Słowo kluczowe: kult maryjny


3 czerwca 2022 (piątek), 19:16:16

Będzie wojna bo Matkę Boską Medjugorską proszą o pokój

madjugorie-moje Pojawił się trzeci biliboard Fundacji Kornice. Pierwszy mi się podobał (Polsko, uwierz w siebie), drugiego potrafiłem zrozumieć (Jesteśmy piękni … i potem IHS), ale trzeci ma w sobie taki poziom bałwochwalstwa że od razu włączył mi się translator i ujrzałem proroctwo od Boga. Będzie wojna. Szkoda.

A moich przyjaciół, katolików proszę - opamiętajcie się i powstrzymajcie to szaleństwo. Bogu i tylko Bogu oddawajmy cześć, tylko Jego szukajmy, może się ulituje wszak jest miłosierny.


Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: medjugorie, katolicyzm, kult maryjny, matka boska, fatima


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
17 grudnia 2020 (czwartek), 19:02:02

Znowu ten fałszywy kult!

Co myślę?

Myślę, że kult maryjny jest skuteczną szczepionką przeciw Ewangelii, przeciw dobrej nowinie w darmowym wybawieniu z grzechu i śmierci, dzięki ofierze Pana Jezusa.

Przykro mi gdy widzę, gdy aktywiści skompromitowanej, rzymskiej organizacji religijnej zwodzą tym kultem moich bliskich i prowadząc ich na zatracenie.


Kategorie: _blog


Słowa kluczowe: kult maryjny, zwodzenie


Komentarze: (2)

a., December 20, 2020 21:39 Skomentuj komentarz


przecież to Matka Pana Jezusa! On sam kochał Ją a wisząc na krzyżu uczynił Ją naszą Matką mówiąc Janowi "oto Matka twoja" jak można kochać Jezusa i jednocześnie pogardzać Jego Matką. Nie rozumiem tego.

Jarvis, December 21, 2020 21:17 Skomentuj komentarz


Ja bym zamienił dwa wyrazy w Twoim zdaniu: "On sam kochał nas a wisząc na krzyżu uczynił Ją jego Matką mówiąc Janowi "oto Matka twoja"". :) Moim zdaniem Wojtek nigdy nie krytykował Marii, matki Jezusa, tylko kult Maryjny który, który jest wytworem późnej tradycji katolickiej, nie mającej nic wspólnego z Biblią oraz wczesnym Kościołem Chrześcijańskim. Polecam pierwszy rozdział ewangelii Łukasza, w szczególności od wersetu 46-49. Maria jest błogosławiona, wyróżniona przez Boga, ale wystarczy prześledzić dalsze jej losy w Biblii, gdzie pojawia się zaledwie w kliku zdaniach - jak zapomnieli młodego Jezusa ze świątni ;) (jak sobie zdali sprawę w konwoju, że kogoś brakuje, wyobrażam sobie scenę jak z "Kevina..." ;) wesele w Kanie Galilejskiej, epizod jak chciała się wraz z jego rodzeństwem (wbrew doktrynom katolickim, Jezus miał braci, tzn. przyrodnich, wspólna matka;)) upomnieć Jezusa, a on pokazał im gdzie jest ich miejsce i kto jest jego rodziną ;), wymieniona na kilku spotkaniach..., pod krzyżem (do czego nawiązywałeś z Jana), no i ostatni fragment z nią to Dzieje 1:14. Pewnie o czymś zapomniałem, ale zachęcam do prześledzenia na własną rękę, czy mijam się z prawdą ;) Nawiązując do Twojej wypowiedzi, czyli Jana 19:26-27, nie znam aktualnych doktryn katolickich, ale zakładam, że dogmat "wiecznej dziewicy" jest aktualny, zatem bazując na tym dogmacie, Jezus uczynił Marię matką Jana i co już Ty dopowiedziałeś, bo w podanym fragmencie tego nie ma, matką nas wszystkich. Jest to więc pewien symboliczny akt z perspektywy interpretacji katolickiej, o ile dobrze rozumiem? A co byś powiedział jakby się okazało się, że wg prawa żydowskiego, najstarszy syn staje się odpowiedzialny (czyli bierze pod swoją opiekę) za swoją matkę w momencie kiedy ojciec umiera. Wiemy, że Jezus był jej najstarszym synem (tzw. oczywista-oczywistość, patrz rozdział 1 Łukasza), nie wiemy czy Józef żył w momencie kiedy Jezusa krzyżowali, wiemy jakie było żydowskie prawo. Jeżeli byłoby to symboliczne, po co ostatnie zdanie: "I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie"? Zatem, czy nie wydaje Ci się bardziej prawdopodobne (i o wiele bardziej istotne w znaczeniu!), że Jezus postawił Jana przed jej rodzonymi synami (aha... jak nadal myślisz, że Jezus nie miał rodzeństwa, polecam Marka 6:3 lub Mateusza 13:55-56 - przeczytaj z otwartym sercem jaki jest kontekst, a jak nadal nie wierzysz, spradź sobie znaczenie oryginalnych greckich słów...jako ciekawostka podam, że 2 z nich napisało listy któr mamy w Nowym Testamencie - Juda i Jakub). Tutaj się zatrzymam, bo o znaczeniu tego usynowienia możnaby jeszcze bardzo wiele powiedzieć. Kończę klasykiem Jan 14:6 "Jezus mu odpowiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie." I jak po takich słowach Jezusa możesz oddawać kultywować jakiegokolwiek innego człowieka? Bardziej jasno się nie da ;) Sprawdź cytaty które Ci podałem, szukaj prawdy, a prawda Cię wyzwoli ;) 

Skomentuj notkę
2 stycznia 2019 (środa), 23:51:51

Łaski pełna, czy czy łaską obdarowana

Takie coś machnąłem w prywatnym liście

WA -> GJ (2 stycznia 2019, via Messenger)

Łaski pełna, czy czy łaską obdarowana

Przeczytałem. No i widzimy tu kolejny piękny spór o to, gdzie nie byłoby kontrowersji, gdyby najpierw właściwie zdefiniować słowa, gdyby określić o czym rozmawiamy.

Ja wierzę na podstawie Pism, że Maria, mama Pana Jezusa jest błogosławiona i jednocześnie jest szczęśliwa. Szczęście to stan, w którym człowiek realizuje swoje plany, zamierzenia, wizje; szczęście to stan, gdy człowiekowi wychodzi. A błogosławieństwo, to takie szczęście, tylko nie świeckie ale pobożne. Pobożny, bogobojny człowiek jest szczęśliwy, gdy realizuje swoje plany w swoim życiu, ale wcześniej, poznawszy Boga wie jakie te plany mają być, jakie są, wie czego Bóg chce od człowieka i swoje plany z Bogiem uzgodnił.

Więc Maria jest błogosławiona, bo przez anioła Gabriela poznała plany Boga odnośnie swojej osoby, co więcej - znała też wcześniej ich zarys, bo jako pobożna Żydówka znała zapewne proroctwa o tym, że jakaś panna pocznie jakiegoś szczególnego syna - Syna Człowieczego i Syna Bożego jednocześnie. No i musiała się ucieszyć jak Gabriel powiedział jej, że to na nią Bóg wskazał, ją wybrał. Zapewne ciesząc się i obawiając jednocześnie powiedziała, że w to wchodzi i to jest piękne, że tak powiedziała. Bohaterka wiary! Potem Józef to samo - też uwierzył i zgodził się aby to firmować, mimo iż wiedział, że to nie jego dzieciak. Też bohater wiary.

Maria więc wie - jest szczęśliwa, jest błogosławiona, Bóg ją wybrał, Bóg jej objawił o co chodzi, ona to przyjęła i teraz realizuje, choć do końca nie kuma wszystkiego i popełnia pewne błędy (np. chcąc z rodziną uspokoić Jezusa bo sąsiedzi i rodzina uważała, że jej syn świruje).

Inni ludzie, zwłaszcza znający Pisma i ufający Bogu też widząc w Jezusie Mesjasza patrzą ma Marię jako osobę szczęśliwą i błogosławioną, widzą, że plan Boga jest realizowany a Maria w tym siedzi (i pewnie dlatego "błogosławione twoje łono"). Na pewno tak widziała Marię Anna, Symeon, Elżbieta. Symeon to nawet dość przerażające, bolesne proroctwo o Marii wypowiedział przy okazji spotkania (Łk 2:34n).

