Słowo kluczowe: przemówienie


6 lipca 2017 (czwartek), 10:41:41

Wizyta Trumpa w Warszawie

Wynotowuję fakty, a chciałbym emocje ale nie potrafię, bo wielce śpiący jestem mimo dobrej kawy:

#1. Plan wizyty Donalda Trumpa:

9:25 - Spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą na Zamku Królewskim w Warszawie
10:30 - Spotkanie z mediami na dziedzińcu Zamku Królewskiego
11:10 - Udział w spotkaniu plenarnym podczas Szczytu Trójmorza
12:15 - Spotkanie z prezydent Chorwacji Kolindą Grabar-Kitarović
13:00 - Przemówienie na Placu Krasińskich
14:00 - Koniec wizyty w Warszawie. Podróż do Niemiec na szczyt G20.

#2. AszDziennik dał taki tekst:

Ciężka noc Trumpa. Zaimprezował nad Wisłą, obudził się bez portfela i walizki z kodami atomowymi

Ponad stu agentów Secret Service od rana przeczesuje teren między Mostem Poniatowskiego a popularnym klubem "Cud nad Wisłą" w Warszawie. To tam ze środy na czwartek przebywać miał prezydent USA Donald Trump, który prosto z pokładu samolotu Air Force One postanowił ruszyć w miasto – dowiaduje się ASZdziennik.

Po nocnej eskapadzie Trump obudził się w ubraniu na podłodze swojego hotelowego pokoju bez krawata, portfela i walizki z kodami atomowymi. Prezydent twierdzi, że z ubiegłej nocy niewiele pamięta.

– Do N24 na Centralny było jeszcze 40 minut i stwierdziłem, że szybciej będzie z buta – napisał na Twitterze, dodając hasztag #PartyHard – Już wtedy walizka gdzieś mi covfefe – podkreślił.

Choć od balangi mija już kolejna godzina, nikt z otoczenia prezydenta wciąż nie wie, gdzie znajduje się tzw. "atomowa futbolówka", czyli teczka z kluczami do arsenału jądrowego USA.

– Poznaję go – twierdzi tymczasem 22-letni Kacper, który spotkał prezydenta USA gdy ten próbował wbić ze swoim alko do Hocków-Klocków. – Mówił, że właśnie przyleciał do Warszawy i udało mu się wynieść z samolotu parę "małpek".

Kacper i Donald rozpracowali je na schodkach, ale imprezowiczom wciąż było mało.

– Donald skoczył jeszcze na Orlen po jeden czteropak, ale wrócił z całym koncernem, chyba już bez walizki – dodaje 22-latek. – Potem mieliśmy jeszcze ruszyć na Zbawixa, ale Donald powiedział, że odpada, bo jest na rano ustawiony z jakimś Adrianem.

Tymczasem akcja poszukiwawcza nad Wisłą wciąż nie przynosi rezultatu, a globalne bezpieczeństwo wisi na włosku. Donald Trump z niepokojem spogląda na rejestr połączeń z ostatniej nocy i 8 telefonów do Władimira Putina między 02:30 a 3:00 i 3 nieodebrane od prezydenta Chin Xi Jinpinga chwilę po 4:30.

– Wrzuciliśmy posty na Fejsa "Cudu", "Pomostu 511" i "Babiego Lata" z prośbą o udostępnianie – twierdzi szef ochrony głowy amerykańskiego państwa. – Na uczciwego znalazcę czeka zielona karta bez loterii wizowej – zachęca przedstawiciel Secret Service.

#3. Kraje międzymorza to (lecę z głowy):

  1. Polska
  2. Czechy
  3. Słowacja
  4. Węgry
  5. Rumunia
  6. Bułgaria
  7. Słowenia
  8. Chorwacja
  9. no i 3 kraje bałtyckie: (9) Litwa, (10) Łotwa i (11) Estonia

Nie wypisałem (12) Czarnogóry i (13) Macedonia, oraz (14) Mołdawii. Kluczowa jest też (15) Białoruś oraz (16) Ukraina. Problemem jest zawsze prorosyjska (17) Sebia.

#4. A w Rzepie napisano tak:

W czasie warszawskiego szczytu liderzy takich krajów jak Polska, Węgry, Austria, Słowenia czy Bułgaria mają rozmawiać o nowych połączeniach drogowych, kolejowych, morskich a także o wspólnym bezpieczeństwie energetycznym. Jak mówi szef gabinetu polskiego prezydenta Krzysztof Szczerski, chodzi o to, by przygotować konkretne projekty współpracy pomiędzy krajami.
– Mamy przygotowaną przez specjalistów listę 157 projektów, które mogłyby być zrealizowane w ramach tej grupy państw Trójmorza, dających realnie efekt spójności – dodaje Szczerski. Trójmorze jest pomysłem polskich dyplomatów. Chodzi o to, aby region Europy, zapóźniony z powodu komunistycznej przeszłości, mógł szybciej się rozwijać i dorównywać krajom Europy Zachodniej.

#5. Przemówienie:

Przemówienie Donalda Trumpa w Warszawie

Donald Trump

Przybywamy do waszego kraju, aby przekazać bardzo ważną wiadomość: Ameryka kocha Polskę i Ameryka kocha Polaków, dziękujemy wam. (...) Jest to ogromny zaszczyt, że mogę stanąć w tym mieście, pod tym właśnie pomnikiem na cześć Powstania Warszawskiego, zwracając się do Polaków, których tak wiele pokoleń marzyło o Polsce, która będzie bezpieczna, silna i wolna. (...)

W imieniu wszystkich Amerykanów chcę również podziękować całemu polskiemu narodowi za wielkoduszność, którą pokazaliście, witając i przyjmując naszych żołnierzy w waszym kraju. Ci żołnierze są nie tylko dumnymi obrońcami wolności, ale również symbolem zaangażowania Ameryki na rzecz waszego bezpieczeństwa i waszego miejsca w silnej, demokratycznej Europie. (...)

Jesteście dumnym narodem

To moja pierwsza wizyta w Europie Środkowo-Wschodniej jako prezydenta, bardzo cieszę się, że jestem właśnie tutaj, w tym jakże cudownym, pięknym kraju – jest tu naprawdę pięknie. Polska jest geograficznym sercem Europy, ale – co jeszcze ważniejsze – w Polakach postrzegamy duszę Europy, wasz naród jest wielki, ponieważ wielkim jest wasz duch i jest to duch silny. (...)

Przez dwieście lat Polska ciągle cierpiała od nieustannych napaści, natomiast jakkolwiek można było najechać i okupować Polskę, a jej granice wymazać z mapy, to nigdy nie można było wymazać jej z kart historii ani z waszych serc. W tych ciemnych czasach utraciliście swą ziemię, ale przenigdy nie utraciliście dumy. (...) Wbrew wszelkim próbom zmiany Was, ucisku albo zniszczenia was przetrwaliście i zwyciężyliście, jesteście dumnym narodem. (...). Narodem Kopernika, Chopina, Jana Pawła II. Polska jest ziemią wielkich bohaterów, a wy jesteście ludźmi, którzy znają prawdziwą wartość tego, o co walczycie. Triumf polskiego ducha po stuleciach trudów daje nam wszystkim nadzieję na przyszłość, w której dobro zatriumfuje nad złem, zaś pokój da radę pokonać wojnę.

Dla Amerykanów Polska jest symbolem nadziei. Od samego zarania naszego kraju polscy bohaterowie, amerykańscy patrioci walczyli ramię w ramię w naszej wojnie o niepodległość i w wielu innych wojnach później. (...) Z naszej strony nigdy nie zrezygnowaliśmy z wolności i niepodległości, jako prawa i prawdziwego losu Polaków i nigdy, przenigdy tego nie zrobimy. Nasze dwa kraje łączy specjalna więź wykuta w ogniach historii i charakteru narodowego. Jest to braterstwo, które istnieje tylko pomiędzy narodami, które walczyły, krwawiły i ginęły o wolność. (...) Jestem tu dzisiaj nie tylko po to, by odwiedzić starego sojusznika, ale też pokazać was jako przykład wolności innym, którzy poszukują wolności i którzy chcą zebrać w sobie odwagę i gotowość, aby bronić naszej cywilizacji. (...)

Historia Polski to historia ludzi, którzy nigdy nie utracili nadziei; których nigdy nie dało się złamać i którzy nigdy, przenigdy nie zapomnieli, kim są. (...) Wasze granice zniknęły na ponad wiek i pojawiły się ponownie sto lat temu. (...) W 1920 roku w „cudzie nad Wisłą" Polska zatrzymała wojska rosyjskie zamierzające podbić Europę. Zaledwie 19 lat później, w 1939 roku, zostaliście ponownie najechani, tym razem przez Niemców z zachodu i Związek Radziecki ze wschodu. Pod podwójną okupacją Polacy musieli wycierpieć rzeczy, których nie da się opisać: masakra w lesie katyńskim, Holokaust, powstanie w getcie i Powstanie Warszawskie, zniszczenie tej pięknej stolicy (...), dynamiczna największa żydowska diaspora w Europie została zredukowana niemal do zera. Potem, w 1944 roku, naziści i Armia Czerwona szykowali się do straszliwej, krwawej bitwy tutaj właśnie, o Warszawę. I pośród tego piekła na ziemi Polacy unieśli głowy, aby bronić swojej ojczyzny. Jestem głęboko zaszczycony, że dziś są tutaj weterani i bohaterowie Powstania Warszawskiego. Chylimy czoła przed waszym poświęceniem i klniemy się, że zawsze będziemy pamiętać o waszej walce o Polskę i o wolność. Dziękuję. (...)

Silna Polska jest błogosławieństwem Europy i świata

Najeźdźcy próbowali Was złamać, ale Polski nie da się złamać. Kiedy nadszedł 2 czerwca 1979 r., kiedy milion Polaków zgromadziło się na mszy z polskim papieżem, każdy komunista musiał wiedzieć, że opresyjny system wkrótce się zawali. Milion Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci – nagle wzniosło głosy w jednej modlitwie; milion Polaków, którzy nie prosili o bogactwo, nie prosili o przywileje; zamiast tego milion Polaków powie trzy proste słowa: „my chcemy Boga". (...)

