział i przeformatować w kierunku bardziej konstruktywnym. Nieprzypadkowo we wrześniu 1986 r. Wałęsa, ignorując stanowisko działaczy podziemia nawet głównego nurtu (z Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność") i Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność" wybranej na zjeździe w 1981 r., powołał jawną strukturę władzy nad zdelegalizowanym związkiem – Tymczasową Radę „Solidarności", której skład dobierał, konsultując się ze środowiskiem Kuronia i Michnika oraz najbliższym otoczeniem.

 

Powołanie TRS było zgodnym z interesami władz faktycznym zamachem stanu, sankcjonującym pozbycie się z kierownictwa „Solidarności" ludzi sprzeciwiających się ugodzie z komunistami. W ten sposób zaczęto realizować koncepcję budowy zupełnie nowej „Solidarności" – „od góry w dół", bez „tych głupich" i „ekstremy", jak mówił już kilka lat wcześniej w rozmowach z komunistami Wałęsa.

Komuniści i ich tajne służby nie kryli satysfakcji. To, co się stało, było zbieżne z realizowaną od jakiegoś czasu przez bezpiekę operacją o kryptonimie „Brzoza", która także stawiała na partnerski dialog z „konstruktywnymi" działaczami „Solidarności", przy jednoczesnym zaniechaniu jakichkolwiek dalszych represji. Był to – jak pisali w memoriale dla Wojciecha Jaruzelskiego Jerzy Urban, Stanisław Ciosek i gen. Władysław Pożoga – „doniosły, dodatkowy czynnik powodujący rozkład podziemia". Nawet konferujący potajemnie wówczas z bezpieką Kuroń miał stwierdzić, że powołanie TRS „spowodowało niezamierzoną korzystną sytuację dla władz" i „wytworzyło rozdźwięki w szeregach opozycji".

Temu wszystkiemu towarzyszyła dość zdumiewająca deklaracja  Lecha  Wałęsy, który  do spółki ze Stefanem Bratkowskim, Bronisławem Geremkiem, Tadeuszem Mazowieckim, Stanisławem Stommą, Klemensem Szaniawskim, Jerzym Turowiczem, Janem Józefem Szczepańskim i Andrzejem Wielowieyskim zaapelował do władz amerykańskich o zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych na PRL po wprowadzeniu stanu wojennego. Grupa, której przewodził Wałęsa, wystąpiła także z prośbą o nadanie PRL klauzuli najwyższego uprzywilejowania w stosunkach gospodarczych! Jaruzelski użył w ten sposób noblisty i szyldu opozycji do próby wyciągnięcia dogorywającej Polski Ludowej z międzynarodowej izolacji.

 

Faza nr 3 Nowa „Solidarność"

Pod koniec 1987 r. w miejsce TKK i TRS powołano kolejny byt – Krajową Komisję Wykonawczą NSZZ „Solidarność". Z ponad setki członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność" z 1981 r. w KKW ostało się jedynie sześciu sojuszników „warszawki" i Wałęsy – Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Stefan Jurczak, Bogdan Lis, Antoni Stawikowski i Antoni Tokarczuk!

 

Jeden z rzeczników i beneficjentów tej zmiany w „Solidarności" Jan Lityński ogłosił wówczas na łamach podziemnego „Tygodnika Mazowsze", że „Solidarność" nie może już więcej odpowiadać na wszystkie propozycje komunistów „totalnym i głośnym »nie«!". Ale żeby tak było, należało wyrzucić z niej prawie wszystkich członków władz krajowych i większość ludzi tworzących struktury związkowe w regionach.

Rzeczywiście ta nowa „Solidarność" była coraz bardziej konstruktywna i przewidywalna. Doceniało to trio (Pożoga-Urban-Ciosek) doradców Jaruzelskiego, które w styczniu 1988 r. tak pisało do towarzysza generała: „Uważamy, że naszym realistycznym celem powinno być ustawiczne oswajanie bardziej ugodowego skrzydła nastawionego na koegzystencję z »reżimem«, asymilowanie i neutralizowanie tego skrzydła, budowanie przepaści między nim a opozycją radykalno-nielegalną (...). Taktyka oswajania to wytrącanie opozycji możliwości uprawiania sprzeciwów natury ogólnej i głoszenia pięknie brzmiących haseł, natomiast wmanewrowanie jej w dyskusje o konkretach, zmuszanie do uwzględniania realnie istniejącej sytuacji oraz rzeczywiście możliwych rozwiązań. Taka platforma uczestnictwa umiarkowanej opozycji w życiu kraju oddzieli ją najsilniej od fundamentalistów".

