Słowo kluczowe: urlop


17 grudnia 2020 (czwartek), 22:02:02

Wolność? W socjalistycznym państwie nie ma wolności.

Przywilej refundowanej przez państwo opieki zdrowotnej stał się obowiązkiem poddania się państwowym procedurom i zakazem stosowania własnych metod leczenia własnego ciała.

* * * * *

Bezpłatne szkolnictwo? Nie! Obowiązek szkolny.

* * * * *

Pracownik ma nie tylko prawo do urlopu - ma też obowiązek ten urlop wykorzystać.

* * * * *

W jakim strasznym świecie my żyjemy! Gdzie oddaliśmy naszą wolność?


Kategorie: _blog, polityka / obserwator


Słowa kluczowe: urlop, służba zdrowia, obowiązek szkolny


Komentarze: (1)

Rafał, December 18, 2020 17:20 Skomentuj komentarz


Chyba sami jesteśmy sobie winni. Wygoda, ignorancja, dbałość tylko o to co jest nam najbliższe... Nie ma co się nakręcać, historia lubi się powtarzać. Cywilizacje były i upadały, nic nie jest dane raz na zawsze...

Skomentuj notkę
10 listopada 2017 (piątek), 15:55:55

Jak tu zimno, jak pochmurno

Jak tu zimno, jak pochmurno. A jeszcze kilka dni temu…..

Dziś zostały rachunki do zapłacenia:

07 lis 2017
BESHEVICH JERUSALEM IL  519,15PLN
BESHEVICH JERUSALEM IL 470,00ILS

07 lis 2017
GUEST HOUSE YAD HASHMO YAD HASHMONA IL 55,22PLN
GUEST HOUSE YAD HASHMO YAD HASHMONA IL 50,00ILS

 Co to było? Za hotel? tankowanie? jakaś dobra kolacja? Nie pamiętam. Ale to drugie to były pamiątki: jakaś mapa i koszulki w Yad Hashmona a więc w fajnym miejscu.


 


Kategorie: _blog, urlop


Słowa kluczowe: izrael, urlop


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
25 listopada 2014 (wtorek), 23:42:42

Dzień w bibliotece

#1. Zrobiłem sobie wolny dzień. Wolny od pracy, od codziennych obowiązków, od tego co robię zawsze - zrobiłem sobie taki dzień urlopu, w którym robi się tylko to co się zawsze chciało robić. Plaża i lody nie były dziś moim marzeniem, nie było też nim chodzenie po górach (to robiłem dzień wcześniej). Moim marzeniem było posiedzieć sobie w bibliotece, tak cały dzień, tak od rana do wieczora, nigdzie się nie spieszyć, mieć czas i dużo, dużo książek. I czytać. I tak zrobiłem. Zrobiłem sobie wolny dzień i pojechałem do biblioteki.

#2. Ale wcześniej, gdzieś o 4:34 w nocy przygotowałem się do tego. Musiałem wszak wybrać czy iść do akademickiej biblioteki Uniwersytetu Śląskiego (www.ciniba.edu.pl) czy też do równie pięknej z zewnątrz Biblioteki Śląskiej (www.bs.katowice.pl). W Śląskiej dla człowieka z ulicy było by łatwiej, ale poszedłem drogą bardziej ambitną i mimo nieważności mojej legitymacji studenckiej wypełniłem formularz w bibliotece akademickiej. Kaucja w wysokości 150zł mnie nie przeraziła, bo to kaucja ale też nie przeraziła mnie opłata za wydanie karty chipowej - 10zł. Bardziej obawiałem się parkingu, bo to przecież może być 8zł za godzinę, więc … ojej! Okazało się, że 8zł za cały pobyt, więc znowu się udało.