No a teraz o problemie z tłumaczeniami. Św. Hieronim (405 r.) popełnił błąd tłumacząc greckie "kecharitomene" na łacińskie "gratia plena", które można rozumieć również jako "pełna łaski". A jeżeli teraz jako łaskę przyjmiesz nie dar darmo dany (albo niezasłużoną życzliwość) tylko jakąś ciecz (tak, tak - nie żartuję: zobacz na frazy "łaskami płynąca", "wylej łaski swoje") to masz obraz Marii jako zbiornika, rezerwuaru, takiego miejsca gdzie Bóg sporo nalał, i teraz można z tego nalać, zaciągać, zasysać te łaski.

Ale łaska to nie ciecz! Łaska to "niezasłużona życzliwość" (lubię tą definicję - znalazłem ją u Świadków Jehowy) więc Maria znalazła u Boga niezasłużoną życzliwość bo Bóg wybrał ją. Wybrał bo tak chciał, może z uwagi na jej wiarę, ale nie na zasługi. I tak ja rozmumiem "kecharitomene" czyli "pełna łaski", bo łaskawie Bóg ją potraktował. Łaskami obdarowana.

Ale dalej nie tu jest problem. Problem pojawia się w kulcie maryjnym, który odciąga ludzi od wiary Bogu. Ludzie idą w ten kult, bo szatan ma na ziemi wielu agentów, którzy ten kult promują, pokazując Marię (a może Maryję - teraz zmieniam imię) jako bóstwo, jako kolejnego Boga, jako kogoś, kto może coś załatwić, dać, wylać, napełnić (łaska jako ciecz), a przy tym serce kobiece... no wiesz - mamusia. Katolicy mają nawet taką bluźnierczą pieśń: "Lecz kiedy ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy kto się do matki uciecze". Ohyda! Oni przekazują fałszywy obraz Boga, bo Bóg objawiający się w Pismach to Bóg zarówno ojciec jak i matka.

A kult? Jest czymś złym, bo Bóg wielokrotnie mówił, aby ludziom czci nie oddawać, oraz aby ze zmarłymi kontaktu nie nawiązywać, nie zwracać się do nich. Mało tego - Bóg powiedział, jak należy się do Niego zwracać, a jeżeli chodzi o pośredników to jest jeden - Pan Jezus i koniec.

Ale pytasz o tłumaczenie: niby chodzi tu o takie tłumaczenie: grecki -> polski ale jest problem, że polski w dziedzinie religii jest wykręcony przez wielowiekową rzymskokatolicką tradycję w tym kraju. Mało kto dziś wie czym jest łaska, czym błogosławieństwo (słowo praktycznie nieużywane), czym jest wiara, czym proroctwo. I dlatego ja preferuję przekłady na język współczesny, a więc prosty, taki który zrozumie czytelnik SuperExpresu. Znasz przekład Słowa Nadziei (to nawet nie przekład, ale parafraza) - jak nie znasz, mogę Ci wysłać, bo miło się to czyta, choć literki małe. A druga skrajność to UBG albo jeszcze lepiej TPNP (Toruński Przeklad Nowego Przymierza - przekład dosłowny, świetny do studiowania). Ja pomiędzy mitym skrajnościami zawsze szukam, choć ostatnio nie obawiam się zaglądania do greki, zwłaszcza, że są świetne interlinie (między innymi ks. Popowskiego).

Z ciekawości zobaczyłem kluczowe przekłady:

* * * * *
Biblia Ewangeliczna EIB (2016)
"Po przybyciu anioł powiedział: Witaj, obdarzona łaską, Pan z tobą! Szczęśliwa jesteś między kobietami."

Biblia Tysiąclecia V (2000)
"Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami."

Biblia Warszawska [brytyjka] (1975)
"I wszedłszy do niej, rzekł: Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami."

Biblia Wujka (1599)
"I wszedszy Anioł do niej, rzekł: Bądź pozdrowiana łaski pełna, Pan z tobą, błogosławionaś ty mię­dzy niewiastami."

NT Remigiusz Popowski (2000)
"Kiedy wszedł do niej, powiedział: „Raduj się, obdarzona łaską, Pan z tobą”."

Przekład Toruński Nowego Przymierza (2017)
"A po wejściu do niej, anioł powiedział: Witaj, obdarowana łaską; Pan z tobą; to ty błogosławiona jesteś pośród kobiet."

Słowo Życia (1989)
"Gabriel, stanąwszy przed nią, powiedział: – Bądź pozdrowiona! Pan jest z tobą. Obdarzył cię szczególną łaską."

Uspółcześniona Biblia Gdańska (2017)
"Kiedy anioł przyszedł do niej, powiedział: Witaj, obdarowana łaską, Pan jest z tobą. Błogosławiona jesteś między kobietami."

* * * * *

Tak więc ja zostaję przy "łaską obdarowana", więc szczęśliwa a moim życiu zbliżając się do Boga, poznając Go, szukając oddalam się od wykręconych, heretyckich kultów szerzonych przez rzymskich zwodzicieli.

No dobrze. Czy coś wyjaśniłem? A może namieszałem i pojawiły się jakieś pytania?


Kategorie: _blog, katolicyzm, apologetyka / katolicyzm


Słowa kluczowe: maria, maryja, łaski pełna, herezja, mariologia, kult maryjny


Komentarze: (1)

Luke8l, January 3, 2019 20:59 Skomentuj komentarz


Ks. prof. Franciszek Mickiewicz w swoim komentarzu do wersetu Łk 1,28 pisze tak:
Kecharitōmenē, imiesłów strony biernej perfectum, jest jednym z najtrudniejszych słów Nowego Testamentu. Wielu tłumaczy Biblii nadal idzie za zwrotem ukutym w Wulgacie: gratia plena i oddaje go w swym języku jako łaski pełna. Są też przekłady angielskie, francuskie, włoskie i inne, w których słowo to tłumaczy się w sposób bardziej opisowy: „przepełniona łaską”, „która jesteś najbardziej wyróżniona”, „której udzielono szczególnej łaski” i tym podobne. Imiesłów ten pochodzi od czasownika charitoō, który z kolei u swych podstaw ma rzeczownik charis, czyli sprzyjanie, łaskawość, łaska, dar darmo dany. Charitoō oznacza więc okazać łaskawość, obdarzyć łaską (w takim znaczeniu występuje w Ef 1, 6). W greckiej wersji ST słowo to występuje jedynie w Syr 18, 17, właśnie w formie imiesłowu kecharitōmenos, i oznacza człowieka życzliwego, łaskawego. Słowo charitoō należy do grupy czasowników przyczynowych (zakończonych na -oō) i jako takie wskazuje na skutek, przemianę spowodowaną przez charis (łaskę) w danej osobie. Natomiast imiesłów czasu perfectum wskazuje na obecny stan wynikający z czynności, która została zapoczątkowana w przeszłości, a której skutki trwają w teraźniejszości. Strona bierna wreszcie podkreśla, że czynność została wykonana nie przez osobę, do której ten imiesłów się odnosi, lecz przez kogoś innego (w 1, 28 podmiotem działającym jest sam Bóg). Wszystkie te elementy razem wzięte tworzą bardzo bogatą w treść ideę. W tym kontekście niektórzy egzegeci usiłują przełożyć imiesłów kecharitōmenē na swój język opisowym zwrotem, który wydaje się najbardziej trafny: „ty, która zostałaś przemieniona przez łaskę” (np. I. de la Potterie; G. Rossé). Aby przygotować Maryję do zadania macierzyństwa Bożego, Bóg obdarzył Ją pełnią łaski, która Ją oczyściła i uświęciła. Jednakże została Ona wewnętrznie przemieniona przez łaskę nie tylko po to, by mogła stać się matką Mesjasza, ale by stała się matką, pozostając dziewicą. Anioł w swym pozdrowieniu oznajmia Maryi, że Ona już doświadcza na sposób duchowy tego stanu, który jest skutkiem Bożego działania w Niej (choć jeszcze nie jest do końca tego świadoma), i że dokonana w Niej gruntowna przemiana może być przedmiotem Jej radości (Raduj się).