W ten sposób, kosztem wziętej w dwa ognie antykomunistycznej „ekstremy", holowano wiernego neosolidarnościowego partnera z Matką Boską w klapie, z którym można było w przyszłości zawrzeć prawdziwą transakcję epoki – Okrągły Stół i bezkonfliktowe przejście z PRL do postkomunizmu III RP, dla jednych z solidarnościowego styropianu na salony władzy, dla drugich z SB do UOP, z PZPR do SdRP, z Komitetu Centralnego do zarządu banku...

 

Faza nr 4 Osuszanie przedpola

Nadszedł wreszcie czas ostatecznej rozgrywki, który przypadł na strajk sierpniowy 1988 r. Już po dwóch dniach strajkowania (24 sierpnia) pojawiła się konkretna oferta – zgoda komunistów na rozmowy Okrągłego Stołu, a w konsekwencji również ustalenie ścieżki ku pluralizmowi związkowemu (w domyśle relegalizacji „Solidarności"), ale w zamian za zakończenie strajku.

 

Dla wtajemniczonych w poufny dialog „opozycji" z władzą nie było to zaskoczeniem. Scenariusz ten był bowiem przedyskutowany przez Kuronia w Departamencie III MSW już dwa dni wcześniej (22 sierpnia 1988 r.). W komunikacie z tej rozmowy funkcjonariusze bezpieki napisali m.in., że Kuroń przewiduje, iż „podjęte zostaną bezpośrednie rozmowy z Lechem Wałęsą bez żadnych warunków wstępnych ze strony rządu. W czasie tych rozmów strona rządowa wyraża zgodę na wprowadzenie pluralizmu związkowego z dniem 1 stycznia 1989 roku, natomiast Lech Wałęsa zobowiązuje się do podjęcia natychmiastowych działań w kierunku wygaszania strajków".

Tak się w istocie stało. Zgodnie z planem Kuronia Wałęsa natychmiast pozytywnie zareagował na propozycję Kiszczaka, deklarując w liście, że jest gotów do dialogu, „nie stawiając żadnych warunków wstępnych ani ograniczeń tematycznych". Później, podczas bezpośredniej rozmowy z Kiszczakiem, zadeklarował, że chce „Solidarności" „czysto związkowej" i krytykował „moment rozpoczęcia" strajków. Ale Kiszczak wystąpił wobec niego jak surowy przełożony i oświadczył: „Czekamy przez 20 godzin na działalność pana Lecha Wałęsy w sprawie wygaszenia strajków. Do tego czasu będzie powstrzymane ewentualne użycie środków wymuszających przestrzeganie prawa".

Wałęsa się wystraszył. Przyznał to w pamiętniku: „Wiłem się jak piskorz, atakowałem z prawa i z lewa, ale generał Kiszczak postawił rzeczowe, twarde warunki: legalizacja »Solidarności« będzie możliwa tylko wtedy, gdy rozmowy Okrągłego Stołu zakończą się parafowaniem narodowego porozumienia; obecnie strajki powinny wygasnąć w ciągu osiemnastu godzin; następne ustalenia w sprawie Okrągłego Stołu poczynimy za dwa tygodnie, a w tym czasie przygotujemy wstępne listy negocjatorów i doradców. Oczywiście nie byłem zadowolony, ale też nie mogłem zbytnio podskakiwać. Kilkanaście strajkujących zakładów to nie kilkaset jak w sierpniu 1980, a generał powiedział bez ogródek, że i tak beton partyjny próbuje torpedować każdą ofertę ugody z opozycją". Był to spory sukces komunistów i osobiście zwierzchnika tajnych służb.

 

Faza nr 5 Haki i „pożyteczni idioci"

Dlaczego nie wypominamy przeciwnikom ich grzechów, zbrodni, a byłoby co. (...) O nas mówi się stalinowcy. A dlaczego wszystkim Woroszylskim, Mazowieckim nie przypominamy peanów na cześć Stalina? (...) Czy tak bardzo nam na nich zależy, że dajemy się opluwać, milczymy, nie przypominamy ich nieprawości?" – mówił wówczas Kiszczak.

