Słowo kluczowe: dawid warszawski


12 czerwca 2008 (czwartek), 22:48:48

Kto zabił? - rzecz o Izraelu i manipulacjach

Poezja na wejście

Zacznę od wierszyka śp. Waligórskiego

Kiedyś pijany zając włóczył się po rżysku,
A spotkawszy niedźwiedzia, naprał go po pysku.
Niedźwiedź wpadłszy do domu wrzasnął: - Leokadio!
Coś się chyba zmieniło, włącz no prędko radio!

Fascynująca obserwacja

Kto zabił?

Felieton Dawida Warszawskiego

Źródło: Gazeta Wyborcza, Dawid Warszawski 2008-04-29

Tytuł notki we wczorajszym wydaniu internetowym "Gazety" informuje: "Izrael zabił dzieci w strefie Gazy". Czytam i nie rozumiem: jeżeli Izraelczycy rzeczywiście zabili dzieci, czyli spowodowali celowo ich śmierć, to jest to temat nie na notkę, lecz na artykuł na pierwszej stronie, z potępiającym taką zbrodnię komentarzem.

Ale z treści notki wynika, że dzieci zginęły przypadkowo, w wyniku izraelskiego ostrzału wymierzonego w grupę palestyńskich bojowników. Skoro tak, to notka winna nosić tytuł: "Od izraelskiego ostrzału zginęły dzieci".

Tragedii to nie zmieni, ale uniknie się nieuzasadnionych oskarżeń. Czytelnik, który przeczyta notkę, zrozumie, co się stało - ale ten, który poprzestanie na tytule, pozostanie z wiadomością o izraelskich dzieciobójcach.

Czytelnik, który sięgnie do innych źródeł, na przykład do informacji agencyjnych, dowie się dużo więcej. Palestyńczycy twierdzą, że w dom trafiła nie rakieta, lecz pocisk czołgowy. To by obciążało Izraelczyków, bowiem wyposażyli oni swe czołgi w sprzęt zwiększający celność. Trudno byłoby uznać, że dom został trafiony przypadkiem.

Tymczasem jednak armia izraelska twierdzi, że nie prowadziła ostrzału czołgowego, lecz rakietowy z powietrza - i że rakieta trafiła nie w dom, lecz w palestyńskich bojowników nieopodal, zaś dom został zniszczony, gdy od uderzenia rakiety eksplodowały środki wybuchowe, które przenosili.

"Gazeta" najwyraźniej znała wersje izraelską, skoro pisze o rakiecie, nie o czołgu - lecz o tym, że Izraelczycy zaprzeczają wersji palestyńskiej, ani o tym, że to, co podała jako wiadomość, jest po prostu wersją jednej ze stron, nie wspomniała. To już nie tylko fałszywe oskarżenie w tytule, lecz po prostu dezinformacja.

Co naprawdę wydarzyło się w Gazie nie wiemy: nie ma powodu, by a priori wierzyć którejkolwiek ze stron. Ale czy to takie ważne? - spytać można. Przecież od izraelskiego ostrzału w Gazie stale giną ludzie, częściej cywile niż bojownicy. Czy Izrael nie powinien po prostu przestać strzelać?

Nie. Tego samego dnia, jak niemal co dzień od lat, z Gazy odpalono na Izrael 18 rakiet i kilkadziesiąt pocisków moździerzowych. Nie było ofiar, bo oba rodzaje pocisków są niecelne, a dodatkowo Palestyńczycy strzelają w pośpiechu: Gaza jest pod stałą obserwacją z powietrza i Izraelczycy najczęściej udaremniają atak jeszcze przed odpaleniem rakiet czy moździerzy.

Palestyńskie pociski czasem jednak trafiają w izraelskie miasteczko Sderot, siejąc śmierć i zniszczenie. Gdyby Izraelczycy przestali strzelać, z troski o palestyńskich cywili, oznaczałoby to, że o własnych troszczą się mniej. Trudno tego oczekiwać.

