Słowo kluczowe: ekonomia


5 października 2023 (czwartek), 12:55:55

Wzrost PKB 2003-2023

PKB Polski to coś koło 650 mld $. W 2003 roku odnotowałem, że ma 500 mln złotych. No cóż - 20 lat wzrostu pomimo podziałów, pyskówek i wojenek, pandemii i wojen, ciężkej pracy złych polityków i małych złodziei, oporze urzędników i ingerencji obcych.

Fajnie. Polacy potrafią. I Polakom się chce.

 


 

Modlitwa:

Panie Boże - dziękuję za bogactwo Polski.


Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: inflacja, gospodarka, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 października 2021 (środa), 13:09:09

Czas zmian: jesień 2019 - jesień 2021

Co się zmieniło od jesieni 2019, czyli przez dwa lata?

#1. Rządzący w krajach zachodu uwolnili się z pozostałości demokratycznych ograniczeń i rządzą jak chcą mając gdzieś opinię znaczącej części obywateli. Chcieli tego, tak zazdrościli Putinowi, tak zachwyceni byli rządami w Chinach i wygląda na to, że już to mają, choć jakiś opór gdzieś się jeszcze pojawia.

#2. Powszechna głupota objawiła się poprzez powszechną wiarę w rzeczy nieracjonalne, słabo uargumentowane, ale powszechnie powtarzane przez silne media.

#3. Pojawił się powszechny strach przed śmiercią, cierpieniem czy tylko pogorszeniem statutu życia. Mało kto godzi się z tym, że umrze, mało kto planuje swoje życie do śmierci, a jeszcze mniej myśli o tym co po śmierci.

#4. Ekonomia trzeszczy bo jeżeli wierzyć w te liczby opisujące budżety państw to wszystko może się w każdej chwili rozwalić, gdy okaże się, że to co nazywamy pieniądzem nie ma żadnej wartości. Ale póki co niektórzy z rządzących próbują tym jeszcze sterować.

#5. Zapanowała powszechna zgodna na grzebanie w ludzkim DNA, i to nawet nie gdzieś tam w laboratoriach tylko tak na masową skalę, na wszystkich lub prawie wszystkich, zapanowała zgoda na transhumanizm, który zaczął być praktykowany poprzez masowe szczypanie się preparatami.

#6. Coś z pieniędzmi - …. ale to jeszcze nie jest aż tak widoczne, bo póki co zmienił się tylko na wygodniejszy system prowadzenia rozliczeń. Zamiast używania gotówki, lub zastępujących ją symboli przenoszących wartość (np. banknoty) każdy mieszkaniec zachodu, a wschodu pewnie też ma już w konto w banku, który honoruje jest rozliczenia gdy tylko ten się wiarygodnie zautoryzuje u sprzedawcy a sposobiem autoryzacji jest jakaś coraz bardziej biomedyczna elektronika.

#7. …. lista jest otwarta, będę korygował, będę dopisywał...


Kategorie: _blog, obserwartor, polityka


Słowa kluczowe: zmiany, ekonomia, polityka, pandemia, demokracja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 października 2017 (poniedziałek), 10:12:12

Obligacje dla Triggo

Czy obligacje mają coś wspólnego ze stwierdzeniem, że "jestem zobligowany"? TAK!
 
Słownik PWN:
obligacja «papier wartościowy dający posiadaczowi prawo do otrzymywania stałego dochodu, wypłacanego przez instytucję, która ten papier wyemitowała»
 
Wiki:
Obligacja – papier wartościowy emitowany w serii, w którym emitent stwierdza, że jest dłużnikiem obligatariusza i zobowiązuje się wobec niego do spełnienia określonego świadczenia. Obligacja należy do kategorii dłużnych instrumentów finansowych. W przeciwieństwie do akcji, obligacje nie dają posiadaczowi żadnych uprawnień względem emitenta typu współwłasność, dywidenda czy też uczestnictwo w walnych zgromadzeniach. Emisja obligacji polega na przekazaniu kapitału spółce przez inwestorów. Obligacje reprezentują prawa majątkowe podzielone na określoną liczbę równych jednostek, co oznacza, iż przyznają identyczne uprawnienia danym emisjom lub seriom obligacji. (...)
 

Kategorie: triggo, _blog, zawodowe


Słowa kluczowe: triggo, obligacja, finansowanie dłużne, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 sierpnia 2017 (środa), 11:35:35

Nie wierzę w wolny rynek

Na początek obserwacja świata:

Wydaje mi się, że we współczesnej gospodarce przedsiębiorstwa więcej wysiłku wkładają w budowanie odpowiedniego kształtu rynku (monopol, oligopol, dominanta, koncesje, dopłaty, wizerunek) niż w rzeczywiste zadowolenie klienta, któremu powinny dostarczyć towar albo usługę.

To kształtowanie rynku robi się lobbingiem albo dumpingiem - tak czy inaczej potrzebna jest naprawdę duża kasa, oraz wpływy czyli umiejętność posługiwania się kłamstwem. Korporacje mają jedno i potrafią drugie więc świat zmienia się na ich modłę, na taki jaki im pasuje. Korporacje są więc coraz większe, i większe... i tak już będzie, bo wydaje się, że nie ma granic.

A piszę to, bo mi znowu jakie kuce od Korwina wmawiają, że mamy wolny rynek, i że się on (znaczy się rynek) zreguluje. Może gdyby był prawdziwy pieniądz. Może gdyby była wolność i własność. Może gdyby rządy ich nie ograniczały robiąc tylko to do czego je Bóg powołał - ale tego wszystkiego już w wielu miejscach świata nie ma i nie wygląda aby było, skoro klasie politycznej (no i religijnej też) na rękę jest aby było jak jest.

Piszę, bo podjąłem decyzję o wygaszaniu mojej kariery zawodowej, ale prawie 25 lat temu, gdy zakładałem pierwsze swoje przedsiębiorstwo sam takim kucem od Korwina byłem, tak myślałem, tak mówiłem i co ciekawe - po ludzku patrząc przedsiębiorstwa w których miałem udział osiągnęły sukces. Jednak przyczynę sukcesu upatruje bardziej w pierwszych dwóch wersach psalmu 127 niż w trudzie i kreatywności zespołu, z którym pracowałem i który to trud niewątpliwie był wielki.

Czy wierzę więc w wolny rynek? Nie. Wierzę w Boga i Bogu. Wierzę, że "jeżeli Jahweh domu nie zbuduje na próżno się trudzi ten, który go wznosi".

 


I jeszcze apostoł Jakub:
„Teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski, wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika. Zamiast tego powinniście mówić: Jeżeli Pan zechce, a będziemy żyli, zrobimy to lub owo."
(List apostoła Jakuba, rozdział 4, wersety od 13)


Kategorie: ekonomia, _blog, _blog / osobiste


Słowa kluczowe: korwin, wolny rynek, ekonomia, gospodarka, pieniądz, korpodacja, ps 127, kształt rynku


Komentarze: (1)

0ri, September 9, 2017 10:21 Skomentuj komentarz


Monopol, oligopol, dominanta, koncesje, dopłaty, to się zgadza. Ale jeszcze gorsze jest to, że ludzie sami brną w niewolę. Zamiast rozejrzeć się za jakimiś lokalnymi produktami, wolą "zagraniczne", niejednokrotnie droższe. I jednocześnie sami uzależniają się od monopolu.

Skomentuj notkę
12 czerwca 2017 (poniedziałek), 10:00:00

Astrologia i ekonomia

W Nocy Muzeum, na spotkaniu w Muzeum Historii Komputerów Tomek Kulisiewicz przypomniał ważną myśl:


Jak to dobrze, że jest astrologia.
Dzięki niej ekonomia może się mienić nauką ścisłą.


Kategorie: złota myśl, _blog


Słowa kluczowe: astronomia, ekonomia, nauki ścisłe


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 kwietnia 2014 (środa), 13:55:55

Finansowanie

#1. Cztery metody finansowania biznesu:
- pożyczka
- kredyt
- obligacje
- udziału lub akcje

#2. Cztery wyznaczniki oceny sposobu finansowania:
- ryzyko
- oprocentowanie
- współudział w przedsięwzięciu
- siła zabezpieczenie kapitału

#3. A gdyby tak zrobić tabelkę z #1 w pionie i #2 z poziomie to jak przebiegały by strzałki wzrostu? Ot, taka ciekawostka.

#4. Ciekawe, że w kulturze Bliskiego Wschodu (u dawnych Arabów, ale też po części u Żydów) pożyczka była rozumiana jako udziały lub akcje. Pełnej miłości i zrozumienia kulturze zachodu wszystko musi być zabezpieczone na majątku.

#5. Rzeczywistość unijna dołożyła nam kolejny sposób finansowania - wsparcie unijne. Bardzo często nie jest to wsparcie ale główny sposób finansowania biznesu, który kręci się tylko dzięki wsparciu, a więc wsparcie nie jest wsparciem. Do tego jeszcze nic za darmo - płaci się duszą, bo aby finansowanie dostać należy coś nakłamać, naściemniać a już na pewno oddać cześć unijnym bałwanom.

#6. A wszystkie te rozważania tracą sens gdyż pieniądz przestał być pieniądzem, jest tylko zapisem kreowanym dowolnie przez kilka banków za dużych by mogły upaść. Wg. niektórych mądrych w każdej chwili może przyjść chwila prawdy ale wg. innych to tylko teorie spiskowe, więc patrz #1 i bierz pożyczkę, kredyt, emituj obligacje lub szukaj inwestora na akcje.

#7. Nie wiedząc co robić gorąco polecam Objawienie w 365 dni. Tak. Studiowanie Apokalipsy ma sens, wszak życie ludzkie jest takie krótkie.


Dopisek od GK:

#8. Jest 5 metod finansowania biznesu - pierwszą z nich jest 3F: Family, friends and fools.


Dopisek kolejny:

Pierwsza metoda to 4F a nie 3F: Family, friends, foods and fools.

 


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: ekonomia, pieniądz, unia, POIG, 4F, finansowanie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
2 stycznia 2013 (środa), 23:35:35

Idąc na spacer myślałem o kapitale

#1. W Polsce klasa średnia chyba nie zdąży się wytworzyć. To się nie uda i już. Tendencja Europejska jest przeciwna, klasa średnia znika z Niemczech, Włoch, Francji czy Hiszpanii - dlaczego miała by więc powstać w Polsce? Nie zdąży - bo temu powolnemu procesowi bogacenia się tych kilku co ma własne biznesy a przez to jako taką niezależność przeciwstawia się np. proces odbierania Polakom mieszkań poprzez oferowanie ohydnych kredytów z odwróconą hipoteką. Babcia nie przekaże mieszkania wnukowi, zresztą wnuk robi w korpo i już dawno wziął kredyt na 40 lat. Ale robiąc w korpo nigdy nie zaryzykuje, nigdy nie pofrunie, zawsze będzie tylko wyrobnikiem bojącym się podskoczyć. #2. Idąc dziś po mieście zrywałem brzydko naklejone na każdym słupie i latarni ogłoszenia o kredycie świątecznym, co go można bez wiedzy współmałżonka i innych swoich wierzycieli mieć. Pieniądze ci się należą więc zadzwoń - na pewno damy!

Zrywałem i teraz sam nie wiem czy dobrze robię - przecież ludzie potrzebują pieniędzy! Czy zrywając ogłoszenia mam prawo im w tym przeszkadzać? Usprawiedliwiam się tylko dbałością o estetykę miasta, choć ogłoszenia "Mała, czarna suczka zginęła w piątek" nie zerwałem.

#3. Rozważaliśmy dziś z kumplem dla pewnej spółki program obligacji pracowniczych. Po prostu - wyszliśmy z głupiego założenia, że jest grupa pracowników co swoje oszczędności daje na jakieś nędzne lokaty, a tu spółka się rozwija, jest akcyjna, przejrzysta, raporty publikuje, rozwija się ale rozwój finansuje biorąc z tych samych banków inwestycyjne kredyty. Może więc program obligacyjny dla pracowników?

Ale głupoty wymyślamy! Szybka analiza doprowadziła nas do wniosku, że wśród zatrudnionych nie ma kapitału - jest kredyt! Chyba wszyscy (wszak młodzi) na kredytach lecą, wiec takie numery to w rozwiniętych krajach kapitalistycznych, gdzie jest (jeszcze) klasa średnia ale nie u nas.

#4. Niedawno czytałem świetną książkę pt. "Co u pana słychać" czyli rozmowy z przywódcami III Rzeszy, którym robili złe rzeczy ale jakoś udało się nie być osądzonym. Jednym z rozmówców był autor Generalnego Planu Wschodniego. Nie chodzi tu o plan zagłady Żydów, ale o plan dotyczący Polaków w GG, gdy już z Żydów te tereny się oczyści.

Czy ja jestem nienormalny widząc analogię do tego co się dzieje dziś u nas? Przeanalizowałem właśnie statystyczną strukturę wydatków dla polskiej rodziny i jestem przerażony - przecież większość zysku idzie do przedsiębiorstw o całkowicie niepolskim kapitale. Spłaty kredytów, wydatki na jedzenie, opłaty związane z domem, ciuchy, zdrowie..... może jak ktoś ma telefon od Solorza to zyski zostają w Polsce bo nawet w wydatkach na restauracje więcej jest McDonald'sa niż "Baru u Piotra".

#5. Mówili, że "kapitał nie ma narodowości". Kłamali, bo kapitał to może narodowości nie ma ale właściciele kapitału to już na pewno. Szkoda, że w Polsce nie ma bogatych Polaków.


#6. Dopisek o klasie średniej. Dziś znajomy opowiadał nam o sieciach sprzedaży agencyjnej usług operatorów komórkowych. Opowiadał o tym jak to powstawało, jakie aspiracje mieli agenci, jak wynajmowali lokale, zatrudniali ludzi, a potem jak dokładali, zaciągali, nie potrafili spłacić i jak trwają w takim kieracie, że ani wyjść ani coś z tego mieć. Horror.


Kategorie: przemyślenia, ekonomia, polityka, _blog


Słowa kluczowe: kapitał, klasa średnia, ekonomia, bogactwo, bieda, kredyt, kredyt hipoteczny, odwrócona hipoteka


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 grudnia 2012 (wtorek), 21:43:43

Lalka i Opel

Mój rząd przyznał dziś dofinansowanie fabryce Opla w wysokości 15mln zł. Razem z kosztami poboru podatków i urzędnikami to ponad 1zł na obywatela po to aby Opel uruchomił 150 miejsc pracy.

Moim zdaniem to zdrada, to ograbianie swoich dla obcych, to działanie antypolskie.

Znalazłem sobie dziś w Lalce fragment, który o fabryce Opla traktuje.

ROZDZIAŁ JEDENASTY:

STARE MARZENIA I NOWE ZNAJOMOŚCI

(...)

- To jest podkopywanie naszego przemysłu - odezwał się oponent z grupy kupieckiej.

- Mnie nie obchodzą fabrykanci, tylko konsumenci... - odpowiedział Wokulski.

Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego.

- Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego! zawołał wzruszonym głosem książę. - Kwestia zarysowuje się tak: czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju?... Panie mecenasie... - zwrócił się książę do adwokata, czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji.

- Szanowny pan Wokulski - zabrał głos adwokat - z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić: czy sprowadzanie owych tkanin, aż z tak daleka, nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom?

- Przede wszystkim - rzekł Wokulski - owe nasze fabryki nie są naszymi, lecz niemieckimi...

- Oho!... - zawołał oponent z grupy kupców.

- Jestem gotów - mówił Wokulski - natychmiast wyliczyć fabryki, w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami, których kapitał jest niemiecki, a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu, ale jest parobkiem źle płatnym, źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym...

- To jest ważne!... - wtrącił hrabia zgarbiony.

- T e k... - szepnął Anglik.

- Jak Boga kocham, doświadczam emocji słuchając!... - zawołał marszałek. - Nigdym nie myślał, że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie... Zaraz wrócę...

I opuścił gabinet, aż uginała się pod jego stopami podłoga.

- Czy mam wyliczać nazwiska? - spytał Wokulski.

Grupa kupców. i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości nie domagając się nazwisk. Adwokat szybko podniósł się z Fotelu i zatrzepotawszy rękoma zawołał:

- Sądzę, że nad kwestią miejscowych fabryk możemy przejść do porządku. Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam, z właściwą mu jędrnością, objaśnić: jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie...

- Nasz nieszczęśliwy kraj - zakończył książę.

Notkę wstawiam do serii notek "to lubię" bo Lalkę lubię, ale takie zachowanie mojego rządu uważam za zdradę. Ale co się dziwić po rządach PO?


Kategorie: literatura, proza, ekonomia, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: lalka, Bolesław Prus, handel, ekonomia, opel


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
16 listopada 2011 (środa), 22:11:11

NewConnect czyli komitet inwestycyjny u księcia

W drodze na NewConnect właściwą lekturą jest Lalka Bolesława Prusa. W niej dziś przeczytam sobie o komitecie inwestycyjnym u księcia. Kluczowy kawałek obrazujący działanie funduszy inwestycyjnych sobie podkreślam.

ROZDZIAŁ JEDENASTY:

STARE MARZENIA I NOWE ZNAJOMOŚCI

(...)

Z podobnego zjazdu skorzystał książę, ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem.

Książę we własnym pałacu, na pierwszym piętrze, zajmował ogromne mieszkanie. Część jego, złożona z gabinetu pana, biblioteki i fajczarni, była miejscem męskich zebrań, na których książę przedstawiał swoje lub cudze projekta dotyczące spraw publicznych. Zdarzało się to po kilka razy w roku. Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle, przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa. Pierwsze, złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół, koniecznie domagało się śrubowców, drugie zaś, mieszczańskie, uznając w zasadzie piękność projektu, uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy. Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób: pewnego technika, który twierdził, że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle, i pewnego głuchego magnata, który na wszystkie odezwy, skierowane do jego kieszeni, stale odpowiadał:

- Proszę trochę głośniej, bo nic nie słychać...

Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej, a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji. Książę witał każdego z uprzejmą poufałością, prezentował Wokulskiego, a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem.

Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki, do której należał już całą duszą, ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać, o co chodzi. Tymczasem inni panowie przypatrywali się intruzowi i zniżonym głosem robili o nim uwagi.

- Bycza mina! - szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego. - Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi, pierś upadam do nóg, oko bystre... Ten by nie ustał na polowaniu!

- I twarz, panie... - dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa.- Czoło, panie... wąsik, panie... mała hiszpanka, panie. Wcale, panie... wcale... Rysy trochę, panie... ale całość, panie...

- Zobaczymy, jaki będzie w interesach - dorzucił nieco przygarbiony hrabia.

- Rzutki, ryzykowny, t e k - odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia, który siedział sztywnie na krześle, nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z "Tournal Amusant".

Książę powstał z fotelu i chrząknął; zebrani umilkli, dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka:

- Wszyscy patrzymy na las, a tu coś skwierczy pod kopytami. Wyobraź sobie pan dobrodziej, że chart idący przy koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka!...

To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo, z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika.

Książę chrząknął drugi raz, marszałek zmieszał się i niezwykle wielkim fularem otarł spocone czoło.

- Szanowni panowie - odezwał się książę. - Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym... nader ważnym interesie publicznym, który, jak to wszyscy czujemy, powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych... Chciałem powiedzieć... naszych idei... to jest...

Książę zdawał się być zakłopotany; wnet jednak ochłonął i mówił dalej :

- Chodzi o inte... to jest o plan, a raczej... o projekt zawiązania spółki do ułatwiania handlu...

- Zbożem - wtrącił ktoś z kąta.

- Właściwie - ciągnął książę - chodzi nie o handel zbożem, ale...

- Okowitą - pośpieszył ten sam głos.

- Ależ nie!... O handel, a raczej o ułatwienie handlu między Rosją i zagranicą towarami, no.:. towarami... Miasto zaś nasze, pożądane jest, ażeby się stało centrum takowego...

- A jakież to towary? - spytał przygarbiony hrabia.

- Stronę fachową kwestii raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski, człowiek... człowiek fachowy - zakończył książę. - Pamiętajmy jednak, panowie, o obowiązkach, jakie na nas wkłada troska o interesa publiczne i ten nieszczęśliwy kraj...

