Kategoria: humanizm


8 maja 2005 (niedziela), 16:45:45

Trzy frakcje w Kościele Rzymskokatolickim

Patrzą nieco z boku wydaje mi się, że we współczesnym kościele rzymskokatolickim można wyróżnić trzy jakże różne frakcje. Spróbuje je tu z lekka scharakteryzować aby dać sobie impuls do przyszłych przemyśleń na temat tego dziwnego zjawiska.

Frakcja pierwsza: Trydent

Słowa jakimi mogę opisać tą frakcje są takie: integryści, fundamentaliści (o ile fundamentem może być tradycja), Trydent w czystej formie, religia i religijność, katoliccy faryzeusze (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu słowa faryzeusz), katolicki system świątyni jerozolimskiej tylko inna ofiara i inny obrzęd.

W tym systemie Trójca jest zawsze przenajświętsza a Maryja stawiana zawsze minimalnie wyżej, niż dogmat na to pozwala.

Dla mnie piękne w tym systemie jest poważne traktowanie zasad, jednoznaczność, łatwość klasyfikacji, jasnej oceny względem wyznawanego światopoglądu, gdyż ten system widzi świat czarno-białym. Herezje nazywa się herezją i ani chwili nie waha się aby niektóre osoby określić jako NBW (niech będzie wykluczony...)

Smutne jest to, że najczęściej w tej frakcji mieszczą się kościelne jednostki (najczęściej mundurowe) na których w jaskrawy sposób widać, że kościół to tylko narzędzie dojścia do władzy i kasy. Ponieważ w realizowanym wierzeniu frakcji naturalny jest podział na wtajemniczonych (kler) i tłum wiernych (stany) widać, jak wtajemniczeni sami podając się za mądrych manipulują resztą zwodząc ją i wykorzystując. I nie tylko o ks. Rydzyku to mowa niestety.

W naszym kraju frakcja Trydentu dziwnie łączy się z ideą prześladowania a nawet mesjaństwa Polaków oraz z obrzydliwym antysemityzmem. Nawet pobieżna lektura bogatych serwisów internetowych (przykład: polonica.net) wskazuje, że prawda to nie jest coś w czym się integryści miłują - ważniejsza jest idea.

Jeszcze dopisek: Frakcja trydencka ma przeciekawą wizję kościoła – kościół wg. nich to oblężona twierdza, oni są na tym świecie jedyni słuszni, dobrzy i święci, wszystko na zewnątrz jest be, złe, szatańskie, chce ich zniszczyć i niszczy. Na uzasadnienie tej tezy mają w Biblii werset „że bramy piekielne go nie przemogą” i w swym zaślepieniu nie widzą nawet, że bramy piekielne są elementem obronnym piekła a werset ten mówi o przegranej piekła w wyniku ataków kościoła a nie na odwrót. To myślenie powoduje, że frakcja ta musi mieć wroga i nawet jak Szatan daje sobie z nimi spokój (myślę, że w jego planach są niegroźni) to oni sami znajdują sobie wroga. Może to właśnie jest przyczyną antysemityzmu, który lubi się w tej frakcji gnieździć – szkoda tylko, że czasem wojując z potomstwem Abrahama pozbawiają się błogosławieństw o których mowa w Gen 1.1-4.

Ta wizja stoi na przeszkodzie w dostrzeżeniu grzechu własnego – skoro ciągle wytyka się cudze to nie stać człowieka na porządną samorefleksję na temat własny.

Frakcja druga: Odnowieni

Tu słowa właściwe to: chrystocentryzm, poważne traktowanie Stwórcy, biblijne spojrzenie na kościół i świat, biblijne spojrzenie na człowieka. Ale to chyba nie wszystko - ważniejsze jest codzienne obcowanie z Bogiem, chodzenie jego ścieżkami, przy czym forma zawsze będzie tylko wyrazem realizacji z Bogiem - może więc być dziś taka a jutro inna, a różaniec wcale nie musi mieć 10 paciorków, bo nie o liczbę 10 ale o Jezusa tu idzie.

Czasami ta frakcja wychodzi z ukrycia, gdy lokalny proboszcz musi się wykazać posoborowym działaniem Boga w swojej parafii ale częściej musi schodzić do podziemia (z katakumbami są zaznajomieni), prześladowana przez Trydent, który prześladować ludzi chodzących z Bogiem umie i lubi. Czasem, gdy prześladowania są zbyt silne frakcja odlatuje i trudno dalej mówić iż jest katolicka. Sprawa o tyle przykra, że dla wielu osób odlot taki staje się poważnym testem wiary w śpiewane kanony w stylu "Nie bój się, nie lękaj się. Sam Bóg wystarcza" zaś po takim odlocie trydenciaki będą od razu krzyczeć o spisku sekt pragnących zniszczyć jedynie słuszny.

Frakcja trzecia: Libertyni

I tu muszę zaznaczyć, że nie chodzi tylko o zwolenników zniesienia celibatu - to w zasadzie nie jest dla Kościoła groźne - chodzi raczej o katolickich ateistów, ludzi o tak szerokich umysłach, że w głowach ich bez problemy mieści się uniwersalizm (pogląd, jakoby wszyscy ludzie mieli być zbawieni) za to nie może tam wejść ot, taki drobiazg jak zmartwychwstanie Jezusa, nie mówiąc już o unikalności judeochrześcijańskiego objawienia. 

Frakcja coraz silniejsza, bardzo modna, którą spróbuję oddzielić od reszty poprzez scharakteryzowanie zjawisk, w niej występujących:

  • synkretyzm - ważne aby osoba należąca do frakcji wierzyła, może nawet sobie wierzyć w Boga albo boga, a pod pojęcie Boga może sobie podkładać cokolwiek, wszak piękne jest to, że wierzy;
  • (za)szeroki ekumenizm - nie ograniczajmy się do jedności chrześcijan, gdyż ważna jest jedność wszystkich wierzących a nawet wszystkich ludzi - oczywiście jedność z buddystą pociąga za sobą jedność wszystkich istot, więc troszczmy się o wieloryby bo ekumenizm i ekologia to jedno;
  • humanizm, czasem się dodaje przymiotnik "chrześcijański" ale to niewiele zmienia, bo człowiek dalej jest na pierwszym miejscu i to właśnie jest piękne;
  • ateizm, (tfu, co za okropne słowo) a raczej deizm, bo co prawda a Boga wierzymy ale na pewno nie wierzymy, że może on cokolwiek zrobić, zresztą nie oczekujemy od niego aby cokolwiek zrobił - choć nie - Bóg powinien być obecny w trakcie celebry, bo co to za celebra gdy nie ma dostojników, telewizji i Boga (choć chyba to źle napisałem - instrumentalne traktowanie Boga jest również cechą frakcji trydenckiej);

Kościelni libertyni są tak nowocześni, że nie widzą sprzeczności teizmu z założeniami ewolucjonizmu (świat wyewoluował przypadkiem), są otwarci na modyfikowanie nie tylko genów ale i zasad bo co złego jest w miłości homoseksualnej skoro najważniejsza jest miłość.

Libertynów co prawda bardziej widać w historycznych kościołach protestanckich ale i w katolickich podnoszą głowę (Leonardo Boff, Eugen Drewermann, Hans Küng) lejąc wodę na młyn trydentowców (patrz: Prof. Romano Amerio, ks. Karl Stehlin: "Ekumenizm grzechem przeciw miłości").


