Słowo kluczowe: wojna


29 września 2023 (piątek), 14:18:18

Przemówienie ministra Ławrowa (kolejne)

Zachowuję bo warto będzie za 3 lata (o ile będzie coś za 3 lata) przeczytać.

Przemówienie ministra Ławrowa w ONZ,  23.09.23

Żródło: https://poland.mid.ruu 

Wystąpienie Ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Sergeya Ławrowa na 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Nowy Jork, 23 września 2023 r.

 

Szanowny Panie Przewodniczący!

Szanowni Państwo!

W wystąpieniach wielu oratorów, którzy przemawiali przede mną, już zabrzmiała myśl, że nasza wspólna planeta przechodzi nieodwracalne zmiany. Na naszych oczach rodzi się nowy porządek świata. Kontury przyszłości są tworzone poprzez walkę. Pomiędzy globalną większością, która występuje za bardziej sprawiedliwą dystrybucją globalnego dobrobytu i różnorodnością cywilizacyjną, a tymi nielicznymi, którzy wykorzystują neokolonialne metody podporządkowania, aby utrzymać swoją znikającą dominację.

Tak zwaną wizytówką «zbiorowego Zachodu» od dawna jest odrzucenie zasady równouprawnienia i całkowity brak zdolności do osiągnięcia porozumienia. Przyzwyczajeni do patrzenia z góry na resztę świata, Amerykanie i Europejczycy składają obietnice i zobowiązania, w tym pisemne i prawnie wiążące. Następnie po prostu ich nie wypełniają. Jak zauważył Prezydent Władimir Putin, Zachód jest prawdziwym "imperium kłamstw".

Rosja, podobnie jak wiele innych krajów, wie o tym na własnym przykładzie. W 1945 roku, kiedy my z Washingtonem, Londynem wspólnie pokonywaliśmy wroga na frontach II wojny światowej, nasi sojusznicy z koalicji antyhitlerowskiej już przygotowywali plany operacji wojskowej "Unthinkable" przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Cztery lata później, w 1949 roku, Amerykanie opracowali operację "Dropshot", celem której było przeprowadzenie zmasowanych ataków nuklearnych na ZSRR.

Te szaleńcze plany pozostały na papierze. ZSRR stworzył własną broń odwetową. Choć potrzebny był kubański kryzys rakietowy 1962 r. z zagrożeniem wojną nuklearną, by pomysł jej rozpętania i iluzja jej wygrania przestały być podstawą amerykańskiego planowania wojskowego.

Pod koniec "zimnej wojny" Związek Radziecki odegrał decydującą rolę w zjednoczeniu Niemiec i uzgodnieniu parametrów nowej architektury bezpieczeństwa w Europie. Przy tym radzieckiemu, a następnie rosyjskiemu przywództwu udzielono konkretnych zapewnień politycznych dotyczących nierozszerzania bloku wojskowego NATO na wschód. Odpowiednie zapisy negocjacji są w naszych i zachodnich archiwach. Są one swobodnie dostępne. Ale te zapewnienia zachodnich przywódców okazały się oszustwem i nie mieli oni zamiaru ich honorować. Jednocześnie nigdy nie przeszkadzało im to, że zbliżając NATO do granic Rosji, rażąco naruszali oficjalne zobowiązania w ramach OBWE podjęte na najwyższym szczeblu, aby nie wzmacniać własnego bezpieczeństwa kosztem bezpieczeństwa innych i nie dopuszczać do wojskowej i politycznej dominacji w Europie jakiegokolwiek kraju, grupy krajów lub organizacji.

W 2021 roku nasze propozycje zawarcia traktatów o wzajemnych gwarancjach bezpieczeństwa w Europie bez zmiany statusu Ukrainy jako kraju pozablokowego zostały arogancko odrzucone. Zachód kontynuował systematyczną militaryzację rusofobicznego kijowskiego reżimu, który objął władzę w wyniku krwawego zamachu stanu i został wykorzystany do przygotowania rozpoczęcia wojny hybrydowej przeciwko naszemu krajowi.

Bezprecedensowa od zakończenia "zimnej wojny" była seria ostatnich wspólnych ćwiczeń Stanów Zjednoczonych Ameryki i ich europejskich sojuszników z NATO, w tym scenariusze obejmujące użycie broni jądrowej na terytorium Federacji Rosyjskiej. Deklarowanym celem jest zadanie Rosji "strategicznej porażki". Ta obsesja w końcu zaślepiła oczy nieodpowiedzialnych polityków, którzy mają poczucie bezkarności, jednocześnie tracąc podstawowe poczucie samozachowawczości.

Kraje NATO pod przewodnictwem Waszyngtonu nie tylko budują i modernizują swoje zdolności ofensywne, ale także próbują przenieść konfrontację zbrojną w przestrzeń kosmiczną i informacyjną. Nowym niebezpiecznym przejawem ekspansjonizmu NATO jest próba rozszerzenia obszaru odpowiedzialności bloku na całą półkulę wschodnią pod przebiegłym hasłem "niepodzielności bezpieczeństwa regionów euroatlantyckiego i Indo-Pacyfiku". W tym celu Waszyngton tworzy wojskowo-polityczne mini-sojusze pod swoją kontrolą, takie jak AUKUS, "trójka" USA - Japonia - Republika Korei, "kwartet" Tokio - Seul - Canberra - Wellington, wciągając ich uczestników do praktycznej współpracy z NATO, która rozbuduje swoją infrastrukturę na teatrze Pacyfiku. Nieskrywane dążenie tych wysiłków przeciwko Rosji i Chinom, a także do upadku inkluzywnej architektury regionalnej utworzonej wokół ASEAN, stwarza ryzyko powstania nowego wybuchowego ogniska napięcia geopolitycznego, jako dodatku już do maksymalnie rozgrzanego europejskiego.

Istnieje trwałe wrażenie, że Stany Zjednoczone i w pełni podporządkowany im "zachodni zespół" postanowiły nadać "Doktrynie Monroe" globalną projekcję. Plany są równie iluzoryczne, niezwykle niebezpieczne, ale to nie powstrzymuje ideologów nowej edycji "Pax Americana".

Światowa mniejszość stara się jak może, by spowolnić naturalny bieg rzeczy. Deklaracja Wileńska Sojuszu Północnoatlantyckiego charakteryzuje "rosnące partnerstwo między Rosją a Chinami" jako "zagrożenie dla NATO". Przemawiając niedawno do swoich ambasadorów za granicą, prezydent Macron wyraził szczere zaniepokojenie rozszerzeniem BRICS, uznając to wydarzenie za dowód "rosnącej złożoności areny międzynarodowej, która grozi ryzykiem osłabienia Zachodu, a w szczególności Europy... Porządek świata, jego zasady, różne formy organizacji, w których Zachód był i nadal jest dominujący, są poddawane rewizji". Takie szczerości: jeśli ktoś zbiera się gdzieś bez nich, zaprzyjaźnia się bez nich lub bez ich zgody, jest to postrzegane jako zagrożenie dla ich dominacji. Postęp NATO w regionie Azji i Pacyfiku jest "dobrą rzeczą", podczas gdy rozszerzenie BRICS jest niebezpieczne.

Logika procesu historycznego jest jednak niepodważalna. Głównym trendem stało się pragnienie większości państw świata, aby wzmocnić swoją suwerenność i bronić swoich interesów narodowych, tradycji, kultury i stylu życia. Nie chcą już żyć pod niczyim dyktando, chcą być przyjaciółmi i handlować między sobą, ale także z całym światem - tylko na równych zasadach i dla wzajemnych korzyści. Stowarzyszenia takie jak BRICS i Szanghajska Organizacja Współpracy są na etapie wzrostu, zapewniając krajom Globalnego Południa możliwości wspólnego rozwoju i obrony ich godnego miejsca w obiektywnie wyłaniającej się wielobiegunowej architekturze.

Być może po raz pierwszy od 1945 r., kiedy powstała Organizacja Narodów Zjednoczonych, istnieje szansa na prawdziwą demokratyzację spraw światowych. To daje optymizm wszystkim, którzy wierzą w rządy prawa międzynarodowego i chcą, aby ONZ odrodziła się jako centralny organ koordynujący światową politykę, gdzie porozumiewają się co do tego, jak wspólnie rozwiązywać problemy w oparciu o sprawiedliwą równowagę interesów.

Dla Rosji jest oczywiste, że nie ma innej drogi. Jednak USA i podporządkowany im "zachodni zespół" nadal wywołują konflikty, które sztucznie dzielą ludzkość na wrogie bloki i utrudniają osiągnięcie wspólnych celów. Robią wszystko, aby zapobiec powstaniu prawdziwie wielobiegunowego, sprawiedliwego porządku światowego. Starają się zmusić świat do grania według ich osławionych i ściśle interesownych "zasad".

Chciałbym wezwać zachodnich polityków i dyplomatów do ponownego uważnego przeczytania Karty Narodów Zjednoczonych. Podstawą porządku światowego stworzonego w wyniku II wojny światowej jest demokratyczna zasada suwerennej równości państw, dużych i małych, niezależnie od ich formy rządu, wewnętrznej struktury politycznej lub społeczno-gospodarczej.

Zachód nadal uważa siebie za lepszego od reszty ludzkości - w duchu niesławnego już stwierdzenia szefa dyplomacji UE, J. Borrella, że "Europa jest kwitnącym ogrodem, podczas gdy wszystko wokół jest dżunglą". Nie jest mu wstyd, że w tym ogrodzie szaleje islamofobia i inne formy nietolerancji wobec tradycyjnych wartości wszystkich religii świata. Akty palenia Koranu, znieważania Tory, prześladowania prawosławnych duchownych i inne kpiny z uczuć wierzących są w Europie dosłownie odbywają się ciągłe.

Stosowanie przez Zachód jednostronnych środków przymusu jest rażącym naruszeniem zasady suwerennej równości państw. Kraje, które padły ofiarą nielegalnych sankcji (a jest ich coraz więcej), doskonale zdają sobie sprawę, że restrykcje uderzają przede wszystkim w najsłabsze segmenty społeczeństwa. Wywołują kryzysy na rynkach żywności i energii.

Nadal nalegamy na natychmiastowe i całkowite zakończenie amerykańskiej blokady handlowej, gospodarczej i finansowej Hawany, która jest bezprecedensowa w swojej nieludzkości, oraz anulowanie absurdalnej decyzji o uznaniu Kuby za kraj sponsorujący terroryzm. Waszyngton musi bez żadnych warunków wstępnych porzucić swoją politykę dławienia gospodarczego Wenezueli. Żądamy zniesienia jednostronnych sankcji nałożonych przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską na Syryjską Republikę Arabską, które rażąco podważają prawo do rozwoju. Wszelkie środki przymusu nałożone z obejściem Rady Bezpieczeństwa ONZ muszą się skończyć, podobnie jak przyjęta przez Zachód praktyka manipulowania polityką sankcji Rady w celu wywarcia presji na niepożądanych.

Rażącym przejawem egoizmu zachodniej mniejszości są obsesyjne próby "ukrainizacji" agendy wszystkich międzynarodowych dyskusji, przysłaniające cały szereg nierozwiązanych kryzysów regionalnych, z których wiele ciągnie się od lat, a nawet długich dziesięcioleci.

Pełnej normalizacji na Bliskim Wschodzie nie można osiągnąć bez rozwiązania głównej kwestii - przedłużającego się konfliktu palestyńsko-izraelskiego na podstawie rezolucji ONZ i arabskiej inicjatywy pokojowej przedstawionej w odpowiednim czasie przez Arabię Saudyjską. Palestyńczycy czekają od ponad 70 lat na państwo, które zostało im uroczyście obiecane, ale Amerykanie, którzy zmonopolizowali proces mediacji, robią wszystko, aby temu zapobiec. Wzywamy wszystkie odpowiedzialne kraje do połączenia wysiłków w celu stworzenia warunków do wznowienia bezpośrednich negocjacji palestyńsko-izraelskich.

Zachęcające jest to, że Liga Państw Arabskich (LPA) nabiera rozpędu i aktywizuje swoją rolę w sprawach regionu. Z zadowoleniem przyjmujemy powrót Syrii do rodziny arabskiej i proces normalizacji stosunków między Damaszkiem a Ankarą, w którym staramy się pomóc wraz z naszymi irańskimi kolegami. Te pozytywne wydarzenia wzmacniają wysiłki formatu astańskiego na rzecz promowania porozumienia syryjskiego w oparciu o rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2254 i przywrócenia suwerenności Syrii.

Mamy nadzieję, że przy pomocy ONZ Libijczycy będą w stanie jakościowo przygotować wybory parlamentarne w swoim cierpiącym kraju, który przez ponad dekadę nie był w stanie podnieść się z konsekwencji agresji NATO, która zniszczyła państwo libijskie i otworzyła wrota dla rozprzestrzeniania się terroryzmu w regionie Sahara-Sahel oraz dla fal milionów nielegalnych migrantów do Europy i innych części świata. Analitycy zauważają, że gdy tylko M.Kaddafi porzucił swój wojenny program nuklearny, został natychmiast zniszczony. W ten sposób Zachód stworzył najbardziej niebezpieczne ryzyko dla całego reżimu nierozprzestrzeniania broni jądrowej.

Niepokojąca jest eskalacja wojennej histerii Waszyngtonu i jego azjatyckich sojuszników na Półwyspie Koreańskim, gdzie gromadzone są strategiczne zdolności USA. Rosyjsko-chińskie inicjatywy o nadanie priorytetu sprawom humanitarnym i politycznym są odrzucane.

Tragiczny rozwój sytuacji w Sudanie jest niczym innym jak kolejną konsekwencją nieudanych eksperymentów Zachodu w zakresie eksportu liberalno-demokratycznych dogmatów. Popieramy konstruktywne inicjatywy mające na celu szybkie rozwiązanie konfliktu wewnątrzsudańskiego, przede wszystkim poprzez ułatwienie bezpośredniego dialogu między walczącymi stronami.

Obserwując nerwową reakcję Zachodu na ostatnie wydarzenia w Afryce, w szczególności w Nigrze i Gabonie, nie sposób nie przypomnieć sobie reakcji Waszyngtonu i Brukseli na krwawy zamach stanu na Ukrainie w lutym 2014 roku - dzień po osiągnięciu porozumienia, objętego gwarancją UE, które opozycja po prostu podeptała. USA i ich sojusznicy poparli ten zamach, uznając go za "przejaw demokracji".

Nie można nie wyrazić zaniepokojenia ciągłym pogarszaniem się sytuacji w serbskiej prowincji Kosowo. Dostawy broni dla Kosowian i pomoc NATO w budowaniu armii rażąco naruszają fundamentalną rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244. Cały świat widzi, jak smutna historia porozumień mińskich w sprawie Ukrainy powtarza się na Bałkanach. Przewidywały one specjalny status dla republik Donbasu. Kijów otwarcie je sabotował przy wsparciu Zachodu. A teraz UE nie chce zmusić swoich protegowanych z Kosowa do wypełnienia porozumień z 2013 r. między Belgradem a Prisztiną w sprawie utworzenia Wspólnoty Serbskich Gmin Kosowa, ze specjalnymi prawami do języka i tradycji. W obu przypadkach UE działała jako gwarant porozumień i wydaje się, że czeka je ten sam los. Jaki jest "sponsor", taki jest rezultat. Teraz Bruksela narzuca swoje "usługi pośrednictwa" Azerbejdżanowi i Armenii, wprowadzając wraz z Waszyngtonem destabilizację na Kaukazie Południowym. Teraz, gdy przywódcy Erywania i Baku rozwiązali kwestię wzajemnego uznania suwerenności obu krajów, nadszedł czas na pokojowe życie, jego ustanowienie i budowanie zaufania. Rosyjski kontyngent pokojowy przyczyni się do tego w każdy możliwy sposób.

Mówiąc o decyzjach społeczności międzynarodowej, które pozostają na papierze, wzywamy do zakończenia procesu dekolonizacji zgodnie z rezolucjami Zgromadzenia Ogólnego oraz do zaprzestania praktyk kolonialnych i neokolonialnych.

Żywą ilustracją "zasad", według których Zachód chce zmusić cały świat do życia, jest los zobowiązań podjętych w 2009 r. w celu zapewnienia krajom rozwijającym się 100 miliardów dolarów rocznie na finansowanie programów adaptacji do zmian klimatu. Proszę porównać los tych niespełnionych obietnic z kwotami, które USA, NATO i UE wydały na wsparcie rasistowskiego reżimu w Kijowie - szacuje się, że w ciągu ostatniego półtora roku było to nawet 170 miliardów dolarów. Proszę porównać, a zrozumieją Państwo postawę "oświeconych zachodnich demokracji" z ich osławionymi "wartościami".

Ogólnie rzecz biorąc, należy jak najszybciej zreformować istniejącą architekturę globalnego zarządzania. Od dawna nie spełnia ona wymogów epoki. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy powinni porzucić sztuczne ograniczenia redystrybucji głosów w Międzynarodowym Funduszu Walutowym i Banku Światowym, uznając rzeczywistą wagę gospodarczą i finansową krajów globalnego Południa. Prace Organu Rozstrzygania Sporów WTO również powinny zostać natychmiast odblokowane.