#3. O 10.oo stawiłem się w bibliotece, po okazaniu dowodu, wpłacie, trzech podpisach dostałem kartę i mogłem zapuścić się między regały. Wcześniej miły pan wyjaśnił mi zasady, powiedział skąd się bierze hasełko do WiFi oraz dlaczego zła Unia Europejska nie pozwoliła na uruchomienie w budynku biblioteki kawiarni. A ja stałem jak ten osiołek i zastanawiałem się czy historia na parterze czy też filozofia i religie na piętrze drugim. Zacząłem od parteru gdzie zaznajomiłem się z zasadami archiwistyki, ustawą o zasobach archiwalnych, zadaniami państwa w tej dziedzinie (chodziło o państwo Polskie rządzone przez naczelnika Piłsudskiego), przeglądnąłem kilka biuletynów naukowych pt. Komputery i archiwa, a jeden artykuł, o procesie wdrażania baz na M$ Accesie w archiwum katowickiej kurii przeczytałem bardzo uważnie, bo był nawet zabawny (czego to ludzie nie napiszą aby mieć doktorat). Po kilku godzinach postanowiłem zwiedzić inne kondygnacje (bo budynek CINBA jest imponujący) i udać się w kierunku działu Religia. Zachętą było to, że w procesie uczenia się wyszukiwarki katalogu ćwiczyłem na słowie kluczowym Qumran i Zwoje z nad Morza Martwego. Tyle książek na ten temat? No to idę poczytać!

#4. Dotarłem, znalazłem na siebie miły kącik z komputerem, wyciągnąłem z regału pierwszych 5 pozycji i czytam…. Potem kolejne pozycje, przeglądam, czytam, sprawdzam pewne rzeczy w Wikipedii, coś tam sobie tłumaczę z niemieckiego na googlach…. Ale wszystko to prowadzi do pewnych wniosków, które zapiszę innym razem, bo wizyta w bibliotece miała mi służyć myśleniu a jak się pomyśli to można nawet czasem coś wymyślić. Wnioski więc zapisałem w innej notce.

#5. Jak zrobiłem się głodny to na Wydziale Nauk Społecznych dostałem barszcz z uszkami, sałatkę grecką, więc mogłem szybko wrócić i czytać dalej….

#6. A potem już tyko pozostało mi samowypowyczyć w automacie sobie 3 dozwolone pozycje, podjąć nieudaną próbę wyżebrania od pani wypożyczarki czwartej (dziwne - mojej żonie w bibliotece miejskiej zawsze się udawało wypożyczyć dwa razy tyle co wolno) i iść do domu aby czytać dalej, ale w już łóżku.

#7. To był piękny dzień! Myślę, że niedługo powtórzę go sobie, bo tak to mogę spędzać urlop. Tylko jest pewien problem - te stare książki, takie coś się sypią drażnią moją skórę i oczy. Alergik jestem jak nic. Dzień to wytrzymam, ale chyba nie będę mógł w bibliotece spędzać zbyt wielu urlopów. I jeszcze coś - do biblioteki zabiera się ze sobą okulary. Jak idzie się na dłużej to zasilacz do laptopa też jest wskazany.


Kategorie: osobiste, urlop, _blog


Słowa kluczowe: urlop, ciniba, biblioteka, qumran


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
6 lipca 2012 (piątek), 18:12:12

Notka z podróży 2012

Notka opisująca trasę oraz zajęcia:

