Słowo kluczowe: katastrofa smoleńska


11 września 2016 (niedziela), 21:22:22

Film "Smoleńsk"

Smoleńsk zaliczyłem. Jeżeli ktoś spokojnie oglądał "Śmierć prezydenta" w ramach serialu "Katastrofę w przestworzach" (dobrze pamiętam, że leciało to w TVP?) powinien ten film też zaliczyć, aby wytworzyć u siebie wewnętrzny konflikt, zmuszający do refleksji i do myślenia.

Co ważne - ten film jest głównie o mediach, a nie o katastrofie a gdyby wyciąć pierwsze 5 minut i ostatnie 10 to nie było by w tym filmie sugestii co do tego czy była katastrofa, bo większość filmy jest o propagandzie i sposobie prowadzenia śledztwa.

Jako film kiepski, ale cóż - pomimo tego należy to zaliczyć. Aby wiedzieć, aby poczuć, aby pomyśleć.


Kategorie: film, media, _blog


Słowa kluczowe: smoleńsk, katastrofa smoleńska, katyń, propaganda, media


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 maja 2013 (piątek), 17:47:47

Kantata 11 z ministrem Sikorskim w tle

Znowu uświadomiłem sobie, że żyję w państwie, którego minister spraw zagranicznych, pan Radek Sikorski uważa, że wrak samolotu po katastrofie smoleńskiej nie jest potrzebny do jej wyjaśnienia, że w Polsce żadne urzędy, instytucje i sądy nie potrzebują tego rzeczowego dowodu, że jest on zbędny.

Do tego pan minister komunikuje to co uważa, a dość ważne media (mam na myśli gazeta.pl) ośmieszają czyniąc z ich wariatów osoby, które próbują choć trochę podważyć jego pogląd.

Ale ponieważ od rana słucham w kółko kantaty 11 Bacha, kantaty przeznaczonej na wczorajsze Święto Wniebowstąpienia Pańskiego to poglądy ministra Sikorskiego zaczynają mi zwisać, mimo iż żyję w tym państwie. Znowu muszę sobie przypomnieć, że moja ojczyzna jest w niebie, i z nieba oczekuję przyjścia mojego Pana, Jezusa Mesjasza, który przemieni moje słabe ciało na podobieństwo swojego ciała chwalebnego, mocą którą wszystko sobie poddać może, z ministrem Sikorskim włącznie. Wiem, oczepiłem się jak rzep tego wersetu z Listu do Filipian (chyba 3.20 o ile pamiętam) bo lepiej się uczepić Słowa Bożego, niż kłamstw Wyborczej i złudnej nadziei, że będzie lepiej wypowiadanej przez wierzących w Unię Europejską polityków.

A póki co puszczam głośniej WinAmpa i w głośnikach brzmi:

Wenn soll es doch geschehen,
Wenn kömmt die liebe Zeit,
Dass ich ihn werde sehen,
In seiner Herrlichkeit?

Du Tag, wenn wirst du sein,
Dass wir den Heiland grüßen,
Dass wir den Heiland küssen?
Komm, stelle dich doch ein!

Co polski śpiewnik ewangelicki oddaje słowami:

Ach, kiedy to się stanie,
Kiedy tę chwilę dasz,
Że Ciebie będę, Panie,
Oglądać twarzą w twarz?

Kiedy nadejdziesz dniu,
Że Zbawcę ucałuję,
Że w Nim się uraduję?
Przyjdź do mnie rychło tu!

Maranatha! Przyjdź Panie Jezu. Niech nastanie Twojej królestwo, bo ministra Sikorskiego mam już lekko dość.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, bwv 11, kantata, bach


Komentarze: (2)

anonim, May 10, 2013 18:02 Skomentuj komentarz


BWV 11
Lobet Gott in seinen Reichen
(Oratorium na Wniebowstąpienie)

1. CHÓR
Boga w Mocy wychwalajcie,
Uwielbiajcie w nimbie chwały.
Wysławiajcie w majestacie!
Cześć należną mu oddajcie,
Kiedy waszym chórem całym
Pieśń pochwalną Mu śpiewacie!

2. RECYTATYW (T)
„A Jezus podniósłszy ręce swoje, błogosławił ich.
I stało się, gdy ich błogosławił, że rozstał się
z nimi."

3. RECYTATYW (B)
Ach Jezu, czy tak już blisko odejście Twe?
Czy już godzina zbliża się,
W której czeka nas rozstanie?
Ach, zobacz, jak gorące nasze łzy -
Po bladych policzkach płyną ich strumienie -
Jak tęsknić będziemy my,
Gdy znika nasze pocieszenie.
Ach, nie odchodź jeszcze, Panie!

4. ARIA (A)
Ach, zostań ze mną, moje Zycie,
Ach, chwilę jeszcze nie uciekaj!
Bo to przedwczesne pożegnanie
Nieznośne sprawia mi cierpienie.
Ach, z Twym odejściem jeszcze zwlekaj,
Bo w żalu utonie moje życie.

5. RECYTATYW (T)
„I na ich oczach został uniesiony w górę do
nieba i obłok wziął go sprzed ich oczu i
zasiada po prawicy Boga."

6. CHORAL
Tyś ponad światem, świat jest Twój,
Wszystko Cię słucha, Boże.
I służy Ci aniołów rój,
Zawsze, o każdej porze.
Władcy świata, ziemi tej
Też posłuszni woli Twej.
Cztery żywioły, Panie,
Są na Twe rozkazanie.

7a. RECYTATYW (T,B)

Tenor
„1 gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał
ku niebu, oto dwaj mężowie w białych szatach
stanęli przy nich i rzekli:"

Oba głosy
„Mężowie galilejscy, czemu stoicie, patrząc w
niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w
górę do nieba, tak przyjdzie, jak go widzieliście
idącego do nieba."

7b. RECYTATYW (A)
Ach tak! Więc powróć rychło, Panie,
I odmień gesty me żałosne.
Inaczej dzień się rokiem stanie
Długim i pustym tak nieznośnie.

7c. RECYTATYW (T)
„A oni pomodliwszy się do Niego, zwrócili się
w stronę Jerozolimy z Góry, zwanej Oliwną,
która leży w pobliżu Jerozolimy w odległości
drogi na jeden sabat, i wrócili do Jerozolimy z
wielką radością."

7. ARIA(S)
Dobry Jezu, dostrzec mogę
Stale ślady Twojej łaski.
Twoja miłość tu została,
By się dusza pokrzepiała
Twoją chwałą, Panie nasz, +
Nim w ostatnią ruszy drogę,
By Cię ujrzeć twarzą w twarz.

8. CHORAL
Ach, kiedy to się stanie,
Kiedy tę chwilę dasz,
Że Ciebie będę, Panie,
Oglądać twarzą w twarz?
Kiedy nadejdziesz dniu,
Że Zbawcę ucałuję,
Że w Nim się uraduję?
Przyjdź do mnie rychło tu!

anonim, May 10, 2013 18:04 Skomentuj komentarz


BWV 11 Lobet Gott in seinen Reichen
Himmelfahrts-Oratorium

1. Coro
Lobet Gott in seinen Reichen,
Preiset ihn in seinen Ehren,
Rühmet ihn in seiner Pracht;
Sucht sein Lob recht zu vergleichen,
Wenn ihr mit gesamten Chören
Ihm ein Lied zu Ehren macht!

2. Recitativo T
Der Herr Jesus hub seine Hände auf und segnete seine Jünger, und es geschah, da er sie segnete, schied er von ihnen.

3. Recitativo B
Ach, Jesu, ist dein Abschied schon so nah?
Ach, ist denn schon die Stunde da,
Da wir dich von uns lassen sollen?
Ach, siehe, wie die heißen Tränen
Von unsern blassen Wangen rollen,
Wie wir uns nach dir sehnen,
Wie uns fast aller Trost gebricht.
Ach, weiche doch noch nicht!

4. Aria A
Ach, bleibe doch, mein liebstes Leben,
Ach, fliehe nicht so bald von mir!
Dein Abschied und dein frühes Scheiden
Bringt mir das allergrößte Leiden,
Ach ja, so bleibe doch noch hier;
Sonst werd ich ganz von Schmerz umgeben.

5. Recitativo T
Und ward aufgehaben zusehends und fuhr auf gen Himmel, eine Wolke nahm ihn weg vor ihren Augen, und er sitzet zur rechten Hand Gottes.

6. Choral
Nun lieget alles unter dir,
Dich selbst nur ausgenommen;
Die Engel müssen für und für
Dir aufzuwarten kommen.
Die Fürsten stehn auch auf der Bahn
Und sind dir willig untertan;
Luft, Wasser, Feuer, Erden
Muss dir zu Dienste werden.

7a. Recitativo T B
Tenor
Und da sie ihm nachsahen gen Himmel fahren, siehe, da stunden bei ihnen zwei Männer in weißen Kleidern, welche auch sagten:
beide
Ihr Männer von Galiläa, was stehet ihr und sehet gen Himmels Dieser Jesus, welcher von euch ist aufgenommen gen Himmel, wird kommen, wie ihr ihn gesehen habt gen Himmel fahren.

7b. Recitativo A
Ach ja! so komme bald zurück:
Tilg einst mein trauriges Gebärden,
Sonst wird mir jeder Augenblick
Verhaßt und Jahren ähnlich werden.

7c. Recitativo T
Evangelist
Sie aber beteten ihn an, wandten um gen Jerusalem von dem Berge, der da heißet der Ölberg, welcher ist nahe bei Jerusalem und liegt einen Sabbater-Weg davon, und sie kehreten wieder gen Jerusalem mit großer Freude.

8. Aria S
Jesu, deine Gnadenblicke
Kann ich doch beständig sehn.
Deine Liebe bleibt zurücke,
Dass ich mich hier in der Zeit
An der künftgen Herrlichkeit
Schon voraus im Geist erquicke,
Wenn wir einst dort vor dir stehn.