Rozszerzenie Rady Bezpieczeństwa jest również coraz bardziej potrzebne, wyłącznie poprzez rozwiązanie kwestii niedostatecznej reprezentacji większości krajów Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Ważne jest, aby nowi członkowie Rady Bezpieczeństwa, zarówno stali, jak i niestali, cieszyli się autorytetem w swoich regionach oraz w takich globalnych organizacjach, jak Ruch Państw Niezaangażowanych, Grupa 77 i Organizacja Współpracy Islamskiej.

Nadszedł czas, aby rozważyć bardziej sprawiedliwe metody tworzenia Sekretariatu ONZ. Obowiązujące od wielu lat kryteria nie odzwierciedlają rzeczywistej wagi państw w sprawach światowych i sztucznie zapewniają nadmierną dominację obywateli państw NATO i UE. Dysproporcje te pogłębia system stałych kontraktów, które wiążą ich posiadaczy z pozycją państw goszczących siedziby organizacji międzynarodowych, z których zdecydowana większość znajduje się w stolicach realizujących politykę Zachodu.

Reforma ONZ powinna zostać wzmocniona przez nowy typ stowarzyszenia, w którym nie ma liderów i podporządkujących, nauczycieli i uczniów, a wszystkie kwestie są rozwiązywane na podstawie konsensusu i równowagi interesów. Jest to przede wszystkim BRICS, który znacznie zwiększył swój autorytet po wynikach szczytu w Johannesburgu i zyskał prawdziwie globalny wpływ.

Na poziomie regionalnym mamy do czynienia z renesansem takich organizacji jak Unia Afrykańska, Wspólnota Państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów, LPA, Rada Współpracy Zatoki Perskiej i innych struktur. W Eurazji nabiera tempa harmonizacja procesów integracyjnych w ramach SOW, ASEAN, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, Wspólnoty Niepodległych Państw oraz chińskiego projektu "Jeden pas, jedna droga" (One Belt, One Road). W naturalny sposób tworzy się Wielkie Partnerstwo Euroazjatyckie, otwarte na udział wszystkich bez wyjątku stowarzyszeń i krajów naszego wspólnego kontynentu.

Niestety, tym pozytywnym trendom przeczą coraz bardziej agresywne próby Zachodu na rzecz utrzymania dominacji w światowej polityce, ekonomii i finansach. We wspólnym interesie leży uniknięcie fragmentacji świata na izolowane bloki handlowe i makroregiony. Jeśli jednak Stany Zjednoczone i ich sojusznicy nie chcą zgodzić się na uczynienie procesów globalizacji uczciwymi i sprawiedliwymi, reszta świata będzie musiała wyciągnąć wnioski i pomyśleć o krokach, które pomogą im nie uzależniać perspektyw rozwoju społeczno-gospodarczego i technologicznego od neokolonialnych instynktów byłych metropolii.

Główny problem leży po stronie Zachodu, ponieważ kraje rozwijające się są gotowe do negocjacji, w tym na platformie G20, co pokazał niedawny szczyt w Indiach. Głównym wnioskiem ze szczytu jest to, że G20 może i powinna zostać uwolniona od upolitycznienia i pozwolić na robienie tego, do czego została stworzona: opracowywania ogólnie akceptowalnych środków zarządzania globalną gospodarką i finansami. Istnieją możliwości dialogu i zawierania porozumień. Ważne jest, aby nie przegapić tego momentu.

Wszystkie te trendy powinny być w pełni uwzględnione w pracy Sekretariatu ONZ, którego statutową misją jest służenie poszukiwaniu porozumienia wszystkich państw członkowskich pod dachem ONZ, a nie gdzie indziej.

ONZ powstała w oparciu o wyniki II wojny światowej i każda próba rewizji tych wyników podważa fundamenty Światowej Organizacji. Jako przedstawiciel kraju, który wniósł decydujący wkład w pokonanie faszyzmu i japońskiego militaryzmu, chciałbym zwrócić uwagę na tak rażące zjawisko, jak rehabilitacja nazistów i kolaborantów w wielu krajach europejskich, przede wszystkim na Ukrainie i w krajach bałtyckich. Szczególnie niepokojące jest to, że w ubiegłym roku po raz pierwszy Niemcy, Włochy i Japonia głosowały przeciwko rezolucji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w sprawie niedopuszczalności gloryfikacji nazizmu. Ten godny ubolewania fakt podważa szczerość skruchy tych państw za masowe zbrodnie przeciwko ludzkości podczas II wojny światowej i jest sprzeczny z warunkami, na jakich zostały one przyjęte do Organizacji Narodów Zjednoczonych jako pełnoprawni członkowie. Wzywamy do zwrócenia szczególnej uwagi na te "metamorfozy", które są sprzeczne ze stanowiskiem Światowej Większości i zasadami Karty Narodów Zjednoczonych.

Panie Przewodniczący,

Dziś, podobnie jak wiele razy w przeszłości, ludzkość ponownie znalazła się na rozdrożu. Tylko od nas zależy, jak potoczy się historia. W naszym wspólnym interesie leży niedopuszczenie do wybuchu wielkiej wojny i ostatecznego załamania się mechanizmów współpracy międzynarodowej stworzonych przez pokolenia poprzedników. Sekretarz Generalny podjął inicjatywę zorganizowania w przyszłym roku "Szczytu Przyszłości". Sukces tego przedsięwzięcia może być zapewniony jedynie poprzez ukształtowanie uczciwej i sprawiedliwej równowagi interesów wszystkich państw członkowskich, przy jednoczesnym poszanowaniu międzyrządowego charakteru naszej Organizacji. Na spotkaniu w dniu 21 września br. członkowie "Grupy Przyjaciół" na rzecz Obrony Karty Narodów Zjednoczonych zgodzili się aktywnie przyczynić się do osiągnięcia tego rezultatu.

Jak powiedział A. Guterres na konferencji prasowej w przeddzień tej sesji, "jeśli chcemy pokoju i dobrobytu opartego na równości i solidarności, przywódcy ponoszą szczególną odpowiedzialność za kompromis w projektowaniu naszej wspólnej przyszłości dla wspólnego dobra". To dobra odpowiedź dla tych, którzy próbują podzielić świat na "demokracje" i "autokracje" i dyktować wszystkim tylko swoje neokolonialne "zasady".

 

 


Kategorie: _blog, polityka, historia / polityka


Słowa kluczowe: onz, rosja, ukraina, wojna, Ławrow


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
21 maja 2022 (sobota), 18:49:49

Koniec czasu pokoju

Czas pokoju się skończył, zaczyna się czas wojny.

Dowód: wypowiedź pewnego ważnego rosyjskiego polityka, który nawet jak z Putinem będzie zmieciony to na pewno nie prędko zniknie takie rosyjskie myślenie, a przecież mamy na świecie jeszcze myślenie Chińskie, Perskie, Babilońskie i Arabskie…

"Jeśli dzisiaj Sztokholm i Helsinki dokonują wyboru na korzyść NATO, to jest to wybór na korzyść konfrontacji, a nie na rzecz bezpieczeństwa. Politycy w obu stolicach muszą to jasno zrozumieć. Ich neutralny status gwarantował im przez dziesięciolecia, a w przypadku Szwecji nawet wieki, nieuczestniczenie w wojnach. Teraz dobrowolnie pozbawiają się takiej gwarancji wyłącznie z własnego wyboru"
(Konstantin Kosaczew, wiceprzewodniczący Rady Federacji Rosji).


Zachęcam do lektury księgi Daniela. Pan Jezus powiedział, że kto ma rozumieć niech czyta, a ja wnioskuję z tego, że kto nie czyta (a może) to mądrości nie nabędzie.

Ewangelia Mateusza, rozdział 24, wers 15 - Gdy więc ujrzycie "ohydę spustoszenia", o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte6 - kto czyta, niech rozumie - 16 wtedy (…)


Kategorie: _blog, polityka


Słowa kluczowe: wojna, pokój, księga daniela


Komentarze: (2)

mtuseful, May 22, 2022 08:52 Skomentuj komentarz


"Pan Jezus powiedział, że kto ma rozumieć niech czyta...". Co czyta?

wojtek, May 26, 2022 08:29 Skomentuj komentarz


Księgę proroka Daniela. Pan Jezus wskazał na tą księgę dlatego warto ją studiować. 

Ewangelia Mateusza, rozdział 24, wers 15 - "Gdy więc ujrzycie "ohydę spustoszenia", o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte6 - kto czyta, niech rozumie - 16 wtedy (…)"

Skomentuj notkę
29 marca 2022 (wtorek), 14:08:08

Manichejska wizja świata w praktyce

Na fejsie zadałem pytanie:


Jak wam się podoba manichejska wizja świata,
w której Zachód pod przywództwem USA to dobro
a Putin to zło?

A to mój dopisek po kilku dniach?

O co mi chodzi z tym manicheizmem.

Otóż chęć, a nawet jakaś aktywność w powstrzymaniu Putina nie czyni mnie dobrym, choć powstrzymanie zło czyniącego Putina niewątpliwie dobre jest.

Przeciwstawiając się złu niewątpliwie jednak czujemy się lepiej, nie tylko z tego powodu, iż otrzymujemy społeczny dowód słuszności (i to nie mały - prawie cały świat, z wyjątkiem Indii, Korei północnej i Orbana, bo Niemców nie wypada zauważać). Czujemy się lepiej a póki co ta aktywność nie kosztuje zbyt wiele (choć przypuszczam, że rachunki przyjdzie nam zapłacić).

 


Kategorie: _blog, polityka / obserwator, polityka, wojna


Słowa kluczowe: wojna, wojna 2022, manicheizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 marca 2022 (czwartek), 17:37:37

Ukraińska lekcja dla Polski - czyli propaganda Putina

Piotr PJO mi coś przesłał, ale na początek dialog wyglądał tak:

Wojtek:
Wpisuję to https://pl.sputniknews.com/20220309/ukrainska-lekcja-dla-polski-17534653.html
i nie mam dostępu.
Czy już nie ma tej strony?
Zablokowali mi serwer? Jestem w sieci Polkomtela GSM

Piotr:
o!

Piotr:
u mnie działa

 

Piotr skopiował i przysłał mi, ale to chyba nie dla mnie. Ale zachowuję sobie, bo to jest inny punkt widzenia, więc warto go znać. W środek wstawiam moje podkreślenie, bo o "bratnich narodach" to ja słuchałem już kiedyś. Wtedy bratnie narody miały się bronić przed złym zachodem w okolicach Kopenhagi.

Ukraińska lekcja dla Polski

Źródło: https://pl.sputniknews.com/20220309/ukrainska-lekcja-dla-polski-17534653.html via PIO

Polscy Kmicice, którzy jeszcze parę dni temu spodziewali się, że za napisanie na FB sto razy co oni „Putina i Ruskich” dostaną co najmniej po Virtuti Militari – teraz dopytują się najczęściej o dwie sprawy: 1. Jak się wymigać od poboru? 2. Czy jak uciekną na Zachód – to też można ich będzie wziąć do wojska?

Zabawa zapałkami

Pytania wbrew pozorom nie są takie nieuzasadnione. Lotnisko w Rzeszowie, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą, stało się głównym hubem NATO dla dostaw broni i sprzętu woskowego dla sił kijowskich.

Tymczasem najbardziej przerażające jest, że wobec jednostronnej i kłamliwej propagandy wojennej w polskich mediach – Polacy nie zdają sobie sprawy ze skali zaangażowania naszego państwa w wojnę na Ukrainie.
Równolegle bowiem ze straszeniem „złą Rosją” – rząd w Warszawie śle mylące sygnały, że nie posunie się za daleko i nie wmiesza Polski w konflikt na Ukrainie. A zarazem Polska jest wykorzystywana do przedłużania walk, przekazywania ogromnych ilości broni i sprzętu Siłom Zbrojnym Ukrainy – słowem w poważny sposób naruszany jest status strony niewojującej.

Niestety, ale większość Polaków nie zdaje sobie sprawy, że Warszawa właściwie powtarza wszystkie prowokacyjne, agresywne i nieodpowiedzialne zachowania Kijowa, które doprowadziły do obecnej tragedii.A przecież nie ma też chyba wątpliwości, że pomimo, a może właśnie w związku z żywiołową sympatią okazywaną imigrantom ukraińskim – chcemy się trzymać z dala od samego konfliktu i nie chcemy pod żadnym pozorem dać się w niego wciągnąć. Oby działało to też tonująco na władze polskie, które zresztą nie mają innego wyjścia niż ściśle wykonywać instrukcje NATO. Te zaś są jasne – unikać bezpośredniego udziału, ale podtrzymywać ukraińską wolę walki, by przedłużyć rozlew krwi i zwiększyć skalę zniszczeń. Co jednak nie oznacza, że ktoś nie wymyśli jak wmieszać w wojnę samą III RP, bez konieczności bezpośredniego angażowania państw zachodnich. Radosne rozdysponowanie przez Waszyngton polskimi samolotami MiG-29 na rzecz Ukrainy świadczy o tym, że NATO nie zrezygnowało wcale ze swoim podżegackich działań na Wschodzie.

Czy chcemy być następni?

W tej sytuacji obecne władze Polski znajdują się między młotem a kowadłem. Nie ma przecież wątpliwość, że jesteśmy następną ofiarą zachodniej prowokacji. Instrukcje i rozkazy z Waszyngtonu i Londynu każą nam prowokować Rosję, de facto uczestniczyć w konflikcie po stronie kijowskiej junty, a wszystko to bez świadomości, że jeśli jakieś działanie polskie zostanie uznane za akt agresji wobec Rosji – wówczas NATO może swobodnie uznać się za zwolnione od zobowiązań bardzo luźno zakreślony art. 4 i 5 Paktu. Czy lekcja Ukrainy niczego nas nie nauczyła? Biednym Ukraińcom wciśnięto broń do ręki, obiecano wszelkie wsparcie – byle tylko napadli na Donbas, wymordowali jego mieszkańców i sprowokowali wojnę światową, w której to strzelający jako pierwszy Zachód miałby zatriumfować. Rosja udaremniła ten plan, pacyfikacja (dla czytelników nieobytych z polszczyzną – to znaczy zaprowadzenie pokoju) i denazyfikacja Ukrainy są tylko kwestią czasu – czy więc teraz rolę zapalnika miałaby przejąć Polska? Oby tak się nie stało, choć bezwzględna cenzura wojenna w Polsce i niemal na całym Zachodzie skutecznie utrudniają ujawnienie brudnej gry prowokatorów wojennych.

To nie ucieczka, to bieg do celu

Równocześnie sytuacja w przygranicznych województwach Polski jest dramatyczna, a nieudolność władz państwowych, pozostawiających całą opiekę nad imigrantami ochotnikom, NGO i samorządom – sprawia wrażenie celowego sabotażu. Moja starsza córka, niemal od początku jest na granicy przewożąc przybyszów, wożąc dary, ja sam nie mogłem nie wpłacić na fundusz pomocy dla nich organizowany przez Czerwony Krzyż – ale przecież to nie są metody rozwiązania problemu! Nie można się dziwić samym Ukraińcom. Decyzja o likwidacji wszelkich ograniczeń granicznych, jak przyznawane benefity (dostęp do darmowej ochrony zdrowia, bezpłatny transport publiczny, zapowiedź objęcia polskim systemem zasiłkowym, wprawdzie mniej niż żadnym, ale jednak…) to poważne zachęty do przyjazdu.

Nie ukrywam, że już widziałem coś podobnego, relacjonując jako reporter wojnę w Kosowie. Wówczas również strona agresywna, czyli Albańczycy – została arbitralnie decyzją amerykańsko-europejską uznana za „ofiary”, w związku ogromna fala imigracyjna ruszyła na Europę (nb. tworząc podstawy czynnej do dziś mafii kosowskiej, jednej z najgroźniejszych organizacji przestępczych). Teraz coś dokładnie takiego samego dzieje się na Ukrainie.

To nie ucieczka, bo uciekać nie ma przed czym wobec przebiegu, skali i zakresu rosyjskiej operacji wojskowej, choć oczywiście strach jest rzeczą jak najbardziej ludzką i na wojnie zawsze należy spodziewać się najgorszego. Ale nie, to przede wszystkim jest bieg do celu – do lepszego życia w Europie, po 8 latach oligarchiczno-nazistowskiej degeneracji i rozkradania Ukrainy.

Tak czy inaczej fakty są takie, że mamy już w Polsce ponad milion nowych przybyszów, tymczasem Zachód ani nie spieszy się do przejęcia choć części z nich – ani konkretnej, finansowej pomocy w ich utrzymaniu i organizacji dalszego pobytu. Tylko broń i amunicja płyną na Ukrainę szerokimi strumieniami. A przecież nikt nigdy nie zakończył żadnej wojny wysyłaniem wielkiej ilości broni i stosu zachęt do jej użycia. Tymczasem zamiast armat - potrzebny jest kompleksowy program pomocy dla uchodźców, finansowania ich pobytu, zbilansowania kosztów ponoszonych w poszczególnych działach gospodarki polskiej, na czele z ochroną zdrowia i transportem. To jest czas pilnego planowania i DZIAŁANIA humanitarnego i pokojowego – a nie wymyślania co robić, żeby ta wojna potrwała jak najdłużej.