 

Okazało się jednak, że komunistom tak bardzo zależało na byłych stalinowcach, których po stronie solidarnościowo-opozycyjnej było wielu, że argumentu z ich haniebnej przeszłości nigdy nie użyli. Nie mogli go wykorzystać też jako środka nacisku zgromadzonej przez SB wiedzy o agenturze po stronie „opozycyjnej". Musiało tak być, ponieważ jej wiarygodność w oczach opinii publicznej była warunkiem zduszenia społecznej opozycji wobec „kontraktu".

Znamienna pod tym względem była argumentacja Władysława Frasyniuka, który podczas pierwszych rozmów w Magdalence mówił do komunistów: „Trzeba jasno powiedzieć, że my, siadając razem z panami do stołu, działamy nie we własnym interesie: zabiegamy w ten sposób o wasz interes. Dla dobra kraju, dla dobra społeczeństwa, które wam nie wierzy i które nie chce was słuchać, staramy się zapewnić waszą wiarygodność". Zapewne nie miał wówczas pojęcia, że władze PRL robiły to samo w stosunku do Wałęsy, Mazowieckiego, Geremka i innych reprezentantów „strony solidarnościowo-opozycyjnej", dbając o ich społeczną wiarygodność.

Co ciekawe, także Michnik zwracał się do komunistów o niezmuszanie tzw. strony solidarnościowej do nadmiernych ustępstw, ponieważ osłabi to jej autorytet w społeczeństwie, a bez tego autorytetu nie będą już potrzebni stronie rządowej.

W każdym razie na przełomie 1988 i 1989 r. obie strony politycznego dialogu (a w zasadzie już nie strony, bo przecież okrągły stół ma to do siebie, że raczej symbolicznie łączy, a nie dzieli) zdawały sobie sprawę z wagi całego przedsięwzięcia. W obozie władzy o wszystkim decydowali Jaruzelski z Kiszczakiem, a po stronie neo-„Solidarności" warszawski salon. Kuroń nie krył satysfakcji z pozycji, jaką on i jego środowisko zajęło, podporządkowując sobie Wałęsę i rekonstruowany, choć na innych warunkach i w nowym kształcie, związek.

Od tej pory to Kuroń i jego polityczni przyjaciele mieli decydować o politycznych karierach ludzi „Solidarności". Po kolejnej turze jego rozmów w MSW funkcjonariusze Departamentu III MSW pisali: „w przekonaniu większości osób z opozycji uczestnictwo w rozmowach otwiera szerokie możliwości kariery politycznej. Przed ludźmi mającymi szanse na takie uczestnictwo staje alternatywa: albo ukorzyć się przed środowiskiem postkorowskim i złożyć niejako deklarację lojalności, albo zachować samodzielność. Jacek Kuroń, w prowadzonych rozmowach, stara się wytwarzać wrażenie, że może on co najmniej odsunąć każdego niewygodnego działacza opozycyjnego".

 

Faza nr 6 Ostateczna podmiana

W tej sytuacji stało się zupełnie oczywiste, że Lech Wałęsa musi wyrazić zgodę na zamknięcie się w „złotej klatce", jaką wymyślił dla niego salonik wszechmocnego Kuronia, zgłaszając pod koniec 1988 r. pomysł powołania Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność".

 

Komitet Obywatelski przy Wałęsie, którego członków nikt przecież demokratycznie nie wybierał, ale dobierał według towarzysko-politycznego klucza, stał się polityczną czapą nad całą „Solidarnością". Przypominał też powołaną dwa lata wcześniej Radę Konsultacyjną przy Przewodniczącym Rady Państwa, z tą tylko różnicą, że Jaruzelski, w przeciwieństwie do Wałęsy, posiadał w tym gremium realną władzę i decydujący głos. Zamiast „ekstremistów", czyli władz „Solidarności" wybranych w demokratycznych wyborach, komuniści ostatecznie wykreowali „konstruktywnego partnera".