9. Choral
Wenn soll es doch geschehen,
Wenn kömmt die liebe Zeit,
Dass ich ihn werde sehen,
In seiner Herrlichkeit?
Du Tag, wenn wirst du sein,
Dass wir den Heiland grüßen,
Dass wir den Heiland küssen?
Komm, stelle dich doch ein!
Skomentuj notkę
12 kwietnia 2013 (piątek), 17:34:34

Ziemkeiwicz o Smoleńsku

I znowu muszę ku swojej pamięci ukraść coś z rzepy.pl - ukraść, bo u mnie będę to miał, a tam może za jakiś czas zniknąć. Aby podkreślić, że jest to kradzież kradnę to razem z zastrzeżeniem prawnym pod koniec tekstu, gdzie właściciele praw do niego wyraźnie napisali, że nie wolno go kraść. Ale jest to dobre, więc chcę to mieć. Ku pamięci.

Kłamstwa mają konsekwencje

Rafał A. Ziemkiewicz

Publikacja w rp.pl 06-04-2013 00:00

Społeczne skutki Tragedii Smoleńskiej przypominają − i twierdzę, że będą coraz bardziej przypominać − sprawę Dreyfusa, która przeorała Francję na przełomie wieków XIX i XX. Przypomnę: akt szpiegostwa, dokonany przez wysokiego oficera − arystokratę, przypisano wspomnianemu kapitanowi, pochodzenia żydowskiego, skazując go na dożywocie. Gdy zaczęły wychodzić na jaw dowody jego niewinności, armia, ze wsparciem wszystkich struktur państwa, „poszła w zaparte”.

Skoro nie chciano przyznać, iż wysoki oficer i arystokrata okazał się alkoholikiem, homoseksualistą i zdrajcą ojczyzny, uważając, że prawda poderwałaby zaufanie do armii i władzy, podstawy społecznego ładu − tym bardziej nie chciano przyznać, że armia kłamała, a sądy zabrnęły w krzywoprzysięstwa. Im bardziej oczywista stawała się niesprawiedliwość, tym potężniejsze wytaczano działa w jej obronie. Ludzi kwestionujących coraz bardziej oczywiste kłamstwa władzy demaskowano jako wrogów Francji, żydowski spisek, agenturę Niemiec (cała rzecz miała swój początek w atmosferze upokorzenia klęską 1870 roku, bardzo podobnej do tej, jaka po następnej wojnie z kolei w Niemczech wyniosła do władzy Hitlera). Wiara w winę Żyda i nienawiść do jego lewicowych obrońców stała się probierzem prawości, religijności, patriotyzmu i gotowości poświęcenia dla Ojczyzny.

I, koniec końców, skutecznie te wartości skompromitowała, czego skutki ponosi Francja do dziś.

Jeśli uwzględniać kryteria prawicy-lewicy, to w wypadku Smoleńska mamy do czynienia z lustrzaną symetrią. Ale zachowanie władzy, która nie umiała stawić czoła sytuacji i zabrnęła w piramidalne kłamstwa, jak również jej stronników, którzy wypierają ze świadomości fakty wzbudzając w sobie narastającą histerię nienawiści, jest bliźniaczo podobne.

W Smoleńsku nie było próby lądowania. Ani czterokrotnej, ani jednorazowej − nie jest jasne, dlaczego samolot nie wykonał manewru odejścia, ale kapitan podał komendę prawidłowo i we właściwym momencie. Nie jest możliwe, aby samo zahaczenie skrzydłem o brzozę spowodowało takie zniszczenie wraku, jakie widać na wykonanych po tragedii zdjęciach, dowodzą tego nie tylko obliczenia, ale i inne wypadki podobnych samolotów. W kokpicie nie było rozpoznanego jakoby po głosie generała Błasika, i w ogóle nie było żadnego powodu podejrzewać tam jego obecności, albowiem zwłoki generała znaleziono w miejscu odległym od ciał załogi. Nie było żadnej rzekomo zapisanej przez kamery kłótni generała z pilotami na lotnisku, nie padły nigdy słowa, którymi dowodzono „nacisków" na lądowanie czy brawury pilotów. Miejsca katastrofy w ogóle nie zbadano, przeciwnie, od pierwszych chwil rozpoczęło się niszczenie dowodów i zacieranie śladów. Nie zmierzono nawet tej nieszczęsnej brzozy, którą w kolejnych oficjalnych raportach Rosjanie, by do reszty skompromitować władze III RP, to wydłużają, to skracają.

Wszystkie nieprawidłowości po stronie rosyjskiej osłaniane były przez wysokich urzędników państwa polskiego, którzy od pierwszych chwil kłamali i nadal kłamią bezczelnie. O staranności badań, których wcale nie było, „przekopywaniu ziemi na metr w głąb", o doskonale się układającej współpracy i pełnym dostępie polskich specjalistów do różnych czynności śledczych, których w ogóle nie wykonano, o otrzymaniu od strony rosyjskiej wiarygodnych wyników ekspertyz, których do dziś nie mamy, o próbkach trotylu... Minister Miller kilkakrotnie zapewniał, że otrzymaliśmy pełne kopie zapisów czarnych skrzynek, tymczasem wciąż ich nie mamy. Za to od trzech lat rząd polski utrzymuje w ścisłej tajemnicy taśmę z Jaka 40, stanowiącą − według zeznań członków załogi drugiego obecnego wtedy w Smoleńsku polskiego samolotu − dowód, iż przekazane Polsce stenogramy i kopie zapisów czarnej skrzynki zostały sfałszowane.

Ludzie rządzący Polską, czy to ze zwykłego oportunizmu i tchórzostwa, czy w poczuciu stanu wyższej konieczności ratowania stosunków z potężnym sąsiadem, czy z jakiejkolwiek innej przyczyny, zabrnęli w godne sowietów kłamstwa (nie mogę napisać „godne PRL", bo nawet komunistyczne władze PRL po katastrofie Iła 62 w latach osiemdziesiątych okazały się bardziej samodzielne względem Kremla niż rząd Tuska) i, co najważniejsze, pociągnęli w nie całą elitę kraju. Nie przewidzieli jednego: że Władimir Putin wcale nie będzie ich krył. Przeciwnie, skoro kłamiąc, polskie elity założyły sobie na szyję sznurek, którego koniec on ma w ręku, korzysta z tego. Czekiści wcale nie boją się oskarżenia o perfidną zbrodnię, chętnie sugerując współudział w niej najwyższych władz III RP.

Ta ogarniająca stronników władzy histeria nienawiści wobec ofiar tragedii, wypieranie oczywistych faktów, mnożenie histerycznych obelg wobec „sekty smoleńskiej" i wrzaski o paranoi, tym głośniejsze, im bardziej oczywiste staje się załganie władzy i jej mediów, to właśnie przypomina mi łudząco wojnę domową, która odbyła się przed ponad stuleciem we Francji. Z jedną różnicą − tamta nie odbywała się pod kontrolą czynnika zewnętrznego.

Autor jest publicystą tygodnika „Do Rzeczy"

Plus Minus

© Wszystkie prawa zastrzeżone

Żadna część jak i zielonych utworsów zawartch w noc nie być powi1elana i uży1cie rozspowszechniana dalej rozpowsz1echniana w jakjkolwiek formie i w jakik1olwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mech1aniczny lub inny albo na wszyskich ludzi polach eksploatacji) włąc1znie z kopiow1aniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kosspiowaniem, w tym także zamieszczaniem w - pise1mnej zgody GRESSaMI MaEDSSIA Sp. z o.o. Jakssiekolwiek wykorzystanie lub użycie utworówlub w części bez zgody SAdGRMI MEDDiDIA Sp. o.o. lub aut1orów z naruszen1iem prawa jest zxpod groźbą kary i może być ścigane prawsnie.


Kategorie: polityka, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, polityka, ziemkiewicz


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 listopada 2012 (wtorek), 20:05:05

Gwiazda o Smoleńsku

Z portalu onet.pl

Redaktor: Skąd pan wie, że Lech Kaczyński zginał w wyniku zamachu?

Andrzej Gwiazda: Załóżmy, że był to wypadek. Na terenie obcego państwa ginie prezydent wraz z naczelnymi dowódcami wojska i elitą polityków. Podejrzenie o zamach jest nieuniknione. Rządy obu państw, aby oczyścić się z podejrzeń, oddają śledztwo w ręce specjalistów państw trzecich i instytucji międzynarodowych. Zabezpieczają teren katastrofy i wszelkie, nawet najdrobniejsze, ślady. Żadne państwo nie zgodzi się narażać swego prestiżu w obronie jakiegoś kontrolera lotów. W Smoleńsku teren katastrofy zaorano i zasypano piaskiem. Drzewa wokół wycięto, a szczątki samolotu trzymano pod gołym niebem tak długo, aby deszcze zmyły wszelkie ślady chemiczne. Na koniec wrak umyto! To tak, jakby w miejscu zwykłego morderstwa, przed śledztwem umyto podłogi, wypucowano klamki i inne miejsca gdzie mogłyby pozostać odciski palców, zagrabiono ścieżki i trawniki. Niszczenie dowodów przestępstwa wskazuje winnego.


Kategorie: polityka, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, polityka, gwiazda, andrzej gwiazda


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 listopada 2012 (niedziela), 20:07:07

Smoleńskie podziały

Jedni moim znajomi wierzą na 100% fachowcowi, który wczoraj o zamachu wypowiadał się w Gazecie. Fajnie się w to wierzy, bo za tym stoją wszystkie oficjalne i nieoficjalne wypowiedzi ekipy rządzącej. Inni wierzą w to co mówi pan Gwiazda (wywiad w Onet), Macierewicz i dość spora grupa polskich naukowców. W to też da się wierzyć - psychologia oblężonej twierdzy pomaga.

Ale problemem jest to, że jedni coraz bardziej nie lubią tych drugich, oczywiście z wzajemnością. Nie lubią bardzo!

Nie wypowiem się co do zamachu - bo może to był wypadek, ale tak czy inaczej, w taki sposób dając dostęp do materiałów, danych, manipulując wiedzą, puszczając prawdziwe przecieki oraz zakłamane wrzutki rządzącym w Rosji, przy dość aktywnym udziale rządzących w Polsce w sposób doskonały udało się podzielić społeczeństwo na pół, i to podzielić ostro. Przekonany jestem, że dla Polski i dla Polaków to jest coś bardzo złego. Oczywiście, jest jeszcze trzecia grupa - też liczna - grupa osób, którym to wszystko zwisa bo żyją tym, co nazywa się dziś.