Natomiast wspomniany werset przetłumaczył następująco: Łk 1:28 Anioł przyszedł do Niej i powiedział: „Raduj się, przemieniona przez łaskę, Pan jest z Tobą”.

Skomentuj notkę
28 maja 2017 (niedziela), 13:09:09

Kult maryjny

Dobre opracowanie:

Kult maryjny w Kościele rzymskokatolickim

dogmaty i tytuły Maryi na tle nauczania Pisma Świętego

Robert Kałamański

Cena: plik w PDF, do darmowego zassania
Pobierz: kultmaryjny-robertkalamarski.pdf

 i drugie też dobre:

Kult maryjny w Kościele katolickim

Jego doktryny, ich ustanowienie przez Kościół katolicki i biblijna podstawa

Bartek Sylwestrzak

Cena: plik w PDF, do darmowego zassania
Pobierz: Kult maryjny w Kościele katolickim.pdf

 Ważne, że brat Bartek nie mieszka od wielu lat (a może od nigdy) w Polsce.


 

Do opracowania są jeszcze dwa wykłady Fabiana, nagrane w ramach Tajemnego Planu:


Kategorie: katolicyzm, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: kult maryjny, maria, maryja, katolicyzm, fatima, zwiedzenie, herezja, tajemny plan


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 kwietnia 2015 (niedziela), 11:13:13

3 katolickie bałwochwalstwa

Obcując z katolikami dochodzę do wniosku, że praktykują oni co najmniej 3 poważne bałwochwalstwa. Wyjaśnię - bałwochwalstwo to wstawienie czegokolwiek w miejsce Boga.

Wyliczę te bałwochwalstwa prosto je definiując:

#1. Ubóstwienie Maryi, przy czym ubóstwiana raczej nie jest Maria, matka Pana Jezusa tylko jakaś wizja jakiejś osoby, oraz jakieś demony, co się pod nią podszywają w objawieniach, demony które siedzą na obrazach i rzeźbach i na tym kulcie żerują zbierając ludzką chwałę i kasę dla swoich ludzkich propagatorów.

#2. Ubóstwienie kościoła (przez małe "k"), czyli pokładanie swojej nadziei na wieczność (czyli przyszłość) w organizacji i urzędzie, który zawłaszczył sobie nie tylko władzę nauczania (podaje do wierzenia to w co katolik ma wierzyć) ale też władzę duchową (między innymi władzę odpuszczania grzechów).

#3. Ubóstwienie Eucharystii, zarówno samego konsekrowanego opłatka rozumianego jako fizyczne ciało Jezusa, jak i samego misterium mszy, która wg. katolików jest ofiarą za grzechy a przez to stać się powinna centrum życia religijnego katolika.

Jak to jest inne od nauczania apostołów i proroków. Jak to nie brzmi ze Słowem Bożym zawartym w Pismach Świętych obu Przymierzy.


Kategorie: teologia, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, maryja, kult maryjny, kult eucharystyczny, eucharystia, kościół, watykan


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
W:5 P:1
8 kwietnia 2015 (środa), 03:24:24

Wierze w Marię (moje Credo - wyznanie wiary)

Ostatnio znowu wokoło mnie funkcjonują osoby, które dość mocno zaangażowane są w kult maryjny oraz jego propagowanie. Znak czasów? Niekoniecznie. Może po prostu wyszedłem z mojego małego pokoiku do ludzi i ich świat znowu mnie zadziwia.

Tak czy inaczej muszę się względem Marii, Maryi i Matki Boskiej jakoś określić i spróbuję to teraz uczynić w formie mojego kolejnego już Credo - prywatnego wyznania wiary. Zapiszę to, tak jak w to wierzę dziś.

Wyznianie wiary

#1. Na początek mocny  element tego wyznania. Otóż wierzę. Wierzę w Marię, matkę Jezusa. Wierzę, że była, że miała wiarę, i że miała wielką wiarę skoro żyjąc w społeczności żydowskiej powiedziała Bogu "niech mi się stanie" w tak poważnej sprawie jak posiadanie dziecka nie ze swoim mężem. Myślę, że żyjąc w pobożnej, żydowskiej rodzinie wiedziała, że Mesjasz przyjdzie, mogła przypuszczać, że przyjdzie w ciele, od Izajasza mogła przypuszczać nawet, że to ciało będzie jakiejś panny (dziewicy), ale dlaczego prawie z jej ciała miło by się to przytrafić? Dlaczego? Bo Bóg tak chciał - i tu już objawiła się jej wiara.

Wierzę, że opiekowała się, a potem szła za Jezusem, że była gdy nauczał, była pod krzyżem, że była z apostołami przy zesłaniu Ducha Świętego. Wszystko to jest opisane w Biblii - dlaczego miałbym w to nie wierzyć? Wierzę.

Myślę czasem, że nawet chciałbym być jak Maria. Być tak blisko Pana, tak móc słuchać Jego słów. I tak wierzyć Bogu. Maria to dobry wzór. To bohaterka wiary! Jak Abraham, jak apostoł Paweł, jak Noemi. Myślę, że kiedyś będą mógł ją poznać - wszak wierzę w świętych obcowanie, ale dopiero kiedyś, bo póki co ja na tej ziemi jeszcze żyję a Maria już nie.

Tyle o Marii wiem na pewno, bo to jest objawione przez Boga w objawieniu i mimo iż katolickie przekłady na język polski pewne rzeczy przeakcentowują (żeby nie powiedzieć, że przekręcają) gotów jestem w dziedzinie mariologii przyjąć w pełni tłumaczenie Biblii Tysiąclecia (niedawno przyłapałem ją na lekkim przegięciu właśnie w tym temacie - Mk3:34 - oj, mogę nie pamiętać, może sprawdzić, choć to inna bajka).

 

#2. Z Soborem Efeskim (425 rok) mam już problem. Na pewno była tam dyskutowana natura Jezusa i zapadło tam orzeczenie dotyczące Jego boskości w ciele (unia hypostatyczna - ojej, jakie trudne słowo). Jedni mówią, że orzeczenie to zostało orzeczone aby rozprawić się w nestorianami i ich herezją, inni, że chodziło o politykę, władzę w cesarstwie i władzę w kościele. Pewne jest, że nestorianie w kościele byli obecni również poza granicami cesarstwa a cesarstwo niekoniecznie uważało tamte kościoły za kościół. Polityka? Zdecydowanie tak.

Ale zostawmy nestorian - po soborze pewna frakcja wyprowadziła z orzeczeń tego soboru wniosek że "Maria to Theotokos". Wniosek może i co do słów logiczny, ale co do istoty już niekoniecznie, a przy tym nadużycie autorytetu soboru ewidentne. A może głos w dyskusji czy sobory mają autorytet? Ten sobór nie był spotkaniem starszych w wierze, którzy w poście i modlitwie szukali Boga. Wszak to już V wiek i ten sobór był elementem brutalnej wojny polityczniej pomiędzy biskupami (starszymi), którzy już dawno przestali pełnić rolę biskupów (starszych). Polityka? Tak!

Osobiście uważam, że fakt umiejscowienia tego Soboru w Efezie pomógł zamachowcom - wszak Efez jest szczególnie duchowo zadżumiony bardzo starym, opisywanym w Biblii kultem Królowej Niebios, który to kult na nowo pojawia się w kulcie maryjnym. W sferze duchowej demon przyklejone do Diany (albo jak kto woli Artemidy) zapewne ma tu swój udział. W sferze praktycznej w Dziejach Apostolskich pisze coś o "rzemieślnikach Demetriusza" (Dz19:38) i to jest już czysto ludzkie wyjaśnienie początku kultu obrazów Matki Boskiej w swej materialnej postaci. Kto ma wątpliwości, że często chodzi o kasę niech spojrzy na kramy, sklepy i handlarzy pod Jasną Górą czy też w Medjugorie.

Wiem, że Jezus narodził się z dziewicy, więc jego człowiecza natura nie miała ziemskiego ojca. Podobnie Jego boska natura nie pochodziła od Marii i niech będzie mój głos w wielowiekowej dyskusji: theotokos czy christotokos. Dla mnie christotokos.