Konstytucja dogmatyczna o Kościele mówi, że Kościół Chrystusowy trwa w kościele katolickim (KK8) i tu gdzieś moja wizja rozwarstwienia spójna jest z tą wypowiedzią Vaticanum II.


Takie spojrzenie na kościół uwielbiają media, szukając sensacji szczególnie w walkach frakcyjnych libertynów z trydenciakami. Ile przepięknych analiz naprodukowali w oczekiwaniu na wybór konklawe, ile to badań przeprowadzili - wszak są czwartą władzą i wydaje im się, że  na kościół mogą wpływać tak jak na polityków. Na kościół pewnie tak - na szczęście Pan Bóg jest ponad to i to w tym wszystkim jest najpiękniejsze.


Iteracja pierwsza - teraz idę pomyśleć co dalej z tym zrobić.


Kategorie: kościół, życie duchowe, humanizm, katolicyzm, _blog, katolicyzm/trydent


Słowa kluczowe: katolicyzm, frakcje, 3 kościoły, Trydent, Vaticanum, humanizm, Radio Maryja, lefebryści, integryści, Leonardo Boff, Eugen Drewermann, Hans Küng, Rydzyk


Komentarze: (1)

nestor, May 13, 2005 22:54 Skomentuj komentarz


Troszke uproszczony podzial, ale z tego moznaby doktorat pisac, walka lefebvrystow z progresistami to jedno, w Polskim Kosciele to nieco inaczej wyglada, gdyz na przyklad radiomaryjniaki czesto nie sa trydenciakami, Tygodnik Powszechny natomiast niekiedy zalatuje libertynizmem.
Skomentuj notkę
5 marca 2005 (sobota), 12:13:13

Transhumanizm

1. Inspirujące linki (thx. W)

2. Próba zdefiniowania (za racjonalistą)

"Transhumanizm zakłada, że człowiek w swym obecnym kształcie jest zaledwie stadium przejściowym ku czemuś więcej. Ewolucja będzie trwała nadal, a nasz obecny poziom wiedzy pozwala nam przejąć kontrolę nad zmianami. Ostatecznie ludzkość wykroczy poza człowieczeństwo, dążąc do stanu - jak go nazywają transhumaniści - postludzkiego (posthuman). Taka przemiana jest wyczekiwana a wszelkie próby jej przyspieszania są jak najbardziej zalecane.

Transhumaniści chcą iść w awangardzie przemian, wraz z towarzyszącym im postępem. Warto tu zaznaczyć, że nie chodzi o przemianę bezmyślną czy przypadkową. Powinna być ona racjonalna.

Transhumaniści wyjątkowo cenią sobie rozum (obok pragmatyzmu i życia). Oni myślą kategoriami naukowo-technicznymi. Nie ma innego sposobu myślenia dla ludzi ukształtowanych przez technopol. Dla ludzi zżytych z technologią komputerową racjonalne, sekwencyjne radzenie sobie z problemami jest naturalnym sposobem reagowania na świat."

(Marcin Sieńko, oryginał: http://www.racjonalista.pl/kk.php/d,242)

3. Za prorokiem Izajaszem

O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów!

A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym.

A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści.

(Księga proroka Izajasza, rozdział 14, wersety 12 i następne)

4. Komentarz

Ten cytat o Szatanie jest chyba najlepszym komentarzem do myślenia transhumanistów. Śmiałość z jaką wkraczają oni w sferę zarezerwowaną dla Stwórcy jest porażająca. Lucyfera (syna jutrzenki) poraziło bardzo.

Dziwi mnie, że tego jeszcze tu nie wywiesiłem a przecież wielokrotnie cytowałem go w różnej korespondencji.


Kategorie: transhumanizm, humanizm, _blog


Słowa kluczowe: transhumanizm, humanizm, ewolucja


Komentarze: (1)

anonim, September 9, 2015 12:29 Skomentuj komentarz


Pamiętam, że jeden z tranhumanistow, nie wiem który, ale chyba ten na wózku powiedział coś takiego "Ludzkość _musi_ zajmować się transhumanizmem, musi się ulepszać, bo jak się nie będzie ulepszać to maszyny nas przeskoczą, i zjedzą. Takie jest prawo natury, darwinizm".
Skomentuj notkę
27 lutego 2005 (niedziela), 16:01:01

Świecki humanizm (z cyklu: dialogi na cztery nogi)

Q: To co wg. ciebie jest złe w świeckim humanizmie?

A: Najgorsze jest to stałe przekonanie o tym, że jest się w porządku.


Kategorie: humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm, świecki humanizm


Komentarze: (6)

poranna-kawa, March 7, 2005 18:47 Skomentuj komentarz


Dziekuję bardzo za wyjaśnienie.

w34, March 5, 2005 12:27 Skomentuj komentarz


w34 -> poranna kawa

Świecki humanizm to (1) humanizm w wydaniu (2) świeckim :-) ale chodzi mi tu o kierunek myślenia, sposób widzenia świata i światopogląd.

Humanizm zakłada, że najwyższą wartością jest człowiek. Nie do końca określa który człowiek :-) co jest dla niektórych ambitnych humanistów problemem.

Gdzieś w podtekście humanizmu zawarta jest idea, że człowiek z natury swej jest dobry (a co to jest dobro?), jest zdolny do czynienia dobra, oraz do stanowienia prawa a więc określania czym jest dobro.

Świecki w tym znaczeniu wskazuje, że humanizm ten nie potrzebuje do swej spójności Boga (i nie ważne czy jako idei czy też jako osoby), choć oficjalnie odcina się od ateizmu jako kierunku, który programowo zwalcza wiarę w Boga.

W praktyce dnia codziennego świeccy humaniści to wszyscy "porządni faceci", których znajdziesz w rządach, w komisjach UE (w Brukseli się aż roi od tego), w Ordynackiej ale i w UW i PO.

Humanizm pozornie nieŚwiecki znajdziesz też w różnych KIK-ach oraz wokoło Tygodnika Powszechnego. To pozorna sprzeczność bo tym humanistom niepotrzebny jest Bóg - co najwyżej jest przydatny jak mebel do jakiejś kolejnej celebry rocznicowej.

w34 -> w, March 4, 2005 09:03 Skomentuj komentarz


1) Dziękuję za ten link. Wiedziałem, że istnieje taki kierunek myślenia, ale nie wiedziałem że ktoś go już nazwał.

2) Teraz już wiem, gdzie wsadzić prof. Hawkinga. Pisałem kiedyś o jego, teraz już wiem że transhumanistycznych poglądach tu:
http://w34.blog.pl/archiwum/index.php?nid=5276803

3) Pytasz jak bym to ocenił: humaizm uważam, że jest światopoglądem ludzi ślepych; transhumanizm jest światopoglądem ludzi ślepych i pysznych jednocześnie.

Jeden taki (niekoczniecznie człowiek) podziedział kiedyś (choć trudno określić kiedy) tak: "wstąpię na niebiosa". Powiedział i w tej chwili został strącony, gdyż są pewne sfery zarezerwowane wyłącznie dla Absolutu.