- Jak Boga kocham, zaraz daję dziesięć tysięcy rubli!... - wrzasnął marszałek.

- Na co? - spytał hrabia udający autentycznego Anglika.

- Wszystko jedno!... - odparł wielkim głosem marszałek.- Powiedziałem: rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli, więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne, bo kochany nasz książę mówi cudownie!... z rozumu i z serca, jak Boga kocham...

- Przepraszam - odezwał się Wokulski - ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną, tylko o spółkę zapewniającą zyski.

- Otóż to!... - wtrącił hrabia zgarbiony.

- T e k!... - potwierdził hrabia-Anglik.

- Co mnie za zysk z dziesięciu tysięcy? - zaprotestował marszałek. - Z torbami bym poszedł pod Ostrą Bramę przy takich zyskach.

Zgarbiony hrabia wybuchnął:

- Proszę o głos w kwestii : czy należy lekceważyć małe zyski!... To nas gubi!... to, panowie - wołał pukając paznokciem w poręcz fotelu.

- Hrabio - przerwał słodko książę - pan Wokulski ma głos.

- T e k!... - poparł go hrabia-Anglik czesząc bujne faworyty.

- Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego - odezwał się nowy głos - ażeby ten publiczny interes, który nas zgromadził tu, do gościnnych salonów księcia, raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością.

Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość. Był to znakomity adwokat, przyjaciel i prawa ręka księcia; lubił mówić kwieciście, wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom, które zawsze znajdował wybornymi.

- Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy - mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę, która nienawidziła magnatów.

- Wiadomo panom - zaczął Wokulski - że Warszawa jest handlową stacją między Europą zachodnią i wschodnią. Tu zbiera się i przechodzi przez nasze ręce część towarów francuskich i niemieckich przeznaczonych dla Rosji, z czego moglibyśmy mieć pewne zyski, gdyby nasz handel...

- Nie znajdował się w ręku Żydów - wtrącił półgłosem ktoś od stołu, gdzie siedzieli kupcy i przemysłowcy.

- Nie - odparł Wokulski. - Zyski istniałyby wówczas, gdyby nasz handel był prowadzony porządnie.

- Z Żydami nie może być porządny...

- Dziś jednak - przerwał adwokat księcia - szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych...

- Pan Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu - bryznął oponent ze stanu kupieckiego.

Zrobiło się cicho.

- Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim - ciągnął dalej Wokulski. - Wskazuję panom drogę uporządkowania handlu Warszawy z zagranicą, co stanowi pierwszą połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów. Drugim źródłem jest handel z Rosją. Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie. Spółka, która zajęłaby się nimi, mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie od wyłożonego kapitału. Na pierwszym miejscu stawiam tkaniny...

- To jest podkopywanie naszego przemysłu - odezwał się oponent z grupy kupieckiej.

- Mnie nie obchodzą fabrykanci, tylko konsumenci... - odpowiedział Wokulski.

Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego.

- Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego! zawołał wzruszonym głosem książę. - Kwestia zarysowuje się tak: czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju?... Panie mecenasie... - zwrócił się książę do adwokata, czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji.

- Szanowny pan Wokulski - zabrał głos adwokat - z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić: czy sprowadzanie owych tkanin, aż z tak daleka, nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom?

- Przede wszystkim - rzekł Wokulski - owe nasze fabryki nie są naszymi, lecz niemieckimi...

- Oho!... - zawołał oponent z grupy kupców.

- Jestem gotów - mówił Wokulski - natychmiast wyliczyć fabryki, w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami, których kapitał jest niemiecki, a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu, ale jest parobkiem źle płatnym, źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym...

- To jest ważne!... - wtrącił hrabia zgarbiony.

- T e k... - szepnął Anglik.

- Jak Boga kocham, doświadczam emocji słuchając!... - zawołał marszałek. - Nigdym nie myślał, że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie... Zaraz wrócę...

I opuścił gabinet, aż uginała się pod jego stopami podłoga.

- Czy mam wyliczać nazwiska? - spytał Wokulski.

Grupa kupców. i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości nie domagając się nazwisk. Adwokat szybko podniósł się z Fotelu i zatrzepotawszy rękoma zawołał:

- Sądzę, że nad kwestią miejscowych fabryk możemy przejść do porządku. Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam, z właściwą mu jędrnością, objaśnić: jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie...

- Nasz nieszczęśliwy kraj - zakończył książę.

- Proszę panów - mówił Wokulski - gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze taniej niż dziś, wówczas na każdym milionie kupionych tu łokci ogół oszczędziłby dziesięć tysięcy rubli...

- Cóż to znaczy dziesięć tysięcy rubli?... - spytał marszałek, który już powrócił do gabinetu, ale jeszcze nie wpadł w tok rozpraw.

- To wiele znaczy... bardzo wiele! - zawołał hrabia zgarbiony.- Raz nauczmy się szanować zyski groszowe...

- T e k... Pens jest ojcem gwinei... - dodał hrabia ucharakteryzowany na Anglika.

- Dziesięć tysięcy rubli - ciągnął Wokulski - jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej...

- Kropla w morzu - mruknął jeden z kupców.

- Ale jest jeszcze inny wzgląd - mówił Wokulski - obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów. Mam do dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli rocznie...

- Upadam do nóg!... - szepnął marszałek.

- To nie jest mój majątek - wtrącił Wokulski - mój jest znacznie skromniejszy...

- Lubię takich!... - rzekł zgarbiony hrabia.

- T e k... - dodał Anglik.

- Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi - mówił Wokulski.- Oświadczam jednak, że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby się gotówkę, zysk z niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów, a może więcej Otóż ten punkt sprawy obchodzi panów, którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent. Pieniędzmi tymi obracają inni i zyski ciągną dla siebie. Ja zaś ofiaruję panom sposobność użycia ich bezpośredniego i powiększenia własnych dochodów. Skończyłem.

- Pysznie! - zawołał przygarbiony hrabia. - Czy jednak nie można by dowiedzieć się szczegółów bliższych?

- O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami - odpowiedział Wokulski:

- Jestem - rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę.

- T e k - dodał pseudo-Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce.

- Moi panowie! - odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów. - Mówicie tu o handlu perkalami, który n a s nic nie obchodzi... Ale, panowie!... - ciągnął dalej płaczliwym głosem - m y mamy za to zboże w spichlerzach, m y mamy okowitę w składach, na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób - że nie powiem - niegodny...

Obejrzał się po gabinecie. Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo.

Promieniejąca dyskretną radością twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego natchnienia.

- Ależ, panowie! - zawołał - dziś mówimy o handlu tkaninami, lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innymi kwestiami?... Proponuję więc...

- Jak Boga kocham, cudnie mówi ten kochany książę - zawołał marszałek.

- Słuchamy... słuchamy!... - poparł go adwokat, silnie okazując, że stara się pohamować zapał dla księcia.

- A więc, panowie - ciągnął wzruszony książę - proponuję jeszcze następujące sesje: jedną w sprawie handlu zbożem, drugą w sprawie handlu okowitą...

- A kredyt dla rolników?... - spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty.

- Trzecią w sprawie kredytu dla rolników - mówił książę.- Czwartą...

Tu zaciął się.

- Czwartą i piątą - pochwycił adwokat - poświęcimy rozważaniu ogólnej ekonomicznej sytuacji...

- Naszego nieszczęśliwego kraju - dokończył książę prawie ze łzami w oczach.

- Panowie!... - wrzasnął adwokat obcierając nos z akcentem rozrzewnienia. - Uczcijmy naszego gospodarza, znakomitego obywatela, najzacniejszego z ludzi...

- Dziesięć tysięcy rubli, jak Bo... - zawołał marszałek.

- Przez powstanie! - szybko dokończył adwokat.

- Brawo!... niech żyje książę!... - zawołano przy akompaniamencie łoskotu nóg i krzeseł.

Grupa szlachty gardzącej arystokracją krzyczała najgłośniej.

Książę zaczął ściskać swoich gości nie panując już nad wzruszeniem; pomagał mu adwokat, wszystkich całował, a sam bez ceremonii płakał. Kilka osób skupiło się przy Wokulskim.

- Przystępuję na początek z pięćdziesięcioma tysiącami rubli mówił zgarbiony hrabia. - Na rok przyszły zaś... zobaczymy...

- Trzydzieści, panie... trzydzieści tysięcy rubli, panie... Bardzo, panie... bardzo! - dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa.

- I ja trzydzieści tysięcy... t e k!... - dorzucił hrabia-Anglik kiwając głową.

- A ja dam dwa... trzy razy tyle, co... kochany książę. Jak Boga kocham!... - rzekł marszałek.

Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego. Milczeli, lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa.

(...)

Na środku gabinetu przygarbiony hrabia zabrał głos.

— A zatem — mówił — szanowni panowie, w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez pana Wokulskiego. Interes wydaje się bardzo dobrym, a obecnie chodzi tylko o bliższe szczegóły i spisanie aktu. Zapraszam więc panów, chcących zostać uczestnikami, do mnie na jutro, o dziewiątej wieczorem...

— Będę u ciebie, kochany hrabio, jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów; no, ale powiedz, dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie?... Niechby już sami kupcy...

— Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono, że nic nie robimy, tylko obcinamy kupony... Książę poprosił o głos.

— Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki: do handlu zbożem i — okowitą. Kto nie zechce należeć do jednej, może należeć do drugiej... Nadto zaś prosimy szanownego pana Wokulskiego, żeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział...

— T e k!... — wtrącił hrabia—Anglik.

— I z właściwym mu talentem raczył oświetlać kwestie — dokończył adwokat.

— Wątpię, czy przydam się panom na co — odparł Wokulski. — Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą, ale w wyjątkowych warunkach. Chodziło o duże ilości i pośpiech, nie o ceny... Nie znam zresztą tutejszego handlu zbożem...

— Będą specjaliści, szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat. — Oni nam dostarczą szczegółów, które pan raczysz tylko uporządkować i rozjaśnić z właściwą mu genialnością...

— Prosimy... bardzo prosimy!... — wołali hrabiowie, a za nimi jeszcze głośniej szlachta nienawidząca magnatów.


Kategorie: proza, ekonomia, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: lalka, Bolesław Prus, handel, ekonomia, newconnect, giełda, start-up


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
3 stycznia 2009 (sobota), 15:02:02

Zarząd jest zaskoczony

Info z gazety:

Firmy padają przez opcje

lez, gazeta.pl, 2009-01-02 21:11

Sieć restauracji Sfinks ma kłopoty z płynnością, część kłopotów firmy wynika z nietrafionych kontraktów opcyjnych. Wcześniej spółka Elwo jako pierwsza złożyła wniosek o upadłość z powodu poniesionych strat na opcjach walutowych.

Sfinks Polska SA prowadzący restauracje pod markami Sphinx, Wook oraz Polskie Jadło nie jest w stanie spłacać zaciągniętych wcześniej kredytów. - Zarząd jest zaskoczony liczbą odkrytych nieprawidłowości, które będą miały szkodliwy wpływ na przyszłą płynność biznesu - podały w komunikacie giełdowym nowe, funkcjonujące od nieco ponad miesiąca władze spółki.

(...)

Cytat z prawa:

Kodeks Spółek Handlowcyh

(...)

Art. 397. Jeżeli bilans sporządzony przez zarząd wykaże stratę przewyższającą sumę kapitałów zapasowego i rezerwowych oraz jedną trzecią kapitału zakładowego, zarząd obowiązany jest niezwłocznie zwołać walne zgromadzenie celem powzięcia uchwały dotyczącej dalszego istnienia spółki.

Komentarz:

Nowy zarząd jest zaskoczony, ale stary zarząd już dawno pracuje w innej firmie, w której zatrudnienie za lepsze wynagrodzenie otrzymał na podstawie wspaniałych wyników w rozwoju biznesu, którym zarządzał poprzednio. Nowy zarząd dziś jest zaskoczony ale co zostawił po sobie zarządzając wcześniej tym czym zarządzał?

Od czasu pojawienia się kasty menadżerów nie będących właścicielami należące do funduszy inwestycyjnych przedsiębiorstwa są regularnie okradane przez bandę złodziei w białych kołnierzykach. We współczesnej gospodarce większość akcji przedsiębiorstw jest własnością różnego rodzaju funduszy inwestycyjnych, emerytalnych, kapitałowych a a wiec de facto jest własnością nikogo, bo kim są obecni i przyszli emeryci oraz ex-milionerzy, którym wydaje się że są milionerami. Funkcja właścicielska - czyli doglądanie - została całkowicie zachwiana poprzez powierzenie zarządzania funduszami menadżerom bez własnych majątków.

A gdyby tak zapis w Kodeksie Spółek Handlowych mówiący o tym, że Spółka ma przynosić zysk przenieść do Kodeksu Karnego? Może zarząd bardziej by się starał mając w perspektywie gilotynę albo przynajmniej 15 lat ciężkich robót na zmywaku Mc Donald'sa.

Moja propozycja zmiany prawa:

Kodeks Spółek Handlowcyh

(...)

Art. 397. Jeżeli bilans sporządzony przez zarząd wykaże stratę przewyższającą sumę kapitałów zapasowego i rezerwowych oraz jedną trzecią kapitału zakładowego, zarząd obowiązany jest niezwłocznie zwołać walne zgromadzenie celem powzięcia uchwały dotyczącej dalszego istnienia spółki. Jeżeli w kolejnym roku zarząd nie podał się do dymisji a w 2 kolejnych latach kapitały nie zostaną odtworzone wobec zarządu wyciągnięte zostaną sankcje karne.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: ekonomia, kapitalizm, fundusze, zarząd, sfinks


Komentarze: (4)

anonim, January 4, 2009 11:37 Skomentuj komentarz


Dziś zobaczyłem coś takiego i jest to coś nowego - widać, menadżerowie od finansów uczą się szybko:

Ubezpieczenie inwestycyjne Twister
Sprawdź strategię Twister
Ubezpieczenie oparte o strategię Twister, która przyniosła 20,9%* wzrostu w okresie od 28.11.2007 do 28.11.2008. Maksymalne wykorzystanie wzrostowych trendów na rynku akcji przy jednoczesnej dynamicznej obronie przed spadkami.
dowiedz się więcej
* Dopasowanie do bieżącej sytuacji rynkowej
* Gwarancja 100% zainwestowanej składki i brak podatku Belki na koniec okresu ubezpieczenia
Zapytaj Doradcę!

Produkty strukturyzowane Partnerów Wealth Solutions
Ubezpieczenie inwestycyjne Nowy Świat
Produkt strukturyzowany oparty o indeks BNP Paribas Millennium New World Index inwestujący na całym świecie na rynkach akcji, infrastruktury, surowców oraz na rynku walutowym. Zarabia na szerokim spektrum rynków wschodzących na świecie.
dowiedz się więcej!

Ubezpieczenie inwestycyjne Efektywna Inwestycja
Produkt strukturyzowany oparty o indeks JPMorgan Efficiente (EUR Hedged) Index będący strategią globalnego inwestowania, której celem jest maksymalizowanie zysku przy określonym poziomie ryzyka.

hylanka, January 8, 2009 22:57 Skomentuj komentarz


W końcu odważam się napisać o tym, co wydumałam sobie już jakiś czas temu. Otóż cały pomysł z tzw. "giełdą", "akcjami" i "spółkami" jest wysoce podejrzany, głównie z dwóch powodów (a może być ich więcej):
1. hazard / lichwa
2. zanik własności - o czym mowa w Twoim luźnym przemyśleniu.
W moim odczuciu powody te są ze sobą nierozdzielnie związane i tworzą błędne koło.
Nie jestem żadnym specem, ledwo jarzę, o czym mowa w pierwszym komentarzu do Twojego dzisiejszego tekstu. Jednakże moim malym rozumkiem dostrzegam fundamentalną różnicę pomiędzy blokiem (spółdzielczym) a domem (zwykłym, w którym mieszka rodzina). Mam wrażenie, że prostota w myśleniu i jasne zasady są cechami jak najbardziej szkodliwymi w tym całym systemie finansowym.
Mimo takiego nastawienia do giełdy itp. tematy te zajmują mnie, bo wiem, że bez własnej woli biorę udział w tym obrzydłym procederze wpłacając do banku lub na fundusz emerytalny. Zastanawiając się nad tym, czy mam alternatywę, doszłam do wniosku, że w pojedynkę nic się tu nie zdziała. Trzeba mieć zaplecze, społeczność ludzi, którzy nie padają plackiem przed złotym cielcem. I w tym kłopot.
Pozdrawiam. A.

anonim, January 12, 2009 09:41 Skomentuj komentarz


Cytat z gazeta.pl

Rząd i NBP chcą ratować kredyty
2009-01-11 19:44

Obniżymy bankom prawie o połowę tzw. rezerwy obowiązkowe, by miały więcej pieniędzy na udzielanie kredytów - ujawnia "Gazecie" Zbigniew Chlebowski, szef sejmowego klubu PO. - Aby pożyczać w takiej skali jak przed kryzysem, potrzebujemy dziesiątków miliardów złotych - nie ma złudzeń Piotr Czarnecki, prezes banku Raiffeisen. (...)

Komentarz:
Te matoły z rządu niczego się przez ten amerykański kryzys finansowy nie nauczą! Już, chcąc gasić kryzys, którego jeszcze nie mam dają bankom możliwość jeszcze ostrzejszej gry zmniejszając obowiązkowe rezerwy. To przecież tworzenie pieniądza z niczego! Nigdy nikomu na dobre to jeszcze nie wyszło.

Przemyślenie:
Te wszystkie Rothschildy i Morgany mają bardzo sprawną armie wykonującą ich polecenia. To białe kołnierzyki - właśnie wyczytałem, że jeden z doradców CitiGroup zarobił ... dużo, a przecież CitiGroup właśnie pada. Wysokie pensje i bezpieczeństwo, że jak wylecisz z tej posady to damy ci inną sprawia, że są posłuszni i wierząc w pseudoliberalizm oddają swoje życie.

w34, April 11, 2009 19:46 Skomentuj komentarz


Sprawa Sfinksa okazała się być bardzie skomplikowana niż mi się pierwotnie wydawało. Moja wiedza o tej spółce pochodzi z czasów rozwoju razem z Enterprice Investors i przekonany byłem, że jest to już element typowo giełdowej korporacji.

Ale nie - właściciel ciągle jest w spółce obecny i te ruchu z z opcjami i zarządem dotyczą procesu (uwaga: śląskie słowo) wyciulania go z tego biznesu. Ale dzisiejsze wiadomości są już bardziej optymistyczne - wywalić się nie da, ale pewnie będzie już mądrzejszy z podpisywaniem lub nie podpisywaniem umów których stroną są wysoko-opłacani menadżerowie ukierunkowani na cel.

Myślę, że przypadek próby przejęcia Sfinksa będzie często pokazywany różnym studentom.

W.
Skomentuj notkę
24 marca 2006 (piątek), 22:47:47

Budżet trzeciej RP

Materiał źródłowy:

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2005
z dnia 22 grudnia 2004r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 174.703.733 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 209.703.733 tys. zł.

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na kwotę nie większà niż 35.000.000 tys. zł.

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2004 z dnia 23 stycznia 2004 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 154.552.589 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 199.851.862 tys. zł.

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na kwotę nie większą niż 45.299.273 tys. zł.

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2002
z dnia 14 marca 2002 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 145.101.632 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 185.101.632 tys. zł. 

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na  kwotę nie większą niż 40.000.000 tys. zł.

(...)

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2003
z dnia 18 grudnia 2002 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 155.697.654 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie  z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 194.431.654 tys. zł.

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na kwotę nie większą niż 38.734.000 tys. zł.

(...)

Źródło: www.sejm.gov.pl

Przemyślenia:

Te liczby są głęboko inspirujące: 194 miliardy! 156 miliardów! ... i to wszystko w imieniu i dla 40 mln obywateli, dla których najczęściej kwoty powyżej 10 tys. zł to czysta abstrakcja.

Jak się podzieli 194 miliardy przez niecałe 40 milionów to wychodzi około 5 tys. zł na obywatela. Ciekawe, czy obywatel sam nie zrobiłby sobie lepiej, za to 5 tys. zł rocznie? I to pytanie wcale nie jest propagandą UPR-u, tylko bardzo poważnym pytaniem o sens istnienia państwa.