 

#3. W objawienia maryjne wierzę. Może nie wszystkie, bo nie wszystkie badałem ale wierzę w Fatimę i wierzę w Medjugorie. Cuda niewątpliwie miały miejsce w Fatimie - tam historię badałem bardziej. Efekty (niektórzy to zwą: owoce) w postaci bałwochwalczego kultu widać. Widać też magię uprawianą w tych miejscach. Niedawno kolega pokazywał mi zdjęcia z Fatimy. Strach patrzeć co tam robią: palenisko, na tym ruszt, na tym świeczki i nie tylko. Na ten rusz rzuca się woskowe przedstawienia chorych miejsc: nóg, żołądka, jelit, piersi. Rzuca się figurkę dziecka gdy nie można zajść w ciąży, albo woskową nogę, gdy noga jest chora. Obok sklepik, gdzie się te woskowe coś się kupuje. Warto to zobaczyć aby się zainspirować i potem o ochronę ludzi przed fatimskim zwiedzeniem Boga prosić. Ale czy ma sens prosić Boga o ochronę gdy ludzie chcą uprawiać w Fatimie magię?

I jeszcze coś. Wierzę w skuteczność tej magii. Przypuszczam, że wiele chorób ustąpiło, słyszałem o przypadkach uzdrowień, wiem, jak potem osoba, której taki cud się przytrafia staje się apostołem tego miejsca i tego kultu, staje się głosicielem i apostołem magii.

Jednak wierzę, że osoba, która się w tych objawieniach objawia to nie Maria, matka Jezusa. Ludzie, którzy zmarli nie kontaktują się z żyjącymi, a co ważniejsze, do nas żyjących Bóg wyraźnie powiedział abyśmy ze zmarłymi kontaktu nie szukali. W Kościół Triumfujący wierzę o tyle, że pewnie niedługo zatriumfuje ale co się dzieje z ludźmi, którzy umarli nie wiem, nie znam się. Biblia mało o tym mówi, więc nie chcę snuć domysłów. 

Nie wierzę więc, że objawia się Maria, matka mojego Pana ale wierzę, że osoby, które się w objawieniach objawiają to demony. Osoby te mają moc oddziaływać jakoś na zmysły ludzi i się objawiać, dość dużo wiedzą o świecie, o historii, wiedząc też coś o wszechświecie i rzeczywistości duchowej. Widać, że działają planowo, bo te objawienia zostały przygotowane na setki a nawet tysiące lat przed nimi. To fachowcy. Fachowcy w kłamstwie, fachowcy w zwodzeniu. To fachowcy diabła.

Skąd to wiem? Badałem treści tych objawień. Badałem przekazywane treści a nie tylko sam fakt cudu. Objawienia w Medjugorie to trudny do logicznego wartościowania postmodernistyczny bełkot, doskonale dopasowany do naszych bezmózgowych czasów, sprzeczny sam w sobie, a więc fałszywy a przez to zwodniczy. Takie modne teraz: "ludzie, bądźcie dobrzy bo dobro jest w was a będzie dobrze tylko mnie słuchajcie".

Fatima to coś zupełnie innego. To twarde, jednoznaczne, spójne z XIX-wiecznym katolicyzmem poselstwo - pewnie dlatego łatwiej je zbadać. Zbadałem - jest całkowicie niezgodne z ewangelią. To religia uczynkowa, to dążenie do osiągnięcia sprawiedliwości przed Bogiem poprzez pobożne, katolickie życie katolickimi sakramentami. Osoba, która się tam przedstawia podszywa się do Boga przywłaszczając sobie jego unikalne atrybuty. I dlatego względem tego co się tam objawiało stosuję zalecenie z Listu do Galatów 1:8-9, niech ten "anioł światłości" będzie po prostu przeklęty. I będzie przeklęty nie mocą mojego przekleństwa ale decyzją Boga o zrzuceniu diabłów w jakąś czeluść czy jakoś tak.

Tyle o objawieniach maryjnych.

 

#4. Wierzę też, że kult Matki Boskiej (nie matki Jezusa) to coś złego samo w sobie. Dlaczego? Ot, choćby dlatego że to kult a więc (tu moja definicja) różne czynności, dokonywane z pobudek religijnych, które mają w sposób tajemniczy wpłynąć na rzeczywistość. Kulty są złe, kultu nie traktują Pana Boga jako wszechmocnego suwerena ale jak maszynę, którą pobudzając można sprowokować do pożądanych dla siebie działań.

Złe jest też oddawanie czci stworzeniu i złe jest aby to uzasadnić obdarzanie tego stworzenia zarezerwowanymi tylko dla Boga przymiotami. Do Matki Boskiej doklejono już świętość (to prawie można, bo to się bierze z wiary a nie z jakości życia), najświętość, przenajświętość, z nią też wiązane są tytuły: współodkupicielka, wspomożycielka, Królowa Kościoła, Królowa Niebios no i Królowa Polski.

Każdy kult, a kult maryjny w sposób szczególny wypaczają obraz Boga i sprawiają, że określenie, które apostoł Paweł zastosował do religijnych żydów ("przez was poganie bluźnią Bogu" - Rz 2:24n, ale patrz na całość, na Rz 2:1nn) tak doskonale dziś pasuje do katolików. Szkoda, bo ludzie na świecie nie znają Boga a kult maryjny nie pomaga im Go poznać.

 

#5. Fakt dialogu Jezusa z Janem pod krzyżem, jest mi znany. Dobrze, że nasz Pan zadbał o swoją matkę. Myślę, że lepiej jej było starość spędzić wśród uczniów (w kościele) niż wśród bliskich ale z tego faktu nie potrafię wyprowadzić uzasadnia udziału Marii w dziele Jezusa w takim stopniu jak to jest czynione. Współodkupicielka? Przesada!

 

#6. Wiem, że w mariologii katolickiej walczą ze sobą dwa kierunki: z Marią do Boga, przez Maryję do Jezusa. Ten pierwszy jest normalnym świętym obcowaniem, ten drugi to herezja budująca fałszywy obraz Boga, a więc służąca zwiedzeniu. Ten pierwszy, jako zgodny z objawieniem w pełni akceptuję. Ten drugi, tak propagowany przez demony przeklinam, bo tak mi nakazał św. Paweł a apostołów i proroków chcę traktować w swoim życiu poważnie.

 

#7. Na koniec problem autorytetu. Problem Marii to problem temu komu wierzyć. Czy wierzyć Bogu, który się objawia i Pismo Święte mi to odwieczne objawienie opisuje, czy też wierzyć ludziom ubranym w służbowe szaty mieniącymi się być kościołem? Jezus mówił coś o fałszywych nauczycielach, o wilkach w owczych skórach, o tym jak ich rozpoznać. Apostołowie Piotr i Paweł dali nam wytyczne jak badać nauki, doktryny, objawienia i te wytyczne będę stosował. Będę nawet w stosunku do tak wielkiego autorytetu jakim w Polsce był (a może jest) Jan Paweł II. Gdy widzę jego zdjęcie przez figurą fatimską mam na myśli werset Rz 1:22n - "Podając się za mądrych stali się głupimi. Zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka".

Modlitwa:

Panie Boże. Dziękuję Ci za to, że żyję w czasach, w których Biblię mogę sobie kupić za 15zł a taką ładną,   w skórzanej okładce to za złotych 75. Mogę też sobie ściągnąć z interenetu, poczytać go grecku, wyklikać słownik biblijny, konkordancję, poszukać w innych przekładach. Mogę czytać Twoje słowa i wiedzieć wszystko co do wiedzenia jest mi potrzebne.

Dziękuję Ci za to, ale też proszę. Proszę aby inni ludzie szukając Ciebie nie byli zwiedzeni. Jak bym chciał abyś zamknął usta fałszywym nauczycielom. Tak bym chciał ale to Twoja wola wzgłedem tego świata ma się spełniać i każdy człowiek sam musi wybrać czy szuka Ciebie, czy też zostaje przy swoim.