Ostrzał izraelski się skończy, gdy skończy się palestyński. Zaś gdy bojownicy strzelają z obszaru gęsto zabudowanego, kryjąc się często za domami, to uderzenie w nich niemal nieuchronnie powoduje także ofiary cywilne - choć armia izraelska z całą pewnością nie dokłada należytych starań, by ofiar tych było jak najmniej.

Tego wszystkiego się z "Gazety" tym razem nie dowiemy - nie ze złej woli, lecz z braku miejsca i nadmiaru tematów. Ale czytając prasowe doniesienia warto pamiętać także o tym, czego nie wiemy - i o tym, że to, czego się dowiadujemy, też niekoniecznie musi być prawdą.

Moje przemyślenia

  1. Jak Dawid Warszawski pisze w Gazecie takie rzeczy o Gazecie to ja nie mogę się nadziwić i czegoś tu nie rozumiem. Może coś się zmieniło?
  2. Czemu ma służyć ten tekst? Ktoś z małolatów w redakcji Gazety przegiął i jak by nie było wpływowemu Warszawskiemu pozwolono tak ostro zareagować? A może Gazeta musi się uwiarygodnić taką samokrytyką? Nie wiem - dziwne to jakoś.
  3. Ale dobrze, że taki tekst powstał - dobrze, bo dobrze obrazuje mechanizm manipulacji dziennikarskiej, manipulacji tak często wykorzystywanej w propagowaniu antysemityzmu (bo antyizraelskość jest antysemityzmem).
  4. O mechanizmach manipulacji warto pamiętać - np. dziś, gdy Gazeta tak fałszywie przejmuje się losem zgwałconej 14-latki.

Kategorie: obserwator, izrael, _blog


Słowa kluczowe: gazeta wyborcza, dawid warszawski, izrael, waligórski


Komentarze: (2)

wizytor, June 17, 2008 17:43 Skomentuj komentarz


Autorze, skad tak gwaltowne i pewne siebie stwierdzenie ze "antyizraelskosc = antysemityzmem"? Rozmyslania owszem ciekawe, ale to troche idzie lenistwem umyslowym jakby....

w34, June 17, 2008 19:29 Skomentuj komentarz


To bardzo proste: jeżeli Izrael jest państwem żydowskim, (a jest to typowe państwo narodowe) to występowanie przeciwko temu państwu jest występowaniem przeciwko temu narodowi.

Antyizraelskość to dążenia to tego, aby Izraela nie było. Przywódcy państw arabskich jasno i stale deklarują, że to państwo musi być zniszczone, że nie ma prawa istnieć. To co to jest jak nie antysemityzm?

I jeszcze per analogia: występowanie przeciwko państwu polskiemu będzie anytypolonizmem bo niby dlaczego Polacy nie mieli by mieć prawa do swojego państwa. Zastosuj do do Niemców, Anglików ale też i Żydów.
Skomentuj notkę

Kolumbia Izraelem

Ten tekst Dawida Warszawskiego bardzo mi się spodobał. Aż dziwne...

Warszawski: Izraelem się jest

Dawid Warszawski, gazeta.pl, 2008-03-04 17:09

Kolumbia - oznajmił prezydent Wenezueli Hugo Chavez - stała się Izraelem Ameryki. Na takie wyróżnienie Kolumbia zasłużyła po tym, kiedy jej lotnictwo naruszyło przestrzeń powietrzną Ekwadoru i zaatakowało mieszczący się niecałe dwa kilometry od granicy obóz FARC, lewicowej partyzantki od lat siejącej zniszczenie w Kolumbii.

Bojówki FARC wielokrotnie wcześniej przekraczały tę granicę, tyle że w przeciwnym kierunku, dokonując zamachów na kolumbijskim terytorium, po czym wracały do bezpiecznego sanktuarium chronionego przez ekwadorską suwerenność i armię.

