Kategoria: kościół


22 listopada 2018 (czwartek), 14:27:27

Chrześcijańskie zebrania w Heb10:24

Problem #1.

Chrześcijańskie zebrania to nakaz czy wyraz? Najlepiej sprawdzić 

Streszczenie problemu z cytatami

  • Biblia Tysiąclecia
    Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy (przełożono jako czasownik?) naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.
  • Pastor Zaręba
    Myślmy o sobie nawzajem, jak pobudzać się do miłości i dobrych uczynków. Nie opuszczajmy przy tym wspólnych spotkań, co jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodawajmy sobie otuchy, i to tym bardziej, im wyraźniej widać, że zbliża się ten Dzień.
  • Biblia Warszawska
    I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.
  • Uwspółcześniona Gdańska
    I okazujmy staranie jedni o drugich, by pobudzać się do miłości i dobrych uczynków nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się nawzajem, i to tym bardziej, im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień.
  • Przekład dosłowny (toruński)
    I przypatrujmy się jedni drugim, aby pobudzać się do miłości i dobrych czynów, nie porzucając (tu jest imiesłów !) naszych wspólnych zgromadzeń, jak to u niektórych jest w zwyczaju, ale zachęcajmy się; i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się ten dzień.
  • A inne przekłady? Sprawdzam:
    • Paulini: nie zaniedbujmy.
    • bp. Romaniuk, ks. Dąbrowski, ks. Kowalski, Słowo Życia: nie opuszczajmy.
    • ks. Wujek: nie upuszczając. - więc w Wulgacie jest OK.
    • ekumeniczny: - nie zaniedbujmy.

To jak to jest: czy nieopuszczanie wspólnych zebrań jest nakazem, czy też nakazem jest okazywanie sobie troski, pobudzanie do miłości i dobrych uczynków, a nie opuszczanie zebrań jest metodą do tego okazywania troski?

Problem #2.

Czego wyrazem mają być wspólne zgromadzenia?

  • BT: Troski wzajemnej,
  • Zaręba: myślenia o sobie,
  • BW: baczenia na siebie,
  • UBG: okazywania starania,
  • Dosłowny: przypatrywania się.

Tak czy inaczej chodzi o wzajemną miłość. Chcesz kochać - idź na zebranie.


Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: kościół, heb 10:24, heb 10:25, nie opuszczajcie, zebrania, nabożeństwa, spotkania


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
10 kwietnia 2016 (niedziela), 10:02:02

Ja i kościół

Dziś dostałem (jako codzienna "lectura") fajny kawałek o Kościele. Wrzucam Wam go tu abyście uświadomili sobie jak daleko w rozumieniu tego pojęcia jesteśmy. Ten fragment to osobiste opowiadanie, świadectwo kogoś i nawet nie jest ważne kto to jest, ale jak myśli o sobie i Kościele.

Tylko do Waszych oczu. I w zasadzie nie po to aby polemizować, dyskutować ale abyście znali inny, w szczególności mój punkt widzenia, i też inny sposób życia.

To sposób, w którym kluczowa jest relacja Ja, wierzący - Mój Pan, żyjący Jezus Chrystus. Z tej relacji wynika moja relacja z Kościołem. Wierzcie mi, że wiele lat (tak z 15 jak nic) zajęło mi dojście do takiego myślenia. Początkowo, tak pół roku po moim nawróceniu, a potem przez kilka lat próbowałem ustawić to tak: Kościół -> ja, człowiek wierzący i z tej relacji wynikała moja relacja z Panem Jezusem. Oj, toksyczne to było.

Potem 10 lat samotności, gdy Pan sprawił, że uwierzyłem w treść kanonu "nie bój się, nie lękaj się, sam Bóg wystarcza". 10 lat? Oporny jestem!

A potem Pan Jezus posłał mnie do Kościoła. Do roboty, bo Kościół to jest miejsce, gdzie się kocha i gdzie razem robi się misje, bo "bramy piekielne go (Kościoła) nie przemogą". I ten tekst jest chyba dobrym opisem miejsca, w którym jestem dziś.

Ale miało nie być dyskusji, więc tylko Wam to zostawiam ten materiał do przeczytania.

W.

* * * * * *

Wyraźnie pamiętam tę chwilę, gdy stałem przed moim zgromadzeniem składając doroczne sprawozdanie z działań naszego kościoła na polu zakładania kościołów. Nie założyliśmy w tamtym roku ani jednego, więc już czułem się niewygodnie. Mogłem za to przekazać pozytywną wiadomość: jako ochotnicza rada ds zakładania kościołów, w końcu ustaliliśmy, czym jest kościół.

Osoba odpowiedzialna za zakładanie kościołów nie była do tej chwili pewna tego, czym kościół jest. Byliśmy co najmniej szczerzy, tak wielu przecież w ogóle nie zajęło się tą sprawą. Kościół jest jedną z tych rzeczy, które wydają się większości zrozumiałe na podstawie własnego doświadczenia. Okazuje się, że zdefiniowanie tego bytu, który w ciągu stuleci pojawia się w tak wielu formach i przejawach nie jest tak łatwe jak się wydaje. Słownik Merriam-Webstera w definicji obejmuje różnego rodzaju budynki, w których spotykają się chrześcijanie. Niemniej, Nowy Testament nie pojmuje kościoła w taki sposób. Czego więc uczy NT o kościele?

Do stworzenia definicji korzystam z listy cech z Nowego Testamentu, np.:

Jest to grupa wierzących
…którzy gromadzą się regularnie, aby oddawać cześć.
…którzy słuchają biblijnego głoszenia słowa Bożego.
…którzy uważają siebie samych za kościół.
…mają starszych, posiadających odpowiednie cechy charakteru.
…praktykują chrzest, komunię i (niektórzy dodają) kościelną dyscyplinę.
…są zgodni co do doktrynalnych fundamentów.
…mają ewangelizacyjny cel.

Jak już wcześniej wskazywałem, sporo z tych rzeczy, które umieszczamy na liście nie jest w rzeczywistości tak istotne w nowotestamentowym kościele, jak nam się kiedyś wydawało. Chciałbym w tym miejscu spojrzeć na coś bardziej alarmującego, a mianowicie to, czego nie umieszczamy na takiej liście.

Oto trzy z takich rzeczy:

1. Jedni drugim. W Nowym Testamencie znajduje się prawie 60 zaleceń skierowanych do naśladowców Chrystusa zawierających zwrot: „jedni drugim”. Ani jedno z nich nie znajduje się na takiej liście. Polecenia takie jak „miłujcie jedni drugich”, „wyprzedzajcie się w okazywaniu jedni drugim szacunku”, „módlcie się jedni za drugich”, „wyznawajcie grzechy jedni drugim”, „napominajcie jedni drugich” czy „noście ciężary jedni drugich” znajdujemy w całym Nowym Testamencie, lecz nic z tego nie pozostawia śladu w definicji kościoła. Jeszcze bardziej alarmujące jest to, że w czasie typowego, niedzielnego nabożeństwa bardzo niewiele z tych zaleceń jest wykonywana, choć wszyscy zakładają, że jest to jest właśnie kościół.

Szybko dodajemy do definicji naszego kościoła głoszenie kazania i rezygnujemy z tej działalności, którą powinniśmy jedni drugim wyświadczać? Nic dziwnego, że współczesny kościół bardziej przypomina publiczność konsumentów, a nie agentów gotowych na zmiany na tym świecie. Kładzie się tak ogromny ciężar odpowiedzialności na barkach przywódców i starszych, a tak niewielki na barkach ludu Bożego.

2. Pobożne cechy charakteru. Mamy w Nowym Testamencie dużo różnych list cech charakteru, które chrześcijanie powinni przejawiać, jak w przypowieściach (Mt 5:1-10), opisy miłości (1Kor 13:1-13), owoce Ducha (Ga 5:22-23), cech (Flp 4:8-9), cech starszego/ diakona (1Tym 3:1-13, Tyt 1:5-9), lecz nigdzie nie ma listy składników niezbędnych do tego, aby być kościołem. Czy kościół nie byłby dla świata atrakcyjniejszy, gdybyśmy przyjęli takie listy jako część tego czym powinniśmy być, robić, gdy się gromadzimy razem? Jedyne, co w definicji kościoła skłania się w kierunku tych pobożnych cech jest opis „kompetentnych starszych”, ale znowu oznacza to, że liderzy noszą cały ciężar, nawet jeśli chodzi o to, aby być podobnym do Chrystusa.

3. Jezus. O wiele bardziej zasmucające jest to, że nie ma na takiej liście Jezusa! Niektórzy uważają, że jest obecny z założenia, ponieważ wszędzie, gdzie wierzący gromadzą się On jest pośród nich. Osobiście, zadaję natychmiast pytanie: Więc przyjmujesz to, że Jezus jest obecny, lecz wyrażasz głośno potrzebę posiadania starszych? (nie kwestionuję tej potrzeby w ogóle). Co jest ważniejsze, Jezus czy starsi?

Czy faktycznie ważne jest to, abyśmy dodali Jezusa do naszej definicji kościoła?

Tak, wierzę, że nie powinien to być tylko jeden z czynników, lecz jej najważniejszy element. Czy jest to biblijne założenie? Tak, tak myślę.

Widzimy w 1 rozdziale Dziejów Apostolskich, że w górnej komnacie są obecne te wszystkie składniki, a jednak istnienie kościoła zaczęło się dopiero w 2 rozdziale. Co zostało dodane? Zamieszkująca wewnątrz obecność Ducha Chrystusa! Kościół narodził się z chwilą, gdy Chrystus zamieszkał w nas. Jego obecność to jedyne, co odróżnia kościół od każdej innej organizacji na tym świecie. Opisane wcześniej elementy, które prawdopodobnie powinny składać się na kościół, równie dobrze mogą być wykorzystane do opisania Caritas (jednej z największych organizacji charytatywnych). Niektórzy chcieliby oddzielić Jezusa od kościoła, lecz nie wydaje mi się to mądre ani biblijne. Równie dobrze możesz próbować odciąć głowę od swego ciała. Jezus wyraźnie powiedział: „Trwajcie we mnie, a Ja w was… beze Mnie nic uczynić nie możecie”.

Jezus wspomina w ewangeliach o kościele tylko dwa razy i w obu przypadkach jego obecność jest kluczowym składnikiem. W 16 rozdziale Ewangelii Mateusza mówi, że Jezus zbuduje Swój kościół, a nie nas. W 18 rozdziale tej samej Ewangelii, obecny jest wszędzie, gdzie się gromadzimy, nawet jeśli jest to grupa tylko dwóch lub trzech osób.

W księdze Objawienia Jezus zwraca się do siedmiu kościołów. Niektóre są zdrowe inne nie. Pan ostrzega kościół efeski, mówiąc, że jeśli nie będą pokutować to usunie spośród nich Swoją obecność (co jest przedstawione jako usunięcie ich świecznika), co w istocie oznacza, że przestanie istnieć. To właśnie znajdowanie się w obecności Jezusa tworzy z nas kościół, a usunięcie Jego obecności determinuje nasz upadek jako kościoła.

To Jego obecność daje nam wszystko, co dobre. Dlaczego tak szybko prowadzimy do tego, że w kościele ma chodzić o nas, a nie o Niego? Czy dziwne jest więc, że świat nie jest zainteresowany kościołem? W tych czasach nawet chrześcijanie nie za bardzo są zainteresowani kościołem.

Wyobraź to sobie na chwilę: definiujemy kościół, włączając właśnie te trzy składniki. Co by było, gdyby na kościół składała się miłość i pobożność, które byłyby efektem działania Ducha Chrystusowego zamieszkującego w nas? Sądzę, że szybko okazałoby się, że znacznie więcej ludzi jest zainteresowanych tym, aby się przyłączyć.

Przeczytaj teraz ponownie listę siedmiu składników, które składają się na „definicję” kościoła i zapytaj samego siebie czy twoi sąsiedzi chcieliby przyjść. Wyobraź sobie, że zrobiłeś błyszczącą ulotkę, na której są wymienione te elementy i tak przedstawione, aby były atrakcyjne, następnie idziesz od drzwi do drzwi zapraszając ludzi, aby przyszli. Jak myślisz, kto byłby zainteresowany? Dlaczego ktokolwiek, kto nie jest chrześcijaninem, miałby chcieć przyjść do miejsca, w którym jest pełno chrześcijan, gdzie ktoś zbierze kolektę, ktoś wygłosi kazanie, a następnie zaśpiew się wspólnie kilka nieznanych pieśni? Czy taka jest nasza strategia zdobywania świata? Poważnie? W jakiś sposób sami siebie przekonaliśmy, że właśnie taki jest Boży plan. Naprawdę?

Jezus nie powiedział: „Przez to wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, że odpowiedni starsi będą głosić co tydzień rzetelne doktryny, a po nabożeństwie będziecie jeść ciasteczka, i wypijecie naparsteczek owocowego soku”. Nie. To dzięki „miłości jedni do drugich” pokazujemy, że jesteśmy Jego uczniami.

Jeśli zdefiniujesz kościół bez Jezusa, to możesz też prowadzić kościół bez Jezusa. Oto nasza największa hańba. Kościół stał się czymś, co robimy/prowadzimy, a nie tym, czym jesteśmy ze względu na zamieszkującego w nas Chrystusa. Chcę być częścią tylko tego, co może zrobić tylko Jezus. A ty?

Apostoł Paweł napisał: „Chrystus w was nadzieja chwały”. Obyśmy dopuścili do tego, że to będzie naszą chwałą, a nie wszystko inne, co robimy.

Neil Cole

 


Kategorie: _blog, kościół


Słowa kluczowe: kościół


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 maja 2015 (czwartek), 19:53:53

Obrazki z różnymi wizjami historii kościoła

Niedawno, pod wpływem rozmów z moim kolegą tradycjonalistą musiałem wrócić pamięcią do tematu historii kościoła, a zainspirowany stroną Pod Prąd http://www.podprad.net/historia_kosciola.html zrobiłem sobie niedawno małe badanie schematów i obrazków, jakie używają historycy do opisania tejże historii. Historycy katoliccy uważają, że historia kościoła jest prosta i wygląda tak:

rzymsko-katolicka wizja historii kościoła

Prosta bo główna linia symbolizuje kościół rzymski, od św. Piotra, do dziś, pewnie do Franciszka, choć na schemacie jeszcze zaznaczono Benedykta numer 16. Obok gruba linia prawosławia i drobne linie protestanckich heretyków co to ich policzyć trudno tak się dzielą. I wszystko jasne, a przynajmniej jasne jest to, kto jest jedynie słuszny, jedynie prawdziwy, a kto gdzieś coś kręci po bokach, wprowadza podziały, rozłamy i prostą drogą nie idzie.

Schemat trudny do emocjonalnej akceptacji przez niekatolika i na taki właśnie efekt katoliccy historycy malując to liczą. Ale poszukałem czegoś innego, wpisałem w Google poszukiwanie obrazków na ten temat i okazuje się, że nie wszyscy się z taką wizją historii zgadzają.

Prawosławni też mają swoich historyków, a ponieważ ich kościół ma te same początki to jako linie prostą widzą oni siebie. Przecież wiadomo, że to oni są tym jedynym, słusznym, świętym i apostolskim, prawdziwym kościołem a nie jacyś heretycy z Rzymu, co papieża ubóstwiają i nieomylnością go darzą. Prawosławni historię kościoła malują więc tak - niby podobnie a jednak...

prawosławna wizja historii kościoła

Obrazków znalazłem wiele, bardzo spodobali mi się ekumeniści próbujący szukać kompromisów i jakoś sprawy wyważyć tak aby wszyscy byli zadowoleni i nikt nie był na środku. Ta wielka tolerancja nawet im się udała, drzewo historii namalowali wyważone. Ciekawostką jest, że a tym schemacie pojawiają się kościoły przez katolików, prawosławnych ale też protestantów uważane za wielce heretyckie a więc nestorianie i monofizyci, którzy poszli sobie w bok już dawno, dawno temu, w czasach pierwszych soborów rozprawiających się z herezjami, a dla zabawy nazywanych Soborami Ekumenicznymi.

ekumeniczna wizja historii kościoła

Ciekawostką tego schematu jest cienka, przerywana linia łącząca wyłaniającą się z protestantyzmu linię restoracjonizmu (trudne słowo) a łącząca go z kościołem jaki był na początku.

Wracając do strony z serwisu Pod Prąd http://www.podprad.net/historia_kosciola.html która, jak napisałem, była inspiracją do tych przemyśleń zaznaczę, ze ewangeliczni chrześcijanie widzą historię dość podobnie jak ekumeniści, czyli tak:

historia kościoła

To naprawdę ciekawy schemat. Nie tylko dlatego, że przypomina okres pentarchi (trudne słowo) w kościele ale dlatego, że sugeruje iż ten restoracjonizm to nie z protestantyzmu ale od zawsze jest, bo przecież jest. Przez wieki bowiem istnieli chrześcijanie uważająch, że naukę i obyczaje to należy czerpać z Biblii i tylko z Biblii, bo ta się nie zmienia. Podoba mi się bardzo ten schemat. Ale pomimo to szukam dalej.

Szukam, i z mojej ulubionej Panoramy Biblii znajduję w sieci kartkę obrazującą historię Kościoła, dziwne tylko, ze po koreańsku.

historia kościoła z panoramy biblii

I to jest to! To jest najlepszy schemat jaki widziałem. Po lewej zesłanie Ducha Świętego (te płomyki), po prawej pochwycenie uczniów Jezusa, które jeszcze przed nami. Historia kościoła zaczyna się od zesłania Ducha Świętego, (początek księgi Dziejów Apostolskich), dziś gdzieś trwa (choć pojawiła się na scenie na zielona przestrzeń dla cielesnego Izraela) a skończy się, gdy Pan Jezus nas zabierze, jak to obiecał. A co wśrodku? Praktycznie od początku dwa kolory: złoty i bordowy, bo pszenica i kąkol, owce i wilki w owczych skórach, Filadelfia i Laocydea. Tak jak mówił Pan Jezus, tak nauczali apostołowie, a właściwie to tak ostrzegali mówiąc, że tak będzie. Ostrzegali i jest. Pamiętajmy o tym.

Czujecie rewolucyjność tego obrazka? Nie ma tu kreski rzymsko-katolickiej, kreski prawosławnej, nie ma dziesiątków albo i setek kresek odłamów protestantyzmu, nie ma udowadniania, która kreska jest ważniejsza i rysowanie jej na wprost, w centrum. To jest biblijne spojrzenie na historię Kościoła. Kościół to są owce i wilki w owczych skórach, to pszenica i kąkol, to kozły i owce, to zbór w Filadelfii i zbór w Laodycei. Tak nauczał Pan Jezus i tego się będę trzymał.


I jeszcze coś. Ten obrazek postanowiłem wyczyścić z tych ślicznych, koreańskich żuczków i zostawić w wersji niemej. A może poszukam gdzieś mojej polskiej, papierowej wersji i dopiszę tam użyte do skomentowania wersety?

historia kościoła z panoramy biblii


Trudne słowa:

  • Restoracjonizm - wiara w możliwość powrotu kościoła to jego pierwotnego kształtu, nauki i praktyki opisanej w Dziejach i Listach Apostolskich. Niektórzy uważają, że to naiwna wiara, inni że fanatyczna. Wikipedia opisuje to tak http://pl.wikipedia.org/wiki/Restoracjonizm
  • Nestorianie - dla niektórych to jedna z większych herezji wczesnego kościoła, który próbował wyjaśnić naturę Chrystusa, a właściwe trudną do wyjaśnienia relację pomiędzy jego boską i ludzką naturą. Nestorianie podzielali pogląd  Nestoriusza, patriarchy Konstantynopola, którego na jednym z Soborów potępiono dając początek podziałowi kościoła.
  • Arianie - w zasadzie podobnie jak nestorianie, tylko pochodzą od Ariusza. Arianie mają problem w akcentowaniem boskości Jezusa i ich skrajnym przypadkiem są dzisiejsi Świadkowie Jehowy uważający Pana Jezusa za archanioła. Ale historyczni Arianie, zarówno ci z IV wieku jak i z wieku XVII aż tak wielkimi heretykami jak Świadkowie nie byli - po prostu nie akceptowali łamania mózgu wmawiając sobie, że Trójca Święta jest Jednością tylko zostawiali tą tajemnicę Bogu. O Arianach na Wiki pisze tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Arianizm
  • Sobory Ekumeniczne - pierwsze 7, ale może i 8 soborów kościoła, które uznawane są zarówno przez prawosławnych (7) jak i katolików a czasem i niektórych protestantów. Moim zdaniem nie warto się nimi zajmować - wszak Restoracjonizm jest taki przyjemny.
  • Pentarchia - pochodząca z VI wieku koncepcja zarządzania kościołem katolickim przez patriarchów, których siedziba i terytorium działania odpowiadały podziałowi administracyjnemu Cesarstwa Rzymskiego.

Kategorie: historia, kościół, moja teologia, _blog, teologia/historia kościoła, teologia/kościół


Słowa kluczowe: historia kościoła, papież, katolicyzm, kąkol, pszenica


Galeria plików multimedialnych


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 stycznia 2015 (środa), 09:01:01

Chrześcijańskie zebrania (2)

Nad tym wersetem z Hebrajczyków to pewnie jeszcze długo mi przyjdzie pracować, ale jeżeli pracuje się edytorem tekstu i css-ów to może wyjść takie coś.

I okazujmy staranie jedni o drugich,

         by pobudzać się

                  do miłości

                   i dobrych uczynków

         nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia,

                   jak to niektórzy mają w zwyczaju,

         ale zachęcając się nawzajem,

                            i to tym bardziej,

                                      im bardziej widzicie,

                                               że zbliża się ten dzień.

                                                                          (Heb 10:24-25, ubg)

 


Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: kościół, heb 10:24, heb 10:25, nie opuszczajcie, zebrania, nabożeństwa


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
20 czerwca 2014 (piątek), 23:02:02

Konfesja sandomierska

Zachowuje, bo wielce ciekawe to jest. Kolejny dowód na to, że Polska mogła być nieco inna, gdyby zamiast ofiarować ją rzymskim bałwanom poważnie potraktowano Boga.

A ja, w ramach wakacji zbliżam się coraz bardziej do Sandomierza. Póki co Łańcut - niby ładnie, ale coś mi to nie pasi.

KONFESYA albo WYZNANIE WIARY POWSZECHNEJ
Kościołów Chrześcijańskich Polskich z r. 1570

 Spis treści

  1. O Piśmie Świętem, prawdziwem Słowie Bożem.
  2. O wykładzie Pisma Świętego, o Ojcach Kościoła, o synodach i o tradycyi.
  3. O Bogu, o jedności bóstwa i o trzech osobach.
  4. O posągach albo o obrazach wyobrażających Boga, Chrystusa Pana i Świętych.
  5. O chwaleniu, czczeniu i wzywaniu Pana Boga przez jedynego Pośrednika Chrystusa Pana.
  6. O Opatrzności Bożej
  7. O stworzeniu wszystkich rzeczy, o Aniołach, djabłach i o człowieku.
  8. O upadku człowieka, o grzechu i o źródle grzechu.
  9. O wolnej woli albo władzy człowieka. (De Libero Arbitrio.)
  10. O przejrzeniu Bożem i wybraniu Świętych.
  11. O Panu Jezusie Chrystusie prawdziwym Bogu i człowieku jedynym Zbawicielu świata.
  12. O Zakonie Bożym.
  13. O Ewangielii Pana Jezusa Chrystusa, o obietnicach i o Duchu a literze.
  14. O pokucie i nawróceniu się człowieka do Boga.
  15. O prawdziwem usprawiedliwieniu wierzących.
  16. O wierze, dobrych uczynkach i zapłacie za nie, oraz o zasłudze człowieka wierzącego.
  17. O świętym Powszechnym Kościele i o jedynej jego Głowie.
  18. O sługach Kościoła Bożego, o ich ustanowieniu i o ich obowiązkach.
  19. O sakramentach w Kościele Chrystusa Pana.
  20. O Chrzcie Świętym.
  21. O Świętej Wieczerzy Pańskiej.
  22. O religijnych i kościelnych zgromadzeniach.
  23. O Modlitwach kościelnych, śpiewaniu i o godzinach kościelnych albo księżych.
  24. O dniach świątecznych, o postach i o brakowaniu pokarmów.
  25. O Katechizmie, o odwiedzaniu chorych i o pocieszaniu ich.
  26. O pogrzebie wiernych i o pieczy około umarłych, o czyśćcu i o zjawianiu się Duchów.
  27. O ceremoniach, obrządkach kościelnych i o rzeczach pośrednich, ku używaniu wolności, które się zowią Media.
  28. O dobrach kościelnych.
  29. O stanie bezżennym, o stanie małżeńskim i o gospodarstwie domowem.
  30. O zwierzchności.

