Kategoria: młodość


28 lutego 2005 (poniedziałek), 14:20:20

Czas (czas życia)

1. Inspiracja

  • Kult młodości, wyrażający się między innymi tym, że James Bond w kolejnych filmach jest coraz młodszy.
  • Reklama geriavit-u z udziałem niemłodego już Piotra Fronczewskiego.

2. Światowa strategia walki z czasem

Walka z czasem to z definicji walka przegrana. Jedyne co można, to za pomocą różnych, nowoczesnych metod bronić się jak najdłużej na obecnie zajmowanych pozycjach.

3. Motywacja

A po co z czasem walczyć? Po co udawać młodość w chwili, gdy tej młodości już nie ma?

4. Modlitwy Tomasza

Modlitwa o czasie

Poraża mnie jego jednostajny i jednokierunkowy, naznaczony bezwzględnością przebieg.

Bezdusznie szatkuje on znaną ludzkości rzeczywistość i codziennie kłóci się z moją świadomością, na próżno próbującą obrony przed nim samym oraz przed narzuconym przez niego porządkiem świata.

Boże, jakże musisz być szczęśliwy nigdy nie potrzebując spoglądać na jakikolwiek cyferblat.

Modlitwa o darowanym czasie

Nie mam udziału w tworzeniu wielkiej historii i wielkiej polityki. Nie potrafię wpłynąć na przebieg różnych zjawisk atmosferycznych czy też procesów biologicznych. Jestem totalnie bezradny wobec czynów, myśli i słów milionów nieznanych mi ludzi żyjących w innych krajach, na odległych kontynentach. I jedyną rzeczą, którą mogę prawie w pełni rozporządzać jest czas. Mój czas. Czas mojego ziemskiego istnienia. To ode mnie zależy, jak go wykorzystuję i na co przeznaczam, a dzięki temu, że mogę nim się posługiwać tak, jakby specyficznym narzędziem - buduję swoje własne życie.

Ojcze, to Ty darowałeś mi ten czas i złożyłeś na mnie odpowiedzialność za niego. Proszę, czyń mnie mądrym, abym zawsze wiedział jak nad nim panować.


Kategorie: starość, młodość, _blog


Słowa kluczowe: czas, Tomasz Żółtko, geriavit, życie


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
5 listopada 2004 (piątek), 18:04:04

List o kręgach (albo lepiej spirali) życia

1. Kontekst listu

Z kolegą, którego zatrudniałem w poprzedniej firmie jakieś 6 lat temu prowadzimy bardzo podobną dyskusję na temat zatrudnienia w nowej firmie. Dyskusja toczy się mając w pamięci co najmniej 4 lata miłej współpracy a teraz 2 lata przerwy, bo wszystko co poprzednie się już zakończyło a teraz zaczyna się nowe.

2. List obrazujący conieco stan mojej kariery zawodowej

----- Original Message -----
From: "Wojtek" <wojtek@pp.org.pl>
To:
(p...t...)@pp.org.pl
Sent:
Friday, November 05, 2004 5:18 PM
Subject:
Re: mija miesiac

 

>
> (...) Przypomina mi to sytuacje z czasu kiedy
> przyjmowałeś mnie do PiK-Netu.
>

Podobieństw jest bardzo wiele ale jest kilka istotnych różnic:
    - jesteśmy mądrzejsi (w znaczeniu: doświadczenie, opanowani w pewnych tematach),
    - mamy więcej poznania (rynku, świata, ludzi, siebie nawzajem),
    - jesteśmy starsi, wiekiem a więc jesteśmy dalej.

Czasem wydaje mi się, że w tej nowej firmie mam możliwość zrobienia powtórki z poprzedniej. To samo biuro, ci sami ludzie na początku, podobne zadania. To trochę jak możliwość skorzystania z bycia ponownie młodym. Z jednej strony mnie to cieszy, ale z drugiej wiem, że nie jest to dobre, że nie można zachować się jak dziecko w miejscu, w którym jest się już dalej.