I tak dziś realizuje się politykę społeczną.


Kategorie: katastrofa smoleńska, polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, podziały, polityka społeczna, Macierewicz


Komentarze: (1)

ky, November 6, 2012 09:47 Skomentuj komentarz


To jest jeszcze czwarta grupa: Ci którym nie zwisa, ale nie zamierzają dołączyć do żadnej ze stron "smoleńskiej historii" i być paliwem dla którejś z nich. Choćby dlatego, że podział między nimi jest iluzoryczny, prawdziwa jest tylko nienawiść.
Skomentuj notkę
4 października 2012 (czwartek), 09:16:16

Ukryty

Poszedłem sobie na spotkanie z autorem, ale było więcej niż trudne. Przeczytał kawałek książki, więc potem sam tego rozdziału czytać już nie musiałem. Troszkę powiedział o Dostojewskim, więc wymiękłem mimo iż sporo czytałem, o swoim masoństwie też powiedział bo go spytali. A książka? Przeczytałem.

Ukryty

Bronisław Wildstein

Wydawnictwo: Zysk i S-ka , Wrzesień 2012
ISBN: 978-83-7785-072-5
Liczba stron: 256
Wymiary: 140 x 205 mm
Cena: 29,90 albo coś koło tego

Kolejna książka prawdziwa mimo, że fikcja. I kolejna książka o Polsce, dlatego ważna. Ważna bo pokazująca możliwe kulisy akcji z krzyżem, jako po katastrofe smoleńskiej postawiono na Krakowskim Przedmieściu.


Kategorie: to czytam, to lubię, _blog


Słowa kluczowe: wildstain, ukryty, katastrofa smoleńska


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
5 kwietnia 2012 (czwartek), 13:27:27

Smoleńsk po raz 81623

Dialog:
- Słyszałeś? Zamach był! Były dwa wybuchy w powietrzu!
- Bzdury! (na boku: ale oszołom! świr!)

No dobrze - ale ja bym chciał wiedzieć, na jakiej podstawie ktoś mówi, że był zamach, i że były dwa wybuchy. Jednocześnie chciałbym wiedzieć, na jakiej podstawie ktoś inny mówi, że to bzdury. A mój problem polega na tym, że niektórym (np. pani minister i jednocześnie marszałek Kopacz) już nie wolno mi wierzyć, gdyż wiem iż są kłamcami. Mam pamięć i mam na YT nagranie z sejmu, oraz mam sfałszowane stenogramy sejmowe z jej wypowiedzią. Mam więc dowód, że ekipa rządowa kłamie i fałszuje dokumenty w tej sprawie.

A o zamachu - nie mam danych - i dlatego każda teoria jest tak samo dobra jak inna, a osoby które mówią, że to wypadek są takimi samymi oszołomami jak te, z których się nabijają.


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, polityka, Kopacz, zamach


Komentarze: (4)

Buczacz, April 6, 2012 20:45 Skomentuj komentarz


"ale ja bym chciał wiedzieć, na jakiej podstawie ktoś mówi, że był zamach, i że były dwa wybuchy." To już plus dla Pana, większość społeczeństwa takich chęci nie przejawia. Jednak nie ma co liczyć, że taka wiedza spłynie sama. Ale tym razem dopomogę: oto podstawy twierdzenia o dwóch wybuchach http://niezalezna.pl/26278-prof-nowaczyk-o-dwoch-eksplozjach-w-tupolewie nie twierdzę, że to rozstrzyga temat, natomiast jest kolejną cegiełką, która tworzy przygnębiający obraz.
Pozdrawiam
P.S. Od jakiegoś czasu czytuję Pańskiego bloga i zaskakuje mnie, jak w wielu sprawach dochodzę do podobnych wniosków

adam@kormoran, May 6, 2012 23:46 Skomentuj komentarz


Mnie interesuje takie coś: Antonio uważa, że Polska powinna zwrócić sie do USA o udostepnienie zdjec satelitarnych zrobionych zaraz po katastrofie. Nie wyobrażam sobie, żeby Amerykanie tych zdjec sami już dawno nie sprawdzili. Jeśli coś z nich wynika, to muszą od dawna o tym wiedzieć.

Skoro wiedzą, to

  • już nie powiedzą, bo jakby to teraz wyglądało?
  • ruscy też wiedzą, że Amerykanie wiedzą; może dogadali się w szerszym gronie -- no bo taki numer jak zabicie prezydenta należało uzgodnić -- no nie? Czarny jeszcze zanim go wybrano dawał do zrozumienia że USA rezygnują z aktywnej polityki w Europie i zachęcał niemców do brania większej odpowiedzialności za kontynent. Zatem uzgodnienia nie musiały być zbyt trudne. (Swoją drogrą nieobecność czarnego i anieli na pogrzebie też była wymowna).

anonim, May 10, 2012 11:34 Skomentuj komentarz


Wydaje mi się, że Antonio wierzy z Hamerykę, jej ideały, w jej siłę ale też w jej demokrację. Ale czy mając taką wiedzę jaką ma (wszak był ministrem spraw ważnych i tajnych wiele widział) jego wiara jest uzasadniona? Nie wiem. Nie rozumiem go - ale wiem, że taką postawę antyamerykańscy cynicy wyśmiewali od zawsze. Nawet jak w Wawie, chyba w 1920 (albo 1930-tym) postawili pomnik wdzięczności Ameryce to powstałe wierszyk "z przodu cyce z tyłu cyce, Polska wdzięczna Ameryce" (bo pomnik był bardzo krągły i pulchny).

Ale to może być tak: jeżeli przedmiotem naszej wiary nie jest coś poza ziemią, to musimy sobie znaleźć na ziemi coś w co wierzymy. I pewnie dlatego wielu wierzy w Hamerykę i jej ideały, a wielu wierzy w Unię. Nieco jest taki co wierzy w siebie, swój humanizm a wiec i w Polskę. No i oczywiście są tacy, co czując siłę Wschodu wierzy w jej metody i pragmatycznie z nich korzystając do Wschodu się przyłącza.

Tak czy inaczej "stworzeniu oddają cześć Boga mając za nic" (Rz. 1.17nnn) i to jest smutne.

W34.

adam@kormoran, May 30, 2012 23:36 Skomentuj komentarz


To ja znowu przyziemnie. Oderwałem się na chwilę od swoich zajęć i poogladałem jutjuba -- i jutjub twierdzi tak:

  • zdjecia satelitarne w bardzo wysokiej rozdzielczosci. zostaly przekazane Polsce
  • nawet na zdjeciach o malej rozdzielczosci dostepnych w necie widac "przemieszczanie sie" kawalkow samolotu.
  • zdjecia krążyły między różnymi organami naszego zdającego egzamin państwa aż zaginęły.

Btw, prezentacje prof-ow Biniendy i Nowaczyka warte obejrzenia!

Skomentuj notkę
11 sierpnia 2011 (czwartek), 16:37:37

O katastrofie smoleńskiej i narodowej katastrowie emocjonalnej

Śmieszny obrazek dotyczący Tu-154M a zamieszczony przez Karpia wywołał u mnie refleksję. Wszak łatwiej o taką refleksję niż o analizę trudnej umowy nad którą ślęczę od południa. Do rzeczy.

Wg badań:
#1. Większość ludzi jest zmęczona tematem.
#2. Większość ludzi ma poczucie, że nie wie co się wydarzyło i nie wie widzi szans się dowiedzieć aby temat zakończyć.

W takiej sprzeczność trudno jest żyć, ale żyć trzeba. Trzeba też jakoś odreagowywać tą sprzeczność, ale jak odreagowywać aby jej nie pogłębiać?

* * * * * *

Zawsze jeszcze można się modlić. Bóg wie.

* * * * * *

Panie Jezu - powiedziałeś, że prawda nas wyzwoli. W tak prostej kwestii jak ta katastrofa do prawdy dość nie potrafimy. Mówię to teraz jako społeczność tego narodu (co za trudne słowo), bo przecież każdy z osobna, jakąś tam swoją prawdę na ten temat ma, i ma ją ostro, stanowczo, tak, że innym ktosiem dogadać się o tym nie może, za to pokłócić bardzo i podzielić to już tak. Wierzę, że Ty potrafiłbyś coś z tym zrobić. Wszak jako znający nasze wnętrza Bóg potrafisz uciszyć serca tych, którzy się do Ciebie w tej sprawie zwracają. Ale czy potrafisz sprawić aby się zwracali? Wszak szanując wolność wiesz, że niektórzy wybiorą inne rozwiązania i dalej jątrząc, kręcąc, kłamiąc wolą osiągać swoje krótkie cele. Mimo to, wierząc, że Ty potrafisz będę Cię prosił o nieco więcej pokoju i pojednania dla tego (znowu trudne słowo) narodu, (cokolwiek to znaczy).

Amen.

* * * * * * *

Czy ktoś chce tu wpisać swoje Amen? Po to opublikowałem tą moją modlitwę.


Kategorie: polityka, katastrofa smoleńska, modlitwy, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, modlitwa, tu-154


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 kwietnia 2011 (poniedziałek), 13:23:23

O polityce po 10 kwietnia

Mam wrażenie, że w polityce ukonstytuowały się dwie grupy: jedna używa haseł: święty spokój, kiełbaski, front jedności narodu, druga ponad wszystko lubi słowo prawda. Pierwsza wyzywa drugą od nienawiści, druga pierwszą od zakłamania.

Wydaje mi się jednak, że łatwo się w tym połapać, robiąc właściwe testy. Na początek prawda, bo prawda jest kategorią łatwo sprawdzalną. Po pierwsze - prawda musi być spójna, a właściwie - nie może być wewnętrznie sprzeczna. Wiedząc to można badać.