Stojąc tu dzisiaj przed tym niesamowitym zgromadzeniem, jakże wiernym narodem, nadał słyszę te głosy odbijające się echem w historii. Ich przesłanie jest tak samo aktualne dzisiaj jak kiedykolwiek – Polacy, Amerykanie, Europejczycy nadal wołają wielkim głosem: „my chcemy Boga". (...)

Razem z papieżem Janem Pawłem II potwierdziliście swoją tożsamość jako naród wierny Bogu. Dzięki tej potężnej deklaracji, tego, kim jesteście, pojęliście, co macie zrobić, jak macie żyć. Stanęliście solidarnie przeciwko ciemiężcom, przeciwko barbarzyńskiej esbecji, przeciwko okrutnemu systemowi, który doprowadził do ruiny wasze miasta i dusze, i wygraliście. Polska zatriumfowała, Polska zawsze zatriumfuje. (...)

Silna Polska to błogosławieństwo dla krajów Europy i one dobrze o tym wiedzą; silna Europa to błogosławieństwo dla Zachodu i dla całego świata. (...)

Europa nie konfrontuje się dziś z komunizmem. Ale są inne zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa, dla naszego stylu życia. (...)

Mamy do czynienia z inną ideologią, taką, która chce eksportu terroryzmu, ekstremizmu na cały świat, Ameryka i Europa cierpiały od jednego ataku terrorystów po drugim. Sprawimy, by to dobiegło końca. (...)

Powstrzymamy terroryzm, ale...

Zachęcamy Rosję, aby wstrzymała swoją działalność na rzecz destabilizacji Ukrainy i innych krajów i jej wsparcie dla wrogich reżimów, w tym Syrii i Iranu, oraz by zamiast tego przyłączyła się do wspólnoty narodów odpowiedzialnych, walczących przeciwko wspólnym wrogom, a w Syrii broniących cywilizacji jako takiej. (...)

Musimy pracować razem, aby stawić czoła siłom niezależnie od tego, czy wewnętrznym czy zewnętrznym, z południa czy z północy, czy ze wschodu, które chcą podkopać nasze wartości i zniszczyć więzi kultury, wiary i tradycji, które czynią nas tymi, którymi jesteśmy.

Jeśli zostawimy te siły tak, jak są, to podkopią naszą pewność siebie, osłabią naszego ducha i wolę bronienia siebie i naszego społeczeństwa. Natomiast tak jak nasi przeciwnicy i wrogowie z przeszłości nauczyli się tutaj, w Polsce, tak samo my wiemy, że te siły również w końcu muszą ponieść porażkę, rzeczywiście chcemy aby ci ludzie przegrali.

Przegrają nie dlatego, że nasz sojusz jest silny, nasze kraje odporne, a nasza siła nie ma sobie równych. Wszystko to, musimy powiedzieć, jest prawdą, nasi przeciwnicy jednakże muszą przegrać, ponieważ nigdy nie zapomnimy, kim jesteśmy.

...nie możemy zapominać o wartościach

A jeśli nie zapomnimy, kim jesteśmy, to po prostu nie da się nas pokonać. Amerykanie nigdy nie zapomną, narody Europy nigdy nie zapomną. Jesteśmy najszybszym i najwspanialszym społeczeństwem, nie ma niczego takiego jak nasza wspólnota, świat nigdy nie znał czegoś podobnego jak nasza wspólnota narodów. Piszemy symfonię, tworzymy innowacje, świętujemy naszych pradawnych bohaterów, przyjmując ponadczasowe tradycje i zwyczaje, i zawsze chcemy znaleźć, odkryć zupełnie nowe horyzonty. Nagradzamy wybitnych, dążymy do doskonałości i cieszymy się z inspirujących dzieł sztuki, cieszymy się z rządów prawa i chronimy prawa do wolności mowy oraz wyrażania poglądów. (...)

Rzucamy wyzwanie wszystkiemu, rozmawiamy o wszystkim, chcemy wiedzieć wszystko, abyśmy lepiej poznali samych siebie. Ale przede wszystkim cenimy godność każdego życia ludzkiego, chronimy prawa każdego i doceniamy nadzieje każdego człowieka, który chce żyć w wolności. To są bezcenne więzi, które trzymają nas razem jako narody, jako sojuszników oraz jako cywilizację. (...)

Europa musi inwestować w bezpieczeństwo

Jak długo tylko będziemy znać naszą historię, będziemy umieli budować naszą przyszłość. Amerykanie wiedzą, że silny sojusz wolnych, suwerennych i niezawisłych narodów jest najlepszą obroną dla naszej wolności i dla naszych interesów. Najlepszą obroną dla naszych interesów i wolności jest silny sojusz wolnych, suwerennych i niezawisłych narodów.

Dlatego moja administracja zażądała, aby wszyscy członkowie NATO w końcu wywiązali się ze swoich zobowiązań finansowych. (...) Zwracając się do tych, którzy krytykują nasze stanowisko, chcę tylko powiedzieć, że USA zademonstrowały nie tylko poprzez słowa, ale też poprzez działania, że stajemy ramię w ramię, broniąc artykułu 5 [paktu północnoatlantyckiego] dla wspólnego zobowiązania do obrony kolektywnej. (...)

Łatwo mówić, ale liczą się czyny i dla naszej własnej ochrony, wy wiecie to najlepiej, Europa musi robić więcej. Europa musi zademonstrować, że wierzy w swoją przyszłość, inwestując pieniądze, aby tę przyszłość zagwarantować. Dlatego właśnie chylimy czoła przed Polską za jej decyzje, aby w tym tygodniu ruszyć z zakupem od USA sprawdzonych w boju rakiet Patriot, najlepszych na całym świecie. (...) Dziękuję wam, dziękuję ci, Polsko. Muszę powiedzieć, że przykład, który pokazaliście, jest naprawdę wspaniały. Dziękujemy ci, Polsko. (...)

Walka o Zachód zaczyna się w umyśle i duszy

Fundamentalne pytanie naszych czasów brzmi: czy Zachód chce przeżyć? Czy mamy pewność w naszych wartościach, żeby walczyć o nie do samego końca? Czy mamy wystarczający szacunek do naszych obywateli, aby bronić naszych granic? Czy mamy odwagę, aby zachować naszą cywilizację w obliczu tych, którzy chcieliby ją sobie podporządkować i zniszczyć?

Możemy mieć największe gospodarki i najbardziej śmiercionośną broń na ziemi, natomiast jeżeli nie będziemy mieli silnej rodziny, silnych wartości, to wtedy będziemy słabi i nie przetrwamy.

Jeżeli ktokolwiek zapomni o wadze tych rzeczy, niech przybędzie do jednego kraju, który nigdy o tym nie zapomniał, niech przybędzie do Polski, tu, do Warszawy, niech pozna historię Powstania Warszawskiego. (...) Ci bohaterowie przypominają nam, że Zachód został zbawiony krwią patriotów. (...) Każda piędź ziemi, każdy fragment cywilizacji jest wart bronienia go za cenę życia.

Nasza walka o Zachód nie zaczyna się na polu walki, zaczyna się w umyśle, w duszy i woli do walki. Więzi łączące naszą cywilizację nie są mniej ważne i wymagają nie mniej obrony niż malusieńki przesmyk ziemi, od którego zależała niegdyś nadzieja całej Polski. (...)

Nasza wolność, nasza cywilizacja i nasze przeżycie zależą od naszych więzi, historii, kultury i pamięci. Dziś, tak samo jak kiedykolwiek, Polska jest w naszym sercu. Dokładnie tak, jak Polski nie dało się złamać – mówię to dzisiaj, by usłyszał to cały świat – Zachód nigdy, przenigdy nie pozwoli się złamać. Nasze wartości zatriumfują, nasze narody będą rozkwitać.

Więc razem walczmy wszyscy tak, jak Polacy: za rodzinę, za wolność, za kraj i za Boga. Dziękuję wam, niech was Bóg błogosławi, niech Bóg błogosławi Polaków, niech Bóg błogosławi naszych sojuszników i niech Bóg błogosławi Stany Zjednoczone Ameryki.

Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Rzepy. Tłum. i oprac. pap, tk

#6. Ale w Trumpie nie pokładałbym ufności. Co z tego że amerykanie sprzedadzą nam patrioty i poprą międzymorze. Jeżeli Jahwe miasta nie ustrzeże strażnik daremnie czuwa potrzeba więc aby się naród do Boga zwrócił a nie do Trumpa, Angeli, Putina czy innych wielkich tego świata (ostatnio modni są Chińczycy).


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: trump, międzymorze, przemówienie


Komentarze: (2)

wojtek, July 12, 2017 13:47 Skomentuj komentarz


Biały Dom, Biuro Sekretarza Prasowego

Przemówienie prezydenta Donalda Trumpa do Narodu Polskiego na Placu Krasińskich, w Warszawie w dniu 6 lipca 2017 roku

Dziękuję.  Stany Zjednoczone mają wielu znakomitych dyplomatów, ale doprawdy nie ma lepszego ambasadora naszego  kraju niż nasza wspaniała Pierwsza Dama Melania

Przybyliśmy na spotkanie z polskim narodem z bardzo ważnym przesłaniem: Ameryka uwielbia Polskę, Ameryka kocha Polaków.Poza tym, że Polacy dokonali wiele dla tego regionu, Amerykanie polskiego pochodzenia bardzo wzbogacili Stany Zjednoczone i jestem naprawdę dumny z tego, że poparli mnie w wyborach w 2016 roku.

To ogromny zaszczyt stać w tym mieście – pod pomnikiem Powstania Warszawskiego – i zwracać się do narodu polskiego, będąc w Polsce, o jakiej marzyło tak wiele pokoleń: bezpiecznej, silnej i wolnej.