W marcu 1989 r. na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR Kiszczak mówił wprost: „Równolegle z szeroką falą rozmów w zespołach i podzespołach »okrągłego stołu« ukształtował się odrębny, poufny nurt dialogu. Miał on formę spotkań roboczych w wąskim gronie z udziałem Wałęsy oraz obserwatorów strony kościelnej". Kiszczak miał zapewne na myśli rozmowy prowadzone w „obiekcie specjalnym" numer 135.

Wiosną 1989 r. stały się one jeszcze bardziej konstruktywne, kiedy zaczął w nich uczestniczyć Michnik. Według władz PRL, w tym szefa bezpieki gen. Henryka Dankowskiego, Michnik – obok Geremka i Mazowieckiego – stał się w tym czasie „głównym architektem polityki opozycji w trakcie Okrągłego Stołu". Był radykalnym rzecznikiem porozumienia z komunistami. Już pod koniec lutego 1989 r. tłumaczył kolegom z „Solidarności" „konieczność rezygnacji z tzw. rozliczania za czas stanu wojennego, aby nie psuć atmosfery i nie dawać do ręki konserwie partyjnej broni. Podczas jednej z biesiad Michnik zwrócił się w stronę Kiszczaka z toastem: „Piję, panie generale, za taki rząd, gdzie Lech będzie premierem, a pan ministrem spraw wewnętrznych".

 

Faza nr 7 Narodziny systemu III RP

W ten sposób rozpoczynał się proces określany później przez Lecha Kaczyńskiego mianem „fraternizacji" i „zblatowania". Kaczyński uważał za niemal pewne, że w Magdalence nie doszło do zawarcia pisemnej zmowy pomiędzy komunistami a częścią elity solidarnościowej, bo nie na tym polegają doskonałe spiski. Konsekwencją tych rozmów jednak była partycypacja „fraternizujących się" w późniejszych przywilejach władzy i nieporównywalnie silniejsza pozycja majątkowa i polityczna aniżeli tych, którzy w procesie magdalenkowego „zblatowania" udziału nie wzięli. I okrągłostołowy spisek na tym przede wszystkim polegał. Późniejsza abolicja dla zbrodniarzy komunistycznych, przyzwolenie na niszczenie archiwów tajnych służb i partii i „gruba linia" („gruba kreska") są jedynie tego potwierdzeniem i konsekwencją.

 

Jeden z ojców i patronów tego systemu – Jacek Kuroń, już w 1977 r. wyznał podczas spotkania z kolegami, że „w wolnej Polsce listy agentów i pracowników SB powinny być dokładnie opracowane przez opozycję, ale nie można ich ujawniać, aby nie stwarzać sytuacji prześladowania przez otoczenie tych ludzi".

W ten oto sposób podjęty po ogłoszeniu w Związku Sowieckim „głasnosti" wspólny wysiłek władz PRL i „zreformowanej" „Solidarności", akceptowany, a nawet wspomagany przez zainteresowany w utrzymaniu w Polsce spokoju Zachód, doprowadził do zaprezentowania Polakom operacji Okrągłego Stołu jako historycznego „obalenia komunizmu".

O tej realistycznej, ale i negatywnej ocenie Okrągłego Stołu oraz jego następstw zapominają często ci wszyscy, którzy próbują wykorzystać autorytet zmarłego tragicznie prezydenta do podtrzymania fałszywego mitu pokojowej zmiany systemu. ?

Autor jest historykiem, opublikował właśnie kolejną swoją książkę pt. „Wałęsa. Człowiek z teczki" (Wyd. Zysk i S-ka)

 


Kategorie: _blog, historia, polska


Słowa kluczowe: magdalenka, 3RP, polska, przemiany '89, kiszczak, wałęsa, gieremek


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 października 2012 (środa), 23:20:20

Danuta Wałęsowa

Powiedziałem sobie kiedyś, że wszystko co jest napisane o Wałęsie to przeczytam. Książki tej nie chciałem kupować, ale skoro A. ustrzeliła ją z łuku na firmowym pikniku to teraz czytam.

Marzenia i tajemnice

Danuta Wałęsa

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, Listopad 2011
ISBN: 978-83-08-04836-8
Liczba stron: 512
Wymiary: 145 x 205 mm
Cena: 31zł ale ja mam wygraną!