Do przemyślenia jest wysokość deficytu finansowanego poprzez zadłużenie. Przecież to 20%! Wygląda na to, że żyjemy na koszt przyszłych pokoleń.

Do zapamiętania:

  • Budżet państwa to około 200mld.
  • Na obywatela to około 5 tys. zł. (jak 200mld podzieli się przez 40 mln)
  • Deficyt około 40 mld czyli 20% budżetu.

Kategorie: obserwator, polityka, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: polityka, budżet, ekonomia, deficyt budżetowy, sejm, ustawa budżetowa


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 stycznia 2006 (środa), 15:41:41

Prognozy wyników spółek

Program Exel firmy Microsoft daje menadżerom wyjątkowo proste narzędzie wpływania na nastroje inwestorów. Trzy kliknięcia myszą dodają trend do jakiegoś wykresu i w zależności od tego, czy chcemy aby ten trend był wykładniczy, wielomianowy czy też logarytmiczny, oczywiście bez podawania błędu każdej z metod możemy otrzymać wykres optymistyczny, taki sobie lub pesymistyczny. Oczywiście uczciwie było by podawać średnie odchylenie kwadratowe każdej z metod ale czy czasem nie jest tak, że jeszcze uczciwiej byłoby nie 1 robić ogóle takich wykresów.

Ale aby było zabawniej zrobiłem sobie jakieś trendy i oto efekty - i żeby nie było wątpliwości, wszystkie wykresy są dla tych samych danych:

Makler radzi: Jak widać spółka wchodzi w fazę agresywnego rozwoju. należy inwestować, inwestować, inwestować! Zalecenie: kupuj!

wzrost

Makler radzi: Widać wyraźnie, że spółka rozwija się nierównomiernie, wahania koniunktury wyraźnie wpływają na dynamikę rozwoju. Zalecenie: akumuluj.

stagnacja

Makler radzi: Spółka jest po fazie intensywnego rozwoju a rynek na jej usługi się nasyca. Zalecenie: kumuluj lub sprzedaj.

koniec rozwoju


Kategorie: ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: tkp, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
9 września 2005 (piątek), 18:10:10

Gazociąg Nieprzyjaźni

Kolega z Niemiec poprosił o komentarz, bo będąc tam nie potrafi zrozumieć o co Polsce chodzi z tym gazociągiem. Biorę się więc za politykę:

From: "Wojtek" <w34@blog.pl
To: "Marek....." <marek....@......de>
Sent:
Friday, September 09, 2005 1:37 PM ]
Subject:
Re: rurociąg

 

> Wojtku mam pytanie do tego artykułu:
> http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2905878.html  
>
> co to za problem z tego Polacy robią. po co komu rura lecąca w poprzek
> kraju? Chyba ze się połączyć chcą. Ale tego właśnie chyba chcą Niemcy i
> Rosja uniknąć. Jak można taka postawę krytykować? o co tu Polakom chodzi?
>

 

Marku

Z Twojej, niemieckiej perspektywy może to wyglądać dziwnie, ale pozwól, ze zachowam się jak  polityk pokaże Ci perspektywę Polską.

1. Rosja jest krajem imperialnym. Imperium znaczy mocarstwo a imperialnym znaczy, ze wykorzystując swoja silna pozycje dużego państwa wywiera wpływ na inne mniejsze państwa, nie zawsze korzystny dla tych państw. Było tak przez wieki historii i jest tak tez teraz.

2. Polska jest sąsiadem Rosji.

3. Gospodarka rosyjska nie jest gospodarka wolnorynkowa, tzn. niekoniecznie przedsiębiorstwa i przedsiębiorcy kieruje się zasada maksymalizacji własnego zysku. Gospodarka rosyjska może być i często jest sterowana przez politykę, również ta politykę imperialna.

4. Rosja jest największym eksporterem gazu ziemnego a prognozy mówią, ze Europa gazu potrzebuje więcej a Rosja go więcej ma. Musi się w jedna stronę płynąc gaz a w druga pieniądze.

5. Rosja nie zadowoli się jednak tylko pieniędzmi z gazu. Jako kraj imperialny będzie prowadzić swoja politykę, która prowadzi się różnymi narzędziami: pieniądzem, wojna, bezpieczeństwem, propaganda.

6. Wojna jest dla krajów wysoko rozwiniętych za drogim narzędziem prowadzenia polityki. Za dużo się niszczy i trudno się to potem odbudowuje. Nawet jeżeli rozwalisz komuś tylko kawałek infrastruktury (tak jak Amerykanie Serb poprzez precyzyjne bombardowania) to i tak przeciwnik zniszczony szybko biednieje i nie masz z niego korzyści. Nie działa giełda, obligacje niewiele są warte, nie można spekulować waluta w ilościach bankowych - wiec wojna nie jest właściwa i w zasadzie można ja prowadzi w takich krajach jak Irak czy tez Somalia. W Europie już nie ale  bezpieczeństwo? Bezpieczeństwo to świetne narzędzie prowadzenia polityki, bo media potrafią tak pokazać fakty, ze obywatele się boja, a politycy boja się obywateli.

7.  Społeczeństwa państw wysokorozwiniętych, a wiec społeczeństwa europejskie lubią bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo to stan, w którym wydaje nam się, ze wiemy, co będzie w przyszłości, to stan w którym możemy planować i nasze plany będziemy mogli realizować. Człowiek zachodu planuje wakacje i chce, aby benzyna kosztowała tyle co zwykle, chce aby samolot wyleciał o zaplanowanej godzinie a po powrocie aby jego dom stal na miejscu w stanie w jakim go pozostawił. Człowiek zachodu ma swoje pieniądze w banku internetowym, wiec oczekuje, ze zawsze się będzie mógł z nim połączyć i zobaczy, ze jest bezpieczny bo te pieniądze, polisy, akcje i obligacje tam są. Bezpieczeństwo to ważna sprawa.

8. Rurociąg po dnie morza jest cholernie drogi w budowie, dużo droższy niz. taki sam wybudowany na ziemi - to, ze Rosja i Niemcy budują rurociąg po dnie Morza Bałtyckiego zamiast przez Polskę pokazuje, ze polityka jest ważniejsza niz. gospodarka i udowadnia moja tezę z punktu 3.

9. Nie tak dawno był taki wypadek: Rosja chciała pokazać reżimowi Lukaszenki, ze nie jest taki ważny jak mu się wydaje. Co zrobiła? Zmniejszyła dostawy gazu na Białoruś. Lukaszenko zmiękł ale Rosja miała w tym zabiegu drugi, może nawet ważniejszy cel - pokazać Polsce swoja sile, pokazać kto tu od kogo zależy i kto tu kogo się będzie prosić. O zmniejszeniu dostaw gazu na Białoruś nie poinformowano Polski a efekt był taki, ze do Polski gaz przestał dochodzić. W Polsce uruchomiono rezerwy, ograniczono dostawy dla Przemyślu. Wszystko to trwało 3 dni ale prasa miała o czym pisać a ludzie, którzy są coraz bardziej uzależnienie od gazu mogli się bać. Co będzie jak nie będziesz mógł ogrzać domu? Co będzie, jeżeli fabryka w której pracujesz przestanie pracować? To była bardzo ciekawa demonstracja siły udowadniająca moja tezę z punktu 5

10. Mając rurociąg prosto z Rosji do Niemiec Rosja będzie mogła pogrywać sobie z Polska nie wprowadzając w zakłopotanie państw zachodnich, z którymi liczyć się musi.

11. Gdyby gazociąg przebiegał przez Polskę Polska była by do niego podpięta, bo gazociągi nie są eksterytorialne ale jako strategiczna gałąź Przemyślu są zarządzane przez państwowe przedsiębiorstwa. Rosjanie nie mogli by wiec odciąć Polski bez odcinania Niemców czy innych państwa zachodnich. I nie chodzi tu nawet o kasę, jaka zarabia się na tranzycie i handlu - chodzi o bezpieczeństwo energetyczne państwa.

12. To co jest podnoszone w Polsce to brak zrozumienia tego co napisałem ze strony Niemieckiej. Niby zjednoczona Europa, ale jakby nie do końca. Oczywiście możemy sobie zbudować gazociąg do Niemiec i w chwili kryzysu z Niemiec kupować - pewnie tak, ale tu znowu pojawi się kwestia ceny, bo ktoś w Niemczech na naszym bezpieczeństwie będzie zarabiał.

13. Ciekawe są te rozważania geopolityczne. Jakoś nikt nie wpadł jeszcze na pomyśl aby spakować ta Polskę i przenieść ja gdzie indziej.

14. Cieszę się, gdy ludzie którzy sprawują władze myślą o bezpieczeństwie społeczeństw, którymi władają. A właściwie nie tyle cieszę się, co bym się cieszył gdyby tak było. Afera Orleanu wykazuje, ze liczą się tylko krótkowzroczne interesy kolesiów, głownie z SLD a słowa o bezpieczeństwie są tylko miłymi słowami skierowanymi do wyborców. Może właśnie dlatego bezpieczeństwa dla siebie i swoje rodziny musze poszukać gdzie innej niz. w moim państwie.

Moje państwo nie spełnia praktycznie żadnej z ról, jakie państwo spełniać powinno - tym bardziej wiec cieszę się wiec z tego, ze jestem tez obywatele Królestwa Bożego, królestwa, którego król troszczy się o bezpieczeństwo swoich obywateli i miłując ich dba o ich przyszłość. Na tej ziemie jeszcze będę musiał pewnie troszkę pożyć ale wiem, ze wieczość szykuje się być dużo ciekawsza.

15. Jak ja dawno nie pisałem o polityce :-)

Pozdrawiam

Wojtek


W czasach tow. Gierka o Rurociągu przyjaźni krążyły dwa kawały, które pamiętam:

  1. Dwa diabły założyły się, który pierwszy przejedzie z Moskwy do Warszawy: jeden rurociągiem przyjaźni a drugi pociągiem.

    Pierwszy czeka na drugiego w Warszawie, czeka i czeka a jak ten dopłynął to się z niego nabija, że przegrał. Na to tamten: A czy ty myślisz, że to tak łatwo płynąć pod prąd?

  2. Po wygranym przez Polskę meczu Polska - ZSRR (nie pamiętam dokładnie, ale chyba było 1:0) Breżniew pisze depesze do Gierka:
    BARDZO DOBRY MECZ - STOP - GRATULUJEMY SUKCESU - STOP - ROPA -STOP

Kategorie: listy, polityka, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: ekonomia, polityka, Rosja, gazociąg, imperializm


Komentarze: (1)

nestor, September 11, 2005 14:04 Skomentuj komentarz


Najgorzej jest w przypadku wylaczenia dostaw gazu z przemyslem, ktory do swoich procesow produkcyjnych potrzebuje ciaglego doplywu gazu. Wystarczy na kilka dni zakrecic kurek, zeby polozyc kilka znaczacych fabryk.
Skomentuj notkę
5 września 2005 (poniedziałek), 10:11:11

Motywacja w wytwarzaniu dóbr wszelakich

  1. Człowiek zawsze coś wytwarzał a wytwarzając nadwyżki chciał zamieniać je na dobra, których nie wytwarzał ale pożądał. Tyle z podstaw ekonomi, dalej będą znane mi obserwacje.

  2. W komunizmie próbowano motywować pracowników produkujących dobra strachem (#1). Zrobiłeś bubel - na Sybir, nie wyrobiłeś planu - kulka w łeb. Działało na krótką metę.

  3. W socjalizmie o ile pamiętam nie było motywacji (#2), więc nie było produkcji a to co przypadkiem wyprodukowano było bublem.

  4. Teraz poznajemy wymyślony przed wiekami kapitalizm, w którym motywacją do ilości i jakości produkowanych produktów jest chciwość (#3) kiedyś właścicieli, teraz menadżerów.

  5. Kapitalistyczny wyścig szczurów, motywowany chciwością pozwala posługiwać się kłamstwem - wszak grzech rodzi grzech. Może właśnie dla tego dziś w ślicznym opakowaniu i świetnie reklamowany mamy taki sam jak za socjalizmu bubel. No, może nie taki sam - na pewno tańszy, łatwiejszy do zdobycia, więc zamiast psioczyć kupie następny i następny.

  6. A gdyby tak jako motywacje do zastosować miłość (#4)? Produkuję ponieważ kocham innych ludzi i chcę ich dobra a więc dam im dobry produkt?

  7. Przyjdź Królestwo Twoje ... Amen


Kategorie: refleksja, _blog


Słowa kluczowe: motywacja, chciwość, strach, miłość, produkcja, ekonomia


Komentarze: (23)

tmki -> w34, September 25, 2005 05:40 Skomentuj komentarz


No jasne :-)
mi chodzi tylko o jedno.
Rozmawiamy o sprawach, które jednak mają swój wymiar polityczny. Chodzi w sumie o organizację życia społecznego. To problem jak najbardziej doraźny, przyziemny, ale bardzo ważny. Czy jesteś gotów opowiedzieć się za innym systemem społeczno politycznym niż liberalna demokracja? jeśli tak, to za jakim?

w34 -> tmk, January 23, 2007 11:26 Skomentuj komentarz


1. Tak, rozmawiały o organizacji życia społecznego, ale ta organizacja w moim przypadku bardzo blisko łaczy się z resztą mojego życia, którą chciałbym oddawać na codzień Bogu (w myśl słow, że to Jezus jest Panem). Może z tego biorą się te całe zgrzyty, choć niestety nie jest tak, że są to zgrzyty jedyne. W innych dziedzinach życia też mi nie wychodzi tak jak bym chciał ale zawsze łatwiej popsioczyć na politykę niż na swoją własną moralność (albo niemoralność).

2. Ale ważniejszy temat poruszyłeś - czy wyobrażam sobie inny system? Hmmmmm...... Masz tu moje myśli nieuczesane:

@1: Bywałem i bywam w Sowietach. Jak tam jestem to zauważam, że dziele się tam naszą kultura i polityką a nie ewangelią. A spotykam tam ludzi, którzy funkcjonując w tamtejszej rzeczywistości społecznej funkcjonują w posłuszeństwie Bogu i nie zmieniają systemu politycznego robiąć to do czego powołał ich Bóg - czynią uczniów i koniec. Z tego, oraz czasów z przez 1989r. wnioskuję że dla dobra człowieka, przez które ja rozumiem bliskość jego relacji z Bogiem rzeczywistość społeczna znaczenia nie ma. Przypuszczam jednak, że gdyby dla znaczacej części populacji ta bliskość Boga stała się rzeczywistością miało by to wpływ na całe społeczeństwo. Przykład Jonasza i Niniwy, przebudzenia metodystycznego w XVIIIw czy działania Boga dziś w Ameryce Łacińskiej tego kawałkami dowodzi. Ale to nie jest odpowiedź na Twoje pytanie. Lećmy więc dalej.

@2. W tej demokracji do ją mamy życie mi się wbrew pozorom bardzo dobrze. Wypełniam PIT i płace podatki bo mam przychody. Jadę na wakacje gdzie chce bo tak chce. Mogę pisać bloga i się nie bać tego co piszę z dokładnością do Kodeksu Karnego i Cywilnego, Jest nieźle, choć są pewne rzeczy, które oceniam jednoznacznie źle - ot, np. kłamstwa polityków (władców). Ale to też nie jest odpowiedź na Twoje pytanie.

@3. Czasem wydaje mi się, że chciałbym iść za Mojżeszem po pustyni. Chciałbym widząc Obłok wyjść z Egiptu, przejść przez Morze Czerwone i idąc przez pustynię planować budowę domu w Ziemi Obiecanej. Czasem wydaje mi się, że teokracja Mojżesza to jest to, ale problemem jest iż nie ma tego Mojżesza, nie ma Jozuego. Nie wiem też czy sam w tej teokracji nie szemrał bym, nie narzekał, że tylko manna i manna a z Egipcie to mieliśmy czosnek i cebule. Czasem myśle dobrze o Teokracji ale to chyba jest głupie myślenie.

@4. Królestwo Dawida? Nie, to niby teokracja ale już podatki, obowiązkowa służba wojskowa, intrygi polityczne króla... To też nie to.

@5. Zamordyzm Babiliński? Dziś coś takiego mamy w Iranie, Korei Płn., Libii - nie, zdecydowanie nie - za dużo magii a nie jestem tak mocnym facetem jak prorok Daniel i jego trzech kolegów - muszkieterów Nabuchodonozora.

@6. Uniwersalizm średniowiecza... to zależy. Jakbym był wasalem to mogło by mi pasić, ale jak bym był lennikiem albo chłopem. Też nie.

@7. Coś fajnego widziałem w kibutzach w Izraelu. Tam komunizm zadziałał i w czasach powstawania tego państywa ponoć było tam fajnie. Teraz też jest fajnie i do tego dość bogato. Na pewno opowiadam się za życiem w domu starców w kibutzu Degania. Ale z tego nie zrobi się większego niż kibuc systemu spoleczno-politycznego. Lenin i Stalin próbował i nie wyszło.

@7. Wiesz co... chyba wyszlo na to, że musi to być demokracja i wolny rynek. Ale przecież do tego doszedłem już wsześniej pisząc Nestorowi, że to chyba najlepsze systemy społeczno-polityczne jakie na świecie są. Tak może być, ale...

@8. Ale jest jeszcze rzeczywistość Królestwa Bożego o której pisałem i która to rzeczywistość będąc z sercach ludzi jest jakby w poprzek ziemskich systemów.

* * * * * * * *

Tak więc sumując: opowiadam się za Królestwem Bożym w naszych sercach ale stwierdzam, że najbardziej pasi mi w demokracji, choć widzę możliwość aby realizować to w co wierzę również w innych, pewnie mniej przyjemnych bo bardziej kanciatych systemach.

I to by bylo na tyle.

w34 -> nestor, September 19, 2005 19:45 Skomentuj komentarz


Nie przekonuje mnie argument w stylu, "czym przez wieki papieże zawracają sobie głowę". Oprócz krytyki złych systemów były dla nich ważne polowania, obrazy i rzeźby, pieniądze, spory o władzę a czasem spory o konkubiny - ogólnie w tych sprawach jakoś nie przekonują mnie ludzie, bo (!) mam obok jasne i czytelne wypowiedzi samego Boga dotyczące mojej osoby i tego co mam w życiu robić. Jeżeli jest wypowiedź w stylu "zostaw świat i choć za mną" to ja coś muszę takim zaproszeniem zrobić. Wiem co ja zrobiłem i wiem, że do tego samego chciałem (zwłaszcza pod koniec poprzedniej wypowiedzi) zachęcić teraz Ciebie - ale twoje życie to twoje wybory. Będziesz pracował - pewnie będziesz i jadł, ale wiedz, że jest taka opcja, że Bóg ptakom niebieskim daje zupełnie bez pracy.

I na tym rozmowę nalezy zakończyc, bo wszystko co miało być powidziane zostało powiedziane. W pewnych miejscach doszliśmy do koncensusu, w innych tylko wymienilismy się poglądami, może nieco bardziej się zrozumieliśmy a może niekoniecznie.

Dziękuję za korespondencje i za polemikę - zawsze jest ona dobra, bo wymaga od nas, aby pewne tematy przemyśleć głębiej.

nestor--->w34, September 19, 2005 10:45 Skomentuj komentarz


Wojtku, ludzkosc jest grzesna, wiec kazdy system bedzie grzeszny, problem w tym, iz socjalizm jest immanentnie sprzecznym systemem, jest immanentnie systemem przymusu i grabieży, a co najważniejsze jest niezgodny z naturą człowieka.
Co z tego, ze w Warszawie chca BMW, a przeniesliby sie do Afganistanu? A Amerykanie przeniesliby sie do Polski?
Jesli chodzi o bogacenie sie, a co z przypowiescia o talentach? Jesli Bog dal komus rozum i umiejetnosci to nie po to aby zostal ascetykiem, nie uznaje takie determinizmu, iz wszystkim co na ziemi Bog pokieruje, owszem ingeruje, ale nie kieruje, w tym momencie bowiem nie istnialoby cos takiego jak wolna wola. System wolnosciowy jest systemem, ktorego emanacja jest wolna wola, wolnosc podejmowania decyzji, mozliwosc bycia odpowiedzialnym za swoje czyny. Ty ciagle wykluczasz gloszenie Ewangelii i wolnego rynku jednoczesnie, ja tego nie wykluczam. System wolnej woli, gdzie kazdy odpowiada za swoje czyny jest systemem moralnie usprawiedliwionym.
W wolnym spoleczenstwie pojawi sie hedonizm, a i owszem, ale to poszczegolne jednostki beda hedonistyczne i beda za to odpowiadaly, inne jednostki beda podazaly za Jezusem i ciezko oraz uczciwie pracowaly ("kto nie pracuje ten, niech nie je - św. Paweł).
Jezeli system bylby niewazny, zaden z papiezy nie zawracalby sobie tym glowy, a jednak od wiekow zawracaja sobie glowe, czemu?
Wracaja do wolnego rynku, nie lubie mowic o tym, iz jest to jakis system, to jets po prostu stan naturalny, gdzie kazdy ma prawo decydowac o sobie i swoich dochodach, wszelkie socjalizmy to stany przymusowe, tu juz swietnie pasuje slowo system.

w34 -> tmki, September 18, 2005 19:26 Skomentuj komentarz


Tak, masz racje - oferta Boga skierowana jest do jednostki, co prawda do wszystkich jednostek ale do każdego z osobna, do każdego osobiście. Nie ma zbawienia w tłumie i każdy sam musi się opowiedzieć, czy chce za Jezusem iść czy też woli w tłumie obserwować bezpiecznie (pozornie bezpieczeństwo) co się dzieje.