  • czwartek: szybko A4, obok Krakowa, obok Bośni (korek przed Bośnią i Brzeskiem), skrót do Brzeska, w Brzesku rynek. Myk za Tarnów, potem na północ, budowa A4 stoi w miejscu. Potem Radomyśl tam też rynek. Jest pięknie. W Radomyślu pomnik z samolotem i budka telefoniczna Multimedii (jeszcze widać ślad po Telefonii Dębickiej). Mielec, rynek, okropny kebab, tereny przemysłowe. Tarnobrzeg - spacer po wałach, potem obok Sandomierza, Zawichost, Annopol i Kazimierz. W klubie TyndyRyndy czuć, że festiwal się zaczał.
  • piątek: festiwal, spacer do Mięćmierza, potem las miejski, aż do tego miejsca co rok temu i z powrotem, plebańskim dołem, festiwal.
  • sobota: festiwal, mornowy jar, potem korzeniowy dół, sałatka w "korzeniowym", powrót jarem obok, tym dzikim, bez szlaku, (tym co rok temu), przez czereśniowy sad do wieży tv, potem koło zamku. Festiwal.
  • niedziela: upał wielki, szukanie zboru na ul. Kaniowszczyków 9, potem u baptystów gdzie jest klima, galeria Zielona, potem spacer czarnym szlakiem i niebieskim, dołami aż do Błochotnicy. Po drodze wyciąg narciarski, pomnik pomordowanych w listopadzie 1943, spacer w jarze i nad jarem, Busik (2zł) i już po festiwalu. Łosoś za 75zł i burza, ciemność, transmisja z meczu na iPhonie. Kolejne burze.
  • poniedziałek: prom, wejście na skarpę, Names (nie wchodzę), zamek (zamknięty), Janowiec (chłodnik), potem 7km na północny zachód lasem i z powrotem, chwila zawracania trudna, bo las bez ścieżek, za to z chłopcem zbierającym jagody. Do promu na styk, bo o 19:15 - razem wyszło ponad 20km.
  • wtorek: Dzień odpoczynkowy więc - Galeria Zielona w Puławach. Objazd Puław, potem Nałęczów i Ptacy Niebiescy (młoda kawka, kaczuszki, łabędzie). WiFi w pijalni u Wedla. Zakup pumeksu i żarówek.
  • środa: transfer przez prom w Błachotnicy, Zwoleń (myjnia samochodowa), Ciepielów (godzina czytania, rozmowa z tubylcem), Wiele (tu tworzył Jacek Malczewski), Lipsko, dolina Kamiennej i okropna pizza w Bałutach przy gadach (duży błąd), Ostrowiec i do Nowej Słupi. Szybkie wejście z zejściem ze Świętego Krzyża, potem Motel (Górno) na stacji benzynowej BP (pokój ze śniadaniem: 110zł).
  • czwartek: ze Św. Katarzyny na Łysice (612m n.p.m), potem na przełęcz Św. Mikołaja. Pierwszy raz pojawia się pies Św. Franciszka. Ścieżka na Przełęcz Hucką, po drodze Duch Święty i dziwny człowiek z na przeciwka. Ścieżka czasami się rozmywa. Okropny parking pod Św. Krzyżem, autostop, busik, bus pośpieszny i szukanie agroturystyki. Kąpiel w zalewie. Zakupy, kiełbaska i drugie spotkanie z psem od Św. Franciszka.
  • piątek: kąpiel, lasem, bez ścieżek do Psar już nie satelitarnych, duży upał. Kielce, galeria Echo, rynek, sałatka długo wyczekiwana, burza i taniec dzieci w deszczu.
  • sobota: kąpiel, Katarzyna, Psary, Klonów (lody i długa rozmowa z rolnikiem na emeryturze), obok Kielc, Chęcin, Tokarni na Ponidzie. Mała elektrownia wodna, Kije, Pińczów, pomnik bohaterów Republiki Pińczowskiej (lipiec-sierpień '1944), Wiślica (brak hotelu), lektura o Republice Pińczowskiej na parkingu w Chocholim Lesie - czy Republika Pińczowska była bardziej ALu czy AK? Busko - resztki festiwalu, ale nie lubię opery z podobnej przyczyny dla której oper nie komponował Bach.
  • niedziela: Busko, brak zboru zielonych, Szydłów czyli poskie carcassonne - naprawdę niezłe tylko upał wielki. Festyn nad Nidą, potem Proszów i A4 do domu.

Kategorie: osobiste, _blog


Słowa kluczowe: urlop, Kazimierz, kielce, lysogóry, psary, łysica


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 kwietnia 2011 (poniedziałek), 11:41:41

Urlop

Jak by się kto pytał to urlop mam zaliczony.

Odwiedziłem bardzo wiele ciekawych miejsc, widziałem bardzo wiele, mam wiele materiałów do przemyśleń. Byłem w (prawie) wyższej uczelni, w inkubatorze przedsiębiorczości, przedsiębiorstwie inwestującym w nowe technologie, sądzie okręgowym, starostwie powiatowym, barze mlecznym, szpitalu (ale nie jako pacjent, tylko jako nikt), klasztorze karmelitów, na polu golfowym, pustyni, na wyżynie i w dolinie, w dwóch średniowiecznych zamkach i nowobogackiej restauracji z muzyką disco polo.

Spodobało mi się i myślę, że to nie będzie mój ostatni urlop w tym tygodniu.