Tak więc to, że jesteśmy starsi, mimo że emocjonalnie czasem budzi sprzeciw jednak racjonalnie mnie rajcuje i cieszy. Pasi mi to, wszak jestem dalej a nie bliżej. Świat mówi (a nawet krzyczy), że tylko młodość i zabawa się liczą, ja jednak wiem, że jest to jedne wielkie kłamstwo, że tak naprawdę nie da się być wiecznie młodym, zdrowym, pięknym i nie da się ciągle bawić, przeżywać przygód, trwać w szaleńczych uniesieniach. Świat jest popsuty (niedoskonały, grzeszny) i ból oraz płacz nie są udziałem tylko tych ludzi, których pokazuje się w wieczornych wiadomościach TV ale są (bo muszą być) również elementem naszego życia. Mając to na uwadze bycie starszym, bycie dalej to większa wartość - wszak w naszym pielgrzymowaniu zbliżamy się do miejsca, w którym (jak jest napisane w Mądrej Księdze) "Bóg otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie, ani łez, ni krzyku lub trudu bo pierwsze rzeczy już przeminęły" (Apokalipsa 21.4).

Napisałem o naszym pielgrzymowaniu, ale przecie wiem, że niestety to pielgrzymowanie nie dotyczy wszystkich ludzi z automatu, z urzędu. Niestety, wielu daje się zwieść blichtrowi tego życia, świecidełkom dyskoteki, zapachom światowego żarcia, dotykom cudzołożnej namiętności zapominając o wieczności, która pomimo corocznie składanych życzeń "stu lat" zbliża się nieuchronnie. Memento Mori jest w tej chwili zupełnie nie modne a Carpe Die wypatrzone ze swej pozytywnej wartości.... no cóż, taki jest świat a my widząc to i mając już swoje lata korzystajmy z mądrości aby nie dać się zwieść i robić to co do nas należy. Wszak pielgrzymujemy.

Gorąco pozdrawiam

Wojtek

3. Link i pewne podobieństwo z przed dokładnie roku


Kategorie: starość, młodość, listy, _blog


Słowa kluczowe:


Komentarze: (7)

internautka-->w34, November 6, 2004 19:40 Skomentuj komentarz


Z takim oskarżeniem się zgodzę, ale też niezupełnie bo to też od nas zależy jak długo będziemy cieszyć się młodością i jak długo będziemy z niej korzystać.

w34 -> internautka, November 6, 2004 16:20 Skomentuj komentarz


Oskarżenia? No coż - nie jest to moją intencją, choć jak się zastanowię to mam jedno oskarżenie w kierunku młodości (a więc i w swoim kierunku, bo też ten błąd popełniałem).

Oskarżam młodość o to, że udaje, że jest wieczna, że nie pomaga myśleć o starości, że trzyma swoją ofiarę próbując jej wmówić, że zawsze będzie młoda a przecież młodość nie jest wierną żoną i w pewnym momencie zdradzi, odejdzie, pozostawi człowieka zupełnie nie przygotowanego w szponach starości.

internautka, November 6, 2004 16:02 Skomentuj komentarz


W Twojej wypowiedzi wyczuwam oskarżenia i pretensje do młodzieńczości, a przecież jest to "choroba", która każdy musi przejść.

mam-a--oskara, November 6, 2004 13:26 Skomentuj komentarz


to ja sie pochwalę, że mogę (gdyby mozna było) zapisac sie do związku młodzieży.
Jestem do dyspozycji w trudach i nie tylko dla mojego milusińskiego syna.
Mogę poszaleć bo mi sie chce.
czyli wszytsko gra.
lubię żyć.
pozdrawiam.

w34 -> lilienn, November 6, 2004 12:48 Skomentuj komentarz


Mój komentarz do komentarza lilien

No cóż - chyba musimy zacząć od zdefiniowania młodości.

Najprostsza definicja to taka: do 18 lat. A może do 24? do 30? Kiedyś do 35 roku można było zapisać się do (tfu) zWiązku sOocyjalistycznej _Młodzieży_ pOlskiej, a więc może 35 jest granicą?

A może bez cyferek - młodym jest ten, kto się czuje młodo. No dobrze - ale z czasem w ciele pojawiają się pewne symptomy, które nie są cechą młodości i trudno zaprzeczać, że coś się starzeje.

A może jeszcze inne podejście - młodym jest ten, kto myśli młodo. Pewnie o taką młodość Ci chodziło, ale przecież mowa tu nie o młodości ale o sposobie myślenia, który wypracowany w młodości, wraz z jego pewnymi cechami można zachować na lata. Problem jednak w tym, że sposób myślenia człowieka też się zmienia - wpasowuje się w ciało, w jego możliwości i jego otoczenie.