Wieczna wojna na ratunek hegemonii i kapitalizmowi?

Nie ukrywam, że nagłe przyspieszenie historii i mnie zdziwiło, choć nie mogę powiedzieć, by szczególnie zmartwiło.

Oczywiście, fakt, że do rosyjskiej operacji wojskowej na Ukrainie musiało dość – jest bardzo zasmucający i tragiczny. Stąd ważne, byśmy rozumieli, że odpowiedzialność za ten rozlew krwi spada przede wszystkim na Zachód zachęcający i przymuszający Ukrainę do agresji na Donbas i Rosję. To Zachód, a zwłaszcza USA i UK są wspólnym wrogiem Ukraińców, Rosjan i Polaków i jak długo nie zrozumiemy tej oczywistej prawdy – tak długo nasze bratnie narody będą rozgrywane przeciw sobie.

Sam konflikt jest oczywiście bardzo na rękę zachodnim elitom, które mogą dzięki niemu przedłużyć stan nadzwyczajny, dotąd tłumaczony pandemią COVID-19, która zniknęła równie gwałtownie, jak się pojawiła. Propaganda wojenna, wzrost nastrojów militarystycznych i jingoism tradycyjnie też pozwalają ukryć i odsunąć w czasie kolejne nieuchronne załamanie globalnego kapitalizmu. A co będzie dalej? A czy musi być jakieś „dalej”?
Przecież jak u Orwella – Oceania może już zawsze pozostać na wojnie czy to z Eurazją, czy ze Wschódazją i przecież nikt się nawet nie dowie, czy walki naprawdę się toczą. Wystarczy sam medialny stan wojenny, uzasadniający cenzurę, represje wobec ruchów pacyfistycznych, drożyznę, ciągły wzrost nierówności społecznych, napięć rasowych i etnicznych.

Zachód stacza się nieuchronnie w realia totalistyczne, faszystowskie – umotywowane m.in. nienawiścią do Wschodu, także w wymiarze ideologicznym jako zaścianka tradycyjnych wartości, wspólnotowości, słowiańskiej czy szerzej eurazjatyckiej solidarności. Ten podział świata, nowa Żelazna Kurtyna, podobnie jak i zachodnie polowania na pro-rosyjskie czarownice – będą już zapewne zjawiskami stałymi.

Ostateczny koniec hegemonii amerykańskiej

Z drugiej jednak strony, by nie popaść w zupełny pesymizm – musimy mieć także świadomość, że konflikt na Ukrainie jest ostatecznym potwierdzeniem końca globalnej hegemonii amerykańskiej. Mniej więcej tak, jak jej początkiem była pierwsza amerykańska napaść na Irak – tak dziś zniweczenie planów zniszczenia Donbasu zamyka okres jednobiegunowości i tak czy inaczej pozwala kolejnym narodom poważnie myśleć o usamodzielnieniu i wyborze własnych ścieżek rozwoju. I tylko serce krwawi, że za ten wielki obrót globalnego zegara – płacić muszą zwykli Ukraińcy. Dlatego im szybciej skończą się walki – tym lepiej. Im szybciej ustanowiony zostanie sprawiedliwy pokój i rozpocznie się odbudowa nowej, demokratycznej, federacyjnej, zdenazyfikowanej i zdeoligarchizowanej Ukrainy – tym szybciej przynajmniej nasza część świata odetchnie, wolna od zachodnich eksperymentów.

 

 


Kategorie: _blog, polityka, wojtna, polityka / obserwator


Słowa kluczowe: putin, wojna, ue


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 marca 2022 (wtorek), 20:43:43

Nie dać się wciągnąć w wojnę!

Nie dać się wciągnąć!
… Nie dać się wciągnąć!
… … Nie dać się wciągnąć!
Podarowanie MIGów Jankesom to lepszy pomysł, niż wysłanie ich kurierem z Rzeszowa do Lwowa, ale obawiam się, że prezydent Putin się zorientuje, zwłaszcza jak ja tu ujawnię tajemnicę państwową, o tym, że to ściema.
Nie dać się wciągnąć w wojnę!
… Nie dać się wciągnąć w wojnę!
… … Nie dać się wciągnąć w wojnę!


Kategorie: _blog, polityka / obserwator, obserwator


Słowa kluczowe: wojna, ukraina, mig-29, f-16, usa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
21 lipca 2021 (środa), 11:54:54

Agresja instytucji Unii Europejskiej na Polskę

Koledze na fejsie napisałem tak:

 

Przemku - pozwolę sobie na krótki komentarz:

#1. Problem zasadniczy: co jest ważniejsze - prawo tworzone w Komisji Europejskiej czy Konstytucja RP odpowiedź jest prosta. Zawsze konstytucja, a dowodem na to jest to, że Lech Kaczyński podpisywał Traktach Lizboński na powstawie konstytucji. Na powstawie konstytucji wcześniej przeprowadzono referendum akcesyjne, które dało możliwość rządowi podpisania w 2004 traktatów.

Jeżeli Polska miała by kiedyś wyjść z Uni (czego nie życzę, ale tak już zrobiła Wielka Brytania) to z naszej strony dokona się to na podstawie konstytucji. Myślę, że to wystarczajacy dowód na to co było, jest i będzie ważniejsze.

#2. A teraz przypomnijmy sobie czym jest Unia Europejska. Ciągle nie jest superpaństwem tylko organizacją międzynarodową, do której Polska i inne kraje przystąpiły. Przystąpienie oznacza oddelegowanie do tej organizacji zarządzania pewnymi obszarami swojej suwerenności. Takim obszarem jest rynek medialny (znasz się na tym) i takim obszarem jest rybołóstwo. To, że nie mażesz w Polsce kupić żarowych żarówek jest decyzją Brukseli bo tak zdecydowaliśmy w referendum.

Ale na pewno Polska nie delegowała do Unii określenia czym jest małżeństwo i jak ma wyglądać ustrój polskich sądów. W tej dziedzinie obowiązuje konstytucja.

#3. W kontekście #2 to co dziś robi TSUE jest agresją tej instytucji międzynarodowej na suwerenność Polski. A to co robią niektórzy polscy politycy to zdrada stanu.

#4. A na koniec jeszcze Putin - bo godzenie się na tą agresję, a nawet popieranie jej jest rozbijaniem Unii Europejskiej, jest wsadzaniem w nią problemów, których tam nie było gdyż w zamierzeniu maił być to obszar swobodnej wymiany towarów, usług, kapitału oraz ludzi.

I tyle mojego komentarza. Może się przyda, a może nie.


Kategorie: _blog, unia, ue, polityka


Słowa kluczowe: unia, tsue, agresja, wojna, unia europeksja, konstytcja, traktat lizboński


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
9 czerwca 2021 (środa), 13:36:36

Przemówienie ministra Ławrowa (VI '2021)

Zachowuję bo warto będzie za 3 lata (o ile będzie coś za 3 lata) przeczytać.

Przemówienie ministra Ławrowa, lato 2021

Żródło: https://poland.mid.ru 

 

Przemówienie Ministra Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergieja Ławrowa na międzynarodowym forum „Czytania Primakowskie” w trybie wideokonferencji, Moskwa, 9 czerwca 2021 r.


Szanowni Państwo!

Przyjaciele!

Witam wszystkich uczestników forum – przedstawicieli rosyjskiego i zagranicznego środowiska ekspertów i politologów. Na obecnym etapie niezbędny jest dialog na temat wszystkich kwestii „wszechświata”.

Wykłady te są nierozerwalnie związane z intelektualną spuścizną wielkiego męża stanu Jewgienija Primakowa. To właśnie wtedy, gdy był ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, określono zasady współczesnej polityki zagranicznej naszego kraju – samodzielność, pragmatyzm, wielowektorowość, poszanowanie prawa międzynarodowego, otwartość na współpracę ze wszystkimi, którzy są gotowi współpracować na zasadzie równouprawnienia i wzajemnego szacunku. Zasady te legły u podstaw Koncepcji Polityki Zagranicznej Federacji Rosyjskiej, która została przyjęta w 2000 roku po wyborze Władimira Putina na Prezydenta Rosji, a następnie była modyfikowana. Teraz obowiązuje jej wersja z 2016 roku. Ale wszystkie te wymienione przeze mnie zasady, które zostały sformułowane przez akademika Jewgienija Primakowa, zachowują swoją ciągłość.

Dla Rosji ważną zaletą jest to, że zasady te pozwalają nam zapewnić przewidywalność i stabilność naszej polityki zagranicznej. Jest to szczególnie ważne w warunkach, w których cały globalny system przechodzi przez wysoce sprzeczny etap swojego rozwoju i znajduje się w stanie zwiększonej turbulencji. Ale jak mówi chińska mądrość, obecny moment otwiera przed nami wielkie możliwości, z których należy skorzystać dla dobra rozwoju współpracy w interesach wszystkich narodów świata. Obserwujemy umacnianie się pozytywnych tendencji. Przede wszystkim wymieniłbym tutaj wzmocnienie nowych ośrodków wpływów gospodarczych i politycznych oraz ogólną demokratyzację stosunków międzypaństwowych. Proces ten, nawiasem mówiąc, został „przewidziany” już w połowie lat 90-tych przez Jewgienija Primakowa w jego koncepcji kształtowania się świata wielobiegunowego.

Rosja będzie aktywnie przyczyniać się do kontynuacji pokojowych zmian w kierunku policentryczności, opartym na zbiorowym przywództwie wiodących państw w rozwiązywaniu globalnych problemów. Jesteśmy jednak realistami i nie możemy ignorować upartej, powiedziałbym nawet agresywnej niechęci naszych zachodnich kolegów do uznania tej obiektywnej rzeczywistości taką, jaka ona jest. Nie możemy ignorować dążenia zbiorowego Zachodu, aby zapewnić sobie bez względu na wszystko uprzywilejowaną pozycję na arenie światowej. Wskaźnikiem stanu umysłów w wiodących krajach Zachodu będzie wynik nadchodzących szczytów G7, NATO i formatu USA-UE.

Nie tylko Rosja, ale i wiele innych państw styka się z faktem, że przedstawiciele Zachodu nie są gotowi na uczciwy dialog oparty na faktach, wolą działać w duchu „highly likely”. Przykładów takiego podejścia jest mnóstwo. To z pewnością podważa zaufanie do samej idei dialogu jako sposobu rozwiązywania różnic zdań i osłabia możliwości dyplomacji jako głównego narzędzia polityki zagranicznej.

Tym bardziej irracjonalny, pozbawiony perspektyw wydaje się zapał, z jakim zachodni koledzy podjęli się szerzenia niechlubnej koncepcji „ładu światowego opartego na zasadach”. Zasady są zawsze potrzebne. Przypominam, że Karta Narodów Zjednoczonych jest również zbiorem zasad, ale zasady te są powszechnie akceptowane, zostały uzgodnione przez wszystkich członków społeczności międzynarodowej i nikt ich nie kwestionuje. Nazywają się one prawo międzynarodowe. Karta Narodów Zjednoczonych jest główną częścią prawa międzynarodowego, jego fundamentem. Nasi zachodni koledzy, unikając używania terminu „prawo międzynarodowe” i używając wyrażenia „ład światowy oparty na zasadach”, mają na myśli coś zupełnie innego: opracowanie w zachodnio-centrycznych formatach pewnych koncepcji i podejść, które są następnie prezentowane jako ideał multilateralizmu, prawda w ostatniej instancji. Takie działania podejmowane są w dziedzinie broni chemicznej, dziennikarstwa, cyberbezpieczeństwa i międzynarodowego prawa humanitarnego. Istnieją uniwersalne organizacje zajmujące się wszystkimi tymi kwestiami, ale nasi koledzy, głównie w Unii Europejskiej, a także w Stanach Zjednoczonych, chcą promować swoją koncepcję w każdym z tych kierunków. Nie ma jasnej odpowiedzi, dlaczego nie powinno się tego robić w najwyższej strukturze multilateralizmu – ONZ. Rozumiemy, że o wiele trudniej jest promować własne inicjatywy i osiągać porozumienia w formacie uniwersalnym, gdzie są nie tylko „posłuszni” członkowie klubu zachodniego, ale także Rosja, Chiny, Indie, Brazylia i kraje afrykańskie. Zobaczymy, jak ta koncepcja „ładu światowego opartego na zasadach” znajdzie odbicie w wynikach już zapowiedzianych wydarzeń, w tym tzw. szczytu demokracji zapowiedzianego przez prezydenta USA Johna Bidena, a także inicjatyw w sferze multilateralizmu zapowiedzianych przez Prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kilku innych przywódców.

Jestem przekonany, że nie możemy ignorować bezspornego faktu polegającego na tym, że obecny ład światowy jest wynikiem porozumień mocarstw, które zwyciężyły w II wojnie światowej. Rosja będzie sprzeciwiać się wszystkim, którzy chcą kwestionować wyniki tej wojny. Nie możemy i nie będziemy wtórować tym, którzy usiłują odwrócić naturalny bieg historii. Przy okazji, nie mamy ambicji supermocarstwa, niezależnie od tego, iż niektórzy przekonują siebie i wszystkich innych, że jest inaczej. Nie cechuje nas też ów mesjanistyczny zapał, z jakim nasi zachodni koledzy próbują rozprzestrzeniać na całą planetę swoją opartą na wartościach agendę „demokratyzacji”. Już dawno zrozumieliśmy, że narzucanie modeli rozwoju z zewnątrz nie prowadzi do niczego dobrego. Proszę popatrzeć na Bliski Wschód, Afrykę Północną, Libię, Jemen, Afganistan.

Specyfika obecnej chwili polega na tym, że pandemia koronawirusa znacznie przyspieszyła bieg wydarzeń, nie tylko nie rozwiązując istniejących problemów, lecz do tego stawiając nowe wyzwania. Mam na myśli ogólne spowolnienie gospodarcze, załamanie łańcuchów dostaw, rosnący nastrój izolacjonizmu i oportunizm geopolityczny. Jednocześnie to wspólne nieszczęście poprzez wszystkie te zaostrzające się problemy posłużyło również jako przypomnienie o bezprecedensowej współzależności wszystkich członków wspólnoty światowej. Nie da się „przeczekać w bezpiecznym porcie”. Będzie to prawdopodobnie jedna z głównych lekcji, jakie powinniśmy wyciągnąć.

Rosja opowiada się za współpracą ze wszystkimi, podkreślę ponownie, na zasadzie wzajemnego szacunku, równouprawnienia i poszukiwania równowagi interesów. Widzimy wewnętrzną wartość każdego partnera międzynarodowego, zarówno w sprawach dwustronnych, jak i w sferze wielostronnej. Cenimy sobie przyjaźń ze wszystkimi, którzy ją odwzajemniają i są gotowi do tego, aby poszukiwać uczciwych porozumień, a nie próbować pracować w oparciu o stawianie ultimatum i jednostronnych żądań.

Kwestie, które jesteśmy gotowi omawiać, obejmują praktycznie wszystkie aktualne sfery życia ludzkiego: bezpieczeństwo, handel, ochronę środowiska, klimatu, transformację cyfrową, sztuczną inteligencję i wiele innych.

Rosja promuje swoje podejście w Eurazji. Na zasadach, o których wspomniałem, funkcjonują Wspólnota Niepodległych Państw (WNP), Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), Euroazjatycka Unia Gospodarcza (EUG) i Szanghajska Organizacja Współpracy (SOW). Stowarzyszenia te opierają się wyłącznie na zasadach dobrowolności, równouprawnienia i wspólnych korzyści. Nie ma w nich „przełożonych” i „podwładnych”. Wszystkie te organizacje pracują w celach twórczych i nie są skierowane przeciwko komukolwiek, a tym bardziej nie roszczą sobie prawa do szerzenia tzw. wąsko sformułowanych wartości na całej kuli ziemskiej, żądając ich przestrzegania od wszystkich państw bez wyjątku, jak to widzimy w szeregu innych struktur integracyjnych.

Jednym z naszych absolutnych priorytetów jest wzmocnienie wszechstronnej współpracy z Chinami. W tym roku obchodzimy 20. rocznicę podpisania wielkiego dwustronnego Traktatu o dobrym sąsiedztwie, przyjaźni i współpracy. W tym samym szeregu znajduje się również pogłębienie szczególnie uprzywilejowanego partnerstwa strategicznego z Indiami. Właśnie tak nazywa się to w dokumentach, które zostały przyjęte na najwyższym szczeblu. Rozszerzamy współpracę z członkami ASEAN oraz z innymi krajami regionu Azji i Pacyfiku. Czynimy to w nurcie jednoczącej filozofii leżącej u podstaw inicjatywy Prezydenta Rosji Władimira Putina, która ma sprzyjać tworzeniu Wielkiego Partnerstwa Euroazjatyckiego. Partnerstwo to jest otwarte dla wszystkich krajów naszego wspólnego kontynentu euroazjatyckiego bez wyjątku, przynależność do którego dramatycznie zwiększa przewagę porównawczą w niezwykle konkurencyjnym świecie dla wszystkich krajów euroazjatyckich, pod warunkiem, że będą one wykorzystywać te naturalne, podarowane przez Boga przewagi, a nie będą próbować rysować nowych linii podziału na kontynencie i pogłębiać starych.

