Słowo kluczowe: słowa


5 sierpnia 2023 (sobota), 16:32:32

Komunikaty międzyosobowe - pierwsze spisane podejście

Rodzaje komunikatów międzyosobowych

Cechy komunikatów.

*********

 

Bawiłem się z Chatem GPT i takie coś przygotowałem:

Komunikat Definicja 
Gratulacje Wyrażenie zadowolenia lub pochwały z powodu osiągnięcia sukcesu lub dobrze wykonanej pracy.
Inspiracja Wywołanie poczucia entuzjazmu, motywacji lub kreatywności u drugiej osoby.
Komplement Pozytywna ocena lub pochwała.
Korygowanie Wskazanie błędów lub nieprawidłowego zachowania w celu poprawienia go.
Nauczanie Przekazywanie wiedzy, umiejętności i informacji, aby edukować drugą osobę.
Napomnienie Udzielenie upomnienia lub ostrzeżenia wobec zachowania drugiej osoby.
Naprowadzanie Udzielanie wskazówek, wskazówek lub informacji w celu pomocy drugiej osobie w znalezieniu właściwej drogi lub rozwiązaniu problemu.
Obrona Odpowiedź na oskarżenie w celu udowodnienia swojej niewinności.
Odmowa Negatywna odpowiedź na prośbę lub sugestię.
Oskarżenie Wyrażenie przekonania, że ktoś popełnił jakieś złe działanie.
Oświadczenie Wyrażenie oficjalnego stanowiska lub opinii.
Pocieszenie Wyrażenie wsparcia, pocieszenia lub poczucia ulgi wobec drugiej osoby, szczególnie w trudnych sytuacjach.
Podziękowanie Wyrażenie wdzięczności za otrzymaną pomoc lub uprzejmość.
Poniżenie Upokarzanie, ośmieszanie lub obniżanie godności drugiej osoby.
Prośba Wyrażenie prośby o wykonanie czegoś lub udzielenie pomocy.
Pouczenie Udzielanie wskazówek, rad lub pouczeń w celu przekazania informacji lub nauczania drugiej osoby.
Rozkaz Nakazanie drugiej osobie wykonania konkretnej czynności.
Sugestia Wyrażenie propozycji lub pomysłu w celu skierowania uwagi drugiej osoby na daną kwestię.
Szyderstwo Wyrażanie drwin, kpiny lub szyderstwa w stosunku do drugiej osoby.
Ślubowanie Składanie uroczystego zobowiązania lub obietnicy.
Uwielbienie Wyrażenie głębokiego szacunku, adoracji lub podziwu wobec drugiej osoby.
Współczucie Wyrażenie zrozumienia lub troski wobec czyjejś sytuacji trudnej lub bolesnej.
Wykład Przemówienie lub prezentacja, w którym jedna osoba przekazuje informacje, wyjaśnienia lub nauki na temat określonej tematyki.
Wyśmianie Drwienie, szyderstwo lub ośmieszanie drugiej osoby.
Zachęta Motywujące słowa lub działania mające na celu pobudzenie i wsparcie drugiej osoby.
Zaniepokojenie Wyrażenie obaw lub niepokoju związanych z czyjąś sytuacją lub postępowaniem.
Zobowiązanie Wyrażenie świadomej woli podjęcia danego działania lub przestrzegania określonych zasad lub obowiązków.

Czat obiecał, że zapamięta tą listę abyśmy mogli nad nią popracować.

 


Cechy komunikatów, których obecność mogą całkowicie zmienić przekaz:

  • ośmieszanie
  • poniżanie
  • ironia
  • sarkazm

Co ciekawego, osoby z zaburzeniami nie potrafią rozpoznać tych cech i przez to łatwo je zwodzić.

 


Kategorie: _blog, psychologia


Słowa kluczowe: mowa, słowa, rozmowa, komunikaty międzyosobowe, model komunikacji


Komentarze: (1)

wojtek, July 12, 2023 04:13 Skomentuj komentarz


Ośmieszanie.

poniżanie,

Skomentuj notkę
18 lutego 2015 (środa), 12:36:36

Bełkot (zabawa w słowa)

Definicja:

Bełkot to niezrozumiała, niewyraźna mowa, używanie w wypowiedzi nieartykułowanych dźwięków, którym trudno nadać sens.

Bełkot to również pozbawiony sensu, niezrozumiały tekst, zawiła lub nawet sprzeczna wypowiedź.


Przemyślenia i obserwacje:

  1. Diabeł lubi bełkot. Pomaga mu to w osiąganiu przez osoby pozornego porozumienia, w czyli nieporozumienia.
  2. Unia Europejska posługuje się w swoich dokumentach bełkotem. Bardzo wiele osób zaangażowanych w projekty unijne, w zarządzanie, w politykę ma tego świadomość, akceptuje to i co gorsza nauczyła się z tym żyć.
  3. Pamiętam, że przed przystąpieniem Polski do Traktatu Lizbońskiego ściągnąłem ten dokument chcąc go przeczytać. Oczywiście był po polsku. Ściągnąłem. O ile pamiętam składał się z ponad 150 plików PDF, z których wiele miało więcej niż 300 stron, ale zdarzały się też takie krótsze, po stron 30. Z jednego z nich dowiedziałem się, że Grecja, w dziedzinie jakiegoś sera ma jakieś specjalne prawo i że jest to tak ważne, że Wysokie Układające się Strony, zważywszy że ... - Nawet jeżeli było to ważne, to dla mnie, który miał się opowiedzieć - za lub przeciw całość stanowiła bełkot!
  4. Bełkot, przez swoją niejednoznaczność uniemożliwia stosowanie sprawiedliwości. I to jest ważne!
  5. Bełkot utrudnia poznanie prawdy, dochodzenie do niej, a już na pewno utrudnia wspólne poznanie prawdy i wspólne do niej dochodzenie.

