18 sierpnia 2021 (środa), 14:45:45
Obowiązek i przymus (zabawa w słowa)
Pod wpływem ministra zdrowia, który przygotowuje nam segregacje sanitarną i samoaresztowania napisałem dziś, że
Obowiązek to coś innego niż przymus!
Kuba na Fejsie zdefiniował, bo mi się nigdy nie chciało.
- Definicja:
- Obowiązek - czynność do wykonania na mocy (dobrowolnie) zaciągniętego zobowiazania.
- Przymus - ograniczenie wolności w określonym obszarze pod groźbą użycia przemocy.
No i mam dwie nowe definicje do swojego FiKi.
Przy obiedzie zrobiłem sobie rozważanie jak to jest z obowiązkiem (albo przymusem) podatkowym. Wymyśliłem takie coś:
- jeżeli to państwo jest w jakikolwiek sposób moje (tzn. biorę udział w tym jak jest zorganizowane) to sam na siebie ten obowiązek wziolem. Efekt: płacę i mam drogi. I fajnie.
- jeżeli to państwo nie jest moje, nie akceptuję sposobu jego zorganizowania to podatki są przymusem, który pewnie państwo wyegzekwuje, bo przynajmniej w Europie państwo gwarantuje sobie monopol na przemoc (w USA jest inaczej).
No i problemem jest to, że nie jest to takie czarno-białe, wiele w tym jawnej manipulacji i niejawnego kłamstwa.
Realne problemy mamy dwa:
1) Warstwa politycznych pijawek, pasożytów, którzy się na państwie żywią. Mówią, że robią Ci dobrze, a dobrze to robią sobie wykonując przy tym jakieś ruchy pozorowane - np. coś tam zbudują, jak ta DTŚ między Gliwicami a Zabrzem. Przed chwilą jechalem - cieszyłem się, że jest ale smuciłem się bo dziury wyraźnie wskazują na łapówki.
Ten problem mogę jednak przeżyć - wszak żyję w bogatym państwie, już zabierają mi więcej niż 50% a ale i tak starcza na wakacje. Jest dobrze. Ale ...
2) Drugi problem to zmiany systemowe, które nazwę "diabelskie". Otóż pewne osoby nie chcą abym się nawet taką dziurawą DTŚ cieszyli, i nawet nad Bałtyk jeździli na wakacje - oni chcą mi zabrać wolność i kontrolować. I to się dzieje juz, zarówno w Polsce, jak i w Unii, jak i w świecie pod egidą ONZ.
Ten drugi problem jest poważniejszy, a ja patrząc na Izrael (jako znak czasu, a nie jako państwo) myślę, że nie da się go rozwiązać - jedyne co można to uciekać. Uciekać przed nadchodzącym sądem, sądem w który Ty, będą ateistą pewnie nie wierzysz.
Komentarze: (0)
Skomentuj notkę