Koncepcja, o której mówię, czyli „Wielkie Partnerstwo Euroazjatyckie”, jest zasadniczo popierana zarówno przez Chiny, jak i Indie. Jest ona bardzo ceniona w ramach SOW. Dyskutujemy o niej z krajami ASEAN. Jesteśmy otwarci na rozmowy z UE jako naturalnym sąsiadem na tym rozległym kontynencie.

Uważam, że takie platformy jak „Wykłady Primakowskie” są idealnymi miejscami do dyskusji na temat pomysłów, które pojawiają się w tym zakresie. Z pewnością mogą istnieć pewne alternatywne podejścia, ale chcemy, aby dyskusja była skierowana w stronę przyszłości w interesie wszystkich krajów tego ogromnego regionu.

Rosja będzie nadal aktywnie przyczyniać się do rozwiązywania konfliktów międzynarodowych. Pracujemy w Syrii, pomagamy przywrócić pokój po zatrzymaniu przez nas rozlewu krwi w Górskim Karabachu. Wnosimy aktywny wkład w międzynarodowe wysiłki na rzecz uregulowania konfliktu w Afganistanie, Libii, wokół Iranu, na Półwyspie Koreańskim i w wielu innych punktach zapalnych.

Mówię to nie po to, aby zwrócić uwagę na nasze osiągnięcia. Nie mamy kompleksu niższości (nie mamy też „kompleksu wyższości” w polityce światowej), ale zawsze jesteśmy gotowi pomóc potrzebującym. To jest nasza historyczna misja mająca swoje korzenie w wielowiekowej historii. Dlatego będziemy kontynuować pomoc, również w przypadku takich, na pierwszy rzut oka, nierozwiązywalnych problemów jak uregulowanie konfliktu na Bliskim Wschodzie. Aktywnie dążymy do możliwie jak najszybszego wznowienia prac Kwartetu międzynarodowych mediatorów i promujemy koncepcję zapewnienia bezpieczeństwa zbiorowego w Zatoce Perskiej. Jesteśmy otwarci na zorganizowanie spotkania pomiędzy przywódcami Izraela i Palestyny w Moskwie tak szybko, jak to możliwe. Z oczywistych względów musimy teraz poczekać na wyniki wewnętrznych procesów politycznych w Izraelu. Ale, niestety, nasze wielokrotne, wieloletnie przypomnienia, że nie można promować Koncepcji normalizacji stosunków między Izraelem a Arabami kosztem problemu palestyńskiego, zostały zignorowane. Uważam, że jest to jeden z najpoważniejszych problemów, który będzie się tylko pogłębiać.

Aktywnie popieramy osiągnięcie porozumienia, już w formacie wielostronnym, w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, w zakresie zasad odpowiedzialnego zachowania w przestrzeni informacyjnej. Promujemy współpracę w walce z koronawirusem. Chciałbym podkreślić, że wbrew temu, co próbuje się nam przypisywać na Zachodzie, jesteśmy niezmiennie zainteresowani pragmatycznymi, wzajemnie korzystnymi stosunkami z każdym krajem, również z Zachodem – czy to ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami w ramach NATO, czy też z Unią Europejską. Promujemy cały szereg inicjatyw mających na celu zapobieżenie całkowitej likwidacji porozumień i zrozumienia w sferze rozbrojenia, kontroli zbrojeń i nierozprzestrzeniania broni po tym, jak Amerykanie wyszli z wielu traktatów, takich jak traktat INF. Zaproponowaliśmy dobrowolne moratorium na ich wprowadzanie, przynajmniej w Europie. Pomimo zaproponowanych przez nas mechanizmów weryfikacji takiego moratorium Zachód w dalszym ciągu unika uczciwej rozmowy, podobnie jak kraje NATO od ponad dwóch lat puszczają mimo uszu nasze bardzo konkretne propozycje mające na celu deeskalację, zmniejszenie zagrożenia militarnego na całej linii styku między Rosją a Sojuszem Północnoatlantyckim.

Jesteśmy gotowi do współpracy z każdym partnerem, ale nie będzie to „gra do jednej bramki”. Ani sankcje, ani ultimatum nie nadają się do tego, aby próbować z nami rozmawiać i osiągać jakieś porozumienia.

Na zakończenie zacytuję Jewgienija Primakowa: „Silna Rosja nie powinna się dzisiaj kojarzyć z zagrożeniem dla stabilności świata. Tylko bezwładność myślenia może prowadzić do wniosku o niebezpieczeństwie płynącym z Rosji...”. Rosja nigdy nie odwróci się od swoich podstawowych wartości, pozostanie wierna swoim duchowym korzeniom i swojej stabilizującej roli w polityce międzynarodowej. Dlatego będziemy w dalszym ciągu robić wszystko, co konieczne, aby stanowczo, ale niekonfrontacyjnie promować nasze interesy narodowe i współpracować z jak najszerszym gronem państw. Jedyną rzeczą, którą podkreślę, jest to, że nie należy odbierać naszej gotowości do dialogu z jakimkolwiek partnerem jako słabości. Prezydent Rosji Władimir Putin w odpowiedzi na ultimatum Zachodu podkreślił niedawno, że sami będziemy określać „czerwone linie” w stosunkach z partnerami zagranicznymi, a przede wszystkim będziemy bronić naszych poglądów na ład światowy, na to, jak należy rozwijać stosunki międzynarodowe, w pełnej zgodności z zasadami i wartościami, które są zapisane nie w czyichś uzgodnionych w wąskim gronie dokumentach, ale w Karcie Narodów Zjednoczonych.

 

 

 


Kategorie: _blog, polityka, historia / polityka


Słowa kluczowe: onz, rosja, ukraina, wojna, Ławrow


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 stycznia 2020 (środa), 12:07:07

Przemoc nie jest zła sama w sobie

Przemoc nie jest zła sama w sobie. Przemoc to używanie swojej mocy, przeciwko mocy innej osoby aby podporządkować jej zachowania swojej woli. A ponieważ wszelka władza pochodzi od Boga to warto analizę przemocy zacząć od Niego, przyglądając się jak On ją stosuje.

Po pierwsze: Bóg zapowiada, że wszelkie czyny osądzi. W zasadzie to On, tworząc czas stworzył zasadę przyczynowo-skutkową i z tej zasady bierze się konieczność osądzenia czynów. Po prostu każdy wcześniej czy później wpadnie na konsekwencje swych decyzji i wtedy okaże się na ile brał pod uwagę otaczające go warunki (równie te prawne). Biblia ładnie to przekazuje mówiąc: "każdy człowiek raz umrze a potem czeka go sąd" (Hbr 9:27) nie dawał bym więc wiary tym, co liczą na kolejną szansę, na jakieś znalezienie się w nicości, albo na uniwersalne podejście, jakoby Bóg wszystkich zbawi i będzie dobrze.

Po drugie wiemy, że wielokrotnie w przeszłości Bóg dokonywał sądu a potem wykonywał wyrok. Czasem wyrok wykonały siły natury (Sodoma i Gomora), czasem posłaniec Boga - anioł (?), a czasem inni ludzie. Jakże często byli to Żydzi (naród przez Boga wybrany), gdy szli na wojnę aby wykonać wyrok Boga . Zajęcie ziemi Kanaanu i wybicie mieszkających tam ludów takim wyrokiem właśnie jest i Bóg jasno mówi dlaczego tak się dzieje.

Po trzecie - tworząc państwa (struktury społeczne) mamy tworzyć w nich sprawiedliwe sądy. Ten punkt dedykuję tym, którzy się w piątek wybierają na manifestacje w obronie sądów przypominając, że Bóg oczekuje sprawiedliwego sądzenia.

Przemoc nie jest zła sama w sobie. Reasumując: Bóg jest władcą a władza to przywilej stanowienie i egzekwowania (wykonywania) prawa. Egzekucja związana jest z użyciem mocy, siły, również z przemocą (przemoc to używanie mocy przeciwko innej mocy), bo moc władcy sprzeciwi się mocy kogoś, kto prawa łamał. Ergo - przemoc nie jest sama w sobie zła.

No dobrze - taka jest teoria, a praktyka? Praktyka jest taka, że na ziemi silni ludzie mianują się władcami i rządzą. Często rządzą nie licząc się z Bogiem, Jego wolą, planami, prawami w wyniku czego podporządkowują sobie innych ludzi, a Bóg nigdy nie chciał aby jakiś człowiek panował nad innym człowiekiem. Ale silni ludzie tak robią - dominują, podporządkowują, zmanipulują, zniewalają i tworzą bezbożne państwa, które napotykają na opór innych silnych ludzi. Normalną więc rzeczą są wojny, a w nich przemoc, która nie dotyka tych władców tylko tych podporządkowanych.

Ale wojną zajmować mi się tu nie chce. Tu chciałem tylko wykazać, że przemoc nie jest zła sama w sobie.

Ważna informacja, bo bym zapomniał. Pan Bóg oprócz tego, że jest sprawiedliwy jest też miłosierny. Tak brzmią pierwsze słowa Koranu, ale nie koran tu chcę zachwalać tylko Pana Boga, i Jego miłosierdzie, objawiające się tym, że nawet "Syna swego dał, aby każdy, kto weń wierzy nie zginał ale miał życie wieczne". Tak więc można, po znajomości nie iść na sąd! Po znajomości? Tak - zajrzysz do Ewangelii Jana! (J5:24)


Aby łatwiej było zrozumieć moje wywody przytaczam definicje słów, których tu używam:

Definicje:
Władza to atrybut stanowienia i egzekwowania prawa.
Prawo to ustalone przez osobę posiadającą władze zasady postępowania.
Moc to możliwość realizacji własnych decyzji, a w przypadku osób posiadających władzę przywilej egzekwowania wprowadzonego prawa.
Sprawiedliwość to cecha działania osoby polegająca na konsekwentnym stosowaniu obowiązującego prawa.
Miłosierdzie to postępowanie eliminujące karę względem osoby winnej, tj. osoby wg. której dokonano sprawiedliwej oceny z zastosowaniem obowiązującego prawa.


Kategorie: _blog, polityka, obserwator, izrael


Słowa kluczowe: wojna, moc, przemoc, sąd, prawo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
8 stycznia 2020 (środa), 12:07:07

Wojna nie jest zła sama w sobie

Wojna nie jest zła sama w sobie. Wojna jest tylko jeszcze jednym narzędziem wywierania wpływy jednych ludzi na drugich, narzędziem, w którym używa się siły fizycznej, zawsze się kogoś rani, a często i zabija. Wojna jest używaniem mocy przeciw mocy, w chwili, gdy argumenty w dyskusji zawodzą a jedna ze stron zdecyduje się użyć argumentu siły.

Wojna nie jest zła sama w sobie i nie można jej potępiać bez analizy przyczyn, zachowań, celów poszczególnych osób. T ote cele (w tym cele prowadzenia wojny) podlegają ocenom moralnym, a nie tylko same działania wojenne, które do tych celów prowadzą.

Wojna nie jest zła sama w sobie, a wojnę prowadzi się po to aby swoje cele osiągnąć.

Jakie są Twoje cele w Twoich wojnach? Tylko nie mówi mi, że nie prowadzisz wojen. Nie wierzę! Nie wierzę, że nie używasz siły, mocy, władzy przeciwko innym ludziom. Nie mów,  tak bo nie uwierzę! Czesław Niemen też nie wierzył, gdy śpiewał, że "nadszedł już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie". Nienawiść w sobie - to jest problem.


Kategorie: _blog, polityka, obserwator, izrael


Słowa kluczowe: iran, irak, usa, trump, wojna, izrael, niemen


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 marca 2018 (niedziela), 19:46:46

Doktryna Gierasimowa

Odnotowuję, że coś takiego jest, i jest o tym już coś wiadomo. Istnienie tej doktryny wyjaśnia wiele rzeczy nie tylko w Polsce. Odnotuję sobie tu artykuł z serwisu jagiellonia

Ukryta wojna przeciwko Zachodowi. Doktryna generała Gierasimowa

http://jagiellonia.org/ukryta-wojna-doktryna-generala-gierasimowa/

„Generał w swej małej publikacji „Siła nauki jest w przewidywaniu” przedstawił nową wojskową doktrynę, która bardziej jest podobna do manipulacji społeczeństwem wroga, niż do wojny prosto w czoło”, pisze ekspert ds. polityki międzynarodowej Molly McKew w artykule dla Politico.

„Właściwie, „reguły wojny” bardzo się zmieniły, – pisze rosyjski generał, – wzrosła rola nie wojskowych sposobów osiągnięcia celów politycznych i strategicznych, które w wielu przypadkach, pod względem ich skuteczności, znacznie przewyższają potęgę broni…wszystko to uzupełnia się środkami wojskowymi o ukrytym charakterze”.

Celem konfrontacji, według Gierasimowa, jest osiągnięcie środowiska stałego niepokoju i konfliktów wewnątrz wrogiego kraju.

Podczas protestów 2014 roku na Ukrainie, Kreml wspierał ekstremistów po obu stronach – siły prorosyjskie, zarówno jak i ukraińskich ultranacjonalistów, aby podsycić konflikt przed bezprawną aneksją Krymu i wojną na wschodzie Ukrainy. Na dodatek wojna informacyjna na dużą skalę i niejednoznaczne środowisko – w którym nikt nie jest przekonany o motywacji drugiego i nikt nie jest bohaterem – właśnie tam Kreml może łatwo kontrolować. Jest to doktryna Gierasimowa w działaniu. […]

Podejście to jest partyzanckie, z zaangażowaniem hackerów, mediów, biznesmenów, wycieku informacji, fałszywych wiadomości oraz z wykorzystaniem zarówno zwykłych, jak i asymetrycznych środków, – podkreśla badaczka Molly McKew, – dzięki Internetowi i mediom społecznościowym, stały się możliwe działania wpływu psychologicznego, o których radzieccy agenci mogli tylko marzyć. Doktryna Gierasimowa rozbudowuje te nowe narzędzia i traktuje nie wojskowe taktyki nie tylko jak środki pomocnicze, lecz także jako najlepszy sposób na zwycięstwo. Taka taktyka jest prawdziwą wojnąMolly McKewEkspert w dziedzinie wojny informacyjnej. Konsultant ds. Polityki Zagranicznej i Strategii.

Molly McKew wzywa do aktywnego i sprecyzowanego przeciwstawiania się zagrożeniu, wzmocnienia obrony i opracowania odpowiednich działań.


Kategorie: polityka, _blog, obserwartor


Słowa kluczowe: Doktryna Gierasimowa, wojna, polityka, Polska-Rosja, Rosja-USA, Putin


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
11 września 2015 (piątek), 19:12:12

Zachęta

Już ponad tydzień się dzieje, a ja zauważam, że zupełnie nie interesuje mnie wojna chrześcijańskiego miłosierdzia gotowego przyjąć każdego uchodźcę z chrześcijańską tradycją broniącą świata europejskich wartości przed obcymi. Uważam, że jest to jeszcze jedna wojna, w której po obu stronach są ludzie inspirowani przez diabła i działający na jego rzecz. To kolejna wojna PO z PiS, wyznawców brzozy z ze zwolennikami trotylu. Wojna - ściema. Wojna - dzielenie społeczeństwa. Prawdziwa wojna wywołana jest buntem przeciwko Bogu, a więc grzechem i to jest jedyna wojna, która chciałbym aby zajmowała mi głowę. Inne wojny to albo ściemy albo coś, na co wpływu nie ma i mieć nie będę.

W tej prawdziwej wojnie osobiście mam już pokój. Mam pokój z Bogiem, o czym zapewnia mnie Słowo Boże zapisane w Liście do Rzymian, na początku rozdziału 5. Jak tam było? "Usprawiedliwiony przez wiarę pokój mam z Bogiem przez Pana mojego, Jezusa Chrystusa". Tak! Tak i koniec. I nie ma w tym ani kawałka mojej niedoskonałej doskonałości, bom świnia jest ale jest miłość Boga, która objawiła się, gdy Syna swego Jednorodzonego dał, po to aby ja, wierzący w Niego mieli pokój i życie wieczne. Napisałem "wierzący w Niego"? Tak - bo Biblia prawie nic nie mówi o chrześcijanach, a takie rzeczy jak chrześcijańskie wartości jako nic przed Bogiem nie warte wyśmiewa.

Prawdziwa wojna to wojna z Bogiem. Inne wojny mogą trwać, ale ile potrwają? rok, dwa, pięć czy dziesięć? A ile trwa nasze życie? Prawdziwa wojna, ta wojna z Bogiem może zawsze kończy się śmiercią wieczną, skończy się uwięzieniem w piekle - przerąbane, więc póki czas lepiej ją zakończyć i to zakończyć pokojem.

Dlatego teraz radzę - opamiętanie się jest rozwiązaniem. Osobiste opamiętanie jest również rozwiązaniem problemu uchodźców, problemu wojny demograficznej, problemu ataku medialnego i ogłupiania. Rozwiąże też problem z Islamem bo co mi zrobią? Obetną głowę? Toć to tylko zysk! Opamiętanie się przed Bogiem, do niego się zwrócenie, aby zapanował pokój - do tego zachęcam. Opamiętanie i przemiana, będąca jego efektem - nie tylko we mnie, ale w narodach, a europejskich narodach też.