A teraz nienawiść - nienawiść zakłada nieistnienie drugiej osoby (nie jej poglądów, nie zachowań, nie czynów ale osoby jako osoby). I znowu test bo łatwo sprawdzić kto nie chciałby istnienia innych osób.

A smutne jest to, że proces podziału, wbrew zjednoczonym w grillowaniu zwolennikom świętego spokoju będzie się pogłębiał, konflikt wartości będzie narastał, ludzie będą musieli się opowiadać. A może to nie jest smutne? Może to dobrze? - wszak tylko jedne z tych systemów jest tolerancyjny (i moim zdaniem nie jest ten grillujący) i tylko na jednym można budować coś dobrego i trwałego.


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: po, pis, polityka, grilowanie, prawda, prawda w polityce, katastrofa smoleńska


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 grudnia 2010 (sobota), 13:02:02

Po katastrofie

Ciekawe co będzie:
- albo Putin zupełnie upokorzy Tuska i raport MAK o obecnej formie będzie końcowym raportem,
- albo Putin pomoże Tuskowi i do raportu MAK dopiszą kilka zdań o niewątpliwej winie strony rosyjskiej - bo to i żarówka w systemie naprowadzania się przepaliła, i kontroler był niewyspany i mówił niewyraźnie, a na lotnisku było brudno.

I tak się zakończy badanie przyczyn znanych już w godzinę po wypadku, bo przecież "nie powinni lądować", sam słyszałem jak to ogłoszono.

Tak czy inaczej, zacytuje to teksty ze strony Ziemkiewicza ku pamięci, bo kiedyś, myśląc o polityce zagranicznej bardziej globalnie warto się będzie do niego odwołać.

Katastrofa posmoleńska

Subotnik Ziemkiewicza

Rafał Ziemkiewicz, http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/12/18/katastrofa-posmolenska/

Z góry muszę przeprosić, że ten felieton będzie marny. Dobry felieton wymaga dystansu, dobry felieton powinien zabawić czytelnika oryginalną konstrukcją, skojarzeniami, raczej ciąć skalpelem ironii, niż walić na odlew.

Co jednak zrobić, jeśli autor siadając do słów uświadamia sobie, że ma już dość, że jest w końcu tylko człowiekiem, i to człowiekiem doprowadzonym do bezsilnego stanu „wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo”, a wręcz − splunąć z pogardą… I jeśli waga spraw odbiera chęć do popisywania się zawijasami pióra.

A posmoleńska katastrofa to sprawa zbyt poważna, by chciało mi się na niej ćwiczyć „lapidarność stylu”. Tak, nie pomyliłem się w tytule − chodzi mi tu o katastrofę posmoleńską. Katastrofa smoleńska sama w sobie była wystarczającym nieszczęściem, ale zaraz po niej przyszła druga: katastrofa państwa polskiego, katastrofa władzy, w krytycznym momencie sprawowanej przez ludzi, których poziom umysłowy i etyczny wystarcza do podawania piłek na boisku, ale nie dorasta do wymogów stawianych mężom stanu.

W katastrofie pierwszej straciliśmy prezydenta, kilkudziesięciu szefów urzędów centralnych, posłów, działaczy społecznych i zasłużonych obywateli. Ale zaraz potem straciliśmy jeszcze więcej. Straciliśmy jako państwo godność i pozycję podmiotu polityki międzynarodowej, stając się jej przedmiotem.

Straciliśmy je dlatego, że dla pana premiera Tuska w tym momencie najbardziej ze wszystkiego liczyło się, żeby dobrze wypaść przed kamerami i w oczach przywódców sąsiednich krajów, od których wydaje się całkowicie uzależniony emocjonalnie. Najważniejszą jego troską w obliczu narodowej tragedii było to, aby nie przyniosła ona korzyści politycznemu rywalowi. Wszystko inne odłożone zostało na bok. Po pierwsze − być na miejscu tragedii pierwszym, przed znienawidzonym rywalem, i z dobrym światłem oraz na dobrym tle objąć się z premierem Putinem. Po pierwsze, odegrać główną rolę w kiczowatej telenoweli „pojednanie narodów”. Po pierwsze, użyć całej swej medialnej i politycznej sfory do pomniejszenia, wyszydzenia, unieważnienia nieszczęścia, a zwłaszcza do odarcia z godności i powagi tych, którzy w tym momencie mieli czelność zachowywać się normalnie. Normalnie, to znaczy − podnosić sprawy ważne i bronić zdrowego rozsądku oraz pamięci o tym, jakie są mechanizmy państwa, któremu premier RP, kierując się logiką scenariusza łzawej telenoweli, oddał za bzdurno pełnię władzy nad śledztwem, i jaka jest natura władzy sprawowanej przez jego liderów.

Mam o Donaldzie Tusku z każdym tygodniem coraz gorsze zdanie, ale, wbrew jego medialnej klace, nigdy nie będę z niego robił idioty. A przecież to właśnie oznaczałoby teraz poważne potraktowanie olśnienia, jakiego niby doznał premier po sześciu miesiącach, po tym, jak dawno już popioły wystygły, dowody zostały przemielone i zaorane, zeznania urzędowo skorygowane, a oryginalne czarne skrzynki poddane Bóg jeden wie jakim zabiegom konserwacyjnym. Gdyby uwierzyć, że oto teraz, po sześciu miesiącach opluwania „małpiarni” (jak nas nazwał usłużny Adam Michnik), wyszydzania i deprecjonowania wszelkich przejawów krytycyzmu wobec rosyjskiego „śledztwa”, rugowania z mediów dziennikarzy odmawiających podporządkowania się obłudnej propagandzie, kłamliwego powtarzania, że wszystko jest znakomicie, współpraca układa się wzorowo, jesteśmy dopuszczani do każdej informacji na każdym szczeblu − teraz oto nagle połapał się biedny chłopczyna z boiska, że go ruscy okiwali. Że ich raport jest „bezdyskusyjnie nie do przyjęcia”. A nawet, że są w Rosji − Boże ty mój! − źli ludzie, którzy chcą ukryć prawdę!

Nie, pan premier − podkreślam to z całą mocą, wbrew jego chwalcom − nie jest idiotą. Pan premier na pewno słyszał kiedyś nazwę „Kursk”, by do tego jednego przykładu się ograniczyć, i wie, jak wyglądają śledztwa prowadzone przez oficjalne rosyjskie komisje rządowe, na czele których staje Władimir Putin. Pan premier ma zapewne telewizor i kabel, w którym oprócz kanałów sportowych jest też Discovery, History i National Geografic, i na każdym z tych kanałów mógł sobie bez trudu obejrzeć film pokazujący w szczegółach rzeczywisty przebieg katastrofy okrętu, który, wedle obowiązującego, oficjalnego dokumentu z podpisem przyjaznego Wołodii, zatopiony został przez „nieznaną łódź podwodną zachodniej konstrukcji”.

Medialna sfora na usługach władzy przez pół roku z maniackim uporem wyszukiwała po Internecie anonimowych wpisów do obśmiania, o sztucznej mgle albo o tym, że samolotu w ogóle nie było, wyciągała wszelkie możliwe szalone teorie spiskowe o kosmitach, organizowała „autorytety” do ich wyszydzania. Nie wysilali się natomiast medialni dysponenci na to, żeby przypomnieć Polakom historię rozmaitych radzieckich i rosyjskich „śledztw”, żeby opisać, jak to się robi za wschodnią granicą, ani jak się owe sowieckie „dochodzenie prawdy” ma do konwencji chicagowskiej, i szerzej, w ogóle do wszelkich zasad w cywilizowanym świecie uważanych za oczywiste. Przeciwnie, za pokazanie, jak Rosjanie rozwalają wrak polskiego Tupolewa, zlikwidowano „Misję specjalną”.

W momencie oddania całego śledztwa Rosji było jasne, że zostanie ono przeprowadzone według standardów sowieckich. Nie było innej możliwości. Rosja nie ma innych niż sowieckie narzędzi i mechanizmów, nie ma ekspertów, którzy nie kierowaliby się żelazną zasadą dopasowywania faktów i dowodów do jedynie słusznej tezy, a jedynie słuszna teza jest zawsze taka, że rosyjska technika jest niezawodna, rosyjskie procedury są niezawodne, i rosyjscy ludzie też nigdy nie zawodzą. Konkluzje oficjalnego raportu MAK były jasne i oczywiste od chwili, gdy Donald Tusk nie odważył się wykorzystać jedynej istniejącej możliwości umiędzynarodowienia śledztwa. Mam wierzyć, że dopiero teraz, nagle, po pół roku, zdał sobie z tego sprawę?

Donald Tusk, powtórzę po raz trzeci, nie jest idiotą. Ma po prostu takie priorytety, że najważniejsze jest dla niego utrzymać się na stołku. W sprawie Smoleńska też kierował się wyłącznie tym priorytetem − nie dać się Kaczyńskiemu, nie pozwolić, aby katastrofa pomogła mu odbudować znaczenie i wrócić do władzy, nie pozwolić, aby zbudowano wokół niej mit.

A żeby to się mogło udać, polską rację stanu trzeba było spisać na straty.

Donald Tusk na pewno słyszał nie tylko nazwę „Kursk”, ale i nazwę „Kopernik”. Starszym przypomnę, młodszym wyjaśnię, że tak nazywał się Ił-62, w którego katastrofie w roku 1980 zginęło 88 osób. I, rzecz bez precedensu w dziejach imperium, choć radzieccy eksperci oczywiście robili to co zawsze, to znaczy twardo od pierwszej chwili zwalali całą winę na nieżyjącego kapitana i z oburzeniem zaprzeczali możliwości awarii technicznej przodującego technologicznie radzieckiego samolotu, ostatecznie, nagle, w oficjalnym raporcie znalazła się konkluzja, że to właśnie rozerwanie wadliwej turbiny było przyczyną tragedii. Bo ustalono to na najwyższym szczeblu. W związku z trudną już wtedy sytuacją w PRL, towarzysze radzieccy wyjątkowo pozwolili towarzyszom z Warszawy na tak niesłychaną rzecz, jak przyznanie prawdy.