Tak więc jakiej definicji nie chwycę zawsze wychodzi, że młodość czymś co się kończy.

Zaprzeczeniem tego może być moje spotkanie w pewną uroczą staruszką, siostrą Haliną, na której wyraźnie widać objawy starości i to tej zaawansowanej. Kiedyś siostra Halina, przy swojej 90-tce, pod koniec spotkania z młodzieżą (taką między 18 a 40 lat) powiedziała: „powstańmy do modlitwy – jesteśmy przecież młodzi”.

Nawet w Twojej wypowiedzi znajduję pewną sprzeczność: piszesz „przybywa tylko rzeczy, bądź ludzi za których musimy być odpowiedzialni”. No widzisz? Jedna z cech młodości jest beztroska, żeby czasem nie powiedzieć nieodpowiedzialność. Pojawienie się (przybywanie) odpowiedzialności jest efektem dojrzewania a więc kończenia młodości.

To tyle na pierwszy temat – bierzemy się za drugi: zabawa. Nie napisałem, że z czasem nie można i nie należy się bawić. Można i należy ale to co napisałem brzmi tak: pojawiają się elementy życia takie jak ból, płacz, cierpienie, które zabawą nie są i nie można ich ignorować. Oczywiście do czasu, gdyż ja wiem, że płacz, ból, cierpienie są tymi elementami, które przeminą i na Nowej Ziemi otoczonej Nowym Niebem (w może nawet w Nowej Jerozolimie) tych nieprzyjemnych rzeczy nie będzie. Czy będzie zabawa? Nie wiem, ale święty Paweł napisał, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (1Kor 2.9)

Ostatni poruszony przez Ciebie temat: poddawanie się presji otoczenia. Wydaje mi się, że to zawsze jest złe. Lepiej być sobą i zmieniać otoczenie niż pod wpływem otoczenia zmieniać siebie. Pozostaje jednak pytanie pod wpływem czego (lub kogo) się zmieniać? – i to pytanie jest szczególnie istotne.

Dziękuję za polemikę.

Wojtek (w32)


lilienn, November 5, 2004 22:51 Skomentuj komentarz


Nie zgadzam się. Mozna być wiecznie młodym. Z wiekiem przybywa tylko rzeczy, sytuacji, bądź ludzi za których musimy byc odpowiedzialni. Można się bawić, korzystać z życia i jeśli sie nie zapomina przy okazji o odpowiedzialności, która na nas ciąży to można być wiecznie młodym.
Najgorsze co można zrobić to poddać się presji otoczenia i uważać że pewnych rzeczy w pewnym wieku nie wypada robić...

wings, November 5, 2004 21:42 Skomentuj komentarz


a ja zaczynałam całkiem niedawno trzeci raz to samo w tym samym miejscu... ale każdy z tych razy choć podobny, był zdecydowanie inny !!

ps. dzięki za rozświetlenie umysłu... do pełnej jasności muszę przeczytać jeszcze i jeszcze i jeszcze raz... i wtedy zrozumiem wszystko !
Skomentuj notkę
28 grudnia 2003 (niedziela), 19:11:11

Kołakowski - O młodości

Zachowuję sobie ten esej. W załącznikach jest cały PDF z wszystkimi esejami zbioru "Mini wykłady o maxi sprawach". Plik funkcjonuje w domenie publicznej, więc myślę, że zachowanie go tu nie będzie dla kogoś problemem.


O młodości

(esej ze zbioru „Mini wykłady o maxi sprawach”) 

Leszek Kołakowski

Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem. Z tych, co młodzi już nie są, większość była kiedyś młoda – zapamiętajmy sobie tę rewelację. Młodość nie jest także czymś, co można sobie zdobyć, zaskarbić, odzyskać, chociaż przywracanie młodości jest celem różnych zabiegów. Niepodobna też młodości dokładnie zdefiniować przez liczbę lat, zależy to bowiem od kulturalnego kontekstu; nie mówimy o noworodku, że jest młody, pewnie więc młodość kiedyś się zaczyna i kiedyś kończy (przypominam sobie, że czytałem raz w gazecie notatkę zatytułowaną „Młody człowiek został ministrem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego”; miał on 59 lat). Niemniej młodość uchodzi za stan nadzwyczaj pożądany, chociaż albo ten stan po prostu jest, albo jest nieosiągalny; nie ma nic trzeciego. Kult młodości jest nadzwyczajnie rozpowszechniony i wolno zapytać: dlaczego?