Prezydent Duda i cudowna polska Pierwsza Dama Agata powitali nas z niezwykłą uprzejmością i serdecznością, z jakiej Polska słynie na całym świecie.  Dziękuję im obojgu, a także szczególnie ciepło Pani Premier Beacie Szydło.

Cieszymy się również, że jest z nami dziś były Prezydent Lech Wałęsa – znany przywódca Solidarności. W imieniu wszystkich Amerykanów chciałbym też podziękować całemu narodowi polskiemu za gościnność okazaną naszym żołnierzom w Waszym kraju.

Żołnierze ci są nie tylko dzielnymi obrońcami wolności — są też symbolem zaangażowania Ameryki w zapewnienie Polsce bezpieczeństwa i miejsca w silnej i demokratycznej Europie. Jesteśmy dumni, że są z nami tutaj żołnierze amerykańscy, polscy, brytyjscy i rumuńscy.

Uczestniczyliśmy właśnie wraz z Prezydentem Dudą w niezwykle udanym spotkaniu z przywódcami państw Trójmorza. Pragnę powiedzieć mieszkańcom tego wspaniałego regionu: Ameryka dąży do poszerzenia współpracy z Wami.

Będziemy chętnie pogłębiać partnerstwo i wymianę handlową z Waszymi rozwijającymi się gospodarkami. Zależy nam na tym, byście mieli zapewniony dostęp do alternatywnych źródeł energii, aby Polska i jej sąsiedzi nigdy więcej nie stały się zakładnikiem jedynego dostawcy energii.

Panie Prezydencie, gratuluję Panu, a także Pani Prezydent Chorwacji przywództwa w postaci historycznej inicjatywy Trójmorza.

To moja pierwsza wizyta w Europie Środkowej w roli Prezydenta — jestem zachwycony, że odbywa się ona właśnie tutaj, w tym wspaniałym kraju. Polska jest w geograficznym sercu Europy, a co ważniejsze: w polskim narodzie widać duszę Europy. Wasz naród jest wielki, bo jesteście silni wspaniałym duchem.

Przez dwa stulecia Polska padała ofiarą ciągłych, brutalnych ataków. Ale mimo że jej ziemie była najeżdżane i okupowane a państwo zniknęło nawet z mapy nigdy nie udało się wymazać Polski z historii czy też z Waszych serc. W tych mrocznych czasach nie mieliście wprawdzie swojego kraju, ale nigdy nie straciliście swojej dumy.

Dlatego mówię dziś z prawdziwym podziwem: od pól i wsi, aż po wspaniałe katedry i miejskie place Polska żyje, Polska rozwija się, Polska zwycięża. Mimo wszelkich działań, które miały zmienić czy zniszczyć Wasz kraj, mimo opresji, trwaliście i zwyciężaliście.

Jesteście dumnym narodem Kopernika, Chopina i Św. Jana Pawła II. Polska jest krajem bohaterów. Jesteście narodem, który naprawdę wie, czego broni.

Tryumf polskiego ducha na przestrzeni stuleci, które ciężko doświadczyły kraj, daje nam wszystkim nadzieję na przyszłość, w której dobro zwycięża zło, a pokój odnosi zwycięstwo nad wojną.

Dla Amerykanów Polska zawsze była symbolem nadziei – od zarania dziejów naszego narodu. Polscy bohaterowie i amerykańscy patrioci walczyli ramię w ramię w trakcie naszej wojny o niepodległość oraz w wielu późniejszych wojnach. Nasi żołnierze nadal dziś służą w Afganistanie i Iraku, zwalczając wrogów wszelkiej cywilizacji.

Ameryka nigdy nie zrezygnowała z wolności i niepodległości jako prawa i przeznaczenia polskiego narodu — i nigdy nie zrezygnujemy. Oba nasze kraje łączy szczególna więź, u podstaw której leżą wyjątkowe dzieje i charakter narodu. Tego rodzaju wspólnota występuje tylko między ludźmi, którzy walczyli, przelewali krew i umierali za wolność.

Symbole tej przyjaźni można napotkać w stolicy Ameryki. Zaledwie kilka kroków od Białego Domu wznieśliśmy pomniki upamiętniające postacie o takich nazwiskach jak Pułaski i Kościuszko. Podobnie jest w Warszawie, gdzie tabliczki z nazwami ulic przypominają o Jerzym Waszyngtonie,i gdzie stoi pomnik jednego z największych bohaterów świata, Ronalda Reagana.

Jestem tu więc dzisiaj nie tylko po to, by odwiedzić starego sojusznika, ale by wskazać go jako przykład dla innych, którzy zabiegają o wolność i którzy pragną znaleźć odwagę i wolę do obrony naszej cywilizacji. Historia Polski to historia narodu, który nigdy nie stracił nadziei, nigdy nie dał się złamać i nigdy nie zapomniał, kim jest.

Jesteście narodem o ponadtysiącletniej historii. Granice waszego państwa wymazano z map na ponad jeden wiek – i zaledwie przed stu laty granice te zostały przywrócone.

W 1920 roku, w bitwie zwanej Cudem nad Wisłą, Polska zatrzymała sowiecką armię dążącą do podboju Europy.

Dziewiętnaście lat później, w 1939 roku, znów zostaliście napadnięci – tym razem od zachodu przez nazistowskie Niemcy, a od wschodu przez Związek Radziecki. Pod podwójną okupacją naród polski przeżył nieopisaną gehennę: zbrodnię katyńską, Holokaust, warszawskie Getto i Powstanie w Getcie, zniszczenie pięknej stolicy i zagładę prawie jednej piątej ludności.

Kwitnąca żydowska społeczność – najliczebniejsza w Europie – została zredukowana niemal do zera w wyniku systematycznych nazistowskich mordów na żydowskich obywatelach Polski, a brutalna okupacja pochłonęła niezliczone ofiary.

Latem 1944 roku armie hitlerowska i radziecka szykowały się do stoczenia w Warszawie straszliwej krwawej bitwy.  W piekle na ziemi, jakie im zgotowano, Polacy stanęli w obronie swojej Ojczyzny.

To dla mnie ogromny zaszczyt, że są obok mnie weterani i bohaterowie Powstania Warszawskiego. Oddajemy cześć Waszemu poświęceniu i przyrzekamy, że zawsze będziemy pamiętać Waszą walkę o Polskę i wolność.

Pomnik ten przypomina nam, że w straceńczej walce z uciskiem zginęło ponad 150 tys.Polaków. Po drugiej stronie Wisły wojska radzieckie zatrzymały się – i czekały.  Przyglądali się, jak naziści brutalnie zrównują miasto z ziemią, mordując okrutnie mężczyzn, kobiety i dzieci.

Chcieli na zawsze unicestwić ten naród, zabijając w nim wolę przetrwania. Ale nikomu nie udało się zniszczyć odwagi i siły, które znamionują charakter Polaków.

Polski męczennik biskup Michał Kozal dobrze to wyraził słowami:  „Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha u ludzi”.

Przez cztery dziesięciolecia rządów komunistycznych Polska i inne zniewolone  narody Europy opierały się brutalnej kampanii, której celem było zniszczenie wolności,  Waszej wiary, Waszych praw, Waszej historii, Waszej tożsamości – wszystkiego, co stanowi istotę Waszej kultury i człowieczeństwa.

Przez cały ten czas jednak nigdy nie straciliście ducha. Ciemiężcy próbowali was złamać, ale Polski złamać nie mogli.  I kiedy nadszedł dzień 2 czerwca 1979 roku i gdy na Placu Zwycięstwa na pierwszej mszy z polskim papieżem zgromadziło się milion Polaków- tego dnia każdy komunista w Warszawie musiał zdawać sobie sprawę, że opresyjny system wkrótce się załamie. Zrozumieli to dokładnie w tym momencie,  gdy podczas kazania papieża Jana Pawła II milion Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci – podjęło modlitwę.

Nie prosili o bogactwa. Nie prosili o przywileje. Słowami pieśni wypowiedzieli trzy proste słowa: „My chcemy Boga”.

Tymi słowami naród polski przywoływał obietnicę lepszej przyszłości. Polacy odnaleźli w sobie nową odwagę, by przeciwstawić się prześladowcom. I odnaleźli słowa, by zapowiedzieć,  że Polska znów będzie Polską.

Kiedy stoję tu dzisiaj przed tym pełnym wiary narodem wciąż słychać tamte powracające echem głosy. Niosą przesłanie, które dzisiaj jest równie prawdziwe jak dawniej. Naród polski, naród amerykański i narody Europy wciąż wołają: MY CHCEMY BOGA.

Razem z papieżem Janem Pawłem II, Polacy umocnili swoją tożsamość jako naród poświęcony Bogu. I za sprawą tej dobitnej deklaracji, kim jesteście, zrozumieliście co należy uczynić. Złączeni solidarnością wystąpiliście przeciwko uciskowi, przeciwko działającej bezprawnie tajnej policji oraz przeciwko okrutnemu i niegodziwemu systemowi, który zubażał Wasze miasta i Wasze dusze.

I wygraliście. Polska zwyciężyła. Polska zawsze zwycięży!

W tym zwycięstwie nad komunizmem byliście wspierani przez silny sojusz wolnych narodów na Zachodzie, które przeciwstawiły się tyranii. A obecnie wśród najbardziej oddanych członków NATO, Polska powróciła na swoje miejsce jako wiodący kraj Europy, który jest silny, niepodzielny i wolny.

Silna Polska jest błogosławieństwem dla narodów Europy, o czym powszechnie wiadomo. A silna Europa jest błogosławieństwem dla Zachodu oraz całego świata.

Sto lat po przystąpieniu amerykańskich sił do Pierwszej Wojny Światowej, transatlantycka więź pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz Europą jest mocniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.

Nad tym kontynentem nie unosi się już widmo komunizmu. Ale dziś na Zachodzie wciąż stoimy w obliczu poważnych zagrożeń dla naszego bezpieczeństwa i stylu życia. I są to realne zagrożenia. Stawimy im czoło. I na pewno zwyciężymy.