Kategorie: teologia, katolicyzm, credo, _blog, osobiste/credo, teologia/katolicyzm/mariologia


Słowa kluczowe: maria, maryja, kult maryjny, sobór efeski, fatima, medziugorie, medjugorie, credo, odwyk


Komentarze: (1)

Grigalius, April 20, 2015 21:47 Skomentuj komentarz


Maria wyróżnia się jeszcze czymś. Gdy Bóg powoływał Mojżesza, Jeremiasza, Jonasza..to ich reakcja na powołanie była w styl= Ja? Panie? Wybierz kogoś innego...a Maria się zgodziła od razu..zatem słusznie powiedziałeś bohaterka wiary.
Skomentuj notkę
7 września 2014 (niedziela), 20:54:54

O Marii

Znalazłe, świetne więc zachowuję.
Artykuł pochodzi z http://www.slowoizycie.pl/00-2/mar.htm

 

Maria, matka Jezusa - studium postaci

Stanisław Sylwestrowicz

W swoim życiu, już po decyzji zaufania Chrystusowi, słyszałem wiele kazań i wykładów, wygłoszonych przez pastorów i nauczycieli ewangelicznych. Jednak tylko dwa z nich w znaczącej części poświęcone były Marii, matce Jezusa. Myślę, że to nie jest przypadek. I wydaje mi się, że to uprzedzenie ma niezbyt pozytywne skutki. Bo wszystkie postaci, opisane w Biblii, umieszczone są tam przez Ducha Świętego nie bez powodu, a ze studium każdej z nich możemy wynieść pewne nauki również dla siebie.

Spróbujmy zastanowić się:
­ Czego możemy nauczyć się z postawy Marii?
­ Jaką przestrogę niesie pewne wydarzenie z życia Marii?
­ Jaką postawę powinniśmy mieć wobec osób zaangażowanych w tzw. kult maryjny?

Czego możemy nauczyć się z postawy Marii?

"A w szóstym miesiącu Bóg posłał anioła Gabriela do miasta galilejskiego, zwanego Nazaret, do panny poślubionej mężowi, któremu było na imię Józef, z domu Dawidowego, a pannie było na imię Maria. I wszedłszy do niej, rzekł: Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami. Ale ona zatrwożyła się tym słowem i rozważała, co by mogło znaczyć to pozdrowienie. I rzekł jej anioł: Nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus. Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawid, i będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca. A Maria rzekła do anioła: Jak się to stanie, skoro nie znam męża? I odpowiadając anioł, rzekł jej: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym. I oto Elżbieta, krewna twoja, którą nazywają niepłodną, także poczęła syna w starości swojej, a jest już w szóstym miesiącu. Bo u Boga żadna rzecz nie jest niemożliwa.

I rzekła Maria: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. I anioł odszedł od niej" (Łuk. 1,26-38).

Reakcja Marii na pojawienie się anioła i jego przesłanie jest niesamowita. Widzimy naturalny w takiej sytuacji lęk, rozważanie pozdrowienia: “Co ono może oznaczać”? I pytanie: “Jak to się stanie...”? Maria nie poddawała w wątpliwość, że to jest możliwe (inaczej niż to uczynił sędziwy kapłan Zachariasz), ale pytała o sposób, w jaki zostanie matką Syna Bożego. W końcu demonstruje godną podziwu postawą całkowitej uległości wobec woli Bożej: “ ... niech mi się stanie według słowa twego".

I w tym miejscu zatrzymajmy się przez chwilę. Czego moglibyśmy spodziewać się od młodziutkiej, kilkunastoletniej izraelskiej dziewczyny? Przede wszystkim przerażenia, zamknięcia się w sobie i jednoznacznego: - Nie, nie, tylko nie ja! Panie Boże, poszukaj kogoś innego! (Mniej więcej tak zareagował Mojżesz, gdy Bóg powoływał go do służby.) Zaproponowanie Marii, aby nosiła w łonie poczęte bez udziału mężczyzny dziecko, można by porównać - na przykład - do zaproponowania którejś z dziewcząt z grupy młodzieżowej, aby poprowadziła wielką chrześcijańską noclegownię dla chorych na AIDS, a i tak nie byłoby to adekwatne porównanie. Wiemy, że w tamtych czasach, kiedy raczej na serio traktowano Prawo Mojżeszowe, bycie w ciąży przed poślubieniem męża traktowane było jako wszeteczeństwo i kończyło się kamienowaniem (V Moj. 22).

Dla wypełnienia woli Bożej Maria ryzykowała życie, reputację, więź z narzeczonym.

Jak bardzo my, chrześcijanie, potrzebujemy dziś takiej postawy w sytuacji, gdy Bóg powołuje nas do wypełnienia Jego woli. - Oto ja, sługa Pański, niech mi się stanie według słowa Twego ­ to powinno być naszą reakcją na każde powołanie od Pana.

Kiedy Bóg przemawia do nas: - Udostępnij swoje mieszkanie, aby odbywały się tam spotkania grupy domowej ­ możemy reagować: - Ależ, Panie Boże, moje mieszkanie nie jest odpowiednio duże, nieładne Poza tym ludzie co tydzień u nas, nie będziemy mieć spokoju... A ponadto, co sąsiedzi pomyślą, ucierpi na tym nasza reputacja!... - i jeszcze sporo innych wymówek. Ale możemy też zareagować jak Maria: - Oto ja, sługa Pański, niech mi się stanie według słowa Twego.

Albo kiedy Bóg mówi: ­ Szukaj innej pracy, bo w tej nie niczego poza wegetacją nie możesz robić. Możemy odpowiadać, że inna praca nie da nam wystarczających środków do życia, że boimy się, że innej nie da się w ogóle znaleźć. Ale reakcją właściwą winno być: - Oto ja, sługa Pański, niech mi się stanie według słowa Twego.

A jeśli Bóg powie: ­ Pakuj się i jedź na misję do sąsiedniego miasta... kraju... kontynentu... Jakże często mówimy: - Panie, chyba nie ja? Ja nie mam zdolności językowych, źle znoszę długie podróże. Tu mam mieszkanie, pracę, mam zostawić wszystko, co stanowi o moim świecie, o moim życiu? A właściwe byłoby: - Oto ja, sługa Pański, niech mi się stanie według słowa Twego.

Kiedy słyszymy, jak Bóg przemawia: ­ Chcę, abyś czekał na moje TAK dla relacji z osobą, którą kochasz... Ile tu wymówek mamy: - Skoro kochamy się, to znaczy, że to już jest pobłogosławione przez Boga, bo Bóg jest miłością... I własne pożądliwości próbujemy podrzucić Bogu do zaakceptowania. Kto z nas umiałby powiedzieć: “Oto ja, sługa Pański, niech mi się stanie według słowa Twego" i czekać, aż Bóg zezwoli na to małżeństwo...

A jak jest z naszym odzewem w kwestii dawania, w kwestii wzięcia na siebie odpowiedzialności, na przykład, za poprowadzenie domowej grupy?

Pamiętajmy: Maria ryzykowała życie! Położyła na szali więź ze swoim narzeczonym! Nie wiedziała, czy jej nie oskarży, albo nie opuści (co zresztą planował, gdy się tylko dowiedział, że jego panna jest brzemienna). My zaś często mówimy Bogu "nie" w sprawach, wymagających tylko rezygnacji z odrobiny wygody, poświęcenia odrobiny czasu...

Byliśmy niedawno w jednym ze zborów w Warszawie. Duży zbór, sporo członków. Po nabożeństwie dziękowano grupie Amerykanów za to, że tak pięknie odmalowali kaplicę (w Warszawie!!!). Przepraszam bardzo, o co w tym wszystkim chodzi? Czy członkowie zboru nie mogą poświęcić czasu, wysiłku, komfortu swojego życia, aby odmalować własną kaplicę? Ci wierzący z Ameryki poświęcili swój skąpy urlop, wydali ogromne sumy na podróż i pokornie wykonali najmniej wykwalifikowane prace, walcząc z sennością po podróży do innej strefy czasowej. A nas na to nie stać? Marzę o dniu, kiedy grupa z naszego zboru pojedzie na misję np. na Wschód, nie tylko aby pomóc w remoncie kaplicy, ale takżew ewangelizacji i uczniostwie. Ale do tego potrzebujemy postawy Marii: “Oto ja, sługa Pański, niech mi się stanie według słowa Twego”.