  1. Wierzymy i wyznajemy, że wszystkie Pisma Święte Prorockie i Apostolskie obu Testamentów, o których w Kościele Powszechnym nigdy powątpiewania nie było, pochodzą, od Proroków i Apostołów, są prawdziwym Słowem Bożem, i że swoją powagę i pewność niebiorą od ludzi, ale mają je dostatecznie same w sobie. Albowiem sam Pan Bóg mówił do Patryarchów, Proroków i Apostołów, i jeszcze po dziś dzień mówi zawsze do nas przez Pismo swoje Święte. Wierzymy też i w to, że Kościół Powszechny ma w tem Piśmie Bożem zupełnie oznajmione wszystkie rzeczy, które są potrzebne i do zbawiennej wiary, i do odrodzenia się ku życiu nowemu i pobożnemu. Co też Pan Bóg przykazał w szczególności i srogo, aby ludzie do tego Pisma nic swego nie przydawali, ani z niego ujmowali. Dlatego tak rozumiemy, że z tego Pisma dociekać trzeba prawdziwej mądrości i pobożności. Na podstawie tego Pisma powinien się Kościół Powszechny pomnażać w obyczajach i w dobrym zarządzie, według tego Pisma, jako wiary nieomylnej, doświadczać i próbować wszystkich różnic i nauki, i z tego Pisma wykazywać i pokonywać przeciwne błędy i sekty, z tego Pisma brać wszelkie upomnienia i przestrogi, według słów Apostolskich: wszystko Pismo od Boga natchnione, jest pożyteczne ku nauce, ku strofowaniu i t.d. (2 Tym. 3, 16). Oraz: toć piszę (mówi Apostoł do Tymoteusza) abyś wiedział, jak się masz sprawować w Domu Bożym (1. Tym, 3, 15). I znów do Tesalończyków pisze: wy, przyjąwszy Słowo Boże, któreście słyszeli od nas, przyjęliście nie jako słowo ludzkie, nie jako Słowo Boże, jako jest prawdziwe. (1. Tes. 2, 13). Albowiem Chrystus Pan sam raczył powiedzieć w Ewangielii do Apostołów: nie wy jesteście, którzy mówicie, ale Duch Ojca mojego mówi w was. Przetoż, kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi (Mat. 10, 20; Łuk. 10, 16; Jan. 13, 20). Gdy tedy to Słowo Boże bywa opowiadane w Kościele przez Pasterzy prawnie do tego powołanych, wierzymy z pewnością, że tam jest prawdziwe Słowo Boże, które każdy wierzący powinien przyjmować, nie czekając innego objawienia z nieba, ani zmyślając sobie jakie wewnętrzne natchnienie, oprócz słuchania i nauki tego Słowa Bożego, które powinniśmy uczciwie przyjmować sami dla siebie, a nie ze względu na osoby Pasterza, bo chociażby ten był zły i grzeszny to jednak Słowo Pańskie pozostaje zawsze prawdziwe i dobre. Nie rozumiemy też tego, aby powierzchowne posługiwanie Słowem Bożem dlatego miało być niepotrzebne, że prawdziwe nabożeństwo pochodzi z wewnętrznego oświecenia przez Ducha Świętego, jak napisane: i nie będzie więcej uczył żaden bliźniego swego, bo mię oni wszyscy poznają (Jerem, 31, 34), mówi Pan Bóg przez Proroka. Również Paweł św. powiada: ani ten, co polewa jest czemś, ani ten, co sadzi, ale Bóg, który wzrost daje. (1. Kor. 3, 7). Albowiem chociaż nikt nie może przyjść do Chrystusa, jeśli go nie pociągnie Ojciec Niebieski (Jan 6, 44} i jeżeli go nie oświeci wewnętrznie Duch Święty, to jednak pewną jest rzeczą, że Pan Bóg chce, aby służba zewnętrzna Słowa Jego św. zawsze była w Kościele Powszechnym. Czego w Dziejach Apostolskich mamy jasny przykład na Korneliuszu, którego Pan Bóg odesłał do Piotra św., chociaż go mógł nauczyć drogi zbawiennej przez Ducha swego Św. alba przez usługę Anioła, bez usługi Piotra św., lecz Anioł Pański powiedział do Korneliusza: poślij po Piotra, a ten ci powie, co masz czynić. (Dz. Ap. 10, 6). Albowiem tenże Pan, który oświeca umysły ludzkie przez dar Ducha Św. tenże też postanowił zcwnętrzne posługiwanie Słowem swojem, mówiąc do Apostołów swych: idąc na wszystek świat głoście Ewangielję wszystkiemu stworzeniu (Mar. 16, 15). Tymże sposobem Paweł św. w mieście Filippi opowiadal białogłowom Słowo Boże, a wewnątrz Pan Bóg otworzył serce jednej, imieniem Lidya, która sprzedawała szkarłat (Dz. Ap. 10. 4) Tegoż po pięknem stopniowaniu dowodzi Apostoł, pisząc do Rzymian, że modlitwa nie może być bez wiary, wiara bez słuchania, słuchanie bez opowiadania sług Pańskich, i tak kończy, wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Boże (Rzym 10, 17). Wyznajemy wprawdzie przytem, że Pan Bóg może oświecić kogo chce i kiedy raczy, i bez zewnętrznego posługiwania, to leży w jego wszechmocy, lecz my według postanowienia jego i przykładu Apostolskiego powinniśmy szukać drogi zbawiennej przez naukę zewnętrzna.. Dlatego brzydzimy się wszystkiemi sektami i błędami Artemona, Manichejczyków, Walentynianów, Cerdona, i Marcyouitów, którzy nie wierzyli temu, że Pismo Święte pochodzi od Ducha Świętego, i część tylko pism przyjmowali, inne pomieszali, inne pofałszowali. Jednak nie chcemy tego zamilczeć, że niektóre księgi Starego Testamentu od dawnych nauczycieli są nazwane Apokryfami, to jest niepewnemi i skrytemi, o których nie ma pewnego świadectwa w Kościele Bożym, ani wspomnienia ze strony ludzi. Takie pisma niektórzy nauczyciele nazywali Kościelnemi dla tej przyczyny, że chociaż dopuszczano je czytać w Kościele, jednak żadnego z nich nie używano na świadectwo ku potwierdzeniu Artykułów wiary. O czem i Augustyn, nauczyciel przypomina, że w księgach Dziejów Królewskich wzmiankowane są imiona i księgi pewnych Poroków, których nie ma w Kanonie, czyli, że żadnej o nich pamięci ani pewnej wiadomości między wiernymi w Kościele Bożym nie było. Ku pobożności tedy możemy poprzestać na tych księgach, które są zdawna zgodne i od potomków Apostolskich w Kościele Powszechnym doświadczone.
  2. Piotr święty pisze: że wszelkie proroctwa Pisma Bożego nie mogą być wykładane według rozumu ludzkiego, ale z daru Ducha Świętego (2 Piotr 1, 2021). Dlatego nie pochwalamy ani przyjmujemy jakichkolwiek wykładów ludzkich, ani też wykładów pochlebców, którzy papieskie objaśnienia i postanowienia rozkazują przyjmować całemu Kościołowi Powszechnemu beż żadnego wyrozumienia i wypróbowania. Ale takie tylko rozumienie i wykład Pisma Świętego uważamy za prawdziwy i starożytny, który nie czyni według samego Pisma Bożego, i który się ze wszystkiem zgadza z jasnem wyznaniem zbawiennej wiary. Do czego należy i właściwość języka w jakiem Prorocy i Apostołowie pisali, i pilne zwracanie uwagi na miejsca różnych pism, albo też do siebie podobnych, abyśmy trudniejsze miejsca takiemi wykładali, które w sobie żadnej wątpliwości w słowach nie mają, a wykład nasz, aby jak najbardziej się zgadzał ze zbawienną wiarą ku prawdziwej chwale Bożej. Nie odrzucamy jednak wykładów Greckich i Łacińskich Ojców Kościoła świętych i starodawnych, a ich rozprawy i dowody przyjmujemy zawsze dopóki się jawnie pismom Apostolskim nie sprzeciwiają. W czem jednak się ich pisma z Apostolskiemi nie zgadzaj, tam odstępujemy od nich z całą uczciwością, bez krzywdzenia ich lub ganienia, słuchając w tem jedynie tych, którzy nam to rozkazali, abyśmy ich Pisma mierzyli według sznuru Apostolskiego, i tylko im wtedy wierzyli, gdy się z oryginałem zgadzają. Gdyż w ten sposób i oni księgi swoich starszych przyjmowali, odrzucając rzeczy przeciwne Pismu Świętemu, a pochwalając zgodnie. O czem wszyscy starzy Ojcowie Kościoła jednostajnie piszą, a zwłaszcza Augustyn Św. temi słowy: dlatego jest postawiony w Kościele Bożym spis ksiąg Prorockich i Apostolskich, abyśmy według nich swobodnie osądzali wszystkie inne pisma ludzkie wierzących i niewiernych. W tymże porządku i z taką samą ważnością wszystkie Synody i ich uchwały przez nich są postawione. Dlatego gdy zachodzi jaka różnica w rzeczach dotyczących zbawienia, nie poprzestawajmy na samych tylko zdaniach Ojców Kościoła i dowodach Synodów, jeżeli nie są potwierdzone Słowem Bożem. Stary zwyczaj, albo wielka liczba ludzi nieświadomie przyzwalających, albo dawność czasu żadną miarą nie mogą stanowić wiary Chrześcijańskiej. Albowiem sam tylko Pan Bóg jest prawdziwym i doskonałym sędzią w rzeczach niebieskich, dotyczących zbawienia, który wolę przez Pismo Święte głosi i po dziś dzień w swoim Kościele zewnętrznie przez swoje usługi a wewnętrznie przez Ducha Świętego, i obudzając w sumieniu tę swoja mądrość, wyświetla dostatecznie każdemu, co jest prawdą, a co błędem, co mam naśladować, a czego się wystrzegać. Dlatego słusznem wyrozumieniem w Kościele Powszechnym dajemy miejsce takim ludziom, którzy posiadając dar Ducha Świętego, opowiadają naukę zbawienna, nie według rozumu ludzkiego, ale według pism apostolskich. Widzimy to w pierwszym Kościele Starego Testament że Jeremiasz i wszyscy inni Prorocy ganili ustawy i postanowienia starszych swoich kapłanów, które były przeciwne Zakonowi Bożemu, z całą pilnością ostrzegając lud Boży, aby chodzili drogami ojców swoich, a nie według wymysłów ludzkich: bo tym sposobem ludzie najprędzej odpadają od Zakonu Bożego. Również odrzucamy wszystkie pytania ludzkie dotyczące wiary i chwały Bożej. Albowiem chociaż im Panowie Duchowni i piękny tytuł Apostolski nadali powiadając, że są żywym głosem podanym potomkom od Apostołów i zachowane w Kościele aż do wieku naszego, przechodząc z rąk do rąk wśród Biskupów, to jednak gdy z pismami Apostolskimi, o jakich niema żadnej wątpliwości zastaną porównane, znajdują się w nich wielkie sprzeczności z nauką Apostolską. I własne ich Kroniki Kościelne, (które Rzym zwykł przypisywać Apostołom), pokazują jawny fałsz wielu podań. Albowiem jak wszyscy Apostołowie zachowali miedzy sobą zgodna naukę tak i potomkowie ich nie mogą podawać Kościołowi nic odmiennego od ich pism, albo im czegoś przeciwnego przekazywać: przeciwnie jest to niezbożna śmiałość twierdzić, że Apostołowie Pańscy inne rzeczy pisali, a innych żywem słowem nauczali. Paweł św. otwarcie powiada, że jednakowo nauczał we wszystkich Kościołach, i tak mówi do Koryntów: nic innego wam nie piszemy, tylko to, co czytacie, albo poznajecie (1 Kor. 4, 17; 2 Kor. 1, 13). A na innem miejscu świadczy o sobie i o uczniach, których ustanowił, że jadnaką drogą chodzą i jednym duchem wszystko wspólnie czynią. (2 Kor. 12, 18). Posiadali też i Żydzi podania swoich Starszych, ale Chrystus Pan srogo ich zawsze ganił, wykazując, że razem z Zakonem Bożym przestrzegane być nie mogą, i że ustawami ludzkiemi Bóg chwalony być nie może (Mat. 15, 819; Mar. 7, 67).
  3. Wierzymy, że Bóg jest w swej istocie albo naturze sam przez się będący, doskonały we wszystkiem, niewidzialny od nikogo, nie cielesny, niezmierzony, wieczny stworzyciel wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych, najwyższe dobro, żyjący wiecznie, ożywiający i zachowujący wszystkie rzeczy, wszechmogący doskonale mądry, miłościwy, sprawiedliwy i prawdziwy, liczbę zaś bogów, albo wielobóstwa odrzucamy jako bałwochwalstwo. Bo wyraźnie stoi napisane: Pan Bóg twój jest jeden (5 Mojż. 6,4); Jam jest Pan Bóg twój, nie będziesz miał innych bogów przedemną (2 Mojż. 20, 23); Jam Pan, a nie masz żadnego więcej oprócz mnie, i nie masz Boga sprawiedliwego i zbawiciela innego oprócz mnie (jez. 45, 5, 21); Pan, Pan Bóg miłosierny i litościwy, nie rychły do gniewu, a obfity w miłosierdzie i prawdę i t. d. (2 Mojż. 34, 6). Wierzymy, że ten Bóg niezmierzony i nierozdzielny jest, Ojcem z Synem swoim i z Duchem Świętym zawsze będącym, nie rozrywając ani Bóstwa ich wiecznie jedynego, ani mieszając bytności prawdziwej trzech osób. Ale tego się trzymamy: że Ojciec od wieczności spłodził Syna swego, a Syn od Ojca wiecznie jest urodzony, niewymownym sposobem. Duch Święty wiecznie od obu pochodzi i z obiema osobami ma być czczony. Zkąd nie trzech Bogów mamy, ale Ojca jednego z synem i z Duchem Świętym prawdziwie wyznajemy, jednej istoty albo jednej Boskiej natury, jednego Majestatu, jednej wieczności i równości. Wierzymy tedy prawdziwą bytność tych trzech Ojca Ojcem, Syna Synem, Ducha Świętego Duchem Świętym nieobłudnie wysławiając. Chociaż Ojciec jest pierwszym według porządku, jednak równi są sobie bóstwem i wiecznością. Albowiem co się tyczy natury Boskiej, albo istoty, te trzy osoby tak z sobą są złączone, że nie co innego jest Syn i Duch Święty, tylko Bóg, tak jak i Ojciec. Dlatego ich wyznajemy, chwalimy jako jednego Boga, Pana i Stworzyciela swojego. Z drugiej strony osobna bytność każdego z nich jest w Piśmie Świętym przez wyraźne odróżnienie wypowiedziana, gdy Anioł do błogosławionej Panny rzekł te słowa: Duch Święty zstąpił na cię, i moc Najwyższego zacieni cię, przetoż i to święte, co się z ciebie narodzi, nazwane będzie Synem Bożym (Łuk. 1, 35). I przy chcie Chrystusa Pana, słyszany był głos z nieba nad nim mówiący: ten jest Syn mój miły (Mat. 3, 17). Przytem widziany był Duch Święty, w postaci, jako gołąb. A gdy sam Pan chrzest postanowił, rozkazał chrzcić w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. (Mat. 28, 19). Jeszcze w Ewngelji polecić raczył, że Ducha Świętego poszle Ojciec w imieniu Jego (Jan. 14, 26) Podobnież : gdy przyjdzie pocieszyciel, którego ja wam poszlę od Ojca, Duch prawdy, który od Ojca pochodzi, ten o mnie świadczyć będzie i t. d. (Jan. 15, 26). Przetoż w zupełności przyjmujemy wyznanie wiary Apostolskie, które nam podaje prawdziwą wiarę i t. d. Ganimy tedy i potępiamy wszystkich Żydów i Mahometan i którzykolwiek bluźnierczo wspominają o tej skrytej i nieograniczonej tajemnicy Trójcy Świętej. Odrzucamy też wszystkich kanclerzy i heretyków, którzy Syna i Ducha Świętego mianują Bogiem według nazwy tylko, a nie według wiecznej istoty ich z Ojcem. Również wszystkich tych którzy rozumieją, że Syn Boży z Duchem Świętym są stworzeni i jakoby sługami i urzędnikami, przypisując temu jedynemu Majestatowi nierówność, większość i mniejszość cielesną i ograniczoną postawę, równość woli i rozumienia i według rozumu ograniczonego mieszając i oddzielając Bóstwo nieograniczone i nieogarnione, jak gdyby Syn i Duch Święty nie byli od wieczności z Bogiem Ojcem, ale posiadali tylko pewne skłonności lub własności należące jedynemu Bogu Ojcu. W takich błędach znajdowali się Monarchianie, Nowacyanie, Prakseasz, Patrypasianie, Sabeliusz, Samosoteni, Aecyusz, Macedoniusz, Antropomorfici, Aryusz i tym podobni Ebionici dzisiejsi, Tryteici, nowochrzceńcy.
  4. Ponieważ Bóg jedyny i prawdziwy jest Duchem niewidzialnym i nieogarnionym w istocie swojej, przeto nie może być żadnym sposobem wyobrażonym ani przez obraz podobnym do siebie uczyniony. Dlatego na zasadzie wyznania ewang. reform. wszystkie takie obrazy i podobieństwa Boga nie przyznajemy za możliwe. Albowiem chociaż Chrystus Pan przyjął na się naturę ludzką, to jednak, będąc w jednej osobie prawdziwym Bogiem i człowiekiem żadną miarą nie może być ani wymalowany ani wyryty. Ponieważ sam jawnie powiedzieć raczył, że nie przyszedł rozwiązać Zakonu wiecznego, palcem Bożym napisanego, w którym przykazanie drugie tak niewątpliwie i tak śmiało zabrania nietylko czci oddawać wszelkim obrazom, ale je i czcić. (Mat. 5, 17; 5 Mojż. 5, 89; Jez. 40, 18). Oznajmił też z całą otwartością, że jego cielesne z nami przebywanie nie jest dla Kościoła jego potrzebne na potomne czasy (Jan 16, 7; 2 Kor. 5, 5), lecz przez Ducha Świętego obiecał zawsze przebywać wśród wiernych swoich aż do skończenia świata tego. Żywy Chrystus mieszka bez ustanku przez Ducha swego w ludziach chrześcijańskich i jesteśmy żywą świątynią Boga żywego, według słów Apostolskich (Kor. 3, 16; 2 Kor. 6, 16); lecz żadnej społeczności mieć nie mogą rzeczy żyjące z obrazami. Nadto wszyscy święci ludzie dopóki tu na ziemi żyli, nie przyjmowali nigdy od ludzi ani czci, ani pokłonu, przeciwnie ostro się wyrażali przeciwko temu i przeciw posągom (Dz Ap. 14, 15; Obj. 14, 7; 22. 89). Dlatego bardzo to brzydką dumą mniemać o Świętych Pańskich, żeby im po śmierci to się podobać miało, czego za życia swego tak bardzo zakazywali. A ponieważ zwykle mówią Rzymscy Teolodzy, że obrazy są księgami dla prostaczków, sami przyznają że zaniechali żywego głosu nauki Chrystusowej, i urząd ten swój włożyli na obrazy. Ale Chrystus Pan polecił swoim zwolennikom, aby nauczali i opowiadali Ewangielję po całym świecie (Mar. 16, 15), dodając do tego dla upomnienia naszego widzialne Sakramenty. Apostołowie również polecili następcom swoim, uczyć napominać, ostrzegać i strofować lud powszechny. Z tego powodu nie stawiali żadnych obrazów, ani tego nikomu nie poruczyli. Gdziekolwiek tylko zwrócimy oczy swoje, wszędzie pełno na obszarze świata rzeczy żywych przez Boga stworzonych, pod oczy nasze podpadających, które zaprawdę mogą nas upominać o Bogu, i o wszechmocności i dobroci Jego z większym pożytkiem, aniżeli wszystkie obrazy i posągi do ludzi podobne, ale marne i martwe, o jakich Prorok sprawiedliwie powiedział: oczy mają, a nie widzą Ps. (115, 5). Dla tego zgadzamy się z wyrzeczeniem dawnego nauczyciela Laktancyusza 16), który tak napisał: bez wątpienia niema tam prawdziwego nabożeństwa, gdzie znajdują się posągi. Jeszcze w tej sprawie świadectwo Augustyna świętego, które napisał o prawdziwej chwale Bożej temi słowy: nie miejmy takiego nabożeństwa wśród siebie, abyśmy ludzka pracę chwalić mogli, albowiem lepsi są sami rzemieślnicy, którzy takie obrazy czynią. (rozdział 55)
  5. Wszyscy zgodnie to wyznajemy, aby każdy człowiek samego tylko Pana Boga chwalił i niego samego się modlił, i takiej czci, należącej się samemu Bogu, nikomu innemu nie oddawał, a to według przykazania Pańskiego, w którem mówi: samego Pana Boga będziesz czcił, i jemu samemu służyć będziesz (Mat. 4. 10). Wszyscy tez Prorocy z naciskiem upominali lud żydowski, który prócz jednego Boga zawsze posiadał swe obrazy i inne ołtarze dla pomnożenia chwały Bożej (jak oni to rozumieli). A Pana Boga tem sposobem mamy chwalić i czcić, jak on nas sam nauczył, to jest w duchu i w prawdzie (Jan 4, 24), bez wszelkich zabobonów i wymysłów ludzkich, w szczerości serca i umysłu, ażeby i do nas nie wyrzekł Pan Bóg owych słów Prorockich: i któż tego zażądał z rąk waszych? (Jez. 1, 12; Jer. 6, 20). Albowiem i Paweł święty tak napisał: Bóg nie bywa czczony rękoma ludzkiemi, jak gdyby kogo potrzebował (Dz. Ap. 17, 24). Tedy samego jedynego Boga wzywamy we wszystkich potrzebach i dolegliwościach naszych, przez przyczynienie się i zasługę pośrednika naszego Jezusa Chrystusa, bo wyraźnie jest polecone: wzywaj mnie w dzień utrapienia, tedy cię wybawię, a ty mię uwielbisz. (Psalm 50, 15). Do tego hojną obietnicę o tem Chrystus Pan dać raczył swemu Kościołowi, mówiąc: o cokolwiek byście prosili Ojca mojego, da wam. (Jan 16, 23); również: pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie (Mat. 11, 28). A ponieważ napisanem jest: jakże tedy będą wzywać tego, w którego nie uwierzyli? (Rzym 10, 14), pewną jest rzeczą, że nie możemy się modlić do kogo innego, bo tylko w samego Boga wierzyć mamy. Może też być tylko jeden Pośrednik, jak Paweł święty napisał: jeden jest Bóg, jeden też Pośrednik między Bogiem i ludźmi człowiek Chrystus Jezus (1 Tym. 2, 5(, i jeśliby kto zgrzeszył mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego (Jan 2, 1). Nie wzywamy tedy Świętych, ku czci nie odprawiamy nabożeństw, ani ich uważamy za przyczyńców swoich u Boga. Przestajemy na samym Bogu i jedynym Pośredniku Chrystusie panu, a czci jemu należnej z ludźmi świętymi za wspólną nie poczytujemy, gdyż Bóg wyraźnie powiedział: Chwały mojej nie dam innemu (Jez. 42, 8). A Piotr święty mówi: albowiem nie masz żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez którebyśmy mieli być zbawieni, jak imię Chrystusa Jezusa (Dz. A. 4, 12). Co łatwo każde wierzące serce wyrozumieć może, że w trwogach sumienia nie można ku pociesze nikogo innego szukać, tylko samego Chrystusa Pana. Jednak Świętych ani nie hańbimy, ani nie pogardzamy nimi, bo uważamy ich za żywych członków Chrystusa Pana, i za przyjaciół Bożych; ani lekkomyślnie o nich nie mówimy, bo oni ciało i świat zaszczytnie przezwyciężyli; ale nie modlimy się do nich, ani im czci nie oddajemy, bo to samemu Bogu przynależy, lecz mówiąc o nich z całą zacnością i uszanowaniem, naśladuje ich, pragnąc tego, abyśmy stali się uczestnikami ich wiary, służby Bożej, świętobliwi i wiecznego błogosławieństwa, tak jak Augustyn święty (o prawdziwem nabożeństwie) te słowa napisał: nie przedsiębierzemy takiego nabożeństwa, ażebyśmy czcić mieli zmarłych ludzi. Albowiem jeśli pobożnie żyli, nie pragną takiej czci, ale chcą abyśmy tego chwalili, przez którego oświeceni weselą się z nas, jako wspólnych towarzyszów zasług swoich. Przeto powinniśmy ich szanować z powodu naśladowania ich, ale ich nie czcić i pokłonu im nie oddawać w celu nabożeństwa. Tem mniej jeszcze rozumiemy, aby kości świętych miały być pobożnie czczone i chwalone, gdyż święci ludzie w starożytności uważali to za dostateczne poszanowanie, jeżeli ich ciała święte pochowane były po śmierci przystojnie i poczciwie. Najzacniejsze to były w nich relikwie, nietylko innym zalecać swe cnoty, świętobliwość, wiarę i naukę zmarłych ludzi, ale i swym przykładem służyć ku naśladowaniu (Żyd. 13, 7). Nie przysięgali też i nie czynili ślubów innych tylko w imię Boga według rozkazania Pańskiego. Albowiem jak w Zakonie Pańskim zabroniono przysięgać w imię obcych bogów, tak my Chrześcijanie nie mamy, według słów Chrystusowych, przez żadne stworzenie ani przez żadnych świętych czynić ślubów lub przysięgać. Dlatego w tych rzeczach odrzucamy wszystkie rzymskie postanowienia, przeciwnie wierze Chrześcijańskiej, które więcej oddają czci i pokłonu zmarłym świętym, aniżeli Bóg tego dozwala. Na zasadzie jednak wyznania wiary Apostolskiego zachowujemy w społecznem obcowaniu miedzy sobą świątobliwie i uczciwie cześć i uszanowanie im przynależne, i to wynajemy.
  6. Wierzymy, że Bóg wieczny i wszechmogący mocą wiedzy i Opatrzności wszystkiemi rzeczami na niebie i na ziemi rządzi i one zachowuje. Albowiem Dawid tak o tem pisał: Pan jest nad wszystkie narody wywyższony, chwała jago nad niebiosa. Któż jest jako Pan Bóg nasz, który mieszka na wysokości, który się zniża, aby widział, co jest na niebie i na ziemi? (Psalm 113, 46). Tenże Dawid mówi również: Tyś świadomy wszystkich dróg moich, nim przyjdzie słowo na język mój, oto Panie, ty to wszystko wiesz (Psalm 139, 34). To poświadcza i Paweł święty, mówiąc: albo w nim żyjemy i poruszamy się i jesteśmy (Dz. Ap. 17, 28), i: albowiem z niego i przezeń i ku niemu jest wszystko (Rzym. 11, 36). Dlatego mówi prawdziwie i zgodnie z Pismem Augustyn święty o tem (libro de Agone Christi, rozd. 8). Pan rzekł: czyliż dwóch wróbelków nie sprzedają za pieniążek, bez woli Ojca naszego. (Mat. 10,29), chcąc temi słowy pokazać, że i te rzeczy, które u ludzi nie są w cenie, rządzone są wszechmocnością Bożą. Prawda świadczy, że ptaki niebieskie przez niego są żywione, i lilje polne przez niego przyodziane (Mat. 6. 2630), że i włosy na głowie są policzone (Mat. 10, 30). Dlatego ganimy i potepiamy wszystkich Epikurejczyków16), którzy nie przyznają Opatrzności Bożej, i wszystkich którzy bluźnią, mówiąc, że Bóg siedzi na wierzchołku nieba, a rzeczy naszych ziemskich ani widzi, ani ich pilnuje. Przeciwko takim Prorok Dawid oświadcza się mówiąc: dopóki niepobożni Panie, radować się będą? mówiąc, nie widzi tego Pan, ani tego rozumie Bóg Jakóba. Zrozumiejcież, o wy bydlęcy między ludźmi, o wy szaleni, kiedyż zrozumiecie? Czyli ten który stworzył ucho nie słyszał? a który wykształtował oko, czyli ten nie widzi? (Psalm 94, 3, 79). Wszakże rzeczy pośrednich nie odrzucamy, przez które działa Opatrzność Boża; przeciwnie nauczamy, że się niemi posługiwać musimy, o ile Słowo Boże je zaleca. Dlatego nie pochwalamy upornych i głupich zdań takich ludzi, którzy zwykli mówić: jeżeli wszystko jest rządzone przez Opatrzność i wiedzę Bożą, tedy wszystkie nasze prace i starania są niepotrzebne i daremne. Dosyć będzie, gdy wszystko pozostawimy Opatrzeniu Pańskiemu, a sami o to niedbajmy i nie pracujmy. Albowiem chociaż Paweł święty gdy żeglował, czuł Opatrzność Bożą nad sobą, i miał szczególną obietnicę od Boga, który doń powiedział: musisz opowiadać w Rzymie Ewangelję (Dz. Ap. 23, 11), i przyrzekł mu, że nikt nie miał zginąć z okrętu (Dz. Ap. 27, 22), i ani włos z głowy ich spaść nie miał, to jednak gdy żeglarze uciekać chcieli, zląkłszy się bałwanów, rzekł Paweł Święty do setnika i do żołnierzy: jeśli ci na okręcie nie zostaną, wy ocaleni być nie możecie (Dz. Ap. 27, 31). Albowiem Pan bóg, który przewidział wszystkie rzeczy, i sprawia słuszny koniec, ten i początek i rzeczy pośrednie i wszelkie przyczyny tak kieruje, aby je mógł doprowadzić do końca. Poganie i ci, którzy Pana Boga nie znają, zwykli swe sprawy i postępowania przypisywać ślepemu szczęściu, albo przypadkowi lub trafowi. Ale Apostoł Jakób święty nie dozwala, abyśmy z całą pewnością mówić mieli: dziś albo pójdziemy do tego miasta i tam będziemy kupczyli, ale w to miejsce, abyśmy mówili: Jeśli się spodoba Panu Bogu, i żyć będziemy, uczynimy to lub owo (Jak. 4, 13, 15). Również Augustyn święty pisze: wszystko rzeczy, które zdają się ludziom, że z trafu pochodzą, dzieją się jedynie przez słowo Jego, i z rozkazu Jego (Ennar, in psalm 148). Tak się Saulowi i jego towarzyszowi stało, że przypadkowo, szukając oślic ojca swego spotkali się z Prorokiem Samuelem; a jednak przedtem już powiedział Pan Bóg do Samuela: jutro do ciebie poślę męża z pokolenia Benjamina (1 Sam. 9, 16).
  7. Bóg jedyny wszechmogący i dobry stworzył wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne, przez Słowo swoje współwieczne, i zachowuje wszystko stworzone przez Ducha swojego również współwiecznego. O czem świadczy Dawid, mówiąc: Słowem Pańskiem uczynione są niebiosa, a Duchem ust. Jego wszystko wojsko ich. (Psalm 33, 6). Wszystkie te rzeczy przez Boga stworzone były bardzo dobre, jak Pismo świadczy, i uczynione dla potrzeby i pożytku człowieka, i miało swój byt od jednego tylko Boga, jako od najpierwszego źródła. Dlatego potępiamy Manichejczyków i Marcionitów którzy bezbożnie wymyślali dwie istności i dwie odwieczne natury, złą i dobrą, również dwa początki i dwu przeciwnych sobie bogów, złego i dobrego. Pomiędzy wszystkiemi stworzeniami najzacniejsi są Aniołowie i ludzie. O Aniołach Pismo świadczy: który czyni Anioły swojemi duchami, a swoje sługi płomieniami ognia (Psalm 104, 4); i znów: czyż nie są Aniołowie duchami służebnymi, posyłanymi na posługę tych, którzy mają odziedziczyć zbawienie? (Żyd. 1, 14). A o djable sam Chrystus Pan powiedzieć raczył: że on był mordercą od początku, i w prawdzie nie pozostał, bo w nim prawdy nie ma. Gdy mówi kłamstwo ze swego własnego mówi, dlatego, że jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Jan 8, 44). Przeto tak o tem wyznajemy: że jedni Aniołowie stali się w posłuszeństwie, i przeznaczeni zostali ku wiernej posłudze Panu Bogu i ludziom, inni zaś odwrócili się wolą swą od Pana Boga, i popadli w nieposłuszeństwo, a tem samem na wieczne męki zastali skazani, i stali się wiecznymi nieptrzyjaciołmi Boga i wiernych jego. O człowieku zaś Pismo Święte powiada, że od początku stworzony był dobrym, na wyobrażenie i podobieństwo Boże, że go Bóg umieścił w raju, i poddał wszystko pod władzę jego. O czem Dawid znakomicie opiewa w Psalmie 8. I dał mu też żonę i błogosławił im. Powiadamy tedy że człowiek jest złożony z dwóch różnych istności albo rzeczy w jednej osobie, to jest z duszy nieśmiertelnej, która oddzielona od ciała ani śpi, ani umiera, i z ciała śmiertelnego, które w dzień sądu ostatecznego będzie z martwych wzbudzone, aby tym sposobem cały człowiek istniał wiecznie, czy to w życiu wiecznem, czy też w śmierci i w potępieniu . Ganimy przeto i odrzucamy wszystkich, którzy swemi dysputami przywodzą nieśmiertelność duszy człowieczej w pośmiewisko albo w wątpliwość, również i tych, którzy powiadają, że dusza jest cząstką jakoby Boga wszechmogącego, albo, że dusza śpi po śmierci. Krótko mówiąc odrzucamy wszystkie ludzkie mniemania i dumne poglądy, które inaczej rozumieją o Aniołach, djabłach i o człowieku, aniżeli na zasadzie Pisma Świętego jestto przyjęte w Kościele Powszechnym Chrześcijańskim.  
  8. Człowiek, będąc od początku przez Boga stworzonym na wyobrażenie jego, w sprawiedliwości i w świętobliwości prawdy był dobrym i we wszystkiem doskonale cnotliwym. Ale wnet przez zdradę djabelską, lekkomyślnie odstąpiwszy od dobrego i od prawdziwego posłuszeństwa, stał się poddanym grzechowi, śmierci i rozlicznym utrapieniom. A jakim stał się Adam po upadku, takimi się wszyscy stajemy, którzy się z niego rodzimy, to jest poddani grzechowi, śmierci i wiecznej nędzy. Rozumiemy tedy, że grzech jest wrodzona nam skazą, i zepsuciem całego człowieka, który z pierwszych naszych rodziców wespół z nami się rodzi, i w ciele naszem staje się dziedzicznym, tak, że wszyscy odwracamy się od dobrego a stajemy się pochopni i skłonni do złego, niewolnikami przewrotnych pożądliwości, pełni wszelakiej niepobożności i niedowiarstwa, czując w sobie pogardę, nieprzyjaźń i gniew przeciw Bogu swemu stworzycielowi, z powodu czego nie możemy sami z siebie ani uczynić ani pomyśleć cos dobrego. Przeciwnie w latach dojrzalszych jawnie się pokazują nieszlachetne owoce złego drzewa, w myślach, w mowie i w uczynkach naszych, grzesząc bezpiecznie przeciw Zakonowi Bożemu. Z tego powodu sprawiedliwie podlegamy wiecznemu potępieniu i gniewowi Bożemu, i pewną jest rzeczą, bylibyśmy wszyscy od Boga wiecznie odrzuceni, gdyby nas nie przywrócił do Boga Zbawiciel nasz Jezus Chrystus. A tak przez śmierć nie rozumiemy tylko śmierci cielesnej, która z powodu grzechu wszystkich stanie się udziałem, ale rozumiemy i wieczne męki, zgotowane grzesznemu nieposłuszeństwu naszemu. Albowiem Apostół Boży mówi: byliśmy umarli przez upadki i grzechy, i byliśmy z przyrodzenia dziećmi gniewu jak i inni. Bóg zaś, który jest bogaty w miłosierdzie, i nas, którzyśmy byli umarli przez upadki, ożywił pospołu z Chrystusem. (Efez. 2, 1, 3, 4, 5). I dalej: jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i tak na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli (Rzym. 5, 12). Wyznajemy przeto, że we wszystkich ludziach jest grzech pierworodny. Wszystkie też inne grzechy, które ztąd pochodzą, uważamy za grzechy rzeczywiste, jakkolwiekby je kto i nazwał, czy to śmiertelnemi, czy mogącemi podlegać odpuszczeniu, czy też grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, który nigdy nie bywa odpuszczony. (Mar. 3, 29). Powiadamy też, że nie wszystkie grzechy są jednakie i sobie równe chociaż pochodzą z jednego źródła przyrodzonego skażeniem i niedowiarstwa, ale jedne grzechy są większe aniżeli drugie. jak sam Pan powiedzieć raczył: lżej będzie ziemi Sodomskiej i Gomorowskiej w dzień sądny, aniżeli miastu onemu. (Mat. 10, 15, 11, 22), które odrzuca kazanie Ewangielii. Dlatego ganimy wszystkich; którzy uczyli przeciwko temu, razem z owymi pogańskimi Stoikami, którzy wszystkie grzechy za równe uważali, jako to Pelagiusza i jego naśladowców i Jowinianów. Zgadzamy się też w tem z Augustynem świętym, który dostatecznie wywodzi swe poglądy z Pisma Świętego. Odrzucamy także heretyków Floryana i Blasta, przeciwko którym pisał Ireneusz, i wszystkich, którzy czynią Boga sprawcą grzechów, gdyż wyraźnie jest napisane: Ty, o Boże, nie kochasz się w nieprawności, ty masz w nienawiści wszystkich, którzy broją niepewności, wygubisz tych, którzy mówią kłamstwo. (Psalm 5, 57); a w innem miejscu: gdy djabeł mówi kłamstwo, ze swego własnego mówi, dlatego, że jest kłamcą i ojcem kłamstwa (Jan 8, 44). I każde z nas znajdzie też w sobie dosyć wszelkiej złości i skażenia. tak, że niepotrzeba, aby Pan Bóg miał przydawać większej jeszcze nieprawości. Co się zaś tyczy zwykłego wyrażenia się Pisma Świętego, że Pan Bóg pewnych ludzi przywodzi do zatwardziałości serca, do zaślepienia, do opacznego rozumienia, to mamy tak rozumieć według wykładu Pisma Świętego, że Pan Bóg wszystko czyni sprawiedliwym sądem swoim, jako sędzia i mściciel sprawiedliwy. A chociaż się brzydzi wszelką złością, to jednak dopuszcza, aby źli i oporni ludzie popadali w większe jeszcze grzechy, karząc tym sposobem ich upór i niewdzięczność za łaskę i miłosierdzie swoje. I musi to przyznać każdy człowiek źle czyniący, że to czyni z umysłu i z własnej woli, nie czując w sobie żadnego przymuszenia ani gwałtu ze strony Boga. Gdy tan Pan Bóg dopuszcza zło i grzechy, to nie kocha się w grzechu, ale sprawiedliwym sądem grzech grzechem karze i potępia, nieraz używając ku dobremu złości ludzkiej, jak grzechy braci Józefa, nieraz co prędzej przywodząc do kresu złych ludzi, aby się złość ich nad dobrym nie rozciągała nad miarę. O czem Augustyn święty (de Enchiridio) temi słowy pisze: Dziwnym i niewypowiedzianym sposobem nic się nie dzieje na świecie bez woli Boga, chociaż się dzieje na świecie bez woli Boga, chociaż się dzieje przeciw woli jego, bo nie stałoby się, gdyby on tego nie dopuścił I nie bez woli swojej on to dopuszcza, ale z wolą swoją. Dobry Pan Bóg niedopuszczałby złych rzeczy, gdyby jako wszechmogący i ze złego nie mógł uczynić dobrego. Inne wszystkie gadania i pytania, czy Pan Bóg chciał upadku Adama, lub czyli go przywiódł do grzechu lub dla czego tego upadku nie udaremnił, i tym podobne, uważamy za niepotrzebne i zbyteczne, na które odpowiedź nie jest rzeczą godziwą, chyba że z powodu ludzi upornych i heretyków trzeba dać słuszne objaśnienia na zasadzie Słowa Bożego. Tak czynili niektórzy pobożni nauczyciele Kościoła Chrześcijańskiego, bo jawnie z dowodów Pisma Świętego możemy widzieć, jak Pan Bóg zakazał Adamowi, aby nie jadł owocu z drzewa poznania dobrego i złego, i jak potem srogo a sprawiedliwie ukarał to przestępstwo. A złości i grzechy nasze nie dlatego bywają nazwane złemi, że Pan Bóg o nich wiedział, za nim się stały, lub że ich dopuścił, lecz w stosunku do szatana, który jest pierwsza przyczyna grzechu, a także i w stosunku do naszej woli, że sami sobie obieramy rzeczy przeciwne Bogu, i woli jego świetej.
  9. Ponieważ ta sprawa zawsze wywoływała wielkie niezgody i sprzeczne zdania wśród Nauczycieli Kościoła Powszechnego, potrzebną jest rzeczą, aby każdy rozważył trojakie położenie i warunek natury ludzkiej. Najprzód, jakim był człowiek przed upadkiem w grzech: mianowicie, że był doskonałym, sprawiedliwym i wolnym, i mógł, gdyby chciał, wytrwać w dobrem, albo też mógł skłonić się do złego. Uczynił on to ostatnie, i tym sposobem, z własnej woli popadł w grzech i w śmierć wieczną, i nietylko sam, ale i wszyscy następcy jego. Potem rozważyć trzeba, jakim człowiek się stał, i jakim jeszcze jest po upadku. Nie odjął mu też Pan Bóg rozumu, nie pozbawił go wolnej woli. ani go przeistoczył w kamień lub w drewno, ale wszystkie te pierwotne dary, z powodu których człowiek był stworzony na wyobrażenie Boże, do tego stopnia zostały zmienione i zepsute przez grzech pierworodny, że człowiek już nie posiada w sobie tej doskonałej władzy i możności, jaką posiadał ojciec nasz Adam przed upadkiem w grzech. Rozum przyrodzony został zaćmiony, wola ludzka stała się niewolniczą, bo służy i poddana jest grzechowi i to dobrowolnie; bez żadnego przymusu. Bo wola z natury swej ma tę swobodę w sobie, że między dwiema rzeczami tę, którą chce, woli i obiera. Dlatego do złości do żądz cielesnych człowiek z własnej woli jest doskonały i chętny, nie czując w sobie żadnego przymusu ani ze strony Boga, ani ze. strony djabła. Chociaż częstokroć tak bywa; że Pan Bóg już zamierzone i rozpoczęto złości ludzkie hamować raczy, to jednak pozostawia człowiekowi wolny wybór i przedsięwzięcie takich złych uczynków, nie dopuszczając tylko swoją wszechmocą, aby do skutku i do końca doprowadzone zostały. Czego mamy jawny przykład w sprawie braci Józefa. Umyślili oni z całą wolą zgładzić ze świata Józefa, ale rzecz ta nie przyszła do skutku, Pan Bóg przez inne przyczyny to ich przedsięwzięcie udaremnił. A co się tyczy skłonności do dobrego i do pobożnych cnot, tam rozum ludzki jest chory, i niema zdrowego rozsądku o rzeczach Boskich. Dlatego Chrystus Pan w Ewangielii, I wszyscy Apostołowie pokazują nam usilnie nowe odrodzenie się ku zbawieniu, i rozkazują to urodzenie się pierwsze, które jest z Adama, jako nic nie warte i nie użyteczne zewlóczyć i zdejmować z siebie. O czem Paweł święty mówi: człowiek cielesny nie pojmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, (l Kor. 2, 14). Tenże Apostół na innem miejscu twierdzi: nie żebyśmy zdolni byli pomyśleć coś od siebie samych, jako z siebie samych (2 Kor. 3, 5). A ponieważ rozum jest kierownikiem woli człowieka łatwo wyrozumieć możemy,. widząc wielką niedoskonałość i ślepotę jego, że i wola nasza idąc za ślepym przewodnikiem nie daleko zajdzie, i nie wiele się ku dobremu zwróci. Dlatego każdy człowiek dopóki się nie odrodzi na nowo z Ducha Bożego, nie posiada w sobie dobrej woli, aby własnemi siłami mógł dobrze czynić i podobać się Panu Bogu. Albowiem Chrystus Pan w Ewangielii według Jana świętego, tak powiedzieć raczył: zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, wszelki kto czyni grzech, sługą jest grzechu (8, 34), a Paweł święty napisał: zamysł ciała jest nieprzyjaźnią przeciw Bogu, gdyż się zakonowi nie poddaje, bo i nie może (Rzym 8, 7). A co się tyczy spraw cielesnych i ziemskich pozostał się w człowieku i po upadku jaki taki rozum. Albowiem z miłosierdzia swego pozostawił Pan Bóg człowiekowi wrodzoną zdolność i rozum, chociaż daleko pośledniejszy od tego, jaki posiadał przed upadkiem. Bóg chce, abyśmy się w tem ćwiczyli, dodając nam i szczególne swe dary i pomnożenie wrodzonego rozumu. I pewną jest rzeczą, że bez błogosławieństwa Pańskiego żadna nauka nie działaby się z korzyścią. Co nietylko poświadcza Pismo Święte, ale i filozofowie pogańscy Bogu przypisywali początek i wynalazek wszystkich nauk. Na koniec baczyć pilnie na to trzeba, jaką chęć woli i usiłowania do dobrego mają ludzie już odrodzeni przez Ducha Bożego. W odrodzeniu tedy przedewszystkiem rozum bywa oświecony przez Ducha Świętego, aby zdołał wyrozumieć tajemnicę i wolę Bożą. Potem wola nietylko zostaje odmienioną przez Ducha Świętego, ale bierze z niego wspomożenie, tak, że człowiek już i chce i może dobrze czynić. (Rzym 8, 5). Gdybyśmy tego nie przyznali, musielibyśmy zaprzeczyć wolności chrześcijańskiej i sprowadzić na lud chrześcijański niewolę zakonu, lecz powiedział Pan Bóg przez Proroka: dam zakon mój do wnętrza ich, i w sercach ich napiszę go (Jerem, 31. 33). Również Chrystus Pan mówi w Ewangielii: jeśli was syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie (Jan 8, 30). I Paweł święty do Filiponsów napisał: wam to dano dla Chrystusa, abyście nietylko weń wierzyli, ale i cierpieli dla niego (Filip, l, 29), i dalej: jestem pewny tego, że ten, który rozpoczął w was dobrą sprawy, wykona ją aż do dnia Jezusa Chrystusa (Filip l, 6), i podobnież: Bóg sprawuje w was i chęć i wykonanie według upodobania (Filip. 2, 13). W tej nauce na dwie rzeczy pilnie baczyć trzeba: Naprzód, że ludzie odrodzeni w swem przedsięwzięciu i wykonywaniu dobrych uczynków nietylko pomimo własnej swej woli, doznają działania Ducha Bożego, ale sami z siebie mają już chętną wolę do dobrego, i czynią dobrze. Albowiem przez Boga zostają pociągnięci i prowadzeni, aby też i sami z siebie czynili to, co czynią za sprawą jego. O czem Augustyn święty pięknie napisał: że Bóg nazwany jest naszym pomocnikiem, a temu tylko dopomożonem być może, kto cośkolwiek czyni, Manichejczycy bardzo w tem zbłądzili, że odarli człowieka ze wszelkiego czynu i uczynili go jakby kamieniem lub drewnem. Po wtóre wiedzieć potrzeba, że w odrodzonych ludziach jednak pozostaje wrodzona słabość i niemoc. Albowiem ponieważ grzech wrodzony pozostaje w naszem ciele, a ciało zawsze się sprzeciwia duchowi, dlatego ludzie odrodzeni nie mogą tak doskonale wykonać woli Bożej, jakby radzi. O czem Paweł święty przekonywająco pisze w liście do Rzymian w pierwszym rozdziale, i w liście do Galatów w rozdziale 5. Ztąd dobra nasza wola w tej mierze, jest bardzo słaba, a to z powodu, że stary Adam tkwi w nas do śmierci, i z powodu wrodzonego zepsucia naszego. A ponieważ za sprawą Ducha Bożego ciało nasze i grzech pierworodny w nas nie są w stanie zupełnie stłumić duchowego odrodzenia, ludzie wierzący są nazwani wolnymi, tak jednak, że zawsze czują w sobie wrodzone skażenie i niedoskonałość, i nie mogą nic przypisać swoim siłom, ani dobrej woli swego umysłu. Albowiem każdy wierzący chrześcijanin powinien zawsze baczyć na to, co święty Augustyn tak często przypomina na podstawie słów Apostolskich: i cóż, masz czegobyś nie otrzymał? a jeśliś otrzymał, dlaczego się chlubisz, jakobyś nie otrzymał? (l Kor. 4, 7,). Do tego nie może człowiek pobożny na razie wypełnić tego, co przedsiębierze w swoim umyśle, bo skuteczność i wykonanie wszystkich czynów naszych, leży w ręku Boga; i dlatego prosić musimy Pana Boga o szczęśliwe powodzenie, tak jak Paweł święty prosi o szczęśliwą podróż (Rzym l, 10). Z tej przyczyny dobre chęci woli naszej, są ograniczone i niedoskonale. Co się tyczy działania powierzchownego, wszyscy ludzie wogóle tak odrodzeni z ducha, jak i według ciała żyjący, mają jednaką wolną wolę. Gdyż i nieme zwierzęta według swoich zmysłów, mogą się dowolnie z miejsca na miejsce poruszać, niektóre rzeczy chcąc, a innych nie chcąc. Może człowiek mówić kiedy chce, albo milczeć, może chodzić, albo w miejscu siedzieć. Lecz i tu wszechmocność Bożą, która wszystko sprawia należy postawić na pierwszem miejscu. Bo Balaam pogański wieszczek nie mógł pojechać tam gdzie chciał (4 Mojż. 24,1), a Zacharyasz przyszedłszy z świątyni, nie mógł mówić, chociażby rad mówił. (Łuk. l, 22). Dlatego odrzucamy Manichejczyków w tych rzeczach, gdy nie wyznają, że człowiek od Pana Boga był początkowo stworzony dobrym, i że dobrowolnie zwrócił się do złego. Ganimy też Pelagianów, którzy powiadają, że chociaż człowiek z natury swojej jest złym, ma wolną wolę do wypełnienia przykazania Bożego. Obie strony mają pojęcia przeciwne wyraźnemu wyrzeczeniu Pisma Świętego, albowiem napisano jest: że Bóg stworzył pierwszego człowieka dobrym (Kazn. 7, 29) i na wyobrażenie swoje, a więc pierwszy błąd upada. Drugiego zaś Chrystus Pan nie dopuszcza w tych słowach: jeśli was syn wyswobodził, prawdziwie wolnymi będziecie (Jan 8, 30).
  10. Pan Bóg przejrzał od wieków, lub innemi słowy mówiąc, wybrał i przeznaczył świętych swoich, tych których chciał, ze szczerej łaski swojej, aby ich zbawił w Chrystusie Panu, a to według słów Apostolskich: Bóg nas wybrał w nim przed założeniem świata (Efez. 1, 4) i dalej: który nas zbawił i powołał powołaniem świętem nie według uczynków naszych, ale według postanowienia i łaski danej nam w Chrystusie Jezusie przed czasy wiecznemi, a teraz objawionej przez okazanie się Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa (2 Tym. l, 910). Chociaż tedy to przejrzenie albo przeznaczenie świętych staje się nie z powodu godności i zasług ludzkich, ale z woli Bożej i ze szczerej łaski, to jednak dał nam Pan Bóg jasną i widomą formę i powód tego tajemniczego przejrzenia. Albowiem nie w inny sposób przejrzał i wybrał wszystkich świętych swoich, jak w Chrystusie Panu i przez Chrystusa Pana. Dlatego, ci którzy przez wiarę są wszczepieni w Chrystusa Pana, ci są też wybrani. A ci. którzy prawdziwą wiarą nie żyją w Chrystusie, ci są wiecznie odrzuceni, na zasadzie słów Pawła świętego, któremi mówi do Koryntów: badajcie samych siebie, czy jesteście w wierze, samych siebie doświadczajcie. Czyliż samych siebie nie znacie, że Jezus Chrystus w was jest? chyba że jesteście odrzuceni. (2 Kor. 13, 5). Tak tedy wybranymi Bożymi są wszyscy święci w Chrystusie Panu, których Pan Bóg wybrał nie daremnie, ani nie bez powodu, ale z pewnym celem i skutkiem, o czem Apostół pisze temi słowy: wybrał nas w nim, abyśmy byli świętymi, niepokalanymi przed nim w miłości, i przeznaczył nas ku przysposobieniu sobie za synów przez Jezusa Chrystusa, według upodobania woli swojej, na chwałę sławy łaski swojej (Filip l, 46). A chociaż Pan Bóg tylko wie o wiernych swoich, i zna ich, i chociaż mała tylko liczba za wybranych poczytywaną bywa, to jednak o wszystkich mamy mieć dobrą nadzieję i lekkomyślnie nie potępiać nikogo, tak jak Paweł święty pisząc do Filipensów, o wszystkich członkach togo zboru mówi: dziękuję Bogu za was wszystkich, za społeczność waszą w Ewangielii, będąc pewny tego, że ten, który rozpoczął w was dobrą sprawę, wykona ją. Jakoż sprawiedliwą jest rzeczą abym tak myślał o was wszystkich. (Filip l, 37). Również Chrystus Pan, (Łuk. 13) gdy był pytany o to, że tylko mała liczba ludzi miała być zbawionych, nie wspomina o wielkiej ałbo malej liczbie, ale napomina wszystkich, aby się pilnie garnęli do ciasnej drogi. Jakoby tak rzekł: nie wasza to jest rzecz pytać się o tajemnicę przejrzenia Bożego, ale starajcie się pilnie, abyście prostą drogą weszli do nieba (Łuk. 13,2324). Dlatego ganimy wszystkich bezbożnych i przewrotnych ludzi, którzy zwykli mówić: mało jest wybranych, a ponieważ o tem wiedzieć nie mogę, czy jestem przeznaczony do życia wiecznego, tedy wolę żyć według upodobania ciała. Albo jak inni mówią: Jeżeli z pewnością jestem przez Boga przeznaczonym albo wybranym, nic mi, cokolwiek czynić będę, nie przeszkodzi do przeznaczonego zbawienia, a jeśli, jestem zaliczony do potępionych, tedy mi ani żadna wia' ra ani pokuta nie pomoże, bo postanowienie Boże, albo przeznaczenie, .nie może uledz zmianie; nauki więc i upomnienia są zbyteczne. Przeciwko tym wszystkim napisał Paweł święty do Tymoteusza te słowa: Sługa Pański ma być gotowym do nauczania, aby z łagodnością nauczał przeciwników, czy też im Bóg nie da upamiętanła do poznania prawdy, aby wytrzeźwieli z sideł djabła, który ich złowił ku pełnieniu woli jego. (2 Tym. 2, 2426). To potwierdza Augustyn św. (De bono perseverantiae rozdz. 14) wykazując, że w Kościele mają być dwie rzeczy opowiadane: Naprzód szczera łaska i dobroć Boska z powodu której zostajemy wybrani i przeznaczeni, a potem nasze staranie, napominanie i ćwiczenie się w sprawach zbawienia dotyczących. Odrzucamy tedy wszystkich, którzy pomijając Chrystusa Pana, pytają się, czy są przeznaczeni od wieków, chcąc wiedzieć co, Pan Bóg przed wiekami względem nich przeznaczyć i obiecać raczył. Albowiem mamy słuchać głosu świętej Ewangielii, i powinniśmy obietnice Boże przyjmować z niewątpliwą wiarą. I ktokolwiek wierzy ( mieszka w Chrystusie Panu, ten już jest przeznaczony i wybrany do życia wiecznego. Gdyż Bóg Ojciec wszystkie te swoje wieczne postanowienia i przejrzenia, dotyczące zbawienia ludzkiego, uczynił i objawił w Synu swoim umiłowanym według słów Apostolskich. Dlatego w Kościele Bożym te nauki zawsze głoszone być mają w tem rozumieniu, jak wielką miłość Ojciec niebieski okazać ku nam raczył w Synu swoim, jak wiele Chrystus Pan dla nas uczynił, jak łaskawie nas wzywa do siebie i woła, mówiąc: pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie (Mat. 11, 28), również: tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, co weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny (Jan 3, 10); oraz: nie jest wolą Ojca waszego, aby zginął jeden z tych małych (Mat. 18; 14). Ten tedy Chrystus Pan i nasz Zbawiciel, niechaj będzie dla nas zwierciadłem, w którem byśmy Boskie nasze przeznaczenie jasno zobaczyć byli wstanie. Będziemy mieli dostateczne świadectwo i zapewnienie, żeśmy w księgach żywota od wieczności wpisani, jeżeli pozostawać będziemy w społeczności z Chrystusem Panem, to jest jeżeli przez prawdziwą wiarę czujemy, że on jest naszym, a my jego. W pokusach ciężkich z powodu przeznaczenia Pańskiego niechaj nas pocieszają i ogólne obietnice Boże wszystkim wierzącym dane. Albowiem Chrystus Pan powiedział: proście a będzie wam dane, każdy bowiem kto prosi dostaje (Mat. 7, 78). I cały Kościół Powszechny odmawia wspólnie Modlitwę Pańską, wołając do Boga, i nazywając go Ojcem swoim. I przez Chrzest wszyscy jesteśmy wszczepieni w ciało Chrystusowe, i bywamy karmieni ciałem jego, i pojeni krwią jego ku żywotowi wiecznemu. Przez to wzmocnieni w umyśle swoim, mamy według rozkazu Apostolskiego z bojaźnią i ze drżeniem sprawować zbawienie swoje. (Filip, 2, 12).
  11. Wierzymy i wyznajemy, że Syn Boga żywego Pan nasz Jezus Chrystus jest od Ojca przeznaczony i postanowiony jako Zbawiciel świata od wieków, wierzymy też, że ten Pan czasu wypełnienia narodził się jako człowiek z Panny niepokalanej, będąc przed założeniem świata i od wieków urodzony z Ojca sposobem niewypowiedzianym i niepojętym, o czem pisał Jezajasz Prorok: narodzenie jego i któż wypowiedzieć może? (Izaj. 53, 8), a Micheasz: wyjścia jego są z dawna, ode dni wiecznych (Mich. 5, 2), także Jan święty w Ewangielii: na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo (Jan l, 1). Jest tedy Syn pod względem Bóstwa równy Ojcu, i jednej z nim istoty albo natury, Bóg prawdziwy, nie z Imienia, nie przez przysposobienie, nie z łaski, ani z jakiego postanowienia, ale z istoty i z natury, tak jak Jan święty napisał o nim: ten ci jest prawdziwy Bóg i żywot wieczny (l Jan 6, 20). Również Paweł święty zwie go dziedzicem wszystkiego, przez którego Bóg i wieki uczynił, który jest odblaskiem chwały i wyrażeniem istoty jego, niosąc wszystko słowem mocy swojej (Żyd. l, 2—3). I sam Chrystus Pan mówi: uwielbij mnie, Ojcze, u siebie samego, tą chwalą, którą miałem u Ciebie, pierwej, niżeli świat był (Jan 17, 5). O czem Jan święty w innem miejscu napisał, gdy Żydzi chcieli zabić Chrystusa Pana, gdyż Boga nazwał Ojcem swoim, i siebie czynił równym Bogu. (Jan 5, l8). Z tego powodu brzydzimy się bezbożną nauką Aryańską i wszystkich tych, którzy powstali przeciwko Synowi Bożemu, a w ostatnich czasach Hiszpan Michał Servet i inni, przez których szatan, zaczerpawszy z piekła nieznośne bluźnierstwa przeciwko Chrystusowi Panu, rozsiewał je bezwstydnie i bezbożnie po całym świecie. Wierzymy, i wyznajemy że ten wieczny Syn Boży jest synem człowieczym, z pokolenia Abrahama i z domu Dawida, nie przez złączenie z mężczyzną (jak utrzymywał Ebion) ale poczęty przez Ducha Świętego i narodzony z niepokalanej zawsze Maryi Panny. O czem wszyscy Ewangieliści dokładnie napisali, a Paweł święty mówi: albowiem nie Aniołów przyjmuje on, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje (Żyd 2, 16), a Jan święty: wszelki duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł, w ciele, nie jest z Boga (l Jan 4, 3). Ciało tedy Chrystusa Pana było i jest prawdziwem, nie zmyślonem, ani z nieba sprowadzonem, jak to błędnie rozumieli heretycy dawni Walentyn i Marcion. Podobnież i dusza Chrystusa Pana naszego była i jest prawdziwą, nie pozbawiona zmysłu i rozumu jak mniemał Apolinaris, ani ciało bez duszy jak uczył Eunomiusz, ale dusza z rozumem i ciało z jego zmysłami, przez które to zmysły odczuwał istotnie boleści czasu swego umęczenia. O czem sam świadczy, mówiąc: smętna jest dusza moja aż do śmierci (Mat. 26, 38), i: dusza moja zatrwożona jest (Jan 12, 27). Uznajemy tedy w jednym i tymże Panu naszym Jezusie Chrystusie dwie natury: Boską i ludzką które są tak w nim złączone i zjednoczone, że się ani pomieszały, ani jedna drugiej nie zagubiła, ale każda pozostaje przy swej naturalnej własności jednej tylko osoby, albo istności, to jest czcimy i chwalimy jednego tylko Chrystusa Pana, Boga i człowieka prawdziwego, a nie dwóch osobnych, który według Bóstwa jest jednej istoty z Bogiem Ojcem, jemu we wszystkiem podobny, za wyjątkiem grzechu. Albowiem tak jak z obrzydzeniem odrzucamy błąd Nestoryjusza, który z jednego Chrystusa Pana dwóch uczynił, tak też przeklinamy okropne szaleństwo Eutychesa, Monoteletów i Monofizytów, którzy usiłowali zatracić w Chrystusie Panu właściwość natury ludzkiej. Nie wierzymy tedy temu, żeby Chrystus Pan mógł cierpieć według Bóstwa swego, lub żeby według człowieczeństwa swego, mógł się jeszcze cieleśnie znajdować na ziemi. Albowiem prawdziwa istota ciała Chrystusa Pana nie zginęła po jego zmartwychwstaniu i uwielbieniu, ani się nie przemieniła w Bóstwo, ale w prawdziwym człowieku pozostały własności duszy i ciała, wedlug natury człowieka, chociaż zawsze jeden Chrystus, który wszechmocnością Bóstwa swego, jest wszędzie obecny, a według człowieczeństwa swego, wstąpił na niebiosa i siedzi na prawicy Ojca. Dlatego odrzucamy wszystkie niestałe i lekkomyślne o tem wynalazki Szwengfelda i do niego podobnych, a z takimi wszetecznikami społeczności nie mamy. Wierzymy nadto, że Pan i Zbawiciel nasz Jezus Chrystus prawdziwie cierpiał i umarł za nas w ciele, według słów Piotra Świętego (l Piotr 4, 1). Mamy w obrzydzeniu Jakobitów heretyków szaleństwo i wszystkich Turków i Żydów, którzy bluźnią męką Pańską i jej urągają,. Wszakże wyznajemy według słów Pawła świętego: Że Pan chwały został za nas ukrzyżowany (l Kor. 2, 8). Albowiem tę społeczność świętą Bóstwa z człowieczeństwem, i ich właściwości w osobie Chrystusa Pana, opisane w Piśmie Świętem i przyjęto od całego starożytnego Kościoła Apostolskiego, zachowujemy z całą czcią; co nauczyciele Kościoła nazywają communicatio idiomatum. Wierzymy i wyznajemy, że tenże Pan a Zbawiciel nasz Jezus Chrystus w tem samem prawdziwem ciele w jakim był ukrzyżowany i umarł, znów zmartwychwstał, że nie stworzył sobie innego ciała ani go w ducha przemienił, ale że zachować raczył prawdziwą istotę i naturę ciała. Albowiem po swem zmartwychwstaniu, gdy Apostołowie myśleli, że im się ukazał duch Pański w postaci cielesnej, Chrystus Pan pokazuje im ręce i nogi swoje gwoździami przebodzone, mówiąc: oglądajcie ręce moje i nogi moje, że to ja sam jestem; dotykajcie się mnie i obaczcie, bo duch niema ciała, ani kości, jak widzicie, że ja mam. (Łuk. 24, 39). Wierzymy też, że Chrystus Pan w tamże prawdziwem ciele wstąpił widomie po nad wszystkie niebiosa do najwyższego Nieba, do stolicy Majestatu Boskiego na prawicę Ojcowską, która to prawica chociaż oznacza i współudział w chwale i wszechmocności Boskiej, oznacza również i pewne miejsce, o jakim sam Chrystus Pan powiedzieć raczył, że tam musiał wstąpić, aby wiernym swoim miejsce zgotował. (Jan 14, 2). I Piotr święty powiada: Chrystusa musi przyjąć niebo, aż do czasu przywrócenia wszystkiego (Dz. Ap. 3, 21), i z nieba przyjdzie on znów czasu ostatniego na sąd, gdy złość na świecie weźmie górę, gdy antychryst sfałszuje wiarę i prawdziwe nabożeństwo, i wszystko napełni wszelaką bezbożnością i zabobonami, spustoszywszy Kościół Boży krwią, ogniem i mieczem. A Chrystus Pan po to powróci na ziemię, aby silną prawicą wybawił Kościół swój, i zniszczył antychrysta z całą jego złością, osądziwszy żywych i umarłych. (Dz. Ap. 17, 31). Albowiem umarli zmartwychwstaną, a ci, którzy w owym dniu, nieznanym dla żadnego stworzenia (Mar. 13, 32) jeszcze przy życiu będą, zostaną w oka mgnieniu przemienieni. Wszyscy wierzący będą pochwyceni na spotkanie Pana na powietrze (l Tess. 4, 17), ażeby wespół z nim weszli do błogosławionych przybytków, by żyć wiecznie; ale niewierzący i bezbożni zstąpią z djablami do piekł, by gorzeć w wieczności, i nigdy nie być wybawionymi ze swych mąk (Mat, 25, 41; 2 Tess. l, 8; 2 Piotr 3, 7). Dlatego odrzucamy wszystkich, którzy nie wierzą w prawdziwe zmartwychwstanie naszego ciała, oraz wszystkich stronników Jana Jerozolimskiego (34), przeciwko któremu pisał św. Hieronim (), że nie miał prawdziwego pojęcia o uwielbieniu ciała wskrzeszonych. Odrzucamy też i tych, którzy twierdzą, jakoby djabli i wszyscy bezbożni mieli kiedyś zostać zbawieni, i że położony będzie koniec ich mękom piekielnym. Bo Pan wręcz powiada: Gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie (Mar. 9, 44, 48). Oprócz tego ganimy i odrzucamy wszystkie baśni Żydów i dzisiejszych Nowochrzceńców, () którzy się spodziewają przed sądem ostatecznym jakiegoś złotego wieku na ziemi, oraz, że ludzie wierzący w Chrystusa Pana posiędą wszystkie Królestwa, wytraciwszy swych nieprzyjaciół i ludzi bezbożnych. Albowiem o tych rzeczach inaczej nas naucza prawda Słowa Bożego, jak napisano: Mat. r. 24 i 25; Łuk. r. 18; 2 Tess, r. 2 i Tym. 3 i 4. Pan tedy i Zbawiciel nasz Jezus Chrystus męką i śmiercią swoją, oraz zupełnem posłuszeństwem, które wypełnić raczył za nas w ciele po narodzeniu swojem, pojednał wszystkich wierzących z Ojcem swoim, oczyścił nas od grzechu zwalczył śmierć, zwyciężył potępienie i piekło, zmartwychwstaniem sprawił żywot wieczny, i przywrócił człowiekowi .nieśmiertelność (Rzym 10, 9; Jan 11, 25). Albowiem on jest naszą sprawiedliwością, naszem życiem i zmartwychwstaniem, w nim jedynie mają wszyscy odpuszczenie grzechów, i doskonałość wobec niedostatków swoich, w nim zbawienie i obfitość wszelką darów Bożych, jak Apostoł napisał do Koloss. l, 19, i 2, 10: ponieważ upodobało się Ojcu, aby w nim mieszkała wszelka pełność; i wy macie pełność w nim. Dlatego wierzymy i wyznajemy, że Chrystus Pan jest jedynym i wiecznym Zbawicielem rodu ludzkiego i całego świata, w. którym wszyscy są zbawieni, i którzy i przed i pod zakonem i Ewangielją zostali zbawieni, i którzy jeszcze do skończenia świata zbawieni być mają. Albowiem sam Pan powiedział w Ewangielii: kto nie wchodzi drzwiami do owczarni, ale wchodzi inną drogą, ten jest złodziejem i zbójcą; jam jest drzwiami do owiec (Jan 10, l, 7); również Jan św. 8, 50: Abraham cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał i radował się. I Apostoł Piotr mówi: i niemasz w nikim innym zbawienia, albowiem nie masz żadnego innego imienia pod niebem danego ludziom, przez którebyśmy mieli być zbawieni, (Dz. Ap. 4, 12; 10, 43), A tak wierzymy silnie, że będziemy zbawieni przez łaskę Bożą w Jezusie Chrystusie, jako i wierni przodkowie nasi. Albowiem tak napisał o tem Paweł święty: wszyscy ojcowie nasi jedli ten sam pokarm duchowy i pili ten sam napój duchowy, albowiem pili z opoki duchowej, która za nimi szła, a tą opoką był Chrystus, (l Kor. 10, 3). Również i Ewangielista Jan święty nazywa Chrystusa Pana Barankiem zamordowanym od założenia świata (Obj. 13, 8), i Barankiem, który gładzi grzech świata (Jan l, 29), Wyznajemy tedy i zwiastujemy, że Chrystus Pan jest jedynym Zbawicielem świata, i Odkupicielem, Królem i Biskupem najwyższym, prawdziwym Mosyaszem, świętym i błogosławionym, którego zdawna oczekiwali wszyscy wierni, którego odpostaciowały wszystkie obrządki i ceremonie zakonu, którego według obietnicy swojej Bóg Ojciec dał i posiał na świat, tak, że już innego oczekiwać nie należy. Innej nadziei niema, samemu Chrystusowi Panu tą,, chwalę oddać musimy, woń wierzyć, i na nim samym polegać, odrzucając innych pomocników i pośredników. Bo wszyscy, którzy w czem innym szukają zbawienia swego, aniżeli w samym Chrystusie Panu, wypadli z łaski, i czynią Chrystusa dla siebie zbytecznym. (Gal, 5, 4). I ażeby krótkiemi słowy wypowiedzieć wszystko według potrzeby: wierzymy uprzejmem sercem, i wyznajemy szczerą mową to wszystko, co nam w Pismach Prorockich i Apostolskich jest oznajmione i podano o zacnem narodzeniu się Syna Bożego, i przyjęciu przezeń człowieczeństwa. Trzymamy się też Symbolów albo wyznania wiary uczynionych na czterech przedniejszych Soborach: Nicejskim, Konstantynopolskim, Efezkim i Chalcedońskim, oraz symbolu Atanaziusza, o których wszystkich to rozumiemy, że się w tej rzeczy zupełnie zgadzają z Pismem Świętem, objawiając i objaśniając powszechną wiarę Chrzęścijańską, przez Apostołów podaną, od której się zupełnie uchylać nie chcemy, przeciwnie wszystkie błędy i sekty odrzucamy i ganimy.
  12. Wierzymy i wyznajemy, że Pan Bóg oznajmił nam całą wolę swoją, czego od nas chce, i co mu się w nas niepodoba. Z Zakonu poznać musimy, co jest dobrocią i sprawiedliwością, a co złością i niepobożnością. Przeto wyznajemy, że Zakon jest dobrym i świętym, częścią palcem Bożym napisany w sercach ludzkich (Rzym 2, l 5), który nazywamy zakonem przyrodzonym, częścią na dwóch tablicach kamiennych napisany, który Pan Bóg, przez Mojżesza ludowi swemu podał, a ten zakon dla lepszego wyrozumienia nazywamy moralnym, to znaczy, obowiązujący wszystkie narody w ich sprawach i obyczajach. Oprócz tego Mojżesz w księgach swoich napisał więcej ustaw dotyczących zakonu, które Pan Bóg polecić raczył tylko do czasu ludowi Izraelskiemu. Z tych jedne dotyczą ceremonii, albo obrządków przy nabożeństwie, a inne odnoszą się do spraw państwowych i rodzinnych. Wierzymy więc, że w tym Zakonie Pańskim jest nam najzupełniej przedstawioną cała wola Boga i wszystkie przykazania, potrzebne we wszystkich okolicznościach życia, inaczej Pan Bóg nie zabraniałby tak srogo, żeby cośkolwiek do tego Zakonu dodawać, albo z niego ujmować (5 Mojż. 4, 2) i nie polecałby postępować prostą drogą, nie zbaczając ani na prawo, ani na lewo (Jeż. 30, 21). Wyznajemy też, że ten Zakon nie może nas usprawiedliwić żadną miarą przed sądem Boga żywego, dla uczynków swoich, przeciwnie poznajemy z niego słabość swoją, niedostatek, grzech i potępienie swoje, i zwątpiwszy w swoje siły, musimy się w prawdziwej wierze zwrócić i uciec do Chrystusa Pana. Albowiem wyraźnie powiada Apostół Boży, że Zakon sprawia gniew (Rzym. 4, 15), i przez Zakon jest poznanie grzechów (Rzym. 3, 20). Gdyby był dany Zakon, któryby mógł ożywiać prawdziwieby z Zakonu była sprawiedliwość. Ale Pismo Zakonu zamknęło wszystko pod grzechem, aby obietnica z wiary w Jezusa Chrystusa, była dana wierzącym. A tak Zakon był naszym przewodnikiem ku Chrystusowi, abyśmy z wiary byli usprawiedliwieni (Gal. 3, 21, 22, 24). Żaden człowiek nie mógl i nie może zadosyć uczynić Zakonowi Bożemu i wypełnić go zupełnie, a to dla wrodzonej słabości naszego ciała i dla grzechu, który mieszka w ciele naszem, aż do ostatniej chwili życia naszego. Albowiem tak o tem napisał Paweł święty: Co nie możebne było dla Zakonu, w czem on był słaby przez ciało, Bóg posławszy Syna swego w podobieństwie grzesznego ciała i z powodu grzechu, potępił grzech w ciele. (Rzym 8, 3). Dlatego końcem Zakonu jest Chrystus, ku sprawiediwości każdemu wierzącemu (Rzym 10, 4), który odkupił nas z przekleństwa Zakonu; stawszy się za nas przekleństwem (Gal. 3, 13). Tak udziela on nam przez wiarę, doskonałości swojej, gdy wierzymy weń, i jego zupełna sprawiedliwość bywa nam zaliczona za naszą własną. Ztąd Zakon Boży już więcej żadnej mocy nie posiada, więcej nas nie potępia, i nie sprawuje gniewu Bożego w wierzących, bowiem jesteśmy pod łaską, a nie pod Zakonem (Gal. G, 14). Nadto Chrystus Pan wypełnił, wszystkie obrazy i znaki Zakonu; ustąpił cień gdy przeszła rzecz sama, bo mamy w Chrystusie Panu całą prawdę i zupełność. Jednak nie odrzucamy Zakonu Bożego, pamiętając dobrze, co Pan powiedzieć raczył: Nie przyszedłem rozwiązać Zakonu i Proroków, ale wypełnić (Mat. 5, 17). Wiemy dobrze, że w Zakonie opisany jest obraz cnót i występków. Wiemy, że Pismo Zakonu wyłożone i objaśnione przez Ewangielię jest pożyteczne dla Kościoła Bożego, a przeto je radzi w zgromadzeniu czytamy. Albowiem chociaż oblicze Mojżesza okryte było zasłoną, to jednak Chrystus Pan, jak mówi Apostoł święty tę zasłonę zakonu usunął i wyjaśnił. Ganimy więc i odrzucamy wszystkie błędy, tak dawnych jak i nowych heretyków, które są przeciw Zakonowi Bożemu.
  13. Zakonowi przeciwstawiona jest Ewangielia. Albowiem Zakon sprawia gniew i ogłasza przekleństwo, Ewangielia zaś przynosi łaskę i błogosławieństwo. O czem Jan święty napisał: Zakon przez Mojżesza był dany, a łaska i prawda przez Jezusa Chrystusa stała się (Jan l, 17). Nie mniej jednak jest pewną rzeczą, że wszyscy wierni przed Zakonem i pod Zakonem nie zostawali bez Ewangielii, mieli bowiem obietnicę tego nowego poselstwa. Najpierwszą: że potomstwo niewiasty zetrze głowę wężowi (l Mojż. 3, 15), potem: i błogosławione będą w potomstwie twojem wszystkie narody ziemi (l Mojż. 22, l 8), również: nie będzie odjęte berło od Judy, aż przyjdzie Szylo (Mojż. 49, 10) dalej: Proroka wzbudzi Pan, z pośrodku braci ich (5 Mojż. 18, l8), i t.d. Uznajemy, że Pan Bóg owym dawnym Ojcom dał dwojakie obietnice, podobnie jak i nam w Nowym Testamencie. Jedne dotyczyły rzeczy cielesnych i doczesnych, mianowicie o ziemi Chananejskiej, o zwycięstwie nad nieprzyjaciółmi, tak jak i dziś mamy obietnice o chlebie powszednim, i o wszystkich potrzebach dotyczących ciała. Drugie zaś były i jeszcze są, w rzeczach niebieskich i wiecznych, mianowicie o łasce Bożej, o grzechów odpuszczeniu i o życiu wiecznem przez wiarę w Chrystusa Pana. Mieli tedy ludzie dane sobie obietnice nie tylko o rzeczach cielesnych, ale i o niebieskich i duchownych w Chrystusie Jezusie, który miał przyjść. O czem Piotr święty napisał : o którem to zbawieniu wywiadywali i badali się Prorocy, którzy prorokowali o tej łasce, jaka na nas przyjść miała (l Piotr l, 10); również i Paweł święty mówi: że Ewangielia była przedtem przyobiecaną przez Proroków w Piśmie Świętem (Rzym. l, 2), Z tego jasno się okazuje, że owi dawni Ojcowie nie byli bez Ewangielii Chrystusowej. Jakkolwiek mieli tym sposobem zawartą Ewangielię w Pismach Prorockich, przez którą dostępowali zbawienia w Chrystusie Panu z wiary, to jednak Ewangielia w wlaściwem znaczeniu tego słowa, to wesołe i radosne poselstwo, które naprzód zwiastowane było światu przez Jana Chrzciciela, potem przez samego Chrystusa Pana, a mianowicie przez jego Apostołów, i ich następców, którzy całemu światu głosili : że Pan Bóg wszechmogący raczył już spełnić wszystkie obietnice swoje, że nas już obdarował zesłaniem Syna Jedynego, że w nim istotnie stało się pojednanie z Ojcem, grzechów odpuszczanie, doskonałość i życie wieczne. Dlatego słusznie nazywa się Ewangielią, ta przez czterech Ewangielistów napisana historya, która bliżej opisuje sprawy o Chrystusie Panu, jakim sposobem to uczynił, i czego nauczał, i jak mamy w nim dostąpić zbawienia. Również i nauka wszystkich Apostołów, na piśmie pozostawiona, w której nam opowiadają o tymże Chrystusie Panu Synu Bożym, i przezeń dokonane nasze zbawienie, słusznie nazwaną jest nauką Ewangielii Chrystusowej, której to zacnej nazwy i po dziś dzień słusznie używają wszyscy, którzy przestrzegają czystej nauki Apostolskiej. Ta nauka tego nowego zwiastowania łaski Bożej jest przez Pawła świętego nazwana duchem i usługiwaniem ducha (2 Kor. 3, 6), dla tej przyczyny, że nie tylko przenika do cielesnego słuchu, ale i do^ serca, ożywiając i poświęcając za sprawą Ducha Świętego. Li lorą w przeciwstawieniu do ducha są wszystkie zewnętrzne ceremonie i ustawy Zakonu, które nie mogą sprawić w umysłach ludzi duchowego odrodzenia, przeciwnie pokazują nam wrodzono niedostatki, grzech nasz, gniew Boży i wieczne potopienie. Dlatego też Apostoł Boży nazywa Zakon posługiwaniem śmierci i mówi, że litera zabija, a duch ożywia (2 Kor. 3, 7). I za czasów Apostołów Pańskich byli fałszywi nauczyciele, którzy głosząc Ewangielię z domieszką Zakonu, błędnie nauczali, jakoby bez uczynków Zakonu Chrystus Pan nie mógł nas zbawić. Tego gatunku byli Ebionici i Nazarejczycy, których od dawnych czasów zwano Minejczykami. Lecz my wszystkich takich odrzucamy i potępiamy, zatrzymując szczerą i niesfałszowaną naukę Ewangielii i nauczając, że przez uczynki Zakonu, ponieważ mu zadosyć uczynić nie możemy, nikt nie może dostąpić sprawiedliwości przed Bogiem, ale jedynie z miłosierdzia Bożego, który nas przyjmuje za sprawiedliwych w umiłowanym Synu Swoim, a którą to sprawiedliwość, my bierzemy od niego przez wiarę żywą, z daru Ducha Świętego. O tem będzie obszerniejsze objaśnienie w artykule o usprawiedliwieniu naszem. A chociaż Ewangielia, gdy ją pan Bóg opowiadał, wydawała się Faryzeuszom nową nauką w stosunku do Zakonu, jak i prorok Jeremiasz przepowiadał o Nowym Testamencie, to jednak według prawdy Ewangielia jest najdawniejszą i najpierwszą nauką daną przez Boga. Albowiem Pan Bóg od wieków postanowił przez Chrystusa Pana zbawić upadły ród ludzki, które to wielkie postanowienie swoje oznajmił światu przez Ewangielię. Ztąd pewną jest rzeczą, że ponad Ewangielię, dawniejszej i przedniejszej nauki ani nie było, ani być nie może. Dlatego błądzą i przeciwko Bogu mówią wszyscy Duchowni Rzymscy, którzy w tych czasach naukę tę Ewangielii od Chrystusa Pana i od Apostołów podaną Kościołowi Powszechnemu, śmią nazywać nową, pokątną, od trzydziestu lat starą, a to dla tego, że się z ustawami i wymysłami ich Starszych zgodzić nie może. Niech jednak pamiętają, co o takich powiedział Jozajasz Prorok: biada tym którzy nazywają złe dobrem, a dobre złem, którzy uważają ciemność za światłość, a światłość za ciemność, którzy uważają gorzkość za słodycz, a słodycz za gorycz.