Stoimy w obliczu innej opresyjnej ideologii – której celem jest eksport terroryzmu i ekstremizmu po całym świecie. Ameryka i Europa padają ofiarą jednego zamachu terrorystycznego po drugim. Powstrzymamy je.

Podczas historycznego spotkania w Arabii Saudyjskiej wezwałem przywódców ponad 50 krajów muzułmańskich, by połączyli siły dla wykorzenienia tej groźby, która zagraża całej ludzkości.

Musimy zewrzeć szyki w obliczu wspólnych wrogów, by pozbawić ich terytorium, finansowania, sieci powiązań oraz wszelkich form ideologicznego wsparcia.

I choć zawsze będziemy witali nowych obywateli, którzy podzielają nasze wartości i kochają naszych ludzi, nasze granice zawsze będą zamknięte przed terroryzmem i ekstremizmem.

Walczymy zdecydowanie z radykalnym islamskim terroryzmem. I walkę tę wygramy. Nie możemy zaakceptować tych, którzy posługują się nienawiścią, by usprawiedliwić przemoc wymierzoną w niewinnych.

Obecnie Zachód również staje w obliczu sił, których celem jest wystawienie na próbę naszej woli, zachwianie naszej determinacji i zagrożenie naszym interesom. By przeciwstawić się nowym formom agresji, w tym propagandzie, przestępczości finansowej oraz atakom cybernetycznym, musimy tak przystosować nasz sojusz, by skutecznie konkurował w nowych obszarach i na nowych polach bitewnych.

Wzywamy Rosję, by zaprzestała swoich destabilizujących działań na Ukrainie i wszędzie indziej, i przestała udzielać wsparcia wrogim reżimom – w tym Syrii i Iranowi – a zamiast tego przyłączyła się do wspólnoty odpowiedzialnych narodów w naszej walce przeciwko wspólnym wrogom i w obronie cywilizacji.

I w końcu, po obu stronach Atlantyku, nasi obywatele mierzę się z jeszcze jednym niebezpieczeństwem – z którym możemy sobie w pełni poradzić. To zagrożenie jest dla niektórych niewidoczne, ale dla Polaków – znajome. Stały rozrost rządowej biurokracji, która pozbawia ludzi woli działania i bogactwa. Zachód osiągnął wielki sukces nie dzięki biurokracji i regulacjom, ale dlatego, że ludzie mieli możliwość podążania za swoimi marzeniami i realizowania swoich dążeń.

Amerykanie, Polacy i narody Europy cenią indywidualną wolność i suwerenność. Musimy pracować razem, by przeciwstawić się siłom, niezależnie od tego czy pochodzą z wewnątrz czy z zewnątrz, z Południa czy ze Wschodu, które z czasem grożą podważeniem tych wartości i zerwaniem więzów kultury, wiary i tradycji, które stanowią o naszej tożsamości. Jeśli się im nie przeciwstawimy – siły te pozbawią nas odwagi, nadwątlą naszego ducha i osłabią naszą wolę niezbędną do obrony siebie i naszych społeczeństw.

Ale podobnie jak nasi przeciwnicy i wrogowie z przeszłości dowiedzieli się tego w Polsce – wiemy, że te siły są również skazane na porażkę.

Są skazane na porażkę, nie tylko dlatego, że nasz sojusz jest silny, nasze kraje odporne i nasza potęga nie ma sobie równych – choć wszystko to jest prawdą.

Nasi przeciwnicy są skazani na porażkę, bo nigdy nie zapomnimy, KIM JESTEŚMY. Jeżeli nie zapomnimy, nikt nas nie pokona. Nie zapomną Amerykanie. Nie zapomną narody Europy.

Jesteśmy najbardziej wolną i najwspanialszą wspólnotą narodów, jaką znał świat. Komponujemy symfonie. Dążymy do innowacji.

Oddajemy cześć naszym starożytnym bohaterom, pielęgnujemy nasze odwieczne tradycje oraz zwyczaje i zawsze szukamy oraz odkrywamy nowe możliwości.

Nagradzamy błyskotliwe talenty, dążymy do doskonałości i uwielbiamy inspirujące dzieła sztuki, które oddają cześć Bogu.
Cenimy praworządność – i bronimy prawa do wolności słowa.

Wspieramy kobiety – filary naszego społeczeństwa i naszego sukcesu.
A w sercu naszego życia stawiamy wiarę i rodzinę; a nie władze i biurokrację.
Wszystko poddajemy debacie i kwestionujemy.  Chcemy poznać wszystko – żeby lepiej poznać siebie.

I przede wszystkim, doceniamy godność życia każdej ludzkiej istoty, bronimy praw każdego człowieka i podzielamy nadzieję na życie w wolności tkwiące w każdej ludzkiej duszy.

Tacy właśnie jesteśmy. Takie są bezcenne więzy, które nas łączą. Jako narody, jako sprzymierzeńców i jako cywilizację.

To, co mamy; to, co odziedziczyliśmy po naszych przodkach nie istniało nigdy wcześniej. Państwo wiecie o tym lepiej niż ktokolwiek inny, bo stoją tu z nami bohaterowie tamtych wydarzeń.  A jeśli nie uda nam się tego obronić – nie zaistnieje to nigdy ponownie. Wiec nie wolno nam przegrać.

Tę wielką międzynarodową społeczność łączy jeszcze jeden wspólny element: to NARÓD, a nie możni tego świata, stanowił zawsze podwaliny naszej wolności i kamień węgielny naszej siły.

To naród stanowił i stanowi podwaliny tych wartości tutaj w Polsce, tu w Warszawie, i, od samego początku jej istnienia stanowił podwaliny Ameryki.

Nie po to obywatele naszych państw bili się wspólnie o wolność, nie po to wspólnie przetrwali horror wojen, nie po to wspólnie stawiali opór złu, żeby teraz zaprzepaścić tę wolność przez brak poczucia dumy i wiary w wartości, które wyznajemy.  Nie dopuściliśmy i nie dopuścimy do tego.

Dopóty wiemy skąd przyszliśmy, dopóki wiemy dokąd zmierzamy.
Amerykanie są świadomi, że silne przymierze wolnych, suwerennych i niezależnych państw to najlepszy sposób na obronę naszych swobód i naszych interesów.  To dlatego moja Administracja domaga się od wszystkich członków NATO wywiązywania się w pełni ze swoich sprawiedliwie ustalonych zobowiązań finansowych.

Stanowisko to już zaowocowało dodatkowymi miliardami dolarów. Moim zdaniem te miliardy inaczej by nie napłynęły. Krytykom naszego twardego stanowiska chciałbym przypomnieć, że USA okazały nie tylko słowami, ale PRZEDE WSZYSTKIM CZYNAMI swoje nieugięte poparcie dla Artykułu 5go wielostronnych zobowiązań obronnych.  Łatwo rzucać słowa, ale liczą się CZYNY.  Dla swojego własnego dobra, EUROPA MUSI ZROBIĆ WIĘCEJ.  Musi pokazać, że wierzy w swoją przyszłość, inwestując w nią SWOJE WŁASNE PIENIĄDZE.

Właśnie dlatego przyklaskujemy decyzji Polski o zakupie od USA sprawdzonych w boju systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej PATRIOT. Najlepszych na świecie.  Właśnie dlatego tak cenimy naród polski, który jako jeden z nielicznych w NATO spełnia wymogi inwestycyjne we wspólną obronność.  Dzięki Polsko za to, że dla innych krajów członkowskich NATO stanowisz wzór do naśladowania.

Nasza obronność to nie tylko zobowiązania finansowe – to także zaangażowanie WOLI. Historia Polski uczy nas, że obrona Zachodu nie zależy ostatecznie od pieniędzy, a od woli przetrwania narodu.  I tu pojawia się zasadnicze pytanie naszych czasów: czy Zachód ma WOLĘ przetrwać.

Czy wystarczająco silnie wierzymy w system naszych wartości, żeby bronić ich za wszelką cenę.  Czy darzymy wystarczającym szacunkiem naszych obywateli, żeby bronić granic, w których żyją? Czy starczy nam chęci i odwagi, by bronić naszej cywilizacji w obliczu tych, którzy starają się ją podstępnie unicestwić?

Na nic zdadzą się największe gospodarki świata i broń największego rażenia, jeśli zabraknie silnej rodziny i solidnego systemu wartości. Tych, którzy zapomnieli o ich kluczowym znaczeniu zachęcam do odwiedzenia kraju, który nigdy tego nie zapomniał – niech przyjadą do Polski.

Niech przyjadą tu, do Warszawy i niech poznają historię Powstania Warszawskiego.  Niech poznają historię Alej Jerozolimskich.

W sierpniu 1944 roku, tak jak teraz, Aleje Jerozolimskie były jedną z głównych arterii przecinających miasto ze wschodu na zachód.  Kontrola nad nią miała kluczowe znaczenie dla obu stron bitwy o Warszawę.  Wojsko niemieckie chciało ją przejąć jako najkrótszą drogę przemieszczania oddziałów na front i z frontu.

Dla członków Polskiej Armii Krajowej natomiast, możliwość przedostawania się na północ i na południe przez Aleje Jerozolimskie miała zasadnicze znaczenie dla utrzymania Śródmieścia, a tym samym utrzymania przy życiu samego Powstania.
Noc w noc, pod obstrzałem broni maszynowej, Polacy znosili worki z piaskiem, by bronić swojego wąskiego przejścia w poprzek Alei Jerozolimskich. Dzień w dzień, wróg rozbijał je w drobny mak. Wtedy Polacy zrobili okop, a wkrótce – barykadę.  W ten sposób nieustraszeni powstańcy zaczęli przekraczać tę arterię.

To wąskie przejście zadecydowało o kontynuacji Powstania.  Mieszkańcy i powstańcy, ryzykując życiem, biegli tym wąskim przejściem, by nieść pomoc swojemu miastu.  „To było zaledwie kilka metrów” – wspominała młoda kobieta imieniem Greta.  „Ten śmiertelnie niebezpieczny fragment ulicy przesiąknięty był krwią posłańców, łączniczek i kurierów”.