Kategorie: zawodowe, _blog


Słowa kluczowe: urlop


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 lipca 2008 (poniedziałek), 09:33:33

Notatki z podróży - lato '2008, Polska zachodnia i zachodnie wybrzeże, 3/3, spisana trasa

Spisana trasa:

  1. sobota: Złotoryja (znaleziony pieniążek), Jelenia Góra (pizza hut - Marrakesz), Karpacz (wang), Szklarska Poręba (hotel las), Liberec, Porajów, Sieniawka, (elektrownia) Bogatynia (hotel górnik i hotel *** - 140zł).
    trasa: 420km
  2. niedziela: Bogatynia (kopalnia), Sieniawka, Porajów, Zitau (ładne miasteczko), Gerlitz (mają tramwaj), Zgorzelec (ku pamięci greckich komunistów, wyrzuconych do komunistycznej Polski), niemieckie autostrady (tunel, widok, bar z kiełbachą, Berlin z daleka, dziurawa autostrada 13), Szczecin (kawa na Wałach Chrobrego, Marakesz w Galaxy, ścianka wspinaczkowa i chcę przestać się spieszyć, szukanie hotelu), Międzyświecie (szukanie spania - malutki pokój przy molo, 3*(80+10)=240zł za śmierdzącą poduszkę)
    trasa: 586km
  3. poniedziałek: Międzyzdroje (na zachód, deszcz, ucieczka, nuda, na wschód do Wisełki od połowy w deszczu)
    trasa: 0km
  4. wtorek: Międzyzdroje (na wschód do Świnoujścia, dziwni nudyści, wąż koło nosa, fort, latarnia, 3km w słońcu, Świnoujście busem, Świnoujście autkiem, promem, zmęczenie);
    trasa: 36km
  5. środa: Świnoujście, Dziwnów (tankowanie), Dziwnówek, Trzęsacz (bez kościoła), Trzebiatów, Kołobrzeg (zwiedzanie ścigacza łodzi podwodnych), Koszalin, Słupsk, Rowy (brak miejsc), Ustka, Słupsk (hotel za 40zł)
    trasa: 302km
  6. czwartek: Słupsk (zwiedzanie, CB-Marek-34), Miastko, Szczecinek (tramwaj wodny, wodny wyciąg narciarski), Borne Sulonowo (zajazd Marina nad jeziorem), Czaplinek (hotel postsocjalistyczny, kino letnie), Połczyn Zdrój (hotel leo, miła restauracja, zła noc, spanie za 120zł)
    trasa: 177km
  7. piątek: Połczyn, Drawsko Pomorskie, Drawno, Brzeziny (pożar zgłoszony), Wygon, Bierzwnik (lody, fryzjer), Kolsk, Osiek, Dobiegniew (brak dowodu osobistego), Człopa, Mirosławiec, Sośnica (piękna droga przez poligon, ogórki kiszone), Czaplinek, Połczyn, Czaplinek, Machiny (kąpiel w jeziorze, kolacja w miłym hoteliku za 100zł);
    trasa: 294km
  8. sobota: Machiny (kąpiel w jeziorze), Wałcz (czereśnie, śliwki), Człopa, Kuźnica Żelichowska, Krzyż Wielkopolski, Drezdenko (dziura a fajnym hotelem na 5 AP WiFi), Międzychów, Pszczew, Międzyrzecz, Kaława (bunkry), Łagów (brak miejsc), Poźrzadło, Niedzwiedź, Przełazy (śliczny pałac, brak miejsc), Poźrzadło-Nevada (wielki kompleks dla kierowców za 120zł)
    trasa: 247km
  9. niedziela: Nevada, Rzepin (fajna droga w niedzielny poranek), Słubice, Frankfurt (też mają tramwaj), Gubin, Krosno Odrzańskie (dziura z mostem i deptakiem pod górę, kościół nowoapostolski, lody śnieżka), Zielona Góra (nie ma Pizza Hut, kościół protestancki przerobiony), Nowa Sól, Żagań, A4 (hot dog na StadOil i kiełbaska koło Opola), Gliwice
    trasa: 580km

Razem co najmniej 2642km i 760zł na hotele i około 500 na żarcie, przeważnie owoce.


Kategorie: osobiste, _blog, urlop


Słowa kluczowe: urlop


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
26 lipca 2008 (sobota), 13:27:27

Notatki z podróży - lato '2008, Polska zachodnia i zachodnie wybrzeże, 2/3

#5. Kołobrzeg jest, a w Kołobrzegu jest firma, co fajnie daje interneto po WiFi.