  14. Z Ewangielią zawsze jest połączona nauka o pokucie, albowiem tak powiedział Chrystus Pan w Ewangielii według Łukasza świętego: i musi być głoszone w imieniu mojem pokuta i odpuszczenie grzechów między wszystkiemi narody (Łuk. 24, 47). A przez pokutę rozumiemy zmianę umysłu i nawrócenie grzesznego człowieka, obudzono w nas przez słowo Ewangielii i przez Pucha Bożego, gdy człowiek nędzny poznaje w sobie wrodzone zepsucie i wszelką złość na podstawie Zakonu Bożego i tego przed obliczem Boga żałuje prawdziwie, ze skruszonem i pokornem sercem, nietylko ze wstydem dobrowolnie wyznając grzechy i biadając, ale złorzecząc swym postępkom z obrzydzeniem samego siebie, i przedsiębiorąc stanowczą poprawę, że po wszystek czas swego życia, będzie postępował świątobliwie w bojaźni Bożej i we wszelkiej pobożności. To jest krótko mówiąc prawdziwa pokuta, mianowicie: szczere i prawdziwe nawrócenie się ku Bogu i jego posłuszeństwu, i pilne a ciągłe wystrzeganie się djabła i wszelakiej złości. Znając zaś swoje wrodzone zepsucie, wiedzieć musimy, że tego usiłowaniem naszem osiągnąć nie możemy, ale że Bóg nas tem udarowywa, ze szczerej swej łaski. Dlatego tem większe powinno być w nas usiłowanie, o wzrost w nas świętej pokuty, z bezprzestannem pragnieniem Pańskiej pomocy, nie odkładając jej do lat starszych albo do czasu ostatniego. Paweł święty rozkazuje wiernym sługom Kościoła Bożego, by pilnie upominali i nauczali nieposłusznych i upornych w prawdzie, czy też im Bóg nie da pokuty i nawrócenia się do prawdy (2 Tym. 2, 25). Mamy też doskonały przykład prawdziwego żałowania za grzechy na Piotrze świętym, który gorzko narzekał i opłakiwał chwiejność swoją, przy zaparciu się Pana (Łuk. 22, 62). Również i Marya Magdalena nic przestawała szczerze żałować za grzechy swoje. (Łuk. 7, 38). Sposób zaś chrzościjańskiej spowiedzi wypowiedział Chrystus Pan w podobieństwie o synu marnotrawnym i jawnogrzeszniku. Albowiem ten rzekł do ojca swego Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przed tobą, i nie jestem już godzien, nazywać się synem twoim: uczyń mię jako jednego z najemników swoich (Łuk. 15, 18). Jawnogrzesznik zaś nie chciał i oczu swych podnieść w niebo, ale bił się w piersi swoje, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu (Łuk. 18, 13), I nie wątpimy, że wszyscy do nich podobni otrzymają z pewnością odpuszczenie grzechów i łaskę Bożą. Albowiem Jan święty pisze: jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy, i oczyścił nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, żeśmy nie zgrzeszyli., kłamcą go czynimy, i słowa jego w nas niema, (l Jan 1910). "Wierzymy tedy, że taka spowiedź albo wyznanie, płynące ze szczerego i wierzącego serca jest dostateczne przed Panem Bogiem, czy to człowiek sam w sercu swojemu Bogu swe złości objawia, czy wspólnie przy innych w zgromadzeniu Kościoła jawnie czyni spowiedź przed Bogiem, chociażby nie wyliczał potajemnie grzechów swoich Słudze Kościoła, i nie był rozgrzeszony. Albowiem nie mamy w tym względzie przykładu Apostolskiego, ani rozkazu o takiej spowiedzi, jaką postanowili księża Rzymscy, którzy do osoby Kapłana przywiązują odpuszczenie grzechów, a wiarę zbawienną w odpuszczenie grzechów, któraby w sercu każdego wierzącego świeciła, gaszą, tym sposobem i unicestwiają. Dawid jasno świadczy o spowiedzi swojej przed Bogiem, mówiąc: przetoż grzech mój oznajmiłem tobie, a nieprawości mojej niekryłem. Rzekłem: wyznam na siebie przestępstwa moje Panu, a tyś odpuścił nieprawości grzechu mego (Psalm 92, 5). Również i sam Chrystus Pan w modlitwie Pańskiej nauczył nas prawdziwej spowiedzi, abyśmy bez ustanku wołali do Ojca niebieskiego: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom (Mat. 6, 12). Dlatego żadną miarą nie może zastąpić odpuszczenie grzechów, bez takiej spowiedzi, którą się czyni Panu Bogu sercem uniżonem. A jeśliśmy przeciwko bliźnim zawinili, i z nimi się trzeba pojednać, i przed nimi spowiadać się z występków swoich, jeżeli chcemy, aby nam Pan Bóg odpuścił. O czem Jakób święty mówi: wyznawajcie jedni przed drugimi upadki (Jakób 5, l6). Istnieje jeszcze i trzeci sposób spowiedzi w Kościele Chrześcijańskim, który nie wszystkim ludziom wogóle jest potrzebny, jednak bardzo pożyteczny dla tych, którzy mając sumienie związane grzechem, albo usidleni pokusami szatańskiemi, sami sobie radzić nie mogą i nie poprzestają na powszechnej i jawnej absolucji słowa Bożego. Takim potrzeba oddzielnej z Pasterzem rozmowy i spowiedzi, aby przed nim sumienie swe otworzyli, i mogli gruntownie dostąpić uzdrowięnią, porady i pociechy ze słowa Bożego. Tak więc nie odrzucamy tego zwyczaju, bo on jest pożyteczny Kościołowi Bożemu według nauki Apostolskiej. Co się tycze kluczów Królestwa Bożego, danych od Pana Apostołom, każdy z łatwością przekonać się może jak nieprawnie Biskupi Rzymscy, z wielką krzywdą i ubliżeniem powagi Kościoła Powszechnego rozciągnęli te klucze nad rozkaz Pański, tak że z nich sporządzili sobie i miecze urzędu świeckiego, i berła i królestwa tego świata i korony cesarskie. Ostatecznie używają hardo zupełnej władzy i panowania nad wszystkimi rządzącymi, nad duszami i nad ciałami ludu chrześcijańskiego. My jednak, poprzestając na prawdzie i prostocie Słowa Bożego, powiadamy, że wszyscy Pasterze albo Biskupi Kościoła Powszechnego, mają jednaką władzę tych kluczów Chrystusowych, gdy prawdziwie opowiadają Ewangielię Pańską, to jest, gdy nauczają i napominają lud, ich pieczy powierzony, gdy przywodzą go do prawdziwej pokuty i karności Chrześcijańskiej, otwierając niebo i zwiastując odpuszczenie grzechów na miejscu Chrystusa Pana, każdemu sumieniu pokutującemu i posłusznemu Słowu Bożemu, a zamykając Królestwo niebieskie i zatrzymując grzechy wszystkim niepokutującym i lekkomyślnym niedowiarkom. Takie klucze obiecał Chrystus Pan wszystkim Apostołom w ogólności, u Mateusza św. w rozdz. 16, w. 19, i dał im je potem wszystkim zarówno (Jan 20, 23; Mar. 10, 15; Łuk. 24, 47), posyłając ich na cały świat, aby opowiadali jego Ewangielię, i odpuszczali grzechy ludziom pokutującym, jak napisali Ewangieliści Jan święty rozdz. 20, 23, Marek święty rozdz. 16, 15, i Łukasz św. rozdz. 24, 47. Również Paweł święty pisze o tem, mówiąc: a to wszystko z Boga, który nas z sobą pojednał przez Jezusa Chrystusa i dał nam usługiwanie pojednania. Przetoż w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby Bóg upominał przez nas; w miejsce Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem (2 Kor. 5, 18, 20). Z tych słów jasno się pokazuje, że innych kluczów Chrystus Pan nie dał Apostołom swoim, jak tylko naukę, o pokucie i o prawdziwej wierze. Tak Apostołowie, jak i prawdziwi ich następcy w nauce, zawsze jednali i po dziś dzień jednają lud z Bogiem, Tym sposobem odpuszczają ludziom grzechy i otwierają niebiosa, prowadząc ich przez wiarę w Chrystusa Pana do Królestwa Bożego. I klucze to bardzo się różnią od owych hardych i niepobożnych kluczów pysznych Kapłanów Żydowskich, o jakich Chrystus Pan powiedział w Ewangielii: biada wam zakonoznawcom, żeście wzięli klucz umiejętności; samiście nie weszli, i tym, którzy wnijść chcieli zabranialiście (Łuk. 11, 62). Tak tedy wszyscy prawdziwi Biskupi i Pasterze w Kościele Powszechnym używają tych kluczów według porządku, i rozgrzeszają ludzi, gdy Ewangielię Chrystusową a w niej odpuszczenie grzechów, opowiadają wszystkim wiernym w ogóle, i każdemu w szczególności. I niema innej ważniejszej nad tę absolucyi, jak to Rzymscy księża sobie przywłaszczają, przypisując coś szczególnego swej ułożonej spowiedzi i tajemnemu (nie wiedzieć jakiemu rozgrzeszeniu, zamiast tej prawdziwej usługi Słowa Bożego, która z całą pilnością ma się dziać w Kościele Bożym, nietylko jawnie, i wobec wszystkich wiernych, ale każdemu zosobna, według potrzeby jego sumienia. Albowiem największa pilność i starania mają mieć o to prawdziwi Pasterze, aby lud chrześcijański tłumił w sobie ustawicznie, starego Adama z cielesnemi pożądliwościami, a przyoblekł im siebie prawdziwe odrodzenie nowego człowieka, Chrystusa Pana. O tem mamy przykład w Ewangielii, gdy Chrystus Pan do owogo uzdrowionego sparaliżowanego człowieka powiada: oto zdrowym się stałeś; nie grzesz więcej, aby co gorszego na cię nie przyszło (Jan 5, 14), również do owej cudzołożnicy: idź i więcej niegrzesz (Jan 8, 11). Z tych słów pokazuje się, że i po uzdrowieniu Pańskiem pozostaje grzech w ciele naszem, ale ustawicznie sprzeciwiać mu się mamy, będąc w tej walce wytrwałymi i czuwającymi, prosząc o wspomożenie Pańskie, abyśmy się znowu do grzechów nie wracali, z których przez pokutę powstaliśmy, i abyśmy się nie dali przezwyciężyć naszemu ciału, światu i szatanowi. Tym sposobem celnik Zacheusz przyjęty do łaski przez Chrystusa Pana, chcąc utwierdzić swoją chętną pobożność, mówi: oto, Panie, połowę majętności swoich daję ubogim, a jeślim kogo w czem podszedł oddaję w czwórnasób (Łuk. 19, 8). Dlatego do prawdziwej pokuty koniecznie należy odszkodowanie i pojednanie się z bliźnim, jak również uczynki miłosierne i jałmużna. Do tego wszystkiego napominamy lud chrześcijański słowy Apostolskiemi: niechże tedy nie panuje grzech w śmiertelnem ciele waszem, abyście mu posłuszni być mieli w pożądliwościach jego; i nie oddawajcie członków swoich za oręż niesprawiedliwości grzechowi, ale oddawajcie samych siebie Bogu, jako z umarłych żywi, i członki swoje za oręż sprawiedliwości Bogu i t. d. (Rzym. 6, 12, 13). A tak ganimy i odrzucamy wszystkich niepobożnych i wszeteczników, którzy za lekkomyślną rzecz uważając opowiadanie zbawiennej łaski Pańskiej, zwykli mówić: że łatwy jest przystęp do Pana Boga, że Chrystus Pan nasz zadosyć uczynił za wszystkie grzechy, że łatwem jest odpuszczenie grzechów, że możemy bezpiecznie grzeszyć, i nie bardzo się troszczyć o pokutę,. Uchowaj Boże, abyśmy łaskę Bożą i mękę Pana i Zbawiciela naszego tak lekko poważać mieli. Debitores sumus. Jesteśmy wiecznymi dłużnikami Pana swego, i powinniśmy usiłować z całą skwapliwością, abyśmy nie daremnie i nie ku potopieniu swojemu przyjmowali łaskę Pańską w odpuszczeniu grzechów. Wyznajemy wszakże, że każdego czasu i każdy grzesznik ma przystęp do Pana Boga w Chrystusie Panu przez prawdziwą wiarę i pokutę. Ale nie zawsze możesz, kiedy pomyślisz, uchwycić wiarę i pokutę, nędzny człowiecze! Dlatego z wielką bojaźnią i z całą pilnością, nie odkładając na później mamy ciągle pokutować. Dlatego ganimy i odrzucamy Katarów i Nowacyanów; ganimy też Naukę Rzymską o pokucie, która przynosi więcej korzyści księżom, aniżeli duszom ludzkim. A przeciwko papieskim odpustom za pieniądze, i miłościwym latom, przywodzimy ten wyrok Piotra św. Pieniądze twoje niech z tobą będą, żeś mniemał iż dar Boży za pieniądze może być nabyty. Nie ma dla ciebie cząstki ani udziału w tej rzeczy, albowiem serce twoje nie jest szczere przed obliczem Bożem (Dz. Ap. 8, 20, 21). Ganimy jeszcze naukę Rzymską o zadosyć uczynieniu za grzechy, o zapłaceniu Boga sprawiedliwością swoją. Gdyż jedynie tylko Chrystus Pan, Bóg i człowiek prawdziwy, mógł zadosyć uczynić za grzechy nasze, i jest dostatecznem odkupieniem, usprawiedliwieniem i zbawieniem naszem. Nie przestajemy też nigdy poddawać ciała swego pod posłuszeństwo ducha według przykazania Bożego, a chociaż wobec gniewu Pańskiego wszystkie nasze dobre uczynki nie mogą doskonale zadosyć uczynić sprawiedliwości Bożej, przed którą ani Aniołowie ani niebiosa nie są świętymi, to jednak jako prawi synowie i słudzy Pana swego, okazujemy całą powolność i cały wdzięczny umysł za to wybawienie swoje i zadosyć uczynienie, a które dostatecznie posiadamy w męce i w śmierci Chrystusa Pana.
  15. W Piśmie Świętem a zwłaszcza według nauki Pawła świętego usprawiedliwić nic innego nie znaczy, jak odpuszczać grzechy, uwolnić się od winy i od kary, przyjąć do łaski, i ogłosić za sprawiedliwego. Albowiem tak mówi Apostół Boży w liście do Rzymian: Bóg jest który usprawiedliwia. Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? (Rzym, 8, 33). A tak usprawiedliwienie bywa przeciwstawione potępieniu,. Także w Dziejach Apostolskich mówi Piotr święty: przez Chrystusa Pana zwiastuje wam się odpuszczenie grzechów i we wszystklem, w czem nie mogliście być usprawiedliwieni przez Zakon Mojżesza, przez tego każdy wierzący usprawiedliwiony zostaje. (Dz. Ap. 13, 38, 29). I w Zakonie czytamy: jeśliby się spór wszczął między stronami, a przyszliby do sądu, aby ich sądzono, tedy usprawiedliwią sprawiedliwego, a niezbożnego osądzą za niezbożnego. (5 Mojż. 25, 1). Również Jozajasz mówi w rozdz. 5: biada tym, którzy usprawiedliwiają niezbożnego za podarki (Jez. 5, 23). A ponieważ my, wszyscy niewątpliwie zrodzeni jesteśmy w grzechu, i winni jesteśmy śmierci przed Majestatem Bożym za przestępstwa, pewną jest rzeczą, że usprawiedliwieni zostajemy przez najwyższego sędziego, to jest zostajemy uwolnieni od grzechu i od śmierci przez łaskę i zasługę Chrystusa Pana, a nie ze względu na osobę albo na zasługi swoje. Albowiem cóż bardziej przekonywającego być może, od słów Pawła świętego które napisał do Rzymian: bo wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Bożej; bywają usprawiedliwieni darmo z łaski jego przez odkupienie w Jezusie Chrystusie (Rzym. 3, 23, 24). Albowiem Chrystus Pan wziął na się grzechy świata, i zadosyć uczynił sprawiedliwości Bożej. Pan Bóg więc dla samego tylko jednorodzonego Syna swego, który za nas cierpiał, i zmartwychwstał, jest sprawiedliwym sędzią grzechów naszych, i ani ich nam nie przysądza, ani ich nam poczytuje, ale przeciwnie przysądza nam i poczytuje sprawiedliwość Chrystusową za naszą własną, tak, że już nietylko oczyszczeni jesteśmy od grzechów, ale i obdarowani sprawiedliwością Chrystusową, i uwolnieni przez postanowienie Pańskie od grzechów, śmierci i potępienia wiecznego, stajemy się sprawiedliwymi i dziedzicami żywota wiecznego. Tak więc według słów Pisma Świętego jedynie Pan Bóg nas usprawiedliwia dla Chrystusa Pana, gdy nam nie poczytuje grzechów naszych, ale poczytuje i przywłaszcza nam sprawiedliwość Chrystusową. Ponieważ zaś takie usprawiedliwienie otrzymujemy nie przez inne jakie uczynki, ale przez wiarę w Chrystusa Pana, dla tego wyznajemy zgodnie z Apostołem, że człowiek grzeszny bywa usprawiedliwiony samą wiarą w Chrystusa Pana a nie z Zakonu albo z uczynków. Albowiem tak pisze Paweł święty: przetoż uznajemy, że człowiek bywa usprawiedliwiony wiarą, niezależnie od uczynków Zakonu. (Rzym. 3, 28). I dalej: bo jeśli Abraham z uczynków jest usprawiedliwiony, ma się czem chlubić, ale nie przed Bogiem. Cóż bowiem mówi Pismo? uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość. (Rzym. 4, 24; I Mojż. 15, 6). I znowu: temu zaś, który nie wykonywa uczynków, lecz wierzy w tego, który usprawiedliwia, poczytywana bywa wiara jego za sprawiedliwość (Rzym. 4, 5). A dalej: łaską jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie z was; Boży to dar (Efez. 2, 8). Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił (Efez. 2, !). Z tego tedy powodu usprawiedliwienie przed Bogiem zostaje przypisane wierze, bo wiarą, a nie czem innem przyjmujemy Chrystusa, jako naszą sprawiedliwość, i nie z powodu naszej wiary, (która też jest uczynkiem), ale z powodu samego Chrystusa, danego nam od Boga ku sprawiedliwości i odkupieniu naszemu. A za wiarę tylko przyjmujemy Chrystusa Pana, Sam Pan dowodnie to pokazuje u Jana świętego rozdz. 6, gdzie się chlebom niebieskim nazywa i powiada, że kto go pożywa ma żywot wieczny, i kto weń wierzy ten ma żywot wieczny, uważając za jedno wiarę i pożywanie Chrystusa Pana (Jan 6, 27). Albowiem jak przez jedzenie i picie bierzemy życie cielesne, tak wierząc w Chrystusa, stajemy się uczestnikami jego ciała i z niego bierzemy dla dusz naszych pokarm żywota wiecznego. A tak nie dzielimy na dwoje tego dobrodziejstwa i tej łaski usprawiedliwienia naszego, przypisując je w jednej części łasce Bożej i zasłudze Chrystusa, a w drugiej części naszym dobrym uczynkom i zadosyćuczynieniu swemu, ale przypisujemy wszystko zupełnie miłosierdziu Bożemu, okazanemu nam w Chrystusie przez wiarę. Wszystkie nasze uczynki i największa sprawiedliwość ludzka nie mogły by się ostać przed sprawiedliwym i doskonałym sądzie Boga, bo zawsze jesteśmy winni gniewu Bożego. Nawet uczynki grzesznych i niesprawiedliwych ludzi, nie mogą się podobać Panu Bogu. Musimy być pierwej sprawiedliwymi i dobrymi, czego sami z siebie żadną miarą posiąść nie możemy, tylko ze szczerej łaski Bożej, który nam odpuszcza grzechy i słabość naszą i poczytuje nam i przysądza za naszą własną doskonałą sprawiedliwość Chrystusa Pana przez wiarę woń, przyjmując nas za sprawiedliwych, chociaż grzech i słabości mieszkają w ciele naszem aż do śmierci. Dlatego też Paweł święty miłość ku Bogu i bliźnim wywodzi z wiary prawdziwej, mówiąc: celem zaś przykazania jest miłość z czystego serca, i z dobrego sumienia, i z wiary nieobludnej (Tym. l, 5). Mówimy tu nie o wierze martwej albo o czczem mniemaniu, ale o prawdziwej i żywej wierze, która przyjmując ożywiającego nas Chrystusa Pana, ożywia zarazem wierzącego człowieka, i stwierdzoną zostaje przez żywe uczynki. A tak niema żadnego sprzeciwieństwa z Jakóbem świętym w liście jego, bo on pisze o czczej i martwej wierze ludzi chełpliwych, nie mających w sobie Chrystusa Pana, ożywiającego przez wiarę. Dlatego takim ludziom przedstawia przykład Patryarchy Abrahama, powiadając, że ten z uczynków był usprawiedliwiony, to jest, jak sam objaśnia, że uczynkami pobożnemi i posłuszeństwem objawił w sobie żywą i usprawiedliwiającą wiarę. Co i po dziś dzień wszyscy wierzący czynić powinni, chociaż żadnej ufności przed Bogiem mieć nie mogą dla swych uczynków, tylko jedynie dla zasługi i sprawiedliwości Chrystusowej. O czem Paweł święty temi słowy pisze: a żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus, a to, że teraz w ciele żyję, w wierze w Syna Bożego żyję, który mię umiłował i wydał samego siebie za mnie. Nie odrzucam łaski Bożej, bo jeżeli przez Zakon jest sprawiedliwość, tedy Chrystus napróżno umarł (Gal. 2, 20, 21).
  16. Wiara chrześcijańska nie jest to ludzkie mniemanie albo urojenie, ale jest pewnem i gruntownem uchwyceniem i utwierdzeniem Bożej prawdy, wypowiedzianej w Piśmie Świętem, oraz zbawiennych obietnic o Chrystusie Panu, na czem się umysł wierzącego i spokojnie i z radością gruntuje, nie tylko zgadzając się z tein wszystkiem, co Bóg obiecał, ale posiadając ufność łaski umiłowanego Boga ku nam. Taką wiarę jedynie tylko Pan Bóg daje ze szczerej łaski wybranym swoim, a to według miary, kiedy, komu, i ile udzielić raczy, ożywiając serce ludzkie przez Ducha Świętego, za pośrednictwem jednak opowiadania słowa swego, przez pilne słuchanie go i przez modlitwę wylewa Pan Bóg na ludzi dary Ducha swego, i tym sposobem, a nie innym, pomnaża w nich te dary; Czego mamy przykład na Apostołach Pańskich, proszących: Panie przymnóż nam wiary (Łuk. 17, 5). A to objaśnienie wiary jest przez samych Apostołów w Piśmie podane. Albowiem Paweł święty w liście do Żydów tak mówi: a wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, dowodem rzeczy niewidzialnych (Żyd. 11, 1). A w innem miejscu: bo ile jest obietnic Bożych, w nim są Tak i w nim są Amen (2 Kor. l, 20). Również do Filipensów powiada: gdyż im to dano dla Chrystusa, aby weń wierzyli (Filip, l, 29); I: w miarę wiary jaką Bóg każdemu udzielił (Rzym. 12, 3); dalej: nie wszyscy mają wiarę i nie wszyscy są posłuszni Ewangielii Rzym. 10, 16); co również Łukasz święty poświadcza w Dziejach Apostolskich, mówiąc: i uwierzyli, ilukolwiek ich było przysposobionych do żywota wiecznego (Dz. Apost. 13, 48). Dlatego też Paweł święty nazywa wiarę wiarą wybranych Bożych (Tyt. l, 1). I znowu: wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez słowo Boże (Rzym. 10, 17). W innych wielu miejscach poleca on, aby się modlono o wiarę. Tenże Apostoł nazywa wiarę skuteczną i czynną w miłości (Gal. 5, 6). Wiara uspokaja też sumienie i otwiera wolny przystęp do Boga, tak, że zbliżamy się doń z ufnością, aby prosić go o wszelakie potrzeby. Ta wiara zachowuje nas przy spełnianiu obowiązków względem Boga i bliźniego, krzepi naszą cierpliwość w przeciwnościach, czyni statecznem nasze wyznanie, krótko mówiąc, przynosi dobre owoce wszelkiego rodzaju, i płodzi z siebie dobre uczynki. Albowiem wyznajemy, że prawdziwie dobre uczynki pochodzą z żywej wiary, przez sprawę Ducha Świętego, i wykonywane zostają przez wierzących według woli i przepisu Słowa Bożego,. O czem Piotr święty napisał temi słowy: dlatego właśnie, dokładając wszelkiego starania, okazujcie w wierze swojej cnotę, w cnocie roztropność, w roztropności powściągliwość i t. d. (2 Piotr l, 5). Mamy tedy wzór dobrych uczynków wypowiedziany w Zakonie Bożym, jak o tem Apostół powiedział: albowiem to jest wolą Bożą, poświęcenie wasze, żebyście się powściągali od wszeteczeństwa, żeby nikt nie uciskał i nie oszukiwał w żadnej sprawie brata swego (l Tess. 4, 3, 6). Albowiem najmniej się Panu Bogu podobają takie nabożeństwa i uczynki które ludzie sobie wytwarzają według rozumu swego, wbrew słowu Bożemu. O czem jawne mamy świadectwo Pawła świętego (Kolos. 2) i sam Chrystus Pan powiedzieć raczył: Próżno mię czczą ucząc nauk, które są ustawami ludzkiemi. (Mat. 15, 9). Dlatego odrzucamy wszystkie takie opaczne nabożeństwa i uczynki przez Boga nie polecone, a z całą pilnością przestrzegamy tych, które są nakazane w Słowie Bożem. I powinniśmy je wykonywać nie dla tego, abyśmy przez nie zasłużyli sobie na odpuszczenie grzechów i żywot wieczny, gdyż jak Apostół powiada, dar to jest Boży, ani dla jakiej chwały u ludzi, ani dla własnej korzyści, ale dla chwały Bożej, i dla należnej wdzięczności, abyśmy dobremi uczynkami zalecali wiarę swoją, i powołanie swoje i pozyskiwali dla Pana Boga bliźnich swoich. Albowiem tak Chrystus Pan w Ewangielii powiedzieć raczył: tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widzieli dobre uczynki wasze, i chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech (Mat. 5, l6); Paweł święty zaś upomina, abyśmy postępowali, jak przystoi na powołanie, którem jesteśmy powołani (Efez. 4, 1); a dalej: wszystko co czy nicie w słowie albo uczynku wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując Bogu i Ojcu przez niego (Kolos. 3, 17); również: niech każdy dba nie o swoje, ale każdy i o cudze (Filip. 2, 4); I niech się uczą i nasi w dobrych uczynkach przodować, gdzie tego potrzeba, żeby nie byli nieużytecznymi (Tyt. 3, 14). Chociaż więc wierzymy na podstawie pism Apostolskich, że grzeszny czlowiek otrzymuje odpuszczenie grzechów i swe usprawiedliwienie samą, tylko wiarą w Chrystusa bez żadnych zasług, to jednak ani nie odrzucamy ani nie lekceważymy dobrych uczynków, przeciwnie pilnie lud zachęcamy do wszelkiej pobożności, wiedząc, ze człowiek stworzony jest przez wiarę, nie dlatego aby był bezczynnym, ale aby bezustannie postępował i pracował według woli i przykazań Pańskich. O czem w Ewangielii Chrystus Pan powiedzieć raczył, tak wszelkie dobre drzewo, owoce dobre przynosi (Mat. 17, 17); i następnie: kto mieszka we mnie, a Ja w nim, ten przynosi wiele owocu. (Jan 15, 5). Również i Apostół napisał: jego Bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Jezusie Chrystusie ku dobrym uczynkom, dla których przeznaczył nas Bóg, byśmy w nich chodzili (Efez. 2, 10); oraz: który dał siebie za nas aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach (Tyt. 2, 14). A tak ganimy wszystkich, którzy pogardzają dobremi uczynkami i znieważają niedorzecznemi mowami obowiązującą pobożność chrześcijańską, jakoby dobre uczynki nie były potrzebne dla ludzi wierzących. Wszakże nie rozumiemy i nie przyjmujemy, jak to było powiedziane, że przez dobre uczynki możemy być zbawieni, ani twierdzimy, że bez dobrych uczynków naszych Pan Bóg nie mógłby nas zbawić. Albowiem jesteśmy zbawieni jedynie z łaski umiłowanego Boga i przez zasługę Chrystusową. Lecz dobre uczynki muszą zawsze pochodzić z wiarą, jako konieczny jej owoc, i ztąd jeżeli kiedykolwiek bywa dobrym uczynkom przypisywano zbawienie, nie czyni się to dla godności, tych uczynków, ale dla społeczności, jaką nierozdzielnie mają ze zbawienną wiarą. Właściwie mówiąc, odkupienie, usprawiedliwienie i zbawienie nasze zależy jedynie w łasce Bożej i zasłudze Chrystusowej, co tylko wiarą przyjąć można, a nie żadnym innym uczynkiem. Bardzo znany wyrok wypowiedział o tem Apostół Boży: a jeśli z łaski to już nie z uczynków, inaczej łaska nie staje się łaską, jeśli zaś z uczynków, to już nie jest łaska, inaczej uczynek już nie jest uczynkiem (Rzym. 11, 6). Podobają się tedy Panu Bogu dobre uczynki nasze z wiary pochodzące, ponieważ przyjęci jesteśmy do łaski Bożej i jesteśmy miłemi dziatkami przez wiarę w Chrystusa Pana: ci więc z wierzących, którzy czynią dobre uczynki z łaski Bożej je czynią przez dar Ducha Świętego. O czem Piotr święty powiada: w każdym narodzie kto się Boga boi i czyni sprawiedliwość, jest mu przyjemny. (Dz. Ap. 10, 35). Również i Paweł św. pisze do Kolosensów: nie przestajemy za was się modlić i prosić, abyście chodzili jak przystoi przed Panem, ku wszelkiemu jego upodobaniu, w każdym uczynku dobrym owoc przynosząc. (Kolos, l, 10). Dlatego pilnie przestrzegamy prawdziwych cnót chrześcijańskich i pobożnych obowiązków i z całą powagą a surowością ganimy wszystkich chrześcijan niedbałych, powierzchownych i obłudnych, którzy tylko ustami przyznają się do słowa Bożego, życiem zaś i bezbożnem postępowaniem bezczeszczą prawdę Bożą. Takim przedstawiamy straszne groźby Pańskie, z drugiej zaś strony obfitą obietnicę i zapłatę dobrym zgotowaną, upominając, pocieszając, strofując i ganiąc Słowem Bożem lud chrześcijański. Albowiem nauczamy, że Pan Bóg daje obfitą nagrodę dobrze czyniącym, według słów Prorockich: przestań płakać, bo będziesz miał zapłatę za pracę swoją (Jerem. 31, l6). I Chrystus Pan obiecać to raczył mówiąc: radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech (Mat. 5, 12). A ktoby napoił jednego z tych małych tylko kubkiem zimnej wody, w imię ucznia, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej (Mat. 10, 42). Nie przypisujemy jednak tej zapłaty, którą Pan daje zasłudze człowieka, ale miłosierdziu i dobroci Pańskiej, Bóg bowiem dla łaskawych obietnic swoich daje nam obficie, a my otrzymujemy, chociaż nie zasłużyliśmy. Chociaż Pan Bóg za uczynki nasze nikogo dłużnikiem nie pozostaje, jednak obiecał wierzącym wieczną zapłatę, aby nas tem bardziej chętnymi uczynił ku chwale swojej. Dlatego, chociaż każdemu z nas wiele niedostaje i w sprawach ludzi świętych zawsze jest wiele niedostatków, to jednak Pan Bóg obiecaną zapłatę daje w zupełności, bo już osobę człowieka wierzącego przyjąć raczył do łaski przez Chrystusa Pana. Gdyby tego nie było wszystkie nasze uczynki i cała sprawiedliwość nasza, przyrównane by być musiały, według słów Prorockich do szaty splugawionej. O czem i Chrystus Pan w Ewangielii powiedzieć raczył: gdy uczynicie wszystko, co wam rozkazano, mówcie: sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo cośmy powinni byli uczynić uczyniliśmy (Łuk. 17, 10). A tak razem z świętym Augustynem wyznajemy, że gdy świętych Bóg wynagradza, za ich uczynki, on nie wynagradza naszych dobrych uczynków, ale własne swe dary łaski wynagradza. Bo cokolwiek otrzymujemy, raczej to jest łaską Bożą aniżeli zasługą naszą, a jeśli dobrze czynimy, więcej to jest uczynkiem Bożym, jaki on w nas sprawuje, aniżeli własną naszą sprawą. O czem Paweł święty napisał temi słowy: cóż masz czegobyś nie otrzymał? a jeśliś otrzymał, dla czego się chlubisz, jakobyś nie otrzymał? (l Kor. 4, 7). Objaśniając zaś te słowa Apostolskie święty Cyprian, męczennik, powiada: że nie mamy się chlubić żadną rzeczą, bo nie jest naszą własnością. Ganimy tedy i odrzucamy tych, którzy uczynki ludzkie nadmiernie podnosząc, w niwecz obracają łaskę Bożą.
  17. Ponieważ Pan Bóg od początku stworzenia zawsze powoływać raczył do zbawienia i do poznania prawdy wszystkich ludzi, wynika z tego, że zawsze był, i teraz jest, i nigdy być nie przestanie prawdziwy Kościół Boży, to jest społeczność i zgromadzenie ludzi wierzących, których Pan Bóg zgromadza do społeczności świętych z całego świata. Pomiędzy tem, zgromadzeniem większa i znaczniejsza część jest takich ludzi, którzy się tylko powierzchownie przyznają do Chrystusa Pana, bez duchowego odrodzenia. Drugą zaś część stanowią ci, którzy prawdziwie poznają Pana Boga w Chrystusie Jezusie przez Słowo i Ducha jego, jego samego czczą, i przez żywą a prawdziwą wiarę stają się uczestnikami dóbr niebieskich, zjednanych przez Chrystusa Pana. Są to obywatele jednego miasta, żyjący pod jednym Panem i pod jednym prawem, używając społeczności jednych dóbr. O czem Paweł święty napisał, nazywając wierzących współobywatelami świętych i domownikami Boga (Efez. 2, 19), a świętymi nazywając tych, którzy są poświęceni przez wiarę krwią Chrystusową (1 Kor. 6, 11). O tych wyznajemy w wyznaniu wiary Apostolskiem: wierzę, że jest Kościół święty Powszechny, świętych obcowanie. A ponieważ jest jeden tylko Bóg i jeden Pośrednik między Bogiem i ludźmi Jezus Chrystus, jeden Pasterz całej owczarni, jedna tego ciała głowa, jeden duch, jedno tylko zbawienie, jedna wiara, jedno tylko przymierze, pojednanie z Bogiem, z tego wypływa, że jest tylko jeden Kościół Boży, który dla tego powszechnym się nazywa, ponieważ w sobie zawiera cały lud chrześcijański po całym świecie rozkrzewiony, do każdego wieku należący, nieograniczony żadnym szczególnym czasem, ani miejscem. Dlatego odrzucamy i ganimy Donatystów, którzy powszechność Kościoła ograniczali do Afryki tylko, i do swoich zakątków. Nie przyjmujemy też w tej mierze rzymskich przełożonych, którzy przystawszy do Rzymu i do jednego biskupa rzymskiego, sami siebie dosyć upornie nazywają Kościołem Powszechnym, z wielką krzywdą dla całego ludu chrześcijańskiego, który po całym obszarze świata czci Chrystusa Pana w różnych narodach i językach, nazywając go swoim zbawicielem. Kościół Powszechny dzieli się na, wiele różnych części, nie żeby miał być rozdwojony albo sam w sobie rozerwany, ale dla różności członków, znajdujących się w tym Kościele. Bo jeden jest Zbór wierzących, jeszcze walczących tu na świecie, a drugi jest już po zwycięstwie tryumfujący. My wszyscy jeszcze na tej nędznej ziemi walczyć musimy z ciałem, z grzechem, ze śmiercią, ze światem i z księciem tego świata t. j. z djabłem. Oni zaś będąc już obdarowani dobrami niebieskiemi w radości tryumfują z Chrystusem. Jedna jest jednak społeczność wszystkich wiernych i złączenie przez wiarę. Jest jeszcze tu na ziemi w tym jednym Powszechnym Kościele wielka różność członków w nauce i w sprawach pobożnych. Albowiem jedni są fałszywymi, a drudzy prawdziwymi Pasterzami, są dobrzy i źli słuchacze, jest kąkol i pszenica (Mat. 13, 25). Budują jedni na fundamencie Chrystusie Panu złoto, srebro i drogie kamienie, a inni drwa, słomę i siano (Kor. 3, 12). Również i między słuchaczami wielu jest wezwanych a mało wybranych, i chrześcijan odrodzonych z Ducha Pańskiego. Było też zawsze i dziś jest wiele Kościołów albo Zborów szczegółowych w różnych królestwach albo miastach, ale wszystkie one do jednego Powszechnego Kościoła Chrystusowego są zaliczone, i zostają pod jedną Głową Chrystusem Panem. Również różne były ceremonie i obrady Kościoła przed Zakonem za czasu Mojżesza, i inne pod Ewangielią podaną przez Chrystusa Pana i Apostołów jego, ztąd w Piśmie Świętem zwykle dwojaki lud rozróżniony bywa, Jeden Izraelski, a drugi powołany z pogaństwa; jeden Testament stary a drugi nowy. Jednak dla obu narodów i Testamentów jedna jest społeczność, jedno zbawienie, w jednym Messyaszu, w którym jako członkowie jednego ciała, wszyscy do jednej Głowy należą, stoją w jednej wierze, używając jednego pokarmu i napoju duchowego. Jednak to dobrze rozumiemy, iż czasy były różne i obrządki i nauki ludu Izraelskiego przed przyjęciem Chrystusowem, a teraz my po spełnieniu obietnic i wszystkich symbolów, mamy daleko większą światłość i jaśniejszą wiadomość, i obfitsze dary i daleko doskonalszą wolność, jako lud chrześcijański. Ten święty Kościół Boży jest nazwany domem Boga żywego (l Tym. 3, 15), zbudowanym z żywych i duchowych kamieni (l Piotr 2, 5) na niewzruszonej skale, na fundamencie, oprócz którego żaden inny położony być nie może, dla czego się też filarem prawdy nazywa i mylić się nie może, póki spoczywa na tej silnej opoce, jaką jest Chrystus Pan, na testamencie Prorockim i Apostolskim, od którego jeśli kto odstąpi, musi zbłądzić, bo odstępuje od prawdy i życia. Zowie go też Apostół dziewicą i oblubienicą Chrystusową, wdzięczną i umiłowaną, pisząc do Koryntów : zaręczyłem was z jedynym mężem, aby przedstawić dziewicę czystą Chrystusowi (2 Kor. 11, 2). Kościół nazywa się też stadem owiec pod jednym pasterzem Chrystusem Panem, o czem napisali Prorok Ezechiel (rozdz. 34, 22), i Jan Ewangielista (rozdz. 10, 11). Nadto zowią go ciałem Chrystusowem, albowiem wszyscy wierzący są żywemi członkami Chrystusa Pana, on zaś jest Głową naszą. A ponieważ głowa ma panowanie nad całem ciałem, i z niej otrzymuje ciało swe życie, i nią bywa kierowane we wszystkiem, od głowy też bierze wzrost i pomnożenie wszelkie, dla tego Kościół Powszechny nie może mieć innej głowy, jak tylko samego Chrystusa Pana. Ponieważ Kościół jako Zbór wierzących duchowem jest ciałem Chrystusowem, musi też posiadać i odpowiednią duchową głowę, i duchem tylko Chrystusa Pana Kościół święty musi być rządzony. O czem Paweł święty napisał temi słowy: on też jest Głową ciała, Kościoła, on jest początkiem pierworodnym z umarłych, aby we wszystkiem przodował (Kolos. l, 18). A w innem miejscu: Chrystus jest Głową Kościoła i on jest zbawicielem ciała (Efez. 5, 23). I znowu: i dał go jako Głowę nad wszystkiem Kościołowi, który jest ciałem jego i pełnością tego, który wszystko we wszystkiem napełnia (Efez. l, 22, 23); i: żebyśmy szczerymi będąc w miłości, we wszystkiem wzrastali, w niego, który jest Głową w Chrystusa z którego całe ciało spojone i związane (Efez. 4, 15, 16). Nie pochwalamy zatem nauki księży rzymskich, którzy swego Papieża uczynili i postanowili Głową Kościoła Powszechnego i Biskupem powszechnym w całym świecie, a nawet namiestnikiem Chrystusowym, przypisując mu zupełną moc i najwyższe panowanie nad całym Kościołem. Albowiem wyznajemy na zasadzie Pisma Świętego, że Chrystus Pan jest i zostaje na wieki powszechnym i najwyższym Biskupem swego Kościoła, i że on sprawuje po dziś dzień aż do skończenia świata dostatecznie urząd swój pasterski. Jest też zawsze obecnym w Kościele swoim, jak to nam obiecał i daje z siebie życie członkom swoim. Przeto nie może mieć żadnego zastępcy, gdyż tam tylko zastępca jest potrzebny gdzie niema samego Pana i rządcy. Nadto Chrystus Pan najsurowiej zabronić raczył tak Apostołom jak i wszystkim swoim zwolennikom przodownictwa lub panowania w Kościele. Ci, którzy przeczą tej jasnej prawdzie i zaprowadzają dwojaki rząd w Kościele Pańskim sami stwierdzają, że nie są potomkami Apostołów Chrystusowych, ale do tych należą o jakich Apostołowie Pańscy prorokowali: (2 Piotr 2, 1; Dz. Ap. 20, 29; 2 Kor. 11, 8; Tess. 2, 3). Chociaż tedy nie uznajemy papieża Rzymskiego za Głowę Kościoła Powszechnego ani za powszechnego Pasterza, to jednak z tego powodu nie psujemy i nie rozrywamy słusznego porządku w Kościele Chrystusowym, albowiem trzymamy się silnie tego pierwotnego zarządu, który jest przez Apostołów przekazany Kościołowi. Za ich czasów i potem jeszcze przez kilkaset lat pozostawał Kościół Powszechny w dostatecznym porządku, chociaż jeszcze nie posiadał rzymskiej głowy i jej przodowania. Daremnie więc stronnicy i zwolennicy rzymskiego Królestwa tem się chlubić zwykli, że bez takiej głowy nie mógłby być zachowany porządek w Kościele, albowiem nie opuścił Pan Kościoła swego, a nie podobną jest rzeczą, aby jeden człowiek mógł załatwiać rządy i sprawy całego świata. I widzą to wszyscy jawnie, że ten namiestnik ziemski więcej przestrzega swego nieraz niepobożnego panowania, aniżeli skutecznej poprawy i odnowienia stanu duchownego i Kościoła. A jeżeli nam zwykle zarzucają, że wśród tych, którzy się oddzielili od Biskupa rzymskiego są wielkie niezgody i sprzeczności, tak że tam prawdziwego Kościoła być nie może, to na to odpowiadamy, że każdego wieku i w Kościele Rzymskim bywały wielkie niezgody między nauczycielami, nietylko w Kościołach, ale i na mównicach kościelnych, czego dostateczny dowód znajduje się w Pismach Kościelnych. Bo chociaż prawdziwe są słowa Apostolskie: Bóg nie jest Bogiem nieporządku ale pokoju (Kor. 14, 33). I: skoro między wami jest zazdrość i swary, i rozterki, to czyż nie jesteście cieleśni, i czy nie postępujecie na sposób ludzki? (l Kor. 3, 3), to jednak jawnie się to w Piśmie pokazuje, że w czasach Apostolskich istniał prawdziwy Kościół, w którym Bóg mieszkał, chociaż były rozterki i niezgody w Kościele. Albowiem jawnie się sprzeciwiał Piotrowi św. Apostoł Paweł (Gal. 2), Barnabasz odłącza się od niego, a między uczniami Apostolskimi były sekty rozliczne i błędy. Również w Kościele Antiocheńskim powstał wielki spór, o czem w Dziejach Apostolskich napisał Łukasz święty (rozdz. 15). A jednak nie zginął wówczas Kościół prawdziwy Apostolski, gdyż żadnego innego nie było, a jedynie ten był zawsze od początku, w którym rozmaite zgorszenia, niezgody i spory bywały, i jeszcze są, i być nie przestaną. Albowiem tak postanowił Pan Bóg, aby przez takie niezgody i spory tem więcej się okazała prawda, i aby doświadczył, i wypróbował stałości wierzących. Gdy tedy Jezus Chrystus jest Głową Kościoła Powszechnego, potrzeba jest, abyśmy z całą pilnością doświadczali członków tego Kościoła Powszechnego, albowiem nie wystarcza jeszcze gdy kto się powierzchownie przyznaje do tego powszechnego Kościoła, będąc tylko wezwanym do owych wód wiecznych niebieskich, jeżeli nie pożywa Chrystusa Pana przez prawdziwą wiarę. Również nie każdy zbór albo Kościół Chrześcijański, chociaż się zewnętrznie takim nazywa jest prawdziwym Kościołem, za wyjątkiem, tych, którzy się łączą z Głową Kościoła, z Chrystusem Panem przez Ducha jego i zachowują dlań stale posłuszeństwo i wiarę. Dlatego nieomylne znaki prawdziwego Kościoła nie mogą być innemi, jak tylko szczera nauka Słowa Bożego, pozostawionego i podanego nam na piśmie przez Proroków i Apostołów, która nas wszystkich prowadzi do Chrystusa Pana. Sam Chrystus Pan tak o tem powiedzieć raczył: Moje owce głosu mego słuchają, i ja znam je, i idą za mną; i ja żywot wieczny daję im. Ale za obcym nie idą, lecz uciekają od niego, bo nie znają głosu obcych. (Jan 10, 27, 28; Jan 10, 5). Wszyscy tacy mają tedy jedną wiarę, jednego ducha. Boga czczą w duchu i w prawdzie, jego samego kochają z całego serca, jego samego wzywają przez jedynego Pośrednika Chrystusa Pana, iż oprócz Chrystusa nie posiadają innej wiary, sprawiedliwości, innego zbawienia, ponieważ uznają Chrystusa Pana za jedyny fundament i za Głowę Kościoła Powszechnego. Na nim się gruntując, odnawiają się przez codzienną pokutę prawdziwą, w pokorze znoszą krzyż na nich od Pana zesłany, złączeni są w nieobłudnej miłości z wszystkiemi członkami Cbrystusowemi i przez to pokazują, ze są prawdziwymi uczniami Pańskimi, trwając w związku pokoju i w świętej jedności. Również przyjmują udział społecznie w Sakramentach ustanowionych przez Chrystusa Pana. nie w inny sposób, lecz tak jak Apostołowie wziąwszy od Pana, Kościołowi je przekazali. Albowiem jasne są słowa Pawła świętego gdy mówi: albowiem jam wziął od Pana to, co wam podałem (l Kor. 11, 23). Dlatego i ludzi i zgromadzenia w Kościele Powszechnym jeśli się nie zachowują według tych zasad uważamy za oddalonych od prawdziwej świętej społeczności, chociaż się powołują na powierzchowne miano, na dziedziczność Kościoła Powszechnego, na zacność i powołanie imienia Chrześcijańskiego z dawności. Bo nam polecono strzedz się obłudnych braci i wszelkich zabobonów i bałwochwalstwa, i rozkazano, abyśmy uciekali z Babilonu, to jest od dwoistego nabożeństwa, jeżeli chcemy być wybawieni od gniewu Pańskiego i kary. (Jan 5,21; Obj. 18, 4; l Kor. 6, 9, 10). Społeczność jednak z prawdziwymi członkami Kościoła Chrystusowego, tak bardzo cenimy, i to o niej rozumiemy, że nikt przed obliczem Boga żywym być nie może, ani dostąpić zbawienia, kto się odłączy od jedności i od prawdy Kościoła Bożego. Bo jako za dni Noego, gdy cały świat zniszczał, oprócz tych, co byli w korabiu nikt ocalony być nie mógł, tak też wierzymy, że oprócz Chrystusa Pana niema zbawienia, i że Chrystus Pan nie gdzie indziej tylko w Kościele jedynym udziela się wierzącym ku używaniu i uczestnictwu. Dlatego kto chce żyć i być zbawionym nie może się, odłączać od świętego Powszechnego Kościoła. Jednakże o tych znamionach nie chcemy tak ściśle i jednostronnie rozumieć, że odłączamy od Kościoła i osądzamy takich, którzy przez pewien czas do Sakramentów Pańskich nie przystępują, mając jednak szczerą chęć ku temu, albo w których wiara i miłość ostygła, albo którzy do czasu cierpią niedostatki i upadki ludzkiej słabości. Albowiem widzimy to z Pisma świętego, że Pan Bóg po za ludem Izraelskim posiadał ludzi oddanych sobie. Wiemy dobrze, co się przytrafiło z ludem Bożym podczas niewoli Babilońskiej, gdy przez całe siedemdziesiąt lat nie składali ofiar od Boga ustanowionych. Wiemy że Piotr Apostół zaparł się Pana swego, a jednak do łaski Bożej został przywrócony (Mat. 26, 69 i nast.). Takiej krewkości i teraz mogą uledz wybrani Boży, i to przytrafić się im może. Czego jawny przykład mamy na Zborach Koryntskim i Galatskim za czasów Apostolskich, wśród których Paweł święty karci wielkie i ciężkie występki, a jednak pisząc do nich nazywa ich Świętemi Kościołami Chrystusa Pana. Zdarza się, że Panu Bogu podoba się w sprawiedliwym swoim sądzie dopuścić, aby przez pewien czas i na wielu miejscach prawda Słowa Bożego i wiara powszechna przez ludzkie zaniedbanie przyćmione zostały, tak, że niektórym się zdaje, jak gdyby tam nie było Kościoła Bożego. Co się stało i za czasów Proroka Eliasza (l Król. 19, 18; Obj. 7, 4, 9). A jednak Pan Bóg posiada na tym świecie swoich prawdziwych czcicieli, i to mniej jak siedem tysięcy I Apostoł woła, mówiąc: a wszakże niewzruszony stoi fundament Boży, mając tę pieczęć: Zna Pan tych, którzy są jego (2 Tym. 2, 19). Z tej przyczyny i Kościół Boży może się nazywać niewidzialnym, nie jakoby ludzie, z których Kościół się składa mieli być niewidzialnymi, ale że prawdziwych wybranych Bożych nie możemy poznać z powierzchowności, ani ich oglądać cielesnem okiem. Z drugiej strony nie wszyscy, którzy są zaliczeni do pocztu Powszechnego Kościoła są sprawiedliwymi i żywymi Chrześcijanami, albowiem wielu jest obłudnych i skrytych, którzy i Słowa Bożego chętnie słuchają, i stają się uczestnikami Sakramentów Pańskich, i wyznanie składają, że Chrystus Pan jest ich usprawiedliwieniem i przezeń Pana Boga chwalą i wyznają, okazując powierzchownie do czasu pobożność, miłość i cierpliwość chrześcijańską, jednak jeżeli nie mają w sercu swojem wewnętrznego odrodzenia przez Ducha Świętego, jeżeli do końca życia nie zachowują ciągle prawdziwej i żywej wiary z uprzejmą pokutą, nie mogą zwać się wybranymi Bożymi do żywota wiecznego. O nich Jan święty napisał, mówiąc: z nas wyszli, ale nie byli w nas, albowiem gdyby byli w nas, byliby zostali z nami. (Jan 2, 19). Wszyscy tacy, chociaż nie są prawdziwymi członkami Kościoła świętego, są zaliczeni do Powszechnego Kościoła, tak jak wszyscy przynależą do Państwa, chociaż wielu ich obłudnie radzi i postępuje przeciwko Państwu. I kąkol i plewy znajdują się między pszenicą, i wrzody i brodawki są na ludzkiem ciele, a przecież nie są członkami ciała, ale raczej chorobami i oszpeceniem ciała. Dlatego Kościół bywa słusznie przyrównany do niewodu, którym się łowi ryby różnego rodzaju, albo do roli, na której zarówno rośnie kąkol i pszenica (Mat. 13, 24 47). Musimy się tu bardzo wystrzegać, abyśmy przed czasem nikogo nie potępili, nie odrzucili i nie wyrzucili z Kościoła tych, których Pan Bóg nie chce wyrzucić, albo których bez szkody dla innych wierzących, odłączyć nie możemy. Również jawnie złych i bezbożnych ludzi nie mamy cierpieć w społeczności wierzących, aby przez takie niedbalstwo złość ludzka nie miała siły i pożywienia ku zgorszeniu innych dobrych i zdrowych członków. Nakoniec z całą pilnością tego przestrzegamy, w czem zasadnie należy jedność i prawda Kościoła Powszechnego, abyśmy bez potrzeby, dla lada jakiego powodu nie czynili między sobą rozdwojenia. Jedność ta powszechna i zgoda Chrześcijańska różnych narodów zależy na zewnętrznych ceremoniach albo obrządkach Kościelnych nie na ustawach albo postanowieniach Biskupa Rzymskiego, ale na szczerości prawdy i wiary powszechnej podanej Kościołowi od Apostołów, która ugruntowana jest nie na ustawach Biskupich ale na pismach Prorockich i Apostolskich, czego krótkie zebranie mamy w wyznaniu wiary Apostolskiem. Dlatego tej jedności nie znoszą różne obrzędy i ceremonie zwyczajne wśród Chrześcijan w Kościołach według miejsca i czasu, jak o tem czytamy, że i wśród dawnych Biskupów, którzy po Apostołach byli, istniały różne ceremonie i zwyczaje stosownie do czasów, chociaż zgodni pozostawali w jednej wierze i zbawiennej nadziei. A więc w nauce prawdziwej, i w wierze, i w zachowaniu ustaw Chrystusowych, zależy ta jedność powszechna. O czem Paweł święty napisał temi słowy, mówiąc: Ilu tedy jest was doskonałych, tak myślmy, a jeżeli w czemkolwiek inaczej myślicie, i to Bóg wam objawi. Ale doczegośmy doszli, w tem według tego samego prawidła postępujmy i tak samo myślmy. (Filip. 3, 15, 16).
  18. Pan Bóg zawsze używał pewnych sług do zgromadzenia i zarządu Kościoła swego; on ich i dziś używa i będzie w przyszłości używał, dopóki na ziemi istnieć będzie Kościół jego. A więc początek sług Kościoła, ich powołanie i urząd są starodawne, pochodzące od samego Boga, a nie nowe albo ludzkie urządzenie. Mógłby wprawdzie Pan Bóg wszechmocą swoją gromadzić sobie Kościół swój, bez posługi ludzkiej, upodobało mu się jednak, aby z ludźmi przez ludzi wykonywał wolę swoją. Mamy tedy uważać sługi Kościoła nie za ludzi zwyczajnych, albo dla ich osoby, ale za sługi Boże, przez których Pan Bóg sprawuje zbawienie ludzi, abyśmy przypadkiem nawrócenie swe do Panu Boga i dzieło zbawienia nie przypisywali jedynie serdecznemu i tajemniczemu działaniu Ducha Świętego, pogardzając usługą Kościoła i słuchaniem Słowa Bożego. Albowiem zawsze pamiętać należy na słowa Pawła świętego, gdy mówi: jakże uwierzą w tego, o którym nie usłyszeli, jakże usłyszą bez opowiadającego? Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Boże (Rzym. 10, 14, 17). Chrystus Pan raczył powiedzieć w Ewangielii: zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto przyjmuje tego, któregobym posłał, mnie przyjmuje, a kto mię przyjmuje, przyjmuje tego, który mię posłał (Jan 13, 20). Także, w Dziejach Apostolskich ów Macedończyk, ukazawszy się Pawłowi świętemu, prosił go: przepraw się do Macedonii i pomóż nam (Dz. Ap. 16, 9). Tenże Apostół o tem pisze: albowiem Bożymi współpracownikami jesteśmy, wy Bożą rolą, Bożym budynkiem jesteście (l Kor. 3, 9). Z drugiej strony pilnego rozsądku potrzeba, abyśmy sługom Kościoła i ich urzędowi nie zawiele przypisywali, pamiętając na słowa Pańskie: nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec mój (Jan 6, 44), co i Paweł święty powiedział do Koryntów: bo i któż jest Paweł? Któż Apollos? Są oni tylko sługami, przez których wyście uwierzyli, a to jak każdemu dał Pan. Jam sadził, Apollos polewał, ale wzrost dał Bóg. A tak ani ten, co sadzi jest czemś, ani ten co polewa, ale Bóg, który wzrost daje (l Kor. 3, 57). Wierzyć więc mamy, że nas Pan Bóg zewnętrznie naucza słowem swojem przez sługi swoje, a wewnętrznie pobudza do wiary serca wybranych swoich przez Ducha Świętego, i że cała chwała za dobrodziejstwa zbawienia naszego, należy się tylko Bogu. O czem obszerniej na początku była mowa. Od początku tedy świata, od pierwszych wieków, posługiwał się Pan Bóg świętymi Patryarchami, ludźmi najzacniejszymi i przedniejszymi między wszystkimi, albowiem chociaż zachowali całą prostotę w mądrości tego świata, to jednak byli bardzo mądrymi w prawdziwej teologji, z którymi rozmawiał nie tylko przez Aniołów, ale często i sam. Dlatego Patryarchowie byli swoich czasów i Prorokami i nauczycielami, którym Pan Bóg tem dłużej żyć pozwolił, ażeby byli niejako ojcami, i światłością świata. Po nich żył Mojżesz, ów mąż znakomity, i inni Prorocy. A w ostatnich czasach posłał Ojciec Niebieski Syna swego jednorodzonego, najdoskonalszego Proroka i Nauczyciela całego świata, w którym w zupełności mieszkała cała mądrość Boska, a my z pełności jego bierzemy wszyscy przez szczerą i przystępną, ale najdoskonalszą naukę, świętą Ewangielię (Kol. 2, 3). Albowiem wybrał sobie Chrystus Pan Apostołów, którzy poszli na cały świat (Łuk. 6, 13), zgromadzali z różnych narodów Zbory w jeden Kościół święty Powszechny, przez opowiadanie Ewangielii, ustanawiali wszędzie na swych miejscach Pasterzy i nauczycieli (Dz. Ap. 14, 23), przez których aż po dziś dzień Chrystus Pan rządzi i kieruje Kościół swój. Jak tedy dawnemu ludowi dał Pan Bóg Patryarchów i Proroków wespół z Mojżeszem, tak w Nowym Testamencie posłał Kościołowi swemu jednorodzonego Syna a z nim Apostołów, Pasterzy i nauczycieli. Dlatego słudzy Nowego Testamentu mają różne nazwy. Naprzód byli Apostołowie (l Kor. 12, 28; Efez. 4, 11; Dz. Ap. 13, 1; 20, 28), którzy na żadnem stałem miejscu nie mieszkali, ale po całym świecie w różnych krajach zgromadzali Kościoły, i na miejscach swych ustanawiali Pasterzy albo Biskupów. Potem Prorocy Nowego Testamentu, którzy opowiadali rzeczy przyszłe i objaśniali Pismo Święte. Takich mężów Pan Bóg i dziś daje ludziom w Kościele swoim. Byli Ewangieliści, którzy historyę Nowego Testamentu spisali, chociaż tak zwano i kaznodziejów albo opowiadaczy świętej Ewangielii, jak Paweł święty pisze do Tymoteusza, aby wykonał dzieło Ewangelisty (2 Tym. 4, 5). Byli Biskupi albo Pastorzy, którzy nie tylko nauką i Sakramentami Kościołowi Bożemu służyli, ale i starannie zarządzali potrzebami swych Zborów. Prezbyterowie byli starszymi wśród braci i po to obierani, aby dobrą radą służyli młodszym i pilnowali obyczajów, i ich przestrzegania. Nauczyciele każdego wieku nauczali prawdziwej wiary i pobożności, powołując się na pisma Apostolskie i Prorockie, i stając w obronie przeciwko wszelkim błędom. Takiż jest i dziś porządek Sług Kościoła po czasach Apostolskich, że na ich miejscu zostali Biskupi albo Pasterze, Starsi i nauczyciele w Kościele Powszechnym. Przydał do tego wiele Papież Rzymski, o czem z żalem każdy wierzący przekonać się może, jak wielo jest daremnego chleba w Kościele Powszechnym. Są kardynałowie, są Patryarchowie, są Arcybiskupi, Biskupi, Metropolici, Sufragani, Arcydiakoni, Kanonicy, Diakoni, Subdiakoni, Akoluci, Egzorcyści, Odźwierni it.d. Proboszcze, Opaci, Przeorowie, Ordines Minores ot Majores. Ale tej summy nie obliczamy i niewiele dbamy o tych wszystkich urzędujących, których ani Chrystus Pan nie ustanowił, ani Apostołowie nie przekazali Kościołowi, i zdaje się cały ten poczet więcej zostaje w usługach świata i jego bogactw, aniżeli przynosi korzyści i zbudowania Kościołowi Bożemu. I o mnichach nic innego nie rozumiemy, jak że więcej przeszkadzają jak pomagają Kościołowi. Bo ani ich Chrystus Pan nie ustanowił, ani Apostołowie. A chociaż w pierwszych wiekach, dopóki w pustyniach mieszkali, i z pracy żyli, dosyć między niemi było dobrych ludzi Chrześcijańskich, to dziś już bardzo trudno znaleść pracowitego mnicha; gdy się zaś do miast dostali i zwrócili się do rozkoszy świata tego, a robić im się niechce, wolą żyć cudzą pracą. Nadto przenoszą swe niepotrzebne śluby i zmyślone przepisy, pomimo słowa Bożego nad zwykłe obowiązki chrześcijańskie, których wymaga się na zasadzie przykazań Bożych od wierzących ludzi w każdym stanie i w powołaniu, jakoby więcej świętobliwymi i doskonalszymi być mieli w swoim Zakonie, aniżeli wszyscy inni wierni pracujący uczciwie w Zakonie Bożym, według stanu swego. Dlatego takie zbyteczne sługi, zaliczamy do ludzi, o których Paweł święty napisał: słyszymy bowiem, że niektórzy z pomiędzy was nieporządnie postępują, nic nie robiąc; ale się niepotrzebnemi rzeczami bawiąc (2 Tess. 3, 11). Dlatego takich nie możemy cierpieć w swoich zgromadzeniach, i słusznie istnieć nie mają w Kościele Powszechnym. Prawdziwej jednak posługi i urzędów Kościelnych nikt samowolnie nie ma sobie przywłaszczać, ani się wdzierać dla chciwości lub własnej dumy, ani ich dostępować, za pieniądze, służebności lub podstępnie; czekać ma każdy, aż będzie wezwany i według porządku obrany do posługi w Kościele, to znaczy, musi być przez zgromadzenie za godnego uznany do tego urzędu, i od zwierzchności słusznie i pobożnie do tego powołany, bez rozruchu, bez sprzyjania komuś i bez kłótni. Kto zaś ma być wybrany, jest o tem, postanowienie Apostolskie przez Pawła świętego napisane (l Tym. 3, 27; do Tyt. l, 59): mężowie godni, uczeni, roztropni, bogobojni, przykładni, którzyby przewodniczyli nauką i wszystkiemi cnotami ludowi chrześcijańskiemu. Ci po obraniu na urząd mają być ordynowani albo wyświęceni od Starszych Zboru Chrześcijańskiego z modlitwami publicznemi i przez włożenie rąk (l Tym. 4, 14). Dlatego ganimy tych wszystkich, którzy bez powołania bez porządku do służby Kościoła się udają, gdyż ich ani obrano, ani posłano. Ganimy i tych, którzy się tak zacnego urzędu podejmują, nie będąc do tego godnymi, ani posiadając potrzebnych do tego darów Bożych. Wiemy wprawdzie, że cnotliwa prostota i bogobojne zachowanie się niektórych Pasterzy w danym Kościele więcej przyniosły pożytku, aniżeli subtelna i krasomówcza umiejętność i nauka innych; potrzeba jednak do tego nauki ze Słowa Bożego, z jaką, chociaż ludzie są i prostakami i w innych naukach nie bardzo wyćwiczeni, ale są bogobojni, to ich za godnych do sprawowania urzędu uważamy. W piśmie Świętem w ogóle wszyscy wierzący są nazwani Kapłanami Pańskimi; ale nie wszystkim przynależy urząd w Kościele, ale tylko tym, którzy do tego są zdolni i obrani. Między Kapłanami, a urzędem sługi Kościoła zachodzi wielka różnica. Wszyscy nazwani jesteśmy Kapłanami, bo wybawieni będąc przez Chrystusa Pana, ofiarujemy ustawicznie duchowe ofiary Bogu Ojcu. Ale usługa Słowa Bożego i Sakramentów należy tylko do pewnych, powołanych do tego osób, dla dobrego porządku, jakiego między sobą przestrzegać przepisuje Apostół Boży. Odrzucamy dlatego całe rzymskie Kapłaństwo, chociaż pozostawiamy widomą posługę Słowa Bożego i Pańskich Sakramentów, jako potrzebną w Kościele Powszechnym. Albowiem w Nowym Testamencie Chrystus Pan nie ustanowił takiego Kapłaństwa, jakiem było Kapłaństwo w Starym Testamencie z namaszczeniem, święceniem, 57). szat, z ustawicznemi ofiarami, i z bardzo wieloma innemi obrządkami. To wszystko razem z Kapłaństwem przedstawiało tylko pod obrazem Chrystusa Pana, Najwyższego Kapłana, i ustało po przyjściu jego i wypełnieniu wszystkiego. On sam bowiem jedynie pozostaje Kapłanem na wieki (Żyd. 5, 6) i żadnego następcy po sobie mieć nie może. I dlatego nie nazywamy swoich Pasterzy i sług Kościoła Kapłanami, boby to było z ubliżeniem wiecznego Kapłaństwa Chrystusowego, gdyż on sam jest i ofiarą i Kapłanem na wieki. I nie dał też tej władzy ani polecenia, aby po to wyświęcani byli, by ustawicznie Chrystusa Pana mieli ofiarować za żywych i umarłych, ale rozkazał, aby nauczali i posługiwali Sakramentami Świętemi. O czem 3, 1; 20, 28), krótkiemi słowy napisał Paweł święty, mówiąc; Tak niechaj człowiek o nas rozumie, jako o sługach Chrystusowych i o szafarzach tajemnic Bożych (l Kor. 4, 1). Chce tedy Apostoł, abyśmy o nim i o jego towarzyszach nie inaczej sądzili, jak że byli sługami Chrystusa Pana, jedynego Króla i Kapłana w Kościele swoim. A żaden sługa nie jest zastępcy Pana swego. I nie żyje według woli swojej, ale czynić obowiązany to, co mu Pan rozkaże. Dlatego wszystkie urzędy i posługi w Kościele są przywiązane do postanowienia i polecenia Pańskiego. Apostoł dodaje nadto, że słudzy Kościoła są szafarzami tajemnic Bożych. Tajemnicami Bożemi nazywa Apostół w wielu miejscach, i w liście do Efezów (3, 9) naukę świętej Ewangielii, w której zawartą jest tajemna sprawa naszego zbawienia Nazywają też tajemnicami starodawni nauczyciele i Sakramenty Pańskie. Z czego się jasno pokazuje, że Słudzy Nowego Testamentu nie mają żadnego innego urzędu, jak tylko nauczać Ewangielii Chrystusowej i posługiwać Sakramentami. Co sam Chrystus Pan objaśnia w podobieństwie u Łukasza świętego (12, 42) gdzie powiedzieć raczył: iż to jest wierny i roztropny sługa, który czeladce Pańskiej daje naznaczoną żywność czasu swego. Również o owym bogatym człowieku, który odjeżdżając z domu w daleką drogę, rozdał majątek sługom swoim ku szafowaniu (Mat. 26, 14). Nałoży tedy o władzy i o zwierzchności sług Kościoła zdać krótką sprawę. Albowiem każdy to łatwo wyrozumieć może, jak niesłusznie Biskup Rzymski ze zwolennikami swoimi rozszerzył tę władzę, podbiwszy przemocą pod swoją władzę Królestwa i Państwa tego świata, oraz opanowawszy wiarę ludu Chrześcijańskiego, a to przeciwko jasnemu poleceniu Pańskiemu, który wszędzie zabronił srogo uczniom swoim panowania i przodkowania, zalecając im pokorę przykładem własnym (Mat. 18, 4; Mat. 20, 26). Istnieje tedy dwojaka zwierzchność i władza w Kościele Bożym absoluta i ministerialis; to jest jedna najwyższa i zupełna, a druga służebna i ograniczona. Sam tylko Chrystus Pan ma tę najwyższą władzę i nad całym światem i nad Kościołem, jak to powiedzieć raczył: dana jest mi wszelka moc na niebie i na ziemi (Mat. 28, 18). Jam jest pierwszy i ostatni, i oto jestem żywy na wieki wieków, i mam klucze i piekła i śmierci. (Obj. l, 17,18). To mówi, mający klucz Dawidowy, który otwiera, a nikt nie zamknie, i zamyka, a nikt nie otworzy. (Obj. 3, 7). Tę władzę zupełną zachował Chrystus Pan sobie, i nie jest bezczynny i po dziś dzień, ale jest Panem, Królem, Biskupem i Rządcą Kościoła swego, jak powiedział: nie opuszczę was; jestem z wami aż do skończenia świata (Mat. 28, 28). Nie oddał on tej władzy swojej ani Apostołom, ani żadnemu innemu człowiekowi, ale sam ją dla siebie zatrzymał, jak Jezajasz powiedział: i położę klucz domu Dawidowego na ramieniu jego (Jez. 22, 22), i będzie panowanie na ramieniu jego (Jez. 9, G). Druga władza i zwierzchność w Kościele Bożym jest usługująca, albo władza urzędu, z pewnem poleceniem i ograniczeniem, udzielona od rządzącego Pana, która raczej do służby jest podobniejszą, aniżeli do jakiego panowania. Dzieje się tu nie inaczej, jak gdy Pan szafarzowi porucza zarząd nad domem swoim, ku czemu daje mu klucze, poleciwszy mu kogo ma wpuścić, a kogo wydalić. Nie wolno szafarzom nic uczynić ponad wolę Pańską. Tak i Chrystus Pan dał tę władzę sługom Kościoła, aby czynili to, co im poruczył. I dla tego powinniśmy przyjmować urząd ich w imieniu Pańskiem, bo jego słowa, i polecenia do nas przynoszą. Tu należą owo wyrzeczenia w Ewangielii: i dam ci Klucze Królestwa niebieskiego; i cokolwiek zwiążesz na ziemi będzie związane i w niebiesiech, i cokolwiek rozwiążesz na ziemi będzie rozwiązane i w niebiesiech (Mat. 16, 19); oraz: którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, i którymkolwiek zatrzymacie są zatrzymane (Jan 20, 23). Dlatego jeśliby sługa Kościoła postąpił lekkomyślnie i przestąpił wolę i polecenie Pańskie, niema wartości cała sprawa jego. Albowiem chociaż sługom Kościoła Bożego poruczono urząd i władzę, ale kazano ich wtedy słuchać, gdy się zachowują według rozkazania Bożego. O czem Pan powiedzieć raczył: po tem was poznaję, że moimi uczniami jesteście, jeśli słowa moje zachowywać będziecie (Jan 14, 23). Również: owce moje głosu mego słuchać będą (Jan 10, 16); również: ucząc je przestrzegać wszystkiego com wam przykazał (Mat. 28, 20). Paweł zaś święty napisał: a tego zresztą wymagają po szafarzach, aby każdy był znaleziony wiernym (l Kor. 4, 2). O Kluczach Kościelnych wyżej już nadmieniono, i pokazano, że wszystkim Pasterzom jednaka moc i władza jest dana w Kościele Powszechnym. Co się pokazuje i z Dziejów Apostolskich, i z Historyi Kościoła najdawniejszych czasów. Biskupi albo Pasterze, którzy byli po Apostołach sprawowali swój urząd i rządzili Kościołem Powszechnym na równych prawach, każdy na miejscu i w swym kraju, nie przywłaszczając sobie zwierzchności jeden nad drugim. Pamiętali bowiem dobrze na rozkaz Pański: kto największy jest między wami, niech będzie jako najmniejszy (Łuk. 22, 26). Ztąd w pokorze i w uprzejmej miłości pomagali sobie we wspólnych posługach w Domu Boga żywego. Aby jednak należyty porządek został zachowany, jeden w zgromadzeniu był od drugich upoważniony, aby oznajmiał wszystkim czas do wspólnego przybycia, aby przedstawiał przedmioty do wspólnego obradowania; i przestrzegał zgody między wszystkimi. Ale przez to nie było żadnego panowania, ani prawomocności nad drugimi, by mu wolno było coś postanowić przeciwko zdaniu innych, albo rozkazywać. Czego przykład mamy i pomiędzy Apostołami, na pierwszym ich synodzie, że przestrzegali zgody i wspólnej równości między sobą, chociaż Piotr święty jako starszy głos zabierał (Dz. Ap. 15, 7). Pięknie napisał Cyprian święty Męczennik i Biskup: Takimi byli i inni Apostołowie jak Piotr i mieli z nim jednaką powagę i władzę, ale jeden czynił początek, aby się okazało, że jest jeden tylko Kościół. W ten sposób i święty Hieronim (35) powiada (Komentarz listu do Tytusa), dopóki jeszcze w wierze Chrześcijańskiej nie było djabelskiego rozerwania i chciwości, wszystkie Kościoły były rządzone radą i posługą Starszych. Ale potem, gdy każdy chciał tych, których ochrzcił uważać za swoich, a nie za należących do Chrystusa Pana, uradzono, aby jeden nad drugimi był przełożony, aby jemu oddać pieczę nad innymi sługami Kościoła, i tym sposobem zniweczyć powód do rozdwojenia. Żeby zaś kto nie rozumiał, że ten zwyczaj i to postanowienie datuje się od czasów Apostolskich, tenże Hieronim dodaje te słowa: jak Starsi Kościoła, albo Przezbyterowie dobrze wiedzą, że według zwyczaju Kościoła mają być posłuszni przełożonemu swemu, tak toż Biskupi mają to wiedzieć, że większymi są od Prezbyterów więcej dla zwyczaju, aniżeli dla prawdziwego postanowienia Pańskiego, albowiem wspólnie mają rządzić Kościołom Bożym. Z tego jawnie się pokazuje, że to przodowanie jednego Biskupa nad drugimi nie bierze swego początku ani od Apostołów, ani od Chrystusa Pana, a jest zwyczajem w Kościele z czasem przez ludzi przyjętym i słusznie powinien nastąpić powrót do prawdy Pańskiego postanowienia i do podania Apostolskiego. Urząd i obowiązki sług Kościoła chociaż się i dzielą na wiele czynności, jednak w tych dwóch rzeczach wszystko się zawiera, aby głos Ewangielii Chrystusowej zwiastowali prawdziwie ludowi, i aby posługiwali Sakramentami według polecenia Pańskiego. Każdy dobry Pasterz powinien zachęcać ludzi do świętych zgromadzeń, głosić w nich prawdziwe Słowo Boże, i całą naukę i przemówienie swe zastosować do potrzeb i wyrozumienia Zboru swego, aby słuchacze mieli korzyść i byli zbudowani w zbawiennej wierze. Powinien on nauczać nieumiejętnych, upominać niedbałych i leniwych, aby z całą chęcią chodzili drogami Pańskiemi. Powinien pocieszać i utwierdzać małodusznych i bojaźliwych aby się ich umysł wzmocnił przeciwko rozlicznym napadom i pokusom szatańskim. Powinien karać i karcić grzeszących, błądzących znów kierować na drogę prawdy, podnosić upadłych, sprzeciwiających się zaś zwyciężyć i przemódz prawdą. Powinien on odganiać wilków od owczarni Pańskiej, wyłączać złych, jawne zgorszenie dających, i nie patrzeć przez szpary na ludzkie zdrożności. Powinien posługiwać Sakramentami i zalecać ludziom ich używanie i zdrową nauką czynić ich godnymi i gotowymi. Powinien wszystkich wierzących zachowywać w świętej jedności, zapobiegać rozdwojeniom, zalecając drugim potrzeby uboższych braci i dopomagając. Powinien odwiedzać chorych, i utrapionych pokusami, nauczać, pocieszać i silnie starać się utrzymać ich na zbawiennej drodze. Powinien zarządzić i ludziom zalecać publiczne modlitwy i posty, to znaczy świętą wstrzemięźliwość czasu potrzeby, a nakoniec powinien jak najpilniej zarządzać wszystkiem, co do pomnożenia pokoju i zbawienia ludu Chrześcijańskiego jest potrzebne. Aby jednak Sługa Kościoła mógł zupełnie 5 dostatecznie zadosyć uczynić tym powinnościom, powinien mieć w sobie przedewszystkiem bojaźń Bożą, modlić się z wytrwałością, czytać pilnie Księgi Święte, być zawsze czuwającym i trzeźwym, i dawać z siebie dobry i jawny przykład życia świętobliwego i całemu Zborowi i współtowarzyszom swoim, (l Tym. 4, 7). Do tego należy dyscyplina albo karność Kościelna, bez której zarząd ludu Bożego nie jest możliwy. Jak w pierwszym poapostolskim Kościele pilnie jej przestrzegano, i obierano ku temu ludzi pobożnych i mądrych, którzy wśród wszystkich rozsądzali według słuszności, używając nawet klątwy dla nieposłusznych, tak przynależy i dziś dobrym Pasterzom, aby dawali baczność na tę karność kościelną, według potrzeby czasów i ludzi, aby jej przestrzegali w swoich Zborach, pamiętając na słowa Apostolskie, iż wszystko ma się dziać porządnie, uczciwie, ku zbudowaniu bliźniego, bez zmuszenia i bez rozdwojenia (l Kor. 14, 40). Albowiem Apostoł Pański tak sam o sobie świadczy: jeślibym się i nieco więcej chlubił z mowy naszej, którą nam dał Pan ku zbudowaniu, a nie ku zepsuciu waszemu, nie zawstydzę się (2 Kor. 10, 8). Czego i Chrystus Pan w swem podobieństwie dodać raczył, zakazując wyrywać kąkol między pszenicą, aby razem z nim i pszenica nie została wyrwaną. (Mat. 13,29). Ganimy tedy i odrzucamy błąd Donatystów, którzy ważność i skuteczność prawdziwej nauki i Pańskich Sakramentów, przypisywali osobom sług Kościoła i ich pobożności. Wiemy bowiem dobrze, że głosu i rozkazu Pańskiego powinniśmy słuchać nietylko od cnotliwych i bogobojnych Pasterzów, ale i z ust niepobożnych. O czem sam Chrystus Pan powiedzieć, raczył: przetoż wszystkiego czegoby rozkazali przestrzegać, przestrzegajcie i czyńcie, ale według uczynków ich nie czyńcie (Mat. 23, 3). Wiemy, że Sakramenty przez Pana ustanowione, przez Słowo jego zostają poświęcone, i skuteczne są chociaż bywają wierzącym udzielane przez niegodne i nieprzykładne sługi. O tem święty Augustyn wiele pisał na zasadzie Pisma Świętego przeciwko Donatystom i pokazał, że to jest prawdą. Jednak powinni słudzy Kościoła wieść życie pobożne i dopilnować tego na Synodach, aby przyświecali innym ludziom w nauce i w świętobliwości. Niedbali tedy i występni powinni być od Starszych napominani i karceni, aby się nawrócili do drogi Pańskiej. Jeśliby się więc znalazł uporny i nieposłuszny takiemu napomnieniu, takiego zrzucamy z urzędu, i jako wilka odganiamy od owczarni Pańskiej. Również jeśliby odstępował w nauce od podania Apostolskiego, strzeżemy się go, jako fałszywego proroka. Chwalimy tedy i gotowiśmy zachowywać wszystkie Sobory Chrześcijańskie, a zwłaszcza powszechne, które zbierają, się za przykładem Apostolskim, i decydują według Słowa Bożego ku zbudowaniu Kościoła a nie ku przytłumieniu prawdy. Ale i na to baczymy, że wszystkie rzymskie sobory, które się zgromadzają pod panowaniem papieskim, nie mogą być żadną miarą Synodami powszechnemi i swobodnemi, przeciwnie po nad wolę jednego rzymskiego Biskupa nie wszyscy uznać je mogą. Przeciwnie zobowiązani przysięgą zwierzchniemu Panu swemu, nie godzi im się postępować inaczej. Dlatego takie Synody nie budują w Kościele Bożym, a tylko przestrzegają papieskiej prawomocności państwa duchownego. Gdy więc Chrystus Pan zakazał togo uczniom swoim, należy się wystrzegać sługom Kościoła, aby sidłami szatańskiemi niebyli oplatani i uwikłani w nabywaniu bogactw i zaszczytów tego świata. Jednak godzien jest robotnik zapłaty swojej. Dlatego nie grzeszą tacy Pasterze, którzy według potrzeby swego domu i dla uczciwego wyżywienia się, pobierają umówiono wynagrodzenie i płacę. Albowiem tak napisał Paweł święty: że to powinni ludzie wierzący dawać swoim Pasterzom, a oni słusznie i sprawiedliwie to od nich biorą (l Kor. 9, 9; l Tym. 5, 18). Jawny jest tedy błąd Nowochrzeńców (51), którzy złorzeczą Sługom Kościoła, i potępiają ich z tego powodu, że za usługi swoje biorą słuszne utrzymanie od ludu chrześcijańskiego.