Sądzę, że tak samo wyobrażał sobie bieg wypadków premier Tusk. Że śledztwo będzie wiadomo jakie, i wiadomo ile warte, ale Putin nie ma przecież żadnego interesu go upokarzać − każe więc napisać raport tak, żeby jego sojusznik nie stracił przed własnym narodem twarzy, z jakimś tam elementem współodpowiedzialności rosyjskich kontrolerów. Może przecenił Tusk swe znaczenie dla Putina, może wsparcie na jakie liczyć może z Zachodu… W każdym razie, jak na dziś, został upokorzony. I teraz postanowił pokazać, że coś jednak może, że nie musi być taki potulny. Trochę wprawdzie wychodzi przy tym na bubka, ale może i słusznie zakłada, że ma wystarczającą rzeszę wytresowanych jak foki służalców, którzy z dnia na dzień teraz nagle zaczną krzyczeć, że prawda jest najważniejsza, że nie damy sobie pluć, i piać zachwyty, jak dzielnie, z jaką godnością stawia się nasz premier oprawcy Czeczenów, Litwinienki i Politkowskiej.

Nagła wolta Tuska w sprawie raportu MAK przypomina trochę miotanie się krewetki na widelcu − bo co niby teraz zrobi, jak już obiecał, że przecież nie wypowie Rosji wojny i wyszydził szukanie pomocy u „obcego mocarstwa”? − ale może, kto wie, targ w targ, Putin pójdzie mu na rękę. Może tylko trzeba mu coś jeszcze dać, ponad to, co już otrzymał.

A prawda? Czy kiedykolwiek ją poznamy?

Może. Możliwe, że w interesie USA albo innej potęgi będzie kiedyś wzniecenie w priwislanskim kraju antyrosyjskiego tumultu, i wtedy znajdą się dowody, niewątpliwie przez wywiad posiadane, o które bezskutecznie dopraszał się w Ameryce Macierewicz. Możliwe, że wycieknie coś z samej Rosji, gdzie wszak także toczą się walki o władzę, i ścierają różne pomysły na postępowanie ze środkową Europą.

Nie to jest istotne. Istotne jest, że nie mamy już na to żadnego wpływu. Polska, w imię politycznych gierek premiera zainteresowanego wyłącznie byciem premierem, pokazała, że można z nią, jako z państwem, zrobić wszystko, i oddała narzędzia do kierowania jej losem. Nie będzie łatwo tę stratę odrobić, nawet jeśli ktoś będzie jeszcze próbował.


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: ziemkiewicz, tusk, katastrofa smoleńska, tu-154, putin


Komentarze: (3)

anonim, April 15, 2011 11:14 Skomentuj komentarz


"Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił" - mieli przeczytać wszyscy politycy PO tuż po katastrofie, jako instrukcję do rozmów z mediami.

http://www.rp.pl/artykul/642925_Tajna-instrukcja-po-katastrofie--Petelicki--Mam-ten-SMS.html

anonim, September 26, 2011 16:58 Skomentuj komentarz


68 przypadków smoleńskich
(foto. Arch.)

Od 10 kwietnia 2010 r. rząd PO, sprzyjające mu media i wybrani eksperci wmawiają Polakom, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zbiór zbiegów okoliczności – nieodpowiedzialni piloci, naciski gen. Andrzeja Błasika, zły nadzór dowódców. Katastrofy często są wynikiem zbiegu kilku okoliczności. W przypadku tragedii smoleńskiej było ich jednak zdecydowanie zbyt dużo.

Przygotowania

1. 9 kwietnia 2009 r. – MON podpisuje umowę dotyczącą remontu dwóch Tu-154. Przetarg wart jest ponad 69 mln zł, wygrywa go konsorcjum firm MAW Telecom i Polit Elektronik. Ta druga spółka nie jest nawet zarejestrowana w KRS.

Z niewyjaśnionych przyczyn odrzucono ofertę poważnych kontrkandydatów, wśród nich Metalexportu-S i państwowego Bumaru. Jak informowała agencja lotnicza Altair, MON wybrało wykonawcę remontu bez analizy propozycji cenowych innych oferentów.

Właścicielem zakładów w Samarze, które wybrało konsorcjum, jest Oleg Deripaska, który był przesłuchiwany przez zachodnich prokuratorów w związku z podejrzeniami o pranie brudnych pieniędzy i kontakty z mafią. Z kolei silniki tupolewa remontowane są w zakładach kontrolowanych przez Siergieja Czemiezowa – byłego agenta KGB, który od 1983 do 1988 r. pracował pod przykrywką w Dreźnie, mieszkając po sąsiedzku z obecnym premierem Rosji – Władimirem Putinem. Przy naprawie silników nie był obecny żaden przedstawiciel polskich służb.

2. Kwiecień 2009 r. – w wypowiedzi dla telewizji Gazeta.pl Janusz Palikot, wówczas poseł PO, stwierdza: „Na wypadek, gdyby Lech Kaczyński nie był w stanie wypełniać swej roli do końca swojej kadencji, musi być ktoś, kto jest poza tą bieżącą grą, (…) w związku z rolą konstytucyjną marszałka Komorowskiego, który jest wskazywany jako ta osoba, która na wypadek śmierci musi zastąpić prezydenta Polski, to wskazane byłoby, by ludzie nie odebrali tego jako element gry, tylko autentyczne, konstytucyjne uprawnienie marszałka”.

3. 3 maja 2009 r. – Bronisław Komorowski w rozmowie z RMF FM mówi: „Nie pretenduję do roli wieszcza czy proroka (…). Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni”. Bronisław Komorowski nie wyjaśnił, co miał na myśli, choć pytał go o to po katastrofie Jarosław Kaczyński.

4. Lato 2009 r. – ABW opracowuje szczegółową analizę opisującą sytuację jednoczesnej śmierci najwyższych dowódców Wojska Polskiego i prezydenta RP, a także innych ważnych osobistości państwowych i sposób przejęcia władzy.

5. 1 września 2009 r. – w Sopocie spotykają się premierzy Donald Tusk i Władimira Putin. Niespodziewanie udają się na półgodzinną rozmowę w cztery oczy na słynne sopockie molo (choć oficjalny plan przewidywał spotkanie w hotelu Sheraton). Według rzecznika polskiego rządu Pawła Grasia mówiono m.in. o wspólnych polsko-rosyjskich uroczystościach katyńskich.

6. Wrzesień 2009 r. – dochodzi do zorganizowanego ataku cybernetycznego na serwery polskich instytucji państwowych. Jak pisze „Rzeczpospolita”, atak na polskie ośrodki rządowe został przeprowadzony z terytorium Federacji Rosyjskiej.

7. Koniec grudnia 2009 r. – biuro ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego rozsyła parlamentarzystom foldery reklamowe MAW Telecom – firmy wchodzącej w skład konsorcjum, które wygrało przetarg na remont polskich tupolewów.

8. 23 grudnia 2009 r. – w Warszawie ląduje po remoncie w Samarze rządowy Tu-154M 101. Tego samego dnia znaleziono ciało Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego w kancelarii premiera Tuska. Michniewicz miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne. Michniewicz, który według prokuratury popełnił samobójstwo, nie zostawił żadnego listu pożegnalnego. Ostatnią osobą, z którą rozmawiał w cztery oczy przed śmiercią, był Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera. W aktach prokuratorskich, do których dotarła „GP”, czytamy: „Z zeznań szeregu świadków jednoznacznie wynika, iż Grzegorz Michniewicz miał najbliższe dni dokładnie zaplanowane. W dniu 23 grudnia 2009 r. planował bowiem pojechać do Białogardu, aby z żoną i jej rodziną spędzić święta. Wszystkie jego zachowania podejmowane nie tylko w ostatnich dniach, ale także i godzinach życia, wskazywały, iż plan ten chce wypełnić. Wskazuje na to choćby sporządzony przez niego wniosek urlopowy, zakup prezentów czy też podejmowanie jeszcze późnym wieczorem 22 grudnia przygotowania do wyjazdu. Niewątpliwie więc decyzja o popełnieniu samobójstwa podjęta została nagle pod wpływem impulsu”.

9. Styczeń 2010 r. – Donald Tusk, murowany faworyt zbliżających się wyborów prezydenckich, niespodziewanie rezygnuje z kandydowania. Tłumaczy to zamiarem utrzymania władzy premiera i niewielkimi uprawnieniami prezydenta. 31 marca 2010 r. Zyta Gilowska, komentując decyzję Tuska, stwierdziła: „Taka wolta, na dokładkę niezbyt serio objaśniana żyrandolami, ma skrywany komponent, jakąś tajemnicę”.

10. 3 lutego 2010 r. – rosyjska agencja Interfax podaje, że: „premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zaprosił prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska do wspólnego uczczenia pamięci ofiar Katynia”. Kancelaria premiera Tuska poinformowała, że zaproszenie zostało przekazane w czasie rozmowy telefonicznej, do której doszło z inicjatywy strony rosyjskiej i że uroczystości odbędą się w pierwszej połowie kwietnia 2010 r. Putin pominął w zaproszeniu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.9. Styczeń 2010 r. – Donald Tusk, murowany faworyt zbliżających się wyborów prezydenckich, niespodziewanie rezygnuje z kandydowania. Tłumaczy to zamiarem utrzymania władzy premiera i niewielkimi uprawnieniami prezydenta. 31 marca 2010 r. Zyta Gilowska, komentując decyzję Tuska, stwierdziła: „Taka wolta, na dokładkę niezbyt serio objaśniana żyrandolami, ma skrywany komponent, jakąś tajemnicę”.

11. 14 lutego 2010 r. – do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zostaje przywrócony Tomasz Turowski; od razu mianowany ministrem pełnomocnym w ambasadzie RP w Moskwie. Turowskiemu zostaje powierzone zadanie przygotowania wizyt w Katyniu premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego. Z doniesień IPN wynika, że w latach 1976–1985 Turowski był w PRL agentem najbardziej elitarnej, zakonspirowanej komórki wywiadu: Wydziału XIV w Departamencie I. Dostęp do danych tej agentury miały służby sowieckie. Jak ujawnił „Nasz Dziennik”, Turowski w latach 90. rozpracowywany był przez Urząd Ochrony Państwa, który sprawdzał jego kontakty z oficerem rosyjskiego wywiadu Grigorijem Jakimiszynem.