#6. Kleszcze mają bardzo zły PiaR. Ten zły wizerunek został stworzony przez sprzedawców jakiejś szczepionki, która sprzedawana w Polsce w ilościach milionowych ma zapobiec tym 3 zgonom rocznie. Z punktu widzenia biznesu sprawa jest genialna - wydać niecały milion na PR i słabą reklamę a potem sprzedawać coś, co wcale ludziom potrzebne nie jest. W zasadzie można to porównać tylko do promocji tego świństwa, zwanego Beaujolais nouveau, którego pić się nie da a dobra akcja reklamowa sprawiła, że Polacy kupują namiętnie. Ale miało być o kleszczach...

#7. Niewątpliwym beneficjentem złego wizerunku kleszczy jest Urząd Morski w Szczecinie. Wystarczyło co kawałek, na wydmach umieścić tabliczkę "uwaga kleszcze" i od razu ludzie przestali tam włazić, przez co Urząd jest zadowolony, bo chroniąc trawę wydm chroni polskie wybrzeże. Co na to kleszcze? Nie wiem

#8. Międzyzdroje, Trzęsacz i Trzebiatów, Kołobrzeg, Koszalin, Słupsk, hotel przy szkole, CB-Marek-24, Miastko, Szczecinek, wyciąg narciarsko-wodny, Borne-Sulinowo, Czaplinek, Połczyn, poligony i lotniska, Połczyn (2), Wałcz, Drezdenko...

#9. Liczba lotnisk polowych (a właściwe drogowych) w okolicach Mirosławca jest znaczna. Zupełnie nie wiem dlaczego zajadanie się ogórkami konserwowymi na końcu pasa startowego sprawiło mi wielką radość. Zupełnie jak kąpiel w lekko poligonowym jeziorze w miejscowości Machiny (polecam miły hotelik przy trasie).

#10. Razem 9 dni i znacznie ponad 2600km. Fajnie było ale odpowiedzi na trudne pytania nie znalazłem.


Kategorie: osobiste, obserwator, _blog, urlop


Słowa kluczowe: międzyzdroje, bodatynia, świnoujście, urlop


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
21 lipca 2008 (poniedziałek), 22:43:43

Notatki z podróży - lato '2008, Polska zachodnia i zachodnie wybrzeże, 1/3

Ostatniej podróży nie chciało mi się opisywać. Może teraz mi się zachce. Nie wiem, ale złapałem sieć więc spróbuję.

#0. Dopisek z 2023 roku: pierwszy raz pojechałem gdzieś swoją Mazdą 6, nie były to czasy iPhonów ani iPadów, ale WiFi w hotelach już bywało.

#1. Coś się ostatnio zmieniło w języku a ja do teraz tego nie zauważyłem (albo lepiej: nie usłyszałem). Zmieniło się i fakt, że wulgaryzmy przestały być czymś wstydliwym dotarł do mnie z całą siłą. Nad morzem starsza pani mówi do męża, że mamy "chujową pogodę", w porządnej restauracji w Jeleniej Górze mąż do żony, w obecności dzieciaków stwierdza, że jest "popierdolona wyciągając codziennie tyle kasy z bankomatu". Pani w recepcji hotelu, mówi, że coś jest "zajebiste" a przejść Aleją Gwiazd w Międzyzdrojach nie da się aby co 10 metrów nie usłyszeć jakiejś "kurwy". Ot, taka obserwacja.

#2. Bogatynia jest w lewym, dolnym rogu Polski. Świnoujście w lewym, górnym. Czas przejazdu niecałe 5 godzin o ile jedzie się niemieckimi autostradami. Po drodze widać wieże w Berlinie. Po kolei o ile pamiętam: 4, 13, 10 (ring Berlina), 11. (Dopisek w 2015 - nieco wcześniej A. kupiła mi dobrą Mazdę 6).

#3. Na wyspie Wolin wybrzeże jest kawałkami klifowe. 11 km spaceru, połowa w deszczu. Coś pięknego.

#4. Ze względów ideologicznych nie przepadam za Pizza Hut ale będąc tam przypadkiem odkryłem coś doskonałego: pizza Marrakesz (ziołowy sos pomidorowy, trzy rodzaje sera, rukola, suszone pomidory) ale koniecznie na cienkim cieście. Z uwagi na świeżą rukole Marrakesz w Jeleniej Górze był nieco lepszy niż w Szczecinie.