Dopiski, lato '2024:

  1. Dzieci gdy jeszcze nie potrafią mówiąc go gaworzą. Uczą się używać aparatu mowy, wydają dźwięki, obserwują reakcje dorosłych osób aby nauczyć się komunikować.
  2. W bełkocie (aby pozbyć go negatywnych powiązań zwanym gaworzeniem) dzieci nie ma nic złego. Po prostu to dzieci. To ich przywilej. Ale jak ktoś dorosły i bełkocze to już jest źle. Miał dorosnąć a w dziedzinie komunikacji nie dorósł.
  3. Czasem widzę jak niektórzy chrześcijanie używają daru języków - jak dzieci. Jak dla mnie to objaw duchowej niedojrzałości a nie duchowego rozwoju.

Kategorie: obserwator, polityka, ue, zabawa w słowa, _blog, fiki, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: unia, dofinansowania, poig, bełkot, słowa, fiki


Komentarze: (1)

wojtek, May 10, 2017 19:03 Skomentuj komentarz


I jeszcze "dar języków". Niektóre osoby używają bełkotu w modlitwie (?) wspólnej lub publicznej uważając, że to jest dar od Pana Boga podczas gdy ja odbieram to jako diabelstwo.
Skomentuj notkę
21 marca 2014 (piątek), 07:47:47

Słowa z działalności inwestycyjnej (zabawa w słowa)

W radio powiedzieli, że nadzieja równa się wiosna. Czyżby słowo nadzieja też już należało zepsuć? Szkoda, bo psucie myślenia realizuje się również poprzez psucie słów.

* * * * *

Czy na prawdę jest tak, że Super Expres (i Fakt) używa tylko zestawu 700 słów języka polskiego?

* * * * *

Muszę sobie przypomnieć moje znaczenia pojęć:
Nadzieja - przekonanie, że będzie dobrze a nie wiosna, lato, jesień zima i znowu wiosna.
Miłość - decyzja, że czynię komuś dobro a nie uczucie że mi jest dobrze.
Wiara - komuś a nie w coś.


Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: słowa, wiara, nadzieja, miłość, superexpres


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 września 2005 (piątek), 11:57:57

Humpty Dumpty i słowa

„Gdy ja używam jakiegoś słowa - powiedział Humpty Dumpty z przekąsem - oznacza ono dokładnie to, co mu każę oznaczać... ni mniej ni więcej.”
Lewis Carroll "O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra„ w przekładzie M. Słomczyńskiego

Kategorie: słowa, apologetyka, _blog


Słowa kluczowe: słowa, Humpty Dumpty, Alicja w krainie czarów


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
W:5
25 września 2005 (niedziela), 15:50:50

Słowa (Tadeusz Różewicz)

Słowa

Tadeusz Różewicz

słowa zostały zużyte
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonik

osłabione przez polityków
służą do wybielania
zębów
do płukania jamy
ustnej

za mojego dzieciństwa
można było słowo
przyłożyć do rany
można było podarować
osobie kochanej

teraz osłabione
owinięte w gazetę
jeszcze trują cuchną
jeszcze ranią

ukryte w głowach
ukryte w sercach
ukryte pod sukniami
młodych kobiet
ukryte w świętych księgach

wybuchają
zabijają

Tomik "Wyjście", 2004

1. Robi wrażenie. Kupiłem tomik "Wyjście" i bardzo się cieszę.

2. Ludzie się zmieniają bo to napisał jakiś inny Różewicz niż ten, o którym uczyłem się w szkole.

3. Ja kupiłem w Merlin ale można też kupić "Wyjście" pod tym adresem:
http://www.krakinform.kei.pl/product_info.php?cPath=244&products_id=17956

4. Wygląda na to, że nie tylko dla mnie ważne są słowa.


Kategorie: poezja, zabawa w słowa, słowa, _blog, wiersz


Słowa kluczowe: Różewicz, Tadeusz Różewicz, słowa, poezja, wiersz


Komentarze: (3)

swojanka, September 26, 2005 00:00 Skomentuj komentarz


bo słowa są ważne, a niektórzy najpierw rzucają kamiennymi słowami, a potem zdziwieni pytają: "a co ja takiego powiedziałem/łam?"

pjoter6, May 19, 2020 09:41 Skomentuj komentarz


no ta

Miłośniczka Słów Pis, March 14, 2010 14:47 Skomentuj komentarz


W pełni się z tym zgadzam. Również dla mnie słowa mają nieopisanie wielkie znaczenie. Są dla mnie jak człowiek, jak dobry przyjaciel, JAK PRZEWODNIK ŻYCIA...
Sama się dziwię, jak wielu ludzi nie docenia wartości słów. Raniąc słowa, ranią jakby...moją duszę...
Skomentuj notkę
9 sierpnia 2005 (wtorek), 09:39:39

Prawnicy i ich język (z cyklu: to lubię)

Jak ja lubie taki ładny język prawniczy.

Cytuje:

§7

Strony zobowiązują się do zaniechania wszelkich działań, które (ble, ble, ble ...). Za działanie uznaje się też brak działania, gdy takie działanie było konieczne.


Kategorie: komunikacja, _blog


Słowa kluczowe: prawnicy, słowa, język, komunikacja


Komentarze: (5)

nestor, August 25, 2005 11:13 Skomentuj komentarz


chyba mialo byc, iz za dzialanie uwaza sie rowniez zaniechanie. W takiej formie to rzeczywiscie funkcjonuje w jezyku prawniczym.

M.Ś., August 10, 2005 20:41 Skomentuj komentarz


No tak - fajne są takie "przypadki beznadziejne" :)

Wydaje mi się, że kluczem do wszystkiego będzie słowo: "sankcja" za działanie lub zaniechanie.

zd.1.
Co do zasady macie zaniechać wszelkich działań, które (...) - bo w przeciwnym razie grozić Wam pewnie będą za to jakieś sankcje.

zd.2
Ale te sankcje mogą Wam grozić także wtedy, gdy powstrzymacie się od działania (zaniechacie), a było ono konieczne (sic!)

=> zakładam, że działania ze zdania pierwszego nie są konieczne i wtedy w razie ich wykonania => sankcja

=> działania z drugiego zdania są konieczne => sankcja za powstrzymanie się od ich wykonania

=> generalnie macie nie działać, jeśli to nie jest konieczne (bo sankcja), a jeśli nie zadziałacie, a było to konieczne, to podciągnięte to zostanie pod tą samą sankcję......