Snajperzy brali ich na cel. Żołnierze wroga palili każdy budynek, a kiedy atakowali barykadę, wykorzystywali Polaków jako żywe tarcze dla swoich czołgów.
Wróg nie ustawał w ataku na maleńki przyczółek cywilizacji, a Polacy nie ustawali w jego obronie.

Przesmyk przez Aleje Jerozolimskie wymagał ciągłej obrony, napraw i umocnień.  Ale wola obrońców, nawet w obliczu śmierci, była niezachwiana; przejście istniało do ostatnich dni Powstania. Nigdy nie zostało zapomniane, dzięki Polakom było zawsze dostępne.

Pamięć o ofiarach tego heroicznego wydarzenia woła do nas przez dziesięciolecia, a wspomnienia o obrońcach przejścia przez Aleje Jerozolimskie należą do najbardziej żywych.

Ci bohaterowie przypominają nam, że Zachód został ocalony dzięki krwi patriotów, że każde pokolenie ma w tej obronie do odegrania swoją rolę. I że każda piędź ziemi, każdy centymetr naszej cywilizacji jest tej obrony wart.

Nasza walka w obronie Zachodu nie zaczyna się na polu bitwy – zaczyna się od naszych umysłów, naszej woli, naszych dusz.

Dzisiaj, więzy spajające naszą cywilizację mają znaczenie nie mniejsze – i wymagają nie mniej zaciekłej obrony – niż ta piędź ziemi, na której skupiała się nadzieja Polski na istnienie.  Nasza wolność, nasza cywilizacja, i nasze przetrwanie zależą od tych właśnie więzi historii, kultury i pamięci.

I dziś, tak, jak zawsze, Polska jest w naszych sercach, podczas gdy jej naród walczy.  Ogłaszam dziś światu, że tak, jak nie udało się złamać woli Polski, NIE UDA SIĘ NIGDY ZŁAMAĆ WOLI ZACHODU.

System naszych wartości ZWYCIĘŻY. Nasze narody ROZKWITNĄ.  A nasza cywilizacja ZATRIUMFUJE.

Więc walczmy wszyscy jak Polacy – O RODZINĘ, O WOLNOŚĆ, O OJCZYZNĘ I O BOGA.

Dziękuję Wam. Niech Bóg Was błogosławi.  Niech Bóg błogosławi Naród Polski.  Niech Bóg błogosławi naszych sprzymierzeńców.  Niech Bóg błogosławi Stany Zjednoczone Ameryki.

autor U.S. Mission Poland | 6 Lipiec, 2017 | 

wojtek z FB, July 6, 2019 12:39 Skomentuj komentarz


6 lipca 2017

Ktoś znajomy porównał wizytę Trumpa do pierwszej wizyty JP2, a inny znajomy przeraził się takim porównaniem.

A ja myślę, że lepiej słuchać Boga i na nim polegać, niż na wielkich tego świata, niezależnie z jakiej opcji będą. W księdze proroka Jeremiasza wyczytałem takie coś:

Tak mówi Pan:
Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku
i który w ciele upatruje swą siłę,
a od Pana odwraca swe serce.
Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie,
nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście;
wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu,
i Pan jest jego nadzieją.
Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą,
co swe korzenie puszcza ku strumieniowi;
nie obawia się, gdy nadejdzie upał,
bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju
i nie przestaje wydawać owoców.
Jer 17:5-8 bt5

No i jeszcze pytanie praktyczne - kto w ciągu ostatniego pół roku, roku, 3 lat albo lat 5 przeczytał księgę Jeremiasza, albo Torę, albo Izajasza albo nader ważną dziś Apokalipsę. Bo lepiej słuchać Pana niż polegać na człowieku.

Skomentuj notkę
29 listopada 2011 (wtorek), 21:15:15

Przemówienie min. Sikorskiego w Berlinie

Nie wiem co o tym myśleć, poza tym, że to jest bardzo ważne. Ale wiem, że za jakiś czas Niemcy (mam na myśli wielu prostych Niemców a nie kanclerza) mogą być przekonani, że są biedni, bo ratowali Unie, a w Polsce Polacy (mam na myśli normalnym Polaków a nie premiera) będą przekonani, że są biedni bo ich Unia i Niemcy łupią. Potem już tylko chwila a pojawi się przywódca, wódz, mesjasz i powie na wschód, albo za zachód - i wtedy anegdota ministra Sikorskiego na temat Jugosławii stanie się prawdą. Naprawdę nie wiem, po co pchać się drugi raz w eksperyment RWPG, ZSRR - mamy w Europie tyle pięknych, narodowych państw. Mamy dość stabilne granice, które za sprawą EWG (nie mylić z UE) są otwarte ale nie, to za mało. Naprawdę mam podstawy aby wierzyć, że są jakieś tajne siły, które robią ten europejski eksperyment nie dla mojego dobra. Na szczęście moja ojczyzna jest w niebie - i chyba już dziś raz powoływałem się na werset w Fil 3.20 więc może w obecnej sytuacji politycznej jest to dla ludzi Jezusa werset naprawdę ważny.

A ważne to przemówienie zachowuję sobie ku pamięci na blogu.

Polska a przyszłość Unii Europejskiej

Radosław Sikorski, Minister Spraw Zagranicznych RP, Berlin, 28 listopada 2011 r.

Panie Prezydencie, Ministrze - drogi Guido, Szanowni Państwo,

Pozwólcie, że zacznę od anegdoty.

20 lat temu, w 1991 roku, pojechałem jako dziennikarz do Federalnej Republiki Jugosławii. Gdy przeprowadzałem wywiad z prezesem Republikańskiego Banku Chorwacji, ktoś do niego zadzwonił z wiadomością, której znaczenie nie było do końca jasne. Otóż przekazano mu, iż parlament innej republiki Jugosławii, Serbii, chwilę wcześniej przegłosował dodruk nieuprawnionej ilości wspólnej waluty - dinarów.

Odkładając słuchawkę bankier powiedział: "To jest koniec Jugosławii."

Miał rację. Jugosławia rozpadła się. Rozpadła się również "strefa dinara". Wiemy, co nastąpiło potem. Sprawy dotyczące waluty, mogą być sprawami wojny i pokoju, życia i śmierci federacji.

Dzisiaj Chorwacja, Serbia i Macedonia mają własne waluty.

Czarnogóra i Kosowo posługują się euro, mimo że nie są w strefie euro. Bośnia i Hercegowina ma nawet "wymienialną markę", której kurs jest zależny od euro.

Zaskakująca historia. Nie integracji, lecz dezintegracji europejskiej.

Dezintegracji, która nastąpiła straszliwym kosztem życia ludzkiego. Region ten dopiero teraz powoli powraca do europejskiej rodziny.

Los Jugosławii pokazuje nam, że pieniądz, pełniąc funkcję techniczną jako "środek wymiany", symbolizuje jedność lub jej brak.

Dlaczego tak jest? Pieniądze istnieją, ponieważ istnieją wspólnoty. Wspólnota, w której ludzie żyją i handlują - dokonują swobodnej wymiany - tworzy wartość. Ich pieniądze są wyrazicielem tej wartości.

Moralne znaczenie pieniądza intrygowało Immanuela Kanta, który napisał, że cała praktyka pożyczania pieniędzy zakłada z góry uczciwą intencję spłaty. Gdyby warunek ten został powszechnie zignorowany, wówczas istota udzielania pożyczek i dzielenia się bogactwem zostałaby podważona.

Dla Kanta, uczciwość i odpowiedzialność stanowiły imperatywy kategoryczne: podstawę wszelkiego ładu moralnego. Stanowią one również kamienie węgielne Unii Europejskiej. Wskazałbym na dwie podstawowe wartości: Odpowiedzialność i Solidarność. Nasza odpowiedzialność za decyzje i procesy. A solidarność, gdy przychodzi do ponoszenia ciężarów.

Dzisiaj, gdy zbliża się koniec Polskiej Prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, postawię następujące pytania:

Jak doszło do tego kryzysu?

Dokąd zmierzamy?

Jak chcemy to osiągnąć?

Jaki jest wkład Polski?

O co prosimy Niemcy?

* *

Pierwsze pytanie: jak to się stało, że strefa euro popadła w obecne tarapaty?

Zacznę od tego, czego ten kryzys nie dotyczy. Nie został on wywołany - jak niektórzy sugerują - rozszerzeniem.

Rozszerzenie stworzyło rozwój i bogactwo w całej Europie.

Eksport krajów UE-15 do krajów UE-10 wzrósł prawie dwukrotnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Dane te są jeszcze bardziej zaskakujące, jeżeli spojrzymy na poszczególne kraje. Eksport Wielkiej Brytanii do 10 krajów, które przystąpiły do UE po 2004 wzrósł z 2,2 miliarda euro w 1993 r. do 10 miliardów euro w zeszłym roku; Francji - z 2,7 miliarda euro do 16,0 miliardów euro, Niemiec - to może Państwa zaskoczyć - z 15 miliardów euro do 95 miliardów euro. W zeszłym roku łączne obroty handlowe między krajami UE-15 a krajami UE-10 wyniosły 222 miliardów euro, o 51 miliardów euro więcej niż w 1995 roku. Okrągła suma. Podejrzewam, że zapewnia ona niejedno miejsce pracy w starej Europie.

Zatem rozszerzenie nie tylko nie spowodowało kryzysu, ale przeciwnie, zapewne dałoby się wykazać, że pomogło odroczyć gospodarcze turbulencje. Dzięki korzyściom, jakie daje handel na rozszerzonym rynku, państwa opiekuńcze Europy Zachodniej dopiero teraz zostały zmuszone stawić czoło rzeczywistości.

Jeżeli nie ma związku między obecnymi zawirowaniami a rozszerzeniem, to może mamy do czynienia z kryzysem walutowym?

