Kto kogo atakuje
Czytam taki kawałek:
Źródło: Gazeta Wyborcza, Taka Brytania jest Wielka, Wojciech Orliński, 28 lipca 2012
Czytam taki kawałek:
Źródło: Gazeta Wyborcza, Taka Brytania jest Wielka, Wojciech Orliński, 28 lipca 2012
O zmarłym mówi się dobrze albo nie mówi się nic.
O konkurencji mówi się dobrze albo nie mówi się nic.
O zmarłym należy mówić prawdę albo milczeć.
O konkurencji należy mówić prawdę albo milczeć. (w biznesie zawsze jest kłopot w zachowaniu obiektywizmu - ale w życiu też!)
Nie zawsze mądrość tego świata zawarta w przysłowiach jest mądrością.
Podano sandacza, którego Wokulski zaatakował nożem i widelcem. Panna Florentyna o mało nie zemdlała, panna Izabela spojrzała na sąsiada z pobłażliwą litością, a pan Tomasz... zaczął także jeść sandacza nożem i widelcem.
"Jacyście wy głupi!" - pomyślał Wokulski czując, że budzi się w nim coś niby pogarda dla tego towarzystwa. Na domiar odezwała się panna Izabela, zresztą bez cienia złośliwości:
- Musi mnie papa kiedy nauczyć, jak się jada ryby nożem.
Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne.
"Widzę, że odkocham się tu przed końcem obiadu..." - rzekł do siebie.
- Moja droga - odpowiedział pan Tomasz córce - niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd... Wszak mam rację, panie Wokulski?
- Przesąd?... nie powiem - rzekł Wokulski. - Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków, gdzie on jest stosowny, do warunków, gdzie nim nie jest.
Pan Tomasz aż poruszył się na krześle.
- Anglicy uważają to prawie za obrazę... - wydeklamowała panna Florentyna.
- Anglicy mają ryby morskie, które można jadać samym widelcem; nasze zaś ryby ościste może jedliby innym sposobem...
- O, Anglicy nigdy nie łamią form - broniła się panna Florentyna.
- Tak - mówił Wokulski - nie łamią form w warunkach zwykłych, ale w niezwykłych stosują się do prawidła: robić, jak wygodniej. Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów, którzy baraninę z ryżem jedli palcami, a rosół pili prosto z garnka.
Bolesław Prus, "Lalka" rozdział XVI, tom I
W świecie jest coś takiego co zwie się etykietą. Etykieta to zbiór uzgodnionych zasad postępowania ale ciekawą rzeczą jest to po co ktoś, kiedyś taki zbiór stworzył. Drugą równie ciekawą sprawą wymagającą przemyślenia jest dlaczego niektórzy tak uparcie się do tych reguł stosują, nawet w sytuacjach, gdy jest to całkowicie nie na miejscu.
Po małym konflikcie międzyludzkim spowodowanym niezachowaniem należnej etykiety A. wymyśliła kiedyś, że etykieta jest po to aby osoby które się nienawidzą, mogły ze sobą mimo to przebywać, aby się nawzajem nie pozagryzały i aby mogły prowadzić swoje gierki i wojenki bez takiego po prostu, szczerego wystrzelania się po gębach. Takie wystrzelanie się za drogo kosztuje, więc mamy etykietę, która jest odgrywaniem niewiadomo czego i niewiadomo po co a każdy uczestnik czuje, że ma to coś wspólnego z kłamstwem.
Lekceważenie, pogardę a nawet nienawiść można doskonale wpleść w etykietę. Niby jest w porządku, nie można się do niczego przyczepić ale jednak, jest jakiś niesmak. I tak to etykieta staje się narzędziem kłamstwa, tak powszechnie używanym w naszym świecie.
Aha: podobny problem dotyczy ceremonii, ceremoniałów i niektórych obrzędów.
A najbardziej we fragmencie spodobało mi się iż "Wokulski zaatakował sandacza nożem i widelcem".
*faux pas
A poza tym miło, że używasz wielkich liter. Nie tak, jak lenie/niechluje tu i ówdzie;)