Trochę mi to wyszło, jak wróżenie z fusów, ale chyba nie da rady inaczej :)

lilienn, August 10, 2005 16:19 Skomentuj komentarz


taaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

to tak jak z "tak" i "nie"

hahaha

khan-goor, August 10, 2005 09:03 Skomentuj komentarz


za "zero" uznaje się też "jednen" w przypadku, gdy lepiej by było, gdyby było "zero"...

hekate98, August 10, 2005 02:26 Skomentuj komentarz


hehe no niezle, niezle :D
Skomentuj notkę
23 czerwca 2005 (czwartek), 22:03:03

Walka o własne myśli i słowa (cytat)

Od Aliny przyszedł dziś bardzo potrzebny mi cytat:

"Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię. Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i twoje potomstwo". (Piąta księga Mojżeszowa 30.19)

Każdego dnia przychodzą nam do głowy tysiące, czy nawet setki tysięcy myśli. Tylko poprzez przemieniony umysł zdołasz podążać za Duchem, a nie za ciałem. Cielesny sposób myślenia (ukształtowany przez świat i naszą grzeszną naturę) długo nie był poddawany żadnej dyscyplinie, stąd też myślenie o tym, co niewłaściwe przychodzi nam bez najmniejszego wysiłku.

Z drugiej zaś strony mamy świadomie i celowo wybierać dobre myśli. Gdy już zdecydujemy się myśleć tak, jak Bóg, będziemy musieli dokonywać wyboru właściwych myśli niemal w każdej sytuacji.

Kiedy walka o nasz umysł wydaje się zbyt zacięta, trudna, wręcz niemożliwa do wygrania, zacznij sprzeciwiać się przygnębiającym myślom i zdecyduj, że zwyciężasz! Nie wystarczy jednak samo postanowienie, należy także zdecydować, że się nie poddasz. Gdy atakują Cię wątpliwości oraz strach, powstań i powiedz: "Nigdy się nie poddam! Bóg jest po mojej stronie, kocha mnie i pomaga mi!"

W naszym życiu podejmujemy wiele decyzji. Pan oznajmił swojemu ludowi (VMojz. 30,19), że mogą wybrać między życiem i śmiercią, zachęcając ich, by wybrali życie. W Księdze Przypowieści 18,21 czytamy zaś, że "...życie i śmierć są w mocy języka (jak) kto go lubi (używać), taki spożyje zeń owoc".

Myśli stają się naszymi słowami, dlatego też wybór życiodajnych myśli jest niezwykle ważny. Jeśli go dokonamy, z naszych ust popłyną właściwe słowa.

Cyctat pochodzi z "Bitwa o umysł" Joyce Meyer

Fajnie jest codziennie dostawać kawałek z jakiejść dobrej książki, dlatego tu, do Aliny kieruje podziękowania.


Kategorie: życie duchowe, _blog


Słowa kluczowe: myśli, słowa, Bóg, umysł


Komentarze: (1)

mobi, June 24, 2005 13:35 Skomentuj komentarz


Ta książka wywraca wszystko do góry nogami. Miałem przyjemność dokonywać skład tekstu do druku i siłą rzeczy czytałem fragmentami. Zanim skończyłem pracę, moje życie (a przede wszystkim myślenie) wyglądało juz zupełnie inaczej.
Skomentuj notkę
23 maja 2004 (niedziela), 12:10:10

Integralność

  1. Na swoim wykładzie Zygmunt Karel przypomniał ciekawą definicje integralności. Zygmunt powiedział, że człowiek integralny to taki, u którego wartości, słowa i czyny pokrywają się. Potem namalował 3 koła i powiedział, że u człowieka integralnego środki tych kół są w tym samy miejscu albo przynajmniej blisko siebie.
  2. Takiego obrazka na tablicy nie było, ale starałem się oddać schematyczny obraz człowieka integralnego, przez co kolory mi się mieszają a napisów nie widać.
  3. Za to ten obrazek odpowiada mniej więcej temu, co namalował Zygmunt: człowiek kawałkami integralny :-)

  4. A na tym obrazku przedstawiam człowiek nieintegralnego. Od razu jawi się obraz jakiegoś polityka, co to z trybuny mówi, potem co innego robi, a myśli jeszcze inaczej.

    Ale czy tylko politycy nie są integralni?

  5. Do teraz integralność definiowałem jako zgodność słów z czynami. Ta definicja podoba mi się bardziej. Jest bogatsza.
  6. A pożytek z tych obrazków jest taki, że teraz wiem jak mogę siebie oceniać, jak mogę sprawdzać kim jestem. Wiem kim chce być, wiec stały monitoring swoich działań jest właściwy aby swoje cele osiągać.
  7. Dawno nie zrobiłem żadnego obrazka wyjaśniającego moje myślenie. Może przestaje myśleć obrazkowo, albo obrazki do mojego myślenia są za trudne do zrobienia.

Kategorie: etyka, _blog


Słowa kluczowe: integralność, styl życia, światopogląd, słowa, czyny, wartości, etyka, moralność, spójność


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 grudnia 2003 (środa), 19:03:03

Zabawa w słowa ma sens?

Myśl zassana z nina.blog.pl:

Nie rozmawia się z tym, kto nie rozumie znaczenia słów.

Jest piękna!


Kategorie: zabawa w słowa, złota myśl, _blog


Słowa kluczowe: słowa, znaczenia, znaczenie słów


Komentarze: (10)

emi_grise, December 12, 2003 14:56 Skomentuj komentarz


Dla mnie zacytowane tu słowa oznaczają zatrzaśnięcie przed kimś drzwi do zrozumienia,są więc jak wyrok...Z kimś, kto nie rozumie znaczenia słów trzeba rozmawiać przede wszystkim (tak, by je w końcu zrozumiał)