Nie do końca. Euro ma się dobrze w stosunku do dolara i innych walut.

Naturalnie częściowo chodzi o zadłużenie, o konieczność zmniejszenia szaleńczo wysokich dźwigni finansowych, spowodowanych nadmiernymi wydatkami budżetowymi rządów posiłkujących się instrumentami szarlatanerii księgowej i nieodpowiedzialną inżynierią finansową. Zmniejszanie dźwigni finansowych następuje poza strefą euro: spójrzmy na Wielką Brytanię, której zadłużenie sięgnęło 80% PKB, i Stany Zjednoczone, gdzie osiągnęło ono poziom 100% PKB.

Gdyby chodziło tylko o zadłużenie, to moglibyśmy oczekiwać, że ratingi i spready oddziaływałyby na kraje proporcjonalnie do stopnia ich zadłużenia. Lecz, co wielce znaczące, tak się nie dzieje. Niektóre kraje, jak Wielka Brytania i Japonia, które są bardzo zadłużone w stosunku do swojego PKB, płacą niskie stawki kosztów obsługi długu. Inne kraje o niższym zadłużeniu - jak Hiszpania, ponoszą wysokie koszty.

Nieuchronny wniosek, jaki się nasuwa, to taki, że ten kryzys nie dotyczy tylko zadłużenia, ale przede wszystkim zaufania, a mówiąc ściślej, wiarygodności. Dotyczy tego, gdzie - zdaniem inwestorów - ich inwestycje będą bezpieczne.

Bądźmy wobec siebie szczerzy i przyznajmy, że rynki mają pełne prawo wątpić w wiarygodność strefy euro. Przecież Pakt Stabilności i Rozwoju został naruszony 60 razy! I nie tylko przez mniejsze kraje, które mają kłopoty, ale również przez samych założycieli w jądrze strefy euro.

Jeżeli problemem jest wiarygodność, to należy ją odbudować.

Potrzebne są instytucje, procedury, sankcje, które przekonają inwestorów, że kraje będą potrafiły żyć w granicach swoich możliwości, a zatem, że obligacje, które kupią zostaną spłacone, najlepiej z uczciwym procentem.

Drugie pytanie: Dokąd zmierzamy?

Mamy dwie zasadnicze możliwości. Zanim powiem, na czym one polegają, pozwólcie, że zwrócę uwagę na to, że słabości strefy euro nie są wyjątkiem, ale raczej są typowe dla sposobu, w jaki zbudowaliśmy Unię Europejską. Mamy w Europie dominującą walutę, na straży której nie stoi żadne europejskie Ministerstwo Skarbu. Mamy wspólne granice bez wspólnej polityki migracyjnej. Mamy rzekomo wspólną politykę zagraniczną, lecz jest ona pozbawiona realnych instrumentów władzy i często osłabiana przez państwa członkowskie, które załatwiają własne interesy. Mógłbym jeszcze długo wymieniać.

Większość naszych instytucji i procedur zależy od dobrej woli i poczucia przyzwoitości państw członkowskich. Mechanizm ten działa w miarę sprawnie przy sprzyjających okolicznościach. A jeśli na granicy unijnej pojawiają się masowo imigranci, w naszym sąsiedztwie wybucha wojna domowa albo rynki finansowe reagują paniką, co wówczas zazwyczaj robimy? Szukamy schronienia w dobrze znanych ramach państwa narodowego.

Kryzys strefy euro jest bardziej dramatycznym przejawem europejskiej niemocy, ponieważ jej założyciele stworzyli system, który może być doprowadzony do rozpadu przez każdego z jej członków, za co on i całe otoczenie zapłaci zatrważającą cenę.

Rozpad spowodowałby kryzys apokaliptycznych rozmiarów, wykraczający poza nasz system finansowy. Z chwilą, gdy zacznie obowiązywać logika "każdy dba o siebie", czy rzeczywiście możemy ufać, że wszyscy będą działać w duchu wspólnotowym i odrzucą pokusę wyrównywania rachunków w innych dziedzinach, na przykład w handlu?

Czy naprawdę założylibyście się o wszystko, że jeżeli dojdzie do rozpadu strefy euro, to wspólny rynek, kamień węgielny Unii Europejskiej, na pewno przetrwa? W końcu więcej małżeństw kończy się burzliwym, a nie polubownym rozwodem. Słyszałem o przypadku w Kalifornii, kiedy rozwodzące się małżeństwo wydało 100 000 dolarów na ustalenie, które z nich przejmie opiekę nad ich kotem.

Jeżeli nie jesteśmy gotowi zaryzykować częściowego demontażu UE, wówczas staniemy przed najtrudniejszym dla każdej federacji wyborem: głębsza integracja lub rozpad.

Nie jesteśmy jedyną federacją, która stoi przed fundamentalnym pytaniem o swoją przyszłość z powodu zadłużenia. Przed nami drogę tę przeszły dwie do dziś istniejące federacje. Amerykanie przekroczyli punkt, z którego nie ma powrotu, tworząc Stany Zjednoczone, z chwilą gdy rząd federalny przejął odpowiedzialność za długi zaciągnięte przez poszczególne stany podczas Wojny o Niepodległość. Wypłacalna Wirginia ubiła targu z bardziej zadłużonym Massachusetts i dlatego stolicę ustanowiono nad Potomakiem. Alexander Hamilton doprowadził do zawarcia umowy, w myśl której długi wszystkich uzyskały wspólne gwarancje, tworząc strumień dochodów do ich obsługi.

Szwajcaria również przekształciła się w prawdziwą federację, gdy ustanowiła zasady zaciągania długów i dokonywana transferów między jej bogatszymi i biedniejszymi kantonami.

My też stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie. Jeżeli ponowna nacjonalizacja lub rozpad są nie do zaakceptowania, pozostaje nam tylko jedna możliwość: sprawienie, by Europą w końcu można było rządzić, a co za tym idzie, doprowadzenie z czasem do Europy bardziej wiarygodnej.

Polityka jest często sztuką osiągania równowagi między tym, co pilne, a tym co ważne.

Pilną sprawą jest ocalenie strefy euro. Podejmując ten wysiłek, ważne jest, abyśmy zachowali Europę jako demokrację, która szanuje autonomię jej państw członkowskich. Ten nowy europejski ład będzie musiał znaleźć równowagę między Odpowiedzialnością, Solidarnością i Demokracją, jako podwalinami naszej unii politycznej.

Pytanie trzecie: jak chcemy to osiągnąć?

Dobrym początkiem jest tzw. sześciopak czyli pakiet pięciu rozporządzeń i jednej dyrektywy, wynegocjowany z pomocą polskiej Prezydencji, który wniósł większą przejrzystość i dyscyplinę do finansów państw członkowskich. Teraz w procesie tworzenia budżetów krajowych, ministrowie finansów państw członkowskich będą zobowiązani przedstawić bardzo wcześnie, nawet zanim zostaną one przekazane do parlamentów krajowych, wyliczenia budżetowe swoim odpowiednikom oraz Komisji. Komisja zaproponuje działania korygujące, gdy państwo członkowskie znajdzie się w sytuacji nierównowagi makroekonomicznej. Członkowie strefy euro, którzy naruszą Pakt Stabilności i Wzrostu, będą poddawani sankcjom prawie niemożliwym do zablokowania przez zastosowanie presji politycznej. Ponadto "sześciopak" potwierdza, że zasady można wprowadzać nie w postaci dyrektyw - które wymagają wdrożenia do prawa krajowego - lecz rozporządzeń, które są aktami powszechnie i od razu obowiązującymi.

Zostały zaproponowane bardziej ambitne działania. W celu wzmocnienia konwergencji ekonomicznej, Komisja i Eurogrupa uzyskałyby prawo do szczegółowego badania z wyprzedzeniem wszystkich głównych planów reform gospodarczych, których skutki mogłyby być odczuwalne w strefie euro; nakładałyby sankcje na kraje niewdrażające zaleceń politycznych, a grupy krajów uzyskałyby zgodę na zsynchronizowanie swoich polityk rynku pracy, emerytalnych i społecznych.

Dyscyplina finansowa uległaby wzmocnieniu dzięki temu, że dostęp do funduszy ratunkowych mieliby tylko ci członkowie, którzy przestrzegają reguł makrofiskalnych, sankcje stałyby się automatyczne, a Komisja, Rada i Trybunał Sprawiedliwości uzyskałyby uprawnienia do egzekwowania 3% pułapu deficytu i 60% pułapu zadłużenia. Kraje podlegające procedurze nadmiernego deficytu budżetowego musiałyby przedstawić swoje budżety krajowe Komisji do zaakceptowania. Komisja otrzymałaby uprawnienia do ingerowania w polityki krajów, które nie mogą spełnić swoich zobowiązań. Kraje uporczywie łamiące zasady byłyby zawieszone w swoich prawach głosu.

Pod warunkiem, że Rada Europejska raz na zawsze ustanowi nowe, surowe zasady, Europejski Bank Centralny powinien stać się bankiem centralnym z prawdziwego zdarzenia, pożyczkodawcą ostatniej szansy, który podtrzymuje wiarygodność całej strefy euro. EBC musi działać szybko, wyprzedzając nieodwracalne procesy ustawodawcze.

To pozwoliłby nam uniknąć katastrofy, ale potrzeba czegoś więcej. Polska od samego początku wspierała pomysł nowego traktatu, który uczyniłby Unię bardziej skuteczną.

Komisja Europejska powinna zostać wzmocniona. Jeżeli ma odgrywać rolę nadzorcy gospodarczego, to jej komisarze powinni być autentycznymi przywódcami z autorytetem, osobowością i co więcej - charyzmą, tak aby być prawdziwymi rzecznikami wspólnych europejskich interesów. Komisja powinna być mniejsza, aby być bardziej efektywna. Każdy z nas, kto przewodniczył jakiemuś spotkaniu wie, że najbardziej wydajne są te, w których uczestniczy nie więcej niż dwanaście osób. Komisja Europejska składa się obecnie z 27 członków. Należy wprowadzić rotację przy obsadzie stanowisk komisarzy przez państwa członkowskie.