Ciekawa książka. Ciekawa też postać. Ciekawa historia osoby nieźle wpisana w historię przemian Polski w latach późnego Gomułki, Gierka a potem junty Jaruzelskiego. Literacko prosta - nie prostacka, ale prosta jak prosta jest ta osoba i dlatego warto to przeczytać dopełniając sobie jakoś obraz Polski.

No i oczywiście jest też informacja o tym, że na początku lat 70-tych Lech Wałęsa wygrywał całkiem fajne pieniądze w totolotka. Potem już nie wygrywał, co pani Danusia komentuje, odnosząc się do Pana Boga, który jest dobry i dawał wygraną gdy potrzebowali, a gdy już nie potrzebowali to już nie.


Kategorie: to czytam, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: wałęsa, wałesowa, marzenia i tajemnice


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 czerwca 2012 (poniedziałek), 21:19:19

Rocznica obalenia rządu Olszewskiego

W piątek Rzepa przedstawiła swoją wizję wydarzeń z przed 20 lat. Dziś Wyborcza pokazuje swoją, zupełnie inną, w żaden sposób nie dającą się pogodzić z tym o czym czytałem w piątek. Sprzeczność? Tak! Jak to dobrze, że przez te 20 lat za temat mogli się już choć trochę zabrać historycy i opublikować choć troszkę dokumentów źródłowych dających mi możliwość samodzielnej oceny tych wydarzeń. Sprawa jest o tyle ciekawa, że 4 czerwca 1992 był to dzień, a właściwie dzień, wieczór i noc, gdy A. sobie gdzieś wyjechała, a ja miałem nieco czasu dla siebie, miałem włączony telewizor i na podstawie tego, co można było zobaczyć swoje zdanie jakoś na temat rządu premiera Olszewskiego wyrobiłem. Pamiętam to dość dobrze, coś tam mam w swoich notatkach i dlatego teraz, mając kwitki od historyków i czytając gazety mogę widzieć mechanizmy kłamstwa, prania mózgów, i rządzenia za pomocą czegoś, co zwie się demokracja. Wymaga to nieco pracy, nieco wysiłku - ale się da to zobaczyć.

I tylko mnie smuci, że nie mam odpowiedzi na pytanie: i co z tego, że widzisz?

* * * * * *

I jeszcze coś z moich notatek i mojej pamięci z przez 20 lat. Bardzo mi się wtedy premier Olszewski nie podobał. Macierewicz - wiadomo, oszołom. Wtedy tak myślałem. Podobał mi się Rokita, ale nie czułem tego skąd wziął się Pawlak. Duży szacunek dla Moczulskiego - wiadomo, siedział, swoje zapłacił. Ale Niesiołowski i Łopuszański (dziś nieobecny) jawili mi się jako kłamcy, zwłaszcza ten pierwszy. Tak - Niesiołowski burzył mi spójność myślenia. Ale byłem głupi!

* * * * * * *

A dziś jaki jestem? No właśnie!

* * * * * * *

Próba odczytania dyskietek 5 1/2 cala, zapisanych mniej więcej w tych czasach nie powiodła się. Nie mam takiego napędu! Będzie kolejna, bo zapisane są na nich jeszcze inne moje przemyślenia. Muszę powalczyć. Pinowo napęd 5 calowy jest zgodny z napędem 3 1/4 więc jak kupie sobie napęd 3 calowy po USB i używany napęd 5 cali to może jakoś to odczytam.

* * * * * * *

Dopisek domowy:

Robię sobie prasówkę na temat wydarzeń z przez 20 lat i dochodzę do wniosku, że GW to bardzo pluralistyczne źródło wiedzy. Tego samego dnia Wojciech Czuchnowski przekonuje mnie, że Macierewicz kazał aresztować Wałęsę i przekonuje mnie dość skutecznie powołując się na ciekawego generała (odwołany na miesiąc przez wydarzeniami, o których mówi), a w innym tekście Michał Protaziuk rozwiewa 5 mitów, między innymi ten o próbie siłowego zamachu stanu - fakt - powołują się tu na IPN-owskiego Dudka, a więc historyka.

Dla każdego coś miłego - i to się nazywa pluralizm.... albo ogłupianie.... albo demokracja? Cholera go wie. Ot, taka ciekawostka.