Historia jednak uczy, że zaproszenie Jezusa jest wazne i przekazywane w każdym systemie politycznym, nawet w takim, który jest względem Jezusa wrogi. W Cesarstwie Rzymskim je głoszono, głoszono też w ZSRR i podobnie jak głoszone w telewizji satelitarnej przez amerykańskich ewangelistów będzie miało efekty tylko taki, na ile każda osoba odpowie na nie "tak". Bóg obiecał, że szukającym da się znaleźć więc nie wierzę aby przeszkadzał mu tow. Breżniew ze swoją polityką wyznaniową, za to czasem patrząc na bogate społeczeństwa żyjące w wolności przekonany jesteś, że wolność prowadzi do frywolności a ta jest chyba większą przeszkodą w otwarciu serc niż zsyłka do obozów pracy na Syberii.

Ale ponieważ rozmawiamy o społeczeństwie i polityce społecznej to powiem Ci tylko jak ta idea przekłada się na więcej niż jedną osobę (jednostkę).

Po pierwsze primo: człowiek, który powie Bogu tak, upamięta się i pójdzie za Jezusem ma przemieniany umysł. Jedną z rzeczy jaka mu się chce robić to mówienie innym ludziom o zmartwychwstaniu Jezusa. Ideą Jezusa było pomnażanie: Jezus chciał aby jego uczniowie idąc przez świat czynili kolejnych, takich samych uczniów Jezusa, którzy idąc przez świat, czynili takich samych uczniów, którzy.... Szatanowi udało się w Kościele zmienić znaczenie wielkiego posłannictwa i w miejsce pomnażania zrobić dodawanie. Zobacz jak w Tysiąclatce przetłumaczony jest werset Mt 18.19 i zobacz przypis, porównaj z innymi przekładami. Teraz uczniowie Jezusa idą i nauczają, czasem pięknych idei, czasem mądrych encyklik, czasem moralnego i pobożnego życia. Nauczają ale nie czynią uczniami, nie pomagają ludziom nawiązać bezpośredniej relacji z Jezusem tak jakby byli zazdrośni o swoją pozycję. Ale idea była inna: pomnażanie i przemiana serc w sposób geometryczny. W historii znane są takie przypadki przebudzeń, działania Boga i ludzkich odpowiedzi, które przemieniły całe społeczeństwa, które bez zmiany systemu politycznego zmieniły jakość życia całej społeczności. Przykład czegoś takiego znajdziesz jeszcze dziś pod Cieszynem, choć to już tylko czwarta woda po kisielu. Ale w Afryce, w Amerycie Łacińskiej dzieją się teraz wielkie rzeczy i brak liberalizmy (o tym gadamy) zupełnie Bogu nie przeszkadza.

Po drugie primo - ten świat nie jest wieczny. Bóg chce mieć całe społeczeństwo i zapewniam Cię, że niedługo będzie je miał. Czytając apokalipse przekonuję się jednak, że może się to odbyć z pewnymi stratami i nie wszyscy mogą chcieć się do tego nowego społeczeństwa Boga załapać. Ale to nowe społeczeństwo, które nie zdążyło się narodzić w Edenie (za szybko Adam i Ewa upadli) w Nowej Jerozolimie będzie funkcjonować tak jak w Raju. Będzie obcowało z Bogiem, nie będzie chorób, łez, cierpienia - może będzie tam panował komunizm, może kapitalizm - nie wiem, ale wiem, że będzie fajnie. I to jest drugi ważny aspekt społeczny, może już nie dla tej ziemi ale jednak.

w34 -> nestor, September 18, 2005 19:01 Skomentuj komentarz


Przykład z Afganistanem jak i z XIX-wieczną Łodzią jest mi potrzebny tylko do tego aby wykazać Ci coś co wiesz - liberalizm może i jest najlepszą formą tworzenia społeczeństw ale ponieważ tworzą go grzeszni ludzie będzie tak samo dobry jak oni, czyli do dupy. Empiria pokazuje, że kraje wolnościowe rozwijają się najszybciej i biedota najszybciej się tam bogaci - ale też empiria pokazuje, że te przemiany, ten rozwój nie rozwiązuje podstawowych problemów ludzkości: głód, cierpienie, samotność, nienawiść, pożądanie i brak nadziei - to są problemy które istnieją wszędzie a różnica jest jedynie taka, że w Afganistanie nie mają na miskę ryżu i pożądają roweru podczas gdy w Warszawie nie mają na hamburgera a pożądają czarnego BMW.

I do jakiej konkluzji dochodzimy? Że socjalizm jest grzeszny? Myślę, że tak samo jak liberalizm. Jeżeli w liberalizmie ludzie byli by bez grzechu to było by pięknie (a nie jest), ale zapewniam Cię, że wtedy i komunizm ze swym "każdemu wg. potrzeb by zadziałał" i straciłbyś argument. Systemy są grzeszne nie dlatego, że są grzeszne ale dlatego, że grzeszni są tworzący je ludzie, że motywacja do ich tworzenia jest niewłaściwa gdyż jest nią nie miłość ale pożądanie, wola władzy i miłość własna.

Moja konkluzja jest taka: ludzie mają popsute serca przez i nie ważne w jaki system polityczny ich wsadzić, te popsute serca będą powodować zgrzyty. Spójrz w Biblie, spójrz w katechizm - przecież to co pisze to nie żadna herezja tylko biblijna nauka o człowieku. W tej nauce jest też rozwiązanie problemu - ale czy doczytałeś do tego miejsca?

Jaka jest Twoja metoda na przemianę ludzkich serc? Co chcesz zrobić aby samemu kochać, aby być kochanym i aby ten stan trwał. Wprowadzisz liberalizm i napełnisz brzuchy, zapełnisz dobrami i dobrą zabawą - zapewniam Cię, że wraz z bogactwem pojawi się hedonizm i wyuzdanie, którego w biednych systemach (np. w Afganistanie) nie ma, bo być nie może. Tylko nie wyciągaj tu wniosków, że moim rozwiązaniem są idee Pol Pot! Tak nie jest, bo ja już wiem, że wśród ludzi nie ma nikogo kto by grzechowi zaradził. Nie był nim tow. Lenin i nie będzie Adam Smitch ale pomysły Jezusa Chrystusa już mogę brać na poważnie bo te pomysły wzmocnione są Mocą Bożą a to się w wszechświecie liczy.

Ja wiem, że Zmartwychwstały może przemienić serce człowieka, może wzbudzić z martwych jego ducha, może ożywić sumienie. Nie zrobią tego najlepsze religijne idee, nawet te biblijne, wynikające wprost w objawienia - próbowali tego faryzeusze i Jezus powiedział im co o tym myśli. Chcesz powtarzać ich błąd i wdrażać w życie jedną czy też drugą encyklikę potępiającą jeżdżenie windą w szabat czy też sposób wybierania sanhedrynu. Cóż osiągniesz? W najlepszym przypadku lepszy o 2dB świat o ile świat faryzeuszy (liberalna gospodarka, konserwatywna polityka) był lepszy niż świat celników (Afganistan).

Nie wiem czy Bóg zaplanował żywot każdego człowieka bo nie mam wglądu w jego papiery - ale wiem, że Jego wolą jest aby każdy był zbawiony, przy czym nie może się to dokonać inaczej jak tylko przez osobistą decyzję wolnej osoby. Jak sprawić aby ludzie nie wiedząc o Mesjaszu uwierzyli w niego? Napisane jest, że "każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!" (Rz 10:13-15)

Chcesz mieć ładne nogi? Głoś ewangelie! Ewangelie a nie wolny rynek, bo będąc ubrany w porządny garnitur będziesz podobny do komunistycznych agitatorów w brudnych butach. Ewangelia to nie jeszcze jedna idea, jeszcze jeden pomysł na świat - Ewangelia to wiadomość o tym, że dzięki ofierze Jezusa można być zbawionym już dziś bo dokonuje się to przez ożywienie ducha, zapieczętowanie go Duchem Świętym, zamianę serca kamiennego na serce mięsiste, przemianą umysłu, ożywieniem sumienia. Ewangelia to moc a nie zapisana w mądrych księgach idea.

Ale może zapomniałeś o tym? A może nie wiesz? A może znajdując się w grupie porządnych zamierzasz swoje życie porządnie przeżyć - wszak "od swojej młodości wiesz co jest dobre i to zachowujesz" (Łk18.18 - przeczytaj o kim to). Może na Twojej drodze pojawiło sie już dwustu apostołów Jezusa ale jeszcze ani jeden Jezus? Może jeszcze nie powiedział Ci "pójdź za mną?"

Dziś jest ten dzień - przemyśl więc proszę na ile Zmartwychwstały jest piękną ideą a na ile żywym Bogiem, który "zazdrosny o Twoją duszę" chce Twojego (i nie tylko) dobra.

Pytasz o bogacenie się. Zapewniam Cię (a wiem to zarówno z Pisma jak i z własnego doświadczenia), że nie można jednocześnie się bogacić i iść za Jezusem. Można bogacić się i być przekonanym, że się postępuje zgodnie z najważniejszymi przykazaniami - nie tylko faryzeusze osiągnęli w tej dziedzinie biegłość. Wiem, że idąc za Jezusem można zostać bogatym (o ile taka jest Jego wola) ale równie dobrze można mieć przejścia w stylu Hioba bo idąc za Jezusem to on określa gdzie się idzie a nie ja. Stawianie akcentu na Ja to humanizm, w Twoim, najlepszym wydaniu będzie to katolicki humanizm pokładający nadzieję w tym, że jakoś to będzie, że suma dobrych uczynków przewyższy konto winien i w efekcie jakoś na plus się wyjdzie, jakoś do niebieskich przybytków się trafi. Ale nie łudź się - jeżeli tylko myślisz o forsie (o moralnym bogaceniu się w otoczeniu wolnego rynku) to ta forsa w kluczowym momencie Cię zawiedzie. Nie innych ale Ciebie, bo Twoje serce jest tak samo podatne na to diabelskie sidło jak serce każdego człowieka. Diabeł, który na Sądzie Ostatecznym będzie prokuratorem już zadba o to aby to potknięcie było dobrze odnotowane w aktach i wywlecze Ci to przez Bogiem jak nic. W życiu zaś chodzi o to, aby na tym sądzie się nie pojawić a idąc za Jezusem (patrz Jan 5.24) na sąd ostateczny nie trafisz. ( http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=8059040 ).

No dobra - rozpisałem się ale chyba napisałem już wszystko. Masz materiał do przemyslenia podobnie jak do przemyślenia daje Ci mój poprzedni (z 9 września) komentarz skierowany do tmki. Polemika to oczywiście dobra rzecz i możemy ją tu dalej prowadzić (jestem do dyspozycji), ale zanim napiszesz proszę, spędź nieco czasu w ciszy, może w kościele, na pewno w samotnosci, na pewno przez i z Bogiem. Spytaj się czego On chce od Ciebie. Spytaj się gdzie On chce Cię posłać - nie mów mu co Ty chcesz ale posłuchaj, może ma coś ciekawszego dla Ciebie. No chyba, że chcesz odejść zasmucony spodziewasz się bowiem mieć wiele posiadłości (porównaj Mk 10.22).

tmki -> w34, September 16, 2005 23:30 Skomentuj komentarz


muszę przyznać, że to brzmi nieźle, ale cały czas jako oferta dla jednostki. I może się sprawdzić jedynie, jeśli nie będzie się tego nikomu narzucać. Twórzmy zatem społeczeństwo wolnego wyboru i przekonujmy do swoich racji. Boga można wybrać także w liberalnej demokracji, nieprawdaż?

nestor, September 15, 2005 16:59 Skomentuj komentarz


1. Wojtku, wolny rynek jest albo mniej albo bardziej regulowany, w Afganistanie aby robic biznes trzeba przekupywac urzednikow, jaki to wolny rynek? Okres najwiekszego rozwoju gospodarczego to XIX-wieczny krwiozerczy kapitalizm, to okres najwiekszego awansu spolecznego biedoty. Empiria pokazuje i obecnie, iz kraje najbardziej wolnosciowe najszybciej sie rozwijaja, i tyle.
2. Otoz to, socjalizm jest grzeszny z natury i przynosi same osty, w warunkach wolnego rynku duzo wiecej zalezy od indywidualnych decyzji jednostek, czy beda osty czy owoce.
3. W dziele Boga mozna uczestniczyc jednoczesnie uznajac jakis system za lepszy czy gorszy, uznajac jakis system za moralny lub niemoralny.
Apokalipsa i tak nadejdzie, a wiec co mamy byc obojetnym wobec polityki, wobec gospodarki? Jezeli wszyscy prezentowaliby Twoja postawe nadal tkwilibysmy w glebokiej komunie. Pojscie za Chrystusem oznacza dla mnie walke o wolnosc (w czasie komuny) a nie biernosc.
4. Jesli chodzi o katolickie koncepcje panstwa to juz wieki temu hiszpanscy scholastycy, m.in. Domingo de Benez bez zadnych oporow, entuzjastycznie popierali wolny rynek. Kosciol Katolicki zawsze jednak, odkad pojawil sie socjalizm, gleboko go potepial.
Ad. 5. Twoje teorie sa dla mnie nazbyt deterministyczne, czy sadzisz iz kazdy ma zaplanowany przez Boga zywot? Zbawienie jest juz przesadzone? To kalwinizm. Czy uwazasz, iz bogacic sie mozna tylko przeciw Bogu? Czy uwazasz, iz nie mozna sie bogacic i jednoczesnie postepowac zgodnie z najwazniejszym przykazaniem Chrystusa?

w34 -> nestor, September 15, 2005 15:55 Skomentuj komentarz


Ad. 1. Zgadzam się - wolny rynek to chyba jest tylko w Afganistanie. Poza podatkiem dla lokalnych kacyków można robić co się chce. Wszystkie kraje wysokorozwinięte mają socjalistyczne prawo koncesjonujące to czy owo.

Ad. 2. Masz racje twierdząc, że "Bóg stworzył Ziemię i ofiarował ją człowiekowi aby ją zagospodarował" ale potem pojawił się grzech i układy ludzi z Bogiem oraz ludzi między sobą nieco się popsuły. Efektem grzechu jest między innymi to, że ziemia przynosi nie tylko owoce ale i osty, a praca jest wykonywania w trudzie i pocie. Dosłownie napisane jest o tym tu

"Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: Ponieważ (...) zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz! (Gen. 3.17)"

Od chwili upadku celem Boga jest przywrócić stan poprzedni, czyli zbawić od duchowej i fizycznej śmierci, czyli doprowadzić ludzi do możliwości pełnego obcowania z nim, tak jak to było przed pojawieniem się grzechu.

Twoim wyborem jest, czy chcesz w tym dziele Boga uczestniczyć czy też chcesz realizować inny cel, np. przemienianie tej ziemi która, wg. Apokalipsy pewnie niedługo zostanie zniszczona. Jest to Twoja autonomiczna, samodzielna decyzja - wybieraj!

Ad. 3. Tobie może się wydawać, że ja prezentuje bierność - może po prostu patrzysz bardzo poziomio.

Ad. 4. Jeżeli uważasz, że to nie jest postawa katolicka to możesz sobie tak uważać - nigdy nie twierdziłem i nie będę twierdził, że jest. Dziś katolicyzm jest taki, ale wczoraj był inny i jak dobrze poczytasz, ot choćby Breviarum Fidei to możesz zobaczyć, że katolickie koncepcje państwa i jego roli nieco się zmieniły. Są zaś pewne rzeczy, albo nie - są zaś pewne osoby, które się nie zmieniają. Na nich można budować. Ja czytasz Ewangelie i pisma to zawsze możesz sobie zadawać pytanie, czy Skałą jest św. Piotr, a więc omylny człowiek, czy też Jezus Mesjasz. List do Koryntian nie pozostawia tu najmniejszych wątpliwości więc teraz sam decyduj, czy będziesz się rozczytywa i studiował pisma mądrych ludzi (widzę, że masz, czytasz, dobrze je znasz i cytujesz) czy też dasz przemienić swój umysł Słowu Bożemu, które też masz na pólce. Twój wybór.

Ad. 5. Ja też nie chcę budować systemu idealnego. Od tego jest Bóg a wiem, że jego planem jest odnowić, doprowadzić do stanu idealnego jaki kiedyś już był. Mogę w tym uczestniczyć i wydaje mi się, że jest to dla mnie lepsze niż "uczciwe bogacenie się ku jego chwale". Uważam tak, bo w "uczciwym bogacieniu się" akcent jest na "ja" - to ja mam się uczciewie bodacić, a w kroczeniu za Chrystusem nie ma ja, bo jest ON. Krzysiu - nie da się tych dwóch rzeczy pogodzić - jeżeli idziesz za nim, to ON decyduje gdzie idzie a Ty idziesz tylko za nim. Może po drodze będzie bogactwo a może nie - nie wiesz, bo to jego wola. Jeżeli jednak powiesz, że ważniejsze jest "ja" to możesz nazywać się i katolikiem i żyć po katolicku, ale wypowiedź "Jezus jest panem" nie bedzie w Twoim życiu prawdziwa, gdyż to Ty będziesz panem, Ty będziesz najważniejszy.

Ad. 6. "Jezus powiedział - wiem czego ci brakuje - olej to wszystko i idź za mną" (Mt 19.16nn) Jaka jest Twoja odpowiedź? Mnie to nie obchodzi, bo to nie mój problem, ale daj tą odpowiedź Jezusowi aby wiedział, aby wszystko było jasne.

nestor--->w34, September 11, 2005 01:00 Skomentuj komentarz


Primo - w Polsce nie ma wolnego rynku, jest rynek regulowany.
Secundo - Bóg stworzył Ziemię i ofiarował ją człowiekowi aby ją zagospodarował, aby ta ziemia przynosiła owoce, dlatego też wolny rynek jako zbiór autonomicznych, samodzielnych decyzji jednostek, który jest najskuteczniejszym sposobem zagospodarowania tej ziemi jest Bogu miły. Dlatego też Kościół Katolicki wyraźnie potępił eksperymenty z socjalizmem czy państwem opiekuńczym. Ty prezentujesz kompletna bierność, olać rzeczywistość, olać politykę, olać system, iśc za Bogiem. Dla mnie z pewnością nie jest to postawa katolicka. Ja nie chcę budować systemu idealnego, chcę aby jednostkom pozostawiono wolną rękę w decydowaniu o sobie (i na tym m.in. polega wolny rynek). Czy w walce o wolność od ingerencji państwa jest coś zdrożnego? Co Ty chcesz osiągnąć? Przecież nie raj na ziemi? Ja chcę iść z Bogiem, i bogacić się uczciwie ku chwale Boga i kroczyć za Chrystusem.

w34 -> tmki, September 9, 2005 15:06 Skomentuj komentarz


Zgadzam się - teoretyczną motywacja w komuniźmie miało być o szczęście ludzkości. Nie wyszło, bo komunizm to utopia zakładająca humanizm a więc dobrych ludzi, a ludzie są jacy są.