Najoczywistsze odpowiedzi nie są całkiem przekonujące. Pewnie, że – statystycznie rzecz biorąc – ludzie młodzi są zdrowsi, fizycznie sprawniejsi i nie cierpią różnych dolegliwości częstych w starszym wieku i że kobieta na ogół woli być ładna i atrakcyjna aniżeli pomarszczona i zgarbiona. Młodzi ludzie, z drugiej strony, łatwiej i częściej są ofiarami wypadków samochodowych i innych; oni też głównie na wojnach giną. Młodzi ludzie są także nieuchronnie głupsi, przy czym nie chodzi o zasób informacyjny ani nawet o inteligencję – trafiają się przecież geniusze wśród młodzieży – ale o to, że na ogół w młodości nie jesteśmy zdolni rozważać w każdej sprawie jej „drugiej strony”, dostrzegać dwuznaczności wszystkich ludzkich sytuacji, widzieć racji przeciwnych tym, za którymi się opowiadamy. Zdolność taka, jeśli w ogóle przyjdzie, przychodzi z wiekiem (nieraz nie przychodzi nigdy) i choć jest objawem mądrzenia, osłabia naszą zdolność do działania i inicjatywy. Hamuje naszą stanowczość, ukazuje nam ograniczoną siłę naszych racji, łatwo rodzi niepewność. Ludzie młodzi są dlatego wiedzeni przez jakby instynktowną, jakby bezwiedną zdolność do zanurzania się bez namysłu w różne przedsięwzięcia ryzykowne, wchodzą w koleiny nie wypróbowane albo bez widocznych ujść, nie przejmują się niejasnościami swoich zaangażowań. Jakoż są główną siłą przewrotów, wybuchów społecznych, rewolucji, przy czym w sprawach zarówno dobrych, jak złych, bo chociaż często szlachetne porywy nimi kierują, to z drugiej strony – bywają ofiarami niedorzecznych i niebezpiecznych ideologii, iluzji i ruchów. Rewolucje są na ogół dziełem młodych, a rewolucje bywają rozmaite. Była rewolucja bolszewicka i rewolucja hitlerowska, młodzi ludzie dawali im siłę. Była także rewolucja „Solidarności”, i też młodzi działacze ją wygrali. W Berkeley w Kalifornii, gdzie spędziłem rok w momentach szczytowej fali tzw. rewolucji studenckiej (żadnej rewolucji naprawdę nie było), studenci, ci najmniej umiejący, rozwścieczeni, skłonni do barbarzyńskich wybryków, mawiali czasem, że należałoby wyrżnąć wszystkich, co mają ponad 30 lat, bo ci nie dawali posłuchu ich bzdurom. Z drugiej strony, nie byłoby dobrze, gdyby świat składał się z ludzi powyżej 30, a tym bardziej 40 lat, wtedy bowiem groziłaby nam stagnacja, niezdolność do ryzyka, brak ochoty do poświęcania się w imię niepewnych zamiarów. Głupota młodzieży bywa zaczynem dobrych przemian.

Młodzi ludzie są źródłem energii w różnych procesach społecznych, zazwyczaj jednak ulegają ideom opracowywanym przez starsze generacje i właśnie te starsze są odpowiedzialne za dobre albo złe wyniki przedsięwzięć, którym patronują, a którym młodzi ludzie nadają dynamizm (wyniki jednakowoż często są nieprzewidywalne).
Cóż więc w końcu jest młodości zaletą albo co jest w niej pociągające oprócz tych oczywistych fizycznych przewag, które dostarczają różnych przyjemności i którymi każdy zapewne chciałby się cieszyć? Nie jest to chyba ta właśnie wspomniana zdolność do całkowitego i bezmyślnego oddania się na służbę jakiejś sprawy, dobrej czy złej. Taka zdolność dostarcza wprawdzie korzystnych doświadczeń, kiedy jest w działaniu, ale chyba nie jest nostalgicznie wspominana lub pożądana wtedy, kiedy już minęła i kiedy młodość przeszła.