krisper, December 12, 2003 14:28 Skomentuj komentarz


ciekawe, czy równie dobrze będą ci smakowac, gdy będą dotyczyć np. twojego dziecka, które przyjdzie do ciebie porozmawiać np. o miłości. odeślesz je w cholerę bo nie wie co to np. orgazm? nie ma sensu rozmowa, gdy osoba z którą rozmawiamy nie chce nas słuchać, gdy nie chce wyciągać wniosków z rozmowy. natomiast niezrozumienie jest dopiero początkiem rozmowy. to zdanie o którym mówimy jest zaprzeczeniem sensu całej ewangelizacji. jest zaprzeczeniem procesu wychowania. jest pogardą dla innych ludzi. czym się zajmował Jezus, Paweł? czy nie tłumaczeniem znaczenia słów i zdarzeń? są i dzisiaj ludzie którzy jeżdżą w różne dziwne miejsca na świecie, o których nawet nigdy nie słyszeliśmy. tam żyjąc z tubylcami tworzą im alfabet, podstawy gramatyki ich języka po to by móc im wytłómaczyć znaczenie przesłania z którym do nich przyjechali. w34 coś na ten temat wie. dlatego tym bardziej zdziwiła mnie jego notatka, bo to zwykły intelektualny dekadentyzm. to zamknięcie się na świat. to smarzenie się w swoim własnym sosie. a moim zdaniem nie o to chodzi w życiu. w chrześcijaństwie zresztą też.

Nina, December 11, 2003 19:10 Skomentuj komentarz


A ja bardzo lubie te słowa, prawie tak bardzo jak chinskie ciasteczka.

anonim, December 11, 2003 12:31 Skomentuj komentarz


I tu masz rację.... tak należy zrobić, bo zawsze przecież ja mogę być tą która nie rozumie .... a przyznaję, że czasem i tak bywa, nie uważam aby dostosowanie się do poziomu rozmówcy było ujmą dla własnego "ego"

krisper, December 11, 2003 09:54 Skomentuj komentarz


wszystko zależy od tego co chcesz osiągnąć. jeśli Twoim celem jest erystyka to nie ma o czym dyskutować. tylko mi nie mów, że to nie jest egoizm. Jeśli zaś chcesz przekazać coś i zależy Ci na zrozumieniu tego co mówisz to zniżysz się do poziomu rozmówcy bo ważniejsze od twojego ego będzie to co chcesz powiedzieć. lub inaczej; ważniejsza będzie dla Ciebie ta osoba i jej dobro od twojej dumy, pychy, wygody, itp.

wings, December 11, 2003 08:29 Skomentuj komentarz


a ja nie zgadzam się... czasem nie chodzi o słowo ale o cały sens wypowiedzi, a pozatem dziwnie jakoś co chwilkę tłumaczyć co chciało się powiedzieć, zważywszy, że nie używam słów wyszukanych czy szczególnie trudnych ...

lencia, April 24, 2007 09:25 Skomentuj komentarz


.

eutanazja-kaska, December 11, 2003 03:26 Skomentuj komentarz


..zawsze mozna mu wytłumaczyć co dane słowo znaczy..
Zgadzam się z KRISPEREM...

krisper, December 10, 2003 22:17 Skomentuj komentarz


jest jednocześnie egoistyczna i zarozumiała

wings, December 10, 2003 21:12 Skomentuj komentarz


kurcze...zmuszasz mnie do myślenia o tak późnej porze... i co ?? i nic !!! Ostatnio mi się zdarzyło spotkać z kimś, kto jak zauważyłam, mało interesuje się otaczającym światem ... w trakcie rozmowy zrozumiałam, że muszę uważać co mówię, bo chyba mnie nie bardzo rozumie ... została rozmowa o pogodzie i sprzątaniu ... ale przyznam, że było to nielada męczące :) Nie żebym była jakaś ą-ę itd.. ale ....
Skomentuj notkę
29 listopada 2003 (sobota), 11:12:12

Manipulacja słowem

  1. Zachęcony reklamą na jakimś blogu, kupiłem sobie w Merlin-ie książkę o której opowiadali niedawno w Klubie ludzi ciekawy wszystkiego w II programie PR.

    Zamiast Procesu - raporty o mowie nienawiści

    Sergiusz Kowalski, Magdalena Tulli

    Kupiłem, przeczytałem początek, zgromadzony materiał dowodowy stanowiący chyba z 80% książki tylko przeglądnąłem, bo wczytywać się w to to naprawdę nie warto a teraz pewnie doczytam i koniec, choć książka już mnie męczy.

    I teraz naprawdę nie wiem co o książce myśleć: niby dobrze jest, że ktoś prowadzi takie badania, niby dobrze jest, że ktoś krzyczy na alarm bo źle się dzieje, ale przecież to niczego nie zmieni. Demagodzy dale będą uprawiać swoją demagogie, manipulatorzy będą dale manipulować, mózgi będą prane a głupcy będą jeszcze bardziej ogłupiani.

  2. Jeden z cytowanych w materiale dowodowym fragmentów zawierał coś takiego:

    Kto przeprosi za Żydów z szeregów NKWD, którzy aresztowali i zsyłali na Sybir polskie kobiety i dzieci? Kto przeprosi za Żydów z szeregów UB, którzy aresztowali i mordowali żołnierzy polskiego podziemia.

    Sebastian Karczewski, "Co to jest prawda? Głos, którego Żydzi nie chcą słyszeć", Nasz Dziennik, 16 lipca 2001, s.11

    To typowa "mowa nienawiści" a ja, mając chwilowo (czekałem aż A. przestanie gadać z koleżanką, którą właśnie spotkała) wolne moce myślowe zastanowiłem się jakie środki są tu użyte aby wywołać na czytających pożądany, a niekoniecznie zgodny z prawdą efekt (takie działania nazywa się manipulacją). Zastanowiłem się i ...

  3. Ale zanim przedstawię wyniki swych przemyśleń, aby podgrzać nieco atmosferę i zmobilizować do myślenia pozwolę sobie na zapisanie w języku nienawiści innych, równie dobrze udokumentowanych faktów pochodzących z wojennej i powojennej historii Polski.

    Kto przeprosi za Polaków, którzy współpracując z Niemcami wydawali ukrywających się przed zagładą Żydów? Kto przeprosi za Polaków z szeregów NZS, którzy zabijali wychodzących z ukrycia Żydów?

    W34, w34.blog.pl, 2003

    Wyszły mi tu mocne słowa, które autorom pierwowzoru na pewno bardzo by się nie spodobały. Już widzę, jak zaczną udowadniać, że szmalcownictwo to był margines, ale przecież nie o fakty tu idzie ale o manipulacje słowem.