Jaką przestrogę mamy z pewnego wydarzenia z życia Marii?

“I poszedł do domu. I znowu zgromadził się lud, tak iż nie mogli nawet spożyć chleba.
A krewni, gdy o tym usłyszeli, przyszli, aby go pochwycić, mówili bowiem, że odszedł od zmysłów. A uczeni w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy, mówili, że ma Belzebuba i że mocą księcia demonów wypędza demony” (Mar. 3,20-22). “Wtedy przyszli matka i bracia jego, a stojąc przed domem, posłali po niego i kazali go zawołać. A wokół niego siedział lud. I powiedzieli mu: Oto matka twoja i bracia twoi, i siostry twoje są przed domem i poszukują cię. I odpowiadając, rzekł im: Któż jest matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” (Mar. 3,31-35).
Czasem, kiedy czytamy ten fragment, nie widzimy całości sytuacji, gdyż jest on przedzielony teologiczną wypowiedzią Jezusa na temat grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Dziś skupimy się na tym, co działo się poza tą dyskusją:

Wiersz 20 przedstawia Jezusa w swoim rodzinnym dom, nie w świątyni czy synagodze. Tłum zebrał się tak wielki, że nie można było nawet spożyć chleba. Nie ma mowy o regularnym posiłku, żeby coś ugotować ­ nawet chleba nie można było spożyć! Czyż można dziwić się reakcji Jego krewnych? Chcą go pochwycić! Chcą przerwać to, co dzieje się u nich wdomu. Chcą zatrzymać służbę Jezusa! Co więcej, do krewnych Jezusa dotarły pogłoski, że odszedł On od zmysłów! Najgorsze było to, że uczeni w Piśmie, którzy pofatygowali się aż z Jerozolimy, twierdzili, że Jezus jest opętany! Wyobraźmy sobie tę scenerię: Tłum napiera na rodzinny dom Jezusa, przynoszą chorych, opętanych. Harmider, przepychanie się. Demony z krzykiem wychodzą, a na dodatek autorytety religijne oskarżają, że to się dzieje pod wpływem Belzebuba. Wiara rodziny Jezusa wystawiona jest na ciężką próbę, postanawiają coś z tym zrobić... Czytamy, że krewni, gdy o tym usłyszeli, przyszli, aby Go pochwycić. W wersecie 31 jest powiedziane, kim byli owi krewni: “Wtedy przyszli matka i bracia Jego, a stojąc przed domem, posłali po Niego i kazali Go zawołać”. Wiadomość przedziera się przez tłum: “Oto matka Twoja i bracia Twoi, i siostry Twoje są przed domem i poszukują Cię” (Mar. 3,32). Dlaczego Go poszukiwali? Wiemy z poprzednich wersetów: Chcieli Go porwać, zatrzymać to, co się działo, zatrzymać Boże dzieło!

Pamiętamy, że błąd ten powtórzył też jeden z uczniów Jezusa, gdy dowiedział się, że Jezusa czeka śmierć krzyżowa. Też próbował odwieść Jezusa od wypełnienia woli Ojca, ośmielił się strofować Go: “Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na Ciebie”(Mat. 16,22). Odpowiedź Pana była ostra: “Idź precz ode mnie szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie” (Mat. 16, 22-23).

Również i w rozważanej przez nas historii padają mocne słowa naszego Zbawiciela: “Któż jest matką moją i braćmi?” (Mar. 3,33). Kiedyś jeden ze studentów zapytał: Jak to możliwe, żeby Jezus mógł powiedzieć tak ostre słowa o swojej matce? Możemy zastanawiać się, jak ona czuła się, gdy to usłyszała. Jak czuje się matka, słysząc z ust swego syna słowa: “Któż jest matką moją i braćmi”? Tak, to były ostre słowa, moim zdaniem, porównywalne do słów skierowanych do Piotra: Idź precz szatanie! Bo dla tych, którzy próbują zatrzymać Boże dzieło, nawet jeśli to jest Jego własna matka, Jezus ma zawsze mocne napomnienie.

Ktoś może powiedzieć, że może krewni Jezusa rzeczywiście wtedy zwątpili, poniosło ich i chcieli zatrzymać dzieło Jezusa. Ale skąd możemy mieć pewność, że Maria brała w tym wszystkim udział poza tym, że była tam fizycznie obecna? Tak się składa, że my nie mamy wglądu w serce człowieka i nie możemy wiedzieć, jakimi motywami kieruje się człowiek, ale Jezus dokładnie wiedział, co było w sercu każdego spośród członków Jego rodziny. I to w Jego niepodważalnym świadectwie słyszymy: “Któż jest matką moją, i braćmi?” Należy zaznaczyć, że wypowiedź Jezusa w niczym nie łamała Prawa Mojżeszowego, nie była przejawem braku szacunku wobec rodzica. Była łagodnym, ale mocnym napomnieniem.

Jakie wnioski płyną z tej sceny? Po pierwsze, że Maria była człowiekiem takim jak my, także upadała i grzeszyła. Słowo Boże przeczy tu wszelkim koncepcjom jakiegoś uprzedniego odkupienia, dającego niepokalane poczęcie czy rzekome bezgrzeszne jej życie. Po drugie, znajdujemy tu przestrogę, że nigdy nie powinniśmy stawiać naszego rozumowania, naszego sposobu myślenia, naszych pomysłów ponad wolą Boga!

Przykłady tego można mnożyć. A oto jeden z nich: Czyż nie każdy z nas jest powołany, w tej czy innej formie, do przyprowadzania innych do Chrystusa? Możemy podać tysiące logicznych argumentów, rzekomo zwalniających nas z obowiązku i przywileju głoszenia innym Ewangelii: nie mam daru, jestem za młody, jestem za stary, nie mam przygotowania, odwagi, okazji... A w głębi serca wiemy, że to tylko nasze wymówki i że tak naprawdę to sami, czasem poprzez naszą bierność, spowalniamy rozwój Królestwa Bożego na ziemi. Zatrzymujemy Jego dzieło! Dlatego właśnie tak wielką zachętę kryje ten werset: “I powiódł oczyma po tych, którzy wokół Niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” (Mar. 3,34-35).

Czy słyszycie, co jest zawarte w tej obietnicy? Czy dobrze to słyszycie? Jeśli gorliwie przylgniemy do Pana i będziemy pełnić Jego wolę, to będziemy Mu tak bliscy jak rodzona matka i bracia, i siostry. Czynienie woli Bożej jest aż tak ważne dla Niego.

Kto w tamtej sytuacji pełnił wolę Bożą? Nie Jego matka i siostry, i bracia. Ci, po których powiódł oczyma, którzy słuchali Go, odbierali Jego posługę ­ to oni pełnili wolę Bożą i dlatego zostali tak wyróżnieni.

Możemy zatem uczyć się od Marii postawy zaufania, ale też tego, ze nigdy nie należy oceniać woli Bożej przez pryzmat własnej logiki, nawet popartej największymi autorytetami religijnymi.

Kult maryjny

Czym jest, skąd pochodzi i jaki powinniśmy mieć stosunek do ludzi weń zaangażowanych?

Słowo kult w “Słowniku języka polskiego” jest definiowane jako oddawanie czci religijnej, ubóstwianie, ogół ceremonii, praktyk religijnych; wielki szacunek dla kogoś albo czegoś, uwielbianie. I dlatego w zasadzie słowo kult należałoby odnosić jedynie do Boga, gdyż tylko On jest godzien takiej czci.