  19. Od początku przydawał Pan Bóg zawsze w Kościele swoim do opowiadania Słowa Bożego, jeszcze Sakramenty, albo widzialne npominki rzeczy tajemnych niebieskich, jak o tem dowodnie wspominają, pisma Prorockie i Apostolskie. Sakramenty więc, albo Świętości są to tajemne znaki, albo święte sprawy, postanowione od Boga złożone z widzialnych znaków ziemskich i z duchownych rzeczy, oznaczonych, i z obietnic albo Słowa Bożego do nich przydanego. Temi Sakramentami Pan bóg na pamięć przywodzi swe dobrodziejstwa dane człowiekowi, takowe utwierdza, i odnawia łaskawie obietnice ludowi swemu, pieczętując w sercach wiernych wiarę przez Ducha swego, pobudzając, mnożąc, i niemal przed oczy cielesne kładąc w sposób zewnętrzny to wszystko co duchowo sprawuje w sercach naszych. Nadto przez Sakramenty, jako przez pewne znaki Pan Bóg odłącza Kościół swój od wszystkich innych ludzi i od nabożeństw niepobożnych i pogańskich, poświęcając przez nie lud sobie samemu, i oznajmiając nam czego od nas żąda. Dlatego lud Izraelski miał od Boga dodane Świętości: Obrzezanie i pozywanie Baranka ofiarowanego, do którego od początku świata odnosiły się zawsze wszystkie ofiary, składane przez pierwszych ludzi wiernych. My zaś w Nowym testamencie mamy w to miejsce Chrzest i Testament ostatniej Wieczerzy Pańskiej. Kupowanie i sprzedawanie Sakramentów zwyczajne w Kościele Rzymskim, uważamy za rzecz bezbożną. Albowiem żaden człowiek nie może, ustanawiać Sakramentów, i jedynie sam Pan Bóg to czyni, chcąc abyśmy według jego postanowienia go chwalili, niczego więcej się nie domyślając. Sakramenty mają swe szczególne obietnice łaski Bożej i miłosierdzia ku nam, których człowiek żadnym innym sposobem otrzymać nie może, tylko przez własną wiarę, a wiara ta jest ugruntowana na Słowie Bożem, i jest jakoby przywilejem napisanym na pergaminie, a Sakramenty są, do Słowa Bożego dodane, jako pieczęci Królewskie, któremi sam Pan Bóg a nie kto inny pieczętuje. I dlatego Bóg ustawicznie je sprawuje w Kościele swoim, i udziela swoich dobrodziejstw przez zewnętrzne posługiwanie Sakramentami. To każdy wierny poznaje i znajduje sam sobie, gdy z rąk sługi Kościoła otrzymuje Sakrament, że Pan Bóg w jego sercu daje mu rzeczy obiecane nie inaczej, jak gdyby je przyjmował z ręki samego Boga. Dlatego grzech i niepobożność sługi Kościoła, nie przeszkadza skutkowi prawdziwych Sakramentów, gdyż zacność i powaga Sakramentu nie pochodzi od osoby sługi Pańskiego, ale od samego Chrystusa Pana. Dlatego każdy wierny przy używaniu Sakramentów powinien pilnie czynić różnicę między sługą i panem. Albowiem słudzy Kościoła podają nam Sakramenty sposobem zewnętrznym, ale sam Pan Bóg podaje sercu wiernemu rzecz duchową w Sakramentach oznajmioną za sprawą wewnętrzną Ducha Świętego. Tu wiedzieć potrzeba, że tą rzeczą duchową, albo materyą i istotą wszystkich Sakramentów, jest Chrystus Jezus, Zbawiciel świata, owa jedyna ofiara, ów Baranek Boży, zabity od początku świata, owa opoka, z której wszyscy przodkowie nasi pili, przez którego wszyscy wybrani bez użycia ręki cielesnej są obrzezani, przez Ducha Świętego, i są obmyci ze wszystkich grzechów swoich, i nasyceni prawdziwem ciałem i prawdziwą krwią Pańską ku żywotowi wiecznemu. Co się więc tyczy tej duchowej materyi i istoty w Sakramentach to w obu Testamentach zawsze był jeden Chrystus Pan, jedyny Pośrednik, zbawiający wszystkich wiernych od początku świata, jeden Bóg ludu Izraelskiego i Chrześcijańskiego, ustawca Sakramentów obu Testamentów. Tak ludowi Izraelskiemu jak i nam dane są Sakramenty ku zapieczętowaniu łaski i obietnic Bożych, aby przywodziły nam na pamięć i odnawiały w nas dobrodziejstwa Boże. Tak oni przyjmowali jak i my ), przyjmujemy w Sakramentach dary duchowe przez wiarę. Również się wyróżniali swemi Sakramentami od wszystkich innych narodów, jak i my teraz odłączamy się i różnimy się od wszystkich żydów i pogan. Naostatek Sakramenty ich oznaczały im społeczność i łączność Kościoła Bożego, co i nam dziś oznaczają. Jednak jest różnica w zewnętrznych znakach i sprawach. Nasze Sakramenty są i zacniejsze i trwalsze, aniżeli one pierwsze. Nie przestaną one istnieć aż do skończenia świata, bo już spełnioną jest łaska najmilszego Boga, i one okazują skutek wszystkich obietnic wykonanych przez Chrystusa Pana, podczas kiedy one pierwsze ustały z powodu wypełnienia obietnic. Nasze są zacniejsze, i z wielkiemi ceremoniami i obrządami połączone. A nadewszystko, że one pierwsze Sakramenty, tylko obowiązywały jeden naród żydowski. Teraz w Nowym Testamencie po całym świecie wszystkim narodom służą jednako ku wierze i zbawieniu, z wiekszem objawieniem łaski miłego Boga i z obfitszemi darami Ducha Świętego. Gdy Chrystus Pan jako Messyasz jawnie się nam objawił i obfitość łaski swej hojnie wylał na lud Nowego Testamentu, Sakramenty ludu Izraelskiego są od Boga usunięte i zniesione, a na ich miejsce nowe ustanowione: chrzest w miejsce obrzezania, a ostatnia wieczerza Testamentu Pańskiego w miejsce wszystkich ofiar zakonu i baranka paschalnego. Jak jednak w Starym Testamencie Sakramenty składały się ze znaków, z rzeczy temi znakami oznaczonych i ze słowa Bożego, tak i dziś są złożone z tych trzech części, Albowiem, przez Słowo Pańskie stają się znaki widzialne Sakramentami, jakiemi przedtem nie były, ani z natury swojej nie są. Lecz Słowem Bożem zostają poświęcone i za święte uznane od samego Chrystusa Pana, który je ustanowił. A poświęcić nic innego nie znaczy, jak tylko rzecz jakąś ofiarować Panu Bogu do tej świętej sprawy, wyłączywszy ją od zwyczajnego pospolitego użytku, a dodawszy do niej Słowo Pańskie i ustanowienie Pańskie. Albowiem w każdym Sakramencie rzeczy albo znaki widzialne są zapożyczone od zwyczajnego użytku. Przy chrzcie widzimy wodę zwyczajną i widome obmycia dokonywane przez sługę Kościoła, oraz słyszymy słowa Pańskie, któremi chrzest ustanowiony został, ale wewnętrzna i duchowna rzecz Chrztu Świętego, jest omycie od grzechów przez krew Chrystusową i wewnętrzne odrodzenie z Ducha Bożego. Także przy Wieczerzy Testamentu Pańskiego widzimy rzeczy ziemskie chleb i wino, wzięte z zwyczajnego używania przy jedzeniu i piciu, lecz rzeczą oznaczoną, i duchowną jest prawdziwe ciało Chrystusa Pana, za nas wydane i krew jego za nas przelana, albo społeczność ciała i krwi Pańskiej według słów Apostolskich, Woda tedy, chleb i wino, według swej natury nie tracą swej istoty albo materyi, i niczem innem nie są tylko tem, co widzimy i czujemy. Ale jeżeli do nich przystąpi Słowo Pańskie, którem Chrystus Pan ustanowił i poświęcił tę sprawę, rzeczy te stają się świętemi i danemi nam przez Chrystusa Pana upominkami, to jest, że woda przy Chrzcie Świętym jest omyciem odrodzenia, a chleb i wino przy wieczerzy Pańskiej jest ciałem i krwią Pańską. Albowiem Słowo Pańskie i pierwotne ustanowienie Sakramentów zachowują w sobie zupełną i skuteczną moc jeszcze i teraz, i dla wszystkich ludzi, każdego czasu jest ważne owo pierwotne poświęcenie Pańskie, jeżeli się zachowuje według Pańskiego postanowienia przy Sakramentach. Dlatego toż przy obchodzie Sakramentów bywają czytane i rozpamiętywane Słowa Pańskie, któremi ustanowić raczył Sakramenty. A ponieważ w Sakramentach te zewnętrzne znaki nie są do zwyczajnego użycia, ale ku świętemu celowi od Boga przeznaczone, dlatego też w świętej tej sprawie przyjmują nazwę i imiona rzeczy niebieskich, które nam oznaczają. Jak woda przy chrzcie już nie samą tylko jest wodą ale omyciem odrodzenia duchowego, tak chleb i wino na Stole Pańskim, nie są już samem tylko chlebem i winem, ale ciałem i krwią Pańską, chociaż rzeczy ziemskie, które tam widzimy nie tracą natury swojej, by tym sposobem żadnej już tajemnicy przy tem nie było. Gdyż to jest właściwość każdego Sakramentu, iż zawiera w sobie i rzeczy widzialne ziemskie, i wewnętrzne duchowo, oznaczone przez znaki widzialne. O czem piszą Ireneusz (49), Augustyn (61) i wszyscy dawni nauczyciele Kościoła. Dlatego tedy znaki wewnętrzne w Sakramentach otrzymują nazwy rzeczy samych, bo są tajemnemi upominkami owych rzeczy oznaczonych, z któremi zostają zjednoczone zwyczajom poświęcenia albo tajemnym przez pierwsze ustanowienie i Słowa Pańskie, któremi on Sakramenty tem oznaczył, co przez nie prawdziwie daje wiernym swoim. Albowiem gdy Chrystus Pan wodą polecił odbywać Chrzest święty, nie to miał na myśli, ani to było jego wolą, by lud jego tylko powierzchownie był wodą polewany. Również gdy na ostatniej Wieczerzy swojej chleb i wino jeść i pić rozkazał, nie logo chciał, aby jego wierni zwyczajem codziennym chleb tylko jedli i wino pili, ale ustanowił dla wszystkich tajemnice duchową i Sakrament, chcąc aby wierni jego wewnętrznie przez wiarę stali się uczestnikami rzeczy niebieskich, biorąc omycie swoich grzechów i łącząc się w jedno ciało z Chrystusem Panem. Dlatego nie możemy łączyć się z tymi, którzy godność i świętość Sakramentów przypisują pewnym właściwościom, albo osobie Kapłańskiej i jego zamiarom, jakoby przez wyrzeczenie słów i znak krzyża świętego, rzeczy ziemskie zmysłowe miały się przemienić w Sakramenty. Albowiem nic takiego Chrystus Pan nam nie polecał ani obiecał, ani też Apostołowie Kościołowi nie przekazali. Z drugiej strony ganimy wszystkich, którzy znieważają godność i powagę Świętych Sakramentów, i tak pobieżnie o nich mówią, jak gdyby były tylko prostemi, widzialnemi znakami, nie posiadającemi w sobie żadnego wewnętrznego i świętego działania. Z obu stron jest to błąd szkodliwy i tych, którzy wogóle zewnętrznemi Sakramentami pogardzają, dla tego, że przypisują sobie wewnętrzną łaskę Bożą i odpuszczenie grzechów, bez używania Sakramentów; i tych którzy rzeczy duchowe niebieskie i łaskę Bożą tak ściśle łączą z zewnętrznemi znakami tych świętych upominków, że mniemają, iż każdy przestępca jest uczestnikiem Sakramentu Pańskiego, chociaż nie czyni pokuty i nie ma prawdziwej wiary, i że odnosi pewne odpuszczenie grzechów i zbawienie. Podobnie jak zupełność i godność Sakramentów nie zależy od godności albo niegodności sług Kościoła, tak też nie zależą one od osób przystępujących. Albowiem stale to wyznajemy, że całość i prawda Sakramentów ugruntowana jest na obietnicy Bożej i na postanowieniu jego, który nikogo omylić nie może i prawdziwie i jednako podaje każdemu łaskę swoją, ofiarując wszystkim zbawienne dary w Słowie i w Sakramentach. Jak tedy Słowo Boże zawsze jest prawdziwe i nie tylko ma być słyszane głosem uszu ludzkich, ale zawiera w sobie dary wieczne niebieskie onemi słowy opisane i oznaczone, chociaż niewierzący słuchając i przyjmując powierzchownie, łaski miłego Boga wewnętrznie nie przyjmują dla swego niedowiarstwa; tak i Sakramenty Pańskie zawsze są prawdziwe i zupełne, nietylko oznaczając rzeczy duchowe, ale i to, że Pan Bóg w nich daje prawdziwie rzeczy obiecane i oznaczone, chociaż niewierni darów Boskich sobie podanych nieprzyjmują dla swej niesposobności i niedowiarstwa. A to nie dzieje się z winy Boga, jakoby niedawającego, ale z winy ludzi niepokutujących i gardzących darami Bożemi, których jednak niedowiarstwo, według słów Pawła świętego (Rzym 8, 8) wierności i prawdy Bożej zniszczyć nie może. A gdyśmy na początku powiedzieli, dla czego Sakramenty są ustanowione, powtarzać togo nie będziemy, ale podamy naukę o każdym Sakramencie w szczególności,
  20. Chrzest Święty od samego Pana Boga jest ustanowiony i poświęcony. Naprzód chrzcił Jan Święty, który Chrystusa Pana wodą ochrzcił w Jordanie (Mat. 8, 6, 18). Potem Apostołowie z rozkazu Pańskiego chrzcili lud wodą. A naostatek przed wniebowstąpieniem swojem wyraźnie rozkazał Chrystus Pan wszystkim Apostołom, aby opowiadali Ewangielię i chrzcili wszystkie narody w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. (Mat. 28, 19; Mar. 16, 15). Także Piotr święty w Dziejach Apostolskich, gdy go żydzi pytali, co maja, czynić, odpowiedział: Nawróćcie się. i niech się każdy z was ochrzci w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego (Dz. Ap. 2, 38). Ztąd niektórzy nauczyciele Kościoła nazwali chrzest znakiem początecznym, albo pierwszym ludu Bożego, to jest, że przez Chrzest przyjęci zostajemy do Kościoła Bożego i z Panem Bogiem umowę zawieramy. Jeden więc jest tylko Chrzest w Kościele Powszechnym i powtórzony być nie może, albowiem raz przyjęty chrzest trwa przez całe życie i jest wiecznem zapieczętowaniem łaski Bożej nad nami. Być ochrzczonym w imię Chrystusa Pana nic innego nie znaczy, jak być zapisanym i przyjętym do przymierza ludu Bożego, być zaliczonym do rodziny i do dziedzictwa dzieci Bożych, tak że człowiek ochrzczony nazwany jest synem Bożym, przysposobionym z łaski, to znaczy, że jest oczyszczony od grzechów, i posiada dary zbawienne Ducha Bożego, ku życiu nowemu i ku świątobliwości. Chrzest więc przypomina nam to dobrodziejstwo i tę łaskę umiłowanego Boga, którą on sprawić raczył upadłemu rodowi ludzkiemu. Wszyscy bowiem rodzimy się w złości i w grzechach, i jesteśmy z natury swej dziećmi gniewu i potępienia wiecznego. Pan Bóg jednak będąc bogatym w miłosierdziu swojem, oczyszcza nas i wybawia z grzechów naszych przez krew Syna swego i przyjmuje nas w nim za dzieci, ze szczerej łaski i dobroci swojej, i jednocząc się z na mi przez święte przymierze, zlewać raczy na nas obfite dary Ducha swojego, abyśmy za jego sprawą i pomocą mogli wieść i zachować nowe życie. Te wszystkie dary i to dobrodziejstwa Pańskie zostają zapięczętowane przez Chrzest. Albowiem wewnętrznie zostajemy odrodzeni i odnowieni i omyci od Boga przez Ducha Świętego, a zewnętrznie bierzemy tego wszystkiego pieczęć i zapewnienie przez wodę Chrztu Świętego. W niej ta łaska Umiłowanego Boga, niemal przed oczyma jest przedstawioną, gdy widzialną wodą obmywani albo polewani zostajemy. Albowiem jak woda omywa i oczyszcza wszelką nieczystość ciała naszego, jak znamienicie chłodzi niemoc cierpiących i gorączkę, oraz i posila, tak łaska Boga obmywa i posila duszę ludzi wiernych w sposób niewidzialny i duchowy. Nadto tym zacnym darem Chrztu Świętego odłącza nas Pan Bóg i wyróżnia od narodów pogańskich i od mylnych religij, poświęcając nas sobie na własność i dziedzictwo. A tak gdy bywamy chrzczeni wyznajemy wiarę i zobowiązujemy się do obywatelstwa I posłuszeństwa Panu Bogu, i zapisani zostajemy w poczet świętych szermierzy Chrystusowych, abyśmy przez cale życie swoje walczyli przeciwko djabłu, światu i własnemu ciału. Nadto przez Chrzest zostajemy przyjęci do Kościoła. Powszechnego, abyśmy zostając w społeczności z drugimi członkami, jako w jednem ciele, zachowali wiarę i miłość statecznie. A formę Chrztu Świętego i sposób chrzczenia ten za najlepszy i najdoskonalszy uważamy, którym Chrystus Pan od Jana świętego ochrzczonym został, i jak wszyscy Apostołowie chrzcili, używając tylko wody. Dlatego o wszystkich ceremoniach i zwyczajach przez ludzi dodanych do tej świętej sprawy, tak sądzimy, że bez nich Chrzest doskonały i skuteczny być może, jako to bez egzorcyzmów, świec, oleju, soli i t. p., oraz bez święcenia corocznego wody chrztowej. Albowiem wierzymy, że jeden jest tylko Chrzest Kościoła Powszechnego, który przez pierwsze ustanowienie Pańskie dostatecznie został poświecony przez Słowo Boże, które trwa na wieki. Dlatego Chrzest według ustanowienia Pańskiego dopełniony i po dziś dzień jest skuteczny. Wyznajemy też i wierzymy, że ten Sakrament przez niewiasty nie ma być dopełniany, gdyż Apostół Boży wszystkie wogóle niewiasty usunął od urzędów Kościelnych (Kor. 14, 34). Potępiamy i odrzucamy również wszystkich Nowochrzceńców, którzy chrzest powtarzają i nie dopuszczają chrzcić małych dziatek z pośród ludu Bożego, gdyż według świadectwa samego Chrystusa Pana, błogosławieństwo Boże i Królestwo niebieskie nietylko przynależy dorosłym ludziom, ale i dzieciom. Obietnice łaski i przymierza Bożego, które raczył uczynić z ludem swoim, zawiera w sobie i małe dzieci, gdyż Bóg rzekł do Abrahama: będę Bogiem twoim i Bogiem potomstwa twego. Jakże im tedy mamy zabraniać Chrztu Świętego, tej pieczęci zewnętrznej, gdy im należy umowa i obietnica wiecznego zbawienia? Lub dlaczego je nie mamy przez Chrzest przyjąć do Kościoła Bożego, gdy są dziedzicami i własnością Boga umiłowanego? Dlatego nie łączymy się z Nowochrzceńcami nietylko w tem, ale i w innych rzeczach przeciwnych Słowu Bożemu, i nie mamy z nimi żadnej społeczności.
  21. Wieczerza Pańska, którą, też nazywamy Stołem Pańskim, albo Eucharystyą, to jest dziękczynieniem, dlatego zwyczajnie nazywa się Wieczerzą Pańską, że Chrystus Pan ustanowić ją raczył przód swoją męką i śmiercią na ostatniej swojej wieczerzy, czego i dziś jest nam znakiem ten Święty Sakrament, i prawie przed oczy nasze nam kładzie i na pamięć przywodzi tę najpierwszą, Wieczerzę Nowego Testamentu, na której Chrystus Pan ludowi swemu pozostawić raczył ciało swoje jako pokarm, a krew swoją jako napój. (l Kor. 11, 21; Mat. 26, 20; Mar. 14, 17). Albowiem jak prawdziwie na owej Wieczerzy swojej Chrystus Pan dał Apostołom, swoim ciało i krew swoją ku pożywaniu, tak i dziś na każdej Wieczerzy Pańskiej wszyscy wierni prawdziwie nasyceni bywają ciałem i krwią jego. Albowiem nie Anioł ani człowiek jest ustawcą tego Sakramentu, ale sam Pan nasz Jezus Chrystus, jednorodzony Syn Boży, który go testamentem postanowił i poświęcił Kościołowi swemu. A to jego pierwsze poświęcenie i błogosławieństwo trwa i po dziś dzień między ludem, który nie inną Wieczerzę ale własną Pańską sprawuje według jego postanowienia, przy której odmawiają słowa i obietnice Pańskie, w prawdziwej wierze pilnie spoglądają na Chrystusa Pana swego, tak jakby otrzymywali z własnych rąk Chrystusa Pana, to, co przez usługę sług Kościoła. Tę tedy świętą sprawę Chrystus Pan przed oczy kładzie Kościołowi swemu, i na pamięć przywodzi to wielkie dobrodziejstwo, które nam wyświadczyć raczył z niewypowiedzianej miłości, mianowicie, że przez wydanie swego ciała na śmierć, i przez wylanie krwi swojej, zjednał nam odpuszczenie grzechów naszych i nieprawości, i wybawił nas od śmierci wiecznej, i niewoli szatańskiej, i sprawił społeczne zjednoczenie z ciałem swojem świętem, którem nas karmi i poi krwią swoją, przez Ducha swojego, ku żywotowi wiecznemu. Taka łaska i takie miłosierdzie Pańskie, tylekroć zostaje ponawiane i potwierdzane, ilekroć przystępujemy do Stołu Pańskiego, albowiem tak rzekł Chrystus Pan: to czyńcie na pamiątkę moją (Łuk. 22, l9). Przy tej Świętej Wieczerzy, zostaje jeszcze tem silniej zapieczętowana i ugruntowana wiara nasza, aby nie było żadnej wątpliwości, że ciało Pańskie jest za nas prawdziwie wydane, i krew jego przelana na odpuszczenie grzechów naszych. A to dzieje się zewnętrznie i widzialnym sposobem przez sługę Kościoła, że podaje u Stołu Pańskiego te święte dary ludowi Bożemu, wewnętrznie zaś, w duszy wiernego człowieka, sprawia to sam Duch Boży. Widzimy, że nam sługa Kościoła podaje Sakrament Pański, słyszymy też Słowa Pańskie przy tem wymówione: bierzcie, jedzcie to jest ciało moje, bierzcie i podzielcie między siebie, pijcie z tego wszyscy, to jest krew moja (Mar. 14, 22). Dlatego wszyscy przyjmują prawdziwie, co im Chrystus Pan w Testamencie Swoim obiecać i postanowić raczył, to jest ciało jego i krew jego za nas wydano. Od sługi Kościoła bierzemy to sposobem widzialnym, zewnętrznym i poświętnym a od samego Pana bierzemy to wewnętrznie, przez sprawę Ducha Świętego, który nas karmi ciałem Chrystusowem i poi krwią jego ku pomnożeniu życia wiecznego. (Jan 6, 155), Albowiem ciało Pańskie jest to prawdziwy pokarm dla duszy naszej, jak sam Chrystus Pan to powiedzieć raczył, i krew jego jest prawdziwy napój ku życiu wiecznemu. Chrystus Pan sam, o ile za nas umarł i jest Zbawicielem Odkupicielem i Pośrednikiem naszym, jest prawdziwym pokarmem w tej Wieczerzy. A w to miejsce żadne inne stworzenie położone być nie może. Ażebyśmy zaś lepiej zrozumieli, że Chrystus Pan jest pokarmem i napojem naszym, pamiętać potrzeba na to, że różne są pokarmy i różny sposób ich pożywania. Istnieje bowiem pokarm cielesny przynależny temu doczesnemu i cielesnemu życiu, o jakim niewierni Kapernaici sądzili, że cielesnem sposobem pożywać można Chrystusa Pana, nic nie wiedząc o tajemnicy Sakramentu. Ale ich Pan odparł jak czytamy u Jana świętego w rozdziale 6. Albowiem nie jest to pokarm służący dla żołądka ludzkiego, ale pokarm niebieski, ożywiający dusze wiernych. Jak to sam Chrystus Pan objaśnić raczył i Apostołowie jego, i wszyscy dawni nauczyciele Kościoła zgodnie o tem nauczali. A tak odrzucamy w tej mierze nowo postanowienia papieży Rzymskich, zwłaszcza Kanon (Berengarius do Const, Dist, 27). Albowiem nigdzie w Piśmie Świętem niema takich słów i wyrzeczeń o tym Sakramencie, ażeby wierni mieli jeść Chrystusa Pana cieleśnie i sposobem materyalnym, chociaż prawdziwie przyjmują ciało j krew jego. Drugi pokarm jest duchowy i pożywanie duchowo, o czem nie rozumiemy, żeby ów pokarm istotny, to jest ciało Pańskie, miał się przemieniać i przeistaczać w ducha, ale tym sposobom to mówimy, że prawdziwe i istotne ciało i krew Chrystusa Pana w swój naturalnej własności zawsze jest prawdziwym pokarmem i napojem dla dusz wiernych przez tajemne i społeczne złączenie, które się dzieje w sercach naszych za sprawą Ducha Świętego, gdyż Duch to Boży sprawuje w nas, że Chrystus jest życiem naszym, mieszka w nas a my w nim przez wiarę, i z niego czerpiemy jak z winnej latorośli pokarm żywota wiecznego. Albowiem jak pokarm i napój cielesny posila i przy życiu zachowuje ciało nasze, lak też i ciało Pańskie za nas na śmierć wydano i krew za grzechy nasze wylana, karmi i zachowuje dusze wierne w życiu wiecznem i niebieskiem przez sprawę wewnętrzną Ducha Świętego. O czem Chrystus Pan powiedzieć raczył: chleb który ja daję jest ciało moje, które ja oddam za żywot świata (Jan 6, 51); i następnie: ciało nic nie pomaga, duch jest który ożywia; słowa które ja wam mówię duchem są i żywotem (Jan 6, 63). Jak tedy potrzeba, aby człowiek przyjął w siebie pokarm cielesny, jeżeli ma, przezeń żyć i być zachowany, tak też potrzeba, abyśmy Chrystusa Pana, ten pokarm niebieski, przyjmowali w serca swoje, przez wiarę żywą i prawdziwą, jeżeli chcemy stać się uczestnikami jego, aby on żył w nas, a my w nim, jak sam powiedzieć raczył: jam jest chleb żywy, który z nieba zstąpił, jeśli kto jeść będzie z tego chleba, żyć będzie na wieki. Jan 6, 51), oraz: jam jest chleb żywota, kto do mnie przychodzi łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie (Jan 6, 35), i w końcu: kto mnie pożywa, ten żyć będzie kwoli mnie, ten we mnie mieszka, a ja w nim (Jan 6, 56). Z tych wszystkich słów, jasno się okazuje, co rozumiemy pod pokarmem i jedzeniem duchowem, że nie pokarm jakiś urojony, którego by w istocie nie było, ale prawdziwe ciało Pańskie, za nas na śmierć wydane oraz i krew świętą za nas wylaną, co wszyscy wierni otrzymują sposobem duchowym to jest w duszy swej, za sprawą Ducha Świętego przez uprzejmą i żywą wiarę, nie tylko wtedy, gdy przystępują do Stołu Pańskiego, ale w ciągu całego życiu swego. Bo skoro by dusza wierna przestała używać tego pokarmu, musiała by wnet umrzeć z głodu, i straciła by żywot niebieski. Dlatego Apostoł Boży pilnie nas upomina, abyśmy siebie ciągle doświadczali, czy Chrystus Pan mieszka w nas. Jest jeszcze i trzeci sposób pożywania lego pokarmu, który nazywamy Sakramentalnym, to jest to widzialne i zewnętrzne znaki Sakramentu ciała i krwi Pańskiej, gdy lud Boży przystępuje do Stołu Pańskiego i owe niebieskie i wieczne pokarmy w Sakramencie widzialnie bierze od sługi Kościoła. I nie rozumiemy, żeby to miała być jakaś próżna i nieużyteczna sprawa. Albowiem chociaż pierwej czułeś Chrystusa Pana mieszkającego w tobie przez wiarę prawdziwą, i spożywałeś ciało i krew jego w sposób duchowy, to jednak tu przy Stole Pańskim okazuje się ci większa i obfitsza łaska, gdy się Chrystus Pan sam oddaje jakby w ręce twoje, i stwierdza jawnie, i widzialnie owo duchowe złączenie się z tobą, kładąc prawie przed oczy twoje owe wieczne i niewidzialne dobra, które nam zjednał męką i śmiercią swoją. Tym tedy sposobom wzrasta i pomnaża się wiara w człowieku chrześcijańskim, naturalna wątpliwość ustępuje, a wdzięczność i miłość zapala się ku Bogu, i odnawia się pamiątka śmierci Pańskiej, a wiara zbawienna pieczętuje się w z każdym osobno, gdy często używamy togo Sakramentu, w którym wierzymy, że udzielone nam zostają nietylko zewnętrzne znaki (jak nas niektórzy spotwarzają) ale i sama rzecz prawdziwa przez Pana stwierdzona. Ktoby jednak bez pokuty i wiary przystępował do tej Świętej Wieczerzy, rzecz pewna, że dla swego niedowiarstwa dostąpić nie może zbawiennych darów ciała i krwi Pańskiej, chociaż Chrystus Pan mu dary swe prawdziwie i nieomylnie podaje, jak w Słowie, tak i w Sakramencie. O takich napisał Apostół Boży, że niegodnie jedzą z chleba Pańskiego, i niegodnie piją z kielicha jego (Kor. 11, 29). Przetoż winnymi się stają ciała i krwi Pańskiej, i na sąd i potępienie jedzą i piją, albowiem nie rozsądzają, i nie uważają w sobie ciała Pańskiego na śmierć wydanego dla odkupienia i zbawienia całego świata. Mówiąc o Sakramentach Pańskich, nie godzi się nam inaczej mówić, jak zgodnie ze słowami Pańskiemi. Nie powiadamy jak Rzymscy Sofiści nauczają, że chleb istotnie przemienia się i przeistacza materyalnym sposobem w istotę ciała Chrystusowego. Nie powiadamy też, aby Chrystus Pan miał być zawartym w chlebie, albo pod postacią chleba, albo złączony z chlebem. Ale tak mówimy jak sam Chrystus Pan przy ustanowieniu swego Testamentu powiedzieć raczył: bierzcie, jedzcie to jest ciało moje. A tak gdy bierzemy i przyjmujemy Sakrament Pański, bierzemy prawdziwe ciało jego za nas wydane i krew przelaną za grzechy nasze. Nadto i tych odrzucamy, którzy oddają Sakramentom Boski pokłon i chleb poświęcony Stołu Pańskiego rozkazują chwalić jako Chrystusa Pana. Gdyż Pan Bóg do żadnego stworzenia nie przywiązuje chwały swojej i zawsze srodze zakazywał takiego zwyczaju ludowi swe mu. Jakkolwiek na podstawie wyznania wiary Apostolskiego wyznajemy, że, Pan Jezus według człowieczeństwa swego prawdziwie siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego, i w górę ku niemu serca swe wznosimy, to jednak wierzymy, że jest prawdziwie obecny w Kościele swoim i w Sakramencie prawdziwie się udziela wiernym swoim ku pożywaniu. Bo jeśli słońce na niebie, chociaż oddalone jest od nas, jednak po całym świecie jest obecne zupełnością swego działania, o ileż więcej Chrystus Pan będąc słońcem sprawiedliwości, daleko większą i skuteczniejszą obecność może zapewnić, i zapewnia też według obietnic swoich (Jan 14,10). O korzyściach i potrzebie tego Sakramentu już wyżej była mowa. Między innemi jednak i ten pożytek nie jest ostatni, że przez to społeczne używanie Stołu Pańskiego, zostajemy upominani, iżeśmy jednego ciała wspólnie członkami. Dlatego obowiązani jesteśmy zachowywać ze wszystkimi zgodę i miłość świętą, żyć świętobliwie, przestrzegać statecznie wiary swej, którą się pieczętujemy, nie skłaniając się do obcego nabożeństwa, i do niepotrzebnych i gorszących rozterek (l Kor. 10, 17; 12, 12). Potrzeba też jest dla każdego, aby się według zalecenia Apostolskiego pilnie zastanowił nad samym sobą i doświadczał, zanim przystąpi do Stołu Pańskiego (l Kor. 11, 28) czy odczuwa w sobie tę wiarę, że Chrystus Pan przyszedł kwoli grzeszników, aby ich wzywać do pokuty, że męką swoją i śmiercią zupełnie zadośćuczynił za grzechy ludzkie, i zjednał zupełne i dostateczne usprawiedliwienie i zbawienie; czy odczuwa, że mu potrzeba tej łaski i miłosierdzia, że się boi sądu Bożego, a ma pewną pociechę w Chrystusie Jezusie. Naostatek, czy odczuwa, że Chrystus Pan w nim mieszka przez Ducha Świętego, czy ma to chętne przedsięwzięcie brzydzić się wszelakim grzechem, walczyć przeciwko niemu ustawicznie, postępować za Chrystusem Panem w nowości żywota, trwać w jedności wiary i w zgodzie Kościoła Powszechnego, i dziękować Panu Bogu za to wybawienie. Co się tyczy zwyczajów i ceremonij przy tym Sakramencie uważamy, że ten jest najlepszy obyczaj, który się najwięcej zgadza z pierwowzorom swoim, to jest z ustanowieniem Pańskiem i z podaniem Apostolskiem. Tak się też zachowujemy przy pomocy Bożej, niczego nie przydając do Testamentu Pańskiego, ani nic z niego nie ujmując. Do tego mamy przykład Apostolski i przykład pierwszego Kościoła, którzy przy Wieczerzy Pańskiej przypominali sobie Słowa Boże, mękę i śmierć Pańską, modlili się do Pana Boga, potem jedli i pili u Stołu Pańskiego. A dzięki czyniąc, napominali się pilnie do jedności i zgody, okazując wspólnie ku sobie miłość bratnią. Odrzucamy więc wszystkie niepotrzebne ludzkie dodatki, a najwięcej że papież śmiał odjąć ludowi chrześcijańskiemu kielich Pański, przeciwko wyraźnemu ustanowieniu Syna Bożego, który powiedział: pijcie z tego wszyscy (Mat. 26, 27). Uważamy też, że msza Rzymska jest przeciwna temu Sakramentowi, o czem jednak dla nieprzedłużania mówić wiele nie będziemy. Pomijając jednak wszystkie inne powody, dla jakich musieliśmy odrzucić mszę, kilka ich krótko wymienimy: O mszy niema nigdzie ani rozkazu Pańskiego, ani podania Apostolskiego, oprócz potrzebnej i zbawiennej sprawy Wieczerzy Pańskiej, przy której wszystek lud wspólnie używał darów Bożych.
  22. Jakkolwiek wolno każdemu Pismo Święte w domu czytać i wzajemnie się budować, nauczając w prawdziwej wierze, to jednak aby Słowo Boże należycie mogło być opowiadane ludowi Bożemu, przy wspólnych modłach i przy jawnem chwaleniu i wzywaniu Pana Boga, oraz, aby Sakramenty były należycie i według słuszności udzielane, aby były zbierane składki albo jałmużny dla ubogich i na inne potrzeby i nakłady kościelne, potrzeba jest zebrań świętych i zgromadzenia wszystkich wierzących: Gdyż jawną i wiadomą to jest rzeczą, że w pierwszym Kościele Apostolskim bywały takie zebrania i zgromadzenia się wszystkich wiernych, dla wyżej opisanych przyczyn. Kto zaś gardzi takiemi zebraniami, i odłącza się od nich, ten gardzi prawdziwą religją i wiarą, zaniedbując wszelkiego nabożeństwa chrześcijańskiego. Tacy jednak powinni być od pasterzy Duchowych i od zwierzchności chrześcijańskiej zniewalani, aby się nie odłączali upornie, i nie gardzili świętem zgromadzeniem. To zgromadzenia albo zebrania się wiernych Bożych nie mają być tajemne albo pokątne, ale jawne i publiczne, chyba że na to nie pozwalają prześladowania nieprzyjaciół i przeciwników Chrystusowych, jak to miało miejsce za czasów ucisku pierwszych władców Rzymskich, że wierni Pańscy kryć się musieli po tajemnych i pokątnych miejscach ze swem zgromadzeniem zebranem ku chwale Pańskiej. Miejsca toż gdzie się wierni zgromadzają muszą być przyzwoite, i dla ludu to jest Kościoła Bożego odpowiednie i użyteczne. Do tego powinne być obierane domy albo kościoły przestronne, oczyszczone ze wszystkiego, co nieprzynależy do chwały Bożej: wszystko ma być urządzono według potrzeby, z uwagi na godność i pobożność, przystojnosć, i nie powinno brakować niczego, co jest potrzebne do nabożeństwu i użytku kościelnego. A jak wierzymy, że Bóg nie mieszka w świątyniach ręką ludzką uczynionych (Dz. Ap. 7, 48), tak wyznajemy, że dla opowiadania Słowa Bożego i dla Świętych czynności, one miejsca oddane chwale Bożej są święte, to jest przeznaczone do Boskich i świętych czynności, wyłączywszy je od zwyczajnego używania. Dlatego cokolwiek się tam dzieje ma się odbywać z taką uczciwością i skromnością, jak się to godzi odbywać na tak świętem miejscu przed obliczem Bożem i świętych Aniołów jego. Z Kościołów Chrześcijańskich powinny być usunięte wszystkie zbyteczne nakłady, ubiory i koszty, które pysze dogadzają, a zachowaną ma być skromność, świątobliwość i dobra karność. Ponieważ prawdziwa ozdoba Kościołów chrześcijańskich nie zależy w zlocie, w srebrze, w perłach i w drogich kamieniach, ale w pobożności, w skromności i w świętych cnotach ludzi należących do Kościoła Bożego, aby wszystko działo się porządnie i przyzwoicie w Kościele Bożym, ku. zbudowani u wiernych według nauki Apostolskiej (l Król. 8, 27; Dz. Ap. 17, 24). Używanie obcych języków nie ma być w Kościele Bożym cierpiane, ale przeciwnie mowa własna; wszystko ma się dziać według miejsca i kraju, tak aby ludzie wszystko rozumieli.
  23. Wyznajemy, że chociaż każdy z osobna modlić się może językiem, jaki rozumie to jednak publiczne modlitwy w zgromadzeniach, muszą mieć miejsce w języku zrozumiałym dla wszystkich. A takie modlitwy wiernych mają być skierowane w prawdziwej wierze i w miłości, do Boga przez pośrednictwo Chrystusa Pana. Dlatego wzywać świętych umarłych i szukać ich przyczyn niedopuszcza nam żadną miarą: Kapłaństwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, oraz prawdziwa wiara tego nie pozwala. Wyznajemy też, że powinnością naszą jest modlić się za Zwierzchność, za Króla, za wszystkich przełożonych, za sługi Kościoła Bożego i o jego wszystkie potrzeby. Zwłaszcza w czasach utrapienia, modlitwy mają być ustawiczne, tak publiczne w zgromadzeniu, jak każdego z osobna. Wszystkie modlitwy muszą być dobrowolne, bez żadnego przymusu lub najemnictwa, i bez mniemania, jakoby dla miejsca modlitwa przyjemniejszą być miała Panu Bogu, albo jakoby nie godziło się gdzieindzej modlić jak tylko w Zborze albo w Kościele. Nie jest też koniecznem, aby modlitwy wspólne publiczne miały być jednakowe we wszystkich miejscach, o ile to dotyczy porządku i czasu. Każdy Kościół powinien w tem używać swobody. O czem wspomina Sokrates w swej historyi, że nie znalazłby we wszystkich krajach i dwóch Kościołów, któreby w modlitwach używały jednego sposobu. Za przyczynę tej różności uważa Pasterzy, którzy w różnych czasach przewodniczyli Kościołowi. Gdy jednak modlitwy są zgodne i jednakie, mają być wiernym zalecane i przekazywane innym Zborom ku naśladowaniu. Jak jednak w innych rzeczach ma być zachowana miara, tak też i przy publicznych modlitwach potrzeba miary, żeby nie były nazbyt długiemi i nie działy się z uprzykszeniem ludzi. Najdłuższy czas niechaj będzie poświęcony na opowiadanie Ewangielii Świętej, tego przestrzegając, aby lud w Zborze nie był nużony długiemi modlitwami, by wtenczas, gdy słuchać mają nauki Ewangielii nie pragnęliby już opuścić Kościoła z powodu długich modlitw, albo nabożeństwu koniec położyć. Dla tych długich modlitw ludziom i kazanie wydaje się być bardzo długie, chociaż jest dosyć skupione. I kaznodziejom przystało, aby w opowiadaniu Słowa Bożego zachowali też miarę. Co się tyczy śpiewania w zgromadzeniach kościelnych, powinno ono, gdzie go używają, być również umiarkowane. Śpiew przez papieża Grzegorza wymyślony, który zowią Cantus Gregorianus, to jest śpiewanie ustanowione przez Grzegorza, jako zawierający w sobie wiele bałamuctwa i rzeczy niesłusznych, został przez nas zarzucony, jako i przez wiele innych Kościołów. Jeżeli zaś są pewne Kościoły w których śpiew nie ma miejsca, a w to miejsce posiadają prawdziwe i własne modlitwy, to takie Kościoły nie mają być ani ganione, ani strofowane, bo nie wszędzie Kościoły Boże mogą mieć snadne śpiewy. Wiemy też i to, że chociaż jest dawny zwyczaj śpiewania w Kościołach wschodnich, w zachodnich nie tak prędko śpiewanie zaprowadzone zostało. Godziny kościelne, albo pacierze Księży, które zowią Horas Canonicas, to jest modlitwy przeznaczone na pewne czasy i godziny, które papieżnicy śpiewają albo odmawiają, nie były znane w dawnym Kościele Bożym, jak tego można dowieść z samych godzinnych modlitw, i z innych dowodów. Do tego te pacierze ich albo godziny zawierają w sobie wiele rzeczy niezbożnych, których wypowiedzieć nie chcemy. Słusznie tedy są zaniechano w Kościołach Bożych, a w ich miejsce są zaprowadzone rzeczy pożyteczne i potrzebne do zbawienia.
  24. Chociaż nabożeństwo chrześcijańskie nie jest przywiązane do pewnych czasów, to jednak bez pewnego porządnego rozłożenia czasu, nie może być z pożytkiem sprawowane. Dlatego każdy Kościół obrał sobie pewien czas do publicznych modłów, do opowiadania Ewangielii oraz do obchodu Sakramentów, którego to postanowienia zborowego nie godzi się, swawolnie psuć byle komu. Albowiem gdyby takie słuszne odpocznienia albo pewien czas nie był przeznaczony na nabożeństwo, przyszłoby do tego, że ludzie dla pracy zaniedbywaliby swego zbawienia, i świętych spraw. Ztąd widzimy, że w dawnym Kościele nie tylko były ustanowione pewne godziny w tygodniu, ku zgromadzeniu się wiernych na chwałę Bożą, ale i dzień niedzielny był do tego świętego odpocznienia poświęcony już od czasów Apostolskich, co też i po dziś dzień takie postanowienie jest pilnie przez nas przestrzegane, na chwałę Bożą i na ćwiczenie się w miłości bliźnich. Przez to jednak nie uprawniamy obrzędów i zabobonów żydowskich, którzy zachowują pewne dni i czasy, ale w inny sposób, aniżeli to ma miejsce w Zborach Bożych. Albowiem my nie czynimy jednego dnia świętszym i godniejszym, aniżeli drugi, ani też takiem próżnowaniem lub odpocznieniem chcemy się podobać Panu Bogu. Dlatego też dla wolności chrześcijańskiej obchodzimy dzień niedzielny, a nie jak żydzi dzień sobotni, Nadto jeszcze Kościoły chrześcijańskie, dla tejże wolności obchodzą uroczyście i z nabożeństwem pamiątkę Narodzenia Pańskiego Obrzezania, Umęczenia. Zmartwychwstania, również Wniebowstąpienia Pańskiego i Zesłania Ducha świętego na Apostołów, co i my także pilnie zachowujemy. Lecz świąt od ludzi ustanowionych na pamiątkę ludziom albo świętym zmarłym nie obchodzimy ani święcimy, bo święta należą do pierwszej tablicy przykazań. Dlatego święta mają być poświęcono samemu Bogu, a nie ludziom. Mają też te dni poświęcone Świętym, a przez nas zarzucone, wiele złego a nic dobrego w sobie, czego wymieniać teraz nie chcemy. Jednak to przyznajemy, że sprawy świętych zmarłych mogą być z całym pożytkiem w właściwym czasie w kazaniach przypominane, a to dla dobrego przykładu i naśladowania ich. A co się tyczy postu, wyznajemy, że im więcej Chrystus Pan gani w ludziach obżarstwo, pijaństwo, nieczystość i wszelką rozpustę, tem więcej nam zaleca post chrześcijański. Post ten jednak niczem więcej nie jest, jak powściągliwością pobożnych ludzi, od wszelkiego zbytku i rozkoszy cielesnej, poskramianiem i umartwianiem naszego ciała, podjętem dla pewnych powodów, według czasu i potrzeby. Tym sposobem trzymając na wodzy ciało nasze, uniżamy się przed Panem Bogiem, aby ciało było tem snadniej posłuszne duchowi. Dlatego, ci którzy na to wszystko względu nie mają, pościć nie mogą i nie poszczą. Albowiem to, że w pewne dni oznaczone czynią różnicę między pokarmami, a od niektórych się powstrzymując, innemi się sycą, jest tylko mniemaniem, że przez taki uczynek mogą się podobać Panu Dogu, i że w ten sposób poszcząc, jest to uczynek dobry. A tak z postu prawdziwego czyni się tylko różnicę między pokarmami, gdy post jest zachętą do świętych modlitw i do wszelkich cnót. Nie może się taki post Panu Bogu spodobać (jak o tem z ksiąg prorockich każdy się przekonać może), gdy od pokarmów, a nie od grzechów ludzie się wstrzymują, i odznaczają się takową różnicą między pokarmami (Jez. 58, 4; Zach. 7, 5). Uznajemy też, że post prawdziwy jest dwojaki: jeden wspólny, albo publiczny, a drugi szczegółowy, dla każdego oddzielny. Publiczny albo wspólny post zarządzono a i teraz ma miejsce w Zborach naszych Bożych w czasach ucisku a najbardziej w czasach utrapienia Kościoła Bożego, i to przez cały dzień nic nie jedząc ani pijąc aż do wieczora, poświęcając cały dzień na modlitwy i na ćwiczenia pobożne, pokutując i za grzechy swe żałując nawet we łzach. O takim zwyczaju poszczenia przypominają często Prorocy a zwłaszcza Joel (2, 12). Taki post powinien i dziś mieć miejsce w prawdziwej pokucie i z uniżonem sercem w gwałtownych potrzebach Kościoła Bożego, ku ubłaganiu srogiej zemsty i gniewu Bożego. Szczególnie posty powinni zachowywać ludzie wierni i bogobojni, dla lepszego usposobienia się w modlitwach, szczególniej gdy się człowiek przekona, że mu nie dostaje darów Ducha Bożego, i umartwia w sobie ciało ze wszvstkiemi pożądliwościami, i wstrzymuje się od wszelkiej rozkoszy cielesnej, od zbytku w jedzeniu i piciu. Takie posty prawdziwe powinny wypływać ze szczerej chęci, nie z przymusu ale z dobrej woli, z uniżonem i skruszonem sercem, nie chcąc się w tem przypodobać ludziom. Jeszcze mniej pościć mamy dla usprawiedliwienia naszego, albo dla grzechów odpuszczenia. Niechaj każdy pości, aby umartwiał swe ciało i hamował je od złego, nie żył dla niego, ale dla Pana Boga, do którego mógłby się modlić z większą ochota, i gorliwiej służyć Bogu. (Mat. 6, 10). Wielki post czterdziestodniowy, zwany Quadragosimą, chociaż może i ma za sobą dawne świadectwa, jednak nie z pism Apostolskich, ani z historyi ani z nauczycieli Kościoła. I to jest pewną i wiadomą rzeczą, że w pierwszym Kościele poapostolskim różne bywały posty między chrześcijanami, jak pisze o tem Ireneusz (23) stary i dawny nauczyciel, że niektórzy tylko jeden dzień pościli, inni dwa dni, a niektórzy przez 40 dni post zachowywali, która to rozmaitość postów, jak powiada, nie zaczęła się za naszych czasów, ale dawno przedtem, i jak mniema, pochodziła ztąd że nie zachowywali tego, co im było podane od początku, dlatego z niedbałości i z nieświadomości, przyjęli inny obyczaj poszczenia. I Sokrates (44) w historyi Kościelnej powiada, że o tem niema żadnego dawnego pisma albo postanowienia, a to dla tego, że Apostołowie pozostawili każdemu swobodę, aby każdy czynił nie z musu albo ze strachu, ale z dobrej woli, według potrzeby. Co się zaś tyczy robienia różnicy i przebierania między czasami i pokarmami, to nigdzie niema żadnego polecenia. My tedy tak wierzymy, że przez wstrzymywanie się mamy umartwiać ciało swoje, żyjąc w trzeźwości i w umiarkowaniu, odejmując ciału te rzeczy, przez które bardziej nieposkromione by się stać mogło, czyby to były ryby, mięso, korzenie, łakocie lub przednie wina. Wiemy bowiem, że wszystko jest stworzone na pożytek i ku używaniu ludziom, i że wszystko, co Pan Bóg stworzył jest dobre (1Mojż. l, 31), i bez różnicy w bojaźni Bożej może być używane. To też poświadcza Apostoł, mówiąc: czyści wszystko mają czysto (Tyt. l, 15), i na innem miejscu: wszystko, co się sprzedaje w jatkach jedzcie nic nie pytając dla sumienia (l Kor. 10, 25). Ten sam Apostoł nazywa brakowanie i przebieranie pokarmów nauką djabelską, albowiem pokarmy Bóg stworzył, aby wierni, i ci, którzy poznali prawdę przyjmowali je z dziękczynieniem, bo wszelkie stworzenie Boże, dobre jest, a nie jest nic do odrzucenia, jeśli się przyjmuje z dziękczynieniem. (Tym. 4, l4). Także w liście do Kolossów (2, 2123) Apostół gani tych, którzy przez nadmierną wstrzemięźliwość usiłują mieć pozór świętości. Dlatego odrzucamy w ogólności Tacjanów, Eukratytów i wszystkich uczniów Eustachjusza, przeciwko którym był zwołany Synod Gangreński.
  25. Pan Bóg rozkazał pierwszemu ludowi swemu, aby najprzedniej o tem troskliwość mieli, by dziatki swe dobrze wychowywali, ćwicząc je w Zakonie Bożym, i nauczając ich o Sakramentach Pańskich i o ich tajemnicach. I my też wiemy z świętej Ewangielii i z pism Apostolskich, że Pan Bóg ma nie mniejsza, pieczę o dziatkach ludu swego w nowym Zakonie, gdy jasno powiada u Marka Świętego: pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie, albowiem takich jest Królestwo Boże. (Mar. 10, 14). Dlatego roztropnie i słusznie poczynają sobie Pasterze Kościoła świętego, gdy młodzież albo dzieci każą wcześnie i pilnie, w młodych ich latach uczyć Katechizmu, zakładając w nich pierwszy grunt świętej wiary, i ucząc je początków, objaśniając dziesięć przykazań, Artykuły wiary świętej chrześcijańskiej, Modlitwę Pańską i istotę Sakramentów, z innemi początkowemi zasadami, i główniejszemi cząstkami naszej wiary, a w tych rzeczach i Kościół ma okazać swą wierność i pilność, żeby przyprowadzali dziatki swoje na naukę Katechizmu, pragnąc z radością, aby były dobrze wyćwiczone w bojaźni Bożej, i nauczone w Zakonie Pańskim. A ponieważ wiemy, że ludzie najbardziej są wystawieni na pokusy, przy dolegliwościach cielesnych i w utrapieniach zwłaszcza duchowych, przeto godzi się, aby Pasterze najpilniej starali się o zbawienie ludzkie, gdy widzą takie dolegliwości, albo utrapienia ludu Bożego. A tak wcześnie, bez odwłoki, mają odwiedzać chorych, chorzy też powinni bez omieszkania wzywać do siebie Pasterzy i Starszych, odczuwając tego potrzeby. Mają tedy Pasterze udzielać chorym, pociechy zasilać ich w wierze, objaśniając nauką, jakby mogli zwyciężyć szatańskie pokusy. Mają tez przy chorych w domu być odmawiane modlitwy, a jeśli jest potrzeba, i w Zborze za takich chorych się modlić, troszcząc się, aby szczęśliwie i spokojnie mogli zejść z tego świata. A co się ty czy owego odwiedzania papieskiego, powiedziało się już wyżej, żeśmy je odrzucili wraz z innemi wymysłami ludzkiemi, gdyż zawierają w sobie wiele sprośnych rzeczy, które Pismem Świętem stwierdzone być nie mogą, i są mu przeciwne.
  26. Pismo Święte rozkazuje, aby ciała wiernych, które są mieszkaniem Ducha Świętego, i które dnia ostatniego zmartwych powstaną, były uczciwie w ziemi pochowane, bez wszelkich zabobonów. Należy też i uczciwie wspominać na tych, którzy w Panu zasnęli, i zachowywać ich pamięć dla pozostałych po nich potomków, a ich wdowom i sierotom okazywać miłość i uczciwość. O innej pieczy i staraniu się o umarłych nic nie czytamy, i innej nie zachowujemy. Ganimy przeto wszystkich, a najbardziej bezbożnych cyników, którzy o ciała zmarłych nie dbają, albo je jako wzgardzone sprośnie bez wszelkiego poszanowania rzucają do ziemi, nie wspominając o nich nic dobrego, ani też nie okazując dla pozostałych sierot żadnej miłości, ani pociechy, ani pomocy. Nie pochwalamy też z drugiej strony i tych, którzy nazbyt i opacznie są czynni około umarłych, którzy na wzór pogan lamentują nad nimi i zbytnio płaczą. Nie mówi się tu nic przeciw umiarkowanemu żalowi i smutkowi, na który Apostół zezwala (l Tes. 4 13), bo wiemy, że człowiek bez żalu i smutku być nie może, wszakże nadmiernie się smucić, ofiary za umarłych przynosić, modlitwy odmawiać do tego zmyślono przez najętych za pieniądze, z szemraniom przeciwko Bogu, i sądzić że przez takie posługi zmarli po śmierci od wszelkich mąk będą wybawieni, nie są to chrześcijańskie zasady. Albowiem wierzymy i wyznajemy, że duszo wiernych zaraz po śmierci przechodzą do Chrystusa Pana, i nie potrzebują od żywych żadnej pomocy, ani modlitw, gdyż im to posługi, ani są pożyteczne, ani potrzebne. A nadto wierzymy i wyznajemy, że niewierzący idą zaraz do piekła, zkąd żadne usługi pozostałych wybawić ich nie mogą. To zaś, co niektórzy nauczają o Czyśćcu jest przeciwne wierze chrześcijańskiej, gdyż wierzymy w Artykułach wiary o grzechów odpuszczeniu i życiu wiecznem. Czyściec sprzeciwia się również i słowom Chrystusa Pana, który tak mówi: zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto słowa mego słucha, i wierzy temu, który mię posłał, ma żywot wieczny, i nie przyjdzie na sąd, ale przeszedł z śmierci do żywota (Jan 5, 24), i dalej: kto jest umyty, potrzebuje tylko nogi umyć, bo czysty jest wszystek; i wy jesteście czystymi (Jan 13, 10). Co zaś bywa opowiadane o objawieniu się duchów to wiemy, że Pan Bóg w Starym Testamencie zabronił wróżyć sobie, od umarłych (5 Mojż. 18, 10) ani też chce, abyśmy mieli jaką styczność z duchami umarłych. Owemu bogaczowi, gdy się znajdował na miejscu mąk, jak świadczy Ewangelista (Łuk. 10,30), odmówiono posła do braci jego, ale mu powiedziano: mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają, bo choćby też kto i zmartwychwstał, nie uwierzą.
  27. Dla ludu Bożego w Starym Testamencie ustanowione były obrządki jako środki wychowawcze, aby strzeżeni pod zakonem, byli pod pedagogiem, opiekunem i stróżem. Gdy jednak przyszedł Chrystus Pan Zbawiciel, i Zakon wypełnił, wierni już nie zostają pod Zakonem (Rzym. (l, 14), i obrządki zakonu ustały, Apostołowie bowiem w Kościele Bożym nie chcieli ich dalej przestrzegać i oświadczyli, że nie chcą kłaść na Kościół Boży żadnego jarzma (Dz. Ap. 15, 28). Dlatego ci, którzy obyczajem żydowskim wprowadzają ceremonie i obrzędy do Kościoła Chrześcijańskiego, i jeszcze liczby ich zwiększają, nic innego nie czynią, jak tylko wprowadzają i przywracają żydowstwo do Kościoła Bożego, których to poglądów albo mniemania nie pochwalamy, ale przeciwnie ganimy, gdyż toby znaczyło, że Kościół Chrystusowy musi być trzymany przez te zabobony i obrzędy, jakby pod pedagogiem i kierownikiem dzieci. Jeżeli więc święci Apostołowie niechcieli na lud chrześcijański kłaść owych obrządków i ceremonii, mających zawsze swe źródło z Boga, to i któżby się poważył, mając zwłaszcza rozum i zdrowy rozsądek od Boga dany, zatrzymywać i zachowywać Kościół Boży ludzkiemi wymysłami. Do togo, im więcej tych ceremonij w Kościele Bożym tem więcej traci na tem nietylko wolność chrześcijańska, ale też i wiara nasza, i samemu Chrystusowi Panu się ubliża, gdy lud szuka w ceremonjach tego, czego w samym Synu Bożym Jezusie Chrystusie przez wiarę szukać powinien. Dlatego wierni Pańscy poprzestawać mają na niewielu ceremoniach, skromnych, uczciwych, nie wytwornych ale prostych, a Słowu Bożemu nie przeciwnych. Jeżeli w Kościołach znajdują się niejednakowe ceremonie, niema nikt z tego wnioskować, aby Zbory Boże niezgodne ze sobą być miały, albowiem to jest rzeczą niepodobną, pisze Sokrates w swej historyi, żeby kto mógł opisać wszystkie ceremonie, które są, po miastach i krajach, chociaż jedną mają wiarę. Również i w tych czasach, jeśliby pewne, Zbory miały różne ceremonie, zwłaszcza przy używaniu Wieczerzy Pańskiej i przy innych pewnych świętych czynnościach, a w nauce i w wierze byłyby zgodne, nie ma z powodu tego być rozrywana jedność i społeczność Kościołów, zawsze bowiem Kościoły i Zbory Boże zażywały wolności w tych ceremoniach, jako w rzeczach pośrednich, co i po dzisiejszy dzień czynimy. Przestrzegamy jednak i upominamy pilnie, aby między pośrednie, to jest dowolne przy używaniu, nie była zaliczona msza i używanie obrazów w Kościele Bożym, które według słuszności nie są takiemi jak niektórzy zwykli czynić. Albowiem jak Hieronim pisze do świętego Augustyna, że medium to jest rzecz wolna albo niewolna, jest to, co ani dobrem ani złem nie jest; chociaż czynisz albo nie czynisz, nie będziesz miał zasługi. Jeżeli więc takie Adiaphora, to jest rzeczy wolne przenoszą się do wyznania wiary, przestają być wolnemi, jak Paweł święty wykazuje, gdy powiada: że wolno jeść mięso, jeżeli kto nie przestrzeże, że było bałwanom ofiarowane, (l Kor. 8, 10; 10, 27). A jeśliby kto przestrzegł, już nie jest w naszej wolności, gdyż ten, któryby pożywał, zdawałoby się, że pochwala bałwochwalstwo.
  28. Kościół Chrystusa Pana posiada dochody i dobra swe ze szczodrobliwości Królów i Książąt oraz z ofiarności wiernych, którzy udzielili i oddali Kościołowi swoje majętności. Zachodzi potrzeba, aby Kościół Boży miał swoje majętności i dochody, i posiadał też je z dawien dawna, a to dla tego, aby z nich wszystkie potrzeby Kościoła były zaspakajane. A tak było zawsze, jak i teraz się dzieje. Szafowanie albo używanie dóbr kościelnych jest potrzebne naprzód dla zachowania prawdziwej nauki, aby słudzy Kościoła i Zbory były zaopatrzone we wszystko, co służy ku chwale Bożej i świętemu zbudowaniu. Powtóre, aby szkoły były zakładane, a w nich nauczyciele i ucząca się młodzież znajdowała pomieszczenie i wychowanie, przytem, aby ubodzy mieli słuszne zaopatrzenie i żywność. Do takiego szafowania dóbr kościelnych powinni być wybierani bogobojni mężowie, rozumni, w gospodarowaniu dobrze wyćwiczeni, którzyby dobrze szafować umieli dobrami kościelnemi. A jeśliby takie dobra kościelne były dla nieszczęśliwych i złych czasów, albo przez czyje zuchwalstwo lub nieświadomość albo przez czyjąkolwiek chciwość na co innego obrócone, jak i tych czasów z dóbr kościelnych księża sami się bogacą, a temczasem Kościół opustoszał dla niedostatku sług godnych i uczonych, a Łazarzów wszędzie jest pełno przed wrotami bogatych księży, maja. być znów przez mężów i łudzi dobrych, bogobojnych i mądrych, przywrócone do należytego i pobożnego użytkowania, ponieważ nie można zezwalać na nadużycia, a zwłaszcza na świętokradztwo. A tak wyznajemy, że jest rzeczą bardzo potrzebną, aby szkoły i instytucje naukowe zostały naprawione i zopatrzone, aby służyły ku chwale Bożej, a młodzież ćwiczona była w dobrych obyczajach i w pobożności, żeby też i z dóbr kościelnych zasilano ubogich, z całą sumiennością, porządnie, mądrze i pobożnie.
  29. Wyznajemy to, że ci, którzy otrzymali dar od Pana Boga, aby mogli żyć w bozżeństwie, tak żeby i w sercu i w myślach byli czyści i powściągliwi, nie cierpiąc dla żądz cielesnego upalenia, mogą w te m powołaniu Panu Bogu służyć tak długo póki czuć będą, że są tym darem obdarzeni. Niechaj się jednak nad drugich nie wynoszą, ale służą Panu Bogu ustawicznie, w szczerości, cichości i w pokorze. Przyznajemy, że takie osoby sposobniejsze są do służby Bożej, aniżeli ci, którzy własnemi sprawami, albo gospodarstwem około rodziny bywają rozerwani. Jeżeli jednak utracą ten dar powściągliwości, lub przez Pana Boga zostanie im odjęty, a czuliby potrzebę, i cierpieliby długie i ciągłe upalenie, niechaj pamiętają na słowa Apostolskie, które powiedział; że lepiej jest w stan małżeński wstąpić, aniżeli się rozpalać (l Kor. 7, U). Albowiem małżeństwo będące lekarstwem przeciwko niopowściągliwości, samo jest powściągliwością od nierządu, jest ustanowione od Pana Boga, który ten stan hojnie raczył błogosławić, i dał polecenie aby mąż i żona wspólnie i nierozdzielnie z sobą, mieszkali, i żyli w miłości i w zgodzie (Mat. 19, 56). Dlatego też Apostół Paweł święty powiedział: małżeństwo u wszystkich niech będzie poważane i łoże niepokalane (Żyd. 18, 4); a w innem miejscu mówi: jeśli też panna wyszła za mąż nie zgrzeszyła (l Kor. 7, 28). Odrzucamy tedy i potępiamy niezbożne wielożeństwo, i tych, którzy ganią powtórne wstąpienia w związki małżeńskie, a wyznajemy, że małżeństwa mają być zawierane przystojnie, w bojaźni Bożej, nie przeciw Zakonowi Bożemu, to jest przeciw prawom, które zabraniają pewnego stopnia powinowactwa w małżeństwie, aby ono nie było splugawione bliskiem pokrewieństwem. Powinno też być zawierane małżeństwo za pozwoleniem rodziców, albo tych, którzy ich miejsce zastępują, a przedewszystkiem z celem, ku jakiemu Pan ustanowił małżeństwo. A mają być zatwierdzane publicznie w Kościele, z modlitwami ku Panu Bogu, oraz uszanowane błogosławieństwem świętem. Małżonkowie powinni żyć wspólnie, świątobliwie, pobożnie, w miłości i w czystości, zachowując ostatecznie zobopólnę wiarę, a wystrzegając się jako jadu zaraźliwego, swar, nienawiści, nieprzyjaźni, zwady, nieczystości i cudzołóstwa. Dla tych przyczyn ustanowione są w Kościele Bożym sprawiedliwe sądy i sędziowie, mężowie pobożni, cnotliwi i godni, którzyby zapobiegali rozdwojeniu i niezgodności w małżeństwie, karali i powściągali nieczystość, bezwstyd i złość, rozpatrywali wszelkie spory i niezgody, i przywodzili do dobrego i pobożnego zakończenia. Dzieci, które Pan Bóg dać raczy w małżeństwie, powinny być wychowane w bojaźni Bożej i w prawdziwej wierze, a rodzice winni dać im utrzymanie, i mieć pilne o nich staranie, według nauki Apostolskiej. Kto, powiada Apostół Paweł święty, nie ma starania o swoich, a nadewszystko o domownikach, ten zaparł się wiary, i jest gorszy od niewiernego (l Tym; 5, 8). Potrzeba, aby były wyuczone i wyćwiczone w takich naukach albo rzemiosłach, żeby mogły się uczciwie wyżywić. Aby się chroniły próżniactwa, a nadewszystko, tak były przygotowane, by we wszystkich sprawach swoich pokładali prawdziwą ufność i nadzieję w Panu Bogu samym, żeby przypadkiem, nie nauczywszy się ufać Bogu, nie popadli w niedowiarstwo, albo w zbytne niedbalstwo, nie były zarażone ohydną chciwością, i tym sposobem nie mogłyby przyjść do niczego dobrego. Pewną też jest rzeczą, że to obowiązki i powinności, które rodzice, jako małżonkowie spełniają w prawdziwej wierze względem swych dzieci, w gospodarstwie około swej czeladki, są przed Bogiem świętemi i prawdziwie dobremi uczynkami, i nie mniej się Panu Bogu podobają jak modły, posty, i jałmużny prawdziwe. Albowiem Apostół Paweł święty taką o tem zostawił nam naukę w swoich listach, a zwłaszcza do Tymoteusza i do Tytusa (l Tym. 4, 13). Zaliczamy jednak z tymże Apostołom do nauk szatańskich poglądy takich, którzy zabraniają małżeństwa, i jawnie je ganią, lub podstępnie wytykają i ohydzają, jakoby małżeństwo nie było święte i czyste. Mamy więc w obrzydliwości nieczyste bezżeństwo, tajemną albo jawną lubieżność, obłudę nierządników, którzy zmyślają czystość, pokazują fałszywie przed ludźmi swą powściągliwość, będąc jednak pełni wszelkiej nieużyteczności i niewstrzemięźliwości. Takich będzie Bóg srogo sądził i potępi ich. (l Tym. 6, 7). A co się tyczy bogactw i bogatych a zacnych stanów, to jeśli są pobożnymi, i żyją, jak należy, i dobrze swych bogactw i majętności używają, to ich nie ganimy, ani za nieprzystojnych dla ludzi chrześcijańskich nie poczytujemy. Lecz tych sekciarzy odłączamy od Kościoła Bożego, którzy na wzór sekty Braci Apostolskich albo Apostolczyków (30) chcą mieć wszystkie rzeczy wspólne.
  30. Wyznajemy, że wszelka Zwierzchność według porządku jest ustanowiona od samego Pana Boga, ku spokojowi i bezpieczeństwu życia rodu ludzkiego, i tak dalece, że pierwsze miejsce zajmuje w świecie. Która to Zwierzchność jeżeli bidzie przeciwną Kościołowi Pańskiemu, i nie będzie mu sprzyjała, wiele może zaszkodzić i wiele zamieszania w nim uczynić. Jeżeli jednak Zwierzchność jest przyjazną, a do tego Członkiem Kościoła Bożego, wtedy jest najużyteczniejszym i najprzedniejszym jego członkiem, od której wiele ratunku i pomocy mieć może. Najprzedniejszym obowiązkiem Zwierzchności jest starać się o zachowanie powszechnego pokoju i bezpieczne mieszkanie dla wszystkich obywateli. Czego snadniej, doskonalej i szczęśliwiej nie podobna dostąpić i osiągnąć, jak gdy Zwierzchność będzie pobożna, bogobojna i Panu Bogu ufająca, któraby za przykładem owych zacnych i świętych Królów i Książąt przełożonych ludu Pańskiego, pomnażała prawdę Bożą i opowiadanie jej ze szczerą i prawdziwą wiarą, zaś odrzucała, niszczyła i wykorzeniała fałsze, zmyślone nabożeństwo, ze wszelkiem kłamstwem i bałwochwalstwem, broniąc prawdziwego Kościoła Bożego, rozkrzewiając go i mnożąc. Wyznajemy więc, że staranie się o prawdziwą chwałę Bożą przedewszystkiem należy do pobożnej i świątobliwej Zwierzchności. Potrzeba tedy, aby w rękach swoich i przed oczyma miała Słowo Pańskie, przestrzegając pilnie, aby niczego nie uczono i nie rozkrzewiano co jest przeciwne woli Bożej i jego świętemu Słowu. Prawami zastosowanemi do Słowa Bożego, niechaj rządzi i kieruje ludem, powierzonym sobie przez samego Pana Boga i niech utrzymuje lud w karności, w posłuszeństwie i we wszelkiej powinności. Sądy sprawiedliwe czynić obowiązaną jest Zwierzchność swym poddanym, nie mieć względu na osoby, i nie biorąc datków. Niech ma w opiece wdowy, sieroty i uciśnionych, niech kiełza i wyplenia bezbożnych, gwałtownych i niesprawiedliwych ludzi. Albowiem nie darmo miecz nosi, który od Pana Boga odebrała (Rzym. 13, 4). Niechaj go używa i dobywa przeciwko wszystkim złoczyńcom, buntownikom, łotrom, mężobójcom, gwałtownikom, bluźniercom, krzywoprzysiężcom, i przeciwko wszystkim, których Pan Bóg rozkazał karać nawet śmiercią. Również odszczepieńców, którzyby byli prawdziwymi heretykami, bluźnierców Majestatu Bożego, którzy Kościół Boży trwożą, rozerwanie czynią i rozpraszają, powinna Zwierzchność poskramiać, powściągać i wszelkim sposobem zapobiegać takiemu złemu. Przytem wyznajemy, że jeżeliby kiedy taka ostateczność przyszła, że pokój i bezpieczeństwo nie dały by się inaczej zachować, jak tylko przez wojnę, dla obrony poddanych, niechaj rozpoczęta będzie słuszna wojna w imię Pańskie. Tylko tedy pierwej pilnie przestrzegać należy, aby wszelkim sposobem były czynione starania o zachowanie pokoju. Jeżeli by jednak pomimo starania pokój nie mógł być utrzymany, a rozumianoby, że przez wojnę do tego przyjść by można, i dać swoim ratunek, można dopiero szukać drogi przez wojny, by przyjść do pokoju bezpieczeństwa. Jeżeli Zwierzchność to przedsięwzięcie wojenne uczyni z prawdziwej wiary dla pożytku narodu, wtedy służy Panu Bogu i otrzyma błogosławieństwo od Boga w swojem powołaniu (2 Kron. 19, 6). Dlatego ganimy i odrzucamy Nowochrzczeńców, którzy podobnie jak niechcą, aby wierni ludzie chrześcijańscy przyjmowali urzędy i godności, tak uważają za grzech i za rzecz nieprzystojną, aby sąd sprawiedliwy karał złoczyńców śmiercią, aby Zwierzchność miała walczyć przeciw nieprzyjacielowi, ażeby składano przysięgi. A ponieważ Pan Bóg. wszechmogący daje przez Zwierzchność taką obronę, którą w tym świecie postanowił, jakoby ojców i opiekunów dla dzieci, dla tego też poddani mają uznawać to dobrodziejstwo Boże; które im wyświadcza przez pobożną Zwierzchność, i być za nie wdzięcznymi, szanując swoich przełożonych, w słusznej bojaźni i uczciwości, wobec nich nie zachować jako przed sługami Bożymi, postanowionymi ku dobremu. Mają Zwierzchności okazywać miłość i życzliwą przyjaźń, często modlitwy wznosić za nią do Boga, jakby za rodziców, rozkazy i postanowienia jej wypełniać, a zwłaszcza pobożne i nieprzeciwne woli Bożej. Również i inne powinności mają wypełniać chętnie i wiernie, płacić cła, podatki, daniny i wszelakie dochody. A jeżeli by ogólna potrzeba Ojczyzny i Rzeczypospolitej tego wymagała, żeby sama Zwierzchność na wojnę ciągnąć musiała, wyznajemy, że wszyscy poddani są obowiązani krew swoją przelać dla ogólnego dobra, i oddać życie za Zwierzchność i przełożonych, i to czynić chętnie w imię Pańskie, z męstwem i nieustraszeniem. Ktokolwiek zaś sprzeciwiał by się Zwierzchności i Rządowi, ten sprowadza na się gniew Boży (Rzym. 13, 2). Potępiamy tedy, ganimy i oddalamy od siebie wszystkich tych, którzy pogardzają Zwierzchnością i są nieposłuszni Rządowi. Również oddalamy od siebie wszystkich przeciwników Rzeczypospolitej, opornych i bezbożnych wszeteczników, i każde łotrostwo. nakoniec wszystkich którzy wzbraniają się pełnić swych powinności czy to jawnie, czy chytrze albo tajemnie. Prosimy Boga, miłościwego Ojca naszego niebieskiego, aby błogosławił swem błogosławieństwem świętem Przełożonych nad ludem Bożym i nas cały lud swój, przez Jezusa Chrystusa Pana i Zbawiciela naszego jedynego, któremu niechaj będzie cześć i chwała i dziękczynienie, na wieki wieków. Amen. 