Oczywiście możesz wierzyć, że na bazie tej czy innej religii zbudować się da tylko jeszcze jedną utopie - zgadzam się tu z Tobą całkowicie - wyjdzie kolejna klapa, ale czy to oznacza, że muszę się godzić na niedoskonały liberalizm?

Może należy olać ludzkie idee i ludzkie religie i założyć, że Bóg ma coś na tej ziemi do powiedzenia. Mówię tu o żywym Bogu, o taki z jakim na codzień obcował Mojżesz i Dawid, o takim jakim objawił się nam Jezus. Nie mówię o głoszonej w agnostyckich kościołach idei praktycznego, chrześcijańskiego deizmu ale o codziennym przekonaniu, że skoro Jezus zmartwychwstał to znaczy, że żyje; Mówię o przekonaniu, że skoro Bóg jest wszechmogący to może tu coś zrobić; Mówię o wierze, że skoro Duch Święty jest na ziemi to mogę mieć w nim swój udział i to przemieni mnie coćby po to aby to co dla innych było ideą dla mnie było rzeczywistością, to co ktoś nazywa utopią w moim życiu działało i sprawdzało się na codzień.

Liberalizm może i najlepszym systemem jest, ale jest to system z tego świata, system wymyślony i ulepszany przez ludzi dla ludzi, a Jezus w w naszej dyskusji powiedziałby: "zostaw umarłym grzebanie umarłych - a Ty idź za mną". I do tego staram się zachęcić tych, którzy uważajac się za chrześcijań zajmuja się ludzkim ulepszaniem świata, czyli de facto grzebaniem umarłych.

Bliska, osobista relacja ze zmartwychwstałym, a więc żyjacym Jezusem to coś, co zmienia ludzi, a przez ludzi zmienia rzeczywistość. Historia przebudzeń, ot, choćby takiego zwiastowania Jonasza w Niniwie potwierdza, że można w ten sposób osiągnąć wiele więcej niż wymyślając lepsze rozporządzenia i wprowadzając udoskonalone systemy. Napisałem "lepsze" bo dotyczące wieczności, lepsze, bo nie kończące się na kolejnej rewolucji, wojnie, zawale gospodarki albo zwykłym zawale serca. Nie ważne jak potoczy się rozwój gospodarczy - każdy z ludzi na pewno umrze i będzie musiał stanąć przez Bogiem - zamiast więc uszczęśliwiać ludzi lepszym systemem tu na ziemi lepiej jest dawać im wieczność a zapewniam Cię, że ludzie posiadający wieczość już tu na ziemi zachowują się inaczej i najgorszy system zaczyna być przyjemny, bo spotykasz się w nim z miłością.

No i masz teraz materiał do przemyślenia...

tmki, September 9, 2005 00:36 Skomentuj komentarz


i jeszcze:
wszelkie utopie są bardzo szkodliwe. Niezależnie, czy są to utopie komunistyczne, czy pseudo-chrześcijańskie. Tym co kulturowo odróżnia katolicyzm od innych chrześcijańskich wyznań jest chyba własnie jakiś rodzaj odporności na utopie. To bardzo cenne.
Po drugie: pisałeś, że w komunizmie motywacją był strach. Tak było może w praktyce. W teorii natomiast motywacja była podobna do zaproponowanej przez Ciebie: chodzić miało o szczęście ludzkości. Przyznasz, ze nie brzmi to źle ;-) Problem w tym, że wszelkie utopijne projekty, jesli je wcielać w życie, prowadzą do przemocy.

tmki, September 9, 2005 00:30 Skomentuj komentarz


Oh, czemu wy tak strasznie nie znosicie tego słowa na l (liberalizm). Współcześnie nie ma chyba innej drogi (w sensie politycznym) niż liberalizm (liberalizm światopoglądowy). Liberalizm oznacza wolność wyboru. Co prawda może się nie podobać, że w liberalnym społeczeństwie nie wszyscy dokonują wyborów słusznych (czyli jakich?), ale przynajmniej i wam nikt narzucać własnej woli nie będzie.
Kapitalizm jest rzeczywiście troszkę fuj. Liberalny kapitalizm co prawda jest najbardziej wydolnym ekonomicznie systemem, jaki wymyslono, jednak od ekonomicznej wydolności ważniejsze są moim zdaniem inne wartości, takie choćby jak społeczna spójność, równe szanse dla wszystkich itd. Etatyzm moze szkodzić gospodarce, ale może też sprzyjać społeczeństwu i jakości życia.

w34 -> nestor, September 9, 2005 00:27 Skomentuj komentarz







1) Piszesz: "w wolnym rynku człowiek jest w stanie w najlepszy sposób realizować swoją wolną wolę" i w zasadzie mogę się z tym zgodzić (choć przypuszcza, że niedługo sam przekonasz się, że to nie dla wszystkich jest prawda). No więc zgadzam się i cieszę się, że żyję w otoczeniu wolnego rynku. Ale jeżeli zadajesz pytanie: "czy jeżeli było by inaczej to czy mamy biernie przyjmować każdy system jaki nam narzucą" odpowiem, pytaniem: czym mamy się zajmować? Czy na pewno zmienianiem i ulepszaniem systemu? Systemu, który może i najlepszy ale zawsze będzie ludzki i niedoskonały?

Jezus powiedział: Królestwa Bożego szukajcie - nie liberalizmu, nie idealnego systemy społecznego, którego jeszcze nie wymyślono ale już stada bezbożnych humanistów nad nim pracują. Królestwo Boże jest rzeczywistością, która jest i która może być realizowana w każdym systemie o ile człowiek w tym systemie zechce być obywatelem tego królestwa. Cóż z tego, że zmienisz system na taki o 68% lepszy jeżeli ludzie w nim żyjący nie znać będą Wszechmocnego? Cóż z tego że wykarmisz wszystkich głodnych jeżeli ich serca dalej będą złe i nie będąc głodnymi zabijać się będą dla innych rzeczy niż chleb. Królestwo Boże jest w poprzek socjalizmu i kapitalizmu i to staram się tu podkreślić.

2) O wolnym rynku: Piszesz "alokacja dóbr jest jak najbardziej efektywna" - oczywiście efektywnością mierzoną mechanizmami tego systemu, bo w innym systemie pojęcie efektywność może nie istnieć. Spróbuj wyjść na wyższy poziom i zając się MetaEkonomią. Zastanów się co jest najwyższym dobrem nie tu na ziemi ale w skali wieczności? Zastanów się jak Bóg może postrzegać pojęcie efektywności?

Jezus odpowiedział na ten problem: mówił coś o gromadzeniu sobie skarbów w niebie, gdzie ani mól, ani rdza. Czy czasem nie jest to lepszy, bardziej efektywny system? Wydaje mi się, że Matka Teresa z Kalkuty w tym systemie działała i ale nie potrafię powiedzieć czy była bardziej efektywna niż Centrum im. Adama Smitha. Z dwóch liczb zespolonych nie jestem wstanie podać która jest większa za to wiem, że między tymi wartościami jest kąt prosty - czy warto się więc zajmować (jak sugerujesz) wartością urojoną i w niej najbardziej efektywnie alokować dobra?

A może pomyliłeś kierunki? Może dla Ciebie część rzeczywista to to co masz w kieszeni i na koncie a Zmartwychwstały rzeczywistością być przestał? Zapewniam Cię, że za kilkadziejąc lat (bo ile jeszcze pożyjesz? 40? 50? 60? 80? 90?) wolny rynek przestanie być dla Ciebie rzeczywisty i okaże się, że nigdy rzeczywisty nie był.

nestor, September 7, 2005 17:43 Skomentuj komentarz


Wolny rynek jako mechanizm jest systemem areligijnym (lecz absolutnie nie antyreligijnym). Od moralnośc ludzkiej zależy to czy zostanie on wykorzystany w lepszy czy gorszy sposób. Jednakże aprioryczna analiza natury ludzkiej i mechanizmu rynkowego a także empiria wyraźnie pokazują, iż w tym systemie alokacja dóbr jest jak najbardziej efektywna. To, czy poszczególne jednostki zachowują się grzesznie bądź nie, to jest już ich wybór, wybór który dał im sam Bóg, wybór który w systemie wolnościowym jesteśmy w stanie najlepiej realizować, w przeciwieństwie do państwa opiekuńczego, etatystycznego czy socjalistycznego. Cytat z Centesimus annus: "Ponadto człowiek stworzony do wolności nosi w sobie ranę grzechu pierworodnego, który stale pociąga go ku złu i sprawia, że potrzebuje on odkupienia. Nauka ta jest nie tylko integralną częścią chrześcijańskiego Objawienia, ale ma również dużą wartość hermeneutyczną gdyż pozwala zrozumieć ludzką rzeczywistość. Człowiek dąży do dobra, ale jest również zdolny do zła; potrafi wznieść się ponad swoją doraźną korzyść, pozostając jednak do niej przywiązany. Porządek społeczny będzie tym trwalszy, im w większej mierze będzie uwzględniał ten fakt i nie będzie przeciwstawiał korzyści osobistej interesowi społeczeństwa jako całości, a raczej szukać będzie sposobów ich owocnej koordynacji. W istocie, tam gdzie indywidualny zysk jest przemocą zniesiony, zastępuje się go ciężkim systemem biurokratycznej kontroli, który pozbawia człowieka inicjatywy i zdolności twórczej. Gdy ludzie sądzą, że posiedli tajemnice doskonałej organizacji społecznej, która eliminuje zło, sądzą także, iż mogą stosować wszelkie środki, także przemoc czy kłamstwo, by ją urzeczywistnić. Polityka staje się wówczas „świecką religią”, która łudzi się, że buduje w ten sposób raj na ziemi." - to jest wlasnie to oczym pisze. I dalsze cytaty z encyklik papieskich:
"Wydaje się, że zarówno wewnątrz poszczególnych narodów, jak i w relacjach międzynarodowych wolny rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystania zasobów i zaspokajania potrzeb""

"Należy zauważyć, że w dzisiejszym świecie - wśród wielu praw człowieka - ograniczane jest prawo do inicjatywy gospodarczej, które jest ważne nie tylko dla jednostki, ale także dla dobra wspólnego. Doświadczenie wykazuje, że negowanie tego prawa, jego ograniczanie w imię rzekomej >>równości>równanie w dółtrzecią drogą

nestor--->w34, September 7, 2005 17:31 Skomentuj komentarz


Wojtku, zrozum iż wolny rynek jest ściśle powiązany z wolnością jednostki i wolnością słowa. W systemie wolnorynkowym (nie lubię używać słowa: liberalizm) człowiek jest w stanie w najlepszy sposób realizować swoją wolną wolę, jest w stanie w najlepszy sposób wykorzystywać bogactwo, które ofiarował nam sam Bóg (przypowieść o talentach) Oczywiście, iż w każdym systemie można być bardziej lub mniej grzesznym, nie znaczy to, iż mamy biernie przyjmować każdy system jaki nam narzucą.

w34 -> nestor, September 7, 2005 16:11 Skomentuj komentarz


Piszesz "Rola czlowieka nie jest tworzenie systemu idealnego (...) Rola czlowieka jest wykorzystanie najlepszego systemu sposrod niedoskonalych, a takim systemem jest wolny rynek." i to mnie szokuje.

Wykorzystanie? Że niby do czego mam go wykorzystać?

Jeżeli gdzieś się na JP2 powołujesz to przyjmij do wiamomości, ze rolą człowieka jest odpowiedzieć na chwałę Boga. Patrząc na świat widzę, że nie wszyscy ludzie tą rolę odgadli i już realizują. Bóg jednak w swej miłości chce aby odgadli i realizowali, ot choćby dlatego że inaczej żyć (np. żyć wiecznie) się nie da i teraz dochodzę do ludzkiej aktywności: jeżeli odpowiadasz pozytywnie (a nie jak w Rz1.21) na Bożą Chwałę to włącz się do jego planu i próbuj być jemu posłuszny. Zapewniam Cię, że przestaniesz zajmować się wolnym rynkiem mimo iż jest on (w co nawet mogę uwierzyć) najlepszym systemem gospodarczym.

Stop! Stop! Czy ja naprawdę jestem wstanie w to uwierzyć? Przesadziłem. Napiszę, że liberalizm jest najwygodniejszym i najprzyjemniejszym dla mnie dziś systemem, ale czy jest najlepszy? Słowo najlepszy odnosi się do dobra, powoduje, że muszę systemy jakoś poukładać, ustanowić relacje - ale czy rzeczywiście pojęcie dobra (definiowane w odniesieniu do Boga) ma się jakoś do rynku i systemu gospodarczego? Przemyśl to, bo to jest ważne.

Ludzi mogą żyć z Bogiem lub przeciw niemu niezależnie od systemu ekonomicznego, ewangelia może być głoszona (jak dowodzi historia kościoła) praktycznie w każdym systemie politycznym a wolność, demokracja i wolny rynek ani procesowi jednania ludzi z Bogiem nie przeszkadza ani nie pomaga. (patrz: Refleksja po śmierci papieża #3 - mój bieg przez historie) http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=9402426)

Gospodarka i Dobro są w innym wymiarze, mają inny kierunek, są całkowicie ortogonalne a Ty musisz na swój użytek, sobie odpowiedzieć, czy chcesz być i działać w wymiarze ziemskim czy też dać się pociągnąć przez Chwałę Jahwe i być w poprzek do świata działając w wymiarze pionowym.


nestor, September 7, 2005 13:21 Skomentuj komentarz


aha, na moim blogu -> http://nestor.chlip.com , dyskusja o Solidarności i Michnikoidach. Co Ty Wojtku na ten temat sadzisz?

nestor--->w34, September 7, 2005 13:18 Skomentuj komentarz


Alez Wojtku, to Ty jestes idealista, jezeli piszesz o raju, doskonalosci.
Ja jestem realista, jak najbardziej.
Natura jest grzeszna i owszem, ale system etatystyczny czy jakikolwiek inny ograniczajacy wolny rynek tej natury nie poprawi, psujac dodatkowo mechanizm rynkowy i rodzac kolejne problemy oraz napedzajac spirale interwencyjna. Wolny rynek poza tym jest moim zdaniem systemem najbardziej moralnie uzasadnionym.
Tam gdzie moralnosc upada, upadac powoli bedzie rowniez wolny rynek. Kapitalizm jednakze wyrosl na podlozu silnej proterstanckiej moralnosci (Max Weber - "Etyka protestancka i kapitalizm).
Programowy ateizm Ayn Rand odrzucam, jednakze wiele slusznych konkluzji w ksiazce tej slynnej obiektywistki zostalo zawartych. Blizej mi do Szkoly Austriackiej (szczegolnie najwybitniejszego ekonomisty XX wieku - Ludwiga von Misesa, mentora noblist z ekonomii - Hayeka), ktorej dziela szczegolowo przemedytowal Jan Pawel II (pisze o tym m.in. Buttiglione i Michael Novak) i pod wplywem tych dziel zmienil podejscie do nauki spolecznej, wystarczy przesledzic ewolucje mysli spolecznej papieza na przykladzie encyklik Laborem Exercens (1981), Sollicitudo Rei Socialis (1987),
and Centessimus Annus (1991).
Rola czlowieka nie jest tworzenie systemu idealnego, doskonalego, to mrzonki. Rola czlowieka jest wykorzystanie najlepszego systemu sposrod niedoskonalych, a takim systemem jest wolny rynek.

w34 -> nestor, September 5, 2005 20:08 Skomentuj komentarz


Oj Nestor, Nestor.... Jaki Ty jeszcze jesteś młody :-) Można by powiedzieć, "młody i głupi" ale to nie była by prawda, lepiej powiem: młody i niedoświadczony. Liberał idealista, choć nie - już coś widzisz, już coś wiesz skoro piszesz "Wolny rynek (...) jest _niedoskonaly_, ale coz, najlepszy, gdyz najbardziej zgodny z natura czlowieka."

A ja tęsknię do doskonałości, tęsknię za rajem utraconym, za prawda i za miłościa i szukam rozwiązań w których czułbym sie dobrze, a więc tych doskonałych.

Masz całkowitą racje, że taki liberalizm jest zgodny z naturą człowieka, ale jak uczy mądra księga, natura ta jest grzeszna przez co próby znaleźienia najlepszego rynku pasującego do złej natury powodują, że znajdujemy tylko te złe rynki i złe rozwiązania.

* * * * * * *

"Cnota Egoizmu" - jeszcze jedna próba zastosowania bezbożnego racjonalizmu do udowodnienia prawdziwości humanizmu, ale próba nieudana, bo z jeżeli z definicji odrzuca się choć troszkę objawienia (a tak robi autor) to zaraz wymięka się na prostym pojęciu dobra i zła.

Ja przekonuje się ostatnio nawet do postmodernizmu - uczę się w nim żyć, próbuję komunikować, zmieniam sposób wnioskowania... ale do humanizmu to mnie juz pewnie nikt nie przekonia. Jak dla mnie na dziś humanizm to diabelstwo!

nestor, September 5, 2005 17:20 Skomentuj komentarz


polecam ksiazke Ayn Rand (właśc. Alissa Zinowiewna Rosenbaum) "Cnota egoizmu"

nestor, September 5, 2005 17:19 Skomentuj komentarz


nie do konca bym sie zgodzil z tym, iz egoizm prowadzi do bubli, zadza zysku prowadzi do bubli. Chciwosc - owszem.
W warunkach wolnego rynku (a nie rynku regulowanego jaki mamy w Polsce), egoistyczny przedsiebiorcy, dazacy do zysku, aby uzyskac ten zysk musi zadowolic klienta, jak nie zadowoli klienta swoim produktem, klienci uciekna do innego przedsiebiorcy. Oczywiscie wielu sie natnie na buble, ale juz wiecej nie kupi u tego przedsiebiorcy. Wolny rynek jak kazdy ziemski mechanizm jest niedoskonaly, ale coz, najlepszy, gdyz najbardziej zgodny z natura czlowieka.

lilienn, September 5, 2005 12:42 Skomentuj komentarz


to sie nie uda:P
zbyt wiele egoistów
Skomentuj notkę
18 lipca 2005 (poniedziałek), 10:45:45

Prywatyzacja w wydaniu Leszka Milera (SLD)

1. Inspiracja

Związki oskarżają Mittal Steel o transfer zysków 

Dariusz Malinowski, Gazeta Wyborcza, 15-07-2005

Śląscy związkowcy oskarżają hutniczy koncern Mittal Steel Holdings o transfer zysków z Polski. To kłamstwo - zaprzecza firma. Sytuację bada resort skarbu.

Sprzedaż Mittal Steel Polskich Hut Stali była jedną z kluczowych prywatyzacji rządu Leszka Millera. Największy na świecie koncern hutniczy kupił za 1,4 mld zł cztery polskie huty skupiające ok. 70 proc. krajowej produkcji. Prawdopodobnie bez inwestora huty padłyby.

Dzięki mocnej poprawie koniunktury na stal ubiegły rok dla spółki-córki Mittal Steel Polska, kontrolującej nasze huty, był bardzo udany. Zanotowała ona ok. 1,7 mld zł. zysku netto.

(...)

2. Komentarz

Chyba brak mi słów na komentarz... Ta sama liberalna GW będzie tępić oszołomów z pod znaku LPR i Samoobrony, co sprzeciwiają się wyprzedaży majątku narodowego ale te kilka zdań cytowanych powyżej pokazuje, że jednak jest problem. Nie potrzeba być znawcą by wiedzieć o koniunkturze na stal i węgiel. Nie potrzeba być specem od ekonomi aby wiedzieć, że przejęcie za 1,4 mld firm, które po roku, w ciągu roku przynoszą 1,7 mld zysku po opodatkowaniu stawia pod znakiem zapytania prawdziwość tezy, jakoby "bez inwestora huty padłyby". Ale właściciel (Skarb Państwa? kto to jest Skarb Państwa? raczej jakiś minister skarbu z rządzącej ekipy) może tak zarządzać zarządem aby ten wykazał to, co jest potrzebne do wykazania. Zarząd wykazał, inwestor kupił, jest fajnie.

Ale obecne w notatce nazwisko Leszka Milera wyjaśnia wszystko. Nie wyjaśni tylko skali poparcia jakie w wyborach prezydenckich ma jego kolega z SLD (a wcześniej w PZPR) Włodzimierz Cimoszewicz.

3. Wyliczenie

1,7 mld zł / 40 mln obywateli = 42,50zł kapitału na osobę.