Obawiam się, że w tej chwili niektórzy ludzie powtarzają wyczyn swojego idola.

wojtek, March 4, 2005 02:11 Skomentuj komentarz


dodam, że ciekawy byłbym jakbyś zareagowal i ocenił to co ze świeckiego humanizmu
wyewoluowało
http://www.racjonalista.pl/kk.php/d,242

http://transhumanism.org/index.php/WTA/more/659/

wojtek, March 4, 2005 02:01 Skomentuj komentarz


mocne i dobre

poranna-kawa, February 27, 2005 17:42 Skomentuj komentarz


Świecki humanizm ?
Z czym to się je ? :-)
Skomentuj notkę
8 listopada 2004 (poniedziałek), 17:09:09

Kolejny medal Świętego Jerzego przyznany

1. Medal Świętego Jerzego.

Rano, jadąc samochodem dowiedziałem się, że po raz kolejny przyznano medal Świętego Jerzego, który jak przyznają przyznający przyznają tym, którzy "zmagają się ze złem i uparcie budują dobro w życiu społecznym" (cytat za Tygodnikiem Powszechnym).

Zupełnie abstrahując od osób, które ten medal dostały (a zawsze dostawały go bardzo interesujące osoby) zastanawiam się jak łatwo przyznającym udaje się w dzisiejszym świecie prześlizgnąć z przyznawaniem bez jasnego sprecyzowania tego, czym jest zło a czym dobro, czyli z czym laureaci się zmagają oraz co tak naprawdę budują.

Patron medalu, Święty Jerzy walczył ze smokiem, co wiele osób rozumie jako walkę ze złem. Średniowieczna symbolika jest tu aż nadto czytelna - problemem jednak jest użycie tej symboliki we współczesnym świecie. Każdy dzieciak, który przeczytał "Sceny z życia smoków" albo zobaczył "Niekończącą się historię" może mieć wątpliwości, które troskliwy rodzic będzie musiał wyjaśnić wprowadzają niedopuszczalne w średniowieczu rozróżnienie na dobre i złe smoki. Wyjaśnienie relatywizacji moralnej ze smokami i złem poszło łatwo - obawiam się, że dużo trudniej pójdzie z dobrem.

W tym roku medal przyznano między innymi pani Stanie Buchowskiej, zaangażowanej w fundację "La Strada", fundację pomagającą kobietom porywanym i zmuszanym do prostytucji. W notce na temat fundacji wyczytałem, że kobiety te często są ofiarami mafii ale pomyślałem i po chwili wymyśliłem że to nie jest do końca prawdą. Kobiety zmuszane do prostytucji są tak naprawdę ofiarami mężczyzn korzystających z prostytucji, a mafia jest już tylko pośrednikiem w dostarczaniu tym mężczyzną usługi.

Walka z mafią, (tak często przez polityków wykorzystywana do pokazywania się w dobrym świetle) to walka z objawami a nie z przyczyną, za to gdyby chcieć zacząć walczyć z przyczyną, którą jest rozpusta i cudzołóstwo (ojej, jakie okropne, przestarzałe i niemodne słowa) to tej walki jakoś we współczesnym świecie sobie nie wyobrażam. Wszak na na oba te grzechy mamy w tej chwili powszechne przyzwolenie społeczne i skoro już mówimy o "czynieniu dobra" to pod tym pojęciem dużo częściej niż pomoc kobietom będzie się rozumiało to, że jakaś pani jakiemuś panu (choć za pieniądze) "zrobi dobrze". Wulgaryzm tego ostatniego stwierdzenia jeszcze bardziej ilustruje jak różnie może rozumiane być dobro.

We współczesnym świecie pojęcia dobra i zła są tak zrelatywizowanie, że zapisanie powyższej sprzeczności przyszło mi zupełnie bez trudu. Oglądając TV (a zwłaszcza TV typu MTV) dopatruję się podobnych sprzeczności co chwilę, bo czasem w ciągu jednego programu, w ciągu jednej paczki reklam, w sąsiadujących obok siebie news-ach są jawnie, lub mniej jawnie przedstawiane sprzeczne wartość przy czym obie są sprzedawane z kolorowymi naklejkami "to jest dobre". Oczywiście, aby demaskowanie sprzeczności nie było zbyt łatwe, czasem bezwzględne słowo "dobre" zamieniane jest na bardziej miękkie słowa typu: "europejskie", "światowe", "postępowe". We współczesnym świecie możliwe jest wspólne zorganizowanie dwóch "dobrych" demonstracji: jedna będzie się solidaryzować z chorymi na AIDS i będzie (jak każda ludzka solidarność) dobra w swej naturze, a druga żądać będzie akceptacji społecznej dla homoseksualizmu i wolności seksualnej i też będzie dobra, bo dobre jest wszystko co akceptuje drugą osobę i co jest postępowe. Uczestnicy zamanifestują po czym odejdą w przekonaniu, że uczynili dobrze nie widząc, lub nie chcąc widzieć sprzeczności własnych działań.

2. O pojęciu dobra ciąg dalszy.

Widzę jakieś podobieństwo dzisiejszych czasów do czasów Izraela w epoce Sędziów. Wtedy też brakowało silnego, teokratycznego przywództwa (w czasach sędziów Mojżesz i Jozue stanowili już historię) a działania ludzkie najlepiej charakteryzowały następującą, powtarzającą się w w Księdze Sędziów sekwencja: "w owych czasach nie było króla w Izraelu i każdy czynił to, co było słuszne w jego oczach." (Sdz 17.6; 21.25)

Zupełnie tak jak dzisiaj - każdy czyni to co jest słuszne w jego oczach przy czym ponieważ każdy czyni dobrze, to każdy ma swój przepis na to czym to dobro przez niego czynione jest. Nawiasem mówiąc kolejną ciekawostką jest to, że jednemu z laureatów Medalu Świętego Jerzego udało się doskonale przetłumaczył sekwencje z Księgi Sędziów na język współczesnej młodzieży. To co w Biblii Gdańskiej brzmi "każdy, co mu się dobrego zdało to czynił" dziś przedstawia się jako "róbta co chceta" przy czym nie jest to już opisem fatalnej sytuacji duchowej narodu, ale zachętą do (dobrego?) działania.

3. Kto na świecie może czynić dobro?

Kolejną ciekawostką dotyczącą medalu jest umieszczenie na nim fragmentu Psalmu 37. "Powierz Panu swoją drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał. On sprawi, że Twoja sprawiedliwość zabłyśnie jak światło, a prawość Twoja, jak blask południa”. Fragment podkreśla aktywność Boga ("On sam będzie działał") w chwili, gdy aktywność człowieka ukierunkowana będzie na zawierzenie (dosłownie: "powierz Panu drogę, zaufaj mu"). Ciekawostką, którą zauważyłem jest sprzeczność w zapisie z medalu z charakterem osób będących laureatami. Spoglądam na listę i widzę ludzi aktywnych, ludzi mających cele i konsekwentnie podążających w celu ich osiągania, ludzi - działaczy.

