Miłość - 5 grecki słów a grupy docelowe
W lutym, na Kozińcach, na warsztatach "KFC na wynos" pojawiła się taka tabelka:
Dobrze by było ją opracować.
Właśnie po takim przejściu został napisany pewien list, bo "ludzie listy piszą, zwykłe, polecone...". Ten jest niezwykły!
Ponieważ mogę to uczynić, umieszczam go tu gdyż jest ciekawy.
List pisany przez Eugeniusza (byłego więźnia) do przyjaciela, który przebywa w więzieniu.
Drogi Bracie!
Podobnie jak i ja, poznałeś w więzieniu Chrystusa. Obiecywałem, że po opuszczeniu Zakładu Karnego napiszę do Ciebie i opowiem, jak być chrześcijaninem na wolności.
Dziesięć lat przebywałem w miejscu gdzie, jak by się wydawało, tylko zło ... Nic bardziej mylnego! Z tych dziesięciu lat, pięć spędziłem trwając w wierze w Pana. Pięć lat z Bogiem powoduje zmianę samej natury człowieka. Izolacja od zła także nie pozostaje bez wpływu. Byłem przekonany, że ze swoim, tak odległym od dawnego myśleniem, z inną, tą Bożą mentalnością, ze Słowem i czynami, które z tym Słowem nie pozostają w sprzeczności, zostanę przyjęty ze zrozumieniem, a nawet akceptacją przez tych, którzy mnie pamiętają sprzed więzienia. Niestety!
Nawet najbliższa rodzina nie mogła i nie chce mnie zaakceptować. Ci, którzy się bali mojego wyjścia, nie znając "instytucji przebaczenia", nie przyjmują przebaczenia ani serdeczności. Nadal się boją. Uznają to za tzw. "cwancyk". Moi dawni "współpracownicy" z przestępczego życia nie mogą uwierzyć w mój inny, zmieniony charakter. Bliscy mi ludzie, rodzina, dawni przyjaciele uznali, że jestem psychicznie upośledzony i ...tak mnie traktują. Głęboko "pobożni" i "religijni" stwierdzili, że jakaś sekta "mózg mi wyprała" i nie można traktować mnie poważnie.
Trudno mi znaleźć społeczność chrześcijańską ze względu na odległość. Byłem w kilku zborach na nabożeństwie - to jedyne chwile autentycznej radości, gdy mogłem być wśród ludzi, którzy są z Panem, żywym i skutecznym. To też jedyny, jak myślę, ratunek dla chrześcijanina nawróconego w więzieniu.
Wchodzisz na drogę Pana i wiesz, że nie możesz z niej zboczyć, a tu - niespodzianka! Okazuje się, iż nie możesz żyć w świecie bez łamania Bożych praw. Staje się to niemożliwe.
Kiedyś byłem dobrym fotografikiem. Pomyślałem o założeniu własnej, jednoosobowej agencji. Realizacja tego zamiaru wymagałaby nakładu 3, 5 tysiąca złotych. Oczywiście nie ma z tym problemu. Można dostać pożyczkę ale... za cenę lewych dokumentów i kłamstwa. Nawet ci, którzy udzielają tej pożyczki taką formę akceptują i do niej namawiają. A przecież ja nie mogę działać w taki sposób, bo jestem chrześcijaninem. Za tę postawę jestem traktowany jak kosmita. Ten świat nawet nie umie sobie wyobrazić pojęcia uczciwości.
To tylko jeden przykład. Z tym spotykam się na wolności niemal codziennie. Dopiero tu widać do jakiego świata należymy, a w jakim przyszło nam żyć. Przekleństwa, alkohol, obmowa, kłamstwa, dwulicowość, religijność, a także walka o przetrwanie, pierwszeństwo, posiadanie - traktowane są jak normalność.
Wiele razy pytałem siebie: "Jak oni mogą potępiać tych, którzy są w więzieniach, podczas gdy sami są wielokroć gorsi, żyjąc w zalegalizowanym, lub powszechnie akceptowanym przestępstwie?"
Wiele razy tęskniłem za więzieniem, gdzie za Biblię w ręku, czy zgodne z Bogiem zachowanie nikt mnie nie lżył, nie ubliżał mi, nie wykazywał niechęci lub wrogości. Brzmi jak paradoks, ale to prawda.
Widzisz więc Bracie, żyję bez pieniędzy, bez możliwości planowania, na cudzej łasce, w poniżeniu, wyszydzaniu, lżeniu i kuszeniu do "lepszego" życia za cenę akceptacji tego, co w świecie uważa się za normalne. Nie jestem sam!
Świadomość tego, że jestem z Bogiem, że do Niego należę - to siła, jakiej tu doświadczyłem, a nawet o niej nie mogłem marzyć. Potęga świadomości: "być" z Panem - jest czymś niepojętym.
Nawet ci, którzy są wobec mnie nastawieni anty przyznają, że albo jestem takim "twardzielem" albo... dobrze jest być nawiedzonym (czytaj: psychicznie stukniętym). Tak odbierają moje chrześcijaństwo.
Tu, gdzie jesteś - trwaj w Panu. Po wyjściu spodziewaj się wszystkiego najgorszego, a jednocześnie takiej pomocy Pana, o jakiej nawet nie śniłeś.
Rozmawiałem z wieloma braćmi, których za kratkami przyprowadziłem do Boga. Mają jeszcze gorsze doświadczenia i jeszcze potężniejszą pomoc Pana!
Nie jesteśmy ani odosobnieni ani pozostawieni. To jest ta nadzieja - że albo się poprawi i zmieni coś na lepsze, albo że właśnie tak ma być, gdyż taka jest wola Boża na tym pogańskim świecie.
Eugeniusz.