12. 20 lutego 2010 r. – Władimir Grinin, ambasador rosyjski w Polsce, kłamie, że nie dostał pisma, wysłanego do niego
27 stycznia 2010 r. przez Mariusza Handzlika podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta z informacją, że w kwietniu Lech Kaczyński planuje w Katyniu oddanie hołdu pomordowanym polskim oficerom.

Można sądzić, że Grinin wykonuje rozkazy bezpośrednio otrzymane od Władimira Putina. Obaj znają się jeszcze z drugiej połowy lat 80. Gdy Putin był agentem KGB we wschodnioniemieckim Dreźnie, Grinin stał na czele sowieckiej ambasady w NRD.

Tuż po katastrofie – w czerwcu 2010 r. – Grinin „awansuje”. Zostaje ambasadorem Rosji w Niemczech.

13. 17 marca 2010 r. – szef Kancelarii Premiera, minister Tomasz Arabski udaje się do Moskwy (to druga z kolei wizyta Arabskiego w Moskwie – pierwsza, według informacji „GP”, odbyła w styczniu 2010 r.). Celem drugiego pobytu w Rosji są ustalenia dotyczące przebiegu wizyty premiera i prezydenta w Katyniu – wynika z relacji towarzyszącego mu funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu. Spotkanie z Rosjanami odbywa się... w jednej z moskiewskich restauracji; co jeszcze bardziej dziwne, nie uczestniczy w nim nikt z resortu spraw zagranicznych ani z Ambasady RP w Moskwie. Tego samego dnia Arabski spotyka się też z Jurijem Uszakowem, wiceszefem kancelarii Władimira Putina. Nie wiadomo jednak, czy do rozmowy doszło właśnie w moskiewskiej restauracji, czy wcześniej lub później w jakimś innym miejscu.

14. Marzec 2010 r. – przedstawiciele Kancelarii Prezydenta nie mogą skontrolować stanu lotniska w Smoleńsku. 1Wizyta przygotowawcza, która miała się odbyć w Katyniu i Moskwie między 3 a 5 marca 2010 r., zostaje w ostatniej chwili odwołana, a zaplanowany na 10 marca wyjazd grupy roboczej do Smoleńska zostaje uznany przez stronę rosyjską za nieaktualny. 19 marca do Moskwy ma się udać minister w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik, ale 16 marca ambasador Jerzy Bahr przekazuje mu informację, że w związku ze zorganizowaną 17–18 marca wizytą delegacji rządowej z ministrem Tomaszem Arabskim w Moskwie nie jest to możliwe.

Przez cały ten czas Kancelaria Prezydenta sygnalizuje swoje wątpliwości dotyczące stanu lotniska w Smoleńsku.

15. 5 kwietnia 2010 r. – następuje przerwanie pracy serwerów MSZ. Praca resortu kierowanego przez Radosława Sikorskiego zostaje na wiele godzin sparaliżowana.

Jak się okazuje, w najnowocześniejszym budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tzw. szpiegowcu, mieszczącym m.in. serwery z tajnymi danymi, doszło do przerwania zasilania zewnętrznego. „Jestem w MSZ od wielu lat, ale czegoś takiego nie pamiętam” – opowiada
6 kwietnia 2010 r. tygodnikowi „Polityka” jeden z dyplomatów.

16. 7 kwietnia 2010 r. – na stronach internetowych Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe CERT. GOV. PL pojawia się komunikat o możliwych atakach ukierunkowanych na pracowników instytucji administracji publicznej w Polsce. 9 kwietnia „gigantyczna” (jak informowała wówczas telewizja TVN) awaria teleinformatyczna paraliżuje pracę największego polskiego banku PKO BP.

17. Minister Klich zezwala na uczestnictwo w locie do Smoleńska najwyższych dowódców polskiej armii; zapewnia jednocześnie na piśmie, że on sam „też się tam wybiera”. Kilka dni później rezygnuje jednak z uczestnictwa w delegacji.

18. MON nie zapewnia generałom WP na czas delegacji prezydenckiej ochrony Żandarmerii Wojskowej – do Katynia nie poleciał ani jeden żołnierz ŻW, choć taka ochrona przysługiwała generałom ustawowo.

19. Dzień przed wylotem do Smoleńska Rosjanie cofają zgodę, by funkcjonariusze BOR, którzy mieli zabezpieczać wizytę prezydenckiej delegacji na miejscu, posiadali ze sobą broń.

Przed tragedią

20. Organizatorzy lotu w Polsce nie wyznaczają przed wylotem lotnisk zapasowych, jak również rezerwowego samolotu, choć nakazuje to instrukcja HEAD.

21. Polska załoga Tu-154M 101 otrzymuje od Rosjan karty podejścia lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, zawierające błędne dane. Była to prawdopodobnie jedna z przyczyn katastrofy.

22. Tu-154M 101 musi lądować z kierunku wschodniego, gdzie są jary i drzewa, których nie ma od strony zachodniej. Jak się okazało, jesienią 2009 r. zdemontowano na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj system nawigacyjnego naprowadzania samolotów od strony zachodniej.

23. Niespodziewanie, wbrew prognozom meteorologicznym, w okolicy lotniska Smoleńsk-Siewiernyj pojawia się mgła, która nasila się przed katastrofą, a po niej zaczyna ustępować, by po godzinie niemal całkowicie się rozproszyć.

24. Kontrolerzy wieży w Smoleńsku, wbrew rosyjskim minimom (gęsta mgła), nie wydają zakazu podejścia do lądowania i nie zamykają lotniska ze względu na warunki atmosferyczne, zagrażające bezpieczeństwu lotów statków powietrznych.

25. Załoga samolotu jest błędnie informowana o położeniu na kursie i ścieżce, gdy w rzeczywistości samolot jest ponad ścieżką i zbacza z kursu.

26. Płk Krasnokucki nakazuje kontrolerowi, który po raz kolejny sugeruje odesłanie samolotu na lotnisko zapasowe, by polecił załodze polskiego samolotu zejście do 100 m. „Doprowadzamy do 100 metrów, 100 metrów i koniec rozmowy”.

27. Przed lądowaniem samolotu z prezydentem RP nad lotniskiem pojawia się i znika Ił-76, którego roli nikt do dziś nie wyjaśnił.

28. Od czwartej minuty przed tragedią trwa niewyjaśniona cisza w eterze – milkną wówczas rozmowy między wieżą i Tu-154. Pada tylko komenda „na kursie i ścieżce” i „horyzont 101”. Polsce kontrolerzy twierdzą, że to absurdalne i niewiarygodne, gdyż określenia „na kursie i ścieżce” są niemożliwe bez uprzednich poprawek kursu. Wskazuje to na prawdopodobieństwo sfałszowania stenogramów.

29. Gdy samolot znajduje się na wysokości 15 m nad ziemią, zanika zasilanie głównego komputera pokładowego FMS i rejestratorów lotu. Polski Tu-154M znajduje się wówczas ok. 60–70 m przed miejscem pierwszego zderzenia z gruntem.

30. Gdy samolot z delegacją prezydencką zbliża się do lotniska w Smoleńsku, na płycie nie ma ani jednego funkcjonariusza BOR, nie ma też podstawionej kolumny samochodów ani oczekujących na polską delegację dziennikarzy.

Po katastrofie

31. Samolot, spadając na ziemię z wysokości kilkunastu metrów, ulega całkowitej zagładzie, wraz z 96 pasażerami. Maszyna zostaje rozbita na tysiące części.

32. Rosjanie tuż po katastrofie rozpowszechniają oszczerstwa, że polscy piloci lądowali wbrew zaleceniom rosyjskich kontrolerów lotów w Smoleńsku.

33. Rosyjscy wojskowi i milicjanci kilka godzin po tragedii wymieniają reflektory i żarówki w lampach wskazujących samolotom położenie pasa startowego.

34. Rosjanie już kilka godzin po tragedii wykluczają
zamach.

35. Wkrótce po katastrofie niektóre polskie media przedstawiają opinie wybranych przez siebie ekspertów, którzy stwierdzili, że tragedia była spowodowana winą pilotów. Ta teza raportu zostaje potem powtórzona w raportach Tatiany Anodiny i Jerzego Millera. Według gen. Petelickiego czołowi politycy PO jeszcze 10 kwietnia otrzymują SMS wysłany przez najbliższe otoczenie Donalda Tuska. Brzmi on: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.

36. Rząd Donalda Tuska i prokuratura rezygnują z pomocy najlepszych lekarzy sądowych różnych specjalności, w tym antropologów, genetyków sądowych, z prof. Barbarą Świątek, krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny sądowej, na czele. Eksperci ci od południa 10 kwietnia 2010 r. czekają, gotowi w każdej chwili jechać do Smoleńska; wysyłają także pisma do rządu i prokuratury.

37. Według Rosjan polski Tu-154 przed upadkiem przeciął linię wysokiego napięcia przed lotniskiem, choć nie zgadza się to z odtworzonym torem lotu i czasem (o godz. 8.39, gdy linia została zerwana, samolot był kilkaset metrów nad ziemią). Uszkodzona linia wysokiego napięcia koło lotniska smoleńskiego mogła zasilać system radiolatarni.

38.Rosjanie po katastrofie wysypują teren przy miejscu tragedii piachem i wykładają betonowymi płytami, wycinają bez wiedzy Polaków okoliczne drzewa i krzaki, w tym podobno ścięte przez Tu-154, co uniemożliwia potem odtworzenie trajektorii lotu.

39. Pojawiają się rozbieżności dotyczące czasu katastrofy. Najpierw – przez dwa tygodnie po tragedii – podawana jest godz. 8.56. Po przypadkowym opublikowaniu informacji o godzinie zerwania trakcji elektrycznej przed katastrofą Rosjanie zmieniają tę informację, podając, że samolot uległ katastrofie o godz. 8.41 czasu polskiego.