Zasadniczo korzenie kultu Marii możemy obserwować w Biblii, a dokładnie w grzesznej, ludzkiej naturze człowieka. “A gdy On to mówił, pewna niewiasta z tłumu, podniósłszy swój głos, rzekła do niego: Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś. On zaś rzekł: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go” (Łuk. 11,27-28). Jaką sytuację znajdujemy w tym wersecie? Pewna kobieta w tłumie, słuchająca mądrych i pełnych mocy słów Pana Jezusa, doszła do wniosku, że wielkim zaszczytem dla Jego matki było noszenie Go w swoim łonie, karmienie i pielęgnowanie. Była tak poruszona, że zdobyła się na odwagę i głośno to wypowiedziała. [Dziękujmy Bogu, że tak się stało. Dzięki temu mamy utrwaloną opinię Boga na ten temat.] Jezus zaś odpowiada, że to ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go, są naprawdę błogosławieni. W Biblii Tysiąclecia ten werset jest tak przetłumaczony, że sugeruje, jakoby Jezus potwierdził, iż fakt noszenia w łonie Zbawiciela i karmienie go piersią ­ oznaka ogromnej bliskości i zażyłości ­ jest rzeczywiście tym olbrzymim błogosławieństwem: “Lecz On rzekł: Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (BT, Łuk. 11,28) W rzeczywistości, słowo menoin najczęściej używane jest dla pokazania kontrastu. Rozumowaniu tej kobiety (jakoby prawdziwym błogosławieństwem było fizyczne przebywanie blisko Pana) Jezus przeciwstawiał właściwe rozeznanie, co jest dla nas prawdziwym błogosławieństwem: słuchanie Słowa Bożego i przestrzeganie go! Jezus koryguje rozumowanie tej niewiasty mówiąc: Nie. Prawdziwym błogosławieństwem, przewyższającym nawet odczuwanie ruchów maleńkiego Syna Bożego w łonie, jest słuchanie i przestrzeganie Słowa Bożego.

Kiedy na soborze w Efezie w 431 roku uchwalano, że Maria jest Matką Boga, intencją była obrona prawdy, dotyczącej natury Jezusa. Biskup Konstantynopola Nestoriusz miał bowiem tendencję do zdecydowanego oddzielania w Jezusie tego, co Boskie, od tego, co ludzkie. I to była niebezpieczna herezja, gdyż w takim przypadku na krzyżu cierpiał nie Bóg, ale człowiek: Chrystus tylko duchowo zjednoczony z Bogiem. Rzecz sprowadzało się wówczas do kwestii, czy Maria urodziła człowieka, czy Boga, który stał się człowiekiem przez wcielenie? Wtedy walka o tytuł matki Bożej była walką o obronę czystości nauki co do jedności natury Jezusa. Jednak, niestety, ojcowie Kościoła - broniąc tak ważnej prawdy wiary - nie powstrzymali Kościoła od niewłaściwego skupienia się na matce Jezusa. Kiedy oni szli na obrady soborowe, tłum - podobnie jak ta kobieta z przytoczonego fragmentu (Łuk. 11) - wykrzykiwał i wiwatował na cześć matki Zbawiciela. Ale tam, niestety, nie znalazł się nikt, kto by skutecznie wykazał błąd takiego wiwatowania.

Jaki powinien więc być nasz stosunek do tych, którzy są zaangażowani w tzw. kult maryjny?

Zalecałbym pokorę. Nie mamy prawa wygłaszać napomnień z piedestału doskonałości. To nie jest tak, że bałwochwalstwo dotyczy tylko ich. Wprawdzie nie klękamy przed figurą czy obrazem, ale chciwość i krnąbrność, choć nie tak ewidentne, są traktowane przez Słowo Boże na równi z bałwochwalstwem (albo i gorzej).

Zalecałbym także uprzejmość. Bywa, że w sposób skandaliczny ewangeliczni chrześcijanie dyskutują na tematy maryjne. To, że mamy rację, nie upoważnia nas do wszystkiego. Trzeba umieć mieć rację. Niech napomnieniem będzie dla nas Słowo: “Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej. Lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem. Miejcie sumienie czyste, aby ci, którzy zniesławiają dobre chrześcijańskie życie wasze, zostali zawstydzeni, że was spotwarzali” (I P. 3,15-16).

Rozróżniam dwa typy osób o pobożności maryjnej.

Typ pierwszy to praktykujący kult maryjny w nieświadomości - robią to, czego ich nauczono. Gdy poznają i przyjmą Ewangelię, naturalnym następstwem będzie zrozumienie, iż tylko jeden jest pośrednik między Bogiem a człowiekiem: Jezus Chrystus, że tylko Bogu należy oddawać cześć Boską, a czczenie jakiegokolwiek człowieka jest bałwochwalstwem. Nie ma sensu spierać się o kult Marii przed ich nawróceniem.

Typ drugi to oddani kultowi maryjnemu z przekonania. Wyobrażenie Marii zajęło u nich miejsce Boga lub jest z Nim na równi. Nie można im przedstawiać Ewangelii w oderwaniu od ich zaangażowania w czczenie człowieka. W ich przypadku jest to samo sedno koniecznego upamiętania się. Zwykle występuje tu zaciekły opór wobec Ewangelii. Skuteczne mogą być tylko metody walki duchowej (modlitwa, post, świadectwo uświęconego życia). Wszelkie logiczne dysputy są raczej bezskuteczne i tylko zwiększają napięcie. Ale jeśli ich kochamy, będziemy o nich walczyć.

Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go” (Łuk. 11,28). Strzeżmy się, byśmy - również i przez naszą niewłaściwą postawę wobec osób zaangażowanych w kult maryjny - nie wypadli z tego błogosławieństwa!


Kategorie: teologia, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: kult maryjny, maria, maryja


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
23 sierpnia 2014 (sobota), 05:10:10

Kult maryjny i Dz17:23nn

Przeczytałem….

http://www.fronda.pl/a/maryja-sama-wybrala-polske-za-kraj-swojego-krolowania,40898.html

1608? 1656? No tak. To wiele wyjaśnia. Mniej więcej od tego czasu w Polsce jest gorzej, gorzej i gorzej. Mniej więcej od tego czasu, bo po XVI-wiecznych przebudzeniach związanych z dostępnością Pisma Świętego, z drukiem, z ewangelią, która była głoszona Polacy coraz bardziej wchodzą w bałwochwalczy kult maryjny jezuitów słuchając i od Boga się odsuwając.

Konsekwencje? Co my tam mamy w XVII wieku? - wojny, wojny, wojny… a jakiś czas później zabory, i znowu wojny… I coraz więcej bałwochwalstwa… i coraz gorzej… bo Złoty Wiek to Polska miała, gdy na polski Słowo Boże tłumaczył ks. Leopolita, Szymon Budny i ks. Wujek. Gdy śpiewano psalmy przełożone przez Kochanowskiego, a nie litanie maryjne ułożone przez włoskich jezuitów.

Bóg wyznaczył narodom czasy i granice aby go szukały. (Dz 17:24-27) i Polacy nie są tu wyjątkiem. Czy go szukamy? Jeszcze jest czas aby przestać oddawać cześć stworzeniu i nie ważne, czy obrazom i rzeźbom które Polskę nam zaśmiecają, czy też i Marii, matce Jezusa, która cały swym życie wskazywała na Niego, a nie odbierała sobie czci Bogu należnej poprzez dokładanie do litanii kolejnych wywyższające ją tytułów.

Wróćmy jako naród do "Bóga, który stworzył świat i wszystko, co w nim istnieje. On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko". I zróbmy to szybko, bo zaraz nie będziemy mieli państwa, zaraz nie będzie nas jako narodu. Przypomnijmy sobie o drugim przykazaniu i nie dopuszczajmy do siebie demonów, które pod imieniem matki Jezusa chwalimy w Licheniu czy na Jasnej Górze, a które czasami przemawiają, objawiają i inne diabelskie sztuczki czynią ludzi zwodząc.


Do redakcji Frondy - zastanówcie się jaką ewangelię głosicie. Czy tą od Boga, czy zwodniczą o której pisał św. Paweł w Gal 1:8-9. Zastanówcie się, bo jako przewodnicy w tym narodzie wielką odpowiedzialność za Wasz pisania macie. 


 

Zachowuje bo może się przydać:

 Maryja sama wybrała Polskę za kraj swojego królowania
za Fronda, bjad/gosc.pl, 22.08.2014, 20:33
http://www.fronda.pl/a/maryja-sama-wybrala-polske-za-kraj-swojego-krolowania,40898.html

Maryja sama wybrała Polskę za kraj swojego królowaniaMaryja sama wybrała Polskę za kraj swojego królowania (fot. Rafał Drozd, Wikipedia) Matka Boża sama wybrała Polskę za kraj swojego królowania. Dokonało się to w objawieniu, jakiego dostąpił w 1608 roku włoski jezuita Giulio Mancinelli. Niepokalana powtórzyła to jeszcze na Wawelu.