Kategorie: polityka, historia, _blog


Słowa kluczowe: rząd olszewskiego, wałęsa, IPN, lustracja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 maja 2012 (czwartek), 17:02:02

Pokutuj!

Modlitwa spisana:

Panie Boże - naucz mnie pokutować. Pomóż mi widzieć, przyznawać się, wyznawać, wyciągać wnioski zamiast ukrywać, chodzić w zaparte, kręcić. Proszę naucz mnie a smutny przykład przywódcy Solidarności, któremu w młodości ufałem i który był dla mnie ważny niech daje mi dziś do myślenia. Stale popełniam błędy, mam swoje wpadki, słabości - ale wiem, że właściwa nazwa tego to (tfu, niemodne słowo) grzechy. Naucz mnie dziś, póki jeszcze trwa mój dzień.

Inspiracja: proces Wyszykowskiego z Wałęsą oraz ciekawy artykuł Centkiewicza w Niezależnej.pl


Kategorie: modlitwy, osobiste, _blog


Słowa kluczowe: bolek, wałęsa, pokuta, SB, IPN,


Komentarze: (1)

anonim, May 29, 2012 21:55 Skomentuj komentarz


Przypominam sobie koncert J.M.Jarre w Gdańsku, w 25 lecie Solidarności. Na scenie oprócz artysty pojawił się Lechu. "W Stoczni, w kolebce Solidarności, dzięki Solidarności, w przestrzeni wolności". Było tam 100 tys. ludzi, oglądało to kilka milionów ludzi. Lechu czytał z kartki okrągłe słowa o pięknych sprawach. "Niech Europa uczy się od Gdańska jak budować solidarność a wszystkie mury runą (niesprawiedliwości, obojętności, niezrozumienia)". Lechu jest przekonany, że jego pokolenie uruchomiło epokę, które przyniesie nam wszystkim korzyści. Podkreśla, że jego pokolenie tego dokonało!

Okropne! Humanizm i ludzka pycha!
Skomentuj notkę
8 sierpnia 2010 (niedziela), 10:08:08

Ostatnio przeczytane (to czytam)

Mam ostatnio ciąg do książek, historycznych głównie. Na temat przemian ustrojowych ostatnich lat przeczytałem (co najmniej, bo nie pamiętam wszystkiego) takie pozycje:

#1

Państwo czyli kłopot

Rafał Matyja

Wydawca: Ośrodek Myśli Politycznej
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 216 s.
Oprawa: miękka
Wymiar: 125x195 mm
EAN: 9788360125243
ISBN: 9788360125243

Fajnie, że ludzie myślą, że mają takie teorie, że zastanawiają się nad państwem i nad naszym państwem konkretnie.

#2

SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii

Sławomir Cenckiewicz Piotr Gontarczyk

Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej, IPN
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 752 s.
Oprawa: twarda
Wymiar: 165x240 mm
EAN: 9788360464748
ISBN: 9788360464748
PDF z internetu, ale też też z biblioteki, bo w PDF nie ma kopii dokumentów źródłowych.

Przeczytałem, jak o książce zrobiło się głośno. Znalazłem w internecie. Przypuszczam, ze autorzy i redaktorzy wsadzili tam tego PDF'a bo przestraszyli się tej medialnej a co gorsza politycznej nagonki i mogli obawiać się uwięzienia nakładu, jak to się czasem robi. Miałem wersję bez obrazków, skanów dokumentów, zdjęć ale treść była, łącznie z odpisaną pełną treścią tych brakujących dokumentów.

Moim zdaniem to kawał porządnej roboty, roboty historyków. Oczywiście inni historycy mogli by ich pracę lepie ocenić ale nie ocenili, bo wcześniej zrobił to tłum histeryków nie mając argumentów ale mają uczucia.

Tu pierwszy raz zauważyłem, jak w dobrych książkach historyków widać dwie rzeczywistości: opisywane fakty, takie jak są opisane w źródłach oraz historyka, jego hipotezę i zmagania się lub ulegania tej hipotezy względem faktów.