W Sandomierzu, na Synodzie Generalnym od wszystkich stanów w imię Pańskie zebranych, Roku tysiącznego pięćsetnego siedemdziesiątego, dziewiątego dnia miesiąca Kwietnia.


Zobacz też:

  • Katechizm Heidelberski
  • Konfederacja Warszawska

 


Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: konfesja sandomierska, wyznanie wiary, credo, Katechizm Heidelberski


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
30 maja 2014 (piątek), 06:11:11

Jedność wierzących

O jedności wierzących św. Paweł napisał tak:

1. jedno jest ciało;
2. jeden Duch;
3. jedna nadzieja;
4. jeden Pan;
5. jedna wiara;
6. jeden chrzest;
7. jeden Bóg i Ojciec wszystkich.

I jakoś dwóch ważnych panów (jeden czarny, drugi biały) czytających z kartki tą samą modlitwę przed kamerami całego świata nie przekonuje mnie, że są jedno. Patrz Efezjan rozdział 4.


Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: jedność, Ef4


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
27 maja 2014 (wtorek), 08:46:46

Chrześcijańskie zebrania

#1. Zastanawiam się po co chrześcijanie mają się zbierać, spotykać, organizować swoje spotkania, nabożeństwa czy zjazdy. Materiał wyjściowy to rozważań wersety w Liście do Hebrajczyków, rozdział 10, werset 24 i jego okolice. Koniecznie od wersetu .24 bo niektórzy tylko .25 cytują o czym niżej. A może nawet lepiej zacząć od .22?

Co więc tam zapisano? Ano tak:

I okazujmy staranie jedni o drugich, by pobudzać się do miłości i dobrych uczynków nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się nawzajem, i to tym bardziej, im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień.

 

#2. Moje poszukiwania: 

- szukam celu wspólnych spotkań (zgromadzeń),
- szukam czegoś jeszcze co o chrześcijańskich spotkaniach jest tam napisane,
- zastanawiam się nad praktyką, jaką znam z różnych kościołów.