Dość tej dyskusji, po co czytać kolejne wypowiedzi opłacanych fachowców. I tak z tym nic nie zrobimy, bo wielcy tego świata chcą wszystko zrobić za nas. Może lepiej przeczytać właśnie List do Rzymian, który może zaskoczyć i może też coś w życiu zmienić. Albo do Efezjan - to tylko 30 minut. Albo Ewangelię Marka. Przeczytać coś ze Pisma Świętego, bo wiara jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.

Zachęcam!


Kategorie: ewangelia, _blog


Słowa kluczowe: imigranci, wojna, pokój, bóg


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
15 września 2014 (poniedziałek), 11:54:54

Czerski o wojnie

Czerski na fejsie napisał, dobre więc zachowuję. Ten tekst to kolejny opis znaku czasów, a pod spodem wołanie o mesjasza. Przyjdzie. Ale najpierw przyjdzie antymesjasz.

Czego wolicie nie wiedzieć o wojnie, a powinniście, bo pod kołdrą nie jesteście wcale bezpieczniejsi.

1. To zawsze była wojna o całą Ukrainę – jej międzynarodową przynależność i kształt polityczny – i ta wojna została przez Rosję wygrana. Ukraina uzyska stowarzyszenie z UE, natomiast kwestia jej ewentualnego akcesu do NATO została definitywnie rozstrzygnięta. Co najmniej dwa regiony (po kolejnej turze wojny prawdopodobnie cały południowy wschód) będą pod polityczną kontrolą Rosji, zapewne pozostając przy tym formalnie częścią Ukrainy. Która stanie się państwem niestabilnym, zawieszonym w limbo, a przy tym workiem bez dna.

2. Wojna jest planem B. Planem A był „miękki” imperializm Unii Euroazjatyckiej; plan ten został wywrócony przez wierzgnięcie Ukrainy niemal na ostatniej prostej, co prawdopodobnie wniosło trudny do przecenienia czynnik emocjonalny. Władymir Władymirowicz może zupełnie serio traktować Majdan jako wyjątkowo brutalny, złośliwy faul Zachodu, czy konkretnie Stanów Zjednoczonych. My oczywiście wierzymy w spontaniczny, oddolny, obywatelski zryw ludzi nam podobnych, którzy pragną żyć w dobrobycie i estetycznym anturażu. Jak było /naprawdę/ nie dowiemy się nigdy.

3. Pomiędzy Zachodem i Rosją istnieje głębokie metafizyczne pęknięcie, które na najgłębszym poziomie uniemożliwia porozumienie. Historia Zachodu jest historią Rozumu. W wieku XXI liberalny Zachód ma więc wspaniałą gospodarkę, silne instytucjonalnie społeczeństwo, które w nic nie wierzy, i potężną armię, pełną kobiet i mężczyzn, których priorytetem jest bezpieczeństwo. Historia Rosji, dla odmiany, jest historią Rosji; dlatego Rosja ma fatalną gospodarkę, słabe społeczeństwo, które może uwierzyć we wszystko, i armię pełną młodych mężczyzn gotowych posłusznie użyźniać każdą ziemię, jaką wskaże dowództwo. Nie trzeba być wybitnym analitykiem, żeby widzieć, co się komu opłaca w sytuacji konfliktu.

4. Reaktywne działania Zachodu celowane są tak, aby wywołać pożądaną reakcję racjonalistycznej agentury w rosyjskiej strukturze społecznej; tę stanowi wykształcona w jelcynowskich czasach doktryny szoku oligarchia, zainteresowana /business as usual/. Jednocześnie jednak sankcje (i kontrsankcje) są i w dłuższej perspektywie będą coraz wyraźniej bronią obosieczną, która wywierając na rosyjskie społeczeństwo presję ekonomiczną może zwiększać i tak wysoką podatność na narrację nacjonalistyczno-izolacjonistyczną, nieodłączny element planu B. Ta zaś wymaga nieustannego paliwa: spirala musi się naciągać, inaczej grozi rozprężeniem w postaci sławetnego ruskiego buntu, czyli krwawej łaźni. Naciąganie spirali oznacza z kolei stałe pogłębianie konfliktu z Zachodem – stąd prowokacja estońska, wznowienie spraw karnych przeciwko Litwinom, którzy odmówili służby w sowieckiej armii i wojna informacyjna (m.in. pogróżki skierowane przeciwko Polsce, czy doniesienia o Finach pragnących włączenia ich kraju do Federacji Rosyjskiej).

5. Metafizyczne pęknięcie między Rosją i Zachodem nie jest przez Zachód dostrzegane. Hegemonia Rozumu to piękna katedra i jak z każdej katedry nie widać z niej niczego poza. Zachód mówi „Tołstoj”, Zachód mówi „Dostojewski”, Zachód nie może się nadziwić, jak też można /tak kłamać/. Przy czym /kłamstwo/ rozumie zgodnie z definicją klasyczną, jako niezgodność słów i rzeczywistości; tę drugą traktując jako coś fundamentalnie oczywistego. Tymczasem bezpośrednim efektem pęknięcia metafizycznego jest to, że rzeczywistość jest po prostu czymś odmiennym z punktu widzenia Rosji i Zachodu, a perspektywy są wzajemnie nieprzekładalne (/kłamstwo/, w które wierzy sto milionów, nie jest kłamstwem, tylko narracją). „Tołstoj” i „Dostojewski” w roli argumentów na rzecz pozornej bliskości kulturowej są tragicznym objawem tego samego nieporozumienia, które styropianowym dziadkom z Wyborczej każe wierzyć w etos przyjaciół Moskali, dobrych intelektualistów, sprzeciwiających się złemu carowi, chociaż opublikowany niedawno przegląd stanu ducha człowieka rosyjskiego ujawnia raczej, że nawet wśród intelektualistów znaczna część upatruje w Putinie zbawcy, przywracającego narodowi rosyjskiemu chwałę i wielkość. W racjonalistycznym świecie Zachodu imperializm z gołą dupą uprawiany jest w miejscach odosobnienia dla nadwyrężonych psychicznie, w uduchowionej Rosji przystoi najpiękniejszym umysłom.

6. W odległej – och, jak odległej w niedzielne wrześniowe popołudnie – perspektywie szczególnie niepokojące jest ściśle racjonalistyczne ufundowanie paradygmatu nieużywania broni jądrowej. Zachód wierzy, że użycie broni jądrowej nikomu się /nie opłaca/, chociaż jest to zdanie prawdziwe tylko w odniesieniu do uderzenia jądrowego pomiędzy supermocarstwami. W rzeczywistości w sytuacji głębokiego konfliktu cywilizacyjnego – a z takim mamy do czynienia, przy czym Rosja uczestniczy w nim jako gracz mający poczucie głębokiego niedowartościowania, przechodzącego w upokorzenie – użycie broni jądrowej może być wywróceniem stolika, radykalnym sposobem sprawdzenia realnej siły papierowych sojuszy; wynik takiego ewentualnego testu jest przy tym oczywisty. Dzisiaj, po ponad pół roku wojny, ten dojmująco nieprzyjemny fakt jest już otwarcie analizowany (np. przez Anne Applebaum w Washington Post).

7. Jeżeli urodziliśmy się po kryzysie kubańskim nigdy nie byliśmy świadkami ważniejszych wydarzeń niż w ciągu minionych miesięcy. Kto tego nie rozumie ten nie rozumie niczego, kto odwraca głowę, mówiąc „ach, dość już o Ukrainie” ten jest głupi w najfatalniejszy z możliwych sposobów. Historia upomniała się o nas, musimy mieć tego świadomość. Jeżeli zachodnia demokracja nie ma być tylko łatwą do zgniecenia wydmuszką – my musimy wypełniać ją treścią. Dziś jeszcze wydaje nam się, że wystarczy spoglądać, jutro może się okazać, że już wczoraj powinniśmy byli nawoływać się, zbierać, gromadzić. Że Europa to nie był nikt inny, ale właśnie my.


Kategorie: obserwator, polityka, ue, _blog


Słowa kluczowe: wojna, ukraina, unia europejska, nato, putin


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
17 lipca 2014 (czwartek), 22:29:29

Po zestrzeleniu samolotu nad Ukrainą

Nie wiem. Nie wiem więc nawet na własne potrzeby nie będę wyrokował. W tak prostej sprawie jak nasza brzoza nie jest łatwo, więc zapewne trudniej będzie w sprawie tego samolotu. Trudne będzie również dlatego, że pewnie badać to będzie pani Anodina. Ale mimo tej trudności pewnie wokoło mnie wszyscy będą wiedzieć. Będą wiedzieć albo tak, albo inaczej, będą dyskutować, sądzić, wytaczać argumenty, spierać się… oj, będzie się działo.

Ja nie wiem. Ale wiem, że mój Pan, Jezus Chrystus wie i kontroluje. On jest Panem Wszechświata i zapewne nie siedzi tam w niebie i nie ogląda mądrych mędrców wypowiadających swoje mądre mądrości w TVN24, tylko wie i kontroluje. Wiem też, że zadba o mnie, a winnych rozliczy. Przyjdzie i rozliczy gdyż sądzić będzie żywych i umarłych. To wiem i tego się będę teraz trzymał. Amen!


Kategorie: polityka, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: samolot, zestrzelenie, wojna, ukraina, rosja, putin, brzoza


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
22 listopada 2013 (piątek), 14:46:46

Drony

Ot, taki głupi news przeczytany dziś u Korwina: http://korwin-mikke.pl/europa/zobacz/kraje_ue_bede_produkowac_drony/86112

Kraje UE będę produkować drony

W Unii Europejskiej rozpocznie się produkcja dronów wojskowych. Do klubu państw produkujących drony będzie należeć 7 krajów.

W Brukseli odbyło się spotkanie Europejskiej Agencji Obrony (EDA). Uczestniczyli w nim przedstawiciele Polski, Francji, Niemiec, Grecji, Włoch, Holandii i Hiszpanii.

Celem tej wspólnoty jest wymiana informacji, jak również identyfikacja i ułatwienie współpracy pomiędzy państwami, które obecnie działają lub zamierzają działać w ramach systemu RPAS - czytamy w oświadczeniu wydanym w Brukseli.

Głupi, bo przecież w Polsce (a może Polska nie jest w Unii?) produkowane są drony i to są produkowane od dość dawna. Coś słyszałem o Gliwicach, o jakiś supermózgach z tutejszej polibudy, i słyszałem to już jakieś 2 lata temu. I nie o badaniach, prototypach, ale o produkcji i o zakupie przez Wojsko Polskie.

Ale dlaczego o tym piszę. Po pierwsze, bo muszę się rozerwać i pomyśleć o czymś innym. Po drugie, bo mi się chce coś napisać. Więc myślę i piszę:

#1. Nie wiem czy drony to dobrze (w podstawowym znaczeniu słowa dobro). Znam jedno uzasadnienie, że dobrze.... dobrze, bo jak zbudujemy drony to będzie mniej polskich żołnierzy w Afganistanie ginąć, a więc dobrze. Ale co robią polscy żołnierze w Afganistanie to już nie wiem - pewnie strzegą naszych granic. No to chyba też dobrze. Ale czy to dobrze? Czy to dobro? Mam poważne wątpliwości.

#2. A teraz moja analiza dlaczego można produkować drony, a 10 lat temu się tego zrobić jeszcze nie dało? Dlaczego?

  • Bo systemy GPS są już dojrzałe, bardzo skuteczne, niezawodne, tanie, opanowane. GPS jest podstawą nawigacji dla automatów a do niedawna podstawą nawigacji lotniczej jednak był pilot, ewentualnie pilot + elektroniczne wspomaganie za pomocą różnych wzmacniaczy. Teraz elektronika z nawigacją a nawet sterowaniem procesem lotu radzi sobie sama.
  • Bo są już szybie procki, więc można zrobić silny komputer pokładowy dający takiej maszynie sporo autonomii. Wcześniejsze (tak o 10-20 lat) procki dawały radę z automatyką, ze sterowaniem podsystemami, ale przetwarzanie obrazu niezbędne do autonomii, zaawansowana komunikacja to już nie. A do tego jeszcze oszczędność energii... tak - postęp w prockach był niezbędny.
  • Bo są dużo lepsze systemy łączności - z drona można przesłać obraz a nie tylko telemetrie, a drony jeszcze ciągle głównie służą to zaglądania z góry tam gdzie zaglądać inaczej łatwo się nie da. Już się boję co będzie jak oprócz zaglądania zaczną głównie strzelać.
  • Bo są dobre kamery, jest już zaawansowana cyfrowa obróbka obrazu, kompresja więc coraz więcej decyzji może być automatycznie podejmowanych na górze, na podstawie obrazu. Przykład: leć za tym samochodem.... i poleci. A więc kamery i procki.
  • Bo są dobre baterie elektryczne, są też sprawne i lekkie silniki elektryczne i nie tylko elektryczne - a więc postęp w inżynierii materiałowej.
  • Bo informatyka posunęła się mocno z algorytmami i integracją tego wszystkiego. Ale o jakości kodu nie będę dziś myślał - mam nadzieję, że nie piszą tego wszystkiego w PHP :-)
  • Bo jest wielkie zapotrzebowanie na odhumanizowanie wojska, na zabijanie wroga na odległość i nie ryzykowania, że zabiją mi własnych bo co bym powiedział na wyborach.
  • Bo są ambitni bezmózgowi mózgowcy, którzy tworzą wspaniałe, inżynierskie konstrukcje bez refleksji na temat moralności z używaniem tychże. Mniej Polaków zginie w Afganistanie - to dobrze, ale czy dobrze, że jest w Afganistanie wojna?

Tak. Technologicznie zmieniło się wiele przez ostatnie 10 lat.... ciekawe co się zmieni w ciągu następnych. Ale co się nie zmieniło? Nie zmienił się człowiek - podobniej jak twórcy bomby atomowej są genialni w kreatywności i skuteczni w swej grzeszności.


Refleksja: A co ja dziś prawie cały dzień robię? Tworzę! No nie, jeszcze przez chwilę coś jem, ale w pracy to tworzę. Czy to jest dobre?


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: dron, gps, wojna, afganistan


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
19 czerwca 2012 (wtorek), 19:06:06

Ja o Euro 2012 (#2)

Oglądałem mecz. Oglądałem jak gonili za piłką aż w pewnym momencie piłka wpadła do bramki i jedni się cieszyli a inni wręcz przeciwnie. Chwile później mecz się skoczył i ci co się nie cieszyli byli bardzo, ale to bardzo smutni, zawiedzeni, załamani. Ktoś zabrał im nadzieję, ktoś sprawił, że czegoś oczekiwali a to coś się nie wydarzyło - wielkie, toksyczne przeżycie, tym bardziej trudne, że obok stała ekipa, która się cieszyła i radowała.

Oglądałem mecze. W jakości HD więc widać było więcej tych emocji choć TVP1 HD w powietrza jakościowo jest więcej niż cienkie.

* * * * *

Po co urządzać imprezę, w której tylko jedna ekipa będzie usatysfakcjonowana, a większość (chyba 15, ale nie jestem pewien) zostanie zawiedziona? To bez sensu. To jakby gwałt w miejsce seksu - miało był pełnia satysfakcji z bycia razem, a wyszło tak, że jedno wykorzystało drugiego. Mogła być akceptacja, zrozumienie, radowanie się różnością, przebywanie, obcowanie, wymiana myśli, uczuć i zapachów - a wyszła wojna, agresja, naciski i uderzenia. Po co to?


Modlitwa:

Panie Jezu - dziękuję Ci za to, że dzięki Twojej ofierze mogę być po stronie zwycięzców. Wiem, że chciałbyś aby wszyscy byli zwycięzcami, bo strategia win-win to nie sposób prowadzenia biznesu, tylko Twoja wizja świata, w której Ty jesteś najważniejszy, a wszystko inne jest poukładane w sposób satysfakcjonujący. Za Euro 2012 też Ci dziękuję - bo to może być inspiracja do przemyśleć, choć obawiam się, że pranie mózgów też tu się realizuje.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: euro 2012, emocje, wojna, uczucia, obcowanie, pranie mózgu


Komentarze: (2)

Rafał, June 27, 2012 10:10 Skomentuj komentarz


Adrenalina, endorfina, piwo, inne substancje pomocnicze...
Z mojej perspektywy głównie dla tej chemii jest Euro.. Jak do tego dodamy jeszcze kilkadziesiąt tysięcy facetów "spuszczonych ze smyczy", to komuś na tym chyba zależy.

Z drugiej strony przeżycia związane z oglądaniem meczy na żywo, a nie przez szybkę muszą robić wrażenie.

Rafał, July 8, 2012 23:04 Skomentuj komentarz


W sumie skłonność do rywalizacji leży w naszej naturze.... Może więc lepsze takie Euro niż walki gladiatorów.
Skomentuj notkę

Ksiązki zaliczone

No to znowu coś należy oddać do biblioteki:

Pozycja #1.

Goebbels - mózg Trzeciej Rzeczy

Dawid Irving

Wydawnictwo: Galion
ISBN: 83-909329-1-1
Liczba stron: 893

Dobre. To naprawdę był mózg, ale dlaczego ani przez chwilę nie zastanawiał się nad tym, czy to co robi i uważa za dobre, jest rzeczywiście dobre?