  4. Zastanowiłem się chyba złapałem na czym polega mechanizm kłamstwa w takiej wypowiedzi. Oto moje przemyślenia:

    W uproszczonym do tych rozważań modelu, w latach 1944-1947 sytuacja wyglądała tak: na terenach wyzwalanych działał aparat represji (czyli NKWD a potem bardziej swojskiej UB), który  represjonował społeczeństwo.

    W aparacie represji pracowali ludzie różnej narodowości. W NKWD głównie Rosjanie i Żydzi, czasami (choć rzadko) trafiał się tam również Polak. W UB pracowali Polacy i Żydzi, przy czym znane mi są badania, że proporcje tych dwóch nacji nie były zachwiane co obala mit o UB jako narzędziu prześladowania Polaków przez Żydów. Prawdą jest, że aparat represji skierowany był w społeczeństwo, które składało się głównie z Polaków, wychodzących z ukrycia i powracających Żydów, Ukraińców i przedstawicieli innych słowiańskich mniejszości na wschodzie oraz Niemców, którzy jeszcze nie zwiali i należało im w tym jakoś pomóc. Wydaje mi się, że tak było i tak właśnie w prosty sposób ten schemat ilustruje ten smutny kawałek historii Polski.

    Są jednak tacy, którzy tą tragiczną historie widzą inaczej. Jak się okazuje, przez lekką zmianę podmiotu represji (już nie społeczeństwo tylko Polacy) oraz przez wskazanie konkretnej grupy w aparacie represji (Żydzi) otrzymujemy zupełnie inny obraz, obraz jakże bardzo przekłamany bo wskazujący  Żydów (jako zbiorowość) jako winnych i Polaków jako ofiary prześladowań.

    Taki właśnie obraz jest przedstawiony w cytowanym z Naszego Dziennika tekście a przecież aparat represji dotykał również Żydów, Ukraińców i Niemców a prześladującymi byli również Polacy.

    Taki prosty jest ten mechanizm, a jakże skutecznie oddziałujący na tłumy. W końcu to my, Polacy a tam oni, Żydzi. No i teraz mam swój własny dowód na to, że samozwańczo katolicki Nasz Dziennik posługuje się kłamstwem i manipulacją. Mam dowód tak jakbym wcześniej tego nie wiedział.

  5. Pojednanie to dobra rzecz. Aby osiągnąć pojednanie dobrze jest zrozumień innych ludzi, więc ja teraz, jakby dla przeciwwagi kłamstw Naszego Dziennika umieszczę tu tekst, który już kiedyś publikowałem w notce "bez tytułu" z dnia 21 sierpnia. Dla lepszego zrozumienia jakiegoś hipotetycznego Żyda, który był wewnątrz aparatu represji. Nie wiem kto jest autorem, ale wydaje mi się, że kiedyś śpiewał to Kaczmarski.

    Nie bój się nie zabraknie, to krajowa "Czysta".
    Jak widzisz przed wojną byłem komunista.
    Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd.
    A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt.
    I może stąd dla świata tyle z nasz pożytku
    Że bankierom i skrzypkom nie mówią ty żydku.

    Ja bankierem nie byłem, ani wirtuozem,
    Wojnę w Rosji przeżyłem, oswoiłem się z mrozem.
    I na własnych nogach przekroczyłem Bug
    Razem z Armią Czerwoną jako politruk.
    Ja byłem jak Mojżesz, niosłem prawa nowe
    Na którym się miał oprzeć odbudowę.

    A potem mnie, lojalnego komunistę
    Przekwalifikowano na manikrzystę.
    Ja kocham Mozarta, bóg to dla mnie Bach,
    A tam gdzie pracowałem tylko krew i strach.
    Spałem dobrze przez ścianę słysząc ludzkie krzyki,
    A usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki.

    W następstwie Października, tak zwanych wydarzeń
    Już nie byłem w urzędzie, byłem dziennikarzem.
    Ja znałem języki, nie mnie uczyć jak
    Pisać wprost to co łatwiej można pisać wspak.
    I wtedy myśl się zrodziła, niechcący być może
    Żem się z krajem tym związał, jak mogłem najgorzej.

    Za te hańby, zasługi, Warszawa i Kraków,
    Gomułka nam powiedział: Polska dla Polaków.
    Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz.
    Wiesław jak faraon popędził nas precz.
    Szli profesorowie, uczeni, pisarze;
    Pracownicy urzędu - szli i dziennikarze.

    W Tel-Awiwie właśnie, zza rogu, z rozpędu
    Wpadłem na byłego kolegę z urzędu.
    I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd.
    Czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd ?
    Nie umiałem jak on, chwały czerpać teraz,
    Z tego że się z bankruta robi bohatera.

    Wyjechałem, przeniosłem się tutaj - do Stanów.
    Mówią: czym jest komunizm ucz Amerykanów.
    Powiedz im coś wiesz, co na sumieniu masz,
    A odkupisz grzechy i odzyskasz twarz.
    A ja przecież nie umiem nawet ująć w słowa,
    Jak wygląda to com niszczą budował

    I tak sam sobie zgotowałem zgubę,
    Melonan nie skrzypek, nie bankier a ubek
    Oficer polityczny, nie russkij gieroj.
    Ani syjonista ani też i goj.
    Jak ja powiem Jehowie, za mną Jahwe stań,
    Z tą Polską związany pępowiną hańb.

    Jak ja powiem Jehowie, za mną Jahwe stań,
    Z tą Polską związany pępowiną hańb.


Kategorie: Polska-Izrael, antysemityzm, _blog


Słowa kluczowe: słowa, manipulacja, żydokomuna, Izrael, UB, SB, NKWD


Komentarze: (6)

krisper, November 30, 2003 01:37 Skomentuj komentarz


Za Polaków przepraszali już i Wałęsa i Kwas. A za Żydów...? A w czasie wojny dla gościa wydającego Żyda Niemcom bardziej było istotne, że szukają go Niemcy i można na tym skorzystać, niż to że był to Żyd. Gdyby Niemcy wycinali np. Białorusinów to wydawali by Białorusinów...

dds, June 18, 2008 21:08 Skomentuj komentarz


- za Polaków w Jedwabnem przepraszał Kawśniewski. Miłosz pisał Campo di Fiori - oskarżając Polaków - ale za wydawanie Żydów Niemcom groziła kara śmierci wydawana przez Armię Krajową, Polacy dostarczali broń go getta - co robili wtedy Żydzi w Palestynie? czytaj!