 

#3. Teraz cytuję główne polskie przekłady wersetu Heb 10:24n aby zobaczyć jakie słowa tam padają.

Biblia Brzeska (1563)

I przypatrzajmy się jedni drugim ku pobudzeniu miłości i dobrych uczynków. Nie opuszczając społecznego zgromadzenia naszego, jako mają obyczaj niektórzy i owszem upominajmy jedni drugich, a to tym więcej, iż widzicie żeć się on dzień przybliża.

Biblia Gdańska (1632)

I przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do miłości i do dobrych uczynków, nie opuszczając społecznego zgromadzenia naszego, jako niektórzy obyczaj mają, ale napominając jedni drugich, a to tem więcej, czem więcej widzicie, iż się on dzień przybliża.

Biblia Warszawsko-Praska (1997)

Okazujmy staranie jedni o drugich, zachęcajmy się do wzajemnej miłości i do spełniania dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak to już niektórzy zwykli czynić, ale zachęcajmy się wzajemnie [do udziału w nich], i to tym bardziej, im bardziej jesteśmy przekonani, że zbliża się dzień [Pański].

Biblia Tysiąclecia, wyd. V (1999)

Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.

Biblia Warszawska (1975)

I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.

Uwspółcześniona Biblia Gdańska

I okazujmy staranie jedni o drugich, by pobudzać się do miłości i dobrych uczynków; Nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się [nawzajem], i to tym [bardziej], im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień.

Przekład Ewangeliczny

Myślmy o sobie nawzajem, jak pobudzać się do miłości i dobrych uczynków. Nie opuszczajmy przy tym wspólnych spotkań, co jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodawajmy sobie otuchy, i to tym bardziej, im wyraźniej widać, że zbliża się ten Dzień.

 

#4. Teraz analizuję, jakimi słowami określono to co robić mamy na chrześcijańskich spotkaniach. To techniczna analiza teksty, więc można tego nie czytać:

Biblia Brzeska

przypatrzajmy się jedni drugim
pobudzajmy ku miłości
pobudzajmy ku wykonywaniu dobrych uczynków
upominajmy jedni drugich

Biblia Gdańska

przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do miłości
przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do dobrych uczynków
napominajmy jedni drugich

Biblia Warszawsko-Praska

okazujmy staranie jedni o drugich
zachęcajmy się do wzajemnej miłości
zachęcajmy się do spełniania dobrych uczynków

Biblia Tysiąclecia

troszczmy się o siebie wzajemnie
troszczmy się by się zachęcać
troszczmy się by się zachęcać do miłości
troszczmy się by się zachęcać do dobrych uczynków
zachęcajmy się nawzajem

Biblia Warszawska

i baczmy jedni na drugich
i baczmy w celu pobudzenia się do miłości
i baczmy w celu pobudzenia się dobrych uczynków
i baczmy jedni na drugich dodając sobie otuchy

Uwspółcześniona Biblia Gdańska

i okazujmy staranie jedni o drugich,
i okazujmy staranie by pobudzać się do miłości
i okazujmy staranie by pobudzać się do dobrych uczynków
zachęcając się nawzajem

 

#5. Synteza tej analizy - jakich słów używają polscy tłumacze:

  • nawzajem mamy się o siebie troszczyć (forma bierna),
  • nawzajem mamy sobie okazywać staranie (forma czynna tej samej relacji),
  • mamy na siebie uważać (baczyć, przypatrywać się),
  • pobudzać, zachęcać a nawet upominać do dobrych uczynków i do miłości.

 

 #4. Kto ma nie opuszczać zebrań?

Moim zdaniem nakaz z wersetu Heb 10:25 jest do starszych! Napisano "nie opuszczajcie ale zachęcajcie ku miłości" ale kto ma zachęcać? Od zachęcania są starsi, mocniejszy aby zachęcać młodszych i słabszych. A więc nie młodsi! To "nie opuszczajcie" jest do starszych!

Niestety, często widzę jak ten werset jest nadużywany przez złych starszych aby manipulować słabszymi młodszymi. Manipulować aby przychodzili, podporządkowywali się, aby tworzyli system. Niestety niektórzy młodsi, tkwiący już w systemie i go tworzący też go używają aby nie być w systemie samymi. A przecież do wolności powołał nas Chrystus!

Jeżeli więc w odpowiedzi na to, że ja nie chodzę na chrześcijańskie zebrania słyszę "ale napisane jest 'nie opuszczajcie wspólnych zebrań'" zapala mi się czerwona lampka i sprawdzam, czy czasem ktoś nie manipuluje mną wymuszając abym gdzieś chodził, gdzie chodzić nie muszę.

A co muszę? Muszę troszczyć się o innych, zachęcać i pobudzać do dobrych uczynków i do miłości. Warto się spotykać o ile ten cel będzie realizowany. Jeżeli nie będzie zachęcania, pobudzania i troski to spotkania są chybione.

 

#6. Jak często się spotykać? Jedni uważają, że codziennie, inni, że raz na tydzień. Niektórym wystarczy co miesiąc, albo co rok ale im bardziej widzimy, że zbliża się ten dzień tym fajniej będzie spotykać się częściej. Częściej i bardziej, bo ten dzień się zbliża, a po tym dniu już zawsze będziemy razem. Razem z naszym Panem i razem ze sobą.

 

#7. Wnioski:

Jaki jest cel spotkań społeczności Kościoła? Chrześcijańskie spotkanie to miejsce i czas na okazywanie sobie troski, zachęcanie, upominanie, dodawanie otuchy abyśmy w efekcie czynili więcej  dobrych uczynków i bardziej kochali.

Pewnie można to robić poprzez wspólne modlitwy, poprzez nauczania, czytania, ale też i milczenie, krzyczenie, a można i inaczej, bo forma nie została określona, określony jest tylko cel.

 

#8. Dodatek A - Gwałty w kościele.

Czy jest jeszce jakaś inna funkcja spotkań kościelnych? Moim zdaniem nie ma, ale w praktyce spotkania to miejsce manipulacji i gwałtów, gdzie silniejszy usidla słabszego. Ot, takie diabelstwo typowe dla świata. Takie są religijne systemy. Silniejszy udaje, że jest autorytetem ale nie zdobywa go prawdą tylko pozycją, władzą, wyglądem, ubiorem, umiejętnością, słowem, kasą. A przecież autorytet powinno zdobywać się prawdą i tylko prawdą!

Wyjaśnienie: autorytet to ktoś, kogo wybieramy sobie jako tego, który pomaga nam wyjaśnić świat. Złą rzeczą jest, gdy autorytet wiąże, ogranicza wolność, usidla.

 

#9. Dodatek B - Czy jest takie wyznanie (denominacja) jak Staronowoprezbiteriański Kościół Przedostatnich Chrześcijan Dnia Czwartego w Obrządku Wschodnioperuwiańskim? Pewnie że jest! Cóż za problem założyć kolejną denominację. Kiedyś założyłem.


Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: kościół, heb 10:24, heb 10:25, nie opuszczajcie, zebrania, nabożeństwa, spotkania


Komentarze: (4)

anonim, May 27, 2014 13:38 Skomentuj komentarz


Chip Brogden napisał:

Nigdy tak naprawdę nie docenicie i nie będziecie korzystać ze społeczności, dopóki nie nauczycie się żyć bez niej.

Już istnieje społeczność świętych, jest to duchowa społeczność i opiera się na Chrystusie, który ma pierwszeństwo - a nie na społeczności, która ma pierwszeństwo. Cała ta tęsknota za społecznością, za tym, aby być z innymi jest wynikiem kaca po religijnym systemie - starasz się wypełnić pustkę, która została po religii. Celem osamotnienia na duchowej pustyni jest to, aby dotarło do ciebie, że Jezus Wystarcza. Nie umrzesz z powodu braku społeczności, lecz jeśli nie nauczysz się tego, że Jezus Wystarcza, to duchowo mówiąc, już jesteś martwy. On jest Jedynym, na którym masz się skupić - nie zaczynając społeczności, nie budując domowej grupy, nie czyniąc razem z innymi cokolwiek, cokolwiek.

Już słyszę te wszystkie: "tak, ale". "Tak, ale Bóg uczynił nas jako istoty społeczne. . . Tak, ale Bóg, że potrzebujemy zachęty innych wierzących. . . Tak, ale Biblia mówi, abyśmy nie opuszczali zgromadzeń wzajemnych, jak to jest u niektórych w zwyczaju. . . Tak, ale mamy być częścią Ciała Chrystusa. . . Tak, ale jest coś w gromadzeniu się podobnie myślących wierzących. Tak, ale nie rozumiesz tego, jak to jest". Tak, ale rozumiem - przechodziłem przez tą część pustyni wcześniej i próbuje powiedzieć ci, że Bóg chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy kochasz społeczność z innymi; chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy to, co Jego dotyczy; chce wiedzieć czy szukasz Jego, czy spotkań na Jego temat.

Są takie czasy i okresy, gdy On wzywa cię do samotności i oddzielenia dla Siebie. Nie mówię, że zawsze tak będzie, lecz co, jeśli tak? Co, jeśli On wzywa cię do samotnej drogi z Nim na resztę twojego życia? Czy Jezus wystarcza ci?

Zadałem takie pytanie kiedyś grupie chrześcijan: "Czy Jezus wam wystarcza?" ponieważ większość chrześcijan nie wierzy w to. Chcą Jezusa, lecz chcą również społeczności z innymi. Rzeczywiście, czy wiecie czego chcą chrześcijanie? Nie społeczności z innymi. To brzmi tak duchowo. Tak naprawdę to oni chcą akceptacji innych chrześcijan. Jeśli sięgniesz głębiej to właśnie tego chcą, chcą czuć się zaakceptowani przez innych chrześcijan. Tak, mogę ci powiedzieć, że narażasz się na wielkie zniechęcenie. Ewentualnie przyjdzie taki czas, że będziesz musiał wybrać między prawdą, którą Bóg ci objawił i akceptacją innych chrześcijan. Wiem, że brak akceptacji innych chrześcijan jest bolesny. Boli to, gdy inni chrześcijanie nie rozumieją cię i mówią o tobie wszelkie złe rzeczy, choć ty mówiłeś do nich w miłości prawdę.

Istotą jest jednak twoje duchowe życie a chodzenie z Bogiem nie zależy od akceptacji innych chrześcijan. Może ci się tak wydawać, z pewnością też znacznie ułatwia wiele rzeczy, lecz nie jest to warunkiem chodzenia z Chrystusem, tzn.: staranie się o to, aby inni chrześcijanie rozumieli i akceptowali cię. Im głębsze będzie twoje chodzenie z Bogiem, tym trudniejszy będziesz do zaakceptowania przez innych chrześcijan. Nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus: "wzgardzony był i opuszczony, Mąż Boleści, doświadczony w cierpieniu" (Iz. 53:3). Jezus nie był i nie jest akceptowany przez większość chrześcijan i, czy wiesz o tym, że to nie zmienia Jego Samego ani Jego relacji z Ojcem? On jest Panem bez względu na to czy zaakceptujesz Go, czy nie, przyjacielu. Jeśli jesteś Jego uczniem, wtedy On akceptuje ciebie bez względu na to czy akceptuje cię cała reszta chrześcijańskiej populacji, czy nie.

Odkryłem, że za każdym razem, gdy ignoruję taki okres, do którego Bóg mnie wprowadził i usiłuje stworzyć społeczność bądź szukam społeczności poza czasem i miejscem wyznaczonym przez Mojego Ojca, zawsze kończy się to katastrofą, zawsze stwarza problemy, rozczarowanie i powoduje zakłócenie w tym, co Pan chce w moim życiu zrobić.

A jest to szczególnie prawdziwe wtedy, gdy jesteś świeżo po wyjściu z religijnego systemu. Trwałeś pod religijnym duchem przez tyle lat i nie myślałeś o tym, że któregoś dnia możesz wstać, nie iść do kościoła, być wolnym od religijnej postawy. Myślisz, że potrzebna ci jest społeczność, że potrzebujesz spotkań, że potrzebujesz innych ludzi i tego wszystkiego, ale jesteś w błędzie. To jest religijny system myślenia, jest jak narkotyk.

"O, bracie Chip, jestem taki samotny. Chodziłem do kościoła co niedzielę przez 20 lat a teraz siedzimy w domu w niedzielę i czujemy taką pustkę w środku!" W porządku, chwała Panu, jeśli jest to miejsce, do którego Pan cię zaprowadził teraz, dziękuj za nie Bogu. Przestań szukać innych ludzi, aby wypełnili pustkę, którą może wypełnić wyłącznie Chrystus. Przedtem wypełniałeś tą pustkę mnóstwem religijnego śmietnika i On to wszystko usuwa. Usiłuje coś w tobie zbudować, więc pozwól Mu na to zgodnie z czasem i okresem, który wyznaczył. Nie poganiaj tego procesu, bądź zadowolony; tylko ty i Bóg. Mój Boże, nawet nie masz pojęcia jak to jest chodzić z Bogiem i być ukrytym w Nim, ponieważ przez całe swoje życie chodziłeś z Nim w tłumie, uwielbiając Go w tłumie, modląc się do Niego w tłumie, ucząc się o Nim w tłumie.

Henoch chodził z Bogiem i nie było nikogo więcej, aby miał z nim społeczność.

Noe chodził z Bogiem i nie było przy nim nawet nikogo z rodziny.

Abraham chodził z Bogiem i nie miał domowego kościoła, do którego mógł chodzić.

Mojżesz spędził 40 lat na pustyni i to nie zraniło go ani trochę a wracając z pustyni był lepszy niż wtedy, gdy się tam udawał.

Jezus chodził z Bogiem a wszyscy Jego przyjaciele i uczniowie wyparli się Go, i uciekli wtedy, gdy tego najbardziej potrzebował.

Za dużo zasług co do twojego duchowego powodzenia przypisujesz ludziom, a nie masz wystarczająco dużo zaufania do Boga. Wolałbym być z Bogiem sam, niż w tłumie ludzi bez Niego.

To nie pomniejsza niczego, co Biblia mówi o Ciele Chrystusa, lecz musisz nauczyć się tego, w jaki sposób być połączony z Głową, zanim będziesz próbował łączyć się z Ciałem. Życie Ciała jest tylko tak dobre jak dobra jest relacja Ciała z Głową. Ciało nie ma żadnego życia samo w sobie bez Głowy. Jeśli czytasz to, czego Biblia naucza na temat Ciała Chrystusa, wiesz, że nie mówi nam, abyśmy szukali swojego miejsca w Ciele czy próbowali wstawić siebie samych na jakieś miejsce. Pismo mówi, że On buduje ciało Chrystusa zgodnie ze Swoją wolą - Jego wolą, nie naszą. Gdy ty próbujesz się gdzieś umieścić, pobłądzisz.

Biblia nie mówi "trwajmy mocno w Ciele" czy "trzymajmy się mocno członków Ciała", lecz mówi "trzymajmy się mocno Głowy". Biblia nie mówi: "szukajcie najpierw społeczności innych", lecz mówi "szukajcie najpierw królestwa Bożego i Jego Sprawiedliwości, wszystko inne będzie wam przydane" (w tym społeczność. Nauczysz się to robić a cała reszta sama się zatroszczy o siebie w taki sposób i w takim czasie, jak Bóg uzna za właściwy.

Zabierz swoje ręce z całej sprawy społeczności i zrzuć swoją troskę na Pana. Powiedz Mu: 'Panie, jestem tu, na pustynnym miejscu, jest sucho, jest samotnie i wygląda na to, że nie ma żadnej społeczności, lecz Ty jesteś moją Skałą, moją Twierdzą i moim Miejscem Schronienia, Ty prowadzisz moje kroki. Ty bądź moją społecznością. Jeśli uznasz to za właściwe, abym miał społeczność z innymi, w porządku, jeśli nie, ufam Tobie, bo Ty znaczysz znacznie więcej, niż potrzeba na zaspokojenie moich duchowych, emocjonalnych i socjalnych potrzeb. Mogę funkcjonować bez społeczności Pańskiej, lecz nie mogę żyć bez Ciebie!.

Byłem w tym miejscu wielokrotnie i nawet nie muszę się o to modlić więcej. Po prostu nauczyłem się ufać Bogu w tej dziedzinie i wiem, że On wystarcza. Zostało to we mnie ustabilizowane. Nawet o to się nie modlę więcej. Chciałbym, aby zostało tu ugruntowane również w waszych sercach. Niech pustynia wykona swoją pracę.

Chip Brogden

w34, September 4, 2015 15:14 Skomentuj komentarz


> Też mi się wydawało, że to jest do starszych, ale czy masz jakieś inne uzasadnienia, że jest tak, jak pisałeś?
> W dyskusji nie byłem w stanie tego uzasadnić i teraz mam wątpliwości, o kogo tu chodzi.

Jeszcze raz spróbuję to wykazać. Wyjdźmy od strony czasowników opisujących polecenia do wykonania. Mamy tam między innymi:
- pocieszać, a nie być pocieszani
- baczyć na kogoś, a nie być przedmiotem obserwacji
- zachęcać kogoś, ... a nie czerpać zachętę
- okazywać staranie.... a nie być przedmiotem (albo podmiotem) czyjejś troski.

Czasowniki opisujące polecenie są przeznaczone dla osób, które mają większy autorytet, większą moc, więcej do powiedzenia, więcej miłości i są skierowane do osób potrzebujących. Stąd wniosek, że całość jest też do takich osób. To starci mają nie opuszczać aby zachęcać, pocieszać, okazywać staranie, baczyć na kogo? na młodszych, a więc starci MUSZĄ przyjść, a młodsi mogą, są wolni, nie muszą.

Tak więc ten werset opisuje obowiązek starszych, o ile starsi są na tyle dojrzali, że to zrozumieją. Starsi głupi (czyli NieStarsi) będą manipulować młodszymi i ten werset wykorzystają do manipulacji dając dowód swojej niedojrzałości.

c.n.w.

W.

ky, September 20, 2015 10:50 Skomentuj komentarz


No to fajnie, ale takie podejście prowadzi zwyczajnie do podziału na sacrum i profanum, lepszych i gorszych, tych co powinni i tych co nie muszą.

Może to tak od razu nie wygląda, ale przy praktykowaniu takiego podziału, jego konsekwencją w dłuższej perspektywie jest rozwarstwienie na laikat i duchownych, na liderów, oraz na tych co za nimi idą, czyli wpatrują się w jego "plecy".

Ale czy ten podział pochodzi od Boga? Moim zdanie nie!
Przed Bogiem mamy jednego lidera: Jezusa i to za nim idziemy.

Żaden człowiek wierzący nie powinien akceptować sytuacji, w której chodziłby za człowiekiem. Co nie znaczy, że ludzie nie mogą sobie pomagać, nauczać, zachęcać i napominać - to jest potrzebne, ale istotny jest cel, którym jest społeczność z Bogiem.

Moim zdaniem lider chodzący z Bogiem nie powinien pozwolić na taki podział, ani tolerować osób, które mają zamiar "wisieć" na nim zamiast chodzić z Bogiem. I myślę, że tego między innymi Bóg oczekuje od liderów - prowadzenia innych do dojrzałej relacji z Bogiem, a nie do wodzenia za sobą "wiernych"...

wojtek, May 22, 2017 10:08 Skomentuj komentarz


Kim jestem?
To jawna informacja - należę co Staronowoprezbiteriańskiego Kościóła Przedostatnich Chrześcijan Dnia Czwartego w Obrządku Wschodnioperuwiańskim. Jestem tam starszym superpodintendentem regularnym drugiej kanonii w Pułtusku.

Skomentuj notkę
5 maja 2012 (sobota), 07:43:43

tolerancja i miłość w kościele

Znalazłem taką oto ciekawą myśl

Kościół jest nietolerancyjny w zasadach, ponieważ wierzy; lecz jest tolerancyjny w praktyce, ponieważ kocha.

Wrogowie Kościoła są tolerancyjni w zasadach, ponieważ nie wierzą; lecz są nietolerancyjni w praktyce, ponieważ nie kochają.

o. Réginald Garrigou-Lagrange OP

Już widzę jak banda humanistów i ateistów wrzeszczy czytają powyższy bełkot. Są przekonani, że jest inaczej, że tylko człowiek oświecony, świadomy, wyewoluowany zdolny jest do miłości, w tym również miłości homoseksualnej :-) A kościół? Tylko inkwizycja i stosy w przerwach pomiędzy krucjatami.


Kategorie: obserwator, kościół, _blog


Słowa kluczowe: o kościele, tolerancja, miłość, kościół


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
18 czerwca 2011 (sobota), 15:17:17

Trydent

Ciekawostka:

Gdyby ktoś powiedział, że wiara usprawiedliwiająca polega wyłącznie na ufności w miłosierdzie Boga, który odpuszcza grzechy z powodu zasług Chrystusa (...) - niech będzie wyklęty.
(Sobór Trydencki, Sesja VI, kanon 12)

Aby nie było wątpliwości - Kościół Katolicki nigdy nie zmienił swojego nauczania. Sobór Watykański, ten drugi, swoją powagą potwierdził dorobek poprzednich soborów, po czym zupełnie jak Ciało Kierownicze Świadków Jehowy, otrzymał nowe światło. Hurra!


Kategorie: kościół, katolicyzm, _blog, katolicyzm/trydent


Słowa kluczowe: katolicyzm, Trydent


Komentarze: (4)

anonim, June 12, 2016 17:38 Skomentuj komentarz


Ef 2:8-9
Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.

anonim, September 28, 2016 18:49 Skomentuj komentarz


Czy wierzysz, że wiara usprawiedliwiająca polega wyłącznie na ufności w miłosierdzie Boga, który odpuszcza grzechy z powodu zasług Chrystusa?

Możliwe odpowiedzi:
(1) tak, wierzę.
(2) nie, nie wierzę.
(3) a o co chodzi?

anonim, October 8, 2016 22:28 Skomentuj komentarz


http://www.literatura.hg.pl/caltride.htm

anonim, October 8, 2016 22:31 Skomentuj komentarz


SESJA VI SOBORU W TRYDENCIE

Wstęp. Ponieważ w obecnym czasie, nie bez utraty dusz i szkody dla jedności Kościoła, szerzą się pewne błędne poglądy odnośnie nauki o usprawiedliwieniu, święty, ekumeniczny i powszechny Sobór Trydencki, prawnie zebrany w Duchu Świętym, wraz z najczcigodniejszymi Panami: Janem Maria del Monte, biskupem Praeneste i Marcellusem, kapłanem Świętego Krzyża w Jerozolimie, prezbiterami, kardynałami Kościoła rzymskiego i legatami apostolskimi de latere, obradujący w imieniu Przenajświętszego Ojca w Chrystusie, Pana naszego Pawła III, papieża z łaski Bożej, postanawia, mając na względzie cześć i chwałę Wszechmogącego Boga, uspokojenie Kościoła i zbawienie dusz, wyłożyć wszystkim wiernym Chrystusa prawdziwą i nieskażoną naukę o usprawiedliwieniu, której nauczał Chrystus, Słońce sprawiedliwości, “sprawca i dokończyciel naszej wiary”, podali apostołowie, a Kościół katolicki, pod kierunkiem Ducha Świętego, zawsze przechowywał. Stanowczo zakazujemy, by odtąd ktokolwiek odważył się wierzyć, głosić bądź nauczać inaczej niż ustanawia i wyjaśnia to niniejszy dekret.

Rozdział I. NIEZDOLNOŚĆ NATURY I PRAWA MOJŻESZOWEGO DO USPRAWIEDLIWIENIA CZŁOWIEKA

Święty Sobór ogłasza, że aby właściwie i prawdziwie zrozumieć naukę o usprawiedliwieniu, każdy musi uznać i wyznać, że kiedy wszyscy ludzie utracili swą niewinność przez grzech Adama, stali się nieczyści i, jak mówi apostoł, byli z natury dziećmi gniewu, jak to wyjaśniono w dekrecie o grzechu pierworodnym. Do tego stopnia byli sługami grzechu oraz pod władzą szatana i śmierci, że nie tylko poganie mocą natury, lecz nawet Żydzi zachowując literę Prawa Mojżeszowego, nie mogli z niego się wyzwolić lub podźwignąć. Jednak wolna wola nie była w żaden sposób w nich zniszczona, lecz tylko została osłabiona w swej mocy i wypaczona.



Rozdział II. O BOŻEJ EKONOMII I TAJEMNICY PRZYJŚCIA CHRYSTUSA
Dlatego nasz Ojciec Niebieski, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, kiedy nadeszła owa szczęśliwa pełnia czasów, zesłał ludziom Chrystusa Jezusa, Syna swego, którego zarówno przed zakonem jak i w czasie trwania zakonu, ogłaszał i obiecał wielu świętym patriarchom, by wykupił Żydów, którzy byli pod zakonem, i aby poganie, którzy nie szukali sprawiedliwości, mogli jej dostąpić, a wszyscy zostać przybrani za synów. Tego Bóg ustanowił odkupieniem za nasze grzechy przez wiarę w krew jego, a nie tylko za nasze grzechy, lecz także za grzechy całego świata.


Rozdział III. KTO JEST USPRAWIEDLIWIONY PRZEZ CHRYSTUSA
Chociaż umarł za wszystkich, jednak nie wszyscy przyjmują dobrodziejstwo jego śmierci, lecz tylko ci, którzy otrzymują zasługę jego męki. Ludzie bowiem, gdyby nie pochodzili od nasienia Adama, nie rodziliby się rzeczywiście w grzechu, tymczasem przez to pochodzenie, z samego faktu poczęcia zaciągają własną niesprawiedliwość; tak też, o ile nie narodzą się na nowo w Chrystusie, nigdy nie zostaną usprawiedliwieni, ponieważ nowe narodzenie otrzymują dzięki zasługom jego męki, z łaski, która czyni ich sprawiedliwymi. Dlatego też apostoł napomina nas, by zawsze dziękować Ojcu, który nas uczynił uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości i wybawił nas z mocy ciemności oraz przeniósł nas do Królestwa swego Syna umiłowanego, w którym mamy odkupienie i przebaczenie grzechów.
Rozdział IV. OGóLNY OPIS USPRAWIEDLIWIENIA GRZESZNIKA. NA CZYM ONO POLEGA W STANIE ŁASKI
W słowach tych podano zarys usprawiedliwienia grzesznika. Polega ono na przeniesieniu z tego stanu, w którym rodzi się człowiek, syn pierwszego Adama, do stanu łaski i przybrania za synów [Bożych] przez drugiego Adama, Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela. Takie przeniesienie po ogłoszeniu ewangelii nie może nastąpić bez [prawa] odrodzenia bądź jego pragnienia; jak jest napisane: “Jeśli człowiek nie narodzi się na nowo” etc.


Rozdział V. O KONIECZNOŚCI PRZYGOTOWANIA SIĘ DO USPRAWIEDLIWIENIA U DOROSŁYCH ORAZ O JEGO ŹRóDLE
Sobór ponadto oświadcza, że początek usprawiedliwienia u dorosłych należy przyznać uprzedzającej łasce Bożej przez Jezusa Chrystusa; tzn. powołaniu Bożemu, którym powołuje ich Bóg bez żadnych uprzednich zasług, tak, że ci, którzy byli obcy Bogu z powodu grzechów, dzięki jego łasce pobudzającej i wspomagającej stają się przysposobieni do nawrócenia ku swemu usprawiedliwieniu, zgadzając się ochoczo na przyjęcie tej samej łaski, i współpracują z nią. Kiedy więc Bóg dotyka serca człowieka oświeceniem Ducha Świętego, człowiek nie zachowuje się biernie, gdyż przyjmuje natchnienie, które przecież może odrzucić; a jednak nie może z własnej wolnej woli, bez łaski Bożej, skierować się ku usprawiedliwieniu. Dlatego też, kiedy czytamy w Piśmie Świętym: “Zwróćcie się do mnie, a Ja zwrócę się do was” jest to przypomnienie o naszej wolności; a kiedy odpowiadamy: “Nawróć nas, Panie, a nawrócimy się” to wyznajemy, że uprzedza nas łaska Boża.
Rozdział VI. SPOSóB PRZYGOTOWANIA SIĘ
Ludzie przygotowują się do usprawiedliwienia, kiedy pobudzeni i wspomożeni łaską Bożą, przyjmując wiarę ze słuchania, dobrowolnie zwracają się do Boga wierząc, że prawdą jest to wszystko, co Bóg objawił i obiecał, a szczególnie to, że grzesznik otrzymuje od Boga usprawiedliwienie przez łaskę dzięki odkupieniu, które jest w Chrystusie Jezusie. Kiedy pojmują, że są grzesznikami, odwracają się od bojaźni sprawiedliwości Bożej, która ich pożytecznie przejmuje, zwracając się do miłosierdzia Bożego, nabierają nadziei, ufając, że Bóg będzie dla nich łaskawy przez wzgląd na Chrystusa i zaczynają miłować Go jako źródło wszelkiej sprawiedliwości i dlatego odnoszą się do swych grzechów z nienawiścią i obrzydzeniem, to znaczy w duchu pokuty, którą należy czynić przed chrztem. Wreszcie, kiedy zamierzają przyjąć chrzest, rozpocząć nowe życie i zachować Boskie przykazania.
O tym przygotowaniu napisane jest: “Ten, co przychodzi do Boga musi wierzyć, że jest Bóg i że nagradza tych, którzy go szukają” [Hbr 11:6], a także: “Ufaj synu, odpuszczone są grzechy twoje” [Mt 9:2; Mk 2:5] oraz: “Bojaźń Pańska oddala grzech” [Syr 2:21 BT]; “Pokutujcie i niech każdy z was da się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa, a otrzymacie przebaczenie grzechów swoich i otrzymacie dar Ducha Świętego” [Dz 2:38]; “Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je przestrzegać wszystko to, co wam nakazałem” [Mt 28:19­20] i wreszcie: “Przygotujcie serca wasze dla Pana” [1 Krl 7:3] etc.
Rozdział VII. ISTOTA I PRZYCZYNY USPRAWIEDLIWIENIA GRZESZNIKA
Po tym przygotowaniu albo usposobieniu następuje usprawiedliwienie, które nie jest samym odpuszczeniem grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka przez dobrowolne przyjęcie łaski i darów. Dlatego też człowiek staje się z niesprawiedliwego sprawiedliwy, z nieprzyjaciela przyjacielem, aby stał się dziedzicem zgodnie z nadzieją życia wiecznego [Tt 3:7]. Przyczyny tego usprawiedliwienia:
[przyczyną] celową jest chwała Boga i Chrystusa oraz życie wieczne;
[przyczyną] sprawczą jest miłosierny Bóg, który darmo “obmywa i uświęca” [1 Kor 6:11], pieczętując i namaszczając “Świętym Duchem obietnicy”, która jest zadatkiem naszego dziedzictwa;
[przyczyną] zasługującą jest jego umiłowany, Jednorodzony Syn, Pan nasz Jezus Chrystus, który “kiedy byliśmy nieprzyjaciółmi”, z powodu wielkiej miłości, którą nas umiłował, swoją najświętszą męką na drzewie krzyża wyjednał nam usprawiedliwienie i zadość uczynił Bogu Ojcu za nas:
[przyczyną] nadrzędną jest sakrament chrztu, który jest sakramentem wiary, bez której nigdy nie można uzyskać usprawiedliwienia. Jedyną wreszcie przyczyną formalną jest sprawiedliwość Boga, nie ta, którą on sam jest sprawiedliwy, lecz ta, którą czyni nas sprawiedliwymi, tzn. ta, której nam udziela i jesteśmy odnowieni w duchu naszego umysłu, i nie tylko jesteśmy uznawani za sprawiedliwych, ale sprawiedliwymi prawdziwie nazywamy się i jesteśmy, otrzymując każdy swoją sprawiedliwość według miary, w jakiej Duch Święty udziela każdemu jak chce i według własnej dyspozycji i współpracy każdego.
Chociaż bowiem nikt nie może być sprawiedliwy inaczej jak przez uczestnictwo w zasługach męki Chrystusa, co ma miejsce w tym usprawiedliwieniu grzesznika, kiedy poprzez zasługę tejże najświętszej męki miłość Boża jest rozlana przez Ducha Świętego w sercach usprawiedliwionych i pozostaje w nich. Dlatego też człowiek jednocześnie z usprawiedliwieniem wraz z odpuszczeniem grzechów przez Jezusa Chrystusa, w którego został wszczepiony, otrzymuje wszystkie te dary wlane, to jest wiarę, nadzieję i miłość. Wiara bowiem, o ile nie towarzyszą jej nadzieja i miłość, ani nie jednoczy nas doskonale z Chrystusem, ani nie czyni nas żywym członkiem jego ciała. Z tego też powodu powiedziane jest prawdziwie, że wiara bez uczynków jest martwa i bezowocna, i że w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości. O tę wiarę, zgodnie z tradycją apostolską, katechumeni zwracają się do Kościoła przed przyjęciem chrztu, kiedy proszą o wiarę dającą życie wieczne, którego bez nadziei i miłości wiara dać nie może. Dlatego też natychmiast słyszą słowa Chrystusa: “Jeśli chcesz wejść do życia wiecznego, przestrzegaj przykazań”. A potem, przyjąwszy prawdziwą i chrześcijańską sprawiedliwość jako pierwszą szatę, zamiast tej, którą utracił Adam przez swe nieposłuszeństwo — utracił zarówno dla siebie, jak i dla nas — czystą i nieskalaną szatę, daną im przez Jezusa Chrystusa, którą odrodzeni mają zachować, by mogli stawić ją przed trybunałem naszego Pana Jezusa Chrystusa i otrzymać życie wieczne.
Rozdział VIII. JAK ROZUMIEĆ, ŻE GRZESZNIK JEST USPRAWIEDLIWIONY DZIĘKI WIERZE I ZA DARMO
Kiedy apostoł Paweł mówi, że człowiek jest usprawiedliwiony przez wiarę i bez żadnej zasługi, to słowa te należy tak rozumieć, jak to stale Kościół katolicki utrzymywał i wyrażał, mianowicie, że jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę, ponieważ wiara jest początkiem zbawienia, fundamentem i korzeniem wszelkiego usprawiedliwienia, bez której nie można podobać się Bogu i osiągnąć społeczności z Synem Bożym. Mówi się, że jesteśmy usprawiedliwieni za darmo, ponieważ nic z tego, co poprzedza usprawiedliwienie, czy to wiara, czy uczynki, nie wysługuje łaski usprawiedliwienia: “Skoro bowiem z łaski, to już nie z uczynków, gdyż inaczej łaska nie byłaby już łaską”.
ROZDZIAŁ IX. PRZECIWKO PRóŻNEJ UFNOŚCI HERETYKóW
Chociaż trzeba wierzyć, że grzechy są lub kiedykolwiek były odpuszczone tylko z łaski Bożego miłosierdzia ze względu na Chrystusa, to jednak nie można mówić, że ten, kto chełpi się ufnością i pewnością przebaczenia swych grzechów; jakkolwiek taka próżna ufność, całkowicie obca pobożności, może występować u heretyków i schizmatyków, owszem, występuje w naszych czasach i jest głoszona z wielką zawziętością przeciwko Kościołowi katolickiemu. Nie należy też mówić, że przystoi tym, którzy są prawdziwie usprawiedliwieni, zapewniać samych siebie, bez najmniejszej wątpliwości, że są prawdziwie usprawiedliwieni i że tylko ten doznaje odpuszczenia grzechów i usprawiedliwienia, kto niezachwianie wierzy, że doznał odpuszczenia [grzechów] i usprawiedliwienia, i że to odpuszczenie i usprawiedliwienie uzyskuje się jedynie dzięki tej wierze; jak gdyby ten, kto nie wierzy w to, wątpił w obietnicę Bożą i skuteczność śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jak bowiem nikt z pobożnych nie powinien wątpić w miłosierdzie Boże, zasługę Chrystusa, ani moc i skuteczność sakramentów, tak też każdy, kto spogląda na swą własną słabość i brak usposobienia, może się lękać i drżeć o swą łaskę; gdyż nikt nie może wiedzieć z pewnością wiary, co do której nie ma żadnego błędu, że już otrzymał łaskę Bożą.
ROZDZIAŁ X. O WZROŚCIE OTRZYMANEGO USPRAWIEDLIWIENIA
Tak usprawiedliwieni, stając się przyjaciółmi i domownikami Boga, wzrastają w sile i są, jak mówi apostoł, z dnia na dzień odnawiani, to znaczy umartwiają członki swego ciała i przywdziewają oręż sprawiedliwości otrzymany od Boga ku uświęceniu przez przestrzeganie przykazań Bożych i kościelnych w sprawiedliwości, dzięki łasce Jezusa Chrystusa. Dzięki wierze współdziałającej z dobrymi uczynkami wzrastają i są coraz bardziej usprawiedliwieni, jak napisano: “Kto jest sprawiedliwy niech dalej się usprawiedliwia” i “Nie lękaj się usprawiedliwiać się aż do śmierci”, i “Widzicie, że człowiek jest usprawiedliwiony przez uczynki, a nie jedynie przez wiarę”. O wzrost tego usprawiedliwienia prosi Kościół, kiedy modli się: “Przydaj nam Panie wiary, nadziei i miłości” etc.
ROZDZIAŁ XI. O KONIECZNOŚCI I MOŻLIWOŚCI ZACHOWANIA PRZYKAZAŃ
Nikt, chociaż jest usprawiedliwiony, nie powinien myśleć, że jest zwolniony z przestrzegania przykazań. Nikt nie powinien używać tej nieroztropnej formuły potępionej przez ojców pod karą klątwy, że dla człowieka usprawiedliwionego przykazania Boże są niemożliwe do zachowania. “Albowiem Bóg nie nakazuje rzeczy niemożliwych, lecz nakazując upomina, byś czynił to, co możesz, i prosił o to, czego nie możesz” [Augustyn, De natura et gratia, 43,50] i dopomaga, abyś mógł. “Jego przykazania nie są uciążliwe” [1 J 5:3]; “jarzmo jego jest słodkie i brzemię lekkie” [Mt 11:30].
Ci bowiem, którzy są z Boga miłują Chrystusa; ci, którzy Go miłują, jak sam to zaświadcza, zachowują jego przykazania, co rzeczywiście mogą czynić z Bożą pomocą. Chociaż bowiem w tym życiu śmiertelnym nawet ludzie święci i sprawiedliwi wpadają niekiedy w lekkie i przynajmniej codzienne grzechy, zwane również powszednimi, nie przestają jednak być sprawiedliwi z tego powodu, gdyż słowa te, prawdziwe i pokorne, wypowiadają sprawiedliwi: “Odpuść nam nasze winy” [Mt 6:12]. Z tego wynika, że sprawiedliwi powinni bardziej poczuwać się do obowiązku kroczenia na drodze sprawiedliwości, aby “uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości” [Rz 6:18], “trzeźwo, sprawiedliwie i pobożnie żyjąc” [Tt 2:12] mogli się udoskonalać przez Jezusa Chrystusa, przez którego mają dostęp do tej łaski. Albowiem Bóg raz usprawiedliwionych przez swą łaskę “nie opuszcza, chyba że oni Go najpierw opuszczą” [Augustyn, De natura et gratia, 26,29].
Dlatego też nikt nie powinien się chlubić z samej wiary, sądząc, że jedynie przez wiarę stał się dziedzicem [nieba] i że osiągnie dziedzictwo, nawet jeśli nie współcierpi z Chrystusem, aby być wraz z nim uwielbionym [Rz 8:17]. Sam bowiem Chrystus, chociaż był Synem Bożym, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Doszedłszy do kresu stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla tych wszystkich, którzy są Mu posłuszni [Hbr 5:8]. Dlatego też sam apostoł napomina sprawiedliwych: “Czyż nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, ale jeden tylko otrzymuje nagrodę? Tak biegnijcie, abyście ją otrzymali [...] Tak więc biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę, nie jakobym wiatr uderzał, ale karcę ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innym sam nie został odrzucony” [1 Kor 9:24n]. Podobnie i Piotr, książę apostołów: “Dlatego, bracia, tym bardziej się starajcie, abyście przez dobre uczynki pewnym uczynili wezwanie i wybranie wasze; albowiem tak postępując nigdy nie zgrzeszycie” [2 P 1:10].
Widać stąd, że sprzeciwiają się prawowiernej nauce religii ci, którzy mówią, że w każdym dobrym uczynku człowiek religijny grzeszy przynajmniej lekko albo, co jest jeszcze bardziej nie do przyjęcia, że zasługuje na karę wieczną. Także i ci się sprzeciwiają, którzy utrzymują, że we wszystkich dobrych uczynkach sprawiedliwi grzeszą, jeśli przezwyciężając własną gnuśność i zachęcając siebie do biegu w wyścigu, czynią to głównie po to, aby Bóg był uwielbiony, mają także na względzie wieczną nagrodę. Jest bowiem napisane: “Nakłoniłem swe serce, by czynić twą sprawiedliwość ze względu na zapłatę”, a apostoł mówi o Mojżeszu, że “skierował wzrok na zapłatę” [Hbr 11:26].
Rozdział XII. NALEŻY STRZEC SIĘ NIEROZTROPNEJ WIARY W PRZEZNACZENIE
Nikt także, jak długo żyje na tej ziemi, nie powinien wdzierać się w ukrytą tajemnicę Bożego przeznaczenia, by mógł z pewnością twierdzić, że niewątpliwie należy do liczby przeznaczonych, jakby to było prawdą, że usprawiedliwiony albo nie może już więcej zgrzeszyć, albo — gdyby zgrzeszył — że może na pewno liczyć na swą poprawę. Bez specjalnego objawienia nie możemy wiedzieć, kogo Bóg sobie wybrał.
Rozdział XIII. O DARZE WYTRWANIA
Podobnie z darem wytrwania, o którym napisane jest: “Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” [Mt 10:22; 24:13]. Jest to rzecz, której nie można otrzymać znikąd jak tylko od Tego, który “ma moc tego, który stoi, utwierdzić” [Rz 14:4], by stał wytrwale i odnowić tego, kto upada. Niech nikt nie obiecuje sobie niczego z absolutną pewnością, chociaż wszyscy powinni pokładać najsilniejszą nadzieję w pomocy Boga. On bowiem, chyba że sami nie skorzystają z jego łaski, tak jak zaczął dobre dzieło, tak też i doprowadzi je do końca, sprawując w nich zarówno chcenie, jak i wolę do wykonania. Jednak ci, którzy myślą, “że stoją, niech uważają, aby nie upadli” [1 Kor 10:12] i “niech z bojaźnią i drżeniem sprawują swe zbawienie” [Flp 2:12], w trudzie, czuwaniu i dawaniu jałmużny, w modlitwach i ofiarach, w postach i czystości. Wiedząc bowiem, że zostali odrodzeni do nadziei chwały, lecz jeszcze nie do chwały, powinni lękać się walki, jaką mają stoczyć z diabłem, światem i ciałem, w której nie mogą osiągnąć zwycięstwa, chyba że dzięki łasce Bożej będą posłuszni apostołowi, który mówi: “Jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała, gdyż jeśli według ciała żyjecie, pomrzecie, lecz jeśli Duchem uczynki ciała umartwiacie, żyć będziecie” [Rz 8:12].
Rozdział XIV. O TYCH, CO UPADLI ORAZ O ICH ODNOWIENIU
Ci zaś, którzy po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia odpadli od niej przez grzech, znowu będą mogli być usprawiedliwieni, jeśli “pobudzeni przez Boga” postarają się utraconą łaskę odzyskać w sakramencie pokuty, dzięki zasłudze Chrystusa. Ten sposób usprawiedliwienia polega na odnowieniu upadłego grzesznika, co święci ojcowie słusznie nazwali “drugą deską ratunku po katastrofie utraty łaski”. Albowiem dla tych, którzy po chrzcie upadają w grzechy, Jezus Chrystus ustanowił sakrament pokuty, kiedy powiedział: “Przyjmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są im zatrzymane” [J 20:22n].
Stąd wynika, że pokuta chrześcijanina po upadku jest całkowicie odmienna od pokuty przy chrzcie, gdyż zawiera ona nie tylko zaniechanie i obrzydzenie sobie grzechu, czyli pokorę i skruchę serca, lecz także ich sakramentalne wyznanie, przynajmniej przez pragnienie odprawienia spowiedzi we właściwym czasie oraz kapłańskie rozgrzeszenie, jak również zadośćuczynienie przez posty, jałmużny, modlitwy i inne pobożne praktyki życia duchowego. Nie dotyczą one zgładzenia kary wiecznej, która jest wraz z winą odpuszczana nawet przez pragnienie sakramentu [pokuty], lecz kary doczesnej. Kara ta (jak powiada Pismo Święte) nie zawsze jest cała darowana, jak to się dzieje w chrzcie, tym, co wykazując brak wdzięczności otrzymanej łasce Bożej, zasmucili Ducha Świętego i nie bali się skazić świątyni Bożej. O tej pokucie jest napisane: “Pamiętaj skąd upadłeś, pokutuj i najpierw czyń uczynki” [Obj 2:5]. I znów: “Smutek, który jest według Boga sprawuje pokutę ku trwałemu zbawieniu” [2 Kor 7:10]. I znów: “Pokutujcie” [Mt 3:2; 4:17]; “przynoście owoce godne pokuty” [Mt 3:8].
Rozdział XV. KAŻDY GRZECH ŚMIERTELNY POWODUJE UTRATĘ ŁASKI, ALE NIE WIARY
Należy stwierdzić przeciwko podstępnym umysłom niektórych ludzi, którzy przez słodkie słowa i pochlebstwa zwodzą serca prostych, że nie tylko przez niedowiarstwo, które powoduje utratę wiary, lecz także każdy inny śmiertelny grzech, chociaż nie traci się wiary, traci się łaskę otrzymaną w usprawiedliwieniu. Tak bronimy nauki prawa Bożego, które wyklucza z Królestwa Niebios nie tylko niewierzących, lecz także wierzących, którzy są rozpustnikami, cudzołożnikami, zniewieściali, sodomitami, złodziejami, skąpcami, pijakami, oszczercami, grabieżcami, a także wszystkich innych, którzy popełniają grzechy śmiertelne, od których dzięki pomocy łaski Bożej mogą się powstrzymać, a których skutkiem jest oddzielenie ich od łaski Chrystusa.
Rozdział XVI. O OWOCACH USPRAWIEDLIWIENIA, CZYLI O ZASŁUDZE [Z] DOBRYCH UCZYNKóW I O NATURZE ZASŁUGI
Ludziom usprawiedliwionym, którzy albo otrzymaną łaskę zawsze zachowali, albo utraconą odzyskali, należy przedkładać te słowa apostoła: “Obfitujcie we wszelkie dobre czyny, wiedząc, że wasz trud nie jest daremny w Panu” [1 Kor 15:58]. “Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby zapomniał o waszej pracy i miłości, którą okazaliście w Imię Jego” [Hbr 6:10]. “Nie porzucajcie ufności waszej, która ma wielką zapłatę” [Hbr 10:35]. Dlatego też tym, którzy dobrze czynią aż do końca i pokładają nadzieję w Bogu, należy stawiać przed oczami życie wieczne zarówno jako dar obiecany miłosiernie dzieciom Bożym przez Jezusa Chrystusa oraz jako nagrodę, która ma być wiernie wypłacona według obietnicy Bożej za ich dobre czyny i zasługi. Jest to bowiem korona sprawiedliwości, która jest, jak mówi apostoł, odłożona dla nich po ukończeniu walki i wyścigu, która będzie im dana przez sprawiedliwego Sędziego, a nie tylko im, lecz także wszystkim tym, którzy miłują jego przyjście.
Ten sam Chrystus jak głowa członkom i jako winny szczep latoroślom ustawicznie udziela usprawiedliwionym swej mocy, która ich dobre czyny zawsze uprzedza, towarzyszy im i po nich następuje, i bez której czyny te nie mogłyby być miłe Bogu ani zasługujące. Należy wierzyć, że usprawiedliwionym nie brak już niczego więcej, by mogli tymi uczynkami dokonanymi w Bogu w pełni zadośćuczynili Bożemu prawu według stanu w tym życiu, i prawdziwie wysłużyli sobie życie wieczne we właściwym czasie, pod warunkiem, że umrą w łasce. Sam Chrystus, nasz Zbawiciel, mówi: “Kto będzie pił z wody, którą mu dam, nigdy nie będzie łaknął, a stanie się ona w nim źródłem wody wypływającej ku życiu wiecznemu” [J 4:13-14].
Nie można więc uważać, że nasza własna sprawiedliwość pochodzi właściwie od nas, ani nie należy pomijać czy odrzucać sprawiedliwości Bożej. Ta bowiem sprawiedliwość, która jest nazwana naszą, gdyż przez jej wszczepienie w nas jesteśmy usprawiedliwieni, jest jednocześnie sprawiedliwością Bożą, ponieważ Bóg wlewa ją w nas dzięki zasługom Chrystusa.
Nie wolno bowiem pomijać tego, że chociaż bowiem Pismo Święte przypisuje dobrym uczynkom tak duże znaczenie, iż Chrystus obiecuje nagrodę nawet temu, kto da kubek zimnej wody jednemu z jego uczniów [Mt 10:42], a apostoł zaświadcza, że “nasz doczesny lekki ucisk sprawuje w nas niezmierzone i wieczne bogactwo chwały”, to jednak chrześcijanin winien być daleki od pokładania ufności w sobie samym, a nie w Panu, którego dobroć względem wszystkich ludzi jest tak wielka, że upodobało Mu się uznawać własne dary za ich zasługi.
A ponieważ my wszyscy upadamy w wielu rzeczach, dlatego też każdy z nas powinien mieć przed oczami oprócz miłosierdzia i dobroci także surowość i sąd. Nikt też nie powinien osądzać siebie samego, chociażby sam do niczego się nie poczuwał, gdyż całe życie ludzkie będzie badane i sądzone nie przez ludzki sąd, lecz przez sąd Boży, który “wyniesie na światłość ukryte ciemności i objawi zamysły serc: a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga [1 Kor 4:4], który, jak napisano: “odda każdemu wedle uczynków jego” [Rz 2:6].
Nikt nie może być usprawiedliwiony, jeśli nie przyjmie wiernie i stanowczo katolickiej nauki o usprawiedliwieniu.
Po takim wykładzie tej nauki, Święty Sobór uznał za stosowne dołączyć następujące kanony, aby wszyscy wiedzieli nie tylko to, czego mają się trzymać i za czym mają iść, lecz także, czego powinni unikać i czego się wystrzegać.
KANONY
Kanon 1. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek może zostać usprawiedliwiony przez swoje czyny dokonywane albo siłami natury ludzkiej, albo nauki Prawa, lecz bez łaski Bożej przez Chrystusa — niech będzie przeklęty.
Kanon 2. Jeśli ktoś twierdzi, że łaska Boża przez Jezusa Chrystusa na to jest tylko dana, by człowiek mógł łatwiej żyć sprawiedliwie i zasłużyć na życie wieczne, jak gdyby mógł zasłużyć na obie te rzeczy siłami wolnej woli, bez łaski, chociaż niełatwo i z wielkim trudem — niech będzie przeklęty.
Kanon 3. Jeśli ktoś twierdzi, że bez uprzedniego natchnienia Ducha Świętego i jego pomocy człowiek może tak wierzyć, ufać lub pokutować, aby została mu udzielona łaska usprawiedliwienia — niech będzie przeklęty.
Kanon 4. Jeśli ktoś twierdzi, że kiedy Bóg porusza i pobudza wolną wolę człowieka, to ona w ogóle nie współdziała z Bogiem, że w ten sposób człowiek może usposobić się i przygotować do uzyskania łaski usprawiedliwienia i że nie może odmówić swej zgody nawet gdyby chciał, lecz jak coś bezdusznego nie czyni nic i działa jedynie biernie — niech będzie przeklęty.
Kanon 5. Jeśli ktoś twierdzi, że wskutek upadku Adama wolna wola została utracona bądź zniszczona, albo że jest ona jedynie samą nazwą, miano bez treści, czyli krótko mówiąc fikcją wprowadzoną do Kościoła przez szatana — niech będzie przeklęty.
Kanon 6. Jeśli ktoś twierdzi, że nie leży w mocy człowieka uczynić złymi swe drogi, lecz że to Bóg wykonuje zarówno złe jak i dobre uczynki nie tylko z dopuszczenia, lecz właściwie i z siebie samego, tak że zarówno zdrada Judasza, jak i powołanie Pawła są jego własnym dziełem — niech będzie przeklęty.
Kanon 7. Jeśli ktoś twierdzi, że wszystkie czyny dokonane przed usprawiedliwieniem, bez względu na powód, dla którego je dokonano, są prawdziwie grzechami i zasługują na nienawiść ze strony Boga, lub że im bardziej człowiek próbuje przysposobić się do łaski, tym ciężej grzeszy — niech będzie przeklęty.
Kanon 8. Jeśli ktoś twierdzi, że bojaźń przed piekłem, która sprawia, że żałując za nasze grzechy uciekamy się do miłosierdzia Bożego bądź powstrzymujemy się od grzechu jest grzechem albo czyni grzeszników gorszymi grzesznikami — niech będzie przeklęty.
Kanon 9. Jeśli ktoś twierdzi, że grzesznik jest usprawiedliwiony jedynie przez wiarę w takim znaczeniu, że nie potrzeba niczego innego do współdziałania, by uzyskać łaskę usprawiedliwienia i że nie jest w ogóle konieczne, aby przygotował się i przysposobił do niej aktem własnej woli — niech będzie przeklęty.
Kanon 10. Jeśli ktoś twierdzi, że ludzie są usprawiedliwieni bez sprawiedliwości Chrystusa, którą wyjednał dla nas, albo że przez tą sprawiedliwość są formalnie sprawiedliwi — niech będzie przeklęty.
Kanon 11. Jeśli ktoś twierdzi, że ludzie są usprawiedliwieni jedynie przez przypisanie sprawiedliwości Chrystusa albo przez same odpuszczenie grzechów, z wykluczeniem łaski i miłości, które Duch Święty szeroko rozlewa w sercach naszych i które w nich pozostają, albo jeszcze, że łaska, przez którą jesteśmy usprawiedliwieni jest tylko życzliwością Boga — niech będzie przeklęty.
Kanon 12. Jeśli ktoś twierdzi, że wiara usprawiedliwiająca jest niczym innym jak ufnością w Boże miłosierdzie przebaczające grzech przez Chrystusa, albo że ta ufność jest jedyną rzeczą, przez którą jesteśmy usprawiedliwieni — niech będzie przeklęty.
Kanon 13. Jeśli ktoś twierdzi, że dla uzyskania odpuszczenia grzechów każdy człowiek musi wierzyć w sposób pewny i bez wahania, pomimo własnej słabości i braku usposobienia, że jego grzechy są mu odpuszczone — niech będzie przeklęty.
Kanon 14. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek otrzymuje rozgrzeszenie lub usprawiedliwienie jedynie dzięki temu, że wierzy mocno, że jest rozgrzeszony i usprawiedliwiony, bądź że prawdziwie usprawiedliwiony jest jedynie ten, kto wierzy w swe usprawiedliwienie, oraz że jedynie przez wiarę dokonuje się owo rozgrzeszenie i usprawiedliwienie — niech będzie przeklęty.
Kanon 15. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek odrodzony, czyli usprawiedliwiony, jest zobowiązany nakazem wiary wierzyć, że jest z pewnością w liczbie predestynowanych [do nieba] — niech będzie przeklęty.
Kanon 16. Jeśli ktoś twierdzi, że uważa to za rzecz bezwzględnie i nieomylnie pewną, i to bez specjalnego objawienia, że na pewno uzyska wielki dar wytrwania aż do końca — niech będzie przeklęty.
Kanon 17. Jeśli ktoś twierdzi, że łaskę usprawiedliwienia otrzymują jedynie ci, którzy są przeznaczeni do życia wiecznego i że wszyscy inni powołani zostali rzeczywiście powołani, jednak nie otrzymują łaski, ponieważ mocą Bożą są przeznaczeni do złego — niech będzie przeklęty.
Kanon 18. Jeśli ktoś twierdzi, że przykazania Boże są niemożliwe do przestrzegania nawet dla usprawiedliwionego i będącego w łasce — niech będzie przeklęty.
Kanon 19. Jeśli ktoś twierdzi, że jedynym nakazem ewangelii jest wiara, że inne rzeczy są obojętne — ani nakazane, ani zakazane, lecz dowolne; albo że dekalog nie dotyczy chrześcijan — niech będzie przeklęty.
Kanon 20. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek usprawiedliwiony, bez względu na to jak doskonały, nie jest zobowiązany przestrzegać przykazań Bożych i kościelnych, lecz jedynie wierzyć, jak gdyby ewangelia – bez obowiązku zachowania przykazań – była jasną i absolutną obietnicą życia wiecznego — niech będzie przeklęty.
Kanon 21. Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus został dany ludziom przez Boga jako Odkupiciel, któremu mają ufać, ale nie jako Prawodawca, którego mają także słuchać — niech będzie przeklęty.
Kanon 22. Jeśli ktoś twierdzi, że usprawiedliwiony może wytrwać w otrzymanej sprawiedliwości bez specjalnej pomocy Boga, albo że nie może wytrwać z pomocą Boga — niech będzie przeklęty.
Kanon 23. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już więcej grzeszyć ani utracić łaski i dlatego ten, kto upada i grzeszy nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony, lub że sprawiedliwy może bez specjalnego przywileju przez całe swe życie unikać wszystkich grzechów, nawet powszednich, jak to utrzymuje Kościół o świętej Dziewicy — niech będzie przeklęty.
Kanon 24. Jeśli ktoś twierdzi, że otrzymana sprawiedliwość nie zostaje zachowana i nie wzrasta wobec Boga przez dobre czyny, lecz że czyny te są jedynie owocem i znakiem otrzymanego usprawiedliwienia, a nie przyczyną jego wzrostu — niech będzie przeklęty.
Kanon 25. Jeśli ktoś twierdzi, że sprawiedliwy w każdym dobrym uczynku grzeszy przynajmniej lekko bądź (co jest jeszcze bardziej nieznośne) śmiertelnie i przez to zasługuje na karę wieczną — niech będzie przeklęty.
Kanon 26. Jeśli ktoś twierdzi, że sprawiedliwi nie powinni za dobre uczynki, które dokonali w Bogu, oczekiwać i spodziewać się wiecznej odpłaty od Boga dzięki jego miłosierdziu i zasługom Jezusa Chrystusa, jeśli wytrwali aż do końca dobrze czyniąc i zachowując Boże przykazania — niech będzie przeklęty.
Kanon 27. Jeśli ktoś twierdzi, że nie ma żadnego grzechu ciężkiego poza grzechem niewiary i że przez żaden, choćby najcięższy grzech, za wyjątkiem niewiary, nie można utracić łaski raz otrzymanej — niech będzie przeklęty.
Kanon 28. Jeśli ktoś twierdzi, że jednocześnie z utratą łaski przez grzech traci się także wiarę i to na zawsze, albo że wiara, która pozostaje nie jest prawdziwą wiarą, jako że nie jest żywą, albo że ten, kto ma wiarę bez miłości nie jest chrześcijaninem — niech będzie przeklęty.
Kanon 29. Jeśli ktoś twierdzi, że ten, kto upadł w grzech po chrzcie nie może ponownie powstać dzięki łasce Bożej albo może odzyskać utraconą sprawiedliwość jedynie przez wiarę, bez sakramentu pokuty, jak do tej pory wyznawał, zachowywał i nauczał święty rzymski i powszechny Kościół, pouczony przez Chrystusa Pana i jego apostołów — niech będzie przeklęty.
Kanon 30. Jeśli ktoś twierdzi, że po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia każdemu pokutującemu grzesznikowi odpuszczona jest wina i zgładzona kara wieczna w taki sposób, że nie pozostaje żadna doczesna kara do odpokutowania czy to na tym świecie, czy w przyszłym – w czyśćcu – przed wejściem do królestwa niebieskiego — niech będzie przeklęty.
Kanon 31. Jeśli ktoś twierdzi, że usprawiedliwiony grzeszy, kiedy spełnia dobre uczynki przez wzgląd na wieczną zapłatę — niech będzie przeklęty.
Kanon 32. Jeśli ktoś twierdzi, że dobre uczynki człowieka usprawiedliwionego są w tym znaczeniu darami Boga, że nie są one dobrymi zasługami usprawiedliwionego, albo że sam usprawiedliwiony dobrymi uczynkami, które spełnia z pomocą łaski Boga i przez zasługi Jezusa Chrystusa, którego jest żywym członkiem, nie zasługuje prawdziwie na wzrost łaski, życie wieczne i na rzeczywiste osiągnięcie życia wiecznego, jeśli umrze w łasce, a także nie zasługuje na powiększenie chwały — niech będzie przeklęty.
Kanon 33. Jeśli ktoś twierdzi, że ta katolicka nauka o usprawiedliwieniu podana przez Święty Sobór w obecnym dekrecie pod jakimś względem uwłacza chwale Bożej lub zasługom naszego Pana Jezusa Chrystusa, a nie wyjaśnia raczej prawdy naszej wiary i przysparza chwały Bogu i Jezusowi Chrystusowi — niech będzie przeklęty.
O SZóSTEJ SESJI SOBORU W TRYDENCIE