Czy to dużo czy mało? Nie wiem.


Kategorie: obserwator, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: ekonomia, polityka, SLD, prywatyzacja, huta, PHS, Mittal Steel


Komentarze: (2)

marekm, July 19, 2005 23:19 Skomentuj komentarz


"Wczoraj w Krakowie zarząd Mittal Steel Poland podpisał dwa kontrakty na realizację inwestycji, do jakich zobowiązał się w umowie prywatyzacyjnej. Na przełomie lat 2003 i 2004 przejął on Polskie Huty Stali, które kontrolują ok. 70 proc. polskiego rynku stali.

W Hucie im. Sendzimira w Krakowie rozpocznie się niebawem budowa walcowni gorącej blach. Wykonawcą będzie Voest Alpine Industrieanlagenbau. Inwestycja kosztować ma 1,15 mld zł" GW.

Powstaje pytanie czy gdyby huta byla nadal panstwowa byly by pieniadze na takie inwestycje a jesli nie to jak dlugo przynosilaby takie zyski jak dotad. Jak dla mnie prywatyzacja takich przedsiebiorstw nie daje sie opisac prostymi porownaniami liczb.

nestor, July 18, 2005 19:04 Skomentuj komentarz


Do Wyborczej pasuje raczej "liberalna".

Wybiorcza od 15 lat tropi antysemityzm, nazywa czlonkow Armii Krajowej faszystami, Adas M. robi z Herberta wariata, nazywa zwolennikow lustracji zadnymi nienawisci zoologicznymi antykomunistami. Naczelny Wybiorczej wraz z S.P. Jackiem Kuroniem obcalowuja sie z Kiszczakiem i Kwasniewskim a potem chleja z nimi wodke. Naczelny Wybiorczej w latach 87-89 zastanawiajaco czesto jezdzi do Moskwy. Na lamach Wybiorczej co rusz pojawiaja sie klamstwa i manipulacje ale....Michnik w tym chorym kraju jest nadal autorytetem moralnym.
Skomentuj notkę
26 czerwca 2005 (niedziela), 23:43:43

Zaduma przy tankowaniu na stacji BP (#2)

Gdy kupiłem sobie mój obecny samochód, a było to w 1998 roku, ponieważ bak był nieco większy niż w samochodzie poprzednim musiałem nauczyć się, że tankuje za około 85zł, ale nie więcej niż 90.

Nie zauważyłem, że teraz tankuje za około 180zł albo i więcej, przy czym samochód się postarzał ale bak mu się nie powiększył.

Wniosek: benzyna jest jedną z tych rzeczy, które podrożały bardzo. W skali 7 lat ponad dwukrotnie.

Pamiętając kryzys paliwowy wczesnych lat siedemdziesiątych, (oczywiście obserwowałem go z perspektywy kraju przypiętego do rurociągu "przyjaźń") dziwię się, że u nas ta podwyżka nie wywołała takich zachowań jak wtedy na zachodzie (rozwój komunikacji masowej, pojawienie się samochodów małolitrażowych). A może to tylko u nas to paliwo aż tak zdrożało?

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: ceny paliwa, ekonomia


Komentarze: (1)

jayin, June 27, 2005 14:18 Skomentuj komentarz


dobrze, ze woda na razie względnie tania..
Skomentuj notkę
22 czerwca 2005 (środa), 18:50:50

Zaduma przy tankowaniu na stacji BP

Można zrobić tak: ogłosić populistyczny program zwalczania bezrobocia, sfinansować go poprzez zwiększenie akcyzy na paliwa (to najłatwiejsza metoda) po czym te pieniądze przewalić przez prowadzone przez partyjnych kolesiów "agencje rozwoju i doskonalenia zawodowego" aby w efekcie, w każdym powiecie przeszkolić sześciu bezrobotnych z pisania standardowego CV.

Ale można zrobić tak: wbrew silnemu lobbyngowi sektora paliwowego prawem wymusić to, aby nie było czegoś takiego jak samoobsługowe stacje benzynowe i abym wszędzie gdzie podjadę był obsłużony przez miłego pana co naleje do pełna. Pewnie benzyna będzie nieco droższa niż teraz ale pewien jestem, że będzie mniej droższa niż w poprzednim przypadku związanym ze zwiększeniem przez państwo akcyzy. Za to wiem też, że zatrudnienie w kraju wzrośnie o jakieś 5000 stacji * 5 osób czyli 25 tys. osób jak nic.

I powyższy tekst nie ma nic wspólnego z kampanią PiS lub PO, na pewno jest przeciwny względem SLD i Samoobrony a powstał gdyż jako człowiekowi wielce leniwemu nie chce mi się manipulować przy korku mojego samochodu.

Kategorie: ekonomia, refleksja, _blog


Słowa kluczowe: polityka, ekonomia, bezrobocie, podatki


Komentarze: (3)

neno, June 25, 2005 09:45 Skomentuj komentarz


>pt, to czemu się smucisz, kolejnie 5 miejsc pracy :D

Oboje z mężem zaczynamy jeździć na rowerach, bo nas wkrótce nie będzie stać na paliwo. Jednak to szczęście mieszkać w Polsce klasy bardzo-B - wszędzie blisko :)

pt, June 23, 2005 22:43 Skomentuj komentarz


A w Zabrzu przybyla kolejna stacja benzynowa ;(

nestor, June 23, 2005 00:44 Skomentuj komentarz


a ja nie wiem cow Ministerstwie Finansów robi mój "ulubieniec" Jarosław Neneman.
Skomentuj notkę
9 czerwca 2005 (czwartek), 11:22:22

Wartość (wygrzebane z archiwum)

Pięć lat temu popełniłem taki oto tekst. Dziś, przy okazji porządkowania dysku odnalazł się - ale fajnie.


Luźne przemyślenie o wartości w zglobalizowanym świecie

(lipiec 2000)

Złoto - miało wartość i nie dało się tej wartości podrobić (tylko posiadacze Kamienia Filozoficznego to potrafili). Złoto nie było wygodne w przenoszeniu z miejsca na miejsce, za to zawsze przenosiło wartość. Zlotem nie można się najeść w sytuacji totalnego kryzysu typu wojna, susza, głód lub zaraza, choć wydaje się, ze posiadaczom złota przez jakiś czas jest łatwiej było przeżyć.

Banknot - był wymienialny na złoto wiec był wygodniejszy w użyciu niż ono samo. Pewnie dlatego go wymyślono, ale miął już wtedy swoje wady: mógł się spalić lub mogły go zjeść szczury. Banknot w przeciwieństwie do złota można było już podrobić, ale wszystkie udane próby fałszerzy raczej nie wpływały na wartość gdyż zawsze miały dość ograniczony zasięg. Wniosek: o ile szczury nie zjadły (w Biblii mowa o molach) to banknoty przenosiły wartość.

Pieniądz papierowy – niestety wartości przenosi już słabiej. Ktoś kto ma władze i jest emitentem pieniądza może nam go w łatwy sposób zabrać dewaluując wartość pieniądza papierowego. Historia zna wiele przypadków a nie wszystkie były usprawiedliwione wojna globalna - czasem dewaluowano pieniądz ot tak sobie. Właściwie niewiele osób zauważyło przejście z Banknotów na Pieniądz papierowy - z lekcji ekonomi pamiętam, ze zrobiono to w czasie I Wojny Światowej tj. w 1914 roku, kiedy to banki przestały wymieniać swoje banknoty na złoto po stałym, wyznaczonym dużo wcześniej i niezmiennym kursie. Wniosek: pieniądz papierowy jest dobry w stabilnym systemie politycznym, a ponieważ na świecie nie ma stabilności to tylko w krótkich przedziałach czasu ten instrument jest gotów przenosić rzeczywistą wartość.

Pieniądz elektroniczny - niby to samo, co papierowy ale nie do końca. Niby ma go zastępować bo bardziej wygodny. A niby dlaczego wygodny? Bo szybciej można go używać na duże odległości. W zasadzie nigdzie nie ma jeszcze w pełni elektronicznego pieniądza - wszystkie kraje tak naprawdę maja ciągle instytucje, które wymieniają papier na zapis elektroniczny, ale obok rynków pieniężnych istnieją _całkowicie_ _elektroniczne_ rynki papierów wartościowych (akcji i obligacji i innych zobowiązań). Emitenci pieniędzy elektronicznych i elektronicznych papierów wartościowych starają się być godnymi zaufania i prowadzić odpowiednio zabezpieczona dokumentacje - ale czy tak robią? Czy są godni zaufania?

Plastik - plastik w zasadzie nie jest pieniądzem. Dopóki używa się pieniądza w formie materialnej (złoto, banknot, pieniądz papierowy), a w takiej używa się go w codziennym życiu to czuje się jego przypływ, odpływ a także jego posiadanie. Człowiek wie, ze zarabia, bo COŚ dostaje. Wie, ze kupuje bo COŚ musi dąć. Widzi, że COŚ ma bo to cos leży w szufladzie, w sejfie albo ma się to w portfelu lub skarpecie.

Pieniądz elektroniczny i plastik niszczą więc poczuje materialności wśród ludzi prowadzących działalność gospodarcza (przykład tego młodego maklera z Hong Kongu, co grał cyferkami aż poważny bank zbankrutował - on nie czuł tego co robi). Plastik niszczy to poczuje materialności wśród ludzi używających na codzien pieniądza - Amerykanie kupują na umór płacąc plastikiem, bo nie czują, że wydają pieniądze. Ja tez się na tym łapie, bo plastik daje takie złudne poczucie wolności - w końcu wyciąg z konta przychodzi dopiero za miesiąc.

 * * * * *

 Ponieważ ludzie w krajach rozwiniętych zarabiają znacznie więcej niz. potrzebują do przeżycia stać ich na dużo, a nawet bardzo dużo. Posiadanie plastiku połączonego z dobrym kontem połączone z odrealnieniem materialności transakcji powoduje, że zaczyna się traktować plastik nie jako substytut pieniądza, ale jako dokument dający prawo do towarów i do usług. Po prostu: w knajpie pokazuje się kartę i to wystarcza. W sklepie machnie się karta i już wyjeżdża się z wózkiem. Nie potrzeba się zastanawiać ile co kosztuje, jaka jest suma, ile tam wpisali na karteczkę - pokazuje się kartę i z głowy. Można tak śmiało robić o ile tylko chodzić się do knajp i do sklepów przypisanych do własnej klasy społecznej. a wiec pośrednio dopasowanych do własnego poziomu zarobków. Nadmiar pieniędzy pozwala traktować plastik nie jako formę płatności ale jako przepustkę, pozwolenie, czy też prawo. Nawet pewien nasz poeta napisał o tym w balladzie: "Moi koledzy poszli w biznesy, (...) maja (...) stałą przepustkę do wszystkich barów - nie muszą chodzić tam gdzie taniej".

* * * * *

Osobista refleksja: Dziwi mnie taka mała niekonsekwencja w moim życiu: uważam się za konserwatystę i raczej bardziej podobają mi się stare poglądy niż nowe, ewolucyjne lub rewolucyjne pomysły. Z taka lubością jednak używam pieniądza elektronicznego (namiastka w PeKaO S.A. - Oddział Elektroniczny), plastiku, internetu ... Fakt, jest to pewien technologiczny postęp, który sam w życiu zawodowym kreuje. Fakt, jest to wygodne i pomagające zaspokoić moje lenistwo, ale czy jest to dobre?

Czy opisywana tutaj zmiana na świecie (złoto, pieniądz, pieniądz papierowy, pieniądz elektroniczny, plastik) może być w ogóle oceniana kategoriami etycznymi? W każdym systemie monetarnym istnieje możliwość okradania jednostki jak i tłumu. W każdym można się bogacić uczciwie bądź tez nie. W każdym istnieje lichwa. W każdym można wartość i majątek wykorzystywać w dobry lub zły sposób. Może wiec jednak rzeczywiście ten postęp, czy raczej zmiana nie podlega ocenie moralnej? Choć z drugiej strony jak uświadamiam sobie na czym to polega to wzbiera we mnie jakiś niepokój. 

* * * * *

Refleksja międzynarodowa: Amerykanie to ciekawy naród. Jak cos wymyśla to tak, aby inni musieli im płacić. Płacimy wiec za Levisy, Intela, Coca-cole, McDonalda, kartę VISA, Internet pomimo, że wszystkie te dobra, przedmioty czy też usługi bynajmniej nie są wytwarzane na terenie Ameryki ani nawet rękami Amerykanów. One zostały tam tylko wymyślone, sprawdzone, wdrożone, ulepszone i wyeksportowane przy czym eksport nie obejmuje produktu lub usługi ale jedynie technologie wytwarzania tegoż. Z używania przez nas tych rzeczy pieniądze maja Amerykanie, a ponieważ im tych pieniędzy jeszcze jest mało to wymyślili i wytwarzają u siebie kolejne dobra dla nas takie jak Windowsy, Gwiezdne Wojny i międzynarodowe rozmowy telefoniczne. Ciekawostką jest też to, że sprzedając nam je z reguły drożej niż sprzedają to u siebie. 

* * * * *

Dziś w Sorento zapłaciłem za obiad gotówką! Stało się tak właśnie pod wpływem tych przemyśleń i stało się tak, że z zapłaconego za obiad rachunku 3% mniej dostaną Amerykanie i 3% więcej dostanie właściciela knajpy. Tak pomyślałem, ale może właścicielem knajpy jest już w 80% fundusz inwestycyjny z USA? Co wtedy? Ale jest cos czego Amerykana nie wymyślili: GSM i brazylijskie seriale - to może oni nie maja monopolu na wymyślanie?

Gliwice, 9 lipca 2000 r.

Wojtek

 


Kategorie: ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: wartość, kapitał, ekonomia, pieniądz, złoto, banknot, karta płatnicza, przelew, bank


Komentarze: (2)

krisper, June 9, 2005 22:57 Skomentuj komentarz


ja też dzisiaj byłem w sorrento. znam panią krysię jędralską osobiście jakiś czas i w tym miejscu muszę cię zmartwić. pani krysia przez lat bodaj siedem mieszkała w kaliforni. jej mąż zajmował się tam sprzedażą rosyjskich kurczaków do polski i amerykańskich kuraków do rosji :-) ale ponoć trafił na dwóch takich z ameryki co go wyczyścili w ciągu tygodnia z kilku milionów w skutek czego wrócili do polski, gdzie mieli równolegle drugi ale już dużo mniejszy interesik. w każdym bądź razie, trochę się odkuli finansowo i gdy tylko syn pani krysi skończy szkołę mają zamiar wrócić do usa, gdzie wydadzą twoje 3%.

nestor, June 9, 2005 21:41 Skomentuj komentarz


Pieniadz przez cale wieki byl towarem (zlotem, srebrem). Od czasow konferencji w Bretton Woods definitywnie odcieto sie od pelnego pokrycia banknotow w zlocie.
Obecnie mamy do czynienia z tzw. fiat money (pustym pieniadzem), kreowanym przez banki, majacym pokrycie w innych pustych pieniadzach (dewizach) i w malej czesci w zlocie.
Banki sa wiecznymi bankrutami, gdyby w jednym momencie wszyscy zglosili sie po swoje oszednosci, okazaloby sie, ze banki sa niewyplacalne.
Kreacja pieniadza to rowniez wyjasnienie cyklow koniunkturalnych (polecam pracy wybitnych ekonomistow - Ludviga von Misesa - nauczyciela noblisty z ekonomii Friedricha von Hayeka oraz Murraya Rothbarda).
Skomentuj notkę
16 maja 2005 (poniedziałek), 20:45:45

Netia Mobile atakuje (śmiechem)

Cytat za Gazetą Wyborczą:

Netia złożyła wniosek o rezerwację UMTS

Gazeta Wyborcza, za PAP 16-05-2005

Netia Mobile, spółka zależna od operatora telefonii stacjonarnej, złożyła wniosek o rezerwację wolnych częstotliwości dla telefonii komórkowej w standardzie UMTS (...)

Netia za częstotliwości będzie musiała zapłacić 345 mln zł.

(...)

Według prezesa Netii Wojciecha Mądalskiego, spółka jest gotowa przeznaczyć na inwestycje w uruchomienie usług telefonii komórkowej maksymalnie 400 mln zł, w tym na opłatę za częstotliwości.

Obliczenia: 400 mln - 345 mln = 55 mln

Wynik: Ha, ha, ha, ha.....

Może ja się nie znam na milionach, ale za 55 to można sobie kilka reklam w TV wykupić o tym, że jest się najlepszym operatorem komórkowym.


Kategorie: telekomunikacja, _blog


Słowa kluczowe: Netia, GSM, telefonia, telekomunikacja, ekonomia


Komentarze: (3)

szewo.blox.pl, May 28, 2005 21:30 Skomentuj komentarz


...a byłem już pewien, że GW nie jest opiniotwórcza.

w34 -> mm, May 18, 2005 08:29 Skomentuj komentarz


A więc to ja zostałem lekko zamanipulowany przez PR-owców Netii, którzy poprzez prase prowadzą gierki z Novator One oraz inwestorami giełdowymi.

A uważam tak dlatego, bo tego akapitu co go cytujesz w czytanej przeze mnie wiadomości (za GW) po prostu nie było. W zasadzie powinienem wiedzieć, ze Netia nie startuje sama ale skoro prezes W. się wypowiada, to trudno powiedzieć czy jako prezes Netii czy Netii Mobile.

No dobra - dałem się złapać. Z komentarzami należy czekać kilka dni aż już sytuacja okrzepnie.

Pewnie teraz w tym konsorcjum trwają przepychanki, kto ile da, kto ile procentów dostanie ale zakładając, że będzie po połowie, jeżeli Novator dołoży kolejne 400mln to już coś ale ciągle mało.

marekm, May 17, 2005 20:54 Skomentuj komentarz



Poniżej kompletny akapit, który został przez Ciebie lekko zmanipulowany:

"[...] Prezes Netii Wojciech Mądalski poinformował niedawno, że na inwestycje w telefonię komórkową Netia sama może przeznaczyć do 400 mln zł. Reszta środków ma pochodzić od partnerów finansowych Netii, w tym przede wszystkim od funduszu Novator One. (PAP)"

Netia (a w zasadzie Netia Mobile) nie wystąpiła w tym przetargu sama tylko w konsorcjum z inwestorem finansowym....
Skomentuj notkę
22 marca 2005 (wtorek), 19:26:26

VISA górą

Za Gazetą Wyborczą:
"Polacy w 2004 zapłacili kartą Visa 22,2 mld euro"

1. Zakładając, że prowizja organizacji VISA wynosi tylko 1% (a jest pewnie większa) to do Ameryki przepłyneło 220 mln euro. Ciekawe, dlaczego nie podali tego w dolarach a przecież w dolarach rozlicza się VISA.

2. Przypominam sobie klęskę polskiej karty płatniczej PolCard (to był pierwszy mój plastik). Niestety, pomysł padł. Pewnie teraz gdzieś 1/4 z tych 220 mln została by w kraju. Ale przecież banki w Polsce polskie nie są (piszę zupełnie jak Nasz Dziennik) to po co ten PolCard miałby być.

3. Dziwi mnie pasywność EuroCardu. Przeciez to miała być odpowiedź starego kontynentu na ssanie organizacji VISA. Może to jakiś spisek?

4. Amerykanom wiele rzeczy wyszło. Na pewno VISA, Coca-Cola, filmy z Hollywood, Wrangle, Intel i Microsoft. No może jeszcze Mc Donald's - wszystkie te rzeczy tworzą globalną pompe dolarową zasysającą dla amerykańskich emerytów pieniądze na wycieczki po świecie.

5. Amerykanom nie wyszedł GSM, płyta CD i brazylijskie seriale. Nie wiem co jeszcze ale chyba niewiele tego jest.

Kategorie: obserwator, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: VISA, karty płatnicze, globalizacja, ekonomia


Komentarze: (1)

marekm, March 23, 2005 20:28 Skomentuj komentarz


Za Gazetą Wyborczą:
"Polacy w 2004 zapłacili kartą Visa 22,2 mld euro"

1. Zakładając, że prowizja organizacji VISA wynosi tylko 1% (a jest pewnie większa) to do Ameryki przepłyneło 220 mln euro.