Osobiście nie jestem przekonany czy chrześcijańska aktywność w czynieniu dobra jest działaniem dobrym. To zdanie brzmi kontrowersyjne więc spieszę wyjaśnić. Po pierwsze uważam, że każdy chrześcijanin może mieć trudności, z określeniem dobra w świecie. Świat jest grzeszny w swej naturze i niemożliwe jest poprawienie go w jednym miejscu bez zepsucia w innym, kołderka jest za krótka a łatając jedną dziurę powodujemy, że za chwile gdzie indziej wypada następna. Przykłady na początku mojego przemyślenia są trywialne bo w życiu spotyka się z dużo trudniejsze, ot choćby dylemat czy dać pieniążek żebrzącemu na dworcu w Wielkim Mieście dziecku. Wiem, że wielu dobrych ludzi ma codziennie takie rozterki nie wiedząc jak czynić by było dobrze.

Oczywiście obcowanie z Bogiem pozwala zrozumieć, zastanowić się, poznać ale właśnie to obcowanie powoduje, że człowiek dostrzeże swoją słabość przy jednoczesnym zachwycie nad wielkością Boga; to obcowanie spowoduje, że człowiek będzie chciał "powierzyć swoją drogę Panu" czego konsekwencją będzie, iż jak święty Paweł będzie mógł powiedzieć "już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus" (Gal 2.20). I to stwierdzenie jest drugą przyczyną dla której uważam, że chrześcijańska aktywność jest mało chrześcijańska - wszak chodzi o to aby móc, jak Jan Chrzciciel powiedzieć "potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał" (Jan3.30).

4. Linki


Kategorie: humanizm, _blog


Słowa kluczowe: Medal Świętego Jerzego, Tygodnik Powszechny, dobro, zło, humanizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
22 lutego 2004 (niedziela), 07:53:53

Bill Gates (mało)wyjątkowy

Bill Gates powiedział: "nie sądzę aby w ludzkiej inteligencji było coś wyjątkowego".

Skoro Gate jest człowiekiem, to ja mogę dodać iż nie sądzę, aby w inteligencji Gates'a było coś wyjątkowego.

Jeszcze jeden genialny głupiec? Jeden z tych, co to "podając się za mądrych stali się głupi"?

Źródło: H. Jonescher Życie okablowane, Warszawa 2001, str. 317


Kategorie: humanizm, obserwator, _blog


Słowa kluczowe: transhumanizm, humanizm, Bill Gates, inteligencja, umysł


Komentarze: (2)

anonim, February 22, 2004 21:22 Skomentuj komentarz


no, w dziedzinie kasy jest mu czego zazdroscic

zycie-z-nim, February 22, 2004 09:15 Skomentuj komentarz


po prostu wiedziała co i jak ale jest takim samym człowiekiem jak każdy inny tyle, że bogatszym i tu mu zazdroszcze
Skomentuj notkę
5 lutego 2004 (czwartek), 17:15:15

Demokracja #2

Dlaczego nie jestem demokrata?
A moze inaczej: dlaczego nie wierze w demokracje? Powody sa takie:

1. Demokracja jest sprzeczna z moim widzeniem swiata. Demokracja zaklada (podobnie jak humanizm), ze ludzie sa w swej naturze dobrzy. Ja znam siebie a to juz jest jeden czlowiek, ktory jest zly, ergo ludzie sa zli, ergo demokracja nie moze byc dobra bo ma falszywe zalozenia.

2. Wszystkie obserwowane przeze mnie demokracje zawiodly, zarowno te historyczne, jak i te wspolczesne. Zawiodla nawet ta, w ktorej ja sam uczestnicze czyli Polska.

Demokracje obserwowane sa systemami, w ktorych cwana mniejszosc wykorzystuje wiekszosc manipulujac ja zgrabnymi klamstwami. Czuje sie wykorzystywany.

3. Nie przekonuja mnie fajne slowa Churchila, ze niby "demokracja jest zla ale najlepsza z wszystkich znanych form sprawowania wladzy". Jak cos jest zle, to jest po prostu zle i koniec.

Co zatem? Skoro zawiodla demokracja to co robic? Nie wiem. Na szczescie nie musze wiedziec bo w miejscach w ktorych musze sprawowac wladze jakos sobie radze.
- Sa miejsca w ktorych ktos mie powolal, wiec wiem czego oczekuje, co mam robic i przed kim odpowiadam.
- Sa mniejsca, ktore sam wykreowalem i sam wiem co mam w nich robic.
- W cudze zagony staram sie nie wchodzic.
Tak wiec na razie moge sobie radzic bez demokracji.

(spisane na PDA 5 lutego 2004, pod wplywem dyskusji o pp.org.pl)

Kategorie: humanizm, polityka, _blog


Słowa kluczowe: demokracja, humanizm, polityka, władza, dyktatura


Komentarze: (4)

ja, February 8, 2004 11:01 Skomentuj komentarz


Mylisz pojecia. Demokracja zaklada, ze ludzie wiedza czego chca. To anarchia wierzy, ze ludzie z natury sa dobrzy. Ja osobiscie jestem zdecydowanym przeciwnikiem demokracji, bo to ustroj slaby, skorumpowany i falszywy. Sam opowiadam sie po stronie oswieconego absolutyzmu i monarchii konstytucyjnej. Swoja droga - ciekawe jakby w naszym swiecie wygladalo panstwo z systemem politeicznym?

red/wl (pepegi.blog., February 6, 2004 11:20 Skomentuj komentarz


Nie wgłębiałem się nigdy w nauki polityczne i społeczne, więc nie wiem, skąd stwierdzenie, że "demokracja zaklada (podobnie jak humanizm), ze ludzie sa w swej naturze dobrzy". To jest gdzieś napisane, czy tylko luźna teza, żeby było się z czym nie zgodzić?
Na mój stan wiedzy demokracja niczego takiego nie zakłada, podobnie jak np. system elektronicznego obiegu dokumentów w mojej firmie nie zakłada, że ludzie są dobrzy czy źli, tylko po prostu ktoś uznał, że tak będzie praktycznie.

w34 -> wojtek, February 6, 2004 11:10 Skomentuj komentarz


Nie wiem co mam o tym sądzic, bo nie umiem po angielski i nie rozumiem co tam jest napisane.

Wojtek, February 6, 2004 01:55 Skomentuj komentarz


Przyjmując wyłącznie polityczne i ekonomiczne kryteria:
co sądzisz o Singapurze, Chinach ? Azjatycki model ?


http://www.time.com/time/asia/news/article/0,9754,165453,00.html

Podejrzewam jednak, że nie jesteś w stanie patrzeć wyłącznie przez te kryteria.
Skomentuj notkę
14 grudnia 2003 (niedziela), 00:10:10

Stowarzyszenie Umarłych Poetów (z cyklu: to lubię)

O filmie:

Wydaje mi się, że w tym filmie pokazano konflikt wartości, który wcale konfliktem być nie musi. Ale cóż, swoboda artysty: on może tak to widzieć, ja jednak widzę, że faworyzowanie Carpe Diem na tle tradycyjnych wartości, pokazanych w formie przegiętej, przerysowanej, wyśmianej może zachęcać do niewłaściwego korzystania z dnia, poprzez bunt i to bunt głupi.

Świat Carpe Diem:

"I went to the woods because I wished to live deliberately, to front only the essential facts of life, and see if I could not learn what it had to teach, and not, when I came to die, discover that I had not lived."