* * * * * * *

Gabriel Moked

W czterdziestym drugim roku, tj. wtedy mniej więcej, gdy dziewczynka odmawiała "Anioł Pański", przyszły profesor geologii próbował uśmiechać się do żyrafy, a Gabriel Moked siedział po aryjskiej stronie za szafą, za którą było jednak zupełnie dobre oświetlenie - w tym samym czasie ciocia Gabriela ucierała kogel - mogel.

Gabriel pokazuje w Tel Awiwie, przy bulwarze Ben Guriona, dom cioci. Nie możemy, niestety, wejść, mieści się w nim muzeum, o tej porze zamknięte. Muzeum Ben Guriona, którego żoną była Pola Munwes, ciocia Gabriela.
- żydzi mają do Polaków żal, że AK dało im tylko pięćdziesiąt rewolwerów - mówi Gabriel. - A Ben Gurion? Posłał im pięćdziesiąt rewolwerów do getta? A dziesięć rewolwerów im posłał? To byłoby trudne, weim, ale kuriera, który by się dowiedział, jak jest - mógł posłać. Ani jednego rewolweru, ani jednego kuriera, ani jednego listu nie posłali Żydzi z Palestyny do Żydów w getcie. Krążyli między Nowym Jorkiem i Londynem, i ważne było dla nich jedno: przyszłe żydowskie państwo, wojna, na którą gromadzili broń.

Ja rozumiem - mówi Gabriel - to była ważna sprawa, żydowskie państwo, ale żeby choć jeden posłali, jeden jedyny rewolwer, dla mojego ojca, doktora Jakuba Munwesa ze szpitala na Gęsiej...

W przerwach między wyjazdami do Nowego Jorku i Londynu Ben Gurion zajmował się sytuacją w ruchu robotniczym. Z partii Mapi odłączyła się silna frakcja B i ta frakcja była bardzo silna, i trzeba było ustalić, kto będzie ważniejszy, frakcja B czy partia Mapi. I na tym upłyną im tysiąc dziewięćset czterdziesty drugi rok w Tel Awiwie: na kłótniach, kto będzie ważniejszy. Godzinami siedzieli w domu Ben Guriona i prowadzili dyskusje. Potrafili po piętnaście, po dwadzieścia godzin siedzieć, byli to socjaldemokraci, a wiadomo, ile socjaldemokraci gadają - i kiedy całkiem już zaschło im od gadania w gardłach, ciocia Pola robiła kogel-mogel.


Po wojnie Gabriel Moked, dowiedział się, jak umarł jego ojciec, doktor Jakub Munwes ze szpitala na Gęsiej.
Pacjent doktora, sierżant granatowej policji, zaproponował mu schronienie, ale doktor odmówił - chciał doczekać w getcie powstania. Po powstaniu grupę pracowników szpitala zapędzono na Umschlagplatz, do budynku, w którym mieściła się szkoła, do sali na pierwszym piętrze.

Ktoś siedzący przy oknie wstaje... W tej samej chwili rozlega się huk wystrzały; kula świszcze koło jego głowy, przebija górną część drzwi i robi dziurę w suficie na korytarzu. Na salę wpada dwóch esesmanów.
"Verfluchte! Kto strzelał?! Kto ma broń?!
Tratują ludzi, leżących na podłodze, zatrzymują się przed doktorem Munwesem, ordynatorem oddziału wewnętrznego.
"To ty strzelałeś?!
Munwes nie może wydobyć z siebie słowa.
"Komm mit."
Łapią go za kołnierz i wloką na korytarz: " Teraz Powiesz!..."
Rewidują go. Oczywiście broni nie znajdują.
"Gdzieś podział rewolwer? Nie powiesz ?!
Zbir bije go żelaznym drągiem po głowie. Munwes zalany krwią pada na ziemię..."
Gabriel Munwes, Moked obecnie, spędził okupację za szafą. Było tam zupełnie dobre oświetlenie i po całych dniach czytał książki. Kiedy wyszedł zza szafy, miał dwanaście lat. Od tej pory jest erudytą. Doktorat robił w Oksfordzie, pisał rozprawy o estetyce i wykłada filozofię na uniwersytecie imienia Ben Guriona.
szema adonaj elohejnu ehad szema Israel adonaj elohejnu adonaj ehad...
(słuchaj Izraelu, Pan,Bóg nasz, Pan jeden jest...)
Hanna Krall "Hipnoza"

* * * * * * *

...piosenka Jacka Kaczmarskiego podobno napisał po rozmowie z byłym ubekiem bohaterem właśnie tej pieśni ...


w34, June 19, 2008 08:48 Skomentuj komentarz


1. Dziękuję za komentarz. Jest cenny. Wprowadziłem w nim niewielką korektę literówek.

2. Lubię prozę Hanny Krall - pięknym słowem opisuje ludzkie emocje. Ale czy Ty na pewno na podstawie tych emocji możesz wyciągać takie wnioski? No chyba, że Twoją wypowiedź z początku mam potraktować jako Twoje emocje na ten temat. Tak - tak mogę zrobić bo do emocji też masz prawo.