Pozycja #2.

Hitler i Watykan

Peter Godman

Wydawnictwo: Media Pascal
Liczba stron: 350

Oj, chyba nie lubię dyplomacji.


Pozycja #3.

Generał SS

Sven Hassel

Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 330
Format: mały

Świetna książka. Świetna, bo często wojna jest pokazywana ze strony władców świata, którzy przesuwają strzałki na mapach osiągając (lub nie) strategiczne cele. A tu nie - tu wojna jest taka jaka jest w okopie, w ataku, w agonii, w błocie. Bardzo ciekawa pozycja. Polecam wszystkim wodzom.


Pozycja #4.

Gibraltar i Katyń. Co kryją archiwa rosyjskie i brytyjskie.

Tadeusz A. Kisielewski

Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 277

Dobre zebranie aktualnie pojawiających się argumentów do historycznych badań nad tymi problemami. Książka bez odpowiedzi, ale za to z dobrym materiałem dowodowym.


Kategorie: to czytam, _blog


Słowa kluczowe: wojna, trzecia rzesza, historia


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 czerwca 2010 (wtorek), 08:46:46

Bliskowschodnia wojna propagandowa

Tytuł w gazecie może wyglądać tak:

Atak na konwój z aktywistami

Rzeczpospolita, 31 maja

(...)

albo tak:

Atak konwojem z aktywistami

(...)

...i za każdym razem jakoś to oddaje myślenie redakcji. Ustalenie agresora w tym wypadku łatwe nie jest mimo to, większość mediów jakoś się to udaje, w wyniku czego potem, w tych samych mediach czytamy, że "społeczność międzynarodowa potępia atak Izraela".

Osobiście jakoś ten drugi tytuł bardziej mi odpowiada. Tak gdzieś o jakieś 17dB bardziej a więc oświadczam, że nie jestem "społeczność międzynarodowa", nie chcę do takiej społeczności należeć i potępiam arabski atak na państwo Izrael, wykonany przy pomocy nowej broni jaką są aktywiści.


Kategorie: obserwator, polityka, izrael, _blog


Słowa kluczowe: izrael, wojna, propaganda, media, gaza, pacyfiści


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 grudnia 2008 (niedziela), 22:22:22

Wojny, konflikty, napięcia, sprzeczności

Dziś na spacerze spróbowałem sobie wyliczyć znane mi konflikty i napięcia w otaczającym mnie świecie. Zestawienie może wydawać się dziwne, dla ludzi myślących nieco inaczej niż ja bardzo szalone ale spisuję je jako wstęp do dalszych przemyśleń na ten temat. Przy lekturze nie należy zapominać, że wojna jest tylko narzędziem prowadzenia polityki - przy czym pogląd Clauzewitz'a iż wojny dotyczą państw jest mocno nieaktualny. Już Lenin wykazywał, że dotyczą klas społecznych a wcześniej Jezus nauczał o wojnie duchowej więc pojęcie prowadzenie polityki należy rozumieć jako wolę wpływania jednych osób na inne, przy czym niekoniecznie wszystkie osoby są ludźmi (tak, tak - wierzę w świat duchowy a więc diabły, anioły i nawet w Pana Boga też wierzę).

A teraz moja lista wojen w kolejności w jakiej sobie ją analizowałem:

#1. Państwo Izrael - Quazi państwowe organizacje Hamas & Hezbollah

Wojny toczone przy pomocy rakiet, czołgów a zwłaszcza kamer telewizyjnych wpływających na broń zwaną "opinią publiczną". Tą opinię publiczną bardzo odpersonalizuję, gdyż w zasadzie nie jest ważne co ona myśli naprawdę - ważne jest czy jest usprawiedliwieniem działań takiego czy innego polityka. W tej wojnie mam swój niechlubny udział gdyż z moich podatków UE finansuje prąd w Gazie co pewnie tuczy Hamasowców.

#2. Kultura Mc Donalds - Kultura Dzihad

To wielka wojna kulturowa - menadżerowie konsumpcjonizmu z zachodu stale zastanawiają się jak zwiększyć zyski narzucając styl życia ludziom na całym świecie. Świat Arabski oraz Iran jest chyba jedynym, który jest temu jawnie przeciwstawia - inni, tak jak ja potrafią tylko psioczyć na ilość reklam w TV i złorzeczyć w listopadzie świętemu mikołajowi na butelce coca-coli. No cóż - osobiście uważam, że jak podłożę bombę pod KFC w Bytomiu (a raz tam się porządnie zatrułem, więc mam motyw) to niewiele się zmieni.

#3. Judaizm - Islam

Wbrew pozorom tu napięcie jest niewielkie a konflikty jakie widać to bardziej przejawy innych wojen przeniesione na terytorium religii. Jeżeli pojawi się tu jakaś inicjatywa pokojowa to się nie zdziwię.

#4. Kościół (w znaczeniu Ciało Chrystusowe) - Świat (w znaczeniu luźny styl życia)

Chodzi mi o stałą, duchowa walka o styl życia chrześcijan. Wydaje mi się, że walka toczy się przede wszystkim o mózgi a więc informacja, czas, styl życia, stres i strach. Coś co miało być solą ziemi nią nie jest.

#5. Państwa Zachodu - Al Quaida (o ile istnieje bo różnie mówią)

Niektórzy uważają, że tego konfliktu nie ma, że jest tylko wymyślony na potrzeby tłumu telewidzów ale z drugiej strony ten tłum telewidzów zgodził się aby prezydent USA zaingerował w Irak, wysłał wojska do Afganistanu, finansował swoje służby specjalne, które robią na świecie niewiadomo co.

#6. Liberalne postchrześcijaństwo zachodu - Bogobojność ludzi religijnych

To pewne rozszerzenie konfliktu Kościół-Świat, bardziej widoczne bo może mniej duchowe. Znane mi bitwy toczą się najczęściej na polu etyki: rozumieniem małżeństwa, opis rodziny, eutanazja, przerywanie ciąży, granice medycyny i co ciekawego Watykan ma w tej dziedzinie sojusz z Islamem przeciwko systemom prawnym państw zachodu i dowolności etycznej wschodu. W dziedzinie polityki przejawem tych wojen jest konflikt konserwatystów z lewakami a po części też walka z Kaczyzmem, który próbował aby było sprawiedliwiej nie tylko dla bogatych a historycy z IPN mogli sobie swobodnie dociekać czy Bolek był Bolkiem.

#7. Rosja - USA

Jak wskazuje Norman Davis konflikt był i będzie i nie ma co się temu dziwić. Moim osobistym problemem jest to, że mieszkam w Polsce - a więc w kraju frontowym dla tego konfliktu, w i kraju który wielcy nauczyli się traktować dość instrumentalnie. Obym tylko niezapóźno przypomniał sobie, że "moja ojczyzna jest w niebie skąd jako Zbawcy oczekuję Pana mojego..."

#8. Pakistan - Indie

Tej wojny jeszcze nie ma ale może niedługo będzie. Nie będzie to pierwsza wojna na tej granicy a złośliwi twierdzą, że wojna tam zawsze się pojawia jak koncerny zbrojeniowe muszą zarobić nieco kasy.

#9. USA - państwa dziwne: Afganistan, Irak, Iran, Korea Płn.

W niektórych miejscach tej wojny giną ludzie a więc wojna jak najbardziej prawdziwa ale o co w niej chodzi?


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: wojna, kościół, izrael, hezbollah


Komentarze: (1)

anonim, January 10, 2009 20:23 Skomentuj komentarz


http://video.google.com/videoplay?docid=-5870901554543719947&hl=pl
Skomentuj notkę
27 sierpnia 2008 (środa), 16:25:25

Koniec końca historii

Dziś o 5.oo obudził mnie kot. Nie mogąc i nie chcą już zasnąć sięgnąłem po gazetę (w znaczeniu e-gazeta, bo chyba już tylko takie czytam) i poczytałem sobie nieco.

Wniosek z czytania: skończył się koniec historii! A skoro tak to należy to poważnie wziąć pod uwagę. Może mądrze jest, oprócz akcji i elektronicznym papierów wartościowych mieć jeszcze nieco srebra i złota bo co warty jest e-pieniądz jak nie ma prądu? Może warto do piwnicy zanieść 100 małych puszeczek groszku konserwowego - zawsze to można na tym kilka miesięcy przeżyć a ile teraz takie 100 puszeczek może kosztować? 200zł?!

Medytując w wannie zastanawiałem się nad możliwymi scenariuszami mogącej nastąpić wojny. Kiedyś było prosto: NATO miało nas zaatakować, my z bratnimi armiami Układu Warszawskiego mieliśmy się bronić gdzieś pod Paryżem i Kopenhagą, i żeby nam było się trudniej bronić amerykańce planowali zrzucić na Polskę 300-500 taktycznych pocisków jądrowych abym nie musiał myśleć o puszczach groszku konserwowego. A teraz? Może będzie to bardziej przypominać Serbie z precyzyjnymi bombardowaniami transformatorów wysokiego napięcia? A może Czeczenie i zrobi się partyzantka w Beskidach? Kto tu może chcieć przyjść albo przyjechać czołgiem i po co? Nie wiem - ale nie wyobrażam sobie aby ktoś miał interes w przyjeżdżaniu tu czołgiem. Po prostu czołg za dużo niszczy.

Tak sobie myślę i myślę, że jeżeli nawet nie będzie to scenariusz z całej apokalipsy to na pewno zadziała ten kawałek z apokalipsy dotyczący głodu, bo benzyny nie będzie, pieniędzy nie będzie, rolników już nie ma a producenci żywności nie mogą produkować nie mając półproduktów (np. prądu a rolnictwo bez prądu nie istnieje). Skoro nie będzie benzyny i jedzenia to nie będzie też bezpieczeństwa bo ludzie głodni i silni ani nie być głodni napadają na słabszych aby im zjeść zapasy groszku.

A ten Fukojama to taki głupi jest, że mógłby się pewnie sporo od mojego kota wiele nauczyć.

PS. Andrzej przysłał film o Bilderbergach dostępny pod http://video.google.pl/videoplay?docid=-5739634563260751371&hl=pl i znowu nie wiem co o tym myśleć.


Kategorie: obserwator, polityka, _blog


Słowa kluczowe: zimna wojna, nato, putin, wojna, fukojama, koniec historii


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
22 sierpnia 2008 (piątek), 08:32:32

Rozważania o pokoju

No i będziemy mieć tarcze! Chyba się cieszę, bo lewicowe idee wyparowały ze mnie jakieś 20 lat temu i w tej chwili bardziej wyznaje zasadę, że ...

 
Musisz się zbroić jeżeli chcesz pokoju.
 

Każdy pacyfista powie, że to głupie hasło. Dążenie do pokoju za pomocą nabywania broni? Pozornie jest tu sprzeczność ale czy rzeczywiście? Pomyślmy.

Lewicowy pacyfista powie tak:

 
Jeżeli chcesz pokoju musisz się rozbroić.
 

Musisz się rozbroić, najlepiej do zera. Problem w tym, że efektem takiego podejścia prędzej będzie niewola niż ogólnoświatowy pokój bo przecież na świecie na pewno znajdzie się ktoś, kto rozbrojonego napadnie aby go zniewolić.

Ludzie mają popsute przez grzech mózgi (teologowie mówią, że to grzech pierworodny ale czy ja wiem), z natury swej wybierają zło. Ten stan rzeczy sprawia, że większą motywacją do pokoju jest strach przed kosztami wojny (napadający może oberwać, dostać w dziób) niż humanistyczna wola czynienia wszystkim dobrze.

* * * * * *

Wspomnienie:
Dawno temu, Bolo włócząc się po Mazurach (festiwal w Brodnicy, potem Jarocin, potem...) wyznawał zasadę, że jak gdzieś można zrobić rozróbę to dlaczego nie. Ale jak jakaś większa osoba chciała mu przylać to krzyczał, że on jest pacyfista, nie uznaje przemocy i że to jest wystarczający powód aby go nie bić. Tak było. Bolo i jego pacyfizm.......


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: tarcza antyrakietowa, nato, pokój, wojna


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 sierpnia 2008 (poniedziałek), 19:27:27

przemyślenia o wojnie

W Gruzji się dzieje a ja zbieram myśli. Chyba nic nowego nie wymyślę ale pozbieranie tego co jest i zobrazowanie w nowym świetle może kiedyś się przydać do kolejnych przemyśleń. Może się przydać więc zanotuje:

  1. Wojna to narzędzie prowadzenia polityki (Clausewitz). Wojna Rosyjsko-Gruzińska to Rosyjskie narzędzie stosowania polityki względem innych państw tego świata. A Gruzja? Gruzja się prawie się napatoczyła.
  2. Polityka to dążenie do wywierania wpływu grupy ludzi. W szczególności to dążenie do władzy w państwie aby wpływać na ludzi, którzy tworzą to państwo lub tworzą inne państwa (Maks Weber). Polityka Rosji jest polityką imperialną - a więc władze Rosji dążą do wywierania wpływu na ludzi tworzących inne państwa. Napatoczyła się Gruzja ale tak naprawdę chodzi o to aby Ukraińcy, Polacy, Litwini, ale też Niemcy, Chińczycy i Amerykanie zachowywali się tak, jak sobie tego prezydent Putin życzy.
  3. Ile energii musiał włożyć G.W.Bush w przekonanie swoich wyborców oraz tego, co się zwie światową opinią publiczną (ale chodzi o wyborców polityków państw sprzymierzonych z USA), że Sadam Husain jest zły i że należy go od władzy usunąć. Bush wykazywał, że Sadam ma związek z terrorystami (rzeczywiście - wypłacał rentę jednemu terroryście OWP bardzo aktywnemu w latach 70-tych). Udowadniał, że Sadam ma broń masowego rażenia, przypominał, że wojnę z Irakiem prowadził dość ostro a przy okazji zabił wielu Kurdów swoich współobywateli.

    Putin nie musiał nikogo w Rosji przekonywać - po prostu zrobił sobie wojnę i już. Zrobił bo chciał zrobić a jego obywatele cieszę się, bo przecież Putin robi dobrze dla Rosji i dla nich. Po prostu jest autorytetem dla swoich obywateli i już.

    Mógłbym napisać, że "wyborców" ale jakoś te słowo nie do końca tu pasuje, choć wybory w Rosji fałszowane na pewno nie są, bo nie muszą.

    No i co demokraci? Czy naprawdę demokracja w zachodnim rozumieniu jest najlepszą metodą sprawowania władzy? Przekonacie do tego Rosjan (nieważne czy z Moskwy czy z Zabajkalskawo Pasiołka)? A może przekonacie do tego Chińczyka, który jest dumny z igrzysk w Pekinie? A może Irakijczyka, który ma dość do wspomina czasy Sadama znacznie lepiej niż Polacy czasy Gierka.

    Niedemokratom znacznie łatwiej prowadzić wojnę i znacznie łatwiej im ją wygrać co jest jeszcze jedną wadą demokracji. Wadą, która pewnie ją kiedyś zniszczy.

  4. Wojna ma wymiar militarny - ale ma też wymiar propagandowy (PiaRowy). W tej wojnie Rosji w tej dziedzinie idzie świetnie (przynajmniej do teraz) bo kłamstwa, manipulacje, blokady informacyjne to bardzo sprawne w ich rękach narzędzia.
  5. Dziennikarze w niektórych polskich gazetach to albo idioci (chciało by się napisać "pożyteczni idioci") albo rosyjscy szpiedzy. Idioci wypowiadają się nie mając danych, nie znając faktów albo mając dane zupełnie niesprawdzone. (niestety, prezydenta Wałesę zaliczam do grupy "idioci"). Szpiedzy są bardziej spójni bo działają na czyjeś zlecenie.

    Tak mi się wydaje, że jakieś ABW albo inny kontrwywiad powinien sprawdzić który z dziennikarzy na temat wojny w Gruzji co pisał i dlaczego. Oczywiście dziennikarze-liberałowie będą krzyczeć o wolności słowa, że nie wolno, że poglądy... ale agenci rosyjscy w Polsce działali do 89 roku (mimo iż Polska to był sojusznik) a po tym roku nikt ich w Polsce nie łapał, więc pewnie działają dalej bo Polska nie przestała być dla nich atrakcyjna.

  6. Nie wiem na ile wierzyć badaniom opinii publicznej ale wojna Rosyjsko-Gruzińska zmieniła myślenie wielu Polaków o umieszczeniu amerykańskiej instalacji rakietowej w Polsce. Ciekawostka.

Na razie tyle - ale może coś jeszcze dopiszę jak wymyślę.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: wojna, rosja-gruzja, putin


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
22 września 2007 (sobota), 16:13:13

Słowo o honorze i pokoju

Znalazłem coś takiego:

"Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor".

Przemówienie ministra spraw zagranicznych, Józefa Becka w Sejmie RP 5.05.1939 r

Ale młodzi ludzie pewnie tego nie zrozumieją. Prawdę mówiąc sam niewiele rozumiem, więc przejdę się na "Katyń" popatrzeć.


Dopisek 2021:

  • A co to jest honor?
  • Czy honor jest najcenniejszą rzeczą w życiu ludzi, narodów i państw? A może ważniejsze jest życie? 
  • A co to jest życie dla człowieka, dla ludzi, narodów i państw?
  • A co to jest życie?