"Zamieszkałem w lesie albowiem chciałem żyć świadomie.
Chciałem żyć pełnią życia i wysysać z niego kwintesencje.
Wykorzenić wszystko co nie jest życiem,
Abym w chwili śmierci nie odkrył, że nie żyłem."

Świat tradycyjnych wartości:

  • Tradycja

  • Honor

  • Dyscyplina

  • Doskonałość

Luźne myśli:

  1. A film jest bardzo dobrze zrobiony. Po ludzku można powiedzieć, że to bardzo dobry film. Mistrzowska gra aktorów, świetny scenariusz (prawie Oscar dla Robina Williamsa) tylko, czy ten film jest dobry?

    Humanizm i bunt to coś, co w oglądaniu mi bardzo mi przeszkadza. Przeszkadza mi też ta delikatna manipulacja: za dobrzy są ci dobrzy i za tragiczni ci tragiczni.

  2. Jeszcze o Carpe Diem: podejście do życia zgodnie z tą ideologią wcale nie musi być nacechowane hedonizmem i buntem przeciwko wartościom. Świadczy o tym twórczość Jana Kochanowskiego, Jana Sebastiana Bacha czy też Feliksa Mendelsona. Można, a nawet należy cieszyć się życiem mając na ustach memento mori, traktując to mori jako przejście, drzwi, zmiane, przeistoczenie, przemiane, a nie jako koniec, game over czy szluz.
  3. O Carpe Diem mozna poczytać tu: http://www.mateusz.pl/duchowosc/km-ntop/km-ntop_01.htm
  4. Chciałem użyć do opisu Carpe Diem tekstu, użytego w filmie jako dedykacji do czytanej przez bohaterów książki "Pięć wieków poezji". Jestem człek leniwy i nie chciało mi się tego wpisywać - po co, skoro na pewno ktoś w internecie już to wcześniej zrobił przede mną. Wpisałem więc w Google tekst "Chciałem żyć pełnią życia" i na 4 miejscu wyszukało się takie zdanie o Jezusie - "On umarł także za Ciebie, abyś mógł żyć pełnią życia".

    I to niech będzie najlepsze podsumowanie Stowarzyszenia Umarłych Poetów. Podsumowanie mówiącym o Umarłym Bogu, choć przecież o Bogu Żyjącym!


Kategorie: humanizm, to lubię, film, _blog


Słowa kluczowe: stowarzyszenie umarłych poetów, film, humanizm, carpe diem, honor, tradycja, doskonałość, dyscyplina


Komentarze: (5)

ciociak, December 14, 2003 23:29 Skomentuj komentarz


"Kapitanie, nasz kapitanie.." Piekny film.. Aż się łezka w oku kręci..

Van Babelinio, November 18, 2006 07:53 Skomentuj komentarz


Taaa a ksiazka tez extra ;]

~małgorzatka~, January 16, 2007 17:01 Skomentuj komentarz


Zawsze płaczę oglądając film i czytając książkę... Ale i tak to kocham:D

agat, April 14, 2008 19:05 Skomentuj komentarz


ale to nie tak
oni nie zachęcają do buntu za wszelką cenę, przeciwko wszystkiemu tylko do walki o swój własny głos i o to, zeby nie isc slepo za tlumem

a ze w filmie pokazano akurat skrajną sytuację (rodzice i nauczyciele traktujący młodziez jako ludzi który nie mają prawo do własnych marzen czy zdania) to tu przybrało to formę buntu przeciw wszystkiemu

w34, April 14, 2008 19:41 Skomentuj komentarz


I na tym polega kontrowersyjność sztuki i sztuka manipulacji sztuką :-)

Dobrze, że to dostrzegasz.
Skomentuj notkę
24 listopada 2003 (poniedziałek), 13:57:57

Ciekawe wizje profesora Hawkinga

Lekko nieświeże (3 miesiące) ale niestety aktualne:

Światowej sławy fizyk profesor Stephen Hawking uważa, że genetyczna inżynieria może być zastosowana po to, by zapobiec wyprzedzeniu inteligencji ludzkiej przez komputery.

W wywiadzie dla najnowszego tygodnika "Focus" autor głośnej książki "Krótka Historia Czasu" powiedział, że genetyczne zmiany mogą być zaprojektowane tak, by zwiększyć złożoność DNA i "udoskonalić" ludzi. 

Naukowiec z Cambridge, który jest od lat sparaliżowany i porozumiewa się za pomocą specjalnie dla niego skonstruowanego komputera nie wyklucza, że osiągnięcie tego celu może wymagać długiego procesu, ale jest to ważne jeśli biologiczny system (człowieka) ma pozostać wyższy niż elektroniczny (maszyn).

W odróżnieniu od naszego intelektu komputery podwajają swoją wydajność co 18 miesięcy. Z tego powodu zachodzi realne niebezpieczeństwo, że mogą rozwinąć wyższe formy inteligencji i przejąć świat - obawia się Hawking.

Musimy jak najszybciej rozwinąć technologie, które zapewniają bezpośredni związek pomiędzy mózgiem człowieka a komputerem tak, by sztuczne mózgi komputera wzbogacały ludzką inteligencję, a nie przeciwstawiały się jej - dodał Hawking.

Mariusz Blonski, "Chip" 3 września 2001 r.

Całość pod:
http://republika.pl/w34/archiwum/Hawking.htm
http://www.wsm.gdynia.pl/~tpng/aktualnosci/Hawkins.htm

Parafrazując nieco jego wypowiedź można zapisać to tak: "My ludzie musimy się ulepszyć się, ponieważ tworzymy maszyny, które stają się lepsze od nas."

To naprawdę fajny przykład ateistycznej pychy. Ludzie są kreatywni ale jak w swej kreatywności nie uznaje się Stwórcy to samemu wchodzi się na jego miejsce. Czy jednak wolno tam wchodzić.

Kiedyś chciał to zrobić Lucyfer i został strącony z wyżyn (cokolwiek to znaczy). Potem zrobiła to Ewa skuszona obietnicą węża "będziecie jak Bóg" (to z Genesis, rozdział 3) a skończyło się to wypędzeniem z Edenu.

Za nimi robią to inni, między innymi prof. Hawking, który "przepowiedział, że ludzkość ... zaprojektuje i udoskonali ludzką rasę". To udoskonalanie skończy się zniszczeniem ziemi przez Boga, co jest już zapowiedziane w Apokalipsie i czego obrazem był potop.

A moje osobiste zdanie jest takie: ja nie chcę być przez prof. Hawkingsa udoskonalany. Nie chcę aby grzebał on we mnie ani też aby grzebał on w dzieciach bo z takie grzebania to prędzej kolejne Hitlery wykorzystają niż ci, w których się grzebie dla których ponoć się to robi.

Maranatha!