Nie, tym co naprawdę i najbardziej w młodości jest atrakcyjne, jest rzeczywistość niezakończenia, albo poczucie otwartości życia. Kiedy ukończyliśmy, na przykład, szkołę średnią i rozmyślamy o tym, co dalej, wydawać się nam może, że wszystko jest możliwe. Wyobrażam sobie, że mogę zostać lekarzem albo budowniczym mostów, szpiegiem albo pisarzem, przemysłowcem albo może alfonsem, biskupem albo zawodowym mordercą, aktorem albo politykiem. Nie znaczy to, bym miał naprawdę uzdolnienia do tych wszystkich zatrudnień albo bym powinien wierzyć, że je mam. Chodzi tylko o samo poczucie, że nic nie jest jeszcze przesądzone czy wyznaczone przez los, że drogi są otwarte i wszystko jest możliwe. Im dłużej żyjemy, tym bardziej nasze możliwości wyboru się zawężają, tym bardziej jesteśmy w koleinach, z których trudno wyjść, chyba że w wyniku nieoczekiwanych i losem zrządzonych katastrof.

Czy wszyscy mają przeżycie młodości w tym sensie? Chyba nie. Są tacy, których życie, z różnych powodów, jest w młodych latach zasnute wielkimi nieszczęściami i którzy nigdy nie doświadczają owej euforii młodości, tylekroć opiewanej. Podobnie ci, których doświadczenia bardzo wcześnie doprowadzają do cynizmu, goryczy i niewiary w życie. O takich wolno powiedzieć, że nigdy młodzi nie byli. Ponadto młodość jest jakością nie tylko biologiczną, lecz także kulturalną, czasem jest ceniona, czasem nie jest. Poeci romantyczni mieli skłonność do wczesnego umierania, z rozmaitych przyczyn, i należało to jakby do stylu epoki (Keats, Novalis, Lermontow, Petöfi, Shelley nie dożyli trzydziestki; Byron, Puszkin, Słowacki, Leopardi nie dożyli czterdziestki).
Nie wiem, jakie to genetyczne osobliwości sprawiają, że – jak widzimy w codziennym doświadczeniu – jedni ludzie starzeją się później, inni wcześniej. Pewne jest, że niektóre dobre cechy młodości można przechować bardzo długo. Nie można wprawdzie długo przechowywać zdolności do wyczynów sportowych, ale można – zdolność do umysłowej asymilacji rzeczy nowych, do zainteresowania czymś do tej pory nie znanym, ochotę do próbowania tego, co jeszcze nie wypróbowane, zdolność uczenia się, to znaczy bycia uczniem. Jeżeli to potrafimy, jeśli nie jesteśmy uwięzieni w nudnej rutynie powtarzanych ciągle kroków, w trwożliwej monotonii własnych ruchów, możemy przenieść pewne korzystne jakości nastolatków w starość. Nie udaje się to może bardzo często, ale udało się wielu ludziom. Nie powinniśmy sądzić, że jest to sprawa przesądzona raz na zawsze przyrodzonym „charakterem”; lepiej wierzyć, że są to cechy życia, które można własną wolą sobie wyrobić, by życie uczynić bardziej zajmującym również w wieku starszym. Zwykłe przedłużanie biologicznego trwania nie ma sensu i często więcej przynosi udręki niż zadowolenia z samego faktu, że oto jeszcze nie umarliśmy. Wiemy jednak, że bywają ludzie fizycznie niemal całkiem unieruchomieni, a jednak nie tylko żyjący, lecz dzielnie żyjący, prawdziwie żyjący, myślą pracujący.

Istnieje jednak pewna forma kultu młodości, która jest śmieszna i niemądra. Polega ona na tym, że wydaje nam się, iż młodość jest darem Boskim i każdemu dostępnym, jeśli tylko się wytężyć. Jakoż ludzie, którzy dawno już młode lata porzucili, usiłują udawać, że nadal są rześcy i tryskają wigorem, odziewają się w młodzieżowe stroje, przejmują obyczaje hippisów, napinają zwątlałe mięśnie, chcą pokazać, że zachwycą ich młodzieżowa muzyka i inne formy popkultury. Jeśli nastolatki są często irytujące i nieznośne, to jeszcze bardziej nieznośni i irytujący są dorośli i bardzo dorośli, którzy nastolatków udają.