Kategorie: osobiste, obserwator, urlop, _blog


Słowa kluczowe: międzyzdroje, bodatynia, świnoujście, urlop


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
14 września 2004 (wtorek), 17:15:15

* * * * * * *

Nie ma mnie tu, poniewaz jestem zupelnie gdzie indziej i jest mi dobrze.

Chianti.
:-)

Kategorie: , _blog


Słowa kluczowe: urlop


Komentarze: (2)

siska, September 23, 2004 22:22 Skomentuj komentarz


tylko wroc kiedys, oki?

siska, September 23, 2004 22:22 Skomentuj komentarz


:)
Skomentuj notkę
19 czerwca 2003 (czwartek), 18:08:08

Wizyta w Chełmnie nad Nerem

1) O banalności zła (1)

Około 40 ludzi potrzeba było, aby w pół roku zorganizować i przeprowadzić zabójstwo 300 tys. innych ludzi. Tyle tylko, że w swej bezbożności (którą znowu rozumiem jako nieliczenie się z wiecznymi konsekwencjami swoich czynów, nie liczenie się z tym, że zostanie się kiedyś rozliczonym przez samego Boga) poszli tak daleko, że nie zauważyli nawet, że zabijają. Po prostu lepiej lub gorzej wykonywali swoją prace, tak jak wykonują swą codzienną prace piekarze, murarze, maszyniści, brygadziści i kierownicy – tyle tylko, że ich profesją było zabijanie.

Jak to możliwe aby tak porządni ludzie z kulturalnego narodu....?

Takie pytanie zadają sobie niektórzy nie rozumiejąc czasu pogardy. Ale dziś, jeżeli dziś w tym albo w naszym narodzie powstanie kolejny fałszywy prorok nakazujący zabijanie czy rozróżnimy go? Jak rozpoznamy czy głoszone przez niego hasła, czy też proponowane rozwiązania w jego zamyśle nie prowadzą do zniszczenia? Przecież dyskutując o mniejszym źle zapominamy wogóle, że zgadzamy się na zło!

A gdzieś wyczytała, że ewangeliczni chrześcijanie w Niemczech, jak Hitler doszedł do władzy dziękowali za niego Bogu. Jak łatwo się pomylić! Wiem, że niedługo będzie z tego powtórka a to co obserwujemy w chwili obecnej jest testowaniem polityków (albo tych 7-dmiu) na ile można wmówić, na ile wysterować, na ile zmanipulować. Mamy więc informacje o zamachach z 11 września, o Iraku, o SARS. Jak zrobił to Goebbels, że tylu Niemców godziło się na to? Ja to zrobił, że niektórzy zabijając zachowywali się jak zwykli ludzie wykonujący swoją prace?

2) Zawłaszczanie

Na centralnej alejce stoi krzyż. Właściwie to nie krzyż co ołtarz a przed nim tablica z nazwiskami pomordowanych Polaków. Chyba 10 albo 12 nazwisk. Ale są, to nasi, to męczennicy, to powód, aby nie licząc się z uczuciami innych tu też postawić krzyż.

Terytorium obozu jest jednak wystarczająco duże aby ci inny, których krzyż w tym miejscu boli mogli nie widząc go zrobić swój park pamięci, pod własną flagą, używając własnych literek, po swojemu - z kamienia.

3) Sztandar

W pobliskiej wsi, od której nazwy wziął nazwę obóz śmierci z kościoła wychodzi procesja. W końcu to Boże Ciało i należy światu zamanifestować swoją wiarę. Ja należę do tego świata, stoję w cieniu drzew, patrzę. Na pierwszym sztandarze Maksymilian Maria Kolbe. Ironia losu czy diabelskie poczucie humoru?

4) O banalności zła (2)

Kto wymyślił ten tytuł? Nie pamietam ale chyba jest to podtytuł do książki - wywiadu z Adolfem Eichmanem. Tytuł mocny i w takich miejscach dobrze oddający to co się tu wydarzyło.


Kategorie: refleksja, holocaust, urlop, _blog


Słowa kluczowe: urlop, holocaust, Chełmo nad Nerem, Maksymilian Kolbe


Komentarze: (1)

wojtek, April 13, 2024 13:24 Skomentuj komentarz


Chodzi o książkę, która w Polsce przetłumaczona i wydana jest jako: "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła". Autor to Hannah Arendt.

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.