Kategorie: obserwator, humanizm, transhumanizm, _blog


Słowa kluczowe: Hawking, transhumanizm, ateizm, ewolucja


Komentarze: (4)

khan-goor, November 25, 2003 13:15 Skomentuj komentarz


Hitlery i Staliny się wzieły bez grzebania, czyli "po-bożemu"...

anonim, September 17, 2010 17:31 Skomentuj komentarz


Zbyteczna hipoteza Boga
Pawel Lisicki

http://blog.rp.pl/lisicki/2010/09/17/zbyteczna-hipoteza-boga/

Od poniedziałku już wiem, że Boga nie ma. Tak przynajmniej utrzymuje Stephen Hawking, astrofizyk wspierany przez redakcję „Newsweeka”, która uważa, że jego słowa „otwierają nowy rozdział w sporze między nauką a religią”.
Na temat wybitności Hawkinga jako naukowca wypowiadać się nie zamierzam. Wszakże po przeczytaniu jego rozważań na temat religii trudno mi w nią wierzyć. Pisze otóż Hawking, a ma to być jego kluczowa teza, że „to spontaniczna kreacja jest przyczyną, w wyniku której istnieje raczej coś niż nic. Nie ma potrzeby przywoływać Boga”. Czytałem to zdanie i przecierałem oczy ze zdumienia. To ma być owo genialne odkrycie? To ma być cios ostateczny, miażdżący i śmiertelny, co to raz na zawsze strąci wiarę w Stwórcę w otchłań zapomnienia? Koń by się uśmiał. Nie jest to wprawdzie najbardziej banalna wypowiedź na temat istnienia Boga w dziejach, bywały bardziej prymitywne, że przypomnę, jak to kiedyś radziecki kosmonauta Jurij Gagarin nie dostrzegł Boga w kosmosie, co miało być koronnym dowodem na nieistnienie istoty najwyższej. A jednak w galerii myśli płaskich dowody Hawkinga zajmą poczesne miejsce.
Bo też zarówno kreacja, jak i jej spontaniczność – to, co ma tłumaczyć według angielskiego astrofizyka istnienie świata – są pojęciami zrozumiałymi jedynie w obrębie języka osobowej metafizyki i religii. Spontaniczny może być tylko podmiot, istota rozumna, ktoś, kto ma wolę i rozum. Ani roślina, ani nawet zwierzę nie mogą być w dosłownym znaczeniu spontaniczne – to znaczy decydujące i chcące same z siebie. A już z pewnością nie może być spontaniczna kreacja. Kreacja to inaczej akt stworzenia, to skok bytu z niebytu. W myśli chrześcijańskiej kreacja mogła być wyłącznie dziełem Boga, on tylko mógł czynić rzeczy nieistniejące istniejącymi. Tylko analogicznie i metaforycznie można mówić, jak robi się to dziś powszechnie, o kreacji ludzkiej. Bezosobowa spontaniczna kreacja jako przyczyna świata to sprzeczność sama w sobie.
Pierwszym, który sformułował pytanie, dlaczego jest raczej coś niż nic, był niemiecki filozof Wilhelm Leibniz. Jego refleksja nad tym pytaniem doprowadziła do uznania Boga. Skoro z niczego nic nie powstaje, rozumował, to, że raczej jest coś niż nic, musi mieć swą rację w czymś istniejącym, ostatecznie Bogu. Pomysł, że świat sam się stwarza, jest równie godny uznania, powiedziałby Leibniz, jak twierdzenie, że łapiąc się za włosy, człowiek sam może się unieść do góry.
W tym samym numerze przeczytałem wyznania niejakiego Michela Onfraya, według którego „religii zawdzięczamy pogardę, rasizm, kolonializm, nietolerancję, wojny, niesprawiedliwość społeczną, ksenofobię”. Mocne. I tak samo pełne tupetu jak słowa Hawkinga. Tylko czekam, kiedy odkrycia tego ostatniego uzna się za obowiązujące, a ludzi religijnych zacznie się resocjalizować. Wygląda na to, że nadchodzą piękne czasy.

anonim, March 23, 2013 09:51 Skomentuj komentarz



Porzuć swoje ciało i stań się nieśmiertelny

Era cyborgów nadchodzi. Czy tego chcemy, czy nie, wkrótce na naszej planecie będzie rządził nowy, lepszy gatunek człowieka. Co stanie się z tymi, którzy nie zechcą się mu podporządkować? Kevin Warwick to osoba, która zna miejsce cyborgów we współczesnym i przyszłym świecie. W końcu sam jest jednym z nich.

Od człowieka do cyborga - taka droga rasy ludzkiej

Kevin Warwick zajmuje stanowisko profesora cybernetyki na Uniwersytecie w Reading, w Wielkiej Brytanii. Żyje na tyle długo, by wiedzieć, że ludzka rasa długo nie przetrwa bez ulepszeń swojego ciała. Wątłe kości i organy wewnętrzne z czasem zaczną przeszkadzać. Jedynym rozwiązaniem może być wyzwolenie się z cielesnych kajdan i przeniesienie mózgu do innego, lepszego "opakowania". Pewnego dnia każdy z nas stanie przed wyborem: czy stać się cyborgiem i ewoluować, czy pozostać reliktem przeszłości, pożywką dla mas...
Uwolnij swój umysł

- Nasze ciała to poważne ograniczenia. Kiedy rodzisz się, nie wiesz, ile pożyjesz. Ale masz pewność, że pewnego dnia twoje ciało zacznie odmawiać ci posłuszeństwa. Po co to wszystko? Dlaczego nie porzucić cielesnej otoczki i nie wyzwolić umysłu? To przecież mózg jest najważniejszy - Kevin Warwick przekonuje, że już na obecnym etapie rozwoju nauki mózg może funkcjonować bez ciała.
Warwick został okrzyknięty przez media "profesorem cyborgiem", bowiem - jak sam przyznaje - "urodził się człowiekiem, ale nie zamierza poddawać się temu ograniczeniu". Brytyjczyk zasłynął z wszczepienia sobie zintegrowanego z układem nerwowym implantu, który pozwolił mu na komunikację z maszynami i sterowanie nimi za pomocą myśli. Naukowiec przekonuje, że już teraz uzyskanie stałego połączenia z komputerem jest możliwe.
- Co mną kierowało? Mój umysł krzyczał, gdy obserwowałem ograniczenia wynikające z cielesnych ułomności. Wiedziałem wewnątrz, że to może się zmienić. Podświadomie tego chciałem.
INTERIA.PL: Czyli nie chodziło o zwykłą naukową ciekawość?
- Myślę, że ostatecznie to właśnie ten element zadecydował. Bez ciekawości świata i potrzeby odpowiadania na trudne pytania, nigdy bym nie zaryzykował. Przecież prawie przez 3 miesiące miałem w swoim przedramieniu chip ze 100 elektrodami podłączonymi do mojego układu nerwowego. Niestety, nie mógł on zostać tam na zawsze. Po zakończeniu eksperymentów z nim związanych lekarze mi go usunęli. Zostały blizny i kilka platynowych obwodów pod skórą, ale znowu jestem zwykłym człowiekiem - twierdzi prof. Kevin Warwick.