Słowa kluczowe: Józef beck, honor, pokój, wojna


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
12 sierpnia 2006 (sobota), 20:48:48

Pożyteczni idioci

Termin "pożyteczni idioci" pochodzi ponoć od Stalina. Określał on w ten sposób zachodnich intelektualistów niekoniecznie komuninistów ale na pewno stających w jego obronie w chwilach, gdy realiści wskazywali na zakłamanie, militaryzm i zbrodnie reżimu.

Otóż teraz ponownie mamy doczynienia z pożytecznymi idiotami - niestety, również w Polsce (bo Polska to już też zachód). Przykładem może być debilizm Wawrzyniec Smoczyński, którego twórczość cytuję w tekście "Antysemicki 'Przekrój'" a zagrożenie głupotą ładnie opisał Ziemkiewicz w Rzepie co cytuje poniżej.

O terrorystach i pożytecznych idiotach

Rafał A. Ziemkiewicz, Rzeczpospolita

Nie sposób dziś dojść, kto puścił w obieg pojęcie "wojna asymetryczna", ale z oczywistych względów robi ono karierę.

Wojna asymetryczna, czyli: jedna strona ma broń, na którą drugiej nie stać, ale ta druga nie ma skrupułów, które krępują tę pierwszą. Ostateczny efekt oglądamy w Libanie, gdzie zasadnicza taktyka islamistów polega na tym, żeby ściągnąć ogień przeciwnika na ludność cywilną, najlepiej na dzieci, co uważają za bardzo moralne, bo załatwiając w ten sposób Armii Boga poparcie świata, zapewniają też dziateczkom wieczne szczęście w raju.

Myślę sobie jednak, że najgroźniejsza asymetria w wojnie Zachodu z islamskim terroryzmem (i zresztą wszystkimi innymi) tkwi nie w różnicy uzbrojenia i kodeksów moralnych, ale w zupełnie innej roli, jaką w społeczeństwach islamskich i postchrześcijańskich odgrywają durnie. Durnie islamscy swą aktywność kierują przeciwko cywilizacji Zachodu. Durnie świata zachodniego - również.

Przypadkiem w przeddzień próby zamachu w Londynie "Gazeta Wyborcza" wydrukowała tekst o nowym, "narodowym programie nauczania" wysmażonym w brytyjskim kuratorium. Plan ten zakazuje nauczycielom "narzucać uczniowi, co jest dobre, a co złe, jakie zachowanie jest właściwe, ani przekazywać żadnych wartości".

Zdaniem wtajemniczonych to i tak tylko usankcjonowanie codzienności brytyjskich szkół, w których młodzi muzułmanie biją i wyzywają nauczycieli, a ci boją się im zwrócić uwagę, żeby nie zostać oskarżonymi o rasizm. I których uczniowie ochoczo maszerują pod transparentami głoszącymi, że terrorystą jest Bush, a nie bin Laden.

Terroryści chcą zniszczyć naszą cywilizację bombami i podrzynaniem gardeł. Rodzimi durnie - tolerancją, popieraniem wszelkiego rodzaju aberracji i zohydzaniem wartości, na których przez stulecia opierały się społeczny ład i cywilizacyjny rozwój. Z terrorystami zbrojny w nowoczesne technologie Zachód jakoś sobie radzi.

Z własnymi durniami idzie mu dużo gorzej.


Kategorie: obserwator, _blog


Słowa kluczowe: pożyteczni idioci, Rafał A. Ziemkiewicz, Izrael, wojna, Liban, Hezbollach


Komentarze: (1)

Dax, February 5, 2011 13:48 Skomentuj komentarz


Termin "pożyteczny idiota" pochodzi od Lenina, którego to terminu Lenin używał już podczas rewolucji 1917 roku w odniesieniu do takich postaci jak John Reed - korespondent zachodniej prasy, zafascynowany rewolucją.
Skomentuj notkę
10 listopada 2004 (środa), 12:34:34

Wojna? (z cyklu: obserwator)

Od dawna wydawało mi się to nieuniknione ale czy to już czy nie już do końca jeszcze nie wiem. W każdy razie w Holandii się dzieje i dziać się będzie pewnie nie tylko w Holandii ale wszędzie w Europie, gdzie ostatnio zrobiło się kolorowo.

Konflikt pomiędzy kulturą islamu a kulturą zachodu istnieje od dawna i bagatelizowanie go przez polityków UE jest głupotą. Jeszcze większą głupotą są próby oswajania islamu poprzez takie dziwne działania jak negocjowanie z Sadamem (to już historia), wspierania wielką kasą skorumpowanych liderów Autonomii Palestyńskiej czy też idiotyczne twierdzenia, głoszone przez liberalnych teologów, że w trzech wielkich monoteistycznych religiach chodzi o tego samego Boga. Dla kogoś kto poczytał Koran jasne jest, ze Allah to nie Jahweh i Jahweh nic wspólnego nie ma; jasne jest też, że ludzie pod wpływem Allaha, (zwłaszcza potomkowie Izmaela) nie szukają miłości, nie umieją żyć w pokoju, nie godzą się na kompromisy a więc nie dają się oswoić.

W każdy razie w Holandii się zaczęło, bo przecież oprócz większości społeczeństwa holenderskiego, które bardzo ceni sobie nie tyle pokój co święty spokój są jeszcze w tym kraju ludzie, którym mniejszości nie tylko się nie podobają ale jeszcze są wstanie to niepodobanie się poprzez jakieś agresywne działania wyrazić. No i wyrażają. I tak działanie rodzi działanie, przemoc rodzi przemoc, za odwet będzie odwet i za chwile będzie wojna, którą ugasić będzie trudno.

Uwagi:

  1. Chciałem aby to co napisałem było tylko i wyłącznie moim komentarzem do faktów. Czy jednak gdzieś emocje mi nie popuszczają? Niedobrze - traci mi się obiektywność.
  2. O potomkach Izmaela jest piękne proroctwa doskonale charakteryzujące ten lud:

Po czym Anioł Pański oznajmił Hagar: Rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo, że nie będzie można go policzyć. Jesteś brzemienna i urodzisz syna, któremu dasz imię Izmael, bo słyszał Pan, gdy byłaś upokorzona. A będzie to człowiek dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy - przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców. (Genesis 16.10-12)

Wyjaśnienie:

  • "rozmnożę twoje potomstwo" - Arabów jest sporo. Lekkie szacunki mówią o 300mln. Arabowie zamieszkują w Afryce od Maroko (i częściowo w Mauretani, choć tam już są Maurowie) do Egiptu i w Azji od Egiptu do Iraku (Iran to już Persowie).

  • onager - to takie dzikie zwierzątko, żyjące na pustyni. niby jak osioł ale nie dający się ujarzmić

  • Hagar - niewolnica Sary, żony Abrahama. Problemem Abrahama (i po części Sary) jest to, że dorobił się z Hagar dziecka.

  • Izmaelici (nie wiem czy nie powinno być Ismaelici) to protoplaści ludów arabski. Arabowie podkreślają, że są potomstwem Abrahama ale nie pochodzącym od Izaaka (od Izaaka pochodzą Żydzi) ale od Izmaela, który był starszy ale jakby nie do końca urodzony "w prawie".


Dopisek z 2018:

Jeszcze jedno proroctwo o Arabach z Księgi Rodzaju, 25:12nn

Oto dzieje rodów Ismaela, syna Abrahama, którego urodziła (...) Hagar. To są imiona synów Ismaela: (...) Pierworodnym Ismaela był Nebajot. Następnymi synami byli Kedar, Adbeel, Mibsam (...) Ismael dożył stu trzydziestu siedmiu lat. Po śmierci dołączył do grona swoich przodków. Zamieszkiwali oni obszar od Chawili po Szur, które leży na wschód od Egiptu, idąc w kierunku Asyrii. Rozmieszczali oni swoje siedziby na przekór swoim braciom.


Kategorie: Islam, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: wojna, Islam, arab, arabowie, ismael


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 grudnia 2003 (sobota), 14:22:22

Pokój - subiektywne studium biblijne

1. Dwa rodzaje pokoju (1)

Wydaje się, że w czasie świąt Bożego Narodzenia tak wiele mówiąc o pokoju często myli się dwa, zupełnie różne pojęcia: Pierwsze to pokój ludzi między sobą, którego przejawem jest nie tylko brak wojen ale również życie ludzi we wzajemnej harmonii. Drugie pojęcie to pokój ludzi z Bogiem, które to pojęcie aby mogło istnieć wymaga od używającego go wiary w Boga i wiary w możliwość nawiązania z nim jakiejś relacji (przyjaźni, nieprzyjaźni, pokoju, wojny, ignorancji).

2. Inspitacja (1)

Inspiracją do przeprowadzenia studium była modlitwa Papieża zawarta w Orędziu na Boże Narodzenie:

Zbaw nas od wszelkiego zła rozdzierającego ludzkość u początków trzeciego tysiąclecia. Zbaw nas od wojen i zbrojnych konfliktów, które dewastują całe regiony świata; od plagi terroryzmu i tylu innych form przemocy, których ofiarami padają osoby słabe i bezbronne. Zbaw nas od zniechęcenia na drogach wiodących do pokoju, który jest trudny do osiągnięcia, ale możliwy, a zatem jest obowiązkiem; na drogach, na które trzeba wchodzić bezzwłocznie zawsze i wszędzie, nade wszystko w Ziemi, na której Ty się narodziłeś, Książę pokoju.

Źródło: KAI (RV /per)

Do jakiego osiągania jakiego pokoju zachęca Papież? Jaki to pokój jest wg niego możliwy a zatem jest naszym obowiązkiem? Sugestia o ziemi w której narodził się Jezus wskakuje, że mowa jest zwłaszcza o pokoju w Izraelu, ale czy tylko?

3. Inspiracja (2)

Ryszard Kapuściński w swojej najnowszej książce pisze, że problemem głównym świata jest bieda zaś wojny są problemem dotyczącym tylko kilku regionów świata za to problemem bardzo wygodnym dla mediów. Moja notka "Telewizyjny obraz świata" z 24 grudnia traktuje właśnie o tym.

4. Inspiracja (3)

Kiedyś, dawno temu Papież odwiedził Polskę. Ponieważ były to czasy stanu wojennego spotkał się z generałem Jaruzelskim i (jak stwierdził wydany potem komunikat) razem uzgodnili, że bardzo ważne są "dążenia do osiągnięcia pokoju". Wydawało mi się, (za sugestią pewnego mądrego księdza), że ci dwaj się wtedy nie porozumieli, że każdy mówił o innym pokoju a wspólny komunikat był tylko cwanie wykorzystaną przez komunistów propagandą. W końcu były to czasy bronienia pokoju przez imperializmem poprzez internacjonalistyczną, bratnią pomoc np. w Afganistanie.

Tak mi się wydawało kiedyś, ale teraz już mi się tak nie wydaje. W końcu politycy są mistrzami w wykorzystywaniu wieloznaczności słów a tu opisuję spotkanie, jak by nie było dwóch polityków.

5. Studium słowa "pokój" w Nowym Testamencie

1.0 Nota techniczna

  • Studium na podstawie Biblii Tysiąclecia, a jeżeli inaczej to zaznaczam powód, dlaczego tak.
  • Nie zajmuję się słowem "pokój" występującym jako pozdrowienie czy przywitanie.
  • Wiem, że można to zrobić lepiej i może kiedyś się zajmę tym, aby to pogłębić.

1.1 Ewangelia Mateusza 5:1-10

Kazanie na górze. Siódme z ośmiu błogosławieństw dotyczy pokoju, a właściwie (wg Biblii Warszawskiej) pokój czyniących:

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie.  Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Kluczowe stwierdzenie w mojej parafrazie brzmi: "osoby wprowadzające pokój są szczęśliwe, szczęściem pochodzącym od Boga". Pozostaje pytanie: kim są "wprowadzający pokój". Pacyfiści? Politycy z ONZ? Oficerowie ze sztabu sił pokojowych w Bośni? Laureaci pokojowej nagrody Nobla (Sacharow, Wałęsa, Rabin, Arafat, Mandela). W rozumieniu świata na pewno tak, ale kogo mógł mieć na myśli Jezus: Cezara, który właśnie wprowadził "Pax Augusta" i nie dostał za to Nobla, tylko dlatego, że jeszcze go nie wymyślono?

1.2 Ewangelia Mateusza 10:7-15

Gdy Jezus posyła swoich uczniów przed sobą

Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.  Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy.  A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was! Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu.

I jeszcze, od razu tekst równoległy z Ewangelii Łukasza 10:3-9

Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.

Wnioski: Jezus nakazuje przywitać gospodarza pozdrowieniem. Czy pozdrowienie ma brzmieć "pokój temu domowi" u Mateusza nie pisze, ale równoległy tekst z Ewangelii Łukasza tak to oddaje. Wypowiedź Jezusa sugeruje, że jeżeli dom (a może gospodarz, jak u Łukasza) jest godny pokój, który mają uczniowie ma przejść na domowników. Jeżeli gospodarz nie jest godny uczniowie zabierają co przynieśli i idą dalej.

Chyba należy się temu dokładnej przypatrzeć.

1.3 Ewangelia Mateusza 10:34-39

Jezus do swoich uczniów, gdy wyjaśniał im o co w tym wszystkim chodzi:

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Dziwna wypowiedź, jak na Księcia Pokoju. Przychodzi i efektem przyjścia będzie poróżnienie. Dziwne. To gdzie ma być ten wprowadzony pokój? No dobrze, ale są to słowa Jezusa i wygumować się ich z Biblii nie da.

1.4 Ewangelia Marka 9:48

W trakcie jednego z nauczań Jezus powiedział do uczniów:

Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą.

Ewidentny nakaz: zachowujcie pokój między sobą. Jedyne pytanie: do kogo skierowane, kim są ci od "sobą". Uczniowie między sobą? Pewnie tak, bo przecież słuchaczami Jezusa w tym momencie nie byli niezbyt się lubiący sąsiedzi: Herod, król Galilei i z Piłat, namiestnik Judei. Wniosek: uczniowie Jezusa mają zachowywać pokój między sobą.

1.5 Ewangelia Łukasza 2:12-14

Zapowiedź anielska po urodzeniu się Jezusa w Betlejem:

A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

W tłumaczeniu Biblii Warszawskiej dosadniej: "Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie." tak jakby Jezus miał przynieść pokój określonej grupie osób.

Ciekawostką jest to, że w powszechnej świadomości ten werset brzmi "pokój ludziom dobrej woli" tak jakoby to czy otrzymają pokój zależało od człowieka (czy ma dobrą wole) a nie od Boga (który ma w tym człowieku upodobanie). Jednak w Biblii jest nieco inaczej niż w powiedzeniach więc znowu jest okazja aby poprawić swoją świadomość. Pokój ludziom w których Bóg ma upodobanie.

1.6 Ewangelia Łukasza 12:49-53

Wypowiedź do swoich uczniów:

Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.

Ewidentna pararela do mateuszowego 10:34, więc nie ma co się powtarzać.

1.7 Ewangelia Łukasza 24:33-40

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus spotykał się ze swoimi uczniami: 

W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

Wydaje się, że to typowe pozdrowienie używane zamiast "dzień dobry" albo "cześć". Można by kiedyś pokusić się i przebadać jak w różnych kulturach witają się ludzie:  hej, cześć, czołem, ave, niech będzie pochwalony, witaj, dzień dobry, szalom, pokój wam, hello to musi być coś więcej niż pierwszy pakiet protokołu warstwy IV w telekomunikacyjnym modelu ISO/OSI.

1.8 Ewangelia Łukasza 19:37-40

W trakcie wejścia Jezusa do Jerozolimy od strony Góry Oliwnej:

Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom. Odrzekł: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą.

Wypowiedź ewidentnie o "pokoju w niebie" a w połączeniu z tą "chwałą na wysokościach" koresponduje z wypowiedziami anielskimi  zapisanymi w Ewangelii Łukasza 2:12. Skoro pokój w niebie, to widać, że należy rozważać dwie kategorie pokoju: pokój na ziemi i pokój w niebie. Ciekawe. 

1.9 Ewangelia Jana 14:22-31

W ewangelii janowej słowo pokój nie pojawia się ani raz w opisach działalności Jezusa. Pierwszy raz użył go Jan relacjonując rozmowę Jezusa z uczniami w trakcie ostatniej wieczerzy:

Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu? W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.

Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. 

Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał. Wstańcie, idźmy stąd!

Tutaj już wyraźnie widać, że Jezus mówił o jakimś innym pokoju. Nie takim jaki daje świat ale jakiś inny.

A jaki pokój może dać świat? Pokój na świecie oznacza brak wojen. Pokój tego świata to pokój pacyfistów, pokój ONZ i NATO, pokój, gdzie ludzie się nie zabijają w wojnach ale dlatego, że odbiera się im broń, ustanawia strażników pokoju, wprowadza wojska rozdzielające, otwiera strefy buforowe ale nie likwiduje się przyczyn wojen: nienawiść ludzi do siebie zostaje w sercach, bo tej nie da się wyeliminować poprzez działania pokojowe. Tak dobrze to widać w Bośni, w Kosowie - niby się nie piorą, ale nienawiść pozostała.