Po ataku na FARC wspierające ją Ekwador i Wenezuela skierowały na kolumbijskie granice tysiące żołnierzy. Zapachniało wojną i liczne państwa potępiły kolumbijską akcję.

Podobnie dzieje się też zawsze po izraelskich akcjach odwetowych, w tym tej najnowszej w Gazie. Wysunięta przez Chaveza analogia jest więc z pozoru całkiem sensowna.

Czyni ona wprawdzie także z Ekwadoru południowoamerykańską Gazę, ale o to niech się martwią w Quito. Dużo bardziej interesujące jest logiczne rozszerzenie analogii na inne regiony świata.

"Izraelem" Środkowego Wschodu staje się więc Turcja, która właśnie zakończyła operację w Iraku przeciwko kurdyjskim partyzantom z PKK. Ankara potępia wprawdzie z kolei izraelskie akcje w Gazie, więc takie porównanie nie przypadłoby Turkom do gustu, ale jego logiki to nie zmienia.

"Izraelem" Azji Południowo-Zachodniej jeszcze kilka lat temu były Indie, atakujące na terytorium Pakistanu bojówki dokonujące aktów terroru w Indiach, ale już nie są - pakistański prezydent Pervez Musharraf powściągnął w końcu swoich terrorystów.

W Afryce Sudan i Czad oraz Etiopia i Erytrea są oba i "Izraelem", i "Gazą" zarazem. Każde z tych państw udziela schronienia zbrojnym przeciwnikom drugiego, i atakuje na jego terytorium swoich własnych przeciwników.

Listę można by ciągnąć. "Izraelem" ma więc teoretycznie szansę stać się nie tylko Kolumbia, lecz każde państwo odpowiadające przez granicę na terrorystyczne ataki - ale ostatecznej nominacji dokonują nie prezydenci czy publicyści, lecz ONZ. Do tej pory jednak to nie terror, lecz odwet na terrorystach budził międzynarodowe potępienie.

Gdy jest inaczej - jak na przykład w latach 90., gdy Senegal atakował na terytorium Gwinei Bissau separatystów z Casamancji - Rada Bezpieczeństwa ONZ potwierdza nie nominację na "Izrael" lecz, przeciwnie, prawo każdego państwa do działań zbrojnych "przeciwko każdemu terytorium udzielającego schronienia lub poparcia działalności powodującej ataki terrorystyczne".

Kiedy więc państwo zwalczające terrorystów za przyjazną im granicą staje się "Senegalem", a kiedy "Izraelem"? Dokładnie nie wiadomo, choć liczba "Senegali" jest niewielka: irańskie ataki odwetowe w irackim Kurdystanie czy tadżyckie w Afganistanie, wyczerpują niemal w ostatnich kilkunastu latach ich listę.

Casamantyjscy bojówkarze naprawdę nie mieli, prócz Gwinei, żadnych przyjaciół, ale większość terrorystów czyimś poparciem z reguły się cieszy. W takich przypadkach ONZ zachowuje z reguły, zarówno wobec ich akcji zbrojnych, jak i odwetowych kontrakcji, dyskretne milczenie i nikogo nie potępia.

Podobnie zapewne też w końcu będzie, mimo latynoskiego oburzenia, w kwestii kolumbijskiej akcji w Ekwadorze. Wyłącznie bowiem w przypadku Izraela ONZ niemal zawsze postępuje inaczej i potępia jedynie izraelską ripostę zbrojną na terror. I dlatego Kolumbia "Izraelem Ameryki" nie zostanie.

"Izraelem" bowiem, inaczej niż "Senegalem", stać się nie można. "Izraelem" się jest - i to wyłącznie wówczas, gdy się po prostu jest Izraelem.


Kategorie: obserwator, izrael, _blog


Słowa kluczowe: izrael, chavez, kolumbia, dawid warszawski


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.