Porzekadło, iż wybrańcy bogów umierają młodo, można dwojako rozumieć. Może ono znaczyć po prostu, że bogowie nie pozwalają, by ich faworyci dożyli wieku, kiedy dosięgłaby ich niemoc starości i trapiły różne choroby zwykle później przychodzące, jak choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, artretyzm itd. Ale może też mieć sens groźniejszy: bogowie chcą, żeby ich ulubieńcy możliwie krótko byli ofiarami nieszczęścia, które nazywa się życie. W tym sensie zawiera się pewien widok świata. Można go zilustrować tak: Lessingowi urodziło się dziecko, które zmarło po kilku godzinach. Pisał on wkrótce potem do przyjaciela, że miał syna, który był nadzwyczajnie mądrym dzieckiem; trzeba go było kleszczami na świat sprowadzać, a ledwo przyszedł, skorzystał z pierwszej sposobności, by uciec. Ten ponury obraz świata mógłby na pozór być obalony prostym testem: przecież ludzie, co uważają, że życie jest tylko nieszczęściem, powinni by natychmiast popełnić samobójstwo, jeśli są konsekwentni. Tak się zdaje, ale w takich sprawach nie liczmy na konsekwencję: ludzi przy życiu nie doktryna żadna trzyma, ale instynkt.

Chociaż więc niepodobna postanowić, że się będzie młodym, można postanowić, że w miarę sił naszych nie poddajemy się duchowo starości – nie w ten sposób, iż absurdalnie udajemy, że sprawa wieku nas nie dotyczy, ale w ten, że nie żyjemy żalem za utraconą młodością. Zważmy, że niemal każdy (tak się zdaje) skrycie czy jawnie żałuje, gdy młodość minęła, że jej „nie wykorzystał”. Ale cóż to znaczy? Jeden może myśli, że mógł korzystać z urozmaiconych bogactw seksu; inny może przeciwnie, seksu miał dużo, ale mógł przecież uczyć się, studiować, być mądrym, co zaniedbał, albo walczyć o to lub owo, o co wcale nie walczył, choć potem często próbuje żałośnie się chwalić (polska specjalność). To, co możliwe w młodości, tego nie można na ogół mieć w pełnych rozmiarach i wszystkich formach. Dlatego niemal wszyscy są ofiarami złudzenia, że „utracili młodość”, która przecież mogła być o tyle lepsza. Nie, nie mogła.


Kategorie: proza, młodość


Słowa kluczowe: młodość, filozofia, starość, Kołakowski


Pliki


Komentarze: (0)

Skomentuj notkę
28 grudnia 2003 (niedziela), 19:11:11

O młodości ...

Ten cytat warto zacytować:

Młodość, jak wiadomo, nie jest szczególną zasługą, nie jest także pomyślnym przypadkiem. (...) Młodzi ludzie są także nieuchronnie głupsi, przy czym nie chodzi o zasób informacyjny ani nawet o inteligencje - trafiają się przecież geniusze wśród młodzieży - ale o to, że na ogół w młodości nie jesteśmy zdolni rozważać w każdej sprawie jej "drugiej strony", dostrzegać dwuznaczności wszystkich ludzkich sytuacji, widzieć racji przeciwnych tym, za którymi się opowiadamy. Zdolność taka, jeśli w ogóle przyjdzie, to przychodzi z wiekiem, i choć jest objawem mądrzenia, to osłabia naszą zdolność do działania i inicjatywy (...) Z drugiej strony nie byłoby dobrze gdyby świat składał się z ludzi powyżej 20, a tym bardziej 40 lat, wtedy bowiem groziłaby nam stagnacja, niezdolność ryzyka, brak ochoty do poświęcenia się w imię niepewnych zamiarów.

Młodzi ludzie są źródłem energii w różnych procesach społecznych, zazwyczaj jednak ulegają ideom, opracowanym przez starsze generacje i właśnie te starsze są odpowiedzialne za dobre albo złe wyniki przedsięwzięć, którym patronują, a którym młodzi ludzie nadają dynamizm.

Leszek Kołakowski, Wykład o młodości.