Kevin Warwick - pierwszy cyborg wśród ludzi
Możliwości, które zyskał Warwick wraz z wszczepionym implantem, były ogromne. Podczas jednego z eksperymentów naukowiec podłączył się do internetu (miał własny adres IP) i będąc w Nowym Jorku sterował mechaniczną ręką robota umieszczoną w angielskim Reading. Opóźnienie w przesyle sygnału było znikome, więc cyberręka była w stanie wykonywać nawet bardziej skomplikowane czynności, jeżeli Warwick właśnie tego chciał.
Na podobnej zasadzie działa prężnie rozwijający się dział telemedycyny, w której wykorzystuje się roboty chirurgiczne, takie jak Zeus czy da Vinci. Jedynym ograniczeniem w ekspansji tej technologii jest szybkość łącza internetowego.
Kevin Warwick w swoich badaniach poszedł krok dalej. Zdecydował się połączyć swój układ nerwowy z układem swojej żony, Ireny. Dzięki tej nietypowej więzi Warwick nie widząc swojej połówki i tak wiedział, kiedy poruszała ręką. Impulsy nerwowe w przedramieniu, płynące do jej mózgu, tworzyły dodatkową pętlę, która zahaczała o mózg Warwicka. To coś na kształt "neuronalnego telegrafu" - badacz nie odczuwał ani bólu, ani przyjemności płynących z kontaktu z żoną, ale "wiedział" o wykonywanych przez nią czynnościach.
- Czy tego chcemy, czy nie, człowieka można by ograniczyć do jego mózgu. Eksperymenty przeprowadzone na szczurach i małpach jednoznacznie wskazują, że dla wszystkich istot na naszej planecie w życiu liczy się przyjemność. W laboratoriach niejednokrotnie dochodziło do paradoksalnych sytuacji, w których zwierzęta umierały z głodu, ale za to w ekstazie, bo stymulowano im obszar mózgu odpowiedzialny za przyjemność. Identycznie działa ludzki mózg. Kiedy już scalimy go z komputerem, podłączymy do internetu czy innej wirtualnej sieci, osiągnie on najwyższe stadium rozwoju - ta koncepcja wyraźnie pobudza Warwicka.
Ale w "Matrixie" Neo chciał tak bardzo wyzwolić się z komputerowego snu, że wybrał życie w chłodzie, głodzie i cierpieniu, jako wyrzutek ścigany przez maszyny. Gdzie tu przyjemność?
- Ta decyzja była kompletnie irracjonalna, bo każdy człowiek, mając do wyboru krzywdzącą prawdę lub przyjemne kłamstwo, wybierze to drugie. Skoro wyobrażenie jest równie silne jak rzeczywistość, to co za różnica? Z każdą sekundą wszyscy się starzejemy, a nasze ciała odmawiają posłuszeństwa. Pełno wokół osób otyłych, niepełnosprawnych i umierających. Rozwiązanie wydaje się proste - porzucić niedoskonałe ciało i żyć poza nim. Gdybym mógł zrobić to dzisiaj, nie wahałbym się ani chwilę.
Jesteśmy ślepi i głusi

Wyniki badań prowadzonych przez Kevina Warwicka na Uniwersytecie w Reading mają niebagatelne znaczenie zarówno dla medycyny, jak i przemysłu zbrojeniowego. Anglik cały czas pracuje nad neurostymulatorem, który - wszczepiony do mózgu cierpiącym na chorobę Parkinsona - będzie blokował tę jego część, która odpowiada za drżenie kończyn. Naukowiec uważa, że elektroniczne chipy są w stanie wyleczyć wiele schorzeń neurologicznych, takich jak demencja starcza czy choroba Alzheimera.
- Działanie naszego mózgu opiera się na przetwarzaniu sygnałów chemicznych na impulsy elektryczne i odwrotnie. Elektroniczny implant wszczepiony w odpowiednie miejsce i prowadzący do głębokiej stymulacji mózgu, może całkowicie zmienić sposoby leczenia chorób neurodegeneracyjnych. Sam kiedyś pewnie zdecyduję się na taki zabieg, by chronić to, co najcenniejsze - mózg - wyjaśnia Warwick.
Budowa cyborga pod względem technicznym jest możliwa. Profesor udowodnił to podczas jednego ze swoich pierwszych projektów. Polegał on na wszczepieniu specjalnie spreparowanych neuronów do pancerza niewielkiego robota. Maszyna miała wbudowany sonar, dzięki czemu mogła omijać otaczające ją przedmioty. Zespół naukowy codziennie umieszczał cyborga w zamkniętym pojemniku, a celem eksperymentu było nauczenie maszyny, by nie wjeżdżała w ściany. Po 3 miesiącach osiągnięto sukces, a obecne w robocie komórki nerwowe wykształciły nowe połączenia, które kontrolowały jego zachowania.
Naukowcy szacują, że robot, o którym mowa, miał zaledwie 100 tys. neuronów. To wciąż niewiele w porównaniu do 100 mld, które składają się na ludzki mózg. Moment, w którym uda się sprawić, by ludzki mózg całkowicie autonomicznie kontrolował maszynę, niechybnie się zbliża.
Czy zgodnie z tym, co przewidział amerykański futurolog Ray Kurzweil, maszyny faktycznie otrzymają uczucia i ostatecznie zbuntują się przeciwko człowiekowi?
- Przyjdzie taka chwila, że będziemy musieli zadecydować, czy to, co stworzyliśmy, można nazwać istotą żywą. Czy łącząc żywy mózg z ciałem maszyny, powołujemy do życia nowy gatunek? Czy to "coś" będzie czuć, mieć swoją świadomość, a co za tym idzie - zyska prawa wyborcze? To wszystko metafizyczne pytania, na które nie znam odpowiedzi. Ale tak, technicznie już teraz możliwe jest połączenie mózgu z komputerem. Ten mechanizm pewnego dnia może zapewnić nam nieśmiertelność - mówi Kevin Warwick.

A co z tą częścią społeczeństwa, która nie będzie chciała modyfikować swoich ciał? Co z tymi, których nie będzie stać na implanty? Wybuchnie wojna?
- Obecnie jesteśmy ślepi i głusi. Nasze zmysły rejestrują zaledwie 5 proc. docieranych do nas informacji. Nie odbieramy ultradźwięków, nie widzimy w podczerwieni, a dodatkowo nasz mózg obrazuje rzeczywistość tylko trójwymiarowo. Tyle komunikatów wszechświata nam umyka! Kiedy podłączymy nasz mózg do komputera, liczba postrzeganych wymiarów znacznie wzrośnie. To może nie sprawi, że rejestrowana rzeczywistość stanie się lepsza, ale na pewno będzie bardziej złożona. Dzięki temu będziemy w stanie błyskawicznie podróżować, nie tylko między poszczególnymi państwami, ale także między gwiazdami.
- To wszystko sprawia, że ogromnym marnotrawstwem byłaby świadoma rezygnacja z dóbr, które oferuje nam cyborgizacja. A osoby, które z jakichś innych powodów nie będą mogły ulepszać swojego ciała implantami, nie będą stanowić dla tych "lepszych" żadnego zagrożenia. Nie będzie mowy o wszczynaniu żadnego konfliktu. To tak jakby teraz człowiek chciał porozumieć się lub walczyć ze stadem krów.
Nowy, lepszy człowiek


Kiedyś wszyscy będziemy cyborgami
Eksperymentami Warwicka szybko zainteresowała się DARPA (Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony USA), która chce, by żołnierze przyszłości byli wspomagani implantami i chipami wzmacniającymi ich ciała. Nowe technologie dają ogromną przewagę na polu walki, więc przemysł zbrojeniowy prędzej czy później je przechwyci.
- Kilku moich studentów ma obecnie wszczepione w dłonie magnesy, które zasilone prądem zaczynają wibrować. Można je podłączyć np. do sonaru i w ten sposób rozpoznawać naszą odległość od przedmiotów - poprzez słabsze lub mocniejsze wibracje. Jeden z moich studentów zdecydował się podpiąć do magnesów czujnik podczerwieni, który pozwala mu dosłownie widzieć przez ściany. Łatwo wyobrazić sobie, że te projekty mogą znaleźć zastosowanie w wojsku, a także przy zastępowaniu niepełnosprawnym brakujących zmysłów. Jak można by przeoczyć ogromny potencjał płynący z wszczepiania do naszych ciał implantów? - emocjonuje się prof. Kevin Warwick.
Jak widać, wiele wskazuje na to, że pewnego dnia na Ziemi faktycznie będą rządzić istoty "bardziej ludzkie niż człowiek"...
Marcin Powęska
------
Z Kevinem Warwickiem rozmawialiśmy przy okazji 9. Studenckiego Festiwalu Informatycznego na AGH, podczas którego brytyjski naukowiec wygłosił wykład na temat ewolucji cyborgów.