3. A Miłosz nie oskarżał. Miłosz opisywał swoje emocje i nie neguj ich bo będąc tam miał do nich prawa.

dds, June 19, 2008 17:27 Skomentuj komentarz


w prozie Hanny Krall są fakty pewnie że opisane emocjonalnie ale to są fakty Żydzi w Palestynie nie kwapili sie do pomocy Żyom w Polsce od samego początku wojny - patrz misja Jana Karskiego do USA -

co do Miłosza ... on oskarżał bez żadnych podstaw cały naród polski

Cz. Miłosz, autor „Pieska przydrożnego" (gazetowyborcza nagroda „Nike"), poszedł jeszcze dalej. I zaszedł dalej — do Nobla (J. Narbutt: „Miłosz brnął w pogoni za sukcesem, podlizując się międzynarodówce kosmopolitów i antypolonistów. Zapłacono mu za to Noblem"). Oba pieski przydrożne — i Gombrowicz, i Miłosz — nie kochały (delikatnie mówiąc) Polski, polskości i Polaków, lecz o ile Gombrowicz gardził tym wszystkim, to urodzony na Litwie Miłosz prócz pogardy czuł również zwierzęcą wprost nienawiść „kresową", tę charakterystyczną, nieuleczalną złość (lub raczej wściekłość), którą Litwini, Białorusini i Ukraińcy czują wobec „ Koroniarzy " i „Lachów". Zawsze twierdził, że nie jest Polakiem i że nie czuje się Polakiem ani trochę — jest stuprocentowym Litwinem (dziwne tedy, że nie osiadł w ukochanym, wolnym już Wilnie, i że nie podpisywał się per Miłoszevicius lub Miłoszevickas, lecz tylko pozornie dziwne — na Litwie nie było michnikowskiego różowego „Salonu" robiącego mu klakę i „szmal"', zaś Kraków wybrał, jak tłumaczył, bo ten przypomina Wilno). Głosił to całemu światu — w radiu francuskim przedstawił się: „ — Jestem Litwinem, który pisze po polsku". Co jest znowu dziwne (że po polsku), bo na kartach swych „Prywatnych obowiązków" stwierdził: „Zamiast ogłaszać książki po polsku, z równym powodzeniem można by było umieszczać rękopisy w dziuplach drzew". Swoją niechęć do języka polskiego wyrażał bez ustanku, tak przy użyciu poezji (poetycko zwał ów język „mową nierozumnych i nienawidzących" tudzież „mową pomieszanych, chorych na własną nienawiść"), Jak i przy użyciu prozy, zarzucając językowi Polaków „ niechlujność fonetyczną" („Piesek przydrożny") oraz „ciamkanie, syczenie, bełkotanie, arytmię, bezkształtność i bijące wszelkie rekordy ubóstwo literackich form" („Prywatne obowiązki"). J. Majda: „Okazuje się, że Miłosz nie jest jednym z nas, lecz człowiekiem zewnętrznym i zupełnie nam narodowo obcym, wręcz obcokrajowcem, gdyż pasją jego twórczości literackiej stało się obrzucanie Polaków i języka polskiego złośliwymi oszczerstwami".

Nie tylko Polaków i języka — również Polski jako państwa i polskości jako takiej. Polska to był dla niego „irytujący obszar między Niemcami a Rosją" („Prywatne obowiązki"), którego właściwie nie powinno być — „Dla Polski nie ma miejsca na Ziemi" („Rok myśliwego"). Mawiał: „Polska to Ciemnogród" („Prywatne obowiązki"), z lubością dokładając grubszą obelgę, zaczerpniętą u pewnego hitlerowca: „«Anus mundi» — odbytnica świata. To określenie Polski odnotował pewien Niemiec w 1942 roku" („Abecadło Miłosza"). Zapytywał też siebie (w wierszu „Natura"): „Na jak długo starczy mi nonsensu Polski?", i wreszcie znalazł rozwiązanie: „Gdyby mi dano sposób, wysadziłbym ten kraj w powietrze" („Rodzinna Europa"), „Prymas Tysiąclecia", kardynał S. Wyszyński, przeczytawszy kilka antypolskich fraz Miłosza, wybuchnął (świadectwo M. Okońskiej): „ — Może czlowiek błądzić, ale nie ma prawa o tym pisać, upowszechniać tego, zatruwać tym duszy narodu! Tego czynić nie wolno! To jest wobec narodu zbrodnia!".

„Anus" Miłosza musiał być obszerny, jeżeli ów Litwin trzymał tam nie tylko cały „ten kraj", lecz i jego mieszkańców:

„Nieszczęsnych Polaków, umiejących myśleć tylko politycznie, mam w dupie" („Zaraz po wojnie"). Miał tam również orła polskiego, więc kiedy amerykański wydawca umieścił orła na projekcie okładki miłoszowego (wielce paszkwilanckiego) podręcznika do historii literatury polskiej, Miłosz się wściekł; później wspominał („Prywatne obowiązki"): „Na okładce był orzeł bez korony. Mój list — ze są dwa orły, jeden z koroną, drugi bez, i że żadnego sobie nie życzę — wprawił wydawcę w najwyższe zdumienie (...) Przyznaję, że na «polskość» jestem alergiczny" (ta alergia nie przeszkodziła mu wziąć „chlebowca" — Orderu Orła Białego). Przyznał również, iż trwa to u niego od dziecka — od wczesnej młodości czuł „obsesyjną nienawiść" do Polaków („Zaczynając od moich ulic"). Nie przeszło mu to nigdy — nigdy nie polubił „świń": „Polak musi być świnią, ponieważ się Polakiem urodził" („Prywatne obowiązki").

Przyczyny świniowatości Polaków są według Miłosza aż trzy: głupawy nawyk patriotyzmu (zwał go „moczopędnym środkiem narodowym" — wiersz „Toast"), obsesyjny nawyk antysemityzmu i bezsensowny nawyk katolicyzmu. Patriotyzm jako taki budził w Miłoszu permanentny gniew, gdyż był przezeń kojarzony (wręcz utożsamiany) z „nacjonalizmem" typu faszystowskiego. A czasami również z pederastią: „Kurczowy patriotyzm bywa nieraz odpowiedzią na wewnętrzną zdradę. Czy Polacy nie są podobni do niektórych homoseksualistów?" („Rodzinna Europa"). Miłosz więc unikał tego pedalstwa bardzo starannie, m.in. komunizując, już od młodości („ — Nie macie pojęcia jaką fascynującą przygodą intelektualną byt komunizm", 1992), i w dobie stalinowskiej pracując etatowo dla czerwonego reżimu. Pracą dla instytucji antykomunistycznych brzydził się zawsze:

„Pośród emigrantów byłem bodaj jedynym, który odmówił pisania dla Wolnej Europy, bo nie podobało mi się jej bicie w patriotyczny bęben i kropienie święconą wodą" („Abecadło Miłosza"). Nie podobał mu się również opór antyhitlerowski : „ Warszawa okupacyjna była dla mnie miejscem i czasem spotkania z polskim nacjonalizmem w jego najwyższym natężeniu, kiedy to występował wyłącznie jako patriotyzm, którego nikt nie ma prawa krytykować " („Rok myśliwego"). „Moja niechęć do przywódców AK była silna (...), cały konspiracyjny aparat żył nierealnością, ponieważ w siebie pompował narodową ekstazę" („Rodzinna Europa"). Wpompowali, skurczybyki, również w Litwina uważającego patriotyzm za tyfus, zmuszając go do majstrowania antologii poezji patriotycznej pt. „Pieśń niepodległa" (1942), co uczynił klnąc, ze strachu, by nie podpaść akowskim skrytobójcom, czyli „jakoś ustawić się w tamtej Polsce" (sic!). Później nigdy nie dał wznowić tej antologii: „Cisną mnie, żebym pozwolił na jej druk w Polsce. Mówię: nie chcę, bo to było dawno i nie mam z tym nic wspólnego (...), nie życzę sobie podpisywać się pod «Pieśnią niepodległą»" („Rok myśliwego").

Wszawemu patriotyzmowi Miłosz przeciwstawiał rozsądną („bierną") kolaborację. Nie tylko z sowietyzmem, również z nazizmem, o czym świadczy jego wrogość wobec zbrojnego kontestowania hitlerowskiej okupacji. J. Majda: „Miłosz był wtedy zwolennikiem narodowej bierności i lojalności wobec okupantów. Uważał, że partyzantka, konspiracje, powstania to nonsens; podawał tu za chwalebny przykład postawę Francuzów". Rzeczywiście podawał: „Jeżeli 99% Francuzów żyło jak zwykle po klęsce 1940 roku, to jest to normalne" („Rok myśliwego"). „Nienormalna" alias „nonsensowna" była dla Miłosza wszelka ojczyźniana walka, bitwy pod Grunwaldem nie wyłączając (nazwał Grunwald „plugawym nonsensem"). Całość tej przyrodzonej głupoty Polaków określił jako „powiązany system narodowej paranoi" („Życie na wyspach"). S. Trepka: „Oto do czego może prowadzić fałszywy blask noblisty pierwotnie zafascynowanego komunizmem, kosmopolity obcego naszej suwerenności i wypranego z uczuć patriotycznych".

Sam Miłosz — podobnie jak Kuroń i cały KOR — unikał słowa „kosmopolityzm"; zwał tę predestynację elegancko: „pewną międzynarodowością umysłu": „Moją ambicją od dawna była pewna międzynarodowość umysłu" („Zaraz po wojnie").

W liście do M. Wańkowicza serio o sobie i kpiąco o Polakach tłumaczył: „Jestem bardzo mało polski w sensie, jaki temu słowu zwykło się nadawać; standardy obowiązujące wśród szlachetnych Polaków są mi najzupełniej obce. Mój umysł jest żydowski". Dlatego wiązał się zawsze z Żydami przeciw Polakom, czując silną duchową więź: „Gdzieś na dnie tliła się myśl, że ich i moja lewicowość jest przebraniem dla naszej inności" („Rodzinna Europa"). Wolał eksponować lewicowość, zamilczając porównywalną litewską i żydowską nienawiść wobec Polaków. To on — wbrew nieustannej pomocy, jaką gojowska Warszawa i Armia Krajowa udzielały gettu — rozpowszechnił (wiersz „Campo di Fiori") jedną z najparszywszych kalumni wymierzonych w Polaków: że gdy Niemcy mordowali Żydów z warszawskiego getta, Polacy beztrosko bawili się obok muru getta na karuzeli, przy wesołej muzyczce.

Czegóż jednak można oczekiwać od katolików? Ich religię Miłosz przezwał „narodową ułudą" („Traktat teologiczny") i „glebą dla snów paranoicznych" („Prywatne obowiązki"); ich Madonnę (Najświętszą Marię Pannę Częstochowską) — „pogańską boginią" (dlaczego? — bo nie jest judaistyczna?); ich Śluby Jasnogórskie — „ przedsięwzięciem faszyzacji Polski" służącym „kropionemu święconą wodą gałgaństwu" („Tygodnik Powszechny" 1997); ich krucyfiksy — „próchnem":

„Krucyfiks chwytasz, bo tak ci bezpieczniej.

Drewno masz w ręku, a w tym drewnie próchno.

Pacierze mruczysz, ale strachem cuchną".

Jemu cuchnęła wiara katolicka, dlatego zaperzył się solennie:

anonim, June 19, 2008 08:50 Skomentuj komentarz


CAMPO DI FIORI (Czesław Miłosz)

W Rzymie na Campo di Fiori
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem
I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.

Tu na tym właśnie placu
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.

Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.

Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.

Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.

Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.

Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilę czekali
Na jego odlot w pożarze.

I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język nasz stał się im obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.

Warszawa - Wielkanoc, 1943

secutor, February 21, 2009 21:58 Skomentuj komentarz


mysle ze to co tu pisze mozna ujac w kilku zdaniach.
ale zanim to zrobie napisze jeszcze o innych narodowosciach.
amerykanie strasza komunistami
komunisci jankesami (amerykanami)
zydzi strasza jak nie gojami to arabami
arabi strasza zydami
itd itp.
o co chodzi?
ano chodzi oto zeby niebylo wiadomo o co chodzi czyli
kazde panstwo straszy innymi zeby odwrucic uwage od tego co samo wyprawia.
dlatego tez przeciwnikami polakow nityle sa zydzi
co wladza.
przy czym niema roznicy czy zydowska czy polska, zreszta co za roznica kto bedzie mnie gnebil?
caly problem z wladza natomiast polega na tym ze ich nikt niekontroloje.
w firmie mamy szefa dzialu, a szef dzialu ma nad soba innego itd. kazdy przed kims odpowiada, tylko nie ci ktorzy sa na semej gorze piramidy wladzy. chociaz....
kto kontroluje tych ktorzy kontroloja wszystkich
zasnanowmy sie...
czy niejest to prawo korzysci? egozim?

,,niewalczymy bowiem przeciwko cialu i kri, lecz przeciw istota i byta w sferze niebieskiej".
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.