Naukę o usprawiedliwieniu człowieka łatwo można by wyjaśnić, gdyby jasnego światła nie zaciemniały fałszywe opinie zajmujące ludzkie umysły. Podstawową przyczyną niejasności tej nauki jest to, że ludzi najtrudniej jest nakłonić do tego, aby całą chwałę usprawiedliwienia oddać jedynie Bogu. Zawsze pragniemy być czymś i naszą głupotą jest to, że nawet wydaje nam się, iż czymś jesteśmy. Ponieważ pycha ta była od samego początku obecna w człowieku, otworzyła drzwi szatanowi, aby napełnił umysły ludzi wieloma grzesznymi i złymi myślami, z którymi musimy obecnie walczyć.

Zawsze istnieli sofiści używający swych piór do wywyższania ludzkiej sprawiedliwości, wiedząc, że będzie się to cieszyć popularnością. Kiedy dzięki wielkiej łaskawości Boga odrzucono bezbożność Pelagiusza za powszechną zgodą starożytnego Kościoła, nie ośmielali się już dłużej mówić tak odważnie o zasługach ludzkich. Wymyślili jednak pośrednią drogę, dzięki której przyznają coś Bogu w dziele usprawiedliwienia, nie oddając jednocześnie całej należnej Mu chwały.

Taką właśnie umiarkowaną postawę przyjęli czcigodni ojcowie, aby skorygować błędy dotyczące nauki o usprawiedliwieniu, które, jak mówią, powstały w naszych czasach. Styl ich wprowadzenia wskazuje, że najpierw mówią wyłącznie o Chrystusie. Kiedy jednak dochodzą do przedmiotowej kwestii, dalecy są od tego, aby oddać Chrystusowi to, co jest jego. Ostatecznie ich dekret nie zawiera nic innego jak tylko trywialny dogmat scholastyków: człowiek jest usprawiedliwiony częściowo dzięki łasce Bożej, a częściowo dzięki swym uczynkom. Przez to wydają się bardziej umiarkowani niż Pelagiusz. Łatwo wykazać, że tak jest rzeczywiście. W drugim rozdziale, gdzie jest mowa o grzechu pierworodnym, twierdzą, że wolna wola, mimo że jest osłabiona w swych zdolnościach i uprzedzona, to jednak nie zanikła zupełnie. Nie chcę się tu spierać o nazwę. Ponieważ jednak dowodzą, że wolność nie została w żaden sposób usunięta, z pewnością rozumieją przez to, że ludzka wola ma wciąż pozostawioną moc do wybierania dobra. Tam bowiem, gdzie nie ma śmierci, tam jest przynajmniej jakaś część życia. Sami usuwają wszelką dwuznaczność, kiedy nazywają ją osłabioną i uprzedzoną. Dlatego też, jeśli mamy im wierzyć, grzech pierworodny osłabił nas tak, że defekt naszej woli to nie skażenie, lecz osłabienie. Gdyby wola była całkowicie skażona, jej zdrowie byłoby nie tylko osłabione, lecz także zniszczone, dopóki nie zostanie ona odnowiona. A jednak taka jest właśnie niezmienna nauka Pisma Świętego. Pomijam niezliczone ustępy Pisma Świętego, w których Paweł, mówiąc o naturze ludzkiej nie przypisuje wolnej woli słabości, lecz stwierdza, że wszyscy stali się bezużyteczni, obcy Bogu i tak bardzo zniewoleni tyranią grzechu, że niezdolni, aby pomyśleć coś dobrego [Rz 3:12; 2 Kor 3:5]. Nie zaprzeczamy, że w człowieku pozostaje wola, chociaż jest ona zła, gdyż upadek Adama nie usunął woli, lecz uczynił ją niewolnikiem w tym, w czym była wolna. Jest ona nie tylko skłonna do grzechu, lecz także poddana grzechowi. O tym jeszcze powiemy później.

Pomijam drugi i trzeci rozdział. Pod koniec czwartego rozdziału stwierdzają, że bez chrztu bądź pragnienia chrztu nie ma przeniesienia do stanu łaski. Czy nie byłoby lepiej powiedzieć, że przez Słowo i sakramenty przekazywany jest Chrystus albo jak wolą mówić “dawany nam”, niż wymienić jedynie chrzest? Jednak upodobało im się wyłączyć z Królestwa Bożego niemowlęta, które zostały zabrane przed chrztem, jak gdyby niczym było to, co jest powiedziane, że dzieci wierzących rodzą się święte [1 Kor 7:14]. Na jakiej podstawie przyjmujemy je do chrztu, skoro nie są dziedzicami obietnicy? Skoro obietnica życia nie dotyczy ich, wobec tego udzielanie im chrztu byłoby jego profanacją. Jeśli jednak Bóg przyjął je do swego Królestwa, wobec tego niesłusznie traktuje się jego obietnicę tak, jak gdyby nie była ona sama z siebie wystarczająca dla ich zbawienia! Przyznaję, że przeważa przeciwna opinia. Jednak jest rzeczą niesprawiedliwą pogrzebać prawdę Bożą pod jakimiś ludzkimi opiniami, choćby nie wiadomo jak dawnymi. Zbawienie niemowląt zawarte jest w obietnicy, w której Bóg ogłasza wierzącym, że będzie Bogiem dla nich i dla ich nasienia. W ten sposób ogłosił, że ci, którzy pochodzą od Abrahama urodzili się dla Boga [1 Mż 17:7]. Mocą tej obietnicy są one przyjmowane do chrztu, ponieważ uznawane są za członki Kościoła. Ich zbawienie nie ma swego początku w chrzcie, lecz zasadza się na Słowie i jest przypieczętowane chrztem.

Jednak owi twórcy definicji podają następujący ustęp: “Jeśli człowiek nie narodzi się z wody i z Ducha” [J 3:3]. Po pierwsze, zakładając wraz z nimi, że woda oznacza chrzest, któż się zgodzi z nimi, że oznacza ona także pragnienie przyjęcia chrztu? Gdybym jednak powiedział, że ten ustęp ma inne znaczenie i gdybym wzorem dawnych komentatorów przyjął termin “woda” za “umartwianie”, to zakładam, że wówczas nie byliby tak zgorzkniali, aby z tego powodu uznać mnie za heretyka. Ja jednak uznaję to za dodany epitet mający na celu wyrażenie natury i mocy Ducha. Utrzymując, że woda oznacza tutaj chrzest, mogą równie dobrze twierdzić, że ogień oznacza jakiś sakrament, kiedy jest powiedziane “Duchem Świętym i ogniem” [Mt 3:11]. Patrzcie więc, na jakiej podstawie przypisują sobie arogancko najwyższą władzę wyjaśniania Pisma Świętego!

W rozdziale piątym twierdzą, że dzięki łasce Bożej jesteśmy przygotowani do przyjęcia usprawiedliwienia, lecz przyznają tej łasce zadanie pobudzania i wspierania nas, z którą my sami mamy ochoczo współpracować. Innymi słowy dają tu nam puste słowa, do używania jakich przyzwyczajeni są sofiści wygadujący w szkołach swe głupstwa. Ja jednak pytam: czy pobudzenie woli i wspomaganie jej, kiedy sama w sobie jest słaba, jest tym samym, co stworzenie nowego serca w człowieku tak, aby uczynić go chętnym? Niech wobec tego odpowiedzą czy stworzenie nowego serca i uczynienie z serca kamiennego serca mięsistego (a Pismo Święte mówi, że Bóg czyni obie te rzeczy w nas) jest niczym innym niż dostarczeniem nam tego, czego brakuje słabej woli. Jeśli jednak te ustępy nas nie poruszają, to niech powiedzą czy ten, kto czyni nas chętnymi, pomaga tylko naszej woli.

Paweł całe to dzieło przypisuje Bogu, oni zaś nie przypisują Bogu nic poza małą pomocą. Dlaczego więc czynią człowieka współpracownikiem Boga? Ponieważ człowiek, chociaż mógłby się temu oprzeć, ochoczo przyjmuje łaskę Bożą i oświecenie Ducha Świętego. Jakże więc daleko odchodzą od dzieła Bożego opisanego przez proroka, który mówi: “Włożę moje prawo do waszych serc i sprawię, że będziecie postępować według moich ustaw” [Jr 32:39; Ez 36:27; Hbr 8:10; 10:16]. Jest to nauka przekazana przez Augustyna, który mówi: “Ludzie trudzą się, aby znaleźć w naszej woli coś dobrego z nas samych, co nie jest nam dane przez Boga. Nie wiem, co tam mogą znaleźć” [Augustyn, de Peccatorum merit. et remiss. 2]. I rzeczywiście, kiedy w innym miejscu mówi: “Gdyby pozostawiono człowieka jego własnej woli pośród tak wielkich i licznych pokus, aby korzystał, gdy Bóg nie czyni go posłusznym, z Bożej pomocy kiedy zechce — wówczas wola uległaby [pokusom] z powodu własnej słabości. Dlatego też, dzięki niepodzielnej i nieodpartej łasce Bożej, pomoc jest dana z powodu słabości ludzkiej woli, aby wola, bez względu na to jak słaba, nie upadła” [Augustyn, De Corruptione et Gratia]. Jednak owi neptuńscy ojcowie kują w nowej kuźni coś, co nie było znane Augustynowi, a mianowicie to, że przyjęcie łaski nie pochodzi od Boga, ponieważ z powodu wolnego działania naszej własnej woli zgadzamy się z Bożym powołaniem. Jest to sprzeczne z Pismem Świętym, które czyni Boga sprawcą dobrej woli. Jedną rzeczą jest poruszenie woli przez Boga do posłuszeństwa według [Bożego] upodobania, a inną jej ukształtowanie, by była dobra. Ponadto Bóg obiecuje działać nie tak, abyśmy mogli chcieć dobrze, lecz aby uczynić nas takimi, byśmy chcieli dobrze. Bóg idzie jeszcze dalej, kiedy mówi: “Sprawię, że będziecie chodzić” — jak to precyzyjnie stwierdził Augustyn. To samo stwierdza Paweł, kiedy naucza, że “to Bóg sprawia w nas zarówno chcenie, jak i wykonanie, według swego upodobania” [Flp 2:13]. Ojcowie zaś roją, że dane jest nam poruszenie, które pozostawia nam pośredni wybór. Nigdy jednak nie pomyśleli o skutecznym działaniu, dzięki któremu serce człowieka jest odnowione ze skażenia do czystości. Jednak to skuteczne działanie Ducha Świętego jest opisane w 32 rozdziale Księgi Jeremiasza, gdzie prorok tak mówi w imieniu Boga: “Włożę w ich serca bojaźń przede mną, aby nie przestępowali mych przykazań”. Krótko mówiąc, ich błąd polega na tym, że nie rozróżniają pomiędzy łaską odrodzenia, która teraz przychodzi na pomoc w naszej niedoli a pierwszą łaską, która została dana Adamowi. Augustyn to dokładnie wyjaśnia. Mówi: “Przez Chrystusa Pośrednika, Bóg czyni na zawsze dobrymi tych, którzy byli złymi. Pierwszy człowiek nie miał tej łaski, by nigdy nie chcieć być złym; gdyż pomoc, jaka była mu dana była tej natury, aby mógł odrzucić ją, kiedy zechciał i pozostać w niej, jeśli chciał, jednak nie była ona tego rodzaju, aby uczynić go chętnym. Łaska drugiego Adama jest silniejsza. Sprawia, że chcemy, chcemy tak mocno i kochamy tak żarliwie, że mocą woli ducha przezwyciężamy wolę ciała pożądającego przeciwko duchowi”. Nieco dalej mówi: “Dzięki tej łasce Bożej w przyjęciu dobra i trwaniu w nim, istnieje w nas moc nie tylko, by móc czynić to, co jest dobre, ale także chcieć tego, co możemy” [Augustyn, Lib. ad Bonifacium, 2 c. 8]. Chociaż temat ten jest zbyt długi, aby go tak zwięźle zakończyć, ufam, że me stwierdzenia, chociaż krótkie, wystarczą, by rozważni czytelnicy porzucili te wymysły.

Ojcowie jednak udają, że mają na to poparcie Pisma Świętego. Kiedy jest powiedziane: “Nawróć mnie Panie, a nawrócę się” [Jr 31:18] wysnuwają z tego wniosek, że istnieje łaska uprzedzająca, którą ludzie otrzymują. Z drugiej strony, na podstawie słów: “Zwróćcie się do mnie, a ja zwrócę się do was” [Za 1:3] mówią o mocy wolnej woli. Wiem, że Augustyn stosuje takie rozróżnianie, jednak stosuje on je w zupełnie innym sensie. Wyraźnie bowiem stwierdza — i to w licznych ustępach, że łaska Boża tak działa w nas, by uczynić nas ochotnymi bądź nie. Stąd też wnioskuje, że człowiek nie czyni żadnego dobra, którego Bóg w nim nie czyni [Augustyn, Lib. ad Bonifacium 3, c. 8]. Zapytacie: cóż więc miał Augustyn na myśli, kiedy mówił o wolności woli? Dokładnie to, co tak często sam powtarza — że ludzie nie są przymuszani łaską Bożą wbrew swej woli, są pod jej mocą z własnej woli, tak, że są posłuszni i postępują według własnej woli dlatego, że ich wola zostaje przemieniona ze złej w dobrą. Dlatego mówi: “Dlatego też my chcemy, lecz także Bóg działa w nas, abyśmy chcieli. Czynimy, lecz to także Bóg sprawia, że to czynimy”. I znowu: “Nigdy byśmy nie posiedli dobra, które posiadamy nie bez naszej własnej woli, gdyby On nie sprawił w nas także i tego, byśmy tego chcieli”. I znowu: “Jest oczywiste, że chcemy, kiedy jesteśmy skłonni, lecz to On sprawia, że chcemy. Jest oczywiste, że czynimy wtedy, kiedy czynimy, lecz to On sprawia, że czynimy poprzez udzielenie woli najskuteczniejszej siły” [Augustyn, Lib. 2: De dono perseverantiae cap. 13; Lib. 2:23, de Gratia et Libero Arbitro]. Całość można podsumować następująco: ich błąd polega na tym, że dzielą pracę pomiędzy Boga a nas tak, aby przenieść na nas posłuszeństwo pobożnej woli, kiedy zgadza się na łaskę Bożą, podczas gdy jest to właściwa praca samego Boga.

Jednak upierają się przy słowach proroka, że kiedy wymaga od nas nawrócenia, zwraca się do wolnej woli, co z jego strony byłoby daremne (to znaczy w ich mniemaniu), gdyby nie było wolnej woli. Przyznaję, że tego rodzaju wyrażenie byłoby absurdalne, gdyby w człowieku nie było jakiejś woli. Jednak nie twierdzę, że można na tej podstawie wywnioskować, że istnieje nieskrępowana zdolność do posłuszeństwa. Owi czcigodni ojcowie muszą być najzwyklejszymi nowicjuszami, jeśli z przykazań danych człowiekowi formułują swą ocenę tego, co człowiek może wykonać. Bóg wymaga od nas czegoś, co jest ponad nasze siły po to właśnie, aby przekonać nas o naszej własnej głupocie i pozbawić nas wszelkiej chluby. Pamiętajmy więc, że wola w człowieku to jedna rzecz, a wolny wybór dobra i zła to druga. Ponieważ wolność wyboru została zabrana po upadku pierwszego człowieka, została jedynie wola, która jednak jest w zupełności tak poddana tyranii grzechu, że jest skłonna jedynie do złego. Co więcej, aby już dłużej się tym nie zajmować, twierdzę, że nauka przedstawiona tu przez ojców trydenckich jest jawnie sprzeczna ze słowami naszego Zbawiciela: “Każdy, kto usłyszał od Ojca, przychodzi do mnie” [J 6:45].

Augustyn mądrze zauważa, że stąd wynika, że nikt nie słucha i nie uczy się o Bogu bez jednoczesnego uwierzenia w Chrystusa; i że poruszenie Ducha Świętego jest tak skuteczne, że zawsze rodzi wiarę. Oni zaś wręcz przeciwnie — przyznają człowiekowi to, że od jego woli zależy czy zechce słuchać inspiracji Boga! Jest rzeczą niemożliwą pojednać te dwie rzeczy:

że wszyscy, którzy zostali pouczeni od Boga wierzą w Chrystusa;

że Boska inspiracja nie jest skuteczna ani pełna, o ile człowiek sam z siebie nie wyrazi na nią zgody.

Autorem tego pierwszego stwierdzenia jest Syn Boży, w którym nigdy nie ma sprzeczności. Komu więc przypisać autorstwo tego drugiego twierdzenia, które jest w całkowitej sprzeczności z pierwszym, jak nie ojcu kłamstwa?

Po omówieniu w rozdziale szóstym sposobu przygotowania tak ozięble, że poza zagorzałymi papistami każdy czuje zawstydzenie taką nieczułością, w rozdziale siódmym, kiedy dochodzą do definicji, zaczynają od ostrzeżenia, by nie myśleć, że usprawiedliwienie człowieka polega jedynie na wierze. Pytanie dosłownie brzmi: czym jest usprawiedliwienie? Zaprzeczają, że jest ono jedynie przebaczeniem grzechów i uporczywie twierdzą, że obejmuje ono zarówno odrodzenie, jak i uświęcenie. Zobaczmy, czy jest to prawdą. Paweł mówi: “Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg przypisuje sprawiedliwość bez uczynków, mówiąc: Błogosławieni ci, których nieprawości są zakryte” [Rz 4:6; Ps 32:1].

Jeśli z powyższego ustępu Dawida Paweł słusznie wysuwa definicję sprawiedliwości z łaski, to wynika z tego, że sprawiedliwość polega na przebaczeniu grzechów. Paweł interpretuje to następująco: Dawid nazywa sprawiedliwym tego, komu Bóg przypisuje sprawiedliwość, nie policzając mu jego grzechu. Ten sam apostoł, bez odwoływania się do świadectwa innego, mówi w innym miejscu: “Bóg w Chrystusie pojednał świat ze sobą, nie policzając ludziom ich przestępstw”. Zaraz potem dodaje: “On tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem, abyśmy byli sprawiedliwością Bożą w nim” [2 Kor 5:19]. Czyż nie widać z tego bardzo wyraźnie, że jesteśmy uznani za sprawiedliwych w oczach Bożych, ponieważ zostaliśmy z naszych grzechów wykupieni przez Chrystusa i Bóg już więcej nie żąda od nas zadośćuczynienia?

Nie ma tu miejsca na prostackie żonglowanie słowami, że Paweł mówi o początku usprawiedliwienia. Paweł w obu miejscach wykazuje nie to, jak ludzie, którzy dotychczas byli niewierzący, stają się sprawiedliwi, lecz jak zachowują w całym swoim życiu sprawiedliwość, którą już zyskali. Dawid bowiem mówi o sobie, że został adoptowany jako jeden spośród dzieci Bożych; Paweł zaś twierdzi, że jest to wieczne poselstwo, które codziennie rozbrzmiewa w Kościele. W tym samym sensie mówi także: “Tak bowiem Mojżesz pisze o usprawiedliwieniu z zakonu: Człowiek, który je wykonuje, żyje przez nie [3 Mż 18:5], lecz usprawiedliwienie z wiary tak mówi: Kto wierzy” etc. [Rz 10:5]. Widzimy więc, że usprawiedliwienie z wiary, które w żaden sposób nie polega na pełnieniu uczynków, jest przeciwstawione usprawiedliwieniu z zakonu, które polega na pełnieniu uczynków. Słowa te mają to samo znaczenie, co słowa użyte przez Pawła, jak nam to relacjonuje Łukasz, kiedy zwracał się do ludu w Antiochii: “Przez tego zwiastowane jest wam odpuszczenie grzechów i że w nim każdy, kto uwierzy jest usprawiedliwiony ze wszystkich tych rzeczy, w czym nie mogliście zostać usprawiedliwieni przez zakon Mojżesza” [Dz 13:38-39].

Usprawiedliwienie, do którego wskutek interpretacji dodano przebaczenie grzechów, niewątpliwie oznacza uniewinnienie. Nie osiąga się go z uczynków zakonu. Powiedziane jest, że aby było z łaski, osiąga się je przez wiarę. Czy usprawiedliwienie celnika może mieć jakiekolwiek inne znaczenie [Łk 18:10-14] niż przypisanie mu sprawiedliwości, kiedy został przyjęty za darmo przez Boga? Spór dotyczy właściwego znaczenia słowa. Skoro więc Paweł ogłasza Chrystusa naszą sprawiedliwością i uświęceniem, to z pewnością istnieje rozróżnienie pomiędzy tymi dwiema rzeczami, chociaż ojcowie trydenccy mieszają je z sobą. Skoro bowiem istnieje dwojaka łaska, jako że jesteśmy przez Chrystusa zarówno usprawiedliwieni, jak i uświęceni, wobec tego sprawiedliwość nie obejmuje sobą odnowienia życia. Kiedy jest powiedziane: “Któż więc będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia” — nie można usprawiedliwienia rozumieć inaczej niż jako łaskawe przyjęcie.

Nie chciałbym toczyć sporu o słowa, gdyby od tego nie zależała cała kwestia. Kiedy jednak mówią, że człowiek jest usprawiedliwiony, kiedy jest ponownie ukształtowany ku posłuszeństwu Bogu, podważają cały argument Pawła: “Jeśli sprawiedliwość jest z zakonu, wobec tego wiara jest daremna, a obietnica unieważniona” [Rz 4:14].

Chodzi mu o to, że wśród ludzi nie znajdzie się nikt, w kim mogłaby się wypełnić obietnica zbawienia, jeśli jej warunkiem jest stan niewinności; i że wiara, jeśli podpiera się ją uczynkami, natychmiast upadnie. Jest to prawdą, ponieważ dopóki patrzymy na to, jakimi jesteśmy sami z siebie, musimy drżeć przed obliczem Bożym, dalecy od tego, by mieć pewną i niezachwianą ufność co do życia wiecznego. Mówię o odrodzonych; gdyż jak daleka od sprawiedliwości jest owa nowość życia rozpoczętego tutaj na ziemi? Nie można zaprzeczyć, że te dwie rzeczy, usprawiedliwienie i uświęcenie, są z sobą zawsze połączone i zespolone. Z tego jednak błędnie wnioskują, że są one jednym i tym samym. Na przykład: światło słoneczne, chociaż zawsze towarzyszy mu ciepło, nie może być uważane za ciepło. Gdzież jest człowiek tak nierozumny, że nie potrafi odróżnić jednej rzeczy od drugiej? Przyznajemy więc, że jeśli ktoś jest usprawiedliwiony, wówczas musi się z tym wiązać odnowienie. Nie ma więc żadnego sporu co do tego, czy Chrystus uświęca tych wszystkich, których usprawiedliwia czy też nie. Próba oddzielenia sprawiedliwości, którą uzyskujemy przez wiarę, od pokuty, to próba usunięcia ewangelii i podzielenia samego Chrystusa.

Cały spór dotyczy przyczyny usprawiedliwienia. Ojcowie trydenccy twierdzą, że jest ona dwojaka, czyli że jesteśmy usprawiedliwieni częściowo przez przebaczenie grzechów, a częściowo przez duchowe odrodzenie; albo, wyrażając ich poglądy innymi słowami, nasza sprawiedliwość składa się częściowo z przypisania, a częściowo z naszego nastawienia, czyli wlanej łaski. Twierdzę, że przyczyna jest jedna, prosta i całkowicie zawiera się w łaskawym przyjęciu przez Boga. Twierdzę ponadto, że jest ona całkowicie na zewnątrz nas, ponieważ jesteśmy sprawiedliwi jedynie w Chrystusie. Niech pokażą dowód z Pisma Świętego, jeśli takowy mają, aby nas przekonać o ich nauce.

Mając całe Pismo Święte na poparcie, zadowolę się tą jedną przyczyną. Kiedy jest wzmianka o sprawiedliwości z uczynków, zakon i ewangelia uzależniają ją od doskonałego posłuszeństwa zakonowi, a że nigdzie tego nie ma, nie pozostawiają nam żadnej alternatywy jak tylko tę, by uciec się jedynie do Chrystusa, abyśmy zostali uznani za sprawiedliwych w Nim, nie mając sprawiedliwości w sobie samych. Czy pokażą nam chociaż jeden ustęp, w którym Bóg uznaje rozpoczęte nowe życie za usprawiedliwienie zarówno w całości, jak i w części? Skoro jednak nie mają oni poparcia tego autorytetu, to dlaczego nie mielibyśmy odrzucić tego wymysłu o częściowym usprawiedliwieniu, który oni nam tu wciskają?

Co więcej, pomijam wykazanie jak niepoważny i bezwartościowy jest podział przyczyn, które podali. Nie mogę jednak ani nie powinienem pominąć milczeniem wielkiej głupoty nazwania samego chrztu przyczyną nadrzędną usprawiedliwienia. Co wtedy stanie się z ewangelią? Czy nie pozwolą zająć jej nawet najmniejszego kąta? Nikt jednak nie przeczy, że chrzest jest sakramentem wiary. Kiedy jednak wszystko już powiedziano, wypada się zgodzić ze mną, że jest on niczym innym, jak tylko dodatkiem do ewangelii. Dlatego też przyznając mu pierwsze miejsce postępują tak samo głupio jak ten, kto nazywa kielnię murarza przyczyną nadrzędną domu!

Z pewnością każdy, kto poniżając ewangelię wymienia chrzest wśród przyczyn zbawienia, tym samym daje dowód, że nie wie, czym jest chrzest, jaką ma moc, jakie jest jego zadanie, ani jakie ma zastosowanie. Temat przyczyny formalnej zamierzam poruszyć szerzej przy omówieniu kanonu 10. Tutaj jedynie chcę zwrócić uwagę na to, co jest związane z obecnym tematem. Ponownie bowiem twierdzą, że jesteśmy prawdziwie sprawiedliwi, nie zaś za takowych uważani. Ja zaś uważam wręcz przeciwnie: uznając, że nigdy nie zostajemy przyjęci do łaski Bożej bez jednoczesnego odrodzenia do świętości życia twierdzę, że fałszem jest mówienie, że jakakolwiek część usprawiedliwienia polega na nastawieniu, czyli na habitualnej łasce, która jest w nas, i twierdzę, że jesteśmy usprawiedliwieni jedynie dzięki łaskawemu przyjęciu nas przez Boga. Kiedy bowiem apostoł naucza, że “przez posłuszeństwo jednego wielu zostało uczynionych sprawiedliwymi” [Rz 6:19], pokazuje wystarczająco, jeśli się nie mylę, że sprawiedliwość, której nam brakuje, jest użyczona nam z zewnątrz. W pierwszym rozdziale Listu do Efezjan, gdzie mówi, że jesteśmy przeznaczeni do przysposobienia za synów Bożych, abyśmy mogli być przyjęci w Umiłowanym, rozumie przez to całą naszą sprawiedliwość. Bez względu bowiem na to, jak małą część przypisuje się naszej pracy, na tyle, na ile chwieje się nasza wiara, na tyle całe nasze zbawienie jest zagrożone. Dlatego też nauczmy się wraz z apostołem porzucić własną sprawiedliwość, która jest z zakonu, jako szkodliwą przeszkodę, abyśmy mogli się uchwycić tej, która jest z wiary Jezusa Chrystusa [Flp 3:9]. Jakiej jest natury wykazaliśmy aż nadto; a Paweł mówi o tym w jednym zdaniu w trzecim rozdziale Listu do Galacjan, że sprawiedliwość z zakonu, ponieważ polega na uczynkach, jest zupełnie przeciwna sprawiedliwości z wiary.

Cóż można zrobić z ludźmi takimi jak oni? Kiedy już wymienili wiele przyczyn usprawiedliwienia, zapominając o tym, że zajmowali się przyczyną usprawiedliwienia, wnioskują, że sprawiedliwość składa się częściowo z uczynków, ponieważ żaden człowiek nie może zostać pojednany z Bogiem przez Chrystusa, bez Ducha odrodzenia.

Cóż za złudzenie! To tak, jak gdyby powiedzieli, że przebaczenia grzechów nie można oddzielić od pokuty i dlatego pokuta jest jego częścią. Jedyną kwestią sporną jest to, w jaki sposób jesteśmy uznani za sprawiedliwych w oczach Bożych i gdzie nasza wiara, przez którą jedynie otrzymujemy sprawiedliwość, winna o to zabiegać. Choćby powtarzali tysiąc razy, że nie możemy mieć udziału w zasługach męki Chrystusa nie będąc jednocześnie odrodzonymi przez Ducha, nie mogą zmienić tej fundamentalnej zasady, że Bóg jest łaskawy dla nas, ponieważ został przebłagany śmiercią Chrystusa i że jesteśmy uważani za sprawiedliwych w jego oczach, ponieważ dzięki tej ofierze nasze grzechy zostały odkupione. Apostoł Paweł mówi: “Mamy odkupienie przez wiarę w krew Chrystusa” [Rz 3:25; 5:11]. Krótko mówiąc, skoro bada się przyczynę, to jaki jest pożytek z odrzucania kwestii nierozerwalnej? Niech więc przestaną bawić się drobiazgami albo bawić się słowami, tak jak w tym przypadku — człowiek otrzymuje wiarę, a wraz z nią nadzieję i miłość, dlatego też to nie tylko sama wiara usprawiedliwia. Jeśli bowiem dane są nam oczy, a wraz z nimi uszy, stopy i ręce, to nie możemy wobec tego mówić, że słyszymy stopami albo chodzimy rękami, albo nosimy oczami. O błędnym zastosowaniu tego ustępu apostoła Pawła powiem w innym miejscu.

Dalej zatwierdzają gorzej niż bezwartościowe rozróżnienie pomiędzy wiarą nieformalną a ukształtowaną. W rzeczywistości czcigodni ojcowie wstydzili się zastosować tutaj te terminy. Kiedy jednak wydukali, że człowiek nie jest zjednoczony z Chrystusem jedynie przez wiarę, o ile nie doda się do tego nadziei i miłości, to z pewnością roją o owej wierze pozbawionej miłości, którą sofiści powszechnie nazywają wiarą nieformalną. W ten sposób zdradzają zupełny brak kompetencji. Skoro bowiem prawdziwa jest nauka apostoła Pawła, że “Chrystus zamieszkuje przez wiarę w sercach naszych” [Ef 3:17], to nie mogą oni oddzielić wiary od miłości, tak jak nie można oddzielić Chrystusa od jego Ducha. Jeśli “serca nasze oczyszczone są przez wiarę”, jak mówi o tym Piotr [Dz 15:9], jeśli “każdy, kto wierzy ma życie wieczne”, jak to często mówi nasz Zbawiciel [J 3:16; 5:24; 6:40; 20:31], jeśli dziedzictwo życia wiecznego uzyskuje się przez wiarę [Rz 5:14], wobec tego wiara jest czymś całkowicie odmiennym od wszelkiego rodzaju martwego przekonania. Zaprzeczają, że stajemy się żywymi członkami Chrystusa przez wiarę. O ileż lepiej Augustyn, który nazywa wiarę życiem duszy, tak jak dusza jest życiem ciała [Augustyn, In Joannis Evangelium c. 11], chociaż nie jest takim autorytetem, aby go tutaj cytować, jak Paweł, który wyznaje, że żyje dzięki wierze Chrystusa [Ga 2:20]. Należałoby wybaczyć im ten błąd, ponieważ o wierze mówią jakby mówili o jakichś cudownych wyspach (któż bowiem z nich wie, czym jest wiara z własnego, najmniejszego nawet doświadczenia?), gdyby nie to, że w tej niewiedzy ciągną za sobą do zguby świat! Pamiętajmy, że naturę wiary należy oceniać przez Chrystusa. To bowiem, co Bóg nam ofiaruje w Chrystusie, otrzymujemy jedynie przez wiarę. Stąd też czymkolwiek jest dla nas Chrystus, jest to przekazywane nam przez wiarę, która uzdalnia nas do przyjęcia zarówno Chrystusa, jak i wszystkich jego błogosławieństw. Nie byłoby prawdy w słowach Jana, że wiara jest zwycięstwem którym zwyciężamy świat [1 J 5:4], gdyby nie powodowała ona wszczepienia nas w Chrystusa [J 16:33], który jako jedyny zwyciężył świat. Warto powiedzieć coś o ich głupocie. Kiedy cytują ustęp Pawła: “wiara, która jest czynna przez miłość” [Ga 5:6] nie widzą, że sami sobie podrzynają tym gardła. Skoro bowiem miłość jest owocem i skutkiem wiary, któż nie widzi, że nieformalna wiara, którą sami wymyślili, jest tylko próżnym wymysłem? Dla córki rzeczą bardzo dziwną byłoby, gdyby miała zabić własną matkę! Muszę jednak przypomnieć mym czytelnikom, że ten ustęp jest zupełnie niewłaściwie wprowadzony do kwestii dotyczącej usprawiedliwienia, gdyż apostoł Paweł nie rozważa tu, pod jakim względem wiara bądź miłość są pomocne dla usprawiedliwienia człowieka, lecz czym jest chrześcijańska doskonałość, jak to w innym miejscu mówi: “Jeśli człowiek jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem” [2 Kor 5:17].

Wypisywanie każdego błędu tutaj byłoby długie i nużące, jednak jest jeden błąd zbyt ważny, by go pominąć. Dodają: “kiedy katechumeni proszą o wiarę od Kościoła, odpowiedź brzmi: Jeśli chcesz żyć, zachowaj przykazania” [Mt 19:17]. Biada ich katechumenom, skoro narzucają im tak ciężki warunek! Po cóż bowiem to jest, jak nie po to, aby postawić ich pod wiecznym przekleństwem, skoro uznają wraz z apostołem Pawłem, że wszyscy pod zakonem są pod przekleństwem? [Ga 3:10]. Jednak mają za sobą autorytet Chrystusa! Chciałbym, aby zwrócili uwagę, w jakim celu Chrystus to powiedział. Można to ustalić jedynie z kontekstu oraz charakteru osób. Ten, któremu odpowiedział Chrystus, zapytał wcześniej: “Co mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”. Z pewnością każdy, kto chce zasłużyć sobie na życie uczynkami, ma przykazanie dane mu przez zakon: “Czyń to, a będziesz żył”. Należy jednak zwracać uwagę na cel tego, jak o tym mówi Paweł, mianowicie, by człowiek doświadczający swych zdolności, bądź raczej przekonany o własnej niemocy, porzucił swą dumę i uciekł nagi do Chrystusa. Nie ma miejsca na sprawiedliwość z wiary dopóki nie odkryjemy, że daremnie obiecuje się nam zbawienie z zakonu [Rz 8:3-4]:

Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby sprawiedliwość zakonu wykonała się w nas. (BW)

Jednak ojcowie trydenccy są tak niedorzec
Skomentuj notkę
28 maja 2007 (poniedziałek), 21:51:51

Luter by się załamał

Wczoraj byłem na nabożeństwie luterańskim i to nie byle jakim, bo konfirmacyjnym, odprawianym w obecności proboszcza przez samego biskupa. W obrzędzie spowiedzi, oprócz bardzo ważnego "Przeto jako powołany i ustanowiony sługa Jezusa Chrystusa zwiastuję wszystkim pokutującym że grzechy ich są odpuszczone" zabrakło "Wszystkim zaś niepokutującym ogłaszam, że grzechy ich są im zatrzymane."

Zdziwiłem się bardzo ale ponieważ nabożeństwo było uroczyste, konfirmacyjne (coś jakby pierwsza komunia w KRK) pomyślałem, że to święto i po co straszyć konfirmowane małolaty. Po nabożeństwie spytałem proboszcza o ten szczegół i dowiedziałem się, że już od roku liturgia luterańska wywaliła to zdanie bo "po co straszyć - nabożeństwo ma być pozytywne".

Dla proboszcza ta zmiana to coś pięknego - ale ja w tym widzę ładującą się do Kościoła herezję uniwersalizmu zaprawioną ohydnym postmodernizmem.

Fuj!


Kategorie: obserwator, kościół, _blog


Słowa kluczowe: luteranizm, pokuta, spowiedź, kościół


Komentarze: (2)

mobi, May 29, 2007 16:24 Skomentuj komentarz


A ja ostatnio przeczytałem, że kościół luterański nie uznaje homoseksualizmu za grzech. Luter przewrócił się w grobie poraz drugi i niestety pewnie jeszcze wiele razy mu się to zdarzy

w34, May 29, 2007 16:47 Skomentuj komentarz


Jest kosćiół i Kościół i Kościoła Luterańskiego dotyczy tak samo jak innych deklaracja soborowa :-) mówiąca, że "Kościół Chrystusowy trwa w nim".

A tak poważnie to liberalizm protestanckich kościołów historycznych powoduje, że własnie się one rozsypują i dzielą na te, w który trwa Kościół Chrustusowy i te od Antychrysta. Dzieli się Kościół Reformowany w Holandii, niedługo podzieli się Anglikański - to chyba dobrze, bo dobrze jest jak neichrześcijanie się ekskomunikują wyrzucając z organizacji wierzących chrześcijan. Zrobili tak z Husem, zrobili z Lutrem a teraz nibyLuteranie wywalają jak ktoś zbyt poważnie Biblie traktuje.
Skomentuj notkę
9 maja 2006 (wtorek), 22:44:44

List o ekumeniźmie

From: wojtek@pp.org.pl
To: kp...@...pl
Sent: 9 maja 2006 22:35
Subject: Re: ekumenizm

> Cześć....
>
> Twierdzisz, ze ekumenizm to dzieło szatana.
> To dlaczego w J 17,6-26 Jezus modli się
> do Boga Ojca o jedność chrześcijan
> ówczesnych i przyszłych?
>

Prośba do Ojca o to aby uczniowie Jezusa "stanowili jedno" to bardzo ważny element arcykapłańskiej modlitwy Jezusa i myślę, że Bóg odniósł się do niej przychylnie wypełniając prośbę swojego Syna. Zwróć uwagę, że z wyjątkiem syna zatracenia uczniowie Jezusa są jedno. Jako ludzie nowonarodzeni mają tą samą naturę w przeciwieństwie do ludzi zmysłowych, czyli ludzi w stanie naturalnym (por. 1Kor 2.14), jako napełnieni duchem mają tego samego Ducha Świętego, jako uświęcani i przemieniani w myśleniu (metanoja) myślą inaczej niż świat i są już nie z tego świata mimo iż dalej są na tym świecie.

Za sprawą śmierci i zmartwychwstania Jezusa mamy teraz jedność wierzących - napisane jest bowiem, że "nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus. (Kol 3:11)"

Uczniowie Jezusa są jedno i mnie osobiście do tej prawdy przekonuje nie tylko nauczanie biblijne ale też moje codzienne doświadczanie jedności wśród uczniów Pana.

W Piśmie nie znajduję zachęty do tworzenia tej jedności - za to sporo jest o tym aby tą jedność, uczynioną poprzez fakt nowego narodzenia zachowywać. Np. u Pawła czytamy: "usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój." (Ef 4:3) a ciekawy jest dalszy kontekst mówiący o różność funkcji i powołań w Kościele. Paweł pisze, że Jezus "ustanowił jednych [i tu wyliczanka: apostołami, prorokami...] (....) celem budowania Kościoła (Ciała Chrystusowego), aż dojdziemy do jedności wiary i pełnego poznania..." (Ef 4:11-13). Zwróć uwagę, że celem nie jest jedność Kościoła ale jedność ludzkości - aby cały świat, wszyscy ludzie do tego Kościoła dołączyli i byli w nim jedno.

Jeszcze raz bo to jest ważne - budowanie jedności wiary, którego środkiem jest powołanie niektórych czy to na apostołów, czy to na pasterzy, czy też ewangelistów służy pojednaniu (doprowadzeniu do jedności) ludzi ze świata z Jezusem bo celem Boga jest aby (!) wszyscy ludzie byli zbawieni (1Tm 2.4). Czy tak będzie? nie wiem - ale wiem jaki jest zamiar Boga w tej dziedzinie, bo jest to wyraźnie objawione.

Tak więc celem Boga jest jedność ludzi i środkiem do tego Kościół i jedność uczniów Jezusa. Tą jedność uczniowie mają i wynika ona po prostu w faktu, że są oni uczniami Jezusa :-)

* * * * *

Ale jest też tak, że jedność nie zawsze oznacza jednomyślność. Co jakiś czas uczniowie Jezusa kłócą się ze sobą o sprawy ważne, o mniej ważne, czy też o takie lub inne działania. Przekonany jestem, że to kłócenie się wynika z naszej grzeszności, słabości, z koncentrowaniu się na sobie, na swoich ambicjach. Np. pokłócił się kiedyś Święty Paweł z Barnabą o Marka. Pokłócili się tak, że każdy pojechał w swoją drogę a przecież byli posłani razem (Dz 15.35). No cóż - dzieje się tak, bo jesteśmy jacy jesteśmy - ale ten praktyczny spór o to czy mają lecieć samolotem czy płynąć statkiem nie zmienił natury Barnaby, Pawła i Jana zwanego Markiem - dalej każdy z nich był nowonarodzonym dzieckiem bożym, napełnionym Duchem i przemienianym w swym myśleniu na tyle, na ile oddawał swoje ciało na żywią i miłą Bogu ofiarę (Rz 12.1n).

Ale nie o naturze nowego narodzenia jest temat więc kończę ten wątek.

* * * * *

A jak się to ma do ekumenizmu? Chyba nijak, bo ekumenizm to polityka (patrz: wikipedia), to działania przywódców pewnych organizacji, którzy uprawiając ludzką politykę (czasem dobra szkoła Makiawellego tu wychodzi) walczą o swoje pozycję w jakieś lepszej, większej organizacji.

Politycy ci zatrudniają setki teologów udowadniających biblijnie, że Pan Jezus coś tam tak albo nieco inaczej uczynił. Udowadniają, udowadniają - przy czym ci sami teologowie nie widzą problemu, że ich organizacja ma problem ze sprawą tak grubą jak np. z II biblijnym przykazaniem. Teolodzy dyskutują a ludek nie zna Słowa Bożego bo przecież ludek lepiej jak jest głupi, siedzi w ławkach i daje na tace.

Trywializuje? Pewnie troszkę ale czy obraz dialogu katolicko-prawosławnego tak nie wygląda? O co innego chodzi rosyjskim patryjarchom jak nie o władzę nad Rosjanami dla których rzymski-katolicyzm jest czymś naprawdę atrakcyjnym i wartościowym.

* * * * *

A jeszcze o tym, co niektórzy nazywają "rozłamami w kościele". Czy kiedyś zastanawiałeś się gdzie był Kościół Chrystusowy gdy papież potępiał Husa i husytów?

Ja myślę, że tym właśnie aktem papież odciął się od Kościoła, którego prawdziwy przedstawiciel chwilę później spłonął jako męczennik naszego Pana i Zbawiciela. Wiesz - z ekskomuniką lepiej być ostrożnym bo ekskomunika rzeczywiście wyłącza ze wspólnoty - niestety często wyłącza tego który ją ogłasza.

* * * * *

Jeszcze o podziałach i rozłamach: właśnie teraz, w ostatnich czasach dzieje się w tych sprawach wiele - szczególnie w historycznych kościołach protestanckich. Jedne się łącza inne dzielą i proszę, nie daj się zwieść pozorami. Np. ostatnio rozpadł się Kościół Reformowany w Holandii a przypuszczam, że niedługo pójdzie też w poprzek anglikańskiego. I bardzo dobrze - będzie w końcu widać gdzie w tych religijnych organizacjach jest Kościół Chrystusowy a gdzie Stowarzyszenie Wędkarzy. Bardzo często idzie o fundamentalne kwestie etyczne i dla mnie sam fakt, że takie tematy mogą być podnoszone wystarczy aby z tymi organizacjami nie mieć nic wspólnego. Nie jest rozłamem w Kościele zastosowanie wersetu "przeto wyjdźcie spośród nich i odłączcie się od nich" (2 Kor 6:17) a że wychodząc zostawi się piękne i stare budynki, kupę nagromadzonej przez lata kasy, działające instytucje, paru biskupów i królową (to w Holandii) to trudno - nie ma takiej rzeczy, której nie mógł by nam dać Bóg.

* * * * *

Czy wyjaśniłem? Jeżeli mało - mogę napisać więcej, mogę jakiś wątek rozwinąć.

Bądź zdrów

Szalom

Wojtek


Kategorie: listy, kościół, _blog


Słowa kluczowe: kościół, ekumenizm, chrześcijaństwo


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
1 marca 2006 (środa), 22:33:33

Będzie pokój i bezpieczeństwo

Pojawił się taki sobie news:

Wspólna organizacja religii świata

22.02.2006/AMP, Ekumeniczna Agencja Informacyjna

Liderzy wielkich światowych religii powinni stworzyć "Religijną Organizację Narodów Zjednoczonych", działającą na wzór ONZ - uważa aszkenazyjski główny rabin Izraela Ion Metzger.