Nie jest tak źle. Okazuje sie że z tych 22,2 mld euro tylko 4 mld euro to transakcje bezgotowkowe z ktorych VISA ma prowizje, reszta to wyplaty z bankomatow (zwykle wlasnego banku) czyli bez oplat. Znaczy to, że Amerykanie dostali "tylko" 40 mln euro :)
Skomentuj notkę
22 lutego 2005 (wtorek), 00:42:42

Nowa fabryka na Dolnym Śląsku

#1 Inspiracja

Electrolux wybuduje fabryki na Dolnym Śląsku

GW, PAP 21-02-2005

Szwedzki koncern Elektorlux wybuduje na Dolnym Śląsku dwie fabryki inwestując w nie łącznie około 130 mln zł. W Oławie pod Wrocławiem Electrolux zamierza wybudować fabrykę pralek, a w Żarowie fabrykę zmywarek. Oba zakłady powstaną w podstrefach Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, zatrudnienie znajdzie w nich łącznie około 850 osób. Budowa fabryk ma ruszyć wiosną tego roku. Do Electroluksa (jeden z czołowych producentów sprzętu AGD na świecie) należą m.in. takie marki jak AEG, Zanussi, czy Husqvarna.

W Pulsie Biznesu (nie lubię tego brukowca) znalazłem informacje, że fabryki te mają produkować do 1mln produktów (cokolwiek to znaczy) rocznie.

#2 Zabawa w szacowania

  • Koszt wytworzenia miejsca pracy w nowoczesnej fabryce to 130 mln zł inwestycji / 850 pracowników = 152 tys. zł na miejsce pracy

    Jakoś to dziwnie mało, ale może się nie znam.

  • Jak znam życie (choć nie podano tych danych) to fabryka ta pewnie będzie jedna z większych fabryk pralek (i nie tylko) w Europie i będzie wstanie zasypać pralkami nie tylko Polaków ale pewnie wszystkie okoliczne kraje również.
  • Policzmy wydajność (na sztuki):

    1 mln produktów (cokolwiek to znaczy) rocznie / 850 pracowników = 1176
    a to w przeliczeniu na dzień pracy w roku daje:
    1176 / 240 dni roboczych = 5 produktów na pracownika dziennie.

  • Oszacujmy przychody:

    Mogę założyć, że produkt (pralka, zmywarka) średnio kosztuje 1000zł (e, chyba za mało) to sprzedaż roczna będzie na poziomie 1 mld zł.

  • Oszacujmy zysk na produkcji:

    Rentowność na produkcji nie powinna być gorsza niż 50% więc fabryka (nie całość biznesu - tylko fabryka!) przyniesie jak nic 500 mln zł zysku.

  • Oszacujmy zysk do opodatkowania:

    0 zł - nie ma co szacować, a na dodatek budują to w strefie, więc podatków lokalnych też nie będzie.

#3. Wnioski

  • Elektrolux to dobra marka (a do tego ma jeszcze kilka innych marek, niektóre z nich inspirują). Ta marka, technologia oraz kapitał muszą kosztować 400mln rocznie aby to co robi ta firma w Polsce miało jakiś sens.

  • Jak porównać sprzedaż (1 mld) z inwestycją (130 mln) oraz transferowanym do inwestora zyskiem na produkcji (500 mln) to widać, że współczesna gospodarka nie opiera się na fabrykach, sile roboczej, pracy ale na marketingu, kapitale oraz technologii.

  • Jak wyglądałby świat, gdyby ludzie z taką samą łatwością kupowali pralki marli Elektrolux jak identyczne pralki marki pralka?

  • W "Mini wykładach o maxi sprawach" Kołakowskiego czytałem kiedyś ciekawe rozważanie na temat tego jak wyglądałby świat bez kredytu. Teraz już wiem, że wyglądałby piękniej!

  • Powyższy wnioski wcale nie powodują, że zostanę na starość komunistą - wręcz przeciwnie, potwierdza to moje widzenie świata w której tak ważną rolę odgrywa chciwość (ostra gra kapitałem) i kłamstwo (marketing).


Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: globalizacja, ekonomia, fabryka, kredyt


Komentarze: (1)

Felix X., January 26, 2006 16:37 Skomentuj komentarz


Troche uproszczone te Twoje wyliczenia. Po pierwsze, rentownosc fabryki na pewno nie wyniesie 50% (zdziwilbym sie, gdyby wyniosla wiecej niz 10%). Po drugie, nawet jesli srednia cena "wyrobu" wyniesie 1000 zl, to do fabryki trafi moze polowa - reszte wezma posrednicy. Po trzecie w koncu, nawet jesli fabryka nie zaplaci ani grosza podatku, to iles osob (850?) znajdzie w niej zatrudnienie, ergo zarobi pieniadze. Wiec nie mozesz mowic, ze region z tego nic nie bedzie mial. Mozna sie obrazac na zagraniczne koncerny stawiajace w Polsce fabryki - tylko po co? Myslisz, ze polski koncern (o ile taki by powstal) placilby podatki?

Pzdr,
Felix
Skomentuj notkę
3 stycznia 2005 (poniedziałek), 18:26:26

Dualizm kapitalizmu i bezrobocia

1. Dualizm

Albert Einstein na początku ubiegłego wieku sformułował zasadę, zapisywaną w postaci równania

E = m c 2

a zasada ta obrazuje dualizm masy i energii jako czynników potrafiących się nawzajem przemieniać. Pewnym dualizmem jest też spojrzenie Schroedingera widzącego w pędzącej cząstce nie cząstkę a probabilistyczną falę. E. Klingman w swym dziele dającym podstawy sztuce tworzenia mikrokomputerów sformułował dualizm, jakoby "dowolny proces programowy można przekształcić na równoważny mu proces sprzętowy i na odwrót" a ja teraz będę próbował zastanowić się, czy kapitał jest w jakiś sposób wymienny na miejsca pracy. Dualizm świata ekonomi w czasach modelu 20:80? Chyba tak.

2. Inspiracja

Przyszła dziś do nas pewna pani z wodociągów aby odpisać stan licznika wody. Odpisała i teraz pewnie będzie można się spodziewać rachunku za wodę. No i dobrze, ale pani powiedziała, że niedługo na ulicy zrobią remont kanalizacji, wymienią wszystkie rury i doprowadzą kabelki, które będą odczytywać stan liczników i ona już nie będzie musiała chodzić odpisywać bo odpisze się samo. Ciekawe czy była świadoma tego co mówi? Przecież to, że nie będzie musiała chodzić odczytywać oznacza dokładnie tyle, że ją zwolnią z roboty!

3. Proste kapitalistyczne myślenie

Jeżeli zainwestuje określony kapitał w nową technologię, redukującą koszty (a to jest jednym z dwóch celów inwestowania) a zwłaszcza znaczne, trudne do kształtowania koszty osobowe to poprawię rentowność i w efekcie uzyskam lepszy zwrot na kapitale.

4. Proste socjologiczne myślenie

Ludzie pozostający w dłuższym czasie bez pracy czują się niepotrzebni, zbędni, poza nawiasem. To wyoutowanie wraz z postępującą pauperyzacją stanowi poważny problem dla całego społeczeństwa.

5. Stacja paliw

W pewnym europejskim kraju (ale nie pamiętam czy chodzi o Holandie czy o coś innego) próba zainstalowania robotów na stacji benzynowej a co za tym idzie znormalizowania korków wlewu paliwa skończyła się burzliwą debatą parlamentarną w wyniku której nie tylko zakazano instalowania takich robotów jak i tez zakazano prowadzenia stacji samoobsługowych. Stwierdzono, że w każdym społeczeństwie jest grupa ludzi potrafiąca w pracy realizować tylko proste zadania i nalewanie benzyny na stacji świetnie się do tego nadaje. W trosce o nich wprowadzono zakaz robotów i zakaz samoobsługi co ma zwiększyć zatrudnienie w sektorze paliwowym. Ciekawy głos w dyskusji.

6. Autostrada

W innym europejskim kraju, gdzie autostrad jest naprawdę sporo prowadzi się w tej chwili badania nad automatycznym kierowanie pojazdów samochodowych. Prace są mocno zaawansowane roboty, autopiloty, komputerokierowcy czy jak tamo to będą zwać radzą sobie świetnie z prowadzeniem wielkiej ciężarówki po autostradzie, niestety głupieją gdy muszą z niej zjechać. Efekty są jednak na tyle zadawalające, że wielkie koncerny logistyczne sponsorują badania, bo przecież jakby tak w miejsce kierowcy posadzić maszyny to koszty transportu radykalnie by spadły, samochody nie miały przestojów, nie było by strajków oraz związków zawodowych, do końca rozprawiono by się z zaszłością jaką jest transport kolejowy.

7. Idealizm

Pamiętam propagandowy film z czasów niemego kina: do pewnej fabryki wprowadzono maszyny i robotnicy mogli sobie całymi dniami tańczyć. Film był produkcji USA co świadczy, że takie utopijne myślenie nie było cechą wyłącznie komunistów. To ja się pytam: gdzie teraz są ci pracodawcy? W fabrykach General Motors wyłącza się światło na hali, bo roboty mogą pracować w ciemności za to przed halami nie widziałem tych sal bankietowych dla robotników, bo ich (znaczy się robotników) tam po prostu  nie było.

8. Inwestycje

Władze moje miasta załatwiły z Unii dofinansowanie na inwestycje w wodociągi i kanalizacje. Teraz lokalny zakład ciesząc się z tych milionów zastanawia się jak to zainwestować. Już na pewno jakiś inżynier cieszy się studiując prospekty firm, które obok rurek proponuję instalację magistrali teleinformatycznej gotowej nie tylko zczytywać liczniki ale też dać nam dostęp do banku, rozrywki, internetu. Cieszy się i swym entuzjazmem zaraża panią odczytywaczkę, która wierzy, że nie będzie musiała już latać po osiedlu odczytywać. Taki system komputerowy to pewnie dużo kosztuje ale praca człowieka też... na pewno się to zwróci, może nie po pięciu ale po dziesięciu latach ale zwróci się na pewno. I tak kapitał przemieni się w bezrobocie tworząc nowy dualizm - dualizm świata 20:80.


Kategorie: globalizacja, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: kapitalizm, bezrobocie, Einstein, dualizm, model 80/20, ekonomia, globalizacja, bezrobocie


Komentarze: (4)

margaux, January 8, 2005 22:48 Skomentuj komentarz


Może pani "odczytywaczka" liczy na bardziej nobilitująca posadę? Zamiast chodzić po osiedlu i odczytywać liczniki zasiądzie na wygodnym fotelu przed nowiutkim komputerem obsługującym nowy system wodno-kanalizacyjny Górnego-Śląska?

khan-goor, January 5, 2005 17:06 Skomentuj komentarz


tak właśnie. postęp oznacza niestety bezrobocie. oczywiście przy założeniu, że "pracownik" się nie nadaje po przekwalifikowania.

p_tutka, January 4, 2005 19:35 Skomentuj komentarz


Ciekawe ile osob zostanie zatrudnionych do obslugi tego systemu.... oraz o ile wiecej zaplaca ludzie za nowe liczniki i wode.

wings, January 4, 2005 10:03 Skomentuj komentarz


wiem, wiem, słyszałam wczoraj w radio o pozyskanych funduszach przez Twoje miasto... tym samym wiem w jakim mieście mieszkasz :)
Skomentuj notkę
27 grudnia 2004 (poniedziałek), 16:50:50

Dolar po 3zł ! (z cyklu: obserwator)

Co to się porobiło...


Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: globalizacja, ekonomia, dolar, kurs dolara, dewizy, tabela kursów


Komentarze: (3)

wings, December 30, 2004 15:21 Skomentuj komentarz


a wczoraj jeśli dobrze pamiętam 2,97

falista, December 28, 2004 10:13 Skomentuj komentarz


dla mnie dobrze - kredyt w walucie mam to się cieszę

lilienn, December 28, 2004 01:02 Skomentuj komentarz


dla mnie to i tak bez znaczenia... a powinno?
Skomentuj notkę
28 listopada 2004 (niedziela), 12:49:49

Przemiana modelu 2/3 w model 20:80 (z cyklu: obserwator)

Biorąc pod uwagę fakty, Niemcom wciąż nie powodzi się tak źle, jak to wygląda z zewnątrz i jak sami Niemcy to odczuwają. W porównaniu z innymi krajami nasze bezpieczeństwo socjalne wciąż jest wysokie. Także liczba bezrobotnych nie jest wcale ogromna. (...)

Ale rzeczywiście, od pięciu lat obserwujemy u nas proces, który nazwałbym przechodzeniem od społeczeństwa, w którym wszystkiego jest coraz więcej, do społeczeństwa, w którym wszystkiego jest coraz mniej. Po II wojnie światowej żyliśmy w przekonaniu, że wszystko będzie się tylko poprawiać - dochody będą rosnąć, będziemy mieć coraz więcej wolnego czasu, będzie więcej bezpieczeństwa socjalnego itd. Dziś stwierdzamy, że ta winda jedzie w dół: dochody spadają, jest mniej pracy, mniej bezpieczeństwa socjalnego, mniej dzieci...

Tak dzieje się nie tylko u nas, ale w Niemczech to zjawisko jest szczególnie dotkliwe, zwłaszcza psychologicznie. Powracają więc konflikty o podział dóbr. Dopóki tort rósł, łatwo było je łagodzić. Gdy gospodarka nie rośnie, gdy spada liczba miejsc pracy, a fabryki przenoszą się za granicę, wybuchają konflikty, od których zdążyliśmy się już odzwyczaić.

Wszędzie na świecie rodzice pragną, by ich dzieciom powodziło się lepiej niż im samym. Ale w Niemczech w przewidywalnej przyszłości jest to pragnienie nierealne. Rodzice i dzieci muszą się pogodzić z tym, że wykształcenie nie gwarantuje już kariery zawodowej, że bezrobocie i związana z nim niepewność będą coraz bardziej dotykać klasy średniej. Wiele osiągnięć zdobytych w poprzedniej epoce nie będzie już udziałem przyszłych pokoleń.

(Gazeta Wyborcza, Państwo socjalne nie wróci, 26-11-2004 r., rozmowa z prof. Ulrich Beck - socjologiem, szefem Instytutu Socjologii na uniwersytecie w Monachium, wykładowcą w London School of Economics and Political Science.)


Kategorie: obserwator, globalizacja, _blog


Słowa kluczowe: polityka, ekonomia, biznes, kryzys, model 20:80, model 2/3


Komentarze: (2)

lilienn, November 30, 2004 16:21 Skomentuj komentarz


Biedni Niemcy... niedługo to u nich Etiopia będzie... brak wody, żywności i sami bezrobotni...

falista, November 29, 2004 10:17 Skomentuj komentarz


to jest przykre ... i smutne niestety. Wykształcenie nawet w Polsce nie gwarantuje zatrudnienia, a jeśli zatrudnienie się ma - to nie gwarantuje odpowiednich zarobków. I mając tą świadomość ciągłego ubożenia ekonomicznego, socjalnego, kulturowego czy obyczajowego społeczeństwa - jak tu się decudować na dzieci? Przecież robie im krzywdę powołując je do życia.

... tak sobie wydumałam mimochodem ...
Skomentuj notkę
13 października 2004 (środa), 08:50:50

Globalizacja (z cyklu: obserwator)

1. Pasta do zębów, którą używam (bo lubię) jest wyprodukowana w Brazylii. Ciekawe, czy rumianek, mięta i melisa użyte przy jej produkcji są importowane z Polski, czy też Brazylijczycy otrzymują je w wyniku ciężkiej syntezy organicznej.

2. Gdzieś wyczytałem że na w dwóch fabrykach na Mazurach (Elk?, Suwałki?, Ostróda? nie, Ostróda to już Warmia) produkowanych jest 90% światowej produkcji głowic w.cz. do telewizorów.

3. Nie wiem czy to co zaobserwowałem jest dobre czy złe, zresztą jakie to ma znaczenie, że ja coś wiem.

Kategorie: obserwator, globalizacja, _blog


Słowa kluczowe: globalizacja, ekonomia, pasta do zębów


Komentarze: (5)

lilienn, October 14, 2004 21:30 Skomentuj komentarz


:) To będę kupowała japońskie mielonki, przerobione na czeskie sanrynki, pankowane przez chińskiech pracowników, do tajwańskich puszek:)

w34 -> szewo, October 14, 2004 14:10 Skomentuj komentarz


Te czeskie sardynki na pewno i tak są wyprodukowane w Chinach, bo tam wszystko produkuje się najtaniej.

lilienn, October 14, 2004 10:26 Skomentuj komentarz


Tak jest teraz wszedzie naświecie. Dla mnie osobiście nie ma to żadnego znaczenia. Chociaż z drugiej strony nie chciałabym pojechać do Egipty i znaleźć tam marną imitację bigosu, albo oscypków :)Chodzi mi o to, iż pewne produkty powinny być zarezerwowane dla danego kraju.

______________________________

A u mnie TESCO otwierają niedługo, więc sprawdzę sobie te rybki Czeszki :)

szewo, October 14, 2004 09:09 Skomentuj komentarz


W TESCO można kupić czeskie sardynki.

pamka, July 2, 2009 12:46 Skomentuj komentarz


W końcu ktoś poruszył temat globalizacji bo od kiedy przeczytałam o tym artykuł na http://gospodarka.netbird.pl/a/9350,1 chciałam dowiedzieć się czegoś więcej a znalezienie rzetelnych informacji wcale nie jest takie proste jakby się wydawało. Może ktoś podrzuci i więcej informacji, z góry dziękuję.
Skomentuj notkę
15 lipca 2004 (czwartek), 17:51:51

Mój patriotyzm gospodarczy

Nie wiem czy to hasło "popieraj swojego szeryfa", czy też wpływy na moje życie ideologii ZetChaEnu ale jakoś wolę robić interesy z firmami polskimi, zwłaszcza takimi, które zaczynały gdzieś w latach 90-tych od zera, dla których praca zawsze była radością a przy tym ich produkty były nie gorsze a czasem nawet lepsze niż importowane

Geneza mojego postępowania bierze się raczej z tego, że sam zawsze w takich firmach pracowałem i wiem ile kosztuje wytworzenie czegoś lepszego, nowszego i fajnieszego na co ktoś w tym kraju oczekuje. Tak więc nie ZetChaEn - wszak nigdy bym się nie posunął do realizacji hasła "nie kupuj u Żyda", choć ostatnio głoszę hasło, że "korzystanie z Neostrady jest wysoce niepatriotyczne". Ot, taka sprzeczność.

Ale notkę tworzę dlatego, że właśnie dwie porządne (czy to w tym kontekście właściwe słowo?) polskie firmy dają ciała w taki sposób, że nie mam innego wyjścia jak tylko skorzystać z importu. Telefonika nie może dostarczyć nam dobrego kabla światłowodowego w dobrej cenie, bo główny specjalista od upustów, który potrafi przebić każdą dobrą ofertę Koreańczyków jest na urlopie. Wiadomo było, że ZPAS pod pojęciem "szare" rozumie wszystkie możliwe odcienie na zasadzie "co się panu od farb Jankowi namieszało to będzie". Kolejne kupowane szafy na aparaturę wyglądają więc jak szachownica mimo iż na zamówieniu kod określający kolor jest ten sam. Ale pal licho kolor, szafy stoją, my żyjemy. Ale jak zamawiając 600mm dostaje się 800mm po czym, po zrobieniu awantury odpowiadają, że 600 to już nie robią to już chyba lekkie przegięcie. Niemieckiego Rittela kupuje się w dowolnym asortymencie i do tego taniej (szok!) a przy tym szare jest szare.

Reasumując zjawisko zmiany moich preferencji ma swoje źródło w jakości. Kiedyś zachodniego nie było, było cholernie drogie i trudno dostępne. Wtedy człowiek cieszył się polskim, bo było, bo wiadomo było kto robi, spotykało się tych ludzi na targach więc było fajnie. Było widać, że handlowcy zagranicznych firm to tylko niewolnicy korporacji bez prawa wyjścia poza procedurę. Tak było, ale procedura daje mi pewność, że szafie będzie szare, że będzie w tej a nie w innej cenie, że będzie na czas. W procedurach korporacje są znacznie, znacznie do przodu niż rodzime firmy, które stworzone ze szwagrem w garażu już pobudowały piękne biurowce.

Ale aby nie dać się do końca nie kupie dziś nic w Mc Donaldzie na dole i pójdę na obiad do baru pierożek - może ruskie mnie czymś zaskoczą?