Odpowiedzi na to pytanie udzielili wrocławscy paulini podczas nowenny przed uroczystością NMP Częstochowskiej. O. Waldemar przypomniał nieco zapomnianą historię, która świadczy o tym, że to sama Matka Boża wybrała Polskę za kraj swojego królowania. Stało to się jeszcze przed 1656 rokiem, gdy król Jan Kazimierz uznał Ją oficjalnie za władczynię naszego państwa.

O. Władysław mówił o historii, która rozpoczęła się w 1608 roku w Neapolu. Włoski jezuita Giulio Mancinelli modlił się do Maryi o objawienie, jaki jeszcze tytuł chciałaby mieć w Litanii Loretańskiej.

W wigilię uroczystości NMP, 14 sierpnia, zobaczył Niepokalaną i klęczącego u Jej stóp swojego współbrata z nowicjatu, św. Stanisława Kostkę. Zawołał: „Królowo Wniebowzięta, módl się za nami!". „Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? - usłyszał. - Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie".

Władze kościelne potwierdziły następnie prawdziwość tego objawienia. O. Mancinelli udał się z kolei w pieszą pielgrzymkę do Polski i przybył do Krakowa 8 maja 1610 roku. W katedrze wawelskiej, obok grobu św. Stanisława, przeżył kolejne objawienie. Matka Boża powtórzyła, że jest Królową Polski. Prosiła o widzialny symbol Jej panowania. Mieszkańcy Krakowa odpowiedzieli na to w 1628 roku, umieszczając królewską koronę na wieży bazyliki Mariackiej. W 1666 roku zastąpiła ją jeszcze większa korona.


Kategorie: teologia, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: kult maryjny, katolicyzm, fronda


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
4 listopada 2005 (piątek), 20:18:18

Natychmiast święty albo nie

1. Cytat z gazety

Uroczyste otwarcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II

PAP 04-11-2005, 18:29

W Katedrze na Wawelu rozpoczęły się w piątek uroczyste nieszpory, które poprzedzają pierwszą sesję trybunału powołanego do przesłuchania w Polsce świadków w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II. Po nabożeństwie zostaną zaprzysiężeni członkowie trybunału, pracami którego pokieruje biskup Tadeusz Pieronek (...)

2. Lekcja Starotestamentowa

Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej (...) Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań.

(Piąta księga Mojżeszowa, rozdział 5)

3. Moje wątpliwości

Mam prawo je mieć. Mam prawo uważać, że Słowo Boże jest ważniejsze niż wypowiedź choćby najważniejszego i najmądrzejszego człowieka na ziemi. Mam prawo odczytywać dekalog w sposób prosty, jednoznaczny, dosłowny. Mam prawo do własnych ocen oświetlając otaczające mnie wydarzenia światłem Słowa Bożego.

W zasadzie to chciałbym wystąpić jako świadek w procesie beatyfikacji Jana Pawła II. Chciałby powiedzieć o moich wątpliwościach bo jeżeli mądrzy ludzie świadomie tak czynią to co będą czynić mniej mądrzy za to wpatrzeni w autorytet tych mądrych.

Chciałbym być świadkiem procesu beatyfikacji Jana Pawła II. Co najmniej od 1987 roku obserwuję jego życie, słucham co mówi, patrzę, czytam i mam wątpliwości. Przed chwilą w Wiadomosciach powiedzieli, że "nikt z prowadzących proces nie ma wątpliwości co do świętości Jana Pawła II". Ja wątpliwości mam - pewnie dlatego nie wezmą mnie na świadka.

4. Sprawiedliwość Boga

Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków. (...) Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie należy pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.

(List do Hebrajczyków, rozdział 10, wersety od 28)

5. Miłosierdzie Boga

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.

(Ewangelia Jan, rozdział 5:24)

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.

(Ewangelia Jan, rozdział 3)

6. Ludzkie oceny

W świetle powyższych słów Nowego Testamentu zastanawiam się po co tu na ziemi wygłupiać się, organizować jakieś procesy, tworzyć trybunały, wydawać wyroki nie mając ani właściwej wiedzy, ani formalnego umocowania (tu niektórzy uważają, że co jak co, ale umocowanie to mają). Przecież alternatywy są dwie:

  • albo Jan Paweł II (choć może bardziej Karol Wojtyła) pokładał ufność w Jezusie i jego ofierze za grzechy - i na podstawie swej wiary Bóg widzi go świętym a on sam jest zbawiony;

  • albo Jan Paweł II (choć może bardziej Karol Wojtyła, bo przed Bogiem nie ma znaczenia funkcja i pozycja człowieka na ziemi) pokładał ufności w czymś innym i wtedy nawet najmniejszy jego grzech powoduje, że świętym on nie jest.

W każdym w powyższych przypadków świętość lub jej brak jest wynikiem osobistej relacji Karola Wojtyły ze zmartwychwstałym Jezusem Chrystusem i ludzkie trybunały oraz tak liczne dziś ludzkie działania nic tu nie zmienią.

7. Emocje

Duża część tego przemyślenia wymyśliłem pisząc tekst "Pytanie o podmiot" stanowiący pierwszą z cyklu 5 refleksji po śmierci papieża. Wtedy dałem się ponieść emocjom ale też rozumowo wymyśliłem, że ze względu na emocje innych lepiej będzie jak nie opublikuję tego tekstu. Dziś minął pewien czas i możliwe jest bardziej intelektualne spojrzenie na osobę Jana Pawła II. Dlatego do tematu podchodzę po raz drugi a tamtą notkę, z 3 kwietnia po prostu odblokowuję czyniąc widoczną.

Wszystkie refleksje zebrane w pewien zbiorek można przeczytać tu:

Najważniejsza, bo zachęcająca do działań wydaje mi się być to trzecia (#3). Teraz, wspominając te dni stwierdzam, że bardzo ciekawy był ten tydzień żałoby ale emocje emocjami, minęło pół roku i wszystko jest jak było. No cóż - emocje.


Kategorie: katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: katolicyzm, Jan Paweł II, kult maryjny, Fatima, wątpliwości, święty


Komentarze: (5)

nestor, November 15, 2005 17:58 Skomentuj komentarz


czyz nie wkrada sie tutaj wiara w Ducha Swietego?

w34 -> nestor, November 14, 2005 17:51 Skomentuj komentarz


Ludzki wymiar sprawiedliwości ma racje bytu ale tu nie mówimy o ludzkim wymiarze sprawiedliwości ale o jakimś ludzkim procesie, który orzeka w nie do końća ludzkich sprawach.

nestor, November 9, 2005 13:46 Skomentuj komentarz


a ja tak troche przewrotnie.
Tylko Bog jest sprawiedliwy, tylko on oddzieli ziarna od plew.

Czy znaczy to, iz wymiar sprawiedliwosci na ziemi nie ma racji bytu?

Mariusz, December 22, 2007 02:46 Skomentuj komentarz


Chciałbym kiedyś stanąć twarzą w twarz i powiedzieć, że widzę jak i Ty.
Mariusz

anonim, April 28, 2014 16:22 Skomentuj komentarz


Litania do JP2 (2014-04-27)

Jednoczycielu Wisły i Cracovii - módl sie za nami
Dawco kremówek - módl się za nami
Pozdrawiaczu z okna - módl się za nami
Dobry powodzie żeby wypić - módl się za nami
Ty, który nie chciałeś żeby się do ciebie modlić - módl się za nami
Wybacz nam, o święty, że nie możemy cię uznać wcieleniem boga
Ta pierdolona religia nie pozwala
Lecz - o święty - gdybyś za życia odrobinę mocniej ekumenizował... na wschód...
Kto wie?
Grunt, że wiemy co miałeś na myśli
"Nie róbcie mi pomników" - to kurtuazja
"Spalcie moje notatki" - zawoalowana prośba o publikację
"Nie stawiajcie mi pomników" - żart
My, katolicy
My wiemy lepiej

* * * * * *

Prawdopodobnie Martin Lechowicz, prawdopodobnie
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.