#3

Sprawa Lecha Wałęsy

Sławomir Cenckiewicz

Poznań: Zysk i s-ka, 2008, ISBN: 978-83-7506-242-7
Liczba stron: 367
Wymiary: 145 x 205 mm
z biblioteki

To jest prostsze opracowanie książki jaką napisał z Gontarczykiem, bez dokumentów źródłowych, za to ze zdjęciami (czy dobrze pamiętam?). Cel w jakim ją napisał jest prosty: proste opracowanie wcześniejszej historycznej książki dla szerokiego czytelnika. Chyba mu to wyszło.

Ważny jest ostatni rozdział, czyli co się wydarzyło w sprawie od czasu wydania tej pierwszej książki - widać, sprawa zamknięta nie jest.

#4

Zadra. Biografia Lecha Wałęsy

Jan Skórzyński

Wydawnictwo: Słowo, Obraz Terytoria, Listopad 2009
ISBN: 978-83-9298-131-2
Liczba stron: 268
Wymiary: 145 x 205 mm
z biblioteki

To książka o tym, jak po Centkiewiczu napisać biografię Wałęsy, nie podpaść zbytnio salonowi a nawet postawić kolejny pomnik, a przy tym uważać, że napisało się prawdę. Ale jak się dokładnie to poczyta to widać, że gość z tezami postawionym w książkach Centkiewicza i Gontarczuka zgadza się, choć tych tez bynajmniej nie eksponuje. Tak więc konformizm doskonały.

#5

Prawdy jak chleba

Małgorzata Niezabitowska

Wydawca: Prószyński
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 456 s.
Oprawa: twarda
Wymiar: 168 x 240 mm
EAN: 9788374694803
ISBN: 9788374694803
Cena: 36.45 zł

To bardzo ważna książka i ważny głos w dyskusji o IPN i lustracji.

Daje do myślenia. Widać, że bardzo jej zależało, że bardzo o to walczyła. Ale ludzie, którzy chcą tą książką walczyć z ideą lustracji mogą się naciąć, bo to miecz obosieczny. Książka pokazuje bowiem, że ludzie układu byli, są, działają i swoje działanie kontynuują po Okrągłym Stole, tyle tylko, że teraz już zupełnie poza prawem.

#6

Z historią i Moskwą w tle. Polska a Izrael 1944-1968

Bożena Szaynok

Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej, IPN
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 502 s.
Oprawa: twarda
Wymiar: 145x205 mm
EAN: 9788360464946
ISBN: 9788360464946
cena: 40zł

Fajnie po kilku latach uzupełnić sobie wiedzę, o wcześniej przestudiowanym temacie. Problematyka Polska-Izrael i Polacy-Żydzi interesowała mnie kilka lat temu a teraz uzupełnia się opis przyczyn pewnych zjawisk badanych wcześniej bez możliwości zbadania inspiratorów.


Kategorie: to czytam, _blog


Słowa kluczowe: wałęsa, niezabitowska, Cenckiewicz Gontarczyk, ipn, lustracja, zadra, biografia


Komentarze: (2)

adam@kormoran, August 10, 2010 19:07 Skomentuj komentarz


A miałeś jeszcze przeczytać "Kłopoty z Historią" Gontarczyka. Gdzieś to już chyba tu lansowałem, ale nie mogę znaleźć... Zbiór felietonów, można czytać na wyrywki. (Sam wszystkich nie przeczytałem, ale te które czytałem były super).

Na temat Niezabitowskiej i ogólnie lustracji dużo swego czasu nadawał K.Wyszkowski, np.:

Nie ze wszystkim się zgadzam ale posłuchać IMO warto.

pietrekr, August 16, 2010 10:24 Skomentuj komentarz


Według objawień jednej z córek duchowych św. Ojca Pio nawet on nie zasłużył na niebo od razu tylko musiał przebywać w czyśćcu a my z lubością zajmujemy się odbrązowianiem autorytetów.
Ja osobiście byłem mocno rozczarowany Wałęsą i nadal jestem, ale chyba za bardzo mi wystaje belka z oka, żeby zobaczyć więcej swoich błędów i daję się złapać na kolejny artykuł o Bolku. Obecnie wyrobiłem sobie takie zdanie, że lepiej się za Bolków pomodlić, a może Bóg się ulituje i Lechu przyjdzie do siebie i powie: tak złamali mnie zakrakałem, wybaczcie i wtedy znowu poczuli byśmy do niego sympatię
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.