Kategorie: ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: patriotyzm, gospodarka, globalizacja, biznes, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 czerwca 2004 (piątek), 13:50:50

Tuwim (a nie Brzechwa ) menedżerom

Gdzieś znalazłem coś takiego. Jest piękne więc cytuje:
Biega, krzyczy pan Hilary
Gdzie podziały się dolary
Bowiem z racji stanowiska
Musi dbać, by koncern zyskał
A tymczasem forsy rzeka
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności
W Dystrybucji, w Księgowości
Budżet obciął już Ha-eR-om
Normy zwiększa Presellerom
Skraca produkcyjna linie
Zwęża ściany w magazynie
Likwiduje Dział Vendingu
Tnie etaty w Marketingu
Co się da centralizuje
Albo tez outsoursinguje
Już zamykać chce depoty
Już sprzedawać chce pól floty
Nagle - spojrzał do lusterka
Nie chce wierzyć, znowu zerka
I już wie, że zyski zżera
Jego pensja menadżera!

Kategorie: poezja, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: Tuwim, pan Hilary, globalizacja, ekonomia, biznes, poezja, korporacja


Komentarze: (3)

w34, November 18, 2004 16:33 Skomentuj komentarz


Takich zdolności to nie mam - to przypełzło gdzieś z sieci.

pepegi, June 14, 2004 12:28 Skomentuj komentarz


dołączam do pytania: czy to własna twórczość? tak czy owak, nader udana!

siska, June 13, 2004 14:20 Skomentuj komentarz


tworczy bardzo jestes-sam to napisales?
pozdor:*
Skomentuj notkę
25 kwietnia 2004 (niedziela), 12:03:03

Wall Street (z cyklu: to lubię)

O filmie:

  • scenariusz i reżyseria: Oliver Stone
  • muzyka: Stewart Copeland
  • Bud Fox: Charlie Sheen
  • Gordon Gekko: Michael Douglas
  • Produkcja: 1987, akcja 1985, komputery z 1983.

"Chciwość jest dobra" - wypowiedź Gekko na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy

Prezes zarządu:
- Wasza spółka, panie i panowie została oblężona przez Gordona Gekko. Teldar Papier uległa wykupowi kredytowanemu, jak jakiś biedny kraj. Namawiam was, byście przejrzeli na wylot bezwstydne intencje pana Gekko, który próbuje rozebrać tę spółkę i ciężko obciążyć akcjonariuszy. Zdecydowanie zalecam odrzucenie jego oferty, poprzez głosowanie za restrukturyzacją zadłużenia.

Gekko:
- Jestem bardzo wdzięczny, panie Cromwell, że pozwala mi pan, jako największemu akcjonariuszowi Teldar Papier, zabrać głos. Nie jesteśmy tu po to, aby ulegać fantazji, lecz by ocenić rzeczywistość ekonomiczną. Ameryka stała się mocarstwem drugiego rzędu. Jej deficyt handlowy i fiskalny osiągnął koszmarne rozmiary.

W czasach gospodarni wolnorynkowej, kiedy nasz kraj był wiodącą siłą przemysłową, obowiązywała zasada odpowiedzialności względem akcjonariuszy. Ludzie jak Canegie i Mellon, którzy stworzyli to imperium, dbali o nie, ponieważ w grę wchodziły ich własne pieniądze.

Dzisiaj zarząd nie ma żadnego udziału w spółce. Ci, których tu widzicie, posiadają w sumnie mniej niż 3% majątku spółki. A co robi pan Crommwell ze swoją pensją w wysokości jednego miliona dolarów? Nie kupuje akcji Teldara! Posiada ich mniej niż 1%!

To wy jesteście właścicielami tej spółki. Tak jest, wy, akcjonariusze. Jesteście regularnie wykorzystywani przez tych królewskich biurokratów. To wy płacicie za ich lunche, wycieczki na ryby, firmowe odrzutowce i ubezpieczenia.

Prezes zarządu:
- To skandal. Przekraczasz wszelkie granice, Gekko!

Gekko:
- Teldar Papier, panie Creomwel ma 33 różnych wiceprezesów, z których każdy zarabia 200 tysięcy dolarów rocznie! W ciągu dwóch ostatnich miesięcy analizowałem, co oni właściwie robią. I dale nie wiem! Ale wiem jedno, że w zeszły roku nasza firma papiernicza straciła 10 milionów dolarów. I założę się, że połowa tych pieniędzy poszła na wymianę listów miedzy tymi panami.

Nowe prawo ewolucji a Ameryce korporacyjnej zdaje się głosić przetrwanie najgorzej przystosowanych. Cóż, według mnie albo robicie to, co do was należy, albo zostajecie wyeliminowani.

W siedmiu transackcjach, w których brało udział 2,5 miliona akcjonariuszy uzyskało - przed opodatkowaniem sumę 12 miliardów dolarów.

(oklaski) -

Gekko:
- Dziękuje

Nie jestem niszczycielem przedsiębiorstw - jestem ich wyzwolicielem! Chodzi o to, panie i panowie, że chciwość, z braku lepszego słowa, jest dobra. Chciwość (żądza) jest dobra. Żądza przynosi rezultaty. Żądza wyjaśnia, streszcza i wyraża esencję ducha ewolucji. Żądza, we wszystkich swych postaciach - żądza życia, pieniądza, miłości, wiedzy - popycha w górę rozwój ludzkości. I żądza, wspomnicie moje słowa, uratuje nie tylko Telda Paper, ale też inną, źle funkcjonującą korporacje pod nazwą USA.

Dziękuje bardzo.

"Uwielbiam tę grę!" - wypowiedziane gdy wszystko szło w górę.

Uwaga:

Film ten (obok Pretty Woman i Ziemi Obiecanej) powinien być obowiązkowy przed spotkaniem kogoś, kto prowadzi własny biznes ze światem kapitału.


Kategorie: to lubię, film, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: Wall Street, giełda, film, Gecko, Gekko, pieniądze, akcje, opcje, opcje na akcje, notowania, fuzje, korporacja, kurs akcji, globalizacja, kapitalizm, ekonomia, biznes


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 stycznia 2004 (sobota), 14:36:36

Nowy Harry Ploter (do pieniędzy)

Usłyszane w radiu:

Nowy odcinek filmy Harry'ego Pottera ma kosztować ponad 250 mln$. Producent skomentował to tak: "Na ten film czekają miliony 10-latków na całym świecie. Przecież nie możemy ich zawieść!"

A ja sobie coś policzę:

  • 25 mln 10-latków po 5$ od łebka = 250 mln$,
  • do tego dodajmy: 25 mln 11-latków i jest kolejne 250 mln$,
  • .... 25 mln 12-latków,
  • troszkę rodziców, co to będą do kina szli z dzieciakami (bez :-) zniżki),
  • wpływy z DVD, VHS, emisji telewizyjnych,
  • wpływy z od tych co wykorzystują wizerunek w reklamach.

Jedno jest pewne. Inwestorów to pan producent na pewno nie zawiedzie. Tylko proszę nie wmawiać mi, że tu o dzieciaki chodzi.

I jeszcze jedna ważna rzecz: warto sobie przy okazji uświadomić ile to jest 250 mln$. To może nie być łatwe ale warto o tym pomyśleć.


Kategorie: obserwator, ekonomia, marketing, _blog


Słowa kluczowe: Harry Poter, ekonomia, biznes, moralność, media, marketing


Komentarze: (3)

jayin, January 25, 2004 12:26 Skomentuj komentarz


życie.
bez popytu nie ma podaży.

tylko ten przepływ kasy mógłby np. na moje konto iść... a co:-)

wings, January 25, 2004 11:32 Skomentuj komentarz


policzyłam... sporo kasy... ale przecież chodzi wyłącznie o dzieciaki... !!! o nic innego... !!! nikt nie chce wszak się bogacić tylko dziecią dawać radość.. !!! (haha)

believe-in-imaginati, January 24, 2004 15:45 Skomentuj komentarz


bedzie wmawail dalej
Skomentuj notkę
21 stycznia 2004 (środa), 16:49:49

Czy etyka moze być w biznesie?

Definicja 1

Etyka to dział filozofii zajmujący się badaniem i tworzeniem systemów moralnych (moralności) rozumianych jako systemy określania tego co jest dobre a co złe.

Definicja 2a

Biznes#1 to część aktywności człowieka ukierunkowana na przynoszenie zysku.

Definicja 2b

Biznes#2 to część aktywności człowieka ukierunkowana na zabezpieczenie jego potrzeb materialnych oraz zaspokojenie potrzeby bogacenia się.

Twierdzenie

Jeżeli czynimy etykę narzędziem prowadzenia biznesu to etyka przestaje być etyką.

Szkic dowodu

  • Cel biznesu: zaspokojenie potrzeb życiowych oraz zaspokojenie potrzeby bogacenia się.
  • Etyka: czerpiący ze światopoglądu proces kreowania systemu moralnego, który przesądza o stylu życia i stylu prowadzenia biznesu.
  • Prawdziwy (dobry) światopogląd powinien być odzwierciedleniem odkrywanej rzeczywistości.
  • Jeżeli etykę podporządkowujemy celom biznesowym (utrzymanie się, zysk, bogacenie się) nie wyprowadza ona systemu moralnego ze światopoglądu (swobodnego badania wszechświata).

Uzupełnienia:


Kategorie: etyka, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: etyka, moralność, biznes, ekonomia, gospodarka, liberalizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
2 stycznia 2004 (piątek), 12:15:15

Do czego służy Nowy Rok

23.59 i 55 sekund, 56, 57, 58, 59 (!!!) Mamy nowy, 2004 rok!

To znaczy, że za 1998 już nas nie mogą kontrolować! Można wywalić wszystkie faktury, zaświadczenia, rachunku, papiery, PIT-y i VAT-y, bo za 1998 już przyleźć nie mogą!

Czy Sylwester może być smutny? Radujmy się bo Urząd Skarbowy za 1998 rok już nas nie ruszy!

Mogą jeszcze za 2003, 2002, 2001, 2000, 1999 więc do następnego Nowego Roku.


Kategorie: obserwator, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: podatki, VAT, PIT, Nowy Rok, ekonomia, Sylwester


Komentarze: (3)

eeeee, March 21, 2004 10:56 Skomentuj komentarz


urzad skarbowy ma 5 lat na kontrole.... ale poczawszy nie od konca roku .. ale od konca roku w jakim nalezy przedlowyc dokumenty, czyli za rok 1998 nalezy je trzymac do konca roku 2004

myslicielka, January 3, 2004 19:33 Skomentuj komentarz


przynajmniej wiecej miesjsca w szafie

wings, January 3, 2004 12:40 Skomentuj komentarz


uffffffffff...
Skomentuj notkę
19 grudnia 2003 (piątek), 10:21:21

Budżet trzeciej RP

Materiał źródłowy:

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2002
z dnia 14 marca 2002 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 145.101.632 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 185.101.632 tys. zł. 

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na  kwotę nie większą niż 40.000.000 tys. zł.

(...)

 

USTAWA BUDŻETOWA NA ROK 2003
z dnia 18 grudnia 2002 r.

Art. 1.

1. Dochody budżetu państwa ustala się, zgodnie z załącznikiem nr 1, na kwotę 155.697.654 tys. zł.

2. Wydatki budżetu państwa ustala się, zgodnie  z załącznikiem nr 2, na kwotę nie większą niż 194.431.654 tys. zł.

3. Deficyt budżetu państwa ustala się na kwotę nie większą niż 38.734.000 tys. zł.

(...)

 

Źródło: www.sejm.gov.pl


Przemyślenia:

Te liczby są głęboko inspirujące: 194 miliardy! 156 miliardów! ... i to wszystko w imieniu i dla 40 mln obywateli, dla których najczęściej kwoty powyżej 10 tys. zł to czysta abstrakcja.

Jak się podzieli 194 miliardy przez niecałe 40 milionów to wychodzi około 5 tys. zł na obywatela. Ciekawe, czy obywatel sam nie zrobiłby sobie lepiej, za to 5 tys. zł rocznie? I to pytanie wcale nie jest propagandą UPR-u, tylko bardzo poważnym pytaniem o sens istnienia państwa.

Do przemyślenia jest wysokość deficytu finansowanego poprzez zadłużenie. Przecież to 20%! Wygląda na to, że żyjemy na koszt przyszłych pokoleń.

Do zapamiętania:

  • Budżet państwa to około 200mld.
  • Na obywatela to około 5 tys. zł.
  • Deficyt około 40 mld czyli 20% budżetu.

Kategorie: obserwator, polityka, ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: polityka, budżet, ekonomia, deficyt budżetowy, sejm, ustawa budżetowa


Komentarze: (2)

marekm, December 21, 2003 23:46 Skomentuj komentarz


Jak dla mnie to na obywatela wychodzi tylko jakieś 4 tysie, bo Państwo dostanie te 20% budżetu na kredyt a pojedynczy Obywatel to już nie tak łatwo - dyży może więcej ;)

khan-goor, December 19, 2003 10:22 Skomentuj komentarz


bronić UPRu będę jeśli zaatakowan - obywatel może i lepiej by ich nei wydał, ale przynajmniej sam mógłby zdecydować. afterall to są jego pieniądze...
Skomentuj notkę
27 listopada 2003 (czwartek), 15:55:55

Czek domicylowany, bez prawa indosu

Teleinfo to gazeta dla ludzi z branży IT. Na ostatniej stronie czasami dorabia sobie jeden z większych autorytetów w dziedzinie informatyki, profesor Turski. Czasem, podczytuje jego felietony aby się pośmiać ale teraz okazało się, że od pana profesora znowu mogę się czegoś nauczyć.

Tym razem pan profesof napisał tak:

(...)
Ucząc się więc bankowości, doznałem olśnienia: uświadomiłem sobie, że istnieją - z grubsza powiedziawszy - dwa zupełnie różne systemy bankowe, oparte na dwu fundamentalnie różnych zasadach. W jednym, nazwijmy go anglosaskim, wystawienie czeku kreuje pieniądz, w drugim, nazwijmy go żyro, kreuje dług - czek jest de facto skryptem dłużnym, najprostszą formą weksla (trasowanego na bank, tamże domicylowanego, bez prawa indosu).

Odpowiednio do tego, w systemie anglosaskim głównym instrumentem rozliczeń między podmiotami gospodarczymi jest czek, zaś w systemie żyro - przelew. 

Konsekwencje praktyczne są ogromne: w systemie anglosaskim wierzyciel najpierw dostaje czek (czyli informację o dokonaniu zapłaty) od dłużnika, a dopiero potem zanosi czek do swego banku ("wpłaca" czek na swoje konto), w systemie żyro dłużnik poleca swojemu bankowi uregulowanie należności, wierzyciel zaś otrzymuje informację o zapłacie od swojego banku i to dopiero po dokonaniu transferu między bankami. W systemie anglosaskim na opieszałości banków "zarabia" wierzyciel, w systemie żyro – dłużnik
(...)
prof. Władysław M. Turski, Teleinfo, 46/2003

Rozumiem już dlaczego powiedzenie, że "czek generuje pieniądz" jest prawdziwe i rozumiem jaki jest mechanizm tego, że czek ten pieniądz generuje. Rozumiem co, oprócz okropnej inflacji było problemem gospodarki polskiej w latach 1991-1995 zanim w Krajowej Izbie Rozliczeniowej na dobre uruchomiono systemy SYBIR, a potem ELIKSIR.

Rozumiem też, że cała ta wiedza powoli przestanie być ważna, bo w czasach wymiany dokumentów elektronicznych (EDI, EdiFact, HL-7) i księgowania wszystkiego on-line problem trasowania czeków (zwłaszcza tych domicylowanych) po prostu nie istnieje.

Pewnie niedługo ekonomów będzie się tego uczyć tylko na zajęciach fakultatywnych, albo nie będzie się uczyć wcale podobnie jak zamiast uczyć Podstaw informatyki wg skryptu prof. Turskiego już w szkołach średnich uczy się programować w postmodernistycznym PHP-ie i VBA.

Ot, taka kolejna zmiana zaobserwowana w dzisiejszym świecie a ja się cieszę, bo jestem bogatszy, bo znowu coś zrozumiałem!


Kategorie: ekonomia, _blog


Słowa kluczowe: czek, weksel, bank, przelew, żyro, ekonomia, profesor Turski


Komentarze: (3)

wings, November 28, 2003 17:29 Skomentuj komentarz


wow...wypadam z tej gry...

w34 -> khan-goor, November 28, 2003 10:10 Skomentuj komentarz


PHP jest językiem postodernistycznym w przeciwieństwie do jednoznacznych modernistycznych Algoli, Pascali, czy nawet C (łącznie z C++).

Mam już pomysł na notkę, która zobrazuje ten fakt ale jakoś ciągle nie chce mi się jej napisać. Ale pomysł jest taki: przytocze kawałek kodu w C - np. procedure zapisu pliku z ustawieniami programi a obok przytoczę podobny fragment zapisany wg wspołczesnej mody w PHP-ie.

khan-goor, November 27, 2003 16:16 Skomentuj komentarz


PHP? no bez ściem mi tutaj... :)
Skomentuj notkę
15 listopada 2003 (sobota), 15:09:09

Inflacja, wzrost PKB, stopy 1993-2003

wykres inflacji
Źródło: Gazeta Wyborcza: Czy inflacja znów będzie groźna? Patrycja Maciejewicz 14-11-2003

Ponad miesiąc nie piję coca-coli i choć inflacja dalej wygląda dobrze w ostatnim miesiącu nieco wzrosła. Może dla dobra złotówki powinienem znowu zacząć pić?

Kategorie: ekonomia, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: inflacja, gospodarka, ekonomia


Komentarze: (5)

jakis_lol, November 26, 2004 13:43 Skomentuj komentarz


siema lole z 3C :D

wiem-i-nie-wiem, November 16, 2003 11:14 Skomentuj komentarz


To moze dlatego, ze ja pije ja w nadmiarze? :)

eutanazja-kaska, November 16, 2003 01:25 Skomentuj komentarz


:)

krisper, November 15, 2003 16:29 Skomentuj komentarz


za karę napiszę 10 stron A4 "przerzuć się"

krisper, November 15, 2003 16:22 Skomentuj komentarz


przeżuć się na hoop colę, jest tańsza i lepsza. będziesz mógł więcej wypić:-)
a w dodatku "teraz Polska", a ty czujesz się składnikiem sumowania...
Skomentuj notkę
10 sierpnia 2003 (niedziela), 09:31:31

Na czym opiera się handel (B. Prus)

Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka, za którym siedział Wokulski. Była bardzo blada. Zdawało się, że widok tego człowieka wywiera na nią wpływ magnetyczny.

- Czy mówię z panem Wokulskim?

Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie:

- Jestem do usług.

- Wszakże to pan kupił nasz serwis i srebra? - mówiła zdławionym głosem.

- Ja, pani.

Teraz panna Izabela zawahała się. Po chwili jednak słaby rumieniec wrócił jej na twarz. Ciągnęła dalej:

- Zapewne pan sprzeda te przedmioty?

- W tym celu je kupiłem.

Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się.

- Przyszły nabywca w Warszawie mieszka? - pytała dalej.

- Rzeczy tych nie sprzedam tutaj, lecz za granicą. Tam... dadzą mi wyższą cenę - dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie.

- Pan spodziewa się dużo zyskać?

- Dlatego, ażeby zyskać, kupiłem.

- Czy i dlatego mój ojciec nie wie, że srebra te są w pańskim ręku? - rzekła ironicznie.

Wokulskiemu drgnęły usta.

- Serwis i srebra nabyłem od jubilera. Sekretu z tego nie robię. Osób trzecich do sprawy nie mieszam, ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych.

Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła. Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści.

- A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty, za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz?

- Za jaką kupiłem. Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku... sześć... do ośmiu od sta rocznie...

- I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku?... Dlaczegóż to?.. - przerwała mu z pośpiechem.

- Dlatego, proszę pani, że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych, ale na ciągłym obrocie gotówki.

- Żegnam pana i... dziękuję za wyjaśnienia - rzekła panna Izabela widząc, że jej towarzyszka już kończy rachunki.

Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi.

Lalka, Bolesław Prus


Kategorie: proza, ekonomia, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: lalka, Bolesław Prus, handel, ekonomia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.