Zachowane ku pamięci z INTERIA.PL 1999-2013.

Jan, December 15, 2013 21:17 Skomentuj komentarz


Teoria Hawkinga jest nieuprawniona, nie wiedząc nic na temat świadomości i bardzo mało na temat działania mózgu twierdzenie że już niedługo skopiujemy zawartość do komputera jest delikatnie mówiąc fantasmagorią. Nie wiemy jak działa mózg (hardware) i oprogramowanie (software) . Wiedzą to wszyscy którzy tematem się zajmują głębiej , pomysł na uzyskanie świadomości to "skopiowanie" struktury mózgu i czekanie co się wydarzy. Wiele wskazuje że nie wydarzy się nic . Wiele wskazuje że świadomość jest gdzie indziej a mózg pełni formę odbiornika (telewizora) i przetwornika wskazują na to badania wielu naukowców na temat: Życie po śmierci
Skomentuj notkę
1 października 2003 (środa), 13:13:13

Humanizm (2)

Dziś, jakby na zawołanie pewien znajomy przysłał do mnie list, w którym na koniec jakiś automat dopisał śliczną sekwencje brzmiącą tak:

MIARĄ WSZYSTKIEGO JEST CZŁOWIEK
Pitagoras

I znowu, podobnie jak wczoraj mogę zadać temu Pitagorasowi pytanie: Który człowiek? Nazwisko proszę? Czy chodzi o Czarzastego (taki fajny facet) a może o Kwiatkowskiego (Kwiatkowski! to brzmi dumnie).

Teraz już wiem, dlaczego jestem teistą. Po prostu nie wierzę w "człowieka". Znam siebie, swoje słabości, wpadki, motywacje i jakoś nie chce mi się wierzyć aby inni byli inni.


Kategorie: humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 września 2003 (wtorek), 21:03:03

Humanizm

Humaniści mówią: najważniejszy jest człowiek.
Ok, ale ja się tylko pytam: który?

Dziękuję - wybieram tezim.

Kategorie: humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm, teizm


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 sierpnia 2003 (poniedziałek), 15:52:52

Humanizm (z cyklu: zabawa w słowa)

Humanizm to światopogląd mający u podstaw twierdzenie, że najwyższą wartością jest człowiek.

Uwaga:
Tak rozumiany humanizm stoi w pewnej opozycji do tezimu i jak na dziś to wydaje mi się, że nie da się tych dwóch światopoglądów pogodzić, choć wielu się stara to uczynić.


Kategorie: zabawa w słowa, humanizm, _blog


Słowa kluczowe: humanizm, filozofia, światopogląd


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
7 lipca 2003 (poniedziałek), 23:26:26

ks. Maliński i humanizm

Kiedyś (pewnie jakieś 18 lat temu, więc w okolicach 1986 roku) przyjechał do Gliwic na rekolekcje ks. Maliński. Postać w kręgach bardzo znana, ciekawa i mądra.

Przez trzy dni, w mocno nieogrzewanym kościele ksiądz głosił kazania opierając swoją wywody na odpowiedzi na pytanie, które kiedyś pewien młodzieniec zadał Jezusowi: "Nauczycielu dobry, co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne?"

Odpowiedź ks. Malińskiego oparta była na trzech poleceniach:
- masz wierzyć,
- masz kochać,
- masz tworzyć
i rozwinięcie tych słów zajęło księdzu trzy rekolekcyjne wieczory.

Bardzo utkwiło mi to w pamięci. Bardzo, skoro tak dobrze pamiętam to przez tyle lat. Wiem, że te słowa wywarły na mnie wielki wpływ, gdyż przez wiele lat starałem się wierzyć, kochać i tworzyć oraz stale żyjąc w poczuciu winy pokutować za to iż tak słabo wierzę, wcale nie kocham a moja twórczość to albo odtwórczość albo pogoń za kasą i sławą przez większość dnia spędzonego w pracy.

Po wielu latach odkryłem jak bardzo humanistyczne jest to nauczanie a do tego jak mało biblijne! Co więcej - jak toksyczne okazało się dla świeżo nawróconego grzesznika odciągając go od łaski i posłuszeństwa.

Po co na postawione przez bogatego młodzieńca pytanie wymyślać niestworzone rzeczy skoro Jezus udzieli na nie odpowiedzi! Nie mówił nic o wierze, kochaniu i tworzeniu - przynajmniej nie wtedy i nie tej osobie. Tej osobie po prostu powiedział "chodź za mną!" i to była właściwa odpowiedź.

A ks. Maliński? No cóż - niektórzy ludzie są tacy mądrzy że nie widzą takich prostych rzeczy. Dlaczego? Może po prostu chcą pokazać swoją mądrość i nie przeszkadza im nawet to, że konfrontując ją z Jezusem szkodzą sobie, innym a w najlepszym przypadku tylko wypadają blado.

A dlaczego przypomniałem sobie o tym prawie dziś? Może znowu gdzieś ktoś powiedział, ze "ks. Maliński to taki mądry człowiek"?


Kategorie: humanizm, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: ks. Maliński, humanizm, rekolekcje


Komentarze: (3)

Motszef, September 22, 2008 05:35 Skomentuj komentarz


Nie rozumiem... Czy pójście za Jezusem to coś innego niż wierzenie mu, kochanie i twórczy rozwój? Ja nie widzę żadnej sprzeczności.

michal, June 10, 2009 10:22 Skomentuj komentarz


No właśnie też do końca nie rozumiem tego wywodu. Przecież trzeba kochać i wierzyć. A tak na marginesie pisze się "chodź"

wojtek, April 13, 2024 13:33 Skomentuj komentarz


Aby osiągnąć życie wieczne potrzeba "się na nowo narodzić" (cokolwiek to znaczy). Jezus próbował to wyjaśnić Nikodemowi, i chyba mu się udało skoro później widzimy Nikodema wśród uczniów. Może więc nam też się uda pojąć, że z wody to każdy się rodzi w wyniku decyzji rodziców, ale z Boga to z decyzji Boga, który tych co uwierzyli pieczętuje swoim świętym Duchem jako znak swoje właśności (Ef1:13; 2:1-10).

Dziś wydaje mi się to proste, oczywiste ale długo po moim nowym narodzeniu (1985?) do tego dochodziłem skoro czytać Biblię ze zrozumieniem zacząłem gdzieś po 2008 roku czyli po 23 latach czytania bez zrozumienia.

Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.