Im więcej władzy przekażemy instytucjom europejskim, tym większą legitymizację demokratyczną powinny uzyskać. Drakońskie uprawienia do nadzorowania budżetów krajowych powinny być wykonywane tylko w porozumieniu z Parlamentem Europejskim.

Parlament powinien bronić swojej roli i zadań. Eurosceptycy mają rację, gdy mówią, że Europa będzie dobrze funkcjonować, jeżeli przekształci się w ustrój, wspólnotę, z którą ludzie będą się utożsamiać i wobec której będą lojalni. Włochy zostały stworzone, musimy jeszcze stworzyć Włochów, powiedział Massimo d'Azeglio na pierwszym posiedzeniu parlamentu po zjednoczeniu Królestwa Włoch w XIX wieku. My w UE mamy łatwiejsze zadanie: mamy zjednoczoną Europę. Mamy Europejczyków. To, co musimy uczynić, to nadać wyraz polityczny europejskiej opinii publicznej. Aby to urzeczywistnić, niektórzy członkowie Parlamentu Europejskiego mogliby być wybierani z ogólnoeuropejskiej listy kandydatów. Istnieje potrzeba zwiększenia "politische Bildung" (edukacji politycznej) obywateli i elit politycznych. Parlament powinien mieć swoją siedzibę w jednym miejscu.

Moglibyśmy również połączyć stanowiska Przewodniczących Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej. Kanclerz Angela Merkel sugeruje nawet, aby taka osoba była wybierana w bezpośrednich wyborach przez lud europejski.

Ważne jest, abyśmy zachowali spójność miedzy strefą euro a całą UE. Instytucje wspólnotowe powinny zachować swój centralny charakter. Jako Prezydencja stoimy na straży naszej jedności. A jedność nie może być hipotetyczna. Chodzi o to, że stwierdzenie, iż kraje mogą uczestniczyć z chwilą przystąpienia do strefy euro, to za mało. Zamiast organizować odrębne szczyty grupy euro lub spotkania wyłącznie z udziałem ministrów finansów, moglibyśmy kontynuować praktykę stosowaną na innych forach unijnych, w których wszyscy mogą uczestniczyć, ale głosować mogą tylko członkowie.

Im więcej władzy i legitymizacji przekażemy instytucjom federalnym, tym państwa członkowskie powinny być bardziej utwierdzane w przekonaniu, że niektóre prerogatywy, takie jak szeroko pojęte kwestie: tożsamości narodowej, religii, stylu życia, moralności publicznej oraz stawek podatku dochodowego i podatku VAT, powinny na zawsze pozostać w gestii państw. Nasza jedność nie ucierpi na różnicach w godzinach pracy lub zapisach prawa rodzinnego.

To nasuwa pytanie, czy tak ważne państwo członkowskie jak Wielka Brytania może poprzeć reformę. Daliście Unii wspólny język. Jednolity Rynek to, w dużej mierze, Wasz genialny pomysł. Brytyjska komisarz kieruje naszą dyplomacją. Moglibyście przewodzić Europie w sprawach obronności. Jesteście niezbędnym łącznikiem w stosunkach transatlantyckich. Z drugiej strony, rozpad strefy euro bardzo by zaszkodził Waszej gospodarce. Ponadto ogólne zadłużenie Wielkiej Brytanii, uwzględniając dług publiczny, dług przedsiębiorstw i gospodarstw domowych przekroczył 400% PKB. Czy jesteście pewni, że rynki będą zawsze dla Was przychylne? Wolelibyśmy widzieć Was w strefie euro, ale jeżeli nie możecie do niej przystąpić, pozwólcie nam iść dalej. Proszę Was też o to, żebyście zaczęli tłumaczyć Brytyjczykom, że decyzje europejskie nie są dyktatami Brukseli, ale wynikają z porozumień, w tworzeniu których dobrowolnie bierzecie udział.

Czwarte pytanie: Co Polska wnosi?

Dzisiaj Polska nie jest źródłem problemów, lecz rozwiązań europejskich. Teraz zarówno możemy, jak i chcemy, wnosić swój wkład. Wnosimy nasze niedawne doświadczenie pomyślnej transformacji z dyktatury do demokracji i z chorej gospodarki nakazowo-rozdzielczej do coraz lepiej rozwijającej się gospodarki rynkowej.

Pomogli nam przyjaciele i sojusznicy: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja i, przede wszystkim, Niemcy. Doceniamy duże i szczodre wsparcie - solidarność - jaką Niemcy nam okazały w ciągu ostatniego dwudziestolecia. Ich danke Ihnen als Politiker und als Pole.

Mam nadzieję, że doceniacie to, iż była to dobra inwestycja. W 2010 roku eksport Niemiec do Polski przekroczył dziewięciokrotnie poziom z 1990 roku i - mimo kryzysu - rośnie. Wymiana handlowa Niemiec z Polską jest większa niż z Federacją Rosyjską, chociaż nie zawsze można się tego dowiedzieć z niemieckiego dyskursu politycznego.

Od zeszłego roku Polska jest zaliczana do bardzo rozwiniętych krajów we Wskaźniku Rozwoju Społecznego. W latach 2007-2011 awansowaliśmy o dziesięć miejsc w rankingu Globalnego Wskaźnika Konkurencyjności . W tym okresie poprawiliśmy naszą pozycję o 20 miejsc we Wskaźniku Postrzegania Korupcji , wyprzedzając niektórych członków euro.

Na przestrzeni ostatnich czterech lat, skumulowany wzrost PKB w Polsce wyniósł w sumie 15,4 procent. Jaki kraj ma drugi wynik w Unii Europejskiej ze wzrostem 8 procent? Otóż jest to członek strefy euro - Słowacja. Tymczasem średnia unijna to minus 0,4 procent. Dla tych, którzy chcieliby dzielić Europę, mam zatem następującą propozycję: a może przeprowadzimy naturalny podział na Europę cieszącą się wzrostem gospodarczym i Europę, gdzie wzrostu gospodarczego nie ma? Ale ostrzegam: kształty tych bloków nie odpowiadałyby panującym stereotypom.

Nie stało się tak samoistnie. Kolejne rządy RP podejmowały bolesne decyzje, a Polacy ponosili wiele wyrzeczeń. Prywatyzacja, reforma emerytur, otwarcie Polski na globalizację - niektórzy wyszli z tego obronną ręką, podczas gdy inni ucierpieli. Byliśmy jednym z pierwszych krajów, który wprowadził konstytucyjną "kotwicę" długu publicznego.

Nie spoczywamy przy tym na laurach. Gdy Premier Donald Tusk dwa tygodnie temu przedstawiał w Sejmie nowy rząd, powiedział: "Po to, aby zarówno bezpiecznie przejść przez rok 2012, ale również aby tworzyć reguły stabilnego wzrostu bezpieczeństwa finansowego, dyscypliny finansowej także na kolejne lata i dziesięciolecia, będziemy musieli podjąć działania, w tym działania niepopularne, działania, które będą wymagały wyrzeczenia i zrozumienia od wszystkich bez wyjątku".

Już w przyszłym roku zamierzamy osiągnąć pułap 3 procent deficytu sektora finansów publicznych oraz ograniczyć dług publiczny do 52 procent PKB. Na koniec 2015 roku chcemy doprowadzić do obniżenia deficytu do 1 procenta PKB, a długu publicznego do 47 procent. Wiek przechodzenia na emeryturę, zarówno kobiet jak i mężczyzn, zostanie podwyższony do 67 roku życia. Zmniejszone zostaną przywileje emerytalne żołnierzy, policjantów i duchowieństwa. Składka rentowa będzie podniesiona o 2 punkty procentowe. Świadczenia rodzinne zostaną odebrane bogatszym i przekazane biedniejszym.

Na koniec kadencji tego rządu, Polska będzie spełniała kryteria członkostwa w strefie euro. Zależy nam bowiem na przetrwaniu i rozkwicie strefy euro, do której planujemy przystąpić. Popierając Traktat Akcesyjny, Polacy upoważnili nas do wprowadzenia Polski do strefy euro - gdy tylko ona i my będziemy na to gotowi.

Polska wnosi również do Europy gotowość do kompromisu - nawet w zakresie wspólnego podejścia do suwerenności - w zamian za uczciwą pozycję w silniejszej Europie.

Pytanie piąte: O co prosimy Niemcy?

Po pierwsze, prosimy Niemcy o to, aby otwarcie przyznały, że są największym beneficjentem obecnych porozumień i tym samym, że to na nich ciąży największy obowiązek, aby porozumienia te przetrwały.

Po drugie, doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że nie jesteście niewinną ofiarą rozrzutności innych. Wy również łamaliście Pakt Stabilności i Wzrostu, a Wasze banki lekkomyślnie kupowały ryzykowne obligacje.

Po trzecie, ponieważ inwestorzy sprzedają obligacje państw najbardziej zagrożonych i szukają bezpiecznych inwestycji, Wasze koszty pożyczania pieniędzy są niższe niż w przypadku normalnej koniunktury.

Po czwarte, jeśli gospodarki Waszych sąsiadów zwolnią lub załamią się, wy także przez to ogromnie ucierpicie.

Po piąte, mimo zrozumiałej awersji do inflacji, Niemcy powinny przyznać, że zdają sobie sprawę z tego, że ryzyko rozpadu jest obecnie coraz większe.

Po szóste, że z racji rozmiarów i historii Waszego kraju, ponosicie specjalną odpowiedzialność, aby chronić pokój i demokrację na naszym kontynencie. Jak mądrze stwierdził Jurgen Habermas, "Jeśli projekt europejski upadnie, pojawi się pytanie jak wiele trzeba będzie czasu, aby odzyskać status quo. Przypomnijmy sobie rewolucję niemiecką z 1848 r.: po jej klęsce potrzeba było stu lat, aby doprowadzić do tego samego poziomu demokracji".