40. Rosjanie już następnego dnia po katastrofie demolują wrak, tnąc go piłami i wybijając szyby w oknach.

41. 29 kwietnia – podczas sejmowego wystąpienia minister zdrowia Ewa Kopacz mówi: „Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić”.

W lipcu 2010 r. płk Zbigniew Rzepa z prokuratury wojskowej ujawnia w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że było to kłamstwo, bo w sekcjach zwłok ofiar katastrofy nie uczestniczyli ani polscy śledczy, ani patomorfolodzy.

42. Rosjanie zastrzegają, by przysłanych z Moskwy metalowych trumien z ciałami ofiar w żadnym wypadku nie otwierać.

43. Rosjanie pozostawiają (na długie miesiące) wrak Tu-154M 101 bez żadnego zabezpieczenia.

Śledztwo

44. Pod naciskiem Rosjan premier Tusk rezygnuje ze stosowania korzystnej dla Polski umowy z 1993 r. i zawiera tajne, nigdzie dotychczas nieopublikowane porozumienie z premierem Władimirem Putinem.
Na mocy tego porozumienia zaczyna obowiązywać rozporządzenie wydane 13 kwietnia 2010 r. przez premiera Władimira Putina, które badanie katastrofy i koordynowanie działań krajowych i międzynarodowych powierza Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu Tatiany Anodiny.
Jako podstawę prawną wyjaśniania przyczyn katastrofy przyjęto – jak twierdzi rząd – konwencję chicagowską, mimo że dotyczy ona katastrof samolotów cywilnych.

45. Na początku stycznia 2011 r. okazuje się, że nawet fatalne dla Polski ustalenia konwencji chicagowskiej nie są podstawą polsko-rosyjskiej współpracy przy badaniu katastrofy smoleńskiej. W końcowym raporcie MAK czytamy bowiem: „Na podstawie tegoż Zarządzenia określono, że badanie powinno być prowadzone zgodnie z Załącznikiem 13 do Konwencji o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym (dalej Załącznik 13). Ta decyzja została zaaprobowana przez Rząd Rzeczpospolitej Polskiej”. A zatem współpraca opierała się nie na samej konwencji, lecz na załączniku 13. Oznacza to m.in., że Polska nie może stosować się do żadnych procedur odwoławczych przewidzianych w konwencji, a więc musi zaakceptować końcowy raport MAK.

46.Rosjanie ukrywają fakt, że dowódca Tu-154 Arkadiusz Protasiuk podjął na przepisowej wysokości 100 m decyzję o przerwaniu podejścia do lądowania i odejściu na tzw. drugi krąg. Protasiuk powiedział: „Odchodzimy”, po czym komenda ta została potwierdzona przez II pilota – mjr. Roberta Grzywnę. Oznacza to, że załoga Tu-154 wcale nie próbowała lądować.

Rosyjscy „specjaliści” błędnie odczytali także inne wypowiedzi nagrane w kokpicie. Według polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, dotyczy to np. słów „wkurzy się, jeśli... (niezrozumiałe)... jedna mila od pasa” – które posłużyły MAK do obciążenia odpowiedzialnością za tragedię śp. Lecha Kaczyńskiego. W rzeczywistości w kabinie pilotów padło wówczas zdanie: „Powiedz, że jeszcze jedna mila od osi została”.

47. Polska pozostawia w ręku Rosjan główne dowody w śledztwie (czarne skrzynki, wrak, badanie ciał ofiar, szczątków maszyny itp.).

48. Polska prokuratura wojskowa przez ponad półtora roku od czasu katastrofy odmawia zgody na ekshumację bliskich rodzinom, które wystąpiły z takim wnioskiem.

49. Z nieznanych powodów do dziś nie został odnaleziony rejestrator K3-63, rejestrujący parametry lotu: czas, wysokość barometryczną, prędkość przyrządową, przeciążenie (pionowe). Rejestrator ma większe rozmiary niż inne rejestratory i skrzynka ATM; powinien znajdować się w opancerzonym zasobniku pod podłogą w kabinie pasażerskiej.

50. Podczas zgrywania kopii z czarnej skrzynki nagle zabrakło prądu i zniknęło 16 sekund nagrania, po które potem specjalnie pojechał do Moskwy minister Miller.

51. Rosjanie odmawiają polskim prokuratorom oddania czarnych skrzynek polskiego samolotu, choć są one własnością polskiego rządu, a nawet udostępnienia oryginałów do badań w Polsce.

52. Rosjanie odmawiają polskiej prokuratorze zwrotu, a także udostępnienia do badań w Polsce wraku samolotu.

53. Rosjanie nie chcą wydać polskiej prokuraturze protokołów badania w Moskwie – przy udziale polskich specjalistów z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie – oryginałów zapisu rozmów z czarnej skrzynki. Wcześniej przez 10 miesięcy przetrzymują protokoły sporządzone w Smoleńsku przez polskich archeologów.

54. Rosjanie informują, że nie zachował się zapis wideo wieży w Smoleńsku z taśmą, na której zarejestrowano pracę kontrolerów i płk Krasnokuckiego.

55. Latem 2010 r. Rosjanie, tłumacząc się względami formalnymi, jeszcze raz przesłuchali pracowników wieży. Nowe zeznania okazują się znacznie korzystniejsze dla strony rosyjskiej. Polska prokuratura akceptuje nowe zeznania kontrolerów lotu ze Smoleńska i unieważnia zeznania otrzymane wcześniej. „To szokujące” – komentuje w „Rzeczpospolitej” znany karnista, prof. Piotr Kruszyński.

56. W materiałach przekazanych Polsce przez Rosjan brak dokumentacji fotograficznej miejsca zdarzenia zaraz po katastrofie i po przemieszczeniu części wraku, a także dokumentacji z oblotu terenu lotniska – przed 10 kwietnia i po katastrofie.

57. Komisja Jerzego Millera nie zleca badań, które udowodniłyby, że skrzydło Tu-154 mogło urwać się po zderzeniu z brzozą. Mimo to w swoim raporcie formułuje taką tezę. We wrześniu 2011 r. ekspert NASA prof. Wiesław Binienda przygotowuje fachową ekspertyzę obalającą teorię specjalistów Millera.

58. Polskie agendy rządowe, w tym służby specjalne RP, od półtora roku ukrywają zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy, wykonane 10 kwietnia 2010 r., przekazane Polsce niedługo po katastrofie przez służby USA.

59. Polska komisja pod przewodnictwem ministra Millera opracowuje raport końcowy dotyczący przyczyn katastrofy, bez dostępu do kluczowych dowodów przerzuca winę na polskie wojsko, w tym pilotów, którzy siedzieli za sterami Tu-154M 101.

60. Rosjanie nie przekazali dotychczas Polsce ekspertyz balistycznych i pirotechnicznych.

61. Rosjanie nie wyjaśnili polskim ekspertom tożsamości tajemniczego gen. Władimira Iwanowicza, któremu niedługo przed katastrofą płk Krasnokucki meldował o sytuacji na lotnisku.

Awanse, odznaczenia i dymisje

62. 11 listopada 2010 r., z okazji Święta Niepodległości na stopień generała brygady zostaje awansowany płk Krzysztof Bondaryk. 10 kwietnia 2010 r. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

63. 11 listopada 2010 r. – na stopień generała brygady zostaje awansowany płk Janusz Nosek. 10 kwietnia 2010 r. szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

64. 11 listopada 2010 r. – na stopień generała brygady zostaje awansowany płk Krzysztof Parulski. 10 kwietnia 2010 r. naczelny prokurator wojskowy i zastępca prokuratora generalnego.

65. 16 listopada 2010 r. z okazji Dnia Służby Zagranicznej Jerzy Bahr – 10 kwietnia 2010 r. ambasador RP w Moskwie – zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

66. 16 listopada 2010 r. szef MSZ, Radosław Sikorski, odznacza szefa BOR, gen. Mariana Janickiego, Odznaką Honorową „Bene Merito” (Dobrej Zasługi) – zaszczytnym, honorowym wyróżnieniem przyznawanym przez MSZ za „działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej”.

67. 10 czerwca 2011 r. naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski zawiesza Marka Pasionka, jednego z dwóch prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie, i wszczyna wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Pasionek zawinił, bo miał zwracać się do przedstawicieli USA o pomoc w uzyskaniu materiałów przydatnych w śledztwie i był zwolennikiem postawienia zarzutów ministrowi Bogdanowi Klichowi i szefowi Kancelarii Premiera Tomaszowi Arabskiemu.

68. 16 czerwca 2011 r. po Święcie Biura Ochrony Rządu na stopień generała dywizji zostaje awansowany gen. bryg. Marian Janicki, szef BOR.

anonim, August 12, 2012 10:19 Skomentuj komentarz


"Już jako minister pojechałem do Iraku tydzień po nominacji. Wtedy nasza baza była w Dywanii. Lecieliśmy naszym "Air Force One", czyli starym tupolewem. Ten samolot zawsze budził we mnie szczególne odczucia. W trakcie lotu jest czas na to, żeby porozmawiać z dziennikarzami, kolegami ministrami czy premierem, a skądinąd wiadomo, że te maszyny są serwisowane w Moskwie. W tysiącach kilometrów kabli można ukryć wszystko"

Kto to powiedział? Radosław Sikorski w książce - wywiadzie dla Łukasza Warzechy "Strefa Zdekomunizowana" w 2007 roku. Str. 181.

Czy to nie ten sam Sikorski, który znamiennie pukając się w czoło, kpi z Macierewicza, który uważa, że Rosjanie mogli podłożyć w tupolewie bombę podczas serwisu w grudniu 2009 r.?
Skomentuj notkę
27 sierpnia 2010 (piątek), 14:41:41

Laurowo i ciemno

Znalazłem dziś taki tekst, a ponieważ uważam, że jest on mądry, cenny i ważny cytuję go tu w całości, ku pamięci i do poczytania bezczelnie kopiując z bloga autora, tj. z http://wojciechwencel.blogspot.com

Oczywiście zachęca do lektury źródła, ale póki co proponuję zadumę nad tym tekstem

Laurowo i ciemno

Wojciech Wencel

Blog autora, czwartek, sierpień 26, 2010

Nie mamy drogowskazu. Tłumimy światło historii. W polityce, w kulturze i we własnym życiu. Zarówno biografie przodków, jak i dawne arcydzieła uznajemy za produkty jednorazowe. Szydzimy z tych, którzy wierzą, że mogą się one powtórzyć w naszej epoce.