Kategorie: proza, młodość, _blog


Słowa kluczowe: młodość, filozofia, starość, Kołakowski,


Komentarze: (7)

eutanazja-kaska, December 31, 2003 03:29 Skomentuj komentarz


"Młodość już taka jest, sama ustala granice wytrzymałości, nie pytając, czy ciało to zniesie. A ciało zawsze znosi..."

rafał, February 11, 2009 18:10 Skomentuj komentarz


lecz jeżeli ktoś ma już swoje lata i czuje się jeszcze młody to nienależy mu tego odbierać ponieważ karzdy zasługuje na młodość

krisper, December 29, 2003 11:07 Skomentuj komentarz


nihil novi

adek, October 19, 2006 00:43 Skomentuj komentarz


Symbioza starszych i młodych
Młodzi jako motor napędowy starszych, a starsi jako kierownicy młodych

rafał, February 11, 2009 18:13 Skomentuj komentarz


niestety to prawda niektóre z młodych pokoleń potrzebują czegoś w rodzaju kierowcy i takimi kierowcami są starsi ludzie

rafał sobiechowski, February 11, 2009 10:58 Skomentuj komentarz


stronka jest bardzo ciekawa i morzna sie z niej durzo dowiedzieć sam jestem młody i mówię rze warto to przeczytać
mmłodość jest czymś ulotny wiem to bo sam odczówam rze z wiekiem moja młodość zanika chociarz mam dopiero 18 lat , lecz ja uwarzam rze ten jest młody kto sie za takiego ówarza młodości niemorzna odbiereć nikomu nawet tym po 40 jesli uwarzają rze ich młodość jeszcze niemineła to nienalerzy im tego odbierać tak jak napisał leszek kołakowski że młodzi ludzie są nieuchronnie głupsi dlatego terz tacy ludzie są potrzebni na ty świecie uwarzają się za młodych lecz ich umyzły są przystosowane do problemów wspułczesnego świata bo niekturzy tak naprewde młodzi niedali by sobie z tym wszystkim rady

prezes, February 11, 2009 18:07 Skomentuj komentarz


młodość niestety jest ulotna tak jak niestety wszystko na tym świecie nikt niewybiera sobie jaką chce mieć młodość dlatego też niektórzy tą młodość odnajdują dopiero tak jak to napisał Leszek Kołakowski szukają jej dopiero po 40
Skomentuj notkę
24 listopada 2003 (poniedziałek), 00:31:31

Dialog z małolatem

Taki oto dialog odbyłem ostatnio z wielce interesującym małolatem.

w34@blog.pl
Nie rozumiem! Może już jestem za stary.

olka23@autograf.pl
Pisałeś, że jesteś za stary. Jestem u Ciebie i stwierdzam - oj jesteś jesteś...

w34@blog.pl
Ale teraz widzę same zalety tego: pierwsza jest taka, że jestem już dalej.

olka23@autograf.pl
To chyba nie zaleta.

w34@blog.pl
To zależy co jest celem. Jeżeli celem jest w długie i szczęśliwe życie a potem śmierć to masz racje, ale jeżeli to życie jest tylko chwilą, przechadzką, zadaniem a celem jest wieczność z Bogiem to lepiej być dalej.

To co jest celem?

Kumpel kiedyś przytoczył taką myśl: "jeżeli nigdzie nie celujesz to nigdzie nie trafisz" ale teraz ta myśl wydaje mi się za bardzo postmodernistyczna, bo nigdzie nie celując gdzieś się jednak trafia, ale bardzo rzadko trafia się tam, gdzie by się chciało trafić.


Kategorie: listy, młodość, dialogi na cztery nogi, _blog


Słowa kluczowe: małolat, starość, dojrzałość


Komentarze: (2)

p_tutka, November 11, 2004 20:48 Skomentuj komentarz


Czy celem w zyciu jest odnalezienie celu?

wings, November 24, 2003 09:37 Skomentuj komentarz


no to trafiłes w mój czuły punkt...bo ja nie wiem gdzie jest mój cel, czym jest mój cel i czy wogóle mam jakiś cel.....
Skomentuj notkę

Disclaimers :-) bo w stopce coś wyglądającego mądrze można napisać. Wszystkie powyższe notatki są moim © wymysłem i jako takie związane są ze mną. Ale są też materiały obce, które tu przechowuję lub cytuje ze względu na ich dobrą jakość, na inspiracje, bądź ilustracje prezentowanego lub omawianego tematu. Jeżeli coś narusza czyjeś prawa - proszę o sygnał abym mógł czym prędzej naprawić błąd i naruszeń zaniechać.