Jezus mówi o innym pokoju, więcej - swoim uczniom go zostawia, daje, tak jakby dało się takim pokojem obdarować w paczce albo napełnić głowę.

Tu chyba wyraźnie widać, że wojna która właśnie jest zastępowana pokojem to wojna na linii człowiek - Bóg. Jezus, będąc emisariuszem Boga przychodzi i mówi, że druga strona proponuje, a nawet więcej, daje pokój. Jeszcze więcej, druga strona obiecuje że przybędzie w gości. Jak to? Bóg do ludzi? Tak: najpierw poprzez Jezusa, aby pokój zaprowadzić i ogłosić, potem jako Pocieszyciel, Duch Święty aby w człowieku zamieszkać (to już wyczytałem u Świętego Pawła).

1.10 Ewangelia Jana 16:32n

Jezus do uczniów na chwile przed aresztowaniem:

Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.

Zaczynają się kłopoty ze słówkiem "w". Uczniowie mają mieć "pokój w Jezusie" i to "w" może być trudne do zrozumienia ale wyraźnie rozróżnia ten pokój od "pokoju tego świata", ale w kontekście tego co mówił im o pokoju jakąś godzinę, albo dwie wcześniej mogło być tylko utwierdzeniem, przypomnieniem przed pierwszą próbą.

I jeszcze, przy okazji ważne stwierdzenie Jezusa: "Jam zwyciężył świat" - skoro tak powiedział, to znaczy że była jakaś wojna, w której Jezus jest zwycięzcą. Fajnie być po stronie zwycięzcy.

1.11 Ewangelia Jana 20:19-21

Spotkanie z uczniami po zmartwychwstaniu:

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam.

Wygląda to na takie zwykłe pozdrowienie, choć może przed posłaniem ich (gdzie?) takie a nie inne pozdrowienie mogło być szczególnie ważne.

1.12 Dzieje Apostolskie 10: 34nn

W domu rzymskiego oficera (pierwsze zwiastowanie Żyda do Poganina) 

Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. (...) [Jezus] nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów.

Co tu pisze: "Bóg posłał swoje słowo synom Izraela ogłaszając im pokój przez Jezusa". Coś się więc wydarzyło po stronie Boga, że w miejscu gdzie była wojna może być pokój, i Jezus miał właśnie to głosił Żydom. Na linii Bóg-Żydzi a może ogólniej Bóg-Ludzie była wojna a teraz Bóg ogłasza (przez Jezusa) pokój. Pytanie: co się zmieniło w myśleniu Boga? Ano to, że "każdy kto wierzy w Jezusa otrzymuje odpuszczenie grzechów". Ale jak to możliwe? Teologią zbawienia zajmę się innym razem. Teram jest tylko o pokoju.

1.11 List do Rzymian 5:1

To bardzo ważna wypowiedź Pawła zawarta w trakcie większego wykładu o zbawieniu, a dokładnie o usprawiedliwieniu przez wiarę w Jezusa (Rz 3, 4, 5). Werset wprowadza do rozdziału 5, który traktuje o efektach usprawiedliwienia brzmi w różnych przekładach różnie: 

Biblia Brzeska: Będąc tedy przez wiarę usprawiedliwieni, pokój u Boga mamy przez Pana naszego Jezusa Krystusa.

Biblia ks. Wujka: Będąc tedy z wiary usprawiedliwieni, pokój ku Bogu miejmy przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Biblia Gdańska: Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Biblia Tysiąclecia: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Biblia Warszawska: Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Biblia Poznańska: Doznając usprawiedliwienia wypływającego z wiary, cieszymy się pokojem, który otrzymaliśmy od Boga przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

King James Version: Therefore being justified by faith, we have peace with God through our Lord Jesus Christ:

Stare katolickie przekłady, w ślad za Wulgatą kładą nacisk na działania człowieka: "zachowajmy" jednak w greckim oryginale jest używa forma dokonana "mamy" podkreślająca dzieło Boga, dokonane poprzez niego. W ten sposób oddają to przekłady protestanckie i nowe przekłady katolickie (łącznie z przypisem do Tysiąclatki).

Co tu jest jednak ważne: osoby usprawiedliwione przez wiarę mają pokój z Bogiem.

1.12 List do Rzymian 12:17-19

Paweł pod koniec wykładu o zbawieniu (Rz 1-11) przechodzi to spraw praktycznych:

Nikomu złem za złe nie oddawajcie, starajcie się o to, co jest dobre w oczach wszystkich ludzi. Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan.

I to jest chyba najlepsze streszczenie o stosunku chrześcijan do pokoju między ludźmi i do wojen. Wiem już dlaczego nie jestem pacyfistą.

1.13 List do Rzymian 14:17

Paweł dalej naucza o sprawach praktycznych:

Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym.

Bez komentarza.

1.14 List do Galacjan 5:19-25

Wykład Świętego Pawła:

Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

Bez komentarza.

1.15 List do Filipian 4:6-7

Zakończenie listu do Filipian:

O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.

To chyba nie są tylko zwykłe, kurtuazyjne pozdrowienia ale poważne stwierdzenie. Pokój jaki mają uczniowie na linii z Bogiem będzie strzegł ich serc i myśli. Proste.

1.16 List do Kolosan 1:19-23

To większa wypowiedź apostoła Pawła o Jezusie i jego dziele:

Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

I was, którzy byliście niegdyś obcymi dla Boga i Jego wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by stawić was wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagannych, bylebyście tylko trwali w wierze - ugruntowani i stateczni - a nie chwiejący się w nadziei właściwej dla Ewangelii. Ją to posłyszeliście głoszoną wszelkiemu stworzeniu, które jest pod niebem - jej sługą stałem się ja, Paweł.

Co można tu przeczytać:

  • Kolosanie byli wrogami Boga przez sposób myślenia i złe czyny;
  • Bóg ich z sobą pojednał - zaprowadził pokój;
  • Bóg pojednał ich poprzez śmierć Jezusa w jego doczesnym ciele;
  • Celem pojednania było to, że Bóg chciał Kolosan stawić przed sobą jako świętych, nieskalanych i nienagannych;
  • Wszystko to dzieje się poprzez trwanie Kolosan w wierze.

1.17 List do Kolosan 3:15

A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele.

To jakieś zalecenie dla uczniów: pokój z Bogiem zaprowadzony przez Chrystusa ma wpływać (rządzić) na ich myślenie (serca).

1.18 Pierwszy list do Tesaloniczan 5:1-10

Wykład apostoła Pawła na temat czasów ostatecznych:

Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo - tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi! Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który za nas umarł, abyśmy, czy żywi, czy umarli, razem z Nim żyli.

Kto będzie mówił "pokój i bezpieczeństwo"? Jak taką frazę wpisze się w internetową wyszukiwarkę (Google) to pojawiają się głównie strony NATO, ONZ i wypowiedzi polityków (w tym przemówienie Andropowa po śmierci Breżniewa). Czasem pojawiają się jakieś serwisy religijne islamu (planetaislam.com) lub religii dalekiego wschodu (mahajana.net) obiecujące pokój kiedyś tam, czasem jakieś katolickie strony zachęcające do modlitw o pokój. Wszyscy jednak mówią o pokoju i bezpieczeństwie tu na ziemi, pokoju między ludźmi.

Paweł naucza, że gdy będą ten pokój wprowadzać przyjdzie na nich zagłada ze strony Boga, który wcześniej ogłosił pokój z ludźmi, którzy przez Jezusa chcą się na ten pokój załapać.

1.19 Apokalipsa Świętego Jana 6:3-4

Apokalipsa to ciekawa księga. To księga prorocza. Dużo mówi o pokoju (np. ostatnie rozdziały) ale dużo też o wojnie i to wojnie nie byle jakiej, ale o wojnie Boga. Zaczyna się to gdy pojawia się pewien jeździec, który odbiera pokój mieszkańcom ziemi:

A gdy otworzył pieczęć drugą, usłyszałem drugie Zwierzę mówiące: Przyjdź! I wyszedł inny koń barwy ognia, a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój, by się wzajemnie ludzie zabijali - i dano mu wielki miecz.

Bez komentarza. Apokalipsę należy czytać, choć może należy zwrócić tu uwagę na obecność Żydów w przyszłych konfliktach, problem Jerozolimy, i proroctwa, które wskazują, ze wojny te będą się toczyć właśnie na terenie państwa Izrael.

6. O modlitwach

Jak warto się modlić:

Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili.
(Pierwszy list Jana 5:14-15)

Pozostaje pytanie: co jest wolą Boga jeżeli chodzi o pokój? Jeżeli chodzi o pokój ludzi z Bogiem to sprawa jest prosta:

Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
(1 List do Tymoteusza 2:3-4)

Bóg szuka pokoju z ludźmi ze swej strony robiąc wszystko co należało zrobić aby ten pokój był możliwy.

 A co jeżeli chodzi o pokój między ludźmi? Ten jest w rękach ludzkich, ale chyba nie będzie osiągnięty, gdyż Bóg jest świadom tego co się po przyjściu Jezusa na ziemi stanie. Sam Jezus zapowiedział to:

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić (...)
(Ewangelia Mateusza 10:34)

 To smutne, ale to jedna z licznych zapowiedzi tego, że pełnego pokoju między ludźmi na ziemi nie będzie.

7. Refleksja z branży PR

Z powodu telewizji (o czym pisze Kapuściński) ludzie bardzo chcą pokoju. Boją się wojen, boją się terroryzmu (nawet powoli udziela się to u nas), boją się napadów, zbrodni - wszak trudno się czuć bezpiecznie jeżeli w telewizji dziennie leci 10 kryminałów lub horrorów.  Mówienie o pokoju, a zwłaszcza o pokoju i bezpieczeństwie jest więc modne, pokazuje mówiącego w dobrym świetle. To przecież Arafat (muzułmanin) chciał pojechać na pasterkę do Betlejem by modlić się tam o pokój, ale Szaron (żyd), mu na to nie pozwolił. I kto medialnie wyszedł na tym lepiej? A kim mówili w telewizji?

Ale fajnie - napisałem o pokoju i znowu jestem do przodu.

8. Dwa rodzaje pokoju (2)

Przekonany jestem, że pokój między ludźmi jest możliwy tylko (a i to nie na pewno) między ludźmi, którzy mają pokój z Bogiem. To co więc co należy czynić aby na ziemi panował pokój (między ludźmi) to pokój (ludzi z Bogiem) wprowadzać. Ale nie da się tego ostatniego wprowadzać na siłę. Nie da się nawracać mieczem (islam) ani zmieniać myślenia pastylką (choć naukowcy już nad tym pracują). Jedyne co można, to mówić o tym, że Bóg proponuje nam swój pokój - może ktoś usłyszy i będzie chciał skorzystać.


Kategorie: biblia, _blog


Słowa kluczowe: pokój, wojna, ewangelia, Jezus, biblia, studium biblijne


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
24 grudnia 2003 (środa), 08:39:39

Telewizyjny obraz świata

Taki cytat sobie odnotowuję:

"Nie ufajcie mediom. Najbardziej nieprawdziwy obraz świata kształtuje telewizja - widzowie są przekonani, że nasz glob jest przesycony wojnami, konfliktami i terroryzmem, podczas gdy zjawiska te dotyczą tylko kilku punktów na ziemi. Najważniejszym problemem świata jest przeraźliwa bieda, której się nie pokazuje, bo jest statyczna. Bieda to najwyżej atrakcja turystyczna w stacji Travel. Hitler oszukał 40 milionów ludzi - pisze Kapuściński - Stalin 200 milionów, telewizja zaś oszukuje trzy miliardy."

Ryszard Kapuściński, Autoportret reportera.


Dopisek z grudnia 2017:

  • Dziś telewizja oszukije 7mld ludzi - taki jest zasięg, bo telewizja jest już wszędzie. To zdanie pochodzi jednak z lat 80-tych.
  • Dziś mogę śmiało nazwać Ryszarda Kapuścińskiego oszustem. Bardzo lubię jego książki, pięknie pisze ale wiem, jak piszą np. Cesarza nakłamał wielką szkodę przynosząc Etiopii i jej mieszkańcom - Etiopom. Tak to jest jak się fałszywą ideologią wkracza w czyjeś życie bez jego zrozumienia za to z silną presją na realizację celów swoich mocodawców.

Kategorie: obserwator, proza, _blog


Słowa kluczowe: Kapuściński, telewizja, manipulacja, obraz świata, bieda, wojna, media


Komentarze: (1)

no-words, December 25, 2003 12:25 Skomentuj komentarz


3 miliardy...
ogromna suma
Skomentuj notkę
10 października 2003 (piątek), 18:39:39

Pokój (z cyklu: zabawa w słowa)

Definicja:
Pokój to ...

No właśnie: czym jest pokój? Nie wiem a właśnie dziś przyznano nagrodę Nobla w tej dziedzinie.

Czy można zorientować się czym jest pokój na podstawie tego, komu ją przyznają? Dziś dostała bojowniczka o prawa kobiet i dzieci w Iranie. Miał dostać papież, kiedyś dostał Wałęsa ale pamiętam, że był też Arafat z Rabinem. Gdyby dawano Nobela za kłamstwa to Arafat dostawał by go ciągle, z przerwą w tym roku na minister Jakubowską. Nie wiem - chyba analizując nagrody Nobla się tego nie dowiem.

Może więc należy spróbować poszukać samemu? Do dzieła!

Próba pierwsza

1) Pokój to stan osoby, w którym nie prowadzi ona wojny.

Wiadomo już co to osoba, co to wojna (panie Clausewitz - dziekuję) więc można to przyjąć jako dobrą definicję. Ale mam wątpliwości. W końcu Jezus powiedział: "Pokój mój daję wam" i bynajmniej nie miał na myśli kawalerki w Warszawie. To stwierdzenie nie pasuje do tej definicji, zbudowanej poprzez prostą negacje wojny.

Próbuję więc dalej:

2) Pokój to stan relacji między osobami polegająca na całkowitej akceptacji osobowości i charakteru drugiej osoby.

"Stan relacji" podoba mi się bardziej, ale już widzę problemy z "akceptacją osobowości ...".

Szukam dalej:

3) Pokój to stan relacji między osobami polegająca na nie podejmowaniu działań siłowych mających skłonić drugą osobę do wypełnienia naszej woli wbrej jej woli.

To w zasadzie jest definicja pierwsza, tylko zamiast słowa wojna wsadzam tu rozwinięcie znaczenia tego słowa.

Może jeszcze raz ...

4) Pokój to stan relacji między osobami w którym realizowana jest zasada poszanowania woli drugiej osoby.

Chyba lepiej, ale ciągle mam niedosyt. To słowo wola fajnie tu wpasowało choć przecież jak dwie osoby mają przeciwne wyobrażenia i podjęły przeciwne decyzje to nie oznacza jeszcze wojny. Ciężko mi dziś idzie.

Niawiasem mówiąc wypowiedź Jezusa: "Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję" jest wielce kłopotliwa zarówna dla tych, co te Noble przydzielają jak i dla papierza, Arafata i Wałęsy. Oni wszyscy mówią o "pokoju jaki daje świat" a Jezus mówi o czymś innym. To jak ja mam tą definicję poznać?

To za co właściwie oni tego Nobla dostają? Czy ktoś wie?

Kategorie: zabawa w słowa, _blog


Słowa kluczowe: pokój, wojna, Clausewitz


Komentarze: (3)

w34 -> agnieszki, October 20, 2003 21:06 Skomentuj komentarz


Problemem jest to, że nawet jeżeli już będziesz mieć ten pokój (fizyczny) to będzie miejsce, gdzie możesz mieć (tak jak piszesz) tylko wrażenie bezpieczeństwa.

W prawdziwym Pokoju (chyba właśnie takim, o jakim mówił Jezus) nie kończy się na wrażeniach, ale bezpieczeństwo jest rzeczywistością.

Tak mi się wydaje przynajmniej.

agnieszka, October 19, 2003 13:02 Skomentuj komentarz


a ja marzę o pokoju... fizycznym ;) takim kącie, gdzie można się schować i mieć wrażenie, że jest się bezpiecznym.

krisper, October 10, 2003 23:09 Skomentuj komentarz


Ja potrzebuje pokoju. Nie tegfo w Warszawie. Tego o którym mówi Jezus. Ale nie prowadzę wojny z żadną inna osobą, ani żadna inna osoba nie prowadzi wojny ze mną. Ale jest gwałt. Taki który przeprowadzam każdego dnia na sobie samym. Twoja definicja tego nie obejmuje. Marzę o tym by przyjąć ten pokój, który On mi daje, ale mi nie wychodzi to przyjmowanie a kończy się to wszystko roztrzęsieniem aż do bólu.
Skomentuj notkę

Wojna

Mocne słowo:

Definicja:
Wojna to użycie wobec osoby przemocy, mające na celu przełamanie jej woli.

Myśli nieuczesane:

  • W polityce (a głównie tam funkcjonuje wojna) pojęcie to definiuje się tak:
    Definicja wg. Clausewitz'a
    Wojna to jedno z narzędzi prowadzenia polityki, w którym akceptuje się użycie przemocy.
  • Bardzo podobne słowo to gwałt.

Kategorie: fiki, _blog, fikisłowa, fikipedia


Słowa kluczowe: gwałt, wojna, Clausewitz


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.