Co, jako minister spraw zagranicznych Polski, uważam za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa i dobrobytu Europy dziś, w dniu 28 listopada 2011 roku? Nie jest to terroryzm, nie są to Talibowie, i już na pewno nie są to niemieckie czołgi. Nie są to nawet rosyjskie rakiety, którymi groził Prezydent Miedwiediew, mówiąc, że rozmieści je na granicy Unii Europejskiej. Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu Polski byłby upadek strefy euro.

I domagam się od Niemiec tego, abyście - dla dobra Waszego i naszego - pomogli tej strefie euro przetrwać i prosperować. Dobrze wiecie, że nikt inny nie jest w stanie tego zrobić. Zapewne jestem pierwszym w historii ministrem spraw zagranicznych Polski, który to powie: Mniej zaczynam się obawiać się niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności.

Niemcy stały się niezbędnym narodem Europy.

Nie możecie sobie pozwolić na porażkę przywództwa. Nie możecie dominować, lecz macie przewodzić reformom.

Jeżeli włączycie nas w proces podejmowania decyzji, możecie liczyć na wsparcie ze strony Polski.

Niebezpieczeństwa spóźnionej reformy

Rozpocząłem to wystąpienie od anegdoty o pewnym eksperymencie z unią polityczną w komunistycznej Jugosławii.

Pozwólcie Państwo, że na zakończenie opowiem Wam jeszcze jedną historię. Chodzi o najmniej znaną w dziejach Europy federację, a konkretnie o wspólne państwo utworzone przez Polskę i Wielkie Księstwo Litewskie w 1385 r. Przetrwało ono ponad cztery wieki, czyli - jak do tej pory - dłużej niż takie federacje jak Stany Zjednoczone, Zjednoczone Królestwo czy Republika Federalna Niemiec, nie wspominając już o Unii Europejskiej.

Stworzona dzięki tej unii Rzeczpospolita Obojga Narodów wyprzedzała ówczesne standardy - podobnie jak dziś UE. Posiadała bowiem wspólny parlament oraz obieralną głowę państwa. Grupa dysponująca prawami politycznymi, a więc obywatele uprawnieni do głosowania, stanowili 10% ludności. Był to zatem ustrój, który jak na tamte czasy gwarantował największą partycypację polityczną. Co więcej, panująca w Rzeczpospolitej tolerancja religijna oszczędziła jej mieszkańcom okrucieństw wojny trzydziestoletniej. Miasta zakładane były według prawa magdeburskiego, a początki wielu spośród nich - np. mojej rodzinnej Bydgoszczy - wiążą się z niemieckimi osadnikami. Żydzi, Ormianie oraz wszelkiego rodzaju dysydenci przybywali tutaj licznie z całej Europy, aby spróbować swojego szczęścia.

Swoboda i siła militarna szły ramię w ramię. W 1410 r. wojska tego państwa rozgromiły pod Grunwaldem rycerzy zakonu krzyżackiego, którego symbole heraldyczne do dziś funkcjonują w armii niemieckiej. W 1683 r. u bram Wiednia powstrzymaliśmy imperium osmańskie i jego plany zjednoczenia Europy pod sztandarami islamu.

Ale na przełomie XVII i XVIII stulecia coś się zmieniło. Królowie elekcyjni, niepowiązane ze sobą armie i niezależne waluty nie miały szans w świecie zunifikowanych, merkantylistycznych i autorytarnych państw narodowych. Największą słabością Rzeczypospolitej stał się jej najbardziej demokratyczny rys - możliwość zablokowania procesu legislacyjnego przez jednego posła. Zasada jednomyślności, której przyjęcie w państwie federalnym niewątpliwie zasługuje na podziw, otworzyła furtkę dla korupcji i braku odpowiedzialności.

Polska zdołała się w końcu zreformować. Uchwalona 3 maja 1791 r. konstytucja zniosła zasadę jednomyślności, zunifikowała państwo i stworzyła stały rząd. Ale reformy zostały wprowadzone zbyt późno. Przegraliśmy wojnę w obronie konstytucji i w wyniku rozbioru z 1795 r. Polska zniknęła z mapy świata na ponad sto lat.

Jaki jest morał tej historii? Nie wolno stać w miejscu, gdy świat wokół się zmienia i rosną nowi konkurenci. Nie wystarczy polegać na instytucjach i procedurach, które sprawdziły się w przeszłości. Stopniowe zmiany to za mało. Nawet zachowanie dotychczasowej pozycji jest uzależnione od podejmowania odpowiednio szybkich decyzji.

Uważam, że mamy obowiązek oszczędzić naszej wspaniałej unii losu, jaki spotkał Jugosławię oraz dawno minioną Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

Zakończenie

Nasz schyłek nie jest wcale rzeczą przesądzoną. Jeżeli pokonamy bieżące trudności, wciąż możemy zadziwić świat naszymi dokonaniami i siłą.

Jesteśmy przecież nie tylko największą światową gospodarką, lecz również największą strefą pokoju, demokracji i praw człowieka. Stanowimy źródło inspiracji dla narodów żyjących w naszym sąsiedztwie - zarówno na Wschodzie, jak i na Południu. Jeżeli uporządkujemy nasze sprawy, możemy stać się prawdziwym supermocarstwem. W ramach równego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi będziemy wówczas mogli utrzymać siłę, dobrobyt i przywództwo Zachodu.

Ale dziś stoimy na skraju przepaści. To najbardziej przerażająca chwila w mojej ministerialnej karierze, ale przez to jednocześnie najbardziej wzniosła. Przyszłe pokolenia osądzą nas według naszych czynów lub ich braku. Według tego, czy stworzymy podwaliny pod dziesięciolecia wielkości, czy też uchylimy się od odpowiedzialności i pogodzimy z naszym schyłkiem.

Stojąc tu, w Berlinie, jako Polak i Europejczyk, mówię: trzeba działać teraz.


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: ue, berlin, sikorski, przemówienie


Komentarze: (2)

anonim, December 1, 2011 07:04 Skomentuj komentarz


Blog Rzeczpospolitej

Piotr Zaremba
Unia jak Jugosławia?

W USA umiejętność przemawiania była zawsze narodową specjalnością.

Uczono jej w szkole, wydawano podręczniki. Ktoś, kto wplótł w mowę dobrą anegdotę, odnosił sukces na politycznym wiecu albo za stołem, gdzie wygłaszał toast.

Franklin Delano Roosevelt, świetny mówca (zdaniem złośliwych lepszy niż polityk – nie zgadzam się z tym), aby usposobić dobrze farmerów do programu ograniczania zbiorów, zafundował im opowieść o miastowym, który przyjechał na południową wieś i zbiory bawełny wziął za… zbiór malin. Grunt to dobry humor.

Politycy europejscy mają coraz więcej okazji, aby ćwiczyć podobne umiejętności podczas niezliczonych konferencji. Radosław Sikorski, wdzięczny uczeń amerykańskich think tanków, korzysta z okazji. W Berlinie odwołał się do emocji i wygrał. Były owacje.

Ale entuzjazm (albo kac po wspólnym biesiadowaniu) mija, sięga się po tekst. Polski minister zaczął od opowieści z czasów rozpadu Jugosławii. Młody Radek rozmawiał z prezesem banku Chorwacji. Ten dowiedział się, że Serbia dodrukowała dinary, i od razu pojął, że to koniec wspólnego państwa. Tak samo jest teraz – koniec euro to koniec Unii Europejskiej. Zaczną się rzezie i czystki etniczne!

Cóż za erudycja, co za dar kojarzenia! Jednak czytamy raz jeszcze… Czy Jugosławia rozpadła się na skutek kłopotów walutowych? A nie dlatego, że była sztucznym tworem połączonym jedynie gasnącą komunistyczną ideologią? I czy uratowałyby ją reformy finansowe? Ustrojowe? Nie, uratować ją mogła najsilniejsza Serbia – za cenę przemocy straszniejszej pewnie niż masakry, jakie zaczęły się potem w poszczególnych republikach.

Przykład jest więc „ni priczom”, a nawet można go odczytywać wbrew intencjom ministra. Bo skoro Unia to Jugosławia, twór sztuczny… Przeczytajcie państwo całą tę mowę. Ona się roi od takich sprzeczności.

One przesłaniają prawdę, która tam nie pada. Sikorski anonsuje, pokrętnie i nie do końca, ale jednak, zmianę kontraktu, jaki Polska zawarła z Unią na początku lat 2000. Wiązaliśmy się z ligą wolnych państw. A dziś mówi się o nadzorze nad narodowymi budżetami, czego nie ma nawet w USA, choć to jedno państwo z jednym politycznym naro- dem, inaczej niż Europa. Ta zmiana kontraktu wymaga nowej ratyfikacji lub – za czym się opowiadam – odrzucenia. Nie zagubmy tego wśród dowcipnych dygresji.

Autor jest publicystą tygodnika „Uważam Rze”

adam@kormoran, December 24, 2011 13:31 Skomentuj komentarz


Wpadł mi w oko ten kawałek:

Nasz schyłek nie jest wcale rzeczą przesądzoną. Jeżeli pokonamy bieżące trudności, wciąż możemy zadziwić świat naszymi dokonaniami i siłą.

i od razu przypomniało mi się jak mój ś.p. dziadek komentował w real-time przemówienia Jaruzela, coś o socjaliźmie, o przjeściowych chwilowych, o nowej drodze, itd. taa.. wy zbudujecie, złotą drogę zbudujecie... tu zaciągał się papierosem a po chwili wybuchał rechotliwym śmiechem: ale socjalizm po złotych drogach nie chodzi.

A gdy nieutulony w żalu spiker dziennika ogłaszał, że po śmierci L. Breżniewa flagi zostały opuszczone do połowy masztu dziadek warknał: było portki spuścić.

Więc skoro związek radziecki nie zniknął tylko zmienił swoje położenie to uwagi te nie straciły nic na aktualności :-)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.