Zwiedzić Wawel. Kupić bilet, mieć przewodnika, zachowywać się cicho. Doceniać dawnych królów i wieszczów, gardzić współczesnym prezydentem. Buntować się przeciwko wspólnej krypcie, oburzać się, stukać się w czoło.

Uczcić pamięć powstańców warszawskich. Zapalić znicz, stanąć na warcie. Żeby, broń Boże, nie wyszli z grobów. Żeby pozostali straconym pokoleniem, pobielonym wapnem, opisanym w podręcznikach. Żeby ich wiara w Boga nie kłóciła się z naszą wiarą w Przypadek, a poczucie misji nie zniszczyło poczucia świętego spokoju.

Czytać Biblię. Jeździć na urlop do Ziemi Świętej. Studiować historie Hioba, Abrahama, Jakuba. Widzieć w nich metaforę i nie brać ich do siebie. Negować misję wspólnoty. Nie wierzyć, że Bóg w XXI wieku chce czegoś od człowieka. Że go doświadcza, zawiera z nim przymierze, powołuje go i prowadzi, coś mu zabiera albo coś mu daje. Dokładnie tak samo, jak w czasach biblijnych.

„Po-obracanych w przeszłość niepojętę,/ A uwielbionę – spotkałem niemało!” Szanowali martwe dzieje. Budowali cokoły, pomniki, muzea. Betonowali, szpachlowali, malowali, zamykali, konserwowali. Cytowali umarłe formuły. Kładli na grobach laurowe wieńce. Nie dostrzegali, że ta sama historia toczy się do dzisiaj. Z naszym udziałem.

Nie mamy drogowskazu. Tłumimy światło historii. W polityce, w kulturze i we własnym życiu. Zarówno biografie przodków, jak i dawne arcydzieła uznajemy za produkty jednorazowe. Szydzimy z tych, którzy wierzą, że mogą się one powtórzyć w naszej epoce.

Skąd się bierze ta niemal powszechna niechęć do wpisywania współczesnych wydarzeń w kołowrót dziejów? Do odczytywania ich sensów na podstawie wydarzeń z przeszłości. Do mierzenia tego, co było, i tego, co jest, jedną, odwieczną miarą prawdy, dobra i piękna. Czy tylko z fałszywej skromności? Z uznania własnej głupoty, egoizmu czy braku talentu? Z doświadczenia bylejakości swojego życia? A może odpowiedź jest prostsza. Może ta niechęć bierze się z wygody i lęku przed wielkimi wyzwaniami?

Niedawno przeczytałem czyjś komentarz w internecie: „Szczerze mówiąc, wolałbym żeby prawda w sprawie Smoleńska nigdy nie wyszła na jaw”. Żeby prawda nie wyszła na jaw? No jasne. Bo gdyby się okazało, że to nie był zwyczajny wypadek, trudno byłoby nadal żyć w hipermarkecie popkultury. Trzeba by zająć stanowisko i zrobić coś poważnego, w wymiarze wspólnotowym albo indywidualnym. Historia wyszłaby z muzeum i zaczęła nas ciągnąć za rękaw. A to dla wielu Polaków byłoby gorsze od życia w kłamstwie, do którego zdążyli się przyzwyczaić.

A teraz podkreślenia moje:

Skąd się bierze ta niemal powszechna niechęć do wpisywania współczesnych wydarzeń w kołowrót dziejów? Do odczytywania ich sensów na podstawie wydarzeń z przeszłości. Do mierzenia tego, co było, i tego, co jest, jedną, odwieczną miarą prawdy, dobra i piękna. Czy tylko z fałszywej skromności? Z uznania własnej głupoty, egoizmu czy braku talentu? Z doświadczenia bylejakości swojego życia? A może odpowiedź jest prostsza. Może ta niechęć bierze się z wygody i lęku przed wielkimi wyzwaniami?

Niedawno przeczytałem czyjś komentarz w internecie: „Szczerze mówiąc, wolałbym żeby prawda w sprawie Smoleńska nigdy nie wyszła na jaw”. Żeby prawda nie wyszła na jaw? No jasne. Bo gdyby się okazało, że to nie był zwyczajny wypadek, trudno byłoby nadal żyć w hipermarkecie popkultury. Trzeba by zająć stanowisko i zrobić coś poważnego, w wymiarze wspólnotowym albo indywidualnym. Historia wyszłaby z muzeum i zaczęła nas ciągnąć za rękaw. A to dla wielu Polaków byłoby gorsze od życia w kłamstwie, do którego zdążyli się przyzwyczaić.


Kategorie: polityka, historia, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska, polityka, historia


Komentarze: (2)

6539, November 5, 2010 14:31 Skomentuj komentarz


Póki. Póki. Póki. Dopóki. Tak długo jak.

Rety, są błędy, które na takiej stronie jak ta nie powinny się pojawiać!

anonim, November 5, 2010 20:32 Skomentuj komentarz


No tak.
Skomentuj notkę
10 maja 2010 (poniedziałek), 08:05:05

O Bartoszewskim

Cytat z Bartoszewskiego za Wyborczą:

Jeśli Jarosław Kaczyński - a w ostatnich dniach już to się rozpoczęło - będzie wykorzystywał wielką stratę, jakiej doznał, jako argumentu wyborczego, wówczas będę musiał powiedzieć: jestem zarówno przeciwko pedofilii, jak i nekrofilii każdego rodzaju.

(...)

Podtrzymuję w pełni pogląd, że nie należy w kampanii wyborczej odwoływać się do tragicznej katastrofy i posługiwać się dziećmi ofiar tej katastrofy, które dotąd nie miały nic wspólnego z polityką.

A mój komentarz jest taki: J.Kaczyński na razie w kampanii nic nie mówi, więc trudno mówić, że powoduje się na katastrofie. O córce Lecha coś pisały gazety, ale gazety pełne są nibyfaktów. A więc kto tu jest nekrofilem i posługuje się tragedią? Tak! Na jednym pogrzebie widziano, że ubrał się na czarno, a z czarnym mu do twarzy - ewidentnie wykorzystuje tą tragedie.

A jeszcze nie tak dawno o p. Bartoszewskim myślałem jak o mądrym człowieku.


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: bartoszewski, kaczyński, wybory, katastrofa smoleńska


Komentarze: (4)

kripero, May 10, 2010 11:59 Skomentuj komentarz


Kutz też się popisał niestety.

ky, May 11, 2010 01:38 Skomentuj komentarz


Czyżbyś myślał, że Jarosław Kaczyński nie prowadzi kampanii nie, decyduje o tym co gdzie i jak, nie pracuje na swój wybór?
Że za niego i poza nim wszystko organizują "spin doktorzy"?Trudno mi w to uwierzyć, że można tak ocenić aktualne wydarzenia... Dlaczego tak myślisz? Przecież bez niego jego brat nie wylądowałby na Wawelu. To przemówienie do "braci Rosjan" to też nie on? Myślę, że nikt poza nim nie byłby w stanie opracować dostatecznie efektywnej strategii w tak krótkim czasie. Niezależnie od postawy moralnej trzeba przyznać to jest "łebski" i twardy facet. I myślę, że zaczął prowadzić kampanię bardzo wcześnie, a raczej nie przerwał jej prowadzenia mimo jego śmierci. I trzeba też przyznać, że potrafi wykorzystać nastroje jak nikt inny...

jacek, May 11, 2010 21:16 Skomentuj komentarz


pełna zgoda z Wojtkiem w tym wypadku. Strasznie głupio palnął p. Bartoszewski i jakos zupełnie nie na poziomie.
starość ...?

pietrek, May 12, 2010 15:12 Skomentuj komentarz


Jak na osobę, której przypisuje się tak wiele zasług za życia
to panu Bartoszewskiemu dziwnie brakuje skromności. Zachowuje się jak primadonna. Bardzo mnie to u niego zawsze irytowało i nie wiem czy to tylko ja, ale zawsze przychodzi mi do głowy jakie są prawdziwe życiorysy wszystkich kandydatów na pomniki, bo dobrze wiemy, że wszyscy popełniamy błędy. W przypadku p. Bartoszewskiego wydaje się, że skrzętnie skrywa pelerynkę, rajtuzy i koszulkę z wielkim S. On i chyba jeszcze Wałęsa to ludzie, którzy niespecjalnie by protestowali, gdyby ktoś jeszcze za ich życia otworzył ich procesy kanonizacyjne .. po co czekać ! Przepraszam ale tak czasem myślę, a polityczna poprawność mnie denerwuje.
Skomentuj notkę
10 maja 2010 (poniedziałek), 00:02:02

O katastrofie

#0. Minął miesiąc.

#1. Mam prawo myśleć - bom wolnomyśliciel. Jeszcze mam prawo myśleć. Będę więc sobie myślał co chcę.

#2. Mam prawo nie ufać bo...
- oni kłamią. Pierwsza konferencja prasowa wojewody Smoleńska była dezinformacją - Dlaczego?
- nasi politycy kłamią albo powtarzają kłamstwa tamtych. Ponoć przekopali wszystko na 1m wgłąb, a tu nijaką 3 tygodnie i Polacy przyjeżdżający tam znajdują rzeczy osobiste - paszport, portfel, części ciała.

Po co kłamią?

#3. Są tacy co nie mają zasad.
Litwinienko zatruł się sałatką, Juszczenko miał trądzik młodzieńczy, Polakowska straciła głowę - pewnie dla Putina.

A zasady?

#4. Lewicowe myślenie - świat jest dobry. Ale czy jest dobry?


Kategorie: katastrofa smoleńska, polityka, _blog


Słowa kluczowe: katastrofa smoleńska


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.