Opinię taką wyraził on podczas spotkania z Dalaj Lamą w Jerozolimie. - Zwierzchnicy wielkich religii powinni się ze sobą spotkać po to, by dostrzec, że między nimi jest o wiele więcej wspólnego niż im się wydaje - tłumaczył Metzger. Centrum tej organizacji powinna stać się Jerozolima, a jej zwierzchnikiem powinien być, zdaniem rabina, właśnie Dalaj Lama.

W spotkaniu tym poza duchowym liderem buddystów tybetańskich uczestniczył także główny sefardyjski rabin Izraela, rabin David Rosen - przedstawiciel Amerykańskiego Kongresu Żydowskiego, oraz rabini żydowskiej wspólnoty etiopskiej.

Oczywiście siedziba w Jerozolimie, zwierzchnik, najlepiej zwany Pontifex Maximus to może być nawet Dalaj Lama, potem tylko zbudować wspaniałą świątynie w miejscu świętym zarówno dla żydów jak i dla muzułmanów. Wielu chrześcijanom pewnie też się to spodoba bo ekumenizm to fajna rzecz. A potem Dala Lama sobie wejdzie do środka, zasiądzie i ogłosi...

Gdzieś już o tym czytałem. Jak to było? Potem będzie pokój, i bezpieczeństwo ...
... przez trzy i pół roku.

Maranatha!


Kategorie: kościół, obserwator, eschatologia, wypełnianie się proroctw, _blog, nwo, orz


Słowa kluczowe: ekumenizm, Jerozolima, ONZ, Dalaj Lama, religia światowa, apokalipsa, eschatologia, nwo, orz


Komentarze: (2)

w34 -> pepegi, March 1, 2006 21:44 Skomentuj komentarz


1. "dlaczego..." - ano przyczyna jest prosta i jest ona natury programistycznej. W sofcie, który sobie po godzinach piszę dla rozrywki, a który to synchronizuje mój serwis www (www.pp.org.pl/wojtek) z moim starym blogiem jest błąd. Przypuszczam nawet gdzie, ale żeby to był jeden, żeby był najważniejszy i żeby mi się chciało... Ale pewnie mi się za jakiś czas zachcę bo co jakiś czas mi się zachciewa coś napisać.

2. "... o ekumeniźmie ..." - ano myślę, myślę. Zaraz po moim nawróceniu myślałem bardzo dobrze do czasu aż jedek kolega (obecnie ksiądz, choć dokładniej to będzie pastor), podczas procesu mycia nóg we wspólnej łazience chłopców, w trakcie jednego zjazdu szkółki biblijnej (a było to ze 20 lat temu), którą kończyłem nie powiedział "Ekumenizm? To dzieło Szatana!". Tak mnie to wtedy zaintrygowało, że mało się nie wywaliłem na śliskiej podłodze. Ale przemyślałem temat i wiem, że ta wypowiedź była dobra. Tak więc teraz myślę już źle.

No dobrze - wiesz co myślę, ale nie wiesz dlaczego więc nic nie wiesz, bo moja osoba niewiele znaczy a raczej ważne są argumenty. A jakie one są? Oj, jest ich sporo i od pewnego czasu (od czasu jak zaglądam na www.ekumenizm.pl) mam ochotę to wchońcu napisać. Teraz raczej tego nie uczyniem, ale proszę - przypominaj się, bo to mnie mobilizuje.

Na szybko, jako szkic napiszę tylko:

#1 - chrześcijanie są (zawsze byli, są i będą) w jedności. Taka jest natura dzieła, które Jezus czyni w wierzących w chwili ich Nowego Narodzenia. Są jedno i koniec.

#1a Paweł powyżsą myśl wyraził świetnie nakazując abyśmy "jedność zachowywali" a nie tworzyli. Zabawa w następstwo czasów (grecki jest pod tym względem bardzo bogaty) sugeruje mi to co zapisałem w #1

#2 to co zapisałem powyżej zgodne jest z moją życiową obserwacją - mimo różnych moich (i nie tylko) teologicznych odlotów z wierzącymi jestem jedno: ja to wiem i inni wierzacy to wierzą, choć czasem nie do końca wiemy, czy preamilenialism czy też postmilenializm jest właściwy.

#3 Chrześcijanie są w jedności ale różne ludzkie organizacje już niekoniecznie. Pisząc tą notkę zastanawiałem się, czy coś takiego jak jedność, przyjaźń, spójność ludzkich organizacji to może wogóle być? Coś mi się wydaje, że nie bo ogranizacje mimo iż czasem mają osobowość nie są osobami. Oczywiście szefowie takich organizacji będą sobie jeździć, rozmawiać, ustalać i uzgadniać ale jak to się ma do szeregowego członka organizacji? Nijak. Nie wierzę aby w Światowej Radzie Kościołów mogli cokolwiek dobrego ustalić ale wiem, że szefowie różnych kościołów, za pieniądze ich członków rozbijają się po świecie i dyskutują o rzeczach, które nijak się mają do życia. Ot, świat...

#4 Rozumiem jednak ludzką potrzebę bycia w jedności. Bóg uczynił nas jako jednostki społeczne i jako osoby musimy mieć relacje z innymi osobami. Szukamy zrozumienia, akceptacji, miłości - innych osób i pewnie dlatego ekumenizm jest postrzegany jako coś pozytywnego. Ekumenizm przełamuje stare klątwy, uprzedzenia, niezrozumienia - daje możliwość poznania się, dialogu, zrozumienia. To w nim jest dobre.

### - ale dam sobie spokój z tą improwizacją. Sprężę się i napiszę coś porządnego.

pepegi, March 1, 2006 16:38 Skomentuj komentarz


Dlaczego chcąc skomentować notkę "Będzie pokój i bezpieczeństwo" ląduję pod notką poprzednią?
I drugie pytanie: co sądzisz o ekumenizmie w ogóle?
Skomentuj notkę
11 sierpnia 2005 (czwartek), 19:54:54

Wierzący teolog

"Ksiądz to musi być bliżej Boga. A papież? Papież to przecież święty człowiek, jaki mądry, wykształcony. Z mim to Pan Bóg musi się liczyć."

Chcesz być dobrym chrześcijaninem? - na teologie, na księdza, do seminarium, na kurs, do zakonu! PAT-y, KUL-e, ChAT-y, BST i inne Podkowy Leśne czekają aby za niewielką opłatą albo wręcz za darmo uczynić z człowieka teologa, czasem na koniec go ordynować, poświęcić, wyświęcić, mianować czyli zakonserwować (to moja aluzja do pojęcia "życie konsekrowane" która dobrze oddaje rzeczywistość zwaną "życiem konserwowanym").

Ale czy Święty Piotr ukończył PAT? Czy Mojżesz zanim wyprowadził lud Izraela był na kursie Alfa organizowanym przez Strzałe? W zasadzie to tylko rabin Szaweł kończył seminarium Gamaliera a reszta uczyła się o Bogu po prostu chodząc Jego ścieżkami, chodząc za Nim.

* * * * * * *

Pisząc ostatnio pewien list zauważyłem bardzo ważną różnicę między (1) teologiem a (2) uczniem Jezusa (uczeń Jezusa znaczy tyle co chrześcijanin).

Uczeń Jezusa uczy się od Jezusa. On jest jego przewodnikiem, nauczycielem, mistrzem. Uczeń Jezusa podejmuje z nim dialog, mówi do niego i Jego słucha. Uczeń musi słuchać wykładów ale też podejmować ćwiczenia zaś podmiotem takiej nauki będzie życie, świat, relacje, ludzie, zachowania, choć po części też prawda, historia, piękno.

Efektem takiej nauki będzie to, że ktoś kto jest uczniem Jezusa będzie żyjąc w świecie zachowywał się podobnie do tego, jak zachowałby się jego Mistrz. W zasadzie ta zasada jest zawarta w pewnej starej katolickiej pieśni, której refren brzmi "Jezu (...) uczyń serca nasze według serca swego" (starotestamentowe serce bardziej określa to co teraz nazywamy umysłem niż uczuciem).

Teolog uczy się od innych ludzi. Może to szokujące stwierdzenie ale tak właśnie jest. Teolog uczy się o Bogu a więc uczą go teolodzy a efektem takiego procesu nauczania będzie wytworzenie jeszcze jednego teologa, który wie dużo o życiu Boga, o stworzeniu świata, o relacjach Boga z ludźmi ale i o zachowaniach (zarówno Bożych jak i ludzkich). Taki teolog będzie wiedział co Bóg uważa za prawdę, jak działał w historii, jak Bóg określiłby piękno.

Ale czy taki teolog, wiedząc tyle o Bogu będzie mógł powiedzieć, że zna Boga osobiście, że "ujrzał go wzrokiem" ? (Hiob 42.5) Na pewno osobiście pozna innych teologów ale czy osobiście pozna Jezusa?

* * * * * * *

Tak zastanawiam się jaka może być wola Boga względem nauczania teologii. Popularne (i zarazem błędne) tłumaczenie Wielkiego Posłannictwa (Mat 28.18nn) mówi o teologach. Zapisane jest "idźcie więc i nauczajcie" co da się sparafrazować (lekko naginając do mojej tezy) jako "idźcie, czujcie się teologami i nauczajcie, może jako ktoś posłucha i da się nauczyć to też będzie teologiem i jak Wy będzie nauczał". Problemem jednak jest to, że Wielkie Posłannictwo brzmi nieco inaczej. Dokładne tłumaczenie to "idźcie więc i czyńcie uczniów" co znowu sparafrazuję (już nie naginając) do tekstu: "jesteście moimi uczniami i idźcie aby uczynić takich samych ja wy moich uczniów". Celem ucznia Jezusa nie jest nauczać innych o Jezusie - celem ucznia Jezusa jest uczynić z innego człowieka ucznia Jezusa. Celem jest posiadając swoją osobistą, uczniowską relacje z Jezusem sprawić aby inni ludzie też taką własną, uczniowską relacje z Jezusem nawiązali. To powielanie a nie piramida, to równość i (tfu) demokracja a nie hierarchia autorytetów.

Czy zatem należy spalić KUL, zamknąć ChAT, zaprzestać wszelkich kursów? Nie wiem i nie muszę wiedzieć. Mogę jednak uważać, że jeżeli ktoś w swej pracy lub domu przechodzi przez hiobowanie to o Bogu dowie się więcej; jeżeli ktoś przez wiele lat lat pasie z miłością owce to może być lepszym pastorem niż świeżo ordynowany; jeżeli ktoś podąża za Jezusem to o życiu będzie wiedział więcej niż absolwent Sorbony.

Dopiski:

  • Kolega kiedyś powiedział takie wyznanie: "ChAT ukończyłem, wiarę zachowałem" a innym razem "widziałem kiedyś jednego wierzącego teologa". Coś w tym jest.
  • Stale wierzę w płaski Kościół i co gorsza, życie tą moją wiarę utwierdza. A przecież słowo coś mówi o biskupach, apostołach, starszych, nauczycielach, ewangelistach, pasterzach i prorokach. Te ostatnie funkcje określają działania ale te pierwsze dotyczą ewidentnie pozycji. Kościół płaski czy też co najmniej dwuwarstwowy?

Kategorie: życie duchowe, kościół, katolicyzm, _blog


Słowa kluczowe: teologia, teolog, wiara, Jezus, uczeń Jezusa


Komentarze: (6)

w34 -> w.pepegi, August 12, 2005 13:36 Skomentuj komentarz


Piszesz: "Co Bóg chce, tylko Bóg wie. My z tego wiemy tylko tyle, ile On chce, byśmy wiedzieli" ale ja zapewniam Cię, że to bardzo, bardzo wiele.

Problemem nie jest wiedzieć - problemem jest zastosować.

Wystarczy zastosować to co się już wie, bo jak sam zauważyłeś wiemy tyle ile ON chce abyśmy wiedzieli. Przekonany jestem, że to wystarczy.

Sylwia, August 12, 2005 12:48 Skomentuj komentarz


Postaram się dziś odpisać...

pepegi, August 12, 2005 11:21 Skomentuj komentarz


Dlatego też - bez urazy - kręcę nosem na wypowiedzi mianowanych i domorosłych wyjaśniaczy, znawców i rzeczników prasowych Boga. Co Bóg chce, tylko Bóg wie. My z tego wiemy tylko tyle, ile On chce, byśmy wiedzieli.

khan-goor, August 12, 2005 01:53 Skomentuj komentarz


tak jakbyśmy my nie dostali...
trochę co prawda inne od Mojżeszowego, ale zawsze...

esthera, August 11, 2005 20:17 Skomentuj komentarz


Mojżesz nie był na kursie, ale dostał zlecenie od Boga

Lucanus, August 31, 2011 12:07 Skomentuj komentarz


Nie rozumiem, czemu znowu (patrz. artykuł o motywacjach przebaczenia) przeciwstawiamy sobie dwie rzeczywistości: UCZEŃ vs TEOLOG?

W skrócie wg Autora:

UCZEŃ - ten, który ma osobistą relację z Bogiem, DOŚWIADCZA i idzie jako świadek, by dzielić się swoim doświadczeniem, co Autor utożsamia z "czynieniem uczniów".

TEOLOG - ten, który zdobywa WIEDZĘ nt. tego, co Bóg objawił, a także o rozwoju pojmowania tego i interpretowania tego Objawiawienia.

Uczeń to ten "dobry", żyjący (żywy), prawdziwy człowiek.
Teolog to ten "nie-dobry", suchy, oderwany od Źródła teoretyk.

A świat ma się dzielić tylko na UCZNIÓW i TEOLOGÓW.
Biedny Jan Paweł II i Benedykt XVI - bo co tu wybrać - jeden i drugi profesorowie teologii, wybitni wykładowcy i intelektualiści - a do tego wydaje się, że swoim życiem potwierdzają w to, co wierzą i czego nauczali również swoich studentów.

Biedni zwykli-szarzy ludzie, którzy nie tylko, że świadczą, to jeszcze posiadają jakąś usystematyzowaną wiedzę na temat tego, o czym świadczą.
Skomentuj notkę
8 maja 2005 (niedziela), 16:45:45

Trzy frakcje w Kościele Rzymskokatolickim

Patrzą nieco z boku wydaje mi się, że we współczesnym kościele rzymskokatolickim można wyróżnić trzy jakże różne frakcje. Spróbuje je tu z lekka scharakteryzować aby dać sobie impuls do przyszłych przemyśleń na temat tego dziwnego zjawiska.

Frakcja pierwsza: Trydent

Słowa jakimi mogę opisać tą frakcje są takie: integryści, fundamentaliści (o ile fundamentem może być tradycja), Trydent w czystej formie, religia i religijność, katoliccy faryzeusze (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu słowa faryzeusz), katolicki system świątyni jerozolimskiej tylko inna ofiara i inny obrzęd.

W tym systemie Trójca jest zawsze przenajświętsza a Maryja stawiana zawsze minimalnie wyżej, niż dogmat na to pozwala.

Dla mnie piękne w tym systemie jest poważne traktowanie zasad, jednoznaczność, łatwość klasyfikacji, jasnej oceny względem wyznawanego światopoglądu, gdyż ten system widzi świat czarno-białym. Herezje nazywa się herezją i ani chwili nie waha się aby niektóre osoby określić jako NBW (niech będzie wykluczony...)

Smutne jest to, że najczęściej w tej frakcji mieszczą się kościelne jednostki (najczęściej mundurowe) na których w jaskrawy sposób widać, że kościół to tylko narzędzie dojścia do władzy i kasy. Ponieważ w realizowanym wierzeniu frakcji naturalny jest podział na wtajemniczonych (kler) i tłum wiernych (stany) widać, jak wtajemniczeni sami podając się za mądrych manipulują resztą zwodząc ją i wykorzystując. I nie tylko o ks. Rydzyku to mowa niestety.

W naszym kraju frakcja Trydentu dziwnie łączy się z ideą prześladowania a nawet mesjaństwa Polaków oraz z obrzydliwym antysemityzmem. Nawet pobieżna lektura bogatych serwisów internetowych (przykład: polonica.net) wskazuje, że prawda to nie jest coś w czym się integryści miłują - ważniejsza jest idea.

Jeszcze dopisek: Frakcja trydencka ma przeciekawą wizję kościoła – kościół wg. nich to oblężona twierdza, oni są na tym świecie jedyni słuszni, dobrzy i święci, wszystko na zewnątrz jest be, złe, szatańskie, chce ich zniszczyć i niszczy. Na uzasadnienie tej tezy mają w Biblii werset „że bramy piekielne go nie przemogą” i w swym zaślepieniu nie widzą nawet, że bramy piekielne są elementem obronnym piekła a werset ten mówi o przegranej piekła w wyniku ataków kościoła a nie na odwrót. To myślenie powoduje, że frakcja ta musi mieć wroga i nawet jak Szatan daje sobie z nimi spokój (myślę, że w jego planach są niegroźni) to oni sami znajdują sobie wroga. Może to właśnie jest przyczyną antysemityzmu, który lubi się w tej frakcji gnieździć – szkoda tylko, że czasem wojując z potomstwem Abrahama pozbawiają się błogosławieństw o których mowa w Gen 1.1-4.

Ta wizja stoi na przeszkodzie w dostrzeżeniu grzechu własnego – skoro ciągle wytyka się cudze to nie stać człowieka na porządną samorefleksję na temat własny.

Frakcja druga: Odnowieni

Tu słowa właściwe to: chrystocentryzm, poważne traktowanie Stwórcy, biblijne spojrzenie na kościół i świat, biblijne spojrzenie na człowieka. Ale to chyba nie wszystko - ważniejsze jest codzienne obcowanie z Bogiem, chodzenie jego ścieżkami, przy czym forma zawsze będzie tylko wyrazem realizacji z Bogiem - może więc być dziś taka a jutro inna, a różaniec wcale nie musi mieć 10 paciorków, bo nie o liczbę 10 ale o Jezusa tu idzie.

Czasami ta frakcja wychodzi z ukrycia, gdy lokalny proboszcz musi się wykazać posoborowym działaniem Boga w swojej parafii ale częściej musi schodzić do podziemia (z katakumbami są zaznajomieni), prześladowana przez Trydent, który prześladować ludzi chodzących z Bogiem umie i lubi. Czasem, gdy prześladowania są zbyt silne frakcja odlatuje i trudno dalej mówić iż jest katolicka. Sprawa o tyle przykra, że dla wielu osób odlot taki staje się poważnym testem wiary w śpiewane kanony w stylu "Nie bój się, nie lękaj się. Sam Bóg wystarcza" zaś po takim odlocie trydenciaki będą od razu krzyczeć o spisku sekt pragnących zniszczyć jedynie słuszny.

Frakcja trzecia: Libertyni

I tu muszę zaznaczyć, że nie chodzi tylko o zwolenników zniesienia celibatu - to w zasadzie nie jest dla Kościoła groźne - chodzi raczej o katolickich ateistów, ludzi o tak szerokich umysłach, że w głowach ich bez problemy mieści się uniwersalizm (pogląd, jakoby wszyscy ludzie mieli być zbawieni) za to nie może tam wejść ot, taki drobiazg jak zmartwychwstanie Jezusa, nie mówiąc już o unikalności judeochrześcijańskiego objawienia. 

Frakcja coraz silniejsza, bardzo modna, którą spróbuję oddzielić od reszty poprzez scharakteryzowanie zjawisk, w niej występujących:

  • synkretyzm - ważne aby osoba należąca do frakcji wierzyła, może nawet sobie wierzyć w Boga albo boga, a pod pojęcie Boga może sobie podkładać cokolwiek, wszak piękne jest to, że wierzy;
  • (za)szeroki ekumenizm - nie ograniczajmy się do jedności chrześcijan, gdyż ważna jest jedność wszystkich wierzących a nawet wszystkich ludzi - oczywiście jedność z buddystą pociąga za sobą jedność wszystkich istot, więc troszczmy się o wieloryby bo ekumenizm i ekologia to jedno;
  • humanizm, czasem się dodaje przymiotnik "chrześcijański" ale to niewiele zmienia, bo człowiek dalej jest na pierwszym miejscu i to właśnie jest piękne;
  • ateizm, (tfu, co za okropne słowo) a raczej deizm, bo co prawda a Boga wierzymy ale na pewno nie wierzymy, że może on cokolwiek zrobić, zresztą nie oczekujemy od niego aby cokolwiek zrobił - choć nie - Bóg powinien być obecny w trakcie celebry, bo co to za celebra gdy nie ma dostojników, telewizji i Boga (choć chyba to źle napisałem - instrumentalne traktowanie Boga jest również cechą frakcji trydenckiej);

Kościelni libertyni są tak nowocześni, że nie widzą sprzeczności teizmu z założeniami ewolucjonizmu (świat wyewoluował przypadkiem), są otwarci na modyfikowanie nie tylko genów ale i zasad bo co złego jest w miłości homoseksualnej skoro najważniejsza jest miłość.

Libertynów co prawda bardziej widać w historycznych kościołach protestanckich ale i w katolickich podnoszą głowę (Leonardo Boff, Eugen Drewermann, Hans Küng) lejąc wodę na młyn trydentowców (patrz: Prof. Romano Amerio, ks. Karl Stehlin: "Ekumenizm grzechem przeciw miłości").


Konstytucja dogmatyczna o Kościele mówi, że Kościół Chrystusowy trwa w kościele katolickim (KK8) i tu gdzieś moja wizja rozwarstwienia spójna jest z tą wypowiedzią Vaticanum II.


Takie spojrzenie na kościół uwielbiają media, szukając sensacji szczególnie w walkach frakcyjnych libertynów z trydenciakami. Ile przepięknych analiz naprodukowali w oczekiwaniu na wybór konklawe, ile to badań przeprowadzili - wszak są czwartą władzą i wydaje im się, że  na kościół mogą wpływać tak jak na polityków. Na kościół pewnie tak - na szczęście Pan Bóg jest ponad to i to w tym wszystkim jest najpiękniejsze.


Iteracja pierwsza - teraz idę pomyśleć co dalej z tym zrobić.


Kategorie: kościół, życie duchowe, humanizm, katolicyzm, _blog, katolicyzm/trydent


Słowa kluczowe: katolicyzm, frakcje, 3 kościoły, Trydent, Vaticanum, humanizm, Radio Maryja, lefebryści, integryści, Leonardo Boff, Eugen Drewermann, Hans Küng, Rydzyk


Komentarze: (1)

nestor, May 13, 2005 22:54 Skomentuj komentarz


Troszke uproszczony podzial, ale z tego moznaby doktorat pisac, walka lefebvrystow z progresistami to jedno, w Polskim Kosciele to nieco inaczej wyglada, gdyz na przyklad radiomaryjniaki czesto nie sa trydenciakami, Tygodnik Powszechny natomiast niekiedy zalatuje libertynizmem.
Skomentuj notkę
11 października 2004 (poniedziałek), 16:00:00

Ekumeniczne "ojcze (padre) prać?"

1. Inspiracja - notatka w Gazecie Wyborczej z 28 września

Jerozolima: bójka w Bazylice Grobu Pańskiego

W Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie doszło w poniedziałek po południu do bójki pomiędzy prawosławnymi zakonnikami i franciszkanami. (...) Po południu, w trakcie uroczystej procesji przez świątynię, greccy duchowni weszli na terytorium franciszkańskie przy ołtarzu św. Marii Magdaleny, przed kaplicą Najświętszego Sakramentu, łamiąc tym samym obowiązujące status quo.

Dyżurujący franciszkanie, po nieudanej próbie wyperswadowania greckim zakonnikom zmiany trasy procesji, wezwali na pomoc izraelskich policjantów, stale stacjonujących przed bazyliką. Pokojowa interwencja policjantów okazała się nieskuteczna. Doszło do bójki. Kilkunastu zakonników i policjantów zostało poturbowanych i rannych. Jeden z policjantów stracił, według świadka wydarzeń kilka zębów. Dopiero po dłuższym czasie policji udało się opanować sytuację

Rzecznik jerozolimskiej policji Szmulik Ben Ruby poinformował, że czterech najbardziej krewkich prawosławnych zakonników zostało zatrzymanych i przesłuchanych. W Bazylice Grobu Pańskiego, która należy do wiernych: greckoprawosławnych, ormiańskich i katolików, po wczorajszym incydencie panuje napięta atmosfera. (...)

(KAI 28-09-2004, ostatnia aktualizacja 28-09-2004 15:27)

2. Ekumenizm (1)

Kiedyś myślałem, że ekumenizm jest czymś dobrym, czymś wspaniały, czymś co podoba się Bogu a może nawet czymś co ON sam w ludziach zainspirował. Kiedyś, a było to już dość dawno temu, myśląc tak i jednocześnie myjąc w łazience nogi (a dodam, że było to we wspólnej łazience chłopców na jakimś wielkim, ekumenicznym wyjeździe, w ekumenicznym ośrodku w którym ekumenicznie spędzałem czas) od golącego się obok kolegi usłyszałem, że "ekumenizm to dzieło Szatana". Szok! Jak to tak?! Zaraz zaczęła się ekumeniczna dyskusja, którą ekumenicznie przerwał gospodarz, twierdząc że inni chcą ekumenicznie spać a my tu tak żywo ekumenicznie dyskutujemy.

Argumenty jakie padały ze strony kolegi miały swoją siłę. Od razu nie zmieniłem zdania, ale od tego momentu Bóg sprawił tak, że przez najbliższe 6 lat uczyłem się tego czym jest Kościół a czym kOścioły. Ponieważ byłem uczniem tępym to nauka ta przebiegała długo i boleśnie.

A o diabelstwie ekumenizmu przekonuje mnie błędne założenie poczynione u jego podstaw. Otóż ekumenizm ma na celu doprowadzenie chrześcijan do jedności, połączenie czegoś co jest rozdzielone, rozdarte, skłócone. Abstrahując zupełnie od rozumienia słowa jedność, która ma tu być celem błąd leży nie w celu ale w diagnozie, w opisie stanu dzisiejszego i nie jest ważne czy za dzisiejsze rozumiemy stan po 1054, 1378 czy też 1517, 1870 lub 1965 roku.

Chrześcijanie zawsze są w jedności i to co mają robić (wg. nakazu Pawła Ef 4.3) to maja ją zachowywać a nie tworzyć. Oczywiście wielu zakrzyknie, że kiedyś ta jedność była ale po datach, które wymieniłem powyżej się popsuła i jej nie ma. Otóż nie. Daty te to to daty rozłamów w światowych organizacjach (kOściołach) spowodowanych światowymi konfliktami. Nawet w tych czasach chrześcijanie byli w jedności a to, że jakiś papież rzucał klątwę na innego też mieniącego się być papieżem to już nie problem chrześcijan ale tych papieży.

Chrześcijanie zawsze byli w jedności co doskonale czułem myjąc te nogi i dyskutując, choć w zasadzie to pobierając nauki u starszego i mądrzejszego kolegi i brata w Chrystusie jednocześnie.

3. Paweł o jedności

Kawałek z Pawła, na który się powołałem powyżej w całości brzmi tak:

Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.

Jedno jest Ciało

i jeden Duch,

bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie.

Jeden jest Pan,

jedna wiara,

jeden chrzest.

Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

(List do Efezjan, rozdział 4, werset 3 i następne, tłumaczenie za Biblią Tysiąclecia)

4. Jezus o oddawaniu czci Bogu

Kiedyś, na drodze z Galilei do Jerozolimy zaistniał taki dialog:

Samarytanka: Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga.

Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (...) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

(Ewangelia janowa, rozdział 4, wersety od 20, tłumaczenie za Biblią Tysiąclecia)

 

Lemat: 

No i co my tu mamy: "... ani w Jerozolimie ani na tej górze... ale w Duchu i prawdzie". Mamy też takie czasy, że prawdziwi czciciele oddają Bogu cześć w Duchu i prawdzie. Oczywiście ciekawą rzeczą jest zobaczyć jakieś historyczne miejsce, czy to w Betlejem, Jerozolimie, czy też na górze Horeb lub Syjonie ale prawdziwi czciciele oddają Bogu cześć w Duchu i prawdzie - i koniec.

Kim więc są ci, którzy o jakieś miejsce, w którym chcą oddawać cześć Bogu, gotowi są wybijać sobie nawzajem zęby? Ja bym zaryzykował twierdzenie (i niech to będzie ten lemat), że zachodzi tu taka alternatywa:

  • nie są prawdziwymi czcicielami Boga,

  • są nieprawdziwymi czcicielami Boga,

  • są prawdziwymi nieczcicielami Boga,

  • są prawdziwymi czcicielami nieBoga.

Myślę (a myślę tak na podstawie słów Jezusa), że zakonnicy z Betlejem należą do jednej z czterech powyższych kategorii. Najbardziej pasuje mi alternatywa czwarta: na pewno oddają cześć miejscu o które wojują.

5. Paweł jeszcze raz

Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych? Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czyż nie jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach?

Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto więcej sprawy doczesne! Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele!

Mówię to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi?  A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi.

Już samo to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i szkody wyrządzacie, i to właśnie braciom.

(Pierwszy list do Koryntian, rozdział 6, wersety od początku rozdziału, tłumaczenie za Biblią Tysiąclecia)

Lemat:

To drugie nauczanie mające zastosowanie do opisanego w Gazecie przypadku. Konflikt pomiędzy prawosławiem a katolicyzmem o miejsca "święte" to stary konflikt. Obecnie rozstrzygają go izraelskie sądy (ku zgorszeniu albo na świadectwo - jeszcze nie wiem) ale kiedyś rozstrzygał je sułtan turecki i to właśnie on, w swojej mądrości ustalił status quo, które teraz zostało złamane.

Przykładając wiadomość z Gazety do nauczania apostoła Pawła w najlepszym razie można powiedzieć, że braciszkowie ci grzeszą i niech to będzie kolejny lemat.

6. Ekumenizm (2)

Kościół Chrystusowy jest w poprzek naszej rzeczywistości. Jest w poprzek (może lepiej napiszę ku uciesze filozofów, że jest ortogonalny) wszystkich ziemskich organizacji. Oczywiście wielu mądrych teologów już będzie podnosić twierdzenie o ludzkiej i boskiej naturze Kościoła co tylko potwierdza moje założenie, że Kościół jest w poprzek do kOściołów (organizacji). Obraz jaki zaobserwowałem w Betlejem interpretuje jako konflikt dwóch wrogich organizacji, jako politykę, jako szukanie ludzkimi metodami ludzkich wpływów na innych ludzi. Wszystko to odbywa się w płaszczyźnie poziomej podczas gdy Kościół Jezusa Chrystusa jest w poprzek, jest jeden i nie są dla niego ważne miejsca gdyż oddaje cześć Bogu w duchu i prawdzie.


Kategorie: katolicyzm, prawosławie, kościół, _blog


Słowa kluczowe: Izrael, katolicyzm, prawosławie, Betlejem, Bazylika Grobu Pańskiego


Komentarze: (2)

w34, November 4, 2004 08:14 Skomentuj komentarz


Odpowiadając Szanownemu X na pytanie czy francuszkanie zrobili źle jeszcze użyję słów Świętego Pawła: "Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody?"

Nie mnie oceniać - ja tylko zastanawiam się dlaczego francuszkanie wzywając policje nie stosują się do słów Pawła?

anonim, November 1, 2004 23:44 Skomentuj komentarz


Wielce Szanowny. Bójka była pomiędzy prawosławnymi zakonnikami a izraelskimi policjantami, o Szanowny Autorze "Luźnych przemyśleń".
Czy o Szanowny pisząc lematy itp. wiedziałeś o tym fakcie? Wszak o Szanowny braciszkowie franciszkanie nie szarpali się. Oni wezwali policję. I tyle. Zapewne Twoim zdaniem o Szanowny zrobili źle.
Skomentuj notkę
30 kwietnia 2004 (piątek), 21:07:07

dla Andrzeja, Alka i Tomka

  1. Od mojego kolegi Andrzeja otrzymałem informację, że w czwartek 13 września, w Gliwicach w auli D wydziału Automatyki Politechniki Śląskiej odbędzie się wykład pt.

    „Biblijne Konsekwencje dla życia politycznego
    i społecznego”

    wykład poprowadzony będzie przez

    Zygmunta Karela

    rektora
    Biblijnego Seminarium Teologicznego
    we Wrocławiu.

    Bardzo się ucieszyłem z wykładu, zaprosiłem już wielu moich znajomych, bo osoba prelegenta gwarantuje, że będzie to wydarzenie ciekawe.

    Organizatorzy, chcąc przybliżyć gościom treść wykładu w zaproszeniu napisali:

    Przewrót 1989 r., w efekcie którego rozpoczęło się odchodzenie od ateizmu i wrogości wobec chrześcijaństwa, rodzi wiele nadziei na pozytywne zmiany w naszym kraju. Dzisiaj, z perspektywy minionego czasu odnosimy wrażenie, że szansa na sukces nie została wykorzystana w sposób optymalny.

    W odczuciu wielu Polaków jedną z głównych przyczyn jest korupcja, nieudolność i słabość tzw. klasy politycznej.
    Czy istnieje szansa na poprawę?
  2. Inny mój kolega, Alek, któremu zaproszenie przesłałem w celu dalszego użycia, zaintrygowany notatką wyartykułował w liście do mnie wątpliwości, które można zawrzeć w następujących tezach:
    • Do 1989 r. w Polsce było mniej wrogości wobec chrześcijaństwa niż jest teraz.
    • Szansa na poprawę? Wręcz odwrotnie, bo np. w USA jest od wielu lat obserwuje się odwrót od wartości biblijnych (prawa homoseksualistów, aborcja, styl życia itp.) a gospodarka amerykańska rozkwita.
    • Biblijne wartości stwarzają szansę ale na pogorszenia sytuacji, bo zgodnie z zapowiedzią Jezusa im więcej osób będzie go naśladować, tym więcej będzie podziałów i prześladowań.
    • Jezus ani jego apostołowie nigdy nie nauczali, że zastosowanie Jego wartości przyczyni się do poprawy sytuacji - wręcz przeciwnie ostrzegali, że spowoduje to prześladowania.
  3. List kolegi i dokładniejsza lektura zaproszenia sprowokowały mnie do przemyśleń na temat komunikacji w procesie głoszenia ewangelii światu. Ale zacznę od wypisania ciekawy określeń użytych w zaproszeniu oraz w liście:
    • pozytywne zmiany
    • szansa na sukces
    • optymalny sposób
    • szansa na poprawę
    • poprawa sytuacji
    • gospodarka rozkwita

    Ciekawą rzeczą jest to, że wszystkie te określenia funkcjonują jedynie w jednowymiarowej przestrzeni liniowej, w której możliwe jest zbudowanie relacji typu mniejszy-większy.

    Pozytywne zmiany, to zmiany gdzie było mniej a będzie więcej - wszak pozytyw to inaczej plus. Sukces to przejście ze stanu, gdzie jest tak sobie, do stanu gdzie jest na tyle dobrze, że sprawia to satysfakcję. Rozkwit gospodarki to wzrost wartości mierzonych w milionach dolarów, i to wzrost kojarzący się z procesami biologicznymi tak sprawiającymi nam radość na wiosnę (koło domu kwitną mi właśnie forsycje i magnolie, co bardzo mnie cieszy).

  4. Słowa mają swoje znaczenie. Słowa mają swój kontekst. Poprzez użycie takich a nie innych słów przekazujemy kontekst w jakim przeprowadzamy swojej rozumowania i tworzymy własne wypowiedzi. Słowa są ważne.

  5. Jako ludzie, żyjemy w świecie, który jest bardzo wielowymiarową przestrzenią. Każdy zajmuje się przecież rodzina, pracą, rozrywkami, zdrowiem, politykom, jedzeniem - jednak każdy człowiek w swoim życiu wytwarza sobie funkcję odwzorowującą ten wielowymiarowy świat w jednowymiarową przestrzeń liniową z pojęciami dobra i zła na dwóch skrajnych końcach skali. Każdy to robi, bo każdy przecież kieruje się dobrem, do dobra dąży, chce dobrze, dobrem się dzieli.

    Czy ja mam słabą pamięć czy też nigdy w życiu nie spotkałem człowieka, który chciałby źle?

  6. Ludzie tego świata dążą do dobra. Oczywiście każdy jakoś sobie to dobro definiuje, każdy ma jakąś funkcję odwzorowującą wielowymiarową przestrzeń jego życia w jednowymiarowy wektor przyrostu dobra ale czy chrześcijanie mają działać tak jak ludzie ze świata? Oczywiście można wprowadzić teorię, że poprzez modlitwę, pobożność, lekturę Biblii, obcowanie z Bogiem chrześcijańskie rozumienie dobra będzie lepsze niż rozumienie tego świata ale czy na pewno, mając na uwagę upadłą naturę człowieka będzie to teoria prawdziwa?

    Śmiem twierdzić, że nie a przekonuje mnie do tego zarówno znajomość mojej osobistej złej natury jak i smutna prawda na jej temat zawarta np. w Rz3.23.

  7. Moja prywatna opinia: chrześcijanie nie są na świecie po to aby robić dobro. Chrześcijanie nie są na świecie po to aby wytworzyć tu raj (od raju na tej ziemi to są Świadkowie Jehowy). Chrześcijanie nie mają za cel stworzenie Królestwa Bożego - jedyne co mają robić to je głosić, wszak jak sama nazwa wskazuje Królestwo to należy do Boga. Nie po to aby robili dobrze posyłał swoich uczniów Jezus. Wysyłał ich aby powielali się poprzez czynienie podobnych do siebie, również uczniów Jezusa.
  8. Oglądając TV, czytając gazety, czy też prowadząc liczne rozmowy dochodzę do wniosku, że w rozumienia tego świata dobro, do którego się dąży znaczy tyle co:
    • wygodne życie
    • bogactwo
    • bezpieczeństwo
    • szczęście w znaczeniu cholernie subiektywnym
    • zdrowie (to podpada pod bezpieczeństwo)
    • pokój, w sensie brak wojen, brak konfliktów (też bezpieczeństwo)
    • miłość rozumiana jako "przyjemnie mi"
    • kolorowo, szałowo, trendnie

    Czasem dobro, do którego się dąży, tyle że już tak nie nazywane znaczy też:

    • władza (a czasem wręcz panowanie - drobna różnica)
    • zaspokojenie (w tym zaspokojenie pożądliwości we wszelkich jej dziedzinach)
    • podniecenie i satysfakcja (seks plus dobra kasa - jak śpiewa Maryla Rodowicz)

    Warto to wiedzieć, warto to przeanalizować - wszak wszyscy wokoło dążą do dobra.

  9. W moim rozumieniu dobra (Kolega napisał mi kiedyś, że Augustyn rozumie to tak samo - ciekawe, bo ja mu o tym nie mówiłem) dobro to stan rzeczy, w którym Bóg chce aby się one znajdowały. Tak przyjęta definicja powoduje, że moje możliwości czynienia dobra ograniczają się tylko do miejsc, gdzie jest realizowana moja wola i do zagadnień, w których dobrze odczytuję wolę Boga.

    Jedyne więc co ja potrafię zrobić dobrze krzyknąć do Boga: ratuj!

  10. Słowo o Hiobie.

    Przeżycia hiobowe w rozumieniu tego świata to istna tragedia. Gość w jednej chwili stracił stada owiec, potem stada wielbłądów (to tak jakby spalił mu się cały park maszynowy, czyli środki trwałe). Potem zginęły jego dzieci a na koniec zachorował na trąd i wyglądało, że sam z życiem nie ujdzie.

    W rozumieniu świata to tragedia ale czy dla Hioba było to dobre czy złe? Oczywiście Hiob, jego żona i przyjaciele wytworzyli sobie funkcje odwzorowujące świat w jednowymiarowe lepiej i gorzej. Więcej, niektórzy używając tych funkcji mogli Hiobowi doradzać wskazując na Boga jako winnego tego zajścia. Hiob jednak nie posłuchał, pozostał w wielowymiarowym świecie i w wypowiedzi: "Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?" (Hiob2.20) zdradził, że w jego systemie jego pojęcie dobro i zła jest podrzędne (a raczej ortogonalne) względem planu Boga dotyczącego jego osoby.

    Aby mieć taką hierarchię w mózgu człowiek musi dobrze znać Boga. Albo nie... człowiek musi ufać Bogu. Też nie! Człowiek musi wiedzieć, że przyjęcie woli Boga względem swojej osoby jest bezwzględnie lepsze niż przyjęcie swojej woli. To nie o podporządkowanie systemów wartości chodzi ale o podporządkowanie woli człowieka.

  11. Słowo o bezpieczeństwie.

    Moja robocza definicja bezpieczeństwa mówi, że bezpieczeństwo to stan, w którym kontrolujemy sytuacje i akceptujemy tylko wydarzenia, które jesteśmy wstanie przewidzieć. Ewidentnie więc chodzi o realizację woli człowieka z wolą .... no właśnie? Z czyją wolą? Ludzie tego świata mają tu odpowiedzi typu: los tak chciał albo  to złośliwy przypadek przez personifikując coś, co wydaje się mieć większą moc (silniejszą wolę) niż ich wola.

    Ludzie tego świata szukają bezpieczeństwa (zdrowia, pokoju, stabilizacji) po to aby ich wola mogła być realizowana i nie natrafiała na sprzeczność z wolą innych osób, nie natrafiała na zniewolenie.

    Chrześcijanie bezpieczeństwa swojego szukają w Bogu - wszak nawet przykład Hioba wskazuje, że Jego wola zawsze jest dla człowieka dobra (patrz: Hiob) a lepszym stanem jest podporządkowanie woli Stworzenia woli stwórcy.

  12. Przemyślenia moje biorą początek w spotkaniu z Tomkiem, który zadał mi retoryczne pytanie: "co dzisiejsi chrześcijanie mają do zaoferowania ludziom tego świata?"

    Oczywiście można odpowiedzieć tak, jak z pozoru sugeruje zaproszenie na wykład: "wprowadźmy biblijne zasady do życia politycznego i społecznego a pojawi się szansa na poprawę, pojawią się nadzieje, zaistnieje szansa na sukces". Można tak, ale będzie to odpowiedź z gruntu nieprawdziwa wszak tezy wyrażone przez Alka (patrz pkt 2) są jak najbardziej prawdziwe.

    W świetle tezy sformułowanych przez Alka ofertę skierowaną do świata można zapisać w taki sposób: "wprowadźcie biblijne zasady do swojego życia a będziecie prześladowani, wejdziecie w konflikty, zaczniecie doświadczać wrogości". Dobre, bo prawdziwe ale czy z takim poselstwem można trafić do ludzi tego świata?

  13. Myślę, że chrześcijanie mają do zaoferowania ludziom na świecie prawdę. Trywialne stwierdzenie, ale w czasach wszechobecnego kłamstwa ma ono swoją moc. Ponieważ jakoś dziwnie czuję siłę tego stwierdzenia pozwolę sobie umieścić je w jakieś ramce:

    Jedyną rzeczą jaką chrześcijanie mają do zaoferowania dzisiejszemu światu to prawda.

    ... wraz ze specjalną dedykacją dla Tomka.

    No dobra - jest piękne zdanie i co dalej?

  14. Wydaje mi się, że gdzieś popełnia się błąd głosząc ewangelię jako przyjemny sposób na życie. "Nawróćcie się a będzie wam dobrze. Nawróćcie się a będziecie szczęśliwi. Nawróćcie się a zaznacie pokoju -  a może nawet dwóch pokojów z kuchnią. Nawróćcie się a przemienimy ten świat w raj, w Królestwo Boże na ziemi, w miejsce powszechnej miłości, akceptacji, radości, w miejsce długiego i szczęśliwego życia". Trywializuje i przeginam ale wydaje mi się, że gdzieś ciągle z wysokich ambon to słyszę, że gdzieś to przewija się w materiałach aktywistów, w zwiastowaniach misjonarzy.

    Muszę przyznać, że brzmi to przyjemnie, niestety, za bardzo upodabnia się do sloganów reklamowych typu "Philips - życie stało się prostsze"; "e-Bank - czym jeszcze możemy ci służyć"; "Wedel - przyjemność, która trwa i trwa" albo "red-bul doda ci skrzydeł". Myślę też, że oprócz tego, że nie jest to właściwe nie przebije się to do świata, bo Władca Tego Świata i ludzie tego świata mają zdecydowanie sprawniejszych fachowców od reklamy.

  15. Zastanawiam się jak wezwania ewangelii w stylu "nawracajcie się, bo bliskie jest Królestwo Boże" albo "opamiętajcie się, bo tylko u Boga znajdziecie to, co jest do życia potrzebne" przetłumaczyć na dzisiejszą kulturę i przekazać tak, aby przebiły się przez hałas MTV i kłamstwa kolorowych gazet.

    Zastanawiam się. Zastanawiam, zastanawiam ...

    I to zastanowienie jest w moim dzisiejszym przemyśleniu najważniejsze. A skoro najważniejsze, to jest to miejsce na kolejną ramkę:

    Problemem Kościoła jest
    znalezienie form w jakie należy ubrać prawdę ewangelii 
    aby zdołała się ona przebić przez hałas
    i była czytelna w swym przekazie
    skierowanym do ludzi tego świata.

    Kurze, ale trywialna rzecz mi z tego wszystkiego wyszła. Trywialna, bo przecież każdy to wie a ja musiałem się tyle napocić aby sobie to dziś uświadomić. Ale warto było.
  16. Nawiasem mówiąc ciekawe czy większym kłamstwem były co wtorkowe konferencje prasowe Urbana w latach 80-tych, czy obecne wystąpienia Milera, Leppera tak powszechnie akceptowane przez tłumy? Kłamstwa nie da się odwzorować w przestrzeń metryczną, ponieważ kłamstwo to po prostu odstępstwo od prawdy i nie ma większych i mniejszych kłamstw. Ale odbiegam od tematu. Przecież to nie ważne.
  17. No cóż - pewnie napisanie tej umowy, wklepanie kilku schematów do projektów i przeliczenie wszystkiego w nowym budżecie nie było dziś wieczorem aż takie ważne. Czas do domu.
  18. Słowniczek - FIKIczek (wolno komentować)
  19. Gorące podziękowania dla Andrzeja, Alka i Tomka. Niech Pan Wam błogosławi.
  20. System tworzenia notek wymaga abym je jakoś tytułowa. I teraz wymiękam, chcę zapisać - ale jak zatytułować to co dziś napisałem. Pierwsze podejście: "ewangelia przyjemności i ewangelia prawdy" to chyba przegięcie. Dziura w mózgu, a coś zapisać trzeba. Chyba już mam.

Kategorie: kościół, _blog


Słowa kluczowe: Biblia, prawda, polityka, Zygmunt Karel, BST, sukces, mentoring, chrześcijaństwo


Komentarze: (1)

Żelazny, April 30, 2004 23:50 Skomentuj komentarz


Wybacz, że nie przeczytałem do końca tej arcydługiej notki, ale jestem pod wrażeniem chwili. Byc świadkiem historii to COŚ. Za 10 min. będziemy członkami Unii Europejskiej. Niech Bóg błogosławi. Pozdrawiam pełen wzruszenia
Piotr Ż.
Skomentuj notkę
16 kwietnia 2004 (piątek), 16:08:08

Po co? (rozważania nad celem życia)

#1 Werset inspirujący:

I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.
List do Efezjan 4:11-13

 

#2 Rozbiór zdania na kawałki, w celu przeprowadzenia analizy

I On [Jezus] ustanowił  kto i co zrobił
  • jednych apostołami, 
  • innych prorokami, 
  • innych ewangelistami, 
  • innych pasterzami
  • i nauczycielami 
lista urzędów albo może funkcji ustanowionych w Kościele
dla przysposobienia świętych  po co ustanowil
do wykonywania posługi, co mają robić ustanowieni
celem budowania Ciała Chrystusowego, co jest celem służby świętych
  • aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary
  • i pełnego poznania Syna Bożego,
  • do człowieka doskonałego,
  • do miary wielkości według Pełni Chrystusa.
a jaki będzie efekt tego wszystkiego

 

#3 Próba syntezy:

  • Kościół składa się ze świętych. Innych w Kościele nie ma, bo kameleony i wilki w owczej skórze są poza Kościołem mimo iż wpisani są na parafialne lub zborowe listy.
  • Funkcje w Kościele mają służebny charakter. Celem funkcji (i urzędu) jest przysposobienie świętych. I koniec - władza dla władzy jest pomyłką, władza nad wpuszczaniem bądź nie wpuszczaniem do nieba jest uzurpowaniem sobie władzy należącej jedynie do Boga.
  • Święci (wszyscy? tak, bo tu nie ma wyjątku) budują Kościół. Cegiełka po cegiełce albo lepiej, człowiek po człowieku. Człowiek po usłyszeniu, upamiętaniu, nawróceniu wchodzi w Kościół gdyż staje się świętym. I tak buduje się Ciało Chrystusowe.
  • Celem tych działań jest pełna społeczność 100% żyjących ludzi z Bogiem. Społeczność taka jaką miał Bóg z ludźmi zaraz po stworzeniu. Zaproszony do tej społeczności jest każdy. Czy wszyscy wejdą? Hmm...
  • Problemem jest też to czy Kościół nie zawiedzie. Jaka jest jego odpowiedzialność za to budowanie? Tragiczne jest to, że niektórzy sprawujący funkcję lub urząd nie posługują w celu przysposobienia świętych ale cieszą się z siedzenia na swoich stołkach. Zypełnie jak menadżerowie wysokiego szczebla w wielkich korporacjach.

    Święci zaś zasypiają bez właściwej motywacji, bądź wpuszczeni w jakieś ludzkie rozgrywki niszczą siebie i innych. A Szatan się cieszy, gdyż mniej ludzi usłyszy, mniej się opamięta, mniej nawróci i mniej będzie uratowanych. To smutne.

  • Mimo prostoty tekstu trochę przemyśleń się stworzyło, choć niektóre pochodzą z innych miejsc w Piśmie.
  • Tłumik w Hondzie został wymieniony więc więcej już nie wydumam. Fajnie, że w serwisie jest komputer z netem dla klientów.

Kategorie: kościół, biblia, _blog


Słowa kluczowe: cel życia, kościół, apostoł, ewangelista, nauczyciel, prorok, pasterz, pastor, biskup, Biblia, List do Efezjan


Komentarze: (1)

chris, April 16, 2004 16:58 Skomentuj komentarz


Samo nazwanie tych rzeczy (lub funkcji) urzędami powoduje pewne skutki. Otóż są ludzie na tych urzędach, którzy sprawują pewne funkcje (czasami dziwnie odległe od urzędów). Ci ludzie zostali wybrani przez innych ludzi, a skoro to Jezus ustanawia ludzi na tych urzędach to znaczy, że pewne grono ludzi realizuje Jego wolę w zakresie ustanawiania na urzędy i dochodzi tutaj albo do utożsamienia woli tych ludzi z boską albo do specjalnego wyznaczenia zwykle wąskiego grona do realizowania Jego woli. Co zaś z osobą na owym urzędzie? To, że na nim jest jest widocznym znakiem boskiego namaszczenia i żeby przestała być musiałoby się coś strasznego stać. Z regułu się nie dzieje no i urzędnicy nie mają wyjścia - muszą urzędować do końca życia niezależnie jak im idzie urzędowanie bo to w końcu nie oni się sami wybrali lecz sam Bóg ich wybrał... Nie ma tu znaczenia fakt, że jakoś tak grono wybierających jest jednocześnie gronem wybieranych... Z drugiej strony czy Jezus ustanowił urzędy? Np. urząd apostolstwa, który pozostaje wakatem dopóki ktoś go nie obsadzi, czy może bardziej pewnym ludziom daje pewne zadania?
Skomentuj notkę
14 marca 2004 (niedziela), 23:35:35

Jezus powróci!

Jeden obrazem to 1000 słów! Prosty schemat i wszystko jasne, oczywiście dla kogoś z innej epoki, bo postmodernista powie, że kolorki są ładne i tyle.

Historia pojawiania się Pana Jezusa na ziemi może wyglądać tak:
Obrazek ten ma też swoje wersje do wgrywania na telefony Cisco: Patrz na notkę Obrazek na telefon i na załączniki do niej
Inspiracja: Panorama Bibli, Wydawnictwo Łaska i Pokój, W-wa, 1989


Kategorie: eschatologia, Biblia, kościół, _blog


Słowa kluczowe: eschatologia, apokalipsa, Biblia, przyjście Jezusa, czasy ostateczne


Komentarze: (6)

mojeparanoje, March 16, 2004 01:16 Skomentuj komentarz


kolorki sa ladne :>

filoz-pitrek, March 14, 2004 23:45 Skomentuj komentarz


Ale czy jesteśmy na to gotowi??

edyta, October 6, 2008 21:55 Skomentuj komentarz


.

Gosia (emi_grise), November 2, 2009 20:08 Skomentuj komentarz



A ja Panoramę Biblii mam od końca ubiegłego roku i muszę przyznać, że jest super! Jasna, przejrzysta, czytelna. Zupełnie inaczej czyta się Objawienie Jana patrząc na te schematy właśnie :)

john dalton, November 26, 2009 12:29 Skomentuj komentarz


A ten czerwony kolorek to co to?
this ups & downs :)

anonim, November 27, 2009 16:04 Skomentuj komentarz


Może Mesjasz? A może wykres natężenia prądu? Albo graf przepływu informacji. Nieeeee - raczej Mesjasz.
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.