Przeliczam takie proste rzeczy:
1km/h = 1000m/3600s=0,2777m/s
60km/h = 16,6m/s
100km/h = 27,7m/s
180km/h = 50m/s
No i pojawiają się pytania:
W zasadzie to nikt do końca nie wie co to jest czas, ale jako ludzie potrafimy szeregować wydarzenia względem niego wiedząc, co było wcześniej a co później. Potrafimy też go dość dokładnie mierzyć ale co z tego skoro wierząc, że śmierć kończy nasz czas nigdy nie wiemy ile go mamy.
Ale przecież Bóg, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg, który tak się przedstawiając zaznaczył, że jest Bogiem żyjących a nie umarłych włożył wieczność w nasze serca i albo mamy jej pewność albo co najmniej duże pragnienie.
A gdzie problem? W śmierci! W tej krótkiej chwili, albo i długich godzinach (cytat z TŻ) każdy z nas będzie zamykał swój czas tu i otwierać swój czas tam o ile ten czas tam wygląda podobnie (proroctwa sugerują, że przynajmniej w Królestwie Mesjasza a co potem - nie wiadomo).
Czy jest czas? Nie wiem, ale uczę się go używać, uczę się nie marnować, a mam się jeszcze nauczyć "odkupywać czas" (bo czasy są złe, jak poucza nas Paweł w Ef5). No więc się uczę - póki co siedząc w galerii handlowej, w której lubię ostatnio pracować, bo chłodno, kawa pyszna a i internet dobry.
Ps 90, 12 - Panie, naucz nas liczyć dni abyśmy posiedli mądrość.